Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-11-2013, 21:42   #21
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
JP wstała o czwartej rano idealnie wypoczęta. Centrum Kosmiczne NASA zamykali w dni powszechne o 5 p.m., a po kosmicznym spacerze i symulacji lądowania na Saturnie niewiele już rzeczy mogło ją poruszyć w Houston. No może gdyby właśnie teraz odbywała się słynna Parada Automobili albo maiły miejsce Targi Samochodowe mogłyby przyciągnąć jej uwagę, ale i tak pewnie wolałaby iść na nią w towarzystwie dziadka lub wujów.
Tak więc prosto z centrum wróciła do motelu, w którym wynajęła pokój i poszła prosto do łóżka. Nie miała ochoty przespać lotu do Kolumbii. Uwielbiała latać i nawet jeśli nie siedziała za sterami, unoszenie się w powietrzu dostarczało jej wspaniałych wrażeń.
Rano zanim wyszła z pokoju wysłała jeszcze wiadomość do swojej rodziny załączając do „Pozdrowień z Houston” swoje zdjęcie w stroju kosmonauty, na tle Mlecznej Drogi.

Ponieważ sprawdziła, że pogoda w Neiva nawet jak na styczeń bywa tropikalna założyła tylko krótki top i szorty do połowy uda. Resztę rzeczy upchnęła do plecaka, a na górę zawiesiła kapelusz.
Doskonale pamiętała nauki Thomasa: „Na wyprawę nie zabieraj ze sobą więcej niż jesteś w stanie unieść na własnych plecach. Pamiętaj, że czasami trzeba chodzić z ekwipunkiem po kilkanaście godzin dziennie. Jeśli weźmiesz za duże obciążenie padniesz z wyczerpania.” Zważyła plecak w dłoni. Nie ważył więcej niż dwadzieścia kilogramów. Tyle mogło nosić bez większego problemu.

Na lotnisko dotarła bez problemów. Dopiero po słowach detektywa zdała sobie sprawę, że przewożenie broni do Kolumbii może być nielegalne. Nie rozważała tego aspektu sprawy i po prostu wsunęła pudło z bronią do plecaka. Nie dała jednak po sobie poznać, że wykazała się taką ignorancją. Uśmiechnęła się tylko i rozpięła plecak wysuwając z niego podłużne czarne pudło, zamykane na szyfr. Wsunęła je do do kolejnej pustej walizki.
- Mam nadzieję, że bagaż nie zagubi się po drodze. - Zażartowała jeszcze odpinając od głównego plecaka nakładkę, w której trzymała rzeczy osobiste. - GPS satelitarny też jest traktowany jako nielegalna technologia? - Zapytała jeszcze Timothy'ego.
 
Eleanor jest offline  
Stary 22-11-2013, 18:50   #22
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Sue nienawidziła się pakować, miała też tendencje do zabierania zbyt wielu niepotrzebnych rzeczy. Zaczęła więc od najważniejszego - do sporego, eleganckiego kuferka, z którym zazwyczaj spotyka się wizażystki czy fryzjerki, schowała broń i inne gadżety, bez których nie wyobrażała sobie pracy. Potem przyszedł czas, na ubrania, kosmetyki i wszystkie inne rzeczy, bez których nie mogła się obyć, choć musiała to sobie przyznać - tym razem naprawdę myślała nad tym, co jest jej naprawdę potrzebne. Długo rozważała czy zabierać ze sobą wieczorową kieckę i coś hmm, odważnego, uznała jednak, że jeśli mają do czynienie ze sprawą handlu żywym towarem zabranie kilku ładnych łaszków na pewno nie zaszkodzi.

Zjawiła się na lotnisku ubrana w ciemnozielone bojówki, biały top i trapery. Na plecach miała spory plecak, dźwigała jeszcze kuferek i brązową torbę podręczną przewieszoną przez ramię. Przywitała się z obecnymi, po czym z ulgą uwolniła się od wielkiego bagażu stawiając plecak na podłodze.
Nie wzbudzając żadnych podejrzeć umieściła swój kuferek w jednej z walizek wskazanych przez Timothy'ego. - Dzięki, te babskie zabawki sporo kosztują, nie chciałabym ich stracić, a wiadomo jak to jest z bagażami. Zdecydowanie za często giną - rzuciła wesoło.
 
Vivianne jest offline  
Stary 23-11-2013, 21:27   #23
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 11:45 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Neiva, Kolumbia


Alker spokojnie przyglądał się temu "przepakunkowi", przyklejając na każdą walizkę, do której wkładali broń, jakieś kodowe nalepki. Słysząc słowa Pauli, uniósł wzrok i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Nie musisz, chyba, że są mniej typowe, czyli drogie. Na takie mogą się połasić, zwykłych nie ruszą, bo tam większość ludzi jakieś żelazo zwozi - tu skierował spojrzenie na JP. Przyglądał się paniom całkiem uważnie, ale czy można było mieć do niego o to pretensje? - Nielegalny na pewno nie jest, ale proponowałbym przełożenie go do bagażu podręcznego, trzymanego ciągle przy sobie. To zresztą tyczy się was wszystkich - małą elektronikę lepiej mieć przy sobie zawsze i uważać, by nie ukradli. Jak już się przepakujecie, nadajcie normalny bagaż i pomóżcie mi z tym specjalnym.
W holograficznej technologii miniaturyzacja poszła w końcu nawet w stronę ekstremum, ale wielkość urządzeń zwykle była dowolna. Cały interfejs i tak pojawiał się sam w powietrzu, zaraz po uruchomieniu.

Nadali bagaż, a potem Timothy zrobił to samo z oklejonymi walizkami, które dostały jeszcze po kilka różnych oznaczeń i specjalnych zabezpieczeń uniemożliwiających otwarcie. Detektyw przekazał im wkrótce magnetyczne klucze do nich.
- Będziecie się musieli po to zgłosić do ochrony lub kogoś z obsługi lotniska. Przekaz w stylu korporacyjnym, raczej nie są tak głupi, by go ruszyć.
Wywołano ich lot, więc Alker tylko uniósł dłoń i raz jeszcze się uśmiechnął.
- Powodzenia. Będę was informował, jeśli dowiem się czegoś tu w Stanach.

Reszta podróży, łącznie z wsiadaniem do samolotu, lotem i lądowaniem, przebiegała bez żadnych zakłóceń. Może prócz faktu, że należący do kolumbijskich linii lotniczych stalowy ptaszek, jakby go tak porównać właśnie do tych zwierząt, to mógłby być określony jako staruszek i to taki, przy którym się mówi "to on jeszcze żyje?!". Leciwy, mały Boeing utrzymany był znośnie, ale lata jego świetności przypadały na lata 20 dwudziestego pierwszego wieku.
Do plusów zdecydowanie musieli więc zaliczyć fakt, że udało im się dolecieć do celu.

Neiva było prostym, rzemieślniczym, obecnie prawie pięćset tysięcznym miastem, określanym jako mało bezpieczne i zaściankowe. Klimat był tu parny i gorący, poczuli to od razu po wyjściu z samolotu na nowym, liczącym sobie tylko osiem lat lotnisku. Wybudowane najtańszym kosztem, na nowe co prawda nie wyglądało, ale wyczytali o tym fakcie w internecie. Stał tu tylko jeden hangar pełniący rolę terminalu, i tam ich właśnie skierowano. Najpierw do odbioru bagażu, do którego dostęp mieli tylko przylatujący. Strefa dla reszty znajdowała się dalej, więc jeszcze nie mieli co rozglądać się za przewodnikiem. Mogli za to odbierać swój zwykły bagaż i chociaż trwało to długo, wreszcie im się udało. Został tylko ten "specjalny".
Cóż, prawie wszystkim się udało. Sue nadal nie dostała swojego plecaka, a bagaże przestały się pojawiać na taśmie już jakiś czas temu.



Godzina 10:27 czasu lokalnego
Wtorek, 11 styczeń 2049
Droga na Pubenze, Kolumbia


Marco jechał spokojnie i nawet podróżując w pełni zgodnie z przepisami wiedział, że zdąży na czas. Ruch nie był duży, chociaż koło Neivy wjechał w jeden nieprzyjemny korek, to uratował się małym objazdem pokazanym przez GPS. W końcu na razie nie musiał odwiedzać tego miasta, a szosa na Palermo była przejezdna. Z nawigacją satelitarną wszystko stawało się proste, nawet jeśli człowiek nie znał okolicy. Zjechał ku Pubenze, na znacznie gorzej utrzymaną szutrową drogę, może nawet dróżkę, to prowadzącą w górę, to w dół.
Nie trwało długo, jak dojrzał zieloną, wielką rezydencję. Mieszkał tu ktoś, kto nieźle się dorobił, pytanie tylko na czym. Przesyłka, którą wiózł, kilka razy wyraźnie uderzyła o dno skrytki. To nie mogły być omamy słuchowe, ani stukanie samego samochodu. Choć oczywiście w swojej głowie na to mógł to zwalić.

Zjechał w alejkę, po bokach której rosły dobrze utrzymane, młode drzewka i przejechał przez otwierającą się bramę. Spodziewano się go, pewnie widziano już z daleka, bowiem dom znajdował się na najwyższym w okolicy wzniesieniu. Przed dom wyszedł wielki mięśniak z karabinem w dłoni, oraz starszy człowiek, siwy już, z postrzępionym wąsem i w nieskazitelnie białym ubraniu. Podszedł do tyłu, a ten pierwszy dał znak, by otworzyć bagażnik i nie wychodzić z samochodu. Nie bardzo było wyjście, więc staruszek wkrótce zaglądał do bagażnika. Coś mruknął.
- A gdzie schowała się moja Monique? Hm... może tutaj? - musiał wiedzieć co nieco, bo tylko opukał bagażnik i szybko znalazł tajną skrytkę. Ruiz usłyszał jak ją otwiera, łamie plombę i otwiera zamek. - Och, moje maleństwo. Ależ nieładnie cię związali. Zaraz coś zaradzimy... - Zaczął coś tam robić, zasłonięty przez siedzenia i otwarty bagażnik. Ciągle trzymał "przesyłkę" w bagażniku SUV-a. - Och, kochanie, nie wyrywaj się, już wszystko dobrze. Młodzieńcze - tu zwrócił się do Ruiza i wychylił się tak, by jego twarz widoczna była w lusterku - Może jesteś zainteresowany wziąć coś z powrotem? Gilberto, zapłać panu.
Mięśniak wyjął banknoty z kieszeni. W dobie elektronicznej gotówki, pesos ciągle było w Kolumbii używane w starej formie. Tylko Eurodolary w gotówce nie pojawiały się prawie nigdy.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 23-11-2013 o 22:06.
Sekal jest offline  
Stary 23-11-2013, 23:43   #24
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco przyjął banknoty nie przeliczając, to byłaby obraza.
- Mógłbym - odpowiedział odbiciu starszego pana w lusterku - ale nie jadę prosto do Bogoty, przynajmniej nie dzisiaj, señor. Ale możemy się umówić na później, jeśli to nie pilne. Wolałbym nie wozić ich za długo, żeby towar nie stracił świeżości - uśmiechnął się porozumiewawczo. - Nawet jadąc prosto z Bogoty to trwa trochę za długo. A ta torba jest do niczego. Jeśli pan pozwoli pokażę, o co mi chodzi - Marco powoli, by nie prowokować mięśniaka, uchylił drzwi auta, jednak nie wychodził, czekając na pozwolenie.
 
Bounty jest offline  
Stary 24-11-2013, 10:46   #25
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Mięśniak niemal od niechcenia zatrzymał kolbą karabinu ruch otwieranych drzwi, pokręcił głową, za to wyjął tradycyjne papierosy i podsunął Ruizowi, częstując go nimi. Najwyraźniej szef nie lubił przeszkadzaczy. Wyjął torbę z samochodu, stękając przy tym z wysiłku.
- Już cię uwalniam kochanie, jeszcze chwileczkę.
Chyba zaczął przecinać coś nożem, ale jego słowa kierowane do Marco zagłuszały w większości ten dźwięk.
- Nie, nie do Bogoty, joven. Do Pasto, zaraz przy granicy. Czeka to już całkiem długo, może poczekać jeszcze trochę. Strasznie nie ufam tym pasożytom w dopasowanych strojach. Widziałeś jak oni szybko jeżdżą?
Nagle wrócił spojrzeniem i swoją uwagą do "przesyłki". Przeciął kolejny węzeł.
- No już, doskonale. Proszę, mówiłem, że zaraz pomogę - mówił to radosnym, spokojnym głosem, jakim często przemawia się do dzieci.
Owa Monique, chyba pozbawiona jakiegoś rodzaju knebla, najwyraźniej postanowiła mu odpowiedzieć.
 
Sekal jest offline  
Stary 24-11-2013, 11:01   #26
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Podziękowała detektywowi za informacje choć i tak zawsze najcenniejsze rzeczy nosiła przy sobie w bagażu podręcznym. Zauważyła jak śledzi je wzrokiem i wyraźnie prowokacyjnie poruszała biodrami. Gdy się żegnał podeszła do niego i nachyliwszy się do jego ucha tak blisko, że jej całkiem spory biust otarł się o jego ubranie powiedziała kokieteryjnie:
- Szkoda, że to ty nie jedziesz z nami zamiast tego wielkoluda...
Chciała wyraźnie jeszcze coś dodać, ale odezwał się jej holofon. Odebrała odsuwając się nieznacznie.
- Co ty do cholery robisz w Houston JP. Miałaś być z tym palantem, swoim ojcem w NYC! - Zanim zdążyła ściszyć przekaz wszyscy usłyszeli wyraźnie niezadowolony, lekko schrypnięty męski głos, który prawdopodobnie należał do starszego mężczyzny.
- Dziadku! - Zarumieniona dziewczyna odsunęła się od reszty towarzystwa i dopiero wtedy odpowiedziała na tyle cicho, by nikt nie mógł jej słyszeć. - Nie traktuj mnie jak małej dziewczynki.
- Twoja matkę traktowałem jak dorosłą i co z tego wynikło?
- Nie jestem mamą!
- Judy nie wyglądała na zadowoloną z przebiegu rozmowy. - To tylko krótka wyprawa. Niedługo wrócę. Przyjadę do was i opowiem ci ile fantastycznych rzeczy widziałam w Centrum – Wiedziała z doświadczenia, ze zmiana tematu zawsze najlepiej skutkuje – Szkoda, że nie było cię tu ze mną. Może wybierzemy się... - Jeszcze przez chwilę zarzucała go potokiem informacji o atrakcjach stolicy Teksasu. Gdy w końcu przerwała usłyszała już bardziej ugodowy ton:
- Dobrze już dobrze. Uważaj na siebie dziewczyno.
- Tak, będę uważać. Kocham cię dziadku.


***


Lot przebiegł w miarę spokojnie. Na JP nie robiły wielkiego wrażenia turbulencje, które dość często wstrząsały samolotem. Z szacunkiem myślała o pilotach, którzy tak dobrze radzą sobie z niezbyt nowoczesnym sprzętem. Zarówno start jak i lądowanie odbyły się po mistrzowsku. Była tylko nieco rozczarowana, że jako pasażer nie może zobaczyć sobie kabiny pilotów.

***


Bez problemu odebrali swoje zwykłe bagaże, tak przynajmniej myślała do momentu, gdy skończyły się na taśmie, a jedna z dziewcząt, ta rudowłosa której imienia nie mogła sobie przypomnieć co było dziwne, bo zazwyczaj pamiętała ludzi, którzy jej się przedstawiali, została bez plecaka.
- Chyba musisz się zgłosić do odprawy lotniska i wyjaśnić sytuację – powiedziała do niej uśmiechając się przyjaźnie – My w tym czasie odbierzemy specjalny ładunek.
W tym momencie ponownie rozdzwonił się jej holofon. Nauczona doświadczeniem nie odebrała go zanim nie odsunęła się od pozostałych. Dobrze zrobiła, bo pierwsze słowa, które z niego popłynęły były jak deja vu:
- Co ty do cholery robisz w Kolumbii!? Miałaś tylko lecieć do Houston!
- Hej Thomas.
– Odpowiedziała na pozór spokojnie, choć wyraźnie nie była zadowolona z tej rozmowy – Ślad porwanych dziewczyn prowadzi właśnie tutaj, więc musimy to sprawdzić?
- My?
- Zapytał wyraźnie podejrzliwie.
- Ekipa, która wraz ze mną zajmuje się tym zadaniem.
- Kim oni są?
- Nie będę ci się tłumaczyła z każdego kroku.
– Tym razem była już naprawdę zła – A tak w ogóle skąd wiesz, że jestem w Kolumbii? - Zaczęła kontratak.
- Masz namierzanie w holofonie.
Sapnęła z oburzenia, ale zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek jej rozmówca kontynuował:
- I nie waż się go pozbywać, być może dzięki temu uratuję twoją nieodpowiedzialna dupę gdyby coś się stało! - Thomas także był wściekły. Słyszała to w jego głosie. Nieczęsto udawało jej się doprowadzić go do takiego stanu. Punkt dla niej, więc była w stanie wybaczyć mu to wykroczenie na jej wolności osobistej.
- Dobrze, dobrze – powiedziała ugodowo. Nie chciała by tu przyjechał i narobił jej obciachu.
- Będę cię codziennie informować o przebiegu poszukiwań ok?
Przez chwile po drugie stronie trwała cisza. W końcu jednak usłyszała głębokie westchnienie.
- Ok. Raport codziennie do godziny 10 p.m czasu NYC.
Już miała się rozłączyć gdy usłyszała jeszcze:
- Uważaj na siebie Słonko. - Prychnęła i wyłączyła telefon.
 
Eleanor jest offline  
Stary 24-11-2013, 15:41   #27
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Ostatecznie do specjalnej walizki włożyła tylko nóż, wykonany z najbardziej nowoczesnej stali i stanowiący w dżungli często przedłużenie ramienia. Wolałaby stracić nawet karabin. Maczetę zostawiła w plecaku, mimo, że ostra, to łatwo pewnie odkupić podobną już na miejscu.
- Lepiej dmuchać na zimne - odwzajemniła uśmiech, lecz w przeciwieństwie do JP nie wykonywała żadnych prowokacyjnych gestów. Blondynka wydawała się bardzo... wyluzowaną dziewczyną. Ciekawe czy okaże się to zaletą czy wadą. - Także życzę powodzenia. Wszystko czego się pan dowie, może okazać się bardzo pomocne.
Nie wiedziała czy faktycznie, lecz wolała mówić co wydawało się słuszne, kamuflując trochę swoją niewiedzę dotyczącą śledztw. Za to doskonale pamiętała dżunglę i wiedziała, że jeśli będą zmuszeni się tam udać, to faktycznie przydać się może wszystko.

***

Podczas lotu Paula spała. Pasażerskie samoloty nigdy jej nie fascynowały, a jeżdżąc z ojcem po całym świecie latałą już znacznie gorszymi, niż ten należący do kolumbijskich linii. Wolała więc nadrobić sen, chociaż szczęśliwie nie zmieniali za mocno strefy czasowej, więc prócz odgniecionego tyłka nie powinno być innych skutków ubocznych.

Zaraz po wyjściu uderzyła w nich duchota. Podobnie jak JP miała zamiar przebrać się w szorty, najlepszy ubiór na tutejszą wilgotność. Człowiek i tak od razu zaczynał spływać potem. Najpierw jednak bagaże. Zarzuciła plecak na ramię, zauważając, że nie wszyscy otrzymali swoje rzeczy. Poklepała rudowłosą po plecach.
- Jeśli zapakowali do samolotu, to powinno się znaleźć. A jeśli nie... to mam nadzieję, że nie miałaś tam nic cennego. Mi już kilka razy ginął bagaż, normalnie jakby lubili kobiece ciuszki - pokręciła głową na wspomnienie własnych przygód z lotniskami w krajach drugiego lub trzeciego świata.

Telefon JP znowu zadzwonił i wywołał uśmiech na twarzy Pauli. Nie próbowała podsłuchiwać, zamiast tego rozejrzała się za kimś z obsługi lotniska. Dostrzegając jednego, od razu zareagowała.
- Przepraszam! - zawołała i zbliżyła się, ciągle z sympatycznym uśmiechem. To zawsze działało najlepiej. - Mamy do odebrania jeszcze... bagaż specjalny. Czy może pan nas zabrać do miejsca, w ktorym został umieszczony?
 
Lady jest offline  
Stary 24-11-2013, 16:11   #28
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco przyjął z podziękowaniem papierosa i trochę nerwowo go odpalił. Ale gdy odezwała się Monique mało brakowało, żeby się głośno roześmiał, przede wszystkim z siebie i swoich urojeń. Z pewnością nie udało mu się całkiem ukryć zaskoczenia.
- Torba powinna być trochę cięższa, żeby się nie ruszała - powiedział, z trudem zachowując powagę - i lepiej wygłuszona akustycznie. Najlepsze są podwójne ścianki izolowane czymś miękkim. Tak jak jest teraz, nawet upierdliwy patrol drogówki chcący tylko wymusić soborno może usłyszeć ładunek i sprawić problemy.
Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym przez uchylone drzwi auta.
- Co do Pasto, señor, to kawał drogi. Nie mogę nic teraz obiecać. Ale jeśli zostawicie mi numer, odezwę się jak będę mógł i pojadę, jeśli to będzie dalej aktualne.

***

Opuszczając posesję Ruiz starał się z ciekawości choć rzucić okiem na ową Monique, którą señor darzył tak wielkim afektem. Zatrzymał się kawałek dalej w ustronnym miejscu i sprawdził skrytkę w bagażniku. Schował też arasakę z powrotem do schowka pod siedzeniem. Na lotnisko nie można było wnosić broni. Marco wysłał jeszcze sms-a do żony, że wszystko u niego w porządku i ruszył do Neivy. Mknąc na spotkanie gringos między polami przeplatanymi dżunglą włączył bardzo stary, heavy-metalowy klasyk:

White man came across the sea
He brought us pain and misery...
 
Bounty jest offline  
Stary 24-11-2013, 20:50   #29
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Samolot, którym podróżowali lata świetności miał już za sobą. Nie podobało jej się to, ponieważ nie bardzo lubił latać. Zwłaszcza czymś, co wygląda tak, jakby miało zamiar się rozsypać. Miała złe przeczucia.
Lot niewielkim, pasażerskim samolotem nie okazał się na szczęście jej ostatnią podróżą. Z zadowoleniem wypisanym na twarzy opuściła pokład, po czym razem z innymi pasażerami udała się po odbiór bagaży.

- Kurwa - syknęła po kilku minutach wpatrywania się w taśmę. Dziewczyny, z którymi przyleciała wyraźnie chciały ją pocieszyć, co przyniosło skutek zupełnie odwrotny. Uśmiechnęła się do niech kwaśno wyrażając swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Westchnęła głośno, po czym pociągnęła swój top w dół, bardziej eksponując dekolt. - Idę walczyć o bagaż - rzuciła do towarzyszy - a cyckami można sporo załatwić - dodała tłumacząc swoje zachowanie i ruszyła pewnym krokiem w sobie tylko znanym kierunku.
- Hej Buck - odwróciła się po kilku krokach uświadamiając sobie, że widok umięśnionego olbrzyma może zdecydowanie przyspieszyć ruchy obsługi lotniska i odnalezienie plecaka - poszedłbyś ze mną? - spytała. - Wiesz, tak na wypadek gdyby cycki nie podziałały - uśmiechnęła się znacząco.
 
Vivianne jest offline  
Stary 24-11-2013, 22:25   #30
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Nie licząc przykrego incydentu z obsługą lotniska, która usiłowała nie wpuścić go na pokład z cygarem, lot przebiegł pomyślnie. Cygara nie oddał, do samolotu się dostał. Podróż spędził na przypomnieniu sobie informacji o mieście, będącym celem ich podróży i zapoznaniu się z informacjami od Maca.

Na miejscu okazało się, że gdzieś wsiąkły ich bagaże i to te bardziej istotne. Choć z drugiej strony detektyw kazał im się po nie zgłosić do ochrony, więc może nie będzie tragedii.

- Hej Buck poszedłbyś ze mną? Wiesz, tak na wypadek gdyby cycki nie podziałały. -
Sue uśmiechnęła się znacząco. Buck zmierzył ją wzrokiem, dłuższą chwile poświęcając na argumenty, których zamierzała użyć w rozmowie.
- Fakt, to możliwe. - stwierdził z kamienną twarzą.
- Zawsze możemy trafić na kobietę, geja lub ślepca... -
Dodał po chwili i ruszył za dziewczyną.
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172