Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2014, 10:29   #1
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
[wh40k/DW] Unbowed and Unbroken



Bluźnierstwo Tyranidów jest tak ogromne, że wymaga tylko jednego rozwiązania. Eksterminacji.
Kapelan Cassius z Ultramarines

Rok 817.M41, Iulius
Północny skraj Wschodniej Rubieży Segmentum Ultima.
Obręb Jericho
Orpheus Salient



Avalos. Agriświat położony na krańcach obszaru Orpheus Salient. Jeszcze niedawno wydawało się że los tej planety został przypieczętowany. Ukryta tyranoinfekcja genokradów toczyła ten świat już od paru lat. W obliczu nadciągającej Floty Roju Dagon był to praktycznie wyrok śmierci.
Jednak Imperator nie odwrócił wzroku od swoich poddanych zsyłając na Avalosa swoich Aniołów Śmierci odzianych w czarne pancerze. Pod pancernymi butami zgnieli oni zarówno zainfekowanych ludzi, jak i przerażających xenos, na koniec zabijając przewodzącego im Władcę Miotu, potwora wprost z nocnych koszmarów. Niestety zażegnawszy jednemu kataklizmowi Aniołowie musieli stanąć w obliczu kolejnej katastrofy. Kult Genokradów zdołał przed swoim unicestwieniem ściągnąć na Avalosa uwagę Floty Roju Dagon.
Potężnym wysiłkiem i kosztem wielu ludzkich istnień inwazja została odparta. Czynną rolę w tym odegrali Aniołowie niczym Czempioni Ludzkości ścierając się z najniebezpieczniejszymi bestiami. Tytaniczny był to wysiłek, jednak zdołali utrzymać planetę do przybycia posiłków, walcząc zarówno na ziemi, w powietrzu, jak i na orbicie.
Wielka była radość w sercach Bitewnych Braci kiedy w systemie pojawiły się okręty Marynarki Imperialnej, a w ich towarzystwie okręt z ikoną Deathwatch na burcie. Resztki tyranidzkiej macki, która się tutaj zapuściła zostały unicestwione.
W pamięci mieszkańców zrujnowanego Avalosa już na zawsze pozostanie obraz garstki Aniołów Imperatora, którzy ocalili ich planetę przed ostateczną zagładą.

***

Kapitan Straży Marius Avincus zdawał sobie jednak sprawę iż nie jest to koniec zmagań o Avalosa. Marynarka ruszy dalej walczyć pośród gwiazd z wrogiem przybyłym z odległej pustki, jednak żołnierze na ziemi, jeszcze wiele lat będą natykać się na zdziczałe biomorfy tyranidów…. o ile nad planetę nie przybędzie kolejny Hive Ship. Wtedy odnowi się synaptyczna więź z umysłem roju i Avalos, żyzny agri-świat, znów będzie zagrożony. Lepiej jednak, aby mieszkańcy skupili się na obecnych problemach, a nie na tym co czeka ich niewiadomo kiedy.

Sytuacja na powierzchni była dramatyczna z powodu wielkich zniszczeń i śmierci milionów ludzi, jednak rozpacz nie wchodziła w grę - trzeba było obrócić sytuację na korzyść Imperium. Na planecie pozostała jeszcze wielka ilość tyranidów odciętych od Umysłu Roju, a co za tym idzie łatwiejszych do wychwycenia. Doskonały obszar do zbierania próbek i materiałów dla Genetorów i Konsyliarzy. Jedynym problemem było wyśledzenie odpowiednich istot. Do tego zadania byli potrzebni doborowi żołnierze, a nie było lepszych jak ci ze Szwadronów Śmierci.

Dla Avincusa była to okazja do ustrzelenia dwóch hormagauntów jednym boltem przed ponownym powrotem na front. Niestety ale w ostatniej dużej operacji poległo kilku Bitewnych Braci. Na Hallowed Sword, dowodzonej przez niego fregacie, w kaplicy dopisano ich imiona, aby nikt nie zapomniał o poświęceniu jakiego dokonali. Była to przykra strata, podobnie jak konieczność odesłania czterech następnych Marines na Erioch w celu odbudowy ich straszliwie okaleczonych ciał. Marius zaciskał pięść za każdym razem kiedy o nich myślał. Sam niedawno był w takim stanie, a może nawet gorszym.
Bądź co bądź Kapitan Straży był zmuszony sformować nową drużynę z niedobitków oraz świeżej krwi. Posłanie ich w teren będzie znacznie skuteczniejsze niż czekanie aż kolejni Bitewni Bracia zakończą treningi w Erioch. W ten sposób mógł nie tylko przyczynić się do ruszenia badań nad rozpracowywaniem kodu genetycznego tyranidów, ale również przygotować kill-team na czekające ich niedługo wyzwania.

***

Można powiedzieć, że był to spacer po monastyrze. Zostaliście zrzuceni w pobliżu zrujnowanej stolicy, zaopatrzeni w poczciwy transporter Rhino i posłani hen w głąb kontynentu, aby w ramach ogólnopojętej integracji kill-teamu walczyć z pozostałościami tyranidzkiej inwazji. Nie jest tego mało i minęło wam wiele dni w drodze. Jesteście w sumie niezwykłą drużyną, złożoną prawie całkowicie z Marines z Kapituł Pierwszej Fundacji. Czujecie między sobą jednak rezerwę. Niestety choć dzieli was bliskie pokrewieństwo, charakterami jesteście bardzo różni. Czy nauczycie się sobie ufać i ze sobą współpracować? Czas pokaże.
Ostatnim zadaniem jakie wam wyznaczono polegało na zapuszczeniu się w tereny leśne Avalosa uprawiane dla hodowli wyjątkowych gatunków zwierząt i roślin. Teraz ten ekosystem był piekielnie zdestabilizowany przez pojawienie się biomorfów Roju. Na szczęście przemarsz wojska z miejscowymi przewodnikami pozwolił wytępić większość xenos. To co było zaś za sprytne, aby dać się złapać, pozostawiono wam. Wytropienie grupki Ravenerów nie było łatwe i zajęło wam dużo czasu, ale w końcu odnaleźliście ich siedlisko uwite w leśnej stanicy. Walka z tym przeciwnikiem była ciężka i w jej wyniku te kilka budynków na krzyż stało się ruinami, ale tyranidzi nie żyli. Z konsternacją stwierdzono, że zapasy się kończą. Załączyliście vox-stację i nadaliście komunikat na orbitę. Szybko nadeszła odpowiedź, że uzupełnienie już leci do was w kapsule desantowej, jednak było coś jeszcze. Przekaz kodowany od dowódcy.


Kapitan Straży Marius Avincus

Gdyby nie cztery srebrne ćwieki powyżej prawej brwi Kapitan Straży Avincus z Ultramarines nie różniłby się niczym od większości Bitewnych Braci służących w Deathwatch. Nosił się skromnie i prócz heraldyki zakonu na płycie prawego naramiennika oraz paru pieczęci czystości nie dało się znaleźć niczego co wskazywałoby że jest weteranem setek bitew. No… może prócz hardego wzroku i mocnego głosu, który można było czuć na sobie nawet jeżeli kapitan był holo widmem wyświetlanym przez trzy unoszące się w powietrzu serwoczaszki, będące na wyposażeniu waszego Rhino.

- Bracia w Bitwie. Cieszę się, że wasze ostatnie cele zostały już spacyfikowane. Uzupełnienie będzie u was za parę minut… tymczasem jest kolejne zadanie do wykonania. Tym razem coś poważniejszego.

Kapitan Straży sięgnął gdzieś poza hologram i wziął do ręki data slate.

- Piętnaście minut temu nadano sygnał alarmowy z jednej placówek zajmujących się wydobyciem promethium. Zostali zaatakowani przez dużą grupę tyranidów, ale zdołali odeprzeć atak. Część bestii uciekła. Cywile i strażnicy spodziewają się kolejnych ataków. Jednak to co nas martwi najbardziej to fakt, że tyranidzi pojawili się po prostu znikąd.

Ze spokojem Marius Avincus odłożył nośnik danych i zwrócił się ponownie do podwładnych.

- Pojedziecie tam swoim Rhino i zbadacie sprawę. Placówka znajduje się jakieś pięćdziesiąt trzy kilometry na południe od was na wzgórzach Ro’Thornhold jak nazywają je miejscowi. Jadąc ubitą drogą na wschód z waszej obecnej pozycji dotrzecie do porządnego traktu transportowego, którym dotrzecie na miejsce. Co do samej misji - priorytetem będzie odnalezienie i likwidacja xenos. Jeżeli nadarzy się jakaś okazja, jak zwykle zdaję się na waszą inicjatywę. Jakieś pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-09-2014 o 13:48.
Stalowy jest offline  
Stary 17-09-2014, 18:13   #2
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Spory nawet jak na Space Marine brat Vel'Gan jak na razie nie odzywał się zbyt wiele. W trakcie walki nie było ku temu szczególnie dużej potrzeby. Jego wygląd mógł przerażać, ale tylko tych, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z jego zakonem. Łysa, pokryta zmarszczkami czarna niczym obsydian głowa i płonące ognistą czerwienią oczy, na ogół skrywał je hełm. Wiekowy zielony pancerz poznaczony był śladami wielu bitew i znakami młotów a i sama twarz widziała niemało. Współbracia poznać go póki co mogli jak niewzruszone skalne oparcie. Zawsze czujny, zawsze pilnujący pleców towarzyszy. Po pierwszej potyczce na ciekawskie spojrzenia odpowiedział Księżyce Ymgarl zdradzając tym samy, ze był wśród pierwszych, którzy zetknęli się z Tyranidami.
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 17-09-2014, 19:33   #3
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Torfin wciągnął w nozdrza zapach lasu. Skrzydełka nosa poruszyły się. Zapach kory, żywicy i liści. Zapach strachu małych zwierzątek, przerażonych obecnością Astrates. Zapach lawy, który wydzielał Vel'Gan. Zapach stali, wydzielany przez Ur-Dagona i Bannusa. Zapach lwa.

No właśnie - lwa. Kronikarz denerwował Torfina. Nie z powodu jakiegoś swojego zachowania, czy aury przepojonej energią osnowy.

Po prostu - Zahariel był Mrocznym Aniołem. To wystarczyło Synowi Russa.

Dość krótki czas, który spędził jako członek drużyny wystarczyły, aby wyrobić sobie opinię o części swych nowych towarzyszy. Aufidiusz był zapatrzony w swój Codex Astrates. Vel'Gan był twardy jak granit. Nędzarz był tajemniczy, powściągliwy, jak gdyby nie okazujący emocji. Zahariel denerwujący. Zorael sangwiniczny.

Torfin był znużony. Walka, którą stoczyli w ruinach była rozczarowująca.

Zerknął na swoje odbicie w resztkach panoramicznej szyby. Był przystojny, o jasnej cerze i rudobrązowych włosach. Był uparty, niezależny, wojowniczy. I głodny walki.

Ruszył w stronę reszty drużyny. Jeśli sami się stąd nie ruszą, to on ich ruszy.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 17-09-2014 o 21:08.
Fyrskar jest offline  
Stary 18-09-2014, 01:27   #4
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Brat Lupus z Kosmicznych Wilków


Brat Lupus wcale nie ukrywający, że przeszedł do Deathwatch z Legionu pod patronatem Russ'a zajął swoje zwyczajowe miejsce w transporterze czyli przy włazie z zamontowanym bolterem. Był w końcu przeszkolony specjalnie w kierunku obsługi ciężkiego sprzętu.

O nowym zadaniu od kapitana usłyszał przez komunikator tak samo jak inni. Zamyślił się chwilę ale widząc, że nikt nie kwapi się do rozmowy z przełożonym sam zabrał głos.

- Bracie Kapitanie, mamy rozumieć, że tam na tych wzgórzach jest jakaś kopalnia? Więc może wylazły z niej skoro na powierzchni nikt ich nie ostrzegł... - spytał przełozonego i poczekał na odpowiedź.

- A czy wiadomo ile i jakie bioformy xenos zanotowano podczas ataku? - spytał za chwilę. Zastanawiał się nad nowym zadaniem i nad odpowiedziami od kapitana. Dał teraz szansę porozmawiać innym, niec chciał wyjść na zachłannego.

- Dobrze byłoby nawiązać łączność z tymi miejscowymi... Może dowiedzielibyśmy się czegoś zanim jeszcze byśmy dojechali... W końcu byli tam, walczyli, przeżyli to muszą coś wiedzieć... - mruknął nie bardzo wiedząc do kogo. Miał nadzieję, że wśród xenos są jakieś wielkie. Lubił te wielkie. Świetnie wybuchały jak je sie rozwalało. Te wielkie to było akurat coś na jego ciężką broń jaką miał ze sobą dla wsparcia ich oddziału.
 
Pipboy79 jest offline  
Stary 18-09-2014, 17:59   #5
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Brat Bannus - Kronikarz z żelaznych Dłoni

Bannus przyglądał się bracią swymi zimnymi mechanicznymi oczyma. Implanty jarzyły się lekko czerwono. Równocześnie analizował różne strumienie danych dostarczane przez jego liczne implanty. Przetwarzał informacje o elektromagnetycznych polach, wytwarzanych przez pancerze braci, przetwarzał informacje o wydalanym cieple. Tam gdzie jego wilczy brat wyczuwał woń lasu i zwierząt, Bannus analizował biochemiczny skład powietrza. Wychwytywał feromony i analizował kierunek i nasilenie wiatru.
Samemu Bannus roztaczał zapach stali i oleju maszynowego. Łysa głowa pokryta była licznymi bliznami. Skóra niemalże sina jak u nieboszczyka. Liczne implanty i kable powodowały, że jedynie marginalnie przypominał ludzką istotę. Jego ciężki pancerz był antyczny. Głównie był to egzemplarz jeszcze z przed czasów herezji, tak zwany mark 4. Hoć na skutek zapewne poważniejszych uszkodzeń płyta piersiowa została wymieniona na najnowszy model, mark 8.
Znad ramienia wystawała rękojeść jego miecza. Długa niemalże jak dorosły człowiek i czarna niczym noc klinga.

Brat Bannus nie był zbytnio przyjemny w obejściu. Był jednak solidny i można było na nim polegać. A jego moce nie raz pomogły za czasu wykryć wroga i uniknąć zasadzki.

z cichym sykiem hydraulicznych siłowników brat Bannus obrócił swą masywną sylwetkę w stronę hologramu, jakie projektowały serwo czaszki.
Brat Lupus postawił już najistotniejsze pytanie. To odnośnie do rodzaju i liczebności wroga.
Syntezator mowy zaskrzeczał, a potem z głośników popłynął niczym wściekły warkot mechaniczny głos Bannus 'a.
- Jakie siły chroniły placówki, bracie kapitanie? - informacja dość przydatna do obliczeń siły wroga.
 
Ehran jest offline  
Stary 18-09-2014, 19:19   #6
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany

Czarny pancerz Zoraela wydawał się błyszczeć nieco bardziej niż pancerze jego towarzyszy, mimo iż był tak samo czarny jak u reszty, jedynie poza prawym naramiennikiem, na którym widniał symbol Krwawych Aniołów lecz nie potrzeba było na niego spojrzeć, by dostrzec u tego bitewnego brata krew Sangwinusa. Chociaż zdobiła ją całkiem świeża blizna, jego rysy były szlachetne, a postawa dumna i wyprostowana. U jego pasa wisiała złota ikona, czysta jakby nigdy nie opuściła warsztatu rzemieślnika. Jak wiedzieli, Zorael był weteranem bitwy o Maccrage, który przybył do tego sektora razem z Sierżantem Weteranem Tobiusem, polującym na uciekający Rój Behemota.
- Nie lękajcie się bracia - rzekł do nich, gdy weszli do transportera i uśmiechnął się lekko - Gdyż najbardziej przerażające istoty na tej planecie znajdują się w tym pomieszczeniu.
Na tyle na ile zdążyli go poznać, wiedzieli że Zorael jest niezwykle towarzyskim bratem i pierwsze co zrobił, gdy tylko ich zapoznano, było zapytanie każdego o to z jakiego Zakonu i planety pochodzi. Nie szczędził przy tym miłych komentarzy i uznania dla historii pochodzenia towarzyszów i gdy dowiedzieli się, kim jest, zrozumieli w pełni skąd wynika jego zachowanie. Zorael był Kapłanem Sangwinusa, Aniołem który dbał o to, by jego bracia nie oddali się klątwie, o której krążyły pomiędzy innymi Astartes ponure plotki. Konsyliarz wyraźnie musiał dobrze spełniać swoje zadania, gdyż w samej jego postawie czuć było aurę autorytetu i siłę inspiracji.
- Przeciwnik może być przebieglejszy, niż zakładamy... Czy w sytuacji niezwykłego zagrożenia możemy liczyć na jakieś wsparcie, bracie kapitanie?
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 18-09-2014, 19:37   #7
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Ur-Dagon siedział za sterami. Spod prawego naramiennika wyciągnął złącze MIU i zintegrował się z duchem maszyny Rhino. Czuł tę maszynę jako część swego ciała i lubił to. Jedna z próżnych przyjemności do których nikt nie mógł mieć żadnego 'ale'. Za potężnym siedzeniem kierowcy leżał zabezpieczony jego sprzęt. Bolter z selektorem amunicji - broń dodatkowa. Rakietnica Soundstrike i plecak ładowniczy - broń podstawowa. Kilka drobiazgów jak nóż bojowy i wielka, przeszło dwustukilowa, skrzynia w której miał swoje serworamię, które stosował raczej poza warunkami bitewnymi, jako, że alternatywą był plecak ładowniczy, który, jak doświadczenie pokazało, był znacznie przydatniejszt w warunkach bojowych.

Podczas podróży mruczał śpiewne litanie gniewu i pogardy. Monotonny głos nie sprzyjał artystycznemu aspektowi tego zaśpiewu, ale nie o to w tym chodziło, tylko o uzewnętrznienie i pewne ugruntowanie nienawiści toczącej serca Ur-Dagona.
 
Arvelus jest offline  
Stary 18-09-2014, 22:57   #8
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Kronikarz z zakonu Dark Angels odziany był w stary pancerz Mark IV, zwieńczony jeszcze starszym hełmem Mark II, pamiętającym czasy Herezji Horusa. Na zbroję narzucony miał ciemnobrązowy, nieco postrzępiony i powycierany płaszcz, który, wyjąwszy ramiona, skrywał niemal całkowicie jego postać. Gruba tkanina o skomplikowanym splocie nosiła ślady licznych napraw i z pewnością liczyła sobie wiele wieków. Potężną czarną zbroję, inkrustowaną motywami uskrzydlonego miecza, pokrywały ślady licznych walk. Niektóre uszkodzenia były tak głębokie i poważne, że nawet zbrojmistrze zakonu nie byli w stanie przywrócić pierwotnego stanu płyt balistycznych i gdzieniegdzie widoczne były ślady ich ingerencji w ceramit. Lewy naramiennik zdobiła pieczęć mocująca pergamin z misterną kaligrafią. Potężny miecz przewieszony był przez plecy a bolter spoczywał w kaburze przypiętej do pasa na wysokości prawego biodra. Na lewym zaś, na skórzanym pasie wisiała księga w grubej okładce z mosiężnymi okuciami.

Zahariel był skryty, nie mówił wiele o sobie. Towarzyskiemu i skoremu do rozmowy Zoraelowi odpowiadał grzecznie, choć wymijająco, często zmieniając temat na niezwiązany z jego przeszłością czy zakonem. Z pozostałymi rozmawiał rzadko, zaś ze Space Wolfami w ogóle. Nie trzeba było mocy telepatycznych ani szczególnej empatii, aby wyczuć pewne napięcie pomiędzy przedstawicielami potomków Lwa i Russa. Dotychczas przejawiało się to głównie w rywalizacji na polu walki, gdzie współzawodnictwo polegało na eksterminacji jak największej liczby wrogów, jednak wszyscy podejrzewali, że w końcu konflikt przyjmie bardziej bezpośrednią formę. Pojedynki pomiędzy Dark Angels a Space Wolves były na porządku dziennym i choć rzadko śmiertelne, zawsze charakteryzowały się wyjątkową zaciętością obu walczących stron.

- Bracie kapitanie, - Zahariel włączył się do rozmowy, jego niski, mocny a jednocześnie dźwięczny głos rozbrzmiał donośnie – czy były wcześniej jakieś meldunki z tego obszaru, rozkazy z walk, raporty medevac i casevac, BDA i czy wywiad mógłby je odszukać i udostępnić? Czy w swoim ostatnim komunikacie miejscowi wspominali o jakichś innych anomaliach, niż pojawienie się tyranidów niemal z powietrza? Czy mamy gdzieś mapę tego obszaru, lub czy ktoś z wywiadu może nam zrobić zdjęcie z satelity i przesłać przez stację?
Kronikarz chciał się dowiedzieć nieco o historii bitew w tym rejonie, jakieś zapisy musiały zostać sporządzone podczas niedawnych walk. Nie miał złudzeń, że dla specjalistów z wywiadu problemem może być znalezienie odpowiednich katalogów z nagraniami i transkrypcjami, ukrytymi gdzieś wśród miliardów podobnych plików umieszczonych w przepastnych czeluściach twardych dysków maszyn analitycznych. Niestety, przesadna dokładność czy zamiłowanie do porządku nie były pierwszorzędnymi cechami, które wymagane były podczas wstępnych egzaminów w szkołach Military Intelligence.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 20-09-2014, 20:18   #9
-2-
 
-2-'s Avatar
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Desygnowany lider przysłuchiwał się swoim braciom w milczeniu. Czerwone wizjery hełmu Aufidiusza czasem wędrowały po mówiących braciach. Niebieski naramiennik wyraźnie odcinał się na czarnym pancerzu MkIV, dzielonym przez tak wielu braci ich oddziału, lecz nie aż tak jak niewielki szary pojemnik z tworzywa oznaczony pismem z Ultramaru, a skrywający jak wszyscy wiedzieli osobisty egzemplarz Codex Astartes.

Nawet Ultramarines nie nosili Codex Astartes do boju.

Tymczasem obserwował ich. Czasem jakiś punkt na wewnętrznej ścianie transportera. Na razie po jednym starciu mógł zobaczyć swoich braci w walce. Póki co nie wydawał żadnych rozkazów. Może najwyższy czas.

Gdy ostatni z jego braci umilkł, Aufidiusz był gotów wysłuchać odpowiedzi kapitana... jednym uchem. Skupiony był na horyzoncie widocznym z wnętrza transportera przy otwartym trapie. Natychmiast gdy miał okazję, przemówił do kapitana, głosem zniekształconym przez vox-nadajnik hełmu.

- Propozycja punktu zrzutu w pobliżu placówki, celem opcji ustanowienia przyczółku obronnego w razie konieczności. Punkt do wskazania sygnałem vox-radiostacji gdy dotrzemy na miejsce i oszacujemy teren, odbiór. - wypowiedział szybko, ale z wyćwiczoną dykcją dla zrozumiałego przekazu. Nie czekając jeszcze na odpowiedź kapitana, skierował się do braci:

- Zbiórka i gotowość za dwie minuty, kolejność standardowa za wyjątkiem: Bracie Nędzarzu, bracie Torfinie, bracie Zoraelu, siądźcie koło radiostacji. Chcę poznać waszą opinię i teorie w drodze.
 

Ostatnio edytowane przez -2- : 20-09-2014 o 21:11.
-2- jest offline  
Stary 20-09-2014, 22:52   #10
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Avalos...

Agry-świat. Jeden z wielu podobnych rozsianych po całym Imperium. Jednakże jeden z niewielu w rejonie dawnego sektora Jericho. A jeszcze bardziej wyjątkowy, gdyż został ocalony przed głodem Wielkiego Pożeracza.

Nie obyło się jednak bez krwawego haraczu, jakim tyranidy obarczyły planetę i jej populację. Avalos było zrujnowane. Stolica, Lordsholm, spalona w trakcie buntu kultu genokradów, a następnie stratowana przez całe ławice gauntów. Miasteczka i wsie na całym kontynencie zostały podobnie potraktowane. Pola uprawne stratowane, zamienione w błoto lub pogorzeliska. Lasy i wzgórza usłane trupami, kraterami i wrakami. Wszędzie widać było oznaki błyskawicznej wojny, inwazji, która mogła przynieść śmierć całej planecie. Ale nie przyniosła - dzięki bohaterstwu Szturmowców IG, załóg okrętów IN i Astartes z DW.

Mimo to, Avalos przypominało rękę wyrwaną siłą z zakleszczonej paszczy wściekłego psa.

Ręka nadal broczyła krwią. Tak głębokie rany wymagały długiej kuracji, którą utrudniały skąpe opatrunki... oraz zakażenie, które wdało się w krew.

Ale, od czego były immunocyty?


Nędzarz, zwany bratem Ubogim, przebywał właśnie w swoim polowym laboratorium na północnych przedmieściach Lordsholm. Pracował prawie bez ustanku, z krótkimi przerwami na czysto fizjologiczne czynności. Był maksymalnie skupiony na swej pracy, bardziej niż dwóch innych konsyliarzy z Deathwatch, nie wspominając już o śmiertelnikach z Officio Medicae i Ordo Xenos, których ciała oraz umysły pozbawione były pierwiastka doskonałości, pochodzącego od samego Imperatora.

W krótkiej chwili przerwy, na jaką pozwolił swemu umysłowi, zakiełkowała myśl. W jej wyniku uśmiechnął się ironicznie. Nie zdziwił go bowiem fakt, że zwyczajni ludzie wyznawali Imperatora jako swojego boga, oddawali mu cześć i stworzyli wokół niego kościół. Nie mogli przecież porównywać się z jego potęgą, doskonałością fizyczną... i intelektem.

Nędzarz wrócił do swej pracy, zachowując chłodny profesjonalizm i całkowicie wyprane z emocji, naukowe spojrzenie na rzeczywistość, która była obiektem jego obecnych badań. Genotyp tyranidów z Avalos nie zdołał się jeszcze przystosować w znaczącym stopniu do planetarnych warunków... Jednakże zmiany, nawet bez kierownictwa ze strony Umysłu Roju, postępowały w stałym tempie. Bardzo wiele biomorfów dostało się w atmosferę przed całkowitym wyniszczeniem statku-ula i jego flotylli. Zadziwiająco dużo przetrwało bombardowanie z orbity. Kres wpływu Umysłu Roju oraz zezwierzęcenie podległych mu istot ocaliło świat na krótką metę... mordowane, pogrążone w zamęcie bestie opanowywały bestialskie żądze. W tym najsilniejszą z nich: instynkt przetrwania. Po krótkich, nieskoordynowanych próbach dalszych ataków na pozycje ludzi oraz wyniszczającej bratobójczej rzezi, ów instynkt wreszcie zaskoczył. I za ich sprawą, zwierzęta uciekły. Poukrywały się w norach, pod skałami, w krzakach, pod ziemią, w wodzie.

Flotylla kapitana Cobba zrobiła co mogła i odleciała. Losem planety, jej wyjątkowością i uporem, jaki okazała w obliczu totalnej zagłady, zainteresował się natomiast jeden z kapitanów straży - Mariusz Avincus od Ultramarines. Przybył na swoim statku i od tamtej pory trzymał go na orbicie. Wraz z nim, kilka kolejnych kill-teams i cały kontyngent gwardzistów z rezerwy. Po krótkiej chwili wytchnienia dla zwierzów, zaczął się sezon łowiecki.

Od tamtej pory Nędzarz badał próbki dostarczane przez współpracowników, kompilował dane i wydawał dyspozycje myśliwym. Pracował też nad swoim puzzle. Swoją wielką mozaiką śmierci. Skończona, miała przedstawiać iście doskonałą sztukę - śmierć Dagona. Avalos było niezbędnym elementem układanki.

Jednakże koordynacja tyranidów, podobnie jak ich liczebność, zaczynała chwilami wzrastać w niektórych miejscach. Z biegiem czasu, ilość tych miejsc i częstotliwość tych wydarzeń rosła. Okazyjnie pojawiały się nawet bardziej... inteligentne... bioformy, jak Wojownicy i Dzierzby, wiodące podległe im gaunty, gargulce i roje rozpruwaczy na rzeź. Psykerzy nie wyczuwali jednak obecności Umysłu Roju, Cienia w Osnowie czy Zewu w Próżnię. Kosmiczny patrol nie odkrył żadnego biostatku w całym układzie. Odpowiedź więc była tylko jedna: tyranidy się zadomowiły. Zakorzeniły. I zaczęły czerpać biomasę, aby tworzyć nowe bioformy w ukrytych gniazdach.

Nędzarz był zadowolony. Avalosjański kawałek mozaiki wreszcie się ujawnił.


O tym Astartes wiadomo było niewiele. Jedyne znane fakty były takie: był to Konsyliarz z (jakżeby inaczej) Deathwatch. Nie wiadomo z jakiej kapituły (zakonu) pochodzi - jego pancerz nie był opatrzony barwami. Naramiennik, który zwyczajowo pyszni się barwą i godłem rodzimej kapituły, tutaj pokryty był głęboką czernią.
Ten, którego zwali Nędzarzem, bądź Bratem Ubogim, należał do wąskiej grupy wyjątkowych Astartes - Czarnych Tarcz. Wiadomo o nich, że przybywali znikąd, nie mieli imion (a jedynie przydomki) a ich przeszłość stanowiła tajemnicę.
Tajemnicą natomiast nie było ich bezgraniczne oddanie sprawie Deathwatch i, w konsekwencji, sprawie Imperatora i jego Imperium.

Nędzarz znany był jako niezłomny, w pewien sposób fanatyczny, przeciwnik Floty-Roju Dagon. Uznawany był za jednego z ekspertów w dziedzinie toksyn i genetyki odnoszącej się do rasy Tyranidów. Był również weteranem co najmniej kilku operacji przeciwko Dagonowi w Teatrze Wojennym Orpheus, w tym batalii o planetę Phonos czy resztki floty bitewnej generała Mikala Curasa.

Z wyglądu oszpecony przez okropne poparzenia od kwasu. Do tego dorzucono “standardowy” pakiet blizn, siwo-białe włosy ścięte regulaminowo oraz zimne, bezduszne spojrzenie szarych oczu. Z postawy nie wyróżniał się spośród innych Bitewnych Braci. Z charakteru powściągliwy, analityczny, wyzuty z emocji oraz empatii, intelektualny, spostrzegawczy, oziębły.

Pomimo oziębłości i klinicznego podejścia do rzeczywistości, był skutecznym liderem - na tyle skutecznym, że obdarzono go honorami Żelaznej Czaszki.

Nawet, kiedy był opancerzony, łatwo było go rozpoznać pośród innych marines. Na swój pancerz (a czasem i na zwyczajny ubiór poza służbą) narzuca iście żebraczy płaszcz z głębokim kapturem, zszyty ze szmat i kawałków skór - skąd wziął się jego przydomek. Sama zbroja również się wyróżniała - była to antyczna zbroja typu Maximus, z charakterystyczną "ryjkowatą" maską hełmu. Z pewnością pamiętała czasy Herezji Horusa czy nawet Wielkiej Krucjaty. Wyglądała też na taką, która przeszła przez co najmniej kilka bardzo ciężkich starć - dowodem tego był kirys z pancerza typu Aquila i cała prawa ręka z Corvusa.


Siedział teraz wraz z członkami kill-teamu, do którego został przydzielony przez kapitana Mariusza Avincusa całkiem niedawno. Nie miał jeszcze okazji zgrać się z bitewnymi braćmi. Już jednak widział różnice charakterów... i spięcia między niektórymi z nich. Nie dbał o to. Liczył na to, że ci Astartes byli na tyle inteligentni, by ich swady nie zagrażały życiu reszty oraz powodzeniu misji.

Nie zajmował się swoim sprzętem w środku Rhino. Zajął się nim należycie w bazie, gdzie wsparli go w tym przedstawiciele AdMechu i kadrowy techmarine. Przed misją przeprowadził jedynie rutynową kontrolę i kalibrację.

Kiedy kapitan Avincus pojawił się w hologramie, pozostali marines mogli ujrzeć, jak Nędzarz wymienia się z nim pełnymi szacunku kiwnięciami głów. Słuchał słów, które padały z obydwu stron. Jego towarzysze byli kompetentni i zadali te pytania, które należało zadać. Kiedy przyszła jego kolej, podjął zgoła inny temat.

- Kapitanie Avincusie. Wnioskuję o dostępność od jednego do trzech promów transportowych celem przewozu oznaczonych szczątków. Tak, jak zawsze.

Kiedy sierżant Aufidiusz go wezwał, zasiadł przy jego stanowisku. Miał mieszane odczucia co do Ultramarine. Do tej pory spotkał ich dwóch - i chociaż mieli swoje wady, byli wartościowymi liderami. W szczególności Avincus. Ten Aufidiusz jednak wydawał się być zbyt przywiązany do swoich papierów.

Nędzarz milczał. Był małomówny i konkretny. Jeśli sierżant będzie chciał coś wiedzieć, to zada odpowiednie pytanie.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 20-09-2014 o 22:59. Powód: Muzak & korekta
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172