Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-08-2014, 19:17   #1
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
[Mass Effect] Per aspera ad astra


Niewiele pamiętała z poprzedniego dnia, a gdy tępy uścisk w czaszce wybudzał ją z letargu, coraz silniej docierało do niej, że ostatnie wydarzenia były cholernie ważne. Została uwięziona. Gdy wzrok przyzwyczaił się do słabego światła czerwonych diód awaryjnych, dojrzała kraty oddzielające ją od korytarza statku. Nie wyczuwała turbulencji, ani przyspieszenia. Musieli więc znajdować się już w przestrzeni, w drodze. Docierały do niej przebłyski walki, nim została porwana. Tragiczny finał dobrego wieczoru. Odpoczywała na jakieś stacji, której imię nie warte było pamięci. Po prostu chciała odpocząć, a nocny klub wydawał się dobrym miejscem. Poznaną tam Drellkę pamiętała bardo dobrze, miejsce nie ma znaczenia w dobrym towarzystwie. Alkohol przyjemnie przyspieszał tętno. A potem straciła rachubę kolejnych kieliszków i wszystko się rozmyło. Znowu.

Kac we łbie nie dawał żyć, a nie był w połowie tak zły, jak dupa w którą wpadła. Musiała się tylko stąd wydostać. Wszystko po kolei. Najpierw musiała stanąć na nogi. Poruszyła rękami, żeby znaleźć lepsze oparcie. Łańcuchy na jej nadgarstkach powstrzymały tak ambitne plany. Poruszyła się niespokojnie, łańcuchy nadal tam były. Ktoś skuł jej ręce z tyłu, ograniczając możliwość manewru. Dobrze, że jej kombinezon zostawili. Idealnie czarny, z licznymi kieszeniami, w którym zawsze trzymała przydatne drobiazgi i narzędzia na różne wypadki. Nie wele pomogły, jeśli nie mogła po nie sięgnąć. Musiała użyć głowy by się stąd wydostać. Była Asari. Młodą, zielonoskór przedstawicielką swej długowiecznej rasy i żadne kraty nie mogły jej powstrzymać. Skupiła się by skruszyć wiezienie, ale gdy tylko próbowała wyobrazić sobie równie prostego jak wielka czarna otchłań pożerająca światy w skroń wwiercał się ostry impuls elektryczny blokując koncentrację. Dranie założyli jej obroże ograniczającą. Bionikę musiała odłożyć na później.

Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Nie miało to znaczenia, więc po prostu uderzyła obrożą o ścianę parę razy. Nie pomogło.
Dlaczego ja?
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 09-08-2014 o 19:33.
behemot jest offline  
Stary 10-08-2014, 00:32   #2
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Nagle usłyszała szczęk rozsuwanych drzwi, a zaraz potem pospieszne kroki. Za kratami pojawiła się postać, którą mimo słabego światła Uriel rozpoznała od razu. To ta drollka z baru! Teraz już nie tak wystrojona, miała na sobie biało-granatowy, obcisły kombinezon – podobny do tych, które nosili załoganci Cerberusa.

- Ciii – kosmitka mrugnęła podwójnymi powiekami – Mam dla Ciebie propozycję.

- Wrobiłaś mnie – wysyczała ze złością Asari.

- Bynajmniej – oburzyła się drollka – Sama prosiłaś się o lanie. Samotna, forsiasta, napalona i do tego coraz bardziej pijana. Ciesz się, że żyjesz. Masz jednak spory problem, trafiłaś w łapy Handlarzy Niewolnikami. Zostaniesz wysłana gdzieś poza obręb władzy sojusz i sprzedana, chyba że…

- Chyba że?

- Chyba, że mi pomożesz. Zwą mnie Thova. Jestem sentinentalem, łączę moc biotyczną z techniczną. Generalnie programuję statki, ale przyznam… że mam już dość tej roboty i… metod działania Handlarzy. Udało mi się dogadać z AI jednego statku. Jest skłonna pomóc mi uciec w zamian za uwolnienie jej załogi – obecnie uśpionej na pokładzie. Jednak żeby opuścić Norę, jak ładnie nazwali swój hangar Handlarze, trzeba otworzyć wiatę. Ivy – tak nazywa się ta AI – nie ma dostępu do głównego komputera. Potrzebuję więc… rozumiesz sama… mocnego pierdolnięcia biotycznego, żeby otworzyć drogę Ivy i nam. Sama nie dam rady, ale Asari… jesteś odpowiedzią na moje modlitwy. Razem mogłybyśmy nawet wysadzić te cholerne wrota. Pomożesz mi… i sobie?

Drollka ponownie mrugnęła powiekami, czekając w napięciu na odpowiedź Uriel
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 10-08-2014, 14:12   #3
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Na samą wzmiankę o łowcach niewolników źrenice Asari rozszerzyły się i odruchowo spojrzała w stronę wyjścia.
- Dobrze. - powiedziała zdeterminowana. Zgodziła by się na wszystko, byle być wolną.
- Uriel, może pamiętasz. - uśmiechnęła się nieśmiało. Sama niewiele pamiętała, poza tym, że od dawna nie czuła się równie dobrze. W myślach tańczył jej obraz Drollki w wieczorowej sukni, wijącej się w rytmie dudniącej muzyki klubu i stroboskopowych fleszach. Powinna skupić się na niebezpieczeństwie, tym bardziej, że przez nocne igraszki nie zrealizowała zamiarów z którymi przyszła do klubu, ale obcisły mundur Thovy niczego nie ułatwiał.
- Znam się na chorobach. - skoro już miały wymieniać swoje umiejętności, dodała coś o sobie. Na razie powinno wystarczyć.
- Wrota? Tak, myślę że mogę pomóc. - zastanawiała się jak wielkie mogły być te wrota. Właściwie jeszcze nigdy nie miała okazji przekroczyć swoich granic. Konieczność jest najlepszym nauczycielem.
- Ale niewiele zrobię z tym żelastwem. - próbowała wskazać na swoje kajdany, ale w jej sytuacji to nie było łatwe.
- Najpierw zdejmij obroże. - poprosiła.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 11-08-2014, 22:14   #4
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Tova tylko się uśmiechnęła i przystawiła swój omni-klucz do szyi Asari. Kilka ruchów wystarczyło, by obroża sama opadła. Po chwili dołączyły do niej również kajdany.

- No to komu w drogę, temu czas – powiedziała Drellka, wstając na nogi – Ivy, słyszysz mnie? Mamy nową wspólniczkę. Czas wynosić się z tej Nory. Poprowadzisz nas?

- Z miła chęcią
– odezwał się kobiecy, komputerowy głos z omni-klucza.

Po chwili zaś na jego powierzchni pojawił się hologram z planem najbliższej okolicy oraz punktem, do którego uciekinierki powinny się kierować.

- Chodź za mną – rozkazała Tova i nie oglądając się za siebie, szybkim krokiem ruszyła do wyjścia z karceru.

Uriel nie mając wiele do powiedzenia, po prostu ruszyła za nią, starając się większa uwagę zwracać na otoczenie niż pośladki prowadzącej ją samicy, dokładnie podkreślone przez obcisły kostium.

Raz idąc, raz biegnąc, poruszały się ciągle do przodu. Po drodze minęły kilku Handlarzy Niewolnikami, byli oni jednak zbyt zajęci graniem w karty lub zapijaniem mord, by przyglądać się otoczeniu. Nikt, widać nie spodziewał się, że komuś przyjdzie do głowy pomysł ucieczki.

Asari już miała powiedzieć coś o ich szczęściu, gdy nagle z bocznego korytarza prosto na nie wyszedł zaspany chłopak. Mógł mieć najwyżej 15 wiosen według ludzkiej rachuby. Dzieciak rozszerzył szeroko oczy i popatrzył na uciekinierki.

- Szefowo…? – pytanie wyraźnie skierował do Tovy.

Ta wykonała uciszający gest dłonią. Po chwili wahania, chłopak skinął głową. Spojrzał jeszcze raz na Asari, ale wycofał się posłusznie do korytarza, z którego przyszedł.

- Miałyśmy szczęście – podsumowała tajemniczo Drellka, znów ruszając w pogoń za punkcikiem, zaznaczonym na mapie przez AI statku.

Po kilkunastu minutach udało im się dotrzeć do SR2 Agincourt – statku kosmicznego Przymierza, którego nawigatorem była Ivy. AI wpuściła je na pokład, gdzie mogły odetchnąć z ulgą. Choć… nie na długo.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 12-08-2014, 22:44   #5
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Z Asari było już o wiele lepiej. Była w ruchu i to oddając się od Nory, a to był dobry kierunek. Do tego nie miała już obroży i mogła spokojnie myśleć. Nie czuła się już jak coś co kot przyniósł do domu. Jej towarzyszka w intrydze zdawała się dobrze orientować w otoczeniu, więc szła za nią. Do tego wypowiedziała magiczne słowo “statek”. Teraz zaczynało do niej docierać, że choć teraz pomagały sobie to Thova sama była piratem, a z nimi Asari nie chciała mieć nic do czynienia. Na razie jednak potrzebowały się. Przynajmniej Uriel Thovy.

Patrzyła z zazdrością na omniklucz Drellki. Kajdaniarze nie byli na tyle łaskawi by zostawić jej, a to było dobre narzędzie. Lubiła je. Zdążyła zamontować w nim parę spersonalizowanych wtyczek. Tak to już było z przedmiotami. Nie należy się do nich przyzwyczajać.

Po dotarciu na statek rozsiadła się na fotelu, który wydawał się jej najwygodniejszy. Miał wokół mnóstwo ekranów, co dodatkowo pobudziło ciekawość Asari. Zastanawiała się jakie historię mogły kryć dzienniki pokładowe.

Popatrzyła na Thovę. Przez to wszystko jeszcze jej nie podziękowała za wyciągnięcie z jamy. Zbierała słowa na pean, który byłby godny absolwentki akademii gdy przerwał jej ostrzegawczy sygnał, jeden z ekranów zamigotał by okazać czwórkę ludzi. Wśród nich młodego chłopaka, którego niedawno spotkały. Tym razem towarzyszyła mu trójka uzbrojonych mężczyzn. Chłopak zdawał się niezadowolony z swego położenia, bardziej jak jeniec niż członek ekspedycji. Jednego z nich Drellka rozpoznawała:
- Sierżant Havock, skurwysyn nawet jak na tutejsze standardy. Ale weteran. Może być ciężko. - Asari popatrzyła na ludzi. ~Ha, jak mogła liczyć, że tak po prostu pozwolą nam odlecieć. ~ pomyślała.
- Zatrzymam ich. - powiedziała z determinacją i ruszyła w stronę windy. Słowa i tak by nie wystarczyły jako podziękowania.

Czas w windzie dłużył się niemiłosiernie. Myślała o konfrontacji. To byli źli ludzie. Nie zasługiwali na nic. I to sobie powtarzała.

Gdy zjechała na dół i drzwi się otworzyły, przywitał ją rząd luf wymierzonych w jej pierś. Światła windy oświetlały ją dobrze. Prawie jak za czasów gdy występowała na scenie. Widownia była cała jej.
- Tu jest nasza zaginiona dziwka. - to chyba powiedział Havock - Dobrze, że sama do nas przyszłaś. Może będziemy dla ciebie łagodni. - zaśmiał się, wcale nie planował litości. Lubiła gdy myśleli, że jest bezbronna. Nie byli wtedy tak czujni. - To teraz powiedz nam co planuje Thova.
- Porwać statek. - w tej sytuacji nie widziała sensu by ukrywać prawdę. - I działać na własny rachunek. Wiele statków handlowych krąży po sektorze Terminusa. A że wina spadnie na korwetę sojusz? - wzruszyła ramionami. Wyczuwała cień zainteresowania u słuchaczy.
- Łupów starczy dla wszystkich. - kontynuowała - A statek pomieści jeszcze wielu mających odwagę. Łupy równe dla wszystkich. - kusiła. Ale sierżant rzeczywiście weteranem, albo dobrze się urządził w szeregach piratów.
- Nieźle gadasz. Może później sprawdzę jak krzyczysz. A teraz ręce przy sobie i chodź z nami. - rozkazał.
I tyle było z prób dyplomacji. Spojrzała po pozostałych dwóch strażnikach, szukając w nich szansy na wydostanie się z sytuacji. Jeden był zainteresowany, ale bardziej jej cyckami niż tym co mówiła. Za to drugi, drugi miał w sobie coś co lubiła u mężczyzn. Mieszaninę niespełnionych ambicji i słabej woli, ich spojrzenia skrzyżowały się. Nie mógł od niej oderwać wzroku gdy jej źrenice rozszerzyły się wypełniając całe oczy hipnotyczną czernią. A ona wślizgnęła się do jego umysłu, by tam szeptać mu co robić. Przejęła kontrolę.

Dłonie żołnierza uniosły strzelbę mierząc w plecy sierżanta. Palce nacisnęły spust. Z tej odległości pojedynczy pocisk wystarczył by powalić dowódce patrolu na ziemię.
~Teraz drugi. Sława i bogactwo czekają. ~ szeptała. Otumaniony pirat bardzo powoli obracał broń. Zbyt wolno. Jego kompan działał znacznie szybciej. I to był problem dominacji, ofiary nie miały nic z własnej woli, zero inicjatywy czy kreatywności. Ewakuowała się z jego głowy. Otrząsnął się nagle, nie rozumiejąc co się wydarzyło. Widział tylko zbliżający się nóż. Działał odruchowo, zasłaniając się bronią. Doszło do zwarcia. A Uriel sączyła do ich głów wizje walk. Karczemnych burd i starć na śmierć i życie. Patrzyła z fascynacją na ich zmagania. Walczyli, choć do końca nie rozumieli co ich pchała przeciw sobie. Niemniej, zwycięzca mógł być tylko jeden.

- Przełożeni tego nie zrozumieją. - powiedziała na głos to co myślał ocalały żołnierz, który teraz patrzył w szoku na swoje zakrwawione ręce. - A moja propozycja jest nadal aktualna. Zostaw ich. I tak cię nie doceniali. Z nami będzie o wiele ciekawiej. - uśmiechała się zachęcająco. Mężczyzna skinął głową.
- A co z nim? - wskazał na bladego jak lodowiec chłopca, który stał pod ścianą będąc świadkiem całej sceny. Uriel spojrzała na niego. Narobił im trochę problemów. Podeszła do niego, czuła ogarniający go strach, musiała działać szybko by wykorzystać przewagę zaskoczenia, jej oczy zalśniły.
- Znajdź jakiś ciemny kąt i schowaj się tam, nikt nie może cię już znaleźć, a wszystko będzie dobrze. - powiedziała pochylając się nad nim. Chłopcy nie trzeba było dwa razy powtarzać.
~Tylko niewinni zostaną ocaleni.~ przywołała mantrę prorokini Atamy.

- Musimy otworzyć te wrota. - powiedziała do żołnierza. Ten potwierdził.
- Sierżant powinien mieć kartę kodów. - odpowiedział i zabrał się za przeszukiwanie ciała pirata. Dlatego ceniła wolną wolę. Żołnierz był bardzo pomocny i jeszcze mógł się przydać.
- Dobrze się spisałeś. W wielu bitwach uczestniczyłeś? - zapytała.
- Wielu. - potwierdził. Do końca mu nie wierzyła, ale to nie miało znaczenia.
- Przyda nam się ktoś taki jak ty. Dobrze, że będziemy działać razem. Ja jestem Uriel.
- Kane.
- uśmiechnął się. Musiał przyznać, że Asari była o wiele wdzięczniejszym kompanem niż sierżant.

Zeszli po rampie na płytę lądowiska, dość śpiesznie, bo choć centrum kontroli hangaru było blisko, to mieli tylko kilka minut, zanim komuś znudzi się oczekiwanie na raport sierżanta. Uriel miała szczęście, bo Kane był kolejną osobą, która orientowała się w architekturze Nory. Gdy dotarli na miejsce, pirat użył karty i wstukał kod dostępu, ostatnie instrukcje i ciężkie wrota zaczęły się powoli rozsuwać, a za nimi Uriel widziała jasne niebo. Uśmiechnęła się na ten widok.
- Dobra robota. - pochwaliła towarzysza - Zasługujesz na nagrodę. - wyszeptała i zrobiła krok w jego stronę uśmiechając się przy tym. Patrzyła mu głęboko w oczy gdy zarzuciła mu ramiona na szyję.
- Przyjmij wieczność. - wyszeptała wbijając palce w jego barki. Jej bioniczne zmysły wpięły się w układ nerwowy pirata i zaraz szarpnęły. Rwała z mężczyzny jego siły życiowe, nie bacząc na ból jaki powodowała. Brała wszystko. Całe jego życie chłonęła w kilka sekund, aż została tylko pusta, organiczna skorupa wyżęta z życia.

Poluźniła uścisk pozwalając by ciało zsunęło się na podłoże. Czuła się świetnie. Pełna życia. Dawno się nie pożywiała i prawie zapomniała jak to jest. Przymknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu by nic jej nie rozpraszało jej ekstazy. Czuła podniecenie i siłę. Mogła wszystko. Galaktyka była jej ostrygą. Rozkoszowała się chwilą. Zbyt długo.

Promienie blasterów przywołały ją do rzeczywistości. Piraci się wkurzyli milczeniem sierżanta i teraz wysłali przeciw nim całą drużynę najemników z rozkazem “najpierw strzelaj, potem zadawaj pytania”. Asari padła na ziemię gdy seria z karabinu przecięła pokój kontroli. Z strzaskanej szyby spadł na niej deszcz odłamków. Chwyciła zwisający mikrofon i połączyła się statkiem.
- Thova? Ivy? - wywołała przez komunikator - Wrota zostały otwarte. Ale potrzebuje artylerii. Szybko! - nie ukrywała zdenerwowania. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 27-08-2014, 00:30   #6
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Nie podoba mi się to, co zrobiła – powiedziała Ivy, kiedy odtworzyła na jednym z monitorów śmierć żołnierza, który chciał do nich dołączyć.

Thova tylko pokiwała w zamyśleniu głową. Śledziła każdy ruch Asari od kiedy ta opuściła statek. Nie mogła sobie pozwolić na pakt z kolaborantem. Musiała mieć pewność. Śmiała propozycja rekrutacji, jaką Uriel złożyła niejakiemu Kane’owi, zaniepokoiła Drellkę, lecz to, co potem Asari uczyniła… było dla niej elektryzujące. Kosmitka mogła być zarówno wartościowym sprzymierzeńcem, jak i tykającą bombą.

- Zostawmy ją – podsunęła Ivy.
- Wiesz, że nie możemy – odparła wolno Thova, przejeżdżając zmysłowym gestem dłoni po panelu kontrolnym – Tylko Asari jest w stanie sprężyć się z umysłem każdej innej rasy, a to będzie nam niezbędne żeby wybudzić twoją załogę. Oczywiście, możemy jakąś wynająć, ale…
- Rozumiem. Będę ją obserwować.
– to rzekłszy, Ivy skierowała swoje działka na napastników Uriel.

To była zaledwie 1/10 mocy ogniowej statku, a i tak po kilkunastu minutach było już po wszystkim. Nawet po wsparciu ze strony wieżyczek strażniczych. Ivy nawigowała naprawdę nowoczesny statek, który musiał kosztować fortunę. Gdy tylko opuściły hangar, Sztuczna Inteligencja pokierowała ich do najbliższego Przekaźnika Masy. Musiały wykonać skok zanim Handlarze Niewolnikami odpalą swoje maszyny lub co gorsza – namierza je głównym działem Nory.

- Dokąd? – choć pytanie rozbrzmiało na całym poziomie, wiadomo było, że statek kieruje je do Thovy. Ta jednak spojrzała pytająco na Uriel.

- Znasz bezpieczne miejsce, gdzie będziemy mogły przebudzić załogę? Czas wywiązać się z obietnicy wobec Ivy. Poza tym… przyda nam się wsparcie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 05-09-2014, 23:02   #7
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu


Nie pamiętała jak znalazła się na statku. Tylko bieg i huk dział okrętu, oraz błyski promieni blasterów piratów. Była tak naszprycowana energią, że sprint nawet jej nie zmęczył. A teraz zrobiła kolejny krok do wolności.
- Zaczekałaś na mnie. - powiedziała do Thovy uśmiechając się. Naprawdę spodziewała się, że zostawią ją na płycie lądowiska. Czego mogła oczekiwać po samiczce najemniczce? Drelka tylko skinęła głową. Asari nie zastanawiała się. Podeszła do Thovy i zarzuciła jej ręce na szyje.
- Dziękuje. - wyszeptała jej do ucha. Była bardzo blisko, tak że czuły nawzajem ciepło swoich policzków. Jej piersi oparły się o ciało kobiety. Przegryzła wargi. Zastanawiała się, czy jej towarzyszka zawsze była taka rzeczowa.
Na razie jednak miały jeszcze wiele do zrobienia.

- Bezpieczne miejsce. Oczywiście! - powiedział, odrywając się od Thovy. Znała wiele miejsc, o których czytała w scriptorium, gdy nie dano jej do wyboru innych rozrywek. Nigdy nie miała okazji ich odwiedzić, choć bardzo chciała.
- Feros jest dość spokojne. Tamtejsza kolonia jest całkiem spokojna. - zastanawiała się na głos.
- Wolę coś odludnego. - naprostowała ją Drelka.
- Proteus, zupełnie bezludny, a do tego tamtejsze wiry atmosferyczne ponoć są spektakularne i wiesz co kryje się w tamtejszych oceanach? - powiedziała nie kryjąc entuzjazmu.
- Chyba nie chce się dowiedzieć, szukamy schronienia a nie miejsca na wakacje.
- No tak, no tak.
- trochę się zmartwiła - W takim razie Antibaar. Tam już nic się nie rusza.
- Świetnie.
- Tylko nie znam koordynatów. No cóż, w nawikompie na pewno będą.
- sama nie wiedziałą, dlaczego wcześniej na to nie wpadła. Ale było tyle miejsc, a one miały statek. Mogły nawet… nie była pewna, czy Thova da się do tego przekonać. Ale mogła spróbować.

Usiadła w fotelu nawigatora i zaczeła przeszukiwać katalog planet, ta prosta czynność działałą uspokajająco.
- Czy dobrze się czujesz, Uriel? - zapytał syntetyczny, kobiecy głos.
- Co? Kto? - kobieta rozejrzała się, to musiała być ta SI o której wcześniej mówiła Drelka - Jasne. Czemu pytasz? - dziwnie się czuła. Odczuwała potrzebę utrzymania kontaktu wzrokowego, nie podobała jej się wizja, że coś ją obserwuje, czego sama nie może dojrzeć, ani wyczuć biotyką.
- Moje archiwa sugerują, że naturalnym pigmentem Asari jest niebieski i wszystkie jego odcienie. Zieleń jest rzadka, zwykle świadczy o…
- Nic mi nie jest.
- przerwała jej. Ta rozmowa tylko ją denerwowała.
- Czy moje dane są nieprawidłowe? - Ivy najwyraźniej nie rozumiała aluzji, choćby ta ugryzła ją w tyłek.
- Dane są w porządku. - przyznała zrezygnowana. - Hej - ożywiła się - nie masz przypadkiem jakiś wirusów do przeskanowania?
- Już to zrobiłam, dwa razy. Zajęło mi to 3 minuty 42 sekundy. Jestem w pełni sprawna i gotowa do realizacji zadań. W tym również dbanie o zdrowie i samopoczucie załogi.
- Czuję się świetnie. - wysyczała Uriel. Choć chyba nie o to chodziło maszynie. - I nie jestem zagrożeniem dla Thovy, ani załogi. - właściwie mówiła prawdę, nie była większym zagrożeniem dla nich, niż oni dla niej. Co czyniło cały układ uczciwym, prawda? - Twoje dyski też są bezpieczne. - zażartowała. Miała nadzieję, że maszyna da jej spokój.
- Dobrze. - odpowiedziała Ivy, ale Uriel nie miała pojęcia, jakie algorytmy kryły się za tym słowem. Przynajmniej odnalazła potrzebne współrzędne i Agincourt mógł ruszyć w rejs. Zaś Asari mogła poszukać miejsca na statku pozbawionego obiektywu wścibskich SI.

Paradoksalnie najspokojniejszym miejscem okazał się pokój kontroli reaktora masowego. Było coś hipnotycznego w wirującej, czarnej kuli energii. Uriel ciągle była wkurzona na Ivy, choć najbardziej bała się, że maszyna mogła znać jej sekret i kobieta nie wiedziała, jak SI zamierza tej wiedzy użyć. Nie mogła pozbyć się myśli, że sama była jak reaktor. Mogła wyssać olbrzymią ilość energii, a potem jej użyć. Czarna otchłań przyciągała jej wzrok.

Z megafonów rozległ się komunikat Ivy, że zbliżały się do Antibaaru. Obydwie kobiety udały się na mostek by obserwować randez-vous. Antibaar przywitał ich ciszą w eterze i odczytem chaotycznej alokacji masy na orbicie.
- Przybliż. - poleciła Thova. Monitory wyświetliły powiększenie jednego z obiektów. Był wielkości stacji orbitalnej i tak też wyglądał. Ale próżno było szukać śladów życia, czy świateł. Po dawnej konstrukcji pozostał tylko szkielet.
- Co to ma znaczyć? - zapytała Thova Uriel.
- To tylko cmentarzysko bezimiennych statków. Pamiątka dawnej bitwy. Bardzo dawnej. - zamyśliła się przywołując w pamięci wyczytane fakty.
- Bitwa Quarian z Gethami w 2185 roku. - była dumna, że coś z jej lektur okazało się przydatne.
- I jesteś pewna, że już ich tu nie ma? - Drelka nie dowierzała, i Asari musiała przyznać, że jej wątpliwości były w pełni uzasadnione.
- Bitwa miała miejsce dokłądnie w 2187. - poprawiła Asari Ivy - Jednak po tym konflikcie Kolektyw ukrył się poza Mgławicą Perseusza. - nie spodziewała się poparcia ze strony SI, ale zaraz podchwyciłą wątek.
- Wszystko co miało wartość już dawno zabrali Quarianie, co nie było przytwierdzone na stałe zszabrowali Batarianie, zostały tylko wraki. - wyjaśniła Uriel. Gdy o tym mówiła dotarło do niej jak bardzo przygnębiające miejsce wybrała. Historyczne archiwa nigdy nie oddają całej grozy wojny. Ale potrzebowały miejsca, gdzie nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się zapuszczał.
- Nawet jeśli ktoś tu się pojawi, możemy wygasić silniki i udawać, że jesteśmy jednym z wraków. Jak Victus w manewrze nad Khar’shan. - przedstawiła swój plan.
- Dobra. Ivy wprowadź nas między wraki. Czas obudzić załogę. - rozkazała Thova.
- Czekaj. - zaprotestowała Uriel. Skrzywiła usta. Za późno było, żeby się wycofać. - Naprawdę jestem wdzięczna za uwolnienie i jak dotąd twoje plany nam służyły. - powiedziała do Thovy. - Ale niewiele wiem o załodze tego statku i zastanawiam się, czy ty wiesz. Jesteś pewna, że nie będą źródłem problemów? - popatrzyła Drelce głęboko w oczy. - Załoga… wiąże się z nią wiele niepewności. Zanim ich obudzimy chciałabym wiedzieć po co? Jaki jest twój plan Thovo? Czego tak właściwie chcesz? - zapytała kobietę. To było cholernie ważne pytanie.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 05-09-2014 o 23:27.
behemot jest offline  
Stary 12-10-2014, 23:27   #8
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Wasza rasa szuka komplikacji tam, gdzie ich nie ma – drolka uśmiechnęła się beztrosko – Ivy nie pomogła nam za darmo. Tak jak Ty mi a ja Tobie. Taka była umowa, Uriel, a ja dotrzymuję umów. Poza tym załoga straciła kapitana, w związku z czym z wszystkie kontrakty przechodzą na Ivy, a ona zobowiązała się udostępnić mi statek na pełny rok. Wiesz, co to oznacza dla załogi, prawda?
Asari nie kryła zdziwienia.
- Nieźle to ustawiłaś – przyznała.
Faktycznie tak myślała. Jak na softwerowca od statków, Tova przejawiała spore zdolności przywódcze i organizacyjne.

***

Wybudzanie załogantów zajęło im 3 dni. Przez 3 dni Uriel zaglądała do tych martwych umysłów, by znaleźć w nich nitkę, która rozpruje senny kaftan umysłów.

Cała załoga, która przetrwała walkę z Handlarzami, liczyła zaledwie 5 osób. Byli skołowaciali, ale dzięki pomocy Ivy, która świetnie spisała się w roli mediatora, skłonni do współpracy. Trzeciego dnia Tova zebrała wszystkich na mostku i poinformowała o planie odlotu z Antibaar następnego dnia.

Uriel rozejrzała się po twarzach zebranych. Stanowili dość ciekawą mieszankę ras i umiejętności. Na prywatnym wyświetlaczu miała przed sobą skrócone akta każdego z nich – wszystko, co zgodziła się udostępnić jej Ivy.

  • Rubik, Salarianin, medyk, chemik i biolog w jednym, klasa inżynier

    Nyaa Tarantus, Turianka, spec od pojazdów i działek, klasa szturmowiec

    James Vega, Człowiek, broń ciężka, klasa żołnierz

    Duży Joe, Człowiek, mechanik, spec od zaopatrzenia, klasa inżynier

    Rurku Foris, Drell, zwiad, broń lekka, klasa szturmowiec

- Wiem, że podpisaliście kontrakty z kapitanem Gregorim Hasamovem, który zginął tragicznie pod Berex X, gdy Wasz statek został napadnięty – powiedziała Tova, starając się chociaż na moment każdemu załogantowi zajrzeć w oczy – Nie mogę zaoferować Wam zemsty. Niestety, ci, którzy Was napadli są zbyt liczni i zbyt dobrze zorganizowani. Udało nam się cudem uciec i dlatego moja propozycja, to wykorzystać ten cud i żyć dalej. Ponieważ kapitan tego statku zmarł, nie przekazawszy swych obowiązków, moc decyzyjną w trakcie Waszego letargu miała Ivy – AI nawigator. Zawarłyśmy układ, w ramach którego pomogłyśmy sobie uciec, a ja doprowadziłam do Waszego wybudzenia. Wywiązałam się ze swojej części umowy, a Ivy jako honorowy załogant, pragnie wywiązać się ze swojej. W jej ramach Ivy zobowiązała się oddać statek na rok pod moje dowodzenie. Ponieważ straciłam wszystko, nie będę robiła tajemnicy z faktu, ze chcę trochę zarobić na różnych zleceniach przez ten czas. Pytanie brzmi czy chcecie do mnie dołączyć? – zamilkła na chwilę – Ivy ręczy za każdego z Was i znacie ten statek, dlatego chętnie podejmę współpracę z każdym, kto na nią przystanie. Macie jednak wybór. Za 3 dni zawiniemy na Cytadelę. Każdy, kto odmówi współpracy ze mną, może wtedy zabrać swoje rzeczy i odejść. Kwestie wynagrodzenia Ivy wyjaśni z każdym z Was indywidualnie. Jakieś pytania?

- Co to będą za zlecenia?
– zapytała Nyaa burkliwym tonem.

- Takie, jakie dostaniemy – transporty, ochrona, eksploracja... Mi zależy na kasie, więc poszukam najpierw wśród pewnych źródeł pośredniczących. Jeśli jakieś macie, chętnie skorzystam z polecenia. – ponieważ Turianka wydawała się mniej więcej usatysfakcjonowana odpowiedzią, Tova rozejrzała się ponownie – Jakieś jeszcze pytania?

Jej wzrok padł również na Uriel. Może to była jej chwila na „nakierowanie” załogi na swoją prywatną sprawę? Tylko ile mogła wyjawić?
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 12-10-2014 o 23:34.
Mira jest offline  
Stary 10-11-2014, 12:11   #9
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Nie wiedziałą co o tym myśleć. Własny statek otwierał wiele możliwości, ale to nie była normalna sytuacja. Przebudzeni kiwali głowami, ale co innego mogli zrobić. I co mogła zrobić Uriel?
- Nie mam więcej pytań. - powiedziała. Reszta miała podobnie, więc rozeszli się do swoich spraw. Minie jeszcze parę godzin zanim otrząsnął się z hibernacyjnego kaca. Asari postanowiła wykorzystać okazję i też doprowadzić się do lepszego stanu.
- Ivy, czy zbiorniki masy są pełne? - zapytała przechodząc pustym korytarzem. Może jeszcze będzie mogła się przyzwyczaić do wszędobylskiej SI. Była wygodna, jak niewidzialny lokaj.
- W 50 procentach, nominalnie 20 ton płynnej masy. - kobieta kiwnęła głową. Był to spory zapas, który dawał pole do manewru w przyszłych operacjach. Jej zaś obecnie wystarczyło tylko parę gram. Przeszła do laboratorium i od razu otworzyła moduł projektowania, minęło trochę czasu odkąd miała igłę w rękach, ale w klasztorze wpoili jej podstawowe zasady na trwałe. Tego nie dało się zapomnieć, nawet jakby chciała. Zaprogramowała drukarnie i zamknęła panel.
Miała jeszcze trochę czasu nim masa się rozgrzeje, więc przeszła do modułu sanitarnego. Prysznic był czymś czego potrzebowała jeśli miała pracować z żywymi istotami nie pozbawionymi zmysłu węchu. A przy tym był przyjemny. Przypomniała sobie jak to jest na statku, jednorodny rytm wacht. Wszystko zaplanowane co do minuty, czuwanie na stanowisku, posiłki, udział w pracach bosmańskich. Zaledwie parę minut na coś co mogła uznać za czas wolny, do tego sztuczna grawitacja nie mogła w pełni zastąpić tej prawdziwej. Nie było nic złego w rytmie zadań, ale chciała czegoś więcej. Chciała więcej.

Zwinęła swój stary skafander w kostkę i przemknęła boso do laboratorium. W drukarni czekała jeszcze ciepła suknia z polimerów. Złożona z białych i czarnych płócien połączonych elastycznymi taśmami, w swobodnej postawie materiał dość ściśle przylegał do ciała i sprawiał wrażenia niemal oficjalnego uniformu, zaś taśmy pozwalały w razie potrzeby rozsuwać materiał umożliwiając spory zakres ruchów. Wszystko to z minimalnej masy. Obejrzała się dumna ze swego dzieła. Mogła wyjść do ludzi.

Thova czytała dzienniki gwiazdowe w kabinie kapitana. Uriel zapukała do drzwi.
- Wejdź.
- Musimy porozmawiać.
- zaczęła Asari, była zdeterminowana. - Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Z załogą. To, że teraz mają służyć Tobie. Nie zrozum mnie źle, myślę że się nadajesz, tylko powiedz mi sama, czy myślisz że załoga pójdzie za Tobą? - zapytała i zrobiła pauzę, wpatrując się badawczo w Drelkę. Zaraz jednak kontynuowała:
- Ja jestem na tym statku bo o tym zdecydowałam, spośród dwóch alternatyw. Nie żeby druga była szczególnie pociągająca, ale to była moja decyzja. Zaś w przypadku załogi to Ivy podjęła decyzje, być może słuszną. Ale to nadal nie to samo. Najlepszy wbór to mieć wybór. A nie przyjmować werdykt supermaszyny. - zastanawiała się czy Ivy nadal ich podsłuchuję. SI jednak milczała. - Chodzi mi o to, że teraz zgodzą się na wszystko, są w szoku. Ale jeśli pojawią się komplikacje, to zaczną znowu myśleć o możliwościach jakie mają. A te zawsze są. Nie wątpię, że jesteś w stanie sobie poradzić z buntem, tylko czy na pewno chcesz?
- Co więc proponujesz?
- Uriel uśmiechnęła się jakby tylko na to czekała.
- Daj im wolność i chodź ze mną. Będzie ciekawie. Może nie wyglądam na taką, ale kiedyś pracowałam dla łowcy nagród, wyszukiwanie celów, zbieranie informacji. Dużo się działo. Ale pieniądze były dobre, a najlepsze było to, że cele na których pracowaliśmy na wszystko sobie zasłużyły. - uśmiechała się z nieukrywaną satysfakcją. To nie był ładny uśmiech.
- Więc dlaczego przestałaś? - zapytała Iby, a Uriel spochmurniałą.
- Rozeszliśmy się z moim partnerem. - spuściła głowę. Chwilę trwało zanim wróciła do snucia wizji.
- Razem dałybyśmy radę. Będzie najlepszym zespołem jaki kiedykolwiek istniał. Nic nas nie powstrzyma, nawet grawitacja. - przekonywała z entuzjazmem.
- Mówisz z takim przekonaniem jakbyś miała coś konkretnego na myśli.
- Być może tak jest. Choć to nie jest cel łowcy. Bardziej ktoś kogo chce odnaleźć.
- Szczegóły?
- Nazywa się Okeer, jest Kroganinem. Najemnikiem. Watażką. Odkrywcą. Dość barwna postać trzeba przyznać. Wiem, że bywał w Cytadelii. Powinno dać się go wytropić. Wszędzie gdzie bywa pozostawia coś po sobie.
- I chcesz go zabić?
- To nie będzie koniecznie.
- zaprotestowała, choć sama nie była pewna, może nie należało zbyt pochopnie rezygnować z możliwości - bardziej zdobyć informację. One mi wystarczą.
- Nie wygląda to na dochodowe zlecenie.
Jasne. Kredyty. Co byśmy bez nich zrobiły? Gdy dopadnę Okeera, będę mogła dać ci kolejny cel. Tym razem za kredyty. Potraktuj to jako wynagrodzenie.
- Mówisz jakbyś miała kontrakt w garści.
- Właściwie…
- zastanowiął się - … ten kontrakt to ja. - rozłożyła dłonie prezentując się w całej okazałości. - Możesz odebrać za mnie nagrodę, nie starczy dla całej załogi, ale dla jednej osoby powinno.
- Dlaczego więc nie oddać cię już na Cytadelii?

- Nie tak szybko. Jedna rzecz to kogo dostarczyć, druga jak, czasem klient chce jeszcze spędzić trochę czas z żywym celem, a na koniec do kogo dostarczyć przesyłka. Pomyłka odbiorcy może mieć śmiertelne znaczenie. - podkreśliła.
-Czy jest coś co powinnam wiedzieć? - Uriel zastanowiłą się. Trochę tego było, ale musiała wybrać to co najistotniejsze w ich sytuacji.
-Asari nie są miłe. - podsumowała w końcu - I zrobią wszystko by ich sekrety nie dotarły do świadomości niższych ras. - na chwilę zapadła grobowa cisza.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 14-12-2014, 00:21   #10
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Trzy księżyce, godzina do zachodu słońca, zapach prochu, wyraźnie zjonizowane powietrze, ciepło posoki na twarzy, metaliczny smak w ustach. Pojawia się twarz, która się pochyla i przysłania na moment rażące promienie słońca.

- Banshee – mówi obca Asari – Aż dziw, że to dziecko przeżyło. Zabierzcie je do Uzdrowicielki.

Powiew wiatru, ciepło promieni na twarzy, świst ścigaczy.


Drellka zamrugała powiekami. Pamięć ejdetyczna znów spłatała jej psikusa, włączając się w niespodziewanym momencie. To trochę rozbiło myśli nowej pani kapitan. Zmrużyła oczy i przyjrzała się Uriel. Asari była typową przedstawicielką swego rodu – miała tajemnice, które raczej zabrałaby ze sobą do grobu niż zdradziła bez całkowitej konieczności. Choćby jej skóry, który zwrócił już uwagę Ivy…

Thova uśmiechnęła się półgębkiem. Trzy kobiety, trzy gatunki - jeśli AI potraktować jako osobną rasę – i co najmniej trzy tajemnice. Thova i Uriel były dla siebie niczym białe karty, jednak Drellka sądziła, że w razie czego to ona może być panią sytuacji. Przyczyna była prosta – tylko ona znała tajemnicę Ivy, choć ani Asari, ani AI jej o to nie podejrzewały.

- Złożyłam obietnicę Tobie i dotrzymałam słowa – odezwała się w końcu – To samo jestem winna Ivy. Układ był taki, że odda mi na pewien czas kapitański stołek, w zamian ja pomogę wybudzić załogę, której umożliwię wolny wybór. Ci, którzy będą chcieli, zostaną z nami i tym samym uznają moje zwierzchnictwo na następny rok, pozostali odejdą. Co się jednak tyczy Twojego pomysłu… podoba mi się. Ivy jest zarejestrowana przez Przymierze, więc możemy spokojnie zacumować na Cytadeli. Tam wysadzimy maruderów i… poszukamy Twojego żabowatego przyjaciela. Czy… to Ci odpowiada?

Asari przygryzła wargę. Wciąż miała wątpliwości, jednak argumenty Drellki wydawały się logiczne. Kiwnęła tylko potakująco głową, po czym wyszła. Skoro miały odnaleźć Okeera, powinna się przygotować.


2 dni później...

Cytadela - olbrzymia stacja kosmiczna, której konstrukcję przypisuje się starożytnym proteanom. Ta genialna konstrukcja to nie tylko siedziba wielokulturowej Rady Cytadeli, ale też centrum polityczne, finansowe i kulturalne międzygwiezdnej społeczności.

Thova siedziała przy stoliku kawiarni – jednej z wielu atrakcji Prezydium. Piła sok aganicowy i leniwie obserwowała okolicę. Z wyglądu nie różniła się niczym od rozleniwionych ambasadorów, którzy dzień za dniem snuli się po platformach Prezydium, konsumowali, konwersowali, trwonili jakże cenny czas…


Coś jednak musiało ją zdradzić. Może błysk w oku? A może nie doceniała osoby, z którą miała się spotkać? Gobby był w końcu jednym z współpracowników Handlarza Cieni. Gdy tylko wszedł na płytę kawiarni, rozejrzał się po zgromadzonych gościach i bez wahania ruszył w kierunku Drellki. Uśmiechnęła się lekko, patrząc jak Volus z trudem podciąga się na fotel obok.

- Witam szanowną klientkę – wysyczał, z trudem łapiąc powietrze po wysiłku, jakim było dla niego przejście kilkudziesięciu metrów korytarzy Prezydium.

- Co masz dla mnie? – zapytała bez wstępów, odwracając wzrok i przyglądając się teraz niewielkiej ludzkiej dziewczynce, która bawiła się na pomoście jakąś zabawką.

- To, co zamawiałaś, ostatnie miejsce pobytu Kroganina, imieniem Okeer. Z moich informacji wynika, że wciąż tam powinien być – Volus przesunął po stoliku w kierunku Drellki niedużą, aluminiową płytkę.

Thova skinęła głową, po czym użyła nośnika jako podkładki pod szklankę z sokiem.

- Mam też coś więcej – kontynuował Gobby świszczącym głosem – Coś, co powinno Cię zainteresować.

- Mianowicie?

- Informacje o Twojej załodze.


Drellka skrzywiła lekko usta.

- Chyba wiesz, że większość załogi SR2 Agincourt opuściła statek na czas mojego wynajmu.

- Owszem
– przyznał Volus – Wiem, że obecnie prócz AI masz na pokładzie człowieka, Asari i Salarianina. Posiadam ciekawe informacje o dwójce z nich.

Thova odwróciła głowę i spojrzała uważnie na swojego rozmówcę. Zastanawiała się czy to własna inicjatywa Gobbiego, czy też jest to kolejna manipulacja Handlarza Cieni.

- Podaj cenę – rzekła z rezerwą.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180