04-07-2012, 19:49 | #11 |
Reputacja: 1 | Sebastien z coraz mniejszym opanowaniem obserwował rozwój wypadków. Jakby mało było tego, że ich ciężkie wsparcie samowolnie ruszyło do ataku, to na dokładkę dowodzący drużyną zwiadowczą postanowił złamać rozkaz i samowolnie udać się na zwiad połączony z ostrzelaniem wrogich pozycji przez co stracili cały element zaskoczenia związany z ewentualnym, błyskawicznym rajdem motocyklami na wrogie pozycje. Gdyby był Kapitanem, z miejsca ściąłby Rariusowi łeb, w stopniu sierżanta pozostał mu jedynie donos, lub opcja słownej utarczki. Jedno i drugie wymagało jednak innych okoliczności. Sam właśnie otrzymał rozkaz do ataku. - Rozproszyć się dwójkami i za mną! Zabezpieczamy przestrzeń między bratem Iendrej'em i Predatorem! Wiecie co robić! MASZERUJEMY DLA MACRAGGE!!! - Z gardeł jego sześciu podwładnych w tej samej chwili wydobyła się wykrzyczana z całych sił odpowiedź. - I NIE ZAZNAMY LĘKU!!! - Wszystko szło zgodnie z planem. Sam ruszył przodem, choć ostrożniej niż jeden z braci, któremu właśnie odstrzelono głowę. Nie biegł po linii prostej, kluczył, raz w lewo, raz w prawo, od leju po bombie, do rowu, stamtąd do kolejnej osłony. Kiedy wróg zaczął ostrzeliwać Pancernika z cięższej broni w ułamku sekundy zlokalizował pozycję lepiej uzbrojonych przeciwników. Gdy tylko, któryś z nich wychylił się z okna, lub zza zasieków, broń Sebastiena oddawała pojedyńczy strzał. Pociski boltera, jeden po drugim zaczęły ekspodować paląc i rozrywając ludzkie tkanki. Za sobą usłyszał potworny dźwięk rozbudzanych mieczy łańcuchowych. Czterech jego podkomendnych, uzbrojonych w boltery najwyraźniej postanowiło już teraz zakomunikować wrogowi jaka śmierć czeka go, gdy Aniołowie Imperatora przedrą się przez linię obrony. Każdy z nich osłaniał swojego sierżanta. Gdyby Sebastien przeoczył snajpera, mężczyznę z rakietnicą, był pewien, że jego bracia odstrzelą mu łeb. Piąty z nich, dzierżąc ciężki bolter osłaniał całą drużynę krocząc kilka metrów za nimi i skupiając ogień na budynku znajdującym się na wprost nich. W efekcie ostrzału ciągłą serią wybuchających mini rakiet, budynek stopniowo pozbawiany był sporej części ściany co mogło w efekcie zaowocować zawaleniem się dachu. Ostatni z braci pod jego komendą uzbrojony był w ciężką broń termiczną typu melta. Z początku zwlekał z ostrzałem, czekając aż znajdzie się bliżej, i z jakiś dwudziestu metrow, będzie mógł skutecznie i dosłownie usmażyć skłębionych przeciwników falami potwornie rozgrzanego powietrza. - Przygotować granaty! - Sebastien kontynuując ostrzał ze swojego boltera prawą ręką, lewą sięgnął do podajnika przy swoim plecaku z którego wprost do jego dłoni wypadł granat odłamkowy. Materiały wybuchowe w liczbie siedmiu granatów wydawały się najszybszym, najprostszym i najmniej brudzącym ręce sposobem na eksterminację niedobitków zgrupowanych w centralnym budynku i ciągnących się od niego w obydwie strony okopach. |