Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-04-2012, 12:37   #11
Cas
 
Cas's Avatar
 
Reputacja: 1 Cas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodze
Odprawy zawsze traktował jako jeden z tych irytujących obowiązków, które na co dzień lubią uprzykrzać ludziom życie przy milionie różnych okazji. Od powrotu do służby, to właśnie je mógł z czystym sumieniem i bez chwili zastanowienia określić jako najgorszą część swojego nowego przydziału. Dlatego choć miał ochotę kląć - ubierał się, napychał głowę setkami kompletnie nieistotnych informacji i ruszał. Choćby i po to by mieć to już za sobą.

Był Assassynem i nawet jeśli cały ten wyedukowany bełkot był dla niego aż nazbyt zrozumiały. Ani myślał wypowiadać się nie proszony. Nazwij to reputacją Świątyni do podtrzymania, naturą samotnika, bądź wszystkim po trochę. Jeśli wypowiadał się na forum, przeważnie po prostu się witał, choć i to w większości przypadków robił lekkim skinieniem głowy. Ewentualnie był wcześniej poproszony o zabranie głosu.

Nie mógł odmówić sobie jednak zainteresowania tematem odnalezionych Tytanów. Nigdy, nawet jednokrotnie, nie widział któregoś. Ostatecznie z uwagi na charakter swojej profesji, rzadko zdarzało mu się zabijać wrogów Imperium pośród chaosu epickich starć. Niestety to właśnie nad takimi górowały marsjańskie kolosy.

Wypowiedź Technokapłana dobiegła jednak końca. Mężczyzna oddał miejsce swojej następczyni. Shroud słuchając jej słów utwierdził się tylko w przekonaniu, że marnuje tutaj czas.

To czym się zajmował niebywale kontrastowało z typowym przydziałem Inkwizytorki pokroju Algiry. Podczas gdy on skupiał się na indywidualnych jednostkach, z reguły stanowiących przynajmniej potencjalny cel. Ona funkcjonowała w zupełnie innej skali. Osoby, które likwidował mogły cieszyć się luksusami, które niesie ze sobą władza i bogactwo. Koniec końców byli jednak tylko niewielkimi kropkami i cyframi na schematach ich przełożonej.

Szanował ją - za to i wiele innych rzeczy. Nawet jednak po takim czasie, nie był w stanie oswoić się z koniecznością funkcjonowania w przynajmniej podobnych warunkach.

Na szczęście niezależnie od tego jak długie i męczące by nie były. Odprawy zawsze dobiegały końca. Natomiast następujące po nich zadania, nazbyt skutecznie wymazywały wszelkie niezbyt przyjemne wspomnienia. Dlatego zwyczajnie tam stał, z twarzą dokładnie ukrytą za swoją maską. Stał i czekał, aż wreszcie poczuje karabin w swojej dłoni. Najlepiej z głową nieszczęśnika, w jego lunecie.
 
Cas jest offline  
Stary 03-04-2012, 22:51   #12
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Lady Inkwizytor pozwoliła Alleusowi usiąść z powrotem na swoim miejscu i wróciła do projektora.
Spojrzała ponownie na zebranych.
-Dobrze, dziękuję wszystkim. Wiecie już jak wygląda sytuacja, zgodnie z sugestią siostry Aurelii mamy cztery cele. Omniscia, Omnipresencia, Necesitia et Simplicatasia...- cztery sfery pojawiły się w powietrzu przed zgromadzonymi.

– Omniscia ma dużą populację i sporą ilość odosobnionych Miast Uli, idealne miejsce, aby się schować i rozpocząć kult. Populacja Omnipresencji to niemal w stu procentach obsługa kurortów wypoczynkowych, plus goście i ochrona. Kurorty są w dużych odległościach od siebie, ale często przebywają tam osoby spoza systemu, a ten nie podlega obecnie kwarantannie. Necesitia ma ogromny potencjał na rewoltę, na szczęście nie mają szans na ucieczkę.
Simplicatasa jest trudna do określenia dla mnie. Ludzie tam są zacofani, ale ich wiara w lokalny kult Imperialny jest silna, dochodzi do tego jeszcze ksenofobia takich społeczności... Aquila.- projektor po raz kolejny ukazał pod-sektor, w którym obecnie się znajdowali

-Iefetus et Omniscia.- dwie gwiazdy za błysły na czerwono- Między nami, a Iefetusem jest jakiś tydzień drogi przez Spacznię. System nie jest jeszcze odbity więc na pewno nie mamy co liczyć na możliwe wsparcie militarne przez jakiś czas. Dlatego chce na razie załatwić tą sprawę po cichu, jeżeli wróg się tu znajduje, nie możemy go zmusić do przyspieszonego działania. Wiem, że to co mówię, może być trudne do przyjęcia, ale na razie nie mamy szans na starcie z większym kultem. Jeżeli okaże się, że są to niewielkie komórki wkroczymy, ale jest coś w tym systemie co mnie martwi...- ponownie zerknęła na swych agentów

-Oto nasze cele, może zająć się nimi pojedynczo, lub podzielić nas i wysłać na dwie lub trzy planety. Czekam na wsze propozycje.
 
Seachmall jest offline  
Stary 10-04-2012, 22:58   #13
 
Avder's Avatar
 
Reputacja: 1 Avder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znany
- Nie ma powodu by się ograniczać. - Stwierdził Kaleb - Powinniśmy się jakoś podzielić na poszczególne planety. Pozostawać w ciągłym kontakcie oraz w razie potzreby i możliwości, podróżować pomiędzy nimi by udzielać sobie potrzebnego wsparcia. Oczywiście to moje skromne zdanie.
- Lady, jakkolwiek planowanie wobec pierwszej niewiadomej, wroga, jest naszym zadaniem, najlepiej zdaje sobie lady sprawę... że druga zmienna wciąż jest niewiadoma. Jako przyszli współpracownicy... - siostra zatoczyła łuk dłonią, gestem wskazując wszystkich podkomendnych Algiry, w tym siebie - ...nie wiemy o sobie nic.
-Wiem, Aurelio i przepraszam, że tak pospieszam sprawę. Nie miłym z mojej strony jednak będzie przedstawiać was sobie, więc macie wolną rękę co do tego. Jak na razie będzie wam musiała wystarczyć moja wiara w umiejętności towarzyszy jako zapewnienie o nich.- Lady Inkwizytor spojrzała na Kapłana Maszyn- Twój plan niestety zakłada, że ktoś uda się w pojedynkę, a tego wolałabym uniknąć. Do tego dochodzi sprawa transportu. “Szczęściara” ma obecnie trzy statki desantowe gotowe do działania, a jeden powinien zostać z kapitanem Belialem. Pamiętaj też kapłanie, że podróżowanie między planetami jest kosztowne i zabiera czas jeżeli chciałbyś korzystać z lokalnych środków transportu.
- Oczywiście zdaję się na wasz osąd, lady. Ale wciąż uważam, że potrzeba pracy solo jest mniej groźna niż możliwość pominięcia czegoś, poza tym wydaje mi się, że Necesitia jest przygotowana na wszelkie rebelie i posiada system chroniący przed infekcją wśród tych którzy mają możliwości by coś na prawdę zniszczyć. Co jak co, ale skoro wciąż ona pozostaje pod naszą juryzdykcją to znaczy, że nie są idiotami i znają się na swojej robocie, a i nie wierzę by nie mieli sposobów na by bronić wszelkich środków ucieczki z planety dośc długo by przybyła odsiecz. Z dużym prawdopodobieństwem mają też zabezpieczenia które zniszczą je, w wypadku gdyby zawiedli. Jeśli nie, to w ciągu kilku dni jestem w stanie takie stworzyć, jeśli będę miał surowce. Po tym można by uznać Necesitię za bezpieczną i skierować mnie na inną planetę.

- Techkapłanie, pragnęłabym zauważyć... odbieracie wrogowi pomysłowość i zdolność myślenia. - siostra zwróciła się bezpośrednio do techkapłana, obserwując go uważnie pod kątem odpowiedzi - Umysł wroga może być niezgłębiony, ale nie oznacza to, że nie istnieje. Necesita nigdy nie będzie bezpieczna, i nie o bezpieczństwo chodzi. Bardziej możnaby się obawiać, cóż... infiltracji.

- Nie należy też odbierać pomysłowości i zdolności myślenia zarówno strażnikom pilnującym ich, jak i projektantom, którzy wiele miesięcy główkowali aby nie dać więźniom możliwości wydostania się. Niezależnie od pomyślunku, imperialni nie popełnią błędu, to więźniowie nie będą mieli nawet okazji by czegoś próbować. Jeśli wierzymy w profesjonalizm strażników należy przyjąć, że nie tzreba się martwić. Jeśli nie wierzymy... trzeba ich jak najszybciej wymienić. Bądźmy szczerzy. W tym zdeprawowanym środowisku NA PEWNO jest conajmniej kilka komórek chaosytów. Regularnie są łapani i traceni przez strażników, ale przyłączają się nowi. Tego się nie uniknie jeśli nie brać pod uwagę ekterminatusa.
- O to chodzi, techkapłanie. Nie mamy podstaw, by wierzyć w profesjonalizm strażników, ani by nie wierzyć. Mamy to zbadać.

- Wydaje mi się, że fakt, że to my tam wciąż rozdajemy karty świadczy o nim. Necesitia nie od dziś jest w podwyższonym ryzyku. A nasze sprawdzenie i tak by się ograniczało, w najlepszym wypadku, do przesłuchania najważniejszych, z pomocą jakiegoś telepaty oraz rozkazania sprawdzić reszty tym którym już ufamy. Do tego wcale nie potrzebujemy dwóch na miejscu.
- Problem jest nieco innej natury... - mówiła spokojnie kobieta, znowu z uprzejmym uśmiechem - “My” nie rozdajemy kart. Nie wiemy nic o informacji na miejscu. Wszelka infiltracja to proces długotrwały i szerzący się jak choroba. Zwłaszcza w przypadku działań stymulowanych przez Wielkiego Nieprzyjaciela, możemy się spodziewać niczego innego jak wyczekiwania na odpowiedni moment. My mamy kontrolę, a to z definicji oddaje inicjatywę wrogowi. Naturą inicjatywy w stabilnej sytuacji jest zaskoczenie, naturą zaskoczenia jest to, że nie możemy go przewidzieć.

Siostra wskazała wyświetlony hologram planety.

- Necesita nigdy nie będzie bezpieczna. Naszym zadaniem jest wykryć działalność wroga na każdy możliwy sposób. Nie zamierzamy iść pomiędzy więźniów, zamierzamy sprawdzić siły stacjonujące na miejscu, czyli gwardię i Arbites. Na każdy dostępny sposób, czyli tak samo, jak byśmy działali na dowolnej innej planecie.

- Więc jaka jest twoja sugestia, siostro? Jak powinniśmy rozdysponować nasze siły? - zapytał, Kaleb zupełnie bez jadu w głosie

- W sposób zgodny z naszymi kompetencjami. W ramach moich kompetencji było wytypowanie Necesity. Jedyne, o co mi chodzi, to nie ignorowanie planety, która w razie zagrożenia wewnątrz będzie strategicznym nabytkiem dla wroga.

- Wykrycie działań Nieprzyjaciela nieraz wymaga lat pracy dziesiątek, jeśli nie setek akolitów. Uważam że jeśli mamy coś osiągnąć powinniśmy się skupić na maksymalnie dwóch planetach na raz, i tak będzie to potwornie trudne zadanie.

- Jak wspomniała siostra, możemy najwyżej prowadzić kontrole i czekać aż coś się stanie. Na każdej z planet wytypowanych przez siostrę ktoś powinien być, aby nie uniemożliwić natychmiastowej reakcji i badania świerzych tropów. Ja się piszę na samotnego strzelca. Kwestia czysto praktyczna, mogę odtworzyć wszystko co odbierają moje zmysły, oraz wysłać to, by pozostali mieli w to wgląd. Dzięki temu, mimo że będę sam, to będziecie mogli przejżeć nagrania i wydać opinię, co nie jest równowarte bezpośredniemu wsparciu, ale jednak wiele lepsze niż praca solo bez takiej możliwości.

- Jeżeli się nie mylę, nagrania może zbierać serwitor, będzie też budził mniej podejrzeń. My zaś mamy więcej narzędzi niż kontrola, jak zgaduję. Mamy możliwości decyzyjne, doświadczenia i analizę. A także pewną siłę, nie tylko bojową, ale przede wszystkim Imperatorskiego majestatu... - siostra przeniosła spojrzenie na żołnierza Piechoty Kosmicznej, wilka Russa.
- Jak się zwiecie, bracie-rycerzu?

Caiden przysluchiwal sie przez chwile wymianie zdan, po czym postanowil sie wtracic
- Pragne zasugerowac ze z osobnikow pokroju tych ktorzy znajduja sie na Necesicie, bardzo ciezko wyciagnac jakiekolwiek wiarygodne informacje, o ile nie zaproponuje im sie jakiejs interesujacej oferty, a i wtedy nie ma sie pewnosci czy informacje sa prawdziwe. Skazancy sa niezwykle hardzi i ciezko ich zlamac, sa oczywiscie pewne metody... Jednak dosc czasochlonne, a zwazajac na powage sytuacji, czas jest bardzo cenny. Zgadzam sie z siostra co do wykorzystania aury syna Imperatora - sklonil sie lekko kolejno siostrze i Wilkowi - Nawet najwieksi degeneraci poczuja respekt przed tak majestatyczna postacia.

-W takim razie, Brat Bjorn powinien ruszyć ze mną. Nie ubliżając jego majestatowi, lokalne siły Arbites mogaą być niechętne, aby pochwycić jednego z więźniów do przesłuchania. Necesitia.- projektor holograficzny pokazywał teraz tylko planetę więzienną -Tak naprawdę jedyny teren, który jest pod władzą Arbiterów i Gwardii to dawna stolica Necesitii. W pozostałych miastach żyją skazańcy. Statki mają zezwolenie na lądowanie tylko w stolicy, a każda próba złamania tej zasady spotyka się z brutalną siłą.

- Siłą brata Bjorna jest jego obecność. Najbardziej byłby przydatny tam, gdzie chcemy, by każdy wiedział o jego obecności... lub gdzie kikt nie kwestionowałby jego boskiego pochodzenia. Simplicita wydaje się adekwatna, pani. - siostra obniżyła z pokorą głowę, ilekroć zwracała się do inkwizytorki po wydnaiu przez nią decyzji. Ilekroć próbowałą dobrać słowa, zawsze brzmiały za bardzo, jak pouczenie, nigdy nie wydawało jej się, by były spóźnioną radą. Jednak spóźnienie było wyłącznie jej winą. A jednak słowa musiały zostać wypowiedziane, inaczej nie wywiązywała się w pełni z zadania.
- Jeżeli chodzi o Necesitę, arbitrze, nie będziemy zadawać się z jeńcami, byłoby to niecelowe. Musimy upewnić się co do lojalności i przygotowania sług Imperatora.

- Uważam że przy tak skromnych środkach powinniśmy się skupić na plantach na których działania przeciwnika mogę w jakiś poważny sposób zaszkodzić Imperium. Zakładając nawet najgorszą możliwość że cała Necesita zostanie opanowana przez kultystów nie miałoby to większego wpływy na przebieg kampanii o ile skazańcy nie otrzymają do dyspozycji okrętów które pozwoliły by im opuścić planetę. Wystarczyło by odciąć im dostawy wszelkich towarów i czekać aż sami pozabijają się w walce o żywność i broń, a następnie po zebraniu większych sił spacyfikować resztki. Co byłoby proste gdyby więźniowie mieli wszczepione podskórne lokalizatory, czy dysponujemy informacjami że taki system istnieje na planecie? Co innego dajmy na to Omnipotencia gdzie przejęcie Tytanów stanowiłoby dla wroga zwycięstwo o ogromnym znaczeniu zarówno dla morale jak i militarnym.

- Między innymi to kwestionujemy. Dyspozycja transportu to armia w sile populacji, rzecz dla wroga nie do przeoczenia. W kwestii tytanów, chciałabym zapytać... - Aurelia zwróciła się ponownie do Caleba - Techkapłanie Delgado, jakie są optymistyczne prognozy dotyczące niezbędnego czasu wydobycia tytanów i przywrócenia im sprawności?


- Z całym szacunkiem Lady Inkwizytor, ale tracimy czas - assassyn do tej pory pozostający dla wszystkich niewidoczny, postanowił wreszcie dać o sobie znać. - Nie stworzono mnie bym doradzał, stworzono mnie bym działał. Iefetus to miejsce, które nie może pozostać poza naszą kontrolą, jeśli chcemy osiągnąć sukces. Ja natomiast jestem jedyną osobą, która może ową kontrolę zapewnić.

Lady Inkwizytor westchnęła i spojrzała na Assassyna.
-Niestety muszę odmówić twojej prośby. Po pierwsze posiadamy tylko jeden statek zdolny do skoku przez Spacznię, jest nim “Szczęściara”. Do tego wolałabym, nie rozdzielać drużyny na przestrzeni dwóch systemów. Flota Imperialna powinna zjawić się w Iefetusie w przeciągu kilku dni i zdołamy nawiązać z nią kontakt astropatyczny.

- Dobra, ostateczna decyzja i tak neleży do lady - stwierdził Kaleb. - Jak mówiłem, moim zdaniem powinniśmy się rozdzielić po planetach wskazanych przez siostrę, nie licząc Necesitii.

- Nasze różnice zdania wynikają wyłącznie z chęci jak najsłuszniejszego przysłużenia się, milady. - pokornie opuściłą głowę siostra, jakby zawstydzona - Posiadamy wycinek wiedzy, który przekazujemy lady dla całości obrazu. Ale niech jedna osoba uzyska moc z jej autorytetu, a podporządkujemy się.
 
__________________
Ave Sanguinus.

Ostatnio edytowane przez Avder : 10-04-2012 o 23:01.
Avder jest offline  
Stary 13-04-2012, 22:28   #14
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Kurtyna w górę!

Aurelia, Bjorn Raumund, Shroud, Regis Zarkov, Alleus Caiden, Kaleb „Quake” Delgado

Lady Inkwizytor westchnęła. Jej zespół najwyraźniej nie czuł się na miejscu w roli opiniodawców.
-Dobrze, zacznijmy od dowódcy misji.- zastanowiła się chwilę i spojrzałana na Arbitera- Panie Caiden, przekazuję panu dowództwa nad tą misją w sytuacji braku mojej osoby. -spojrzała na listę planet, po chwili ponownie na swoją świtę -Co do samej misji. Siostra Aurelia i ja udamy się na Simplicastasię, kobiety z zewnątrz mogą być lepiej od zbrojnych mężczyzn. Brat Bjorn i Pan Caiden udadzą się na Necesitię. Upewnijcie się, że siły obronne planety są na miejscu i że nie ma żadnych oczywistych oznak kultu. Następnie udajcie się na Omniscię.- spojrzała ponownie na planety rozważając opcje.
- Pan Zarkov i „Quake” powinni wrócić na Omnipotencję. Nie obawiam się, że wybuchnie tam powstanie herezji, ale jeżeli sytuacja polityczna jest tak napięta między dwoma gubernatorami, chce mieć pewność, że nie dojdzie do żadnego incydentu. Obserwujcie postęp wykopalisk i ruchy strategiczne lokalnych sił.- na końcu zwróciła się do Assassyna.
- Schroud, ty udasz się na Omniscię. Obserwuj lokalną populację i władzę. Staraj się zachować dyskrecję, szczególnie dotyczy to gubernatora Omniscii. Jeżeli jest jakoś związany z kultem, nie chcę, aby był świadom naszej obecności. Finis. - pokaz holograficzny zgasł, a światła pomieszczenia zrobiły się jaśniejsze.
-Siostro, musimy udać się na oddział medyczny. Na Simplicatasii panuje jakaś dziwna choroba, lokalna populacja się zaadaptowała, ale obcy szybko zaczynają chorować. Nie jest śmiertelna, ale nie mam zamiaru chodzić z gorączką. Wszyscy inni, zgłoście się do hangaru transportowego. Shroud poleci z Quakem i Zarkovem. Rozejść się.


Bjorn Raumund, Alleus Caiden

Hangar „Szczęściary”, przynajmniej ten, do którego ich zaprowadzono, nie był pokaźnych rozmiarów. Zawierał trzy statki, które wydawały się być w dobrej kondycji i dwa, które najwyraźniej potrzebowały naprawy. Szybko wsiedli do jednego z lądowników i wystartowali. Lot miał trwać kilka godzin, mieli więc czas aby sprawdzić najnowsze dane z planety. Kiedy zbliżyli się do planety, pilot połączył się z nimi przez intercom.
-Dolatujemy do Necesitii, w stolicy panuje teraz noc. Dostałem wiadomość, że odbierze was Sędzia Maximoff. Trzymajcie się, będzie trząść w drodze przez atmosferę.- wstrząsy nie były silne, przynajmniej nie na tyle, aby uszkodzić podróżnych. Wylądowali spokojnie, kiedy otworzyła się śluza prowadząca na zewnątrz przywitało ich suche, gorące powietrze planety. Lądowisko było sztucznie oświetlone i ujrzeli, że na zewnątrz, oczekuje ich człowiek w stroju Sędziego Arbites.
-Witam, na Necesitii. Nie jesteście nowymi rezydentami, więc zakładam, że to coś ważnego.- Arbiter spojrzał na Bjorna- Zważając na twoje towarzystwo. Proszę za mną. Za dużo uszu jest na ulicach.- dygnitarz zabrał dwóch mężczyzn do wielkiego budynku, oznakowanego symbolem Arbiterów. Tam zabrał ich do pomieszczenia, które najwyraźniej było jego biurem. Było dość skromne. Proste drewniane biurko zajmowało sporą część niewielkiego pokoju, ściany były pokryte stronicami Lex Imperia. Sędzie Maximoff usiadł za biurkiem i spojrzał na swych gości.
-W czym mogę więc pomóc?

Regis Zarkov, Kaleb „Quake” Delgado

Podróż wraz z Assassynem była na szczęście krótka. Ich towarzysz był cichy przez całą drogę zarówno Regis jak i Kaleb nie potrafili pozbyć się wrażenia, że obserwował ich przez cały czas.
Omnipotencja była pierwsza, kiedy pilot wysadził dwójkę poleciał dalej na Omniscię. Przywitała ich mocnym zapachem spalin i dymu. Kaleb czuł się jak u siebie w domu. Regi, pomimo że spędził na planecie jakiś czas, ciągle nie czuł się komfortowo w tej atmosferze. Niedaleko od miejsca lądowania było mieszkanie, które Zarkov wynajmował na czas pobytu na Omnipotencji. Zgodnie z rozkazami Inwizytorki zostało wynajęte na czas nieokreślony, mieli więc gdzie się zatrzymać.
Wylądowali za dnia i całe miasto wrzało od pracy. Znajdowali się w mieście, które było najbliżej miejsca wykopalisk.

Shroud

Kiedy Assassyn doleciał na Omniscię panowała noc. Idealna pora, aby wtopić się w tłum. Znajdował się w głównym Miście Ulu, pomimo nocy miasto żyło. Światła rozjaśniały ulice i budynki. Widział w oddali teatry, muzea, oraz areny walk. Z tego co mu wiadomo, Omniscia sama w sobie miała niewielką armię, dużą część dochodów planetarnych przekazując na rozwój kulturowy. Zgodnie z informacjami od Inkwizytorki, niedaleko lądowiska miał wykupiony apartament.

Aurelia

Siostra, razem z Inkwizytorką, musiała przejść serią zastrzyków wzmacniaczy immunologicznych.
-Nie ma osób odpornych na to paskudztwo na Simplicatasii. Teoretycznie nie jest niebezpieczne, choroba się objawia jako poważniejsze przeziębienie. Chodzi o to, że w jakiś sposób, ta bakteria jest wstanie zmienić kod genetyczny niektórych organów chorujących. -Lady Iyalia skrzywiła się, kiedy kolejna igła boleśnie weszła do jej ciałą - Magosi studiują ją od ponad stulecia i wciąż nie są wstanie jej rozgryźć. Nie jest to twój chaosu, a mieszkańcy twierdzili, że pojawiła się kiedy „Wielki Przodek” przybył na planetę. - Inkwizytorka spojrzała na siostrę – Nie chcę nikogo narażać na działanie tej bakterii, a szczególnie ciebie. Kto wie jak zareaguje z twoim... wyjątkowym przypadkiem.- serwitor obsługujący dwie kobiety odjechał od ich łóżek.
-Skończone, można opuścił oddział medyczny. Chwała Omnisiachowi.


Podróż nie zajęła dużo czasu. Kiedy wylądowały zaczynało świtać. Inkwizytorka wręczyła siostrze płaszcz podróżny, sama zaczęła zakładać swój. Płaszcz zakrywał ich wierzchnie odzienie, co sprawiło, że kobiety wyglądały dość neutralnie.
-Nie ma sensu odstraszać tutejszych. Godzinę drogi stąd jest miasto. Równie dobrze miejsce, aby rozpocząć inspekcję. - kobiety ruszyły w drogę.
 

Ostatnio edytowane przez Seachmall : 13-04-2012 o 22:30.
Seachmall jest offline  
Stary 20-04-2012, 19:51   #15
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Bjorn nie odzywał się. Nie widział takiej potrzeby, w końcu nie po to tu był... Jednak z ciekawością lustrował to co się działo w okół niego. Syn Russa pojmował, że o ile on walczy z żywym przeciwnikiem z udziałem maszyn, o tyle tutejsi urzędnicy robią to w imieniu prawa. Prawo było najważniejsze, oznaczało porządek i ład. Wilk to rozumiał, bo czego nie było tutaj do zrozumienia? Wszystko było proste, bardzo proste.

Jednak prawo było dobre, gdy funkcjonowało i o tym też wiedział. Nie było w tym nic z herezji, prosta i krótka piłka... Jeśli jest ustanowione prawo, to trzeba go przestrzegać, a tych którzy tego nie robią, karać. Jednak karanie nie jest jakimkolwiek straszakiem, jeśli nie funkcjonuje, a kara jest nieuchronna. Tylko co miała do tego wojna? Tego Marines nie mógł pojąć... W zasadzie dziwił się po co są prawa w trakcie wojny, owszem, brak prawa prowadził do herezji, nawet na polu bitwy, ale rozrośnięte prawo... Ono było złe, wręcz... heretyckie? Tak, to chyba najlepsze słowo...

Bjorn w zamyśleniu analizował potencjalną sytuację. Jeżeli wybuchłaby tutaj jakakolwiek rebelia... Wtedy prawo, które znamy, przestaje obowiązywać, niezależnie czy tego ktoś chce czy nie. Imperator na swym tronie będzie słuchał prawych, po to, by zesłać wybawienie... Jednak prawa, jego święte prawa i tak zostaną... nieprzestrzegane. A jak jest podczas wojny? Gdy rzucasz się z furią na przeciwnika? Wtedy nie masz dwudziestu i jeden przepisów na to... Jest wróg, młodzi Mairnes chcą się sprawdzić... Wiedzieć, czy zasługują na ten zaszczyt... z wściekłą furią atakują wroga... I właśnie to jest cała istota wszystkiego! Wojny! Sprowadzić na wroga zagładę, odciąć dłoń i rękę, która śmiała zostać podniesiona, przeciw Imperatorowi i Imperium!
-Szukamy kogoś-Odpowiedział tylko Wilk, dając swemu towarzyszowi czas i możliwość przedstawienia szczegółów.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 23-04-2012, 14:39   #16
-2-
 
-2-'s Avatar
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Aurelia chłonęła każde słowo swojej przełożonej, zarazem z odrazą wspominając prosty zabieg związany ze strzykawkami. Na obecną chwilę, igły napawały ją dogłębnym wstrętem. W głowie miała słowa Algiry, o jej przypadku... teraz igły ją przerażały, ale nie zawsze tak było.

Zresztą, od nich czasem zależy życie.

Przysłuchując się słowom przełożonej, siostra wyciągała z przekazywanych informacji suche fakty, prawdopodobne i możliwe stałe, zmiennym przypisywała szereg możliwych wyników tworząc rozległą siec powiązań. Na tym właśnie polegało ich śledztwo - na podstawie wszystkich faktów musieli ułożyć rozległą sieć zależności; niezmiernego skomplikowania równanie logiczne, ustalając możliwe niewiadome, a potem metodą analizy wszystkich możliwych wariantów wartości niewiadomych i odkrywając kolejne fakty powoli rozwiązywać je aż dostrzec dane im będzie pełen obraz.

Były też inne pytania, oczywiście.
- Milady, nie zrozumiałam połowy twych słów w ambulatorium ale mój przypadek... pozwolił mi przetrwać różne groźne schorzenia. Chciałam tylko zapytać, czy może... Nie chciałabym być bezczelna - szybko przeformułowała zdanie siostra - Ale na wypadek, gdyby przyszło nam za jakiś czas się rozdzielić, być może powinnam zabrać nieco leku ze sobą?
-Martwię bardziej o efekty uboczne choroby. Sama w sobie nie jest groźna, zwykłe przeziębienie. Kłopotem jest jednak to, że bakteria wprowadza zmiany w organach nosiciela. Nie są to mutacje, czy nowotwory. Tylko... zmiany genetyczne. Jakby organy przestały genetycznie przynależeć do ciała, w którym są.
- Jak po przeszczepie? - zapytała siostra, próbując zrozumieć naturę choroby. Wiedza nie pozwalała jej inaczej zakwalifikować fenomeny.
- Pani, dokąd lub do kogo się udajemy? Nieczęsto zdarza się nam współpracować, posiadasz wszelkie talenta oratorskie, a dwie kobiety mogą wzbudzić... niepokój lokalnej społeczności. - stwierdziła Aurelia, bacznie obserwując ich otoczenie i napawając się... czym? Głuszą? Nie znalazła specyfikacji dotyczących planety na której wylądowały, ciekawa też była ostatecznego poziomu... kulturowego lokalnych.
Miało to kluczowe znaczenie dla ich mentalności, mentalność zaś dla przenikliwości... wszelkich obserwacji.
Lokalna roślinność składał się obecnie z wysokich traw. W oddali widziała obszerny las.
-Miasto nazywa się Geneosa. Jest stolicą kultu Wielkiego Przodka. Dostałam raz raport stwierdzający, że pary z całego świata ruszają na pielgrzymki tam. Ciężko w to uwierzyć, ale..- Inkwizytorka nie dokończyła. Stepy zaczęły powoli ustępować polom uprawnym, chociaż nie spotkali do tej pory nikogo na polach.
- Pary? Lady inkwizytor powinna była kogo innego zabrać ze sobą... dla niepoznaki oczywiście. - wstrzymała uśmiech siostra - Naszym celem w mieście będzie?
-Tutaj nie musimy się bawić w dyskrecje. Chociaż mój autorytet jest tu bez znaczenia. Ci ludzie nie zrozumieją hierarchii eklezji i pozycji Inkwizycji. Co do celu...- zamknęła na chwile oczy - Główny Genealog Formis Mass. Nie jest głową kościoła, ale jest jednym z szczątkowej ilości populacji, który opuścił tą planetę i widział Imperium. Został ściągnięty w próbie naprostowania lokalnego kultu na bardziej... taki, który panuje w reszcie imperium.

Siostra skinęła głową, milcząc dalej. Rzadko dane jej było cieszyć się światem nienaruszonym w takim stopniu jak ten, z drugiej strony budził przerażenie, obcość. W dowolnym cywilizowanym mieście, choćby kopcu, czuła się pewnie, na miejscu i bystrzejsza od każdego człowieka, który mógłby chcieć dybać na jej życie. Także świadomość dzielenia niewielkiego obszaru z wieloma miliardami dusz napełniał spokojem. W zupełnej dziczy wobec nieprzewidywalnej miejscowej ludności wiedziała, że musi być bardziej niż zwykle wyczulona na drobne różnice i aspekty kultury jak też kultu... biednych prostaków. Podążała za swoją panią, wiedząc, że jej rola się zacznie dopiero, gdy wejdą pomiędzy ludzi. Wynik mógł być... jeden z dwóch.
 
-2- jest offline  
Stary 26-04-2012, 21:58   #17
 
Avder's Avatar
 
Reputacja: 1 Avder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znany
- Lady Inkwizytor Algira wysłała mnie i Brata Bojrna, abyśmy upewnili się, że systemy obronne planety są w jak najlepszym porządku, a także rozejrzeli się za oznakami wszelkich nieprawidłowości oraz niepokojącymi czy może raczej nietypowymi wydarzeniami. Jak zapewne pan wie, kulty chaosu na Iefetus wymknęły się spod kontroli. Obawiamy się podobnej sytuacji na pozostałych planetach. Będziemy niezwykle wdzięczni za współpracę. - Arbiter skłonił się lekko po czym dodał - Lady Inkwizytor nie mogła osobiście przybyć tutaj, naszym zadaniem jest spełnienie jej prośby, a następnie udanie się na Omniscię. Mamy nadzieję relatywnie szybko spełnić nasz obowiązek tutaj. Tak więc? Jakieś pytania? Informacje? Wskazówki? Jeśli jest pan w posiadaniu jakichś informacji które mogą nam się przydać, słuchamy. Jeśli nie, myślę, że rozpoczniemy inspekcję, nikt lepiej nie oceni stanu systemu obronnego niż sam Syn Russa, czyż nie? - Caiden skończył swój monolog obrzucając Maximoffa uprzejmym ale bardzo służbowym uśmiechem, przez cały czas dłonie miał splecione za plecami spoglądając z góry na siedzącego sędziego.

Sędzia patrzył przez chwilę na dwójkę, zastanawiająca się nad czymś.
-Nie wiedziałem, że Inkwizycja jest w systemie. Czeko konkretnie potrzebujecie?- widać było, że Sędzia nie do końca ufa ani Alleusowi, ani tym bardziej Bjornowi.

Arbiter spojrzał na sędziego marszcząc brew - Potrzeba nam kogoś adekwatnego do roli opisania nam struktury obrony tej planety, liczby, morale, następnie przeprowadzimy inspekcje tych, które uznamy jej wymagają.

-Siły obronne zawierają się w stu tysiącach Gwardzistów Imperialnych i połowie tego w personelu Arbiterów. Morale wśród gwardzistów jest utrzymywane przez nas i przez Komisarzy. Posiadamy 20 czołgów typy Lemman Rus w kilku wariantach. I jeden super czołg typu Stormlord.

- Rozumiem, jak długo te siły będą w stanie powstrzymać chociażby minimalny odłamek procentowy populacji, zakładając, broń Imperatorze, że heretycy zagnieździli się na plenecie i szykują kolejną rebelię? System Iefetus upadł bardzo szybko i tylko dzięki interwencji Sióstr Bitwy oraz Czarnych Templariuszy nie został całkowicie przejęty przez heretyków. Były też inne niepokojące raporty. - Krzywy uśmiech pojawił się na twarzy Alleusa. - Dobrze, nie mnie oceniać czy obecne siły są zadowalające, walka to specjalizacja Brata Bjorna - Skłonił sie lekko Wilkowi i dodał - Zanim jednak wyrazi on swoją opinię, nie usłyszałem odpowiedzi na kolejne pytanie, czy miały miejsce jakieś niepokojące wydarzenia, przemyty, kradzieże, szczególnie broni. Cokolwiek co mogłoby być uznane za niepokojące i odbiegające od normy?

-Najwyraźniej kolego nie rozumiesz jak tu wszystko działa. Jedyna broń godna tego miana znajduje się w tym mieście. W mieście gdzie mieszkają wyłącznie Arbiterzy, Gwardziści, personel komunikacyjny i lotniczy, oraz ich rodziny. Wszyscy skazańcy są na zewnątrz, a ci którzy są “zresocjalizowani”, są dostarczani do środka skuci i pod dużą obstawą. Więc nie, żaden z naszych podopiecznych nie ukradł nam detonatora podłączonego do generatorów, czy cosś takiego. - Sędzia najwyraźniej uznał za obrazę insynuacje kolegi Arbitera - Co do “heretyków z zewnątrz”, przestrzeń w okół planety jest pod ciągłą obserwacją i cokolwiek co zawiedzie w procesie identyfikacji jest natychmiast zestrzeliwane.

- Ufam w profesjonalizm personelu, jednak rozkazy są rozkazami i ja oraz Brat Bjorn chcemy dokonać inspekcji, jest to nieuniknione, jak rozumiem, nie było ŻADNYCH, nietypowych sytuacji tak?

-Nic ponad przeciętne. Próby dostania się do miasta, próby opuszczenia miasta, próby opuszczenia planety prowizorycznymi metodami. Jak miałaby wyglądać ta inspekcja?

- Niewiele ponad rutynowy przegląd, skupimy się na wyszukiwaniu niezadowalających aspektów sił lokalnych. Brat Bjorn oceni według swojego mniemania, stan i zdolności garnizonu a ja przekażę raport Lady Inkwizytor opisując dokładnie poziom współpracy lokalnej władzy - położył niewielki nacisk na ostatnie zdanie - Po wszystkim wyruszymy na Omniscię zgodnie z rozkazami.

Arbiter spojrzał przez okno.
-Pragnę przypomnieć, że obecnie panuje noc. Personel jest więc uszczuplony. Jeżeli to wam będzie wystarczało, to chętnie zabiorę na bramę główną, oprowadze po tym budynku i postaram się dobudzić gubernatora.

- Będziemy zaszczyceni - Odparł Caiden.
Sędzia westchnął, podszedł do drzwi i zawołał jednego ze swych asystentów. Po chwilowej rozmowie wrócił do swych gości.
-Chodźmy więc. Zaczniemy tu, tak będzie szybciej. - budynek Arbites był obszerny. Oprowadzenie zaczęło się w salach sądowych gdzie mogli ujrzeć stróżów prawa imperialnego osądzających podejrzanych. Następnie przeszli do części więzennej.
-Tu trzymamy tych nie osądzonych, którzy przeszli proces rehabilitacji. Czekamy na wypełnienie cel, wtedy odsyłamy ich na Omnibenevolencie, lub Eternalie.

-Zatem...-Powiedział spokojnie Marine-... Cały garnizon przypada na tę planetę, znajduje się w zasadzie w tym jednym miejscu, tak?-Skinął głową- A jeśli tak, to jaką bronią dysponują gwardziści i jaka jest szansa, że skończy wam się amunicja szybciej, jak owi...skazańcy? Wiem co potrafią czołgi i wiem też, że nie jest problemem stworzyć choćby prostą broń jak nóż...

-Standardowe Karabiny laserowe, plus ciężka broń. Co do skazańców z nożami. Jeżeli da im to możliwość przedarcia się przez pięćdziesięciometrowy mur, gruby na dziesięć metrów... to chyba każę rozdać po jednym takim każdemu z mych podwładnych.

- Nadal nie otrzymaliśmy odpowiedzi na jedno pytanie, jak wygląda sytuacja z amunicją? - Dodał sucho Caiden.

-Każdemu gwardziście przydzielamy trzy magazynki do karabinów. Z wyliczeń administracji amunicji wystarczy nam na miesiąc strzelania na okrągło. Podejrzewam, że w wypadku ogólnoplanetarnego powstania dadzą sobie spokój, kiedy zaczniemy mieć fosę z ciał ich towarzyszy.

-...A po takiej fosie można zacząć się wspinać. Dobrze... a co sprawi, że obrońcy murów nie uciekną? Jak wierni są Imperatorowi, który zasiada na złotym tronie Terry? A co jeśli... kultyści byliby w środku? Jeśli ktoś jest jednym z nich?-Bjorn wskazał przez okno na mury i jakiegoś żołnierza- Nie jestem Inkwizytorem, ale... są rebelie, gdzie są heretycy wewnątrz... a ci stanowią największe zagrożenie...

-Dziękuję za uwagę bracie, ale jeszcze nie spotkałem człowiek, który musi męczyć się o jedzenie, zdolnego wdrapać się po sześćdziesięciometrowej, gładkiej, metalowej ścianie. - twarz sędziego stężała- Obrazą jest kwestionować bez podstaw czyjąś lojalność bracie. Co im przeszkodzi w ucieczce? Wróg na zewnątrz murów i brak statków opuszczających planetę. Co zapewnia im lojalność? Komisarze i na tron Terry MY! Utrzymujemy Prawo Imperialne a herezja jest najcięższą ze zbrodni przeciwko temu prawu. Każdy nowo przybyły, który nie ma być więźniem jest uważnie obserwowany i każda oznaka przewinienia spotyka się z szybką karą.

- Rebelie mimo, że niespodziewane występują w wielu miejscach, specyficznie teraz kiedy jesteśmy jeszcze bardziej wystawieni na niebezpieczeństwo, trzeba zaostrzyć środki ostrożności. Ta kwestia nie podlega dyskusji.

-Rozumiem i proszę mi uwierzyć, że jesteśmy przygotowani na wszelkie powstania. Oraz robi co w naszej mocy, aby nie zezwolić na ich zaistnienie. Jedyny sposób, aby jakiś kult Chaosu tu jednak zaistniał, to interwencja z zewnątrz. Wydaję mi się, że byłem dostatecznie jasny czemu to de togo nie dojdzie.

- Rozumiem, w takim razie, jakie są zaplanowane procedury w wypadku ataku z zewnątrz podczas zmasowanej rebelii więźniów? - Arbiter uśmięchnął się ponuro, kiwając się na piętach. - Oczywiście nie mam na myśli prostej bojówki, a regularne siły arcynieprzyjaciela. Czy wtedy jesteście zapewnić mnie, że więźniowe zostaną utrzymani w ryzach?

Sędzia westchnął, wiadome było, że inkwizycja i Arbiterzy nie przepadają za sobą. Maximoff chyba zastanawiał się, jak Caiden nie zapala się od wewnętrznego sporu.

-W takim przypadku mamy utrzymać stolicę do przybycia wsparcia. Jeżeli takie nie nadejdzie, lub zaczniemy naprawdę przegrywać, mamy dość krótkozasięgowej broni masowego rażenia, aby zmienić tą planetę w nowe źródło światła w tym systemie. Zanim zapytasz, dostęp do tej broni mają tylko wysoko rokujący Arbiterzy, Generał Gwardii Imperialnej, oraz lokalny dowódca sił Mechanicus. Nie, nie potrafię zapewnić, że żaden z nich nie jest zdrajcą, ale nie wierzę, aby któryś był.

-Nie chciałem nikogo urazić...-Powiedział Bjorn, lekko kłaniając się... Jednak jego uśmiech na twarzy wskazywał wybitnie na jedno... Politowanie... Tak, Arbiter nie musiał wiedzieć tego, że większość rebelii wybucha i odnosi skutek, na krótko, ale zawsze w wyniku interwencji z wewnątrz. Dlaczego rebelianci mają czołgi? Jeśli się to zdarzy oczywiście, ano dlatego, że ktoś im je oddał... A więzień nie odda czołgu, gdyż nie ma do niego dostępu... Co innego młody porucznik, który chce żyć i nie rozumie, że największą chwałą okryłby się, wysadzając czołg, aniżeli oddając go w ręce heretyków. Jednak Bjorn postanowił ową uwagę zachować dla siebie...

-Zatem, możemy uznać, że wewnątrz murów jesteśmy całkowicie bezpieczni i co więcej miejsce bez odpowiedniego sprzętu, którego to więźniowie oczywiście nie posiadają, jest właściwie nie do zdobycia. Doskonale... A czy siły tutaj zebrane są gotowe przypuścić kontratak w razie rebelii albo są w stanie organizować wypady zbrojne? Uderzyć celnie w miejsce herezji? Zdusić ją w zarodku? Gdyby, oczywiście, ktokolwiek wiedział, że coś takiego się dzieje...- Wilk podkreślił słowa Ktokolwiek Wiedział. Mimo wszystko, nie wierzył w skuteczny wywiad tutejszego garnizonu. Zdawał sobie natomiast sprawę z czegoś innego. Ta planeta była by idealnym miejscem na bazę wypadową w celu przejęcia bądź zniszczenia okolicznych systemów planetarnych... Wszędzie blisko i przy odrobinie pomysłowości, której zazwyczaj heretykom brakuje, można dostać element zaskoczenia. Zazwyczaj... jednak nie zawsze...
-I czy można obejść bądź zagłuszyć wasze systemy tak, żeby mały statek przedostał się na planetę nie zauważony?

- Dwa razy dziennie wysyłamy kilka oddziałów patrolowych, aby sprawdziły stan populacji. Jezżeli cosś jest nie tak mamy siły szybkiego reagowania. Co do zagłuszenia naszych systemów. Oznaczało by to sabotarz kilku systemów tutaj w stolicy i placówkach obronnych na planecie. Nawet jeśli hipotetyczny statek musiał by się przedrzeć przez blokadę na orbicie. I radzę zwarzać na ton bracie wilku. Nie wiem kim jestesś na Fenris, lub dla Inkwizycji, ale tu jesteś gościem, a ciągłe obrażanie gospodarza jest niegrzeczne.

Bjorn się uśmiechnął w duchu... Lubił zuchwalców i to bardzo... Jednak tok myślenia Arbitra podchodził pod herezję... Wilk nie był oczywiście, kimś kto byłby w stanie ocenić czy tok myślenia jest już heretycki czy Arbiter jednak zachowuje umiar...
-Zatem zapytam się tylko o dwie rzeczy, które raczej nie będą obrazą majestatu... -Marine ledwie po wstrzymywał się przed wybuchem śmiechu- Czy patrole odnotowały coś niezwykłego, ostatnimi czasy oraz czy często spadają tutaj kosmiczne śmiecie albo meteoryty...

Arbiter westchnął, najwyraźniej Wilk nie przypadł mu do gustu.
-Kilka zamieszek spowodowanych głodem. Zajęliśmy się nimi, nie jest to jednak nic ponad przeciętną. Co do kosmicznego śmiecia... szczerze cokolwiek dość dużego, aby zmieścić człowieka, gdyż zakładam, iż uważasz bracie, że heretycy korzystają z inwencji Orków, zostałoby zauważone gdyż rozmiar obiekty zagrażałby populacji.
 
__________________
Ave Sanguinus.
Avder jest offline  
Stary 27-04-2012, 01:12   #18
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Regis Zarkov, Kaleb „Quake” Delgado

Regis rad był z perspektywy powrotu na Omnipotencję, rebelie i kulty Nieprzyjaciela spotkać można przecież w każdym zakątku Imperium a możliwość bycia świadkiem wydobycia spod lodowej skorupy Tytana klasy Imperator z pewnością nigdy się nie powtórzy. Z szerokim uśmiechem na ustach wstał i pokłonił się reszcie, krótką komendą polecił servo-czaszce przerwać obserwacje i podążać za nim i udał się do swojej kajuty przygotować się do lotu. Zarkov urodził się i spędził sporą część swego życia na przemierzającym przestrzeń kosmiczną statku i niewiele było miejsc w których czułby się bardziej komfortowo niż na pokładzie – co innego lądowanie. Do tej części podróży jak do tej pory nie mógł się przyzwyczaić, po spakowaniu swoich rzeczy uraczył się na uspokojenie kieliszkiem wybornego amasecu za którym podążyły łagodne środki uspokajające i ruszył do ładowni aby podejrzliwie obejrzeć lądownik którym przyjdzie mu wylecieć.

-Niedaleko stąd jest mieszkanie w którym się zatrzymałem podczas poprzedniego pobytu.- Klimatyzowane mieszkanie dodał w myślach –Proponuje się tam zatrzymać i zaplanować nasze najbliższe działania, do wykopalisk jest kawał drogi i trochę może potrwa zanim zdobędziemy transport i inny potrzebny ekwipunek – Jak najszybciej musiał kupić respirator, już podczas poprzedniego pobytu na planecie Regis codziennie planował to zrobić ale głód nowej wiedzy stale wygrywał i potrzebami ciała i zanieczyszczoną atmosferą miasta.

Spalona benzyna, dym, zapach rozczerwienionej stali. Tak, Kaleb ukochał taki klimat. Bardzo podobny do marsowego.
- Przystaję na to, choć transport to nie problem. Działamy z ramienia inkwizycji. Wystarczy coś zarekwirować. Władze też zrobią wszystko co mogą by nas wspomóc, wizja eksterminusa, nawet jeśli nawet go nie zasugerujemy, sprawia, że ludzie stają się pomocni. Chodźmy do twojej kwatery. Po drodze omówimy nasze umiejętności. Musimy wiedzieć czego się po sobie spodziewać. Może tak być?

- Żaden z nas nie nosi rozety, więcej zdziałamy raczej uprzejmością niż straszeniem władzy eksterminusem. Zresztą myślę że nie powinniśmy na razie się afiszować z tym kim jesteśmy, wolę zobaczyć na wykopaliskach to co powinienem, a nie to co władze chcą nam pokazać. – Regis rozejrzał się uważnie po lądowisku, aby nie wzbudzać podejrzeń przed wyruszeniem przebrał mundur Logis Strategos na proste szaty z kapturem kryjące jego wszczepy cybernetyczne ale wątpił żeby kapłan maszyn był skłonny do podobnych środków ostrożności.

- Zaznaczę wyraźnie. Nie mówiłem o straszeniu władzy eksterminatusem. Oni sami się tym straszą widząc inkwizycję. Nie mamy możliwości by załatwić to w ‘przyjemnym klimacie’ i nie jest to wymagane. Grzeczność to tylko opakowanie. Jeśli nie będa wiedzieć kim jesteśmy, to wyrzucą nas jeszcze nim powiemy po co przyszliśmy. Ja i tak nie jestem w stanie udawać zwykłego człowieka - rozprostował mecharamię, by zademonstrować czemu - Więc jeśli nie chcesz się wyróżniać powinniśmy się rozdzielić

- Obecność Adeptus Mechanicus jest na planecie dość duża więc twoje wszczepy nie powinny budzić aż tak wielkiego zainteresowania. Chodzi mi raczej o próbę dostania się tam po cichu w znaczeniu bez afiszowania się przynależnością do inkwizycji, jeśli ktoś by pytał to podać się raczej jako niezapowiedzianą kontrolę obrony wykopalisk przeprowadzaną przez połączone przedstawicielstwo Adepstus Mechanicus i Departmento Munitorum, a dopiero w ostateczności przyznanie że pracujemy dla Lady Inkwizytor.

- To może się udać, ale tylko na chwilę. Jednak nie każdy może się podac za kogoś od kontroli. Szefowie których będziemy sprawdzać każą też sprawdzić nas. Potrzeba by fałszywych dokumentów. Z próbkami powinienem dać radę, póki byśmy nie zaleźli mocno za skórę. Ale są prostsze sposoby.
Znad barku Quake’a wniósł się okrągławy kształt widziany jako zniekształcenie obrazu.
- Szpiegowska serwoczaszka obudowana kamopłaszczem. Mała, bezgłośna, niewidoczna ani normalnie ani w ciepłowzroku, szesnastokrotne przybliżenie optyczne. Mam pierwszoosobowy dostęp do jej wizji i mogę potem pokazać to na dowolnym wyświetlaczu, lub, jeśli posiada się odpowiedni implant-wejście, bezpośrednio do mózgu drugiej osoby. W warunkach idealnych, ma zasięg do pięciu mil. To jedna z tych umiejętności, czy atutów, o których chciałem porozmawiać.

Regis westchnął głośno, zaledwie kilkanaście sekund po rozmowie o konieczności zachowania dyskrecji z nicości pojawia się szpiegowski servo-czaszka. – Schowaj to z powrotem, porozmawiamy u mnie. – Sapnął na Kaleba i szybkim krokiem ruszył do wyjścia z portu kosmicznego.

Droga do mieszkania przeszła bez incydentów. Miasto wydawało się, żyć swoim spokojnym życiem. Co jakiś czas zauważyli pojedynczego członka Skitarii w towrzystwie serwitorów bojowych. Brak głównej kasty rządzącej w stolicy odbiło się wzmożoną ostrożnością.

Mieszkanie wyglądało tak jak je Regis zapamiętał.


- Poczekaj chwilę – Zaraz za progiem mieszkania Zarkov zatrzymał towarzysza i powoli wszedł do pomieszczenia, poświęcił kilka dobrych minut w każdym z pokoi rozglądając się uważnie i porównując obecny stan z tym w jakim pozostawił to miejsce parę dni temu. W końcu zaprosił Kaleba gestem do środka i wskazał na jeden z foteli.
Wybierając siedzibę Regis pozwolił sobie na odrobinę luksusu. Niewielki apartament znajdował się na najwyższej kondygnacji pięciopiętrowego budynku i składało się z dwóch niewielkich pokoi wychodzących na okrągły salonik zamieniony przez Zarkova na tymczasową pracownię. Pomieszczenie to przykrywała niewielka kopuła z kuloodpornego szkła które z zewnątrz miało szklaną powierzchnię. Kilkanaście bogato zdobionych mechanicznych wysięgników umieszczonych pod kopułą podłączono do jednozadaniowego komputera tak aby mogły pokazać dowolne elementy nocnego niebo widziane z tej części galaktyki. Ciężkie fotele i leżanki które niegdyś stanowiły większość umeblowania salonu odsunięto pod ściany aby zrobić miejsce dla licznych stołów na blatach których leżało wiele dysków z danymi i stosy notatek Regisa które przygotował podczas wcześniejszego pobytu na Omnipotencii. Gdy opuszczał planetę żal mu było zostawiać to wszystko na miejscu ale mógł zabrać ze sobą na statek tylko najważniejsze dokumenty. Zresztą wszystkie odręczne notatki spisane były w języku którym posługiwano się na Córze Machariusa, który już wiele wieków temu zaczął znacznie się różnić od Niskiego Gotyku, a zgromadzone tu dyski miały w sobie tyle protokołów zabezpieczeń że jeśli ktoś był w stanie złamać te szyfry to najpewniej i tak miał już wcześniej dostęp do zawartych w nich informacji. Poza tym jedynym śladem wcześniejszej obecności Zarkova był wciąż nierozpakowany kufer z ubraniami i półka wypełniona pamiątkami z planety, od mechanicznych zabawek dla dzieci po produkowane w lokalnych Manufactoriach skomplikowane fragmenty maszyn których przeznaczenie wciąż pozostawało dla Regisa zagadką. Cichy szum klimatyzatorów na chwilę zmienił się w głośny warkot gdy adept otworzył na chwilę okno aby wypuścić servo-czaszkę na zewnątrz uruchamiając zaprogramowane wcześniej protokoły zwiadowcze.

Zniekształcenie wzleciało zza pleców Queka by zawisnąć pod samym sufitem. Gdy znieruchomiało stało się niemal niewidoczne. Kaleb poświęcił chwilę na poznanie pomieszczeń. Przeszedł się po całej kwaterze, raz czy dwa rzucając okiem na kartki.
- Dobrze. Proponuję teraz omówić nasze umiejętności. Ja zacznę. Podstawy, charakterystyczne dla każdego maszynowieszcza, znasz...

* * *

- Dobra, skoro już omówiliśmy własne możliwości to teraz czas na właściwy temat naszej obecności. Trzeba ustalić plan działania. Najlepiej zacząć, jak mówiłeś, od zwykłych prósb i mieć nadzieję, że wystarczą. Znasz tą planetę. Jakieś sugestie?
 
Arvelus jest offline  
Stary 30-04-2012, 00:54   #19
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Aurelia

Pola i odległe lasy ustąpiły w końcu miejsca pojedynczym domom, aż w końcu dotarli do bramy miasta. Bramy broniły dwa złote posągi przestawiające postać, która zapewne miała być Imperatorem. Chociaż... z proporcji była wyższa i chudsza niż się normalnie go przedstawia. Nie było natomiast strażników przed, ani za bramą. Miasto z początku wydawało się wyludnione. Dopiero po jakiś pięciu minutach spotkali pierwszego rezydenta... i było nim ośmioletnie dziecko.
Minęło z dobre czterdzieści minut zanim spotkali pierwszego dorosłego. Kobieta była jednak bardzo stara i jakiekolwiek próby porozumienia się spełzły na panewce.
Iyalia potrząsnęła głową wspominając bełkot, którym potraktowała ich starowinka.
-Tutejsi znają Niski Gotyk... jeżeli to była jakaś lokalna odmiana to w życiu się z nim nie spotkałam w raportach.- przez spory czas wydawało się, że w mieście znajdują się tylko dzieci i starcy, w końcu jednak spotkali jedną kobietę w ciąży, miała jakieś dwadzieścia lat. Na pytania dotyczące mieszkańców wysłała ich w stronę głównej świątyni. Budynek był widoczny z każdego punktu w mieście. Miał jakieś czterdzieści metrów wysokości i z dobre kilka kilometrów długości jak na oko Aurelii. Dwie kobiety ruszyły w stronę budowli, po drodze mijając więcej typowej lokalnej populacji.
-Nie widać z tej strony, ale świątynia ta nie posiada jednej ściany. Ciągle powiększają ją w jedną stronę, nie wiem po co. Grupy badawcze miały nie wchodzić do miast.- kiedy dotarły do pod Świątynie dało się słyszeć prace przy jednej ze ścian. Inkwizytorka spojrzała w tamtą stronę – Najwyraźniej znowu powiększają świątynie...- Ściany świątyni były ozdobione podobiznami Imperatora oraz Primarchów. Chociaż tak jak wcześniej proporcje figur były odrobinę dziwne.
Nad statuami widniały ich imiona, a nad nimi wielkimi złotymi literami widniał napis: „Magni Progenitores”. Obie kobiety wykonały symbol Aquili przed posągami i wkroczyły do środka. Pierwszą rzeczą, która im się rzuciła w oczy były napisy. Ściany, sufit i podłoga były wypełnione połączonymi ze sobą imionami i nazwiskami... drzewo genealogiczne miasta? Kolejną sprawą były roboty przy jednej ze ścian. Nie wyglądało na to, że powiększali świątynie, lecz zamykali ją.
Co do reszty wystroju wnętrza świątyni... była dość uboga. Poza paroma posągami z dziwnymi proporcjami, witrażami i kolumnami nie było tu nic. Zbliżyła się do nich kobieta. Była mniej więcej w ich wieku, posiadała tatuaż na czole przedstawiający coś na wzór przekreślonego człowieka?
-Witajcie... w czym mogę pomóc kobietom z gwiazd?- Iyalia spojrzała trochę skonsternowana na kobietę, ta się uśmiechnęła- Nie macie znaku i jesteście tu, musicie więc być z pozostałych planet. -Inkwizytorka w końcu przemówiła.
-Wiecie o...? - kobieta jej jednak przerwała.
-Wiemy o Imperium... wiemy też o Omniscii i żyjących tam ludziach... przez nich nie miałam szans u Wielkiego Przodka.
-Wielkiego...
- Kapłan wam wszystko wyjaśni... proszę za mną.- kobieta zaprowadziła ich przed starego mężczyznę. Ten spojrzał na nowo przybyłe i skinął na kobietę z tatuażem.
- Dziękuje Amando wróć do pozostałych.- kobieta skłoniła się i odeszła. Kapłan zwrócił się do Iyalii i Aurelii -Witam, Formis Mass do usług. W czym mogę służyć?


_______________________________
*Wielcy Przodkowie.
Alleus Caiden, Bjorn Raumund

Do trójki mężczyzn podszedł kolejny Arbiter. Ten był wyraźnie niższego statusu i spojrzał na Maximoffa.
-Ach, Hugo jesteś już dobrze. Proszę zabierz naszych gości do Seguani. Sądzę, że będą chcieli zobaczyć też jak działają bramy miasta.- Hugo skinął głową i spojrzał na dwóch agentów Inkwizycji.
-Proszę za mną.- Caiden i Bjorn zaczęli podążać za młodszym Arbiterem. Alleus został jednak zatrzymany przez Maximoffa.
-Chwileczkę kolego Caiden. Chciałbym się czymś z tobą podzielić.- dosłownie kilka chwil później Arbiter dołączył do Astartesa przy niewielkim lądowisku. Hugo pożegnał się z dwójką agentów, zasalutował i wrócił do swych obowiązków. Zostali przetransportowani do murów obronnych miasta niewielką powietrzną taksówką. Podróż trwała dość długo, aby dwójka wymieniła się spostrzeżeniami. Na miejscu zostali przeprowadzeni wzdłuż murów. Faktycznie były dość grube i wysokie. Bez machin oblężniczych dostanie się do miasta graniczyło z cudem. Co kilka metrów rozstawione były potężne reflektory oświetlające ziemie pod murami. W końcu dotarli do kobiety ubranej w czarną zbroję Arbiterów i z większa ilością odznaczeń niż Caiden. Arbiterka spojrzała na swych gości.
-Starsza Arbiter, Seguani Mandar. Miło wiedzieć, że Inkwizycja troszczy się o sprawność naszej pracy, ale proszę mi uwierzyć: Nic złego, żaden Kult, żadna Rebelia, nie przejmą tej planety. Czy może chodzi o coś innego?
 
Seachmall jest offline  
Stary 14-05-2012, 15:07   #20
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Regis Zarkov, Kaleb „Quake” Delgado

Regis rad był z perspektywy powrotu na Omnipotencję, rebelie i kulty Nieprzyjaciela spotkać można przecież w każdym zakątku Imperium a możliwość bycia świadkiem wydobycia spod lodowej skorupy Tytana klasy Imperator z pewnością nigdy się nie powtórzy. Z szerokim uśmiechem na ustach wstał i pokłonił się reszcie, krótką komendą polecił servo-czaszce przerwać obserwacje i podążać za nim i udał się do swojej kajuty przygotować się do lotu. Zarkov urodził się i spędził sporą część swego życia na przemierzającym przestrzeń kosmiczną statku i niewiele było miejsc w których czułby się bardziej komfortowo niż na pokładzie – co innego lądowanie. Do tej części podróży jak do tej pory nie mógł się przyzwyczaić, po spakowaniu swoich rzeczy uraczył się na uspokojenie kieliszkiem wybornego amasecu za którym podążyły łagodne środki uspokajające i ruszył do ładowni aby podejrzliwie obejrzeć lądownik którym przyjdzie mu wylecieć.

-Niedaleko stąd jest mieszkanie w którym się zatrzymałem podczas poprzedniego pobytu.- Klimatyzowane mieszkanie dodał w myślach –Proponuje się tam zatrzymać i zaplanować nasze najbliższe działania, do wykopalisk jest kawał drogi i trochę może potrwa zanim zdobędziemy transport i inny potrzebny ekwipunek – Jak najszybciej musiał kupić respirator, już podczas poprzedniego pobytu na planecie Regis codziennie planował to zrobić ale głód nowej wiedzy stale wygrywał i potrzebami ciała i zanieczyszczoną atmosferą miasta.

Spalona benzyna, dym, zapach rozczerwienionej stali. Tak, Kaleb ukochał taki klimat. Bardzo podobny do marsowego.
- Przystaję na to, choć transport to nie problem. Działamy z ramienia inkwizycji. Wystarczy coś zarekwirować. Władze też zrobią wszystko co mogą by nas wspomóc, wizja eksterminusa, nawet jeśli nawet go nie zasugerujemy, sprawia, że ludzie stają się pomocni. Chodźmy do twojej kwatery. Po drodze omówimy nasze umiejętności. Musimy wiedzieć czego się po sobie spodziewać. Może tak być?

- Żaden z nas nie nosi rozety, więcej zdziałamy raczej uprzejmością niż straszeniem władzy eksterminusem. Zresztą myślę że nie powinniśmy na razie się afiszować z tym kim jesteśmy, wolę zobaczyć na wykopaliskach to co powinienem, a nie to co władze chcą nam pokazać. – Regis rozejrzał się uważnie po lądowisku, aby nie wzbudzać podejrzeń przed wyruszeniem przebrał mundur Logis Strategos na proste szaty z kapturem kryjące jego wszczepy cybernetyczne ale wątpił żeby kapłan maszyn był skłonny do podobnych środków ostrożności.

- Zaznaczę wyraźnie. Nie mówiłem o straszeniu władzy eksterminatusem. Oni sami się tym straszą widząc inkwizycję. Nie mamy możliwości by załatwić to w ‘przyjemnym klimacie’ i nie jest to wymagane. Grzeczność to tylko opakowanie. Jeśli nie będa wiedzieć kim jesteśmy, to wyrzucą nas jeszcze nim powiemy po co przyszliśmy. Ja i tak nie jestem w stanie udawać zwykłego człowieka - rozprostował mecharamię, by zademonstrować czemu - Więc jeśli nie chcesz się wyróżniać powinniśmy się rozdzielić

- Obecność Adeptus Mechanicus jest na planecie dość duża więc twoje wszczepy nie powinny budzić aż tak wielkiego zainteresowania. Chodzi mi raczej o próbę dostania się tam po cichu w znaczeniu bez afiszowania się przynależnością do inkwizycji, jeśli ktoś by pytał to podać się raczej jako niezapowiedzianą kontrolę obrony wykopalisk przeprowadzaną przez połączone przedstawicielstwo Adepstus Mechanicus i Departmento Munitorum, a dopiero w ostateczności przyznanie że pracujemy dla Lady Inkwizytor.

- To może się udać, ale tylko na chwilę. Jednak nie każdy może się podac za kogoś od kontroli. Szefowie których będziemy sprawdzać każą też sprawdzić nas. Potrzeba by fałszywych dokumentów. Z próbkami powinienem dać radę, póki byśmy nie zaleźli mocno za skórę. Ale są prostsze sposoby.
Znad barku Quake’a wniósł się okrągławy kształt widziany jako zniekształcenie obrazu.
- Szpiegowska serwoczaszka obudowana kamopłaszczem. Mała, bezgłośna, niewidoczna ani normalnie ani w ciepłowzroku, szesnastokrotne przybliżenie optyczne. Mam pierwszoosobowy dostęp do jej wizji i mogę potem pokazać to na dowolnym wyświetlaczu, lub, jeśli posiada się odpowiedni implant-wejście, bezpośrednio do mózgu drugiej osoby. W warunkach idealnych, ma zasięg do pięciu mil. To jedna z tych umiejętności, czy atutów, o których chciałem porozmawiać.

Regis westchnął głośno, zaledwie kilkanaście sekund po rozmowie o konieczności zachowania dyskrecji z nicości pojawia się szpiegowski servo-czaszka. – Schowaj to z powrotem, porozmawiamy u mnie. – Sapnął na Kaleba i szybkim krokiem ruszył do wyjścia z portu kosmicznego.

Droga do mieszkania przeszła bez incydentów. Miasto wydawało się, żyć swoim spokojnym życiem. Co jakiś czas zauważyli pojedynczego członka Skitarii w towrzystwie serwitorów bojowych. Brak głównej kasty rządzącej w stolicy odbiło się wzmożoną ostrożnością.

Mieszkanie wyglądało tak jak je Regis zapamiętał.


- Poczekaj chwilę – Zaraz za progiem mieszkania Zarkov zatrzymał towarzysza i powoli wszedł do pomieszczenia, poświęcił kilka dobrych minut w każdym z pokoi rozglądając się uważnie i porównując obecny stan z tym w jakim pozostawił to miejsce parę dni temu. W końcu zaprosił Kaleba gestem do środka i wskazał na jeden z foteli.
Wybierając siedzibę Regis pozwolił sobie na odrobinę luksusu. Niewielki apartament znajdował się na najwyższej kondygnacji pięciopiętrowego budynku i składało się z dwóch niewielkich pokoi wychodzących na okrągły salonik zamieniony przez Zarkova na tymczasową pracownię. Pomieszczenie to przykrywała niewielka kopuła z kuloodpornego szkła które z zewnątrz miało szklaną powierzchnię. Kilkanaście bogato zdobionych mechanicznych wysięgników umieszczonych pod kopułą podłączono do jednozadaniowego komputera tak aby mogły pokazać dowolne elementy nocnego niebo widziane z tej części galaktyki. Ciężkie fotele i leżanki które niegdyś stanowiły większość umeblowania salonu odsunięto pod ściany aby zrobić miejsce dla licznych stołów na blatach których leżało wiele dysków z danymi i stosy notatek Regisa które przygotował podczas wcześniejszego pobytu na Omnipotencii. Gdy opuszczał planetę żal mu było zostawiać to wszystko na miejscu ale mógł zabrać ze sobą na statek tylko najważniejsze dokumenty. Zresztą wszystkie odręczne notatki spisane były w języku którym posługiwano się na Córze Machariusa, który już wiele wieków temu zaczął znacznie się różnić od Niskiego Gotyku, a zgromadzone tu dyski miały w sobie tyle protokołów zabezpieczeń że jeśli ktoś był w stanie złamać te szyfry to najpewniej i tak miał już wcześniej dostęp do zawartych w nich informacji. Poza tym jedynym śladem wcześniejszej obecności Zarkova był wciąż nierozpakowany kufer z ubraniami i półka wypełniona pamiątkami z planety, od mechanicznych zabawek dla dzieci po produkowane w lokalnych Manufactoriach skomplikowane fragmenty maszyn których przeznaczenie wciąż pozostawało dla Regisa zagadką. Cichy szum klimatyzatorów na chwilę zmienił się w głośny warkot gdy adept otworzył na chwilę okno aby wypuścić servo-czaszkę na zewnątrz uruchamiając zaprogramowane wcześniej protokoły zwiadowcze.

Zniekształcenie wzleciało zza pleców Queka by zawisnąć pod samym sufitem. Gdy znieruchomiało stało się niemal niewidoczne. Kaleb poświęcił chwilę na poznanie pomieszczeń. Przeszedł się po całej kwaterze, raz czy dwa rzucając okiem na kartki.
- Dobrze. Proponuję teraz omówić nasze umiejętności. Ja zacznę. Podstawy, charakterystyczne dla każdego maszynowieszcza, znasz...

* * *

- Dobra, skoro już omówiliśmy własne możliwości to teraz czas na właściwy temat naszej obecności. Trzeba ustalić plan działania. Najlepiej zacząć, jak mówiłeś, od zwykłych prósb i mieć nadzieję, że wystarczą. Znasz tą planetę. Najlepiej będzie zacząć grzecznie. Pójść do władz, przedstawić się, popytać. Wszystko w grzecznym klimacie. Jak się nie uda to działać już mniej oficjalnie. Co o tym sądzisz?
- Raczej nie zaszkodzi spróbować, ruszymy tam razem? Przed wyruszeniem chciałbym jeszcze pogrzebać w archiwach, na początek tych publicznie dostępnych żeby dowiedzieć się czy coś ważnego nie stało się podczas mojej nieobecności. Nawet jeśli władze nie będą skłonne pomóc nam z naszym zadaniem to jestem pewien że możemy znaleźć tu osoby skłonne za odpowiednią opłatą zapewnić nam „alternatywne” rozwiązanie.
- Twój tok myślenia jest logiczny. Czas nas nie goni aż tak bardzo, by porzucać zabiegi o dużym prawdopodobieństwie pomocności. Jeśli pozwolisz to zapisał bym w pamięci, twoje notatki. Mogą się okazać bardzo przydatne.
-Wszystko zapisane jest w języku którego używaliśmy na statku na którym się wychowałem. To raczej odmiana Niskiego Gotyku niż zupełnie nowy konstrukt lingwistyczny więc myślę że mógłbym zmodyfikować oprogramowanie deszyfrujące żeby było w stanie je odczytać ale trochę to może potrwać.
- Wystarczy mi klucz. Np. strona zapisana tym dialektem plus strona, na której jest napisane zupełnie to samo tylko w wysokim gotyku. Mój duch maszyny powinien sobie poradzić z deszyfracją, skoro to zwykły dialekt, a nie specjalnie wykonany kod.
 
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172