Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2011, 10:17   #21
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jeśli gdzieś byli jacyś bogowie to chyba tego dnia czuwali nad Brunnerem. A jeśli ich nie było to miał cholerne szczęście. Z potyczki z mutantami wyszedł niemalże bez szwanku. Jedynie parę zadrapań i podziurawiony w paru miejscach kombinezon, to wszystko co zdołały zrobić potwory. Inni mieli mniej szczęścia, najgorzej było z Malfem, jednym z ocalałych piratów. Był nieprzytomny i ciężko ranny, trzeba go było taszczyć z powrotem. Brunner miał cichą nadzieję, że Malf po drodze wyzionie ducha i nie będzie stanowił balastu dla uciekających.

W pośpiechu skompletowali niezbędne części, których odnalezienie było znacznie łatwiejsze dzięki obecności Alexieja, który jako jedyny był w stanie odczytać opisy na skrzyniach. Zebrane podzespoły spakowali do dwóch pokaźnych rozmiarów pojemników i czym prędzej opuścili stację.

Droga powrotna była jeszcze gorsza niż ta, jaką przebyli wcześniej. Nie dość, że musieli dźwigać sprzęt i rannego pirata, to jeszcze maszerowali w ciągłej obawie, że z pustynnej zawieruchy wyskoczą ocalałe potwory i tym razem zakończą ich życie. Tak się jednak nie stało i Brunner, aby nie kusić losu, postanowił nie zastanawiać się jaka była tego przyczyna. Zamiast tego zajął się żmudną i czasochłonną naprawą promu.

Skończył na następny dzień. Był niemal nieprzytomny ze zmęczenia, jednak udało im się, wspólnymi siłami uruchomić statek. Stękał, stukał, trząsł się jak osika na wietrze i jęczał ale w końcu wzniósł się w powietrze i mimo uszkodzonych, naprędce pospawanych stabilizatorów, leciał w takim kierunku, w jakim się nim sterowało. Celem, jedynym jaki mogli osiągnąć była orbitalna stacja, krążąca wokół księżyca. Sensory promu były na tyle sprawne, że udało się im ją namierzyć i skierować prom w jej stronę. Bliższe oględziny wykazały, że gdyby nie poważne uszkodzenia, to nigdy by jej nie znaleźli. Pokryta była powłoką, która uniemożliwiała wykrywanie przez czujniki i tylko wielkiej dziurze w kadłubie, zawdzięczali to że czujniki promu ją zeskanowały. Dobili do śluzy i zadokowali.

Brunner w nowym kombinezonie, znalezionym w śluzie i ze strzelbą gotową do strzału zagłębił się w pogrążone w czerwonym świetle awaryjnego zasilania, puste korytarze i pomieszczenia stacji orbitalnej. Było tu zupełnie pusto, tylko wszędzie zalegały tysiące metrów komputerowych wydruków, tak jakby maszyny cały czas coś liczyły i analizowały.

Brunner aż podskoczył gdy z głośników popłynął ochrypły, nieco zniekształcony głos. A więc ktoś tu był. Stacja nie była opuszczona. Mieli szansę na ratunek. Skoro baza wciąż działała, pewnie nie było problemu z wysłaniem stąd sygnału o pomoc. Tylko dlaczego wszystko tutaj wygląda na opuszczone. Zgodnie z instrukcjami podążyli na wskazany poziom.

Trafili do jamy szaleńca. Inaczej nie można było nazwać człowieka, którego zastali w śmierdzącym, pełnym pociętego mięsa pomieszczeniu. Normalnie orbitalna rzeźnia, pomyślał Brunner, rozglądając się dookoła i starając zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Wyjaśnienia, nieco enigmatyczne i nieskładne popłynęły z ust naukowca. To co mówił było chore. Chore! Brunner miał wielką ochotę podejść do niego i z bliskiej odległości wypalić ze strzelby, jednak powstrzymał się. Alexiei, widocznie bardziej opanowany od niego zaczął rozmawiać i dopytywać się. No właśnie. Co on miał, kurwa wspólnego z tymi mutantami?
 
xeper jest offline  
Stary 11-07-2011, 22:27   #22
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po zakończeniu walki, stał dość długo wpatrując się w ciała bestii, oderwał się dopiero po chwili, kiedy reszta już zajmowała się opatrywaniem rannych i pakowaniem sprzętu. Sprawdził broń, i dopiero przyłączył się do pomocy.

Droga na statek, należała do cięższych doświadczeń jakie pamiętał, trzy dni, praktycznie bez snu, w ciągłym napięciu, do tego z obciążeniem. ale ulga po dotarciu do promu, i potwierdzeniu, że uda się go naprawić, była jak dotyk anioła. Niestety, jak przeczuwał, był to jedynie początek ich kłopotów, stacja na orbicie, mogła nie być lepsza.


Po, krótkim locie, i dokowaniu przekonał się, że miał rację, choć bardziej ucieszyłby się z własnej pomyłki. Za plus można było by uznać to iż znaleźli całkiem przyzwoite skafandry, i wiele odpowiedzi, które tylko powodowały w nim wściekłość.
To najwyraźniej tu powstało to co doprowadziło do zniszczenia Edenu, i śmierci milionów, to co doprowadziło do zamieszek, a wszystkiemu był winien Vortex, czymkolwiek był, powstał tu.
Przed oczami zobaczył twarz żony, poczuł, jak wiele razy przedtem pustkę, i zachwiał się lekko, ale zaraz się opanował. Nie, czas na to, rzucił sobie w głowie rozkaz.

Alexei rozglądał się po pomieszczeniu, i zastanawiał nad słowami mężczyzny, opowiedział z lekkim tylko akcentem, trudno było stwierdzić, czy teraz udaje, czy udawał wcześniej.
- Mówisz, że mamy cię zabrać gdziekolwiek? Ale chyba nie do unii, zresztą wcale nam nie spieszno w tamtym kierunku. Chcę wiedzieć dwie rzeczy, potem możemy rozmawiać, o wyjeździe. Pierwsza, mówisz, że “one” ci pokazują, masz kontakt z tymi stworzeniami? One są świadome tego, że są w części ludźmi, czy są bestiami, są tu jakieś? Na stacji? - w jego głosie brzmiała autentyczna ciekawość, ciekawość, należna niemal laborantowi. - I drugie pytanie, powiedziałeś, że mamy z nimi wiele wspólnego, ale nie wiem w jakim sensie, nikt z nas nie wie. - Czekał na odpowiedź.

Jack również pragnął poznać odpowiedź na jedno z dręczących go pytań.
- Wcześniej, podczas wojny ... pracowałeś w tym ośrodku? Badaliście broń biologiczną?

- Ach, tak. Pytania... Tyle pytań. Unia? Nie. Nawet jeśli znów zmądrzeli, to następnej szansy nie dostaną. Unia... Czyż to nie zabawne że dla wszystkich jestem jedynie narzędziem? ONE uważają, że to śmieszne. Śmieją się ze mnie! Słyszę je w mojej głowie!
- Ale one to nie ONE! - oburzył się na słowa Alexeia, wskazując zawieszone wokół niego wory mięsa.
- To tylko obiad. - podszedł do jednego ze stworzeń odcinając skalpelem część krwawego mięsa. Organiczny twór zapulsował spazmatycznie, wstrząśnięty bólem. - To były moje dzieci, lecz teraz są tylko pożywieniem. Pozwoliły mi tu przetrwać. Widzicie... pobudzam impulsami ich komórki macierzyste i karmię odżywką bakteryjną z filtrów powietrza. One sobie spokojnie rosną, a ja jem. One rosną, a ja jem! Czyż to nie genialne?! Smakuje prawie jak kurczak!
- A czy tutaj pracowałem? - skierował się z lekkim uśmieszkiem w stronę Jacka. - Można to tak ująć. Pozwolili mi rzeźbić, a ja w zamian zrzucałem im żałosne ochłapy moich teorii. Gdy ja walczyłem z Bogiem-oszustem o miano doskonałego twórcy, całe zastępy ich niby-naukowców próbowały rozgryźć danego im Vortexa. Całe zastępy! Rozumiecie?! A ja wymyśliłem to jako zabawkę, umilacz czasu, mając dwanaście lat! Byli bezgranicznie żałośni! Zresztą... paru z nich gdzieś tu wisi - spojrzał w zamyśleniu na bezkształtne masy pół-żywego mięsa. - Tylko nie pamiętam już niestety gdzie.

- A co do was - ogarnął wzrokiem ich sylwetki, nie kryjąc podziwu. - W was też rzeźbiono. Niesiecie w sobie ziarno nowej ery! Niespodziankę! Co dokładnie? Nie wiem. Spytajcie moich zakłamanych "braci" z Neutopii.

To wiele wyjaśniło, choć Alexei nie poczuł się lepiej. Przynajmniej wszystko wskazywało na to, iż poza tym szaleńcem nie ma tu nikogo. Pozostało jedno do zrobienia. Podszedł bliżej, jakby chciał przyjrzeć się stworzeniom, po czym błyskawicznie dobył swoich pistoletów i zaczął strzelać, nie ograniczył się do jednego strzału, chciał mieć pewność, że ten suczysyn będzie martwy.
Z tej odległości Alexei nie mógł nie trafić. Złocista wiązka momentalnie przeszyła wątły korpus naukowca, a towarzyszące jej pociski spustoszyły leżące wokół wypalonej dziury organy. Nigel postąpił o krok do przodu, patrząc na nich niewidzącym, pełnym zaskoczenia wzrokiem.
- Oone kk... kłamały... Bezcenny... ja... kkł...
Nie skończył. Nogi ugięły się pod nim, gdy padł bez życia na ziemię.


- Co robisz?! - wykrzyknął choć wiedział że już za późno - przecież mógł nam pomóc się wydostać. - ale co się stało to się nie cofnie... - To pozostało nam tylko przeszukać stację, i jak nie znajdziemy innego wyjścia, to będzie trzeba spróbować wysłać jakiś sygnał S.O.S.


Alexei spojrzał na Eustachego, z nieukrywaną wściekłością.
- Wolałeś, żeby się stąd wydostał? Nie znamy stacji, nie wiemy, gdzie mógłby nas odciąć, i przejąć nasz prom. Mógł nas załatwić jakimś psychotropem, albo czymś podobnym. Poza tym to i tak był dla niego akt miłosierdzia. - pokiwał głową ze smutkiem - był pierwszym, który naprawdę zasłużyłby na wizytę, w pokojach służb specjalnych. -

Jack popatrzył na towarzysza ze spokojem i lekkim uśmiechem na ustach, nie wydawało się, żeby śmierć naukowca zrobiła na nim większe wrażenie, gdy odezwał się jego głos nie zdradzał żadnych większych emocji -Mogłeś go nie zabijać od razu, może powiedziałby nam coś ważnego, może pomógłby wydostać się z tego miejsca, a jak byłby już na promie to mogłeś go wysłać na spacer po próżni … bez skafandra … teraz sami będziemy musieli sobie poradzić -

- Nasz ministrancik dobrze gada! Coś ty, do kurwy nędzy, narobił?! Nie słyszałeś co szajbus opowiadał o kasie?! - wciął się w rozmowę oburzony wydarzeniami Stew - On mógł być wart fortunę! Cholera, może choć jakaś nagroda za jego głowę była!
Pirat przypadł do parujących zwłok, przegrzebując kieszenie.
- ... sprawdźmy przynajmniej, czy graty jakieś cenne miał... w końcu z Neutopii.
Mimo usilnych starań nie był jednak w stanie odnaleźć niczego przydatnego. Odstąpił więc w końcu zrezygnowany od truchła.
- Zero głowy do interesów...

- Racja. Nie mam głowy do takich interesów. - wskazał na “pożywienie” ich byłego gospodarza. - Teraz trzeba sprawdzić, czy możemy odciąć dostawy tej odżywki, żeby się to przypadkiem nie ocknęło. Sprawdzić resztę stacji, i dowiedzieć się co z niej możemy wykorzystać do uprawnienia naszego statku. Potem nadamy komunikat do Sojuszu, któraś z częstotliwości, jakie mi podali powinna być aktywna, jeśli minęły tylko trzy miesiące. Mam tam przyjaciół, i wiszą mi, nie jedną przysługę, ze nadstawianie karku. Zakładam, że tu można rozmawiać swobodnie. - Mówił mocnym, szczerym głosem, ale szybciej niż zwykle, tak, jakby spodziewał się, że za kilka minut będzie trzeba walczyć o życie, i aby przeżyć, musi wyjaśnić to i owo. - Po wojnie zostałem zwerbowany przez sojusz. Byłem, jestem podwójnym agentem, jak większość z was by to nazwała. Pomagałem uciekać z Unii, tym na których partia, wydała wyrok, a których sojusz uznał, za dostatecznie ważnych, aby ryzykować próby ich wywiezienia. Jak chcesz zarobić, to po wszystkim możesz sprzedać Unii informacje gdzie jestem, z pewnością, za to zapłacą. A teraz zrób miejsce i pozwól tym, którzy się znają zająć się badaniem systemów stacji. -


McCallahn cały czas lekko się uśmiechał, jednocześnie jego karabin znalazł się w ręce, ale był opuszczony nic nie zdradzało żadnych złych zamiarów -Nie wiem czy nam ufasz, czy po prostu myślisz, że nie wyjdziemy z tego żywi, ale szpiedzy którzy za dużo gadają nie mają zbyt długich karier … dla mnie starczy to, że wspólnie uciekamy … historie swojego życia możemy opowiedzieć później, gdy to się skończy - skończył mówić i zrobił kilka kroków w stronę ciała naukowca. Odbezpieczył swoją broń i przystawił do głowy trupa … po chwili stację wypełniły odgłosy strzałów gdy Jack władował kilka kul w głowę trupa, przestał dopiero po chwili, gdy ta eksplodowała w mgiełce krwi, części czaszki i mózgu -No dobra, to teraz możemy pomyśleć o uciecze z tego miejsca -

- Nie zwierzam się z potrzeby serca, tłumaczę jakim cudem ktoś taki jak ja, zna bezpieczne kody do kontaktów z sojuszem. Zresztą zanim nadamy, powinniśmy sprawdzić stację, i zobaczyć czy da się naprawić, to poszycie maskujące. Gdyby opowiedział ktoś, kto sobie nie życzymy, mielibyśmy więcej szans na ukrycie się, bez tej dziury. -

-Obawiam się, że twoje kody nie będą przydatne … po takim czasie bez kontaktu uznali cię albo za martwego, albo za złapanego … jeżeli teraz się odezwiesz … jeśli ta informacja dotrze do twoich kontaktów, to będą unikać kontaktu, nie odezwą się dopóki nie upewnią się, że nie zostałeś przekabacony przez Unię … -

- Kody zmieniały się co kwartał, więc przynajmniej dwa powinny być aktywne. Co do mojej śmierci, albo przekabacenia, to najlepiej sprawdzić, choć bywały okresy, że nie nawiązywaliśmy łączności przez kilka tygodni, jeśli było to ryzykowne. Ale jeśli nie spróbujemy to się nie dowiemy. -
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 16-07-2011 o 14:57.
deMaus jest offline  
Stary 16-07-2011, 10:10   #23
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Pobyt na upiornej stacji nie należał do najprzyjemniejszych chwil w ich życiu, szczególnie, że nikt z obecnych nie łudził się, iż ten będzie trwał krótko. Nawet gdyby informacja bez przeszkód trafiła do sieci nadprzestrzennych przekaźników Sojuszu, na odpowiedź musieliby czekać co najmniej parę dni. A wszystko wskazywało na to, że będzie jeszcze gorzej. Alexei po paru godzinach przeczesywania baz danych odnalazł bowiem ślady bytności Nigela. Jak można było się domyślać, on również wielokrotnie próbował skontaktować się ze światem zewnętrznym. Bezskutecznie. Droga wysłanego przez niego sygnału urywała się nagle na symbolu przekaźnika, który według dostępnych danych powinien znajdować się gdzieś na obrzeżach systemu. Cóż... jeśli przekaźnik był uszkodzony to jedynym wyjściem był lot promem i naprawa. Nigel, w przeciwieństwie do nich, nigdy nie miał takiej możliwości.

Mieli tylko nadzieję, że wszystko nie zajmie zbyt dużo czasu. Wszak skończyły im się praktycznie już zapasy jedzenia, a wcale nie uśmiechała im się dieta praktykowana wcześniej przez szalonego naukowca.

Po paru chwilach przygotowań Eustachy i Brunner zapakowali na pokład wszystkie części, które potencjalnie mogły do czegoś pasować i ruszyli w stronę obrzeży systemu. Reszta została na miejscu, przeczesując posępne korytarze martwej stacji.

Alexei zgodnie z deklaracjami zajął się przedmiotem o największym potencjale. Bombą atomową. Nie był specjalistą, ale przeszedł podstawowe szkolenie i był w stanie rozpoznać, z czym miał do czynienia. A ładunek termojądrowy był przyzwoity. 50 megaton wyposażonych w zapalnik czasowy inicjowany radiowo z krótkiego zasięgu - tego typu zabawka mogła mocno namieszać, jeśli trafiłaby w pomysłowe ręce.

Trzy nieznośnie ciągnące się dni później dostali sygnał zwrotny z przekaźnika. Brunnerowi udało się dokonać niemożliwego. Po dwunastu godzinach pracy w nieważkości wreszcie złożył maszynę do kupy, korzystając przy tym z niemal przypadkowych, częściowo uszkodzonych części. Prawdziwie mistrzowskie osiągnięcie.

Stacja przekaźnikowa ożyła skrywaną w reaktorze energią. Jej silniki manewrowe zapłonęły zimnym jonowym ogniem, a antena nakierowała się w stronę konstelacji Sojuszu. Chwilę później mrok przestrzeni rozświetlił oślepiający błysk, gdy otwarte zostało mikro-okno do nadprzestrzeni. Informacja ruszyła w swoją długą podróż do adresata.

Dwa następne dni później dotarła do nich odpowiedź. Po rozkodowaniu brzmiała następująco:

"Bezpośrednia akcja niemożliwa. Unia nasłuchuje. Szukają zguby. Przyślę przyjaciela."

I przysłał. Zaledwie dwanaście godzin po otrzymaniu informacji w systemie otworzył się tunel nadprzestrzenny, z którego wyłonił się wielki, stary frachtowiec. Jego transponder identyfikował go jako "Mary Sue", starą jednostkę z Sojuszu.

***


- A to wasz nowy dom. Ziemia Turnera! - podstarzały, kaszlący non-stop pilot wskazał im zapyziałą, pustynną osadę. - Tu póki co powinno być w miarę bezpiecznie, mało kto tu zagląda, a osada rządzi się swoimi prawami stroniąc od polityki wielkich.


Na dobrą sprawę mieścina na jednej z planet Federacji nie wyglądała wcale tak źle. Gdzieś w oddali szyld zapraszał do miejscowego motelu, gdzie indziej zachęcano mieszkańców do wizyty w tamtejszym barze. Ha! Była tam chyba nawet łaźnia. Przed miastem stróżował zaś wielki robot bojowy Zaibatsu, skradziony i przeprogramowany, by strzec miejscowego pokoju. A przynajmniej zniechęcać tych, których chcieliby go zakłócić. Entuzjastyczne okrzyki przeróżnych kupców świadczyły też o tym, że gdzieś tam musi być całkiem spory targ.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 16-07-2011 o 10:27.
Tadeus jest offline  
Stary 19-07-2011, 17:27   #24
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Alexiei nie okazał się tak opanowany, jak na początku wyglądał i po krótkiej rozmowie rozwalił szaleńca. Odebrał tę przyjemność Brunnerowi, a i tak niczego się nie dowiedzieli. Poza tym, że aby rozwiązać zagadkę swojego porwania, powinni szukać w Neutopii. Absurd i bzdura. Przecież nigdy się tam nie dostaną. Teraz priorytetem było wydostanie się z tej popieprzonej stacji.

Aby jednak wysłać sygnał, trzeba się było wybrać na długą wycieczkę do uszkodzonego przekaźnika. Brunner zajął się wyszukiwaniem przydatnych części i podzespołów, w które stacja była obficie zaopatrzona. Wyposażony w dwie masywne skrzynie sprzętu i narzędzi załadował się wraz z Eustachym na rozklekotany prom i wyruszyli w drogę na obrzeża systemu. O dziwo, prom sprawował się nad wyraz dobrze, co korzystnie rokowało na przyszłość. Skoro to zdezelowane pudło latało po prowizorycznej naprawie, to może i przekaźnik będzie działał.

Zadziałał, ale uruchomienie go graniczyło z cudem i Brunner sam nie wierzył w to, że mu się udało. Przyszło mu na myśl, że powodzenie przedsięwzięcia zawdzięcza obecności stale zamyślonego, pogrążonego w modlitwie pilota. Może to jego psalmy sprawiły, że jakiś łaskawy bóg zdecydował się na interwencję. Brunner postanowił jednak nie prosić Eustachego o wyjaśnienie owego fenomenu. Jeszcze się obrazi i więcej nie pomoże modlitwą.

Wrócili do stacji i spędzili na niej kolejne dwa dni, z niecierpliwością oczekując na odpowiedź. Przez ten czas Brunner przeczesywał magazyny i składziki w poszukiwaniu różnych przydatnych akcesoriów. Wszystkie swoje znaleziska ładował do dużej, wykonanej z durastali skrzynki, którą przyozdobił etykietą radioaktywności i podpisem „Brunner spec”. Dwa dni potem pojawiła się odpowiedź, na szczęście pozytywna. A pół doby później zjawił się frachtowiec, który zabrał ich z tego przeklętego miejsca.

Ich celem stała się Ziemia Turnera. Jak się okazało osada leżała na nic nie znaczącej planetce, w części kosmosu podlegającej Konfederacji. Można było powiedzieć, że Brunner wracał do domu. Osada, w której się znaleźli była dla niego niczym nowym. Bywał w takich od dziecka. Trochę kojarzyła mu się nawet z rodzinnym Valaxa, ale tutaj chyba nie padało na okrągło. Wręcz przeciwnie, opady należały do rzadkości. Wyszedł na płytę lądowiska, przeciągając się i ciągnąc za sobą swoją skrzynkę. Teraz stanowiła jego jedyny dobytek. Mógł zapomnieć o mamonie zgromadzonej za wykonywanie zleceń. Raczej nie miał szans na jej odzyskanie. Korzystając ze swojej wiedzy o takich miejscach, niezawodnie skierował swoje kroki w kierunku najbliższej knajpy. Miał ochotę porządnie się urżnąć. Ale najpierw potrzebował zapalić.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172