Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2012, 14:27   #1
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Post [WH40k] ''Perypetie Panienki Anny Duncan'' [+18]

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Ycxc8Xitweo[/media]Układ słoneczny Agapę , Ultima Segmentum 41 tysiąclecie.

Fregata Łowców Niewolników ''Słodka Wolność'' (320m długości, 10 baterii ciężkich kosmicznych bolterów, 2 baterie laserów plot, dziobowe działo plazmowe typu ''Niszczyciel'', 7 myśliwców bojowych, 1 uzbrojony transporter orbita-atmosfera), - mostek.

Wąska szyba dawała wgląd w nieskończenie pustą przestrzeń kosmiczną, z daleka widać było jasną białą sporych rozmiarów świetlista kulę - gwiazdę Agapę. Sam mostek rozświetlały za to utrzymane głównie w zielonym tonie ekrany i wskaźniki przy których z czerwonymi oczami pieczołowicie pracowali wychudzeni marynarze. Na wielkim skórzanym czarnym fotelu siedziała postać średniego wzrostu, tęgiej postury, o kulistym nosie i małych oczach. Mężczyzna miał około 50 lat , szare włosy i mnóstwo tatuażów różnego rodzaju i znaczenia, obie jego ręce należały do królestwa bioniki. Był to Radagast Niemiły, znany i cieniony przez Flex łowca niewolników. Zajmował się szczególnymi zleceniami , tak było i w tym przypadku. Popalał fajkę z Serwidzkim Tytoniem , gdy podszedł do niego naprawdę paskudnie wyglądający szczuromordy jegomość odziany w typowy Flak-pancerz , zawierająca liczne naszywki i dorabiane medale. Zwał się Gibki. Radagast popatrzył na niego załzawionymi oczami, jego uśmiech wykrzywił się spod wąsów:

-Jak tam zadziorna cizia?- twarz Gibkiego wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, znał wiele szczegółów ciała...- Panna Anna Duncan?

-Śpi. Clorazyna działa jak należy. Zabraliśmy również nawet najmniejsze groźne przedmioty tak jak sobie życzyłeś. Dostała zastrzyk z mieszaniną żywiącą a w celi ma butelkę z wodą. Nie groźna dla głów strażników- wyszczerzył ponownie swoje szczerbate zęby.

-Dbacie o nią nad wyraz dobrze. Zajebała mi sześciu ludzi. Nie lubię dziwki.

Gibki pomyślał '' ja bym ją tak czy siak poruchał'' (co częściowo były bliskie temu co robił z nieprzytomną Anną), popatrzył na Niemiłego skinął głową i odszedł. Brzydki chłopak wiedział, że po takich komentarzach ze strony przełożonego należy odejść, najlepiej by napić się dobrej nalewki lub spalić popularną w tym układzie Hasztę.


Panienka Isztar

Silny układ nerwowy panienki zwącej siebie Isztar, dość szybko uzyskał świadomość. Wszystko za sprawą pominięcia dawki przez strażnika. Chciał popatrzeć na jej chude ale seksowne ciało po przebudzeniu, zbadać jej miny, spojrzeć w żywe oczy, usłyszeć jej seksowny głos... przeklinający wniebogłosy...

Otworzyła oczy. Znajdowała się w chłodnej metalowej celi. Z uprzejmości pomieszczenie zawierało toaletę, jeśli tak dało się nazwać ten mały tandetny ceramiczny twór. Koło niej leżała plastikowa brudna butelka z wodą. Wszystko było tępe , uderzająco beznadziejne. Zapewne był to efekt działania leku , który jeszcze w pełni nie ustąpił. Isztar nie przyzwyczajona do złych nastojów, rozbawiona w przyjemnościach czekających w szerokiej galaktyce czuła się naprawdę źle. Blade światło padało na jej , o dziwo, wolne ręce. Pomimo , dostania zastrzyku była cholernie głodna. Jej żołądek zwijał się w pół , pusty niczym przestrzeń otaczająca ''Słodką Wolność''. Obieg powietrza w części więziennej posiadał komputerowo ustaloną mniejszą wydajność, wszystko w ramach oszczędności. Odruchowo spróbowała przypomnieć sobie co robi w tym paskudnym miejscu.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-05-2012 o 00:45.
Pinn jest offline  
Stary 07-05-2012, 14:41   #2
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Była... w klubie. Nox Dominum, o ile dobrze pamięta. Czuła... pot, tytoń i narkotyki. Światła reflektorów częściowo rozpraszały się w chmurze pod sufitem, sprawiając surrealistyczne wrażenie. Była tam sama? Nie... przecież tańczyła w tłumie, ale... Tak! Była z Rhi. Tańczyły w rytm galopującej muzyki, drinka za drinkiem i popalając co jakiś czas mieszanką tytoniu i kilku innych narkotycznych ziół.



- Wyłaź albo twoja paniusia zarobi ósmy otwór w głowie!
(Aż odskoczyła, wciąż na siedząco, pod ścianę celi, gdy dotarło do niej to wspomnienie)
Jak to się stało? Dominum Nox był teraz... pełen trupów. Na parkiecie leżało z pół tuzina ciał. Muzyka już nie grała, choć światła wciąż harcowały, dodając scenie klimatu horroru. Ludzie w czarnych pancerzach siatkowych i hełmach na głowie, kryjącymi twarz za wizjerami. Był ich z tuzin. Tylu naliczyła. Jeden stał na środku parkietu, leżała płacząca Rhi, a jakiś koleś trzymał ją na muszce, drugi obok niego się rozglądał, a pozostali przeczesywali klub, a mieli co przeczesywać. Dominum Nox to wielki klub, trzypiętrowy, choć dwa górne były bardziej zawiniętymi balkonami, tak by scena, na której grywali muzycy, była widoczna z każdego miejsca. Wiele prywatnych pokoi, oraz tych gdzie się chodziło by się dochlać, lub doćpać i obudzić dzień później. Filary, wielkie czerwono-różowe kanapy, które też dawały miejsce by się skryć.
- Tkniesz ją, a rozerwę cię na strzępy!
Krzyknęła i zaraz uciekła na piętro klubu, korzystając z przejścia służbowego. Nox to jej ulubiony klub i zna go jak własną kieszeń.
- Liczę do trzech! Raz!
Isztar wczołgała się pod fotel przy barierce na trzecim piętrze, tak, że mogła bez problemu dostrzec środek parkietu, pozostając w głębokim cieniu. Nie była w stanie nic zrobić. Tego jednego pilnowało jeszcze trzech, poukrywanych przy filarach, w półcieniu. Nawet gdyby wskoczyła i zabiła go to oni by ją zabili. Albo i nie, bo chyba chodziło im o coś innego. Nie wzięła pistoletu. Żadnej broni. Nie spodziewała się czegoś takiego. Pijanym gburom umiała wlać bez pomocy technologii.
- Dwa!
Co tu robić, co tu robić... jak ją uratować i nie dać się zabić, lub złapać?! Zobaczyła, że ktoś wchodzi na piętro, a Anna, mimo, że była dość niska, to jednak nie była dzieckiem, by zmieścić się w całości pod fotem, a wystające pół ciała, spod niego, zwróciło by uwagę. Wyszła spod niego i zaczaiła za gotyckim filarem. Głeboki wdech, drugi, trzeci i kopnięciem wytrąciła las-karabin z rąk mężczyzny
- Mam... - tyle zdążył krzyknąć nim Isztar go chwyciła i przerzuciła przez biodro na szklany stolik, którego odłamki teraz powbijały się w jego plecy
- No to uznamy to za TRZY!
Strzał rozszedł się po klubie. Jak wiele wcześniej ale ten zdawał się najbardziej upiorny.


Dowódca stwierdził, że muszą sprawdzić informatorów, bo schrzanili sprawę mówią, że groźba zadziała
- Znajdźcie ją klasycznymi metodami. Obsadziliśmy wyjścia, więc nie mogła uciec.
Nagle huk. To ciało jego człowieka zleciało trzy piętra by, z impetem, spaść na parkiet. Zaraz karabiny zostały wycelowane w górę
- Alfa, Gamma i pół Zety na górę na górę. Reszta osłania balkony! Od teraz dziwka jest uzbrojona, więc uważajcie na dupy!


Anna nie była bezbronną dziewczyną, a z karabinem i krótkofalówką wyciągniętą z hełmu, okazała się bardzo wymagającym przeciwnikiem. Cóż... przewaga liczebna, oczywiście, jest wielką przewagą, ale znajomość każdego ruchu przeciwnika, oraz terenu też nie sa do przecenienia. Nie oddała łatwo skóry.


Isztar przysiadła w rogu celi, przy ścianie w którą wmontowano kraty, dzięki czemu pozostawała niewidoczna, póki się nie spojrzało pod określonym kątem. Rhi nie żyje... pozwoliła sobie na chwilę cichej rozpaczy. Zagryzła wargę, a łzy spłynęły jej po policzkach.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 08-05-2012 o 17:33.
Arvelus jest offline  
Stary 07-05-2012, 18:21   #3
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-Byczy. Byczy! BYCZY KURWA!-wykrzyczał Gibki , niewyraźnie przez braki w swoim uzębieniu. Byczy, wielki 190 cm chłop na sterydach z dwudniowym zarostem poruszył się na drobnym metalowym krzesełku.Powoli przejrzał na oczy.

-Taa?- powiedział basowym tonem. Byczego bardzo wkurwiał go ten szczurzy nie dojebany pedałek sądzący, że jeśli podepnie sobie trochę medali to wszyscy będą go szanować.

Gibki za to wiedział co myśli o nim olbrzym. Bardzo go to wkurzało a zarazem straszyło.

-Słuchaj no, trzeba obczaić suczkę.

-Tą ładną, śpiąca królewnę?

-Tak.

-Sam ją zobacz, chyba ci się podoba. Najłatwiej do takiej zagadać... jak śpi. To chyba szczyt twoich możliwości.

Gibki naprawdę powoli zaczynał tracić cierpliwość, nie mógł jednak tego pokazać.

-Sam kurwa śpisz i to na warcie. A wiedź , że początkiem możliwości może być rozjebanie twojej twarzy moim bolterem (*lekkim co prawda).

Byczy wstał , wyszczerzył zęby i popatrzył się kpiąco na niższego o półtora głowy chudzielca ruszając w stronę cel , czując wyższość. Miał ochotę opluć tą brudną twarz kiedy ją mijał.




Isztar lekko popłakiwała oparta o boczne kraty. Same wejścia do cel były zrobione z dosyć grubej stali jednak przestrzeń między celami separowały metalowe pręty. Był to efekt lekkiej , może niepotrzebnej przebudowy. W każdym razie czerwono włosa dziewczyna siedziała samotnie. Zahamowała łzy i pozwoliła by żal i smutek przepływały przez jej serce. Nie była słaba, w innym razie nie została by wybrana. Potrafiła robić ludziom naprawdę brutalne rzeczy, nie była jednak sadystką czy sługą Khorna i posiadała pewne ludzkie uczucia. Może nawet większe od co niektórych fanatyczny sióstr z Orders Militant w Adepta Sororitas palących heretyków z wzniosłą zapalczywą religijnością. Zresztą wiele ją łączyło z Siostrami Bitwy, w pewnym sensie. Kiedyś , dawno temu Anna Duncan pragnęła być jedną z nich. Była to jednak odległa przeszłość. Przypomniała sobie kim jest i poczuła chęć zemsty. Rhi nie żyje...

W tym samym momencie usłyszała kroki i uderzenia potężnych podkutych obcasów o stalową kratkę. Jeśli chciała udawać nieprzytomną miała mało czasu. Z drugiej strony wtedy nie wzbudzi sobą zainteresowania.


 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 08-05-2012 o 17:19.
Pinn jest offline  
Stary 08-05-2012, 17:46   #4
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Isztar błyskawicznie otarła łzy i zdzieliła się w twarz by odzyskać zimną krew, po czym, prawie, że doskoczyła do miejsca gdzie się obudziła i położyła się by udawać, że się jeszcze nie wybudziła. Im więcej fałszywej wiedzy mają porywacze tym lepiej, a kto wie... może okażą się na tyle głupi by zacząć dyskutować, myśląc, że nie słyszy.
 
Arvelus jest offline  
Stary 08-05-2012, 18:16   #5
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Byczy nie lubił jak się z niego kpi. W zasadzie i tak całkowicie pierdolił gibkiego, ale wkurwiało go ,że nie może rozwalić mu gęby. Szedł prawie ciemnym, lekko oświetlonym korytarzem. Jego podkute buty , twardo uderzały o kratkę pod którą biegły wężowate kable i rury. Doszedł do dwóch metalowych drzwi. Musiał lekko się schylić by dojrzeć wizjer. Przesunął zasuwę i spojrzał w głąb celi.

Śpi... Tylko...- coś zaniepokoiło olbrzyma. Oczywiście nie wiedział, że młoda kobieta nie dostała Clorazyny. Trzeba dodać jedną rzecz- Byczy pochodził z prawie dzikiej wojowniczej planecie o prawie absolutnym patriarchacie. Kobiety były w zasadzie tylko i wyłącznie własnością męża. Pomimo domniemanych zdolności Isztar nie czuł żadnego strachu.

Śpiąca królewna. Zaraz cię sprawdzę.

Mężczyzna wyjął pałkę elektryczną i włączył ją na średnie napięcie. Tak na wszelki wypadek , intuicja mu to kazała. Podłożył kartę pod czytnik, wybrał guzik potwierdzenia i wszedł do celi. Isztar oddychała powoli, klęknął . Czyżby chciał się zabawić na śpiącej więźniarce? Owszem, ale w inny sposób. Jego grube , twarde dłonie pełne odcisków złapały gardo dziewczyny. Zaczął ją dusić. Słyszała jak począł szybciej, gwałtownie oddychać. Podniecało go to. Isztar nie mogła znać praktyk z planety Byczego. Im bliżej kobieta była śmierci tym lepiej. Wiele młodych panien umierało tak w czasie nocy poślubnej. Wtedy grało się ostro. Najwyraźniej oprawcy było za nic , domniemana nieprzytomność panny , bo ścisnął jeszcze mocnej . Isztar nie mogła już wytrzymać i zakrztusiła się. Może powinna zaatakować go wcześnie? Ale skąd miała wiedzieć o fetyszu strażnika? Ten słysząc oznaki życia wrzasnął brutalnie i przycisnął ją do ściany. Miała bardzo mało czasu na działanie. Elektryczna pałka już była uniesiona.

-Co tam suko?!

Jego oczy były pełne dzikości i nieokrzesania graniczącym z szaleństwem. Oczy...
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 08-05-2012 o 18:22.
Pinn jest offline  
Stary 08-05-2012, 21:05   #6
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Isztar zatrzepotała nóżkami gdy ją podniesiono. Nie wiedziała czy chce ją zabić, ani nawet czy jest sam, bo miała pewne trudności z wychyleniem się i sprawdzeniem, czy ktoś jest za plecami. Jednak musiała walczyć. Chyciła go obiema dłońmi za palce by dostać się do powietrza. Jednocześnie zaparła sie lewą nogą o ścianę wyprowadziła potężne kopnięcie w odsłonięte krocze.
Byczy zawył z bólu . Oparł się o podłogę i zaczął dyszeć , pełen nienawiści. Jeszcze trzymał pałkę choć nie miał czasu jej użyć. Isztar nie miała zamiaru mu go dawać, rzuciła tylko okiem by zobaczyć, że koleś nie ma nikogo do pomocy. A więc doskonale... Wyskoczyła w górę podnosząc nogę niemal do szpagatu i ułamek sukundy później już spadała i, z ogromnym impetem (szczególnie jak na masę panienki Anny Duncan) jej pięta, nieomal, wbiła się w potylicę Byczego, rozsmarowując mu nos na podłodze. Mężczyzna padł nieprzytomny, wydał z siebie tylko lekki bolesny pomruk. Drzwi od celi pozostawały otwarte.
Isztar nie czekała na zbawienie. Chwyciła pałkę elektryczną i zdzieliła go, jeszcze raz w potylicę, z głeokiego zamachu, wcześniej ustawiając pełną moc. Prąd zaświszczał w ciasnej celi. Wojownicza kobieta mogła śmiało wyjść na zewnątrz, co zrobiła. Znalazła się w dość ciasnym, ledwie oświetlonym korytarzu. Jej bose stopy boleśnie wpijały się w kratę stanowiącą podłogę. W okolicy nie było kamer. Ruszyła przed siebie z strony gdzie przyszedł za pewny siebie ochroniarz. Szła powoli, ostrożnie, nasłuchując szczegółów. Wszystkie cele posiadały dosyć grube metalowe drzwi takie jak w jej celi. Nie wiedziała o tym ,ale znajdowała się w sekcji z izolatkami. Sama sekcja więzienna statku niewolniczego była oczywiście o wiele większa. Parła przed siebie, aż zobaczyła jasne białe światło. To stróżówka. Za nią znajdowało się pomalowane na niebiesko grodzie. Zapewne otwierało się je w samej stróżówce. Podeszła zgrabnie i cicho pod skraj pancernej szyby. Wychyliła się delikatnie. Zobaczyła dosyć wysoką ale z pewnością mniejszą od jej niedoszłego oprawcy postać. Był to bardzo chudy mężczyzna ubrany w flak pancerz pełen przypinanych orderów, jeden był wykonany ze złota. Był to oczywiście Gibki błogo upalony hasztą. Mówił coś do siebie i patrzył na świecącą lampę przymocowaną do sufitu. Zwałnie łapał kolejnego bucha. Panienka , jeśli można było ją tak nazwać zobaczyła identyczną elektryczną pałkę i ciężki las pistolet u boku szefa sekcji izolatek.
Isztar wróciła za ścianę, oparła się o nia i westchnęła głęboko. Po czym rzuciła się do miniaturowej szarży. W trzech krokach była już przy strażniku, z pałką wziesioną do poziomego uderzenia. Oczywiście się nie powstrzymywała. Strażnik dostał poteżny cios w swój szczurzy łeb. Padł na ziemię ogłuszony, ale coś tam wierzgał odrobinę, więc wciąż czekała ze wzniesioną pałką by mieć pewność, że nie sięgnie nagle po pistolet. Przez chwilę tak leżał po czym wydoił:
-Duncan , Byczy się tobą nie zajął?
Z jego skroni płynęła krew.
- On już się nikim nie zajmie, a ty mi teraz odpowiesz na kilka pytań.
- Piękna zlituj się...- Gibki poczuł gorycz przegranej , to przez jego głupotę wieźniarka była na wolności. Mógł podać jej lek.
- Milcz psie, póki nie pytam. Przewróć się na brzuch i wyciągnij ręce daleko przed siebie.
Gibki tylko wyszczerzył zęby i złapał swój ciężki las pistolet, ale Isztar spodziewała się tego. Wciąż wznieciona pałka spadła prosto w broń gwałtownie wytrącając mu ją z ręki. Przy okazji łamiąc i rażąc mu palce. Zawył.
-Głupia cipa, zajebę cię!- wykrzyczał i napluł jej na pierś.
Isztar jedynie wzniosła w górę brew widząc, że mimo gróźb strażnik nie zrobił nic poza instynktownym chronieniem złamanego palca drugą dłonią.
- Jeszcze jedna taka akcja a już nigdy nie pojebiesz. Na brzuch... JUŻ!
-Cóż i tak cię już ruchałem suko- powiedział sepleniąc. Chyba cechowała go głupia upartość.
Isztar zakręciła pałką. Nie podobało jej się to co powiedział. Jeszcze go za to wykastruje.
- Dostałeś kiedyś takim cudeńkiem po klejnotach? - zapytała zwiększając moc do maksimum - Radzę mnie nie denerwować.
-Pss- powiedział i obrócił się na brzuch- Tylko zostaw mój palec. Złamałaś mi go- powiedział gorzko ale potulniej.
-A czemu twój palec ma mnie obchodzić? Więc tak. Jeśli choć raz podniesiesz głos to wyjdę z założenia, że alarmowałes kolegów i cię zabiję by uciec. A teraz odpowiadaj na pytania. Pierwsze. Gdzie lecimy? - zapytała obchodząc go. Przyciągnąła pistolet stopą i wzięła do ręki.

- Na Nar Satiel. To księżyc Decimusa- powiedział, najwyraźniej zmiękczony zaczął kontynuować- Podobno jakaś szycha z Flexu chce mieć cię w posiadaniu.

Isztar pierwszy raz słyszała o tej organizacji.
- Flex? Nie słyszałam. Jakiś rouge trader? Czy organizacja?
-Organizacja przestępcza. Nie należy z nią zaczynać panienko. Mają całe dolne poziomy Decimusa w garści. Wiem o czym mówię . Wychowałem się na tej planecie. To prawdziwe szychy. Ktoś za dobry dla ciebie panienko.
- Nie ma ‘za dobrych dla mnie’. I na pewno nie dam się wziąć ‘w posiadanie’.
- Zobaczymy.
- Ilu was jest na statku? Jak dobrze uzbrojeni jesteście? Za ile dotrzemy na miejsce i kto dowodzi?
Gibki prychnął. Nie chciał dzielić się takimi informacjami.
-Jesteśmy już blisko Nar Satiel. Jest nas wystarczająco dużo. Broń mamy porządną. A dowodzi nie kto inny jak słynny Radagast Niemiły- powiedział dumnie chudzielec.
- Z czterech pytań dobrze odpowiedziałeś na dwa. Za każde kolejne złe złamię ci kość, przy czym pozostajemy przy zasadzie, że za krzyk zabiję. Jeszcze raz. ILU was jest na statku i JAK jesteście uzbrojeni.
- Różnie. Mamy strażników więziennych ale również dobrze wyposażonych łowców. Niektórzy z nich to prawdziwi zawodowcy. Jeśli będziesz biegać sobie po statku napewno ich wyślą. A, jest nas około 120 razem z technikami.
- Gdzie macie zbrojownię?
-Daleko stąd. Znajdujesz się na dziobie z resztą sekcji więziennej. Zbrojownia jest na środku statku na lewej burcie. To blisko hangarów- mówił tak wiele bo i tak wiedział co Radagast z nim zrobi. Ponad to lubił Isztar od początku, co było powodem jego zguby.
- Jak długi jest statek? I jak się nazywa?
-320 m długośći. ‘’Słodka Wolność’’. Ile jeszcze chcesz się wypytawać?- spytał. W tej samej chwili odezwał się interkom.
-Gibki jak tam u was? Więźniowie cisi i grzeczni?- odezwał się głos szarpany przez zakłócenia.
-Zapewne mam udawać niewiniątko?- rzekł strażnik.
Isztar tylko kiwnęła głową, chłopak szybko sie uczył.
Gibki podszedł do panelu wypełnionego różnymi przyciskami i ekranami. Nacisnął guzik interkomu.
-Cicho i spokojnie. A jak u ciebie?
-Właśnie pije 10 kawę.
-To cudownie. Bez odbioru- rozłączył się.
- Świetnie. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie pozwolić ci żyć.
-Było by miło.
- Nie wątpię.
- Drzwi od windy otwierasz na tym panelu- wskazał drobny przełącznik z napisem ‘’Gate 7’’
- To jedyne wyjście?
-Tak sekcja izolatek jest szczelnie zamknięta.
- Przy wyjściu są jacyś strażnicy?
- Zależy na jakie piętro wjedziesz. 5 jest wyjściem z całej sekcji więziennej. Może być tam dużo straży.
- A pozostałe?
- To inne przedziały więzienne. Większe od tego. Sporo tam strażników. Jednym słowem , tak czy siak musisz się poddać. Niekoniecznie mi- dodał.
- Będziecie musieli mnie zastrzelić.
-Jeśli oddasz mi broń...
- To będzie dokładnie tak samo jak by nigdy nie udało mi się wydostać z celi, a pewno jeszcze dołożycie mi za zabicie tego wielkoluda.
-Masz mało wyjść. Na twoim miejscu oddał bym się w ręce Flexu. Słyszałem plotki . Podobno nie masz być zwykła dziwką. Mają wobec ciebie jakieś plany. Ja doskonale wiem o twojej mocy , dostaliśmy jasne wytyczne.
- Czyli mnie nie zabijecie, bo wam nie zapłacom. Niczym nie ryzykuję próbując uciec. Wstań.
-O ile 20 facetów nie rzuci się na ciebie próbując cię połamać- wstał i uśmiechnął się ukazując wybrakowane uzebienie.
- To już mój problem. Otwórz jedną celę i zamknij ją bym zobaczyła jak się to robi, następnie znów otworz i wejdź do środka.
Gibki popatrzył nienawistnie. Zdecydowanie nie podobał mu się taki plan, ale było to lepsze od śmierci. Ukazał całą procedurę i skierował się do najbliższej celi. Przez chwilę zahał się przed wejściem do środka i nagle usłyszał szum elektryczny, nie zdążył się odwrócic i jedynie kątem oka dostrzegł pałkę która zdzieliła go w skroń i przepuściła setki woltów przez mózg, padł na glebę bez przytomności. Anna uderzyła jeszcze dwa razy robiąc dziurę w potylicy. Bez wątpienia był martwy. Zamknęła celę i jeszcze raz przeszukała dyżurkę strażników w poszukiwaniu jakiejs jeszcze broni, lub czegoś co się może przydać.
Znalezła kilka pałek elektryczny , baterię do las pistoletu i trochę haszty którą mogła wypalić jeśli tylko pragnęła. Zważyła pałkę w ręku oceniając czy może nią walczyć jednorącz i uznała, że tak. Założyła kaburę na biodro i schowała do niej pistolet. Pozostawało tylko otworzyć drzwi i wyjść, ale zdecydowała, że potrzebuje jeszcze czegoś na te łachy w które ją przebrali. Szara koszula i spodnie wyglądające jak dwa worki na ziemniaki. Fuj. Cholera... przynajmniej na stopy coś musi założyć. Otworzyła celę, w której leżał Gibki i zdjęła jego buty. Po założeniu (i odpowiednio mocnym zawiązaniu) okazały się znośne. Za duże o dwa, trzy rozmiary, ale to tyle. Nie przeszkadzało to tak jak bose stopy. Otworzyła windę i rozejrzała się po niej. Zobaczyła wyjście techniczne przez które mogła wejść na dach windy. Uśmiechnęła się po czym otworzyła ją i wyszła na górę by sprawdzić jak jej to idzie. Stwierdziła, że nie chce jej się powtarzać tego, więc po prostu zwiesiła się, ‘na nietoperza’ i wcisnęła przycisk z piątką. Wróciła na górę i zamknęła klapę wejścia technicznego. Winda powoli skierowała się w górę. Isztar podziwiała pęd i ciążenie w akompaniamencie szybkiego poruszania się ku górze. Minęła kilka poziomów aż winda dotarła na ten wybrany.
 
Arvelus jest offline  
Stary 08-05-2012, 22:59   #7
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Anna znajdowała się na duchu windy, która się zatrzymała. Drzwi otwarły się automatycznie. Nikt z niej nie wyszedł. Powinno to kogoś zdziwić ale nikogo nie było w pobliżu. Isztar czekała jeszcze chwilę. W tym momencie ktoś wszedł do windy. Dziewczyna delikatnie uchyliła pokrywę i wejrzała do środka. W kabinie znajdowała się młoda czarnowłosa dziewczyna o podobnych proporcjach do Isztar . Była ubrana w fioletowy strój z syntetycznych włókien z spodniami które trzymał mocny skórzany pasek. Miała przy sobie skrzynkę z narzędziami. Jej ręce były ubrudzone smarem. Bez wątpienia techniczka. To była szansa na zdobycie ubrania dającego kamuflaż. Jednak wtedy będzie musiała pożegnać się lub schować broń. Anna naprężyła się gotowa w każdej chwili do błyskawicznego wejścia do kabiny i zrobienia swojego.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 09-05-2012 o 09:30.
Pinn jest offline  
Stary 10-05-2012, 21:35   #8
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Jednak bogowie nad nią czuwali... ta... zaśmiała się bezdźwięcznie z niedorzeczności tej myśli. Odczekała aż wind zjedzie na sam dół. Bezgłośnie zeskoczyła do środka. Skręciła by jej kark, ale niestety często powoduje to natychmiastowe zapaskudzenie portek, a chciała jej jeszcze założyć.
- Cześć... - przywitała się z wyciągniętym pistoletem.
Techniczka spojrzała na ubraną w łachmany Isztar z prawdziwym przerażeniem i zdziwieniem. Przez chwilę stała jak wryta. Jej ręce mocniej ścisnęła stalową skrzynkę z narzędziami. W pięknych oczach Isztar za to zagościła determinacja i słodka dominacja.
- Jedziemy na dół. Do izolatek. - stwierdziła wciskając guzik w windzie
- Po pierwsze. Rozbieraj się. Po drugie, odpowiesz mi na kilka pytań.
-Mam się... rozebrać?- powiedziała głucho kobieta.
- Tak moja słodka. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale porwano mnie i właśnie daję drapaka, więc przydadzą mi się nowe ubrania, bo te nie są zbyt wygodne. Więc... do dzieła, nie, nie odwrócę się.
Isztar pogroziła techniczce las pistoletem a ta niechętnie poczęła się rozbierać. Nie nosiła stanika więc po zdjęciu fioletowej koszuli oczom Isztar ukazała się para małych piersi. Spodziewała się czegoś... przyjemniejszego dla oka. Załoga statku musiała otrzymywać małe porcje żywnościowe inaczej żebra mechaniczki nie były by tak widocznie opięte na skórze. Po skończeniu akcji kobieta zarumieniła się i kopnęła ciuchy w stronę więźniarki.
- Zamierzasz mnie zabić? Puścisz mnie wolno? -zająkała się kobieta na muszce.
- Raczej zwiążę, zaknebluję i zamknę w celi. Nie znajdą cię szybko. Drugim punktem są odpowiedzi na pytania. Więc...

Isztar na początek potwierdziła odpowiedzi od Gibkiego. Wszystko okazało się prawdą. Skoro miała udawać technika musiała wiedzieć więcej szczegółów. Okazało się , że kadra techniczna składa się z 32 ludzi, spora cześć przesiadywała w maszynowni. Ich kierownikiem był Henkelman , główny technik statku. Na ścieżce technicznej na którą zjechali mogła spokojnie dostać się do hangaru a nawet zbrojowni co wiązało się z pewnym ryzykiem. Magazyn broni posiadał silne zabezpieczenia i kadrę strażniczą. Podobnie było z samym hangarem, jednak siła myśliwców mogła zniszczyć główne blokady, ale wrota można było otworzyć dopiero za pozwoleniem mostka co sprawiało pewne kłopoty. Przepytywana młoda kobieta zamieszała się i skuliła z powodu chłodu lecącego przez poziom techniczny.

Anna przebrała się w ubranie technika, cały czas mając ją na oku i ograniczając moment gdy koszula zasłaniała oczy, do marnego ułamka sekundy i rzuciła jej swoje własne ciuchy. Następnie podeszła do panelu i otworzyła drugą celę, tuż obok tej w której leżało ciała Gibkiego.
- Do środka. - dziewczyna weszła, ściskając ubrania byłej więźniarki, by je zaraz założyć.
- Jeszcze jedno... Macie tu jakąś rotację? Znaczy, czy są jacyś technicy, co są nowi i mogą jeszcze nie wiedzieć wszystkiego?
Zlękniona techniczka popatrzyła w mniemaniu Anny dość tępo i powiedziała:
-Ja byłam ostatnio przyjęta. Miesiąc temu. Dlatego wysłali mnie to jakiegoś zasranego szybu technicznego, sprawdzać oświetlenie. Jestem dla nich kotem.
- Rozumiem. Jeszcze raz, szacujesz, że za ile dolecimy na miejsce?
-Około godziny- po chwili dodała nieśmiało , jej błękitne oczy wyjrzały spod kruczoczarnej fali włosów- To ty jesteś tą cenną więźniarką? W naszej sekcji chodziły plotki o tobie. Masz... jakieś moce? Czy to prawda?- powiedziała z lekkim podekscytowaniem.
- Wydostałam się z celi, to już coś, nieprawdaż? - dała się ponieść lekkiemu samouwielbieniu
Młoda kobieta kiwneła głową.
- Plotki mówiły coś konkretnego?
-Kapitan specjalnie zmienił kurs. Oficjalnie nic niewiadomo , ale mówili właśnie o tobie. I o Flexie. To nasz stały klient w tym układzie.
- Rozumiem. Ile jest włazów prowadzących poza statek? Gdzie jest najbliższy?
Techniczka lekko się zdumiała. Popatrzyła z lekkim niedowierzaniem.
-Zamierzasz ulecieć w próżnię? Co ty...
- Nie głupia - zaśmiała się pod nosem
- Przepraszam. Najbliżej będzie przez ów kanał techniczny, powinnaś znaleźć rozpiskę. Będzie to wyjście do naprawy kadłuba.
- Ale rozumiem, że to nie jest tak, że jeden przycisk to otworzy, prawda? Potrafiła byś obejść zabezpieczenia?
- Moja karta posiada taką możliwość. To boczne wyjście. Używane w zasadzie przez serwitory.
- Świetnie. Dzięki kochana, bardzo mi pomogłaś. - posłała całusa na pożegnanie i zamknęła celę. Następnie skierowała się do upatrzonej drogi ucieczki, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu karty dostępu.
Znalazła kartę w prawej kieszeni. Zjechała windą w dół, prosto do kanału technicznego. Lekkie pomarańczowe światła nadawały temu miejscu specyficznego klimatu. Parła naprzód szukając wskazanego wyjścia. Co prawda nie miała zamiaru jeszcze go otwierać, ale jak będą już nad planetą to wolała być blisko.
- Chwila... - przystanęła na drabince, po czym pacnęła się dłonią w twarz. Przecież strażnik mówił, że lecą na księżyc, raczej bez atmosfery. To utrudnia... Dobra, trzeba opracować nowy plan. Pozostaje chyba dorwać Niemiłego... Jasna cholera... sypie się, sypie się... Aj. Trza będzie zaryzykować. Wróciła się z powrotem na poziom z izolatkami, zabrała skrzynkę z narzędziami i schowała pod sprzętem pistolet. Niestety musiała się rozstać z pałkami. Weszła do windy i pojechała na piętro, na którym weszła technik, o której imię nawet nie zapytała. Tuż przed tym jak drzwi się otworzyły wzięła głęboki oddech, a po tym wyszła, jakby właśnie skończyła robotę.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 11-05-2012 o 00:15.
Arvelus jest offline  
Stary 14-05-2012, 20:52   #9
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Drzwi windy rozwarły się. Fioletowo ubrana Isztar znalazła się w sporej wysokości i szerokości korytarzu. Poczuła lekkie przyspieszenie pulsu. Lekkim krokiem powędrowała do przodu, trzymając skrzynkę z narzędziami. Pod ścianą stał niski młody mężczyzna z włosami na żel (widok nietypowy) i złamanym nosem. Całkiem przystojny. Ubrany w modne ubrania z kołnierzem, uzbrojony w las pistolet o długiej lufie i celowniku optycznym. Najwyraźniej palenie haszty było całkiem powszechne na statku , jak i w całym układzie. Był cały blady i widząc Isztar uśmiechnął się i wykrzyczał.

-Ahoj panienko! Co tam u ciebie!- powiedział zabawnym głosem- Widziałem całkiem podobną do ciebie? Też jesteś nowa na statku?- powiedział , odbił się od ściany i począł wędrować w kierunku idącej Anny.

- Nawet nie podobną, a właśnie mnie. - uśmiechnęła się promiennie, ukrywając, że zrobiło się jej gorąco. Kaprys, by sprawdzić na ile bystry jest młodzian powiódł ją do błędu, ale cóż... teraz trzeba robić dobrą minę do złej gry. - Właśnie skończyłam przegląd korytarza technicznego. Aż cud, że nie ubabrałam się jakimś świństwem - stwierdziła skręcając tors, jakby chciała dokładnie obejrzeć kombinezon roboczy. Oczywiście zwykłym przypadkiem wygięła się tak, że kombinezon opiął, ciasno, ciało i łowca nagród miał doskonałą możliwość by rzucić okiem na jej krzywizny...

Upalony łowca stanął w miejscu i z błogością począł podziwiać ciało pseudo-techniczki. Uśmiechnął się po jakimś czasie bo pierw był całkiem olśniony. Był to jednak typowy podrywacz, Isztar całkiem dobrze go podeszła, on tymczasem zbliżył się do niej .

-Mówisz , że skończyłaś pracę?

Isztar zamyśliła się przykładając palec do, wypiętych, prawie jak do pocałunku, ust i wędrując oczami po suficie.

- Tak! - stwierdziła radośnie - A co? - zapytała zadziornie

- Hmm... mam wolne- skłamał łowca, naprawdę miał zmianę w kuchni- Pójdę do mojej kajuty , wezmę trochę haszty , napijemy się wina. Co ty na to?

Anna znów się zamyśliła
- Tylko moje zwykłe ubranie aktualnie schnie, więc nie bardzo mam się w co ubrać, poza tym ohydnym kombinezonem... - w jej głosie brzmiał smutek i rozczarowanie

Pewność siebie pięknej kobiety lekko onieśmieliła łowce.
Popatrzył niepewnie po czym się uśmiechnął.
-Całkiem ładnie ci w tym kombinezonie. To co idziesz tak czy siak?- powiedział.

- Bardzo chętnie... trzeba dbać o morale załogi, nie prawdaż? - zaśmiała się podchodząc do niego i uchwyciła go pod ramię. - Prowadź.

Młody mężczyzna był widocznie bardzo zadowolony, choć przeżył już niejeden romans na statku. Parsknął śmiechem i przeczesał sobie włosy, widocznie przez spalenie haszty, po czym wziął od niej skrzynkę z narzędziami .

-Jakie masz imie ?- spytał patrząc w jej oczy,
- Elisbeth.
- Ja jestem Thom. Łapę tych przeklętych niewolników- poprawił kołnierz swojej czerwonej koszuli z ozdobnymi falbankami. Szli długim korytarzem, były to jedne z wielu kajut. Ktoś wyszedł z drzwi. Teraz jednak nikt nie mógł zwrócić takiej uwagi jak wtedy gdyby szła samotnie. Mijali świetlice. Grupka mężczyzn siedziała na stołkach i popijała spirytus. W tle ktoś wyciskał sztangę na łamanej ławce.
Unosił się dym papierosowy.

-To nie tutaj, mój pokój znajduje się zaraz za rogiem, tylko wejdziemy na górę.
- Przecież nie będziemy targać tych narzędzi - przytaknęła
-Przesiądziemy u mnie to odpoczniemy- odparł.
Isztar zmrużyła brwi
- A gdzie drink? Kolacja? Spacer w świetle księżyca? - zaśmiała się - Zanim zaprasza się dziewczynę do siebie najpierw trzeba ją uwieźć. - to ją kiedyś zgubi i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. U niego w kajucie była by jakiś czas bezpieczna, ale cholera... niech się chłopak namęczy, a co?
Thom zaśmiał się, lekko.
-Widzę masz romantyczne wyobrażenia. To statek łapiący niewolników. Nie narzekaj. Mam dobre stare wino. Zadowala cię to?- powiedział nieco chłodniej. Był przyzwyczajony do łatwego zdobywania kobiet.
- Skoro CIEBIE zadowala pojedyncza przygoda zamiast całej serii coraz lepszych razy - wzruszyła ramionami jakby mało ją to obchodziło, ale teraz już doszła do głosu jej logika i, może nie tyle ‘cieszyła się’, że się nie zgodził na propozycję, było to bezpieczniejsze.

-Kto mówił o pojedynczej przygodzie, ‘’Słodka Wolność’’ jest w nieustającym ruchu.

Podeszli pod drzwi jego kajuty.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 14-05-2012 o 21:35.
Pinn jest offline  
Stary 21-05-2012, 16:47   #10
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Pokój Thoma a w zasadzie jego kajuta była małą ale zadbaną klitką, wypełnioną łóżkiem i biurkiem z stosami papieru i figurkami myśliwców. Isztar usiadła na zaproponowanym miejscu, podłóżnej pufie. Mężczyzna otworzył swoją metalową szafę i wyjął dwie szklanki oraz butelkę czerwonego wina. Uśmiechnął się i położył wszystko na stole.

-Czym się zajmujesz? W sensie co robisz tak ogólnie na statku? Nie nudzisz się?
- Jestem technikiem i jestem nowa. Zajmuję się wszystkim co nie jest aż tak istotne, ale trzeba to zrobić, jak choćby sprawdzenie tych świateł w tunelu technicznym. - wzruszyła ramionami
-Robota na nic nie potrzebna co nie?
-A zdziwił byś się. Tunel techniczny nie bez powodu nazywany jest ‘technicznym’. W razie awarii to właśnie nim można dostać się wszędzie gdzie będzie trzeba, ale jeśli zasilanie padnie, a światła awaryjne nie będą działać, a tak się składa, że technik nie widzi w ciemnościach to jest duży problem. - spojrzała na butelkę, potem na gospodarza i przekręciła głowe pytająco

Mężczyzna począł nalewać wino. Pierw oczywiście do szklanki Anny, teraz Elizabety. Potem nalał sobie.

-Za kapitana Radagasta i zacne połowy! Cholerne niewolnicze kundle co nie?- powiedział rozweselony, haszta nadal widocznie na niego działała. Wzniósł toast.
- A jak? Za Niemiłego, niech nas prowadzi długo i skutecznie - wzniosła szklankę w górę, w toaście i upiła łyk.

-To cholernie dobry kapitan. Czasem latam w jego eskadrze jako skrzydłowy. Czasem trzeba napaść na jeden czy drugi statek i porwać załogę- powiedział widocznie dumny.

- Znasz dobrze kapitana? - zapytała, z głęboki wrażeniem i podziwem wypisanym na twarzy

-Owszem. Oczywiście nie jesteśmy na ty, ale raz uratowałem mu życie- powiedział z wyrazem ‘’Niech ci to opowiem’’
Isztar pochwyliła się głębiej nad stołem zaplatając palce i wyszczerzając oczy, odpowiadziała tak jak tego oczekiwał
- Opowiesz?

-Jasne!- wykrzyczał zadowolony- Lecieliśmy w trójkę , Niemiły , ja i Flynn. Zadanie było proste, dostarczyć , w tym przypadku narządy- uśmiechnął się zdawać by się mogło dwuznacznie- na księżyc Jovi koło olbrzyma Jovitusa, tu jak wiesz w układzie Agape. Baza jak baza, dosyć mała 200 osobowa, przemytników z ciekawym burdelem muszę przyznać- powiedział cicho jakby prowokując Isztar.
- Tak? Nie wiem... musiałam przeoczyć - przeciągnęła ostatnie słowo, z uśmieszkiem na ustach podejmując pałeczkę - Ale nie opowiedziałeś JAK uratowałeś Niemiłego. - stwierdziła ze smutkiem

-Oj poczekaj. Lecieliśmy zbliżając się do bazy. Latałem tam kilka razy. Zwyczajne połączenie z kontrolą lotów, różnie działająca bo to prawdziwe narkusy. Nikt nie odpowiada. Niemiły mówi
‘’Kurwa pierdolone obiboki, miejcie się na baczności’’. Zbliżamy się do lądowania.
Flaki w mini lodówce miło podskakują- zaśmiał się odsłaniając dość jasne zęby, był całkiem opalony jak na kosmiczną przestrzeń- BAM!- wykrzczał starając się przestraszyć rozmówczynie.

Na Isztar to nie podziałało, zbyt wiele widziała by coś takiego ją przestraszyło, zbyt dobrze zdawała sobie sprawę, że nawet gdyby miał postolet to nim by w nią wycelował i strzelił ona by już mu kark złamała. Ale cóż... gwałtownie odchyliła się w tył przywołując na twarz przestrach, ale nic nie powiedziała. Czekała na dalszę częśc opowieści.

-Coś białego , dosłownie sekunda, przecina statek Flynna. Eksploduje. Leci prosto ze strony kompleksu. Ale ja byłem sprytny- uniósł się- ja to kurwa przewidziałem. Mieliśmy mało czasu. To byli Tau i ich dziwne przyszpieszeniowe działa. Wyrzucają pociski z niesamowitą prędkością, szczególnie w kosmosie. Zrobiłem zwrot by odciągnąć uwagę od Kapitana. Miałem przy sobie pociski plazmowe. Widziałem moją szansę. Mózg pokładowy przybliżył i obraz , skalibrował działa. Plazmowe kule. Wtedy właśnie nie miałem wątpliwości , że to niebiesko skórzy. Kazałem zrobić odwrót Kapitanowi. On jednak chciał walczyć. Powoli zbliżałem się- mówił coraz bardziej podniecony- do bazy byłem tuż nad nią. Wiesz kto strzelał z działa?
Isztar pokręciła głową delikatnie, z wybałuszonymi gałami.
-Ich bojowy pancerz. Wiesz taki Xeno siedzi sobie bezpiecznie w takiej puszcze i strzela do woli. U nas tylko Marines mają podobny sprzęt. I wiesz co?! Co mu kurwa zrobiłem?!- był całkiem zachwycony i podniecony swoją osobą.
- Nie... - pokręciła znów głową
-Haha! Jedna szansa. Dziad miał jeszcze dwie baterie pocisków, że tak powiem w dłoniach. Celuje, pocisk plazmowy gotowy. Głowica uzbrojana. Bach maleńka! Puszka z Xeno staje w błękitnej chmurze. Widziałem to tylko przez sekunde. Potem cóż...
Isztar milczała chwilę nie wiedząc czy to już koniec opowieści
- Katapultowałem się... Mój statek i pancerz Xeno wybuchły w tym samym momencie. W ostatniej chwili obcy wystrzelił te swoje cholerne pociski. Musiałem to zrobić.
- Ale uratowałeś kapitana. Musiał być ci bardzo wdzięczny...
-Tak to prawda. Cóż przeżyłem. ‘’Wolność’’ wystzeliła bolterami i zniszczyła bazę razem z żołnierzami Tau. Nie wiem czego tam szukali. W każdym razie, szybko mnie z tamtąd zabrali. Latałem w próżni...
Cała opowieść wyrażnie przygnębiła Thom`a. Nałał kolejną szklankę wina. Sobie i Isztar.
Anna wstała i podeszła do niego kołysząc biodrami, położyła mu rękę na piersi.
- Mój ty bohaterze...
 
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172