Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-03-2008, 13:28   #1
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
[Neuroshima] Sesja otwarta - "Wyścig"

Zakładam wątek do komentarzy neuroshimowej sesji otwartej - "Wyścig". Tutaj możecie wklejać swoje karty postaci, zrobione według wskazówek podanych w poście rekrutacyjnym. Tutaj też możecie wrzucać nurtujące was pytania na temat sesji.

Sesja ruszy, kiedy z Hawkiem otrzymamy 6 kompletnych kart postaci. Oczywiście będzie można przyłączyć się w trakcie, im więcej graczy w sesji otwartej tym lepiej. Szczegółowy regulamin dotyczący postowania, czy przebiegu rozgrywki, umieścimy gdy sesja już ruszy.

Z wyrazami szacunku Merill i Hawkeye
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 06-03-2008, 15:57   #2
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
1.
Imię: Roy
Nazwisko: O’neil
Ksywa: Runner
Pochodzenie: Vegas
Profesja: Wojownik autostrady
Choroba: Mount Rushmore

2.

Roy to 30-letni, wysoki mężczyzna. Ma dłuższe blond włosy i niebieskie oczy. Zawsze nieogolony i poważny.
Ubrany jest w czarne, zniszczone bojówki, porozciąganą koszulkę i jasną skórzaną kurtkę.
Całą prawą rękę ma pokrytą tatuażami, na wzór płomieni, które sięgają aż do łopatki. Przez całe lewe przedramię przebiega długa blizna, nabyta podczas wypadku samochodowego. U prawej dłoni brakuje małego palca (również skutek wypadku). Jest bardzo wysportowany, co ukazuje jego budowa ciała. Jest dobrze umięśniony (nienapakowany), gibki i finezyjny.

3.
Roy jest typem samotnika. Nielubi towarzystwa innych, woli samotne rajdy przez pustkowia, z włączonym radiem. Można powiedzieć, że jest alkoholikiem, pija ile tylko może. To samo tyczy się papierosów.
Pomimo swojego umiłowania do samotności, kiedy widzi kogoś na pustyni, zawsze się zatrzyma i zaoferuje podwiezienie, czy jakąkolwiek pomoc w granicach rozsądku oczywiście. W mieście zawsze chętnie napije się z kimś i porozmawia przez chwilę, aby zorientować się co się dzieje w okolicy. Zdarza się, że po pijaku wyżala się pierwszej lepszej osobie- skutki braku towarzystwa przez dłuższy czas.

4.
Roy urodził się w Vegas, w dzielnicy, która pozostała w praktycznie nienaruszonym stanie (porównując inne części miasta). Jego matką była kobieta pochodząca z NY a ojciec hazardzistą z Vegas. Żyło mu się całkiem dobrze, ojciec zarabiał kupę gambli na grze w karty. Wszystko było dobrze aż do momenty, kiedy wplątał się w aferę z lokalnym gangiem. Ojciec Roy’a ograł jakąś wielką szychę i musiał za to zapłacić. To był cios dla 15-letniego chłopaka, który został zmuszony do oglądania egzekucji swojego ojca. Tego dnia zdał sobie sprawę, że na tym zasranym świecie nic nie jest tak jak powinno być.

Przez kilka następnych lat Roy żył jak „normalny” mieszkaniec Vegas, czyli pił i wszczynał burdy. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze talent do kart, odziedziczony po ojcu. 19- letni chłopak zaczynał ogrywać najlepszych karciarzy w Vegas. Kiedy dorobił się pokaźnej sumki postanowił kupić sobie samochód. Ale nie byle jaki złom z ulicy. Był to Dodge Challenger, w doskonałym stanie, uchowany przez całą wojnę w jednym ze schronów atomowych. Roy wydał na niego całe oszczędności, ale nie żałował tego ani przez chwilę. To była jego bryka, najlepsza w całym, zasranym Vegas…

Pewnego dnia, kiedy wracał z codziennej przejażdżki po mieści, zauważył, że spod jego domu z piskiem opon odjeżdża grupa chłystków w rozwalających się samochodach. Wysiadł z samochodu i ruszył biegiem w stronę otwartych drzwi mieszkania. Pierwsze, co zauważył to leżące na ziemi rzeczy, papiery, poprzewracane „meble”. Kiedy wszedł dalej zobaczył martwą matkę, leżącą na ziemi w kałuży krwi, obok schowka, w którym trzymali wszystkie gamble. Prawdopodobnie chcieli ich okraść a jego matka nie chciała na to pozwolić. Widząc to odezwał się w nim gniew i rządza zemsty. Chwycił berette schowaną w innym miejscu, wsiadł w samochód i ruszył w kierunku autostrady. Wiedział, że był to jeden z gangów ścigających się tam.
Kiedy ich dogonił w jego stronę od razu padły strzały, na które odpowiedział natychmiastowo. Pościg był krótkie, po 10 minutach ostatni z trzech gratów zakończył swój żywot wybuchem.

Od tego czasu Roy jeździł z innymi wojownikami autostrady i ganiał za gangami, unicestwiając je sukcesywnie.
Tak minęło 5 lat jego życia. 5 długich lat życia na krawędzi. Skłamałby gdyby powiedział, że nie lubił tego. Przez ten czas pokochał samotne rajdy, strzelaniny i całe to ryzyko.

Pewnego ranka usłyszał od jakiegoś przypadkowego wędrowca o organizowanym wyścigu przez całe stany. Stawką były grube gamble, na których Roy’owi nie zależało zbytnio, ponieważ sam był właścicielem sporej sumki. Chciał się przekonać czy jest najlepszy, najszybszy. Chciał się dowiedzieć czy jego Challenger da rade pokonać najlepszych kierowców w stanach. Decyzję podjął od razu. Spakował sprzęt i ruszył na miejsce startu.


5.
-Hazard
-Mechanika
-Broń palna (długa i krótka)
-Pierwsza pomoc
-Zdobywanie wody

Roy doskonale zna się na samochodach i mechanice, lecz zupełnie nie zna się na komputerach. Nie potrafi też negocjować. Jego argumentem zazwyczaj jest jego spluwa.

6.

Samochód: (4 osobowy, 2 drzwiowy) Dodge Challenger, silnik- 6,3-litrowy V-8 o mocy 330 KM, prędkość 190km/h (na prostych odcinkach autostrady wyciągał ponad 200km/h)
(sedan, wow!)- ABS, chłodzenie cieczą, gaźnik recyrkulacji powietrza, hamulce tarczowe, napęd na 4 koła, turbo sprężarki małe, przeróbki wydechów, radio, zapas paliwa (15 l.)

Koszt- 590g.

Broń: Nóż, beretta (2 magazynki- 30 naboi), M40A3 (2 magazynki- 10 naboi) + celownik optyczny

Koszt- 355g.

Ekwipunek: Zapasy żywności i wody (15g.), koc, torba lekarska, 1l. Samogonu, 10papierosów, Tubokuraryna (10 zastrzyków)

Koszt- 55g.

***

No to jestem pierwszy . Wydaje mi się, że wszystko jest dobrze, w razie czego powiedzcie co jest źle a ja to poprawie
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 06-03-2008 o 16:29.
Zak jest offline  
Stary 07-03-2008, 13:14   #3
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość


1. Dane:
Imię - James
Nazwisko - Nix
Ksywa – Wampierz, dla przyjaciół (i przede wszystkim kobiet) wampirek
Pochodzenie – Salt Lake City – ale dość szybko doszło do niego że to banda debili i przeniósł się do Detroit
Profesja - Kurier
Choroba – Syndrom Draculi (światłowstręt)

2. Opis zewnętrzny:
Prawie zawsze ubiera się tak samo, bura chusta założona na łeb, druga którą przewiązuje tak żeby po założeniu gogli nie było widać nawet najmniejszego fragmentu twarzy. Do tego skórzana kurtka, rękawice, bojówki i wojskowe buciory i już może spokojnie chodzić na świetle – mimo iż bierze leki dla pełnego bezpieczeństwa woli się tak ubierać niż wystawiać skórę na światło słoneczne. Pod tą warstwą ubrań kryje się wysoki, szczupły, dwudziesto kilku letni mężczyzna z przyjazną twarzą – choć trochę pokaleczoną przez stare blizny na tyle jego łysiny. Z co bardziej charakterystycznych rzeczy należałoby dodać tribale pokrywające całe jego ciało – pierwszy „zdobył” w ciasnej, śmierdzącej potem, moczem i dymem papierosowym piwnicy w Salt Lake City gdy ojciec stwierdził że jego dziewięcioletni syn „gotów jest dostąpić zaszczytu wstąpienia na kolejny szczebel jedynej słusznej wiary”. Od tego co jakiś czas zlecał dodanie jakiegoś który komponowałby się z już utworzonym wzorem.

3. Opis charakteru:
Różny – bywa dobrze, bywa źle, raz tryskający dobrym humorem optymista, za pięć minut zgorzkniały, sarkastyczny czarnowidz. Nagłe zmiany nastroju następują najczęściej w dzień, w momencie gdy zdaje sobie sprawę że leki ma na ukończeniu. Można nazwać go „pacyfistą nowych czasów” co oznacza że chętnie wyciąga broń ale zanim wpakuje komuś parę gram ołowiu w pusty łeb chętnie z nim pogada i postara się rozwiązać całą sytuację polubownie –A teraz drogi przyjacielu, odłożysz ten oto karabin który trzymasz w ręce, cofniesz się jakieś 20 metrów, a nie myśl nawet o tym że nie potrafię ocenić ile to 20 metrów, a ja w tym czasie odsunę lufę od głowy tego słodkiego dzieciątka które najwyraźniej jest twoją pierworodną, zgarnę co mi jest niezbędne i każde z nas pójdzie w swoją stronę nie pamiętając co tu zaszło ani nie żywiąc urazy.
Jest przeciwny wszelkiego rodzaju narkotykom, swego czasu nałogowo brał tornado i w „przeszłości” zawsze kupował bilet na samolot do Miami i smażył się na plaży – teraz mu przeszło i krzywo patrzy na narkomanów – co swoją drogą nie przeszkadza mu w połykaniu na dzień dobry garści tabletek „dla zdrowotności”.


4. Historia postaci:
Urodził się i mieszkał przez 13 lat w SLC gdzie, za sprawą rodziców, należał od malutkiego do jednego z sześćdziesięciu trzech Kościołów Jedynego Proroka. Jako trzynastolatek uświadomił sobie że staruszkowie chcieli zrobić z niego kapłana (on sam się nie zgadzał ale kto by się przejmował wolą takiego bachora? Jak dorośnie to zrozumie jak bardzo go kochaliśmy!), mody doszedł do wniosku że życie w celi 2 na 2 metry, poranne biczowanie, posiłek raz na trzy dni i cotygodniowe homoseksualne orgie nie jest bynajmniej tym czego najbardziej pragnął w życiu i uciekł z domu, schowany na pace ciężarówki jadącej do Detroit, dwa tygodnie, pięć ucieczek, trzy próby gwałtu, siedem zabójstwa i jedenaście napadu później wreszcie dotarł do tego miasta-złomowiska gdzie dołączył do jednego z ulicznych gangów, tam nauczył się strzelać, pić i jako tako naprawiać maszyny – trzy bezcenne umiejętności w Zasranych Stanach. W końcu doszło do tego że banda została rozbita i wszyscy (pozostali przy życiu) musieli z podkulonymi ogonami (swoją drogą okazało się że jeden był mutantem i faktycznie miał ów ogon) uciekać z miasta. Dalej rozbijali się jako grupa gangerów po autostradach ale z czasem większość się wykruszyła by zostać drobnymi złodziejaszkami, kurierami, trupami i, w jednym wielce efektywnym przypadku, strzępami mięsa w leju po minie p. pancernej. James utrzymywał się jako kurier kursujący na odcinku („odcinku” przecież to pół Zasranych Stanów!) Chicago – Miami, do momentu gdy zaczęło go to… nudzić! Tak! Nudzić! Że niby co jest nudnego w comiesięcznym przemierzaniu tego samego odcinka, gnany ostrzałem, stadami mutantów, okrzykami wnerwionych Appalachów z mieczami którzy posiekaliby człowieka za przejazd „ich” drogą bez uiszczenia opłaty i gdzieniegdzie polami minowymi? Hmm… rutyna, co miesiąc to samo. Już nawet mutki nie ganiają jak w tych pięknych czasach parę lat temu gdy świat był pełen tajemnic, piwo smakowało lepiej, wozy były szybsze, a moloch nie był aż tak wysunięty na południe. Z nudów wyruszył na zachód gdzie odkrył co to znaczy hazard, w trosce o własne członki (ręce, nogi itp. wy postnuklearne zbole) zmuszony został do zebrania dość dużej sumy w krótkim czasie. Właśnie zapijał smutki w knajpie gdy zobaczył Karola, starego kumpla z Detroit, który właśnie napalał się na jakiś wielki wyścig. Nie myśląc długo opchnął trochę gambli, zastawił motor i na spółkę kupili i odpicowali (na ile to tylko było możliwe mając skromne fundusze i mało czasu) starego Hammera i ruszyli na miejsce startu.

A motor odkupie! A co!

5. Umiejętności:
Kierowanie – świetnie radzi sobie z motorami ale prawdę mówiąc to jeśli chodzi o samochody to jest on raczej przeciętnym kierowcą.

Strzelanie – od biedy umie strzelać ze wszystkiego (Tą stronę chyba kierujemy w tego pana z nożem, to drewienko dociskamy do ciała i ciągniemy za ten śmieszny dzyndzel tak?), ale preferuje broń krotką – małe toto, poręczne, da się schować i da się wygodnie motorem przewozić.

Meeeedyk! – oczyści ranę, zabandażuje, uciśnie, sprawdzi czy nie leci krew, od biedy poda jakieś leki i szyje krzywo ranę – niewiele ponad to.

Mechanika – bez problemu ruszy wrak z miejsca, mając czas domontuje tam wszystko co możliwe (włącznie z lodówką, kiblem i akwarium ze zmutowanymi piraniami) ale woli pracować z motorami – w swoim Harleyu zna (albo lepieł znał - chlip) każdą jedną śrubkę.

Gotowanie:
- Ha! Umiem gotować!
- Nie, debilu, nie umiesz, zrobienie zupki w proszku, ani kanapki z mięchem z konserwy się nie liczy.
- Sorry, jednak nie umiem gotować

Wiedza – jak był mały sporo czasu musiał siedzieć zamknięty w domu, zapalał wtedy świeczkę i czytał znalezione w kącie piwnicy książki – co nieco się dowiedział ale Einsteinem to on bynajmniej nie jest.

Oho, kolejny tysiąc na liczniku… - wiele świata widział i zna wiele dróg w Zasranych Stanach – szczególnie jeśli chodzi o część wschodnią – kojarzy skróty, widzi gdzie ktoś mógłby zastawić na niego pułapkę itp

6. Ekwipunek:

Broń i amunicja:
Obrzyn .12 – 50 g
Śrut .12 – 15 porcji – 30 g

Beretta 93R -45 g
Amunicja 9 mm – 30 naboi – 90 g
Magazynek – 10 g
Kabura – 10 g

Leki:
Dracophen – 2 słoiczki (40 porcji) – 6 g
Środki przeciwbólowe – 3 paczka – 3 g
Witaminki – słoik pełen różnych witamin, dla zdrowotności bierze garść dziennie – 10 g (bo dużo )

Żywność i używki:
Piersiówka z samogonem – 20 g
Papierosy – 14 sztuk – 14 g
9 Konserwy – 45 g
Puszka kawy – 30 g
Manierka z wodą – 10 g

Inne:
Pas na amunicję wypchany śrutem – 5 g
Środki dezynfekujące – 10 g
Maska przeciwgazowa – 20 g
Bandaże – 2 paczki - 10 g
Koc – 5 g
Metalowe micha, kubek i parę krzywych sztućców – 10 g
Zapalarka Zippo – 10 g
Porządne gogle – 40 g
Ciuchy – 30 g
Miernik promieniowania – 30 g
Odtwarzacz CD – 10 g
Etui na płyty i kilka płyt – m.in. Guns’n’Roses, AC-DC, Offspring, Blur i A3 – tak dla klimatu jazdy po szosie -20 g
Apteczka – 20 g
Trochę części zamiennych i narzędzi – 45 g
Przedwojenn mapa stanów - 5 g

Reszta kasy idzie dla Rainrira na wóz.



Proszę o edytowanie postów, a nie umieszczanie jednego pod drugim.
Regulamin
Pozdrawiam
C

Karta przy wysłaniu nie zmieściła się w jednym poście - wyskoczył błąd - "post musi być dłuższy niż 5 znaków, blahblahblah"
Również pozdrawiam - Potwór
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 11-03-2008 o 22:08.
Potwór jest offline  
Stary 07-03-2008, 14:50   #4
 
Hertion's Avatar
 
Reputacja: 1 Hertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znanyHertion wkrótce będzie znany
[MEDIA]http://www.satyricon.no/images/members/frost.jpg[/MEDIA]
1.Imię: Nathaniel
2.Nazwisko: Bloodwater
3.Ksywa: Oko
4.Pochodzenie: Nie twój zasrany interes… (wszechstronność do kwadratu: Zawzięty Sukinkot
5.Profesja: Łowca Mutantów (Bez tajemnic)
6.Choroba: Anemia
7.Opis zewnętrzny postaci: Facet, którego widzisz jest ubrany w czarny skórzany płaszcz, czarną koszulkę i dżinsy. Na plecach ma zawieszona strzelbę. Jego twarz jest cała blada i jakby niedokrwiona. Długie, czarne i tłuste włosy opadają na jego plecy. Nie posiada jednego oka. Jest on wysoki i chudy, ten kto przed tobą stoi to Nathaniel Bloodwater zwany Okiem.
8.Charakter: Jest dość spokojny i niepowściągliwy. Uznaje plany, cwaniactwo i dokładne opisy sytuacji. Zwykle siedzi w cieniu, z dala od innych, by zagłębić się w swój umysł. Jednak jak dojdzie do walki potrafi o siebie zadbać.
9. Historia postaci: Urodził się w schronie podczas wybuchu bomby. Jego rodzice uczyli go przetrwania, znajdowania wody i tego że tylko najsilniejsi przetrwają. Przed wybuchem jego rodzice mieli szkołę przetrwania i byli naprawdę dobrymi survivalowcami. Też miał nadzieję że taki będzie. Jednak podczas przechodzenia się po pustyni natrafili na mutanta. Widział go pierwszy raz. Rozszarpał jego rodziców na strzępy. Kolejne kilka miesięcy błąkał się bez celu czekając na śmierć. Jednak nie znalazł jej. Za to natknął się na pewnego chemika z Missisipi. Ten nauczył go zaawansowanej chemii i fizyki oraz biologii. Ów chemik miał własną ciężarówkę. Jeździł z nim, aż w końcu dopadli ich mutanty. Ciężarówka została zniszczona, a jego kariera jako naukowca, bądź gościa od nauk ścisłych poszła! Tajemniczy chemik z Missisipi został zamordowany. Kolejny rok wędrował przed siebie powtarzając słowa i to czego się nauczył by tego nie zapomnieć. Wkrótce dotarł do domu. Nie wiadomo co tam mogło być jednak nie lękając się śmierci, a podejrzenie że zamieszkiwali go ludzie jest bardzo prawdopodobne. Podejrzenie okazało się trafne. Dom ten bym siedzibą "gildii". Gildia ta zajmowała się wyżynaniem mutantów. Opowiedziawszy swoje przeżycia, okazał się idealny na następnego członka. Dostał tam pseudonim Oko. Dostał go ponieważ podczas polowania jeden z mutantów wydrapał mu oko. Jednak i ten niedługo umarł. Uczył się tej sztuki przez prawie całe swoje dzieciństwo (od 12 lat - 21 lat). W końcu wyruszył jako samotny myśliwy. Dostał strzelbę łowców mutantów zwaną "pogromca" i zapas chemikaliów. Miał też pistolet glock 23 i zapas amunicji. Odziany również w skórzany czarny płaszcz ruszył w drogę. Po drodze natknął się na kilka mutantów i pewien gang. Gang ten terroryzował pobliskie miasta. Jednak mieli problem z mutantami. Za niewielką opłatą (motor, amunicja, jedzenie i pieniądze) wytrzaskał ten "gang" mutantów. Jako że znał się na chemii i fizyce potrafił robić specjalne pociski z kwasami bądź truciznami, które zabijały dany gatunek mutantów. Dalej. Teraz jechał motorem z zapasem amunicji. Dotarł do Nowego Yorku. Wokół tego miasta były mutanty, była również robota. Wybił chyba połowę tych zasrańców. Teraz miał dołączyć do jakiegoś dziwnego wyścigu…
10.Umiejętności – jako łowca mutantów potrafi:
- zabijać z zimną krwią
- zna się na fizyce, chemii, biologii, surviwalu
- dość dobrze obmyśla plany i zasadzki
- dobrze prowadzi motocykl
- zna się na mutantach jak mało, kto.
11.Ekwipunek:
- pogromca (100 gambli)
- motocykl (50 gambli)
[MEDIA]http://skutery-motocykle.com.pl/motocykl_250ccm_1.jpg[/MEDIA]
- detektor ruchu (80 gambli)
- miernik promieniowania (30 gambli)
- analizator chemiczny (100 gambli)
- laptop (50 gambli)
- noktowizor (70 gambli)
- WD – tabs 2 opakowania (40 gambli)
- torba lekarska (10 gambli)
- paliwo dobrej jakości 15l (225 gambli)
- kompas (5 gambli)
- mały chemik (25 gambli)
- mały mechanik (25 gambli)
- namiot (30 gambli)
- śpiwór (10 gambli)
- maska przeciw gazowa (20 gambli)
- preparat krwiotwórczy 10 pudełek po 80 dawek (40 gambli)
- kastet 2x (5 gambli)
- samogon 3l (15 gambli)

| teraz odnośnie motocykla naszego Nathaniela:
Długość:2210 mm
Szerokość: 810 mm
Wysokość: 1090 mm
Masa własna: 152 kg
Rozstaw osi: 1450mm
Opony z przodu: 110/90-15
Opony z tyłu: 130/89-15
Pojemność silnika: 250 ccm
Typ silnika: 4-suw/2 cylindry / 5 biegów
Moc (kw/r/min): 15,0/8000
Max moment obr.: 17.5/7500
Hamulce: Przód: tarczowy hydr. tył: bębnowy mechaniczny
Prędkość max: 135 km/h
Spalanie: 3,9 litra / 100 km
Starter: elektryczny
 
__________________
Kiedy rodzisz się, nawet góry toną we krwi...

I nastał czas że wylał Hades!!!

Ostatnio edytowane przez Hertion : 14-03-2008 o 20:22. Powód: Bo nie miałem co robić to se post zedytowałem ;-)
Hertion jest offline  
Stary 07-03-2008, 21:10   #5
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Imię: Malcolm
Nazwisko: Baker
Ksywka: Kmiot – nie wiadomo czemu tez schizol każe tak na siebie mówić. W każdym razie chodzą plotki, że zostało mu to jeszcze z czasów jak walczył na arenie.
Pochodzenie: No skąd jak nie z Detroit? I to z samego centrum.
Profesja: Gladiator
Cechy: Łyżeczka, Ale jazda!
Choroba: I tu pies pogrzebany. Malcolm cierpi na najbardziej przesrane choróbsko jakie może być – Zawroty głowy, i to bardzo nasilone. Na szczęście że chłopaki kazali mu kupić dużo tabletek Aviomarinu, bo to byłaby masakra.

Opis zewnętrzny:
Chude to, to. Nie dokarmione. Aż dziw bierze, że był gladiatorem. Na łbie nosi długie, czarne włosy, które – gdy tylko znajdzie żel – stawia na ogromniastego irokeza. Ma parę kolczyków w gębie. Dokładniej w nosie, brwiach i dwa wardze. Jest całkiem wysoki (1.80m), całe jego ciało pokryte jest tatuażami przedstawiającymi postacie z mitologii nordyckiej. Co tu jeszcze gadać? Od taki normalny koleś z Detroit. Czarne oczy, głupi wyraz twarzy, całkiem spory nochal. Nosi się ciągle na czarno. Spodnie moro, glany, ostatnio dorwał koszulkę Nile – Annihilation of the Wicked. Na to zazwyczaj kurteczka ze szkopską flagą na ramieniu i Bandama na głowie. Tutaj na pustyni chłopak się wyróżnia, ale w Detroit jest takich na setki.

Charakter:
Debil – choć to jedno słowo określa cały profil zachowania Malcolma, to MG pewnie chce więcej. Więc cóż. Może nie będę się rozgadywał. Malcolm razem z Fieldstonem tworzą wybuchowy duet. Oboje są nieźle szurnięci, oboje co najmniej raz dziennie ryzykują życie w swoim samochodzie, i oboje w wolnych chwilach napier****ą rocka i metal. O własnie. Skoro o tym mowa. Nie wiedzieć czemu szybka muzyka uspokaja gościa, a nie na odwrót, tak jak jego kumpla. Owszem, bycie spokojnym jest rzeczą względną. Po prostu gdy leci muzyka, Malcolm dokonuje zniszczeń na mniejsze kwoty.
Od zawsze fascynowali go średniowieczni rycerze, oraz w ogóle techniki walki i bronie z czasów średniowiecza. To samo z mitologią.

Historia:
No dobra. To jest dziwne. Malcolm wcale nie urodził się w Detroit, choć całe życie tam mieszkał. Tak naprawdę pochodzi z terenów Federacji, a dokładniej z Atlanty. Tam mieszkał przez całe… Dwa lata, a potem został sprzedany jak niewolnik jakiemuś gościowi co jechał sobie do Detroit. Chłopak od początku swojego powalonego życia nie miał farta. Jak już dojechał z tym fagasem do Detroit, tamten pokazał mu jakie ma plany. Gość dziany był. Miał dużą hacjendę na obrzeżach. Była tam duża arena, baraki, i nawet bieżąca woda. Przez kilka lat chłopaka wychowywała służba, a potem w wieku chyba siedmiu został oddany do kaprala Mahone’a, by się u niego uczyć fachu. Nie, Mahone nie był hydraulikiem, ani sprzątaczką. On szkolił gladiatorów. Cały czas się chłop upierał, że z gówniarza nic nie będzie. Jego pracodawca jednak powiedział, że zrobi mu z dupy jesień średniowiecza, jak tamten nie wyszkoli chłopaka. Mahone nie miał wyboru. Podczas długiego, żmudnego szkolenia kapral odkrył dużo talentów chłopca. Mały dobrze się bił, był wytrzymały i miał dobrą kondycję, no i łgał jak rasowy cwaniak. Malcolm potrafił powalić cię wszystkim co miał pod ręką. Rura od znaku drogowego, stary kołpak, a nawet drzwi samochodowe. Tymi ostatnimi wyrządzał najwięcej szkód. Żołnierz wytrenował go również w strzelectwie. Od razu jednak pomyślał, iż przyszedłem gladiatorowi nie ma co dawał do łapy kałacha, ani jakiegoś większego cacka, więc nauczył go strzelać jedynie z klamek. W wolnym czasie Malcolm mógł rozwijać swoje pasje. Ten dziany gość, u którego służył miał taką starą perkusję - PDP by DW to było. I kupę starych czasopism perkusyjnych z przed wojny. Tak też nasz bohatera przez pół swojego życia napier****ł po garach. W końcu, w wieku 16 lat przyszedł czas, by dowiedzieć się jaki dokładnie cel miał bogacz. No i się okazało. Facet założył sobie za domem arenę na której ludzie walczyli z… Samochodami. Wyglądało to tak – grupka straceńców szła na arenę, a z drugiej strony wyjeżdżały ze dwa hammery. Trzeba było je unieszkodliwić. Banał powiesz, co? Szkoda tylko że do unieszkodliwienia ich miałeś włócznię i sieć. Chłopak jednak przeżył aż dwie walki i rozpieprzył forda mustanga, oraz jakieś małe gówno. Oo… Garbus na to mówili. No dobra. W każdym razie potem z areny wykupił go stary kumpel – John Fieldstone, z którym grał często w wolnych chwilach w barze „Gaźnik”. Fieldstone jest gitarzystą. Z kasy, którą razem uzbierali zakupili wóz, i pakowali w niego wszystko, co mogłoby poprawić jego osiągi. Wtedy jeszcze poznali takiego jednego montera – alkoholika strasznego swoją drogą - którego pomoc okazała się być nieocenioną. Alexiej Pavlov się zwał. Potem wszyscy we trójkę usłyszeli o jakimś wyścigu. Co prawda chcieli od zawsze wziąć udział w „Wyścigu Śmierci”, ale tamte zmagania przez całe stany mógł się okazać niezłym treningiem…

Umiejętności:
Jak każdy żyjący obywatel zasranych stanów wie, są trzy grupy umiejętności:

1. Takie które są Ci na kij potrzebne
2. Takie które się przydają
3. Takie, bez których lepiej nie wyłazić z zacisznego zadupia.

Widzisz, Malcolm też uznaje taką hierarchię. Niestety jest ona przez niego nieco wypaczona. Co do punktu pierwszego. Chłopak nie znajdzie wody nawet gdy koło niego będzie szumiał wodospad. Ukryć się też dobrze nie potrafi. W ogóle marny z niego tropiciel. To samo jest z gadaną. No poza kłamaniem, ale o tym dalej. Jak każdy koleś z Detroit, i Malcolm normalnie nie przeżyłby nie jeżdżąc sobie raz na jakiś czas autem, motorem, albo ciężarówką. Może nie jest tak dobry jak jego kumpel - Fieldstone, ale i tak ktoś taki jak ty, gdy zobaczyłby jego jazdę zaniemówiłby z wrażenia. Jeśli chodzi o tak zwaną obronę niekoniecznie konieczną. Umie chłop dobrze strzelać, ale jedynie z krótkiej broni. Jeśli dałbyś mu do łapy kałacha i kazał walić w stodołę, nie licz na dużo dziurawych desek, o ile będą jakakolwiek. Kolejna rzecz, którą powinien znać każdy mieszkaniec ZSA – kłamstwo jest tu niezbędne. To też jest atut kolesia z Detroit. Chłopak potrafi Ci wmówić, że w puszce po Coli znajduje się granat. Nim Ty zdołasz pomyśleć, i uświadomić sobie, że takie ustrojstwo nie ma szans wleźć do zwykłej puszki po Coli, jesteś już 3 kilometry stąd i szczasz ze strachu. Aaa… Uważaj jak go kiedyś spotkasz bez broni. Przeskubaniec bije się tak, że jak mu podpadniesz, to pięć sekund i po krzyku. Jesteś wyłączony z gry. Jak mnie raz pieprznął sierpowym, a potem dobił krzesłem, to przez tydzień się zbierałem do kupy. Coś jeszcze godnego wymienienia? No może to, że chłopak jest wysportowany, nieźle pływa, i nie jest zatruty tym całym świństwem w postaci używek, więc i z kondycją u niego całkiem dobrze. Liznął sobie tam trochę mechaniki, ale nigdy go to tak do końca nie interesowało. A i spluwę zaciętą naprawi. Tylko coś komputerów nie lubi. Najchętniej rozwaliłby to wszystko w pieruny. Jak jego kumpel chciał montować abs’y, Malcolm błagał go na kolanach by tego nie zrobił. Udało mu się. Zapomniałbym. Wiesz. To jest szaleniec, niczego się nie boi, tortury go bardziej bawią aniżeli ranią, tak samo sprawa ma się z innymi ranami. Po prostu chłopak jest niespełna rozumu. No i oczywiście najważniejsza jego umiejętność. Men ma 24 lata, i przez 15 lat swojego życia nap*****ł na garach. Teraz wymiata jak taki gość co przed wojną był. Jak on się zwał? Nie mogę sobie przypomnieć, w każdym razie nieźle miótł.

Equipment:
Perkusja w konfiguracji: BD 16x18, SD 12x3.5, FT 14x12, HH 12, Cr 14, Ride 18. - 65 g
2 x Sig Sauer P226 – 80g
50 naboi 9mm – 150g
Aviomarin (zasady raphidala) na 30 dni – 90g
Podstawowe (kocyk, podusia, kociołek itp.) – ze 20g
Żarcie za 100 gambli (niech MG oceni na ile dni go starczy. Jest tam trochę owoców i mięsa, dużo konserw. Starczy na tydzień, może trochę dłużej)
Odtwarzacz CD - 10g
Parę płytek (Blink 182, Blind Guardian, Iced Earth, WinterSun, Nile) – z 50g
Włócznia 10g
Łańcuch 10g
Miecz 20g
Pałki Ahead z włókna węglowego 10g

Razem:
615 gambli. Resztę kasy - czyli 385 gambli - Malcolm dał Fieldstone’owi i temu gościowi co ciężko jego imię wymówić – Pavlovowi, bo oni bardziej się znają na dopakowywaniu wozów.

FOTA:
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 07-03-2008 o 21:34.
Bulny jest offline  
Stary 07-03-2008, 21:31   #6
Lio
 
Lio's Avatar
 
Reputacja: 1 Lio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputacjęLio ma wspaniałą reputację

Imię i nazwisko: Travis Mosley
Pochodzenie: Nowy Jork
Profesja: Złodziej
Choroba: Zwapnienie płuc
Wygląd: Potężny gość, o mimo wszystko dość jasnej skórze jak na afroamerykanina. Jest całkowicie łysy, co nieczęsto można zauważyć z powodu czarnej czapeczki z daszkiem, którą praktycznie cały czas nosi. O ile można mieć problemy z dojrzeniem braku włosów na głowie, o tyle mieć możliwość spojrzenia mu prosto w oczy, graniczy z cudem, okulary ani na chwilę nie znikają z jego twarzy. To co sprawia, że nadal nie wygląda jak jakiś chromolony kciuk, to jego nieco zaniedbana, ale nadal nieźle trzymająca się bródka. Oprócz tego nie ma w jego wyglądzie absolutnie niczego szczególnego, biały t-shirt, nieźle kontrastujący z jego skórą, czarna, skórzana kurtka, nieźle powycierane jeansy i adidasy, które o dziwo utrzymane są w stanie niemalże idealnym.
Charakter: Gdyby starać się opisać osobowość Travisa, w możliwie jak najkrótszy sposób, chyba trafiłoby się w coś na wzór dobrotliwego twardziela z całkiem niezłym poczuciem humoru. W sumie to to całkiem trafny strzał, co prawda w pierwszej chwili może wydawać się trochę szorstki, ale w gruncie rzeczy można o nim powiedzieć, że jest w porządku gościem. No chyba, że ktoś będzie na tyle głupi by mu podpaść, kretyńskim zachowaniem, tacy ludzie są na z góry straconej pozycji. Czasem zdarza mu się też uciekać gdzieś myślami.
Historia:
- Nowy Jork, Nowy Jork, czy to nadal Nowy Jork czy już tylko pieprzony lej pełen radioaktywnego gówna? – piękna Azjatka, siedząca na miejscu dla pasażera, przyglądała się uważnie rozmazującemu się krajobrazowi, oddzielonym od niej szybą samochodu mknącego z zawrotną szybkością zniszczoną ulicą.
- To zawsze będzie Nowy Jork, dla nas dom, dla innych miejsce, które powinno się omijać szerokim łukiem.
Dziewczyna odwróciła wzrok od szyby i spojrzała na Travisa. Zdawało się, że chciała coś powiedzieć, ale do niego nic nie dotarło, kątem oka zauważył poruszające się wargi Keiko, był już jednak myślami daleko.

* * *

Kim właściwie jest kolejny czarny dzieciak na Bronxie? Trudno nazwać go w ogóle elementem krajobrazu, to mniej niż ziarnko piasku na środku Sahary. Moloch, przed którym teraz wszyscy trzęsą portkami dla tamtych ludzi nie był niczym niezwykłym, w zasadzie jak tu się dziwić. Każdy, ale to każdy mógł tam paść od kuli wystrzelonej przez dzieciaka, któremu broń o mało co nie urwała ręki. Wiele się od tamtego czasu nie zmieniło, dzieciaki zastąpiły mutanty i maszyny, ale nadal ludzie byli na dole łańcucha pokarmowego. Travis odnalazł się w tej rzeczywistości bez problemu, od małego był znacznie silniejszy niż jego koledzy, więc przy pomocy pięści wywalczył sobie pozycję, którą wielu chciałoby zająć. Zebrał niewielką bandę, którą oprócz rodowodu łączyła miłość do motoryzacji. Jak się później okazało, mieli oni jeszcze jedno hobby, kradzież. Zabrali się więc za ściąganie z ulic aut, którymi jeszcze do niedawna jeździli jacyś gogusie z pseudo rządu.
Chciałoby się powiedzieć sielanka, ale niewiele miało to z tym wspólnego, życie nie było łatwe. Na każdym kroku spotykało się kogoś, do kogo oprócz pięści wymierzonej prosto w ryj, niewiele docierało. Kiedy pierwszy raz w ciele Travisa zanurzył się kawałek naostrzonego metalu, przypominającego przedwojenną broń skazańców osadzonych w więzieniach, zrozumiał, że pięści nie wystarczą. Jedyną osobą, która mogła mu pomóc był Jeff, stary traper z Miami, któremu Mosley pomógł uciec przed bandą gangerów. Zrobiła się z nich niezła para przyjaciół. Gość oprócz tego, że wyglądał jak Krokodyl Dundee, miał niesamowitą wiedzę geograficzną i strzelał jak mało kto. Jak szybko dało się zauważyć, był też miłośnikiem okazywania wdzięczności.
W miejscach, które określić można jako piekło na ziemi, najgorsze jest to, że wszystko co złe dzieje się tam tylko dlatego, że ludzie nie mają co ze sobą zrobić. Rozmazanie czyjejś głowy na ścianie, to niezły sposób na zabicie czasu i prawdopodobnie jeszcze jakiegoś przypadkowego przechodnia. Travis pewnie skończyłby jak wielu jego kumpli, sam też nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca.
Wszystko zmieniło się kiedy spotkał Keiko, młoda, piękna, niesamowicie inteligentna, pani chemik, która pomagała ludziom z Nowego Jorku odbudować miasto. Wpadli na siebie zupełnie przypadkiem, kiedy nieumyślnie weszła do dzielnicy, z której osoby jej pokroju nie wracają. Miała cholerne szczęście, że tym kogo spotkała był akurat Travis, który mimo iż coraz bardziej zaczynał przypominać swoich przyjaciół, nadal na swój sposób znacznie się od nich różnił.
To wydarzyło się pięć lat temu…

***

- Hej, Mos, wracaj zanim rąbniesz w jakiś wrak. – rzuciła, szturchając go łokciem.
- Co się tak rzucasz? – na jego twarzy malował się wesoły uśmieszek.
- Ostatnimi czasy cholernie często bierze Cię na wspominanie dawnych czasów, mam nadzieje, że ten wyścig dostarczy nam trochę rozrywki.
- Muszę się wreszcie wyrwać, zostanę w tej dziurze jeszcze przez dzień i będę musiał tracić czas na szukanie kogoś, na kim można odreagować. – jego donośny śmiech rozszedł się po całej kabinie – No i nasiedziałem się nad tym wózkiem tyle, że teraz z chęcią sprawdzę na co naprawdę go stać.
- No już, już, dociśnij lepiej mocniej ten gaz, bo inaczej nigdy się tam nie doczołgamy.
- Się robi Słodka – silnik zawarczał, a krajobraz za oknem zmienił się w jedną wielką rozmazaną plamę.
Umiejętności: Ulica potrafi nauczyć wielu rzeczy, fakt, nie powie Ci, w którym roku żył jakiś tam Chopin, ale nadrobi to pokazaniem sposobów na przetrwanie w tym pokręconym świecie. Wiedza o samochodach, na poziomie umożliwiającym ich kradzież, potem ewentualną ucieczkę, oprócz tego walka na pięści, obsługa broni palnej. Travis posiada też całkiem niezłą, teoretyczną wiedzę geograficzną. No i coś, w czym pomaga mu jego postura, z łatwością potrafi każdego przekonać do swojego zdania.
Ekwipunek:
Pojazd:

- Chevrolet Impala.
- Ilość miejsc: 2.
- Prędkość: 180 km/h.
- Spalanie: 12 litrów na 100 kilometrów.
- Wyposażenie: 10 litrów paliwa dobrej jakości, odtwarzacz CD, mierniki promieniowania, chłodzenie cieczą, hamulce tarczowe, intercooler, pancerna płyta podłogowa.
Postać:
- Desert Eagle i 20 naboi .38.
- Nóż.
- Lornetka.
- Kompas.
- Części zapasowe.
- Czyste bandaże.
- Liofilizowana żywność.
- Koc.
- Leki.
NPC: Keiko.
- Wygląd:

- Sprzęt: walizka pełna wszystkich potrzebnych chemikowi przedmiotów, a oprócz tego jedzenie, żywność i reszta gratów pozwalających przeżyć.
- Umiejętności: Keiko jest bardzo dobrze wykształcona, posiada wiedzę nie tylko z zakresu chemii ale także matematyki i fizyki, oprócz tego całkiem nieźle radzi sobie z wszelkimi urządzeniami, co zawdzięcza z pewnością latom spędzonym pośród ludzi z Posterunku. Otrzymała podstawowe przeszkolenie w zakresie posługiwania się bronią, ale z tej nie korzysta, woli polegać w tym przypadku na jej kompanie.
- Charakter: Sympatyczna, zadziorna dziewczyna, która często lubi dopiec swoim zachowaniem Travisowi. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę z faktu kiedy można sobie pozwolić na głupie żarty, a kiedy lepiej milczeć, co tyczy się nie tylko Mosleya, ale także innych osób, z którymi ma kontakt.
 
__________________
Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną.
- Yagyū Munenori
Lio jest offline  
Stary 08-03-2008, 14:09   #7
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Nazwa: Temperance „Tess” Andrews (zmienione z Tania Andrejowna)
Pochodzenie: urodzona w małym miasteczku Warton, wychowywana w Nowym Jorku (cecha – zalety klasycznego wykształcenia)
Profesja: Spec – nauczycielka języków (cecha - wykształcenie)
Choroba: niewydolność krążenia
Opis postaci: Tess jest wysoka i szczupła, o pogodnym uśmiechu, który wszystkich wprowadza w dobry nastrój. Ma jasną skórę i niebieskie oczy, oraz farbowane na kolor owocu granatu włosy. Nosi ubrania raczej w jasnych odcieniach, szczególnie jasny brąz.

Charakter:
Tess jest osobą raczej spokojną, w końcu kiedy jest się nauczycielem trzeba mieć anielską cierpliwość, więc bardzo trudno wyprowadzić ją z równowagi. Jest optymistką, życie nie doświadczyło jej jeszcze zbyt mocno, nie widziała na własne oczy jak wygląda walka z Molochem, i jak wygląda życie na północy. Czasem jest troche roztrzepana, zapomina po co wyszła do centrum albo niepamięta czy z tą grupą miała już zajęcia dziś czy nie. Nie wścieka się, kiedy ktoś ją denerwuje raczej wpadnie w płacz niż zacznie krzyczeć. Ma bardzo silną wolę i determinację, jest wielką przeciwniczką Tornado, nigdy nie próbowała.
Historia:
Tess urodziła się w Warton, choć miała urodzić się w Moskwie. Tak się jednak złożyło, że jej rodzice, Igor i Anna, byli w USA na wakacjach gdy nastąpił bunt maszyn. Kiedy zorientowali się, co się dzieje, było już za późno by wydostać się ze Stanów, zostali odcięci od kontaktów z Rosją. Jedyne miejsce gdzie jako tako zostali przyjeci to właśnie miasteczko Warton. Tam więc osiedli i wiedli spokojny (no prawie) żywot. Po 5 latach takiego „spokojnego” życia urodziła się Tania i postanowili przenieść się do Nowego Jorku. Od dziecka uczyli ją języka rosyjskiego i opowiadali o ojczystym kraju. Dla Temprance Rosja to wizja raju, przerysowany obraz tego co pamiętali jej rodzice. Na szczęście zawsze dbali o jej wykształcenie, dawali jej do czytanai wszystkie książki jakie tylko znaleźli, niezaleznie czy to książka o medycynie, jedzeniu, broni czy ozdobach choinkowych. Dzieki temu Tess zdobyła troszkę wiedzy na różne tematy, ale przecież kiedy wie się wszystko, nie wie się nic. Po śmierci rodziców (matka została zabita przez jakiegoś mutanta, a wkrótce po tym ojciec zmarł bo zjadł coś bardzo trującego) Tess zaczęła uczyć w nowo otwrtej szkole, ponieważ była osobą oczytaną i znającą dobrze język (a nawet dwa). Znalazła nawet kilka osób, które były gotowe płacić jej za naukę języka rosyjskiego. W Nowym Jorku żyło jej się dobrze, miała nawet kogoś w rodzaju chłopaka (taki miły koleś, Tom, który czasem z nią sypiał) i miała fajną pracę, prawdziwą pracę o jakich opowiadają, że były przed powstaniem Molocha! Mimo wszystko wizja Rosji jako wspaniałego kraju nie dawała jej spokoju, więc kiedy tylko pojawiła się okazja wyruszyć do rosji, Tess długo się nie zastanawiała.
Umiejętności:
- Język angielski i rosyjski – doskonała znajomość.
- Umie posługiwać się pistoletem.
- Spora wiedza książkowa, lecz rzadko miała okazję wypróbować ją w praktyce.
- Zwinne dłonie + umiejętność gry w Pokera (dobrze blefuje).
- Kompletnie nie zna się na mechanice
Ekwipunek:
- Notebook
- Śpiwór
- Smith&Wesson + 4 opakowania amunicji
- Konserwy (5)
- Żywność liofilizowana
- Naczynia metalowe
- Kompas
- Lornetka
- Aspiryna K (20)
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 08-03-2008 o 14:14.
Redone jest offline  
Stary 08-03-2008, 15:20   #8
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny

1.
Imię i nazwisko:
Karagöz Hacivat
Ksywa: Doug
Pochodzenie: Nie twój zasrany interes!(Wszechstronność do kwadratu[Jeśli ma silnik, to ruszy])
Profesja: Monter(Zapałki i agrafka)
Choroba: Syndrom Obcego

2.
Karagöz to wysoki(184 centymetry od pięt po czubek czaszki), szczupły(76 kilogramów wagi), ale nabity żylastymi, twardymi jak rzemienie mięśniami(11,3% tłuszczu w masie ciała) przedstawiciel rasy wschodnioeuropejskiej, płci męskiej.
Zawsze zmęczone, półprzymknięte oczy osobnika wiecznie niewyspanego, tudzież wiecznie nawalonego, głęboko osadzone w pobrużdżonej, opalonej słońcem i wiatrem twarzy, błyszczą jak dwa płonące węgielki spod ciemnych, włochatych brwi rzucając to groźne, to obojętnie, to znów roześmiane spojrzenia – wielu uznałoby je za oznakę gorączki, niesłusznie zresztą. Czarne jak smoła włosy, które zachowują się tak, jakby za nic miały prawa grawitacji czy higieny, zawsze utrzymując ten sam stan i fryzurę, staromodne wąsy, szczeciniasty zarost na podłużnej, kanciastej szczęce, proste, lekko tylko pożółkłe zębiska – wszystko to prezentuje się bardzo kameralnie. Co prawda nie da się powiedzieć, że pan Hacivat wzbudza zaufanie, ale kto w tych zasranych czasach może się pochwalić, że mu się to udaje?
W ciuchach Doug przebiera w zależności raczej od pogody, niż nastroju. Ciężki płaszcz na burzę, biały podkoszulek na pustynię, i jego nieśmiertelny, wyblakły sweter-golf z owczej wełny na klimat umiarkowany – w pysk strzelił przedwojenny, najpewniej zakonserwowany w słoiku albo coś. Karagöz stara się żyć zgodnie z wymogami higieny – teraźniejszej, oczywiście, ale i tak nie jest najgorzej – pierze ubranka i doprowadza samego siebie do stanu znośności w towarzystwie w miarę potrzeb i środków – gdy tylko ma okazję.

3.
Facet ma silny, głęboki głos, co w czasach, kiedy co druga persona rzęzi przeżartym alkoholem, zdławionym dymem tytoniowym, albo zatrutym spalinami głosikiem robi wrażenie. Kiedy przemówi – a robi to z akcentem starającym się naśladować ten ze stron osoby słuchającej, dla wygody rozmówcy, co niezgorzej mu wychodzi – po prostu masz wrażenie, że nie zagłuszyłbyś tego człowieka choćby i pierdnięciem hegemończyka, nawet, jeśli nie podnosi głosu. Twarde spojrzenie, mocne struny głosowe, wyprostowana sylwetka – oto człek z charakterem, żaden leszczyk, ino człek z żelaza, tudzież innego wytrzymałego tworzywa. To wrażenie potęguje fakt, że mężczyzna rzadko się uśmiecha – i dobrze, bo uśmiech pasuje mu na twarz jak .22 LR do Wildeya. To jeden z tych, którzy uśmiechają się oczami…
"Ale o czym my to? Ah… trzeba przyznać, że stary Doug nie jest skurwielem w podręcznikowym przykładzie tego słowa – nie zajebie cię gazrurką po nerach dla garści nabojów… co robisz takie oczy? Ja bym tak zrobił, wierz mi. To jeden z tych porządnych – jeśli minie cię na pustyni, to nie ozdobi tobą zderzaka dla zabawy, tylko grzecznie i po dżentelmeńsku wyminie. Złoto, nie człowiek. Może dlatego niewielu tak naprawdę ma z nim porządnie na pieńku – facet to w gruncie rzeczy pomocna dłoń. Zajrzyj przez okno, na podwórko – widzisz ten samochód? Tak, chodzi o tego rozdrapanego wraka, tam z boku. A widzisz to miejsce, gdzie powinny być drzwi? No, to Doug mi kiedyś klamkę przymocował. Zupełnie za darmo. Pół roku starym sedanem jeszcze śmigałem, zanim mi go z dymem puścili. Po grzyba załatwiać takiego gościa? Zresztą… kurwa, nie mów nikomu, że to powiedziałem, bo cię przybiję za jajca do ściany, ale nie sądzę, żeby każdy leszcz się odważył. Doug to niebezpieczny typ z ciężką ręką i szybkim palcem wskazującym, ale mniejsza o to, bo przecież każdego można zajść na sodomitę, od tylca, i palnąć mu w potylicę. Doug ma coś, co czyni go prawdziwym szczęściarzem – dobrych znajomków. Nie chodzi tu o to, że pracuje dla nich na pełen etat, albo co – po prostu sporo ludzi ceni go sobie przy kufelku, albo w konwoju, albo do przytachania cię do wyrka po popijawie. On tak działa na ludzi – nawet nie strach go zawieść, czy zdradzić, ino wstyd. W tych czasach taki facet, na którym można polegać, to rzadki towar. I cenny. A propos, widzę, że masz ładną furę, a mnie akurat by się przydały cztery kółka… Dobry chłopiec, oddaj kluczyki. Nawet nie sięgaj po glocka, ja nie żartuję. Mam dziś dobry dzień, wiesz? Pożyjesz jeszcze parę lat, synu. No co? Nie każdy jest taki miły, jak nasz kochany Doug, ale doceń moje starania. A tak przy okazji, jeśli go kiedyś spotkasz, powiedz mu, że cię przysłałem – może odpali ci rower, albo nawet podrzuci do cywilizacji. Mówiłem już, że to, normalnie, dusza człowiek?"

4.
"Nie wiem, skąd jest Doug – nigdy go nie pytałem. Chodzą słuchy, że to, za, tfu, przeproszeniem, ojropejczyk, jako dziecię przewieziony do ZSA, tuż zanim spadły pierwsze bomby. Kiedyś, przed wojną, każdy leszcz mógł wsadzić dupę w samolot, jak jeden z tych wielkich wraków co leżą w Vegas, albo w statek i hasać sobie z kontynentu na kontynent, wyobrażasz sobie? Ci, co pamiętają, jak świat wyglądał, zanim Czajnik zrobił nam łubudu, twierdzą, że to ruski, albo inny zafajdany muzuł z turbanem, ale ja tam swoje wiem – Doug jest swój, choćby był i z Kanady. Sam wiem najlepiej. Zanim go poznałem, kręcił się pewnie po wybrzeżach jak każdy szczeniak bez starych i własnej chałupy. Głośniej się o nim zrobiło, jak osiadł między tymi pomylonymi patriotami z Nowego Jorku. Miał tam ten swój warsztat, a że zdolny był, na brak chętnych i czeladników nie narzekał. No właśnie, zbyt zdolny – jak każdego, prędzej czy później, ‘wojsko’ wywiezło go na front, co by im maszyny naprawiał. Tam go poznałem. Do dzisiaj zadaję sobie pytanie, co mnie podkusiło żeby porzucić kochaną, spokojną Hegemonię i ganiać za czajniczkami po północy… W każdym razie, facet uratował kiedyś całej jednostce dupska. Transporter siadł nam podczas wycofywania się na z góry upatrzone pozycje i z całą drużynę pewnie dziś można by pochować w jednym pudełku na parabellum, gdyby nie Doug. Wysiadł, skubany, zniknął na trzy sekundy pod maską, kiedy nasi właśnie zbierali się do tego, żeby dać dyla na nogach, i nagle pieprzony transporter odpalił. Chuj wie, co on tam z nim porobił, ale wywiózł nas z tamtego piekła do HQ. Byliśmy mu wszyscy diablo wdzięczni. Widzisz tę bliznę, tu, na klacie? Drasnął mnie odłamek, gdy przebił ściankę wozu. Sekunda czekania dłużej i rakieta jebnęła by w sam nasz środek.
No, to byłyby jakieś trzy lata na północy spędzone, zanim ja i on, już weterani, wróciliśmy zobaczyć, jak się żyje teraz na Południu. Niewiele lepiej, przyznam. Ponieważ Doug był cywilnym specem, a nie wojskowym, nie przysługiwał mu, tfu, żołd, ale mówiłem już, że Nowojorczycy to pomyleńcy – na do widzenia podarowali mu taką wielką puchę na kółkach, czołg prawie. Oczywiście następne dwa miesiące spędziliśmy, próbując cholerstwo doprowadzić do stanu używalności, bo jebani wyciągnęli go z jakiegoś zniszczonego bunkra – i, niech mnie, udało się. Rzuciliśmy kapslem – ‘orzeł’ to Zachodnie wybrzeże, ‘reszka’ Wschodnie. Wypadło to drugie i pierwszym przystankiem było Vegas… Ah, Vegas. Dobre czasy. Zabawiliśmy tam przez moment, ale rozstaliśmy się krótko po przyjeździe. Ja miałem chętkę zabawić dalej na Południe, zobaczyć, co u chłopaków, a Doug koniecznie chciał do N.Y. Umówiliśmy się, że spotkamy się kiedyś ponownie, i każdy poszedł w swoją stronę.
Niedawno doszły mnie słuchy, że w N.Y. szykuje się coś naprawdę fajnego – WKW, Wielki Kurwa Wyścig, największa impreza tego typu w ZSA. To coś dla prawdziwych twardzieli – podróż z N.Y. do San Francisco. Stawką miały być grube gamble i nielicha reputacja, więc umyłem swojego kochanego sedana w jeziorku i ruszyłem z wiadomym zamiarem na Wschodnie wybrzeże. A po drodze, w Saint Louis, kogo kurwa spotykam? Douga i jego puszkera! Uradowałem się, nie ma co. Przewaliliśmy kilka piwek i od słowa do słowa wyszło, że obaj zmierzamy na ten sam wyścig. Doug jest moim przyjacielem, więc po przyjacielsku dopiliśmy piwo i pojechaliśmy innymi drogami – normalnie bym potencjalną konkurencję przylepił sobie do zderzaka, jak każdy zresztą.
Ja miałem coś do załatwienia po drodze, a Doug chciał jak najszybciej dotrzeć do N.Y., więc znowu każdy pojechał w swoją stronę. Z tym, że mój sedan miał po drodze małą awarię, bo mi ganger uszkodził podwozie, jak pod koła wpadł, biedny pijaczyna, i miast ścigać się teraz, siedzę tu z tobą na zadupiu i czekam, aż jakiś kurier będzie przejeżdżał, co to się z nim zabiorę..."


5.
Doug, jak sama nazwa wskazuje, jest złotą rączką – przykręci, dopasuje, zmodyfikuje, naprawi, a nawet zbuduje, jeśli go ładnie poprosić. Na samochodach zna się jak mało kto - daj mu pół dnia, to rozbierze twojego harleya na części pierwsze, i drugie pół, to złoży go z powrotem w rower wodny. Ale nie ogranicza się do tego – wszakże czasami trzeba popracować na lodówką, radioodbiornikiem, albo innym urządzeniem – nawet bronią. Chociaż nie jest zawodowym rusznikarzem, spreparuje podstawową amunicję, i sklei z powrotem gnata, który sypnął ci się w rękach. Poza tym, jest świetnym kierowcą i niezgorszym strzelcem, jak każdy zresztą w tych czasach, który dożył trzydziestki piątki. Jak więc widać, to niezły spec, o czym najlepiej świadczy jego skustomizowany MaxxPro – każdą modyfikację czy naprawę popełnił sam.
No, to na tym Doug zna się dobrze. A na czym nie?
Głupio trochę mówić, na czym Doug się nie zna. A nie zna się na fizyce kwantowej, obce są mu tajniki medycyny, gastronomii, architektury, astrologii, literatury, informatyki i tak dalej. Próżno kazać mu kogoś wytropić, oszukać w karty czy zaparzyć kawę. Ważne, że wie, jak sprawić, by coś odpaliło, zadziałało albo zaczęło jeździć, i odwrotnie – jak coś popsuć, pociągając za odpowiedni kabelek albo waląc kulkę we wrażliwe miejsce. Tyle mu w życiu do szczęścia było potrzebne. Poza tym, Doug cieszy się pewną dozą doświadczenia i roztropności, które przychodzi z wiekiem i podróżowaniem, to jest spotykaniem różnych ludzi, odwiedzaniem ciekawych miejsc i wykonywanie dla nich często wymagających zleceń.

6.
-
International MaxxPro MPV(kuloodporne szyby, przeróbka miejsca dla pasażerów na przestrzeń mieszkalną) 580g
-Pinio, dwie butelki po 10 porcji 20g
-M-72 LAW 75g
-Nóż bojowy Fairbairn-Sykes 10g
-Mossberg 590m(12 nabojów .12) 94g
-30l paliwa średniej jakości 150g
-Żywność, woda 30g
-Koc 5g
-Kompas 5g
-Lornetka 30g

Łącznie 999g.
 
__________________
"Uproczywe[sic] niestosowanie się do zaleceń Obsługi"

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 08-03-2008 o 23:03. Powód: Kolor czerwony wyłącznie do moderacji forum.
K.D. jest offline  
Stary 08-03-2008, 22:58   #9
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
1. Dane:

Imię: Queenie
Nazwisko: Richardyne
Ksywa: -
Pochodzenie: Federacja Apallachów
Profesja: Zabójca maszyn
Choroba: Mount Rushmore

2. Opis zewnętrzny postaci:



Spójrzcie na nią, kiedyś prawie że ideał kobiecej urody, dziś jest wrakiem człowieka...
Mętne oczy, których dawny blask mógł kruszyć skały i zniewalać te najbardziej nieufne z dusz ludzkich, dziś już zgasł... Budząca szacunek i pożądanie swoja sylwetką, dumnie obnosiła się ze swymi wdziękami, lecz dziś nie chciałoby jej oglądać nago nawet najpodlejsze ze stworzeń... Wspaniale zbudowane ciało zmieniło się w cmentarzysko kości, skrzętnie owiniętych niczym całunem w jedwabie i atłasy budzi najprawdziwszy wstręt w każdym komu przyszło na nią patrzeć... Kiedyś silne dłonie dzierżące broń i zaufanie swoich ludzi, teraz, nie są w stanie udźwignąć nawet łyżki strawy... Nogi dawniej niosące nadzieję na bezpieczne jutro przerażonemu światu, dziś, nie są w stanie udźwignąć nawet korpusu zwykłego ludzkiego robaka... Ten mierzący 182 cm wzrostu żywy trup, proszący każdym spojrzeniem o spokojną śmierć, przy każdym swoim oddechu coraz bardziej nienawidzi świata, który utrzymuje go jeszcze przy egzystencji, rojeniami, które tak łatwo chłonie...
Wszyscy pamiętający ten cud matki natury z dawnych lat, mówili : "Świat miał być dla niej"... Jednak dziś, nie zostało w niej już prawie nic z dawnej chwały...

3. Opis charakteru postaci:

Miała wszystko i wszystko straciła... Spytacie dlaczego? Odpowiem: dla nadziei... Brzmi śmiesznie? Możliwe... Dawniej Queen wierzyła w siebie, w to, że to dzięki jej sile woli Moloch ustąpi. W to, że to jej odwaga ochroni jej ludzi przed śmiercią... W to, że zmieni świat... Wszyscy zginęli... Została ich tylko trójka... Trójka potężnych ludzi, ze złamanymi sercami i utraconą wiarą w sprawiedliwość rzeczy... Wzięli raz... Byli tuż, tuż... Prawie, uratowali świat... Wzięli drugi... Byli jeszcze bliżej... Wzięli kolejny... Prawie nie dopuścili do zagłady starego świata... Brali tak, raz za razem... Któregoś dnia jedno z nich nie wytrzymało, odeszło do, ponoć, lepszego świata... Tego samego dnia dla kolejnego z nich rojenia o ratunku dla świata się też skończyły... Została sama, odwiózł ją do domu... Jednak już wszystko było jej obojętne, prócz tej nadziei, że jeszcze przecież musi jej się udać nie dopuścić do zagłady...
W chwilach gdy kończy się sen i nim zacznie działać kolejna dawka, potrafi funkcjonować tylko tak, że szuka zwolenników własnej drogi... Chce ratować świat, ale czasami czuje się samotna w tej swojej misji... Dla ludzi którzy ją kochają każde takie przebudzenie jest raną w sercu, większą niż patrzenie na nią zatracającą się w śnie... Drży na całym ciele, jednak jej siła woli jest taka, jaka była przed tą nierówną walką - nic jej nie przekona, że obrała złą drogę... Zaś samą siłą woli potrafi podźwignąć swoje martwe ciało nawet na tyle, by obronić to co dla niej najważniejsze...

4. Historia postaci:

Pierworodna dziecię magnata Apallaskiego, hrabiego Richardyne przyszła na tę niewdzięczną ziemię ponad 28 lat temu. Od dnia swego urodzenia było klejnotem domu szlacheckiego słynącego na całe Stany z hodowli i sprzedaży niewolników. Jednak nie zwykłych ludzi, a niewolników posiadających nadludzką siłę i nie żądających żadnych praw, ani nie oczekujących sprawiedliwości dziejowej - mutantów. Dziecię w miarę upływu lat rosło i rozwijało się z klejnotu w różę - ozdobę całego rodu i dumę rodziców. Gdy dziewczę osiągnęło wiek lat 14 zdecydowało samo o swym losie- postanowiło służyć ludzkości pokojem, który przynieść miało jej życie i poświęcenie. Skończywszy szkołę wojskową w stopniu kaprala, Światło Apallachów ruszyło z konwojem ku Posterunkowi. Dobrze wyszkolony oficer w "erze wiecznej wojny z niezniszczalnym wrogiem" zawsze zostanie powitany z honorami i wdzięcznością. Tak też się stało. Za Queen szli różni ludzie, nie tylko ci przydzieleni jej z poboru. Szli jak zagubieni podróżnicy za gwiazdą północną. Żyli, walczyli i umierali za nią i dla niej. Lecz i ona nigdy nie zrobiła ani kroku w tył, nim nie pokonał swojego przeciwnika ostatni z jej żołnierzy. Tak jak oni byli dla niej, tak ona była cała ich. Kochała i była kochana, walczyła i zwyciężała, żyła dla walki. Potrafiła wszystko co miało za zadanie chronić, bronić i strzec spokoju i życia jej ludzi. Cztery lata temu, w dniu, którego nigdy, nawet w najgłębszym śnie nie będzie w stanie zatrzeć w pamięci, okazało się to wszystko niewystarczające. Zginęli. Zginęli wszyscy prócz ich trójki. Maszyny były wszędzie, zbyt daleko wdarli się w głąb utraconej ziemi i zbyt głęboko wierzyli w zwycięstwo. Umierali na oczach swego dowódcy, wyjąc z niewysłowionego bólu, rozrywani przez twory molocha, płaczący za matkami niczym nowo narodzone dzieci. Krew oblewała lśniące pancerze oprawców, strzępki ciał tworzyły dywan po którym mieli przedefiladować zwycięzcy. Powróciła z nich tylko trójka, trójka potężnych wojowników, którzy po raz pierwszy wycofali się z pola walki. A wycofując się z pola walki, wycofali się z życia. Choć nikt jeszcze nie wróżył im takiego losu, mieli już nigdy nie wrócić do świata żyjących.
Pojechali do Vegas, tam spotkali ukojenie i nowy cel życia... Żyli życiem urojonym, dążąc do uratowania świata w każdym ze swoich urojonych snów... Za każdym razem byli coraz bliżej niedopuszczenia do apokalipsy i jednocześnie coraz dalej od rzeczywistości... Jeremmy nie pierwszy dotarł do krańca tej straceńczej drogi... Odszedł z wiarą, że zbawiał świat, aż do ostatniego swego tchnienia. Hrabianka Richardyne nawet nie zauważyła straty przyjaciela, aż do chwili przebudzenia ze snu. Po dziś dzień przy każdym przebudzeniu przyzywa go słabym, załamującym głosem... Lecz, gdy jest w świecie czekającym na zbawienie, nikt i nic ją nie interesuje. Shemme zaś tego dnia w którym z trójki bohaterów pozostała tylko para zrozumiał, że nie tędy należy iść... Wstał, otrząsnął się, zabrał za własne życia. Nie zapomniał jednak nigdy o swoim dowódcy, odwiózł chorą Queenie do domu ojcowskiego, w którym właśnie chorobą tłumaczył stan kobiety... Łzy ojca od momentu w którym zobaczył swoją pierworodną tamtego pamiętnego dnia, poprzez całe, ostatnie cztery lata życia nie przestały płynąć nawet na chwilę... Płakał, gdy próbował ratować swoje dziecko. Płakał, gdy sprowadzał dla niej Tornado. Płakał, gdy się budziła i przytulała do do zmęczonej piersi rodziciela. Płakał, gdy śniła o ratunku dla Starego Świata. Płakał, gdy ukrywał dawną swoją dumę przed całym światem. Przez swój nieutulony żal po stracie dziecka stracił prawie cały majątek i popadł w bajońskie długi...
Miesiąc temu matka, posłała po Gustava, widząc w nim jedyną nadzieję na ocalenie honoru domu. Ową jedyną nadzieją było według wychowanego w Detroid młokosa zwycięstwo w Wielkim Wyścigu. Ostatnie oszczędności sławnego niegdyś, magnackiego domu zostały przeznaczone na zakup i wyposażenie wozu, który był by w stanie przynieść chwałę rozpieszczonym, apallaskim potomkom. W wyścigu prócz Gustava miała wziąć udział również Queenie. Zbyt wiele wysiłku, sił i możliwości pochłonęło utrzymanie jej w tajemnicy przed światem. Teraz sekret miał wyjść na jaw i żyć własnym życiem...

5. Umiejętności:

Począwszy od tego co wyniosła Queenie z domu należy wyliczyć dobre wykształcenie ogólne, ogromną wiedzę o mutantach, ich słabych punktach i zasadach walki i obchodzenia się z nimi. Następnie po skończeniu Apallaskiej Akademii Oficerskiej nabyła umiejętności w dziedzinach takich jak taktyka, czytanie map oraz posługiwanie się wszelkiego rodzaju bronią. Na froncie zaś nauczyła się wykorzystywać swoje umiejętności w praktyce oraz dowodzić ludźmi tak by szli za nią nawet do samego piekła, gdzie z resztą pod koniec swych dróg też trafili. Queenie była najlepszym snajperem w oddziale, to jej zlecano najistotniejsze zadnia, wymagające największej precyzji. Chwała tym minionym latom... Dziś hrabianka na co dzień nie potrafi wykrzesać z siebie tyle siły by iść samej do ubikacji... Jednak w tych krótkich chwilach, gdy jest na czysto, wracają do niej wspomnienia, a świat szarzeje jest w stanie dać z siebie tyle ile potrafiła w najświetlejszych swoich daniach.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 08-03-2008 o 23:14.
rudaad jest offline  
Stary 09-03-2008, 02:10   #10
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Imię: John
Nazwisko: Fieldstone
Ksywa: Brak (wyrobi się podczas sesji)
Profesja: Kierowca (Wyścig)
Pochodzenie: Detroit
Choroba: Osteoporoza
Teem: Bulny i Maciasso



Opis zewnętrzny: John jest młodym (26 lat), szczupłym (74 kg) i dość wysokim (183 cm) mężczyzną. Jest przystojny (choć to w głównej mierze zależy od gustu Pań), oraz dobrze się ubiera (biała koszula na niej zielonkawa sztruksowa marynarka, jeansy oraz zamszowe buty to jego ulubiona kompozycja). Swym wyglądem wyróżnia się spośród mieszkańców Detroit. Czasami stawia swoje ciemne włosy na żelu. Ma brązowe oczy. Zdarza mu się, co jakiś czas zapuścić krótką bródkę. Swoją budową nie wyróżnia się wśród innych.

Opis charakteru: John jest spokojnym mężczyzną. Potrafi się śmiać, jeśli jest z czego. Głupie dowcipy na niego nie działają. Jest otwarty na nowe znajomości (zwłaszcza na piękne kobiety). Ciężko jest go wyprowadzić z równowagi. Ma stalowe nerwy. Nie boi się mocno docisnąć pedału gazu. Te nerwy wyrobił je sobie w Detroit. Powiedz mi… Kto tam boi się śmierci? No właśnie, więc nie rób głupich min. Mimo wszystko stara się unikać konfliktów. Jest zdolny do poświęceń, ale i do oszustwa. Czasami trzeba przerwać kilka kabelków w silniku przeciwnika. Oczywiście w dobrej sprawie: Aby wygrać. Fieldstone lubi słuchać dobrej muzyki (w jego przypadku metalu i rocka), a w wolnych chwilach gra razem z Malcolmem. Ich zespół nazywał się Demons from Detroit.

Historia postaci: Koleś urodził się w Detroit. Jego stary przed wojną był mechanikiem samochodowym. Po jej wybuchu jego znaczenie i standard życia gwałtownie wzrosły. Gość miał za co wyżywić rodzinę. Starał się przekazać swe umiejętności synom. John trochę mniej interesował się mechaniką niż starszy brat. W prawdzie mówiąc słuchał ojca trzy po trzy. Wolał w tym czasie posiedzieć na fotelu kierowcy w reperowanym aucie, pobawić się kierownicą, powciskać pedała. Jakby nie patrzeć. Dzisiaj też się tak bawi, z tą różnicą, że samochód jedzie. Gdy Michael (starszy brat) ukończył osiemnaście lat zainteresował się nim pewien zespół w lidze. Po jakimś czasie Michael już do niego należał. Często zabierał Johna do garażu własnego zespołu. Młody znalazł wspólny język z Jimem – kierowcą – który po krótkim czasie stał się jego autorytetem. To on pierwszy uczył go jak prowadzić samochód. Trzeba było przyznać, iż ma do tego żyłkę i na pewno będzie lepszy niż brat. Jim grał również na gitarze. Młody po pewnym czasie również tego zapragnął. I tak po jakimś czasie Fieldstone nauczył się jeździć i grać na gitarze. Coraz częściej wymykał się z domu by oglądać wyścigi. Fascynowały go. Obiecał sobie, że kiedyś tzn. ja pozwolą mu rodzice również będzie się ścigał. Gdy takie pozwolenie w przyszłości otrzymał pojawił się pewien problem, którym wcześniej nie zaprzątał sobie głowy. Skąd wziąć auto i za co je wyposażyć? Trzeba było znaleźć sobie jakąś pracę. Człowiek zaczął grywać w okolicznych spelunach za jakieś wartościowe drobiazgi. No najczęściej to w „Gaźniku” z takim jednym perkusistą. Zaprzyjaźnili się. John odłożył plany kupna auta i postanowił pomóc Malcolmowi wydostać się z niewoli. Wykupił go za zarobione pieniądze. Od tej pory grywali już razem i za zarobione pieniądze kupili brykę marzeń – oczywiście swoich. Razem z Alexiejem, którego poznali w „Gaźniku” dopakowali swój samochód. Detroit obiegła plotka o wyścigu przez Stany. Mężczyźni nie wahali się z podjęciem decyzji. Ten wyścig pozwoli sprawdzić pojazd przed ligą oraz zapewni potrzebne doświadczenie – na pewno.

Umiejętności: Fieldstone nieźle gra na gitarze i śpiewa. Przygrywają razem z Malcolmem już od jakiegoś czasu, więc zdążyli się zgrać. Umie też strzelać, prowadzić i kryć się przed kulami jednocześnie. Oczywiście Detroit go tego nauczyło. Naprawi tylko prostą usterkę w samochodzie, większą zleca mechanikom. Skurczybyk ma dar przekonywania. To nie raz wybawiło go z kłopotów. Może bez problemów jechać na czołówkę – nie zesra się ze strachu, co innego, gdy gość wali z Kałacha a John ma tylko Deserta. Jeśli chodzi o prowadzenie samochodu… Jest świetnym kierowcą. Najlepiej wychodzi mu właśnie jazda, ostra jazda. Chodzą słuchy, że urodził się w samochodzie. Niektórzy mówią, że i tam umrze. Co do broni. Gość nieźle wali z bazooki… Dobra jaja se robie… Broń krótka, broń krótka i broń krótka. W tych trzech rodzajach broni radzi sobie całkiem nieźle. Jak z resztą? Nie mam pojęcia, nie używa. Jeśli chcesz poprawić sobie humor każ Johnowi się bić. Robi to jak łamaga. Aż dziw że w ogóle podczas bijatyki trzyma się na nogach. Może dlatego właśnie ich unika… Co do głowy… No, całkiem mocna jest. Pamiętam – tylko urywki – obaliliśmy razem dwie 0,7. Ktoś sprzed domu krzyczał, żeby przestawić wóz. Ten cwaniak wyszedł chwiejnym krokiem, może nawet bardzo chwiejnym i przestawił wóz. Zaparkowany był idealnie, ale nie wiem czy to dlatego że banie ma mocą czy po prostu umie jeździć na pamięć. Nie znajdzie pożywienia na pustyni. Będzie tylko narzekał, narzekał, narzekał. Jeśli chcesz bawić się w podchody to nie zabieraj tego gościa! Nie dość, że skrada się jak by chciał a nie mógł to jeszcze ze 100 metrów wypatrzy go wiekowy staruszek, gdy ten będzie się ukrywał. Ważna rzecz: Łatwo go złamać (dosłownie) - choruje na osteoporozę. Co bym mógł jeszcze powiedzieć… Je nożem i widelcem….

Ekwipunek:
Desert Eagle, 60g
2 magazynki 72g
Odtwarzacz CD (w aucie), 10g
Koc, 5g
Mapa drogowa Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, 5g
Środki dezynfekujące, 10g
Środki czyszczące, 10g
Wapniak (zapas na 46 dni) 92g
Dobre, markowe ubranie (patrz zdjęcie) 50g
Zestaw kosmetyczny (markowe perfumy, żyletka do golenia, szczoteczka do zębów, nawilżający balsam po goleniu, grzebień itp.) 50g
Kilka płyt (Godsmack, Metal Chuch, AC/DC, Składanka rockowa) 40g
Gitara Ibanez + Piec Marshall + Efekt gitarowy + kostki do gry 100g
Żywność (długoterminowa) oraz woda 100g (Opiekunowie… Wy na pewno wiecie na ile starczy mi tych zapasów)

Po podliczeniu tego powyżej: 604 gamble wydałem. 396 idzie na wóz
Nasz pojazd wkleimy niebawem, gdy wszystko na spokojnie omówimy.

***

Redone, Twoja postać nawet bez sztuczki „Hej przystojniaku” spokojnie poradzi sobie z moim kobieciarzem… To kiedyś zgubi Johna…

PS. Ceny zaokrąglałem w górę. Gdybym zaniżył wartość, którejś z przedstawionej powyżej rzeczy proszę mnie powiadomić
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...

Ostatnio edytowane przez Kud*aty : 09-03-2008 o 03:06.
Kud*aty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172