12-07-2014, 03:06 | #61 |
Reputacja: 1 | - Masz rację, kombinezony powinny być w garażu. - Pinky wygramolił się z wanny. Lou pamiętała rokład stacji na tyle dobrze by bez błędu iść w stronę łazika. Za nią zaś ruszył mężczyzna, choć cały czas się ociągał. - Idziesz? - Jasne. - odpowiedział, ale słyszała, że oddech miał ciężki i rzężący. Co kilka kroków musiał oprzeć się o ścianę, paniczne oddechy nic nie dawały. Lou pierwsza dotarła do hangaru i otworzyła śluże do środka, powietrze w środku nie było świeże, ale lepsze niż w pozostałej cześci stacji. Pinky uśmiechnął się czując na twarzy bryzę tlenu. Widząc, że cel jest bliski zebrał się na ostatni wysiłek i dotarł do skafandrów. Lou już odpalała silnik, zamek był zablokowany, ale nie takie obwody już obchodziła. Pinky pluł krwią, ale ubierał się. Lou musiała mu pomóc wciągnąć się na pakę terenówki. Nie wyglądał najlepiej. Próbowała go pocieszyć. - Trzymaj się, to nie będzie bolało. - maszyna ruszyła w stronę miasta. Pinky chyba się uśmiechał, ale zaraz gdy opuścili stację stracił przytomność. *** "Znowu w szpitalu" pomyślała Lou przyglądając się pacjentom i lekarzom w sterylnie białych korytarzach klini. Pinkiego zalano w komorze perfluorowanej. Przez ostatnie wydarzenia w Noctis nie można było go poddać zwyczajowej kuracji nano. ALe była szansa, że jeszcze się z tego wygrzebie. Może tym lepiej dla Pinkiego, że najbliższe dni spędzi w śpiączce. Miasto było poruszone. Ze względu na zarazę Noctis odcięto, a pozostałe sektory zalałą fala uchodźców, którzy wcale nie chcieli pozostać w mieście ani chwili dłużej. Ponoć ruszył już program zasiedlania nowo terraformowanych rejonów. Przyszłość klubu była jeszcze bardziej niepewna. Barbarella uznała, że to miasto wariatów i odleciała byle jakim trampem w stronę Luny. Boomstick był ścigany przez Nadzór, ale zanim go znaleźli leciał już poza pas planetoid, ponoć Aleksiej odezwał się do niego z anarchistycznego torusa, mieli szykować coś bombowego. Nie była pewna, czy to najlepszy dobór słów. Ursula do końca pozostała w Noctis. Więcej o niej nie słyszała. Przynajmniej dziewczyny i Bono były całe i wydostali się z podziemi. Mieli jeszcze wpaść do kliniki. Przynajmniej na pewien czas ich ambitne plany klubowe musiały zostać wstrzymane. Ale żyli w czasach pełnych niezwykłych możliwości. Kiedyś jeszcze im się uda. W tym lub kolejnym życiu.
__________________ Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra |
12-07-2014, 13:51 | #62 |
Reputacja: 1 | Przyglądała się miastu z przedostatniego piętra szpitala. Był to wysoki budynek, przestrzenie między poziomami były większe niż te standardowe. Lou a może Naut byli po prostu zmęczeni . Tak zmęczona istota nie myślała o stratach , o niepowodzeniu , o tym ,że wszystko może pójść do diabła. Wirus może zniszczyć mózg Pinkiego , nieodwołalnie. Teraz spał w spokoju w komorze, w śpiączce. Ona też spała tylko udawała, że stoi. Nawet to niewiarygodne ciało odczuwało wycieńczenie i zmęczenie. Położyła się na kanapie dla gości w dość nieuczęszczanym korytarzu i przespała się. Po jakimś czasie obudził go głos Peach. -Lou. Lou. Jak z Pinkym? Jak z tobą?- mówiła dość zaniepokojona. Była sama. Wyglądała dość imponująco. Jej długie złote włosy spływały prawie po pas, ale oczy pomimo makijażu miała zmęczone. -Dobrze. Tak myślę- powiedziała nie wiedząc czy kłamie lub mówi prawdę- Złapał tego przeklętego wirusa. Nie miał szczęścia. Już po klubie. Pewnie spalą całą dzielnice. Kto wie. W każdym razie nie ma to żadnych konsekwencji oprócz braku przyszłych zysków. Gajusz został zabity. Już nikt nie będzie się do nas dopierdalał. Peach siadła i zaczęła słuchać. -Słuchaj dzięki za pomoc twoich przyjaciół. Widowiskowo - Lou zaczęła udawać duszenie się i wybuch gałek ocznych, Peach się zaśmiała- się z nim rozprawili. Co teraz zrobisz? Jesteś wolna. -Tak wiem. -Może... co powiesz na księżyc? Leciałabyś ze mną na księżyc? Poczekamy na Pinkiego i otworzymy coś mniejszego. Nie klub, ale może restauracyjkę , palarnie haszyszu. Zrodziło to się w mojej głowie kiedy dopiero co przybyłem do Elizjum i spędzałem czas z Pinkym. Wchodzisz w to?- Lou powiedziała nagle wesoło i przyjacielsko, może flirtując dotknęła ramienia byłej kelnerki. -Kto wie co pokaże przyszłość. Strasznie namieszałeś Naut. Potrafisz zmieniać wiele losów. -Nie wiem czy jestem z tego zadowolony. [media]http://www.youtube.com/watch?v=MJXWN0o3KfY[/media] KONIEC Ostatnio edytowane przez Pinn : 12-07-2014 o 13:54. |