Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-10-2013, 20:09   #1
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
[SW-EotE] Partyjka Sabaka

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ucvlJyKAA[/MEDIA]

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce….




Partyjka Sabaka

19 lat temu zakończyły się Wojny Klonów.
Zapanował pokój – powstało Galaktyczne Imperium.
Po eksterminacji Zakonu Jedi, Imperator Palpatine włada galaktyką,
jednak przeciwko autokracie zaczyna kiełkować bunt. Lojalni niegdyś
politycy, widząc ciemiężenie całych nacji, rasizm i ucisk zwykłych obywateli
zawiązują Sojusz Rebeliantów, który ma obalić tyrana i uwolnić ciemiężone rasy.

Jednak na Odległych Rubieżach dla wielu ciągle "biurokracja" i "prawa Imperium" różnią
się tylko nazwą od praw dawnej demokratycznej Republiki. Dla mieszkańców Przestrzeni
Huttów to, czy władcą galaktyki jest Kanclerz czy Imperator nie ma większego znaczenia. Tu
władzę maja pieniądze, hazard, używki, ostatecznie silniejszy, szybszy sprytniejszy. To miejsce
gdzie każdy mafijny boss może wydać wyrok śmierci, lub odebrać każdemu wszystko co ma. Długi
należy spłacać…




Imperial City - Coruscant

Armand Isard stał na szerokiej platformie widokowej, z której mógł swobodnie obserwować pochód potężnych włochatych humanoidów po płycie ogromnego lądowiska. Obcy o reputacji najbardziej agresywnych istot w galaktyce karnie szli w stronę wysłużonego Acclamatora nadzorowani przez legion Szturmowców w białych pancerzach. Zachodzące słońce rozlewało się karminem na pancerzach dokujących poniżej platformy widokowej okrętów.
- Wookie? – spytał głos za jego plecami. Już chwile wcześniej słyszał syk turbowindy i kroki na platformie. Nie odwrócił się jednaka wbijając wzrok w załadunek jeńców
- Zabawne czyż nie. Widzieć tak potężne istoty w kajdanach. – zawiesił głos – Spójrz na nich. Złamani… pokonani… zniewoleni – pracują na chwałę Imperium. Przyjrzyj się im dokładnie Ysanne... – jego głos stał się szorstki i groźny - Taki los czeka każdego kto się nam sprzeciwi.

Rudowłosa kobieta nie spuszczała wzroku z wyprostowanych, muskularnych pleców ojca; mimo nienagannej sylwetki mężczyzna nie mógł ukryć zmęczenia. Nie przed nią. Córka Dyrektora Wywiadu Imperium wiedziała, że pod szkarłatnym mundurem kryje się słabnące, starzejące się ciało. Ojciec zbyt długo siedział za biurkiem, co jednak wcale nie przytępiło jego umysłu. Ysanne zastanawiała się jak bardzo jego słowa miały trafić do niej, jego ambitnej i nieco krnąbrnej następczyni. Czy ojciec chciał powiedzieć jej: „Tak łatwo było zniewolić, złamać całą rasę; czymże ty jesteś w porównaniu ze mną - człowiekiem, który był u boku Palpatina, gdy ten dopiero zaczynał karierę w stolicy?”. Wiedziała, że na razie nie może się z nim równać. Ale wiedziała też, że Imperator ceni ambitnych i silnych, a jej ojciec - mimo władzy, którą wciąż dzierżył - był już słaby. W końcu popełni błąd.
- A teraz gdzie ich przewożą? - Spytała od niechcenia stając obok niego.
- Jeśli Imperator nie zechce budować kolejnej stacji… cóż, ponoć na Apatrosie potrzebują nowych górników….- po raz pierwszy spojrzał na córkę. – Ale chyba nie przyszłaś tu rozmawiać o Wookich?
- To racja …
- kobieta wydęła wargi; zamilkła testując cierpliwość ojca. Ten jednak nie odezwał się ani słowem; po chwili, więc powiedziała:
Potwierdziłam wyciągnięte siłą z Mecka Odoma dane o jego przyjacielu – Kyle’u Katarnie z Akademii na Caridzie. Muszę przyznać, że ten cały Katarn całkiem nieźle się zapowiadał. Miał nawet zostać oficerem, ale uciekł krótko po wypoczynku na Gwieździe Imperium. Przestudiowałam zapiski z liniowca i to doprowadziło mnie do niejakiej Jan Ors, która aktualnie współpracuje z Sojuszem Rebeliantów. Co by wyjaśniało skąd i po co wziął się na Danucie. Chociaż nie wyjaśnia czemu przeszedł na ich stronę.
Ojciec parsknął:
- Może dlatego, że jego ojciec zginął niedawno z ręki Inkwizytora Jereca. Teraz to i tak nieważne. Mam nadzieje, że za tą Ors i przyjacielem tego zdradzieckiego nasienia - Odomy już został wysłany list gończy.
Młoda Isard szybko otrząsnęła się z rewelacji o rodzinie zdrajcy i wypaliła z satysfakcją:
- Oczywiście - dwa dni temu.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?
– Armand z dziwnym spokojem spojrzał na córkę.
- Byłam w terenie, uruchomiłam wszystkie moje kontakty, przybyłam do ciebie jak najszybciej mogłam Ojcze i wiesz, że nie przybyłam z niczym – broniła się, wybita z rytmu planu, który ułożyła. Ojciec wiedział – jakimś cudem wiedział o wszystkich jej osiągnięciach - śledził każdy jej krok.
- Czego się dowiedziałaś? – spytał z chłodem w głosie; nie pozostało jej nic innego jak grać w tą grę dalej.
- Ors jest na Elgit, w Sektorze Huttańśkim. Możliwe, że chce przehandlować informacje za lepszą cenę. Mimo współpracy z sojuszem, to wciąż najemniczka, a Katarn - mimo, że nas nie kocha - przedtem nie miał problemów z zabijaniem rebeluchów, więc wątpię by oni chcieli z nim tak radośnie współpracować. Z drugiej strony może próbować zmylić pościg. Mimo wszystko to oni są odpowiedzialni za włamanie na Danucie i przebywają na Odległych Rubieżach. Oczywiście udam się tam natychmiast celem pojmania tej dwójki i odzyskania danych. – uśmiechnęła się triumfalnie.
- Nie polecisz na Elgit – mamy za mało danych, musisz przekazać mi listę swoich kontaktów.
- Nie mamy na to czasu
– warknęła.
Mam agentów w okolicy – zbadają sprawę. Podejrzewam że Ors chce przekazać dane komuś innemu, ponieważ wie, że prędzej czy później trafimy na ich ślad. Co do ciebie -moi informatorzy twierdzą, że reszta skradzionych z Toprawy danych znajduje się Darkknell i tam cię potrzebuję Córko.
- Tak ojcze
– Ysanne zmrużyła oczy i spojrzała w pooraną zmarszczkami twarz ojca. – będzie jak rozkażesz. – Syknęła.

Sztywno odwróciła się i ruszyła z powrotem do windy. Wciąż był krok przed nią. Będzie to musiała zmienić. Przynajmniej wciąż powierzał jej najważniejsze misje…
Darkknell – będzie się musiała dowiedzieć czegoś o tej dziurze.

Armad Isard spojrzał na startującego Acclamatora.
- Leć ku swemu przeznaczeniu… - mruknął krzywiąc się z pogardą.




Miasto Port, Elgit

Kominy hut znajdujących się na zachód od Portu sprawiały, że zmierzch rozlewał się nad miastem łagodną różową poświatą. W „Bezpiecznej Przystani” zaczynał zbierać się srogi tłumek istot z najróżniejszych części galaktyki, dlatego też nikt nie zwrócił specjalnej uwagi na trójkę, która przekroczyła próg knajpy. Człowiek, niebiesko skóra Twi’lekianka i potężny Wookie weszli w kłębiące się opary przyprawy i kotłujący się tłumek klientów.



Wiercąc się niecierpliwie na rozłożystej sofie, Quin’tarus zauważył wchodzącą trójkę i siłą woli powstrzymał się by podskoczyć na równe nogi i biec ich przywitać. Zamiast tego nonszalancko siorbnął blado niebieski napój przez rurkę i do niechcenia pomachał dłonią w ich stronę. Po chwili cała czwórka stłoczyła się w zarezerwowanej przez Twi’leka niszy. Zanim jednak zdążyli wymienić uprzejmości podszedł do nich Trandoshanin, który do tej pory stał w wejściu knajpy.
- aaaa Grimlock, zapraszam, zapraszam. Bardan opowiadał mi wiele dobrego o Twoich umiejętnościach – przemytnik spojrzał na Wookiego i dodał szybko – i o Twojej bezstresowej współpracy z innymi gatunkami również… - pokiwał głową z teatralnym przekonaniem, jego lekku zadrgały śmiesznie.
- no ale do sedna, do sedna – obnażył trójkątne zęby w uśmiechu – pragnę wynająć was właściwie dwóch zadań. Pierwsze bardziej naglące to wizyta na Ord Mantell i odszukanie mojego znajomka Kityona Presja, ostatnio przebywał na wyspie Mantos kilkanaście kilometrów na wschód od Warlport– przekażecie mu pozdrowienia ode mnie i to holo – wyciągnął niewielki owalny krążek grubości kilku centymetrów z obwodem holoprojektora.
Odbierzecie od niego kilka rzeczy i załadujecie na statek. Kiedy skończycie dacie mi znać i ruszycie na Trigalis – w zależności jak potoczą mi się sprawy na Nar Shadda przechwycę Was gdzieś w połowie drogi po towar. Druga cześć - już spokojniejsza to podróż właśnie na Trigalis – a konkretnie to do zapadłej dziury, która zwie się Triguum i jest tamtejszą stolicą. Tam trzeba będzie odnaleźć gościa imieniem Karnyr Amos i oddać mu ten dataslate – wyciągnął z pod stołu metalowa płytkę wielkości dłoni i grubości palca.
Po chwili włożył oba urządzenia do niewielkiej torby, którą nosił u boku i rozpierając się na sofie dodał.
- Nie spodziewam się żadnych kłopotów po drodze, oba zadania należą raczej do spokojnych i tylko przy pierwszym zależy mi na czasie. Osobiście jednak lubię się zabezpieczać i osobiście uważam, że nigdy nie za mało siły ognia, gdy załatwia się interesy na Odległych Rubieżach hehe. – Siorbnął trunek.
- Zaliczkę w wysokości 250 kredytów na głowę dostaniecie zaraz przed odlotem – czyli najchętniej jutro rano. Ewentualnie jeśli potrzebujecie kasy na przygotowanie do drogi możemy się jakoś dogadać już teraz. Kolejne 400 dostaniecie po odebraniu towaru z Ord Mantell. Ostatnia porcja - przy zdaniu statku, jeśli załatwicie wszystko sprawnie i pięknie każdy dostanie po 700 kredytów. Jedno zastrzeżenie. Statek jest mój i żądam uzupełniania dziennika pokładowego i transmisji jego wpisów przynajmniej raz na dwie doby. I nie życzę sobie żadnych burd w załodze. Rozumiem pewnie niesnaski, jakie mogą być między Waszymi ziomkami – wskazał palcem Trandoshanina i Wookie – ale zostaliście mi poleceni jako godni zaufani i przekładający biznes ponad rodzime animozje. Jeśli jednak okazało by się, że nie możecie się dogadać, zrozumiem, jeśli któryś z Was zrezygnuje. W trakcie misji – krwawa jatka na pokładzie mojego statku oznacza utratę części kredytów dla całej załogi… - zawiesił groźnie głos, by po sekundzie znów uśmiechnąć się przymilnie
- A teraz, jeśli nie macie pytań chętnie zabiorę pokazać Wam Wasz nowy statek. Uśmiechnął się łobuzersko.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 13-10-2013 o 21:29.
Nightcrawler jest offline  
Stary 14-10-2013, 08:46   #2
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Blu była trochę rozczarowana. Robota zapowiadała się na nudną przelotówkę z punktu "A" do "B" (z zahaczeniem po drodze o "C"), trudno było szukać w niej czegokolwiek ciekawego, czy ekscytującego...Zawsze miała parcie, by grać o duże stawki; jednak, jak niestety pokazywało życie i ostatnie wypadki, najpierw trzeba było mieć za co grać...Potrzebowali tej kasy, bardziej nawet niż pilnie, i (choć nie przyznałaby się do tego w życiu) była wdzięczna Nimrodowi, że nakręcił im taką przyjemną fuchę. Niestety, okazało się że zleceniodawca nie był głupi; dokwaterowanie do ich wesołej i zżytej gromadki wyszczerzonego gada i zastrzeżenie o logach świadczyło o tym, że liczył się z możliwością, że jego wykonawcy będą chcieli zwiać z okrętem...Popatrywała na Trandosza, zastanawiając się, jakim jest typem. Może nie okaże się pryncypialnym dupkiem i da się go jakoś "kupić" ? A jak nie, to zawsze przecież pozostawało awaryjne spuszczenie pacjenta przez śluzę, jakby za bardzo fikał. Oczywiście z zabezpieczeniem w postaci strzału z blastera w czerep, bo z tymi twardymi gadzinami to nigdy nic nie wiadomo; trudniej ubić niż karalucha...

W każdym razie, mając na uwadze fakt, że Grimlock nie zaczął roboty od strzelania do Łysego (i odwrotnie), na razie współpraca między najmitą a załogą zapowiadała się miło i przyjaźnie.

Przechyliła się przez stół w kierunku Twi'leka, prezentując swoje wdzięki, trzymane w ryzach tylko przez niemożliwie opięty top, na którym napis w Basicu dumnie głosił "Hipernapęd = największy wibrator Galaktyki". Bez krępacji uwaliła się niemal na połowie stołu, aż w końcu dosięgnęła pitego przez Quinta drinka. Ujęła pełnymi ustami rurkę, i patrząc prosto w oczy zaskoczonemu mężczyźnie, pociągnęła spory łyk, osuszając szklankę.

- Jasna sprawa, kochany. Będziemy trzymać swoje bestie na smyczy - mruknęła, puszczając do niego oczko - A teraz, skoro grę wstępną mamy już za sobą, to może pokażesz nam to cudo, które trzymasz w ga...rażu? - dokończyła ze śmiechem i opadała z powrotem na miękką kanapę, oblizując wargi z resztek słodkiego napoju.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 14-10-2013 o 09:23.
Autumm jest offline  
Stary 14-10-2013, 13:09   #3
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Nimrod od najmłodszych lat wiedział, że w życiu trzeba się umieć ustawić. Zaczął wcześnie, w szkole podstawowej. Usadowił się w pierwszej ławce, obok jednej kujonki i na tyle blisko nauczyciela, by ten nie zwracał na niego uwagi zajęty tym, co dzieje się z tyłu klasy. W wojsku, na swojej rodzinnej planecie, jeszcze przed wcieleniem jej do Imperium, usadowił się na pozycji kierowcy w zaopatrzeniu i dalej, podczas asymilacji ich sił do armii Imperialnej, jako szofer oficera. Potem co prawda pewne zdarzenia spowodowały w jego życiu nieco zamieszania, ale w tej akurat sekundzie, w tej ulotnej chwili, nie żałował akurat takiego obrotu spraw. Teraz na przykład, ustawił się tak, że gdy Blu zaczęła swoje standardowe przedstawienie, przy okazji wypinała swoje wdzięki tuż przed nim.

Zrodziła się w nim chęć odwiedzenia jeszcze przed wylotem jakiegoś domu publicznego, jednak w tej okolicy, jedyne co mógł znaleźć do burdel. To było poniżej jego poziomu estetyki. Poza tym, dobry dom publiczny znajdował się powyżej poziomu jego portfela. Najpierw obowiązki, potem przyjemności. To znaczy, obowiązki, jak tylko pupa Twilekanki przestanie mu zasłaniać ich pracodawcę...

W rozmarzeniu, sięgnął po swój napój. Jego szklanka piwa również stała już pusta. Również osuszona przez Blu. Również i jej nie smakowało - chociaż w tym się zgadzali. Tylko że jemu nie smakowało, ponieważ nie było z pszenicznym z jego planety, a Blu nie smakowało, tylko dla tego, żeby cały świat mógł wiedzieć, że wypija mu piwo, chociaż jej nie smakuje. Co bar, czy co kantyna, to samo. Ich licząca kilkanaście miesięcy tradycja. Tak jak ta, że to ona wplątuje ich w kłopoty, a on musi potem katować silniki coraz to nowych maszyn, żeby ich z tego wyciągnąć. Żeby zejść na ziemię, Nimrod spojrzał na Łysego i westchnął. Futro odrastało szybko i małpolud przypominał już innych przedstawicieli swojej rasy. Dobrze chociaż, że jego "koledzy" zostawili mu wtedy futro w tych kilku newralgicznych miejscach, gdyż teraz chyba nie potrafiłby spojrzeć mu w twarz nie wybuchając śmiechem. Dobrze zgrywali się w trójkę i Nimrod nie żałował, że wplątał się w ten cały galimatias po znalezieniu go w tej paczce w ładowni statku który "załatwiła im" Blu, aczkolwiek wieść, że ich najemca dokoptował im jeszcze tą jaszczurkę, nie napawała go optymizmem. Ta misja, będzie dobrym sprawdzianem dla ich "paczki" i tym lepiej, że zapowiadało się, że wreszcie, będzie to jakieś normalne zlecenie, a nie rozpaczliwa próba ucieczki przed wierzycielami Blu (to, że on ochoczo pakował się z nią w każde kolejne problemy, byle tylko móc siedzieć za sterami nowych statków a nie ugrzęznąć w jakiejś nudnej robocie, było nieistotne, oczywiście). Transport danych z punktu A do punktu B - i jakby to powiedziała Blu - "z zahaczeniem po drodze o C" (aż dziw że nie wspominała przy tym o G). Prosta sprawa.

Taa, jasne. Bo uwierzę przemknęło przez myśl człowiekowi. Nimrod nie oszukiwał się. Co prawda jego niebieska kompanka zapewne powiedziała by co innego, ale nie był tak niewinnie naiwny na jakiego wyglądał.

Ciekawe co nielegalnego, mieli tym razem ukryte między elementami kadłuba. Raczej nie narkotyki, bo facet który go zaczepił szukając pilota, znalazł go przez sprzedawcę poprzedniego "gorącego towaru" którym przylecieli. Nikt już ich nie najmie do przemytu Błyszczostymów albo innego tego typu gówna, dzięki opinii Blu jako narkomanki, która podczas samego lotu uszczupliłaby ładunek o ilości nie wyobrażalne dla zwykłych śmiertelników. Spojrzał znów na Łysego i przypomniał sobie, że kolejnego "żywego towaru" też by sobie nie życzył. Co tym razem by trafili? Zasuszonego szalonego rycerza Jedi ukrywającego się pod pokładem od Wojny Klonów? Po ogolonym prawie do cna wookim, nic go już go nie mogło zaskoczyć, chociaż, kto wie...

-Chodźmy więc, już nie mogę się doczekać by go zobaczyć...

Spojrzał na Blu. Nic nie musiała mówić.

-Statek. Ciekawi mnie statek.

Najgorsze było to przeczucie. Jego szósty zmysł nie ostrzegał go przed niebezpieczeństwem, jak to czasami miał w zwyczaju za sterami ścigacza. To było przeczucie, że sprawa jest większa, niż na to wyglądała. Może nawet wreszcie wyrwie się na stałe z tej przeklętej Strefy Huttów?
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 14-10-2013 o 13:20.
Ratkin jest offline  
Stary 14-10-2013, 18:37   #4
 
Kokos's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znany
Łysy... w innych okolicznościach poznaliby co to znaczy wściekły Wookie. Gdyby nie ten cholerny zbieg okoliczności znałbym już odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Niestety ten fach nie sprzyja sentymentom, a tu coś takiego. Gdy następnym razem dorwę w swoje ręce tego przemytnika to on będzie szukał własnych w sąsiednim systemie planetarnym. Tak upokorzyć Wookiego! Przelotówka... Pytanie czy oddali mnie to od celu czy zbliży.


Nie pił nic co leżało na stole. Raz na czas ciągnął wywar z ziół ze swojej manierki i patrzył na przedstawienie jakie prezentowała Blu. Wciąż nie mógł uwierzyć, że dał podejść się jak dziecko co spowodowało zamknięcie w klatce i w to że Nimrod zaufał mu nie rozwalając mu głowy czymś do cna penetrującym nawet skórę wookiego.
Kolejny łyk... Rzut oka na zleceniodawce. Czuje w futrze, że coś tu śmierdzi i nie będzie to takie proste na jakie wygląda. Zwykły przelot. Nie wierzę.
Jaszczurka. W innych okolicznościach pewnie skoczylibyśmy sobie do gardeł, lecz teraz? Próbuje wybadać jego spojrzenie, wyczytać jak dobrym zawodnikiem jest. Gdy będzie skakał zostawię sam korpus...


Ratkin:

-Chodźmy więc, już nie mogę się doczekać by go zobaczyć...

-Statek. Ciekawi mnie statek.


Wstałem ostatni. Lubię mieć wszystkich na widoku, łatwiej wtedy wybrać sobie cel.

-Roooarhhh!


przydał by się ten cholerny droid protokolarny...
 
__________________
Jesteśmy otoczeni?! To Świetnie! Możemy atakować w każdym kierunku.

Ostatnio edytowane przez Kokos : 15-10-2013 o 16:41.
Kokos jest offline  
Stary 14-10-2013, 20:26   #5
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Grimlock nie marnował czasu tylko chwycił za największy kufel tileziańskiego i zaczął go metodycznie opróżniać. Bardziej zajęty słodkim napojem niż tyradą Quina. A przynajmniej tak wyglądał. Chyba. I to był problem z jaszczurami. Nigdy nie wiadomo co siedziało w zimnokrwistym łbie. Był wściekły i miał ochotę rzucić się na Wookie, a może cieszył się na nową podróż? Na razie pił piwo i słuchał. Zielonołuski jaszczur nie miał przy sobie widocznej broni, nie licząc ostrych kłów i pazurów. Krążyły plotki, że kiedyś odgryzł głowę jednemu szulerowi na Nar Shaddaa, ale spośród wszystkich opowieści o klejnocie huttów, to była nawet łagodna śmierć. Za to chronił go dość gruby pancerz, choć musiał złożyć go z tego co przeżuł i przetrawił Rancor. Solidny kawał białego laminatu, z naramiennikiem z skorupy innej gadziny - może krewny - coś jakby nogawki kombinezonu hazmatu, zawieszone na krępym ciele jak trofea. Nie pasujące do siebie elementy tworzące całość.

Reszta załogi się zeszła, więc mógł im się przyjrzeć. Łypnął ślepiami na łysego włochacza, krótkie spojrzenie dla gwiezdnego kowboja i jego towarzyszki, gadzie nozdrza zadrżały. Tymczasem wzrok Quina wpadał już w studnie grawitacyjną błękitnych bliźniaków. Grim dokończył piwo.
- Nie bój macek Quin. - głos miał nieco skrzekliwy i syczący - Jeśli wejdę w to, nikomu z załogi włos z głowy nie spadnie. A plotki... mają ssswoje źródła. - wyszczerzył uzębienie - Przyznaje, trzy miesiące wstecz poturbowałem jednego włochacza na Tatooine. Ale to nie konflikt rasowy, tylko interesów. Mój klient chciał opuścić tę kupę piasku, jego wręcz przeciwnie. I trzeba przyznać, że starał się wypełnić umowę. Jak ja do końca zlecenia, on do końca życia. Nic osssobissstego, tylko interesssy i dobra walka. Teraz to co innego. Wssszyscy w jednej kapsule. Nie zachlapie twojej posadzki. Tylko to długi kurs Quin...
Niebezpieczny. Czarne Słońce nad Trigalis. Nie obchodzi mnie co wieziesz, choć pewnie nie są to holocrony z tancerkami, ale jak nie na towar to na sam statek piraci się połaszą. Wszędzie te same mendy. Ale na wszystko da się przygotować. Jak mówiłeś... nigdy za wiele siły ognia. Forsa pół i pół. Teraz 750 kredytek na "reprezentacje" i drugie tyle po skończeniu roboty. Odpowiedni arsenał wszystko przyspiesza i otwiera każde drzwi.
- łypnął ślepiami na Twileka.
Blef był gruby jak odwłok hutta, bo Grimlock nie słyszał wiele o OrdMantel i tamtejszych piratach czy Czarnym Słońcu. O każdej dziurze w sektorze można było powiedzieć, że widziano piratów, szmuglerzy kradną, najemnicy oszukują nie tylko w kartach, twileki dupczą, a barmani skraplają piwo. Nie wiadomo co gorsze. Pozostało wierzyć, że walory Blue przeważą szale negocjacji.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 14-10-2013 o 21:51.
behemot jest offline  
Stary 15-10-2013, 00:43   #6
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Blu na wzmiankę o ekstra kredytach z postawy zrelaksowanej przybrała od razu bardziej czujny wyraz twarzy. Szybko dodała dwa do dwóch..i wyszło jej, że zielony chce naciągnąć zleceniodawce na dodatkowe 150 kredzi. Jakieś trzy porcje boostera...Miał jajca ten ich nowy nabytek, trzeba przyznać. Ale w negocjacjach nie wolno trzymać się sztywno najwyższej stawki, oj nie.

- Gad dobrze gada - skrzyżowała ręce pod piersiami, podsuwając w górę biust. Napis rozjechał się niebezpiecznie poza granicę czytelności - Dajesz statek, spieszy ci się, zatrudniasz dwóch mięśniaków o sile ognia porównywalnej z plutonem imperialnych szturmowców i najszybszego przelaty...znaczy oblatywacza na Rubieżach, zwanego nie bez powodu Panem Trzy Sekundy (Pięć z Prysznicem) - wyliczała gładko i szybko, jak samopowtarzalny blaster, nawet się nie zająknąwszy - ...a wszystko to dla przewiezienia jakiegoś holo i zabawy w ciuciubakę z ciulem na jakiejś zapchlonej dziurze? Heeej... - uśmiechnęła się promiennie, ale z widocznym niedowierzaniem - W imię rasowej solidarności nie pytam, o co kaman, ale wysokość płacy powinna być proporcjonalna do głębokości bagna, w którym będziemy brodzić. Nie bądźmy chciwi - ofuknęła Grimlocka - 300, 400, 700? Lubię okrągłe liczby...dodatkowe 200 dorzucisz na bieżące łatanie naszego latadła. Żeby wiesz...coś mu po drodze nie odpadło...

"...jak będą do nas grzać Imperialni do spółki z Huttami" - dodała w myślach. W sumie...z taką załogą fucha może okaże się bardziej ekscytująca, niż się na początku zdawało?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 15-10-2013 o 01:11.
Autumm jest offline  
Stary 15-10-2013, 22:49   #7
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Twi'lek bezczelnie gapił się w dekolt Blu
- Podoba mi się... - zawiesił głos i przeniósł wzrok na Nimroda - ...Wasz zapał do działania - uśmiechnął się szelmowsko
- Nie wiem jednak kto jest Waszym informatorem - spojrzał na Jaszczura
- Na Trigalis od dawna nie ma już Czarnego Słońca - ze 20 lat temu rozprawiła się z nimi jedna Jedi - niejaka Oba Van Kenoba – tak, jakoś tak jej było. - rozparł się na sofie z błyskiem tryumfu w oku, jakby pamięć do nazwisk Jedi miała dać mu przewagę nad Grimlockiem. Potem zaś spojrzał z udawanym smutkiem na dno pustej szklanki. Wydął usta przeciągając swoją ge i wreszcie dodał:
- Ale rozumiem Wasze potrzeby mogę dać Wam na początek 400 kredytek na głowę - Ord Mantell to prawie kurort - szczególnie, że leży już w Środkowych Rubieżach. Tam jest spokojniej. Co się zaś tyczy statku - Synx go odremontowała i wyczyściła logi. Jest jak nowo narodzony. Nawet nie nadałem mu imienia więc może to być Wasz przywilej. Nie mam nic przeciwko.
- Mhm...Mam nawet kilka pomysłów...
- Blu w zamyśleniu przejechała palcem po wargach, zupełnie ignorując ogniskujące się na niej spojrzenia - 400...a potem ile? - Poruszyła się lekko na kanapie i nastąpiła Nimrodowi na stopę. A w przeciwieństwie do daleko idących oszczędności na materiale koszulki i szortów, na buty sobie nie żałowała: lubiła ciężkie, techniczne trepy do kolan z porządną podeszwą i solidnymi wzmocnieniami. Miała nadzieję, że dotychczas apatyczny pilot zrozumie aluzję i włączy się w negocjacje; mówiąca jednym głosem grupa miała większą szansę na powodzenie.
- Hmm... Skoro teraz 400 no to po Ord Mantell 250, ale niech już stracę - będzie 300 przed Trigalis jeśli wszystko sprawnie załatwicie. no a po robocie 700 tak jak była mowa

Nimrod poczuł delikatną sugestię Blu na swojej stopie, jednak z racji tego, że nosił podobne obuwie, nie dał tego po sobie poznać...
Ugryzł się w język, żeby nie wypowiedzieć na głos pierwszych pytań jakie roiły mu się w głowie. Skoro statek jest czysty, nawet bez nazwy, to przeszedł pełna renowację - zapewne ta w papierach była istotniejsza od tej za którą zapłacił mechanikom. Aczkolwiek niekoniecznie?
-Dobrze więc, skoro takie sprawy omawiamy już tutaj, zanim w ogóle obejrzymy statek...- dla niego od obejrzenia statku trzeba było przecież w ogóle zacząć cała sprawę. Blu jak zwykle zaczynała od dzielenia skóry na nieupolowanym zwierzu. -Tam piratów może i niema, ale tu są i mogą polecieć za nami na przykład. Co z ewentualnymi naprawami które mogą być konieczne w trakcie misji? Statek może i błyszczeć nawet ale jednak już po klepaniu i szpachli. Plomb gwarancyjnych raczej nie uświadczymy rozumiem na niczym poza kiblem, więc co z ewentualnymi uszkodzeniami i usterkami?

Nimrod oczyma wyobraźni już widział wypinającą się Blu, próbująca się dostać do każdej ewentualnie zaplombowanej części, sprawdzając czy niema tam gdzieś skrzętnie ukrytej skrytki z szmuglowanymi narkotykami. Znając twi'lekanke, równie dobrze mogła sama ją tam właśnie montować, ale to już sprawa drugorzędna. Odrzucał też inną wizję, mniej estetycznie przyjmą, kiedy to jemu do dupy dobrać się zechce na przykład poprzedni właściciel statku reprezentowany przez jakichś łowców nagród - skoro statek odrestaurowano na cacy, to albo z wraku, albo był wcześniej gorącym towarem.
- Mam papiery na statek, jest legalny - od poprzedniego właściciela. I to on go wyczyścił z logów. Fakt jest klepany bo ma 20 lat, wolałem go odrestaurować zanim wsadzę tam swoich ludzi - wierzcie dbam o bezpieczeństwo moich pracowników. Statek to Frachtowiec klasy Monarch ze stajni CEC'u - pełno takich było przed i w trakcie Wojen Klonów. Tyłka Wam nie urwie... - spojrzał wymownie na koszulkę Blu - ale da sobie radę. A co do dalszych napraw - mój kumpel na Ord Mantell ma wobec mnie spory dług wdzięczności. Niestety wyniósł się trochę daleko dlatego sobie polatacie.
- Dobra -
twi'lekanka ziewnęła. Kasa kasą, ale takie gadki ją jednak strasznie nudziły; wolała działać - Będziemy się spuszczać, jak to już zobaczymy to cudeńko - zajrzała do szklanki pilota, która niestety nadal była pusta. Zastanawiała się, jak zareaguje Grimlock na zakusy na swój kufelek - Ummm..To jak? 400-300-700, a jak coś się rozpieprzy, to klepanie za darmochę? - wyciągnęła przez stół rękę do Quinta
- Jeśli wszyscy zgodni - to jak najbardziej - Quin'Tarus spojrzał po reszcie zgromadzonych czekając na ich reakcję
-Jasne, o ile stan faktyczny statku zgadza się z tym co przedstawiłeś.
- Oczywiście, że się zgadza
- nadął się Twi'Lek - dostaniecie nawet droida remontowego w gratisie - Obruszony zaplótł ręce na piersi, jednak jego lekku nawet nie drgnęły.
- Poradzimy sobie - zgodził się Grim ponuro.
- No to fantastycznie - Quin po raz kolejny zaprezentował nagły zwrot nastroju i z szerokim uśmiechem poderwał się z kanapy.
- Chodźmy więc zobaczyć WASZ statek - ruszył do drzwi dziarsko.

Usatysfakcjonowana negocjacjami drużyna ruszyła za swoim nowym pracodawcą. Ostatni wstał Wookie i kątem oka zauważył mężczyznę odrywającego się od ledwie napoczętego drinka. Człowiek jednak szybko przeniósł wzrok z pleców Quina i skinął do Rodiańskiej kelnerki. Zaczęli rozmawiać obserwowani przez czujnego włochacza, jednak żadne z nich nie spojrzało już w stronę wychodzących. Możliwe, że Wookie się pomylił…

Na zewnątrz było rześko, ciemność zapadła już na dobre i tylko przestarzałe sodowe latarnie oświetlały wąskie uliczki Portu. Twi’lek upchał Włochacza i Jaszczura do niewielkiego śmigacza i usiadł za sterami.
- Noż... przecież by mi nie uwierzyli, że na tylnej kanapie wiozę obok siebie Trando i Wookiego. hehe – zarechotał otwierająć przepustnice pojazdu – [i]wygodnie chłopaki? Mam nadzieje, że pilocik i laseczka za nami nadążą.[i]

Ruszył przodem w tumanie kurzu. Po chwili Nimrod i Blu zrównali się z nim na ich własnym skuterze repulsorowym.
Przejażdżka nie trwała jednak zbyt długo, bo już po kilku minutach wszyscy znaleźli się na wschodnich przedmieściach gdzie roiło się od magazynów i hangarów. Twi’lek z ekscytacją otworzył jeden z hangarów i wprowadził ich do środka.

Wśród stert kontenerów i skrzyń stał Frachtowiec

Corellian Engenering Corporation MT-356 Monarch, o długości 30 metrów, dziesięciometrowej belce i całkowitym ciągu piętnaście metrów.
Komora napędu znajdowała się na przedzie łącząc się z częścią ładunkową okrętu i wieńczącym go kokpitem ukośnym tunelem. Od kokpitu w bok, ponad wylotem silników biegł kolejny z korytarzy prowadzący do jedynej wieżyczki podwójnego działa laserowego.
Frachtowiec przez wielu był nazywany po prostu opancerzonym promem. Mimo to nie brakowało mu charakterystycznych elementów stosowanych w Corelliańskich frachtowcach serii YT.
Był też niezaprzeczalnie złomem pokroju Sokoła Millenium – czyli wyglądał na solidnie pospawanego i skleconego z przypadkowych części i blach znalezionych na złomowisku.

W środku nie reprezentował się wiele lepiej. Trap, opuszczany z prawej burty - skrzypiał cicho gdy siłowniki próbowały dowlec go do poziomu podłoża. Z wnętrza wionęło delikatną nutą alkoholu i zdechłej ryby.
Wnętrze było kanciaste i posiadało tylko podstawowe wyposażenie, między innymi długą ławę, która biegła wzdłuż burty za fotelami pilota I drugiego pilota. Kokpit straszył dwoma niepasującymi fotelami o różnobarwnych uprzężach.

Quin’Tarus ściągnął z fotela pierwszego pilota maleńkiego robocika serii MSE-6.

Wętknawszy sobie pod ramie droida, który zaskrzypiał panicznie kółkami - i rzekł uroczyście:
- Witajcie na statku. Pozwólcie, że przedstawię Myszę droida naprawczego potrafiącego porozumieć się z Monarchem i pomagać w naprawach. Dodatkowo zna jakieś 2,5 mln form komunikowania. To takie jego hobby – ma je, bo usmażyłem mu ograniczniki kreatywności. Co prawda z jego maciupcim procesorkiem wiele nie wyciągnie ale zawsze może zagrać w paazaka z Wookie’m. Taaaadaaaam – uśmiechnął się szeroko i ukłonił teatralnie, po czym odłożył robota na podłogę nie doczekawszy się oklasków.
- No ale chodźcie napijemy się jeszcze czegoś, zjemy i odsapniemy przed odlotem, chętnie też posłucham Waszych wrażeń. - Paplał prowadząc ich w dół przez ładownie.

Schodząc po trapie usłyszeli odgłos otwieranych drzwi. Lekku Twi’leka drgnęło nerwowo gdy przyspieszył kroku. Nimrod poczuł to dziwne ukłucie chłodu gdzieś z tyłu czaszki...

- Co do…- wychrypiał spoglądając w wycelowane w niego lufę blastera.
Mężczyzna w szarym uniformie wzmocnionym pancernymi płytkami stał na środku hangaru – ten sam, którego przyuważył Łysy wychodząc z Bezpiecznej Prystani. Grimlock pamiętał go z tawerny – był jakimś podrzędnym łowcą nagród. Nie był natomiast tak zupełnie głupi - trzej jego pomocnicy właśnie lokowali się za kontenerami również biorąc na cel swoich blasterów wychodzącą ze statku ekipę, a on sam dzierżył w drugiej dłoni, stary ale dość pokaźny wibromiecz o zakrzywionych zębiskach.

- No, no - Jiljoo Vida – mam dziś więcej szczęścia niż mi się wydawało kiedy z rana wyplątywałem się z uścisku tych Hapańskich bliźniaczek... Tylko bez nerwów Misiaczki. – machnął blasterem w stronę Wookiego – Możemy załatwić to wszystko spokojnie. Powiecie mi tylko gdzie jest Wasz kumpel Katarn i przyprowadzicie mi tą cizie związaną jak Nerf na uboju i wszyscy radośnie udamy się w swoje strony. Jeśli nie… - Wdusił przycisk na rękojeści miecza. Mechanizm zgrzytnął i zawył uruchamiając broń. Dźwięk dziwnie przypominał niewielką maszynkę do strzyżenia włosów…

Pilot i Twi’lekanka spojrzeli z przerażeniem na Łysego…
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 15-10-2013 o 22:52.
Nightcrawler jest offline  
Stary 15-10-2013, 23:17   #8
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Blu była znana w półświatku z wielu rzeczy. Między innymi z błękitnej skóry, która zawsze przyciągała uwagę; z niewątpliwej urody i łatwości, z jaką ową urodę wykorzystywała do osiągania swoich celów; z mętnej i długiej kartoteki mniejszych i większych czynów karalnych; z ciągnącej się za nią (nie)sławy kogoś, kto ma zatargi z Huttami; ze smykałki do mechaniki, niewyparzonego ozora i tego, że wciągała ilości dragów i alkoholu zdolne powalić dewbaka bez mrugnięcia okiem. Oraz zapiekłej nienawiści do wszelkiej maści łowców nagród. I tego, że zwykle szybciej strzela, niż myśli.

I teraz właśnie postanowiła udowodnić wszystkim, że przynajmniej te dwie ostatnie opinie o niej są jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione.

Nim łaps zdążył domknąć usta, lewa dłoń Twi'lekanki powędrowała do narzędziowego pasa i wydobyła z niego metaliczną, błyszczącą kuleczkę. Z pasją wdusiła przycisk detonatora, nastawionego na standardowe cztery sekundy.

- Żryj gruz, smordzie z dupy ronto! - krzyknęła, prawą ręką sięgając po przytroczony na udzie lekki blaster. Rzucony niskim łukiem granat poleciał do przodu, ku środkowi hangaru, Blu zaś skoczyła do tyłu, ku zbawczemu wnętrzu statku.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 15-10-2013 o 23:26.
Autumm jest offline  
Stary 16-10-2013, 15:48   #9
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Nie podobało mu się to wszystko. Nie podobało mu się, że Quin zdawał się nie mówić całej prawdy o zleceniu. Że podejrzane typki obserwowały ich w knajpie. Że musiał siedzieć koło kudłacza i że wibrotopór - który odebrał z przechowalni - wbijał mu się w tyłek gdy jechali stłoczeni na tylnym siedzeniu. A teraz jakiś gościu mówił, że chce walki. Właściwie to chciał tylko cizie, ale to była ich cizia, więc dostał walkę.
- RAWR! - zaryczał Grilock i ruszył w stronę napastników. Zaczął od najsłabszej sztuki w stadzie. Jeden z najemników chciał się skryć za kontenerem przed wybuchem. Ale nic nie ochroni go przed trandoshem w morderczym szale. Jaszczur odbił się przednimi łapami i z kopa staranował człowieka. Ten na chwilę zachwiał się, ale nie puścił blastera. Miał jeszcze dość pewności zagrozić:
- Ktoś tu przyszedł bez broni na strzelaninę. - Grimlock wyszczerzył kły - To JA jestem bronią! - kopnięciem odtrącił lufę pistoletu i korzystając z impetu chlasnął na odlew pazurami po ludzkiej twarzy. Rana była płyta, ale za to bolesna. Cielsko gadziny przygwoździły najemnika do ziemi. Pazury rwały skórę. Powalony próbował zasłonić się, ale to tylko skończyło się kłapnięciem pełnej ostrych kłów paszczy na jego ręce. W tle brzmiały eksplozje, miarowe pew-pew-pew blasterów, do tego krzyki bólu i przekleństwa. Zupełnie jak na rodzimej planecie Grimlocka.

Pierwsza krew została przelana. Trandoshan odturlał się od ofiary i znikł między kontenerami. Gdzieś za nim jęczał najemnik, próbując pozbierać się po pierwszym szoku. Ale on już się nie liczył. Gdzieś pośród kontenerów ukrywał się przywódca bandy. W łapę gladiatora wsunął się trzon energetycznego topora, którego szerokie ostrze powoli rozgrzewało się do czerwoności. Polowanie dopiero się zaczeło.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 16-10-2013 o 23:37.
behemot jest offline  
Stary 16-10-2013, 16:26   #10
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Granat zrobił dokładnie to, co miał zrobić. Wywołał chaos. Trudno jest zgrywać wielkiego chojraka, kiedy pod nogi toczy ci się napakowana materiałem wybuchowym kuleczka, która zalotnie mruga czerwonym oczkiem...

Kiedy wszyscy zrobili jedyne, co można było zrobić sensownego w tej sytuacji - czyli padli twarzami w beton, szukając osłony, Blu, kucnięta za brudnym od smaru ramieniem siłownika rampy, pozwoliła sobie na szybki ogląd sytuacji.

Nimroda nie widziała,słyszała tylko uderzenia jego ciężkich buciorów, kiedy biegł po wnętrzu statku; rozsądna decyzja, w razie kłopotów to będzie ich najpewniejsza szansa na ucieczkę. Łysego gdzieś straciła z oczu; za to znajdujący się nieco z tyłu Quint, choć zaskoczony sytuacją, włączył się do walki, ciskając kolejny granat gdzieś pomiędzy skrzynie, w kierunku ukrywających się łowców.

Blu odetchnęła z ulgą; doprawdy nie była pewna, czy czasem to nie Twi'lek stał za tą jakże radosną niespodzianką, a cała heca z zleceniem nie była tylko zmyślną pułapką. Najwidoczniej jednak się pomyliła, choć trzeba będzie z nim poważnie pogadać, kiedy kurz opadnie.

Zębata gadzina najwyraźniej nie miała zamiaru uciekać. Twi'lekanka dostrzegła tylko rozmazaną zieloną plamę, kiedy Trandosz dał susa za kontenery. Zaraz potem rozległo się stamtąd jakieś nieludzkie wycie, w zupełności satysfakcjonujące przemytniczkę.

Wszyscy na chwilę zamarli, czekając z napięciem na nieuchronne BUM!, prócz nieszczęsnego szefa bandy z przerośniętą golarką, który usiłował dać dyla z pola rażenia granatu. Dla Blu była to wymarzona okazja, by zza bezpiecznej osłony wpakować gnojkowi kilka wiązek z blastera w plecy...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 17-10-2013 o 14:19.
Autumm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172