Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2013, 17:25   #21
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wiadomość od En!o powstrzymała wprawdzie Barretta przed wdaniem się z Ben'Tharem w dłuższą dyskusję o szansach, taktycznych możliwościach i zdrowiu psychicznym, ale nie wystarczyła, żeby całkowicie zrezygnował ze swojego planu.

– Zostaję – zakomunikował twardo i przekręcił się z powrotem na brzuch. – Dam znać, gdyby coś się zmieniło, zanim wrócicie. Na przykład zdążyli zapakować naszego pasażera do puszki.

Nie czekając na odpowiedź, podpełzł ostrożnie w górę nasypu i dopiero z obserwacyjnego stanowiska dorzucił całkiem raźno:
– Jakby się przypadkiem pojawił tam na dole... Spróbuję go przypilnować... Uważajcie, w co będziecie walić.
 
Betterman jest offline  
Stary 04-06-2013, 19:19   #22
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
En!o, Haviland, Massul, Aaya
Silniki “Bachusa” ożyły i już po kilku sekundach statek wzniósł się w szybkim tempie. Znajdujący się w ładowni Havilnad ledwo ustał na nogach. Jasne było, że z ćwiczeń nici. Fakt ten potwierdził się już po chwili, gdy En!o podkręcił szybkość i “Bachus” ruszył żwawo naprzód.
Hałas i niestabilna pozycja nie sprzyjała uspokajającym ćwiczeniom pokładowego medyka.

En!o manewrował pomiędzy nierównościami księżycowego terenu. Nie było to łatwe zadanie z dwóch powodów. Po pierwsze z powodu rozmiarów statku, a po drugie jego prędkości. “Bachus” leciał szybko, gdyż En!o pragnął zgubić ewentualny pościg w postaci statku, który nagle się pojawił w zasięgu radarów.
“Bachus” po kilku chwilach szybkiego lotu ponownie wylądował. Zaraz też pojawił się łazik z resztą załogi. Wszyscy zajęli pozycje przy działkach i En!o ponownie podniósł statek. Tym razem jednak nie zamierzał uciekać. Tym razem jego cel był zdecydowanie inny.
Ledwo jednak statek zbliżył się nad krawędź wąwozu, cała okolica zatrzęsła się od potężnego wybuchu.
Blask eksplozji, aż na chwilę oślepił siedzącego za sterami En!o.

Troy
Gdy reszta udała się do łazika, Troy rozpoczął mozolną wędrówkę w kierunku desantowca. Ukształtowanie terenu ułatwiało, co prawda podkradanie się, ale czołganie się po kamienistym gruncie w skafandrze nie należało do przyjemnych i łatwych.
Troy co i rusz obserwował ruchy przeciwników, ale ilekroć wyjrzał zza jakieś skały okazywało się, że ich położenie praktycznie nie uległo zmianie. Wyglądało na to, że ci na zewnątrz czekają na coś lub na kogoś.
Troy bez większych problemów zakradł się na w pobliże desantowca. Przed dalszą wędrówką powstrzymała go zarówno obecność wielu przeciwników, jak i fakt, że zaraz mógł się rozpocząć ostrzał z dział “Bachusa”
Stało się jednak coś zupełnie innego.
Nagle ziemią zatrzęsła się potwornie, a z jednego z wejść do kopalnie wystrzeliła potężna łuna ognia. Stojący w pobliżu żołdacy padli na ziemię.
Ich kompani po chwili konsternacji rzucili się biegiem w kierunku wejścia w którym nastąpiła eksplozja.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 08-06-2013, 00:30   #23
 
Pan Błysk's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Błysk ma wyłączoną reputację
- Są ranni?! - Wyrwało się z medykowi odruchowo nim do jego świadomości dotarł fakt, że eksplozja miała miejsce na zewnątrz. Nie przywykł jeszcze do życia tak pełnego emocji, do życia na krawędzie, ale... podobało mu się.

Nie otrzymawszy odpowiedzi ruszył szybkim krokiem na mostek. Zabierając tylko lekki zestaw medyczny, akurat dość by podtrzymać funkcje życiowe i nie aż tyle aby wymagało więcej miejsca niż jedna walizeczka. To zawsze mogło się przydać, choć Haviland miał nadzieję, że podczas tego zlecenia nie będzie musiał nikogo łatać... no może wyjąwszy pewnego denerwującego pirata... i może jeszcze...

- Dość tych radosnych planów. - Skarcił cicho sam siebie. Dotarł właśnie na mostek i musiał zachowywać się w pełni profesjonalnie, a przynajmniej nie fantazjować o operacjach przeprowadzanych bez narkozy.

- Co to do cholery jasnej było En!o?! - Zapytał grzecznie pilota.
 
__________________
Jemu co góry kruszy jemu nie | Jemu co słońce jego zatrzyma jemu nie
Jemu co młot jego rozbija jemu nie | Jemu co ogień jego przerazi jemu nie
Jemu co głowę jego podnosi nad jego serce | Jemu diament
On diament
Pan Błysk jest offline  
Stary 11-06-2013, 15:32   #24
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdyby ktoś spytał, co go podkusiło, żeby podkraść się tak blisko desantowca, nie bardzo by wiedział, jak odpowiedzieć. Tajemniczy pasażer najwyraźniej nadal siedział w kopalni, a z nasypu Barrett miał przecież dużo lepszy widok na całą nieckę. Ale skoro się dało...
Chyba właśnie o to chodziło. O możliwości. Ciągnęło go tam, gdzie mógł więcej zdziałać. Wprawdzie karabinu nie targał ze sobą dla ozdoby, ale daleko było Troyowi do wyborowego strzelca. Zdecydowanie lepiej radził sobie w kontaktach bezpośrednich.

Jeszcze zanim przebrzmiały echa wybuchu, trzymał w dłoni odpowiednie narzędzie. Reakcje na melodyjny zaśpiew dobywanego zza pleców tukaramskiego ostrza, rozszerzającego się asymetrycznie przed sztychem, zawsze sprawiały mu dużo uciechy, ale teraz nie było czasu na takie rozrywki. Ruszył ostrożnie w stronę otwartego włazu, zawieszony na barku karabin przytrzymując lewą ręką, gotów wypalić z biodra do każdego, kogo nie zdoła sięgnąć ostrzem. Wolałby rzecz jasna załatwić sprawę bez niepotrzebnego hałasu, ale skoro już się zdecydował, to przede wszystkim musiał sprawnie zrobić porządek na desantowym pokładzie. Zamknięcie za sobą wejścia to kwestia grzmotnięcia łokciem w przełącznik, odcięcie sterowania z kokpitu po zaryglowaniu zamków prostej, wojskowej konstrukcji też nie powinno zająć wiele czasu.
Potem mógłby dla większej swobody rozszczelnić wreszcie kurtkę i – zależnie od sytuacji – zainteresować się obsadą kokpitu albo wieżyczek. Może niespodziewanie przyłączyć się z którejś do zabawy na zewnątrz... Tyle że najpierw trzeba było dostać się do środka.
 
Betterman jest offline  
Stary 12-06-2013, 00:33   #25
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
-Pewno nasz pasażer zaczął się bronić. Wysadził jedno z wejść do kopalni. Albo to oni wysadzili jego. Proszę zapiąć pasy profesorze. - uprzedził pilot.
Wybuch nie wybuch, nie przeszkadzał w ostrzelaniu niecki. Gdy En!o był już pewien, że Massul jest na stanowisku skierował "Bachusa" w stronę kopalni. Statek nieśpiesznie przepłynął nad krawędzią kotliny. Wzbił się wysoko nad nią i zaczął pikować. Miał nadzieję, że jeden przelot wystarczy piratowi. Rzucił tylko do radia: -Uważaj Barrett.
 

Ostatnio edytowane przez Quelnatham : 12-06-2013 o 00:43.
Quelnatham jest offline  
Stary 12-06-2013, 19:22   #26
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Wznosili się, to było pewne i mógł to ze spokojem stwierdzić, jedynie huk wybuchu odciągnął jego uwagę wizualizacji niecki, rozmieszczenia budynków, statku, wejść, grup. Cokolwiek działo się na dole nie podobało mu się, błysk sam w sobie z kolei był niczym wielkim, nawet go nie widział. Chwile potem pikowali. Pikowali... Pikowali?!

"To szaleństwo!" wyrwało się Massulowi w myślach zanim podążył za myślą śmiech. No, bo Kto tu spośród członków załogi tego oto statku był normalny?

"Obyś tylko dał mi odpowiednie pole widzenia wariacie.." warknął w myślach pirat celując działami wieżyczki na ruiny i strzelając serią w kierunku płonącego wejścia by zejść na środek niecki. Dlaczego wcześniej ostrzeliwać przez zaledwie chwilę krawędź ruin lekko na południu? Ot, by móc swobodnie korygować ogień. Trafienie z działka okrętowego i tak robiło nie małe kuku, a nie chciał przecież przypadkowo trafić ani Paczki, ani Zdobyczy.

Tylko jedna myśl go niepokoiła, a zarazem sprawiała, że jego krew zaczęła szybciej płynąć. Czyżby młody w końcu zebrał jaja i zdecydował się nie tylko latać, ale i strzelać? Tak... to mógłby być jego pierwszy taki rejs. Nie pamiętał by kiedykolwiek widział En!o strzelającego z dział okrętowych. Tak po prawdzie, gdyby nie chciał strzelać to po co by pikował?
 
Dhratlach jest offline  
Stary 14-06-2013, 09:02   #27
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Troy
Barrett, jako jedyny został na powierzchni księżyca i kontynuował dywersję na tyłach wroga. Posunięcie, jak bardzo ryzykowne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę plany reszty grupy.
Korzystając z zamieszania, jakie wywołał wybuch Troy wkradł się na pokład desantowca przez uchylony właz.

Gdy tylko znalazł się w środku, natychmiast zamknął za sobą wejście. Przygotował broń i rozszczelnił kombinezon, aby sprawniej się poruszać.
Wnętrze desantowca było toporne i niezwykle proste. Same niezbędne rzeczy, żadnych dodatkowych gadżetów, czy ozdób. Sama wojskowa prostota.
Cisza, jaka panowała wewnątrz statku nastrajała wręcz relaksująco.
Barret ruszył w głąb okrętu, aby dotrzeć do kokpitu. Szedł ostrożnie, cicho stawiając kroki. Ciągle nasłuchiwał, ale wyglądało na to, że wojacy byli bardzo pewni siebie i nie zostawili nikogo, jako obsadę statku.
Nie niepokojony przez nikogo Barrett dotarł do kokpitu. Miał przed sobą zamknięte drzwi. Przygotował karabin i nacisnął przycisk otwierający śluzę.
- A tyś kurwa, co za jeden? - usłyszał pytanie zaraz po otwarciu.
Przed nim stał, a raczej unosił się w powietrzu dziwny mężczyzna. Większość jego ciała pokryte było blachą, łącznie z połową twarzy. Cały jego korpus składał się z doskonale dopasowanych do siebie metalowych segmentów. Jedno oko lśniło krwistym blaskiem. Czarnoskóry mężczyzna miał zamiast prawej ręki, wszczepione coś co wyglądało na jakiś cholerny karabin laserowy.
Jakby tego było mało, gościa od połowy w dół po prostu nie było. Coś urwało mu nogi, a zamiast nich jego korpus był przyczepiony do jakieś unoszącej się metr nad ziemią platformy.
Mężczyzna wyglądał na równie zdziwionego, co sam Barrett. Obaj mężczyźni mierzyli się wzrokiem.
I wtedy zaczęło się piekło.

En!o, Haviland, Massul, Aaya
En!o schował swój zwyczajowy spokój i wstrzemięźliwość i poszedł na całość. Podkręcił moc silników Bachusa i wzniósł go gwałtownie w górę. W powietrzu wykonał ekwilibrystyczny obrót, po czym zaczął pikować w kierunku kotlinki.
Manewr nie tyle ryzykowny, co wręcz samobójczy. Bachus to nie był jakiś atmosferyczny myśliwiec, tylko potężny okręt kosmiczny klasy Barakuda. Manewrowanie tak dużym statkiem, na tak małej wysokości i przy tak dużej prędkości było po prostu szaleństwem.
Haviland, który siedział obok pilot miał doskonały widok na zbliżającą się z zastraszającym tempie powierzchnię księżyca. Kosmiczny roller coaster gnał na spotkanie przeznaczenia, a to przeznaczenie wcale się doktorowi nie podobało. Nie o czymś takim marzył w tej chwili. Instynktownie zacisnął dłonie na poręczach fotela i ze strachu zacisnął powieki.
Jakby tego było mało do ryku przeciążonych silników dołączył przeraźliwy huk z dział.
Massul i Aaya właśnie rozpoczynali kanonadę. Nie mieli wiele czasu.
Obłąkańczy lot En!o nie mógł trwać długo. Dosłownie dwie, trzy sekundy, tylko mieli aby oddać precyzyjne i zabójcze strzały.
Palce zaciśnięte na spustach i maksymalna koncentracja sprawiły, że jakoś udało im się oddać krótką serię.
Mieli nadzieję, że ostrzał był celny. Nie mogli jednak zobaczyć rezultatów swoich działań, gdyż En!o już podrywał Bachusa do góry.
Silniki ryły przeraźliwie buntując się przeciwko takiemu traktowaniu. Przyspieszenie wbiło ich w fotele, a ich wnętrzności przemieściły się o kilka ładnych centymetrów.
Tylko nadludzkim wysiłkiem woli nie zwrócili porannego posiłku. Bachus wznosił się pionowo w górę, dosłownie o centymetry mijając się z powierzchnią ziemi.
Zanim En!o wyrównał lot, Haviland zdążył dwa razy stracić i odzyskać przytomność.
Gdy wszystko się uspokoiło mogli w końcu spojrzeć na efekt swoich działań.

Troy
Potworny huk wypełnił kotlinkę. Dźwięk wzmocniony przez odbicie się od ścian wąwozu był po prostu nie do wytrzymania. Po chwili dołączył do niego odgłos kanonady z dział, po której ogień na powrót zalał cały krajobraz.
W następnej sekundzie hałas byl jeszcze potężniejszy. Kurz i ogień przesłaniały cały widok.
Troy zachwiał się na nogach i upadł. Na szczęście także załogant desantowca nie utrzymał równowagi. Zakołysał się i poleciał w kierunku panelu kontrolnego. W nieskoordynowanym locie uderzył głową o jakiś wystający element i najwyraźniej zemdlał, gdyż głowa opadła mu na pierś, a po chwili runął on na ziemię.
Barrett ciągle w uszach czuł kucie i słyszał nieustanny pisk. Wiedział, że Bachus już odleciał i miał tylko nadzieję, że ten jakże wspaniały koncert nie uszkodzi mu trwale słuchu.
Rozejrzał się niepewnie wokół. Wyglądało na to, że jego przeciwnik jest unieszkodliwiony i to kompletnie bez żadnej walki.

Wszyscy
Obłąkańczy manewr, jaki wykonał En!o przyniósł zamierzony skutek. Co prawda nie tyle kanonada z dział unieszkodliwiła żołdaków, co huk i wyziewy z silników Bachusa.
Wzbity kurz nie opadł nawet, gdy umówiony pasażer był już na pokładzie, a statek był już w drodze na orbitę.
Spotkanie w sali odpraw było naturalną koniecznością. Gdy pierwsze emocje już opadły, a En!o odebrał należne gratulacje, jak i zjebki można było przystąpić do rozmów z pasażerem.
- Witam panów i śliczną panią - rzekł z kurtuazją na powitanie. Nazywam się doktor Ullisses Invergram, badacz i specjalista w dziedzinie archeologi kosmicznej i historii zaginionych cywilizacji. A to jest... Exathazellismus, o ile dobrze zapamiętałem jego imię.
Doktor Invergram był przystojnym mężczyzną o czarnych włosach i starannie zadbanym zaroście.
Osoba, którą przedstawił nie była człowiekiem Wyglądał on jak przerośnięta ropucha po kuracji testosteronowej. Na dokładkę cuchnął szlamem i palił jakiegoś śmierdzącego peta.
Gdy usłyszał on swoje imię ukłonił się niezgrabnie i pokiwał głową z aprobatą.
- To on pomógł mi wydostać się z tej kopalni, gdyż muszę powiedzieć, że państwo jakoś się specjalnie nie spieszyli. Ja rozumiem, że może tego nie było w umowie, ale w interesach trzeba być elastycznym.
A propos interesów, to może przejdźmy od razu do rzeczy. Jak wiem mój kolega zapłacił państwu zaliczkę na poczet mojej podróży. Ja oczywiście wypłacę resztę, ale dopiero gdy będziemy na miejscu. A muszę od razu zaznaczyć, że nie będzie to proste zadanie. Jednak sądząc po tym, co państwo zrobili tam w kopalni to dacie sobie spokojnie radę. Już mówię o co chodzi. Moja podróż będzie przebiegać dwuetapowo. Najpierw musimy się dostać do stacji badawczej Hyperion. Znajduje się ona w pobliżu jednego z księżyców Orani.
Przy tych słowach doktor spojrzał wymownie na najemników.
- Mam nadzieję, że się państwo nie obawiają. Obecnie działania wojenne zdecydowanie zmalały i muszę powiedzieć, że jest tam o wiele bezpieczniej niż bywało onegdaj. Ze stacji muszę zabrać jedną rzecz, a potem prosiłbym państwa o wywiezienie mnie do układu Latona.
Jeżeli są jakieś pytania to proszę bardzo. Jestem do państwa dyspozycji. Prosiłbym jednak, aby wasz piękny statek już kierował się w do naszego celu, gdyż bardoz zależy mi na czasie.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 17-06-2013, 17:12   #28
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Na pytanie Ben'Thara, czy unieszkodliwił desantowiec, wyszczerzył zęby w bezczelnym uśmiechu i odpowiedział trochę zbyt głośno, za to bardzo starannie wymawiając słowa:
– Możesz iść sprawdzić. – Po czym mrugnął po łajdacku do En!o, którego zaprosił na zdobytą łajbę, kiedy pirat zajmował się jeszcze grabieniem trupów i witaniem w kurzawie pasażera.
Jeżeli w absolutnej ignorancji i lekkim oszołomieniu Troy niczego nie poplątał i zdołał dostatecznie jasno wyłożyć swoją wizję, desantowiec powinien zaraz odpalić silniki, unieść się dostojnie z niecki, a potem ruszyć na orbitę księżyca po trajektorii agresywniejszej niż standardowo obierana przez komputer, przyciągając uwagę załogi zbliżającego się statku, a może i orbitującej leniwie Gazelli.

Kiedy zwiadowca zmagał się z przyrządami, Barrett wyciągnął zakutego w latającą zbroję mężczyznę z kokpitu, skrępował pasami i przywiązał solidnie do drabinki z dala od jakichkolwiek urządzeń. W usta wepchnął mu zerwany z zagłówka fotela pokrowiec, drugi naciągnął na głowę. Wprawdzie uniemożliwiało to sugerowane przez En!o przesłuchanie, ale zdaniem Troya więcej byłoby z tego kłopotów niż pożytku, zwłaszcza gdyby zabrali jeńca ze sobą, co zresztą obaj uznali za chybiony pomysł. A zarzynać bezbronnego nie godziło się przecież. I było niebezpiecznie.
– Im mniej będzie wiedział, tym mniej o nas powie, kiedy go przejmą. Sam też wiele nie zdziała. Widział tylko mnie. Przez chwilę. Lepiej, żeby tak zostało.
Niespecjalnie przyłożył się do poszukiwań czegoś wartego uwagi. Właściwie tylko dla zasady rozejrzał się tam, gdzie był, a faktyczną szperaninę zostawił bardziej zainteresowanemu. Wybrał się za to na stanowiska ogniowe, rozkalibrować ciosami ciężkiego, nastawnego klucza systemy celownicze i porozszczelniać chłodzące. Tak na wszelki wypadek.

Doktora i jego zielonego towarzysza zmierzył raczej chłodnym spojrzeniem. Jakby oceniał, czy warci byli tego, co wydarzyło się w niecce kopalni. Beznamiętnie wymienił magazynek na załadowany amunicją drążoną, najwłaściwszą tam, gdzie przeżycie zależy od stanu ścian, a przy tym paskudnie skuteczną przeciw nieopancerzonym celom. Potem mruknął coś niezbyt pochlebnego o niespodziewanych pasażerach i nieplanowanych wycieczkach, ale uśmiechnął się niemal poczciwie.
 
Betterman jest offline  
Stary 20-06-2013, 20:49   #29
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Zanim uspokoiła przerażone manewrami En!o serce, Bachus ponownie wzbijał się w powietrze z „przesyłką” na pokładzie. Nadal w stroju bojowym weszła do sali konferencyjnej, nie kryjąc zniesmaczenia, o jakie przyprawił ją zielony towarzysz doktora. Samego jednak mężczyznę przywitała uroczym uśmiechem i lekkim ukłonem. Wysłuchała uważnie monologu człowieka i po krótkiej chwili namysłu, rozsiadła się wygodniej na fotelu.

- Rozumiem i przyjmuję pańską propozycję, doktorze. En!o… Massul, przejmiesz stery i obierzesz kurs na wspomnianą stację? - Zapytała słodko, spoglądając złotymi oczami na pirata. Następnie, już z innym nastawieniem, zerknęła na śmierdzącego pasażera-niespodziankę. Do kanonu piękna było mu niezmiernie daleko i cuchnął tak przeraźliwie, że Aaya ledwo powstrzymywała zniesmaczenie.
– Pański towarzysz, doktorze, czym on jest? Raczej nie jest niebezpieczny, prawda? – Zielony stworek, pomimo odoru i zerowej aparycji, nieco ją zaintrygował. Zapomniana rasa? Nowa ewolucja? Hm, chyba miniony wiązek z Haviland’em i jego wrodzona chęć do poznawania wszystkiego co nowe, odcisnęła na niej swoje piętno. Podparła się figlarnie o podbródek i ponownie zerknęła na doktora. Podróż prawdopodobnie zajmie trochę czasu, może nie do stacji medycznej, ale lot do układu Latona na pewno nie zmieści się w kilku godzinach… Gdzie „przechowają” pasażerów?
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 20-06-2013, 23:13   #30
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Kiedy wylądowali już praktycznie był na zewnątrz w gęstym pyle zaścielającym całą kotlinę górniczą. Troy, jak to Troy powrócił do desantowca zabierając En!o ze sobą. Nie widząc nigdzie pasażera skierował swoje kroki w kierunku ledwo widocznych sylwetek szturmowców. Nie zastanawiał się ograbił i ograbił dwoje ze sprzętu. Dopiero w powrotnej drodze z drugiej 'wycieczki' zobaczył dwie postacie zbliżające się w kierunku okrętu. Kiedy weszli do środka, a on praktycznie za nim niczym pustynny skoczek jego ojczystej planety piasków ujrzał postacie z czego jednej już nie lubił, a drugą wolałby zostawić w piaskach.

Warknął cicho niezadowolony po tym jak móżdźak skończył swoją orację. Miał gadane, nie lubił ludzi którzy mieli gadane. Tym bardziej kiedy chcieli więcej niż się umawiali wcześniej i do tego przywlekali jakieś dalece od ludzkiego coś na kształt inteligentnego troglodyty.

Spojrzał ciepło na Aayę stojąc praktycznie obok jej fotela na którego oparciu trzymał dłoń, a drugą na pistolecie. Cholerna kobitka, cholerna dyplomatka. Spojrzał obojętnie na profesorka potem na Zielonego.. nie lubił inteligentów, cwaniaczków i... obcych. No, dobra, wyjątki potwierdzają regułę.
- Nasza umowa nie obejmuje dodatkowego pasażera, ani wycieczki na stację. Będzie to was kosztować extra - odparł tylko i ruszył w kierunku kokpitu i rzucił przez ramię - O waszym zakwaterowaniu pogadamy potem. Na teraz rozsiądźcie się w sali odpraw.
Delikatny sarkastyczny uśmiech zawitał na twarzy pirata kiedy siadał za sterami.
- Może rzucać. - powiedział jakby to nie było nic wielkiego. Lepiej być przygotowanym niż zaskoczonym.

Plan ucieczki był prosty. Wyrwać nisko nad ziemią w niedalekie wąwozy i wypruć w przestrzeń chwilę w oddali stąd. Jeżeli wszystko pójdzie tak jak powinno nie powinno być żadnych problemów i już niedługo powinni być w relatywnie bezpiecznej przestrzeni.
 
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172