Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2008, 00:33   #31
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Nie ma to jak chwila sam na sam, uśmiechnął się lecz, gdy tylko uśmiech rozkoszy zagościł na jego twarzy, odezwał się sędzia Ja pierdziele, jeszcze może mam go zabawiać, ale nie wypada milczeć, obrócił się i powiedział:
-Bo ja wiem czy się mną zainteresowała?- powiedział od niechcenia- ja bym to nazwał chęcią uzyskania korzyści obustronnej. Panimajesz? Moje umiejętności, za jej ochronę i spluwę, taki mały układ- podrapał się w szramę na poliku.
-A, na imię mam Sid, jestem z Posterunku, a po co tu przybyłem, powinno być jasne jak radioaktywna dupa słonia.- wybrał miejsce, by mieć cały czas na oku, czarne coupe, wyjął laptopa, uruchomił i zaczął przeglądać po raz kolejny materiały, które zgromadził na temat "chodzącego pola"- -To może teraz, Ty szeryfie umilisz mi czas swoją historią? Tak na marginesie opowiesz mi trochę więcej o sytuacji, chodzące pola i te sprawy? No i jakby zabrakło tematu to zawsze możesz dorzucić trochę info o tych dwóch "żołnierzykach".- spojrzał na fajkę- Co do tej białej "laseczki", to zachowaj dla siebie, ja na razie podziękuję.- po tym oderwał się od szperania w komputerze, poderwał głowę upewniając się, że bryka stoi dalej nieruszona.
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 03-04-2008 o 17:51.
Verax jest offline  
Stary 16-03-2008, 13:25   #32
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Michelle i Coyote

- Oponę powiadacie? - Zapytał szef opierając sie o biurko. - Bez problemu sprzedam wam oponę. Do czego? Coupe powiadasz? No dobra, cos się znajdzie, idźcie do Sadama w magazynie, on może wam cos sprzedać. Wiecie, myśmy są gang, ale pomyśleliśmy, że po co truć ludziom dupy, skoro można im się przysłużyć i mieć z tego więcej? - Na jego twarzy przez cały czas gościł przyjemny uśmieszek, a wargi podczas rozmowy odsłaniały perę złotych zębów, które błyszczały odbijając światło słoneczne.
- A co do tej maszynki, póki nie przeszkadza nam w interesach, to mam ją głęboko gdzieś. Tych samobójców co za nią pojechali też. Niech se robią co chcą, ich wola. - Odpowiedź człowieka była mocno jednoznaczna, po chwili dodał jeszcze - No dobra, nie wyganiam was, ale nie mam czasu. Burza powoli ustaje, a ja mam objazd do miasta i z powrotem. Jak to szybko załatwicie, to mogę zabrać was ze sobą

Teraz zapewne poszliście do w/w Sadama. Po wejściu do magazynu od razu rzucił was w tył okropny smród fajek i alkoholu. Za metalowym biurkiem, na starym rozklekotanym krześle siedział z fają w ustach gość typowo arabskiej urody. Niski, szczupły, ciemnej karnacji. Miał długie wąsy, i kręcone włosy, a z jego ramienia zwisał bezwładnie AK47. Człowiek trzymał w gębie faję, choć wyglądała ona już tak jakby trzymał ją tak od miesiąca. Za nim było kupę wielgachnych paczek, a na niektórych z nich napisane było: "Niebezpieczeństwo! Materiały łatwopalne", facet chyba nic sobie z tego nie robił. Koło biurka stały dwie opróżnione butelki wódki.
- Czego chcecie? Oponę? Tak mam, 10 gambli i jest wasza. - Przemówił jakby od niechcenia odpowiadając na wasze prośby.

Po załatwieniu wszystkich rzeczy, miły przywódca gangu zabrał was swoim zdezelowanym pickupem do Rosswell.

Alex:
- Wiesz chłopcze. My jesteśmy prywaciarze, nie państwowi, i bez beczki piwa nic ze mną nie załatwisz, więc się postaraj. – Powiedział dowódca tutejszych chłopców. Wyglądał może na 40 lat, albo trochę więcej. Jego głowę pokrywały krótko przystrzyżone włosy, a postura przypominała resztę jego załogi. W każdym razie on wyglądał nieco mądrzej. Mężczyzna wskazał Ci jeszcze na O’Donnela mówiąc:
– Jak chcesz wiedzieć coś o machinie, a nie masz kasy, to idź sobie do tego trepa. Gada o niej jak najęty.

Tim:
Podszedłeś do siedzących pod zadaszeniem mężczyzn. Wszyscy, poza wieśniakiem, spojrzeli na Ciebie wilkiem. Sam właściciel tutejszych gruntów zwracał się do Ciebie miło, choć zapewne chodziło mu o to, aby tamta banda wyniosła się jak najszybciej z jego terenu. Odszedł z Tobą by porozmawiać, a siedzący przy stole spece odprowadzili was obu chłodnym, nieprzyjemnym spojrzeniem. Za budynkiem mężczyzna powiedział:
– Ta maszynka miała może ze dwa hektary i lazła na takich wielkich błyszczących nogach. Przez chwilę myślołek, że to chrom jest, ale zbyt ładnie to jak na chrom wyglądało. Wierz mi panie, znam się nieco na metalurgii. Polazło to, to na zachód. Dość szybko, i z taką… Jak to ująć… Gracją. Jak chcecie panowie, to tamte cioty, co nawet końca własnego nosa nie znajdą, nie zaczęły jeszcze badać południowej części pola i nikt tam nawet nie pilnuje. Może coś znajdzieta, choć wątpię…
Gdy miałeś już odchodzić, by powiedzieć o tym O’Connorowi, wieśniak jednak chyba przypomniał sobie coś jeszcze, i zatrzymał Cię dodając:
– Aaa… I może wydać Ci się to dziwne, ale jak pole odchodziło, to przez chwilę widziałem zarys jakiejś, wychodzącej z bunkra u góry sylwetki. Nie powiedziałem tego tym cepom, bo siedzieliby wtedy jeszcze dłużej szukając jakiegoś DNA, czy innego niezrozumiałego pieruństwa…

Sid:
Szeryf był miły, a pogawędka z nim nie dłużyła Ci się zbytnio, gdyż był również nieco zbyt rozgadany. Wpiero opowiedział Ci dość ciekawą historię swego życia, z której dowiedziałeś się że walczył on, razem z tamtym kolesiem, co chciał wóz kobiety, na froncie nieopodal Sioux Falls. Że tamten koleś jest jednym z najlepszych kierowców poza Detroit, i jednym z najbardziej popieprzonych ludzi jakich spotkał. No, ale teraz oboje już powoli dali sobie spokój, gdyż Albert rozpieprzył ich ukochanego TIR’a w którego włożyli całe cztery tysiące gambli, ale za to są jednymi z nielicznych, którzy mają na swoim koncie rozwalonego Juggernauta. Tutaj w Zasranych Stanach, jednak pamięć o bohaterach nie zostaje na długo. Nikt już nie poznaje ani szeryfa, ani jego kumpla. Oboje teraz zajęli się bardziej spokojnym zarabianiem na Zycie, gdyż zauważyli że zbytnie harpaganowanie się nie opłaca.

Rozmowa trwała jeszcze dłużej, a potem sędzia powiedział coś na temat pola:
– Wiesz chłopcze, co do tego pola, to normalnie wstało i polazło. Co mnie zdziwiło, to, to, że niecałą godzinę po tym przyjechała kupa czarnych ciężarówek. No wiadomo, zawsze zlecą się sępy, ale Ci byli jacyś dziwni. Jakby wszyscy z jednej organizacji. Nieźle wyekwipowani, jakieś przyrządy badawcze i te sprawy. Mocno mnie to zadziwiło…
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 21-03-2008, 01:48   #33
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Sid zamykał już ostatnie pliki na swojej maszynie, jeszcze raz spojrzał w ekran, jakby z tęsknotą i zamknął laptopa, po czym wepchnął do kostki leżącej niedaleko.
Szeryf gadał dalej, mówił wszystko co mu ślina na język przyniosła Cholera konkretny to Ty nie jesteś i jeszcze muszę sam cedzić ten słowotok. Nienawidził rozmawiać to zmuszało go do podwójnego wysiłku, pierwsze musiał udawać, że z niekłamanym zainteresowaniem słucha rozmówcę, drugie to to, że jeszcze musiał myśleć, nad tym, co uderza w jego małżowiny. Coś go zaciekawiło
-Byłeś na froncie? No, proszę, czemu cię tam już nie ma? Lata czy zrobiłeś sobie "wolne"?- Pewnie byłeś pożyteczny, sam zagadywałeś armię molocha tak, że powodowałeś spięcia w ich obwodach, aż w końcu inni się wkurzyli i postanowili "uhonorować cię" i dać ci wolne, by w końcu mogli usłyszeć ciszę zaśmiał się w duchu, wpatrując się w czarne coupe na dworze, zaczął myśleć o Latynosce i Indiańcu, Mogliby już wrócić pomyślał, zdeka zniecierpliwiony.
Szeryf w nawale informacji zaczął mówić coś ciekawego apropos pola
-Domyślasz się z jakiej organizacji mogą pochodzić?- spojrzał w stronę rozmówcy od niechcenia Wygląda mi to na posterunek, jeśli tak to rozwiążemy to szybciej niż tu przyjechaliśmy.
-Masz jeszcze tą fajkę, chętnie bym zapalił, o ile propozycja dalej aktualna?.
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 03-04-2008 o 17:51.
Verax jest offline  
Stary 23-03-2008, 15:35   #34
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
- Dzięki, panie O`Donnel..., na pewno skorzystamy z informacji. Powiedzcie mi jeszcze skąd wzięły się te matoły? Te ćwoki nie spostrzegłyby Łowcy czy Piły, nawet jakby im dupę odrąbywał,a pchają się na miejsce wypadku? Jak się nazywają albo co?

Poczekał, aż farmer udzieli mu odpowiedzi i odszedł do Alexa.

- Ponoć te barany nie przeszukują jeszcze południowej części pola - powiedział do sierżanta, tak by pseudo najemnicy nie usłyszeli. - Może się tam wybierzemy? Zbadam ślady, jeśli jakieś będą i może będziemy wiedzieć co robić? Maszyna podążyła na zachód, farmer mówił, że widział jakąś istotę, która niby sterowała tym urządzeniem, ale nie wiem czy nie przywidziało mu się, strasznie od niego zalatywało burbonem samoróbkom...

Rozglądał się cały czas po obozowisku speców, szukając wzrokiem składowiska jakichś łatwopalnych substancji, benzyny, amunicji, chemikaliów. Miał plan... jak utrudnić tym zadufanym w sobie jajogłowym życie. W głowie jarheada narodził się plan...
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 23-03-2008, 19:08   #35
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Mischelle

Gdy przywódca gangu powiedział, że bez żadnych problemów można dostać tu oponę do Coupe kobieta w głębi duszy bardzo się ucieszyła. Za jakiś czas odpali swój kochany samochód, wbije pierwszy bieg puści sprzęgło, dociśnie pedał gazu... Ach... czy to nie jest piękne? Jest, przynajmniej w mniemaniu Mischelle. Razem Coyot'em szybko udali się do hangaru o nazwie "Magazyn" gdzie mieli znaleźć gościa o imieniu Sadam. Był tam, typowy arab z kałachem pod pachą. W gębie miał fajkę. Siedział za paczkami na których widniało ostrzeżenie: "Niebezpieczeństwo! Materiały łatwopalne". Latynoska była pewna, że za chwilę facet wstanie odda serię z AK i z okrzykiem na ustach: Niech żyje Allach! - rzuci peta w skrzynie. Nic takiego się jednak nie stało.

- Chcemy kupić oponę do Coupe. Ile będzie to nas kosztować? - zapytała kobieta.
- Tak mam, 10 gambli i jest wasza. - odparł mężczyzna.

Mischelle lekko się skrzywiła. Troszkę drogo, ale chyba w tej sytuacji nie mamy wyjścia. Poza tym lepsze to 10 gambli od 20, które zaproponowano nam w Roswell. - powiedziała w myślach, po czym kontynuowała już na głos:

- Ok, niech będzie. Dawaj oponę tę pieprzoną oponę i zmywajmy się stąd. I tak straciliśmy już dużo czasu... Hej kolego! - zawołała jeszcze gdy Sadam odchodził po - nie dorzuciłbyś figurki z symbolem Mercedesa jak ładnie poproszę? - tu uśmiechnęła się dobrotliwie w kierunku mężczyzny.

***

Samochód "szefa" czekał przed hangarem. Latynoska wrzuciła oponę na pakę, po czym sama na nią wskoczyła, usadowiła się najwygodniej jak to było możliwe i klepnęła w dach pojazdu na znak, że można już ruszać. Tyle dobrze, że nie musimy drzeć do tej mieściny z powrotem na piechtę... - myślała. Hej Coyote! - teraz krzyczała, próbując przekrzyczeć Pickup'a - daj no troszkę ziółka! Ściągnę sobie kilka buchów i Ci oddam! Indianin trochę niechętnie oddał nabitą fajkę kobiecie, która zaraz zaczęła się zaciągać...

***

Nadal się śmiała, gdy schodziła z samochodu. Niewątpliwie przewróciłaby się, gdyby nie silne ramię przywódcy gangu.

- Dzięki za podwózkę kotku - powiedziała, klepiąc go lekko po policzku - nie zapomnimy.

Razem z towarzyszem wzięła oponę i ruszyła w kierunku knajpy, w której wszystko się zaczęło. Gdy zobaczyła swój samochód uśmiechnęła się mimowolnie. Może uda się jednak trochę tu zarobić. Podrasuję go wtedy i wracam do Detroit. Może warto zacząć karierę jako kierowca? byłoby 2 w 1. no tak, ale jeśli stanie się coś podczas wyścigu? Tu potrzeba jednego mechanika i jednego kierowcy... Chyba jednak zostanę przy swoich kluczach, śrubokrętach, śrubkach... - myślała. W końcu doszli. Kobieta od razu włączyła jakąś muzę i zabrała się za zmianę opony.

[MEDIA]http://youtube.com/watch?v=CGy3fJ0jLsc&feature=related[/MEDIA]

Zajęło jej to trochę dłużej niż zwykle ponieważ teraz była jeszcze trochę zawiana. Gdy skończyła weszła do knajpy i zwróciła się do Sid'a:

- yyy Sid, już wszystko gotowe możemy ruszać...

Gdy wszyscy siedzieli już w aucie zapytała:

- To gdzie najpierw uderzamy?
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 23-03-2008, 20:09   #36
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Coyote

Całkiem mili ludzie z tych gangerów. To kolejny przykład, że nie należy oceniać ludzi według stereotypów. Sprzedali oponę w dobrej cenie, ba! jeszcze nawet podowieźli. Ich filozofia też jest niczego sobie. "Po co ludziom truć dupy, skoro można im się przysłużyć i mieć z tego więcej?". To zdanie bardzo się Indianinowi podobało - myślał jadąc starym pickupem z Michelle. Rozłożył się trochę wyciągając fajkę. Nabił ją jakimś ususzonym zielskiem, do tego dodał kilka czarnych ziarenek, które znalazł w obozie gangerów. Był ciekawy, jak one działają... Wyciągnął swoje zapałki. Na pudełku był namalowany czerowny samochód, a obok data wyrobu - 2012. Pustynia skrywa w sobie różne skarby. Wyciągnął zapałkę, odpalił od draski i prawie zaciągnął się wspaniałym dymem, gdyby.. Daj no troszkę ziółka. Spojrzał zdziwiony na Michelle. Ona chyba nie mówi poważnie...
- Wiesz, zazwyczaj nie dzielę się tym z nikim. - Indianin opierał się.
- Daj. Tylko troszeczkę.
Właściwie to... już mi się kończy... - Coyote był gotowy nawet od tego, żeby wciągnąć wszystko naraz.
Ostatecznie przeważył argument, że latynoska kupiła wóz i benzynę do niego. Chcąc nie chcąc Coyote przystawił jej fajkę do ust.
-Tylko szybko.
Tak, jak się spodziewał Latynoska nie umiała tego robić zbyt dobrze i po chwili zakrztusiła się. Na nią dym podziałał jednak inaczej i złapała ją straszna śmiechawa.
Amatorzy. - Coyote zaciągnął się. Wszystko stawało się coraz mniej wyraźne, aż w końcu Indianin odleciał.

Obudził się wśród mnóstwa ludzi. Był zamknięty w jakimś wagonie, czy czymś podobnym. Spojrzał na siebie. Ubrany był w... garnitur! Rozejrzał się po ludziach. O kurwa ! Przeniósł się w przeszłość! Dotychczas miewał tylko cos w rodzaju wizji, a teraz! Oglądnął się w szybie. Czarne, krótkie, starannie przystrzyżone włosy. W kieszeni miał portfel. Alan Greenwood. Kto to jest do cholery Alan Greenwood. Spojrzał dalej. Czterysta dolarów ! Dziesięć minut później siedział na łąwce i zajadał się marchwią i sałatą. Jakie to czyste! Jakie to świeże! Jaki to ma smak! Obserwował ludzi. Wszyscy się gdzieś śpieszyli, nikt nie miał czasu zatrzymać się i po prostu porozmawiać. Jedynie grupa dzieciaków, które beztrosko bawiły się w jakąś grę, która polega na skakaniu przez napięty sznurek była uśmiechnięta. Indianin spojrzał w górę i uśmieich momentalnie zszedł z jego twarzy. Zobaczył kilka czarnych kropek na niebie. Te czarne kropki stawały się coraz większe, w miarę, jak się zbliżały. Po prostu czekał. Wiedział co zaraz nastąpi. Opowiadała mu o tym mama, gdy był jeszcze mały. Gdzieś w tle rozległ się czyjś krzyk, płacz. Po chwili wszystko ucichło...

Coyote zaczerpnął powietrza. Obudził się w samochodzie Michelle. Ta jechała z przodu, a obok niej ten cały naukowiec, Sid. Shlazzar na szczęście był na swoim miejscu.
Co, co się stało ? Gdzie jesteśmy ?
 
maciek.bz jest offline  
Stary 23-03-2008, 20:32   #37
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Alex oddalił się od dowódcy całej tej ferajny. "Prywaciarze". To właśnie przez takich jak on ten świat wyglądał tak ja wygląda. To ludzie jemu podobni sabotowali poczynania Nowego Yorku i jego próby odbudowy USA. Sierżant odwrócił się na pięcie i czym prędzej oddalił się od tego namiotu. Zacisnął zęby gdyż miał wielką ochotę władować kulę w dupę tego starucha.

Poczekał chwilę, aż Tim skończy gadać z właścicielem pola. Wysłuchał jego krótkiego raportu

-Dobra Timmy zabieramy się, ładujemy dupy w samochód. Nic się tutaj nie da załatwić - kiedy tylko razem z kumplem znaleźli się w maszynie uruchomił ją i wyszeptał, tak żeby go tylko kapral usłyszał

-Jedziemy na południe- obrócił kierownicę i nacisnął pedał gazu ruszając z miejsca w zamierzonym kierunku.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 24-03-2008, 16:11   #38
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Alex i Tim

- Nie wiem skąd oni się wzięli - Odpowiedział nieco zakłopotany O'Donnel, odprowadzając Paytona jeszcze dalej od stolika, przy którym siedziała banda naukowców. - Dali dużo gambli, to o nic nie pytałem. - Dodał nieco zakłopotany. Na kilometr widać było, że facet mówi prawdę. No nic.

Po szybkim raporcie pojechaliście oboje w stronę południowej części pola. Kapral intensywnie wyszukiwał jakiegoś składu amunicji, czy jakichś innych zapasów. Zapewne chodziło mu o te, na których przezorni ludzie dają napis dający do zrozumienia, że są inne miejsca na zabawę zapałkami, niż skład takich rzeczy. Bez problemu wypatrzył dużą ciężarówkę, koło której przy rozkładanym metalowym stoliku, siedziało dwóch ochroniarzy z PM'ami położonymi obok krzeseł. Przedarcie się do niej z pewnoscią nie byłoby łatwe, gdyż przezorni najemnicy ustawili ją w takim miejscu, aby każdy miał ją na widoku. Nie miała żadnych znaków "firmowych" ot duży, polakierowany na ciemną czerń samochód dostawczy marki Mercedes.

Po krótkiej chwili dojechaliście na drugi kraniec pola. Delikatnie dziwiło was, czemu nikt nie zapuszcza się w tutejszą jego część, ani nikt nie przeszkadza wam w dojeździe do niej, choć jest w zasięgu wzroku badaczy.

Michelle, Coyote i Sid

Pytanie Michelle było dość retoryczne. Szybko zapakowaliście się do wozu. Przed waszym wyjazdem sędzia ostrzegł was, że możecie mieć problemy ze strony najemników, ale przecież problemy to wasza specjalność. Kobieta zapuściła silnik w swoim cabrio i ruszyła w stronę pola O'Donnela. Podróż nie była lekka z uwagi na to, że większość teksańskich "ulic" to po prostu nic innego jak ubita ziemia.

Jazda była całkiem spokojna. Nic wam nie przeszkadzało. Do czasu. Po kilku minutach jazdy, gdy oddaliliście się już na dość dużą odległość od miasta, Sid wypatrzył na horyzoncie przed wami coś dziwnego. Kilka cieni przemknęło szybko między wzgórzami, a potem zza pagórków wyłoniła się grupka innych. Było ich może z siedem. Postacie miarowo zbliżały się w waszą stronę, choć było jeszcze daleko. Z zarysów sylwetek, wywnioskować można było, że jadą na koniach, a w rękach trzymają strzelby.
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 24-03-2008 o 16:15.
Bulny jest offline  
Stary 06-04-2008, 01:24   #39
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Michelle

Podróż dla kogoś innego na pewno byłaby męcząca. Kobieta jechała wogóle nie znużona, no może trochę, ale to tylko dla tego, gdyż teren nie pozwalał na osiągnięcie większych prędkości. Po pewnym czasie kobieta zauważyła niepokój na twarzy Sid'a. Już miała pytać "O co chodzi", lecz sprawa wyjaśniła się sama. Za znajdującymi się niedaleko pagórkami pojawiła się grupka jeźdźców ze strzelbami w dłoniach. Kobiecie oni nie podobali się. Miała jakieś dziwne przeczucie, że podczas tego spotkania nie spotka ja nic dobrego. Zaczęła kierować samochód tak by zjechać im z drogi omijając przy tym z bezpieczną odległością. Na wszelki wypadek wyciągnęła bron i położyła ja na desce rozdzielczej. "Tu będzie Ci lepiej" - myślała.

- Ok chłopaki. Czekam na propozycje. Co robimy?

Czy wpadała w panikę? Raczej nie, ale wolała być przezorna. Właśnie dlatego włączyła mocniejszą muzę, która zawsze dodawała jej skrzydeł podczas walki. Czekała na reakcje towarzyszy...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 08-04-2008, 20:46   #40
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Coyote

Indianin leżał rozłożony na tylnych siedzeniach. Wcześniej nie czuł się zbyt dobrze, ale teraz powoli wracał już do formy. Oglądał krajobraz pustyni. Dla typowego obserwatora był to ciągle ten sam, niezmienny obraz, ale dla Indianina, który właściwie całe swoje życie tam spędził pustynia była cały czas inna, nieprzewidywalna. Starał się, jak zwykle znaleźć kilka znaków charakterystycznych. Robił tak zawsze. A nuż miałby podróżować tą samą trasą. Znajomość terenu może się przyda, a na pewno nie zaszkodzi. Spojrzał na Sida, który patrzył się w ten sam punkt cały czas. Podążył za jego linią wzroku i zobaczył siedem sylwetek na koniach ze strzelbami. Wytężył wzrok, starając się dokładniej zobaczyć jeźdźców. Prawdopodobnie to byli Indianie z klanu Bizona, co rozpoznał po zarysach sylwetki bizonów, które mieli na plecach. Nie słyszał o tym plemieniu zbyt wiele,, właściwie tylko tyle, że nie lubią, kiedy ktoś narusza ich święte miejsca. Plemiona Indiańskie z reguły nie zajmują się napadaniem na podróżnych, ale oczywiście zdarzają się wyjątki. Podzielił się spostrzeżeniami z towarzyszami. Na wszelki wypadek schował Shlazzara bezpiecznie do torby, wyciągnął bumerang, który położył obok siebie na siedzeniu i odbezpieczył Deserta, którego trzymał w ręce.

Jedź spokojnie. Gdyby nas zaczepili dociskaj gaz na maksa. - powiedział do Michelle.

Jakby były jakieś problemy, to ja z nimi rozmawiam. Nie dajcie po sobie poznać, że macie wyciągniętą broń. Trzeba to załatwić na luzie.
 
maciek.bz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172