Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-11-2013, 23:34   #11
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Akceptuje takie warunki. -

Stwierdził spokojnie olbrzym, po odpowiedzi udzielonej przez rodziców. Słuchał ich dalszych odpowiedzi, podobnie jak informacji detektywa. Zrobił kilka swoich elektronicznych notatek i skopiował te, które miał detektyw. Odnotował też informacje i pytania zadane przez jego przyszłe „wspólniczki”.
Z taką ekipą przychodziło mu „pracować” po raz pierwszy. Sądząc po aparycji jego współpracowniczek trzeba będzie „nieco dostawać” jego zwyczajowe metody pracy, do tej ekipy. Chociaż z drugiej strony, widział je pierwszy raz w życiu. Równie dobrze mogły okazać się takimi siostrami McKoy. To była dobra walka, ale na samo wspomnienie kolano zaczynało go boleć. O innych rzeczach nie wspominając...

Patrząc na młode twarze otaczających go kobiet i porównując je ze zdjęciem córek Aleksiejewów, przyszło mu do głowy co najmniej kilka sposób na rozegranie całej sprawy, jeśli faktycznie jest tak oczywista jak się wydaje. Póki co jednak, trzeba było wyjaśnić wszystkie wątpliwości.

- Czy odnalazł Pan jakieś powiązania między zniknięciami wszystkich tych dziewczyn? Coś je łączyło? Je lub ich rodziny? Wspólny pracodawca, jakiś projekt, zawód, jacyś łączący ich wszystkich ich ludzie? - zwrócił się do detektywa - Jeśli te zniknięcia są powiązane, nie mógł tego dokonać jeden człowiek. To musi być zorganizowana grupa a sama akcja zaplanowana od jakiegoś czasu. Mówił Pan, że ten cały Almeida przyjechał do kraju 10 lat temu. Coś musiał robić, z czegoś żyć. Czy udało się panu ustalić, czy podobne sprawy, które miały miejsce w przeszłości, mogą się jakoś wiązać z naszą? Rozumiem, ze Policja nie znalazła nic w jego mieszkaniu? -

Wysłuchawszy odpowiedz od detektywa, znowu wziął się za przepytywanie rodziców. Oprócz wędrującego z jednego do drugie kąciaka ust, mocno zużytego cygara, nic nie dało się zaobserwował na jego twarzy.

- Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda na oczywistą. Jeśli faktycznie taka jest, to na miejscu możemy mieć do czynienia ze zorganizowaną grupą, handlującą żywym towarem. Być może będziemy musieli... użyć odpowiednich argumentów, aby „przekonać” ich do „współpracy”. Jak rozumiem, nie stanowi do dla Państwa problemu? -
Odczekał chwile na odpowiedź, po czym kontynuował przesłuchanie.
- Czym Państwo zajmują się zawodowo? Czy jest możliwe, aby porwanie Państwa córek, miało jakiś związek z wami? Ktoś się do Państwa odzywał z żądaniami okupu lub innych rzeczy? Czy w ostatnim czasie wydarzało się coś niezwykłego, co sugerowałoby, że ktoś może chcieć was szantażować lub zwyczajnie się zemścić? Macie wrogów? -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 20-11-2013 o 00:52.
malahaj jest offline  
Stary 20-11-2013, 11:37   #12
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Timothy również notował, choć nie byłoby także dziwne, gdyby przy okazji nagrywał całą tę rozmowę. Skinął głową na słowa Pauli.
- Zajmę się zdjęciem. Numer prześlę, proszę zostawić mi swoje - tu rozejrzał się po wszystkich czekając na zgodę. - Prześlę je razem z elektronicznymi umowami. Państwo Aleksiejew pragną mieć to właśnie w takiej bardziej oficjalnej formie.
Zapisał jeszcze coś i uniósł wzrok, zajmując się następnymi poruszonymi kwestiami, po kolei. Najpierw padło na pytanie JP.
- Niewyjaśnione zniknięcia młodych dziewcząt zdarzają się ciągle - spojrzał jej głęboko w oczy. - To co udało się nam powiązać dotyczy rozmów Hugo, ale badanie tej sprawy ciągle trwa. A tylko powiązane mogłyby nas interesować w związku z omawianym tu zaginięciem. W samym Houston ciągle jest otwartych kilkadziesiąt do kilkuset spraw dotyczących zaginięć, a policja niechętnie daje dostęp do czegokolwiek.
Pokręcił powoli głową, uznając to za sytuację beznadziejną, na którą nikt nic nie mógł poradzić. Każdy wiedział, że obecnie gliny nie robiły wiele, albo nawet nic, jeśli nie było się mocno związanym z korporacjami.

Detektyw przeniósł spojrzenie na Sue.
- Rozmawiałem ze znajomymi, wszyscy potwierdzali, że obie siostry coraz bardziej oddalały się od nich, nie chodziły na wspólne imprezy. Nikt jednak nie potrafił powiedzieć wiele więcej, prócz wspomnienia o tym mężczyźnie, którego się trzymały.
- Mieliśmy kilka kłótni, nie zgadzały się ze wszystkim, zwłaszcza jak czegoś im zabranialiśmy, nigdy jednak nie dały nam poznać, że to jest coś więcej niż zwykłe problemy na linii rodzic-dziecko, które to przeżywają wszyscy - dodał Jurij zbolałym tonem.

Alker w tym czasie wstał, może nie chcąc się czuć zbyt mały przy Bucku. Mierzył sam prawie metr dziewięćdziesiąt, lecz przy olbrzymie każdy wydawałby się mały.
- Jak już mówiłem, są ślady prowadzące do innych, lecz na razie nic prócz telefonów. Dziewczyn nie wiąże praktycznie nic, oprócz tego, że są młode i ładne. Może też pochodzenie z nieco bogatszych rodzin, co może okazać się jeszcze przekłamaniem - pewni ludzie nie zgłaszają się z takimi sprawami do policji. Jak zresztą z niczym, nie ufając organom prawa ani na jotę. Jestem prawie pewny, że to nie jest tylko ten jeden człowiek, ale tutaj priorytetem są Natasha i Sasha, nie śledzenie całej siatki przestępczej tu w USA. Cały czas próbuję wykorzystać swoje powiązania w policji, by dowiedzieć się więcej. W mieszkaniu chyba nic nie znaleziono, lub zatajono ten fakt wystarczająco dobrze. A z tego co usłyszałem, Hugo dorabiał prostymi pracami, zwykle jako sprzedawca internetowy w legalnych, niepowiązanych firmach.

Państwo Aleksiejew musieli słyszeć to wszystko już nie pierwszy raz, bo trochę się wyłączyli i dopiero bezpośrednie pytania Bucka przywróciły Jurija do świadomości. Zamrugał kilka razy i pokręcił głową.
- Proszę robić wszystko, by uratować nasze córki - powiedział cicho. - Jakby ktoś wysłał nam żądanie okupu, powiedzielibyśmy o tym już na początku oczywiście - zaprzeczał ruchami głowy także na kolejne pytania. - Jestem właścicielem trzech restauracji tu w Houston, nie jesteśmy biedni, ale też wielu jest bogatszych ode mnie. Moja żona nie pracuje. Nikt nam nie groził, prócz czasami niezadowolonych klientów, ostatnio nie wydarzyło się nic co utkwiłoby mi mocniej w pamięci. Wrogów? Co najwyżej konkurencję w postaci serwującej podobne jedzenie sieci "FeedMe2", ale nigdy nie weszliśmy na prawdziwie wojenną ścieżkę.
Detektyw znów usiadł, spoglądając na swoich rozmówców.
- Czy mają państwo jeszcze jakieś pytania lub prośby? Mi także wydaje się, że sprawa jest... oczywista pod pewnymi względami, lecz będę to badał. Niestety tam w Kolumbii czas może być istotny, niezależnie od tego co dzieje się teraz z siostrami.

 
Sekal jest offline  
Stary 20-11-2013, 13:48   #13
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco uchylił drzwi i wyszedł przed dom, zamykając drzwi za sobą.
- Hola Miguel - podał dłoń sąsiadowi - co za fucha?
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Prosta rzecz, na którą czasu nie mam. Trzeba dostarczyć przesyłkę do Palermo. Jakoś z jutro rana najlepiej - uśmiechnął się. - Płacą w pesos, ale uczciwie, dziesięć patoli.
Pesos zostało już wyparte przez E$, ale ciągle w większości miejsc w Kolumbii dało się tym płacić. Tyle, że kurs był słaby, bo w przeliczeniu 10 000 pesos równało się około 300 E$.
- Palermo... - Marco zamyślił się - to jest koło Neivy, tak?
- Nom.
- Słuchaj Miguel, kto ci to zlecił? I właściwie co to za przesyłka jest?
- Mój stary kumpel się pytał. A o zawartości, jak to mówią: nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz, czy jakoś tak. Odbierzesz po drodze na miejsce, tuż za Bogotą. Dinero rápido - Miguel wyszczerzył się. - Bierzesz czy nie, do ciebie pierwszego przyszedłem.
- La curiosidad mató al gato, si? - Uśmiechnął się Ruiz. - Z drugiej strony twój kumpel nie płaci aż tyle, żebym się nie pytał, ese. Ale niech będzie, mogę to zabrać, z tym że jak rano to rano. Mam jeszcze swoje sprawy do załatwienia. Wyjeżdżam z Bogoty piąta trzydzieści i nie będę na nikogo czekał. Podaj mi ten adres, ese.
- Podeślę ci na holo - sąsiad uścisnął z uśmiechem rękę Marco. - Mówił, że to żaden syf, ale zwykłym kurierom nikt nie ufa, si? - Mrugnął i zawrócił, kierując się do swojego domu.
Ruiz pomachał Miguelowi na pożegnanie i zapalił papierosa. Zapadł już zmrok i na dworze było przyjemnie chłodno. Marco delektował się rześkim wieczornym powietrzem rozmyślając nad osobliwymi zbiegami okoliczności…być może zbyt osobliwymi. Dopalił papierosa i poszedł do garażu przygotować się do drogi. Upewnił się, że wóz jest sprawny i zatankowany. Arasakę umieścił w najpewniejszym schowku pod siedzeniem pasażera. Reszta sprzętu o wątpliwej legalności leżała na drugim dnie bagażnika. Pod ręką w razie czego będzie oficjalnie zarejestrowany rewolwer. Sprawdził czy apteczka jest kompletna i pogmerał jeszcze trochę w sieci, szukając domniemanych krewnych Almeidy. Zanotował wszystko co znalazł i poszedł wziąć prysznic. Budzik nastawił na piątą rano. Do Palermo jechało się przez Neivę niecałe pięć godzin. Z Bogoty w dolinę Rio Magdalena wiodła dwupasmowa trasa, a dalej wzdłuż rzeki jednopasmowa, ale dobra szosa. Powrót do Neivy, żeby odebrać z lotniska gringos, to kolejne pół godziny. Będzie miał jeszcze godzinkę w zapasie.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 20-11-2013 o 15:58. Powód: Literówki i geografia Kolumbii :)
Bounty jest offline  
Stary 20-11-2013, 15:47   #14
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Buck zrobił ostatnie notkami i dał kontakt detektywowi i dziewczyną.

- Nie mam więcej pytań. Prośby mam dwie. Proszę się skupić na powiązaniach tego człowieka w Kolumbii i poproszę o przesłanie informacji i zdjęć pozostałych porwanych dziewczyn. Jeśli to ta sama grupa, to możliwe, że natrafimy na ich ślad. - odpowiedział detektywowi, po czym zwrócił się do reszty - Pan Alker ma racje. Powinniśmy wyruszyć do Kolumbii najszybciej jak się da. Pani Leukos, jeśli uda się Pani coś ustalić w rozmowie z Andreą Keller, poproszę o przesłanie mi odpowiedniej informacji.

- Jak rozumiem, transport jest zorganizowany. W takim razie spotkamy się na lotnisku. -


Buck poczekał do końca rozmowy, pożegnał się i wyszedł. Pokój który wynajął, nieco odrażający, ale dyskretny, był niecałe pół godziny od motelu.

*****

- Buck? To Ty? Gdzie Ty jesteś do cholery? -
- Witaj Mac. -
- Buck, Ziggi był u nas... -
- I? -
- Tak jak mówiłeś. Wypili z mamą herbatkę w kuchni... -
- Rozumiem. Czy zrobiłeś to, o co Cię prosiłem? -
- Tak. Ziggi powiedział, że twoje przeprosiny muszą być naprawdę pokaźne. Tak pokaźne, że na sam ich widok zrobi mu się mokro w spodniach. To jego słowa. -
- Rozumiem. Tego się spodziewałem. -
- Skoro tak mówisz. Co teraz zrobisz? -
- Podjąłem już pewne kroki. Mam dla Ciebie zadanie. -
- Dla mnie? -
- Tak. Przesyłam Ci dane. -
- Mam... No, proszę... -
- Użyj swoich talentów i sprawdź wszystkich. W szczególności tego całego Almeide, dziewczynę i jej rodziców. Detektywa też. Podobnie nasz kontakt w Kolumbii i moje współpracowniczki. Chce wiedzieć z kim pracuje. -
- Współpracowniczki? Pracuje? Backi... -
- Co? -
- Nic. Coś jeszcze? -
- Czy zorganizowałeś przesyłkę, jak Cię instruowałem? -
- Tak. Przesyłam ci nr skrytki i hasło. Wszystko będzie czekać na lotnisku. -
- Dobrze. Odezwij się, jak coś ustalisz.
- Backi?
- Tak?
- Wywal to coś, co trzymasz ciągle w gębie. Wygląda jakbyś włożył to tam przedwczoraj i nie wyjmował do tej chwili. -
- Bo tak jest. -

Rozłączył się, zanim Mac zdążył odpowiedzieć.
 
malahaj jest offline  
Stary 20-11-2013, 21:09   #15
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Dziewczyna wysłuchała uważnie wszystkich odpowiedzi, widziała, że wielkolud, który przedstawił się jako Buck starannie wszystko notuje darowała więc sobie takie działania. Zresztą nigdy nie przodowała w robieniu notatek.
Podała swój numer holofonu detektywowi. Żałowała, że to nie on pojedzie z nimi do Kolumbii zamiast tego przerośniętego mięśniaka. Był o wiele przystojniejszy od góry mięcha, która miała im towarzyszyć. PJ przechodziła właśnie okres w życiu kiedy podobali jej się dojrzali mężczyźni w stylu Thomasa. Psychologia pewnie miała na to swoje określenie, dziewczyna z pewnością nie zaprzątałaby sobie jednak głowy semantyką. Miała zdecydowanie ciekawsze rzeczy do zrobienia.

Fakt, że do jutrzejszego poranka ma kilkanaście godzin, by zainteresować się atrakcjami stolicy Teksasu, był wyjątkowo interesujący. Przede wszystkim musiała zaliczyć Space Center. Nie była by sobą, gdyby mogła sobie odpuścić przyjemność odbycia kilku przejażdżek na symulatorze lotów kosmicznych.
Podbudowana tą myślą jak najszybciej pożegnała się z resztą towarzystwa i wyszła z motelu.
Gdy tylko znalazła się na ulicy rozprostowała ramiona i odetchnęła głęboko:
- Witaj Houston! Przybywam!
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 20-11-2013 o 21:11.
Eleanor jest offline  
Stary 20-11-2013, 21:57   #16
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Ja także nie mam już pytań - Paula odezwała się po chwili zastanowienia. - Razem ze zdjęciem poprosiłabym o wszystkie materiały, które są w pana posiadaniu. Nigdy nie wiadomo co może się przydać - uśmiechnęła się do detektywa i przekazała mu swój numer, podobnie jak udostępniła go wszystkim swoim nowym "współpracownikom".
Potem wstała i pożegnała się uprzejmie, zapewniając małżeństwo, że zrobi wszystko co w jej mocy, by odzyskać ich córki, całe i zdrowe. Robienie czegoś bez wiary w powodzenie nie miało sensu, a dodatkowo wykonanie zadania wiązało się z bardzo wyraźnymi pozytywami w postaci eurodolarów.
Skierowała się od razu do małego, wynajętego na noc pokoju. Oszczędność sprawiła, że nie był w najlepszej dzielnicy, lecz nie zamierzała pakować się w kłopoty przed odlotem.

***

Numer Keller wybrała zaraz po dotarciu do hostelu i rzuceniu się na łóżko. Przybrała swobodną minę i ustawiła holofon tak, by wyświetlał jej twarz bez żądania tego samego od rozmówcy. Dziewczyna odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo?
- Hej! Rozmawiam z Andreą? Jestem Paula
- uśmiechnęła się - chciałam pogadać o... jednym problemie, który miałam ostatnio, a z którym miałaś styczność.
Mówiąc szybko nie dawała rozmówczyni się głębiej nad tym zastanowić.
- Tak, tu Andrea, ale chyba się nie znamy?
- Nie nie, wybacz, trochę nielegalnie zdobyłam ten numer
- Paula mrugnęła zawadiacko. - Chodzi o to, że doczepił się do mnie ostatnio jakiś facet, Hugo jakiśtam, Almes, Almeita, coś takiego w każdym razie. Gadał o głupotach, o jakiejś nieziemskiej wyspie, czy coś...
- Nie wyspie, tylko raju z pełną swobodą. Chyba wiem o czym mówisz. Mieli tam żyć zgodnie z naturą, oddawać się rozkoszom życia i to wszystko w pięknym otoczeniu. Ktoś miał ich finansować, nigdy nie powiedział kto. Gdy naciskałam, zmieniał temat. To mnie odrzuciło. Ale w czym ja mogę...
- Chodzi o to
- Leukos przerwała, nie pozwalając skończyć zdania, by utrzymać w pełni jej konsternację - że pojawił się u mnie jakiś detektyw czy ktoś taki, zaczął o nim gadać. Zastanawiam się, czy nie będzie mnie ten Hugo nachodził przez to, że z nim trochę balowałam. Odzywał się jeszcze kiedyś do ciebie? Zostawił numer? Ja jego usunęłam, skoro jednak jest poszukiwany, to zaczyna brzmieć niebezpiecznie...
- Nie, nigdy się już nie odezwał
- Andrea mówiła wolniej, jakby trochę miała dość dziwacznej rozmówczyni. - Dał mi tylko jakiś specjalny numer... o tu go mam... przesłałam. Na wypadek, gdybym się rozmyśliła. Dobrze, że mi przypomniałaś, teraz usunęłam o nim wszystko. Sorki, muszę już lecieć, ciao!
Rozłączyła się, nawet nie czekając na odpowiedź.

Paula nie była rozczarowana. Przesłała zapis rozmowy wspólnikom i detektywowi i sprawdziła godzinę.
Ciągle wcześnie. Może jednak warto zaliczyć jakieś tutejsze rozrywki. Uruchomiła internet, wyszukując najbardziej popularne kluby.
 
Lady jest offline  
Stary 21-11-2013, 10:18   #17
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 6:50 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Houston George Bush Airport, Texas


Jeden z największych lotniczych portów w USA, usytuowany w jednym z największych miast tego kraju, był zatłoczony jak zawsze. Masy ludzi przelewały się z jednego miejsca na drugie, a samoloty lądowały i startowały z dwóch oddzielnych pasów startowych. Oni, wraz z podstawowymi informacjami, zdjęciami i całą resztą otrzymali także polecenie stawienia się przed ostatnim, 8 terminalem, jeszcze przed siódmą rano.
Timothy czekał tam na nich, wskazując na ławki. Przyjrzał się wszystkim i skinął im głową na przywitanie.
- Uznałem, ze możecie mieć problem z bronią i różnymi technicznymi nowinkami. Lecicie na małe Kolumbijskie lotnisko, na dodatek ichnimi liniami lotniczymi. Na dodatek bez specjalnych pozwoleń przewożenie pewnych rzeczy jest zabronione. Broń się w to wlicza.
Wskazał na różnej wielkości walizki z dziwacznymi oznaczeniami.
- Nadam ten bagaż jako specjalny. Tylko musicie jakoś przepakować do niego broń i wszystko, co może za bardzo spodobać się służbom kolumbijskim. Nie muszę dodawać, że robienie tego tutaj, na środku, jest słabym pomysłem. Chyba, że macie sprzęt odpowiednio... zakamuflowany.


Godzina 5:31 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Droga na Neivę, Kolumbia


Wstał wcześnie, gdy reszta rodziny ciągle smacznie spała. Nawet najmłodsze budziło się dopiero godzinę albo półtorej później. Nie mówiąc już o dorosłych, którym polecił sprawdzenie kilku rzeczy. Na razie nie kontaktowali się, ale to nie zmieniało zupełnie planów. Przynajmniej żona nie jęczała albo co gorsza wrzeszczała, że znów zostawia rodzinę i jedzie nie wiadomo gdzie. Wiadomo, babie nie dogodzisz.
Zapakował siebie i sprzęt do samochodu, wtedy też otrzymał jedną wiadomość od zleceniodawcy, informującą, że plany się nie zmieniły a do Neivy przylecą cztery osoby, lotem 6735, Columbian Airlines. SUV mógł tyle pomieścić, gorzej z ich bagażami. Być może trzeba będzie załatwić coś innego, lub znaleźć sposób. Bo jeśli przybędą z bronią, to ona sama zajmie cały bagażnik.

Wyjechał na szosę prowadzącą prosto do celu, zaraz za Bogotą zjeżdżając w bok, na małą dróżkę. Zatrzymał się przy dużym, bielonym budynku, ustawionym bardzo malowniczo. Mimo, że słońce wstawało dopiero za jakieś pół godziny, zarys górskiego krajobrazu był już widoczny. Szybkie rozejrzenie się potwierdziło przypuszczenia - okoliczne ziemie musiały należeć do tej rezydencji, na tyłach zaopatrzoną w inne budyneczki, prostej konstrukcji.
Z głównych drzwi wyszedł wysoki, łysy mężczyzna o łapach i głowie pokrytej tatuażami. Dał znać, by Marco otworzył bagażnik i wsadził tam raczej ciężką, dużą torbę podróżną. Ruizowi wydawało się, że lekko się poruszyła. Obcy zatrzasnął bagażnik i podszedł do okna.
- Zaraz przed Palermo będzie droga w lewo, na Pubenze. To jakieś zadupie, ale ciebie nie interesuje. Skręcasz tam i kilometr dalej, widoczna z drogi będzie zielono-brązowa wielka chata. Poznasz na pewno. Tam masz dostarczyć przesyłkę. Im wcześniej tym lepiej. Carreteras seguras, compañero.
 
Sekal jest offline  
Stary 21-11-2013, 11:41   #18
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Gracias – odparł chłodno Marco i odjechał. Zadawanie pytań nie miało sensu. Ruiz zatrzymał się jednak kilometr dalej na poboczu przy lesie, otworzył bagażnik i przyjrzał się dokładnie tajemniczej torbie. Miała metr długości. Coś się w niej delikatnie poruszało. Co więcej, zamek był zapieczętowany plombą, ktoś próbował się upewnić, że nie zostanie otwarty. Marco chwycił torbę, z zamiarem przełożenia do schowka pod siedzeniem pasażera, lecz tak jak się spodziewał, nie było szans, żeby tam weszła.
- Joder – zaklął, upychając ją na drugim dnie bagażnika. Ta skrytka była dobrze zamaskowana, ale też bardziej oczywista dla każdego, kto szukał kontrabandy.
– „Mówił, że to żaden syf”, asqueroso – Ruiz siadł za kierownicą i ruszył w dalszą drogę. Kawałek przed Palermo zamierzał znaleźć ustronne miejsce, żeby wyjąć ze schowka arasakę i umocować pod kurtką. Wolał mieć ją pod ręką na takie okazje. Postanowił też nie zatrzymywać się na żadne postoje w przydrożnych zajazdach, a co najwyżej wziąć jakąś kanapkę i kawę na wynos. Chciał jak najszybciej mieć tą podróż za sobą. Szosa o tej porze była pusta i oferowała majestatyczne widoki, ale Marco nie mógł powstrzymać wyobraźni przed ciągłym wizualizowaniem tego co znajduje się w torbie.
 
Bounty jest offline  
Stary 21-11-2013, 15:37   #19
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Back, rozpoczął nowy dzień, podobnie jak zakończył stary. Cygarem. Jak zawsze, był dobrej myśli, że będzie mu tworzyć przez resztę dnia. Na lotnisku przywitał wszystkich krótkim skinieniem głowy i po przedstawieniu przez detektyw szczegółów przerzutu, wybrał jedną z największych paczek.

- Zaraz wracam. -

Rzucił krótko i ruszył w kierunku, gdzie stały paczkomaty. Odnalazł właściwą szafkę i wpisał kod. W środku była duża torba. Otworzył ją nie wyjmując z szafki i szybko sprawdził, co jest w środku. Było wszystko, co trzeba. Mac pomyślał nawet o tym, że musi być odpowiednio zapakowane do lotniczej podroży. Buck zamknął torbę, wyciągną z szafki i w całości zapakował do przygotowanej przez Detektywa walizki.

- Proszę. - wręczył Alkerowi walizkę, po powrocie do reszty. Ze sobą miał jeszcze podróżną torbę z osobistym rzeczami. - Jestem gotowy. -
 
malahaj jest offline  
Stary 21-11-2013, 20:27   #20
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Nie zabalowała za długo, Houston okazało się zwykłą miejską dżunglą. Nie przepadała za takimi zanadto. Wróciła do pokoju na tyle wcześnie, by raz jeszcze sprawdzić czy wszystko spakowała, wyczyścić broń i ogolić nogi. Zazwyczaj spała tylko po pięć-sześć godzin dziennie i mimo tego miała wystarczająco energii.
Na lotnisko wkroczyła dziarskim krokiem, ubrana w obcisłe spodnie i top na ramiączkach, na który narzuciła sztormiak z kapturem, wyglądający jakby nie zmieścił się do wypchanego, dużego plecaka, który dźwigała. W ręku miała jeszcze walizkę. To wszystko, przy jej drobnym ciele sprawiało wrażenie, że jest jakimś ślimaczkiem z dużą skorupką na plecach. Przywitała się ze wszystkimi z uśmiechem.
- Hej. Tak się właśnie zastanawiałam, co z tym.
Wybrała jedną z walizek, trochę większą od jej własnej i włożyła tam swoją. Nie musiała tu kombinować.
- Mam jeszcze trochę... białej broni. Nawet nie broni, nóż myśliwski, maczeta. Uważasz, że to też powinnam schować?
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172