Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-09-2016, 15:30   #51
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeśli tu mieli szukać ratunku... zapewne równie dobrze byłoby położyć Tinę na porośniętym chwastami trawniku i kroić zardzewiałym nożem.

- Idealne miejsce na horror, albo przynajmniej thriller - powiedział Star, co Felitia skwitowała lekkim skrzywieniem ust.

Zapewne miała rację. Z pewnością komentarz Stara był nie na miejscu. Ale co miał powiedzieć? Że ma wrażenie, że coś jest nie w porządku, czy że przylecieli tu całkiem niepotrzebnie?
Oczywiście mogli rozwalić drzwi i włamać się, czy to jednak cokolwiek by dało? Zapewne w środku dom był tak samo zapuszczony, jak jego otoczenie.

Zanim jednak Star zdążył przedstawić swe poglądy, jego niejasne przeczucia się spełniły.
Oczywiście mógłby napuścić dwa-trzy Primageny na tajemniczego strzelca i zrobić z niego żer dla Robali, jednak uznał to za lekką przesadę.
A nuż by się udało załatwić sprawę po dobroci, zaś 'tubylec' potrafiłby im udzielić przydatnych wskazówek?
Żałując nieco, że nie ma pod ręką Rica, który mógłby znać strzelca z myśliwską fuzją, powiedział:

- Potrzebujemy lekarza. Mamy ranną.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-09-2016, 09:09   #52
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wylot strzelby skierował się w kierunku głowy Stara.

- A co mnie to do chuja pana obchodzi? Wynoście się!
- warknął strzelec.
- Już idziemy, idziemy - zapewnił Star. Zdecydowanie nie odpowiadała mu wizja zostania nafaszerowanym ołowiem. Zrobił krok w stronę 'Aurory' i pociągnął za sobą Felitię. - Jesteś pewna, że tutaj się urodził panicz Reco? - spytał.
Nim kobieta zdążyła odpowiedzieć, usłyszeli znów gburowaty głos strzelca.
- Coś ty powiedział?!
Nic do ciebie, pomyślał Star.
- Pytałem ją. O Reco. A o co ci chodzi? - rzucił w stronę gościa z dubeltówką.
- Jakiego Reco?
- Reco Onile’a
- podsunęła Felitia - Podobno kiedyś tu mieszkał.
- Panicz... - mężczyzna opuścił broń, ale wciąż zachowywał się nieufnie. - Co o nim wiecie? Czego chcecie? Nie ma go tu!
- Skoro jest gdzie indziej, to jasne, że go tu nie ma
- odparł Star. - Żyje, ma się dobrze, jest niedaleko. Jeszcze coś chciałbyś o nim wiedzieć?
Felitia położyła dłoń na ramieniu towarzysza, by dać mu znać, że powinien nieco odpuścić.
- Nie wiemy, jakie piekło przeżył ten człowiek - powiedziała do niego, po czym zwróciła się do mężczyzny - Reco zaraz tu będzie. Jesteśmy jego towarzyszami. Tak jak ranna dziewczyna. Jesteśmy załogą statku, który pilotował Reco.
- I mam wam uwierzyć na słowo? Wróćcie tu zaraz z paniczem, albo... albo w ogóle nie wracajcie!
- strzelba znów została skierowana w ich stronę.
- Wrócimy - zapewnił Star.
- Jeśli Rico zechce tu przyjść - dodał cicho, gdy znaleźli się poza zasięgiem słuchu tajemniczego strzelca. - A nuż się okaże, że stosunki rodzinne zniechęcają go całkowicie do powrotu do rodzinnego domu.
- Musimy się spieszyć, chodzi o Tinę! - Felitia w miarę oddalania się, była coraz bardziej nerwowa. Widać odsłaniała prawdziwe emocje.

Gdy pokrótce opowiedzieli Reco sytuację, ten zasępił się.
- To nie był mój ojciec. To chyba Alfred, nasz kamerdyner. Dobra, wybaczcie za niego. Pójdę i z nim pogadam. Zajmijcie się Tiną.
- Zajmiemy się - obiecał Star, chociaż, prawdę mówiąc, nie bardzo wiedział, w jaki sposób mógłby dziewczynie pomóc. Potrzebowali szpitala i dobrego lekarza.
- Jak się czuje? - zwrócił się do pozostałych. - I co możemy dla niej zrobić?
Na leczeniu, niestety, nie znał się nic a nic. Mógł najwyżej trzymać Tinę za rękę i zapewniać, ze wszystko będzie dobrze.
- Tętno jest słabe, ale stabilne. - oznajmił Emil.
Reco wyszedł. Felitia zajęła się pilnowaniem aparatury, pod którą podłączyli Tinę.
- Niby z jednej strony udało nam się powstrzymać krwotok, ale z drugiej... ona powinna zacząć się wybudzać. A tego nie robi. - mówiła zmartwiona kobieta.

Star stanął obok leżącej dziewczyny.
- No dalej, moja droga. Przestań się obijać i otwórz oczy - powiedział. - Jesteś nam potrzebna. Mi też jesteś potrzebna - dodał. - No już... - Pogłaskał ją po głowie. - Pobudka, śpiąca królewno.
Tina jednak nie reagowała. A czas mijał sącząc się przez palce i odbierając nadzieję. Co gorsza, Reco też się nie pojawiał. Gdy minęło pół godziny, Felitia na głos wyraziła swoją obawę:

- Może ten strzelec go zaatakował? Nie wiemy w sumie jakie były relacje Reco... Z ojcem były napięte, bo on nie chciał przejąć rodzinnego majątku. Może powinniśmy sprawdzić...

Nim Star odpowiedział, na wyświetlaczu radaru pojawiła się kropka oznaczona literką R. Reco wracał, a wraz z nim ktoś jeszcze szedł. Nie był to jednak strzelec. Na pokład Aurory wsparta o ramię pilota weszła staruszka.

[MEDIA]http://www.lanisimpson.com/images/blog/old%20woman.jpg[/MEDIA]

- To jest Masha, moja... niania z dzieciństwa. - przedstawił kobietę Reco z niejakim zakłopotaniem - Niestety, sytuacja wygląda gorzej niż myślałem. Miejscowy doktor wyjechał a sprzęty zostały rozkradzione. Lepszą aparaturę mamy na pokładzie Aurory. Za to Masha dużo lepiej niż my zna się na leczeniu. To ona składała mnie do kupy, gdy rozrabiałem...
- Panicz był takim żywym chłopczykiem
- westchnęła z uśmiechem starowinka, po czym skierowała się do Tiny. Pogładziła dziewczynę po głowie, po czym na pobliskim blacie rozłożyła zawartość plecionej siatki - masę słoiczków i pudełeczek.

- Idźcie stąd - odezwała się cicho, acz stanowczo - Dziewczynie trzeba nie tylko lekarstw, ale i spokoju.
 
Mira jest offline  
Stary 25-10-2016, 19:01   #53
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wieści nie były dobre, wieści były złe. Sprzętu nie było, doktora nie było. Czy można było wierzyć w słowa Reco i umiejętności jakiejś znachorki? Star bardzo chciał w to wierzyć, ale...
To nawet nie był cień wątpliwości. To był cały ocean wątpliwości. Problem jednak polegał na tym, że nie bardzo było co zrobić.
- Zadbaj o nią - poprosił.
Niewypowiedziane 'uratuj ją' zawisło w powietrzu.
Wychodząc stale patrzył na leżącą bez ruchu Tinę.
- Co teraz robimy? - zapytała Felitia.
- Pójdę się rozejrzeć - zaproponował Star. - Co prawda wszyscy na kilka mil dokoła wiedzą, że do dworu nie warto przychodzić i nie ma co tu kraść, ale kto wie, czy się czasem nie napatoczy ktoś nieuświadomiony. Albo jakiś zapaleniec, któremu nie spodobamy się my, Aurora, lub my i Aurora równocześnie. Mało to dziwnych ludzi chodzi po świecie?
Widać po nim było, że mówi to bardziej po to, by znaleźć jakieś zajęcie i móc nie myśleć o tym, co dzieje się z Tiną.
- Idź. Tylko na siebie uważaj - powiedziała Felitia.
Reco nic nie powiedział, nie rzucił złośliwością w stylu 'Tylko nie zabłądź'. To mogło oznaczać tylko jedno - pilot, podobnie jak pozostali, bał się o życie Tiny.

* * *

Z ósemką Robali, które niczym pokraczne rzeźby rozstawione były w strategicznych miejscach, nie musiał się obawiać nikogo ani niczego. W pewnych granicach, oczywiście. Nie mów 'nigdy' ani 'zawsze', bo nigdy nic nie wiadomo... i tak dalej.
Czujny, zwarty i gotowy ruszył na zwiedzanie okolicy.

* * *

Dwór był zniszczony i opuszczony, ale okolica wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy.
Kiedyś, z pewnością, dokoła był park, jakiś ogród, trawniki, teraz zaś wszystkie ścieżki były zarośnięte, znaczną część drzew ktoś wyciął, zaś na trawnikach królowały chwasty. Wgłębienie terenu, kiedyś zapewne ładny stawek, zarośnięte było nie wiadomo czym, a mostek nad płynącym tamtędy strumieniem dożywał ostatnich dni i Star zdecydowanie wolałby kroczyć przez błotniste brzegi i dno strugi, niż próbować skorzystać z kamiennego przejścia.
Ruszył dalej, mijając ruiny pawilonu ogrodowego i natknął się na oczywisty dowód prawdziwości stwierdzenia, że nie ma róży bez kolców.
Kiedyś było tu rozarium, najwyraźniej jednak miejsce to od lat nie widziało ogrodniczego sekatora, i wędrówka tędy bardziej przypominałaby drogę przez mękę, niż miły spacerek. Do cierpiętników Star nie należał, więc szerokim łukiem ominął kępy nadmiernie rozrośniętych róż. Nawet gdyby gdzieś za granicą róż tkwiłby zamek z śpiącą królewną, to Star wolał pozostawić go dla innego odkrywcy.


Powoli, rozglądając się na wszystkie strony, i stale kontaktując się ze swymi Robalami, ruszył w stronę Aurory.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172