Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2014, 15:04   #1
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Shadowrun - Gorące Noce

Lokal, jaki ich potencjalny najemca wybrał na miejsce spotkania, wprost idealnie nazdawał się do tego typu spotkań. Ilość ludzi wszystkich ras, nie wykluczając wybuchowej mieszanki wszystkich możliwych Przebudzonych, od elfów po orki, zapewniała pełną anonimowość. Nawet najwięksi pozerzy i prawdziwie modyfikujące swoje ciała do granic możliwości świry, rozmywały się w różnorodnym tłumie. Tej piątkowej nocy, tłum w klubie HitWave tworzył jednolitą masę, której wspólnym mianownikiem była osiągana na siłe i wszelkimi dostępnymi w XXI wieku metodami, szeroko rozumiana "odmienność". Część gości dostosowała się do imprezy tematycznej, jaka dobywała się w głownej sali tego zajmującego całą kamienicę lokalu. Przeważażała stylistyka cyber-goth, lateksy i fosforyzujące ozdoby, jednak dzięki niskiej cenie alkoholu za barem i braku realnej selekcji - ginęły one w zalewie wszelkich innych obajwów tandety i kiczu, w które przyozdobiały się bawiące się tu tej nocy istoty...


Cytat:
"Jeśli chcecie tamtą robotę, bedę w HitWave w piątek, stolik B25."
Oczywiście że ją chcieliście. Z dobrze Wam znanych powodów, każdemu z osobna jak i do kupy razem, cholernie zależało na tanim i szybkim źródle zarobku. Na łatwy, z racji doświadczenia równie oczywiście, nie liczyliście...

NightCrawler:

Jesteś pierwszy, bo ty ustawiałeś całe spotkanie. "Kontrachenta" nie znasz prawie wogóle, pomijając wygląd grzecznego, bankowego korpa i nazwisko August Spare. Kiedy załatwiałeś kiedyś sprawę w banku, chyba wpadłeś mu w oko - August był elfem i Twoim konsultantem. Z początku myslałeś, że chyba pała do Ciebie niedowzajemnjionym afektem, jednak kamień spadł Ci z serca, kiedy okazało się, że chyba raczej ma po prostu dla Ciebie i "twoich niegrzecznych kolegów" jakąś robotę na boku. Jako gest dobrej woli, przesunął Ci terminy, co wystarczyło, by chociążby zjawić się i wysłuchać co ma do zaoferowania...
 

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 05-05-2014 o 15:08.
Ratkin jest offline  
Stary 05-05-2014, 19:37   #2
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
To co było..


4 rano. To najlepsza godzina by pójść do domu, złożyć zwłoki w łóżku i wytrzeźwieć troszeczkę prze kolejnym porankiem. Szczególnie jeśli od tego jak zaczniesz kolejny dzień może zależeć reszta Twojego życia.
Oczywiście Aerien zdawał sobie sprawę z tego jak ważkie będą kolejne dni i ich przetrwanie - ale tak bardzo nie chciał jeszcze z knajpy, bo zdał sobie boleśnie sprawę z tego, że porwał się na coś co go przerastało. Chciał być ostry, ale był lama - i co by na dzielni o nim nie gadali, dla prawdziwych mobsterów był leszczem.
Sam nie wiedział jakim cudem dali mu flote na dek, programy i sprzęt. I nie chciał myśleć co będzie musiał zrobić by ich spłacić.

Siedział więc tak w tej knajpie, odkąd wrócił od Harrego z nowiutką "szóstką" pod pachą i wpatrywał się tylko w błyszczący napis "Offline" na siatkówce oka, pochłaniając kufel za kuflem tutejszego sikacza.
Nie mógł ani się zdecydować na wejście w sieć, ani na wyjście na ulice. Nie miał ochoty stawiać czoła problemom, które czaiły się za progiem. Chciał się co prawda nacieszyć cudzą kasą na swoim koncie, ale póki co wystarczała mu wóda i stymulanty, które powoli przenikały do krwioobiegu z plastrów naklejonych na lewym ramieniu. To był dobry stuff. Drogi.

Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Oświetlone przydymionym ultrafioletem pomieszczenie zadygotało, ściany zdawały się drzeć w takt niesłyszalnej muzyki.
Elf wstał od stolika i podszedł do staroświeckiej szafy grającej, która stało w rogu pomieszczenia. Przez chwile walczył z przestworem kieszeni, by wyrwać z niebytu monetę kupioną w barze.
- Niezły qwa folklor - zachichotał pod nosem spoglądając na srebrny krążek, który w końcu udało mu się wyłuskać ze spodni.

Przymykając oko, wysunął język i z pewnym trudem wrzucił drżącymi palcami pieniążek do szczeliny. wybrał pierwszy lepszy kawałek. Leniwy Bit popłynął z głośników:

- Ooo taa. Znam to. - Odrzucił głowę w tył i przymknął oczy widząc ferię narkotycznych barw pod powiekami.
Obrócił się i wsparł plecami o urządzenie. Pijanymi oczyma spojrzał na wnętrze knajpy. Stoliki były puste. Przy barze siedziało paru niedobitków, tak jak on uciekających przed problemami na dno kieliszka.
Mięśnie się rozluźniły.

Sam nie wiedział kiedy stał przy barze obok rosłego zielonoskórego byka. Nie był pewien z kim wcześniej rozmawiał o tym konkretnym gościu, ale powidok szczerej gęby wciąż ćmił się w świadomości. Postanowił więc zaufać marze i podstawił kolesiowi szklankę z Whiskey pod nochal. Najemnik nawet na niego nie spojrzał. Wyciągnął z pomiędzy zębów na wpół wypalone cygaro i jednym haustem wypił zawartość tumblera.
- E no Bracie - Ostry z Ciebie typ. Nic nie mów, wszytko wiem bo mój kolo mi opowiadał - Ork obdarzył Elfa znudzonym spojrzeniem, ten nie zrażony kontynuował swoją tyradę - ile weźmiesz za miesiąc ochrony?
- 5000 tysi, zapas cygar i pizza dwa razy w tygodniu. Tanio skóry nie sprzedam.
- warknął zielony zaciągając się skrętem.
- Ej no metaludziku kochany - weź daj żyć ziomkowi. Pizze możemy żreć razem, ale na szlugi sam se musisz flote wydać. Nie jestem qwa karitas. Zresztą sam wole plastry z dobrym shitem. Chcesz to Ci kompot załatwię. Tanio. Pomyśl to lepsze niż te Twoje smrody
- Zmień shit na cygara marki ultra tanie.
- Dobra gościu ,ale na mojej mecie, przy mnie palić tego nie będziesz.
- Jak nie chcesz mieć z dupy sita to pozwolisz przy otwartym oknie.
- Tfardy z Ciebie zawodnik Bracie. Dobra niech będzie w oknie. Byle qwa w kuchni i sam se skołuj jakaś puszkę na kiepownice.
- Git. Jestem Twój.
- Zajebiście misiu to dajemy - cza to uczcić.
- Kasa -
wychrypiał gość.
- A no masz - wyciągnął z kieszeni kredchip.

Potem jakoś stołek zatrząsł mu się pod tyłkiem. Chyba upadł na podłogę. Czuł jak grzmotnął głową, ale o dziwo nie czuł bólu. Światło lamp przeszywało jego ciało i wlewało się w szpary parkietu. Szaleństwo.
Zobaczył twarz orka nad sobą i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- O ziomuś dobrze Cie znowu widzieć - wybełkotał.
- Masz fart, że mi zapłaciłeś a ja to traktuje poważnie.
Zielonoskóry ustawił go do pionu - jedną ręką chyba go uniósł siłacz jeden.
Potem było uderzenie rześkiego poranka w twarz, coś rozmawiali, potem jechali, motorem chyba, ale Aerienowi wydawało się, że płyną po spokojnym morzu betonu wśród skał bloków mieszkalnych. Otwarły się drzwi i utonął w materacu.

***

~golCbra [Aerien, chłopie? Co tak długo na offline'ie?]
~Count0 [Bracie... long story, ale gruba sprawa. Mam wreszcie wypas dek ]
~golCbra [Pieprzysz?]
~Count0 [Nie - Ziom Fuchi Cyber-6. Wiem, że to nie Excalibur ale ma już 30MP na WE/WY i koprocka reakcji na dójeczce...]
~golCbra [Pipeprzysz Ziom! Skąd wytrzepałeś 300k na szóstke?!]
~Count0 [To jest ta historia bracie i wyobraź sobie wchodzą na scene Ruscy...]
~golCbra [W dupe, coś ty zrobił elfie... czekaj, kurwa nie chce wiedzieć. Nie teraz]
~Count0 [a co ty tam niby takiego robisz?]
~golCbra [A wiesz... Niny szukam]
~Count0 [Posrało?! Nie wiesz, że ma nowego BodyG? To jakiś ciężko zadrutowany typ. Widziałem Chłopa - nie pogadasz. Jej ojczulek wypierdolił tego ostatniego wilsona w kosmos i zatrudnił naprawdę ostrego zawodnika. Nawet nie podejdziesz.]
~golCbra [Oj tam oj tam. Przesadzasz]
~Count0 [Qwa - mówie Ci. Widziałem ją na Prospektach. Jak ziomki z kwadratu ją z nim obczaiły to zjechali z fazy. Tylko HEavy sie poślinił na tego borysa. To wyobraź se - gość sie błyska bardziej niż choinka w Boże N.]
~golCbra [Kumam, ale tej szparce nie odpuszcze. Bracie! Wiesz przecież. To jest, kurna miłość.]
~Count0 [Ty i ten GROmantyzm... pieprz się siołku. Nie chcesz to nie]
~golCbra [ Ej no we...]
~Count0 [Albo bedziesz na Gru albo uj. Cze]
~golCbra [B There. cya]

***

- Ej ziomuś. Zyznij se na maila- wrzuciłem Ci katalog Aresa. Masz już na kredycie 5 koła ode mnie to kup se coś ładnego.
Ork sprawdził stan konta. Wyświetlił katalog. Cicho przeglądał szukając czegoś uważnie. Wyłączył wyświetlacz i wzruszył ramionami
- Nie mają cygar.
Odwrócił się i pomaszerował w stronę kuchni.
Elf pierwszy raz zaniemówił. Nie odłączając wtyczki od portu w deku sięgnął po browar i sapnął:
- Będzie kurna fun. Czuje to w uszach, jak wtedy gdy Yaki zastrzelili mi antyki. Ty wiesz kurna, że mi starych japońce poszlachtowały katanami? Ej qwa - znowu wisisz w oknie? Dobra NVM Greengo daj mi pracować...

~Count0 [Loler - chopie, mam biznes]
~LOLer [zero dawno Cie nie było. Słyszałem, że ruscy rozsmarowali cie na podeszwie trepa]
~Count0 [gruba przesadza. Ale faktycznie wisze mobom kaske - i tu wchodzisz ty]
~LOLer [pierdol sie długouchy nie będę bzykał ruskich]
~Count0 [daj skończyć ziomuś - nic z mobami - jest impreza - dostałem maila od metabrata z banku - dobra kasa. Załatw mi ekipe na piątek]
~LOLer [czuje bit - dajesz bracie]
~Count0 [ swojego trepa mam, skołuj jakiś 2 kompatybilnych co by sie znali na ulicy mozę jakiś siołek od magusów. Sam do końća nie wiem co banko mi wrzuci na druty - ale sie opłaci]
~LOLer [Git gdzie Ci ich zaserwować młody]
~Count0 [HitWave w piątek, stolik B25]

cdn...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 05-05-2014 o 19:44.
Nightcrawler jest offline  
Stary 05-05-2014, 21:49   #3
 
Kokos's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znany
Według zielonego fucha na jaką się złapał dzieliła się de facto na jedną krótką i dwie długie części. Krotka, elf gada w mecie przed podlaczeniem. Pierwsza długa, on podłączony "pracuje" i milczy a Zog wisi na oknie z cygarem w ustach. Druga długa, gdzieś idziemy a on pierdzieli jak potłuczony.
Dziwne, że jeszcze nikt nie poderżnął mu gardła by wyrwać mu struny głosowe i związać mu je na supeł. Nie koniecznie wystawiając je spowrotem. Ten śmieszny typek jest na ulicy zagrożeniem sam dla siebie. Ale płaci. Cygara same się nie kupią.

Zielony stanął nad elfem gdy ten "pracował" i zaczął pukac mu w czoło dopóki ten nie zaczął reagować. Siwy ewidentnie zły krzyknął. -Ej kolo ja kurwa pracuje, kumasz! - Duży wyjął z ust końcówkę cygara, przybliżył do twarzy elfa i powoli powiedział: -Sklep. Dwie minuty.- Po czym wziął i wyszedł zanim elf zaczął gadać.

Sklep wiedział z okna kuchni, wejście do klatki widział spod sklepu, Pukawka była w gotowości jak dla Zog'a wszystko było git.

- W czym mog... Ork przerwał, pokazał swoje ulubione cygara nie odwaracajac wzroku od wejścia do klatki schodowej. - Te, wszystko... - sprzedawca spróbował coś powiedzieć. - Ale to bę... - Duży znów nie pozwolił dokończyć. - Hajs się zgadza - wsunął chipa - Reszta Twoja - po czym zawinął się na metę.
 
__________________
Jesteśmy otoczeni?! To Świetnie! Możemy atakować w każdym kierunku.
Kokos jest offline  
Stary 15-05-2014, 21:50   #4
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu

Wciąż leżąc w łóżku, z tęgim kacem w potylicy - Aerien sięgnął po dek. Nie pamiętał jak dokładnie znalazł się w domu, ani czy to najemny Ork ściągnął z niego ciuchy czy sam zdołał się rozebrać. Jednak dokładnie wiedział gdzie znajduje się jego nowe Fuchi.
Nie zdzierając folii ochronnej z błyszczącej obudowy elf chwycił kabel i delikatnie włożył wtyczkę w port łącza danych. Drżącym palcem wcisnął przycisk Power i nagle świat wokół niego eksplodował błękitnym wirem światła.

- Ja pierdziuuuu - wrzasnął podekscytowany - Ale czad. Kopie w jaja jak ta suka z chińskiej dzielnicy. Qwa, ja nie mogę, noż zaraz sie spuszcze uszami. Mój stary Allegiance ssnie. Jak ja mogłem pracować na tym gównie.


Przyglądał się danym konfiguracyjnym przelatującym mu przed oczami. Wreszcie dek wyświetlił polecenie: Konfiguruj Program Persony.
Count0 klasnął w dłonie i przebiegł myślami po ustawieniach. Szybko zdecydował, że jego avatar będzie miał małą budowę, ale błyskawiczny refleks, do tego szybkie maskowanie i w miarę czułe sensory. Dzięki wzmocnionemu GPSP montowanemu seryjnie w Fuchi6, mógł podkręcić ponad dwukrotnie wartości swojego AVka.
Stuknął w błyszczącą przed oczami klawiaturę: BUD:4 Unik:8 Mask:7 Sens: 5.
- Kurwa. No przecież na AllA miałem 1/3/3/2.... Koniec ze ściąganiem pornosów dla Frosta. Tera to będzie hajs.

Gdy skończył konfigurację persony przyszedł czas na jej wizerunek.
Nie widząc otoczenie poprzez VR pomacał dłonią pod poduszką wyciągając skryty w materacu chip.
- O tak maleńki wracamy do gry.

Włożył chip w port deku i spojrzał na pasek analizy danych. Z uśmiechem wcisnął "EXECUTE" i już po chwili opadł na wirtualne deski swego kubika w swojej ostatecznej - wirtualnej formie.



Od teraz, w matrycy "Count0" był archaniołem o chromowanych skrzydłach i czarnej skórze przetykanej fosforyzującymi pasmami srebra.
Persona otworzyła płonące ślepia i anioł wyprysnął z ciasnego mieszkania w przestrzeń kratownicy...

Skonsternowany Zog wyszedł z kibla i dopiął rozporek:
- Ki chuj?- mruknął wpatrując się w tarzającego się po łóżku elfa.
Drgając w plątaninie kabli, deker wyglądał jak otaku bondage'u, albo jakby go właśnie wypłaszczało. Radosny chichot którym co chwila wybuchał świadczył o tym, że dzieciak jednak musi raczej walić w symzmysła jakieś ostre porno, niż zdychać od jadu Logicznego Oprogramowania Defensywnego.
Ork wypuścił dym nosem i wrócił do okna.

***

24h i 5 zasikanych puszek po browcu później - elf wreszcie wygrzebał się z barłogu.
- E ziomek, pakuj manatki zbieramy się. Jest kurna robota i to dobra. Bankiery wsadzają nam swoje jeny w kieszeni. Wyczaj bazę jeszcze mi kredyt nawet zamrozili - będzie grubo i bez wazeliny. - podrapał się po głowę - Gdzie ja do cholery wcisnąłem ta pukawke, przecież Falco mi ją gdzieś tu zostawiał.
Deker rzucał się od szafki do szafki wyrzucając na podłogę resztki jedzenia, poplamione świerszczyki i zmięte ciuchy.
W końcu z triumfem w oczach wyciągnął z jednej z szuflad kaburę z Silvergunem. O dziwo Viper wyglądał na czyściutki i zadbany.
Elf pomknął do szafy.
- A wiesz że załadowałem tam fletchetty. Niech no który podejdzie. Nażre się odłamków. A jak będzie chciał jeszcze - to dostanie Mea lua De Compasso w ryj. Ot tak na deser. I jak wyglądam?
Pojawił się z powrotem w czarnej skórzanej kurtce - chłopak odwrócił się pokazując wielkiego mieniącego się LED'owym szkarłatem skorpiona.
- Zajebioza, nie ziom? Dostosowuje się do rytmu - daj mi wejść do knajpy a zobaczysz dicho. - Elf zaczął bujać się nerwowo w tak muzyki, którą prawdopodobnie puścił z jakiegoś wszczepu doczaszkowego.
Przynajmniej Zielony miał taką nadzieję.

Ruszyli w noc.

****
Stalowe pióra rozbiły szklaną tafle słabiutkiego LODu, który chronił CPU i katalogi HiTWave.
Archanioł wpadł do węzła i zmrużył błyszczące oczy.
- Błagam Cię chłopie - to było tak żałosne, że moja babcia by się zesrała ze śmiechu. No ale nie ważne. Załatwmy co trzeba.

Czarnymi palcami wyrzucił w górę mozaikę danych i zawirował wokół nich orząc skrzydłami MegaPulsy tekstu. Niestety prócz listy ważniejszych gości, dzisiejszego menu, playlisty i lipnych ksiąg rachunkowych nie znalazł nic ciekawego. Nie chciał pograżyć Pubu w IRS więc przerzucił się na VIPów.
Jego kontaktu nie było nawet wśród zamożniejszych gości. A może raczej jego zleceniodawca nie chciał się tam znaleźć. Trudno.
Anioł przyjrzał się kawałkom grany właśnie w knajpie.
- Klasyka. No fajnie, fajnie - ale mi by się przydało porządne wejście... - palce wczepiły się w okienko danych, zamigotały i....


****

Elf wszedł do baru z miną władcy wszechświata. Za nim szedł ork obserwując stroboskopowy taniec skorpiona na plecach dekera. Dzieciak gibkimi ruchami wymijał gości i posyłał uśmieszki lasencjom na parkiecie. Oczywiście żadna nie zwracała na niego uwagi, ale chyba dla Aeriena nie miało to teraz znaczenia.
Gdy podeszli do stolika B25, elf powiedział do siedzącego przy nim mężczyzny
- Nie ma muzyki... nie ma Capoeira - pstryknął palcami i nagle wszystkie światła w knajpie zgasły. Po sekundzie ekran na głównej ścianie błysnął, a głośniki mruknęły delikatnymi dźwiękami klawiszy, by po chwili przejść w ostrzejsze brzmienie gitar i zmiksowanej elektroniki. Telebim zapłonął teledyskiem jednego z ulubionych DJ'ów dekera.


- Taka mała próbka moich umiejętności. Nie uda im się wyłączyć kawałka zanim się skończy. Potem .mkv zniknie z ich bazy nie pozostawiając śladu, a te miłe dupeczki będą mogły dalej wić się do tego retro. To jak co mogę dla Ciebie zrobić człowieniu? - Elf klapnął na krześle zadowolony z siebie i spojrzał lekko wyzywająco na swojego przyszłego pracodawcę.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 15-05-2014 o 22:15.
Nightcrawler jest offline  
Stary 16-05-2014, 07:05   #5
 
Kokos's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znanyKokos nie jest za bardzo znany
Gdy młody deker kotłował się na mecie i otwierał wszystkie szafki w poszukiwaniu 'pukawki' Zog wyszedł do kuchni. -Palić... - Rzucił przez ramię. Gadatliwy elf odpowiedział kanonadą słów. - Ej Kolo przygotowalbys się jakoś, nie? To poważne zlecenie a nie jakaś tam zabawa. Rozumiesz ziom! - Duży obrócił się jeszcze w drzwiach i z ledwo wyczuwalnym uśmiechem na twarzy powiedział: -Ja tak. - Po czym zniknął gdzieś między lodowka a oknem.

Nie chciał zdradzać wszystkich swoich atutów na początku. Otworzył lodówkę, wyszukał resztki wczorajszej pizzy. Z lewej ręki z okolic nadgarstka wysunął długi 'szpikulec' bo inaczej nie dało się nazwać tego zredeformowanego ostrza i nabił na niego kawałek pizzy. Zbliżył go do ust i zaczął jeść. 'kolec, sprawny. Teraz złącza.' Wyciągnął z obszernej ladownicy swój ulubiny PM H&K 227 i podłączył go do zewnętrznego złącza znajdującego się w prawej ręce. Natychmiast na jego źrenicach wyświetliły się parametry, pojemność magazynka i oprogramowanie przyspieszajace celowanie. Nie wyjmując cygara z ust zdjął z wieszaka swoją ciężką skórzaną kurtkę i nałożył na siebie chowajac wewnątrz swoją broń. 'Broń sprawna'. Na zakończenie przetarł swoje wysokie podkute buty z chromowaną blachą z przodu tak by jakoś wyglądały. Lubił gdy trochę błyszczały spod warstwy brudu.

Wrócił do pokoju elfa -Gotów... - i zobaczył tego pierdolonego skorpiona...

******

Weszli do knajpy. Siwy szczerzył się do wszystkich jak szczur do śmietnika. Ściągał na siebie uwagę jak choinka w środku lata. Na szczęście wszystkie menty widziały, że szedł z nim, więc grzecznie nie zwracali na niego uwagi. Z głośników zaczęło lecieć to co zazwyczaj słyszał w mecie. Młody ewidentnie coś zrobił w tym kierunku bo jego micha cieszyła się jeszcze bardziej niż zwykle.

Zmierzali do stolika. Zog złapał elfa za ramię. -Atakuje bar... - Nim elf coś odpowiedział on zamówił whyskey, odpalił kolejne cygaro i ustanowił się tak by widzieć stolik i to co dzieję się pod nim...
 
__________________
Jesteśmy otoczeni?! To Świetnie! Możemy atakować w każdym kierunku.

Ostatnio edytowane przez Kokos : 16-05-2014 o 11:48.
Kokos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172