lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [Space Cyberpunk] Flying & Killing (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/11864-space-cyberpunk-flying-and-killing.html)

Pinn 30-10-2012 15:56

[Space Cyberpunk] Flying & Killing
 
Alan Castor ''Zimny''

CZĘŚĆ PIERWSZA

''Słodkie Buzie''


Chłód bijący z oczu, straszy mroczny posłaniec,
pragnący monet, kredytów na nowe życie,
zabija bez wyrzutów , energia pocisków rozrywa ciała
nikt mu nie przeszkadza , krew spływa po ścianach,
urodzony w przestrzeni gotów ją przemierzać,
wkracza w jądro ciemności mrożąc ją aurą profesjonalizmu.

Psychopatyczny urok porusza serca niewinnych,
oni nie wiedzą , nie wprawieni w demaskowaniu zła,
ciało splata mróz technologii , szybkość drapieżcy
niezachwiana wiara w własne możliwości,
przekracza bariery muskając nicości,
skomplikowana zagadka wnętrza łowcy,
ktokolwiek dojdzie do sedna sprawy,
spojrzy w bijące serce bacząc czy żyje,
zagadka to trudna, zrozumieć tą szuje,
prawdziwego świętego pośród umierającej galaktyki.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=YrPVB29xcpY&feature=relmfu&noredirect=1[/media]
Stacja kosmiczna ''Alice Sky'' była położona na Zewnętrznym Ramieniu Drogi Mlecznej. Prawie ''Wolny Kosmos''. Niestety brudne łapy syndykracji a dokładnie ''Kronos Space Investment'' miały tu swój wkład. Alicja należała do nich, jednak szybko ten ośrodek rozrywkowy, sześciokilometrowe bliźniacze silosy z wielką kulą pośrodku ( będącym dokiem i życiodajnym miejscem wszelkiej maszynowni) stał się miejscem pełnym burdeli , kasyn oraz szemranych barów. Wszystko to głównie za sprawą Muzan z rodu przestępczego ''Blask Księżyca Salo''. Szybko dogadali się z głównym przewodniczącym stacji, i teraz zamiast uzbrojonych bordowych strażników kronosa widywałem żółte lub niebieskie gęby tych wysokich żylastych muzaninów z gyro-maszynówkami mogącymi pruć rakietowymi kulami amunicji grzybkującej rozsadzającymi tkankę żywą.

Nasz protogonista, siedział popijając rum wzmocniony jakimś syntetycznym opiatem, uwalony jak cholera, ale nie na tyle by nie rozszarpać gęby temu Brutowi, który szukał zaczepki spod tych swoich zrogowaciałych łuków brwiowych.

Zajebisty , muszę przyznać statek nowo upiczonego łowcy siedział sobie spokojnie w doku, tej wielkiej kuli pośrodku stacji jak już mówiłem. Niektórzy wlot do doków nazywali ''Alice Asshole'' z oczywistych powodów. Bar ''Krzywy lot'' mieścił się na wprost nad atrium prawego silosa
, więc wychodząc na ulicę można było dostrzec , patrząc w dół wielki plac pełen istot i olbrzymi posąg Kronosa, tego mitycznego tytana, o którym Castor gdzieś słyszał (bo tak zwał się ten łajdak z barwnym życiem i złą przeszłością). Dym papierosów unosił się zageszczając powietrze przez co neony z rogach dawały mistyczny blask, coś jak w Ewangelii szajbusów z Aurelii.

Do Castor`a przyczłapał pewien człowieczek z pulchnym nosem, twarzą, sam mógł być po prostu definicją słowa '' pulchny''. Nosił aktówkę z skóry jakiegoś gada.

-Witam- wyciągnął dłoń, nasz bohater uścisnął ją niechętnie; serdelki- Wybacz, serdecznie wybacz, za moje spóźnienie. Kontrola celna, kurwa jego mać! Przejdźmy do rzeczy.

Otworzył aktówkę mieszcząca sterty elektronicznego papieru. Wybrał dość małą kartkę A5. Oczom Alana Castora ukazała się zarośnięta twarz jakiegoś Hiszpana z złamanym nosem i włosami w nieładzie. Dalej pokazały się dane osobowe.


Christophe Alaniz Pena



-To handlarz dziećmi, podobno niezły pedofil. Ma pojawić się właśnie tu. Przynajmniej tak mówi jedna z możliwości. Mój pracodawca wynajął ciebie na ten obszar. Nie wiemy jednak zbytnio dalszych szczegółów. Stacja jest całkiem spora. Kredyty zostaną przelane na Pańskie konto. Nie mam zbytnio pomysłów. Może sprawdzi pan przyloty? Choć pewnie gość jest incognito. Cel może być żywy, choć w zasadzie zimny też się zda.

Nachylił się do ucha Castora i wyszeptał:

-To osobista zemsta. A pan jest jej awatarem- powiedział lekko podekscytowanym a zarazem złowieszczym głosem śmiesznie kontrastującym z jego aparycją.



Podrapał się po głowie i skłonił.


-Na mnie już czas kowboju- poczym dodał jakby wybity przez siebie z rytmu-A tak, przeleje portfolio na pańskiego handpada.


Castor rozszerzył dłoń i pozwolił napłynąć danym.



GM INFO: Jeśli sprawdzasz portfolio, to opisze Ci więcej.


Rebirth 01-11-2012 11:22

- Poczekaj - zabrzmiał stanowczo, patrząc na informatora nie lubiącym sprzeciwu wzrokiem - Chcę wiedzieć więcej od ciebie, brachu - wypowiedział to ochryple, choć tym razem tonem ciepłym i opanowanym, niczym jak w rozmowie przy kawce. Przy tym uśmiechnął się serdecznie, ale był to uśmiech bardzo mechaniczny. Wszak jedynie usta mu się wykrzywiły lekko, kontrastując przy tym z zimnym, poważnym wyrazem pozostałej części twarzy. Nie tracąc rozmówcy z oczu, w milczeniu przekrzywił wpierw głowę w prawo, a potem w lewo, strzelając przy tym kręgami szyjnymi - Powiesz mi, co o nim wiesz... Kiedy przybywa, z kim się spotyka, dla kogo pracuje. Powiesz mi, prawda? - zapytał niemalże retorycznie, akcentując to bardziej otwartymi powiekami i lekko rozwartymi ustami.

Pinn 01-11-2012 12:12

Zawsze zapytaj dwa razy.
 
Już wiecie, dlaczego nazywali go ''Zimnym''?

Pulchny jegomość spojrzał na niego z zaniepokojonym wzrokiem, jego kroki były niepewne i komiczne.


-Oczywiście proszę Pana, większość rzeczy ma Pan w portfolio, ale skoro Pan żąda powiem wszystko co wiem.


Tym razem usiadł na krześle, jego ciało rozpłynęło się na podwyższanym fotelu.


-Dokładnie nie wiemy, kiedy ma przybyć. Jak sugerowałem, nawet nie jesteśmy pewni czy pojawi się na tej stacji, ale jest to wysoce prawdopodobne. Dlatego wybraliśmy właśnie Pana. Spotyka się, a jakże- dodał, uważając swoje słowa za nadmierną oczywistość- z Muzanami z ''Blasku Księżyca''. Nie wiemy zbytnio czy żywy towar będzie z nim, ale główny cel to przechwycenie go żywego. Resztą zajmą się nasi ludzie... a pracuje sam dla siebie. Wolny strzelec z wolnej przestrzeni. Jak Pan prawda?- powiedział z półuśmieszkiem na twarzy - księżycu w pełni.

Rebirth 01-11-2012 12:41

Wysłuchał uważnie co ma do powiedzenia mężczyzna. Po chwili namysłu, rozejrzał się dokładnie czy nikt ich się nimi zbędnie nie interesuje. Odpowiedział sucho, wręcz analitycznie, brzmiąc trochę jak cyniczne odzwierciedlenie jakiegoś biurokraty:
- Pozwoli Pan, że nie odpowiem na ostatnie pytanie. Więc podsumowując - mam się zająć kimś, kto nie wiadomo czy i kiedy przybędzie. Na dodatek jest kontrahentem największej organizacji na czarnym rynku. I mam dostarczyć cel żywy... - z początku mogło to brzmieć pretensjonalnie i ironicznie - Dobrze - odrzekł krótko z zaskakującą aprobatą - Mam jednak nadzieję, że zleceniodawcę na to stać. Rachunek wystawiam po wykonaniu zadania. Będę w kontakcie, oczywiście z szyfrowanego połączenia.

Pinn 01-11-2012 13:03

Bisnes to bisnes. Zlecenie to zlecenie.
 
Pulchnemu sekretarzowi zrzedła mina. Pożałował , że nieudanie próbował wyperswadować jednak przechwycenie celu, zamiast wcześniejszej możliwości zabicia go. Powiedział cicho ''Do widzenia Panie Castro'' i wyszedł z ''Krzywego Lotu''. Brut szukający zaczepki z stężało miną przypatrywał się naszemu protagoniście. Barman, człowiek Francuskiego pochodzenia mieszał drink dla jakiejś kobiety wypełnionej po brzegi kosmetycznymi implantami.

Rebirth 01-11-2012 15:29

Zaczekał minutę od wyjścia sekretarza, upijając łyka swego zmiksowanego drinka opiatowego. Nie zwracał uwagi na Bruta, traktując go jak zepsute powietrze - może śmierdzi, ale już trudno. W głowie zaczął kiełkować mu pewien plan. Zlecenie nie było łatwe, ale też nie niemożliwe. Faktycznie brak pewności co do daty przybycia celu znacznie utrudniał planowanie. Tego akurat nie lubił - jego analityczny, ścisły umysł nie tolerował improwizacji. Tym samym doszedł szybko do wniosku, że musi działać najszybciej jak się da. Nawet jeśli ofiara pojawi się za tydzień, to lepiej przygotować się jakby miała pojawić się jutro. Będzie więc musiał poruszyć grunt na wszystkich możliwych frontach i kontaktach. Wstał od stolika i nie patrząc się za siebie udał się do wyjścia. Na zewnątrz przystanął na chwilę, by przyjrzeć się portfolio które przesłał mu na HandPada informator.

Pinn 01-11-2012 18:41

Typ spod ciemnej gwiazdy, do tego zboczeniec.
 
Castor dziarskim i pewnym siebie krokiem wyszedł z baru i oparł się o barierki spoglądając na atrium i pomnik starożytnego tytana. Narkotyczna nalewka lekko spowolniła jego umysł i zrobiło mu się lżej. Nie znaczyło to jednak , że nie mógł analizować faktów. To nie ten typ gościa, miał dość mocny łeb. Otworzył dłonie i zobaczył dane z portfolia.
Hologram pokazywał masę danych, dowiedział się kilku przydatnych rzeczy:
  1. Christophe Alaniz Pena
  2. Wiek: 34 lata
  3. Urodzony: Saproko Delta (ramię Perseusza, teren Świętego Cesarstwa odbity z rąk Deimosów).
  4. Potem ujrzał zdjęcie. Zarośnięty facet. Hiszpan jak nic. Średni wzrost, lekka nadwaga.
  5. Kartoteka: handel pedofilskimi materiałami, prostytucja nieletnich, handel dziećmi, handel środkami odurzającymi, pięć zabójstw.
  6. Usprawniony refleks.

Niezła kartoteka przyznacie drodzy mili?


Rebirth 02-11-2012 17:41

Alan beznamiętnie przyglądał się otrzymanym informacjom, niczym czytanie newsów albo porad kulinarnych. Nie tylko by nie wzbudzać uwagi w otoczeniu, ale też sam nie miał wobec tego człowieka żadnych odczuć. Był niczym przedmiot, cel misji, obiekt który za miesiąc przestanie istnieć. Bardziej interesowało go, jak go odnajdzie. Praca łowcy głów była znacznie bardziej wymagająca od handlowania bronią. Każde nowe zlecenie było wyzwaniem, i każde hartowało go niczym stal. I było znacznie lepiej płatne. Gdy uznał że wie wystarczająco, prawą dłonią dotknął opaski HandPada, co spowodowało że hologram momentalnie zniknął. Alan rozejrzał się prewencyjnie, po czym udał się do swojego statku. To był punkt startowy dla każdej nowej misji, a zarazem główne narzędzie jej wykonania.


"SpireWire" był wyjątkowy. Był prototypem, w dodatku wykradzionym. Zbyt kosztownym by ktokolwiek zdrowy na umyśle zaczął produkcję seryjną. Zbyt cennym, by marnował się skryty gdzieś w warsztacie. Może nie był idealnym odwzorowaniem kopii z laboratoriów Sagamanthy, ale i tak efekt stworzony na księżycu Syriusza był zadowalający. To było prawdziwe oczko w głowie "Zimnego", któremu wiele zawdzięczał. Nie inaczej miało być tym razem.
Gdy zbliżył się do pozornie pustej przestrzeni w jednym z wynajętych hangarów "Alice Sky", ponownie aktywował hologram HandPada i po wpisaniu kodu, dezaktywował wewnętrzne pole ochronne i kamuflaż. Po wciśnięciu panelu, pneumatyczne drzwi z delikatnym sykiem uniosły się do połowy, a następnie do zewnątrz, wpuszczając gospodarza do środka. Gdy ten wszedł, wykonały tą samą procedurę, tyle że w drugą stronę. W środku panowała cisza i powiewało chłodem. Ironią losu było, że "Zimny" lubił przebywać w niższej temperaturze od pokojowej. Tak się jakoś złożyło. Mijając wnękę do sali medycznej, skręcił w lewą odnogę i przeszedł równolegle przez cały mostek kapitański, oraz centrum sterowania, kierując się do swej prywatnej kajuty po drugiej stronie. Idąc kątem oka sprawdził, czy androidy przy panelach zachowują się normalnie. Wchodząc do swego niedużego pokoiku, będącego zarazem jego świątynią, od razu zasiadł do komputera i zalogował się do sieci. Oparł się pokusie zrelaksowania się przy głupotach, i mimo pewnego znużenia które go nagle dopadło (chyba późny efekt wypitego koktajlu opiatowego), zaczął wyszukiwać informacji na temat handlu żywym towarem, w szczególności handlem dziećmi. Jednocześnie wysłał dyskretne zapytania do swych źródeł informatorskich na terenach Syndykracji i Aurory, czy znają kogoś takiego jak Christophe Alaniz Pena. Przyjrzał się ostatniej aktywności Blasku Księżyca. Gdy uporał się z siecią, był już zmęczony. Lecz zanim udał się na odpoczynek, postanowił podjąć znacznie ważniejsze kroki. Nakazał androidom aktywować tryb "Complex", a gdy już się to stanie, miały spróbować za pomocą WR3 włamać się do systemów kamer przemysłowych przy stacji dokującej "Alice Sky". To nie powinno być trudne, gdyż kto by chciał włamywać się do takich kamer, toteż kto by chciał je specjalnie zabezpieczać. Gdy akcja włamania zakończy się sukcesem, zamierzał przekazać dwóm androidom zdjęcie swego celu i wydać rozkaz monitorowania strefy przylotów. Miały natychmiast poinformować go o tym, kiedy cel pojawi się na stacji kosmicznej i czy jest sam. W międzyczasie wpadł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. Szybko wrócił do swej kajuty i zalogował się w sieci, włączając zaawansowane szyfrowanie transmisji. Tym razem umieścił na ukrytych forach czarnorynkowych ogłoszenie:

"Młody, ładny, spokojny chłopak. Sierota. 2 czerwone kredki i dwie małe. Miejsce zabawy: Alice Sky. Warunek: trzeba znać biegle hiszpański."
(w slangu przemytniczym, a przynajmniej wśród handlarzy bronią, 2 czerwone kredki znaczyły "2000 kredytów". 2 małe to 200. Czyli 2200).

Miał nadzieję, że ten przygłup ze zdjęcia złapie przynętę jako coś "przy okazji". Wylogował się i wysyłając wiadomość do androidów by włączyły maskowanie FLEE, położył się na swym łożu z piany synto-organicznej. Te potrafiło idealnie opleść ciało Alana, jednocześnie sącząc w jego skórę odżywcze i regenerujące maści i olejki. Dzięki procesorowi kontroli snu, wypoczynek który w normalnych warunkach zajmowałby osiem godzin, tu zajmował tylko dwie. Jeśli żaden komunikat nie zakłócił mu tego wypoczynku, opuścił statek i zamierzał skierować się do mniej przyjemnych warunków - do okolicznych slumsów lub miejsc gdzie mógłby znaleźć biedne, głodne dzieci. Nim to jednak nastąpiło, sprawdził czy może ktoś odpowiedział na jego ogłoszenie.

Pinn 03-11-2012 10:21

pedo-szukiwania.
 
Obudził się po planowanych dwóch godzinach- taki był z niego spryciarz mówię Wam- pytając się swoich pokładowych androidów czy wykonały pracę.
Tak, podgląd kamer się udał. Teraz mógł tu na statku , albo gdzieś indziej na handpadzie zobaczyć czy cel nie przybył na ''Alice Sky''.

Wyszedł na zewnątrz.

Spojrzał na przegląd stacji, jeśli było coś takiego jak slumsy to pewnie właśnie w środkowym module, kule w której się znajdował lub jakimś dolnym poziomie, którejś z dwóch kolumn. Musiał wybrać, czasu mógł mieć sporo lub prawie w ogóle.

Ubrany w bordową koszulę młodszego oficera, facet z Kronosa podszedł do Castora i spytał:

-Szuka Pan czegoś konkretnego?

Miał zwykły karabin laserowy oraz uśmiech sklepikarza.

Rebirth 04-11-2012 21:24

Nie - odprawił go krótko, by po chwili namysłu zmienić zdanie - Albo.. Może tak - choć nie zwrócił się twarzą do rozmówcy, jego ton nagle stał się gładszy i uprzejmiejszy - W sumie to chciałbym dostać się w uboższe warstwy na tej stacji. Jestem street workerem i przybyłem tu na praktyki - rzekł jednym ciągiem, wciąż wpatrując się w mapę ”Alice Sky”.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172