Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-04-2014, 01:12   #1
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[WH40K-Rogue Trader] Kroniki Immaterium



Kroniki Immaterium







***

Rzeczywistość zawyła opętańczo, rozrywana drapieżnymi falami bluźnierczych energii. Pustka przestrzeni zafalowała, wybrzuszyła się i gwałtownie zapadła, niczym wielki pękający wrzód. Z nieregularnej, pulsującej krwistą poświatą otchłani wyłoniła się majestatyczna figura złotego Imperialnego Orła. Ogromny kadłub krążownika zadrżał niskim, dudniącym pomrukiem, gdy jego potężne silniki plazmowe buchnęły gorącem.

W świetle systemowej gwiazdy zalśniły dumnie rzędy sakralnych zdobień i inkrustowanych ochronnych glifów. Starożytny lewiatan przetrwał cało podróż przez piekielny, wypaczony wymiar, choć nie brakowało na jego kadłubie śladów z mniej bezproblemowych przepraw. Błogosławieństwa Świętych i tytaniczne pola siłowe potrafiły wiele, ale nawet one bywały bezsilnie wobec nieopisanego zła czającego się w odmętach Immaterium.




Mózg lorda-kapitana Sarvusa Traska, zamknięty od ponad stu lat w obrębie starożytnej techno-magicznej maszynerii był zadowolony. Zadowolony i pełny nadziei. Żył. A właściwie trwał. A jak długo trwał, tak długo drogocenny list od Lordów Terry nadal miał swoją ważność. Był głową Dynastii i nadal miał władzę.

Ale czymże była władza, gdy było się ograniczonym do jednego złotego naczynia gdzieś wśród plątaniny kabli ogromnej, niezrozumianej maszynerii? Cóż to za Lord-Kapitan? Cóż za nadzieja dla rodu? Żadna. I dlatego wiedział, że jeśli wszystko, na co pracował przez 150 lat swego życia i 100 lat swej wegetacji ma trwać, będzie musiał znaleźć kogoś innego na swoje miejsce. Sprosił na pokład przeróżnych krewnych, potomków krewnych, potencjalnych własnych bastardów i dobrze zapowiadających się najemników. Szukał. I pozwolił sobie na nadzieję. Ale nie miał zamiaru oddawać nic za darmo. I z pewnością nie bezboleśnie.

Czekał na nich cały Wszechświat wyzwań. A on miał zamiar uważnie obserwować.

***

Wszyscy - przeszłość

Spotkanie z lordem-kapitanem z pewnością zapadło im w pamięć. Sproszeni zostali do olbrzymiej, bogato zdobionej sali tronowej. Jej sklepienie zdawało się niknąć wysoko w rozświetlanym kryształowymi kandelabrami pół-mroku. Wszędzie wokół, z zawieszonych dziesiątki metrów nad ziemią balkonów spływały setki sztandarów i flag. Na wielu z nich nadal widać było ślady ognia i krwi, jakby zdobyte zostały w zamierzchłych bitwach na niezliczonych pokonanych wrogach. Inne, bogato wyszywane i misternie zdobione, wskazywały raczej na dary dziękczynne sporządzone na zamówienie wdzięcznych sojuszników i podległych niegdyś rodowi kolonii.

W końcu dotarli do wysokich schodów, wijących się w filigranowo zdobionych półkolach, aż do samego tronu. Na nim, miast człowieka, zasiadał jednak potężny, zdobiony złotem konstrukt. Ni to człowiek, ni anioł, ubrany w starożytną sakralną zbroję. Jedyne wyrzeźbiona w kości słoniowej twarz przywodziła na myśl widziane wcześniej wizerunki Traska.

Powitał ich grzmiącym, rozbrzmiewającym dudniącym echem głosem. Przekazał, że szuka następców dla swojego imperium, że to oni są jednymi z wybranych i czeka ich okres ciężkich prób na drodze ku chwale i nieograniczonej niemal potędze. Większości ich pytań zdawał się w ogóle nie słyszeć, jakby znajdował się na zupełnie innym poziomie postrzegania, na inne odpowiadał, lecz jego słowa nie niosły niemal żadnego sensu. Czasem, niby od niechcenia wspominał też o dziedzictwie i o ich rodzicach, insynuując, że być może nie spłodzili ich ci, których brali za swych ojców. Wreszcie przekazał im władzę nad pojedynczymi obszarami statku, przyznając jednocześnie każdemu ze zgromadzonych równorzędny głos w sprawach większej wagi.

- Wy jesteście przyszłością. Zdobądźcie chwałę, śmiało sięgajcie po władzę, zapełnijcie ładownie bogactwami niezliczonych światów!
Jakby w odpowiedzi na jego słowa przez ogromny kadłub statku przeszedł dudniący, niski pomruk.
- Duch Świetlistego Pulsara łaknie silnych przywódców. Rozbudźcie go do dawnej chwały!

I to był właściwie koniec audiencji. Posąg po krótkiej obietnicy, iż niebawem jeszcze się z nimi rozmówi, zamilkł, a kręcący się w pobliżu, odziani w sakralne szaty tech-kapłani wyprosili ich, twierdząc iż strudzony wiekami duch lorda-kapitana musi wypocząć. Lecz w jakim właściwie stanie był dowódca statku? Dlaczego od dziesięcioleci nie widywano go już pod ludzką postacią? To stanowiło tajemnicę, choć teorii było oczywiście niemało. Pewną sprawą było jednak, iż dolne rufowe pokłady, stanowiące niemal jedną dziesiątą statku były jego pilnie strzeżonym, autonomicznym od wszelkich systemów sanktuarium. To tam widywano jego nieśmiertelną straż, elitarne bojowe serwitory i tam nie miał wstępu nikt poza jego najbardziej zaufanymi sługami. Nie trzeba było długo dociekać, by dowiedzieć się też, że do tych przestrzeni kierowano niemal jedną piątą energii produkowanej przez generatory statku, co często powodowało jej braki w innych systemach i nie pozostawało bez wpływu na sprawność bojową całego statku.

Cóż, jakby nie było, pozostałe dziewięć dziesiątych ogromnego, międzygwiezdnego statku należało teraz do nich. Z wszelkimi konsekwencjami tej odpowiedzialności.

***

Eodervynn Trask.

Nie zdziwiło go, iż to on, ze wszystkich, którzy tamtego dnia gościli w monumentalnej sali, wybrany został na duchownego przywódcę statku. To on miał odpowiednio kierować nabożnym gniewem prostych załogantów, on miał bronić ich przed zakusami złego i plugawiącym wpływem Spaczni. I to on miał nieść słowo Boga-Imperatora na barbarzyńskie, pogańskie światy. I zaprawdę, wszystko wskazywało na to, że na pokładzie Pulsara będzie miał ku temu dobre warunki. W ogromnych trzewiach gwiezdnego lewiatana mieścił się bowiem zaskakujących rozmiarów stary kompleks świątynny. I choć święte freski, malowidła i sztandary zapewne widziały już lepsze czasy, a i wśród okraszonych imperialnymi orłami kaplic nie dostrzegał zbyt wielu wiernych, to jednak sam rozmiar zabudowań wskazywał na to, że niegdyś wiara była na pokładzie bardzo ważna. I znów mogła być.

Akolici poprowadzili go do skryptorium, w którym młodzi kandydaci na kapłanów zgodnie z wiekową tradycją w nabożnym milczeniu przepisywali niezliczone strony świętych ksiąg. Podeszli ku potężnemu, brodatemu mężczyźnie, odzianemu w powłóczyste liturgiczne szaty.

- Tyś to... - rzekł starzec niskim, tubalnym głosem. Jego lico ściągnęło się srogo. Widać było, iż biskupowi Semiradiusowi, dotychczasowemu przełożonemu pokładowej świątyni wcale nie podobało się to, że ktoś miał go zmienić, czy wydawać mu polecenia. Zlustrował dokładnie młodego przybysza, nie pozostawiając wątpliwości co do ostatecznej - negatywnej - oceny. W końcu chrząknął jednak i wyprostował się, przyjmując jeszcze bardziej imponujący wzrost.
- Otrzymałem pismo. Tyś jest nowym pasterzem, ja sługą u twych stóp. Ku chwale Boga-Imperatora!
Po czym dodał już znacznie mniej rytualnie i dużo bardziej rzeczowo.
- W czasie ostatniej przeprawy przez Mroczną Pustkę plugawa energia wdarła się krótko na jeden z pokładów. Spaczonych zostało kilkunastu wiernych poddanych, doświadczonych pracowników i strażników. Doniesiono mi, że zbiegli na niższe, opuszczone pokłady... Chowają się jak szczury przed sprawiedliwym Oczyszczającym Płomieniem!
Wcisnął mu w rękę zwinięty pergamin.
- To notatki z Litanii Gniewu Pańskiego, nad którymi na tę okazję pracowałem. Za pół godziny w Świątyni Złotego Orła zbiorą się wierni z pobliskich sektorów. Planowałem nakłonić ich do świętej krucjaty przeciwko plugawym odmieńcom. Możliwe też, że niektórzy z nich kierowani grzesznym miłosierdziem kryją swoich niegdysiejszych towarzyszy. Muszą wyznać winy! Czy chciałbyś, panie, przejąć ten obowiązek? Załoga poznałaby nowego pasterza...
W jego połyskujących stalową szarością oczach czaiły się wyzwanie i drwina.

***

Echo i Faye Harris


Nie sądzili, że tak szybko po wyjściu z Immaterium trzeba będzie rozbudzić uśpione Duchy zgromadzonych w hangarach krążownika myśliwców i promów. Planowany był spokojny lot do wnętrza systemu, gdzie znajdować się miał zamieszkany świat, który według historycznych zapisków mógł przynieść rodowi zyski. A jednak wyszło inaczej. Wyraźnie niepocieszeni pośpiechem tech-kapłani kręcili się przy maszynach jak w ukropie, gorączkowo wyśpiewując hymny do Omnisajasza i racząc złożone mechanizmy świętymi olejami i smarami.

Powód pośpiechu był jeden. W polu asteroid, na skraju systemu wykryto nieregularny, urywany sygnał nieznanego pochodzenia. Odczyty wskazywały na nieduży parometrowy obiekt skryty wśród wirujących w pustce skał.

Godzinę później, głównodowodzący skrzydła myśliwców Echo i głównodowodząca skrzydła logistycznego Faye, którzy na skutek dość niespodziewanej decyzji lorda-kapitana dzielili stanowisko Mistrza Przestrzeni, byli już w drodze do skrytego w mroku kosmosu pasa. On kierował lekkim myśliwcem przechwytującym klasy Hellblade, ona zaś zasiadła w lekkim nieuzbrojonym transportowcu klasy Arvus, wszak znalezisko mogło okazać się cenne i zdatne do przeniesienia na pokład. Na szybko nie udało się uruchomić większości z pozostałych pojazdów, Duchy tak skomplikowanych maszyn bywały kapryśne, a do tego nie wypadało zostawiać potężnego krążownika bez ochrony przed atakami mniejszych jednostek.

Faye percepcja d20(-3 za latanie i skanowanie)=16 porażka
Czujniki Arvusa d20=18 porażka

Echo percepcja d20(-3 za latanie i skanowanie)=12 porażka
Czujniki Hellblade'a d20=2 sukces


Rozpoczęli skanowanie tajemniczego obiektu. Żaden z ich statków nie posiadał na pokładzie aparatury naukowej, ale uniwersalne skanery pozwalały na odczyt podstawowych rodzajów promieniowania. Echo, uzyskał w miarę przyzwoity obraz obiektu. Przypominał on około pięciometrowy unoszący się pionowo w przestrzeni metaliczny kryształ, energia którą emitował była mocno zmodulowana, jakby chodziło o jakiś sygnał, nie był go jednak w stanie w żaden sposób zdekodować. Wydawało się, że poziom energii lekko rośnie, gdy się zbliżają, jakby reagował na ich obecność. Raczej na pewno nie był to twór ludzki.

- Plugawi xenos... - syknął zza jego pleców jego pokładowy strzelec. - Imperator jedyny wie, co to za cholerstwo. Powinniśmy go zniszczyć...

Dalej skalne pole stawało się już dość gęste. Jeśli chcieliby uzyskać dokładniejsze odczyty musieliby albo ostrożnie wlecieć tam statkiem, narażając go na uszkodzenia, albo wylecieć w pustkę skafandrem. W promie w razie czego była śluza i odpowiedni strój.

***

Lucius Brannicus

Chór cedził miarowo uroczyste słowa ochronnej litanii, przeczesując sukcesywnie lokalną Spacznie. Potężna techno-magiczna maszyneria Wieży Astropatów skrzyła się od wyładowań, ochronne glify na zmianę rozbłyskały rubinem i blakły ciemnością. Lucius przewodził poszukiwaniom, bacząc na to, by żaden z jego dwóch akolitów i trzech wspomagających psykerów niższego stopnia nie ryzykował zbyt wiele, by ciekawość nie zwabiła ich poza ochronne działanie wspomaganej maszynerią modlitwy, tam gdzie czają się demony, szaleństwo i niewypowiedzialne, prastare zło.

Pierwsze echa wychwycił zaraz po przylocie do systemu. Trzecia planeta systemu, cel ich podróży wytyczony jeszcze zanim lord-kapitan przekazał im władzę, otoczona była strzępkami potężnych emocji. Nie wychwycił z jej kierunku żadnych kompletnych przekazów, nie było tam astropatycznych chórów, jednak byli tam jacyś psykerzy, a przynajmniej byli kiedyś. Obecnie w Immaterium pozostały jedynie strzępki nieskładnych, urywanych emocji wysłanych przez ich niewytrenowane umysły. Spacznia potrafiła konserwować podobne, duchowne cienie przez setki lat.

Lucius Spacznia d20=16 porażka


Nie był w stanie uchwycić nic poza strachem, bólem i brakiem nadziei. Czy otoczenie planety mogło być niebezpieczne? Czy mogła to być jakaś pułapka? Nim krążownik doleci do wnętrza systemu i podejmie dokładniejszy zwiad powinny minąć jeszcze cztery dni. Interesującym było, czemu lord-kapitan skierował statek właśnie tam. Skąd miał o planecie wiedzę? Może dałoby się odszukać ją w przepastnych bibliotekach krążownika? Można było mieć tylko nadzieję, iż plotki o wyjątkowo opryskliwym, pół-szalonym pokładowym Mistrzu Wiedzy i zarządzanej przez niego wiecznie nawalającej Maszynie Logicznej, która kryła spis ksiąg, były jedynie pokładowymi legendami.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 15-04-2014 o 20:18.
Tadeus jest offline  
Stary 15-04-2014, 11:56   #2
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Został wybrany na pasterza. Ku chwale Boga-Imperatora i miłościwie nam panującego na pradawnym Lewiatanie Lorda-Kapitana. Choć stanowisko które mu przydzielono niosło ze sobą wielki prestiż i odpowiedzialność, młody pasterz wiedział, że czeka go płomienne kazanie o wypaczającym wpływie Spaczni i każe jaką sam Imperator wymierzył plugawym i tym którzy ich w swojej naiwności i heretyckim miłosierdziu ukrywali. Historia Czernej Giawiazyi sama nasuwała się na myśl, gdzie zbłądzona załoga swym nieodpowiedzialnym zachowaniem skazała cały okręt na zgubę ukrywając odmieńców w swych szeregach, aż Duch Maszyny wierny Imperialnemu Credo zbuntował się i statek został stracony ręką Imperatora, jeno wypalone trzewia statku błądzące w odmętach pustki ostały.

Młody kapłan złożył dłonie na piersi w kształt Imperialnego Orła i skinął głową o wiele bardziej doświadczonemu pasterzowi na znak pokory i oddania Imperium.
- Nie będzie miłości między człowiekiem a odmieńcem.. - zacytował słowa pisma z pobożnością - ..albowiem ścieżki przemienionych wiodą w mroku. Ich dziełem zdrada, niszczenie i plugawa herezja. Niech oczyszczający płomień wypali co złe i przyniesie im pokój, i zbawienie duszy od wypaczających wpływów pustki.

Pokłonił się jeszcze raz zbierając myśli. Nie dziwił go dystans jaki starszy orędownik świętego płomienia żywił do niego. Prawdę mówiąc żywił wobec takich przyziemnych uczuć dozę obojętności. Uczucia przeżywane w eskalacji wiodły ścieżką Spaczni, otwierały ciało i duszę na plugawą energię pustki. Jeno oczyszczający gniew i pasja świętego płomienia która drzemała w ciałach i myślach wiernych chroniła przed zepsuciem i skażeniem przez Osnowę.

- Moje podziękowania za notatki z Litanii Gniewu Pańskiego. - powiedział starszemu mężczyźnie - Udam się teraz spędzić swój czas na przygotowania do liturgii. Niechaj oczyszczający płomień naszego Pana będzie z nami wszystkimi.


Pół godziny z groszem później, Świątynia Złotego Orła


Eodverynn stał przy ołtarzu wznosząc ramiona ku górze. Tak, oto, pełen nabożeństwa i płomienni odprawiał obrządek terrański przed zebranymi którzy wysłuchiwali słowa Imperatora.
- Błogosławiony jesteś Imperatorze i święte są ścieżki twoje którymi dane jest na kroczyć. Tyś który powiódł ludzkość ku gwiazdom i wojnę świętą żeś wypowiedział plugawym odmieńcom i podstępnym zdradzieckim xenos. Błagamy ciebie, zważ proszę na wiarę naszą, niechaj święty twój ogień płonie żywo w naszych serca i wypełnij je twoją prawą nienawiścią wobec pradawnego zła czychającego w Spaczni.

- Słowa świętego Veintheal'a z Corthus. "Zebrali się wraz z Imperatorem jego uczniowie na wieczerzy i pili za zwycięstwo nad heretykami którzy paktowali z demonami, i tak rzekł Imperator do zebranych: Błogosławieni Ci spośród was którzy wydali na oczyszczający wieczny ogień tych którzy naznaczeni zostali piętnem nieczystości, albowiem droga ku zbawieniu i świetlnej przyszłości ludzi wiedzie przez oczyszczający ogień serc wierzących". Dlatego też ja zwracam się do was teraz pommy słowom naszego Pana nie trwóżcie się przed sprawiedliwym osądem i odrzućcie piętno kolaboracji, ponieważ Ci którzy zostali naznaczeni znamieniem Spaczenia, Ci któzy z demonami paktowali im jeno święty płomień pomóc może. NIe pozwólcie, by wasze źle ulokowane miłosierdzie naraziło załogę i ducha maszyny Złocistego Pulsara na upadek. Pamiętajcie los który spotkał Czerną Gwizdyię, los jej i jej załogi powierzamy Imperatorowi. Niech serca wasze rozbłysną sprawiedliwym ogniem Pana, a Ci spośród was którzy ukrywają odmieńców niech wyznają swe grzechy i ratują swą duszę przed wiecznym potępieniem!

- Noście w swych sercach prawdziwy żar nienawiści jaki niósł w sobie Imperator kiedy świętym ogniem wypalił powierzchnię plugawej planety Nidran. Niech wasza wola będzie niezłomna i zdeterminowana! Niechaj wasze noże i maczety, wasze karabiny i pistolety zabrzmią echem umierających odszczepieńców , albowiem ich los w oczach Pana już dawno został nakreślony. Niech oczyszczający ogień waszych serc i szybkich dłoni ich ocali przed wiecznym potępieniem, aby mogli się radować z Imperatorem w wiecznej chwale, amen!

Pozostało jeszcze zagrzać serca strażników, żołnierzy i dzikusów do walki. Młody kapłan wiedział o tym dobrze. Równie dobrze jak to, że sam średnio się nadawał na żołnierz. Jego mocą było słowo dane mu przez Imperatora i też właśnie słowem miał zamiar działać. Wierni potrzebowali przywódcy, z tego też powodu zdecydował się dołączyć do polowania i brać w nim aktywny udział. Plugastwo nie miało prawa osiedlić się na pokładzie krążownika jakim był Złocisty Pulsar.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 15-04-2014 o 16:21.
Dhratlach jest offline  
Stary 15-04-2014, 17:31   #3
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Eodervynn przekonywanie d20(+1 łatwy)=6 sukces



Eodervynn
Efekt płomiennego przemówienia był wyraźnie widoczny. Tłum zdawał się oczarowany wzniosłymi, szlachetnymi słowami, odpowiadał na kazanie gromkim wiwatem i gniewnymi groźbami skierowanymi pod adresem zmutowanych nieszczęśników. Reakcja była tak imponująca, iż nawet przyglądający się z boku biskup wyglądał na szczerze zdziwionego i... jakby trochę zazdrosnego. Wierni na pokładzie przypominali wysuszoną od dawna ziemię, chłonącą teraz łapczywie każde wypowiedziane przez nowego kapłana Święte Słowo. Nadchodził deszcz Wiary i dla większości zgromadzonych jasnym było, iż nic w szeregach pokładowej Eklezjarchii nie będzie już takie, jak do tej pory.

Szło wspaniale... Aż do pierwszej przeszkody w postaci Veneziusza Klarka, pokładowego Mistrza Wojny. Stary, okaleczony weteran o nieciekawej, zarośniętej mordzie, godnej najpodlejszego zbira z Footfall na wspomnienie o mobilizacji żołnierzy i dzikusów zareagował jedynie prychnięciem.
- Wielebny... - powiedział wolno i z pewną dozą namaszczenia, tak że ciężko było stwierdzić, czy była to oznaka szacunku, czy wątpił w inteligencję rozmówcy i nie chciał mówić za szybko. - Oczekujecie, że wypuszczę z koszarów liniowe wojsko i stada ledwie poczytalnych prymitywnych morderców, by uganiali się po korytarzach technicznych za... parunastoma nieszczęsnymi uciekinierami, którzy pewnie teraz srają po majtach w jakiejś dziurze? Toż moi ludzie zrobią więcej szkód od nich! Pomijam już fakt, że dzikusów się później pewnie nie doliczymy i trzeba będzie polować na nich całe tygodnie...
Zmierzwił brodę i zaklął pod nosem, wskazując jednocześnie przybyszowi miejsce przy stole. Polał mu trochę bursztynowego trunku.
- Mówicie, że tam, gdzie uciekli, prawie nikt nie mieszka. Nie łatwiej będzie wypompować z tych poziomów powietrze albo wpuścić tam jakiś gaz?
Widać było, że święta krucjata natchnionych, niewyszkolonych szaleńców na wrażliwym przecież miejscami statku kosmicznym nie bardzo mu się podobała.
 
Tadeus jest offline  
Stary 15-04-2014, 19:13   #4
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Eodervynn słuchał z na wpół przymkniętymi oczyma słów Mistrza Wojny. Było pewne, że nie chce rzucać swoich ludzi, a jednak, żołnieże mieliby tutaj większe pole do popisu niż ktokolwiek inny. Musiał sięzastanowić. Wydał cichy pomruk i powiedział.

- Nie mniej, to antyczny okręt jest i nie jestem pewny czy tech-kapłani mogliby tu zaradzić. Szkoda by było stracić kogokolwiek z załogi statku. Niewątpliwie tak by było gdyby ruszyli w bój niezaprawieni w boju załoganci. Dlatego przyszedłem prosić o posiłki w postaci żołnierzy, tylko broń do walki wręcz. Mamy tam dość delikatny sprzęt, a nie chcielibyśmy, żeby coś się uszkodziło od zbłąkanej kuli. Poza tym, to byłoby doskonałe ćwiczenie dla żołnierzy. Przypomnienie sobie starych taktyk i sztuk walki. Nie sądzisz?
 
Dhratlach jest offline  
Stary 15-04-2014, 19:57   #5
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Tech-kapłani nie byli pocieszeni pośpiechem w jakim musieli budzić maszyny, zaś Faye nie lubiła ich poganiać. Sama myśl o tym sprawiała, że ciarki przechodziły jej po plecach. Więc siedziała spokojnie z boku bezmyślnie przyglądając się ich pracy przekazanymi jej poleceniami. Jak dla niej wyglądało to dość rutynowo – wyjść, sprawdzić, zabrać jeśli cenne, wrócić. Dlatego lubiła swoją pracę – nie musiała rozstrzygać skomplikowanych problemów. No dobrze, było proste dopóki...

Zacisnęła zęby, próbując upokoić ten ucisk w żołądku, który czuła tamtego dnia. Chyba do tej pory do Faye nie dotarło co spadło na jej barki. Odepchnęła od siebie tą myśl by nie dopuścić do tego by jej ogrom ją przytłoczył.

Tuż obok usiadł jej starszy brat, Karl. Miał polecieć z nią i jeszcze dwójką innych ludzi w transportowcu. Uśmiechnął się do niej, a Faye uniosła kciuk dając mu znać, że wszystko jest w porządku. Godzinę później siedzieli w Arvusie, a dźwięki pracującej aparatury trochę ją uspokajały. Leciała za Echo w Hellbladzie, zachowując bezpieczny dystans. Gdy włączyła skanowanie wyjrzała jeszcze przez szybę na wprost. Gdzieś w mroku był pas asteroid, a tam coś co przechwyciły czujniki Złocistego Pulsara. Czujniki zapiszczały, ale Faye nie otrzymała od nich odpowiedzi co się znajduje przed nimi. Skrzywiła się nieładnie.
- Spróbujmy jeszcze raz – mruknęła do siebie i ponownie włączyła czujniki transportera.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)

Ostatnio edytowane przez Penny : 15-04-2014 o 20:29.
Penny jest offline  
Stary 15-04-2014, 20:59   #6
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Faye percepcja d20(-5 za drugą próbę)=6 porażka
Czujniki Arvusa d20=10 porażka


Faye
Pilotka raz po raz rekalibrowała czujniki, próbując znaleźć właściwą częstotliwość skanowania, jednak proste, nieprzystosowane do ambitniejszych zastosowań sensory transportowca zdecydowanie jej w tej pracy nie pomagały. Namarnowała sporo czasu, a poza samym kształtem obiektu nie dowiedziała się nic więcej. Może Echo w swoim myśliwcu miał więcej szczęścia?

Tymczasem, jej brat Karl zmarszczył czoło, spoglądając na wyświetlany na ekranie obcy, krystaliczny twór.
- Jak myślisz, Faye, co to może być? Może jakaś obca biblioteka, pełna starożytnej wiedzy? Albo kapsuła ratunkowa wypełniona uratowanymi ze zniszczonej jednostki skarbami?
Gdy tak gdybał, jego oczy lśniły niezdrowym blaskiem spragnionego fortuny awanturnika. Nic się nie zmienił od czasów młodzieńczych.
- Pozwól mi wyjść, Faye... kapitanie... - poprawił się i wyprostował na baczność, wskazując schowek ze skafandrami. - Jeśli to coś wartościowego, to chcę być pierwszym, który do tego dotrze!
Faktycznie, jej brat zawsze miał ambicje bohatera - odkrywcy.
 
Tadeus jest offline  
Stary 15-04-2014, 21:20   #7
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Przeklinała po cichu nieposłuszne uderzenie, w końcu walnęła je pięścią i wyprostowała się w fotelu. Karl przechylił się ponad jej ramieniem wpatrując się na krystaliczny twór z ekranu. Widziała wyraz jego twarzy i przewróciła oczyma. Zaraz będzie chciał wyjść i to zbadać.
- No nie wiem do kapsuł ratunkowych raczej pakuje się ocalałych nie skarby – zmarszczyła brwi i spojrzała ponownie na ekran. Sama chciała tam pójść, ale mogła być przecież miła dla swojego starszego brata. Poczuła się trochę dziwnie jak nazwał ją kapitanem. Przyzwyczaiła się, że starsi bracia traktowali ją trochę protekcjonalnie lub byli nadopiekuńczy, ale do tego chyba się nie przyzwyczai.
- Przygotuj się, pójdziesz jak tylko Echo powie mi czy coś zobaczył na swoich ekranach – odprawiła go i odwróciła się do kokpitu by włączyć interkom. - Echo, mam człowieka, który chce się przespacerować. Twoje czujniki coś wykryły?
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline  
Stary 15-04-2014, 22:01   #8
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
-Jak na razie tylko sam obiekt. Pięć metrów średnicy, reaguje na ducha skanerów, żadne modlitwy nie pomagają go zidentyfikować. - zerknął przez ramię na strzelca, uśmiechnął się wilczo do towarzysza i dorzucił -Ale zaraz zatańczymy pośród tej kupy gruzu, a w tańcu zwykle dowiesz się najwięcej. Daj nam kilka minut-

-Pułkownik Echo do Świetlistego Pulsara, wchodzimy w bezpośredni kontakt. Proszę o przekazanie komunikatu do skrzydła-
W końcu ani nie było mowy o oddaniu palmy pierwszeństwa Faye. Nie dopóki siedzi w czymś co potrafi się poruszać.

-Słuchać, bęcwały. Razem z Gaiusem walcujemy w sam środek tego gruzu. Skrzydło dzieli się na dwa klucze, złotych i czerwonych. Świeżaki idą do czerwonych, siedzicie na zadach na wypadek gdyby trzeba było bronić Pulsara. Klucz złotych: macie zezwolenie na start, krążycie dookoła domu i badacie drobnicę. Jeżeli wyskoczą na nas z zasadzki, a pewnie tak będzie, waszym jedynym celem jest osłanianie kapitan Faye tak długo aż zechce wrócić. Venria, dowodzisz Ognikami. Shiv, formujesz złotych.
I ani myślcie o próbnym strzelaniu w gruz zanim z niego wylecę
-
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 15-04-2014 o 22:55.
TomBurgle jest offline  
Stary 15-04-2014, 22:30   #9
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
- Jeśli niczego nie uszkodzisz to nawet zatańczymy - rzuciła w odpowiedzi. Zmarszczyła gniewnie brwi, ale wzruszyła ramionami. I tak nie wciągnie tego na Pulsara, więc mógł się wypchać. - Tylko nie złam nogi, bo będzie smutno.
Odwróciła się w fotelu i wychyliła by brat ją usłyszał. - Karl! Wstrzymaj się! Echo myśli, że jak mu dali myśliwiec to zawojuje całe Imperium. Chce podejść do tego obiektu... - słyszała w tle jak brat przeklina, ale nie zwróciła na niego uwagi. Skupiła się raczej na tym co robi pilot myśliwca i ruszyła za nim.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline  
Stary 16-04-2014, 11:22   #10
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Eodervynn przekonywanie d20=11 sukces


Eodervynn
Zgryźliwy Mistrz Wojny początkowo wydawał się oporny, sugerował nawet, że uruchomienie wojsk właściwie wymagać powinno porozumienia wszystkich, których ostatnio lord-kapitan obdarzył władzą. Ale... W końcu uległ pod naporem argumentów i elokwencji młodego kapłana. Wszak sam też nie chciał, by ktoś w napadzie świętego ferworu uszkodził jakieś istotne systemy.
- Powinienem być w stanie wydzielić parę oddziałów, które akurat nie biorą udziału w ćwiczeniach... - mruknął. - Przybędą, najszybciej, jak będzie to możliwe.

Następny sukces na drodze ku szlachetnemu celowi.

Gdy powrócił do kompleksu świątynnego okazało się jednak, że jego przemówienie podziałało aż za dobrze. Gniewny tłum, uzbrojony we wszystko, co było pod ręką i nadawało się na broń, ruszył już na polowanie. Do tego, po pokładzie szeroko rozniosła się wieść, że gdzieś głęboko w trzewiach statku zagnieździli się mutanci.


- 5 morale do czasu wyłapania uciekinierów
Motłoch sprawność d20(+2 łatwość)=5 sukces
Uciekinierzy sprawnośćd20(+2 łatwość)=12 porażka


O dziwo pokrzepieni świętym ferworem załoganci donosili już o pierwszych sukcesach. Opuszczone, od dawna nieserwisowane pomieszczenia techniczne miejscami przypominały śmiertelnie niebezpieczny tor przeszkód. Dziurawe podłogi, chwiejne schody, wycieki żrących i toksycznych substancji, przepaście stworzone przez konglomeraty wielkiej niezrozumianej maszynerii, wszystko to mogło odebrać życie nieostrożnym przybyszom.

Wyglądało jednak na to, że to mutanci mieli pecha. Na najwyższych poziomach przedzierający się przez przeszkody dzielny tłum wiernych dotarł do pierwszych zwłok uciekinierów. Trzech mutantów leżało w nienaturalnych, powykręcanych pozach na dnie stromego szybu, wokół nich spoczywały szczątki masywnej żeliwnej klatki schodowej, która musiała runąć w dół z nimi, gruchocząc dodatkowo kości nieszczęśników. Spod płaszcza jednej z postaci wyzierały czarne, skręcone pajęcze odnóża.

Nim zaciągnięty na miejsce zdarzenia kapłan zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, przywleczono nad dziurę zalewającą się łzami, posiniaczoną młodą kobietę.
- I co heretyczko?! Kolaborantko odmieńców!? - ryknęli szarpiący ją załoganci, wskazując ciała poniżej. - Patrzaj teraz na swojego męża! Patrz co chciałaś ukrywać!
- Winniśmy rzucić ją w ślad za nim! - wrzasnął ktoś z rozochoconego tłumu.

***

Echo pilotaż d20=20 krytyczna porażka
Hellblade zwrotność d20(+1 za neurołącze +2 za łatwość -2 za k. porażkę)=18 porażka
Hellblade obrona d20=9 porażka



Echo i Faye


Myśliwiec Echa wystrzelił do przodu, prosto w niebezpiecznie gęste skupisko skał. Zrabowana przez lorda-kapitana mrocznym siłom jednostka była diabelsko zwinna, pilot jednak najwyraźniej przecenił trudność stojącego przed nim zadania. Błyskawicznie i bez większego problemu ominął parę pierwszych skalnych przeszkód, jeden z karkołomnych zakrętów wykonał jednak zbyt ciasno i ze zbyt dużą prędkością. Siła pędu cisnęła jednostką o skały, w kokpicie rozbrzmiały syreny alarmowe, trysnęły iskry, na moment przeciążyły się tłumiki inercji, tak, że pilotowi pociemniało przed oczami.
- Uhm... Echo! Szyba! - doszło go mocno wystraszone ostrzeżenie strzelca.
Faktycznie, na pancernej szybie kokpitu pojawiła się rysa. Jednak na całe szczęście chyba się nie poszerzała.

Faye pilotaż d20=6 sukces
Arvus zwrotność d20(+3 za pilotaż +2 za łatwość)=9 sukces


Parę chwil później przy mocno uszkodzonym myśliwcu zatrzymał się transportowiec Faye. Cały i nieuszkodzony. Z obecnej pozycji metaliczny, powolnie wirujący w przestrzeni kryształ był już wyraźnie widoczny. Jego ściany zdawały się pokryte jakimś pismem, czy symbolami. Sam czubek obiektu wirował w stronę przeciwną do całej reszty. Faye z takiej odległości bez problemu uzyskała wyraźniejszy odczyt ze skanerów. Energia w czubku zdecydowanie rosła, jakby reszta konstruktu ładowała tę część. Tylko w jakim celu? I dlaczego coraz intensywniej?

Jeśli jednak chodziło o stan uszkodzonego myśliwca, to Echo niestety niewiele mógł poradzić. Delikatnie mówiąc, nie był specjalistą od techniki, a i jego kompan strzelec cenił raczej spluwy i kobiety nad grzebanie w częściach. Nie było większych szans, by samodzielnie znowu przebudzili Ducha unoszącej się bezwładnie w przestrzeni maszyny.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 16-04-2014 o 14:49.
Tadeus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172