Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-03-2010, 20:48   #1
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
[Storytelling +18] Twórczość Maxa Brooksa - SESJA PRZERWANA

Obrzeża Warszawy. Niegdyś tak piękne i tętniące życiem, teraz ciche i martwe. Nie słychać dokazujących dzieci, śpiewających ptaków, szczekających psów. Cisza. Raz kiedyś daje się usłyszeć jakieś szurnięcia, spowodowane wiatrem. Ale czy na pewno tylko nim?

Za rzędem jednorodzinnych domów, wyraźnie widać otoczony starym murem budynek. Zapewne przed epidemią, rezydencja kogoś wyżej ustawionego na szczeblach kariery od zwykłego zjadacza chleba. Do domu prowadzi kuta w żelazie brama i brukowy podjazd.

Na pierwszy rzut oka dom wydaje się opuszczony. Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się, widać, że na bramie wisi nowy, potężny łańcuch zapięty również pokaźną i lśniącą nowością kłódkę. Po drugiej stronie muru idzie dostrzec sporą kupkę śmieci i dwie mogiły. Poza murem, na podwórku jednego z normalnych domków widać kupkę popiołu. W niej widać nadpalone kości, ubrania i inne rzeczy, które nie uległy płomieniom.

Ten kto tu mieszka, na pewno nie jest zwyczajnym mięsem armatnim.

-----------------------------------------------------------------------------

Słabe i migające światło świeczki majaczyło na twarzach posępnych mężczyzn. Na prowizorycznym stole były rozstawione karty, przygotowane do grania w pokera. Po chwili wszyscy podnieśli karty i zaczęli w milczeniu je wymieniać.
- Wymieniam trzy – powiedział Rafał. Po chwili dodał – Będziemy musieli na dniach opuścić nasz miły kont. Jedzenia na długo nie starczy. Macie jakieś pomysły?

Nagle zza okna dało się słyszeć przeciągający się skowyt.
- Cholera. Znowu przyszły.
Rafał podszedł do okna w łazience, w której drzwi dawno temu przestały być potrzebne. Przytknął oko do szpary pomiędzy deskami.
- Jak na razie tylko trzy. Pójdę je załatwić, zanim zlezie się ich więcej.
Król ruszył w stronę drzwi frontowych po drodze podnosząc opartą o ścianę siekierę. Będąc pod bramą, uchylił ją delikatnie. Już po chwili widzący to żywy trup spróbował sforsować bramę, niestety próbując przejść przez wąską szparę, nie mógł się przecisnąć. Szybko w jego czaszkę zagłębiło się ostrze siekiery. Dwa następne truposze, kobieta i mężczyzna w średnim wieku, popełnili ten sam błąd. Siekiera rozłupała im czaszkę. Rafał kopnął przeszkadzające zwłoki i domknął bramę. Postał tak jeszcze kilka chwil. Cisza. Żadnego zawodzenia. Wrócił do domu, zamykając na zasuwę żelazne drzwi.
Reszta mężczyzn dalej grała w karty, wyraźnie nie przejmując się żywymi trupami, które przed chwilą wykończył.
- No panowie, pozamiatane. Dobra. Wy jesteście Warszawiakami, w przeciwieństwie do mnie. Macie jakieś pomysły gdzie można uzupełnić zapasy? - usiadł do stołu i dopowiedział - Zróbmy lepiej listę rzeczy, jakie będą nam potrzebne. Na pewno przyda się odwiedzić jakiś sklep motoryzacyjny, potrzeba kilka części do Poloneza. A wy macie jakieś pomysły co poszukać, oprócz jedzenia?
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 03-03-2010 o 22:06.
SWAT jest offline  
Stary 06-03-2010, 21:17   #2
 
chudy's Avatar
 
Reputacja: 1 chudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodze
- Zróbmy lepiej listę rzeczy, jakie będą nam potrzebne. Na pewno przyda się odwiedzić jakiś sklep motoryzacyjny, potrzeba kilka części do Poloneza. A wy macie jakieś pomysły co poszukać, oprócz jedzenia? - Rafał popatrzył uważnie na kompanów. Czekał aż się zastanowią.

-Podrapał się po jajcach po czym rozejrzał się po otoczeniu z tym udawanym poważnym wyrazem twarzy. - Nie no trzeba by było ruszyć stąd gdzieś, nie można tyle czasu tu tkwić może coś lepszego się znajdzie albo i nie...Oprócz żarcia i czegoś co jeździ to brakuje medykamentów i może jakiejś lepszej broni, tego nigdy nie za wiele!

- Hmmm. - mruknął Antoni, niechętnie, jak to on. - A jakieś radio czy inne gówno, co gada. Nie wiemy kto jeszcze oprócz zdechlaków kręci się w pobliżu. Psy, znaczy gliny, znaczy policjanci - spojrzał wymownie na "Badyla" - mieli taki bajer w suce. Można było skrzyknąć inne psy, jak ktoś narozrabiał. Zwało się to chyba CD radio czy jakoś tak. Jakby było na baterie nie na prąd to mamy fajowo. Ale to chyba działa na baterie, no bo niby skąd prąd w samochodzie. Z baterii, co? Tylko chyba jakiś dużych? To może i tych bateriów powinniśmy poszukać, co? No i wodę i wiecie co, coli bym się napił. Takiej zimnej. I słodkiej, jak ... jak ... jak kilo cukru. A te medykamemenenty to ja nie wiem co to jest. Potrzebne? Jeśli tak to szukamy? Tylko gdzie?

- Hehe panowie weźmy to zapiszmy. - Wyciągnął mały bloczek pogniecionych kartek i nieudolnie naostrzony ołówek. - Antoni chodzi ci pewnie o CB Radio, no w sukach można by tego szukać tylko raczej komplety z bateriami nie dostaniemy bo to się podłączało do tego gniazdka w aucie...No wie cie o co chodzi tam się też to coś to fajek rozpalało, ale jakby znaleźć dobry akumulator to można podłączyć. Możliwe że jakiś sąsiad też miał coś takiego. Dobra ja to zapiszę. - Zaczął zapisywać wszystko co dotychczas wymienili: znaleźć prowiant, naprawić poldka, znaleźć medykamenty, większa siła ognia, jakieś radio. - No właściwie każdy wie czego nam trzeba, mogli byśmy jeszcze sprawdzić te najbliższe domy może jakiś skubaniec zrobił zapasy na czarną...właściwie to czerwoną godzinę. A jakby się na dwie grupy podzielić to szybciej byśmy to sprawdzili, aha właśnie potrzebuje jakiegoś młotka ale takiego fest albo gazrury jakiejś bo ten gnat jest za długi na budynki. Dobra kto ma jeszcze jakieś pomysły?

- Hmm... Akumulator mamy w motocyklu. W garażu. Co do opuszczenia tego miejsca, nie chciał bym go opuszczać. Jakby nie było zombiaki zaglądają tu rzadko, albo w małych grupach. Możliwe że zwabia je jakaś większa grupa ocalałych w innej części miasta. Co do zwiedzania sąsiednich budynków, nim tu osiadłem przeszukałem większość. Nic, kompletnie nic. Pościągałem tylko meble żeby przetrwać jakoś zimę. I co do rozdzielania, w sześć osób mamy większe szanse. Popatrzył na Niemca przy stole. A ty kolego powinieneś wypierdolić ten płaszcz, bo jak zombi Cię zahaczy, ja po Ciebie nie wrócę. - powiedział Rafał.

-Jo, wiem to. Dodałbym jeszcze wodę. Trzeba pić dużo wody a to co mamy to tyle, co kot napłakał. Można nie jeść, wiem coś o tym, byłem długo bezdomnym, lecz pić trza. Duże zbiorniki na wodę są nam potrzebne. takie, co by nie zaiwaniać co rusz do marketa. Tak se pomyślałem.

- Spokojnie. Policjantem już nie jestem. - Odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie zabrzmiało to zbyt pewnie, ale nie miał dużo do stracenia. Rozejrzał się po obecnych, jakby czekając na jakiekolwiek komentarze. Po chwili przerwał milczenie, mówiąc - Przydałoby się coś na tyle cichego, by nie zwabił hałas tego "czegoś". - Splunął, jak zawsze, kiedy mówił o Żywych Trupach. Chociaż nigdy nie nazwał ich po imieniu. - Coś z tłumikiem może.

On ma racje panie niemiec weź i wywal ta girlanda z zadka bo jak cie jaki zachaczy to bydzie nie fajno. Wszyscy wiemy że pić trzeba ale wody to by się przydało nawet cysterną bym nie pogardził aż tak tu źle ale umył bym się w końcu bo pierwszej czystości to ja nie jest. - Chwila zastanowienia i schował te kartki do kapsy. - Po chuja nam plan pewnie i tak coś się zdubi, improwizacja jest najlepsza. - Stwierdził z całą stanowczości i szczerząc zęby. - No na wodę też by się co przydało, a tam spoko Badyl jak dla mnie możesz być kim chcesz ważne że nie tym workiem mięcha co wszędzie łazi...Nie wiem czy my jakiś tłumik w Polsce znajdziemy ale można poszukać albo granatem pierdolnąć w nich hehehe. Dobra to co robimy? Trzeba kajś ruszyć poszukać tego wszystkiego a ja pojęcia nie mam gdzie bo żem tu nie siedział tyle co wy.

Gabriel obudził się w końcu. - Ale o co biega? Bo nie czaje. Jakieś żarło i radio? Zjadłbym sobie coś. - mruknął - A od wody wolałbym wódę, albo browarka. Ruszamy? Przeszedłbym się bo mnie kulosy bolo. - Wstał i rozprostował nogi - Tyle się nachodziłem po Bawarskich górach, to teraz nie moge stracić kondycji, co nie?

To je dobre kurwa, flaszeczka trzy, o kurwa mać wódy to ja chyba od wieków w pysku nie miałem.A z tym tłumikiem to problem będzie od chuja bo to dawniej bez specjalnego pozwolenia dostać nie można było dostać.Słuchajta kurwa bo się kurwa powtarzać nie będę, dzielimy się na grupy, jedni szukają żarcia, bo to jest kurwa najważniejsze, a resztą, tu proponuje moją szanowna osobę i Rafała idziemy do jakiegoś sklepu z częściami do samochodu, musimy odpicowac naszego poldka. Ja już go zrobimy to będziemy mogli zapuszczać się dalej, więcej zapasów, wódy i spluw.

- No taa ale kaj my to znajdziemy na tych pierdolonych przedmieściach, wypizdów jakiś. Wszystko opendzlowane pewnie a sklepu motoryzacyjnego to raczej tu nie będzie co najwyżej tanksztela jakaś...ale i tak nie wiem, ma ktoś mapę?

Rafał podrapał się po twarzy i wyciągnął z plecaka leżącego koło jego nogi małe radyjko oraz akumulatorek. Potem wyjął jeszcze "Samochodowy Atlas Polski".
- Na ostatnich stronach powinny być plany co większych miast. Zerknijcie. Co do radia, mam tylko ten pipizdówek. Ale nie jestem elektrykiem, nie potrafię go odpalić. Zna się któryś z was na tym?

- Mnie tam niby coś elektroniki w zawodówce uczyli więc zerknąć mogę.Wyciągnął rękę po radyjko.

- A może by tak jakieś pokrętło spróbować przekręcić labo jaki pstryczek z napisem on czy off.

- Pamiętam, że niedaleko stąd, za ogródkami działkowymi był jakiś dyskont. Jak kimałem na altankach tośmy tam, pod marketem, naciągali jeleni na drobniaki. Na piwko, na żarcie, na to, co potrzebne. Ludzie gówno dawali, bo śmierdzieliśmy. No i na altankach można znaleźć zapasy. Właściciele trzymali tam sporo rzeczy. Byśta się kurwa zdziwili, co tam można znaleźć było. Nawet konserwy, butle z gazem, weki, żarcie dla psów, całkiem kurwa dobre, nawet radia turystyczne, telewizory. Dobrym łomem da się każdą prawie budę otworzyć, na tym się znam, chociaż tam nie kradłem, bo za blisko miejsca w którym spałem.. Po drodze do marketu można sprawdzić kilka altanek. A i studnie na działkach były. Woda w nich gówniana, ale jak się przegotuje pić się da. A i zdechlaków może będzie mniej. W pru chłopaków skoczymy i zobaczymy co się znajdzie. Rafał? Co ty na to? Działek pewnie nikt nie obrabiał. Jak wam się widzie taki plan, chłopaki? Czy za duże ryzyko. Wszedzie tam pewnie teraz krzaki i zdechlaki mogą się zaczaić. Ale, kurwa, gdzie nie mogą. - Antoni pogładził wymownie ukryte we własnoręcznie zrobionych pochwach dwie szerokie i solidne maczety. Niejeden zdechlak już poczuł ich ostrza na swojej czaszce.

- Taki kawałek to można piechty się skoczyć zawsze chciałem mieć swój ogródek na działce i gówno teraz przynajmniej przetrząsnę tylko dajcie mi jakąś siekierę bo jak inaczej drzwi otworzymy. Rusznice ppc tam raczej nie znajdziemy ale może coś ciekawego. Panowie że tak siedzimy i mamy jeszcze czas ma ktoś może trochę naboi dziewięć milimetrów?

- Ja mam łomik, to se poradzę z większością tych zamkniętych altanek. Nim się popierdoliło i umarlaki wstały, robiłem to tyle razy, ze nie powinno mi to sprawić problemów. Tylko te śmierdziele są jedynym problemem. Co do amunicji to chyba trza się bryknąć albo do jakiejś jednostki wojskowej, albo kurde, do pierdolnika, znaczy na komisariat. Bo to kuźwa nie Ameryka, tutaj broń nie leży chuj wie gdzie.

- A tam drzwi przywali się z partyzanta albo siekierą ładnie dupnie w zamek i nie ma a jak nie to oknem się wejdzie. Ameryka to nie jest ale jakaś jednostka wojskowa w Warszawie musi być przecież to stolica...była. Z nimi se rade damy o ile nas nie zaleją, jebnie się młotkiem ale taki fet półtora kilowym i z łba nie będzie co zbierać.

- I narobimy przy tym tyle hałasu, że zlezą się z całej okolicy. Gratuluję. - Mruknął pod nosem, wzrok swój przenosząc na sufit. - I jak wyobrażasz sobie wycieczkę do bazy wojskowej, co? Weźmiemy taksówkę, czy co?

- Jezu żartowałem...zresztą tak dużo hałasu wcale nie ma bez przesady. Tak zadzwonimy po taksówkę, przecież jasne że jak naprawimy tego złoma czy znajdziemy coś innego to trzeba do miasta się wybrać bo jakieś luksusowe towary.

- Jak łomikiem będę robił, to zaufajta mi, że nikt nie usłyszy. Nie raz, nie dwa sklep się obrabiało nocą, kiedy cicho było. Jeden na czujce stał, ja łomikiem robiłem i hałas nikogo nie budził. Więc zdechlaki chyba też nie powinny go usłyszeć. Ja bardziej to martwię się o te wszystkie krzaki na ogródkach. Przez lata nikt ich nie przycinał to tam las dziki będzie. Łatwo zdechlaka nie zauważyć. Oj łatwo. Ale mniej ich tam powinno być, bo altanki to gówno, nie schronienie. A i na badylach mało ludzi było. Nie wiem tylko czy przeczesywanie tych chaszczy ma sens, czy co dobrego tam znajdziemy czy same duperele nie warte zachodu. Bo to jednak altanki a nie kurwa wille.

- Antoni, masz świadomość, że to nie ma prawa się udać? Skończysz jako posiłek dla tych tam - Powiedział, głową wskazując okno, a raczej na świat, który za oknem się znajdował. Podszedł do niego i wyjrzał ostrożnie, jakby wyszukując jakichkolwiek znaków życia. - I właśnie, nigdy się tym nie interesowałem... Ale kiedy ostatnio mignął nam przed oczami ktoś, kto nie chce zjeść naszych mózgów, co? Myślicie, że WSZYSCY zginęli?

- My żyjemy. I mam zamiar przeżyć najdłużej jak się da. Nie stanę się żarciem dla tych ... tych .. tych..kurwa słów brakuje, by powiedzieć jak bardzo nienawidzę tych kutasów. Jakby mnie jakiś użarł to wpakujcie mi kulę w łeb - szybko, jak psu.

Strażak długo przysłuchiwał się rozmowie. W końcu wstał od stołu i ruszył w kierunku kuchni - Idę coś zjeść, napełnić manierkę i przygotować się do wyjścia - powiedział, podniósł jedną ze świeczek i zapalił ją jednorazową zapalniczką - Martwi mnie jedno. Co się stanie z naszą rezydencją, kiedy ją opuścimy. Mamy tu solidny kawał muru i bramy. Sam, zanim się tu zjawiliście odpędziłem kilku amatorów niezdobytych fortec. I byli od was o wiele bardziej mniej przyjaźnie nastawieni - Zniknął w ciemnościach kuchni. Potem dało się słyszeć tylko, otwierane drzwi do spiżarni.

-Ehhh - westchnął Antoni podnosząc się z miejsca. Jego ciemne włosy stały się spokojne, skoncentrowane. Zgasły w nich wszelkie obawy. - Ja tez pójdę przygotować broń i wyjściowy dres. Ten wojskowy. Meliny szkoda, lecz bez wody zdechniemy tutaj szybko. Musim się zorientować, co w trawie piszczy. A jeśli są gdzieś ludziska jeszcze jakieś. Jeśli gdzieś już ten syf się skończył? Warto zaryzykować, ale jak mamy się wynosić to musimy wiedzieć gdzie. Bez celu to cala wyprawa ma tyle sensu, co gadanina polityków przed zarazą. Ja zrobię tak, ja uradzicie, a na razie idę się szykować do wyjścia na zewnątrz.

-To gdzie w końcu idziemy? Mówcie bo mnie głowa już boli od tego pierdolenia. Ja bym odpuścił działki, znajdziemy tam najwyżej parę konserw i innego syfu. A chałpy też musimy pilnować bo jak nam zrobią wjazd na chatę to przejebane, na ulicy z trupkami spać będziemy, może ktoś zostanie i przypilnuje? Róbta co chceta, idę pogrzebać w radyjku i się przygotować, nara.

Zakasłał sobie i po dłuższym namyśle spojrzał po ludziskach i mówi. - Że działek sprawdzać dużego sensu nie ma, patrząc na to logicznie bunkry tam raczej nikt nie zrobił a ryzyko jest dość bo tam las już będzie jak wspomniał Antoni. Rafał miejmy nadzieję, że się nikt nie wpieprzy to tej twierdzy jak pusta zostanie zresztą dawno tu nikogo normalnego nie było. - Wstał z zola i mówi z taką powagą w głosie. - Trzeba się zebrać i ustalić to w końcu bo siedzieć tu ni chu chu... Ja proponuje skoro poldek nie działa trzeba obadać co padło żeby wiedzieć czego szukać. Potem się przygotować szybko i ruszyć. Miasto nam tylko zostaje więc trzeba zabrać ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy bo w jeden dzień się nie wyrobimy. A po drodze na pewno jakąś kryjówkę na pewno znajdziemy jak za dużo się wychylać nie będziemy. No to ja sobie to tak wyobrażam, to ja się idę odlać a potem do garażu tego poldka zobaczyć. - Powiedział po czym ruszył przez drzwi w stronę łazienki jeszcze zahaczywszy o kuchnię żeby manierkę napełnić.

Dokładnie obejrzał sobie każdego. - O co wam chodzi? Nie rozumiem. Włamujemy się, zabieramy co można i spadamy. Przyjdzie zombiak to sie go lutnie z kuszy i koniec. Was? Poldka? Aha. Poloneza. Moglibyśmy poszukać części do tego złoma. Proponuję rozejrzeć się także po medy...mady...no lekarstwa no. Dlatego proponuję znaleźć jakiś szpital albo chociaż weterynarza. - Powiedział i wstał od stołu. - Ich bin hungrig. Ich werde etwas zu essen und dann habe ich trainiert Schießen mit einer Armbrust. Znaczy sie.... Ja coś zjeść a potem postrzelać z kuszy do puszek. - Ruszył do spiżarni po jakąś konserwę i zabrał kuszę. Poustawiał puszki na stoliku i z ok. 3 metrów strzelał do nich.

Strażak wracał przez pokój przy którym siedziało jeszcze kilku mężczyzn, z plecakiem w którym znajdowało się niewielki zapas jedzenia i amunicji - Dobra. Pójdziemy na te domki. Ale musimy się trzymać blisko siebie. Antek pójdzie przodem, bo zna teren. Poprowadzi nas. Wyszykujcie się, zróbcie zapasy, wyśpijcie się. Wyruszymy jutro o świcie. Nie wiemy ile zombiaków tam będzie więc oczy szeroko otwarte. To czego nie zabierzemy ukryjemy na strychu, i wykręcimy z poloneza oponę, żeby nikt go sobie nie przywłaszczył pod naszą nieobecność. No to chyba wszystko jasne. Idę się porządnie wyspać. Nie siedźcie tu za długo.
 
chudy jest offline  
Stary 06-03-2010, 22:33   #3
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Postanowiliście udać się na działki. Noc ciemniała coraz bardziej. Zaczęliście zbierać swój rozrzucony po domu ekwipunek. Wzięliście ze spiżarni tyle jedzenia, ile tylko się wam zmieściło w plecaki, robiąc miejsce na amunicję, środki opatrunkowe oraz miejsce na to, co liczyliście znaleźć. Czyli ograniczyliście się do potrzebnego minimum. Resztę ukryliście w skrzyni na strychu, wraz z kołem od Poloneza i spuszczoną z jego baku benzyną.

---------------------------------------------------------------------------

Zaniechaliście zrobienia listy potrzebnych rzeczy. Zdecydowaliście się na improwizację, co w tak niebezpiecznych czasach mogło się okazać gwoździem do trumny. Nagle za oknem zagrzmiało. Niebo przecięła błyskawica. Chwilę potem zaczął lać ciepły, letni deszczyk. Dla was oznaczało to jedno. Dodatkowe utrudnienie jakimi była woda, na szczęście wasz dom był w nienaruszonym stanie i nie dostawała się do was woda.

---------------------------------------------------------------------------

Jarosław Bodziony
Rozkręciłeś radyjko niewielkim śrubokrętem. Od razu zauważyłeś przepalony kabelek. Wykręciłeś wadliwy obwód i udałeś się do pokoju dzieci na drugim piętrze. Podniosłeś z kąta niewielki samochód na baterie i zmiażdżyłeś go o ścianę. Szybko wykręciłeś kabelek i wróciłeś zamontować go do radia. Po chwili radyjko zadziałało. Zaczęło nadawać komunikat "...io zostało zawieszone z powodu ogólno światowej katastrofy. Wszelkie informacje o poszerzającej się epidemii są w chwili obecnej są niezgodne z prawdą. Należy jak najszybciej udać się nad morze w celu ewakuacji na północ...". Po chwili Ciszy radio zaczęło powtarzać "Radio...".

---------------------------------------------------------------------------

Mracin Czajka
Ruszyłeś zobaczyć pod maskę Poloneza. Silnik wydawał się być w całości i bez wyraźnych usterek. Chwyciłeś leżącą obok skrzynkę narzędzi i zanurkowałeś pod podwozie. Długo majstrowałeś, aż w końcu doszedłeś do źródła usterki. Cały czas obserwował Cię bacznie Rafał, który czyścił pistolet maszynowy Glauberyt, siedząc na łóżku polowym. Usterką okazał się uszkodzony rozrusznik i jednopunktowy wtrysk paliwa. Wyczołgałeś się spod samochodu słysząc nagle radio. Ruszyłeś na piętro, a za tobą Rafał.


---------------------------------------------------------------------------

Gabriel Valeden
Strzelałeś z kuszy do puszek, lecz pierwsze dwa bełty przeszyły ją i złamały się o ścianę. Nie byłeś w stanie ich naprawić. Nadawały się do wyrzucenia.

---------------------------------------------------------------------------

Pozostali
Byliście zajęci własnymi przygotowaniami, gdy nagle usłyszeliście dźwięki z pokoju nr. 9. Ruszyliście tam wszyscy aby sprawdzić co się dzieje. Na miejscu zostaliście Jarosława siedzącego nad nie skręconym jeszcze radyjkiem które nadawało głośno i wyraźnie.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 07-03-2010 o 12:01.
SWAT jest offline  
Stary 07-03-2010, 11:23   #4
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Antoni siedział w korytarzu i zakładał buty. Powoli, starannie wiążąc każdą sznurówkę. Nauczył się, że wiązanie to podstawa. Musi być solidne, by but nie spadł z nogi w czasie ucieczki przed zombie. Właśnie skończył i miał zamiar zająć się ponownym przeglądem ekwipunku, kiedy zaczął padać deszcz.
- Chłopaki - powiedział głośniej. lecz nie krzycząc. Krzyku oduczył się już dawno temu. Hałas był wrogiem. Mógł sprowadzić umarłych - Wystawmy jakieś wiadra i gary na dwór. Złapiemy deszczówki, w sam raz nada
Zaczął rozglądać się wokół siebie szukając wiadra, miski czy czegoś podobnego, kiedy usłyszał ten nowy dźwięk z drugiego piętra. Ruszył na górę widząc, że reszta robi to samo.
W pokoju dzieciaków Jarek pochylał się nad naprawionym radyjkiem, z którego dało się słyszeć głos.

- Ja pierdolę - Antoni poczuł, że po plecach przebiegają mu ciarki - Ja pierdolę - powtórzył - Słyszycie to, chłopaki.

Pytanie było bez sensu. Widział po twarzach współtowarzyszy, że słyszą komunikat tak wyraźnie, jak on.

- Ludzie, kurwa, ludzie - Antoni powstrzymywał radość w ryzach, lecz głos miał wzruszony, jakby coś chwyciło go za gardło. - Cicho. Słuchajta. Cicho - uciszał szeptem kumpli, mimo, że nikt poza nim nic nie mówił.

W jego sercu zakiełkowała nadzieja, którą jednak szybko zalała fala niepewności. Pomyślał o wielu możliwościowych. Komunikat mógł być nagraniem odtwarzanym przez jakiś magnetofon. Ewakuacja została już dawno zakończona lub nigdy nie rozpoczęta. Albo mogła właśnie trwać. Wiele niewiadomych. Jak dla Antoniego zbyt wiele. Myślał rozsądnie. Epidemia zmieniła dzieciaka z poprawczaka i młodocianego przestępcę, a późniejszego bezdomnego w zupełnie innego człowieka. Pragmatycznego i na swój prosty sposób rozsądnego. Trzymał się więc tego wyuczonego przez trudne życie sprytu i patrzył na twarze swoich kompanów.

- Morze jest w chuj daleko stąd - dodał po chwili jakby do siebie - Poldek nie działa, a poza tym on jest gratem na cztery, góra pięć osób, a nas jest sześciu.

Zawsze chciał to powiedzieć. Tylko nie wiedział jak. Lubił Rafała Króla. Poszedł by za nim w ogień, podobnie jak za resztą kumpli z kryjówki. Lecz nie chciał wykazywać luki w jego planie potencjalnej ucieczki. Ktoś musiałby zaiwaniać za polonezem, gdyby udało się go uruchomić. Lub siedzieliby tak stłoczeni w środku, że jakikolwiek ruch - w tym obrona przed potencjalnym atakiem zombi - byłby w zasadzie prawie niemożliwy.

- Co robimy z tym komunikatem, chłopaki? - zapytał cicho, prawie nieśmiało, jakby nie chcąc psuć chwili, w której usłyszał głos kogoś spoza ich szóstki. Kogoś obcego, ale w tym momencie kogoś, kto stal się dla Antoniego pomostem między ich grupą ocalonych a innymi, którzy być może gdzieś jeszcze żyją.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 07-03-2010 o 11:31. Powód: literówki i styl
Armiel jest offline  
Stary 07-03-2010, 13:14   #5
 
Seldstin Do'rae's Avatar
 
Reputacja: 1 Seldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłośćSeldstin Do'rae ma wspaniałą przyszłość
Był chyba jedynym, który jakoś specjalnie się nie szykował na wycieczkę w goście do Zombie. Po prostu wykonał kilka ćwiczeń, by rozruszać mięśnie nóg(na wypadek ucieczki) i sprawdził, czy ma swojego nieodzownego Clock'a przy pasie. Nie chciałby, żeby nagle go zaskoczyli, gdy nie będzie miał tej ważnej części swojego ciała. Magazynków dodatkowych nie brał. Na wypadek jego śmierci... Nie chciałby, by grupa straciła więcej, niż mogłaby stracić teraz. Wyjrzał przez okno(a raczej między deski w tym oknie). Czy jego matka jeszcze żyje? A co z Kasią? Jego rozmyślania przerwał jednak odgłos... radia. Szybko pobiegł w stronę głosu i stanął jak wryty, słysząc słowa dotyczące północy, uśmiechnął się lekko.

- Ja pierdolę.... - Powiedział z nieskrywaną radością wypisaną na twarzy. Nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio się tak cieszył. - Ja pierdolę... - Powtórzył. Były to jedyne słowa, jakie w tej chwili przychodziły mu do głowy i jedyne, które w pełni oddawały szczęście, jakie właśnie ich spotkało. Jednak równie szybko, co się pojawiło, zniknęło z jego umysłu. Uświadomił sobie, że to wcale nie musi być audycja na żywo. Zwłaszcza, że dla niego cały czas wydawało się, że wszystko brzmi tak samo. Nie chciał jednak nikogo stresować dodatkowo, zwłaszcza, że nie potrafił w żaden możliwy sposób potwierdzić swoich słów. Wyciągnął papierosa i drżąc, zapalił go(marnując przy tym dwie zapałki).

- Kurwa. - Podsumował akcję, wsłuchując się w rozkminę Antoniego. - Nie mam zasranego pojęcia. Może gdzieś znajdziemy jakiś większy samochód - działający. Chwilowo musimy się zadowolić tym, co mamy...
 
__________________
Zombie nie Żywy Trup.
Seldstin Do'rae jest offline  
Stary 07-03-2010, 15:22   #6
 
chuck's Avatar
 
Reputacja: 1 chuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodzechuck jest na bardzo dobrej drodze
Spojrzał się po zebranych i wyłączył radio.
- Co zrobimy?Gówno zrobimy.Mało trupów jest, a wiecie kurwa czemu? Bo se kurwa nad morze poszły! Źle nam tutaj? Zobaczmy czy jakieś żarcie znajdziemy, a nie na jakieś wyprawy jechać od razu. Ile ten sygnał jest nadawany, miesiąc,rok? Na pewno od cholery ludzi już tam pojechało przy okazji zwiększając liczebność truposzy i grabiąc co się da.Autostrady zawalone są wrakami, tych co chcieli się dostać i wcześniejszych miłośników flądry spod budki na plaży. A i jeszcze pewnie kurwa bandy cwaniaczków co tylko patrzą frajerów jadących nad morze
Odetchnął i uspokoił się, wiedział co go tak rozzłościło. "Warszawa miastem bezpiecznym!" "Stolica wolna od trupów!" Tak mówiły komunikaty na początku tego wszystkiego, niestety rzeczywistość szybko je zweryfikowała.
-Panowie, po co pchać się w nieznane?Po co się narażać. - Powiedział spokojnym tonem, a po chwili dodał.
- To już było, każde miejsce które uchodziło za bezpieczne szybko być niem przestawało gdy zwaliła się tam masa ludzi, i wątpię by było inaczej w tym przypadku
 
chuck jest offline  
Stary 07-03-2010, 20:15   #7
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Hure! - Zaklął Gabriel-Zasrane bełty. O dwa zabite zombie mniej. - Mruknął zły na siebie. Mógł to przewidzieć. Nie pakował wiele. Ściągnął swój płaszcz (bo zombie by go łatwo złapały) i włożył w kieszenie zapalniczkę i kilka zapasowych bełtów, za pas wsadził łom a do ręki wziął kuszę. Myślał co zabrać jeszcze, gdy usłyszał pewien dźwięk.
-Was? - Nagle twarz mu skamieniała.-Radio? - Wybiegł z pokoju i popędził w stronę źródła odgłosów. Reszta już tam stała.
-Ta. Jasne. Nie ma epidemii. Spójrzcie za okno to zobaczycie. Nie jestem radiotelegrafistą, lecz taki sygnał mógł się odbijać od troposfery bardzo długo. Nie radzę iść tam. Powinniśmy przeszukać okolicę i mieszkać tu tak długo, jak to możliwe. Całkowicie się zgadzam z Jarkiem. Zombie na pewno wyczuły taką ilość ludzi. Teraz tam jest rzeźnia. - Powiedział w zadumie.
"A może to nie taki zły pomysł?" - zaraz odrzucił tę myśl. Musiał dbać o siebie. Zaczęły mu się przypominać czasy dobroci. Ale teraz się zmienił. Był wkurwiony. Wyszedł z pokoju i znowu na spokojnie pakował plecak. Włosy opadały mu na twarz. Włosy... Złapał za nóż i powoli odcinał długie pasy. Za długie włosy łatwo złapać.
 
Roni jest offline  
Stary 07-03-2010, 21:55   #8
 
chudy's Avatar
 
Reputacja: 1 chudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodze
Wlazł do pokoju, w którym się wszyscy zgromadzili ze szmatą w ręce i tak rozejrzawszy się po wszystkich mówi.
-Widzę, że tu nie lada poruszenie zapanowało, poza tym minęło trochę czasu od początku epidemii. Ewakuację mogli zacząć niedługo po wybuchy epidemii a nas to ominęło i jakimś cudem ta stacja nadawcza co to nadaje jeszcze działa. No istnieje też możliwość, że to się dzieje teraz ale jak dla mnie to mało prawdopodobne chyba, ze wybrzeże ufortyfikowało wojsko. - Wiadomość nie wywołała na nim jakiegoś mocnego wrażenia przyszedł głownie z ciekawości. Rzucił szmatę w róg pokoju - No to wy ustalcie co robimy jak dla mnie powinniśmy się póki co planu trzymać, no ta ja idę się przygotować.
Jak powiedział tak zrobił, wyszedł z pokoju by pozbierać swoje graty do plecaka i sprawdzić broń.
 
chudy jest offline  
Stary 07-03-2010, 22:30   #9
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Strażak popatrzył na radyjko i przysłuchał się komunikatowi, które też nie zrobiło na nim wrażenia. Morze jest daleko, nie mają transportu a na piechotę tam nie pójdą. Ale i tak usłyszenie innego głosu, niż swoich towarzyszy bardzo pobudziło jego morale.

- Morze jest w chuj daleko stąd - dodał po chwili jakby do siebie Antoni - Poldek nie działa, a poza tym on jest gratem na cztery, góra pięć osób, a nas jest sześciu.

- Dlatego musielibyśmy również zbadać WSK - tu zwrócił się do Czajki - Nie mógłbyś zerknąć też na ten motocykl? Zawsze dodatkowy środek transportu.

Strażak przysłuchał się pozostałym rozmową i pokiwał głową - Masz rację drechu. Tam na pewno teraz jest cały ul jebanych ożywczyków.
Potem zszedł do garażu gdzie miał swój kont, uszykował sobie pistolet TT, pistolet maszynowy Glauberyt i dubeltówkę gotową do zabrania w drogę.
Usiadł na łóżku przyglądając się ścianą. Żeby tylko te jełopy nie zginęły - pomyślał po czym zdmuchnął świeczkę, przykrył się kocem i zasnął całkowicie zapominając o deszczu.

---------------------------------------------------------------------------

Obudził się około godziny 5 nad ranem. W salonie stali już szabrownicy uzbrojeni i wyekwipowani na wyprawę. Sam strażak miał trzy rodzaje broni palnej i dwie białe. Na szczęście Glauberyt, TT i łom były na tyle małe i lekkie, że zmieściły się do plecaka.
- Dobra panowie. Wychodzimy. Ukryliśmy nasze jak dotąd najcenniejsze rzeczy na strychu. Miejmy nadzieję że nikt nam nie zajmie tej speluny. - powiedział strażak. Wyraźnie był podniecony tą wyprawą. Sam przecież tak dawno nie wychodził na miasto.
- Taka prośba. Nie rozdzielamy się! Bierzemy tylko rzeczy potrzebne najbardziej! Jak zostanie miejsca, pogadamy o alkoholu i innych używkach. On do życia najbardziej potrzebny nie jest, a przeciwbólowce są o wiele bardziej cenne. - mówił podniesionym głosem. Naprawdę nie chciał stracić żadnego z nich.

---------------------------------------------------------------------------

Strażak ruszył pierwszy do pancernych drzwi. Otworzyły się bez problemu, jak zawsze. Do ponurego wnętrza domu wpadło błogie światło słoneczne. Strażak poczekał aż wszyscy opuściliście dom, po czym wyjął pęk kluczy i przekręcił kilka zamków które zamknęły się z trzaskiem. Pokręcił pękiem kluczy na palcu.
- Chyba nie będzie sensu ich zabierać, zwłaszcza że nie jestem pewien który z was tu wróci w całości. - podszedł do niewielkiej sterty gruzu obok bramy. Wcisnął w nią klucze i przysypał ziemią. Nikt na pierwszy rzut oka nie powinien się domyślić że tu są klucze.
Otworzył bramę. Wyszliście po raz pierwszy od dłuższego czasu poza mury. Waszym oczom ukazało się kilka wraków samochodu, popękane budynki od licznych bombardowań, nadpalone ściany...
Nie obyło się też od walających wszędzie szkieletów, ludzkich prochów oraz pomału gnijących ciał.
Domki stały ustawione po obu stronach, jak na niektórych filmach rodem z USA. Na ulicy stało kilka samochodów: Nadpalony Opel Astra, wywalony do góry nogami Ford Transit i wbity w latarnię Opel Calibra wciąż z wijącym się kierowcą za kierownicą. Na widok szabrowników próbował zawodzić, ale zmiażdżone żebra przebiły mu płuca, przez co wydał z siebie tylko cichy świst.
Dobrze że skurwiel, zapiął pasy - zaśmiał się strażak w myślach.
Nic więcej nie przykuło uwagi strażaka.
Antoni, prowadź na działki. Jak nic tam nie znajdziemy, ruszymy w kierunku centrum do większych sklepów, albo na fabryczną część Warszawy. Może w magazynach zostało im więcej żarcia, niż w sklepach? - zwrócił się do Antoniego.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 08-03-2010, 09:38   #10
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Antoni przygotował się do wyprawy szabrowniczej najlepiej, jak potrafił. Mocne buty, dwie zaostrzone maczety zawieszone tak, by nie obijały się o nic, ale też by dało się je szybko wydobyć ćwiczonym wiele razy ruchem, pistolet, który kiedyś należał do jakiegoś umundurowanego gliniarza i dwa zapasowe magazynki do niego. Do tego długi nóż - ostatnia deska ratunku. Ubranie miał wygodne, bez zbędnych troczków i luźnych elementów, za które mógł chwycić truposz. Przy boku manierka, a w kieszeni spodni latarka. No i łomik, który przytroczył do prawie pustego plecaka przeznaczonego na łupy.
Czujnie obserwował okolicę, kiedy Rafał otwierał, a potem zamykał bramę. Również on nie był za murem już od pewnego czasu.
Kiedy Rafał polecił mu, by prowadził przez chwile poczuł przypływ paniki, który jednak szybko zdusił w sobie. Był odpowiedzialny za życie reszty kompanów w niedoli. Nie mógł zawieść pokładanego w nim zaufania.
Przez chwilę stał nieruchomo pozwalając sobie na luksus przymknięcia oczu. Przywołał przed oczami układ ulic Warszawy wokół działek, które służyły mu kiedyś jako "dom". Był bezdomnym nim wybuchła epidemia i doskonale znał topografię miasta wokół terenów zielonych. To było jego królestwo. jego kryjówka przed strażą miejską, ulicznikami, gliniarzami, opieką społeczną i innymi bezdomnymi. To było tak, jakby cofał się w czasie. "Widział" inne ulice - pełne życia, z przejeżdżającymi autami, ze śmiejącymi się dzieciakami i dorosłymi obserwującymi go nieufnie, kiedy ich mijał szukając złomu lub idąc żebrać pod marketem.
Wiedział już jak pójdą. Wybrał trasę wiodącą bocznymi ulicami, gdzie mieli mniejszą szansę napatoczyć się na zombi. Zakładał, że pozbawione żeru potwory poszły do tych rejonów miasta, gdzie ukryło się więcej ludzi.
Pierwsza uliczka - zaledwie kilka zaparkowanych aut. Jedno z podniesioną tylną klapą bagażnika, zachlapane krwią. W środku, na tylnym siedzeniu fotelik dla dziecka z rozerwanymi pasami. Małego pasażera nigdzie nie było widać, lecz ślady krwi na tapicerce oraz drobiny szkła z potłuczonego okna świadczyły o tym, co stało się z maluchem.
Antoni zacisnął zęby i prowadził dalej. Starał się maszerować tak, by nie deptać szkła i śmieci pod stopami, jednocześnie jednak czujnie rozglądał się wokół.
Przedmieścia kończyły się niedaleko stąd. Kawałek spękanej, asfaltowej drogi szerokim łukiem docierał do większej ulicy prowadzącej do innych dzielnic Warszawy. Od podniszczonej afaltówki odbijała wysypana kruszywem droga prowadząca do parkingu pod działkami. Szeroka, wysoka brama nadal była zamknięta, a na szerokim placu, służącym działkowiczom jako zbiorczy parking nie widział zbyt wielu aut. Dawało to nadzieję, że na ogródkach działkowych nie będzie zbyt wielu zombi.
Niepokojące były jednak chaszcze rozciągające się na dawnych terenach działkowych. Właściciele przestali dbać o swoje ogródki. Chwasty zarosły niegdyś eleganckie grządki i rabatki, owocowe drzewa zdziczały, krzaki zrosły się ze sobą. Niektóre altanki - te mniej solidnie zbudowane - zapadły się, zawaliły. Pozostało jednak sporo takich murowanych, dość stabilnych. To one dawały największą szansę na ciekawe łupy.
- Kiepsko to wygląda - stwierdził Antoni zatrzymując się i wpatrując, aż do bólu oczu, w zdziczałe tereny działkowe. - Proponują obczaić kilka najbliższych altanek i zobaczyć czy to ma sens. Nie rozdzielajmy się. Co wy na to, chłopaki?
 
Armiel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172