Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2014, 13:15   #1
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Łowca


Godzina 16:54 czasu lokalnego
Poniedziałek, 14 grudzień 2048
Dearborn, Detroit


Jeff Wheeler wyglądał przez okno mieszkania na piętnastym piętrze, spoglądając na panoramę Detroit. Miasta nowo zaludnionego, częściowo odbudowanego. Miasta, na którym wypróbowano plany zagospodarowania rodem z Chin, w razie jakiś problemów burząc co przeszkadzało i na jego miejscu stawiając nowe. Prócz murzynów i latynosów, teraz miejsce to zamieszkiwało także dużo Azjatów. Biali byli w mniejszości, za to skupieni w nowoczesnym centrum. Dzielnica Dearborn niedaleko była od niego oddalona, choć wysokie wieżowce zasłaniały większość widoków. Może jakby mieszkał z dziesięć pięter wyżej. Takim jak on nie płacono jednakże wystarczająco dużo. Przynajmniej za tę klitkę, którą posiadał, nie musiał uiszczać czynszu. Corp-Tech płacił. Znaj gest, podrzędny robaku.

Dziś rano skończył poprzednie zlecenie. Urzędniczyna dorabiająca na boku sprzedawaniem syntetycznych dragów prosto z tutejszego laboratorium. Nie było to bardzo trudne, korpo wiedziało o tym gościu wszystko. No i przez to bardzo tanie. Wypłata nie starczy na długo. Holograficzny ekran komputera, rzucony na ciągnącą się od sufitu do podłogi szybę, wyświetlał ładną twarz kobiety z wyraźnymi azjatyckimi rysami. Podpisana była jako Kim Lao, 24 lata. Adres zamieszkania gdzieś w Warren, praca w korporacyjnym wieżowcu CT w samym centrum. Kolejna łatwa sprawa? "Dostarczyć lub wyeliminować". Bez podania przyczyn, bo po co. Minimum przekazanych informacji. Zdarzało się i tak. Z doświadczenia wiedział, że to typ sprawy, co do której nie zadaje się wiele pytań. "Zagrożenie średnie, może mieć obstawę. Zlecenie poufne, pod żadnym pozorem nie ujawnić, że zamieszane w to jest C-T. Im szybciej tym lepiej."

Wyłączył ekran. Wiadomość ulegająca samousunięciu, a taką właśnie dostał, tylko potwierdzała, że pakowało go to być może w niesympatyczne szambo. Wyceniono je jednak na 10 000 E$, za jedną dziewczynę. To nie byle co. No i jakby odmówił, dostałby je ktoś z konkurencji. Może nawet już dostał.
Dostarczyć lub wyeliminować. W przypadku ładnych dziewczyn zadanie automatycznie robiło się jeszcze trudniejsze, o ile ktoś nie był zimnokrwistym sukinsynem.
 
Sekal jest offline  
Stary 15-01-2014, 13:19   #2
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy ekran zgasł, na ciemnej tafli zostało słabe odbicie Jeffa. Mimo trzydziestu dwóch lat – w większości przeżytych w trybie, który trudno było by uznać za najzdrowszy – wciąż mógłby z powodzeniem posłużyć studentkom sztuk pięknych do nauki anatomii. Trzymał formę. Sam, bez wspomagania, z determinacją godną olimpijczyka z dawnych czasów.
Potrzebował tego. W robocie i tak w ogóle.
Uśmiechnął się cierpko do odwróconej wersji gwieździstego sztandaru z własnego podkoszulka. „...O'er the land of the free and the home of the brave..." Ta... Jasne. Odwalać zwykłe, oficjalne fuchy z operacyjnymi i całą biurokracją to też żaden honor, ale "zlecenia poufne" brał od C-T z organicznym obrzydzeniem. Tyle że jak nie on, to ktoś na pewno. Bez mrugnięcia okiem.

Wrócił do drążka i zaliczył ostatnią serię podciągnięć. Potem wziął nieśpieszny prysznic i, mimo wszystko rozbawiony myślą o studentkach, ogolił się pierwszy raz od trzech czy czterech dni.
Nigdy nie wiadomo, co takim młodym artystkom siedzi w główkach, ale gdyby zaprezentował się im w luźnych łachach, to pewnie nie zapadłby głęboko w pamięć. Szczupłych, może trochę drapieżnych twarzy nawet w tym mieście widywało się jeszcze całkiem sporo.
Ściemniałe od wilgoci, dość krótko ścięte włosy, przeczesał tylko palcami i zostawił w spokoju. Odpowiednia fryzura starcza normalnemu facetowi na prawie całe życia. A Jeff miał właśnie taką .

Jeszcze z łazienki wywołał plan Warren. Zanim znalazł czyste gacie, podyktował komputerowi adres Kim Lao, do numeru budynku dodając szczęśliwą podobno siódemkę. Potem przełączył na obraz z satelity, obejrzał pobieżnie okolicę, wreszcie odbył trochę chaotyczny wirtualny spacer, notując w pamięci co ciekawsze szczegóły, w tym rozmieszczenie widocznych kamer. Zatrzymał przed małą knajpką, skuloną za rogiem dwie przecznice dalej, i tak zostawił na parę minut.
W tym czasie wyciągnął z kieszeni płaszcza i rzucił na łóżko paczuszkę, na którą wymienił uznaniową premię, wypłaconą sobie samemu u pazernego urzędniczyny. Gibson kręcił na te kilka fiolek nosem, ale ostatecznie uległ prostej ekonomii. Mniejsza o to, ile na tym zarobił, ważne, że zawartość paczuszki była pewna. Mimo to musiała na bliższe zapoznanie zaczekać, bo znieczulenie się przed robotą, choćby najłatwiejszą, byłoby bezdenną głupotą. Lepiej pocierpieć trochę przez nadmiar wrażeń, niż zdecydowanie bardziej dlatego, że przegapiło się jakiś drobiazg. W rodzaju kliknięcia bezpiecznika na przykład.

Tak samo, jak z reguły lepiej mieć pod ręką adekwatne do sytuacji narzędzia, choć wzmianka o możliwej obstawie to trochę za mało, żeby bez opamiętania obwieszać się sprzętem. Zwłaszcza jeśli i tak nie da się zaplanować niczego poza ostrożnym zwiadem, a samą ręką też potrafi się zdziałać całkiem sporo. Nie warto jednak być w tych sprawach zbyt ortodoksyjnym.
Sprawdził amunicję w krótkim, mocnym rewolwerze, do kieszeni wsunął trzy dodatkowe wianuszki, w tym dwa ozdobione gustownymi literkami „AP”. Pod ciepłą bluzę z kapturem założył lekką kamizelkę, ale tak naprawdę nie miał przy sobie skarbów, których lekki paranoik nie mógłby wziąć na wieczorny spacer. No, może poza wiązką solidnych opasek, w zamyśle służących do spinania kabli. Nikt nie jest doskonały.

Po wyjściu uzbroił cichy alarm, podpięty bezpośrednio do holo i zszedł schodami. W lustrzankach ustawił na razie wysoki poziom filtrowania. Okoliczne neony znał aż za dobrze, zresztą do Warren miał kawał drogi. W taryfie podał adres tamtej małej knajpki. Jeszcze nie jadł obiadu.
 
Betterman jest offline  
Stary 16-01-2014, 13:45   #3
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wyszedł na ulicę i wsiadł do korporacyjnej taksówki. Pełen automat, mający swoje wady, za to najbezpieczniejszy. Brak kierowcy pozwalał dostroić muzykę pod siebie i wyglądać przez okno na dobrze znane miasto, zdegenerowane i chociaż zasiedlone na nowo, to jednak sprawiające wrażenie wyjątkowo ponurego. Siąpiący z nieba deszcz zmieszany ze śniegiem sytuacji nie poprawiał, podobnie jak zbliżające się święta. Niewielu tu je obchodziło - może co starsze murzyńskie dzielnice. Azjaci i korporaci mieli inne wyznania i priorytety. Tylko neony waliły po oczach nieustannie, zmieniając się wraz z przejeżdżaniem z jednej dzielnicy do drugiej.
Minęli olbrzymie biurowce, zasłaniające całkowicie widoczność w centrum Detroit i pomknęli nadziemną czteropasmową drogą prosto do Warren, wylęgarni Azjatów.

Wiele tam było podobnych budynków do tego, w którym mieszkała Kim Lao. Dziesięciopiętrowiec, jej mieszkanie znajdowało się na ósmym, numer 78. Wejście autoryzowane kartą, bezpieczeństwo jednak nikłe... pozornie. Azjaci trzymali ze swoimi, tu każdy wszystko wiedział, a obcych śledziły dziesiątki par oczu, które Jeff poczuł na sobie zaraz po tym, jak wysiadł z taksówki.

Duānkǒu było typową, chińską knajpą. Mały neonik, proste wnętrze w prostym stylu. Metalowe stoliki bez nawet syntetycznej ceraty, o tej porze już mocno zapełnione ludźmi, chociaż i wolne miejsce spokojnie dało się znaleźć. Żarcie też typowe, pseudochińskie. Lepsze na pewno od żywieniowych past, wyciskanych i smacznych inaczej, lecz potrafiących nasycić niewielką swoją ilością. Holograficzne menu wyświetlane bezpośrednio na stoliku momentami zanikało, zużyte i stare. I te twarze. Prawie wszystkie azjatyckie. Patrzące z wyrzutem. Przekaz był jasny.
"Jesteś tu obcy".
 
Sekal jest offline  
Stary 18-01-2014, 20:08   #4
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wziął na wynos. Nie żeby w środku było jakoś wyjątkowo paskudnie, w porównaniu z najbliższą okolicą Duānkǒu wypadało prawie przytulnie. Po prostu z racji odległości nie nadawało się na punkt obserwacyjny, chociaż miejscowi, rzecz jasna, mieli na ten temat odmienne zdanie. Tyle że oni, odkąd Jeff wysiadł z taryfy, za idealny uznaliby pewnie dowolne dwie stopy kwadratowe w Warren. A może i półtora, w końcu to żółta dzielnica.
Ale każdemu należy się trochę rozrywki. Jak na porządnego obcego przystało, oprócz normalnego jedzenia zamówił idiotyczne ciastko z wróżbą i jeszcze przed wyjściem rozkruszył w udawanym napięciu.
Niewiele sobie robił z kpiących spojrzeń. Bardziej uważał na jawnie wrogie, ale taka to już robota. Trzeba do nich przywyknąć albo poszukać innego zajęcia.

Jedno pudełko otworzył po drodze. Beznadziejnym – mimo obietnic z jadłospisu – poszukiwaniom wołowiny ze szczególnym zaangażowaniem oddawał się wtedy, kiedy przechodził blisko kamer. Przez resztę spaceru co najmniej tak samo zajmowała go tutejsza architektura. Schodów pożarowych w takiej okolicy raczej nie ma co się spodziewać, ale zawsze lepiej sprawdzić. Zresztą prawdziwy desperat nie pogardzi ciągiem balkonów, gzymsem ani rynną. Niczym, co daje nadzieję.
Kiedy miał już jakieś pojęcie o alternatywnych wyjściach z budynku, schował się przed pogodą pod lichą wiatą przy głównym. Przytrzymał drzwi i życzył spokojnego wieczoru wiekowej babuleńce, która w zamian poczęstowała go spojrzeniem wielokrotnego mordercy, chociaż wcale nie próbował wślizgnąć się za nią do środka. Zamiast tego spokojnie wyciągnął nowe pałeczki.
W parę chwil dokończył jedzenie, zgniótł pudełko, a potem odstawił symboliczną pantomimę przy zamku, zgrabnie wyłuskując ze szpary w niedomkniętych drzwiach złamaną pałeczkę, i wszedł prawie jak do siebie.

Gdyby Kim Lao tego dnia stawiła się przykładnie w pracy, raczej nikt nie angażowałby typa pokroju Jeffa Wheelera, żeby ją doprowadził. Na miejscu mieli odpowiednich ludzi i środki, żeby bez rozgłosu zatrzymać cały dział, a co dopiero jedną dziewczynę. To jeszcze nie znaczyło, że siedzi sobie spokojnie w mieszkaniu, ale od czegoś trzeba było zacząć.

Na użytek wścibskich sąsiadów upozorował przed odpowiednimi drzwiami krótkie poszukiwania karty, utrudnione przez dwa pudełka z chińszczyzną. W repertuarze na ten wieczór miał jeszcze klasyczne naciśnięcie dzwonka, a w razie braku jakiejkolwiek reakcji - rozdzierające westchnięcie, wznowienie poszukiwań i użycie karty od własnego mieszkania. Rzecz jasna nie miała prawa zadziałać, jedynie uzupełnić całą farsę, względnie sprowokować kogoś w środku do działania. Dopiero na deser zostawił sobie uprzejme pytanie do publiczności, czy nie wie, gdzie to podziewa się jego koleżanka Kim i czy zgłosiła, że czytnik znowu nie działa.
Ale najpierw chciał dyskretnie posłuchać, czy w środku już teraz nie dzieje się coś ciekawego. To mogło mu oszczędzić tych wszystkich wygłupów. Albo poważnych problemów, gdyby na przykład obstawa, do której istnienia po tym, co dotychczas zobaczył, jakoś nie był przekonany, naprawdę tam siedziała.
 
Betterman jest offline  
Stary 19-01-2014, 15:38   #5
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Budynek wyjść ewakuacyjnych to raczej nie miał, o ile ktoś nie chciałby skakać z miniaturowych balkonów. Tutejsze budownictwo miało około dziesięciu-piętnastu lat, było jednolite i bardzo skupione. Azjaci byli mali i projektanci osiedli jednomyślnie dochodzili do wniosku, że można ich zmieścić rekordowo dużo na niewielkiej powierzchni. Skoro tak żyli u siebie, to mogli i tutaj. To miało swoje wady, oczywiście. Pewnie nawet mnóstwo wad. Jedną z nich była alternatywa wejścia i wyjścia - drzwi było dwie pary, po dwóch stronach bloku. I nic więcej. Żadnych schodów ewakuacyjnych, wyszły z mody. Może na świecie zrobiło się zbyt wielu ludzi, by przejmować się bezpieczeństwem.

Wheeler wszedł do środka bez większych trudności, przeciskając się ciasnymi korytarzami, zwykle pozastawianymi pudłami, szpargałami, rowerami i całą masą innych rzeczy, których nie udało się zmieścić w małych mieszkankach. Winda działała, skrzypiąc tylko momentami. Klatki nie były zamykane, więc dostanie się pod drzwi nie nastręczało trudności. Był tylko jeden problem, którego chyba nie przewidział.
On tu kompletnie nie pasował. Nie pasował tak bardzo, że ślepy by zauważył.

A mieszkańcy takich miejsc ślepi nie byli. Ciasno trzymająca się społeczność widziała, słyszała i wiedziała wszystko, co dzieje się u sąsiadów. Jego teatrzyk przed drzwiami Kim nikogo nie oszukał. Dwie twarze wychyliły się zza różnych drzwi. Jakaś kobieta spacerująca z dzieckiem po korytarzu zaczęła mówić coś do holofonu, znikając w swoim mieszkaniu. Wpierw posłała mu jednak spojrzenie.
Był obcy.

Powiadają, że to starsi ludzie i dzieci mają największą odwagę. Tym pierwszym już nie zależy, a te drugie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Jeff słyszał z wnętrza mieszkania poszukiwanej dziewczyny wyłącznie ciszę, drzwi zaś wydawały się być zamknięte solidnie. Na korytarz wyszła powoli kilkuletnia dziewczynka, tuląc do piersi misia. Jak wszyscy, miała bardzo wyraźne, azjatyckie cechy wyglądu.
- Dlaczego tu przyszedłeś? Nie jesteś stąd. Babcia mówi, że tylko udajesz, bo chcesz... - zanim zdążyła dokończyć wypowiadane po chińsku zdanie, ze środka mieszkania obok wyszła wspomniana babcia i chwyciła ją za ramię, wciągając do środka. Zdołał usłyszeć i zrozumieć jeszcze tylko jedno słowo. - ...przyjdą... - zanim drzwi się za nimi zatrzasnęły i korytarz zrobił się pusty.
Wręcz niepokojąco pusty.
 
Sekal jest offline  
Stary 20-01-2014, 14:43   #6
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
– Nie słyszeliście o asymilacji? – mruknął pod nosem. Zły, że zlekceważył chiński tradycjonalizm. A przede wszystkim dlatego, że przez to zwrócił na siebie większą, niż mógłby, uwagę. Nie zaczął najlepiej. Może to zmęczenie poprzednią robotą. Albo ogłupienie tym, jak łatwo się z nią uporał.
Z drugiej strony siedząc na dupie w Dearborn, raczej nie dowiedziałby się niczego ciekawego. W każdym razie nie bez ryzyka. W sieci też zostają ślady. I to takie, przy których wspomnienie obcego faceta w płaszczy nie znaczy właściwie nic. A przecież potrzebował informacji jak płynów na kacu. Sympatyczni sąsiedzi, którzy o prywatności pewnie też nie słyszeli, najwyraźniej mieli ich więcej, niż się spodziewał. O dobrowolnej współpracy mógł jednak zapomnieć. Niech żyje solidarność.
Mimo wszystko jakoś tam ruszył sprawę. Nieudolnie i minimalnie, ale zawsze. Jeśli panna Lao nie wiedziała, że ktoś jej szuka, to już wie albo dowie się za chwilę. A Jeff nie miał w tym mieście monopolu na błędy.

W dodatku przez chwilę nikt mu nie patrzył na ręce. Przynajmniej otwarcie. Opustoszały niespodziewanie korytarz był jak los na loterii. Kusił, żeby sprawdzić aktualny przydział szczęścia. Podobnie jakość zabezpieczenia na drzwiach. Jeff już otworzył kciukiem nieduży, poręczny nóż, ale po krótkim namyśle nie zdjął obudowy czytnika. Nawet nie wyciągnął ręki.
Cofnął się na klatkę schodową i wszedł na półpiętro. Spróbował zablokować albo rozłączyć jego oświetlenie, a potem z zapałem zabrał się za podstawową detektywistyczną działalność, czyli czekanie.
Losy mają to do siebie, że na większości są tylko życzenia szczęścia następnym razem. A życzenia i dwa pudełka chińskiego żarcia to trochę za mało, żeby wykpić się z próby włamania. Bez względu na to, czy Chińczycy zdadzą się na policję, czy zdecydują załatwić sprawę sami. Może zwłaszcza wtedy.
 
Betterman jest offline  
Stary 20-01-2014, 16:55   #7
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Pech chciał, że światła w tym bloku zrobili idiotoodporne, co oznaczało wzmocnioną szybkę, którą należało rozwalić - tłukąc mocno i wytrwale - lub otworzyć pokrywę zamkniętą na klucz. Uniwersalny co prawda, lecz co zabezpieczenie to zabezpieczenie. Głównie przed pijakami czy narkomanami jak sądził Jeff. Tak czy inaczej, w jego sytuacji nie była to wiadomość zbyt dobra. Inna sprawa, że żarówki uczyniono także energooszczędnymi. A mało energii to mało światła.
Panujący tu półmrok nie mógł jednak nikogo ukryć.

Kroki na schodach piętro poniżej, ciche i nie przerywane rozmowami, usłyszał wcześniej niż się spodziewał. Ostrożnie wyjrzał. Było ich trzech. Żadna policja, nikt tu nie liczył na policję. Sprawy załatwiano osobiście. Azjaci, nie za wysocy, lecz po wielu treningach, głównie na siłownie. Lub wspomagaczach. Ogoleni na gładko, raczej młodzi - chociaż w przypadku żółtej rasy nigdy nie było nic w pełni wiadomo. Zajrzeli do korytarza i cicho weszli. Na gębie jednego z nich Wheeler dostrzegł neonowy tatuaż, zgodny z najnowszą modą. Drugi zamiast prawej łapy miał metalowy, nie zakrywany niczym wszczep. Ubrani w dresy i podkoszulki, niezbyt ciepło, co oznaczało, że musieli mieszkać w tym budynku.

Jeden, ten z metalową łapą, pozostał przy wejściu do korytarza, mając widok na schody i windy. Dwaj pozostali poszli dalej, najpewniej pragnąc się upewnić, czy obcemu udało się dostać do mieszkania Kim. Broni u nich nie dostrzegł, co nie znaczyło, że nie nosili jej ukrytej - raczej jednak niewielką. Kastet. Nóż. Lub pistolet.
 
Sekal jest offline  
Stary 22-01-2014, 02:02   #8
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jednego mógłby pewnie położyć, zwłaszcza z zaskoczenia. Dwóch pozostałych... Może, gdyby grzecznie ustawili się w kolejce. Ale to i tak miałoby tyle sensu, co wróżba z chińskiego ciasteczka w kieszeni Jeffa. Nie przyjechał na wojnę z całym blokiem.

Trzech skośnookich mięśniaków interesowało go w takim mniej więcej stopniu, w jakim faktycznie byli związani z Kim Lao.
Może jednak jako obstawa, choć dość nieudolna, skoro do podopiecznej musieliby latać po schodach na wezwanie sąsiadki... Prędzej ktoś w rodzaju ochotniczych strażników mienia i porządku. Chłopaków z sąsiedztwa zawsze uczynnych i chętnych do pomocy. Zwłaszcza wtedy, kiedy trzeba dokopać obcemu.
Tacy czy inni, jemu w zasadzie też mogli się przysłużyć. Jeśli dziewczyna była w mieszkaniu, powinni sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku. W przeciwnym razie - najwyżej obejrzeć czytnik kart i pocałować klamkę.

Jeff cofnął się ostrożnie od poręczy i zdał na słuch. Na wypadek ewidentnych kłopotów, gotowy z miejsca wystartować w górę schodów.
 
Betterman jest offline  
Stary 22-01-2014, 21:44   #9
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Dobiegł do jego uszu najpierw jeden, a moment później drugi dźwięk wyraźnego pukania. Chyba nie do tych samych drzwi, lecz tu słuch mógł go mylić. Ktoś gdzieś otworzył, szmer rozmowy potoczył się korytarzem. Nie było mowy o dosłyszeniu konkretnych słów. Był jednak pewien, że słyszy w tym także dziecięcy głosik. Dziewczynka najwyraźniej nie tylko przy nim była wygadana.

Nie trwało to długo, wręcz przeciwnie. Dosłyszał kroki, a potem słowa po chińsku. Mistrzem w tym języku nie był, gwarę zrozumieć ciężko, ale podstawy chwytał całkiem dobrze.
- Biały, ciemne (...). Mógł (...) górę. Sprawdzimy. (...) na dole.
Ruszyli się, dwóch skierowało się na schody. Trzeci zaczął coś szybko i cicho nawijać, może przez holofon. To wydawało się mniej ważne w chwili, gdy jego kumple zaczęli włazić na schody. Mógł się wycofać, tylko gdzie?
 
Sekal jest offline  
Stary 23-01-2014, 19:59   #10
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Poświęcił moment na odtworzenie w pamięci pierwszego pukania, żeby upewnić się, czy nie było w nim czegoś szczególnego, ale zaraz ruszył zgodnie z planem do góry. Kilka stopni pokonał bardzo ostrożnie, starannie omijając różnorodne badziewie, którego mieszkańcy bloku nagromadzili wszędzie nieprzebraną ilość. Kolejne – coraz szybciej, chociaż wciąż cicho, dzięki miękkim podeszwom sportowych butów.

Cienie stawały się głębsze i ziarniste, jak odbitka archaicznego zdjęcia w dużym powiększeniu, a odblaski słabego oświetlenia nabierały mocy. Kroki odcinały się od przytłumionej gadaniny Chińczyka poniżej. Świat dyskretnie zyskiwał nowy, bezlitosny kontrast.
Trochę za wcześnie. Ale na to niewiele można było teraz poradzić. Organizm miał swoje przyzwyczajenia. Jeffowi zostało tylko zadbać, żeby wkrótce nie musiał z nich definitywnie zrezygnować.

Jeszcze przyczajony na schodach, obejrzał sobie klatkę schodową pod kątem otwierających się łatwo – bądź nie – okien i innych budowlanych ciekawostek, interesujących z punktu widzenia wysportowanego desperata. Tak na wszelki wypadek, bo mimo wszystko miał nadzieję, że zadziała najmniej ekstremalne z rozwiązań, które przyszły mu do głowy. Ale do tego musiał na dziewiątym piętrze dokładniej zorientować się w kwestii wind.
 
Betterman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172