[SW] Precel
 

Mało jest takich planet jak Ilezja. Centrum pielgrzymkowe wszystkich ras w galaktyce, raj w którym panuje ład i porządek, a także miejsce gdzie spotykają się najemni mordercy i łowcy nagród, by pracować dla hutta Zawala. W tych trudnych czasach dla wszystkich Ilezja pozostawała neutralna, poza ogarniającymi całą galaktykę wojnami domowymi. Z jakiego powodu? Gdyby którykolwiek z huttów miał zawodową armię, a nie garstkę psów najemnych, staliby się znaczącą siłą i mogliby nawet zagrozić Imperium. Najważniejsza jednak jest jedność, zaś jeden hutt zawsze patrzy na ręce drugiego, aby ten nie urósł zbyt w siłę.
Okazja do zjednoczenia planet w przestrzeni huttów zdarzyła się w 1 roku Przed Bitwą o Yavin. Jeden z ludzi Zawala doniósł o niezidentyfikowanym statku dryfującym w sektorze Cha Raaba, w stronę Ilezji. Statek był zbyt duży na pasażerki, którym mogliby przylecieć nowi pielgrzymi i widać było turbolasery i wieżyczki ochronne ale nie zrobił nic by usunąć niepotrzebnego światka, ani nie odpowiadał na wezwania. Po dokładniejszym zbadaniu sprawy okazało się że to okręt LH-3210 Lucrehulk (potocznie zwany Preclem), w tych czasach już rzadko spotykany, ze względu porażki Separatystów przed wieloma laty. Jeśli jednak to jeden ze zdezaktywowanych okrętów, który uniknął złomowania, to nadal mogą tam być dziesiątki tysięcy droidów bojowych, nie uruchamianych od dawna. Mimo że przestarzałe, to nadal mogły stanowić poważną siłę w walce o dominację wśród klanów huttów, zaś po zmodernizowaniu ich i otworzeniu na nowo produkcji można pomyśleć też o czymś więcej. Trzeba jedynie zbadać technologię i dostarczyć inżynierom na Ilezji. Kłopotem jednak mogą być zabezpieczenia na samym statku, mimo iż sam okręt był wyraźnie zdezaktywowany, to mogły znajdować się jeszcze tam paskudne pułąpki.
Po co więc marnować swoich ludzi, skoro można wysłać tam kogoś, kto w zamian za nagrodę da się nawet zabić?

Pałac Zawala w Mieście Pokoju był otoczony ogrodami i choć na Ilezji można znaleźć wiele nie spotykanych w galaktyce roślin, to ich właściciel kazał zgromadzić tu egzotyczne gatunki z najodleglejszych planet. Wiele z takich okazów nie wytrzymywało gorącego i wilgotnego klimatu ale on nie zwracał na to uwagi. Chociaż nie należał do Rady Huttów, to był z nich wszystkich najbogatszy. Teraz w jednym z nich, Zawala odpoczywał na swojej platformie grawitacyjnej, wachlowany przez dwóch patrzących przed siebie pustym wzrokiem silnych Gungan i zabawiany przez twilekańskie, prawie półnagie kobiety, wijące się w hipnotycznym, prawie narkotycznym tańcu. Patrząc dłużej na tą scenę zdawać by się mogło, że ich umysły są wypalone i żyją tylko po to aby wykonywać wolę ale na pewno nie swoją. Mało kto widział te oblicze planety pielgrzymów szukających szczęścia i rytuałów zapewniających niezwykłe doznania.
Tego dnia odwiedziło pięć osób, które oczywiście ze względów bezpieczeństwa wszystkie przedmioty którymi można było zrobić krzywdę zostawiły w wyznaczonym do tego pomieszczeniu. Mimo tych środków ostrożności hutt nie ufał na tyle nawet bezbronnym i wprawne oko mogło ujrzeć między roślinami najemników trzymających broń i obserwujących każdy ruch gości, ocho zaś mogło usłyszeć przytłumione porykiwania... czegoś.
Dzisiejszymi gośćmi byli dwaj ludzie, arkanianin, członek dumnej rasy z Akanii, co dziwne było i raczej niespotykane, neimoidiański najemnik i co jeszcze dziwniejsze mały jawa. Co ich tutaj sprowadziło? Chęć zarobku, a może coś innego? Kto wie. Teraz pracowali dla Zawali. Po wytłumaczeniu im celu ich misji i poimformowaniu o 200 tysiącach kredytów w przyprawach zostali odesłani do pokoju w którym zostawili swój sprzęt. Dołączyć miała do nich pilotka, która czekała na nich w porcie Miasta Pokoju przy frachtowcu Ślicznotka.