Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2011, 23:17   #1
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
[CP 2020] El.Dorado 2.0



Odgłos muzyki był słyszalny już na parterze i stale narastał gdy Ava jechała w górę ale gdy tylko wyciszone drzwi rozsunęły się przerodził się w niepohamowany ryk który wdarł się do wnętrza windy. Wystarczył ułamek sekundy aby wszczepione w małżowinę stopery wyciszyły jazgot do względnie bezpiecznego natężenia ale i tak poczuła przeszywający ból. No cóż, zawsze miała lepiej niż inny pasażer który właśnie leżał na podłodze starając się jednocześnie zasłonić rękoma krwawiące uszy i wyciągnąć z kieszeni kartę Trauma Team. Biedaczek wyglądał komicznie i chętnie poprzyglądała by mu się dłużej z fascynacją dziecka smażącego mrówki pistoletem laserowym podwędzonym spod łóżka ojca ale nie mogła sobie na to pozwolić. Nie przyszła tu dla zabawy, nie dzisiaj przynajmniej. W przypływie niespodziewanej litości uderzyła pięścią w wytarte 0 na panelu dotykowym windy i ruszyła przed siebie w głąb klubu.

HardCock3000 zaprosił cię do swoich znajomych na CyberBuce. Czy przyjmiesz zaproszenie?

Arasaka zaprasza na przygodę życia w ciepłych krajach. Po więcej informacji zgłoś się do punktu werbunkowego.

51 twoich znajomych znajduję się lokalu. Czy chcesz zobaczy ich pozycje?

Drink dnia: Paranoia

Enlarge your penis

Obsługa przypomina o obowiązku pozostawiania broni w szatni


Przejrzała kilkadziesiąt podobnych notek które wyświetlały się na jej cybernetycznie usprawnianych oczach i postanowiła zignorować je wszystkie. Nie dzisiaj pomyślała po raz kolejny. Skinęła głową kilku co ważniejszym znajomym i skierowała się prosto do VIPstrefy. Przyłożyła dłoń do szklanych drzwi i odczekała cierpliwie aż zielonkawy promień czytnika linii papilarnych przejechał po jej palcach. Rezerwacja potwierdzona, życzymy udanego dnia wyświetlił się napis na jej elektronicznej siatkówce po czym drzwi otworzyły się aby wpuścić ją między wyciszone szklane ściany oddzielające ją błogosławionym bąblem ciszy od panującego na zewnątrz chaosu. Do pełnego komfortu brakowało jej tylko jednego – chwila klikania w ekran dotykowy wbudowany w blat stołu i z głośników poleciała przyciszona muzyka, kolejny hit Johna Silverhanda, a otaczające ją szyby zmieniły się w lustra weneckie broniące jej przed spojrzeniami z zewnątrz pozwalając jej oddać się swemu hobby.

Ludzie mieli dziwaczne zainteresowania; malowanie napalmem, świecenie gołym dongiem przypadkowym przechodniom czy spędzenia wieczności w Universe of Peacecraft. Raz nawet umawiała się z facetem który wydał kilkanaście tysięcy eurodolców na rybkę którą trzymał w szklanym akwarium. Pieprzoną rybkę, jakby nie mógł kupić za grosze hologramu z całą ławicą i kawałkiem U-boota? Ava osobiście uwielbiała chodzić w miejsca takie jak to i zaglądać pod pozerską maskę klubowiczów. Wiedziała że nie było to dobrze widziane ale gdy tylko mogła wyłączała cybernetyczne oczy i przyglądała się ludziom. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dwumetrowy troll szpanujący tatuażami przed siksami przy barze stawał się niskim, łysiejącym urzędasem. Gotycka lolita ciągnąca właśnie jakiegoś „szczęściarza” w stronę toalet przeobrażała się w podstarzałą dupodajkę ze śladami syfilisu na pomarszczonej mordzie, a GorącyWojtek12 zaczepiający starszych facetów pod schodami loży zmienił się w krawężnika NCP który nawet nie zadał sobie trudu zdjąć mundury ani odpiąć odznaki. Czuła coś perwersyjnego zerkając zza kurtyny wirtualnego świata na to co jest naprawdę.



Otrząsnęła się i wyciągnęła z torebki szminkę, odkręciła spód i ostrożnie położyła na otwartej dłoni strażnika. Przesłała mu sygnał z własnego procesora wszczepionego w okolicach mostku i nie większa od paznokcia drona wzbiła się w powietrze i zaczęła skanować pomieszczenie w poszukiwaniu pluskw i kamer.

Ava odetchnęła z ulgą gdy strażnik wrócił po kilku nerwowych minutach do swego opakowania nie wykrywając niczego. Mając pewność że nikt jej nie obserwuje podwinęła spódnicę i wymacała na chromowanej nodze bezpiecznik. Chwilę później wyciągała już towar ze skrytki w kończynie i układała go na stole. No nic, teraz tylko czekać na odbiorcę i sama będzie mogła dołączyć do tłumu bawiących się ludzi.

Chwilę później oczy klubowiczów na moment zwróciły się na podwyższeniu przy barze gdzie dosłownie z nikąd pojawiła się czwórka osób. Ciężkie pancerze MetalGearTM nie pozwalały określić ich płci a kominiarki oraz smartgogle zasłaniały całe twarze. Wyglądało na to że właściciel w końcu spróbował dotrzymać kroku konkurencji i postanowił wyświetlać cybernetyczne holograficzne relacje z areny. Ava przyglądała się konstruktom zastanawiając się kto to tak właściwie jest. Na pewno nie żadna z topowych drużyn, te poznałaby by od razu. –Pewnie jakaś nowa drużyna- pomyślała.

Pierwszy zorientował się barman, w momencie gdy kula przeszła na wylot czaszkę dziewczyny której właśnie nalewał drinka. Rzucił się za osłonę baru ale i to nie uchroniło go przed piekłem które zaczęło się kilka sekund później.
-Dobry wieczór państwu zapraszamy na wieczorną porcję wiadomości z ekipą Network 54. Dzisiejsze wiadomości przedstawi Bett Brando.
Arasaka nadal zaprzecza plotkom jakoby napis który pojawił się wczorajszej nocy na konstrukcje biurowym w strefie cyberprzestrzeni Night City był czym innym niż akcją promocyjną. Rzecznik prasowy Arasaki odmawia również udzielenia informacji czemu napis utworzony z wysokich na kilkanaście metrów liter przebija się przez inne kostrukty i widoczny jest z każdego miejsca cyberprzestrzeni Night City.

***

Zbliżenie na konstrukt Arasaki przypominający ogromną arkologię. Mimo że screeny robione były z daleka wyraźnie widać ogromny wyglądający niczym był napis wyryty zaraz nad główną bramką dostępu: "Gaily bedight,/ A gallant knight,/ In sunshine and in shadow"

Z powrotem w studiu telewizyjnym, na ekranie za plecami spikerki widać kilkanaście czarnych worków na ciała leżących na chodniku przy ruchliwej ulicy.

-Z innych wiadomości: NCPD nadal odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji na temat masakry w klubie Rzeźnia jaka rozegrała się wczoraj wieczorem. Według niepotwierdzonych informacji śmierć poniosły czterdzieści dwie osoby a liczba rannych może sięgać nawet dziewięćdziesięciu. Z lakonicznej wypowiedzi nadinspektora NCPD wynika że do sprawy zostali przydzieleni, cytat, „moi najlepsi ludzie”.

Migawka, zbliżenie na płonącą ścianę wieżowca biurowego gdzieś w porcie.

-Gang Wild Things podejrzany jest o ostrzelanie sterowca reklamowego Biotechniki na terenie Wschodniej Mariny. Ostrzał z ręcznych granatników miał miejsce rano, trafiona jednostka zaczęła gwałtownie tracić pułap aż w końcu zderzyła się z zabudowaniami portu. Rozładunek kontenerowców został zatrzymany na dwanaście godzin.

Kolejna migawka, tym razem szybkie zbliżenie na zakrwawioną witrynę sklepu z elektroniką.

-W ciągu ostatniej doby doszło do kilkunastu bójek po tym jak Zetatech zapowiedziało że dwustu klientów którzy zakupią dziś wieczorem ich produkty za kwotę powyżej dwustu eurodolarów otrzymają zniżkę wysokości 90% na ich najnowszy koprocesor. Według policji siedemnaście osób odniosło rany.

-A teraz zapraszam do studia gdzie Angel poda państwu dzisiejsze wyniki lotta ciał…

***


Tony Smith

Tony Smith wjechał windą na dwudzieste piętro, drzwi rozsunęły się pokazując przed nim szatnie Rzeźni. Czerwony neon z nazwą klubu umieszczony na przeciwległej ścianie mrugał epileptycznie po postrzale; i tak skończył lepiej niż klubowicze. Sześćdziesięciu zabitych i dwa razy tylu rannych – „Masakra w Rzeźni” jak określiły to niezbyt wyrafinowanie wczorajsze wydania gazet. Miał cholerne szczęście że ekipy techniczne już tu posprzątały i oszczędzi widoku tego co zostało z bawiących się poprzedniego dnia dzieciaków.

-Szef czeka na Pana.- Powiedział gliniarz pilnujący windy, nie wiadomo po co bo po strzelaninie ta została zablokowana i bez specjalnego klucza nikt nie mógł otworzyć drzwi na to piętro.

Smith ruszył dalej, starając się nie wdepnąć w plamy wyschniętej krwi na podłodze. Komisarz Walker zgodnie z wezwaniem miał czekać w środku. Stał przy ogromnej dziurze w ścianie klubu przez którą widać było rozświetloną milionami świateł panoramę Night City. Trauma Team wysadził ścianę żeby wyciągnąć jakiegoś ważniaka – przypomniał sobie doniesienia z gazet, przemilczano tylko że ekipa Trauma Team dodała dwa trupy do listy wdając się w strzelaninę z grupką przerażonych ochroniarzy budynku przybyłych zaraz po masakrze która się tu rozegrała.

Dmący na dwudziestym piętrze wiatr rozwiewał po scenie zbrodni wszystkie mniejsze dowody, kawałki szkła, drobne rzeczy osobiste, kilka kul – wszystko toczyło się po podłodze tak jakby byli na pokładzie statku. Na pewno nie ułatwi to jego śledztwa. Nie było to jeszcze wprawdzie oficjalne ale po co innego został by tu wezwany.

-Szefie?
-Boss przydzielił sprawę strzelaniny Baubie.- Bauba, no cóż, Bauba był cholernym szczęściarzem że od kilku lat NCPD zrezygnowało z egzaminów na inteligencję podczas przyjmowania nowych kandydatów. Jeśli komisarz przydzielił go do sprawy wiadomo że jakiemuś ważniakowi z góry bardzo zależało żeby sprawa szybko została zamieciona pod dywan.
-Sir? Po co mnie wezwano w takim razie?
-Dostaniesz dwa tygodnie urlopu Tony.
-Słucham?
-Dwa tygodnie, chcę się dowiedzieć co tu się do cholery stało.


Kenji Aijmoto

Kenji pruł swoją starą hondą drogą zostawiając za sobą przekleństwa i wściekłe trąbienia kierowców stojących w korku. Mimo trzech pasów w każdą stronę, wznosząca się na kilkunastometrowych betonowych przęsłach, ulica była zakorkowana jak co dzień gdy korporacyjni dorobkowicze ruszali z domów do centrum. Osiem godzin wklepywania danych w terminale, przerzucania chipów z dokumentami i rujnowania amerykańskiej gospodarki później znowu spowodują korek, tylko dla tego że banda dupków czuła się zbyt dobra żeby podróżować komunikacją publiczną razem z „chołotą”.

Wcisnął się między dwie śliczne BMW 9018stki wyglądające jakby przed chwilą zeszły z linii fabrycznej gdzieś w Niemczech i prawdopodobnie teraz jechały do salonu dla bogatych yuppie. Przyjrzał się obrazowi z kamery tylniej wyświetlanym w lewym górnym rogu owiewki kasku kierowcy BMki jadącej za nim. Młody meks ubrany w jakąś świecąco-alfonsowatą marynarkę, nikt znajomy – przez współpracowników z warsztatu zapoznał się kiedyś z paroma gośćmi specjalizującymi się w zwijaniu podobnych aut. Mógłby w sumie dać Connerowi namiary na wóz, może dostałby jakiś procent od wózka ale zbył szybko tą myśl, dostał w końcu wolne i planował zrelaksować się na mieście. Przynajmniej do póki na wizjerze nie wyświetliła się informacja że Jodes rozbili obóz zaraz poza granicami miasta, uśmiechnął się szeroko, wrzucił wyższy bieg i ruszy poboczem w stronę przedmieść.

Obóz nomadów widać i słychać było z daleka, dziesiątki autobusów i tirów. Setki osobówek i motocykli zaparkowanych pięć kilometrów na wschód od Night City. Kilkutysięczna grupa nomadów z nacji Jodes przyjechała do miasta po tym jak Malachi załatwił im kontrakt na prace przy przebudowie lini Mag-Levu Night City-Kansas City. Ruchome miasto zamieszkałe przez całe rodziny wysiedleńców i wyrzutków oraz ich potomków nie traciło czasu i już zdążono postawić kilkaset namiotów, od zwykłych turystycznych jedno-osobówek po wielkie namioty cyrkowe będące w stanie pomieścić parę Dragonów od Sikorsky-Mitsubishi.

Ledwie zbliżył się do prowizorycznych zabudowań i już dostrzegł że znalazł anioła stróża. Kilkunastolatek na zadbanym Long Riderze nawet nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać że go śledzi i jechał odległość motoru za nim gdziekolwiek Kenji by nie skręcił. Naszła go ochota zgubienia natręta ale nie miało to najmniejszego sensu, nie był na tyle dobrym kierowcom żeby stracić nomada który z resztą najprawdopodobniej miał tylko za zadanie pilnowanie żeby przybysz nie zrobił niczego głupiego. Ajimoto kontaktował się z nomadami na tyle często że uwierzył iż, wbrew temu co mówią media, nie są oni bandą uciekinierów, morderców, złodziei i gwałcicieli, chociaż wiadomo że zawsze znajdowały się jakieś złe jabłka.

Przystanął na chwilę by przepuścić przez przejście między namiotami którym jechał gromadkę roześmianych dzieciaków i ruszył dalej w poszukiwaniu Mitchella. Gdzieś tu powinien się znajdować konwój kilku wypucowanych osiemnastokołowców w którym jego kumpel prowadził warsztat i skup części. Być może dziś trafi mu się jakaś okazja.

Marvin Halback


Marvin starał się skupić uwagę na rozmówcy nie wpatrując się zbyt ostentacyjnie w wąsik Hugha Brooksa. Cienki i długi, do tego lekko przykręcony, elegancko skrojony garnitur i obślinione cygaro – wszystko to dawało jego klientowi wygląd drugorzędnego zbira z komiksów, ewentualnie głównego przydupasa z jakiś starych vidów.

-Powtarzam, błagam pana, panie Halback. Proszę znaleźć moją siostrzenicę.- Ton może i faktycznie był błagalny, a łzy w kącikach oczu mogły być prawdziwe ale coś w osobie Brooksa budziło w Marvinie niepokój. No ale robota to robota, czynsz sam się nie opłaci, wrócił wzrokiem do kostki z danymi którą klient położył po wejściu na jego biurko.

Zdjęcie dziewczyny obracało się powoli w powietrzu. Niewysoka, całkiem ładna blondynka, siedząca zaraz przy barze w jakiejś knajpie. Inne osoby i wnętrze baru były nie wiedzieć czemu rozmazane ale przywrócenie oryginalnego obrazu nie powinno być większym kłopotem.

Szybkie machnięcie palcami w powietrzu i czujnik umieszczony w kostce hologramu wyświetlił kolejny obraz. Niewielka fotografia najprawdopodobniej z jakiegoś dokumentu, może paszportu lub prawa jazdy. Obok tego krótkie bio zaginionej. Avery Haden, sierota lat dwadzieścia pięć, strzelec. Według danych naprawdę była siostrzenicą Brooksa, ale nie było stu procentowej pewności że dane te są prawdziwe, szczególnie że dostarczył ich sam Brooks. Dalej, adres zamieszkania – nieznany. Marvin zerknął pytającą na klienta ale ten był zbyt zajęty fascynującym zajęciem czyszczenia własnych paznokci żeby zwrócić na to uwagę. Adres zameldowania, ponoć nieaktualny od kilku lat, mieszkanie projektowe na obrzeżach Little China. Edukacja, doświadczenie zawodowe i jeszcze kilka innych kategorii na które zerknął pobieżnie i zostawił do dokładniejszego przestudiowania później.

-Gdyby pan potrzebował jeszcze czegoś tu jest moja wizytówka.- Powiedział Hugh i wyszedł błyskawicznie nawet nie zawracając sobie głowy żegnaniem się z detektywem.

Marvin wstał i podszedł do okna wyglądającego na panoramę miasta, no teoretycznie wyglądało na metrowej szerokości zaułek i kolejny kilkunastopiętrowiec oddalony o wyciągnięcie ręki ale kamera zamocowana na szczycie jego budynku przesyłała mu na okno obraz panoramy Night City.

Próbował poukładać sobie w głowie przed chwilą skończoną rozmowę. Dwudziestokilkuletnia Avery Haden wczoraj wieczorem zaginęła w drodze na jakąś imprezę. Rodzice dziewczyny zginęli podczas zamachów w Nowym Yorku kilkanaście lat temu zostawiając ją w opiece wujaszka Hugha który najwyraźniej miał ją głęboko gdzieś. Przynajmniej aż do wczoraj kiedy dziewczyna zniknęła. Wyrzuty sumienia czy może coś więcej? No i skąd w ogóle informacja że dziewczyna została porwana? Marvin stawiałby raczej na to że została zgwałcona i wrzucona do kanału burzowego albo pocięta na organy ale jej wujek upierał się że Avery nadal żyje. No i zaoferowana przez niego kwota, pięć tysięcy za przyprowadzenie mu dziewczyny i piętnaście za namiary na porywaczy. W sumie dwadzieścia kawałków, gdy był jeszcze gliniarzem jego szef nie zarabiał tyle na czysto w trzy miesiące.

Marcus Winters

Marcus rozparł się na wirtualnym fotelu w swojej samotni w cyberprzestrzeni, przeciągnął się tutaj, a w prawdziwym świecie czujniki podłączone do jego złączy interfejsu odczytały ten sygnał i przesłały go dalej zmuszając silniki wbudowane w fotel do rozmasowania zmęczonych mięśni.

Jak chyba każdy netrunner na północnej półkuli od wczoraj kręcił się wokół twierdzy danych Arasaki w Night City. Akcja promocyjna, akurat, promująca co? No i jak oni to właściwie zrobili? Ogromne litery wyglądały jakby były wykute w skale, nierówne i szare - to pół biedy, każdy mógł zrobić coś takiego, zakładając że przedarłby się przez programy strażnicze, ale czemu napis zdawał przebijać się przez wszystko w tej części cyberprzestrzeni, nawet tutaj, w jego prywatnym konstrukcie nie mógł przestać na niego nie patrzeć gdy obracał się w stronę która umownie określana była tu jako północ.

Do tego Arasaka zachowywała się w cyberprzestrzeni jakby ktoś wsadził kij w mrowisko, chociaż patrząc na to co robiła korporacja bardziej by pasowało może określenie kij w dupę niedźwiedzia. Naloty na knajpy dla netrunnerów, hellhoundy puszczone luzem, zablokowanie dostępu do sieci na pięć godzin w całym North Side. Oleju do ognia dolała jeszcze plotka że kilku nieostrożnych gnojków skończyło z usmażonymi płatami czołowymi jak chcieli korzystając z chaosu dostać się przez antypersonale Arasaki do ich bazy danych.

Jakby tego jeszcze było mało pozostawała sprawa jego niespodzianki. Wrócił kilka godzin temu od Diego i na biurku w gabinecie swojego konstruktu-szpitala znalazł skrzynię. Drewniana, metalowe pordzewiałe okucia, uchwyty do trzymania – nawet do cholery ktoś się postarał żeby pachniała wodą morską. Pomijając fakt że ktoś zdołał się dostać do jego sanktuarium bez jego wiedzy i zgody to jeszcze godzina grzebania w logach nie pokazała żadnej niespotykanej działalności, słowem nikt nie miał prawa się tu dostać pod jego nieobecność.

No i kolejna sprawa - mógł dotknąć skrzyni za pomocą swojego awatara, powąchać, pewnie nawet ugryźć kawałek dla posmakowanie a mózg odbierał właściwe sygnały. Problem w tym że skrzynia nic nie ważyła i co więcej, system pokazywał że jej tu nie było. Ostatnie cztery godziny spędził na przepuszczaniu jej przez wszystkie możliwe skanery, babranie się w kodach źródłowych i znane mu lodołamacze. Wszystko na nic, z punktu widzenia cyberprzestrzeni skrzynia nie isniała.
 
Potwór jest offline  
Stary 21-12-2011, 08:33   #2
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Mały, gówniany nomad śledził go od momentu, gdy tylko zbliżył się do ich cudownego miasteczka… na kołach.
- To tylko biznes - Kenji raz jeszcze uzasadnił, dlaczego tu przybył. – To tylko biznes, a w sumie prócz Mike nie mam nikogo zaufanego. Tfu, jemu też nie ufam, ale tylko tu mogę coś się dowiedzieć bez ryzyka.

Wzrokiem odszukał znajome ciężarówki i zaparkował ze spokojem pod blado czerwonym długo nosym Mackiem. Głową kiwnął swemu opiekunowi dziękując za towarzystwo. Wiedział doskonale, że tamten zostanie, ale chciał sobie z niego zakpić przynajmniej.
Z garażu słychać było pracę narzędzi i kawałki jakiejś dziwnej nuty. Nadal nie potrafił zrozumieć tej aktualnej muzyki.
Nim wszedł do garażu kopnął mocno w drzwi garażowe tak by go wszyscy usłyszeli. Wiedział dokładnie, że nie dobrze jest kogoś zaskakiwać przy pracy. Nie zdrowe dla zaskakującego są następstwa takiego postępowania.
- Konnichiwa Mike- San. Jesteś tam Mike-San.
Poczekał chwilę nim za rozbabranej bety 9018 wychyliła się postać kumpla. Widocznie był zajęty od rana, ponieważ po łokcie był ubabrany w smarach.
Delikatny ukłon a potem podanie dłoni. Ci biali mieli takie dziwne zwyczaje Kenji nie chciał ubliżyć jego tradycjom.

- Chciałbym dokonać taką mało przeróbkę w Hondzianie. – Obserwował twarz mechanika, do tej pory nigdy nie miał żadnych przeróbek w swoim klasyku. Odnowił ją wspólnie i nie dodawał tam żadnych nowych cyborgizacji czy innych cudów. Tak samo jak ze swoim ciałem, uważał, że to ważne by zachować ducha człowieka lub ducha maszyny. – Ale nie będzie to nic trudnego czy elektronicznego. Chcę dorobić Sajdak oraz jakiś kołczan na strzały. Tak by było wygodniej jeździć no i nie musiał go nosić na sobie. Czyli obydwie instalacje musza mieć zabezpieczenie przed kradzieżą. Na kiedy można się umówić i ile to kosztuje?

W czasie, gdy mechanik zastanawiał się Kenji przejrzał się lusterku rozbebeszonego BMW, twarz było w połowie zasłonięta smart goglami, ale pozostał widoczna część nadal wskazywała, że jest młody. Przeciskając się pomiędzy autem a podnośnikiem śmiało wskazywał, że jest wysportowany i szczupły. Nawet jak na kitajca jego wzrost nie był duży. Mieścił się w średniej. Ogólnie był wskroś średni, dla niego to ważne tylko tacy z wyglądu nie budzą obawy we wszystkich wokół…

- Swoją drogą masz może jakiś rabacik dla starego wiernego klienta. Albo jakąś robótkę albo może kogoś zaufanego z jakimś zleceniem. Ostatnio już nie wiadomo, komu można zaufać ze zleceniem by nie wpieprzyć się w Arasake czy inną Korporację?
 
Vireless jest offline  
Stary 30-12-2011, 02:00   #3
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Marv zrobił szybki research poszukiwanej w sieci. To co znalazł, mimo iż było niezbyt szczegółowe dało mu jednak punkt zaczepienia. Sprawdził jej ulubione kluby i naniósł ich lokalizację na mapę. Może przy odrobinie szczęścia uda się określić, w jakich okolicach przebywa. Przejrzał listę jej internetowych znajomych i spróbował ustalić, z którymi z nich łączy ją najwięcej, na wypadek, gdyby zatrzymała się u któregoś z nich. Wreszcie sprawdził gdzie i kiedy koncertują jej ulubione zespoły, bo mimo, iż nie bardzo w to wierzył mogła po prostu wybrać się na koncert, lub tym bardziej jakiś festiwal i wsiąknąć na jakiś czas.

Póki co jednak uznał, że najlepiej sprawdzić jej dom. Ubrał się w czarną koszulę i płaszcz, po czym poszedł.
 
razdwaczy jest offline  
Stary 30-12-2011, 14:42   #4
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Tony szedł w nie najlepszym humorze do swego gabineciku w podziemiach komisariatu, nie dość że niedostał sprawy z rozwalonym lokalem to jeszcze jeszcze trafiła się ona największemu bałwanowi. "Jak nie wprowadzą tych testów na inteligencje to za niedługo małpy będą patrolować ulice". Klitka którą zajmował była o tyle ciekawym miejscem że rzadko zaglądali tu inni tym bardziej komendant. No ale miał blisko do parkingu i sali z materiałami dowodowymi, techników. Największy minus tego miejsca jaki wszyscy widzieli którzy tu przychodzili to brak ekspresu do kawy i stolika na pączki, to jednak Tonemu nie przesadzało na kawę zawsze mógł podskoczyć to techników a za słodyczami nie przepadał. Z nudy papierków które musiał trochę nadgonić wyrwał go sygnał wiadomości na prywatny numer. "Natychmiast do Rzeźni". wiadomość z prywatnego od komendanta mogła oznaczać jedno chyba jednak dzień nie będzie stracony.

Trasa do klubu przebył zamyślony i nawet nie wiedział czy nie złamał jakichś przepisów. Winda na górna piętro była wyczyszczona ale sprawne oko mogło znaleźć parę niedociągnięć przy czyszczeniu. Sprawne oko śledczych mogło pewnie znaleźć kilka dodatkowych szczegółów z aparaturą ale i te mu już starczały by wiedzieć że sprawa jest śliska.

Od wejścia do klubu widać było niezłą jatkę, dobrze że nie zjadł hotbergra z ulicy bo nawet jego przyzwyczajony żołądek podniósł do krtani. Damian wprowadził go na miejsce zbrodni z tego co kojarzył był to najzwyklejszy krawężnik ale szef go lubił bo był nieprzekupny. Tak jak pozostałą dwójka, z jednym chyba miał kiedyś styczność ale nie przypadli sobie do gustu mieli „odmienne poglądy” na sposób aresztowania.

Kapitan był konkretny szybko powiedział co go boli. No ale miał pewność że Bauba teraz tu niema i będzie miał czyste dane bez grzebania jego kolegów. I dużo się nie pomylił drony ich omijały
Czyli Bauba nieźle musiał wejść na odcisk kapitanowi. No i dawało to pole manewru.
-„ Damian masz może dane od szperaczy i zapiski z kamer.” - bardziej to stwierdził niż zapytał ale stwierdzenia było słuszne Damian miał gotowy zestaw chipów. –„Dzięki to ja zbieram się zająć danymi” szybko się zebrał z miejsca tylnym wyjściem nie miał zamiaru trafić na Baube i jego koleszków.

W drodze do domu zadzwonił do –„ Marvin masz może kontak na dobrego ranera mam możliwość zrobienia na złość Baułbawowi. I potrzebuje dobrego sprawdzenia danych i pomieszania mu planów”- nie lubił sekretarek ale cóż musiała wystarczyć.
 
Iakovich jest offline  
Stary 30-12-2011, 21:57   #5
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Kenji Aijmoto

Wystarczyło jedno krzywe spojrzenia Mitchella żeby „mały, gówniany nomad” odpalił ponownie silnik motoru i zniknął gdzieś między namiotami.
-Kenji, Kenji. Spodziewałem się ciebie ale nie aż tak szybko.- Mechanik uśmiechnął się szeroko na jego widok i niezgrabnie oddał ukłon Japończyka. Przed podaniem dłoni chwycił burą szmatę leżącą na zapasowym nadkolu opartym o pakę ciężarówki i wytarł szybko ubrudzoną smarem twarz i dłonie. Japończyk zauważył że od ich ostatniego spotkania Mitchell zdążył zacząć siwieć na włosach i długiej brodzie ułożonej jak u harleyowca co w połączeniu z czerwonym strojem roboczym nadawało mu wyglądu podobnego nieco do świętego mikołaja.

-Chodź do biura, nie będziemy gadać na dworzu jak zwierzęta.- Powiedział tylko z lekko zdziwioną miną, wiele razy próbował wcisnąć Kenjiemu różne dodatki do motoru, ale Japończyk jak do tej pory nigdy się nie zgadzał.
Nazwanie miejsca gdzie został zaprowadzony biurem to niedopowiedzenie takie jak nazwanie obozu nomadów miastem. Dwie połączone srebrną taśmą izolacyjną brudne płachty materiału przyczepione do burty Macka i podparte rusztowaniem z ołowianych rur służyły za ściany. Umeblowanie natomiast składało się ze skrzynek z narzędziami, kilku opon do siedzenie (półleżenie byłoby właściwszym słowem) oraz stolika będącego zdezelowanym agregatem prądotwórczym przykrytym kawałkiem prostokątnej blachy.

-Czuj się jak u siebie.- Powiedział Mitchell i zaczął grzebać w skrzynkach w poszukiwaniu papierosów. –Kołczany mogę bez problemu załatwić, tylko znajdę kogoś do uszycia co zajmie kilka dni. No chyba że chcesz firmówki, to mi je dostarcz i będziesz miał na za pół godziny. Co do zabezpieczeń to zależy czego dokładnie chcesz – tylko na kufry czy na całą maszynę? Alarm czy złodzieja ma na przykład pieprznąć prąd?- Powiedział siadając na skrzyni w której przed chwilą grzebał. –Roboty mamy zawsze mnóstwo, od kopania kibli, przez pilnowanie dzieciaków, na gotowaniu kończąc. – Wymacał w końcu w kieszeni koszuli wymiętego papierosa i odpalił go. –Z drugiej strony mógłbym w twoim imieniu spróbować dogadać się ze starszym, po ostatniej wizycie niechętnie puszcza naszych w obręb miasta i pewnie by mu się przydał ktoś w środku.

Marvin Halback

Marvin wprowadził odnośniki do wszystkich danych zebranych na temat zaginionej do oprogramowania policyjnego które na odchodne pożyczył sobie z komendy i czekał chwilę aż skomplikowane algorytmy przetworzą wszystkie informacje. Po chwili na ekranie pojawiła się mapa Night City z tysiącami punktów które miały oznaczać że w przeszłości pojawiała się tam Avery. Gołym okiem widać było że choć dziewczyna kręciła się po całym mieście to miała kilkanaście ulubionych miejsc gdzie można by o nią popytać.

Wyszedł brudną klatką schodową na ruchliwą ulicę i przystanął na chwilę żeby ocenić dystans. Stąd do Little China, nawet korzystając ze skrótów w postaci niezbyt zachęcających do odwiedzić alejek i zaułków, miał jakieś czterdzieści-pięćdziesiąt minut drogi na piechotę. Skorzystał z Data-Termu i już po chwili jechał w stronę chińskiej dzielnicy zautomatyzowaną taksówką wyglądając przez okno na ponurą panoramę miasta. Nawet teraz, w dzień, nie można było powiedzieć że było jasno, dostępu promieniom słonecznym broniły wysokie na kilkadziesiąt pięter budynki, podparte na palach tory kolejek, chmury smogu i latające wysoko AVki oraz sterowce. Do tego, graffiti, tagi gangów, brak zieleni i walające się wszędzie śmieci – a miało to być miasto przyszłości, miasto na miarę nowych czasów. Okazało się ponownie że polityka potrafi zniszczyć najpiękniejszą nawet ideę.

Piętnaście minut potem taryfa którą jechał zajechała pod projekt w którym podobno mieszkała Avery, przygnębiający, trzydziestopiętrowy budynek z betonowych płyt będący schronieniem dla nieco ponad dwóch tysięcy osób. Miasto zapewniało bezrobotnym, bezdomnym i wszystkim innym „nieprzystosowanym społecznie” osobnikom wyżywienie i miejsce w podobnych budynkach, może nawet ci tam na górze myśleli że wyświadczają tym komukolwiek przysługę?

Marvin przed wyjściem z taksówki sprawdził czy pistolet jest naładowany i wsadził go do kabury nie zapinając jej przy tym aby mieć wygodniejszy dostęp, miał wrażenie że przez całą swoją pracę w policji w takich miejscach znalazł więcej ciał niż w ciemnych zaułkach miasta. Sprawdził po raz ostatni adres – mieszkanie czternaste, jedenaste piętro i ruszył w stronę śmierdzącej fekaliami klatki schodowej.

Tony Smith
Na ulicy, pod samym wejściem do budynku w którym znajdował się klub zobaczył opancerzony radiowóz NCPD na wyświetlaczu którego palił się napis „doughnut break”. Tony cofnął się w głąb klatki schodowej i przyjrzał się uważnie pojazdowi. W środku siedział Joseph Williams, zwany za plecami Baubą i wraz z partnerem oddawał się najbardziej stereotypowemu zajęciu amerykańskich glin.

Tony wycofał się korytarzem i wyszedł na zewnątrz drzwiami wychodzącymi na wąski zaułek po drugiej stronie budynku, zauważył że również tutaj lata kilka dron zbierających informacji. Zastanawiał się chwilę czy ma czas cofnąć się z powrotem do klubu po odczyty z nich ale Babuie nie zostało raczej aż tylko pączków, a jeśli roboty znajdą coś ważnego na pewno Walker da mu o tym znać. Ruszył szybkim krokiem i poczuł jak coś zgrzytnęło mu pod butem. Okazało się że w zaułku leżało kilka łusek, stara broń, oceniał podnosząc jedną. 7,62mm, przestarzała już amunicja do kałasznikowa. Pytanie tylko czy miała ona jakiś związek ze strzelaniną na górze?
Spojrzał jeszcze na latajace tu drony ale znajdowały sie dość daleko od niego więc schował szybko łuskę do kieszeni kurtki i ruszył do domu.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 02-01-2012 o 12:42.
Potwór jest offline  
Stary 03-01-2012, 19:16   #6
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Bajzel był dokładnie taki sam jak ostatnio gdy coś załatwiał u Mitch’a. Spojrzał przez zabrudzone okno na zewnątrz. Wzrokiem odszukał przynajmniej kilku brudasów, którzy słabiej lub lepiej udawali że prowadzą ożywioną dyskusję na temat egzystencjonalno-religijno-naukowe. Ewentualnie dłubali sobie w nosie lub zębach w zależności gdzie były większe dziury.
- Norma, czyli nadal się boją wyściubić nosa na zewnątrz. – Wnioski płynęły same z i do błyskotliwego intelektu Kenji. W końcu solo też tak mógł. Uśmiechnął się pod nosem i poczekał na to co ma do zaoferowania w sprawie rozmówca.

- Oczywiście że oryginały. W końcu na broni nie ma co oszczędzać Mitchell-san. – Mitch pokiwał głową. – Się rozumie że będą trochę kosztować ale to nie powinien być problem. Po prostu potrzebuję taki bezpiecznego miejsca gdzie będę mógł przechować sprzęt gdy poza domem.
-Co do zabezpieczeń to zależy czego dokładnie chcesz – tylko na kufry czy na całą maszynę?
- Myślałem tylko o kufrach ale w sumie masz rację. Na kufry oraz na odpalenie lub podniesienie i tym podobne. Można zawsze zawinąć motor i w dziupli go oskubać.
-Alarm czy złodzieja ma na przykład pieprznąć prąd?
-Konkretne pytania, tak jak lubię. Prąd jest ok. ale pewnie musiałbyś montować jakieś ciężkie baterie czy cóś? Nie znam się na tym aż tak dobrze. Boję się że to by było za ciężkie. A może jakaś mała niespodzianka w tym neurotoksyny lub paraliżu. Coś co jest lekkie i daje cholernie nie przyjemny efekt. Zdaję się na Ciebie. Potraktuj to jako wyzwanie. –
Całkowicie nie atrakcyjna twarz młodego solo nie wyrażała żadnych emocji ale ktoś mógłby w głosie wyczuć chwilkę ekscytacji na myśl co można by wsadzić jako fuck-up dla niedoszłego złodziejaszka.
- Ok. czyli dzwonię po części. – Szybkie telefony i już po chwili uśmiechnięty Kenji wrócił do rozmowy.
- No i fajnie a powiedz mi proszę o tej pracy. Co miałbym zrobić ewentualnie do kogo mam się udać?
 
Vireless jest offline  
Stary 05-01-2012, 15:49   #7
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
"Tylko jego tu brakowało pieprzony Joseph Williams" Tony już w myślach przerabiał sposoby na jakie można by się go pozbyć i zwalić to na porachunki lokalnych gangów. Całe szczęście że w ostatniej chwili zauważył drony bo nawet najlepszy runner by nie wymazał tego co już miał zamiar zrobić. Fakt nikt nie przpadał za Buabą ale problemem byli jego wysoko postawienie koledzy z korporacji -"Durne gangole, może jak będzie miał wpadkę to się przestaną nim interesować. Ot i dwa gołąbki na przy jednym miotaczu" - przez te jego rozmyślania o mało nie rozdeptał śladów które aż walały się po "ulicy" w tym przypadku było to aż dosłowne. Rzadko już spotykana łuska z 7,62mm "Ach jak z tego się fajnie strzelało" wspomnienia treningów z tą przestarzałą bronią jaką był Kałach aż oko zaszło łezką. "Pierw praca potem wspomnienia" skarcił swoje myśli i już miał czysty umysł gotowy do ciężkiej pracy.Szybko schował łuskę teraz trza by sprawdzić czy któryś z jego znajomych nie załatwiał ostatnio tej dość nietypowej amunicji.

Wyszedł z zaułka i jadąc już motorem skierował się w stronę jednego z klubów gdzie przesiadywał Grim'Cord jeden z jego ulubionych handlarzy. I człowiek bez którego w tym dystrykcie nawet mucha nie pierdzi.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 06-01-2012, 01:55   #8
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
Marv się pilnował. Wiedział, że w miejscach takich jak to "dziś czwartek" było wystarczającym powodem, żeby kogoś zabić. Wchodząc po schodach zastanawiał się, czy nie lepiej było sprawdzić wcześniej planów budynku, ale zaraz doszedł do wniosku, że i tak wszystkie są takie same. Nasłuchiwał. Kiedy dostał się na jedenaste piętro rozejrzał się dookoła, żeby ocenić które z mieszkań mogą być przez kogoś zajęte. Podszedł do drzwi oznaczonych numerem czternastym. Przybliżył doń ucho, żeby sprawdzić czy nie dochodzi stamtąd żaden odgłos. Poprawił pistolet, przeczesał ręką włosy i wygładził płaszcz. Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie dziewczyny i zadzwonił do drzwi.
 
razdwaczy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172