Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2014, 19:28   #501
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- No i co robimy? - zapytał Marco, odbierając wiadomość od Sue.

- Wcześniej myślałem rozstawić się z karabinem, z kierunku z którego wczoraj przyjechali ci staranowani przez JP. Mógłbyś ich zwabić a ja skosiłbym paru, zanim pochowaliby się w krzakach. Ewentualnie zostawiał bym im po drodze wybuchającą niespodziankę. JP niby jedzie inną drogą, ale jak oni wejdą na górę, to odnajdą nasze ślady, w końcu połapią się o co chodzi i mogą zawiadomić tych w mieście. Jakby udało się ich odciągnąć i zmylić zyskalibyśmy trochę czasu... No i krąży mi po głowie myśl, że teraz wiemy o co pytać. Jakby złapać któregoś żywcem... Jakby zdarzyło się, że był już w tamtym obozie... -

Buck przygryzł cygaro w zamyśleniu.

- W sumie Ty więcej ryzykujesz, więc twoja decyzja. -
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 27-04-2014, 22:39   #502
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Jonasz może i był zdziwaczałym staruszkiem, który ma problemy z oceną rzeczywistości. Był też jednak osobą, która nie miała zamiaru żegnać się jeszcze z tym światem. Choćby dlatego, by zemścić się na ludziach, którzy zdobyli jego fortecę i omal nie wysadzili w powietrze jego i skarbów, które zdołał przed nimi ukryć. Jeśli więc powiedział im o istnieniu innej drogi wierzył zapewne, że wybranie jej jest słuszne. Tak też pomyślała JP.

- Wybieramy inną drogę - powiedziała przez holofon do Ruiza i zawiesiła na chwilę głos. - Nie róbcie nic głupiego - rzuciła tonem, w którym dało się usłyszeć prośbę. - Jesteśmy w kontakcie.
 
Vivianne jest offline  
Stary 28-04-2014, 08:39   #503
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Bien - odparł Marco. - Fumadores wspinają się do zamku Jonasza. Buena suerte - zgasił ekran holo.

Wpatrywał się przez zoom w cyberoku na sąsiednie wzgórze i wspinających się na nie Fumadores, po czym przeniósł wzrok na Bucka.

- Nie, amigo - odpowiedział. - Żadnego strzelania i ściągania sobie pościgu na głowy jeśli to nie jest konieczne. Idziemy za grupą Pauli. Ruszyła pięć minut temu, więc powinniśmy ją dogonić. Idź przodem, ja będę zacierać ślady.

Ruiz napił się wody, założył z powrotem plecak i ruszył w dół rowem przeciwpożarowym.

- Długo robisz w tej branży? - Zapytał Kazinskiego.
 
Bounty jest offline  
Stary 28-04-2014, 18:29   #504
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Jakoś w to wątpię. Będę musiała coś wymyślić. Wbić mu do tej pustej… - Pilar trochę się uniosła, spuściła z tonu dopiero zerkając do zamykającego pochód Antonio. - W każdym razie powiedzieć, że skoro w swoim domu nie zapewnił mi bezpieczeństwa, to nie widzę powodu, by z nim tam siedzieć.
Wybrana "droga" schodziła w dół coraz bardziej stromo. W pewnym momencie rów przecipożarowy prowadził bezpośrednio w dół, ku drodze. Kilka razy mignęła im położona malowniczo asfaltowa droga, lecz nie szli ku niej bezpośrednio. Znów skręcili.

Gdzieś podczas tego manewrowania zadzwonił Marco, z trudem łapiąc sygnał. Wycofując się razem z Buckiem natrafili na rozwidlenie i w ten sposób musieli dowiadywać się o drogę. Szybko doganiali znacznie wolniej poruszającą się grupę z przodu, niosąc im złe wieści. Ktoś z Fumadores dostrzegł ślady, może ci z samolotu coś zobaczyli, w każdym razie ich ludzie zaczęli się wspinać wyżej, dokładnie po śladach uciekających.
Przewodnik i olbrzym dogonili znajomych u skraju wielkiej otwartej przestrzeni.

Prowadzona tu była wycinka drzew, całkiem niedawno. Teraz pozostało poorane pole, szerokie na sto metrów i znacznie jeszcze dłuższe. Mogli co prawda przebyć je bezpośrednio, ale nad głowami ciągle latał samolot, zataczając nieregularne koła. Na wschód prowadziło urwisko, skarpa nie do przebycia bez sprzętu alpinistycznego. Łatwiej byłoby obejść lasem kierując się na zachód, albo cofnąć się w tył. Obie ostatnie metody rzecz jasna oznaczały stratę czasu.
Tam gdzieś byli Fumadores, ale wcale nie musieli już złapać trop uciekających. Wybranie drogi na przełaj mogło im w tym pomóc, jeśli ci z samolotu coś zauważą.


Tymczasem JP ruszyła, czując już od samego początku jak ciężki jest to samochód. Mimo potężnego wspomagania, prowadziło się go opornie, a gdy Jonasz po prostu pokazał ręką pomiędzy drzewa, można było ujrzeć własną śmierć.
- To tam, pomiędzy tymi dwoma sosenkami. Krzaczkami się nie przejmowaliśmy.
Droga w dół, pełna wody, mokra i śliska, do tego grząska, wyboista, kamienista, a w krzaczki wliczały się także młode drzewka.
Jednym słowem: pięknie.
Był też jednak i plus: jak się ruszyło, to dylematy znikały. Tej stalowej bestii po prostu na stromym, śliskim zboczu zatrzymać się nie dało.

Prędkość wzrastała szybko. Już na początku jasne stało się, że JP musi zaufać własnemu instynktowi, tylko bardzo ogólnie posiłkując się wskazaniami Jonasza. Drzewa zaczęły migać po bokach. Stromizna zwiększyła się. Roślinność uderzała o karoserię, czasami całkowicie blokując widoczność.
I ten brak hamulców!
Nie tylko JP się spociła, ale to od niej wszystko zależało. Toczyła się w dół, z nogą na hamulcu zsuwając się z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Pierwszy zakręt na trasie, omijający grupę dużych skał, pokonała ze wstrzymanym oddechem. Na hamulcu zwykłym i ręcznym opancerzona terenówka poszła bokiem, gdzieś tracąc lewe lusterko. Skały i gałęzie tak głośno obijały się o podwozie i karoserię, że nawet nie usłyszeli kiedy.

- Uważaj, tu trochę stromo. Teraz jak o tym myślę, to chyba powinniśmy na końcu spadku zrobić coś zwalniająąąąą… - nie dokończył, bo właśnie trafili na prawie sześćdziesięcio-stopniowy spadek. Ciężki pojazd prawie pofrunął w dół, przez nieco mniej zarośnięte, za to jeszcze bardziej śliskie zbocze. Ściana następnych drzew zbliżała się błyskawicznie. Przypięci pasami pasażerowie jeszcze jakoś sobie radzili. Siedzącą w bagażniku Sue targało na wszystkie strony, szczególnie na sufit i kratkę. Kilka razy zahaczyła rannym barkiem, czując niemalże obezwładniający ból.
Teren zaczął się wyrównywać, ale pędzili prawie osiemdziesiąt na godzinę, dokładnie w lukę między drzewami. Ta trasa była mocno niedopracowana. Terenówkę podbiło i zarzuciło. Tyłem trafiła w pierwsze drzewo, wozem rzuciło w drugą stronę. Dzięki refleksowi i odrobinie szczęścia ominęła następne, taranując krzaki i młode drzewka, dzięki którym wytracili pęd, aż wreszcie stanęli na niewielkim wypłaszczeniu.

Byli cali. Samochód trochę ucierpiał, ale nadal pozostawał sprawny. Sue nabawiła się nowych siniaków, do kolekcji. Innych głównie wytrzęsło.
Nadal znajdowali się w lesie, ale tuż przed nimi znajdował się szeroki, wartki strumień. Przed drzewa prześwitywał kawałek jakiegoś budynku.
- Tam tartak, przy nim bród. Tu też można przejechać, płytko jest. No, po wczorajszym deszczu mniej płytko - Jonasz ciągle nie w pełni miał świadomość otoczenia. - Ale to dobry wóz.
Niestety, przez drzewa prześwitywało także coś metalicznego, oznaczającego, że stał tam jakiś samochód. Fumadores, czy zwyczajni pracownicy?
Sue przez tylną szybę widziała małą sylwetkę samolotu, krążącego nad okolicą.
 
Sekal jest offline  
Stary 29-04-2014, 09:37   #505
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Marco szedł na końcu, urwaną z liściastego drzewa bujną gałęzią zacierając ślady butów. Przez to został trochę w tyle i dopiero po dłuższej chwili dołączył do pozostałych, stojących na skraju pola i zastanawiających się co robić.

- Obchodzimy lasem - zdecydował. - Urwisko też jest na widoku.

Otarł pot z czoła i napił się wody. Słońce wznosiło się coraz wyżej nad Amazonią, grzejąc mocniej i mocniej. Wilgotna po nocnej ulewie ziemia parowała. Za godzinę będzie nie do wytrzymania.

- Wiecie co mnie wkurwia najbardziej? - Ruiz zapalił papierosa. - Gdyby ten mierda paranoik Jonasz raczył wcześniej powiedzieć, że jest inna droga, jechalibyśmy teraz Hummerem.
 
Bounty jest offline  
Stary 29-04-2014, 19:25   #506
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Paula popatrzyła na niebo, popatrzyła na otwartą przestrzeń i przez chwilę wypatrywała samolotu. Była pewna, że to Fumadores.
- Jak daleko mogą być za nami? - spytała docierających na miejsce mężczyzn, nie odwracając się. - Klaudia już ledwo idzie, dodatkowy kilometr może sprawić, że będzie ją trzeba nieść.

zwlekanie nie miało sensu, więc Paula skierowała się zgodnie ze słowami Marco. W razie czego zawsze mogli skorzystać z otwartej przestrzeni jeszcze, czekając aż samolot przeleci i biegnąc ile sił.
- Jesteś pewien, że jest inna droga? To, że Jonasz tak powiedział niekoniecznie to oznacza. Mam nadzieję, ze JP dobrze oceniła sytuację.
 
Lady jest offline  
Stary 29-04-2014, 19:54   #507
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
To była najbardziej szalona jazda w życiu JP. No może nie był to zjazd na kolejce górskiej w Minneapolis, gdzie dziadek zabrał ją jak miała dziesięć lat, ale pod pewnymi względami dało się to z tym porównać. Zwłaszcza końcówka mogła się spokojnie kojarzyć, z szalonym zjazdem w lunaparku.
Gdy udało jej się zatrzymać samochód otarła pot z czoła i odetchnęła głęboko kilka razy. Z uwaga wysłuchała słów Jonasza. Tym razem myśl o przejeżdżaniu przez „prawdopodobnie płytką rzekę” nie wydała jej się zbyt pociągająca. Nawet wizja, ze stojący przy tartaku samochód mógł należeć do Fumadores nie zmieniła jej zdania na ten temat.
W sumie było to dziwne doświadczenie, ale zarazem wyjątkowo ekscytujące i podniecające. Tyle osób zdawało się całkowicie ufać jej decyzjom i osądowi. W czasie tych kilku dni zdołała się już przekonać, że jeśli chodzi o rady, propozycje i pomysły zdecydowanie nie ma co liczyć na Sue, która tylko biernie ciągnęła za resztą. Z tej strony nie było to więc nic niezwykłego. Jednak Goito był chyba raczej człowiekiem nawykłym do podejmowania decyzji i rozkazywania. Teraz zaś zdawał się całkowicie ufać zdaniu i działaniu dziewiętnastoletniej dziewczyny. Było to tym bardziej zaskakujące, że byli w słynącej z szowinizmu Kolumbii, a ona sama była przedstawicielka nielubianego tutaj wyjątkowo narodu amerykańskiego. Mimowolnie urosła w swoich oczach dziadek i Thomas byliby z niej dumni. Zwłaszcza dziadek miałby powód do dumy, bo w dużej mierze to właśnie dzięki niemu, mimo młodego wieku, była tak doskonałym kierowcą.
Thomas z kolei szkolił ją na komandosa. Podejrzewała, zwłaszcza po sprzęcie jakim dysponowali pozostali, że mogła mieć w tej dziedzinie całkiem spore doświadczenie w porównaniu z nimi.
Po za tym była Amerykanką i była z tego dumna i miała zamiar pokazać Kolumbijczykom na co stać Amerykańskie kobiety!
Ten wewnętrzny monolog pomógł jej się pozbierać i ponownie nabrać pewności siebie i poczucia słuszności podejmowanych decyzji:

- Pojedziemy przez las do brodu. Ten pojazd tam to mogą być nasi wrogowie. Musimy się przygotować na taka ewentualność i unieszkodliwić ich zanim zawiadomią swoich koleżków. Przygotujcie się do ataku. - Zakończyła odbezpieczając swój karabinek i kładąc go na kolanach.
Ponownie uruchomiła silnik i ruszyła do przodu.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 29-04-2014 o 20:09.
Eleanor jest offline  
Stary 04-05-2014, 11:10   #508
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Kilka dodatkowych siniaków nie zrobiło na niej większego wrażenia. Nie w porównaniu z bólem który promieniował z jej przestrzelonego barku. Nie był to jednak ani czas ani miejsce na użalanie się nad sobą. Trzeba było zacisnąć zęby i starać się przeżyć.

- Krąży nad nami jakiś samolot - oznajmiła zauważając maszynę przez tylną szybę samochodu. - Panie Goito czy Fumadores mogą dysponować samolotem?
 
Vivianne jest offline  
Stary 04-05-2014, 15:16   #509
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Samolot nie przestawał krążyć, więc wybrali drogę na około, powoli i mozolnie przedzierając się przez nierówny, zalesiony teren. Tempo spadło natychmiast, bowiem las mieszany miał grząskie podłoże, a wszędobylskie krzaki utrudniały i drapały po odsłoniętych częściach ciała, jeśli ktoś odpowiednio nie uważał. Klaudia miała tutaj jeszcze większe problemy i po kilku następnych takich minutach syczała z bólu przy każdym kroku, kiedy musiała pewniej stanąć na zranionej stopie.
Pozostali radzili sobie lepiej, choć idąc w ten sposób pierwszą część drogi pokonywali wspinając się, więc kondycja miała duże znaczenie. I zarobione dnia poprzedniego rany.

Dotarli do końca miejsca wycinki i skierowali wreszcie w kierunku, który ich interesował. Posuwali się w wolnym tempie, ale po Fumadores nie było śladu aż do momentu, kiedy odnaleźli kolejny rów przeciwpożarowy. Klaudia zatrzymała się nagle i usiadła, kręcąc głową i pocierając kostkę. Wydawało się, że dalej nie ruszy bez odpoczynku. Lub niesienia.

Wtedy też usłyszeli dalekie jeszcze, lecz niewątpliwie zbliżające się, ujadanie psów. Dochodziło zza ich pleców, od strony wyciętego fragmentu lasu, na którego obchodzenie stracili sporo czasu.


- Oczywiście, że mogą. Ja mam dwa.
Goito odpowiedział cicho, bardziej zainteresowany poczynaniami JP. Zarówno on, jak i Hernandez przygotowali pistolety maszynowe, a Jonasz zajął się próbą załadowania magazynku do karabinu maszynowego, ciągle trzymanego między nogami. Dwa razy walnął nim w szybę, raz "dziabnął" dziewczynę, prawie wykuł sobie również oko, nachylając się nad armatą, zupełnie nie nadającą się do użytku w samochodzie. Na szczęście odporne szyby nic sobie nie robiły z jego szamotania się.

Do brodu dało się dojechać, był dostrzegalny w wodzie. Judy wjechała na niego bez zastanowienia, czując jak ciężki wóz podskakuje na kamieniach. Woda zalała koła do trzech czwartych, lecz potężna moc drzemiąca pod maską dała sobie radę i wkrótce znaleźli się po drugiej stronie strumienia, wjeżdżając na wolną przestrzeń obok tartaku. Nie wyglądało na to, że ktoś tu pracował. Stał jeden samochód, a przed wejście wyszedł jakiś człowiek… i został poczęstowany długą serią przez Hernandeza. Oberwał i padł. Pewnie myślał, że to jego kumple, a nikt nie zastanawiał się, czy należał do Fumadores.

- Widziałem jeszcze jednego, schował się w środku! - krzyknął Goito, wskazując na piętro budynku. Nie było mowy o pozbyciu się go z samochodu, a zostawienie z tyłu oznaczało pościg i szybkie powiadomienie znajomych ukrywającego się. Z drugiej strony teraz droga do San Jose wydawała się pusta i prosta.
 
Sekal jest offline  
Stary 05-05-2014, 00:32   #510
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Buck wzruszył tylko ramionami słysząc odpowiedz Marco. Nie miał zamiaru go przekonywać, ale swoje wiedział. Tak czy siak, będą się musieli „rozliczyć” z jego ziomkami. Co najwyżej trochę później i na gorszych warunkach.

- „W branży” robię od jakiegoś czasu, ale do tej pory w bardziej zorganizowanych grupach, jeśli wiesz, co mam na myśli. - odpowiedział przewodnikowi - Jako wolny strzelec to mój debiut. W sumie to gówniane pieniądze, biorąc pod uwagę ryzyko, ale od czegoś trzeba zacząć wyrabianie sobie marki, prawda? -

Był co najmniej rozczarowany mizernymi efektami ich wycieczki. Zwłaszcza jak okazało się, że i tak mają pościg na plecach. A mogli zabić ich tam na polanie, na swoich warunkach.

- Nie zgubimy ich. - stwierdził cierpko do reszty nasłuchując ujadania pchlarzy - Nie mają ze sobą rannych, za to mają psy. Zacieranie śladów też nic nie da. Mogę ponieść dziewczynę przez jakiś czas, ale to i tak nas nie przyspieszy na tyle, aby im uciec. Trzeba poszukać miejsca odpowiedniego na zasadzkę. Lub obronę, jeśli doszliby nas szybciej. Jak będę miał trochę czasu, to zmajstruje jakieś wybuchowe niespodzianki, ale i tak bez strzelniany się nie obejdzie. Lepiej, aby odbyła się na naszych warunkach. -
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172