Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2015, 23:29   #71
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Keiko przypatrywała się, z zaciekawieniem, jak myją rękę Liama. Zdjęła maskę, aby lepiej widzieć. Palców było całkiem sporo, można powiedzieć, że Liam był tylko nadgryziony. Lekko.

Kiedy zaczęli zawijać ta nadgryzioną dłoń, na drobnej twarzy dziewczyny pojawił się głęboki smutek.
- Nie będziemy liczyć, ile krwi wycieka z Liama, prawda? – zapytała, choć w sumie wiedziała, ze nie. Szkoda, miała pomysł, jak to można było zapisać. Hmm… można nawet zapisać bez Liama i bez wyciekania.
Usiadła na podłodze i zaczęła kreślić palcem w ziemi i kurzu tam zgromadzonym Zajęcie pochłonęło ja całkowicie na kilka długich chwil. Potem poczuła głód.

- Macie galaretkę? – zapytała, ale nikt nie odpowiedział, bardzo nieuprzejmie. Podeszła bliżej i zaczęła słuchać, o czym mówią. Ana zawsze mówiła, ze najpierw należy słuchać, a dopiero potem się odzywać. Bo inaczej się nie wie, na jaki temat się mówi.
- Nie potrzebuje statuetki – stwierdziła stanowczo. – Musimy wrócić do środka, tam mieli dobrą galaretkę. I łóżka, jestem już śpiąca. Poczekamy na helikopter, ja potrafię zabierać ból – spojrzała na liama – ale też umiem dawać... Dam im, pójdą sobie, a my polecimy do bazy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 25-05-2015, 00:37   #72
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Liam pociągnął nosem po raz ostatni, gdy znaleźli się w domu. Spojrzał na swoją rękę, która wyglądała lepiej niż mu się wydawało wcześniej.
Usunięte zabrudzenia i krew z zimnej obecnie ręki ukazały brak czterech paznokci i połowy palca serdecznego. To oznaczało, że chwytność dłoni pogorszyła się nieznacznie.

Najważniejsze było jednak to, że krwawienie zostało zatamowane, rana przemyta, ręka chłodna, przez co zarazki powinny rozprzestrzeniać się wolniej, zaś opatrunek został założony. Co prawda prowizoryczny, ale zawsze. Dodatkowo Liam na wszelki wypadek zacisnął sobie dodatkowy kawałek szmaty przy nadgarstku. Był to w zasadzie ucisk pomocniczy, niezbyt silny, by całkowicie nie zablokować dopływu krwi, ale też niezbyt słaby, by taka forma miała sens.

Gdy tylko z jego ręka została opatrzona uśmiechnął się szeroko. Najwyraźniej powrócił mu humor pomimo ogólnego osłabienia utratą krwi. Wstał nieco chwiejnie, po czym postawił kilka zdecydowanie pewniejszych kroków. Niemniej jednak nie miał zamiaru się wysilać nadmiernie.

-Dzięki - powiedział z szerokim uśmiechem, a następnie założył maskę.

-Idźmy! Ja przodem! Dalej umiem znikać - dodał i zniknął. Chwilę później wyszedł z domu pilnując, by deszcz nie zmoczył jego opatrunku.

Psionik Cienia potrafił uczyć się na własnych błędach.
Będzie szedł trzymając się cieni, spokojnie i cicho starając się nie wysilać. Tym razem jednak, zaglądając do środka będzie pamiętał o zdradzieckiej jasności. Tym razem nie da się wykryć, zaś jasny opatrunek z prześcieradła ukryje za swoją osobą tak, by nie było go widać.
Zrobi wszystko, co przyjdzie mu do głowy w zastanych warunkach, by pozostać niewidzialnym.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 25-05-2015 o 00:39.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 05-06-2015, 21:58   #73
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- River…

- River…

- River, potrzebuję Cię!
- Atol?
- River, pozwól mi wejść…
- Ale… to moje ciało.
- River, proszę. Musicie uciec. Ojciec… został zdradzony. Oni...
- Atol, prosisz o zbyt wiele. Mój brat… przestraszysz go.
- River, nie ma czasu. Oni idą po mnie!

- River! Pokażę Ci! Pokażę Ci, co oni nam robią, a teraz idą po mnie!
- … Och. To straszne.
- Proszę, wpuść mnie. Tylko ja mogę Was uratować.
- Tak…





***
WSZYSCY

Deszcz ustał, lecz nie nadał powietrzu świeżości. Wręcz przeciwnie – wszystko pachniało siarką. Powietrze było ciężkie, niemal namacalne. Oddech nie przynosił ukojenia płucom. Serca kołatały z wysiłku… i był to obecnie jedyny dźwięk, wypełniający przestrzeń postapokaliptycznego parku rozrywki.

Wtem siostra Robina złamała ciszę.

- Czekajcie!

Głos miała jakby inny, zachrypnięty. A kiedy pozostali psionicy spojrzeli na nią z mniejszym lub większym zaciekawieniem, wydawała się zdziwiona samym faktem, że zareagowali. Zmieszanie szybko jednak ustąpiło, zastąpiła je determinacja.

- Wybaczcie mi, ale mamy mało czasu. Nazywam się Atol, jestem synem generała i psionikiem – tak jak wy. – dziewczyna spojrzała na swojego brata – River zgodziła mi się wypożyczyć to ciało, bym pomógł Wam uciec. Postaram się, ale… w każdej chwili mogą mnie dopaść.

- Wytłumacz.
– poprosiła Keiko tak, jak to miała w zwyczaju, nie okazując przy tym ani zdziwienia ani innej emocji. Jakby pojawienie się innego psionika w ciele ich koleżanki nie było niczym szczególnym.

- Mój ojciec, Generał Daio. On został zdradzony. Od dawna walczył z radą Edenu, a teraz najwyraźniej znaleźli sposób, by dorwać się do Novum i zrealizować swój własny plan.Atol westchnął - W skrócie, to tak... oni nie chcą waszej… naszej pomocy czy współpracy. Oni chcą nas wykorzystać. Widzieliście tę albinoskę, nie? Wyglądała tak, bo wstrzyknięto jej gen zombie. Ona… była gotowa zabijać wszystko – ludzi i pijawy. W ten sposób rada postanowiła stworzyć zagrożenie dla zwykłych zombie – ich ulepszoną wersję, czyli cholernych zombie-psioników. Oni… chcą nas wszystkich przemienić i nasłać na armię umarlaków, a potem wytłuc tych, którzy pozostaną! Musicie… Musimy was wydostać, ukryć. Ojciec zabezpieczył mój schron – chociaż tyle skurwysyn dla mnie zrobił – mam trochę czasu. Znam plan, wyprowadzę Was do magazynu wojskowego. To na zachód, 3 godziny drogi stąd. Ci skurwiele przylecą po was. Przylecą zgodnie z planem, żebyście niczego nie podejrzewali. Za dwie i pół godziny będą w kanionie, dlatego musimy ruszać. Rozumiecie?

Dziewczyna, którą znali jako River, potoczyła szaleńczo wzrokiem po twarzach zebranych. Czy mogli jej ufać? Czy mogli zaufać Atolowi?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 19-06-2015, 12:48   #74
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Liam pokręcił głową.
- Ja muszę wrócić. Jak nie, to będę zombie...

To było dziwne uczucie, gdy przyglądała mu się River, która wcale River nie była.
- Ugryzły cię. - ni to zapytał ni stwierdził Atol, po czym dodał jakimś dziwnie ściszonym głosem - Nie ma antidotum. Jest tylko kwestia czasu. Jeśli gen zostaje wprowadzony bezpośrednio do serca - masz góra kwadrans, jeśli w tętnicę szyjną - niecałą godzinę. Z rąk i nóg przenosi się najwolniej, więc możesz mówić o gównianym szczęściu. Masz góra 2 dni. - umilkł, a po chwili dodał bezmyślnie - Sorry. Nie ma innej opcji.

- Zawsze jest inna opcja - odpowiedział Robin patrząc na siostrę z mieszanką niechęci, wzgardy, ale i również kryjącego się pod nimi strachu - Trzeba tylko znać kogoś kto taką wymyśli. Ty jak widać taką osobą nie jesteś. River mówiła, że już raz ją opanowałeś siłą. I chciałeś nas pozabijać. Ale ci się nie udało, bo jesteś fajtłapa. Skąd mamy wiedzieć, że znowu tego nie próbujesz robić? Wchodzisz w nią siłą i próbujesz nas wciągnąć w jakąś pułapkę, co?

Keiko z ciekawością przyglądała się River-nie River.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytała w końcu. - Wyszła, czy śpi?

- Próbowałem i mi się nie udało, to fakt. - powiedział Atol, twardo patrząc na Robina - Dlatego powinieneś wiedzieć, że Twoja siostra wpuściła mnie... Po dobroci, jak to się mówi. Po prostu pokazałem jej to, co się dzieje teraz w bazie. Ona... - tu wzrok przeniósł na Keiko - Słyszy nas, jest świadoma, po prostu chwilowo ciało kontroluję ja.

Robin nie skomentował tej odpowiedzi. Właściwie dlatego, że nie dało się odmówić jej słuszności. Przekonany jednak do Atola bynajmniej się nie wydawał.
- Nikolai zmroził mu rękę. Ja mogę... spowolnić to co się w niej dzieje. To powinno dać Liamowi trochę czasu. No i skoro ten gen wędruje z reki do serca to zawsze można... - zawahał się jakby nie wiedząc jak to ująć w taki oczywisty nikolaiowy sposób - odciąć mu rękę. - I choć mówił głosem pewnym to spojrzał kontrolnie na siostrę - prawda?

Atol wzruszył drobnymi ramionami River.
- Nie wiem, nie jestem lekarzem. Możecie zaryzykować.

- Można też wyciąć serce - podpowiedział Keiko, która lubiła szukać alternatyw. - Chcę rozmawiać z River, daj mi ją.

- To nie jest telefon! - Atol wyraźnie się zirytował - Nie mamy też czasu, w każdej chwili mogą mnie odciąć... na zawsze, kurwa. Wiecie jak się dla was poświęcam? Nie chcecie pomocy, to gnijcie tutaj aż po was przyjdą. Proszę bardzo!

Keiko bezbłędnie wyłapała kluczowe słowo w wypowiedzi Atola.
Powtórzyła je kilka razy, raz głośniej, raz ciszej, smakując. Słowa róznie smakowały. To truskawkami. Przyjemnie. Dziewczynka szybko sie uczyła.
- Nie mam telefonu, niestety. Chce rozmawiać z River. Już. Kurwa. - nie, nie brzmiało dobrze. - Już! - podniosła głos. - Na zawsze, kurwa - powtórzyła intonację Atola. Tak lepiej.

Nikolai przyglądał się całej sytuacji w milczeniu. Oto stał przed nimi Atol, który miał być odpowiedzią na większość pytań. Ich drogowskaz. Jedyna osoba orientująca się w sytuacji i chcąca im przekazać informacje. Rosjanin powoli podszedł do Keiko i najpierw położył dłoń na jej ramieniu, a później delikatnie ją odsunął i wyszedł między nią a River-Atola.
- Spokojnie, nie dajmy się ponieść emocjom. Ona - zawahał się - ee... On zna odpowiedzi na wiele pytań, z którymi sami sobie nie poradzimy. Niech przybliży swój plan.
Spojrzał w oczy Atolowi.
- Jak twoim zdaniem mamy sobie poradzić z oddziałem wojska uzbrojonym po zęby? Jak później wyciągnąć cię z zabezpieczonego schronu? Gdzie ukryć się przy założeniu, że świat jest podzielony na zombie, które chcą nas zabić i tych z Edenu, którzy chcą, żebyśmy umierając zabili jak najwięcej zombie?

- Naprawdę myślisz, że jesteście w stanie to zrobić? - zapytał Atol z krzywym uśmiechem - Mi już nie pomożecie, a z wojskowymi nie macie szans. Możecie się tylko ukryć. Z grupkami zombie poradzicie sobie, jeśli nie spanikujecie i będziecie trzymać się razem. O ile tylko nie wdepniecie w ich armię, powinniscie mieć szanse przetrwania. Świat jest nieprzyjazny, ale... pusty. Tu nie ma heroizmu, chodzi tylko o to żeby się ukryć i przetrwać... - spoważniał - Jeśli jest jakaś nadzieja, to bardzo znikoma. Wyłapałem pewne plotki, strzępy myśli, które udało mi się wychwycić... O miejscu, gdzie żyją tacy jak my - psionicy. Lecz nie przebudzeni przez wojsko, tylko inaczej... samodzielnie. Jeśli chcielibyście to sprawdzić, radzę ruszyć na zachód. Zachodnie patrole czasem giną, a z tego, co mówił ojciec, ta strefa jest wolna od zombie. Niestety, nie wiem nic pewnego. I to już w sumie bez znaczenia dla mnie. Umrę za kilkadziesiąt minut, może kilka godzin, gdy pokonają ściany bunkra i wstrzykną mi gen. Mogę więc siedzieć i użalać się nad sobą, albo Was wyprowadzić. Nie zrobię jednak nic na siłę. Decydujcie.

Nikolai rozejrzał się po reszcie dzieciaków. Propozycja Atola wydawała mu się logiczna, jednak nie chciał się jej bezkrytycznie podporządkować. Chciał wiedzieć co sądzą o niej inni, choć i tak była bardziej spójna niż pomysł z pułapką na żołnierzy.
- Co o tym myślicie? - rzucił w przestrzeń w nadziei, że inni mają podobne odczucia.

- Ja mu nie wierzę - odparł Robin - I nie lubię. Co go tak nagle zaczęliśmy obchodzić? A Ty River nie powinnaś mu na to pozwalać. To jest… to jest.. to jest jakieś obrzydliwe.
Mimo to chłopak zdawał bić z myślami.
- A Alreuna? Ona też zdradziła? I kto przewodzi radzie tego Edenu? Kto zdecydował, żeby nam wstrzyknąć ten gen?

Dziwnie było patrzeć jak jego siostra potrząsa przecząco głową. Nawet ten ruch był jakiś obcy, nie pasujący do River.
- Oni mają opaski, pamiętacie? - zapytał Atol - Przez nie nie mogę wejść do ich głów. Wiem tylko tyle, ile usłyszę w głowach tych, którzy się nie chronią. Alreuna nie jest z nimi. Ona... zdjęła opaskę i mnie ostrzegła zanim uciekli z ojcem i... kilkoma innymi. Zresztą, po co to mówię? Nie chcecie mi wierzyć, to nie. Róbcie, co chcecie, ja i tak zaraz umrę... - przycichł - Po prostu nie chce być w tamtym ciele, gdy... gdy mi to zrobią. - spojrzał na Robina - Na szczęście River jest mniejszą egoistką niż ty. To ostatni raz... Obrzydliwy chłopiec umrze, a wy odetchniecie, choć świat będzie równie pojebany co wcześniej.

Robin tym razem nie odpowiedział. Odwrócił za to wzrok od River wbijając go w zżarty kwaśnym deszczem mech pod swoimi stopami. Deptał go chwilę stopą krusząc na spopielony miał, po czym nieoczekiwanie wyprostował się dumnie.
- Owszem, jestem egoistą - odparł - Ale wiem też kiedy mówię o jedno słowo za dużo. Przepraszam Cię Atolu. Wyprowadź nas stąd. Jeśli oczywiście Twoja oferta pomocy jest nadal aktualna.

- Ja też uważam, że to najrozsądniejsze wyjście w zaistniałej obecnie sytuacji - Nikolai po tych słowach powoli poczłapał się w stronę drzwi wyjściowych, gdzie przystanął w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 28-06-2015, 10:16   #75
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
WSZYSCY

To był męczący marsz. Atol narzucił naprawdę ostre tempo. Choć byli młodzi, ich świeżo odbudowane mięśnie wciąż nie nawykły do takiego wysiłku.

„I pomyśleć, że to dzieciak na co dzień przykuty do łóżka”Robin nie mógł powstrzymać się od ironicznego uśmiechu.

Nie zwalniając tempa, przyjrzał się towarzyszom. Najgorzej miał oczywiście Liam. Chłopak nie dość, że był osłabiony z powodu odniesionej rany, to jeszcze w perspektywie czekało go zostanie zombie. Naprawdę ciężko się dziwić temu, że cała jego postawa wyrażała teraz rezygnację. Co gorsza, chłopak nie czuł się chyba już pewnie w ich towarzystwie. W końcu, gdy zacznie się przemiana, prawdopodobnie go zabiją – może nawet przy pierwszych objawach?

Robin wiedział, że choć to brutalne, to tak będzie najlepiej – by uchronić pozostałych. Czy to samo przyszło do głowy Nikolai’owi? Dryblas nie odzywał się, lecz szedł cały czas za Liamem, jakby obserwując psionika. Naprawdę niewesoła perspektywa.

Z całej ich grupy to Keiko wydawała się najmniej przejmować losem ugryzionego towarzysza. Jej mina jednak też była markotna, ponieważ Atol zbywał jej – jakże ważne – pytania i żądania, twierdząc, że są ważniejsze rzeczy. A niby kto dał mu prawo do ustawiania priorytetów informacji? Przecież to mogli robić tylko przełożeni!

Po półtora godzinie intensywnego marszu Atol odbił od głównego szlaku w kierunku stoku, mniej więcej w okolicy obiektu 8 z ich mapy, czyli dawnej kolejki górskiej Cool Zone.


Tutaj tymczasowy rezydent ciała River przystanął na chwilę, dając im nieco wytchnienia.

- Są już blisko. Zostały im ostatnie drzwi. Mamy mało czasu.

Dopiero po chwili zrozumieli, że mówi o sytuacji w bunkrze Novum, a nie o wąwozie.

- Szybko – pospieszył ich – Za drugim splotem kolejki jest tunel. Musimy się tam dostać!

Ruszyli biegiem. Wreszcie mieli okazję wydostać się z tego paskudnego miejsca! Może nawet… odzyskają wolność? Wielu znało to słowo tylko z lekcji.

Tunel okazał się naturalną jaskinią, jaką człowiek dostosował do swoich potrzeb. Zrobiono z tego miejsca wyjście awaryjne wesołego miasteczka, które zapewne na co dzień, za czasów funkcjonowania kompleksu, służyło przede wszystkim sprzątaczom i pracownikom, by wyskoczyć na „dymka” i ukryć się przed wzrokiem przełożonych.


Przejście było wąskie, ale nie klaustrofobiczne. Korytarz w najwęższych partiach miał jakieś półtora metra szerokości, na dwa wysokości. Mogli więc poruszać się tędy w miarę sprawnie.

Tutaj też na czoło pochodu wysunął się Liam, który najlepiej widział w ciemnościach, a poza tym…

- Przynajmniej mi zombie już nic nie zrobią – rzekł z goryczą.

Miał jednak rację, dlatego ciężko było znaleźć jakieś słowa pocieszenia.

- Szybciej – tylko co jakiś czas odzywał się Atol Szybciej… już tu są, a ja muszę jeszcze wskazać wam kierunek… Szybciej…


Gdyby nie specjalne kostiumy, pewnie spociliby się jak myszy, lecz fantastyczny materiał wchłaniał wilgoć i przenosił od razu na zewnątrz stroju, co zapewniało nie tylko lepszą termoregulację, ale przynosiło także odrobinę chłodu zgrzanemu ciału.

Wreszcie, po kolejny zakręcie, ujrzeli delikatny snop światła. Jak się okazało, wyjście było już bardzo blisko, tylko coś je przysłaniało…

- Drzwi – powiedział Liam, który dzięki widzeniu w ciemności był w stanie jako pierwszy dostrzec kształt przeszkody.

- Odsuń się. – rzekł na to Nikolai, przeciskając się obok rannego psionika.

Ponieważ tunel nieco się tutaj poszerzył, chłopak mógł wziąć zamach toporem. Zbutwiałe drewno oraz pokryte rdzą zawiasy ustąpiły nadzwyczaj łatwo. Przebili się na zewnątrz.

Choć powoli zapadał zmrok, mogli jeszcze zobaczyć świat, który ukształtowały ludzkie konflikty i brak odpowiedzialności. Chory świat.


Wtem nad nimi rozległ się odgłos helikoptera. Ktoś na nich czekał!

- Zdrada! – Warknął Robin. Uciekajmy!

Atol wyglądał jednak na równie zaskoczonego co oni.

- To niemożliwe. Nie mogli… - chłopak odgarnął z twarzy długie, poplątane włosy River i przyjrzał się nadlatującej maszynie. A może nawet sięgnął głębiej? Po chwili bowiem odprężył się.

- To nie Rada – powiedział – To uciekinierzy jak my. Jest tam Alreuna i…

Jego słowa zagłuszył lądujący na stoku helikopter. Nim jeszcze płozy maszyny dotknęły ziemi, wejście otworzyło się a w nim stanął Generał Daio. Mężczyzna miał opatrunek na głowie i kilka sińców na twarzy, ale poza tym wydawał się w pełni sił. Twardym wzrokiem powiódł po psionikach.

Nim ktokolwiek zdążył zareagować – Atol wyrwał się do przodu i biegiem ruszył w kierunku mężczyzny.

- Ojcze! – Krzyknął, a szloch wyrwał się z jego gardła.

Tylko przez moment zaskoczenie pojawiło się na twarzy Generała. Znał swojego syna, szybko więc zrozumiał sytuację.

- Atol… - powiedział cicho, gdy silnik umilkł.

Dzieliła ich odległość zaledwie metra, gdy ciało River zachwiało się. Oczy zaszły mgłą, gdy świadomość chłopca została brutalnie przerwana. Mogli tylko domyślić się, co się stało w ośrodku.

Daio wysunął ramiona i pewnym chwytem ochronił ciało dziewczyny przed upadkiem. Delikatnie przytulił do siebie lokatą głowę i zamknął oczy.

- Synu…

Poza psionikami scenę obserwowała również doktor Alreuna, która pojawiła się we włazie zaraz po Generale.

- Pomógł nam, a my nie wierzyliśmy. Naprawdę nam pomógł… - westchnęła, po czym głośniej rzekła do zebranych – Wiem, że nie macie zbyt wielu powodów, by nas lubić, ale jeśli chcecie przeżyć – musicie nam zaufać. Lećcie z nami. Zabierzemy was do bazy awaryjnej. Nie musicie się bać, nikt już wami nie będzie sterował. Teraz najważniejsze jest przeżycie…

Wyciągnęła zapraszająco rękę. Za jej plecami pojawiło się kilku innych członków załogi - dawnych naukowców i personel Novum. Nie wyglądali już tak pewnie. Wielu było rannych, a strach i zmęczenie gościły w oczach wszystkich.

Byli ocaleńcami - tak jak drużyna psioników. Czy to jednak zatrze granicę podziału między nimi?



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172