Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-09-2012, 21:36   #21
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Shin Nakamura:

Wszedłeś do toalety. Światło energooszczędnych świetlówek włączyło się, a komputer kanalizacji uruchomił obieg. Wprawne ucho Nakamury dosłyszało cichy trzask w jednej z kratek kanalizacji. Dziwne, bowiem zaawansowane emitery poddźwiękowe zabijały insekty i odstraszały gryzonie. Gdy schyliłeś się i zaświeciłeś w tunel latarką, spostrzegłeś jak refleks światła odbija się na zielono w parze ślepii. Spoglądały na ciebie wzrokiem iście zwierzęcym, zastraszonym, ale i lekko bojowym. Nigdy w życiu nie spotkałeś się z czymś takim. Było to zwierzę niewielkich rozmiarów, miało szare futro, wąsy, odstające uszy, i cicho posykiwało... Chyba gdzieś w pamięci obiło Ci się, że to może być... kol? Koń? Kot? Tak, chyba gdzieś ktoś kiedyś w jednej z kantyn opowiadał o spotkaniu z podobnym zwierzęciem na Ziemi, tyle że wtedy o mal nie zagryzło go na śmierć. Czyli to małe coś było niebezpieczne? I jak do cholery znalazło się na pokładzie tego statku?!

Malachius, Hargreaves, Sanchez:

Sanchez dzięki specjalistycznemu detektorowi tylko na pozór nazywanym "wykrywaczem metalu" zdołał zarejestrować co nieco ciekawych informacji, choć kilka z nich było niejasnych. Scott podczas rozmowy był uzbrojony, a także posiadał prawdopodobnie trzy implanty. Jeden w klatce piersiowej, prawdopodobnie zastawka (98 %). Drugi umiejscowiony w kolanie - implant łękotki (78 %) lub sztuczne więzadła (23 %). Trzeci w uchu - tutaj funkcje mogły być różne, od komunikatora, po aparat słuchowy, na odtwarzaczu muzyki kończąc. Wykrywacz nie rozpoznał typu urządzenia. Ponadto Scott był lekko przeziębiony, a jego płuca nie były w pełni zdrowe - co mogło być efektem używek lub wdychania spalin. Informacja ta wylądowała na dysku mikrokomunikatora Malachiusa, a także została przesłana do centralnego komputera "Bumeranga" w celu analizy.

Wszyscy:

Transakcja przebiegła sprawnie i po myśli kapitana Malachiusa. Wkrótce wraz z eskortą wrócił on na pokład swojego statku. Do tego czasu "Alfa-Mitsu" przesłał wiadomość do "Bumeranga" o gotowości do podróży, wraz z potwierdzeniem przelewu. Konto "Bumeranga" wzbogaciło się właśnie o 2250 UNK. Celem podróży miał być układ Oriona. Prywatne sondy odkryły tam bowiem, że kilka planetoid w niewyjaśnionych okolicznościach wypadło z orbity gwiazdy Mintris (dawniej CK Ori). Owe obiekty NEO szybko zaczęły budzić zainteresowanie lokalnych frakcji górniczych i chcących się najzwyczajniej wzbogacić samodzielnych poszukiwaczy. Z drugiej jednak strony nie był to tak do końca bezpieczny układ, gdyż wielu pamiętało jeszcze o dramatycznej bitwie jaka rozegrała się tam w 2419 roku. Wówczas to statki WFK przydzielone do ochrony Beta Centauri, z winy błędu systemu wylądowały w Orionie i starły się z flotą Solisian. To znacznie studziło "kosmiczną gorączkę". Tylko że wasz klient leciał tam całkowicie na własne ryzyko i nic wam było do tego co się z nim dalej stanie.
- *kszt* Hej, widzę że zaczynacie *kszt* - dobiegł was głos Ravena w interkomie, który jednocześnie wskazywał na obecność jednej osoby w hali generatora - To tylko donoszę, że poprawiłem pozycjonowanie emitera, co by zmniejszyć za wysoką impedancję wyjściową. Chyba podziałało, więc ja się zaraz zmywam i możecie rozwijać dywan *kszt* - cokolwiek to oznaczało, ale jeśli technik mówił że jest "ok" to znaczy że było "ok".
Procedura ruszyła. Wnet poczuliście charakterystyczne drżenie pod stopami. To znak, że generator zaczął pracować i wytwarzać ogromne ilości neutrin. Specjalna komora wypełniona gęstym żelem izolacyjnym, tymczasowo powstrzymywała te nietypowe cząstki elementarne przed rozpryśnięciem się po całym kosmosie. Oczywiści i tak jakaś niesforna część uwalniała się z tej pułapki, lecz jeśli strata nie przekraczała granicy 3 % wytworu, to nie trzeba było się tym w ogóle martwić. W przeciwnym wypadku koniecznym byłoby wymienić żel. Światło zgasło na kilkanaście sekund. "Moment krytyczny". Była to chwila w której generator pracował pełną mocą i wówczas wszystkie systemy statku poza tymi utrzymującymi życie, musiały na te kilkanaście sekund zostać wyłączone. Energia ponownie zaczęła płynąć po całym statku. Zaś w generatorze doszło do uwolnienia neutrin po ścieżce o szerokim polu. Miliardy niewidocznych cząstek wytrysnęły w jakiś niezliczonych setnych milisekundy, w której technicznie powstał potężny błysk, ale był tak krótki że ludzkie oko nie było go nawet w stanie zarejestrować.


Neutriny pędziły z prędkością wielokrotnie większą od światła, nic sobie nie robiąc z jakichkolwiek przeszkód (bo znacząca większość i tak przenikała przez nie). Nieco chwil później były już zapewne setki milionów lat świetlnych od punktu wyjścia. System nie czekał i automatycznie posłał fale skanera długodystansowego po wytworzonym NPG. Tyle, że na informację zwrotną trzeba było już czekać kilka minut. Podążanie "pod prąd" nie było już takie szybkie, i w sumie tylko fale miały taką możliwość. Na HUD-zie Jamiego Thompsona podświetliła się informacja: "Wyznaczam ścieżki... " i po kolejnej minucie pojawił się wykaz trzech możliwych dróg. Droga oznaczona jako "Alpha1", odpadła już na na wstępie. Na trasie przelotu znajdował się rój meteorów, którego nie mogłaby w całości za jednym razem zniszczyć fala kinetyczna. Trasa "Bravo2" prezentowała się znacznie lepiej od Alphy1, jednakże skaner wykrył niezidentyfikowany obiekt o owalnym kształcie i przy okazji nie będący skałą. Mógł to być więc stary satelita, ale równie dobrze też kapsuła ratunkowa. Wówczas ktoś miałby wyjątkowego pecha oberwać falą kinetyczną. Trasa "Charlie3" nie wykazywała za to żadnego ryzyka. Owszem, w polu było dużo skał i innych odpadów, jednakże to wszystko mieściło się w normie w slangu określanej jako "JFiPP" (Jednej Fali i Po Problemie). Wybór wydał się oczywisty. System zreszta sam zasugerował "Charlie3" jako najbardziej optymalną, a Jamie to potwierdził. Po tej komendzie generator zmniejszył swoją moc, a NPG zawęziło się tylko do wytyczonej ścieżki. Teraz trzeba było powiadomić "Alfę-Mitsu" o konieczności włączenia swojego napędu reakcyjnego, który reagując z neutrinami wykorzystać może ich pole niczym lodowisko. Android na pokładzie Garego Scotta uruchomił procedury "Alfy-Mitsu" i wysłał potwierdzenie o tym do pilota "Bumeranga". W międzyczasie Jamie Thompson posłał kolejne fale skanera, ot tak dla pewności że ścieżka jest czysta. Wiadomo, że nawet niewielki kamyk mógł przy tej prędkości mocno dać się we znaki obiektowi. Od chwili pojawienia się informacji zwrotnej, trzeba było więc niezwłocznie wysłać nakaz aktywacji napędu obiektu. "Alfa-Mitsu" nie czekając dłużej, ustawił się w odpowiedniej pozycji i... zniknął. Dla nieprzyzwyczajonych oczu wyglądałoby to jak jakaś sztuczka iluzjonisty, ale to działo się naprawdę. Alfa-Mitsu wykorzystywał właśnie największą zdobycz ludzkiej technologii. Tą, która rozproszyła ludzką rasę na ogromny kosmos i włączyła człowieka do elitarnego grona żywych organizmów, które zdolne były eksplorować wszechświat.
Po hiperportingu musieliście jeszcze chwilę odczekać, by generator zamknął pole i ostudził się. Malachius mógł odznaczyć kolejną rutynową usługę wykonana. To zresztą napawało satysfakcją każdego, zwłaszcza że wszyscy na tym zyskiwali swój przydział z zarobionego utargu.
Wtem atmosferę błogiego spokoju i zadumy przerwał wysoki ton sygnału ostrzegawczego. Jako pierwszy w sytuacji zorientował się oczywiście pilot "Bumeranga" Jamie Thompson. To co zobaczył na holo-ekranie wprawiło go w osłupienie. Tam gdzie przed niespełna pół godziny temu były jeszcze skały, teraz system wskazywał na cztery lekkie statki kosmiczne, które równomiernie i z dużą prędkością podążały w stronę waszego położenia. Nieco panicznie wysłane zapytanie o identyfikacje pozbawiło Jamiego złudzeń. System pokazał różne ID, ale o dwóch przykro wspólnych elementach. Pierwszym z nich była informacja o rodzaju statków: C73 Lekki Ścigacz "Modliszka mk 2". Drugim elementem była przynależność: WFK. To była pułapka! Z tego co Jamie kojarzył, ścigacze te były jednymi z najbardziej skutecznych w starciach z okrętami takimi jak "Bumerang". Zresztą tak naprawdę, to przy dobrym wyszkoleniu pilotów, i zaawansowanym uzbrojeniu unieruchamiającym, cztery "Modliszki" były w stanie położyć nawet krążownik! Przy okazji teraz dopiero Thompson zwrócił uwagę, że wojsko musiało najwyraźniej zastosować najnowsze wersje kamuflaży, które oszukiwały systemy namierzające, udając skały. Nieruchome skały... Przecież mógł się domyślić! Nie po tak niedawnym zderzeniu asteroid, one nie mogły sobie tak wszystkie stać... Ale nie wszystko było stracone! "Bumerang" nie był przecież bezbronny. Jeśli Jamie wykaże się sprytem, może ustrzelić jedną, lub nawet dwie "Modliszki", nim zdążą się zbliżyć na odległość oddania strzału swoich unieruchamiaczy. Zaś gdyby na dodatek manualnie na działach usiedli żołnierze potrafiący strzelać, to byłaby szansa zestrzelić wszystkie cztery za pomocą średnich dział laserowych, które miały spory zasięg. Rakiety o równie dalekim dystansie rażenia, również były w gotowości. Lecz w następnej chwili wszystko diametralnie się zmieniło... Zapiszczał kolejny sygnał ostrzegawczy. Jeszcze jedno spojrzenie na HUD, i Jamiego przeszedł naprawdę zimny dreszcz... Zbliżały się następne cztery statki! Żeby tego bylo mało, tym razem dwa krążowniki typu "Podżegacz" i dwa ewidentnie wojskowe niszczyciele typu "Egzekutor" , dokładnie te które słynęły ponoć jednymi z najbardziej dewastujących dział laserowych w całej flocie WFK.


WFK 0232 "Egzekutor"


Wszyscy oni pojawili się znikąd, a "Bumerang" niemalże od razu znalazł się w zasięgu ich ciężkich dział. To musiało oznaczać że wojsko użyło precyzyjnie nakierowanego hiperportingu. Tak, tylko oni mogli z taką dokładnością generować pole. Innymi słowy - pułapka była zaplanowana doskonale, a sława nieuchwytnego Axela Malachiusa odpowiednio doceniona. Nie trzeba było czekać długo, gdy naturalną koleją rzeczy na komunikator "Bumeranga" przybyła wiadomość z niszczyciela.

Cytat:
Tu armia WFK. Jesteście otoczeni i znajdujecie się w zasięgu naszych dział. Poddajcie się albo zostaniecie natychmiast zniszczeni. Wyłączcie generator NPG. Dezaktywujcie wszystkie systemy poza tymi utrzymującymi życie i przygotujcie terminal do połączenia. Nie stawiajcie oporu. Wszelkie podejrzane ruchy będą skutkowały zdecydowaną odpowiedzią z naszej strony. Jesteście aresztowani, a wasz statek zostaje zarekwirowany.

Stało się... Choć nigdy Malachius nie przypuszczałby że do tego dojdzie. Gdzie zawiódł? Kto go wrobił? Czy Gary Scott był więc podstawionym agentem? Setki myśli kłębiły się w głowie kapitana, podobnie jak u reszty załogi, do których docierało powoli że za moment prawdopodobnie skończy się ich kosmiczna kariera, a zacznie kosmiczne targanie po sądach i długi pobyt w koloniach karnych. Byli teraz niemalże jak owad złapany do słoika. W tej krytycznej chwili wszystko zależało od kapitana. Mógł podjąć walkę, prawdopodobnie ostatnią w jego życiu. Mógł też oddać się i resztę w ręce sprawiedliwości, by kombinować później. Każda sekunda przybliżała cztery ścigacze do "Bumeranga". Gdy "Modliszki" wystrzelą swoje rakiety z ładunkami unieruchamiającymi, praktycznie będzie po wszystkim i pozostanie już tylko czekać na oddziały wojska. Możliwym teoretycznie było podjąć z nimi walkę na swoim pokładzie, ale wtedy pewnie wycofaliby się, a sekundy potem potężne niszczyciele przemieliłyby "Bumeranga" na cząstki niewiele większe od neutrin. Tak czy owak sytuacja wyglądała katastrofalnie. I nagle Jamie zauważył na ekranie coś nietypowego. Generator mimo iż dawno i tak powinien się sam wyłączyć, nie zrobił tego... Potwierdziły to też słowa Ravena w interkomie:
- *kszt* Hej wiem że chyba jesteśmy w dupie, coś tu jest nie tak... Generator wykazuje dziwną aktywność. Wyłączyliście go w ogóle? Jeśli nie, to zróbcie to teraz... *kszt*
Nie minęło kilka sekund, a ton Ravena diametralnie się zmienił. Zwykle spokojny i opanowany Screwdriver zaczął wydzierać się, chyba przerażony, co w jego przypadku oznaczało naprawdę poważne kłopoty...
- *kszt* O KURWA... Wyłączcie ten generator NATYCHMIAST! *kszt* Ten wektor, to... Oznacza... Wyłączcie awaryjnie cały statek, słyszycie! CAŁY STATEK TERAZ! Wyłącznik jest w głównym hol... AAARGH! - po jego jęku nastąpiła seria dziwnych zgrzytów i pisków w głośnikach, po czym interkom całkowicie zamilkł. Jeśli Screwdriver miał na myśli manualny sposób dezaktywacji całego statku, to mógł to zrobić tylko ten kto znał do tego kod. Wyłącznik z klawiaturą był umiejscowiony w głównym holu, będąc jednocześnie ukrytym w jednej z wnęk. Wyłączenie statku oznaczało też konieczność ubrania się w kombinezony ochronne z podpiętymi butlami tlenowymi.
"Niewyjaśniona awaria generatora. Uwaga, błąd systemu. Dezaktywacja tylko manualnie. Uwaga, załogant ciężko ranny. Stan krytyczny. Konieczność wysłania medyka" - miły głos systemu ze stoickim spokojem poinformował o wszystkim, mocno kontrastując tym z atmosferą panującą na pokładzie. Na komunikatorze Jamiego pojawiła się kolejna wiadomość.

Cytat:
Dezaktywujcie systemy. Wyłączcie NPG. To ostatnie ostrzeżenie.

To było oczywiście od armii. Program bojowy "Bumeranga" wykazał iż "Modliszki" weszły właśnie w zasięg waszego uzbrojenia. Trzeba było decydować i przede wszystkim działać.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 19-10-2012 o 15:12.
Rebirth jest offline  
Stary 23-09-2012, 00:50   #22
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Gorąco. Thompson chciał wykrzyczeć do całej załogi rozkazy przygotowania do nadchodzącej bitwy plus wysłanie medyka do rannego mechanika. Powstrzymał się jednak w porę. Może kapitan ma jakąś inną, alternatywną strategię. Wyglądał i zachowywał się jak facet, który dużo doświadczył i przeżył już niemało kryzysowych sytuacji. Pewnie to będzie wyglądać trochę jak ruch na alibi, ale to właściciel i głównodowodzący powinien podejmować najważniejsze decyzje. Było jeszcze przecież trochę czasu. Nie chcąc siać niepotrzebnej paniki u niedoświadczonych członków załogi włączył ekskluzywne pasmo, płynące wyłącznie do uszu Axela Malachiusa.

-Kapitanie. Sytuacja kryzysowa. Cztery modliszki, po dwa krążowniki i niszczyciele. Musimy działać szybko. Co robimy?

W chwili, gdy wypowiadał, te słowa włączał program aktywizacji uzbrojenia statku, tak aby można było z niego skorzystać od zaraz.
 
Boreiro jest offline  
Stary 23-09-2012, 16:05   #23
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wszystko szło dobrze, klient odleciał dokładnie tam gdzie chciał, cała technologia zadziałała wystarczająco do tego, aby cieszyć się z zarobku.
I wtedy, właśnie jak to zwykle bywa, wszystko musiało się spieprzyć. Axel zacisnął zęby, przez długie chwile tylko wpatrując się w wyświetlacze, pokazujące mu coraz to nowe dane niezbyt przyjaznych okrętów. W tej właśnie chwili wiedział tylko jedno: że nie zamierza się poddać. Tamci nie chcieli ich zniszczyć, "Bumerang" był zbyt cenny. Co nie znaczyło, że mieli z tamtymi jakiekolwiek szanse, jeśli chodziło o walkę zwłaszcza.
Głos technika otrzeźwił go nagle, przynajmniej na tyle, aby zacząć wydawać jakieś rozkazy. Pierwszy był prosty.
- Shin, Troy, sprawdźcie co tam się dzieje!
Nie musiał raczej dodawać który co miał sprawdzać. Wyłączanie statku... nie wchodziło w grę. Tak samo jak poddanie się, trafienie do niewoli i wszelkie inne kombinacje tego.

Malachius jako kapitan, mostka okrętu opuścić nie mógł, nawet obecnie nie chciał. Pytanie pilota nie poruszyło bardziej jego nerwów, mózg wciąż pracował sprawnie. Jedyne co wymyślał to... ryzyko.
- Pieprzyć wyłączanie, włączyć systemy bojowe i nastawić je na rozproszony ogień na te modliszki! I tak ich nie zniszczymy, ale może spowolnimy. Mamy tylko jedną opcję. Thomson, ruszaj ten złom. Przygotować się do skoku. Ruszamy za Alfa-Mitsu, jeśli tylko będzie to wykonalne! Jesteśmy zbyt wolni, aby uciec tym tutaj w konwencjonalny sposób.
Nie miał pojęcia, czy to ma jakiekolwiek szanse powodzenia. Generator nie został wyłączony, ale nie mieli czasu nic analizować. Musieli ruszać natychmiast, a wcale nie znaczyło, że to zadziała.
Prawda była oczywista - jeśli im się nie uda, tamci ich zwyczajnie rozwalą.
Niezbyt przyjemna alternatywa.
 
Sekal jest offline  
Stary 23-09-2012, 18:12   #24
 
RoboKol's Avatar
 
Reputacja: 1 RoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodze
Pieniądze zarobione i... Nawet człowiek nie zdążył się nacieszyć z tego, co zarobił. Flota WFK, jak nigdy zaszalała precyzją, oraz umiejętnością podjęcia jakichkolwiek decyzji, odnajdując ich w otchłani kosmosu.
"Poddajcie się, albo zostaniecie natychmiast zniszczeni." Bzdura! Bumerang jest zbyt cenny, żeby go zniszczyć. Zresztą, każdy latający po kosmosie statek, który jest sprawny, nie zostanie zniszczony. Co najwyżej uszkodzony. Niszczenie się po prostu nie opłaca. Za dużo pieniędzy, zasobów i pracy poszło w produkcję tych cudeniek, żeby je ot tak rozwalić. Właśnie dlatego ludzie bardzo często sprowadzali walkę na orbity planet, by tam zdecydowała siła ognia, liczebność, oraz technologia wyposażenia oddziałów. Nie, wojna w kosmosie była nieopłacalna.
- Kapitanie, jeżeli mogę wyrazić swoją opinię... - Chciała zacząć Jo-Ann, ale już było za późno. Rozkazy były wydane, kapitan wybrał drogę ucieczki. Sama Hargreaves najchętniej sprowadziła by walkę na dystans karabinów, jednak... Było po prostu za późno na takie opinie. - Nie sądzę, by WFK zaryzykowało bezpośredni atak. Ale teraz już to nieważne... - Mruknęła w kierunku kapitana.
 
__________________
Jak obudzić w sobie wielkość, gdy jest ona niezbędna?
RoboKol jest offline  
Stary 23-09-2012, 21:03   #25
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Troy z ulgą przywitał rozkaz kapitana. Oddawanie się na łaskę wroga było pewnym końcem żeglugi. Ucieczka miała, przynajmniej niewielkie, szanse powodzenia."Kto żegluje, jest wolny" przypomniał mu się cytat...gdzie to było? Nieważne. Prawdopodobnie w maszynowni znajdował się ranny mechanik. Jeżeli ich statek miał sobie poradzić, klepidrut musiał być na chodzie. A to było zadanie dla medyka.

Zerwał się do biegu, za cel obierając maszynownię. Wszedł przez komunikatory do paneli członków załogi, swoim hasłem włączył opcję medyka i zaczął monitorować ich funkcje życiowe. W pierwszym rzędzie funkcje życiowe mechanika - musiał mieć diagnozę, zanim do niego dobiegnie.

-Kapitanie, proszę o włączenie skanu istot żywych na statku i monitoringu zużycia tlenu. Czy jest różnica? - syknął na wydechu podczas biegu do komunikatora. Nie miał czasu nałożyć laryngofonu, taka operacja wymagała chwili bezruchu, a nie mieli na to czasu.

Biegiem skierował się do maszynowni, jednak przed wejściem zwolnił i wyjął paralizator. Detektory detektorami, ale staroświecka czujność nie zawadzi...nie bał się walki, mało to razy rabusie usiłowali ukraść urobek albo górniczą wypłatę? A ci, którzy ich teraz zaatakowali, reprezentowali to wszystko, przed czym uciekał, skorych do przemocy i chorych na władzę polityków...

Zaczekał na Shina, by mogli, ubezpieczając się wzajemnie, wejść do maszynowni.
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 23-09-2012 o 21:05.
Reinhard jest offline  
Stary 25-09-2012, 12:31   #26
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://66.90.118.45/ost/alien-trilogy/dyzfwztalm/03.mp3[/MEDIA]



WFK 1121 C73 "Modliszka Mk. 2"

Sanchez:

Software panelu medyka wykazał, iż stan zdrowia i funkcje życiowe pięciu członków załogi, łącznie z Sanchezem są w normie. Zakładka podpisana jako "Raven Screwdriver" krzyczała bordową ramką, a nad nią migotał ogromny wykrzyknik. Musiałeś szykować się na najgorsze. Szczegóły budziły jeszcze większą trwogę. Linia pulsu była niemalże prosta, choć wciąż z lekkimi, regularnymi drgnięciami. Oddech bardzo nie w normie, brak przytomności, spore uszkodzenie tkanki - tyle jeszcze mogłeś wyczytać z danych prezentowanych na komputerze medycznym. Innymi słowy - Raven był bardziej teraz "screw" niż "driver". Liczyła się już każda sekunda.

Thompson:

System błyskawicznie odpowiedział na zawołanie bitewne pilota.
"Przechodzę w stan bojowy" - ogłosił beznamiętnie komputer, po czym wypełnił główny ekran danymi o stanie uszkodzeń "Bumeranga" a także wrogich statków. Wraz z tym wyświetliła się także dynamiczna mapa kosmicznego pola walki, ponadto dostępne stały się skróty do uzbrojenia - czyli dwóch typów dział laserowych, trzech typów rakiet, a także moduł aktywacji luku bombowego (nawet jeśli nie był wam w tej chwili potrzebny).
"Błąd systemu. Nieznany błąd." - komunikat systemu który w takich chwilach nawet najodważniejszemu zmroziłby krew w żyłach.
"Nieznany błąd generatora NPG. Konieczna diagnoza... Dokonuję diagnozy, proszę czekać" - pół biedy, problem tyczył się chyba tylko generatora, ale to w waszej sytuacji i tak nie powinno cieszyć. Tymczasem Modliszki zbliżały się nieubłaganie. Z ich zachowania póki co chyba nie przeczuwały, że możecie zechcieć podjąć walkę.
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 25-09-2012, 18:13   #27
 
Dranheim's Avatar
 
Reputacja: 1 Dranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znany
Po wkroczeniu do toalety, do uszu Shina dobiegał tylko jeden dźwięk - coś poruszało się w kanalizacji. Sytuacja ta raczej nie powinna mieć miejsca, ze względu na wyposażenie statku do samoczynnego zabijania robali i podobnych stworzeń. Po rzuceniu okiem przez kratkę kanalizacyjną, Shin od razu uruchomił komunikator.
- Jamie, odetnij kanalizację w łazience od reszty. Mamy pasażera na gapę. - Nakamura wymierzył w poczwarę karabinem i po upewnieniu się, że jest na celowniku, wystrzelił. Gdyby jednak zwierz rzucił się na niego, zawsze posiadała przy boku solidny kawał żelastwa w postaci klucza francuskiego.

Shin próbował wyłapać źródło tego wysokiego, który roztaczał się wszędzie wokół. Sytuacja wyjaśniła się po nadejściu komunikatu. Choć większości pewnie wydałoby się to dziwne, Nakamura czuł chorą ekscytacje na myśl o tym, co niedługo nastąpi. Kapitana statku znał już na tyle dobrze, że wiedział, iż tamten nie odpuści tak łatwo i na pewno się nie podda - w końcu "Bumerang" nie był zbieraniną byle jakich ludzi.
- Shin, Troy, sprawdźcie co tam się dzieje! - Nakamura ruszył biegiem koło medyka. Nie mogli pozwolić sobie na stratę jedynego inżyniera na statku. Dodatkowo musiał zadbać o bezpieczeństwo medyka - co jak co, ale jeśli ten też oberwie, sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje. Shin odbezpieczył karabin i u boku Troya pobiegł do maszynowni.
 
Dranheim jest offline  
Stary 25-09-2012, 20:00   #28
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Sanchez zdalnie włączył system podtrzymywania życia w skafandrze technika. Ubezpieczany przez Nakamurę, wpadł do maszynowni z paralizatorem gotowym do akcji. Planował zlokalizować mechanika i jak najprędzej udzielić mu pomocy
 
Reinhard jest offline  
Stary 27-09-2012, 13:57   #29
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację

"Bumerang"

Malachius, Jo-Ann, Hargreaves, Thompson:

Jamie nie czekał na to, aż wróg będzie w stanie zaatakować ładunkami unieruchamiającymi. Spojrzał na HUD i wiedział, że szyk w którym lecieli agresorzy nie pozwoli mu na strącenie wszystkich za jedną serią. Trochę się jeszcze wahał - przecież gdyby WFK uznało że trzeba ich zniszczyć, te niszczyciele były w stanie pozbyć się "Bumeranga" w jednej-dwóch salwach swych potężnych laserów. Malachius ryzykował życie całej załogi, ale może właśnie dlatego wciąż jeszcze cieszyli się wolnością? Nie czekając już dłużej, pewnym ruchem dłoni zatwierdził podjęcie walki. Postanowił jednakże wykorzystać jeszcze ten błogi element zaskoczenia. Najpierw tylko lekko naładował laser, a dopiero potem włączył namierzanie. W ten sposób urwie kilka sekund na reakcję, gdyż wrogie termoskanery i systemy ostrzegawcze zareagują z lekkim opóźnieniem. Jak planował, tak zrobił. Oczywiście zauważył nagłe poruszenie w ich formacji, lecz co najmniej dla jednego pilota po drugiej stronie było już za późno. Strumień czerwonego, destrukcyjnego światła przeszył na wylot pancerz lekkiego ścigacza, rozrywając jedno z jego skrzydeł i niszcząc przy okazji silnik. Siła odrzutu była tak duża, iż zakręciło nim w kosmicznej próżni. Jego pilot próbował jeszcze odzyskać kontrolę, ale na drodze stanął mu pozornie niegroźny, niewielki meteoryt. "Modliszka" jednak wpadła z impetem na ów skałę i niespodziewanie eksplodowała! Pośród stłumionego obłoku wielobarwnego ognia, szczątków metalu, elektroniki i całej reszty kosmicznego złomu, Thompson zauważył dryfujący w stronę Egzekutora polimerowy "kokon". Mógł go zniszczyć jednym, krótkim promieniem. Tyle, że musiał zająć się pozostałymi trzema, ukrytymi w pełni sprawnych i nadal niebezpiecznych "Modliszkach". Te w mig się rozproszyły. Szybcy byli. Tego spodziewał się po żołnierzach WFK. Postanowił więc nieco zająć je rakietami, by uniemożliwić im szybkie przegrupowanie. Wykonał wpierw lekki manewr odbicia w górę, by zwiększyć swoje pole rażenia i jednocześnie je zawęzić, względem rozrzedzonej formacji oponenta. Wybrał jeden z najbliżej położonych wrogich statków i posłał w niego krótką salwę z lekkiego lasera frontowego, by zaraz uraczyć go dwiema rakietami z ładunkami EMP. Te zaś były zaprogramowane by zdetonować ładunki w pobliżu celu (a nie podczas kontaktu), więc przeciwnik nie zdołał już odlecieć na bezpieczną odległość. Jego statek został unieruchomiony co najmniej na kilka minut. Jamie już miał kończyć z nim, gdy dostrzegł sprytny ruch jednego z pozostałej dwójki pilotów, który chciał gwałtownym przyspieszeniem wlecieć pod wasz "ogon". Jamie zdał sobie teraz sprawę, że wróg dobrze poznał konstrukcję "Bumeranga". Inaczej jak mógłby widzieć, że jest to ich "martwy punkt"? Na szczęście Jamie w porę przeciął mu drogę średnim laserem, co zmusiło go do wycofania się. Tymczasem HUD zakomunikował o tym, że akcję w końcu podjęły pozostałe statki wroga. Jeden z krążowników z ogromną prędkością ruszył na "Bumeranga". Nie ma co owijać w bawełnę, szans z nim nie było praktycznie żadnych. Drugi krążownik również wykonał ruch, ale dosyć zachowawczo nadal trzymał się nieco z tyłu. Ewidentnie wyznaczony był do ochrony niszczycieli. W pełni profesjonalnie - wyszkolenie pilotów floty WFK budziło w Thompsonie podziw. Przypominało mu to o latach spędzone na "WFK Barcelonie". W gruncie rzeczy starał się wynieść z tej szkoły latania jak najwięcej. Ale czy mógł równać się z mistrzami? Tego nie był pewien, ale takie chwile jak ta miały to ukazać. Wziął głęboki oddech i postanowił nieco oddalić się, by jak przedłużyć czas przejęcia. Nie zapominał o dwóch ścigaczach, które tylko czyhały na błąd. Właśnie jeden z nich wystrzelił ładunki unieruchamiaczy, lecz były zbyt łatwe do uniknięcia. Kolejna "Modliszka" też spróbowała szczęścia, ale i te pociski chybiły. Jamie nabrał pewności. To było trochę jak na rodeo. Zrewanżował się krótką salwą laserów, jednak i on nie trafił. Wtem systemy ostrzegawcze zaalarmowały o nowym źródle namierzenia. Termoskanery wykrzyczały o czymś, co mogło za chwilę zakończyć bitwę. To "Egzekutorzy" ładowali działa! Szok pilota "Bumeranga" musiał szybko przerodzić się w działanie. Adrenalina wypełniła żyły nie tylko Jamiego, ale i Malachiusa. Tego się nie spodziewał. Nie zakładał bowiem, że będą chcieli pozbyć się ich. Dlaczego? Czyżby nienawiść i żądza dorwania za wszelką cenę jego głowy, była aż tak wielka? Cenniejsza od licznych awansów i pokazówki propagandowej w mediach, jak załoga jego statku w błysku fleszy i pośród całej gromady kosmicznych reporterów, gęsim krokiem zmierza posłusznie ku wojskowej prokuraturze? Tymczasem Thompson jedyne co mógł zrobić, to bezzwłocznie zejść z drogi choćby jednej z wiązek laserowych. Liczył, że drugi z niszczycieli nawet jeśli nie chybi, to przynajmniej promień laserowy otrze się jedynie o osłony refleksyjne. Wciąż miał nadzieję, że WFK chce ich mimo wszystko pojmać żywych. Wykonał gwałtowne odchylenie steru w dół i uruchomił pełną moc silników manewrowych. Całym statkiem aż miotło, powodując utratę równowagi wśród załogi. Jo-Ann wpadła więc na jakiś stolik, a Malachius o mało co nie wyrżnął głową w mostek. Nie było czasu na subtelności. Gdy pierwszy strumień przeleciał pod wami, wręcz mogliście poczuć wibracje pod stopami, zaś niebo wokół was rozjaśniło się jasną aurą. Parę sekund potem nastąpił ogromny wstrząs. Ponownie rzuciło ludźmi jak kukłami, a całego "Bumeranga" obróciło o co najmniej kilkadziesiąt stopni.
"Zniszczenie osłon! Uszkodzenie dolnego kadłuba! Zniszczenie osłon! Uszkodzony dolny prawy silnik! Uwaga, pożar w ładowni, uruchamiam gaśnice!" - system zarzucił was kolejno raportami. Mimo iż brzmiały wyjątkowo źle, to i tak mogliście mówić o dużym szczęściu. Promień zahaczył i zaorał dolną, lewą część waszego statku. Z drugiej strony, Jamie jednak zdał sobie sprawę, że być może było to zamierzone ze strony "Egzekutora". Czyżby więc nadal chcieli ich żywych, tyle że nie obchodził ich "Bumerang"? Tak czy owak, walka wciąż trwała!
- Kapitanie, niszczyciele włączyły się do akcji. Krążownik leci w naszą stronę, a dwie Modliszki chcą do niego dołączyć. Jeden ze ścigaczy wciąż unieruchomiony. Co robimy? - tym razem Thompson nie chciał brać na barki ewentualnych konsekwencji kolejnej walki.
W tym wojennym zamęcie ktoś mógł też dostrzec, że generator NPG choć nie został uszkodzony, to zachowuje się dość chaotycznie. Mimo tego nowa brama była mozolnie przygotowywania do otwarcia.

Nakamura:

Zwierzę okazało się mądrzejsze, niż byś przypuszczał. Gdy tylko wsadziłeś lufę karabinu, te wykazało spory instynkt samozachowawczy i bardzo szybko czmychnęło w boczną odnogę, nim ta zdołała się zamknąć. Chwilę potem nadszedł komunikat kapitana. Nie było czasu tropić intruza, zwłaszcza że sytuacja na zewnątrz wydawała się znacznie bardziej poważna.

Nakamura, Sanchez:

Im bardziej zbliżaliście się do hal technicznych, tym mocniej dawał się we znaki hałas pracującego generatora NPG i całej tej maszynerii potrzebnej do jego zasilenia. Donośne, jednostajne i narastające z każdym krokiem buczenie, szło w parze z rytmicznymi, miarowymi uderzeniami wielkich tłoków i odgłosami pracy potężnych wałów korbowych. W tym całym hałasie ciężko było wam zebrać myśli, a i wysoka temperatura dawała się wam we znaki. Wąskim, niedoświetlonym korytarzem o zawieszonej, stalowej podłodze dotarliście przed drzwi maszynowni generatora NPG. Były bardzo solidne, i posiadały tylko niewielką szybkę, przez którą nie udało się dojrzeć Ravena wewnątrz. Na lewo od wejścia znajdował się panel z klawiaturą i ekranem LCD. Widniał na nim niepokojący komunikat:
"Wysoki stopień promieniowania, poziom krytyczny. Wymagany ubiór ochronny.", a przy próbie potwierdzenia jego posiadania, wyskakiwał kolejny: "Blokada wstępu, ryzyko napromieniowania. Wymagana autoryzacja administratora."
Drzwi były faktycznie zamknięte, choć blokada w zamku nie była specjalnie zaawansowana. Nie powstała z myślą, by zatrzymywać samobójców. Niemniej zwykłe pchnięcie drzwi nie wystarczyłoby. Wtem niespodziewanie po drugiej stronie szyby, bezgłośnie uderzyła w nią ludzka dłoń. Zamarliście na moment... Sanchez rozpoznał ją. To był Raven Screwdriver... Co oznaczało, że jeszcze żyje! I w tej właśnie chwili potężna siła odśrodkowa rzuciła wami o ścianę. Nakamura o mało co nie stracił przytomności. Sancheza uratowała proteza, która przejęła nieco siłę zderzenia. Na szczęście była dosyć odporna, i nie została uszkodzona. Dłoń Ravena również zniknęła z szyby.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 28-09-2012 o 15:52.
Rebirth jest offline  
Stary 29-09-2012, 12:15   #30
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Jak to powiadano? Że nieszczęścia chodzą całymi stadami?
Axel miał poczucie, że właśnie coś takiego im się raczyło przytrafić. Popsuty napęd i żądne krwi korporacyjne bobki w dużych statkach tuż obok. Spojrzał na swojego pilota, którego pytania mogły doprowadzić zwykłego człowieka do szału. Jak to co mieli robić? Musieli przeżyć!
Albo przynajmniej zabrać kilku dupków ze sobą. Malachius nawet nie rozważał opcji poddania się. Nie było takich opcji. To przecież to samo co śmierć tylko gorzej. Od samego początku, podejmując się roli przemytnika, doskonale wiedział w co się pakuje. To samo zawsze mówił swoim ludziom. Interes to interes, na wojnie ginęli jeszcze szybciej. Tu udawało im się przez długi czas, ale teraz... kto mówił, że i teraz miało się nie udać?
Musieli wytrzymać jeszcze tylko chwilę, aż utworzona zostanie brama ku wolności. Takiej czy innej.

Ucieczka nie miała sensu, manewrowość i tak mieli beznadziejną nawet z całkiem sprawnymi systemami, a na dodatek tamci mieli przewagę absolutnie w każdym względzie. Czas więc było sprawdzić ich jaja.
- Skoro nie możemy uciekać, to zawracaj prosto na nich, na te największe. Oby nie chcieli tylko naszego unicestwienia.
Było to śmiałe założenie, ale nie mieli innych opcji. Nie zamierzał wyłączać napędu i stawać się dryfującą w przestrzeni metalową skorupką. Miał inny plan. Szybko wpisał komendy do swojego HUB-a i posłał wiadomość do wszystkich statków nieprzychylnej im floty.
"Rdzeń generatora przesterowany, zbliża się ku masie krytycznej. Każda próba bezpośredniego zbliżenia się zaowocuje jego wybuchem. Ostrzał spowoduje natychmiastowy wybuch. Widzieliście kiedyś eksplozję przesterowanego rdzenia NPG?"

Musieli zdobyć jeszcze trochę czasu, a to powinno sprawić, że tamci się zastanowią. On sam za cholerę nie wiedział jaki byłby tego finalny efekt faktycznie, ale i tak zaczął wprowadzać stosowne komendy do systemu. Każda groźba musiała mieć poparcie, a tutaj było to częściowo wspomagane faktem, że napęd pracował i tworzył przejście między gwiazdami, co oczywiście musiało odpowiednio pojawiać się na skanerach tamtych - rosnąca moc, większe natężenie... Najbliższe sekundy miały zdecydować. Axel odezwał się przez interkom.
- Co z tym Ravenem?! Musimy znikać stąd i to natychmiast!
Ranny technik. Idealnie w takiej sytuacji.
Z drugiej strony nie mógł obecnie płakać, że robią coś cholernie niebezpiecznego.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172