Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2013, 17:20   #1
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
[AMA]CyberCore

@Cyberchan/b/
A6: Mistrzostwa jpn są już jutro?
23:54
Ogre: Aye~!
23:55
Yoki: Znudzony czekaniem?
23:58
A6: Kinda.
23:58
Ogre: Yoki~ Jak wyniki?
23:59
Yoki: Trochę już ich jest.
00:00
Pi: Yoki!
00:00
Yoki: Ale są zastrzeżone.
00:01
Ogre: Czyli nic nie potwierdzisz, eeh?
00:03
Yoki: Ani nie zaprzeczę.
00:04
A6: To prawda, że Sleep rzuca mięsem na scene?
00:11
Pi: Zgadza się.
00:12
Yoki: Jakby za mało mieli konfliktów.
00:13
Ogre: Może sami się rozpadną~! Tyle roboty mniej.
00:13
Pi: Jeżeli sami się rozpadniemy, to po co marnujesz na nas całe życie?
00:13
Ogre: ._.
00:23
=Subject closed: off-topic, saging.=

CYBERCORE
Layer 01: Fail line
18:32
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=jX6kn9_U8qk[/MEDIA]
Czerwonowłosa kobieta przyglądała się zamkniętym drzwiom z skrzywionym uśmiechem. Za oknem deszcz wybijał żałobny wręcz rytm. Niby nie działo się nicy specjalnego, jednak coś się jej nie podobało. Może zaczynał się okres? Przecież to nie tak, aby miała większe zmartwienia od kiedy przeniosła się do działu organizacyjnego. Mniej roboty w laboratorium, mniej kreacji i mniej obowiązków.
Z drugiej strony teraz musiała działać równo z zegarkiem.
Rzuciła swoim ciałem w bok, wprawiając krzesło w ruch. Obróciło się ono grzecznie w stronę kamery. Kopnęła lekko listwę, włączając urządzenie. Stream rozpoczął się automatycznie.
Błękitne oczy, rude włosy, gładka skóra, biała koszula i kremowy płaszcz. Taki obraz postaci ujrzeli zgromadzeni w holu olbrzymiego wieżowca uczestnicy dwudziestego pierwszego turnieju battlecore japan. Część z nich od dawna już tu siedziała, czekając aż olbrzymi ekran w końcu się rozświetli. Teraz wydali z siebie odrobinę ulgi i zadowolenia w pojedynczym westchnieniu.
- Gratuluję zgromadzonym przejścia tury kwalifikacyjnej. Prawidłowy turniej rozpocznie się już jutro. Nazywam się Ruby Wei i będę waszą informatorką oraz jednym z sędziów na przyszłych pojedynkach. - stream miał charakter niezwykle oficjalny, co wydawać się mogło dosyć męczące dla co po niektórych. - Na czas zawodów, każdemu z was na podstawie numeru kwalifikacyjnego przeznaczono lokum w wieżowcu. Zarazem na wyższych piętrach znajdują się siłownie i sale gimnastyczne oraz kilka ośrodków rekreacyjnych. W okolicach budynku znajdują się również cztery areny, dostęp do nich jest jednak zabroniony. Zarazem na terenie turnieju zabrania się wszczynania bójek oraz spożywania alkoholu. Nie jesteście jednak zobowiązani do korzystania z budynku i oczekuje się od was wyłącznie pojawienia się na arenie na czas rozpoczęcia meczy w których uczestniczycie. - Twarz prezenterki nagle zniknęła aby ustąpić miejsca tabeli przedstawiającej pary ponumerowanych imion i nazwisk, oraz w niektórych przypadkach pseudonimów.
- Oto rozkład jutrzejszych pojedynków. - zakomunikowała Ruby o oczywistym.
Wszyscy zgromadzeni skierowali wzrok na tabele poszukując swojego imienia.
Czarnowłosa dziewczyna o jasnej cerze była chyba najbliżej ekranu z wszystkich obecnych. Szybko lustrowała każde kolejne imię, aż w końcu znalazła.

Arena I
11:35
NR.13 "Katyusha" vs NR.6 "Nail Bang"
Walka z mistrzem na powitanie. Nie brzmiało to jak największy wynik szczęścia. Z drugiej strony nie pamiętała aby jej oponent prezentował jakiekolwiek zdolności. Wręcz przeciwnie, ośmieszył się jeszcze przed otwarciem kwalifikacji.

Oparty o jedną z kolumn chłopak miał całkiem dobry widok na ekran. Widać było masa nie rozumiała, że w kinie należy zakupić miejsca w ostatnich rzędach. Jego dzikie spojrzenie nie potrzebowało dużej ilości czasu na znalezienie własnego miana.

Arena III
14:22
NR.45 "Gustaw" vs NR.17 "C0P-C4T"
Numeryczny zapis. Już w pierwszej turze miał zmierzyć się z stuprocentowym tworem mechaniki. Androidzi nie dostawali zwykłych imion aby nikt ich nie pomylił z faktycznym człowiekiem. I dobrze. Pytanie czy maszyna zdolna do nauki i rozwoju jest w stanie rozwinąć się ponad umiejętności człowieka?

Nieco pozbawiony emocji wzrok z przeciwnego końca sali również wpatrywał się w wyniki losowania. Czy ktokolwiek stanie mu na przeszkodzie aby dowieść, o wyższości sztuki nowożytniej ponad pojedyncze mistrzostwa?

Arena VI
18:32
NR.51 "Bái lóng" vs NR.1 "Kuro Butt"
"Kuro Butt". Seed i jeden z pełnoprawnych mistrzów biorących udział w turnieju. Czy perfekcjonista karate jest jakimkolwiek zagrożeniem dla nieograniczonej zdolności adaptacji? Nadchodziła świetna okazja aby się o tym przekonać.

- Tablice znajdują się również na stronie turnieju. W pokojach znajdują się jednostki PC. Życzymy powodzenia w jutrzejszych rozgrywkach. -
Głos Ruby zakończył wprowadzenie.

Stało się. Wszyscy byli zgromadzeni w jednym miejscu i wkrótce mieli zacząć walkę między sobą o tytuł mistrzowski. W tym momencie nikt nie był jeszcze w stanie wytypować pewnego zwycięzcy. Wielu ruszyło do wind aby rozlokować się w swoich pokojach, inni migiem ruszyli na miasto odreagować, mimo nieznośnej pogody. Cóż, tak właśnie wygląda cisza przed burzą. No, może nie do końca. Uderzenia deszczu o stalową powierzchnię były niezwykle nieznośne.
 
Fiath jest offline  
Stary 10-04-2013, 20:31   #2
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Nikita uniosła brew widząc jaki ma numer i z kim bedzie miała przyjemnosć potańcować.
- *Twaju mać* Zakaz picia? - Skrzywiła się nieco, po chwili jednak skarciła się w myślach. “Moge bez tego życ przecież”. Co ciekawe ktoś musiał jej dać tą ksywę z czasów służby w Whitelight, bo nie pamietała żeby tak się wpisywała do listy chętnych.
Jej przeciwnikiem będzie jakiś... ktoś? Nie kojarzyła osobnika w ogóle, choć te imię obiło się jej o uszy. Z jednej z wielu kieszeni wyciągnęła komunikator, po czym włożyła go sobie do ucha.
- Łącz z Raul. - rzuciła bez namiętnie, nadal patrząc w ekran.
- Cześc młoda co tam? - Odezwał się głos w słuchawce.
- Nail Bang... znajdź coś o nim, bo za cholere nie kojarze gościa. - rzekła.
- Nail Bang? Hah... to ten co w ryja dostał od Kuro i się wyłączył. - rzucił wesoło Raul. - Masz farta dziewczyno. - dorzucił.

Nikita westchnęła i przetarła nos. - *Moj drug* Chce wiedzieć co on walczy a nie od kogo po pysku dostał. - Z tymi słowami zaczęła powoli opuszczać pomieszczenie przepychając sie przez tłum.
- Czekaj moment... nie rozdwoje się. - rzekł, a po drugiej stronie było słychać jakieś tłuczenie się garków.
- Nie ważne, zaraz będę u ciebie. Przygotuj mi coś dobrego *da*? - Uśmiechnęła sie delikatnie.
- Da da... - powiedział pospiesznie i się rozłączył. Kravchenko opuściła budynek, i spojrzała w górę. Lało chyba od rana, skrzywiła się nieco i zarzuciła swój kapturek na głowę.

Nie było daleko, ale to chyba z czystego lenistwa ponownie siadła na swój jakże skormny motocykl. Przyłożyła palec do czytnika a ten odpalił, kopniakiem chowając nóżkę, wystartowała w stronę baru.
Widać zła pogoda dobrze oddziałuje na biznes. Bar Raula mieścił się może w nie najlepszej restauracji ale był popularny za dobrą atmosferę. Dzisiaj jego popularność wzrosła również dzięki byciu dobrym schronieniem przed deszczem.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=MYUk-ISUTcI [/media]

Godzina: 19:23

W tle grał blues, w powietrzu unosiły się opary dymu z cygar a tło zapełniały nie tylko osobistości ale również hałas wielu rozmów.
Raul siedział właśnie polewając...herbatę jakiemuś jegomościowi o prostej twarzy, ubranemu w kimono.


Nie wydawał się on Nikicie znajomy, ale jego ubiór świadczył o jednym.

Gdy dziewczyna zbliżała się do lady słyszała wiele dziwnych podszeptów, i w pewnym momencie zdała sobie sprawę co jest ich źródłem.


Niemal dwumetrowa postać siedziała w rogu knajpy ubrana w biały pancerz z czarnymi elementami włókien sztucznych, w pełnym komplecie łącznie z hełmem. Uroku dodawała jej nawet samurajska katana niezwykłych rozmiarów oparta między nogami.
Tego typu dziwaków nie spotyka się na co dzień. Jego wygląd sugerował bycie androidem ale ciężko było stwierdzić, kto i po co stworzyłby tak ogromną maszynę. No i androidy nie piją, a ten właśnie sączył piwo z butelki przez słomkę.

Pewnym krokiem wstąpiła do środka, sciagając przemoczony płaszcz i wieszając go na krześle przy którym miała zamiar usiąść.
- Hej Raul... - Przywitała przyjaciela, kątem oka spoglądając na dziwnego osobnika z kataną. Może jakiś kontraktor, albo ochroniarz po fajrancie? Z zamyśleń wytrąciło kobietę burczenie w brzuchu.
Włoch skończył nalewać herbatę, i machnął do Nikity. - Sekunda! - po tych słowach zniknął za barem. Kravchenko podparła się ręką o podbródek i rytmicznie stukała palcami o blat. Im bardziej się niecierpliwiła tym stukanie było szybsze.
- Również znasz Raula? - zaciekawił się gość siedzący niedaleko, popijając powoli herbatę. - Ten człowiek robi sobie więcej przyjaciół niż konsumentów. Zaskakująca osobowość.
- *Da* - Mruknęła tylko wypatrując swojego posiłku. Po chwili Salieri przyniósł spaghetti. Porcję przynajmniej dla dwóch rosłych chłopa. Do tego prawie litrowy kufel piwa.
- Smakowego Nikki. - Rzekł uśmiechnięty, stawiając przed nią jedzenie. Na jej bladej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.
- Nigdy się nie mogę nadziwić ile możesz wsunąć. - Zarechotał podpierając się o biodra.
- Poznaj mego znajomego Jokyoku. - Wskazał dłonią na osobnika w kimono.
- Cześć. - Rzekła nie odwracając wzroku od jedzenia. Nie minęła chwila, a już zaczęła zasuwać widelcem, co jakiś czas popijająć pokarm złocistym plynem.
- Wybacz Nikki ale mam zapierdol dzisiaj więc lece na razie. - Puścił oczko, kobiecie, po czym poszedł zając się resztą swoich spraw.
- Czekaj! Sprawdziłeś tego Naila? - Zapytała na chwilę odrywając się od jedzenia.
- Ta... jakiś tam mistrzu... zeszłoroczny chyba? - Pogładził się po brodzie. - Będę miał więcej czasu to poszperam, ciao! - pomachał Nikicie.
Ta zaś wzruszyła ramionami i kontynuowała pochłanianie makaronu.

Jokyoku spojrzał na Rosjankę nieco zaciekawiony.
- Nail? Czy to nie odnosi się do Nail Banga? - spytał. - Współczuję. Masz niezwykłe ryzyko odpaść w pierwszej rundzie. - stwierdził uśmiechając się jakby do siebie samego.
- Znasz go? - Ożywiła się pytając z pełnymi ustami. Niewiele myśląc wzieła swój talerz i kufel, po czym przysiadła się do jegomościa.
- Możesz mi o nim powiedzieć nieco więcej? - Po tym kolejnym pytaniu, znów wsuwała jedzonko.

- Japonia jest druga na liście krajów popularyzujących sztuki walki, tuż pod Koreą. Nail Bang jest obecnie właścicielem najpopularniejszego dojo i mistrzem ninjutsu. W poprzednim roku pojawił się na turnieju po raz pierwszy, jego HP nigdy nie spadło poniżej 70. - Jokyoku zdawał się posiadać niezwykle bogatą wiedzę. Przynajmniej na temat sztuk walki. - Dostał się również na mistrzostwa świata, gdzie zdobył trzecie miejsce. Będzie na nich również w tym roku, nawet gdyby przegrał tutaj, ma już dość punktów w rankingu. - Spokojnie powziął kolejny łyk po czym podsumował. - Nie sądzę aby jego pierwsza przegrana była przypadkiem.

- *Bluać* - Zaklęła w rodowitym języku, intensywnie się nad czymś zastanawiając.
- Zaraz... a skąd wiesz że ja biorę w tym udział? - Uniosła brew wciagając makaron.

- Nr.7 Jokyoku Jinn. - przedstawił się wesołym tonem młodzieniec. - Kojarzę cię z tłumu, a skoro pytasz o Banga, to całość mi się układa. "Katrjusia", zgadza się? - rosyjski nowego kolegi był dość słaby.

Słysząc jego wymowę Kravchenko prawię się zakrztusiła makaronem, jednak szybko popiła browarem.
- Owszem... ale jak już do zwracaj się do mnie Nikita... - Nikki opróżniła talerz, po czym rozsiadła się wygodniej.
- Mówiłeś coś o tym że to nie był przypadek. Jego przegrana. Podejrzewasz podłożenie się *da*? - Przemówiła, przecierając usta serwetką.

- Wracając...nie wiadomo co planuje Bang, ale możliwe, że wpadł tutaj tylko dla zabawy i szybko sobie pójdzie. Choć i tak bym go nie lekceważył. - doradził Jokyoku. - Wiesz kto jeszcze jest ciekawy? - wskazał palcem na białego olbrzyma - Kilka miesięcy temu ten facet próbował zamachu na Blue Devila. Jestem tego pewien, cały CyberChan o tym gadał. - zaśmiał się chłopak. - Zapowiada się na coś naprawdę interesującego. Choć czemu teraz ty mi czegoś nie opowiesz?

- Próbował? - Zerknęła na obiekt rozmowy. - Wygląda groźnie, a o tym Blue Devilu też słyszałam co nieco. - Dopiła kufel, i machnęła do Raula. - Raul *Moj drug* Jeszcze jedno! - Po tych słowach zwróciłą się do rozmówcy. - A co mam ci opowiedzieć? Nie jestem ciekawą osobą... - Wzruszyła ramionami.

- Nie wiesz jak działa obieg informacji? - zapytał nieco zawiedzionym tonem Jokyoku - Opowiedz mi o sobie i swoim stylu, albo postaw kolejkę. - zaproponował.

- Raul! Przynieś tu litr... - Rzuciła jeszcze przez ramię, zerkając na Jokyoku łobuzerskim uśmiechem. Włoch po chwili przyniósł flaszkę, i piwo które wcześniej chciała.

- Nie pozwalamy sobie za dużo *tavarish*? - Rzucił wesoło jak zwykle Włoch.

- Nie jesteś moją matką... a nawet jeśli i tak bym to miała gdzieś. - Pokazała mu język. Po czym zwróciłą się do osobnika w kimono.

- *Systiema* i Combat sambo. Ta... to są moje style. - W połowie zdania zaczęła rozlewać po kieliszkach wodę ognistą.

- Oh...to mi dużo nie mówi. - westchnął zawiedziony Japończyk. Używanie nieznanych sztuk miało te drobne cechy zaskakiwania rozmówców. - Cóż, twoje zdrowie. - stwierdził łapiąc za kieliszek z lekkim uśmiechem. - Życz mi szczęścia Raul.

- Hohoo, nie wiesz na co się porywasz! - Rzucił zza lady uśmiechając się szeroko.
Nikita także uniosła kieliszek i czy chciał czy nie chciał stuknęła się nim z Japończykiem.
- *Zdrovie* - Przechyliła go wlewając płyn prosto do gardła. Jak na Rosjankę przystało, nawet się nie skrzywiła. - Ja powiedziałam swoje style, może ty się podzielisz?

- Hah! Toć ci powiedziałem o Bangu, i nawet dorzuciłem ciekawostkę. - odparł Jokyoku, z lekkim skrzywieniem przełykając alkohol. Po chwili napełnił obydwa kieliszki. - Nie sądzisz, że jestem dość uczciwy.

- Ludzie są uczciwi kiedy im to tylko jest na rękę... - Przewróciła oczami, opróżniając jednym ruchem kieliszek. - Ale co mnie tam... skoro mówisz że ten Nail to jest jakiś kozak, to raczej się nie spotkamy na arenie. - Wzruszyła ramionami, nalewając sobie wódki do kieliszka, miała już polać Jokyoku, jednak ten jeszcze swojego nie opróżnił.
- No raz! Raz! - pośpieszała go, z lekkim uśmiechem.

- Ahaha - zaśmiał się głupio, jak gdyby próbując zakryć swój brak wprawy w piciu i dokończył swój kieliszek, stawiając go na ladzie. - Dobrze myślisz. Widzisz, wolałbym, aby wygrał z Bangiem ktoś słabszy od niego, ale lepiej przygotowany od przeciwnika, niż samemu na niego wpaść. - stwierdził Jokyoku - Takoż...mogę ci załatwić listę jego driveów, za odpowiednią cenę oczywiście...Zupełnie jak kiedyś, nie, Raul? - rzucił z uśmiechem. - Wiedza zawsze się dobrze sprzedaje.

- Wiedza to siła... - Rzekł zza lady polerując jakąś szklankę - Ale Nikki po co masz płacić jak możesz przecież zapytać ma... - W ostatnim momencie Raul uniknął lecącego w jego stronę kieliszka. Włoch po uniku tylko wystawił oczy z ukrycia. Nikita spojrzała na niego zabójczo.

- Nie wspominaj o niej przy mnie! - Warknęła, podnosząc się z krzesła, ale szybko się uspokoiła. - Zapłacę za ten kieliszek... i za informacje... - Spojrzała na Japończyka. - O jakiej cenie mówimy?

Jokyoku spokojnie podniósł się spod lady upewniając się, że nie ma burdy. Właściwie wszyscy teraz się im przyglądali. Japończyk upił swojej wódki czekając aż zainteresowanie ich osobami spłynie. Następnie podsunął swój kieliszek w stronę Nikity i zaczął wlewać do niego trunek.
- Cóż. - położył jej rękę na ramieniu. - Jeżeli wpadniesz do mnie możemy to przedyskutować. - stwierdził uśmiechając się. Jego rumiana twarz wskazywała, że trzy kieliszki to już dość dużo.

- Zgaduje że w pokoju nr.7... Kiedy? - Mruknęła gładząc się po brodzie. - I zabierz rękę, dobrze? - Spojrzała jeszcze na Jokyoku, a z jej oczu o srebrnych tęczówkach nie dało się wyczytać żadnych intencji.

- Mmmhmmm. - przytaknął z uśmiechem Jokyoku zabierając dłoń, po czym wstał i niestabilnym krokiem opuścił bar.
Raul westchnął wycierając ladę. - Jakbyś odmówiła, podałby ci adres konta bankowego. Teraz liczy na bóg wie co. - poinformował ją, a gdzieś z ulicy dało się usłyszeć głośne "YEAH!" w dziwnie znajomym głosie.
- Huh... gdyby chociaż był w moim typie. - Podparła się o blat stołu. - Najwyżej go połamię zanim się spotkamy na zawodach. - Westchnęła głośno, i przechyliła kieliszek. Te parę kolejek nawet je nie rozgrzało. - Jakąś godzinę przed walką wpadnę do niego... z pasem cnoty na dupie... Zarechotała dziwacznie Nikita, po czym wstała łapiąc za butelkę. - Biorę to do domu... - Wskazała palcem na niedopitą flaszkę, jakby nie chciała żeby były jakieś wątpliwości. Ale jeszcze przed wyjściem podeszła do lady i zapłaciła za wszystko co była winna. - Ciao Bella... - Rzuciła do przyjaciela, machając mu na odchodne.
 
__________________
"My common sense is tingling..."

Ostatnio edytowane przez Deadpool : 10-04-2013 o 20:37.
Deadpool jest offline  
Stary 14-04-2013, 19:58   #3
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
19:50
Gustaw poruszał się wieżowcu oglądając go dokładnie i zapoznając się z swoją nową lokacją. Jego głowę trapiło również znalezienie tego, z kim miał się jutro zmierzyć.
Lokacja zdawała się faktycznie interesująca. Miała aż dwie siłownie, sporą saunę, kino a nawet piętro socjalizacyjne z stołem bilardowym i dwoma torami do kręgli.
Właśnie tam znalazł postać lekko odrzucającą z ubioru choć specyficzną. Zielone kable zamiast włosów sugerowały całkiem spory stopień mechaniczności, a napis na lewym policzku drobnymi literami wyglądał jak numer seryjny "C0P-C4T".
Niech go cholera weźmie, jeżeli to nie android, na jakiego go rzucają.
Był ubrany w ciuchy z spandeksu nadające się może do ćwiczeń ale na pewno nie do przesiadywania w miejscu publicznym, wpatrywał się w deszcz pustym wzrokiem mechanicznych oczu, czy raczej "soczewek kamer odbiorczych obrazu rzeczywistego".
Z zastanowienia wyrwał Gustawa nieznany osobnik, który położył mu rękę na barku. Gdy tylko spojrzał za siebie ujrzał typowego młodego Japończyka, od którego zajeżdżało Alkoholem.
Gustaw bardzo nie lubił, kiedy ktoś mu kładł rękę na barku. Ten teoretycznie przyjacielski gest zbyt często łączył się z przykładaniem lufy do potylicy. Cóż, w sumie to jego wina, że tylko tak dało się go w miare skutecznie uspokoić. Jednak smród alkoholu wskazywał na to, że przeciwnik nie posiada przy sobie broni, co najwyżej jakąś butelke. Wiele nie myśląc, Gustaw gwałtownym ruchem pozbył się jego ręki z swojego barku a następnie wyprowadził cios łokciem przed jego nosem. Nie miał trafić. Ten jeszcze nie.
O dziwo jednak trafił. Po ściągnięciu ręki z barku, nieznajomy pochylił się w przód wpadając na łokieć, po czym odlatując na podłogę z drobną stróżką krwi ściekającą z nosa.
- Wszczynanie walk poza areną nie jest dozwolone... - stwierdził podnosząc się ostrożnie po ścianie.


Stanął wpatrując się w Gustawa lekko lecz wyraźnie przestraszony. - ...nie bij mnie, ok? - prośba ta była prosta choć zarazem niezmiernie dziwaczna...
Czy ten frajer sam władował się wprost pod łokieć? Cóż, nie świadczyło to o nim za dobrze. Może to i lepiej?
- Czy ja wszczynam jakąś walke? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy. W oczach Gustawa widać było małe, płonące ogniki.
- Jeszcze niczego nie wszczynam. Jeszcze. - dodał po chwili, uśmiechając się przy tym sadystycznie.
- Głównie dlatego, że potrzebuje informacji.
- Oh..w sumie racja, to ja się potknąłem. Hahaha. - zaśmiał się mężczyzna - W takim razie nic między nami nie było. Jestem Jokyouku, co powiesz na wspólne sake? - zaproponował po czym uśmiechnął się szeroko. - Wiem o wielu rzeczach.
- A ja o wielu rzeczach chce się dowiedzieć. - odparł Gustaw, tymi słowami potwierdzając. Nie spodziewał się, że osoba której szukał sama wpadnie na niego. Dosłownie.
- Aye, aye, do pokoju numer siedem proszę. - Japończyk obrócił się spokojnie i ruszył do windy, aby zaprowadzić chłopaka do swojego pokoju.
Był identyczny jak wszystkie pozostałe, jakiś salon z komputerem i telewizorem, toaleta, minimalnych rozmiarów sypialnia. Jedyne co go wyróżniało to mnóstwo różnych butelek i dzbanów w pokoju. Nie było ich może aż tak wiele, ale nieład w jakim były rozstawione sprawiał wrażenie przepełnienia.
Jokyoku złapał za jeden z dzbanów i otworzył go aby zanurzyć w nim małą, porcelanową miskę. Drugą, pustą, podał Gustawowi aby sam mógł sobie dogodzić. - W czym mogę ci pomóc, nowy przyjacielu?
Gustaw chwycił miseczke i obracał nią w dłoniach, nie chcąc pić alkoholu. Pamiętał, co się działo, kiedy przesadził. Informator póki co był potulny, więc szkoda byłoby go poturbować tylko z powodu procentów.
- C0P-C4T. Co o niej wiesz? - zapytał, przechylając przy tym lekko głowe.
- O "tym" wiem nie za wiele. To android, tyle jest raczej oczywiste. Te mechaniczne istoty nie mają potrzeb, więc najpewniej ktoś go tu wysłał. - stwierdził, po czym zrobił sobie przerwę aby popić nieco sake. - Ciężko powiedzieć jak jest zaprogramowany, ale podejrzewałbym, że jest tu wysłany przez jednego z sponsorów...Hmm...Mógłbym w sumie poszukać czegoś na temat jego serii, jeżeli cię stać na mój czas...no chyba, że chcesz tylko jakąś drobną radę.
- Drobna rada mnie zadowoli. - cóż, Gustaw nie miał ochoty czekać. Jego natura mu na to nie pozwalała. Tym bardziej, jesli za to czekanie miałby płacić! Zresztą, gdy rozmówca tylko wspomniał o gotówce, jego dłoń zacisnęła się nieco, tworząc ryse na miseczce.
Jokyoku wyglądał na nieco zawiedzionego. - Wiesz, za informacje płaci się informacją. To niezwykle tani proces handlowy. - zachęcił, tłumacząc swoje intencje. - Cóż...Numery seryjne androidów z reguły mają jakieś znaczenie. Szybko odkryłem, że twój przeciwnik też jest niezłym żartem. Możesz chcieć się nad tym zastanowić...aby uniknąć kilku przykrych niespodzianek.
- Informacja za informacje? Zależy, czego oczekujesz. - Gustaw spojrzał na rozmówce a jego ręka przestała obracać miseczke. Wzrok człowieka wyraźnie wskazywał na to, że następne słowa zostaną dokładnie przeanalizowane. Gdzie w wypadku Gustawa oznaczało to tylko, czy rozmówcy należy wpierdolić czy jeszcze nie.
- Mam na myśli wymianę równej wartości. Tak jak dolar jest wart dolara... - Jokyoku uśmiechał się, zanurzając miskę w dzbanie. - Tak informacja o stylu walki, warta jest informacji o stylu walki...a wiedza o pochodzeniu, informację o pochodzeniu. Całkiem logiczne. - stwierdził biorąc łyk z miseczki. Nagle jednak o czymś sobie przypomniał. - Ahaha, może trochę za bardzo to objaśniłem, nie chciałem cię urazić...nie mam głowy do picia, to wszystko. - jego twarz wyglądała dosyć błagalnie, jak gdyby spodziewał się wpierdolu. - Tak długo jak ty opowiesz mi o sobie, ja mogę załatwić ci wiedzę o nim. I będziesz miał co robić podczas mojego szperania po internecie.
Miseczka pękła pod wpływem siły. Gustaw postanowił ją nadzwyczajniej w świecie zgnieść. Delikatna porcelana, albo raczej proszek jaki z niej został, został strzepnięty na ziemie przy okazji wstawania.
- Nie podoba mi się to, jak się zachowujesz. - stwierdził a jego twarz zmarszczyła się w wyraźnie niezadowolonym grymasie.
- Myślisz, że jesteś taki sprytny, skurwysynie? - zapytał i wyprowadził proste kopnięcie wycelowane w jego klatke piersiową, normalnie używane do zwiększenia dystansu, tutaj jednak miało powalić informatora na ziemie.
Nieco zarumieniona od alkoholu twarz Jokyoku przechyliła się w bok, a noga spotkała się z miseczką trzymaną w dłoni przez Japończyka. To naczynie również pękło, ale wydaje się, że w jakiś sposób siła uderzenia była w nie przeniesiona.
- Nie do końca rozumiem co cię uraża. Chcesz przewagi przeciw androidowi, prawda? Ja ci ją zapewnię, a sam będę miał przewagę przeciw tobie. Oraz ewentualnie ktoś, kto dokona takiego handlu przeciw tobie. - wyjaśnił nie ukrywając niczego Jokyoku - Nie potrafię wymyślić uczciwszego układu. Zwłaszcza, że zawieram go z nieznajomym. - Z jakiegoś powodu Gustaw nie został tym razem nazwany "nowym przyjacielem."
Mężczyzna syknął, cofając nogę. Następnie kopnięciem wzbił stół w powietrze, by przez niego wyprowadzić silne kopnięcie wycelowane w klatke piersiową informatora, która powinna być “gdzieś tam”.
Stół poszybował w górę, dało się słyszeć tylko jakiś drobny pisk Japończyka, który zdał sobie sprawę co nadchodzi. Mebel uderzył w Jokyoku posyłając go na ziemię, w dodatku lekko popękał.
Nie było jednak żadnego agresywnego odzewu. Spod stołu wyszła dłoń, która dużą wagę przybrała do prezentowania swojego środkowego palca.
- Ja do niczego nie zmuszam, idź w cholerę. - zaproponował Japończyk nieco agresywnie.
Gustaw przybrał pozycje bojową, gotowy, żeby jeszcze bardziej zaognić sytuacje. Dopiero po chwili do jego umysłu dotarło, że to co robi nie miało zbyt dużego sensu.
- Nie myśl, że znalazłeś idiote. I potraktuj to jako ostrzeżenie, suko. - rzucił. Widać było, że nie do końca zrozumiał na czym polega na ten interes. Następnie opuścił pomieszczenie.
 
Elas jest offline  
Stary 16-04-2013, 22:10   #4
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
22 Marca 2221r
11:05

Chopper Kravchenko zajechał pod wieżowiec, a sama Nikita lekko “wczorajsza”, kopnęła nóżkę i ściągnęła kask. Omiotła spojrzeniem budowlę i spojrzała na holograficzny zegarek.

- W pół do... - Mruknęła pod nosem. Troszkę za długo spała, gdyż miała tylko pół godziny na wyciągnięcie informacji o Bangu. Zsiadła z maszyny i pośpiesznym krokiem skierowała się do pokoju numer 7. Zadzwoniła dzwonkiem od drzwi i czekała aż ktoś je otworzy.

- Hai...Możecie pracować bez szefa. Hai, urokliwy. - Z pokoju dochodziły zdania wymieniane z jakiejś rozmowy. Słychać jednak było tylko Jokyoku. Gdy Japończyk otworzył drzwi okazało się, że rozmawia przez telefon. Oraz, że ma na nosie wielki plaster. - Zostawiam to w waszych rękach. - rozłączył się po czym wrócił do pokoju, zostawiając otwarte drzwi - Wejdź, wejdź.Pokój był identyczne jak wszystkie pozostałe w tym budynku. Różnił się tylko mnóstwem "zakazanego" alkoholu w postaci dzbanów sake oraz połamanym stołem pod jedną z ścian.

Nikita uniosła brew rozglądając się po pokoju,

- Pokojówki tu nie zaglądają *Da*? - Rzekła przechodząc przez próg. Od razu znalazła sobie jakieś wolne krzesełko, na którym klapnęła rozmasowujac skronie.

- Do rzeczy... ile chcesz za informacje? - Jej ton był znudzony, lub mozę nawet zmęczony.

Jokyoku wzruszył ramionami rozsiadając się wygodnie na krześle.

- Myślałem, że chcesz się odpłacić przyjemnością, kochana. - przypomniał jej podnosząc z ziemi gliniane buteleczki sake. - Napijesz się? Przed walką dobrze ci zrobi.

Kravchenko zerkała to na Japończyka, to na sake. Skrzywiła się jednak i machnęła dłonią.

- Na przyjemność trzeba sobie zasłużyć... - Jej wargi drgnęły delikatnie, formując tajemniczy usmiech.

- Oczywiście. - zgodził się chłopak i wstał na moment. Wyjął z jednej z szaf plik dokumentów i rzucił je Nikicie. - W sklepie zazwyczaj najpierw płaci kupujący, ale dla takiej łobuzerki mogę zrobić wyjątek. - stwierdził pewien siebie.

- *Harasho*! - Uśmiechnęła się szeroko, i złapała za dokumenty. Jokyoku mógł zauważyć, ze jej oczęta niewiarygodnie szybko wyszukiwały potrzebne jej informacje.

Rasa: Człowiek 100%

Data urodzenia: 1 Stycznia

Miejsce urodzenia: Prefektura Mie

Wzrost: 192Cm

Waga: 105Kg

Typ krwi: B

Sztuka walki: Ninjutsu. Usilnie stara się atakować przeciwników w plecy.

Typ Drive: Bang znany jest z częstego używania sztuczek do oszustw mających w celu zdezorientować oponentów. Przyjmuje się, że posiada co najwyżej jeden Guard Drive oraz wiele Ultility driveów, ich liczbę szacuje się na osiem, wliczając hologramy czy zasłony dymne.

Cel w turnieju: Nieznany, na podstawie jego własny deklaracji nie zależy mu na wygranie, domniema się, że szybko podda któryś z pojedynków. Jego faktyczny cel wydaje się być prosty, choć jest ciężki do określenia.

Pozostała część dokumentów od Jokyoku wydawała się być biografią Naila, w dodatku niezwykle obszerną. Japończyk albo dużo wiedział albo wiedział gdzie szukać.

- Huh... ninjutsu? - Mruknęła kobieta gładząc się po policzku. - No dobrze więc... teraz nagroda. - Nikita podniosła się i stanowczym krokiem zbliżyła się do Jokyoku. Przyparła go do ściany, po czym namiętnie pocałowała w usta. Jednocześnie jej ręką zaczęła zjeżdżać niżej, aż zatrzymała się na jego kroczu. Zaczęła także pieścić tamto miejsce... gdy nagle jej małe paluszki zacisnęły się jak imadło.

- Nie oszukałbyś mnie *da*? - Zapytała uśmiechając się słodko. Miała go teraz dosłownie w garści, a każdy facet w takiej sytuacji robi się bardziej szczery. Pewności nigdy za wiele, a jak bedzie coś próbował Kravchenko, błykawicznie go wykastruje.

Jokyoku na pewno nie byłby dobrym graczem w pokera. Z jego twarzy łatwo dało się wyczytać sporą ilość strachu. Chłopak niemrawo kiwnął głową.

- Spokojnie, to pełne autentyki. Ja nigdy nie kłamię, najwyżej czegoś nie mówię. Mam dużo źródeł danych, jego kartotek jest pełna choć nie znalazłem dokładnych opisów driveów. - przekonywał Nikitę błagalnie.

Kravchenko zwolniła żelazny uścisk, po trzym powierzbiła Jokyoku po włosach.

- Dobry chłopiec... - Odstąpiła od niego i przeszła się po pokoju. Od niechcenia, postawiła jakieś przwrócone krzesło. Podniosła mała buteleczkę sake i pociągnęła parę łyków.

- *Spasiba i na zdrovie* - Po tych słowach znów się napiła. Musiała nieco przystopować z tym piciem, bo rzeczywiście zaczyna utrzymywać sterotyp ruskich.

Jokyoku uśmiechnął się chłonąc z wrażeń jakie zapewniła mu Nikita. Japończyk niezwykle łatwo zaczynał się bać ale z wielką wprawą wracał do stanu wyjściowego po zniknęciu zagrożenia.

Rosjanka łatwo odczuła, że pity przez niego alkohol jest strasznie słaby, rozcięczony bądź celowo wykonany tak, aby nie dało się nim tak łatwo spić. Wyjaśniałoby to co robi on u faceta, który u Raula spił się po kilku kieliszkach.

- Czuję, że to będzie interesująca znajomość. Ale nie chcę cię krzywdzić, na pewno jesteś gotowa na swoją walkę?
- Jak to jankesi mówią? - Nikita podrapała się po policzku. - I was born ready... - Uśmiechnęła się łobuzersko i odwróciła na pięcie. - Nie daj się zabić jakimś pokojówką *da*? - Rosjanka ponownie się uśmiechnęła, po czym opuściła pomieszczenie. Skierowała się prosto na miejsce gdzie miała stoczyć pojedynek z Nail Bangiem. Zaraz czy to nie o nim zielonowłosy mówił jako "pedofil"? Wybornie! Jeżeli ploty są prawdziwe, ma teraz motywację i powód by połamać mu parę kości. Ale przed tym jeszcze łyczek z piersióweczki...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 19-04-2013, 19:57   #5
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
22Marca 2221r
11:35 - Arena

Arena była ogromnym owalnym budynkiem zbudowanym z metalu o podłodze i ścianach wyłożonymi materacami. Tak jakby miało to czemuś pomóc.
Cała technologia była schowana pod podłogą, zabezpieczając ją przed zniszczeniami. Widownia zaś znajdowała się na górze, za wzmacnianym nano-szkełm. Tego typu konstrukcja pomieszczenia pozwalała aby w walkach miało miejsce praktycznie wszystko. Nie zdarzył się jeszcze przypadek aby ktoś z widzów bądź jakiś z sprzętów ucierpiał podczas jednego z pojedynków.
Nagle głośniki odezwały się głosem Ruby, znanej zebranym z wczorajszego dnia organizatorkom.
- Witam wszystkich na walce otwierającej prawowitą pierwszą turę turnieju. Z powodu nieobecności gościa-niespodzianki będę pełnić rolę komentatora. W tym momencie na arenie zmierzy się "Katyusha"
Wielkie metalowe drzwi przy południowym końcu sali otworzyła się, pokazując drobną dziewczynę i pozornie niewinną dziewczynę, jaką była Nikita. Widzowie przyglądali jej się uważnie, jednak z powodu szkła nie była w stanie nic usłyszeć.
- Oraz Bang Nail.
Tym razem to północne drzwi z zgrzytem rozeszły się na boki.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=PFNCD22jkJk[/MEDIA]
Pojawił się w nich przystojny Japończyk o ostrej twarzy, bliźnie na twarzy oraz dziwnym, zielonym ubraniu odsłaniającym jego ciężko zdobyty kaloryfer zamiast brzucha. Spoglądał na Nikitę z szczerym spojrzeniem. Po prawił swój szal i podniósł ręce. Tym razem jednak piski były niezwykle silne, walący byli w stanie dosłyszeć część z zapału jaki mieli w sobie widzowie.
Albo mamuśka nie rzuciła zbyt dużo w reklamę swojej córeczki albo Bang był dużo bardziej kochany.
- Walka rozpocznie się na dźwięk klaksonu za dwie minuty. Przez ten czas zawodnicy proszeni są o pozostanie na pozycjach startowych oraz ewentualną wymianę zdań w kwestii grzecznościowej. - komunikat jasno określił zasady startu po czym zapadła ciężka cisza.

11:35 - Wejście do bloku.

Gustawa tego dnia czekało coś lekko nieprzewidzianego.
Gy tylko wyszedł z budynku dla walczących spotkał się z przepiękną pogodą, miłym zapachu powietrza oraz nieznajomą osóbką.
Była to kiwająca się w tureckim sadzie kobieta o szalonym uśmiechu, ostrym spojrzeniu, długich, związanych włosach oraz papierosem w ustach.
Na jej ramieniu znajdował się tatuaż bez specjalnie oczywistego znaczenia. Ubrana była dość skąpo
w koszulę bez rękawków oraz krótkie spodenki. Spodenki do których pasa przyczepiona była kolba z pistoletem.
Wstała i podskoczyła kilka razy w miejscu, stukając glanami o podłogę.
- Myślałam, że się kurwa nie doczekam. - skomentowała patrząc na Gustawa, po czym odwróciła głowę w bok i kiwnęła lekko. Zza budynku wyjechał czarny, luksusowy samochód i zatrzymał się przed wejściem do budynku. - Pan jedzie ze mną.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 19-04-2013 o 20:00.
Fiath jest offline  
Stary 20-04-2013, 20:11   #6
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Nikita stojąc przed Nail’em rozejrzała się po widowni, próbując wyłapać jakąś znajomą twarz. Podniosłoby to nieco na duchu Rosjankę, która mimo że tego nie widać, troszkę się stresowała. W końcu mówimy tutaj o mistrzu. Kravchenko, przybrała swoją pozycję bojową z Systemy, bacznie obserwując Banga. Combat HUD podkreślił go jako zagrożenie, i nie wypuścił ze swojego deltoidowego czerwonego oznacznika.
- *Baa babaaa baa baabaa BANG* - Podśpiewywała pod nosem, niemal przewwiercając na wylot oponenta ostrym jak bagnet spojrzeniem.

Ku zdziwieniu Rosjanki na widowni nie było nawet Raula. Co najwyżej może się posiłkować obecnością Jokyoku wachlującego się z znudzeniem w oczach.
- Hahaha! - Bang zaśmiał się stojąc dumnie. - Cóż za godna podziwu determinacja. Zapowiada się na interesującą walkę, ale czy mi podołasz? - mężczyzna uśmiechnął się gdy nagle zadzwonił klakson. - Chodź! - krzyknął i klasnął głośno, a obok niego wyrosły dwa hologramy.

Pyszałek? Świetnie, nie ma nic zabawniejszego nic oglądanie połamanego przeciwnika który był tak pewny siebie. Bacznie obserwowała hologramy, a jej noga tylko przesunęła się nieco w bok. Nie miała zamiaru atakować pierwsza. W planie miała kontrę na nadchodzący atak. Jeżeli pięścią, kobieta pozwoli by pięść przeszła tuż obok jej niewinnej jakby się mogło wydawac twarzy. Jeżeli kopnięcie, Katyusha złapie nogę, i zakręci się razem z nim dookoła siebie, po czym łupnie o glebę. Ładnie to wyglądało w zamyśle, ale czy to wyjdzie czas pokaże.

Coś było nie tak - Bang zachowywał się jak idiota. Zaczął iść do przodu prezentując mnóstwo pewności siebie, a jego hologramy slalomem majtały się wokół niego, przez co nawet pomimo zdawałoby się oszukanego HUDu, Nikita nie miała problemu stwierdzić gdzie on jest.
W końcu zaczął biec, Wykonał ślizg starając się przejść obok Katyushy na którą rzuciły się hologramy. Dziewczyna wykonała kopnięciem, które z mechaniczną siłą wystrzeliło Banga z powrotem na jego koniec areny. Byłoby nieco mocniejsze a może by i w ścianę rąbnął.
Hologramy natomiast starały się ją znokautować niczym para bokserów, z tym małym problemem, że nie były tworami fizycznymi.

- Przejrzałaś przez mój podstęp! - krzyknął Bang podnosząc się z ziemi. - Jesteś prawdziwym diabłem! Zmierzę się z tobą z całą siłą mojego oddania! - krzyknął dumnie.

- Kończ pierdolić ninponie... - Fuknęła Nikita, chowając lewą rękę za plecami, a prawą miała przed twarzą. Ustawiona ten sposób postąpiła parę zdecydowanych kroków w stronę Naila. Wyraz jej twarzy był chłodny, pozbawiony emocji. Niczym żołnierz który wykonuje rozkaz, i ani mu się śni go kwestionować, lub nie wykonać wcale.
- Gniew powinno się tłamsić w sercu, aby rozpalił oddanie do walki! - krzyknął belfersko Nail. Plan Nikity był prosty, może nawet zbyt banalny. Dziewczyna chciała kopnąć stojącego nieruchomo Banga, dojrzał on lecącą nóżkę i pozbawił dziewczynę równowagi kontr kopnięciem o niespodziewanej sile. Następnie pragnął uderzyć dziewczynę w twarz, nim ta jeszcze spadnie na ziemię, ale zdziwił się gdy jego dłoń natknęła się na energetyczne ostrze, które rozbiło się na kontakt z jego dłonią, ale również sparaliżowało ją jak i całą rękę.
Teraz to Nikita zlekceważyła przeciwnika, co przypłaciła teraz pozycją. Tutaj nie miała zbytniego pola do popisu, więc miała zamiar zmienić to szybko. Teraz będzie nieco ostrożniejsza, gdyż takie małe błędy mogą kosztować ją wygraną. Może obie podeszwy jej glanów nieco ostudzą zapał przeciwnika?
Dziewczyna przywarła nieco do podłoża, po czym odbiła się nogami unosząc je w górę, aby rękoma odrzucić się od ziemi. Szybki i mocny lot butów poleciał na twarz Banga, który zasłonił się gardą, ale mimo to zrobił dwa kroki w tył z powodu siły uderzenia.
- Cóż za pełen pasji przeciwnik!

Nikita prychnęła, strzelajac karkiem. Gęba się nie zamykała Nailowi, więc ktoś musiałbyć tak uprzejmy aby ją zatrzasnąć z hukiem. Kravchenko zgłosiła się na ochotnika do tego zadania. Pochyliła się na ugiętych nogach i wystrzeliła skokiem w jego stronę.

Bang spojrzał na dziewczynę, widząc, że ta już skacze w jego stronę. Ruszył więc w przód chcąc przyblokować ją samodzielnie. Jego reakcje były jednak zaskakująco szybkie. Gdy Nikita chciała uderzyć go pięścią w twarz, Uderzył swoim nadgarstkiem o jej, rozpraszając siłę kinetyczną tego ciosu, po czym skierował ku dziewczynie własną pięść. Spotkał się wtedy z drugą dłonią Nikity która obładowana była wysokim ładunkiem magnetycznym, gdy zetknęła się z pięścią Naila, energia wybuchła biorąc za efekt obydwu, odrzucając ich od siebie o spory kawałek.

Odrzucona w tył przekoziołkowałą kawałek po arenie, aż w końcu wylądowała na stopach, i tak jeszcze kilka centymetrów ślizgając się do tyłu. Spojrzała po sobie i otrzepała się jakby z nieistniejącego kurzu. Dmuchnęła jeszcze pod nosem, by pogonić grzywkę na miejsce. Jej piąstki zacisnęły się, z cichym chrupnięciem. Przyjęła postawę combat sambo, i kiwnięciem glową zachęciła Banga do ataku. Miałą nadzieję że da sie sprowokować, wtedy ma dla niego niespodziankę

Bang spostrzegł to zaproszenie, kiwną głową na znak akceptacji po czym ruszył na dziewczynę.

W porównaniu z jego pierwszym biegiem był potwornie szybki, dziewczyna nadążała tylko dzięki pomocy HUDu. Uderzył dziewczynę silną pięścią, którą ta zdołała zablokować, choć nie obeszło się bez małego syknięcia z bólu. Szybko rzuciła się na Banga zakładając nożyce wokół jego pasa. O dziwo ten genialny plan nie zadziałał! Gdy tylko nogi splotły się na mistrzu ninjutsu, ten rzucił się w przód i przygniótł dziewczynę do ziemi. Spoglądając z góry na jej twarz uśmiechnął się zawadiacko.

- Złaź *ZARAZA* - Warknęła agresywnie.

Nikita wzięła głęboki wdech i z całej siły uderzyła Banga w uszy otwartymi dłońmi. Mężczyzna zacisnął oczy w momencie uderzenia, ale chyba nic mu się nie stało, gdyż szybko podniósł głowę i uderzył nią w czoło Nikity.

Twardy zawodnik z niego, ten ruch zwykle wyłączał na krótki moment przeciwnika. Trzeba spróbować bardziej brutalnych metod.

Niki zamachnęła się i uderzyła Naila dłonią w nos. Mężczyzna szybko wstał i wykonał potrójny odskok. Trzymał się za nos z którego leciała krew. - Cóż za potwór! Cóż za siła! - krzyczał z całej siły.

- Ahh!? To ja mam komentować na bieżąco!? - odezwał się nagle głos w głośnikach. Głos Ruby. - Ahh, już na wizji? Ekhm. Jak widać Bang otrzymuje ciężkie obrażenia, co jest niezwykle zaskakujące jak na wojownika słynącego z takiej potęgi. Czyżby Katyusha była nową, wschodzącą gwiazdą w walkach?...Złamany nos to ciężkie obrażenia, prawda? - Dziewczyna zdecydowanie nie wiedziała na czym polegają walki. - Cóż za szkoda, że nie możemy słyszeć dialogów jakie zachodzą między tą dwójką.

Bang rozejrzał się po widowni. - To oni mnie nie słyszą? - burknął sam do siebie.

- Potwór?! *Twaju mać* Ty jeszcze potworów nie widziałeś błaźnie. - Wyszczerzyła zęby rozeźlona kobieta, a jej pięści zacisnęły się gdy stanęła w rozkroku. Kravchenko zaczęła złorzeczyć po rosyjsku, lecz dla Bang’a był to tylko niezrozumiały bełkot. Puściła się biegiem w jego stronę w wiadomym raczej celu.

Bang wyglądał na zawiedzionego, bądź zażenowanego swoim odkryciem. Nie przyjął nawet pozycji bojowej. Nikita po chwili znalazła się przed nim i uniosła nogę wysoko, ciesząc wszystkich fanów majteczek na widowni. Jej noga opadła z wielką siłą na głowę Naila, który pod jej wpływem wykonał naprawdę elegancki ukłon.

- STOP! - krzyknął łapiąc się za głowę i odskakując kawałek. Zaczął masować głowę strasznie skrzywiony. - Ładne maj...znaczy, wybacz te wszystkie wyzwiska. Robiłem scenę, bo myślałem, że nas słyszą. - wyjaśnił się Bang. - Walka między nami i tak nie ma sensu, więc...wybacz. Po prostu. - facet uniósł wysoko lewą dłoń, zaś prawą położył na sercu. Na ścianach pojawiła się holograficzny zegarek odliczający pięć sekund. - Pokibicuj mi na finałach, nie chcę walczyć z słabszymi.

Słysząc zalążek słowa “majtki” Nikita zarumieniła się nieco. Jednak słowa jakie później wypowiedział Nail, przypieczętowały jego los w tej walce.

- Nie jestem... słaba... - Mruknęła, ale Bang mógł usłyszeć te słowa bez problemu.

Z krzykiem złości ponownie ruszyła na mistrza.

- Cóż za niespodziewane rozwiązanie, Bang planuje się poddać. - odezwała się komentatorka, która w końcu spostrzegła coś, co rozumie.

Nikicie się to jednak nie podobało. Rzuciła się biegiem na Naila i z wyskoku spróbowała uderzyć w jego splot słoneczny. Mężczyzna zwyczajnie obrócił się w bok, po czym kopnął ją w plecy posyłając na ziemię. Nikita miała wrażenie, że coś jej tam pękło.

- *Kurwa mać* - Zaklęła w ojczystym języku, gdy szurała brodą o podłodze areny. Odruchowo chwyciła się za plecy i usiłowała wstać.

- Chciałeś mnie po prostu ośmieszyc?! Zrobić sobie ze mnie jaja?! - Syczała, idąc w jego stronę. Ból stawał się nieznośny, co wykreślało wiele zagrań z jej wachlarza ruchów. Nieco przygarbiona zblizała się coraz bardziej do Nail’a.

- Nie ciebie, lecz siebie. Byłaś tu przypadkiem. Przepraszam. - powtórzył znowu Bang, krzyżując ręce na piersi. Katyusha z zaciśniętymi zębami zaczęła wykonywać lewy sierpowy, lecz nim jej dłoń doszła do oponenta, upadła na ziemię i zmieniła zagranie na podcięcie. Bang grzecznie padł na ziemię, nie reagując przez cały ten czas.

- Ekhm...Cóż się dzieje? Czemu Bang nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu? - zapytała nagle zdziwiona Ruby.

O co mu chodzi? Czy ta walka miała być ustawiona? Nikita znalazła się tutaj przypadkiem? Miała tylko nadzieję, że jej matka nie maczała w tym palców, a to zresztą byłoby do niej podobne.

- Poddajesz się? - zapytała, gdy już przestała się denerwować.

Japończyk przewrócił się na plecy i patrząc z dołu uśmiechnął się do Nikity. - Tak.

Kobieta kiwnęła głową na znak że przyjmuje fakt że sie poddaje. Ona sama zaś klapnęła na tyłek, rozmasowując plecy. - Moja pierwsza walka była farsą... *karwasz twarz* - westchnęła zawiedziona. Może nawet lepiej że nie było Raula na widowni, ani dzieciaków z sierocińca.

Uśmiech Naila lekko zrzedł gdy Nikita usiadła. Zdecydowanie wolał patrząc na nią z góry, zwłaszcza, gdy nosiła sukienkę.

- Farsą, ale w słusznym celu. - powiedział, podnosząc się, aby znów stanąć w pozie deklaracyjnej. - Jakbyś trafiła na mojego ucznia, walcz z nim szczerze.

Spojrzała na niego “spodełba”.

- Z tobą też walczyłam szczerze! - Fuknęła urażona odwracając wzrok. - Kto niby jest tym twoim uczniem? - zapytała od niechcenia.

- Hahaha, nazywa się Tanu. - Bang kiwnął głową w stronę publiczności.


Wskazał chłopaka o miłym uśmiechu, w brązowej bluzie i śmiesznej czapeczce najpewniej nabytej na jakimś konwencie. Był niski i wyglądał przygłupio, ale miał w sobie coś chytrego.

- Jest dosyć nieśmiały. Może ta walka doda mu nieco motywacji? Heh. - Bang uśmiechnął się do siebie, gdy drzwi do wyjścia z areny zostały otwarte.

NIkita powiodła wzrokiem po widowni. Ten cały Tanu jest na pewno groźniejszy niż wygląda, a gdy Bang nieco przypiłował skrzydła Kravchenko, ta nie miała pewności jakim może być przeciwnikiem jego uczeń. Z małym problemem podniosła się i ostatni raz ostro spojrzała na Nail’a.

- Mam nadzieję że jeszcze będę miała szansę cię spotkać... - Zaczęła powoli opuszczać arenę, po czym dorzuciła pod nosem. - Poza areną. -





12:42

Gdy tylko Nikita opuściła arenę, zaproszono ją do pokoju medycznego. Wykazano wyłącznie, że będzie miała parę siniaków i powinna nic nie dźwigać przez parę godzin. Kopniak od Naila trafił ją prosto w kręgosłup, gdyby nie była cyborgiem pewnie skończyłoby się to pełnym paraliżem.
Bo tej rutynie miała cały dzień dla siebie...lub kogoś.
Gdy tylko wyszła z budynku, zobaczyła przed nim Jokyoku trzymającego butelkę wina.

- Czy może chciałabyś się udać ze mną w jedno miejsce? - spytał Japończyk z uśmiechem.

Wtedy w kieszeni Rosjanki zawirował telefon. Przyszła nowa wiadomość.
!Raul
Tytuł: Twoja Matka potrzebuje pomocy.

Katyusha, od niechenia wyciągnęła telefon z kieszeni, dostała wiadomość od Raula, jednak treść ją nieco zaniepokoiła.
- *Mama*? - Jej oczy otworzyły się szerzej, jednak po chwili jakby sobie coś przypomniała. To przez nią tutaj się znalazła, niby dlaczgo teraz miała jej pomagać?! Jednak to co ją niepokoiło było to że to Raul ją o tym poinformował.

- Bardzo bym chciała Joko... ale muszę gdzieś być, bo ktoś nie potrafi zadbać o swoje dupsko... - Od czasu do czasu stekając z bólu doszła do swego choppera. Usadowiła się na nim i ponownie jęknęła.
- Dzwoń Raul... - mruknęła do telefonu.

- Ja właśnie w tej sprawie. Muszę odwiedzić kogoś w szpitalu. - uśmiechnął się Japończyk podchodząc do Nikity. - Nie polecałbym jazdy w tym stanie, a na piechotę marsz będzie przyjemny.

Gdy dziewczyna spojrzała do telefonu, stan jej matki uległ wyjaśnieniu. Wiadomość głosiła
"Twoja matka została zaatakowana w Shibuya. Leży w szpitalu. Powinnaś ją odwiedzić...chociaż raz."

Kątem oka spojrzała na Japończyka.
- Może masz rację... - Rzekła, po czym doczytała szczegóły. Albo miała doczynienia z cyborgiem z przyszłości, albo to była jakaś podpucha. Nikita była świadoma, że Aurora jest maszyną do zabijania. Jednak, dlaczego jej współczuła? Pewnych nawyków jednak nie można się pozbyć. Jaka by nie była matka to matka.
- Chodźmy więc... i oby mi choppera nie zajebali, jeszcze nie spłacony. - wzruszyła ramionami zsiadając z maszyny, towarzyszyło temu ciche syknięcie z bólu.

Droga zajęła dłuższą chwilę, dwójka musiała nawet przebijać się przez metro.
Sam szpital był ogromnym, bogatym budynkiem. Matka Nikity oczywiście znajdowała się na wyższym piętrze w pokoju dla vipów pod opieką medyczną.
Gdy w końcu doczłapali na miejsce ledwo żywa Niki otworzyła drzwi, aby zobaczy...olbrzymie plecy.
Słysząc otwarcie drzwi, mężczyzna odwrócił się.


Był to masywny człowiek z mnóstwem blizn, o niebieskich włosach i ostrej brodzie. Miał pełne agresji spojrzenie które dawało mu diabelskiego oblicza. Emanowała z niego duma, był jej pełen
do stopnia w którym koszulę nosił tylko zarzuconą na ramiona.
Nikita poznała go natychmiastowo. Był to Blue Devil, trzykrotny mistrz świata i obecnie człowiek uznany za najpotężniejszego nie-cyborga na ziemi.
Uśmiechnął się on lekko. - A więc Red...nie, Katyusha, jednak przyszła. - uśmiechnął się. - Może nie jest tak zła, jak myślisz, co, Aurora? - wstał z miejsca kierując się w stronę dziewczyny. - W takim razie ja przeproszę. - Minął ją, po czym zatrzymał się. Coś w atmosferze się zmieniło, HUD nagle podświetlił Devila, który uniósł zaciśniętą dłoń, gdy tylko dojrzał Jokyoku stojącego za rosjanką.
- *Szt-* - Wydukała nie wiedząc co się dzieje, niemal odruchowo zeszła z drogi Blue Devil’a, z samego respektu do jego osoby, lub moze nawet strachu.
- Mamo co się tutaj dzieje!? - Rzekła zdezorientowana.
Wszystko zdawało się dziać w jednym momencie.


Białowłosa matka Nikity o imieniu Aurora podniosła się w swoim łóżku spoglądając na dwójkę przerażona, krzyknęła tylko karnym głosem - BLUE! - mimo to jej idealnie gładka twarz zdawała się nie posiadać żadnych emocji gdy ogromna pięść, porównywalna rozmiarami do cegły uderzyła Jokyoku prosto w twarz i tak ostatnio złamaną przez Gustawa.

Mężczyzna poleciał na ścianę za nim, z jego nosa poszła krew, a wszędzie dookoła wzniósł się kurz.

Podłogę zaczęła zalewać czerwień.

Blue Devil uśmiechnął się, szczerząc przy tym zęby jak warczące zwierze. Opamiętał się jednak i zaczął podążać w stronę wyjścia z szpitala.

Napięcie spadło. Czerwień na ziemi pochodziła z butelki wina, którą targał tu Japończyk. Jego twarz i tak była cała czerwona. Migiem znalazło się przy nim dwóch lekarzy którzy zaczęli zbierać go z miejsca.

- Co... dlaczego on... - Wskazała palcem za wychodzącym olbrzymem. Spojrzała także na Jokyoku którego losem średni się przejeła. - Najpierw dostaję wiadomość że leżysz w szpitalu, teraz takie cyrki?! O co tutaj chodzi?! - Pytała oziemble, zbliżając się do Aurory. Gdy tak przy niej stała, przysunęła sobie krzesło, by na nim usiąść. Widok matki w łożu szpitalnym jakimś cudem odrobinę ją udobruchał.

- Co się stało? Kto ci to zrobił? - Rzekła już spokojniej, ale dodała po chwili - Nie żeby mnie to obchodziło - uniżyła nieco głowę, starając się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z Aurorą.
Z wpół otwartymi ustami Aurora starała się pojąć sytuację. W końcu postanowiła się odezwać.
- Kotku...co tu robił ten facet? - spytała mając na myśli zabranego przez lekarzy Jokyoku. - Czy ty wiesz kim on w ogóle jest?
- Tak, to przecież Jokyoku. A kim jest... - Nikita zastanowiła się na chwilię, po chwili jednak uświadomiła sobie że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
- Kim on jest? - Zapytała w końcu.

Aurora położyła córce rękę na ramieniu. - To jeden z informatorów Yakuzy. To niebezpieczni ludzie, co ty znowu wyczyniasz? - w słodycz ostatniego zdania wkradło się trochę agresji. - Reprezentujesz sobą nas wszystkich. Nie powinnaś kręcić się wokół takich ludzi.
- Ale... ja... - Nikita nie wiedziała co ma myśleć, co dopiero powiedzieć. Na jej twarzy pojawił się grymas złości.
- Nie powiedział kim jest... skąd ja miałam to wiedzieć?! - Odparła Nikita, kładąc dłoń na dłoni Aurory.
- On miał coś wspólnego z tym że tu jesteś?! - Poderwała się do pionu, przewracając krzesło.

- Nie, to moja wina. - odpowiedziała szybko Aurora, jakby nie chcąc w ogóle na ten temat dyskutować. - Mam nadzieję, że nie brałaś u niego żadnych długów? Nie wyzyskiwałaś nic? - spytała dość niepewna siebie. - ...Jedna gilotyna już wystarczy... - szepnęła do siebie Aurora.

- Tylko informacje na temat Nail Bang’a z którym zresztą juz walczyłam. Popełniłam błąd? - Rzekła zdając sobie coraz bardziej sprawę, że mogła wdepnąć w duże guano.
- Jaka gilotyna?! Dlaczego mi nie mówisz wszystkiego? Najpierw to że muszę walczyć w tym debilstwie, a teraz to! - Machnęła pięścią w powietrzu.

- Skoro tu przyszedł to czegoś chciał... - stwierdziła Aurora spoglądając na swoje dłonie. - Czy to źle, dowiemy się pewnie później. Staraj się z nim zbytnio nie zadawać. - poprosiła. - Mówię ci o wszystkim, o czy musisz wiedzieć. Masz wygrać w tym turnieju, dla swojej mamusi i zasranego sierocińca. - uśmiechnęła się lekko.

- Tch... jesteś taka sama jak zawsze. A ja głupia się o ciebie... ugh! - Kopnęła krzesło za nią, które wesoło roztrzaskało się na ścianie. Miała ochotę ją teraz rozwalić, trzasnąć w ten ryj z siłą ciężarówki. Ale coś ją przed tym powstrzymywało.
- Dlaczego ja tutaj w ogóle przyszłam?! Cokolwiek ci się stało, dobrze ci tak. A osoba która ci to zrobiła zasługuje na medal! - Wrzasnęła Nikita.

Aurora uśmiechała się, ale w tym uśmiechu było coś w rodzaju rozpaczy bądź politowania. Nie wyglądała jak zwykle. - Możliwe. - skomentowała. - Powodzenia w następnej walce, Kotku.

Kravchenko pokręciła głowę prychnięciem, po czy opusciła salę o mało nie wyłamując drzwi. Rzadko kiedy była tak wkurwiona, żałowała że się tutaj w ogóle pojawiła.
Raczej pośpiesznie schodziła po schodkach do wyjscia, aż natknęła się na Jokyoku. Widząc go usmiechnęła się słodko, lecz czym była bliżej tym jej uśmiech stawał się mniej promienisty. Jej prawa ręką zawibrowała dziwacznie, po czym uderzyła pięścią w ścianę robiąc w niej dziurę, o włos mijając głowę Jokyoku.
- Informatorze Yakuzy... trzymaj się ode mnie zdala jeżeli ci życie miłe. - Rzekła oschle, dokładnie wpatrując się mu w oczy.
W holu zrobiło się małe poruszenie, nieco przestraszeni ludzie zaczęli odsuwać się od uroczej parki, a zwłaszcza Nikity.
Jokyoku zaś uśmiechał się, bawiąc się swoimi bandażami.

- I co, kochanie? Powiedziała ci? - rzucił nie przejmując się zbytnio stanem Rosjanki. - Ile zapłaciła za to, aby Bang cię wypromował?
Rosjanka zrobiła zdziwioną minę. Wszystko teraz ułożyło się w spójną całość, dlaczego taki ktoś jak Bang miałby przegrać z amatorem.

- Bydle!. - Katyusha, miała zamiar chwycić go za twarz, i przerzucić za siebie o podłogę. Była tak rozgniewana że była w stanie zabić informatora, robiąc sobie DUŻO problemów.

Jokyoku uśmiechnął się gdy tylko Nikita go złapała. Nagle coś ją przeszyło.
Niskiej siły paralizator.
Dziewczyna poczuła ostry ból, nie była zbytnio w stanie się ruszyć.

- Opanuj się. Mówiłem, że nie kłamię, ale również, że nie mówię wszystkiego. - Jokyoku był niesłychanie spokojny. Nie przypominał tego przestraszonego chłopaczka z ostatniego wieczoru. - Ale nie potrafię trzymać zbyt wiele sekretów przed tak słodką twarzą. Mogę ci wszystko wyjaśnić...no ale musisz właśnie ochłonąć.

Japończyk nieco nie doceniał Nikity, dziewczyna czuła jak systemy wracają do normy. Następny ruch na pewno się powiedzie.
Nikita podniosła się na proste nogi, strzeliła karkiem w charakterystyczny dla siebie sposób.

- Inaczej... ja pytam... ty odpowiadasz. Każda niezadowalajaca mnie odpowieć bedzei równoznaczna z urwaniem ci czegoś. Uwierz mi jest wiele rzeczy jakie mogę ci powyrywać - By dodać sobie wiarygodności, jej ręcę zawibrowały delikatnie, a jej twarz miała wypaczony z człowieczeństwa wyraz.
- Pytanie numer jeden... Czy Yakuza ma coś wspólnego z moją matką? - Jeden niewłaściwy ruch ze strony japończyka zakończy się uderzeniem w mostek.

Jokyoku rozglądał się na boki wciąż uśmiechnięty. Być może nie pierwszy raz był w takiej sytuacji, bycie mafiozem to nie prosta praca. - I tak myślałem o przejściu na cyborga. - zażartował lekko dla rozluźnienia sytuacji. - Yakuza ma duży dług względem twojej mamy. Trochę liczyłem, że ty wyrównasz sytuację. Jesteśmy jak samuraje, spłacamy długi lojalnie, a ten się strasznie wlecze. - Jokyoku pomasował się po podbródku. - Mam nadzieję, że nie zadasz mi zbyt dużo pytań. Za niektóre odpowiedzi i tak ktoś mi łeb urwie.

- Jaki dług i za co? - Zapytała ponownie zastygając w bezruchu, jedynymi oznakami że żyje było to że jej ręce wibrowały.

- Trochę sprzętu, trochę informacji o 3C, a nawet miała kiedyś romans z Oyabun. - wyliczył spokojnie Jokyoku. - No, koniec końców nie pasowali do siebie. Spokojnie, nie jesteś spokrewniona z Yakuzą. Aczkolwiek mogłabyś. - uśmiechnął się Japończyk. - Ale oświadczę się innym razem.

Jej matka miała machloje z mafią? Jak mogła się zniżyć do tego?! Nikita niczym tak nie gardzi jak zorganizowaną przestępczością. Kiepski żart całkowicie zignorowała.
- Dobrze ci idzie... Co się stało mojej matce i czy Yakuza ma z tym coś wspólnego? - Jej wyraz twarzy, ani ton głosu nie zmieniły się od początku “przesłuchania”

Jokyoku milczał przez chwilę. Najwidoczniej nie chciał zbytnio odpowiadać na to pytanie.
- Cóż...Mamy sporo wspólnego. Shateigashira ocalił jej życie, w innym wypadku umarłaby dzisiaj o 11:20 w Shibyua. - wyznał w końcu. - Co do tego co ją napadało...nie mam pojęcia. Myślę, że mogło to być jakieś genetycznie modyfikowane stworzenie...albo jakiś cyborg na zlecenie właściciela 3C...Shateigashira powinien wiedzieć...mogę cię z nim umówić. - zaczął próbować wkupić się w łaskę. Widać nawet jego wiedza nie była perfekcyjna.
- Nic mi nie mówi to nazwisko... ale nie chce żebyś mnie umawiał z kimkolwiek, Chce wiedzieć gdzie jest. - Przechyliła głowę, nieco bardziej upodabniajac się do maszyny niż człowieka.

- Właśnie w tym problem, że nie mam pojęcia. Jestem zaledwie Shingiinem. Mam w posiadaniu numer telefony do Saiko-komon, i nic więcej. - wyznał Jokyoku niezbyt pewny siebie.

- Zadzwoń do niego... teraz. - Z tymi słowami, położyła mu dłoń na ramieniu.

Ostrożną dłonią wyjął telefon, wcisnął kilka guzików i zaczął czekać na odpowiedź.
- Chcesz sama z nim rozmawiać? - spytał.

Bez ceregieli wzięła od niego telefon, nadal trzymajac dłoń na jego barku, przyłożyła do ucha komórkę.
- Mam przyjemnośc rozmawiać z Saito-komon? -
Po chwili usłyszała głośny wydech. Następnie ktoś odpowiedział.
- Halo? Joky? - spytał niezbyt przejęty głos.
- Joky jest zajęty *Mudak*. Miałabym prośbę o spotkanie się z... - Nikita zerknęła na Jokyoku.
- Ja mu tam? -

- Shateigashira - podpowiedział Japończyk.

- Shatee-iga...shira, tak chciałabym się spotkać - Wymowa tego słowa sprawiła mały problem Rosjance.
Telefon przez chwilę milczał. - Jak się nazyawsz? - wpadło końcu pytanie.
- Nikita Kravchenko. - Odparła niemal od razu, choć to mogło być głupie posunięcie mówić mafiozą swe imie i nazwisko.
- Słuchaj, Nikito. Możemy respektować twoją matkę, ale nawet ona niedługo będzie bez znaczenia w świecie. A my nie dbamy o figury historyczne ani ich rodziny. Nie masz nawet tyle wartości, aby spotkać się z Shateigashirą. Nie potrafisz nawet wymówić tej godności. - po płynności wymowy łatwo było stwierdzić, że rozmówcą był japończyk niezwykle wprawiony w dyskusjach. - Dlaczego sądzisz, że jest inaczej? Popisz się jakoś. Jak faktycznie wygrasz ten turniej, to mogę ci załatwić nawet kolację i seks z Oyabun. To w końcu dla ciebie jak drugi ojciec.

Telefon stał się masą proszku, gdy kobieta zacisnęłą go z niebywałą siłą.
- Nie chce cię więcej widzieć, a jeżeli już to się nie znamy. - Odstąpiła od niego, nawet się nieoglądając za siebie. Miała dużo do przemyślenia, ale dzisiaj starczy jej już wrażeń. O mało nie zabiła informatora yakuzy, pytając sobie problemów. Ale nic tak dzisiaj ją nie zaskoczyło jak fakt że jej matka ma powiązania z mafią. Co jak co, ale tego się po niej nie spodziewała.
 
__________________
"My common sense is tingling..."

Ostatnio edytowane przez Deadpool : 20-04-2013 o 20:13.
Deadpool jest offline  
Stary 01-05-2013, 14:20   #7
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Nikita miała niemały mętlik w głowie przez ostatnie wydarzenia. Tylko co zrobić by nie myśleć o złych rzeczach? Upić się, ale miałą się powstrzymywać od nadużywania alkoholu. Jeszcze wyrobi sobie uzależnienie z tego powodu. Pierwsze co zrobiła to wróciła pod wieżowiec CyberCore, by odebrać swoją machinę.

Na miejscu spotkała ją raczej upierdliwa niespodzianka. Jakiś idiota zastawił jej karmazynową bestyjkę, tandetną osobówką.

- Czy właściciel tego chujstwa może przestawić swój wóż? - Powiedziała dosć głośno i wyraźnie, jednak nikt jej nie odpowiedział. Kravchenko założyle ręcę pod piersiami i tupiąc nogą nadal wyczekiwała właściciela pojazdu.

Kolejne sekundy i brak odzewu. “Pałka się przegła” i to w obie strony...

Noga rosjanki zawibrowała, po czym wykopem posłała samochód, kilkanaście metrów w przód. Gdy ten koziołkował wesoło, Nikita siadła na motor, już przystawiała kciuk do czytnika, by odpalić silnik Lecz nagle olbrzymi cień zaczął padać na Nikitę, nieco odcinając jej kontakt od słońca. Gdy tylko obejrzała się za siebie z jakimś dziwnym przeczuciem, dojrzała samego Blue Devila w jego pełnej, dwumetrowej okazałości.

Spoglądał on na nią analitycznie z lekko uniesioną brwią.

- ...Przepraszam?

Nikita nie zdołała wykrztusić nawet słowa, tylko patrzyła tępo na olbrzyma. Czy to był jego samochód?! Katyusha już wyobrażała sobie swoj nagrobek. “Tutaj leży ta co kopnęła autko Blue Devila”.

- T..t..tak? - wydukała ledwo.

Mężczyzna podrapał się w głowę, po czym spojrzał na czerwone auto wykopane przez dziewczynę.

- Ktoś zastawił wejście do wieżowca samochodem, pomożesz mi go przestawić? - poprosił jak gdyby nigdy nic.

Nikki zgłupiała całkowicie... Dlaczego on potrzebował pomocy w czymkolwiek? Ale nie śmiała mu odmówić.

- *Da* z przyjemnośćią! - Zasalutowała instynktownie, po kilku sekundach uświadomiła sobie co robi. Opuściła dłoń, po czym zsiadła z choppera. Skoro poprosił ją o pomoc sam Blue Devil pokaże na co ją stać! A co!

Kobieta zbliżyła się do pojazdu, po czym obie jej ręcę zawibrowały, gotowe do mocarnego pchnięcia. Obie piąstki uderzyły w pojazd, skłądając go jak akordeon, tuż przed tym jak poleciał w cholerę. Po tym akcie stanęła dumnie patrząc na Blue Devila. “Pochwal chociaż...” rzekła w duchu.

Devil przyglądał jej się nieco zainteresowany. Gdy tylko zobaczył auto odlatujące w siną dal, w kształcie i tak niezdatnym do użycia, uderzył się otwartą dłonią w twarz.

- Miałem na myśli "przestawić" nie "posłać w cholerę". - westchnął z wyraźnym zawodem w głosie. - Ale jakoś to rozwiązaliśmy, prawda? Heh, aż mnie zastanawia jak się tam znalazł.

Zmieszanie rosjanki osiągnęło apogeum.

- yyy... Blue Devil... - Rzekła niepewnie, wyszukując szybko honoryfikatora. - Sama! - Dorzucila szybko, po czym bawiąc się włosami przemówiała ponownie.

- Kto się znalazł? - mówiac te słowa zamrugała kilkakrotnie.

- Samochód, w przejściu. - sprecyzował uśmiechając się lekko. - Zaskakujące, aby ktoś tak zaparkował, nieprawdaż?

Nie istnieje słowo by opisać jak skołowana, zmieszana w tym momencie jest Nikita.

- Może... dlatego że, jest blisko wejścia? - Wypaliła głupio.

Mężczyzna ponownie westchnął ciężko - Chodź tu na moment. - poprosił aby zacząć powolnymi krokami zbliżać się do Nikity.

Nikita odruchowo przyjęła postawę bojową, mimo tego że mógłby ją zmiażdżyć na miejscu. W tej chwili była po prostu przerażona.

Devil uniósł swoją olbrzymią dłoń i położył ją na głowie Rosjanki aby następnie...zacząć ją głaskać.

Przykucną lekko aby spojrzeć jej w twarz.

- Być silnym to jedno, ale umieć używać swojej siły, to coś innego. - powiedział z uśmiechem. - Wszystko trzeba mieć pod kontrolą. Nie powinienem cię zbytnio pouczać w mojej sytuacji, ale... - sięgnął wolną ręką do kieszeni, po czym wcisnął jej kartkę. - Pod tym adresem znajdziesz kogoś, od kogo możesz się sporo nauczyć. - W końcu podniósł się, zabierając swoją dłoń, gdy nagle para usłyszała krzyk zza pleców.

- GDZIE JEST MOJE AUTO DO CHOLERY!?

Niebieskowłosy odpowiedział na to gromkim śmiechem, po czym wyminął Nikitę jak gdyby nigdy nic. - Olej tego rzęcha, Onijin. Postawię ci obiad.

Nim dziewczyna była zdolna zdać sobie sprawę z tego co zaszło, dwójki już nie było.

Tyle wrażeń na jeden wieczór, to zdecydowanie za dużo nawet dla niej. Blue Devil zniknął prawie tak szybko jak się pojawił, zostawiając po sobie jedynie kartkę. Nikita rozwinęła papier, by przeczytać jego treść.

“Ikebukuro alley, 23A, dragon dojo”

- *Shto?* - Mruknęła zdumiona Kravchenko. Nie słyszała wczesniej o takim dojo. Albo moze słyszała, tylko całkowicie olała jego istnienie. Ale skoro polecił je sam Blue Devil, to musiała się tam zjawić. Jednym susem, dopadła swego karmazynowego rumaka i przyłożyła kciuk do czytnika, by zainicjować zapłon. Motocykl zawarczał przyjemnie, a gdy Nikita kopnęła nóżkę, bestia wystartowała, nie bardzo przejmując się przepisami o ograniczeniu prędkości w terenie zabudowanym. GPS wbudowany w maszynę, od razu wskazał gdzie i jak ma się udać do dojo podanego przez niebieskowłosego olbrzyma.

~*~

14:50

Droga między Tokio a Ikebukuro nie była najkrótszą, choć nic specjalnie nie utrudniało podróży. Przejażdżka taki kawałek pozwalała łatwo zrelaksować się i zapomnieć o problemach.

Znalezienie adresu 23A zabrało dziewczynie dłuższy moment. Koniec końców, okazało się, że dojo miało stać za diabelnie ukrytą alejką na wyższych piętrach dzielnicy.

Miało bo nie było konkretnie ukończone.


Tym co zastała Nikita był stary budynek z wielką dziurą w dachu przy którym biegało mnóstwo różnych osobników przebranych za ninja, pod dyrygencją jedynego w swojej osobie Nail Banga. Chłopak nie próżnował skoro zaledwie kilka godzin po walce pracował na budowie, czy może raczej przy remoncie.

Na widok Nikity przetarł pot z czoła i krzyknął.

- W czym mogę panience pomóc!?

Ze wszystkich osób jakie mogła spotkać...

- Bang? - uniosła brwi zaskoczona, nie bardzo wiedząc co ma powiedzieć, pokazała mistrzowi japonii kartkę, po czym dodała.

- Blue Devil polecił to miejsce bym... - Dziewczyna zastanowiła się na moment i zacytowała z uniesionym palcem wskazującym, niczym jakiś profesor.

- “Pod tym adresem spotkała kogoś kto cię może mnie wiele nauczyć”, a więc... jestem. - Wzruszyła ramionami, rozglądając się dookoła.

Bang zamyślił się przez moment nad kartką. W końcu powstrzymując się od komentarza zgniótł ją i wyrzucił na ziemię. - Tam. - wskazał palcem na drabinę idącą na dach. - Jest młotek i gwoździe. Popracuj trochę a zobaczę, co da się zrobić. - stwierdził, po czym wrócił do rozpracowanego tłumu.

Rosjanka mogła łatwo dostrzec Tanu uporczywie starającego się wbić gwoździe w deski, nie wychodziło mu to jednak zbyt dobrze. Jej pomoc może się faktycznie przydać...o ile zainteresuje się tą farsą.

Powieka dziewczyny drgnęła nieznacznie. “Co on sobie myśli?!”, pomyślała. Jednak Nail Bang był mistrzem, a ci miewają różne sposoby na trening. Cóż... jeżeli ma by “silniejsza”, nie zaszkodzi pomóc nieco. Wspięła się po drabinie, nie zauważając nawet kilku mężczyzn którzy perfidnie zaglądneli jej pod spódniczkę, sam Bang pewnie nie odpuścił sobie widoku. Na miejscu Nikita zbliżyła się do Tanu.

- *Zdrastvuj* widzę że masz mały problem... - Uśmiechnęła się uroczo, wciskając palcem gwóźdź w deskę, jakby to był tylko przycisk.

Tanu spojrzał na Nikitę nieco zaskoczony jej siłą. Być może chciał coś powiedzieć, ostatecznie jednak tylko fuknął pod nosem jak obrażony zwierzak i wrócił do pracowania nad swoimi nieszczęsnymi gwoździami.

Nikita przewróciła oczami, chciała pomóc, a odpowiedziano jej fuknięciem.

- *Twajuuu*... Nail? Jak mogę jeszcze pomagać, prócz przebywania przy twym uczniu? - Rozłożyła ręcę patrząc z góry na Bang’a. Nie znala się kompletnie na budowlance, więc nie miała pojęcia od czego zacząć. Potrzebowała dokładniejszych instrukcji.

Bang miał się odezwać, gdy nagle deska przybita gwoździem przez nikitę pękła i spadła komuś na łeb. Wtedy pokręcił przecząco głową.

- Zejdźcie lepiej na tyły dojo i zróbcie wszystkim herbaty. - poprosił z zawodem wypisanym na twarzy.

Tanu spojrzał na Nikitę jak spłoszone zwierzę.

- Tch... - Wydała z siebie tylko, po czym zeskoczyła nie kwapiąc się nawet o użycie drabiny. Tak jak poinstruował Nail, Nikita poszła do świątyni. Przy czym bluzgała okrutnie pod nosem w ojczystym języku. Mimowolnie wyciągnięła z jednej z wielu kieszonek piersiówkę i pociągnęła parę łyków.

Gdy rosjanka dostałą się na tyły dojo nieco się zmieszała. Było tam stoisko z delikatną porcelaną oraz herbata w...liściach.

Po chwili z dachu zeskoczył Tanu, lądując niezwykle płynnie i podbiegając do stoiska. Złapał jakiś moździeż i rzucił go dziewczynie, aby następnie gdzieś odbiec chwytając po drodze wiaderko.

- Mamy rok 2221 a oni piją herbatę w liściach?! - Rzuciła z szeroko otwartymi oczyma. Chcąc nie chcąc zbliżyła się do jednego ze stoisk. Wzięła listek i ułozyła go w moździerzu. Gdy Nikita zabrala się za ugniatanie, moździerz pękł.

- *Bluać!* - Zaklęla spanikowana, próbując coś zrobić z naczyniem. Niestety pierwsza próba naprawienia przedmiotu spełzła na niczym, gdyż rozsypał się na kawałki. Krachenko ostrożnie rozejrzała się dookoła, czy aby nikt tego nie zauważył. Kawałki porcelany, strzepnęła na podłogę, potem paroma szurnięciami buta, zamiotła odłamki pod stół. Tylko teraz pojawił się problem skąd wziąć następny. Los jednak był dość łaskawy dla rosjanki, gdyż kolejne naczynie było nieopodal. Sięgnęła po nie niezwłocznie, po czym ponownie zabrała się za robotę. Szło jej to mozolnie i niezbyt udanie, co potwierdzała rosnąca pulsująca żyłka na jej czole.

Tanu wrócił dopiero po dłuższej chwili. Miał z sobą nie tylko wiadro wody ale również nacięty z praktycznie każdej strony pieniek. Ów pieniek wypchał podpałką, aby zapalić go i postawić na nim metalowe wiadro z wodą.

Zaraz po tym przyjrzał się dziewczynie analitycznie, jak i jej gniecione z herbaty.

Bez zwłoki czy słowa złapał kolejny moździerz i zaczął przeszukiwać porcelanowe naczynia. Ostatecznie w jego naczyniu znalazła się nie herbata tylko imbir i limonka, w dodatku polał to miodem, aby zacząć ugniatać.

Jakoś nie pokrywało się to z wiedzą Nikity z filmów o Japończykach, z drugiej strony nie aby miała czas upewnić się na internecie na czym polega robienie herbaty z nagich liści.

Nie dość że traci tutaj czas to jeszcze robi z siebie idiotkę... Gdyby nie fakt, że Blue Devil polecił to miejsce już dawno by stąd wybyła. Westchnęła ciężko, po czym odłożyła moździerz. Następnię klapnęła na podłodze po turecku, podpierając głowę rękoma. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywała się w to co robi Tanu, chłopak się na tym znał więc zostawiła to jemu.

- Ninpony.. - burknęła bardzo cicho, przewracając oczkami.

- Wstań. - mruknął Tanu pochłonięty swoim zajęciem. W końcu ubitą ładnie mieszankę wrzucił do wiadra i stanął obok patrząc się na nie, jak gdyby miało to pomóc w doprowadzeniu wody do wrzenia.

- Nie rozkazuj mi dzieciaku... - mruknęła unosząc lekko brwi. Nie miała zamiaru się podnosić i robić tej cholernej herbaty.

Po chwili coś zaczęło gilgotać Rosjankę. Gdy obniżyła głowę, dostrzegła bandę mrówek rozpoczynającą wspinaczkę po jej nodze.

- Za późno. - skomentował chłopak. Na pewno nie był zbyt towarzyskim partnerem.

“When you are on fire. stop, drop and roll” takie hasło przeszło przez myśl rosjanki, po czym padła na plecy i zaczeła się tarzać. Wyglądała idiotycznie, poza tym nie przyniosło to zbytniego efektu. - *Zlazic ubludki*! - Pisnęła, otrzepując się z mrówek. Do pionu postawiła się “sprężynką”. Musiała zdjąc swój płaszczyk, gdyż mrówki oblazły go kompletnie. Rzuciła czerwonym kapturkiem o glebę, po czym zaczęła po nim deptać. Niby zatwardniały żołnierz, a robaki działały na nią jak na każdą kobietę.

- Dlaczego od razu nie powiedziałeś?! - warknęła na niego, nadal strzepując pojedyńcze owady.

- Powiedziałem. - stwierdził beznamiętnie chłopak i niespodziewanie złapał Nikitę za nadgarstek, po czym zaczął ciągnąc ją za sobą.

Zaprowadził ją do małej drewnianej budki, otworzył jej drzwi i wepchnął tam Katyushę, aby zamknąć za nią drzwi.

Była to łaźnia. Co prawda milejby było gdyby Tanu opisywał o co mu chodzi, ale przynajmniej dziewczyna mogła pozbyć się wszelkich owadów.

Po chwili przez okienko u góry budynku wpadło...kimono.

Podejrzliwym wzrokiem rozejrzała się po łaźni jakby spodziewała się tutaj ukrytych kamer. Jej poszukiwania zakończyło uczucie łaskotek w okolicach dekoltu. Pośpiesznie się rozebrała “do rosołu” i wskoczyła do wanny, która szybko zapełniła się ciepłą wodą. Rosjanka mogła się odprężyć... po takim dniu co dzisiaj miała, to była najprzyjemniesza rzecz, zdecydowanie. Nawet się nie zorientowała jak przesiedziała tam prawie godzinę. Dokładnie wypucowana, odświeżona i pachnąca, założyła kimono i opuściła łaźnię. Jej archaiczny strój moczył się właśnie w jakiejś wannience pozostawione tam z zamysłem “Zabiorę później”.

Zgiełku na zewnątrz już nie było. Dach był naprawiony a większość ninja-budowlańców zdawała się nieobecna.

Na schodach do Dojo siedział Tanu wraz z Nailem, w spokoju rozkoszowali się herbatą. Dopiero po chwili dostrzegli Nikitę i uśmiechnęli się do niej.

Nikita nie widząc wielu opcji zbliżyła się do nich, krzyzując ręcę pod piersiami.

- A co wam tak wesoło? - Uśmiechnęła się krzywo.

- Skończyliśmy pracę, mamy prawo być zadowoleni. - stwierdził Nail przyglądając się Rosjance. - Przypomnij mi, po co konkretnie przysłał cię tutaj Blue? Ah, i napij się herbaty - kiwnięciem głowy Bang wskazał gliniany kubek obok schodów.

- Nie pamiętam dokładnie jego słów, ale wspominał coś o kontrolowaniu swej siły. Albo może zwiększeniu jej? - Podrapała się po głowie, siadając obok dwójki. Wzięła gliniane naczynie, i wzięła z niego mały łyczek. - Hmm... całkiem niezła. - Stwierdziła do siebie, po czym wzięła kolejny łyk.

- Tanu, skocz po mantrę. - poprosił chłopaka mistrz po czym spojrzał znowu na rosjankę. - Gdyby Blue chciał dodać ci sił posłałby cię do Kuro albo nauczył samemu. Z tego co opowiadał mi Tanu to nasz większy problem z kontrolowaniem mocy niż jej wyzwalaniem. - uśmiechnął się w lekko ponury sposób Nail. - Samokontrola to jedyne czego zawsze brakowało diabłu. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale Blue, Black and Brown, to trójka pierwszych marine z prywatnego korpusu whitelight. Są to pseudonimy dla mnie, Blue Devil i Kuro Butta. Nasza trójka jest sporo winna twojej matce. - Bang nagle ocknął się z rozmyślań. - Nie jestem w stanie dokładnie stwierdzić jak ci pomóc, ale będę mógł podarować ci pewną starą metodę medytacji. - oznajmił w końcu.

Nikita otworzyła szeroko swe srebrne oczęta.

- Pracowaliście dla mojej matki?! - wypaliła zdumiona. - Sama pracowałam w Whitelight, jakim cudem was tam nie widziałam? - Dodała popijając herbatę.

- Whitelight jest dużo starsze niż myślisz, korporacje nie rodzą się w swoich rozmiarach. - skomentował Bang. - W praktyce nasza trójka mogła równie dobrze rozpaść się przed twoim pojawieniem. Od dawna jesteśmy na emeryturze. - zaśmiał się Nail.

Rosjanka, ponownie uniosła brew.

- To ciekawe... tacy honorowi, tacy sławni, a ex najemnicy którzy pewnie nie raz musieli zabrać komuś życie... za pieniądze. - Westchnęła Kravchenko. - Ale sama taka byłam, więc nie mam prawa osądzać ciebie lub innych. - Rzecząc to posmutniała nieco wpatrując się w gliniany kubek.

Bang pokręcił przecząco głową.

- Pieniądze to czynnik, fakt, ale nigdy nie powód. Zdolność miarkowanie własnej siły płynie właśnie z powodu. Pieniądze są potrzebne aby żyć, nie znaczy to jednak, że to dla nich się walczy. - coś mogło trapić mistrza, który w tym momencie tłumaczył się z czegoś.

Nie mniej po chwili przybiegł Tanu z zapieczętowanym zwojem, który wcisnął Rosjance w dłonie.

Dziewczyna, a raczej kobieta zbliżająca się do terminu “w kwiecie wieku”, odstawiła gliniane naczynie na bok, następnię ostrożnie zdjęła pieczęć i zaczęła zapoznawać się z treścią zwoju.

Był to opis postaw i mantr, z których można układać medytacyjne sekwencje. Jak się okazuje, siedzenie po turecku i powtarzanie "Omm" jest w rzeczywistości uznanym sposobem rozwoju. Pytanie o ile skutecznym?

- W wolnym czasie spróbuj tego. Przede wszystkim musisz zdać sobie sprawę z czym i po co walczysz, wtedy będziesz miała pewność kogo i kiedy atakować...Może przestaniesz wyżywać się na glinianych moździerzach i gwoździach do spróchniałych desek. - objaśnił Bang.

- To byl wypadek! Nie chciałam stłuc tego.. tej rzeczy - Rzuciła nieco urażona, po czym ponownie przejrzała zwój. To co tam było brzmiało niezwykle kretyńsko, ale może dlatego jest skuteczne? Co prawda ostatnio nieco przesadzała z wyżywaniem się na rzeczach martwych. Może to było spowodowane, faktem że przegrała z Bangiem, lub też tym że jej matka ma powiązania z Yakuzą... dośc bliskie jeżeli wierzyć słową *Mudaka* z którym rozmawiała przez telefon.

- W każdym razie, dziękuję za poświęcony czas. - Z tymi słowami podniosła się i ukłoniła w stronę Naila.

- Nie ma za co. - uśmiechnął się Nail. - Polecam się na przyszłość i jeszcze raz przepraszam za walkę. - dorzucił po czym poklepał po plecach Tanu, który złożył prosty ukłon w stronę Nikity.

Katyusha mimowolnie się usmiechnęła, następnie odwróciła na pięcie, kierując się do łaźni po swoje ciuszki. Były nadal mokre ale to nie był dla niej żaden problem, zabrała je po prostu. Ponownie mijając Banga i Tanu rzekła.

- Kimono oddam, znaczy wyślę do was jak wrócę do domu. - Usmiechnęła się nadwyraz słodko i postąpiła w stronę swej szkarłatnej bestyjki. Mokre, zwinięte ciuchy wsadziła do bagażnika pod siedzeniem. Nikita rozsiadła się na motocyklu kopiąc nóżkę i zapalając silnik. Chopper zawarczał radośnie gdy kilka razy przekręciła manetkę. Ostatni raz zerknęła na dwójkę japończyków, po czym wystartowała stając dębą na tylnim kole.

19:10


Chopper rosjanki zajechał pod budynek w którym miała swój apartament. Spoglądała na niego, przez kilka sekund.

- Podjadę do Raula... - Mruknęła do siebie, a motocykl zawrócił prawie w miejscu z piskiem opon. Ruch był dość mały, więc nie stała w korkach, a nawet starała się przestrzegać jako tako przepisów. Minęła dobra chwila zanim znalazła się na miejscu. Zaparkowała pojazd, przed wejściem, gdzie jest holograficzny napis “Rezerwacja, Mudak”. Zsiadła z maszyny i postąpiła przez wejście.

W środku był oczywiście Raul, ale oprócz niego również dzieciaki z sierocińca. Jak się okazuje, bar został zamknięty wcześniej...Włoch postanowił zrobić małe święto z okazji pierwszej wygranej Nikity nieświadom tego, że była ona farsą.

- NIkita sensei! Wygrałaś! Wygrałaś! - Krzyczały radośnie dzieciaki, obskakiwując ją z każdych stron. Uśmiech rosjanki był nieco niemrawy, ale cieszyłą się z tego że są tu jej podopieczni. Jak tylko powitała się z dzieciakami, zbliżyła się do Raula.

- * Moj drug* pozwól na moment... - Kiwnęła głową w stronę zaplecza. Włoch odłożył jakąś pucowaną szklankę i podążył za kobietą.

- Co jest Nikki? Ładnie ci w kim- - Nie dokończył gdy Kravchenko weszła mu w słowo.

- Wiedziałeś że Jokykoyu jest informatorem Yakuzy? - Założyła ręcę pod piersiami, patrząc na niego złowrogo.

- Yyy... nie? Skąd ja to niby miałbym wiedzieć? Gość nie wygląda... - Uniósł ręce wzbraniająco.

- Raul... - Rzekła Nikita, opierając dłonie na ramionach przyjaciela. - Ukrywasz coś przede mną? Wiesz że nie znoszę być trzymana w nieświadomości. Yakuza ci groziła? Żądają haraczu? Niewiem... zdemolowali knajpę?! - Zatroskany wyraz twarzy Nikki, zapewniał w tym jak bardzo martwi się o Raula.

- Posłuchaj Nikita, popadasz w jakąś paranoję. - Upsokajał włoch delikatnie ściągając, jej dłonie ze swych ramion.

- Martwię się o ciebie *tupoi*, a mam wrażenie że nie mówisz mi wszystkiego. - Oparła dłonie na biodrach, odwracając na chwilę wzrok. Raul przetarł skronie wzdychając głośno.

- Dziewczyno jesteś przemęczona, albo jakiś grzybków się najadłaś... odpocznij nieco i potem przyjedź dobra? Dzieciaki i tak dobrze się tu bawią. -

Rosjanka przygryzła wargę.

- Może masz rację, dużo się wydarzyło dzisiaj. Muszę odpocząć... - Z tymi słowami odwróciła się na pięcie i opuściła zaplecze knajpy.

19:47


Pożegnała sie z dziećmi, które były zawiedzione faktem że nie zostanie z nimi dłużej. Serce sie Nikicie krajało, ale dla własnego dobra musiała odpocząć od wszystkiego. Czym prędzej wsiadła na motocykl i skierowała się prosto do domu. Zaparkowała pojazd na parkingu, a wysięgnik wysunął się ze ściany wciągając motocykl do środka “przechowalni” pojazdów. Nikita znalazła sie w windzie, która zajechała na ostatnie piętro gdzie znajdował się jej apartament. Przekroczyła próg mieszkania, w biegu sciagając z siebie łaszki, pozostawając w samej bieliźnie. Trzeba wspominać że Nikita stanika nie nosi? Miast niego nosi tank-top.

Pierwszy przystanek lodówka! Kravchenko wyciagnęła sześciopak piwa i rozsiadła się na kanapie odpalając Streamo wizję.

- Dobry wieczór państwu. - Rzekł prezenter siedzący za biurkiem w garniturze i nieco przekrzywionym tupeciku. -[i] Dzisiaj w studio gościmy...

Prezenter nie dokończył gdyż Nikita przełączyła kanał, na inny.

Na ekranie było widać reportera, który na chodniku przed wieżowcem pytał oglądających walkę widzów którzy opuszcali widownie.

- Co pan sądzi o odbytej walce? - Zapytał reporter, nieco sędziwego staruszka.

- Ta Katyusha to naprawde ładne dziewcze, do tego taka waleczna. Gdybym był nieco młodszy pewnie zaprosiłbym ją na kawę! Zarechotał ukazując braki w uzębieniu. Reporter tylko pokiwał głową z politowaniem, po czym zaczął pytać innych widzów o zdanie. Padały odpowiedzi.

- Ustawiona walka jak nic... Nail tak o się poddał, kpina jakaś. -

- To było niesamowite! Posłała jednym kopniakiem Banga na prawie koniec areny! -

- Bang wreszcie trafił na godnego przeciwnika. -

- Dawała radę ale bez szału... -

- Mając taką dzianą mamusię, każdy może wygrywać. -

- Kocham ją! A jej majteczki mmm... -

- Nail Bang nie poddał by się tak po prostu, coś było nie tak... -

- Hah! Mój ulubiony moment był wtedy gdy ta sovietka oberwała z buta w plecy od Naila, szorując brodą po arenie... -

Nikita sama nie wiedziała co myśleć o tych wypowiedziach. Jednak czuła niemałą irytację faktem że walka była ustawiona. Juz miałą rzucić pilotem w ekran, gdy nagle przypomniała sobie o zwoju, który niby miał jej pomóc kontrolować się.
- To głupie... - Mruknęła pod nosem i tak zabierając się za medytację. Przesunęła stolik i usiadła po turecku na środku salonu, postępując zgodnie z instrukcjami na zwoju. Niektóre z technik naprawdę ją uspokoiły... zasnęła na podłodze w środku pokoju.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 01-05-2013, 18:13   #8
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
#!.^?.*$@%
00:∞
????

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Fl0c9wApUeg[/MEDIA]
Ciemność ogarnęła ją, gdy powieki Nikity zamykały się. Spokojny, odległy rytm zaczął wybijać się gdzieś w oddali. Jej trybiki i wszczepy zaczęły budzić nieprzyjemne uczucie, jakgdyby spowalniały kobietę, dodawały jej wagi w jakiejś głębokiej ciemności.
Nicość, czerń, zero, to określenia jednej i tej samej rzeczy. Zera jednak przerywała inna cyfra. Cyfra nieskończoności. Czy nicość jest częścią wieczności? Wieczność jest na pewno częścią nieskończoności.
Dziwne i obce na swój sposób stwierdzenia zaczęły pojawiać się w myślach Rosjanki.
Biel zaczęła pojawiać się w ciemności. Przeplatając ją jak elementy szachownicy.
W tym miejscu nie było kierunku. Drogi w przód czy w tył, na wschód czy zachód.
Nie mogła też odczuć równowagi. Co było podłogą a co sufitem? Stoi czy leży?
Gdzie jest?
Z kim jest...?
Czarne skrzydła poruszające się bezdźwięcznie.
Goła czaszka opatrzona w rogi, z pustymi oczodołami i szerokim uśmiechem.
Czarny garnitur z krawatem i stylowe spodnie.
Piękne buty, których kolor pasował do garnituru.
Oraz kosa, którą ledwo potrafił udźwignąć swoim chudym ciałem.
Wyłonił się on, albo po prostu pozwolił się spostrzec. Kim był?
Kim?
Gargulec.
Był gargulcem, prawda? Skąd tylko o tym wiedziała?

Witam.

Powiedział, a nie było słychać jego głosu, jak gdyby był on częścią nicości, choć rozległo się echo, które powędrowało w nieskończoność.
 
Fiath jest offline  
Stary 02-05-2013, 13:34   #9
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
- *Shto za czort...* - Wydukała przestraszona, oglądając kreaturę. Czuła się jakoś, ociężale. Jak gdyby wszelkie wczepy i zammienniki dodały jej niepotrzebnej wagi. Zaczęła się cofać w tył, powolnie i nie spuszczając z oka maszkary nawet na moment, jednak każdy krok był niepewny i chwiejny, aż potknęła się o coś i wywróciła się jednak nie upadła tylko z powrotem wylądowała w pionie, ale i tak nie przestała się cofać, teraz to już pełzła, a przynajmniej tak myślała.

Postać stała spokojnie w miejscu, przygarbiona i zapatrzona w własne buty. Rosjanka zaczęła odnosić wrażenie, że gdzie się nie oddali, to i tak nic się nie zmienia. Ilość wolnej przestrzeni przytłaczała ją.

- Hmm? - mruknął tylko spokojnie gargulec, a dźwięk ten był wyłącznie echem.

Z jakiegoś powodu system Nikity w ogóle nie identyfikował jego obecności.

Jednak wiedziała, że tam jest, i jak się nazywa.

Oddech rosjanki od razu przyspieszył, odruchowo chciała wprawić swe mięśnie w drgania, by pomogło to w ucieczce. Ale dokąd ona miała uciekać!?

- Czego chcesz...Gargulcu... - Nazwała istotę instynktownie, a jej ruchy stawały się coraz wolniejsze.

Stworzenie przekręciło głowę. Milczało przez chwilę po czym odezwało się.

- Chcę... - Zamilkł.

- ZOSTAW MNIE! - Wrzasnęła przerażona Nikita, machając rękoma i nogami jakby to miało w czymś pomóc.

- Czemu? - w przestrzeni rozeszło się pytanie. Kreatura obróciła się w miejscu do góry nogi. Tak po prostu. - Czemu się boisz? Jaki masz powód? - Puste ślipia wpatrywały się w rosjankę.

Nikita nie odpowiedziała, tylko zaczęła machać rekoma jakby chciała odpłynąć, lub odlecieć jak najdalej od kreatury. Było to jednak conajmniej daremne.

- Nie wiem... - Z jej srebrnych ocząt zaczęły sączyć się łzy. Nie przestawała wierzgać ani na chwilę.

Gargulec przytaknął czemuś.

- Właśnie. Właśnie dlatego nie jesteś w stanie nic zrobić. - stwierdził - Nie mając powodu nie masz celu. Dokąd chcesz uciec, jeżeli nie masz po co uciec, Nikito? - głos stworzenia wydawał się niezwykle spokojny. Przyjemny wręcz, mimo jego koszmarnego, groteskowego wyglądu.

- Obudź się... obudź się głupia suko... - Zaczęła się szczypać po rękach, nie wierząc w to co się dzieje dookoła. Sprawiała sobie tylko ból. Chlipiąc głośno, rozejrzała się wokół... czerń, albo biel.? Nawet tego już nie wiedziała. Jej ciśnienie nie zmalało ani trochę. - Dlaczego mi to robisz... - Wyszeptała ledwo, zapłakana rosjanka.

Gargulec nagle pojawił się przed nią. Spoglądał prosto w oczy, swoją pustą czaszką o przedziwnym kształcie.

- Kim jesteś, Nikito? - spytał. - Kto cię krzywdzi? Jak? Jesteś przyczyną, czy powodem? Czynnikiem czy efektem? Hmm...? - echo słów Gargulca rozbrzmiewało w bezkresie. - Co robisz w konspekcie...?

Wizja zaczęła powoli gasnąć, zapadać w mrok jak gdyby źródło światła zanikało, im bardziej pragnęła stąd uciec, tym mniej z otaczającej ją przestrzeni widziała.

- Ja...ja... - wycedziła ledwo, patrząc w puste oczodoły. Nie chciała patrzyć na oblicze potwora, ale nie mogła przestać. Dlaczego? Jej piąstki zacisnęły się, po czym wzięła zamach. Powolny i to bardzo, jednak z dzikim wrzaskiem chciała roztrzaskać czaszkę gargulca.

Gdy tylko w jej myśli pojawiło się postanowienie uderzenie stworzenia, wizja stała się tak widoczna, jak na samym początku jej posiedzenia. Gdy jej dłoń zetknęła się z czaszką, nic się nie stało. Nie uwolniła się żadna energia kinetyczna. To tak, jakby przyłożyła rękę do zimnej ściany.

- Czemu robisz rzeczy bez powodu....jednak znajdujesz się tutaj? - pytał wciąż zafascynowany Gargulec. - ....Nikita...Nikita...Ni...Ki...Ta.... - imię Rosjanki zaczęło wędrować po całym pomieszczeniu echem. To Gargulec je wyszeptywał. Wiedziała o tym, jakby było to oczywiste, choć nawet nie otwierał ust.

Kravhcenko cofnęła dłoń, zaczęła cała drżeć. Łzy nie przestawały płynąć, nigdy wczesniej nie była tak przestraszona, tak bezsilna. Istota jednak zadała poważne pytanie, na które nie znała odpowiedzi.

- Szukam... cały czas szukam powodu...- Skryła twarz w dłoniach zanosząc się płaczem.

Mówiąc w prost zaczęła beczeć, niczym dziecko które obtarło sobie kolano. Jednak ten płacz przypominał wrzask gniewu i bezsilności. Uniosła głowę ponownie wbijając wzrok w oblicze gargulca.

- Czym... jesteś?! - Warknęła przez łzy.

Nie odpowiedział.

Tą odpowiedź Nikita odczuła. W sobie, znalazła wniosek. "On jest Gargulecm". To było wszystko co mogła sobie uświadomić. Ta odpowiedź wydawała się zbyt pusta w treść. Jednak pełna, ukończona. Jak gdyby nie było w niej nic więcej.

Płacz rosjanki zdawał się być jedyną obecną tutaj rzeczą.

Przez długi, długi czas kreatura po prostu stała przed Nikitą, przygarbiona, przyglądając się jej płaczu.

- ...Dlaczego...? - powiedziała w końcu. - ...Z jakiego powodu szukasz powodu...? - rozbrzmiało następne pytanie. - Nie miałaś chyba powodu aby znaleźć się tutaj, jednak się znalazłaś, prawda? - stwierdził. - Hmm...jeżeli pomogę ci znaleźć powód...przestaniesz płakać...?

- Pomóż mi... - Wypaliła ni stąd ni zowąd uwieszając się na kreaturze, jakby przestała przerażać ją aparycja gargulca. Pociągała raz co raz nosem jak dziecko.

Stworzenie nie ruszyło się z miejsca. Zamiast tego, zaczęło nucić.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=HHri_BhgnI8
[/media]

Prostą i uspakajającą melodię. Zaskakująco, nie była ona echem. Była to melodia która wychodziła z jego ust. Echo jednak również się pojawiło.

- Czym jest to, czego tak naprawdę szukasz? Cel? Przyszłość? A może wiedza? - zapytało. - Czego brak cię zgubił? W czym znajduje się się twoja siła, której nie możesz uwolnić...?

- Zgubił? Czego brak mnie zgubił... - Nikita uniosła głowę, ale kreatura zdawała się jakaś wyższa niż przedtem. Coś był nie tak, Nikita spojrzała po swoich dłoniach, były małe. Miała już nie płakać, lecz łzy ponownie napłynęły do jej oczu. Nawet się nie zroientowała jak powróciła do swej postaci sprzed wielu lat.

- *Mama...MAMAA* - znów zaczęła beczeć, już jako mała dziewczynka. Rzeczy które się wyprawiały w tym miejscu wykraczały daleko poza granice zdrowego rozsądku. Płacząc przecierała oczka swymi małymi rączkami.



Chcesz uratować to dziecko? Nic dziwnego.

...O...Jin...

Dofinansuję, bez obaw. Sprzedaj mi swoją firmę.

Co jest ważniejsze?



Pomogłabyś mojej firmie robiąc w PMC a nie na własną rękę.

Masz wygrać w tym turnieju, dla swojej mamusi....


- Czy robisz to czego pragniesz, czy to, co musisz? - zapadło kolejne pytanie. - Co jest ważniejsze? Bezpieczeństwo innych czy zdobycie własnej świadomości?

Mała Nikita nagle przestała płakać i przemówiła swym już dorosłym głosem.

- Robie to czego pragnę i muszę to robić, i poprzez zapewnianie beżpieczeństwa innym, zdobywam własną świadomość. - Odpowiedziała hardo, patrząc na gargulca spodełba

- Na pewno jesteś w stanie ich bronić? Kto obroni ciebie. - Spytał Gargulec odpływając w bok.

Dziewczyna zobaczyła sylwetkę w cieniu, nie była to męska sylwetka, silna, wielka...ale bez żadnych cech.

Mogę ci wszystko wyjaśnić...

nawet miała kiedyś romans z Oyabun

Nie masz nawet tyle wartości

Ponoć Aurora rzuciła swoją córką przez ścianę podczas kłótni.

Słyszałem, że ojcem Katyushy był wojskowy. Może i my mamy szanse u nadzianych?


- Kto będzie bronił ciebie, gdy zostaniesz bezsilna...?

- A kiedy stanę się bezsilna gargulcu? - Wzruszyła ramionami. - Wystarczy do tego nie dopuścić... ale masz rację... kto obroni mnie? Tego nie wiem... i ty też nie. - Wskazała palcem na kreaturę.

Stwór przytaknął kiwnięciem głowy.

- Nie mam powodu, aby wiedzieć. Choć ta wiedza jest w konspekcie. Więc jest i w tobie. - stwierdził. - Bezilność przejawia się wtedy, gdy nie jesteś w stanie stwierdzić, o co walczysz i dlaczego. Motyw jest wszystkim, co rodzi determinację. - poinformował dziewczynę.

- Moja matka chce zmieść z powierzchni ziemi sierociniec, chyba że wygram w tym durnym turnieju. Czy to nie jest odpowiednia motywacja? Choćby to był zwykły szantaż. Te dzieci nikomu nic nie zrobiły, dlaczego miałyby cierpieć z powodu czyiś chorych ambicji? - Stwierdziła Nikita podpierając dłonie na biodrach. Kątem oka spojrzała na tajemniczą sylwetkę która przed chwilą się zjawiła, co więcej była nie do zidentyfikowania.

- Już mnie złamałeś, jeśli to był twój cel... gratuluje... - Dorzuciła z pogardą.

- ...hm... - Gargulec przyglądał się swoim butom w zadumie. W zastanowieniu. - Co ma do tego...przypadkowy sierociniec?...Jaki jest w tym powód...?

...gdy ludzie zobaczą, jak chociażby BYLI pracownicy są tak dobrzy?

Czaszka nachyliła się pod nieprawdopodobnym kontem. - Czy spostrzegasz własne otoczenie? Kwestionuj powierzchowność.

Dlaczego mi nie mówisz wszystkiego?

Nikita odkąd pamiętała musiała walczyć... od małej walczyła o to by matka poświęcała jej więcej czasu, jako nastolatka już zaczęła się szkolić na żołnierza... albo raczej morderczyni. Gdy wstąpiła w wiek dorosłośći walka była jedynym co znała. A ż w końcu wychodowała w sobie coś na kształt “Radości z bitew”. Sama siebie oszukiwała do tej pory że zbędna walka jest głupia, ogólnie zbędną. Jednak ta adrenalina, widok wroga zakrwawionego u swych stóp, sprawiał że czuła iż żyła.

- Moje otoczenie... - Rozejrzała się dookoła. - Moje otoczenie jest jakie jest... a co do kwestionowania. Uczono mnie by tego nie robić. - Nikita nim się spostrzegła była już nastolatką, odzianą w standardowy mundur Whitelight.

- Skoro nie mogę kwestionować... skąd mam wiedzieć co jest dobre a co złe? - Zapytała bardziej siebie niż gargulca.

- Właśnie złamałaś tą naukę. - spostrzegł Gargulec. - zakwestionowałaś ją. Skoro już raz miało to miejsce...po co przestawać? - zapytał.

Jestem Raul, witamy w kantynie wojskowej.

Jako Marines, waszym zadaniem jest robić to, co wam każą. Oto nowe zlecenia. Pochodzą z Włoch...



Ja tu tylko wydaję jedzenie. Powiedz, słyszałem, że odmawiasz pracy dla przestępców?

- Czy na pewno nigdy niczego nie kwestionowałaś? - zastanowiła się kreatura. - To nie tak, że nauka jest czymś więcej niż słowem. Ma jednak swój powód. Nie zawsze z pozytywnym skutkiem, nieprawdaż?

- Samo kwestionowanie... kwestionowania jest kwestionowaniem... - Stwierdziła i jakby to dziwne nie brzmiało trochę było w tym racji.

- Pomogleś mi coś zrozumieć gargulcu... - Spojrzała na monstrum z delikatnym uśmieszkiem. - Podziękowałabym ale mało przez ciebie nie postradałam rozumu. Powiedz mi jeszcze. Jaki jest cel twojego istnienia? - Zapytała na koniec, nie zauważając nawet jak ma na sobie pancerz służbowy Red Hood.

- Mój cel...? Ah, tak. - postać była zdziwiona, że stała się celem dyskusji. - Szukam początku bądź końca konspektu. Miejsca, gdzie dodatnie i ujemne nieskończoności łączą się, lub w ogóle nie stykają. Szukałbym tylko końca, ale nawet nie wiem, czy nie chodzę w kółko. Początek też będzie satysfakcjonujący. - stwierdził w końcu Gargulec. - Czuję, że koniec się zbliża.

- Jaka jest twoja definicja końca? Świadomość życia w nicości? Koniec świadomości? Czy może piekło lub jakieś inne bajeczki? - Zapytała ponownie, czując że czas spędzony w takim jakże miłym towarzystiwie dobiega końca.

- Hmm...koniec jest w sumarium. W sumie. tam, gdzie wszystkie nieskończoności zostaną dodane do siebie. Ale to będzie...liczba zero, nieprawdaż? - spostrzegł Gargulec. - Ale zero było też początkiem, a może nic się nigdy nie zaczęło od zera? Hmm...widok początku też by mnie usatysfakcjonował. Ciężej go rozpracować niż koniec. - Gargulec znowu pojawił się przed Nikitą. Tak blisko, jak tylko mógł. - Nie chcę aby koniec był nicością. Tak jak wszystkie arkany i ciebie poproszę. Postaraj się, aby zachować entropię. Aby w nicości coś było.

Za dużo mądrych słów na żołdacki mózg Nikity, jednak jakby nigdy nic poklepała po ramieniu groteskową istotę.

- Staram się jak mogę... - Odwróciła się plecami do Gargulca i rzekła ma pożegnanie. - Bywaj i niedozobaczenia. - Nikita postanowiła się obudzić właśnie w tym momencie... jakoś.

Zlana potem rosjanka, przebudziła się nagle.

- To był sen... tylko sen... - Przetarła twarz, nadal trochę roztrzęsiona. Od razu rzucił się jej w oczy roztrzaskany stolik. To pewnie Kravchenko go rozwaliła przez sen. Mrucząc coś pod nosem, zaczęła sprzątać salonik, ze wszelkich odłamków i tym podobnym. Zaraz po ogarnięciu mieszkania złapała za telefon.

“Dwie wiadomości” ukazywał napis na wyświetlaczu. Paroma przesunięciami palców po ekranie przeczytała treści.

Wiadomość pierwsza.

Cytat:
Raul

Yo Bella! Jutro o 18:00 masz walkę z androidem,

zwie się kotokopia czy jakoś tak. Jako że Cię nie było na miejscu,

Przeczytałem kto ci się wylosował. :3

Daj z siebie wszystko i poślij blaszaka na złom!

Twój ulubiony Włoch, Raul
Kobieta pokręciła głową z dezaprobatą, następnie przeczytała kolejną wiadomość.

Cytat:
Nieznany numer.

Witam Pani Kravchenko.

Mój klient jest zainteresowany Pani usługami w sprawie ochrony.

Jeszcze dzisiaj wieczorem zjawi się w hotelu “Monaco”.

Jako że to jest dość ważna i sławna osobistość, nie chcemy by był niepokojony lub co gorsza zagrożony przez wścibskich reporterów, lub kogoś znacznie gorszego.

Klient specjalnie poprosił o Panią, gdyż reputacja Red Hood stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Jeżeli jest Pani zainteresowana, proszę zjawić się w hotelu o 16:00. Wtedy porozmawiamy o szczegółach.

Z poważaniem, Henry Townsend.
No proszę, kolejne zlecenie? Pewno jakiś celebryta lub polityk boi się o własne bogate dupsko. Ale jeśc i pić trzeba, zwłaszcza że trzeba też opłacić mieszkanie, a forsy ostatno się zrobiło niebezpiecznie mało. Czas było się nieco odświeżyć, ale najpierw... kieliszek! Z szafki na przeciwko lodówki wyciągnęła napoczetą już wódkę. Nalała sobie do kieliszka, ręcę jej się nadal trzęsły jakby miała delirium. Na raz wciagnęła wodę ognistą do przełyku, po czym odkaszlnęła głośno. Czas na prysznic...

Po dokładnym obmyciu się, zawinęła się w ręcznik i wróciła do salonu. Siadając na kanapie, złapała za telefon i odpisała na wiadomość krótko: “Będę tam”. Pieniądz nie śmierdzi, a jak dobrze pójdzie to może będzie tam po prostu stała. No nic, trza było się przygotować.

Postąpiła parę kroków w stronę szafy z ubraniami, rozsunęła je delikatnie ukazując panel. Przyłożyła do niego dłoń. Coś zgrzytnęło, zapiszczało, znowu zgrzytnęło, po czym tył szafy otworzył się ukazując kolejne pomieszczenie. Nikita trzymałą tam swój mały arsenał, który nabyła już dawno temu, a takżę pancerz służbowy Red hood.




Cóż może w detalach brakowało koloru czerwonego, ale spełniał swoją funkcję wyśmienicie. Zwłaszcza że to ma być lekkie zlecenie...chyba. Ale do wzięcia była jeszcze jedna dośc istotna rzecz, bo przecież w razie czego Nikita nie będzie przecież rzucać kamieniami.


Poręczny i lekki pistolet kalibru 50 cal. Ten maluch mieści w magazynku 20 pocisków, zwykle wystarcza by zrobić komuś poważne “ku ku”.
Ubrana w pancerz, pistolet w kaburze, kilka zapasowych magazynków, i czerwony skórzany płaszcz. Sprawidziła jeszcze broń, po czym biorąc legitymację na wypadek potrzeby tłumaczenia się służbą porządkowym. Gotowa już w pełni postąpiła w stronę garażu, by zasiąść na czerwonej bestyjce. Jeszcze jeden szczegół został... okulary przeciwsłoneczne. Może takiego słońca nie było, ale każdy miał potrzebę raz na jakiś czas wyglądać kozacko...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 02-05-2013, 13:45   #10
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
23 Marca 2221 roku
16:00 - hotel Monaco
Znalezienie hotelu nie było specjalnie trudne. Był on jednym z bardziej obleganych. Zwłaszcza teraz podczas turnieju.
Nikita nie raz nie dwa cieszyła się z swoich okularów. Jej codzienne ubranie ściągnęłoby na nią niewiarygodnie dużo uwagi. W wszechobecnym tłumie ludzie zdawali się czcić uczestników turnieju.

Pokój znajdował się na jednym z wyższych pięter, brakowało tu cały czas jakiegoś motywu clitche, o ukrytych pomieszczeniach, dachach czy opustoszałych ulicach. Nie mniej nikt nie powiedział, że ponad naturalny klimat jest konieczny. Praca to praca.
Gdy zapukała do drzwi kamera pokojowa przyjrzała jej się przez moment, po czym z kliknięciem same się otworzyły.
W środku przy oknie siedział przystojny mężczyzna palący papierosa. Był to typowy Ikeman, ulizane włosy, czarne okulary, szeroka klata, ładny garnitur i okulary przeciwsłoneczne na nosie nawet w środku budynku.
- Witam panią Nikitę. - uśmiechnął się wesoło, a drzwi automatycznie zamknęły się za Rosjanką. - Proszę gdzieś usiąść. Podać coś do picia? - jego głos mogła już gdzieś słyszeć. Był on tak typowym japońskim głosem, że kojarzył się z wszystkim. Był też płynny, jak u kogoś kto wiecznie prowadzi dyskusje. Typowy menager jak się patrzy.
 
Fiath jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172