Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2015, 21:05   #1
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację



Żyjemy tak jak śnimy - samotnie.
- Joseph Conrad.

________________________________________________

Sula vie dilejo


_____Sen jest nieodmiennie ten sam: panorama miasta, w którym nigdy nie była. Dziesiątki wieżowców wyrastają z horyzontu, gdzie betonowe morze podaje ręce niebu. Wieczór jest wczesny, lecz mroczny. Drapacze chmur dosłownie dziś je drapią, pieszcząc podbrzusza bogów. Nisko wiszące chmury zlewają się ze szczytami budynków, upodabniając je do filarów podtrzymujących sklepienie świata. Najwyższy szczególnie przyciąga uwagę: wygląda jakby ktoś ustawił na sobie gigantyczne sześciokąty. Wierzchołek ginie w chmurach. Przez skłębiony granit firmamentu przebija się samotny promień słońca budząc refleksy w oddalonej o wiele mil konstrukcji ze szkła i chromu.
Bliższy widok zasłania barierka z mlecznego szkła. Ledwo sięga wzrokiem ponad nią. Patrzy na miasto z pozycji siedzącej lub oczami dziecka.

Punkt widokowy: balkon na wysokim – piętnastym lub wyższym – piętrze. Pękający tynk na bocznej ścianie, łuszcząca się farba. Obok ustawione jedna na drugiej klatki z królikami. Dwa białe i trzy szare, dwa w biało szare łaty, królicza rodzina. Zwierzątka intensywnie węszą przeciskając nozdrza przez kraty. Idylliczny obrazek, gdyby nie leżący obok nóż z zaschniętymi, ciemnobrunatnymi plamami. Wszędzie zawieszone donice z warzywami, w górę pną się młode pomidory. Nie widzi wiele więcej, w sukurs przychodzą pozostałe zmysły.

Zapach: mocnych, tanich papierosów. Mijająca ją, kierująca się na zewnątrz smuga dymu ulotnym tropem prowadzi do dłoni.
Dotyk: trzymająca papierosa dwoma palcami dłoń oparta na jej ramieniu. Masywna, lecz kobieca. Zniszczona, o żółtych palcach. Drżąca.
Smak: cierpkość gorzkiej herbaty.
Słuch: przez jednostajny szum miasta przebija się grzmot nadchodzącej burzy. Tuż zza pleców dobiega stłumiony, kobiecy szloch.

Zrywa się chłodny wiatr a obraz zaczyna się cofać. Coś, ktoś ciągnie ją do tyłu przez bramę w brązowych zasłonach. Przez moment, mgnienie oka, zdaje się jej, że na widocznym jeszcze fragmencie nieba widzi ptaka. Wielkiego, drapieżnego ptaka krążącego nad miastem. Nie chce wracać do środka, lecz wie, że nie ma na to wpływu. Niebo, miasto, cały świat na zewnątrz przestaje już istnieć, znika za kurtyną zasłon. Widok obraca się i w jej polu widzenia pojawia się wiszące na białej ścianie lustro. Ale nim zdąży dojrzeć odbicie sen urywa się, rozpływa w blasku.


________________________________________________



_____Biały orzeł nadleciał od wschodu. Zostawił za sobą lasy i uprawiane przez maszyny pola oraz zniszczone wydobyciem gazu zatrute pustkowia. Przeleciał nad ciągnącymi się w nieskończoność identycznymi domkami przedmieść. Zniżył lot nad szarymi blokowiskami Pragi. Przez moment w dole błyszczała w słońcu wąska wstęga wysychającej rzeki. Orzeł wiedział dokładnie gdzie zmierza. Wleciał między pnące się ku niebu bryły szkła i stali. Gdy lądował na pustym tarasie, wysoko nad miastem, jego pióra furkotały na wietrze. Szpony zacisnęły się na barierce.
Szklane drzwi rozsunęły się i wyszedł zza nich mężczyzna. Szary garnitur pasował do ascezy tarasu, ale jego właściciel objął orła z prawdziwą czułością. Obramowane siwym zarostem usta wyszeptały słowo. Po chwili trzymał w dłoni wydobyty z piersi ptaka chip. Gdy wracał do środka, znad zakrzywionego dzioba śledziły go beznamiętne oczy kamer.


________________________________________________


Ujęcie pierwsze:
Kamera śledzi z powietrza płonący statek. Na pokładzie, pochłoniętym już częściowo przez szmaragdową wodę, tłoczą się setki ludzi o smagłej karnacji. Na zbliżeniu widać ich rozwarte w krzyku usta, lecz samego krzyku nie słychać. Po kilku sekundach obraz się zmienia.

Ujęcie drugie:
Tłum zamaskowanych demonstrantów ciska petardami i kamieniami w mur policyjnych tarcz. Rozbrzmiewa strzał.

Ujęcie trzecie:
Przypominająca szarańczę chmura rojobotów rozprasza demonstrantów, aplikując w odsłonięte części ciała środki usypiające oraz czipy identyfikujące.

Ujęcie czwarte:
Grupa bojowników pozuje na powalonym robocie kroczącym, niczym myśliwi na zabitej bestii. Wznoszą okrzyki wymachując karabinami i zieloną flagą z półksiężycem.

Ujęcie piąte:
Drogą jedzie kolumna transporterów opancerzonych. Na każdym z nich powiewa błękitna flaga z gwiazdami.

Ujęcie szóste, nocne:
Na rozświetlonej przez płonący autobus ulicy leży ciało mężczyzny. Krew odbija migotanie płomieni. Błyszczy.

Ujęcie siódme:
Mężczyzna w czarnym mundurze Frontexu przepycha się do limuzyny przez tłum dziennikarzy i rój latających kamer. Nagle pada strzał. Tłum rozbiega się, mężczyzna w mundurze pada w ramiona ochroniarzy.


Seans rodem z „Mechanicznej Pomarańczy” dobiega wreszcie końca. Miejsce ekranu zajmuje trójwymiarowy hologram blond-prezenterki. Jej bezdyskusyjnie piękna, lecz poważna twarz i przyjemny głos tworzą budzący zaufanie, przyciągający uwagę zestaw, ukształtowany według badań gustu widzów.

- Magdalena Oszmiańska, witam państwa i zapraszam na spersonalizowany skrót wiadomości w Euronews Polska. Drugą noc trwają zamieszki po zatopieniu u wybrzeży Hiszpanii przez drona Frontexu statku „Aisza” z ośmiuset uchodźcami na pokładzie. Jak potwierdziły służby ratownicze nikt z rozbitków nie przeżył. Do najgwałtowniejszych starć z policją doszło w Paryżu, Wiedniu, Amsterdamie oraz w Brukseli, gdzie bojownicy Ansar al-Islam wystrzelili w stronę Europarlamentu czternaście rakiet i ogłosili początek Intifady. Pożar budynku został już ugaszony a okoliczne ulice ewakuowane. Do Brukseli, Berlina i kilku innych miast wkroczyło wojsko. Trauma Team Corporation potwierdziła do tej pory sto sześć ofiar śmiertelnych starć i ponad dwa tysiące rannych, w tym wielu w stanie ciężkim. Policja aresztowała przeszło tysiąc najbardziej agresywnych demonstrantów.

- Programiści dronów Frontexu zostali zatrzymani do zakończenia śledztwa. Rzecznik prasowy Frontexu tłumaczy, że wszystkie procedury zostały zachowane a dron rozpoznał broń na pokładzie statku, prawdopodobnie został ostrzelany i odpowiedział ogniem. Lider Islamskiej Partii Europy, Mohammad Naseem kwestionuje te wyjaśnienia i określa zatopienie „Aishy” jako akt terroru.

- Szef połączonych sztabów Armii Europejskiej, generał Konstantin Arsenovic oznajmił, że prywatyzacja Frontexu była poważnym błędem i że w razie potrzeby wojsko może w ciągu sześciu miesięcy przejąć całkowicie ochronę granic. Gotowość do zastąpienia Frontexu wyraziła też amerykańska korporacja Lazarus. O ewentualnym zerwaniu kontraktu musi jednak zadecydować nowy Europarlament.

- Prezydent Daniela Ridder zapowiedziała, że jeśli do weekendu nie zostanie przywrócony porządek umożliwiający otwarcie wszystkich lokali wyborczych, konieczne będzie przesunięcie terminu wyborów.

- Głównodowodzący Frontexu, Salvador Armendáriz po wczorajszym zamachu znajduje się w warszawskim szpitalu korporacji. Lekarze informują, że dzięki użyciu nanobotów jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Zamachowiec został schwytany, ale policja nie ujawniła jeszcze jego tożsamości. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że może być powiązany z organizacją terrorystyczną Czerwony Świt. Wiadomo już, że przeszedł przez wykrywacze metalu i tworzyw sztucznych dzięki użyciu broni organicznej. Ochrona Frontex Citadel została wzmocniona przez mechy i pojazdy opancerzone zaś prawy pas Alej Jerozolimskich zajęły żelbetonowe bariery. Zwężenie komunikacyjnej arterii zakorkowało centrum miasta podczas porannego szczytu.

- Wzmocnione siły policji zabezpieczają rejon tak zwanego Talibanu, czyli getta muzułmańskiego na warszawskiej Woli po tym jak podpalono tamtejszy meczet. Kilkanaście osób, w tym dwóch policjantów, pozostaje w szpitalu po wczorajszym starciu muzułmańskiej demonstracji z próbującymi ją zatrzymać narodowcami.

- Zapowiada się kolejny pogodny dzień. Temperatura w ciągu dnia będzie wynosić około dwunastu stopni Celsjusza, wieczorem możliwe są przelotne opady deszczu.

- Wiadomości z zagranicy. Prezydent USA Pedro Benitez wezwał Rosję, pod groźbą przywrócenia sankcji ekonomicznych, do egzekwowania postanowień międzynarodowej umowy o kontroli sztucznych inteligencji.

- Do przeszło tysiąca wzrosła liczba ofiar walk w Samarze. Armia rosyjska twierdzi, że kontroluje centrum miasta, podczas gdy władze samozwańczej Republiki Tatarstanu…


< wyłącz >


________________________________________________


_____Huk wgniatanej blachy rozdarł spokój przedświtu.
Czarna furgonetka wypadła z bocznej uliczki, z matematyczną precyzją uderzając w bok maski terenowego wozu, który zepchnięty z jezdni zatrzymał się dopiero na latarni. Opancerzona furgonetka ucierpiała mniej, hamując z piskiem opon.
Na kilka sekund zapadła cisza.
Wszyscy uczestnicy zderzenia dochodzili do siebie. Wreszcie nadmuchane poduszki powietrzne spełniwszy swoją rolę zwinęły się z sykiem, zwracając swobodę ruchów. Pierwszy wyskoczył z terenówki wielki, łysy facet, puszczając w biegu serię z automatu i kryjąc się za maską przed posłanymi w odpowiedzi z szoferki furgonetki pociskami. Kobieta za kierownicą miała mniej szczęścia. Kula dosięgła ją, gdy szarpała się z zaciętymi drzwiami. Czerwień pomalowała witraż popękanej szyby. Ktoś krzyknął. Z tylnego siedzenia, lewymi drzwiami wyczołgało się dwoje ludzi: mężczyzna z dredami oraz kobieta. Przykucnęli skuleni za terenówką.
Z furgonetki wysypali się napastnicy w zasłaniających szczelnie twarze maskach i czarnych kombinezonach bojowych. Zajmowali pozycje za autami zaparkowanymi po drugiej stronie ulicy, osłaniając się pojedynczymi strzałami.

- Wstrzymać ogień, durnie! – Zawołał któryś z nich i kanonada ucichła.
Echo strzałów niosło się kanionem starych kamienic, przebrzmiewając powoli. Wył żałośnie alarm zaparkowanego samochodu. W kilku oknach na wyższych piętrach uchyliły się żaluzje i zasłony, lecz zaraz zasłoniły z powrotem. Ktoś pewnie wzywał już policję, jednak w tej dzielnicy nie było co liczyć na jej szybki przyjazd. Gliny nigdy nie śpieszyły się do strzelanin poza centrum.
– Oddajcie dziewczynę a odejdziemy! – Zza jednego z aut dobiegł zniekształcony elektronicznie głos.
Łysy posłał długą serię w tamtym kierunku. Strzelał nie wychylając się, z użyciem kamerki na wystawionej ponad maskę wozu broni.
- Żryj to, faszysto! – Odkrzyknął.
Tamci nie odpowiedzieli ogniem. Byli zdyscyplinowani.
Łysy szepnął coś co dwójki towarzyszy a w jego dłoni pojawił się mały, okrągły przedmiot. Podrzucony w górę odpalił miniaturowe śmigiełko i pofrunął na drugą stronę ulicy.
- Granat! – Zawołał ktoś, lecz ostrzeżenie nadeszło zbyt późno. Granat wyszukał najlepsze miejsce, żeby wybuchnąć i uczynił to, posyłając grad odłamków wszędzie dookoła. Rozległy się krzyki i brzęk tłuczonych szyb w oknach na parterze. Uruchomiły się kolejne samochodowe alarmy. Ich dźwięk mieszał się z wyciem faceta, który wcześniej krył się za furgonetką, a teraz, trzymając się za twarz, tarzał po chodniku.

Mężczyzna z dredami i kobieta, którą trzymał za rękę nie widzieli już tego. Sekundę po eksplozji oderwali się od terenówki i biegli ile sił w nogach, skręcając w poprzeczną ulicę. Obejrzeli się dopiero słysząc serie z kilku luf. Łysy, który podążał za nimi, osuwał się na ziemię, oparty plecami o mur kamienicy.
- Piecuch! – Zawołał ten z dredami, wyszarpując spod kurtki Uzi.
Gdy chwilę potem w jego kamizelce utkwił charakterystyczny pocisk usypiający, ten wyszarpnął go gniewnym gestem i puścił serię, zmuszając napastników do krycia się. Para pobiegła dalej.
Nie odpowiadano im ostrą amunicją. Tamci mieli wyraźne rozkazy. Podążali ich śladem, poruszając się skokami i kryjąc w załomach budynków. Po chwili dołączyła do nich furgonetka, ruszając wolno środkiem ulicy – wielki, czarny, stalowy drapieżnik. Poruszała się bezgłośnie na elektrycznym silniku.
Najgłośniejszym dźwiękiem pozostawało dudnienie butów uciekającej pary, odbijające się echem od martwych ścian budynków.

Nad miastem budził się nowy dzień.

 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 09-03-2015 o 15:10.
Bounty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172