Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-12-2011, 00:17   #1
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
[CP 2020] El.Dorado 2.0



Odgłos muzyki był słyszalny już na parterze i stale narastał gdy Ava jechała w górę ale gdy tylko wyciszone drzwi rozsunęły się przerodził się w niepohamowany ryk który wdarł się do wnętrza windy. Wystarczył ułamek sekundy aby wszczepione w małżowinę stopery wyciszyły jazgot do względnie bezpiecznego natężenia ale i tak poczuła przeszywający ból. No cóż, zawsze miała lepiej niż inny pasażer który właśnie leżał na podłodze starając się jednocześnie zasłonić rękoma krwawiące uszy i wyciągnąć z kieszeni kartę Trauma Team. Biedaczek wyglądał komicznie i chętnie poprzyglądała by mu się dłużej z fascynacją dziecka smażącego mrówki pistoletem laserowym podwędzonym spod łóżka ojca ale nie mogła sobie na to pozwolić. Nie przyszła tu dla zabawy, nie dzisiaj przynajmniej. W przypływie niespodziewanej litości uderzyła pięścią w wytarte 0 na panelu dotykowym windy i ruszyła przed siebie w głąb klubu.

HardCock3000 zaprosił cię do swoich znajomych na CyberBuce. Czy przyjmiesz zaproszenie?

Arasaka zaprasza na przygodę życia w ciepłych krajach. Po więcej informacji zgłoś się do punktu werbunkowego.

51 twoich znajomych znajduję się lokalu. Czy chcesz zobaczy ich pozycje?

Drink dnia: Paranoia

Enlarge your penis

Obsługa przypomina o obowiązku pozostawiania broni w szatni


Przejrzała kilkadziesiąt podobnych notek które wyświetlały się na jej cybernetycznie usprawnianych oczach i postanowiła zignorować je wszystkie. Nie dzisiaj pomyślała po raz kolejny. Skinęła głową kilku co ważniejszym znajomym i skierowała się prosto do VIPstrefy. Przyłożyła dłoń do szklanych drzwi i odczekała cierpliwie aż zielonkawy promień czytnika linii papilarnych przejechał po jej palcach. Rezerwacja potwierdzona, życzymy udanego dnia wyświetlił się napis na jej elektronicznej siatkówce po czym drzwi otworzyły się aby wpuścić ją między wyciszone szklane ściany oddzielające ją błogosławionym bąblem ciszy od panującego na zewnątrz chaosu. Do pełnego komfortu brakowało jej tylko jednego – chwila klikania w ekran dotykowy wbudowany w blat stołu i z głośników poleciała przyciszona muzyka, kolejny hit Johna Silverhanda, a otaczające ją szyby zmieniły się w lustra weneckie broniące jej przed spojrzeniami z zewnątrz pozwalając jej oddać się swemu hobby.

Ludzie mieli dziwaczne zainteresowania; malowanie napalmem, świecenie gołym dongiem przypadkowym przechodniom czy spędzenia wieczności w Universe of Peacecraft. Raz nawet umawiała się z facetem który wydał kilkanaście tysięcy eurodolców na rybkę którą trzymał w szklanym akwarium. Pieprzoną rybkę, jakby nie mógł kupić za grosze hologramu z całą ławicą i kawałkiem U-boota? Ava osobiście uwielbiała chodzić w miejsca takie jak to i zaglądać pod pozerską maskę klubowiczów. Wiedziała że nie było to dobrze widziane ale gdy tylko mogła wyłączała cybernetyczne oczy i przyglądała się ludziom. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dwumetrowy troll szpanujący tatuażami przed siksami przy barze stawał się niskim, łysiejącym urzędasem. Gotycka lolita ciągnąca właśnie jakiegoś „szczęściarza” w stronę toalet przeobrażała się w podstarzałą dupodajkę ze śladami syfilisu na pomarszczonej mordzie, a GorącyWojtek12 zaczepiający starszych facetów pod schodami loży zmienił się w krawężnika NCP który nawet nie zadał sobie trudu zdjąć mundury ani odpiąć odznaki. Czuła coś perwersyjnego zerkając zza kurtyny wirtualnego świata na to co jest naprawdę.



Otrząsnęła się i wyciągnęła z torebki szminkę, odkręciła spód i ostrożnie położyła na otwartej dłoni strażnika. Przesłała mu sygnał z własnego procesora wszczepionego w okolicach mostku i nie większa od paznokcia drona wzbiła się w powietrze i zaczęła skanować pomieszczenie w poszukiwaniu pluskw i kamer.

Ava odetchnęła z ulgą gdy strażnik wrócił po kilku nerwowych minutach do swego opakowania nie wykrywając niczego. Mając pewność że nikt jej nie obserwuje podwinęła spódnicę i wymacała na chromowanej nodze bezpiecznik. Chwilę później wyciągała już towar ze skrytki w kończynie i układała go na stole. No nic, teraz tylko czekać na odbiorcę i sama będzie mogła dołączyć do tłumu bawiących się ludzi.

Chwilę później oczy klubowiczów na moment zwróciły się na podwyższeniu przy barze gdzie dosłownie z nikąd pojawiła się czwórka osób. Ciężkie pancerze MetalGearTM nie pozwalały określić ich płci a kominiarki oraz smartgogle zasłaniały całe twarze. Wyglądało na to że właściciel w końcu spróbował dotrzymać kroku konkurencji i postanowił wyświetlać cybernetyczne holograficzne relacje z areny. Ava przyglądała się konstruktom zastanawiając się kto to tak właściwie jest. Na pewno nie żadna z topowych drużyn, te poznałaby by od razu. –Pewnie jakaś nowa drużyna- pomyślała.

Pierwszy zorientował się barman, w momencie gdy kula przeszła na wylot czaszkę dziewczyny której właśnie nalewał drinka. Rzucił się za osłonę baru ale i to nie uchroniło go przed piekłem które zaczęło się kilka sekund później.
-Dobry wieczór państwu zapraszamy na wieczorną porcję wiadomości z ekipą Network 54. Dzisiejsze wiadomości przedstawi Bett Brando.
Arasaka nadal zaprzecza plotkom jakoby napis który pojawił się wczorajszej nocy na konstrukcje biurowym w strefie cyberprzestrzeni Night City był czym innym niż akcją promocyjną. Rzecznik prasowy Arasaki odmawia również udzielenia informacji czemu napis utworzony z wysokich na kilkanaście metrów liter przebija się przez inne kostrukty i widoczny jest z każdego miejsca cyberprzestrzeni Night City.

***

Zbliżenie na konstrukt Arasaki przypominający ogromną arkologię. Mimo że screeny robione były z daleka wyraźnie widać ogromny wyglądający niczym był napis wyryty zaraz nad główną bramką dostępu: "Gaily bedight,/ A gallant knight,/ In sunshine and in shadow"

Z powrotem w studiu telewizyjnym, na ekranie za plecami spikerki widać kilkanaście czarnych worków na ciała leżących na chodniku przy ruchliwej ulicy.

-Z innych wiadomości: NCPD nadal odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji na temat masakry w klubie Rzeźnia jaka rozegrała się wczoraj wieczorem. Według niepotwierdzonych informacji śmierć poniosły czterdzieści dwie osoby a liczba rannych może sięgać nawet dziewięćdziesięciu. Z lakonicznej wypowiedzi nadinspektora NCPD wynika że do sprawy zostali przydzieleni, cytat, „moi najlepsi ludzie”.

Migawka, zbliżenie na płonącą ścianę wieżowca biurowego gdzieś w porcie.

-Gang Wild Things podejrzany jest o ostrzelanie sterowca reklamowego Biotechniki na terenie Wschodniej Mariny. Ostrzał z ręcznych granatników miał miejsce rano, trafiona jednostka zaczęła gwałtownie tracić pułap aż w końcu zderzyła się z zabudowaniami portu. Rozładunek kontenerowców został zatrzymany na dwanaście godzin.

Kolejna migawka, tym razem szybkie zbliżenie na zakrwawioną witrynę sklepu z elektroniką.

-W ciągu ostatniej doby doszło do kilkunastu bójek po tym jak Zetatech zapowiedziało że dwustu klientów którzy zakupią dziś wieczorem ich produkty za kwotę powyżej dwustu eurodolarów otrzymają zniżkę wysokości 90% na ich najnowszy koprocesor. Według policji siedemnaście osób odniosło rany.

-A teraz zapraszam do studia gdzie Angel poda państwu dzisiejsze wyniki lotta ciał…

***


Tony Smith

Tony Smith wjechał windą na dwudzieste piętro, drzwi rozsunęły się pokazując przed nim szatnie Rzeźni. Czerwony neon z nazwą klubu umieszczony na przeciwległej ścianie mrugał epileptycznie po postrzale; i tak skończył lepiej niż klubowicze. Sześćdziesięciu zabitych i dwa razy tylu rannych – „Masakra w Rzeźni” jak określiły to niezbyt wyrafinowanie wczorajsze wydania gazet. Miał cholerne szczęście że ekipy techniczne już tu posprzątały i oszczędzi widoku tego co zostało z bawiących się poprzedniego dnia dzieciaków.

-Szef czeka na Pana.- Powiedział gliniarz pilnujący windy, nie wiadomo po co bo po strzelaninie ta została zablokowana i bez specjalnego klucza nikt nie mógł otworzyć drzwi na to piętro.

Smith ruszył dalej, starając się nie wdepnąć w plamy wyschniętej krwi na podłodze. Komisarz Walker zgodnie z wezwaniem miał czekać w środku. Stał przy ogromnej dziurze w ścianie klubu przez którą widać było rozświetloną milionami świateł panoramę Night City. Trauma Team wysadził ścianę żeby wyciągnąć jakiegoś ważniaka – przypomniał sobie doniesienia z gazet, przemilczano tylko że ekipa Trauma Team dodała dwa trupy do listy wdając się w strzelaninę z grupką przerażonych ochroniarzy budynku przybyłych zaraz po masakrze która się tu rozegrała.

Dmący na dwudziestym piętrze wiatr rozwiewał po scenie zbrodni wszystkie mniejsze dowody, kawałki szkła, drobne rzeczy osobiste, kilka kul – wszystko toczyło się po podłodze tak jakby byli na pokładzie statku. Na pewno nie ułatwi to jego śledztwa. Nie było to jeszcze wprawdzie oficjalne ale po co innego został by tu wezwany.

-Szefie?
-Boss przydzielił sprawę strzelaniny Baubie.- Bauba, no cóż, Bauba był cholernym szczęściarzem że od kilku lat NCPD zrezygnowało z egzaminów na inteligencję podczas przyjmowania nowych kandydatów. Jeśli komisarz przydzielił go do sprawy wiadomo że jakiemuś ważniakowi z góry bardzo zależało żeby sprawa szybko została zamieciona pod dywan.
-Sir? Po co mnie wezwano w takim razie?
-Dostaniesz dwa tygodnie urlopu Tony.
-Słucham?
-Dwa tygodnie, chcę się dowiedzieć co tu się do cholery stało.


Kenji Aijmoto

Kenji pruł swoją starą hondą drogą zostawiając za sobą przekleństwa i wściekłe trąbienia kierowców stojących w korku. Mimo trzech pasów w każdą stronę, wznosząca się na kilkunastometrowych betonowych przęsłach, ulica była zakorkowana jak co dzień gdy korporacyjni dorobkowicze ruszali z domów do centrum. Osiem godzin wklepywania danych w terminale, przerzucania chipów z dokumentami i rujnowania amerykańskiej gospodarki później znowu spowodują korek, tylko dla tego że banda dupków czuła się zbyt dobra żeby podróżować komunikacją publiczną razem z „chołotą”.

Wcisnął się między dwie śliczne BMW 9018stki wyglądające jakby przed chwilą zeszły z linii fabrycznej gdzieś w Niemczech i prawdopodobnie teraz jechały do salonu dla bogatych yuppie. Przyjrzał się obrazowi z kamery tylniej wyświetlanym w lewym górnym rogu owiewki kasku kierowcy BMki jadącej za nim. Młody meks ubrany w jakąś świecąco-alfonsowatą marynarkę, nikt znajomy – przez współpracowników z warsztatu zapoznał się kiedyś z paroma gośćmi specjalizującymi się w zwijaniu podobnych aut. Mógłby w sumie dać Connerowi namiary na wóz, może dostałby jakiś procent od wózka ale zbył szybko tą myśl, dostał w końcu wolne i planował zrelaksować się na mieście. Przynajmniej do póki na wizjerze nie wyświetliła się informacja że Jodes rozbili obóz zaraz poza granicami miasta, uśmiechnął się szeroko, wrzucił wyższy bieg i ruszy poboczem w stronę przedmieść.

Obóz nomadów widać i słychać było z daleka, dziesiątki autobusów i tirów. Setki osobówek i motocykli zaparkowanych pięć kilometrów na wschód od Night City. Kilkutysięczna grupa nomadów z nacji Jodes przyjechała do miasta po tym jak Malachi załatwił im kontrakt na prace przy przebudowie lini Mag-Levu Night City-Kansas City. Ruchome miasto zamieszkałe przez całe rodziny wysiedleńców i wyrzutków oraz ich potomków nie traciło czasu i już zdążono postawić kilkaset namiotów, od zwykłych turystycznych jedno-osobówek po wielkie namioty cyrkowe będące w stanie pomieścić parę Dragonów od Sikorsky-Mitsubishi.

Ledwie zbliżył się do prowizorycznych zabudowań i już dostrzegł że znalazł anioła stróża. Kilkunastolatek na zadbanym Long Riderze nawet nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać że go śledzi i jechał odległość motoru za nim gdziekolwiek Kenji by nie skręcił. Naszła go ochota zgubienia natręta ale nie miało to najmniejszego sensu, nie był na tyle dobrym kierowcom żeby stracić nomada który z resztą najprawdopodobniej miał tylko za zadanie pilnowanie żeby przybysz nie zrobił niczego głupiego. Ajimoto kontaktował się z nomadami na tyle często że uwierzył iż, wbrew temu co mówią media, nie są oni bandą uciekinierów, morderców, złodziei i gwałcicieli, chociaż wiadomo że zawsze znajdowały się jakieś złe jabłka.

Przystanął na chwilę by przepuścić przez przejście między namiotami którym jechał gromadkę roześmianych dzieciaków i ruszył dalej w poszukiwaniu Mitchella. Gdzieś tu powinien się znajdować konwój kilku wypucowanych osiemnastokołowców w którym jego kumpel prowadził warsztat i skup części. Być może dziś trafi mu się jakaś okazja.

Marvin Halback


Marvin starał się skupić uwagę na rozmówcy nie wpatrując się zbyt ostentacyjnie w wąsik Hugha Brooksa. Cienki i długi, do tego lekko przykręcony, elegancko skrojony garnitur i obślinione cygaro – wszystko to dawało jego klientowi wygląd drugorzędnego zbira z komiksów, ewentualnie głównego przydupasa z jakiś starych vidów.

-Powtarzam, błagam pana, panie Halback. Proszę znaleźć moją siostrzenicę.- Ton może i faktycznie był błagalny, a łzy w kącikach oczu mogły być prawdziwe ale coś w osobie Brooksa budziło w Marvinie niepokój. No ale robota to robota, czynsz sam się nie opłaci, wrócił wzrokiem do kostki z danymi którą klient położył po wejściu na jego biurko.

Zdjęcie dziewczyny obracało się powoli w powietrzu. Niewysoka, całkiem ładna blondynka, siedząca zaraz przy barze w jakiejś knajpie. Inne osoby i wnętrze baru były nie wiedzieć czemu rozmazane ale przywrócenie oryginalnego obrazu nie powinno być większym kłopotem.

Szybkie machnięcie palcami w powietrzu i czujnik umieszczony w kostce hologramu wyświetlił kolejny obraz. Niewielka fotografia najprawdopodobniej z jakiegoś dokumentu, może paszportu lub prawa jazdy. Obok tego krótkie bio zaginionej. Avery Haden, sierota lat dwadzieścia pięć, strzelec. Według danych naprawdę była siostrzenicą Brooksa, ale nie było stu procentowej pewności że dane te są prawdziwe, szczególnie że dostarczył ich sam Brooks. Dalej, adres zamieszkania – nieznany. Marvin zerknął pytającą na klienta ale ten był zbyt zajęty fascynującym zajęciem czyszczenia własnych paznokci żeby zwrócić na to uwagę. Adres zameldowania, ponoć nieaktualny od kilku lat, mieszkanie projektowe na obrzeżach Little China. Edukacja, doświadczenie zawodowe i jeszcze kilka innych kategorii na które zerknął pobieżnie i zostawił do dokładniejszego przestudiowania później.

-Gdyby pan potrzebował jeszcze czegoś tu jest moja wizytówka.- Powiedział Hugh i wyszedł błyskawicznie nawet nie zawracając sobie głowy żegnaniem się z detektywem.

Marvin wstał i podszedł do okna wyglądającego na panoramę miasta, no teoretycznie wyglądało na metrowej szerokości zaułek i kolejny kilkunastopiętrowiec oddalony o wyciągnięcie ręki ale kamera zamocowana na szczycie jego budynku przesyłała mu na okno obraz panoramy Night City.

Próbował poukładać sobie w głowie przed chwilą skończoną rozmowę. Dwudziestokilkuletnia Avery Haden wczoraj wieczorem zaginęła w drodze na jakąś imprezę. Rodzice dziewczyny zginęli podczas zamachów w Nowym Yorku kilkanaście lat temu zostawiając ją w opiece wujaszka Hugha który najwyraźniej miał ją głęboko gdzieś. Przynajmniej aż do wczoraj kiedy dziewczyna zniknęła. Wyrzuty sumienia czy może coś więcej? No i skąd w ogóle informacja że dziewczyna została porwana? Marvin stawiałby raczej na to że została zgwałcona i wrzucona do kanału burzowego albo pocięta na organy ale jej wujek upierał się że Avery nadal żyje. No i zaoferowana przez niego kwota, pięć tysięcy za przyprowadzenie mu dziewczyny i piętnaście za namiary na porywaczy. W sumie dwadzieścia kawałków, gdy był jeszcze gliniarzem jego szef nie zarabiał tyle na czysto w trzy miesiące.

Marcus Winters

Marcus rozparł się na wirtualnym fotelu w swojej samotni w cyberprzestrzeni, przeciągnął się tutaj, a w prawdziwym świecie czujniki podłączone do jego złączy interfejsu odczytały ten sygnał i przesłały go dalej zmuszając silniki wbudowane w fotel do rozmasowania zmęczonych mięśni.

Jak chyba każdy netrunner na północnej półkuli od wczoraj kręcił się wokół twierdzy danych Arasaki w Night City. Akcja promocyjna, akurat, promująca co? No i jak oni to właściwie zrobili? Ogromne litery wyglądały jakby były wykute w skale, nierówne i szare - to pół biedy, każdy mógł zrobić coś takiego, zakładając że przedarłby się przez programy strażnicze, ale czemu napis zdawał przebijać się przez wszystko w tej części cyberprzestrzeni, nawet tutaj, w jego prywatnym konstrukcie nie mógł przestać na niego nie patrzeć gdy obracał się w stronę która umownie określana była tu jako północ.

Do tego Arasaka zachowywała się w cyberprzestrzeni jakby ktoś wsadził kij w mrowisko, chociaż patrząc na to co robiła korporacja bardziej by pasowało może określenie kij w dupę niedźwiedzia. Naloty na knajpy dla netrunnerów, hellhoundy puszczone luzem, zablokowanie dostępu do sieci na pięć godzin w całym North Side. Oleju do ognia dolała jeszcze plotka że kilku nieostrożnych gnojków skończyło z usmażonymi płatami czołowymi jak chcieli korzystając z chaosu dostać się przez antypersonale Arasaki do ich bazy danych.

Jakby tego jeszcze było mało pozostawała sprawa jego niespodzianki. Wrócił kilka godzin temu od Diego i na biurku w gabinecie swojego konstruktu-szpitala znalazł skrzynię. Drewniana, metalowe pordzewiałe okucia, uchwyty do trzymania – nawet do cholery ktoś się postarał żeby pachniała wodą morską. Pomijając fakt że ktoś zdołał się dostać do jego sanktuarium bez jego wiedzy i zgody to jeszcze godzina grzebania w logach nie pokazała żadnej niespotykanej działalności, słowem nikt nie miał prawa się tu dostać pod jego nieobecność.

No i kolejna sprawa - mógł dotknąć skrzyni za pomocą swojego awatara, powąchać, pewnie nawet ugryźć kawałek dla posmakowanie a mózg odbierał właściwe sygnały. Problem w tym że skrzynia nic nie ważyła i co więcej, system pokazywał że jej tu nie było. Ostatnie cztery godziny spędził na przepuszczaniu jej przez wszystkie możliwe skanery, babranie się w kodach źródłowych i znane mu lodołamacze. Wszystko na nic, z punktu widzenia cyberprzestrzeni skrzynia nie isniała.
 
Potwór jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172