lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [NS] The Gods Made Heavy Metal - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/4924-ns-the-gods-made-heavy-metal-sesja-przerwana.html)

maciek.bz 13-02-2008 15:43

Coyote

Czyżbyś powiedział kawę i pączka ? - zwrócił się Indianin do osiłka. Niestety po raz kolejny jestem zmuszony odmówić. Kawa nie jest zbyt dobrym napojem dla mnie. Działa zbyt bardzo pobudzająco, a w życiu przecież nie trzeba się śpieszyć. Co do pączków to nie lubię ich specjalnie, ale jestem bardzo wdzięczny za propozycję. Coyote znowu posłał w stronę bandyty uśmiech. Gdy do baru weszło dwóch kolejnych ludzi, wyglądających na żołnierzy, Coyote już wiedział, że nie będzie już żadnych kłopotów. Znowu wrócił na swoje krzesło, sięgnął po fajkę i zaczął delikatnie wciągać dym, nie "odlatując" jednak za bardzo. Zapowiadała się ciekawa rozmowa zwłaszcza, że bandyta już zdążył się ulotnić, a jego miejsce zajął chyba miejscowy szeryf. O dziwo wcale nie potępił zachowanie bandytów, jednak i tym Indianin się nie przejął. Gdy szeryf zapytał o powód wizyty na tym, jak to określił "zadupiu" Coyote słuchał żołnierzy. Nie wydawało by się, by chcieli tu coś zrobić z wyższych moralnych pobudek. Chyba raczej z chęci zysku i sławy. Znał takich ludzi, nazywano ich najemnikami. Chodzą od miasteczka do miasteczka i podejmują się rzeczy, które często przewyższają możliwości zwykłych ludzi. Ci jednak tutaj nie wyglądali na takich "zwykłych" najemników. Mieli dobry sprzęt, no i chyba dobrze się rozumieli. Gdy odezwała się Michelle Coyote zaciągnął się mocniej. Znał na pamięć gadkę o tym, jak bardzo potrzebna jest jej kasa, jak teraz drożeje benzyna, ile kosztują części do samochodu. Nie rozumiał, dlaczego wszyscy ludzie tak gonią za bogactwem. W jego świecie było zupełnie inaczej. Ludzi pracowali nie dla własnej korzyści, ale żeby innym żyło się lepiej. Już chciał znowu powrócić do swego wspaniałego świata, gdy zapadła cisza. No, chyba na mnie nadeszła kolej. Świat będzie musiał poczekać.Uśmiechnął się szeroko do wszystkich zebranych, jednocześnie patrząc wszystkim głęboko w oczy. Odezwał się do szeryfa:
Ja nie szukam tutaj bogactwa, czy sławy. Przybyłem tutaj wraz z tą oto panią. - pokazał na Michelle - Doszły nas słuchy o chodzących polach i skojarzyło mi się to z Molochem. Szczerze nienawidzę maszyn i wszelkich robotów, więc przybyłem

Verax 13-02-2008 22:42

W tym momencie Sid został świadkiem zdeczka oszałamiającej sceny. Po kolejnej odzywce bandziora weszło do baru dwóch ludzi, z początku ich nie zauważył, ale gdy pierwszy z nich przemówił, a drugi przeładował swoją broń nie miał wątpliwości, że za chwilę może zrobić się "gorąco". Z drugiej strony cieszył się jak mutek, który właśnie rozpierdzielił wioskę Jest! Cholera udało się! Teraz to już nie ja będę dalej dalej nadstawiał skóry Uuufff. Główne role w przedstawieniu przejęli przybysze. Przemówili mu do rozsądku i wyszedł zostawiając w prezencie kastet, Sid nie dał za wygraną Jak zgrywać twardziela to do końca, gdy bandzior przechodził koło niego, powiedział:
-Masz szczęście, że pojawili się oni, inaczej już zwiedzałbyś pola elizejskie- Sam nie wierzył w to co mówi, ale nie mógł zawieść swoje idola, Schwarzenegger'a, chciałbyć taki jak On w "Terminatorze", gdy jeszcze tkwił na Posterunku nawet widział jeden film z udziałem tego aktora przedmolochowego.
Tymczasem wszedł szeryf, tak myślał, że to on, przypatrując się jego bryce. Jego reakcja zdziwiła Sid'a Pieprzę ten świat...pomyślał słuchając szeryfa. Przypatrywał mu się dalej lekko zbity z tropu, z transu obudził go głos Latynoski:
"-Może się przysiądziesz?" nie miał większego wyboru, a z tego co widział to zapowiada się ciekawa partia przydadzą mi się w dowiedzeniu się co tutaj się dzieje... tiaaa. Słuchał uważnie każdego, lecz nie okazywał tego. Siedział z lekką dozą niechlujstwa i przesuwał tylko wzrok z mówiącego na mówiącego... Gdy wszyscy się wypowiedzieli w końcu Sid zabrał głos
-Gdy dowiedziałem się o tym "zmykającym" polu to postanowiłem tu przyjechać. Takie zjawiska nie należą do codzienności, więc pomyślałem, że warto się z tym zapoznać i może przy okazji pomóc lokalnej społeczności. Raczej wątpię by wszyscy skakali z radości na myśl, że Moloch przeprowadza się w te regiony, nie mylę się?- powiedział to mówiąc do szeryfa. W związku, że Michelle wypowiedziała się co do swojego fachu to i Sid postanowił co nieco powiedzieć:
-Z wykształcenia jestem chemikiem, ale to niejedyne co potrafię, znam się jeszcze na maszynach, elektronice, pojazdach i naprawianiu spluw.... Jak widać powinien się przydać. Nękają was maszyny? Sprawie, że będzie jadła mi z ręki, ale oczywiście to kosztuje... - Tu na twarzy technika pojawił się uśmiech "cwaniaczka".

Bulny 14-02-2008 14:39

Sędzia dopił whisky ze szklanki, którą odstawił na stół. Był mężczyzną w średnim wieku. Na jego głowie można było dostrzec cofające się czoło i siwiejące już włosy. Choć nie był bardzo potężnej postury, to jednak widać było po nim że nie wymięka biorąc 100kg na klatę. Przy jego boku wisiał w kaburze samotny Magnum 44 czekający tylko na jakiegoś frajera który pokusi się o wypróbowanie na sobie siły jego amunicji.

Facet założył swój kapelusz i zmierzył wszystkich z was wzrokiem mówiąc:
- Jestem Frederik Hans - tutejszy sędzia. Uważajcie na siebie, bo jeśli coś przeskrobiecie, to ja będę pierwszym który odstrzeli wam tyłki. Miło mi. - po czym ciągnął dalej - Niech zgadnę. Tym Payton i Alex O'Connor tak? Jack bardzo dobrze mi was opisał. Powiedział też że jesteście zbyt duże cwaniaki żeby maszynki molocha zrobiły z was mielone. Mam nadzieję ze to też się zgadza. Tak więc do sedna. Ostatnio O'Donnelowi - facetowi mieszkającemu na wschodzie zwiało pole. Tak tak. Niech to was nie zdziwi. Normalnie wstało i uciekło jak gdyby nigdy nic. Przyjechała tam już banda speców, ale my chcemy działań, a oni tylko bez przerwy prowadzą te swoje badania. Chciałbym żebyście znaleźli tą maszynkę i ją rozpieprzyli ku chwale narodu. - po tych słowach szeryf uciął. Po chwili jednak popatrzył się na was mówiąc - No już myślałem że nie zapytacie. W nagrodę dam wam najcenniejszy skarb tej ziemi jakim jest paliwo. Dużo paliwa. Wystarczy tylko że zniszczycie to monstrum. Wszystko jasne? Jakieś pytania?

Potem obrócił się w stronę Michelle i powiedział:
- Ty panieneczko wybacz, ale takiej normalnej roboty dla Ciebie nie ma. "Podkowy" nie za bardzo lubią niezaufanych mechaników. Poza tym uważają że kobieta w garażu przynosi pecha. Tak jak większość Texasu zresztą.

Gdy skończył znowu obleciał wzrokiem wszystkich obecnych w knajpie mówiąc:
- Aha... I jak jeszcze raz spotkacie tego gościa od samochodu, to wiedzcie że może i nie wygląda na cwaniaka, ale jak wsiądzie do auta, to lepiej mieć w nim sojusznika niż wroga. Walczyliśmy razem na froncie w Sioux Falls, i wierzcie mi... Wiem co teraz mówię.

Verax 15-02-2008 17:24

Sid tym razem przypatrzył się samej postaci szeryfa Zbyt młody to Ty nie jesteś, raczej wątpię byś dał radę odstrzelić mój tyłek zanim moja beretta by ci odstrzeliła twój pomyślał ale pewnie twój cios robi wrażenie, w każdym razie lepiej uważać
-Zaraz, to wy się znacie -spojrzał w stronę dwóch typków, którzy skutecznie odpędzili gościa w bandanie od bryczki latynoski, a potem przeniósł wzrok na sędziego- To zlecenie czy co? -Spojrzał na ich miny, które mówiły "A co tobie cholera do tego, coś nie pasi wypieprzaj!", szybko jednak zmienił tor- Nie żeby mi to przeszkadzało ot takie tam pytanie i tak mi się będzie miło z wami współpracowało- zaśmiał się tak by wyglądało to na jak najbardziej szczery uśmiech, zagadnął A więc już ktoś tu jest... robili badania- powtórzył na głos jakby się bał, że straci tą wiadomość No no a myślałem, że będę pierwszy, nic to będę musiał jakoś zdobyć wyniki ich badań, mogą mi się przydać.
-Jak dla mnie nie ma sprawy chętnie się tego podejmę- lekko się skrzywił, gdy usłyszał o nagrodzie po cholerę mi paliwo, nie potrzebuję go, przynajmniej na razie, grunt żeby uciułać co to za cacko się tu zakręciło.
-Choćby dlatego, żeby pozbawić Molocha kolejnego, morderczego tworu.

Kud*aty 17-02-2008 11:51

Mischelle

Stojąc pod barem w oczekiwaniu na odpowiedź Mischelle uważnie przysłuchiwała się rozmowie. Słysząc o zwiewającym polu pomyślała - A więc to nie były plotki tylko szczera prawda... Ciekawe jak duże miał gość pole? Po chwili szeryf zaczął mówiąc o wynagrodzeniu dla tych śmiałków. Paliwo = Możność powrotu do domu = wyścigi = kasa - muszę się do nich przyłączyć - pomyślała z dziwnym blaskiem w oczach. Po chwili "obrońca sprawiedliwości" odpowiedział kobiecie. Co za idiotyzm - odparła - Kretyni nie chcą oddać swoich aut pod dobrą opiekę... Nie to nie, łaski bez Rodriguez już chciała coś powiedzieć, lecz wyprzedził ją mężczyzna jeszcze niedawno siedzący z nią przy stole. Poczekała cierpliwie aż skończy analizując wszystko co wychodzi z jego ust i sama zaczęła mówić:
Wy panowie zapewne jesteście żołnierzami. Nie obce wam trudy wojenne, broń i wszystko co robi się na wojnie. Nie chce wam ubliżać, ale może się wam przydać osoba, która mogłaby powiadomić was, że obszar po którym stąpacie jest radioaktywny - tu spojrzała pytająco na gościa, który przedstawił się jako chemik - czy coś w tym stylu. Wyobraźcie sobie, że na środku tej pieprzonej pustyni zepsuł się wam pojazd. Ktoś go będzie musiał naprawić. A gdy już rozwalicie te kupę śrubek zostawicie ją tak? Przecież części z tego żelastwa mogą być coś warte. Pasowałoby mieć w ekipie kogoś kto potrafi to rozebrać... Co wasz szkodzi zabrać ze sobą parę osób, które ułatwią wam życie? Kobieta spoglądała to na jednego to na drugiego z pytaniem w oczach:
Odpalać auto?

Hawkeye 17-02-2008 14:13

Post pisany wspólnie z Merillem
 
O'Connor wypuścił dym ze swojego cygara w stronę baru i popatrzył na trójkę "bohaterów". Problem pomiędzy zawodowcami a bohaterami był jeden ... ci drudzy byli martwi.
-Nie potrzeba nam cywili, kręcących się podczas walki- odpowiedział spokojnie i ponownie popatrzył na szeryfa. "Towarzyszyć? Co oni sobie myśleli,
że to jakiś spacerek albo zabawa? Nie no cholerna wycieczka objazdowo - krajoznawcza ... a po prawej widzimy ogromną maszynę molocha ... proszę schylić głowy, aby ich nie stracić."

-Potrzebujemy jakieś wyrzutni rakiet albo granatnika. Macie tu coś takiego? - zapytał stróża prawa i popatrzył na Pytona, zastanawiał się co kapralowi chodzi w tym momencie po głowie
- Byliście już kiedyś na froncie? - banditos po raz pierwszy zwrócił się do pozostałej trójki. - Widzieliście Piły, jak ćwiartują waszych kolegów, albo jak Jaggernaut rozpieprza pół plutonu, jakby to były plastikowe żołnierzyki... biegaliście kiedyś w oparach toksycznych gazów, z załzawionymi oczami, próbując się przy tym odstrzeliwać Mobiakom? Bo my tak... nie mogę sobie pozwolić, by jakiś... cywil... stanął mi na linii strzału, gdy będę musiał wyłączyć z gry jakiś przerośnięty czajnik bezprzewodowy... - Tim wyciągnął cygaro z ust, przyglądając się reszcie...

Kiedy sierżant marines usłyszał przemowę kumpla uśmiechnął się szeroko. Nie ma to jak obrazowe zaprezentowanie problemu przed którym się znaleźli. Co jak co ale niańczenie cywili nie należało do jego obowiązków, a na pewno nie będzie zajmował się tym w ferworze walki. Kiedy pojawia się jakaś maszynka molocha, nie ma czasu na myślenie co zrobić z kolesiem, który wyskakuje z pukawką na muchy ... oprócz oczywistego puszczenia go na czuja, żeby Moloch zrobił z niego mielonkę.

-Posłuchajcie mojego przyjaciela on dobrze gada, jeżeli chcecie być bohaterami to poszukajcie jakiejś bandy mutasów albo gangerów do rozwalenia. Jeżeli pomylicie się walcząc z nimi macie szansę na ucieczkę, jeżeli pomylicie się walcząc z Molochem to was pochowają ... w pudełku po zapałkach -

-Pudełku... hehe. zebrało Ci się sierżancie na żarty. Będą mieli szczęście jak ich maszyny zabiją. Gorzej jak trafią na Kidnapera... wtedy, bedą się modlić o pudełko na zapałki... - Meks cedził słowa wolno, spoglądając zimno na podróżnych.

Teraz to Irlandczyk zaśmiał się krótko -Timmy to co wraca nie potrafi się modlić, to tylko skorupa dawnego "ja" uwięziona w maszynie ... to taka wyrafinowana tortura. Nie często spotyka się takie rzeczy na froncie, a stąd jest daleka droga. Myślę, że Moloch ma w innych miejscach możliwość zdobycia łatwiejszych "okazów" do swoich eksperymentów. Z drugiej strony, kto wie co siedzi mu w tym jego przerośniętym, autystycznym mózgu ... -

- Racja Alex, ale pamiętasz te mieścinę w południowym Arkansas? Też daleko od Frontu, ale skurwiele wszystkich zabrali... kobiety, mężczyzn, dzieci i starców... Tu może być podobnie.... - hegemończyk znów delektował się cygarem

-Ghost town - dodał spokojnie Nowo Yorczyk -Ale raczej się tak nie stanie, pamiętaj że on lubi się bawić. Do tej pory jacyś ludzie zaczęli by znikać. Przy takim tłumie nie trudno byłoby mu wybrać potrzebne obiekty ... prawie tak jak w tej mieścinie na Florydzie, gdzie ludzie zaczęli opowiadać o duchach ... -

- W sumie racja sierżancie, ale nigdy nie wiadomo co ten metalowy sukinsyn znowu wymyśli... Pamiętasz jak podczas bitwy o Hutę Mattisona, wypuścił na nas Jagernauuty, wyglądające jak Abramsy, myśleliśmy, że to Posterunek przysyła nam z lewego skrzydła posiłki, dopiero jak mało nie przerwali fortyfikacji się zorientowaliśmy...-

-No ale musisz przyznać, że fajnie wtedy wybuchł ... szczególnie jak po wysadzeniu wyleciały z niego batoniki. To było śmieszne i jednocześnie tragiczne ... no, ale to nie zabawa .... przynajmniej większość nie uznała by tego za zabawę. Front to nie miejsce dla cywili. To my tu jesteśmy żołnierzami korpusu marines stanów zjednoczonych i to jest sprawa wojska -

- Nic dodać nic ująć, nawet ten lamus co przed chwilą stąd wybył, wyszedł raczej na nasz widok, niż za przeproszeniem... wasz - kpiący uśmiech na twarzy kaprala mówił wszystko.

Uznając tą sprawę za załatwioną Alexander odwrócił się do szeryfa
-To jak znajdzie się trochę ciężkiego sprzętu?-

maciek.bz 19-02-2008 00:07

Paliwo ? Po co mi paliwo ? - zapytał Coyote sam siebie. Może Michelle się przyda, szukaj dobrych stron. - pomyślał. No cóż, wypadało by fajkę odpalić. Jak też pomyślał, tak zrobił. Gdy dym dostał się do jego płuc obraz zaczął tracić ostrość, dźwięk również był coraz mniej wyraźny, więc zamknął oczy. Przed jego oczami pojawił się jakże dobrze znany obraz. Uśmiechnięty człowiek jadący na rowerze, machający do dziecka, Indianin polujący na prerii. Do jego głowy przyszła jednak myśl, że w trakcie rozmowy niezbyt wypada "wyłączać się". Zgasił fajkę i rzekł do Michelle. Mnie również to chodzące pole śmierdzi Molochem. On zatruwa naturę, a przez nią ludzkie umysły. Chodzące pola to naprawdę przesada. Jak dla mnie to trzeba zrobić z tym porządek.
Coyote wyciągnął tytoń do żucia, wsadził go do ust i odezwał się w stronę żołnierza, który odzywał się jako ostatni:
Ja nie jestem, z tych co mienią się "bohaterami". Po prostu walczę o swoje. Staram się, jeśli mogę nie walczyć z ludźmi, ale jeżeli chodzi o maszyny to nie mam żadnych skrupułów. Poza tym, ciekawi mnie, czy te pole można by było na nowo obsiać, albo wyciągnąć chociaż część sadzonek.

Kud*aty 25-02-2008 21:15

Mischelle

Mischelle z rozbawieniem przysłuchiwała się żołnierzom. Na wywód o froncie nawet się uśmiechnęła. Dała im spokojnie skończyć swoją rozmowę, przeczekała słowa Coyote'a i odezwała się dalej się uśmiechając:
- Kolego, byłeś kiedyś w Detroit? Tam to dopiero masz front. Jeśli przejdziesz po "chodniku" dwadzieścia metrów nie zostając rozjechanym, potrącanym czy rozpaćkanym na masce pędzącej fury to jesteś gość. Wiesz czemu tak lubimy mieć na maskach znaczek Mercedesa? Bo służy nam jako celownik. Nazywasz mnie cywilem? Skoro tak sądzisz to możesz zostać niemile zaskoczony. Myślisz, że nikt jeszcze do mnie nie strzelał? Po raz kolejny sie mylisz. Nie raz nie dwa jeździło się setką po mieście rzucając granaty, strzelając z automatu i samemu chowając głowy by nie została odstrzelona, a wszystko to robiło się w tym samym czasie. Jak widzisz stoję nadal przed Tobą cała i zdrowa. Mówią o nas, że jak szukasz jakiegoś idioty czy harpagana musisz udać się do Detroit. Może i maja rację. Jeśli tak, to ja i moi bracia jesteśmy dużo większym zagrożeniem dla wszystkich nas otaczających niż Ci się wydaje. Jakby odwrócić sytuację i to do was dopieprzyłby się ten osiłek co raczej nie jest możliwe - tu kobieta wskazała na pukawkę Pytona - ale przypuśćmy. Jak myślisz co bym zrobiła chcąc wam pomóc? Wjechałabym w tę... knajpę tym czarnym coupe co przed nią stoi rozjeżdżając przy okazji tego kretyna. Wierz mi, nie miałabym co do tego żadnych skrupułów. Jak będzie trzeba wjadę moją furą w tą żelazną dupę maszyny aż po same stalowe jaja tak, że mnie popamięta na resztę swojego krótkiego istnienia. Dalej nie jesteście do mnie przekonani? Trudno... Panie Hans, co by Pan powiedział, jakbyśmy przed tymi dżentelmenami rozwalili tę zabawkę? Zrobilibyśmy to... 5% taniej, żeby nie było... Gdy skończyła gadać nabrała w końcu powietrza w płuca. Wszystko mówiła bardzo szybko nie dając nikomu dojść do głosu. W końcu kobieta popatrzyła na szeryfa pytającym wzrokiem. Mam nadzieję, że "cywile" zgodzą się ze mną - pomyślała. Bohaterowie - mruknęła z ironią pod nosem - też mi wymyślił...

Bulny 26-02-2008 16:03

- Ohoho... Panienka z jajami się trafiła. - powiedział dość mocno zaskoczony szeryf, wyciągając z kieszeni przy kolanie fajkę. - Mało która z naszych stron by się na to odważyła, ale z tego co słyszałem, wy - ludzie z Detroit - jesteście tak odważni, że czasem ciężko ustalić granicę między bohaterskością, a głupotą. - dodał, po czym na twarzy pojawił mu się nikły uśmieszek. Szybko wyciągnął z kieszeni worek tytoniu, strzepując go ruchem ręki.

- Chwali się chwali taka postawa. Lecz nawet ja wątpię czy dałabyś radę maszynie molocha. Ale wiecie co? Mam innego plana. Po prostu ten, kto pierwszy ubije maszynkie i przyniesie mi na dowód stracha na wróble z pola O'Donnela, ten dostanie nagrodę. Wiecie. większe prawdopodobieństwo, że wam się uda. - rzekł facet zapalając, nabitą już tytoniem fajkę, po czym znowu z pod kapelusza obleciał wszystkich z was wzrokiem.

- A co do tego granatnika chłopcy. Ja takich rzeczy nie kolekcjonuję, ale możecie spytać podków. Powiedzcie, że ja was przysłałem, to może zniżą wam jego cenę, bo wątpię żeby dali go wam za darmo. Ich baza wypadowa znajduje się na wzgórzu jakieś dwa kilometry stąd na zachód.

Po chwili sędzia wstał powoli podpierając się krzesłem.
- Więc co chłopcy i dziewczęta? Pora zacząć wyścig! - krzyknął wystrzeliwując z magnuma w sufit, tak że nabój zrobił dziurę wielkości pięści w dość mocnych deskach tworzących strop knajpy...

merill 28-02-2008 15:39

post uzgodniony z MG
 
"Facet ma chyba za dużo nabojów" - pomyślał Tim, widząc dziurę po naboju z Magnum szeryfa w suficie. "Ale nie ma co, jest gość z klasą i fantazją. Wyścig mu się kurwa zamarzył, wynik jest oczywisty" - analizował sytuację Payton.

O'Coonor prowadził jeszcze przez chwilkę rozmowę z jednoosobową Grupą Trzymającą Władze w Roswell. Kapral nie miał ochoty już dłużej rozmawiać, bo i po co strzępić ozór nadaremno, wiadomo, jest robota - trza ją wykonać. Gadaniem i strojeniem głupich min, nic się nie zrobi, teraz to potrzebna jest koncentracja, wiedza i umiejętności, że o doświadczeniu nie wspominając. Właśnie to różniło ich od reszty - doświadczenie, obycie z bronią, z Frontem - wojskowa służba to nie przelewki.

Tim dopalił cygaro i ruszył pod drzwi, zajmując znowu strategiczną pozycję, miał widok na ich pojazd i na wnętrze baru. Jednak broń trzymał jakby od niechcenia, udając zupełnie wyluzowanego. Czekał cierpliwie aż Alex dogada szczegóły...

Wreszcie sierżant skończył, przeszedł obok niego uśmiechając się porozumiewawczo. Kapral poczekał aż Alex opuści bar, sam zaczął się zbierać, uchylając rąbka kapelusza wojskowego i mówiąc: -No to do widzenia państwu, miło było poznać. I wyszedł cofając się, nie lubił odwracać się plecami do nieznajomych - ot taki nawyk z Hegemonii.

Na zewnątrz Alex już odpalił maszynę, silnik mruczał przyjemnie. Żołnierz wskoczył na pakę pojazdu terenowego, klepnął sierżanta w ramię i powiedział: - No to jazda sierżancie, będzie ciekawie.

Dowódca prowadził pojazd z wprawą, sugerującą dobre obeznanie się z mechanicznym sprzętem. Po dwustu metrach sierżant zatrzymał pojazd, odwrócił się do niego ze słowami: - Wiesz co robić Tim...spraw naszym przyjaciołom niespodziankę - hehe.

Wstał na pace, przyłożył M24 do twarzy, poczuł przyjemny chłód kolby na policzku. Celownik optyczny sprawiał, że czarne coupe tej cwaniary było widoczne jak na dłoni, mógł zobaczyć każdą smugę brudu na tym cacku. Pociągnął za spust... łuska ze szczęknięciem opuściła broń, przeryglował... drugi strzał... Nastąpiły po sobie tak szybko, że zabrzmiały prawie jak jeden. Przez celownik obserwował efekt... z dwóch opon w czarnym coupe nie zostało nic... "Ciekawe jak teraz nas dogonią..." - zaśmiał się w duchu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:41.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172