Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-06-2014, 11:11   #21
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kirył łyknął gorzałki i zagryzł kawałkiem apetycznie pachnącej kiełbasy. Dawno nikt nie przyniósł do bunkra takiej rakiety.

- Fura moja - odpowiedział Gierojowi. - A jakiś garaż by się przydał, żeby to cudeńko gdzieś schować, co będzie tak stał w rowie - dodał.Tylko gdzie można by ukryć takiego wielkiego potwora? Może na byłym terenie zakładu przetwórstwa ryb? Jest tam trochę wolnych magazynów, a i rewir spokojny. Z drugiej strony, to dość daleko i niestety nie brakuje tam bezdomnych. Trzeba by pomyśleć o jakiejś szopie i to bliżej, bo furę koniecznie trzeba było gdzieś skitrać.

-Dziewczyny - zwrócił się do Dziatwy i Cierep -chcecie zobaczyć jak się tu urządziliśmy? Może mieszkanie w bunkrze nie obfituje w jakieś wybitne luksusy, ale podstawowych rzeczy nie brakuje. Poza tym dysponujemy kilkoma naprawdę świetnymi fantami. Przejdziemy się?
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 06-06-2014 o 11:21.
Azrael1022 jest offline  
Stary 07-06-2014, 16:27   #22
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
-Dobra myśl Wydra, pokażmy nasze podziemne salony nowej lokatorce. Idziemy.

Dima wstał i ruszył korytarzem prowadzącym wgłąb bunkra zachęcając resztę do pójścia za sobą gestem dłoni. Po obu stronach korytarza tkwiły co kilka metrów zardzewiałe stalowe drzwi prowadzące do dawnych pomieszczeń użytkowych: magazynów broni, żywności, amunicji, pokoju łączności, ambulatorium, sypialni, szatni, sali odpraw i tym podobnych. Większość z nich nie była wykorzystywana, głównie dlatego, że przeprowadzili się niedawno i stopniowo adoptowali wnętrze w miarę jak pojawiały się potrzeby.

-Tak to wgląda na chwilę obecną, udało nam się podłączyć na dziko prąd z instalacji miejskiej, kanalizacja działa ale póki co nie znaleźliśmy sposobu na zaopatrzenie w ciepłą wodę. Mój pokój to ten z napisem "magazyn amunicji" na drzwiach. Nie trzeba pukać przed wejściem.

Zażartował idąc dalej i wskazując kolejne pomieszczenia. Zatrzymał się przy drzwiach dawnej, wspólnej sypialni oddziału ochrony obiektu.

-A tu jak to niektórzy mówią jest "komnata tortur Gieroja" czyli sala ćwiczeń

Powiedział otwierając drzwi. Piętrowe łóżka zostały wyrzucone by zrobić miejsce, środek pomieszczenia zajmował rodzaj klatki wykonany z elementów rusztowania budowlanego, dalej zwisał na łańcuchu wypełniony piaskiem worek treningowy, stare materace tworzyły matę do treningów walki wręcz obraz dopełniało kilka odważników do ćwiczeń siłowych.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 07-06-2014, 18:38   #23
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Kalestenika

- To co poćwiczymy? – zapytał dowódca bandy, gdy wszyscy weszli do salki ćwiczeń.

Na to pytanie część gangu ustawiła się do treningu na wolnej przestrzeni: Wydra, Gieroj, Czeka, Sikora i Cierep. Jak zwykle przy takich okazjach Jepa stanął z boku opierając się o ścianę, dołączyła do niego Dziatwa okutana w bluzę Kałamarnicy, którą jej oddał przygotowując się do ćwiczeń. Jak wszystko ponad 1,80-metrowego wielkoluda była na nią za duża, dzięki czemu zakrywała każdy możliwy wytatuowany fragment jej ciała. Spokojnie ustawiła się więc tuż obok Jeża i zapaliła papierosa patrząc na resztę z uśmiechem. Czeka odwzajemnił jej uśmiech. Reszta skupiła się na Geroju prowadzącym rozgrzewkę. Ta część nie była trudna – proste rozciągania mięśni, trochę przysiadów, trochę pompek, podskoków. Każdy nadążał. Ciała całej grupy pracowały w jednym rytmie unosząc się i opadając w tym samym momencie. Byliście dobrze przygotowani i chcieliście wypaść jak najlepiej.

Wszyscy, którzy znali Dimę wiedzieli, że to dopiero początek - schody dopiero się zaczną, a marsz będzie długi i męczący, jak zwykle. Nikt jednak nie narzekał, bo chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Gang był pewny tego co ma zrobić. W równym szeregu każda osoba doskonale znając swoje miejsce ustawiła się przy starym rusztowaniu wcześniej zdejmując krępujące ich ruchy ubrania. Cierep Gieroj wskazał jej nowe miejsce, które powinno należeć do Jepy. Nikogo jednak nie zmuszano w tym miejscu do niczego i każdy podejmował decyzje za siebie.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=4VcPYin_6YY[/media]

Chwyciliście drążki, oczywiście wcześniej pomagając małej Sikorze dosięgnąć jej stanowiska. Zaczęliście serią podciągnięć. Wykonywaliście po pięć powtórzeń w serii, nie spiesząc się i dając waszym mięśniom przyzwyczaić się do dłuższego wysiłku. Po drugiej rozgrzewce trzymając się nachwytem drążków przed wami zaczęliście podciągać się w dwóch wysokościach: najpierw do wysokości klatki piersiowej, później do wyprostowanych nóg, tak by udami dotknąć drążka i powoli wrócić na pozycję startową. Wysiłek był duży. Żeby pozwolić sobie na odpoczynek ramion ćwiczyliście mięśnie brzucha i nóg w zwisie unosząc je go klatki piersiowej. Znów po pięć powtórzeń. Gieroj z satysfakcją wypisaną na twarzy patrzył na wasze starania nie narzucając zbyt dużego tempa. Podciągnęliście się wyżej i tym razem, po trzy powtórzenia w serii, zaczęliście siłą barków przyciągać karki do barierek. Pot płynął wam po plecach, a mięśnie co cięższych powoli zaczynały drętwieć.

Pierwsza jednak odpadła najmniejsza Sikora, gdy ćwiczenie zostało zmienione na wyrzuty nóg do przodu podczas podciągnięć. Chude rączki dziewczynki nie wytrzymały obciążenia i puściła drabinkę. Ćwiczący obok niej Czeka zdążył ją złapać za koszulkę na plecach, nim z ponad dwumetrowej wysokości miała runąć na plecy. Mała z zawadziackim uśmiechem podziękowała głośno i poszła usiąść obok palaczy pod ścianą, po drodze zbierając butelki z wodą i pokazując wszystkim spoconym zawodnikom jaka jest nagroda za wysiłek.

Tylko ona napiła się wody, wy dalej byliście w grze. Zmieniliście pozycje i złapaliście za niższe drążki aby zacząć jeszcze raz to samo ćwiczenie bez ryzyka, że ktoś znów spadnie. Utrzymywaliście się na wyprostowanych rękach podciągając nogi do klatki piersiowej. Pięć powtórzeń, druga seria, pięć powtórzeń, trzecia seria.

Zmiana.

Pot płynął wszystkim po plecach, coraz bardziej obolałe mięśnie zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Kolejne ćwiczenie było odrobinę sadystycznym odpowiednikiem pompek. Te były wykonywane na całej długości rusztowania z jednoczesnym przemieszczaniem się w rzędzie w jedną stronę.

Wysiadła Cierep, w momencie kiedy należało przesuwać się wzdłuż rusztowania. Nie chodziło o brak siły i wytrzymałości, widzieli to wszyscy. Czternastolatka była doskonale przygotowana fizycznie to technicznie zawiodła. Zgubiła rytm i zatrzymała się na plecach Gieroja odbijając się od jego metalowych implantów wystających z ciała niczym grzebień. Szok wygrał, zeszła.



Sikora odciągnęła ją na bok i podając wodę powiedziała:

- Nawet nie pytaj, mnie też nie wytłumaczył.

Została ostatnia trójka. Zawzięty Wydra, pewny siebie Gieroj i zmęczony Czeka, który wyglądał jakby miał za chwile wypluć płuca, ale męska duma, nie pozwalała mu na oczach swojej kobiety zrezygnować z treningu. Dima z uśmiechem widząc nieludzki wysiłek reszty stwierdził:

- Pamiętajcie, nie zróbcie sobie krzywdy.

Chłopaki pokręcili głowami. Czas był na przemówienie kumplom do rozsądku. Wybrał kolejne ćwiczenie pozwalające na zakończenie trening bez szkód - pełna świeca z nachwytem na drążkach. Grigorij nie poradził, był za ciężki, spadł obijając sobie tyłek. „Jeden mniej” - pomyślał Gieroj zadowolony. Nie spodziewała się, jak szybko znajdzie się mu zastępstwo. Dziatwa ruszyła w stronę rusztowania ściągając z siebie bluzę i koszulkę. Została w samym krótkim topie ledwo zasłaniającym jej piersi. Zajęła miejsce Czeki i z drapieżnym uśmiechem na twarzy rzuciła do Gieroja:

- Kalestenika, tak? – Szybkim ruchem chwyciła za drabinkę podchwytem i podciągnęła się trzy razy, po czym na wyprostowanych rękach zatoczyła kilka kół własną sylwetką. Jej biust falował, na co oczywiście Wydra nie mógł się napatrzeć i zdecydował, że trzy kroki od wszystkich będzie miał lepszy widok. Zszedł, ale już chwilę później stwierdził, że obraz był tego warty.

Dima odpowiedział uśmiechem widząc, że dziewczyna reprezentowała zupełnie inny poziom, niż reszta i skinął jej tylko głową, powtarzając jej ćwiczenia. Teraz była jego kolej, wybił się mocno i złapał za wyższy drążek żeby za chwilę puścić jedną rękę i bokiem, trzymając się tylko na zgiętym ramieniu, przerzucić całe ciało przez przyrząd. Dziatwa powtórzyła akrobację kończąc ją nadchwytem i obrotem wokół własnej osi. Gieroj z łatwością zawtórował i zarządził spacer: przenosząc powoli swój ciężar na zgiętych barkach, raz w jedną raz w drugą stronę, w powietrzu, z zupełnie sztywnymi plecami, nogami przeszedł całą wysokość swojej sylwetki. Rusłana zrobiła to samo.

Ich sylwetki lśniły od potu, każdy mięsień idealnie odznaczał się pod skórą.

Patrząc sobie w oczy zawiśli bez ruchu. Potem powoli, podciągnęli się podchwytem na równą wysokość i wyciągnęli przed siebie wyprostowane nogi. W tym samym momencie puścili jedną z rąk i tak utrzymywali pozycję przez dłuższą chwilę. Pierwsza przerwała kobieta, chwytając mocno, oburącz drążek, z rozmachem wyrzuciła całe ciało do idealnie wyprostowanej pozycji nad drabinkami. Gieroj pokręcił tylko głową i powtórzył zmieniając jednak odrobinę zasady gry. Zatrzymując się w takiej samej pozycji co ona, zgiął ręce dotykając niemalże podbródkiem drążka. Dziatwa chwilę później zrobiła to samo. Jej koszulka opadła odrobinę odsłaniając czarny wzór ciągnący się przez jej cały biust. Dima powtórzył trzy razy swoje ćwiczenie, dziewczyna oczywiście nie pozostała dłużna… Wtedy wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy: nierozgrzane wcześniej ciało, nie wytrzymało własnego naporu i przy drugiej pompce straciło całkowicie równowagę. Dziatwa spadła ze stelaża z łoskotem uderzając barkiem w wytarte gumoleum, którym wyłożona była salka. Na pierwszy rzut oka była cała, ale Czeka natychmiast wyrwał się do przodu żeby ją podnieść. Dima był pierwszy. Skończył serie i odskoczył za leżącą na ziemi Rusłanę stając pomiędzy parą.

- Cała jesteś? - Zapytał rozsądnie pochylając się nad kobietą prawie ustami dotykając jej szyi. Mimo, że leżała skulona wokół swojego barku to pokiwała głową.

Zapach jej skóry sprawił, że Gieroj dziwnie się poczuł. Coś wcześniej mu nigdy nieznanego przyciągało go do kobiety. Nie chodziło o odsłonięte piersi, ani popisy… Sam nie był pewny w czym rzecz. Czując jednak za plecami Czekę nieludzkim wysiłkiem woli odsunął od Rusłany swoją twarz i podał jej rękę tym samym pomagając wstać. Odstąpił krok, zostawiając zatroskanego olbrzyma i jego zaskakującą partnerkę samych. Kałamarnica objął dziewczynę i mocno przytulając ją do siebie jednocześnie okrył jej nagie plecy swoją bluzą.

- Nie trzeba było, głupia. – Powiedział jej na ucho patrząc zza jej pleców na Gieroja, który odsunął się na bok i wyciągając z kieszeni strzykawkę.

Chłopak wbił ją sobie mocno w udo. Widać bolało go jak cholera.

Zdawaliście sobie sprawę z tego, że wasz przywódca musi walczyć z bólem co dnia. Nie raz, nie drugi biegaliście za półproduktami po całej zasranej dzielnicy żeby Jepa mógł skręcić z tego trochę przeciwbóli dla Gieroja. Leki brał często, ale tym razem było inaczej, strzykawek z najsilniejszymi środkami jakie udało się wytworzyć waszemu chemikowi miał tylko cztery.

Właściwie to już tylko trzy…


Wynik rzutu 8, niestety nawet z modyfikatorem -4 wynikającym z jej umiejętności upadania, czyli jednego z podstawowych elementów jakich człowiek uczy się podczas treningu Dziatwa zwichnęła bark i trzeba będzie go nastawić.

 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 08-06-2014 o 01:51.
rudaad jest offline  
Stary 08-06-2014, 21:24   #24
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Ału Iljich Bruznicew "Jepa" - NPC

Jepa był dla was dziwny, ale swój. Akceptowaliście jego istnienie i przynależność do paczki, mimo, że on sam bywał częściej tłem - leżąc gdzieś kątem wymęczony całonocnym ćpaniem. Były takie chwile, w których się ożywiał, ale tym razem marazm tego indywiduum wygrał. Śniadanie spędził na tępym wpatrywaniu się w swojego pomiętolonego szluga, którego teoretycznie nie mógł tak po prostu sobie zapalić, mimo, że dostał w niewiadomym akcie współczucia zapałki od Rusłany. Wypił też z wami i wydarł się jak należało:

- Za Strojbat!

Patrząc jednak na niego wszyscy mieli wrażenie, że i tak odleciał i tylko mechanicznie reaguje na utarte rytuały gangu. Cóż było poradzić? Dragi, jak każdy wiedział, ryły banie, a Jeż Pająk nie był wyjątkiem. Na spacer po bunkrze poszedł, ciągnąć się z tyłu za wszystkimi. Jego dobry humor z momentu tuż po przywitaniu gdzieś uleciał. Największym zainteresowaniem darzył papierosa wciąż niesionego tuż przed sobą.

„Psychol kurwa” - można by pomyśleć, gdy tak stał na Sali ćwiczeń tuż obok Dziatwy z tym petem w rękach, a dziewczyna zdążyła już wypalić własnego papierosa i przygasić go o podeszwę buta. Nie ożywił się nawet w momencie, gdy gra towarzyska mająca miejsce na Sali przerodziła się w prawdziwe zawody. Nie zmienił wyrazu twarzy ani o milimetr nawet widząc spadającą na własny bark ze sporej wysokości blondynkę. Nie zdziwiło to też nikogo. Nie pierwszy raz Jepa miał przejść nad umierającym człowiekiem bez mrugnięcia okiem. Kurczowo trzymał się zasady „Najprościej przestać myśleć i nie widzieć problemu”. Nie o to w tym wszystkim tak naprawdę chodziło. Chłopak miał problemy, ale zostawiał je dla siebie, a skoro on tak potrafił to reszta świata powinna się dopasować.

Różnicę w jego zachowaniu dało się w końcu zauważyć, gdy Czeka poprosił go o pomoc. Popatrzył pierwszy raz przytomnie od samego rana prosto w czerwone implanty oczu kumpla i skinął głową. Na was to mu akurat zależało i mimo, że nie do końca zrozumiał co się dzieje to był w stanie się zgodzić na prośbę, zwłaszcza tak stanowczo wyrażoną jak zrobił to Grigorij. Wyszli we trójkę z Sali. Czeka przyciskający do siebie Dziatwę owiniętą jego bluzą i Jepa idący za nimi.

W takim też składzie i kolejności weszli wszyscy do pokoju netrunnera. Właściciel bałaganu w pomieszczeniu miał w planie pewnie uspokoić dziewczynę żeby durna gęś nie wyrywała się w czasie szybkiego zabiegu. Mówił coś o wybitym barku. Błahostka, ale i tak trzeba było się upewnić. Blondyna sama zdjęła bluzę. Faktycznie przesunięte ramie świadczyło o zwichnięciu i trzeba będzie nastawiać. Proste myśli i obrazy mechanicznych czynności przychodziły Jeżowi z jako taką łatwością. W jego głowie po kolei zaczynały się ustawiać w akcję, którą normalnie myślący człowiek wykonałby w przeciągu pół minuty. On jednak myślał o każdej osobno. Przez dłuższą chwilę stał przy dziewczynie wpatrując się pusto w jej ramie. Rusłana zareagowała pierwsza jakby uświadamiając sobie co może się stać za chwilę – odsunęła się od „medyka” gangu na trzy kroki i tylko dzięki temu nie dostała w twarz którąś z rąk Pająka, który odskoczył od niej prawie wpadając na konsolę Czeki.

Na jego twarzy wyraźnie malowało się przerażenie. Chciał wyjść. Zobaczył coś czego nie powinien, bo…

„... tego już nie ma. Już to zabił. Tego tam nie mogło być. Nie, nie, nie, nie… Nie mogła, nie Orlowski, nie… Jesteś tu? Nie ma Cię, to oni. Nie, nie, nie… Ale jest widziałem. Widziałem jak oni sobie to robili, jak robili to nam, a później ja robiłem im. Po tobie, ja, ty przede mną. Wtedy, teraz, tu…Wtedy tu teraz. Nie. MIR... Świat, Czaszka, Orlowski... ONI... Ona…Nie może…Ona. To ona, nie ty, to oni.”

Odwrócił wzrok uwagę skupił na czerwonym blasku, zaczął się w nie wpatrywać, szukając wyjaśnienia jak mogli mu to zrobić. Czemu to musi być ona.

Giorgij nie potrafił zrozumieć co się dzieje w głowie chemika, ale od razu podziękował sobie w myślach, że nie do końca ufał ćpunowi, bo ten już przesadził strasząc dziewczynę. Mimo to powtórzył:

- Proszę nastaw jej to ramię.

- Trzymaj ją ode mnie z daleka, albo trzymaj w ogóle – na krótką chwilę odrobinę oprzytomniał Ału, kiedy zobaczył kumpla zasłaniającego mu drogę do drzwi. Nie miał wielkiego wyjścia. Nie zbliżył się do blondynki, ale widząc, że Czeka dla świętego spokoju złapał kobietę jedną ręką za zdrowy bark, a drugą w pasie. Pierwszy chyba raz w swoim życiu nie skupiając się na żadnej czynności szybkim ruchem szarpnął jej ramie. Kość wróciła do panewki z charakterystycznym chrzęstem, a on musiał się stąd wyrwać i zabrać Kałamarnicę. Musiał mu powiedzieć. Bezdźwięcznie powiedział nettrunnerowi „chodź ze mną”, ten o dziwo zrozumiał i podając Dziatwie jej bluzkę leżącą na łóżku obiecał, że za chwilę wróci. „Nie wróci” – pomyślał Jepa.

Wyszli i stanęli w salonie. Jeż w końcu zapalił papierosa zupełnie bezwiednie wyrzucając na podłogę pudełko zapałek, które wcześniej dostał i zbliżył się do Czeki szeroko otwierając oczy i dmuchając mu dymem papierosowym w twarz. Na jego obliczu malował się strach i troska o kumpla. Chwycił go nawet za ramię i zniżając głos do szeptu zaczął go prosić, tak jak on jego jeszcze przed chwilą. W życiu zawsze było coś za coś, więc teraz też powinno pomóc:

- Grigorij, błagam dajże temu spokój. Daj tej, jak jej tam, Dzietwie spokój. Nie rób tego, proszę. Powinieneś się jej bać, a nie niańczyć i pieprzyć po kątach. Chcesz, żeby ktoś Ci obciągnął, albo dał się zerżnąć to dam Ci Nadie za nią. Ona potrafi. Jest dobra w tym co ty tam szukasz u tamtej. Ma cycki, ma dziurę, ma kawał tyłka, dobra jest i niebrzydliwa. Niebrzydka też jest, ładniejsza od tego. – Wskazał na zamknięte drzwi pokoju netrunnera.

- Dzięki stary, ale nie. Kobiety to nie krowy na targu żeby je zachwalać, handlować i wymieniać. Nie chce jej zostawiać nawet dla twojej Nadii.Czeka przekrzywił głowę trochę wkurwiony na podejście Jeża i jednocześnie zaskoczony jego reakcją. Chciał lepiej przyjrzeć się kumplowi, któremu zaczęło odwalać, a w takiej pozycji jego implanty były w stanie złapać perspektywę i głębie obrazu.

-Ty nie rozumiesz. Ona tam ma coś czego nie powinno być, za co albo powinna być martwą dziwką, albo powinna trzymać się od nas z daleka. My od niej powinniśmy się trzymać z daleka. Widziałem już to i trzeba się bać. – nie ustępował ćpun coraz bardziej się nakręcając.

- Jepa, ja wiem o tatuażach, bo głupi nie jestem i wychowałem się w tej dzielnicy. Nie rozumiem czemu się jej tak boisz. No jasne, miała trudną przeszłość, ale do kurwy nędzy wszyscy jesteśmy zjebani i nie będę z kogoś rezygnował tylko dlatego, że udało mu się jakimś cudem wyjść z pudła.

Chemik wyglądał jakby nic nie rozumiał. Przysuną się jeszcze bliżej do Grigorija i wyszeptał mu do ucha:

-To morderczyni…

Kałamarnica też nie rozumiał, wzruszył tylko ramionami, za które Jeż chwilę później złapał i potrząsnął nie rezygnując z dobra przyjaciela:

- Nic nie rozumiesz.

- Co z tego ? Wszędzie jest pełno morderców, skoro musiała zabijać to jej sprawa. Ja nikomu nic nie zrobiłem żeby miał Majchra wynajmować na mnie. A nawet jakby mnie ktoś chciał ucapić to wystarczy jakiegoś smatrka z kosą nasłać albo kulą w łeb strzelić, bo jestem nikim. Nikt by sobie trudu nie zadał. Niepotrzebnie świrujesz stary.

- Ja wiem, ja widzę, ja rozumiem. Nie rob tego Czeka, nie rob tego, proszę Cię. Zostaw ja i uciekaj, albo wyrzućmy ja, zamknijmy drzwi, powiedzmy Gierojowi.


Widać ostatni pomysł wydał się Ału najrozsądniejszy, bo złapał za przedramię Kałamarnicy i pociągnął go w stronę salki ćwiczeń kiwając głową tak jakby sam się ze sobą zgadzał. Grigorij potrząsnął na to głową i tym razem on złapał Jeża za ramiona delikatnie, ale zdecydowanie.

- Spróbuj się uspokoić. Lubię ją i nikogo nie będziesz stąd wyrzucać. Coś ty tam dojrzał na tych tatuażach? Jeżeli to rzeczywiście jakaś zabójczyni to chyba nie najlepszy pomysł żeby ją obrażać?
Po za tym to naprawdę miła i urocza dziewczyna, może próbuje naprostować sobie życie? Każdy ma jakieś wady: Ty ćpasz, ja jestem kaleką, więc czemu chcesz się od kogoś odcinać tylko dlatego że jest majchrem?

- MIR*
- wyszeptał wystraszony. Oczy miał rozbiegane, drżał mu głos. Mimo to zatoczył swoimi chudymi, długimi rękami szerokie koło symbolizujące ziemski glob. Na co zdziwiony Kałamarnica podrapał się po tatuażu.

- Ta stacja kosmiczna ?

- Nie durniu, MIR.
- i znów wykonał ten sam gest. Każdemu kiedyś kończyła się cierpliwość, nawet Czece, w którego głosie mimo uprzejmości zaczęło pobrzmiewać zniecierpliwienie:

- Słuchaj stary, nie chcę być wobec ciebie niemiły, ale może powinieneś odpocząć trochę od ćpania? Podobno po odwyku smakują jeszcze lepiej. Jak chcesz to ci mogę pomóc w odtruciu, a potem wyliczyć ci dawki żebyś nie przedobrzył, tak jak teraz.

Jeż cofnął się do ściany i bezwładnie zsunął się po niej żeby za chwile skulić się w kucki. Faktycznie wyglądał jak ogromny pająk. Do tego to jego bujanie się do przodu i tyłu... Naprawdę musiał przyćpać i tym razem przegiąć, ale kurwa kiedy? Skoro przez cały czas byliście wszyscy razem... Może ten szlug?

Netrunner za bardzo nie wiedział co ma zrobić. Mając w głowie, tylko to żeby dzieciaki nie naćpały się tego gówna co Ału, podniósł rzucony na ziemię niedopałek i wrzucił go do kieszeni. Widząc, kumpla wpadającego w lekki stan odrętwienia spróbował go pocieszyć jakimiś tekstami w stylu:

- Wszystko będzie dobrze…

- Nikt ci nie zrobi krzywdy

- Jesteś bezpieczny
– ale i tak trzymał się na bezpieczną odległość żeby odskoczyć jakby koledze nagle coś do łba strzeliło. Stracił też całą chęć do dalszego roztrząsania sprawy i dopytywania o szczegóły, bo do Pająka nic już nie docierało. Zamknął się w swoim świecie, kiwał się i pieprzył coś pod nosem. Potrwało to dłuższą chwilę. Czeka usłyszał w końcu wyraźne:

-Pracować! – z ust Jepy. Miał jednak chwilę czasu na przemyślenie sobie sprawy pilnując żeby nie zastała ich w takiej kompromitującej sytuacji Cierep. Nim zdecydował co dalej zrobić z ćpunem doszedł do wniosku, że pewnie ktoś z dawnych kumpli chemika przećpał na towarze wyprodukowanym przez niego i teraz chłopak czuje się winny. Możliwe.

Nim Pająk wrócił do siebie z pokoju Czeki wysunęła się Rusłana i gestem ręki przywołała do siebie chłopaka szepcząc mu do ucha:

-Zabierz go stąd.

Na szczęście dla Grigorija sam Jepa wstał i dalej bujając się jak pierdolony Rezus ruszył w stronę swojego laboratorium. Zatrzasnęły się za nim drzwi. Widząc to netrunner, z westchnieniem ulgi, postanowił mu nie przeszkadzać. Musiał przecież wrócić do sali ćwiczeń i poinformować Dimę, że Jeż miał odjazd. Tak też zrobił.


*Mir - świat.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 09-06-2014 o 15:02.
rudaad jest offline  
Stary 09-06-2014, 03:33   #25
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Na wzniesiony toast Cierep uśmiechnęła się niemrawo i wypiła zgodnie szklankę wódki. Wykręcająca twarz ochyda została pogrzebana dopiero zagryzieniem chleba i kiełbasy. Tradycja rosyjskiego powitania została przypieczętowana a uczta zaczęła się na dobre. Mimo swojej bardzo wątłej budowy dziewczyna zdołała nawpychać w siebie dość sporo. Dorównała nawet bardziej głodnym chłopakom. W trakcie sama nie gadała zajęta pożeraniem. Patrzyła tylko na towarzyszy z naturalną ciekawością, czy chęcią ich poznania.

Poznawać było całkiem… nawet nie tyle, że sporo ale i wszystko. Także na zarządzenie Gieroja potrząsła ochoczo głową. Zostawiając swoje rzeczy ciągle na wbitym w ścianę gwoździu udała się wraz ze wszystkimi na zwiedzanie. Naturalnym również było, że podążała tuż za przewodnikiem i oglądała ichni dobytek. Cóż. Warunki jak warunki. Były różne. Czasem lepiej, a czasem akurat tak… Nie było źle i w prawdzie nie miała na co marudzić. Nawet nie miała tego w zwyczaju. Na pewno w takich repertuarze pomieszczeń jakieś lokum znajdzie się też i dla niej. Nawet się z tym nie śpieszyła, a chłopaki nie prowadzili na siłę do jakiegoś jej przydzielonego pomieszczenia, więc nie było z tym ciśnienia.

Ćwiczenia od razu po śniadaniu były czymś innym, niż to, do czego przywykła. Zwykle ćwiczyło się przed posiłkami a nie po nich, ale cóż. Skoro tak chcą to czemu by się nie przyłączyć? Odrobina ruchu zawsze człowieka rozbudzi, szczególnie po długiej i nużącej podróży. Ściągnęła więc bluzę i została w cienkiej podkoszulce. I tutaj niestety ci, którzy na coś liczyli mogli się rozczarować. Czym chwalić się nie było a nawet perspektywa nadrobienia brakujących do Dziatwy lat nie rokowała na jakąś poważną poprawę. Decha taka sama z przodu jak i z tyłu. W małej Sikorze była tylko nadzieja, że za jakieś dwadzieścia lat będzie z niej babeczka. Dziatwa miała już swoich amantów. Chudy i niedożywiony szczypior jednak nie zachwycał i lepiej wyglądał poubierany. Przynajmniej tak nie straszył.

Do zawodów nie poczuwała się aż tak stanowczo jak walczący do ostatniej kropli potu chłopaki. Nie znaczyło to, by pokazać się od nie wiadomo jak słabej strony. Ot, wystarczyło dla dziewczyny tyle, by wykazać się w nadążaniu ich tempem. Nie wszystkie ćwiczenia wykonywała rutynowo, a niektóre robiła po raz pierwszy. Na przykład te, w którym została zaskoczona stanem pleców Gieroja. Niemal odskoczyła jak po nieoczekiwanym ukłuciu igły. Później okazało się, że było to równoznaczne z odpadnięciem z rywalizacji. Z początku chciała wrócić, jednak złapana za rękę przez Sikorę odpuściła, mając skrzywienie zaskoczenia metalowymi implantami na twarzy. Może sam fakt ich posiadania nie był niczym niezwykłym, sama również miała swój, jednak sposób dowiedzenia się o nich na swojej skórze należał do tych, po których rozbiegają się ciarki po ciele. Zasiadła obok palaczy i sączyła buteleczkę wody. Dalej przyglądała się zaciekłej rywalizacji a jej zainteresowanie wzmogło jeszcze bardziej wyjście przed szereg cioci. Było widowiskowo, do czasu...

Na rąbnięcie Dziatwy o ziemie młoda dziewczyna wyprostowała się jak zaalarmowany pies i niemal nagle wstała na nogi. Jej twarz wyglądała dość niecodziennie, nawet dla osób które jej nie znały. W mgnieniu oka wyglądała na zwartą i gotową, skupioną i wnikliwe wpatrującą się w Rusłanę. Wyrysowana powaga nie przypominała zbiegu okoliczności, czy czegoś w tym przypadkowego. Stała tak parę chwil w bezruchu, nie zwróciła nawet uwagi, że jej nagły ruch rozlał wodę na cienką podkoszulkę ani na to, że cały czas ją wylewała trzymając przychyloną butelkę. W końcu jej kamienny wyraz twarzy będąc świadomym, że ciocia jest otoczona odpowiednią opieką, wypełnił się przejęciem o jej los a z zachowaniem powróciła do relatywnej normalności.

- O nie… - odparła ze zmieszaniem na przemoczone ubranie - Doktor Repnin prosił, by nie moczyć opatrunków… - dopowiedziała z jednoczesnym przejęciem o Dziatwę i wytyczne doktora. Nieco zdezorientowana odstawiła pustą już butelkę, wyszła z kałuży a wolnymi dłoniami odkleiła od siebie przylegający materiał. Nieporadnie nie wiedziała co z tym fantem zrobić. Zastanawiała się nad wysuszeniem tego, choć nie przyszło by to szybko. Odklejając od siebie cienki materiał faktycznie można było zobaczyć wspomniany opatrunek w formie bandaży. Ich faktura nawet przebijała się przez podkoszulkę. Zaczynała się gdzieś na pępku a kończyła nad miejscem, gdzie u normalnej dziewczyny powinien zaczynać się dekolt. Może dla tego było tak płasko?
 
Proxy jest offline  
Stary 09-06-2014, 12:03   #26
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Reakcja Cierep na upadek Rusłany podczas ćwiczeń zaskoczyła wszystkich, bo jedyne dwie osoby, które zdawały się posiadać jakiekolwiek pojęcie o dziewczynce za bardzo zajęte były udowadnianiem sobie nawzajem, że są równe. Reszta nie potrafiła dopasować faktów do okoliczności.

Choć przez myśli zaczynały przemykać się wam pierwsze skojarzenia z tym, że być może Dziatwa nie wybrała sobie waszego kalekiego kumpla przypadkowo? Albo, że mała Cierep jest zwyczajnie bardzo wrażliwą dziewczyną, którą boli bardziej czyjaś krzywda, niż jej własna? Może to jeszcze coś innego...

Mieliście mnóstwo pytań, ale żadnych odpowiedzi. Burzę wątpliwości w waszych głowach przerwał głos małolaty, którą mieliście się zajmować:

- O nie… Doktor Repnin prosił, by nie moczyć opatrunków…

"No nie,kurwa, przysłali wam ją jeszcze do tego wszystkiego chorą? A co będzie jak umrze i to bez naszej zasługi?" - przez myśl przemknęło Gierojowi.

Popatrzyliście po sobie: Wydra na Gieroja, Gieroj na Sikorę, Sikora na Wydrę. Przypomnieliście sobie, że jakoś tak wyleciało wam ze łbów zupełnie przygotowanie kąta dla nowej koleżanki żeby spokojnie mogła się przebrać w coś suchego lub zmienić opatrunki w razie potrzeby. Teraz ktoś albo będzie musiał się podzielić z nią swoją miejscówką albo trzeba na szybko coś wymyślić. Żeby ratować sytuację i dać chwilę chłopakom na zastanowienie odezwała się Sikora, przemykając przez salę i z powrotem żeby podnieść koszulkę Czeki, którą miała na sobie wcześniej Dziatwa.

-Musisz się przebrać! Masz tą, będziesz mogła sobie zrobić z niej namiot, a powinna być w miarę świeża... chyba. - powąchała T-shirt - No prawie świeża - roześmiała się mała, ale i tak z ukosa spojrzała na swoich kumpli z gangu pytając oczami - "no panowie, gdzie mam ją zaprowadzić?".
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 09-06-2014 o 12:06.
rudaad jest offline  
Stary 09-06-2014, 19:25   #27
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Gieroj prowadząc ćwiczenia czuł rozpierającą go dumę, kiedy zaczynał zbierać grupę patrzyli na niego jak na wariata kiedy codziennie katował się na drążkach. Teraz udało się ich zaciekawić i zachęcić na tyle, że sami chcieli uczestniczyć w treningach.
Rozgrzewka poszła gładko, potem trudniejsze ćwiczenia. Zaklął w myślach czując jak Cierep odbiła się od jego pleców, nie chciał tak od razu odkrywać wszystkich, kart. Już jego oczy sugerowały że coś jest z nim nie tak, a plecy upewniłyby o tym nawet upośledzonego milicjanta po lobotomii. Ale cóż stało się, skoncentrował się ponownie na ćwiczeniach, pilnując by mięśnie pracowały na maksymalnym obciążeniu, by każdy ruch był tak efektywny jak to tylko możliwe. W międzyczasie posłał mimowolny uśmiech najmłodszej w grupie Sikorze, lubił te małą, wszędzie jej było pełno i przy całym jej cwaniactwie i bezczelności była niesamowicie sympatyczna.

W końcu zostali we trzech, on, goniący resztkami sił, ale zbyt zdeterminowany by odpuścić Czeka i Wydra, który gotów był odlać się na AV OMONu byleby nikt nie pomyślał, że tchórzy albo odpuszcza. Trzeba było przystopować chłopaków bo jak złapią jakieś kontuzje to będzie z tego wszystkiego więcej problemów niż pożytku. Uśmiechnął się po przyjacielsku i powiedział:

-Nie zróbcie sobie krzywdy.

Obaj pokręcili głowami, gotowi zaliczyć glebę byleby tylko nie odpuścić. Trzeba było ich jakoś bezpiecznie zmusić do kapitulacji, świeca w podchwycie nadawała się do tego idealnie. Po chwili odpadł Czeka, a Wydrze już nie brakowało kiedy do akcji weszła Dziatwa. Zajęła miejsce chłopaka który właśnie rozcierał obity zadek.

-Kalistenika tak?

Rzuciła z dziwnym uśmiechem i zaczęła ćwiczeniem spoza zasięgu możliwości reszty grupy. Dima tylko się roześmiał i skinął głową, akceptując wyzwanie. "Dawaj potancujem, pasmatrim co w tobie siedzi" - pomyślał dyktując następne ćwiczenie. Godny przeciwnik pobudził w nim wolę walki, teraz to już nie były żarty. Jak zawsze w podobnej sytuacji gotów był walczyć do upadłego. Przechodził kolejne ćwiczenia a jego organizm reagował na zwiększający się poziom trudności narastającym bólem pleców. Kiedy robił pompki w stójce na drążku czuł rozgrzane do białości ostrza bólu wbijające się w kręgosłup, prawe tak jak w czasie wypadku. Bardziej wyczuł i usłyszał, niż zobaczył jak jego przeciwniczka spada, pot zalewał mu oczy, a ból utrudniał skupienie wzroku. Zeskoczył z drążka i powstrzymując się siłą woli by, jak dopomniał się tego jego udręczony kręgosłup, nie zwinąć się z bólu na podłodze, pochylił się nad Dziatwą i zapytał.

-Cała jesteś?

Pokiwała głową a Dimę uderzyło, że zdecydowanie za blisko i zbyt długo się nad nią pochyla. Odsunął się, przez mgłę bólu analizując co go tak nakręciło - połączenie zmęczenia bólu i jej widoku? Zapachu?
Myśli uciekały, odszedł kawałek i bez żenady wbił sobie w udo szprycę z "czymś w rodzaju metamorfiny". Tak to przynajmniej określił Jepa kiedy mu dawał cztery takie. Wyraźnie dał też do zrozumienia, że nieprędko będą następne, w zasadzie to nie miał pewności czy w ogóle uda się dostać surowce. Trudno. Zastrzyk był mu potrzebny, już po chwili był w stanie logicznie myśleć i rozejrzeć się dookoła. Jepa, Czeka i Dziatwa właśnie wychodzili.

- O nie… Doktor Repnin prosił, by nie moczyć opatrunków…

"No nie,kurwa, przysłali wam ją jeszcze do tego wszystkiego chorą? A co będzie jak umrze i to bez naszej zasługi?" - przez myśl przemknęło Gierojowi. Ledwo zdążyli wymienić spojrzenia kiedy pierwsza zareagowała Sikora wciskając nowej koszulkę którą zostawił Czeka. Dima zaśmiał się widząc w co mała chce ubrać Cierep.

-Sikora zostaw ten worek po ziemniakach, u mnie znajdzie się coś odpowiedniego, mam bandaże a do tego czysty ręcznik, wczoraj uprałem, chodźcie!

Ruszył przodem, w zasadzie miał zamiar dać młodej prezent dopiero później, ale skoro już tak wyszło to trudno. Kilkanaście kroków korytarzem i już otwierał drzwi kopniakiem. Stalowe wzmacniane wrota uchyliły się z niechętnym zgrzytem, nadal były najsolidniejsze w bunkrze, mimo, że już pierwszego dnia skuł beton, którym wypełniona była przestrzeń pomiędzy pancernymi płytami i zastąpił go starymi materacami dla wytłumienia. Wszedł do swojej kwatery. Wzdłuż jednej ze ścian od samego sufitu do podłogi ciągnął się długi stalowy regał w którym część przegniłych półek Dima połatał tak by stworzyć blat i trochę miejsca na drobiazgi wśród których honorowe miejsce zajmował odrapany, poobijany wzmacniacz i cztery duże, sponiewierane kolumny. Na drugiej była przytargana z szatni, lekko pordzewiała, stalowa szafa na ubrania, zrobiony ze stalowego pręta wbitego w ścianę wieszak, proste, jednoosobowe łóżko na metalowej ramie stojące na nierówno obciętym kawale zgniłozielonego linoleum. Ściana naprzeciwko wejścia zastawiona była kilkoma starymi skrzyniami po amunicji. Podłoga była czysta, na wieszaku suszyło się pranie, łóżko równiutko zaścielone brunatnymi wełnianymi kocami. Dima szybkim krokiem podszedł do szafy, otworzył ją i z górnej półki zdjął czysty choć nieprawdopodobnie sprany ręcznik i rzucił dziewczynom po czym z wieszaka wewnątrz szafki zdjął nowiutką zieloną koszulkę z wymalowanym od szablonu gąsienicowym spychaczem na piersi.

-Wysusz się i sprawdź opatrunki, jak trzeba zmienić to mogę pomóc, a jak nie to przymierz, powinna pasować.

Powiedział wyciągając do Cierep koszulkę z uśmiechem.

-Jesteś teraz jedną z nas, należy Ci się odpowiedni uniform. Potem znajdziemy ci jakieś lokum.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 10-06-2014 o 10:39.
Durendal jest offline  
Stary 10-06-2014, 13:04   #28
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Gdy Gieroj pogardził propozycją Sikory, mała skrzywiła się i chciała odpyskować coś w stylu - "a może mam zostawić Tobie skoro nosiła Dziatwa?". Przemyślała jednak szybko skutki takiego postępowania i ostatecznie nic nie powiedziała żeby nie zaostrzać sytuacji... Szła tylko skwaszona za wszystkimi do pokoju Dimy, przyciskając do siebie znalezioną koszulkę. A wystarczyło wcześniej jej wszytko wyjaśnić i byłoby po sprawie. Mimo wszystko, mała była tylko dzieckiem i równie szybko jak się obrażała, tak szybko zmieniała nastawienie wracając do swojego zwykłego dobrego humoru. Tym razem nie było inaczej. Widok koszulki przygotowanej dla Cierep przez ich dowódcę roztopił jej śmieszny upór. Uśmiechnęła się szeroko i patrząc wielkimi oczami na wszystkich w pokoju rozsądnie oceniła sytuację:

- Tu się ma rozbierać? Nie przesadzasz trochę? Daj jej chociaż jakiś koc albo niech idzie do mnie. Jak będzie coś trzeba to będę wołać.

Z zapałem złapała Cierep za rękę i pociągnęła ją do drzwi na przeciwko pokoju Dimy. Sikora kątem oka zauważyła, że w salonie praktycznie na przeciwko wejścia do korytarza rozgrywała się scena z udziałem Jepy i Czeki. "O nie, nie" - postanowiła sobie małolata zagadując Cierep żeby ta nie miała okazji obserwować przepychanki w holu:

-Chodź, pokażę Ci co mam u siebie! Tu jest mój pokój. Możesz mieszkać ze mną, ale nie ma za dużo miejsca... i będziemy potrzebowały drugiego krzesła.

Drzwi do starej kanciapy na szczotki i środki czyszczące otworzyły się ze zgrzytem. Dziewczynka pociągnęła za sznurek i zapaliła się potwornie brudna fioletowa żarówka. W tym dziwacznym oświetleniu miejsce, w którym mieszkała dziewczynka wyglądało karykaturalnie, jeśli nie groteskowo. Chociaż sama Sikora wydawała się zachwycona swoim maleńkim kawałeczkiem świata:
Po lewej stronie od wejścia stał wysoki regał ciągnący się na całej długości pokoiku. Na nim pełno było wszelkiego śmiecia - porwanych piłek, osamotnionych rączek różnych lalek, kolorowych szmatek, sznurków, skrawków materiału, opakowań po gumach, pustych puszek i przezroczystych butelek, zapleśniałych tomów książek z obrazkami i błyszczących elementów nieznanego pochodzenia - jakichś wypolerowanych kranów, gałek, kluczy. Trochę zdezelowanych zabawek - odrapanych resoraków, jeden zabawkowy wózek z porwaną czerwoną gondolką bez rączki i kółek, pojedyncze klocki (każdy od innego zestawu). Był też komplet różnego kształtu portfeli i taniej, tandetnej biżuterii. Wszystko ozdobione było papierowymi zwierzakami i pogniecionymi kwiatami z krynoliny.
Czego mała dziewczynka mogłaby sobie więcej życzyć? - Było kolorowo, pełno i wszystko należało do niej!
Chociaż miejsca faktycznie było jak na lekarstwo to na przeciwko drzwi na podłodze leżał wysłużony materac obity materiałem w niebiesko, różowe paski. Na nim haftowana poduszka, jakie zwykle widuje się na drogich sofach, częściowo przykryta porwaną plecioną narzutą na łóżko. Na honorowym miejscu, jakże by inaczej, siedział niewidomy miś z urwanymi uszami i tylko jedną łapką. Sikora próbowała go zasłonić przed wzrokiem reszty zaglądających do pokoju, ale i tak wszyscy wiedzieliście, że tam był, a mała z nim spała. Z prawej strony pokoju stało plastikowe krzesełko i niski dziecięcy stolik - niestety nogi zupełnie nie pasowały do mebelków, ale i tak to miejsce było najpiękniejsze na świecie dla małej Sikory!

Dla reszty gangu stanowiło niezgłębioną zagadkę - jak w tak krótkim czasie znów udało się jej tego wszystkiego nachomikować? No nic, przynajmniej dziewczyny mogły zostać same.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 10-06-2014 o 21:54.
rudaad jest offline  
Stary 11-06-2014, 00:55   #29
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Nie wiadomo dokładnie co w Dziatwie wywołało reakcję Jepy, ale Wydra wiedział jedno – Jeż nie na darmo nosił dziargankę z dziurszlakami symbolizującą wieczną czujność. Niektórzy twierdzili, że miał paranoję, ale czymże była paranoja jak nie absolutną percepcją? Jepa nie raz udowodnił Wydrze, że potrafi analizować wszystkie niezwykłości a pozornie niezwiązane drobiazgi łączyć w spójną całość, dzięki temu uniknęli wielu kłopotów w poprawczaku im. Lenina, popularnie zwanym Bardachem. Kirył wspomniał ów przybytek – bród, wilgoć, agresja, wieczne bójki i kradzieże. I białe kafelki na ścianach. Były wszędzie – na salach sypialnych, korytarzach, w jadalni, kuchni, spiżarni, sali ogólnej, kaplicy. Nawet w przybudówce służącej jako szopa na narzędzia. Dzięki temu, cały budynek wyglądał jak kibel i od tego właśnie wzięła się jego potoczna nazwa, wszak bardacha oznaczała toaletę – tak przynajmniej głosi jedna teoria. Druga, ciesząca ucho każdego koprofila, jest nieco mniej przyjemna, lecz daleko bardziej dosadna – według tradycji, której początki nie są dobrze znane, podczas każdego buntu podopiecznych, osadzeni smarowali ściany gównem. Smród był taki, że zawsze trzeba było miesiąc wietrzyć wszystkie pomieszczenia. Całkiem jak w kiblu.
Kirył zostawił wspominki za sobą, gdy Jepa wyszedł z Gierojem pogadać. Cóż podpowiadał kompanowi jego instynkt? Z jakimi demonami walczył omotany narkotykiem mózg? Zamiast roztrząsać dogłębnie tą kwestię, Wydra postanowił zwracać baczną uwagę na działania Dziatwy. Z pewnością kryło się w niej więcej niż widziało oko, lecz trzeba było przyznać, że to, co oko widziało też było niczego sobie.

- Cierep, może chcesz zobaczyć jak jest u mnie? Przy odrobinie szczęścia znajdziesz tam jakieś dobre ubranie na zmianę. – zaproponował nowej.

Pierwszym co się rzucało w oczy po wejściu do pokoju Wydry były manekiny sklepowe, których rzędy stały równiutko na środku pomieszczenia. Niektóre stanowiły wierne przedstawienie postaci człowieka, inne ograniczały się tylko do modelu korpusu stojącego na aluminiowym drążku, były też i abstrakcje, stanowiące jakąś formę pośrednią między sztuką nowoczesną, chorym dążeniem do podniesienia sprzedaży ubrań a klasycznym sklepowym manekinem. Na nich wisiały różne ubrania obwieszone małymi dzwoneczkami. Cała instalacja stanowiła salę treningową Kiryła, w której spędzał po kilka godzin dziennie, aby utrwalić pamięć mięśniową dłoni. Część ściany po lewej stronie zamieniona została na dwumetrową, bo ograniczona rozmiarami bunkra ścianką wspinaczkową dla zaawansowanych. Na niewielkich uchwytach można było trenować zwis na palcach czy metr trawersu. Na regale obok spoczywały liny, bloczki, uprzęże i karabińczyki wspinaczkowe. W ciasnym pomieszczeniu nie dało się poćwiczyć ich użycia, jednak podczas włamów stanowiły nieoceniony sprzęt. W rogu stał masywny stół z grubym blatem, służący za pulpit do wszystkiego, a najczęściej będący po prostu warsztatem ślusarskim i mechanicznym. Farelka i skrzynka narzędziowa stały na blacie, zaś pod nim walały się zamki drzwiowe przeróżnego kształtu i proweniencji oraz części silników samochodowych. Z większością zdobytych przedmiotów wiązała się jakaś historia. Ot, na przykład ze stołem.

Na ścianie naprzeciwko wejścia stała połamana szafa, która nie przeszła prób wytrzymałościowych – podczas napadów agresji Wydra wyładowywał się właśnie na niej rzucając w drzwi ciężkim kluczem, zepsutym tłokiem, lub po prostu waląc mebel z buta. Jepa wielokrotnie proponował mu już prochy na uspokojenie, ale Kirył cały czas twierdził, że nic mu przecież nie jest. Sama szafa skrywała kilka sztuk ubrań, tym razem bez dzwoneczków, stary wojskowy noktowizor, plecak, komplet brzytew do rezania kieszeni i inne drobiazgi. Wydra nie bez dumy zaprezentował zakupiony z demobilu sprzęt do widzenia w ciemności. O coś takiego było ciężko. Odkładając fant na półkę dotknął swojej czarnej peleryny, z którą kojarzyło mu się tylko jedno. Niecały rok temu czuł siąpiący, zimny deszcz i próbował przebić wzrokiem ciemność aby dostrzec jasny, gigantyczny kształt odcinający się na tle granatowego nieba. Wypatrywał go, choć nie chciał, żeby kiedykolwiek się pojawił.
-A to moje kojo – zakończył prezentacje wskazując kilka karimat i kołdrę spoczywające na ziemi. – W sumie Cierep dobrze trafiłaś. W bunkrze mamy spokój, jest woda, prąd, jest względnie ciepło. Podoba ci się jakieś ubranie? – dodał, udając że nie widzi wyrazu twarzy Sikory. Gdyby wzrok mógł zabijać, to już by nie miał głowy. Z Sikorą wiązała go ciężka do zdefiniowania relacja – ni to kumplowska, ni to partnerska, ni to zawodowa. Dziewczyna odwracała uwagę frajerów, których kroił Wydra, za co odpalał jej dolę. Oprócz tego, po kilku, czy może kilkunastu godzinach kłótni, Sikora wynegocjowała z doliniarzem przyznanie funduszu na ubrania – musiała przecież dobrze wyglądać, aby móc zaczepić frajera i skupić na sobie jego wzrok, gdy Kirył robił mu skórę zza parkanu. Ubrana w łachmany nie dałaby rady. Dlatego „na stanie” pojawiły się całkiem dobre ciuchy, w których dziewczyna paradowała na robocie. Ze względu na fakt, że miała tendencję do brudzenia ich, poza pracą wisiały w szatni i na manekinach. Teoretycznie wszystko to było wspólne, w praktyce Sikora traktowała ubrania jak własne, w końcu tylko na nią pasowały.
- I jak? Git mam królestwo? He, raczej zrujnowane księstwo, ale co tam. Kirył spojrzał na zebranych ciekaw reakcji nowych. Stara gwardia znała to pomieszczenie. Netrunner Czeka zwykle pomagał mu we włamach do mieszkań, gdzie w okolicach były kamery i zabezpieczenia elektroniczne, z którymi Wydra by sobie nie poradził. Współpraca układała się dobrze, jak dotąd nie było między nimi większych zgrzytów, jak na przykład na linii Wydra - Gieroj. Szef bandy trzymał wszystko żelazną ręką, a Kirył był nienawykły do posłuszeństwa. Nie wyniósł goz domu, nie nauczył się w szkole ani tym bardziej w poprawczaku. Poza tym, Gieroj używał wszystkich słów, które Wydra uważał za zakazane: dobry, miły, daj, posuń się, chłopiec, nieskrańcowana kurwa. Doliniarz najczęściej reagował złością, ale Dimitrii nic sobie z jego wybuchów nie robił. W sumie jednak Kirył uważał, że były wojskowy nadawał się na szefa – potrafił wiele zorganizować, patrzył w przyszłość i dbał o bandę. A dzięki treningom wszyscy byli w daleko lepszej kondycji i potrafili co nieco z samoobrony. W wykonywanym fachu jedynymi sportami dla Wydry były biegi i wspinaczka, ale z radością przyjmował inne ćwiczenia pozwalające mu się wyładować i rozluźnić. Gieroj niezaprzeczalnie był najlepszym szefem jakiego znał, choć na tym polu zazwyczaj nie miał wybitnej konkurencji – ani szkolni nauczyciele, ani wychowki z Bardacha nie były jakimiś utalentowanymi jednostkami.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 11-06-2014 o 19:38.
Azrael1022 jest offline  
Stary 11-06-2014, 09:32   #30
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Sikora zabrała Cierep do siebie. Wydra i Gieroj odprowadzili je do progu pokoju i sami zauważyli, że coś dziwnego dzieje się w salonie. Czeka z Japą jakby się przepychali, o czymś z ożywieniem dyskutowali. Nie wyglądało to dobrze dlatego też Dima zamknął dziewczynom drzwi do pokoju. Wyglądało to na zwyczajny akt szacunku dla prywatności czternastolatki, ale miało głębszy sens ukrycia sceny przed oczami Cierep. Wydrę uderzyło to, że Dziatwa tak łatwo okręciła sobie Kałamarnicę w okół palca - na jej skinienie natychmiast, jak pies, przybiegł do niej i wysłuchał polecenia. Jakiego - nie słyszeli. Tak czy inaczej Wydra nie ufał nowej przyjaciółce kumpla zwłaszcza, że wprowadzała tyle kontrowersji w grupie, a dymu bez ognia nigdy nie widywał. Jeszcze bardziej wkurwiającą rzeczą było nastawienie Gieroja do jej obecności pod ich dachem - jemu też stał na widok dziewczyny. Jeszcze do tego popisywał się przed nią... W sumie Kiryłowi też się podobała - cała męska część gangu miała jakiś wypaczony gust albo zwyczajnie dawno nie miała okazji umoczyć, a hormony buzowały. Widać, żeby to ukryć wszyscy śmiali się z tego powodu tylko z Grigorija...

Dla Dimy sytuacja była prosta - Dziatwa była godnym dla niego przeciwnikiem. Zdobyła jego szacunek tym, że potrafiła wstawić się za inną osobą i dać z siebie wszystko, nie rezygnując do samego końca. Potrafiła coś pokazać. Co najważniejsze jednak... pierwszy raz od roku widział Czeke takiego zadowolonego. Rozumiał, że Grigorijowi nie łatwo jest nawiązywać kontakty, a tym bardziej zbliżyć się do kogokolwiek. Nawet jeśli by chciał i zdobyłby się na odwagę to sielanka kończyła się w momencie zdjęcia maski.

Pamiętał jak Sikora zareagowała za pierwszym razem gdy zobaczyła go bez osłony na twarzy - najpierw krzyknęła, a chwilę później odsunęła się z obrzydzeniem. Długo musiał jej tłumaczyć, że nie ma co się bać i nie wypada pokazywać, że nie można na coś patrzeć - to świadczy o słabości, a poza tym to Czeka nie wygląda aż tak źle...


Nie trzeba mieć kasy żeby zrobić coś fajnego. Jeśli widzę, że ktoś w coś wkłada dużo pracy to potrafię odpłacić tym samym, więc polecam się na przyszłość



Niestety wyglądał. Tym bardziej w okół Dziatwy należało chodzić na palcach i ustępować byle tylko jej nie wystraszyć. Dima sam klął się w myślach, że tak skrewił sprawę ogłupiony bólem przystawiając się do dziewczyny.

W końcu sam Jepa wyszedł z salonu, a Czeka poszedł za nim mając coś do powiedzenia o całej sytuacji reszcie. Na szczęście Sikorka miała więcej rozumu niż większość dzieciaków w jej wieku i czekała na sygnał żeby wypuścić z pokoju Cierep, jak już będzie po wszystkim.

Mała w między czasie nim wszystko ucichło zajmowała Cierep wszystkim co miała w pokoju. Pokazywała jej wszystkie swoje zabawki i pytała co ona miała u siebie, a czego jej będzie tutaj brakować, bo zawsze można poprosić Wydrę żeby zdobył jakiś fant, a do tego czasu może sobie wybrać coś u niej, bo sama Sikora ma dużo, a jeszcze więcej przyniesie sobie dzisiaj. Była cwana, ale też chciała żeby nowa została z nimi. Zawsze to jakaś odmiana od wiecznie melancholijnego Czeki, wymagającego Wydry, nieprzytomnego Jepy i opiekuńczego Gieroja.

Jak na znak dziewczyny wyszły z pokoiku, gdy było po sprawie. Za zachętą Wydry poszli do królestwa doliniarza i jeśli to sypialnia Sikory była zapchana to trudno było określić ścisk jaki panował u Kiryła. Pokoje nie były duże, a u niego nie było nawet tyle miejsca żeby wszyscy swobodnie weszli. Widać o to też chodziło złodziejowi, bo dzięki temu mógł przy każdym ruchu ćwiczyć swoje umiejętności od razu otrzymując wyniki w postaci dźwięku dzwonka na manekinie lub ciszy, gdy udało mu się żadnego nie trącić.

- Podoba ci się jakieś ubranie? - zapytał po prezentacji Kirył Cierep.

Sikora posłała mu zabójcze spojrzenie. Gdyby umiała pewnie byłoby też pełne pogardy. Przecież każdy widział, że nawet na manekinach ciuchy ledwo się trzymały i nie dało się ich naciągnąć dalej niż na szyje drewnianych i styropianowych postaci. Nic jednak nie powiedziała, bo sama wcześniej zaproponowała nowej, że się z nią podzieli.

Najmłodsza członkini gangu na ogół przyjaźnie podchodziła do wszystkich, których spotykała, a oni traktowali ją z troską lub delikatnością. Jedyny Wydra nie rozczulał się nad nią. W sumie różniło ich zaledwie 5 lat. Dlatego też nie pomógł jej gdy spadała z rusztowania w siłowni, choć miał taką samą odległość - wyciągniętej ręki - co Czeka.
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 11-06-2014 o 12:36.
rudaad jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172