08-04-2015, 12:41 | #11 |
Reputacja: 1 | Kehil wyprzedził sunący przed siebie pojazd kroczący, brnąc pospiesznie do przodu i szybko opuszczając strefę generowanego przez niego hałasu. Gdy tylko zgrzyt ucichł, Miraluka momentalnie wychwycił z lasu niepokojący szum, trzask i ryk, brzmiący tak jakby zbliżała się do niego szeroka fala pływowa przetaczająca się przez dżunglę. Nie chodziło jednak o wodę. Był to ryk zwierząt i huk dziesiątek ciężkich kopyt uderzających o ziemię. W oddali między przewracającymi się drzewami wychwycił sylwetkę pierwszej, potężnej, szarżującej istoty. Zaraz za nią na ścieżkę z ogromną prędkością wylało się pół tuzina następnych. W tym miejscu poza traktem nie było innej równej drogi, parły więc prosto na zbliżający się w oddali łazik... i na Miralukę. Kehil percepcja d20(+3 za medytację) = 1 krytyczny sukces! Kehil momentalnie wychwycił, iż nie mogło to być naturalne zachowanie tych zwierząt. Po ich pyskach widać było, że były absolutnie spanikowane. Ich ciała zdawały się osmolone i przypalone. Były poranione i wpadły w bezmyślny szał. Zauważył je dość wcześnie, miał więc jeszcze czas by zejść im z drogi wspinając się na zbocze, bądź zeskakując na dół. Jeśli jednak chciał zachować swoje kości w całości, lepiej żeby natychmiast opuścił trakt. *** W tym samym czasie Charles w kokpicie wychwycił coś na następnym ze skanerów. Wyglądało to jak szerokie śnieżenie w obszarze dżungli i traktu przed nimi. Ścieżka wiła się po gęsto zarośniętym zboczu, odczyt był więc niewyraźny i nie dało się go potwierdzić wzrokowo. Jedno jednak było pewne, szerokie pole śnieżenia zbliżało się do nich z zawrotną prędkością! |
08-04-2015, 17:20 | #12 |
Reputacja: 1 | Z prywatnych dzienników Khedryna Falla: Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 08-04-2015 o 17:25. |
08-04-2015, 18:00 | #13 |
Reputacja: 1 | Fala bólu i cierpienia. Czarnoczerwone płomienie tych emocji tratowały las i wszystko na swojej drodze. Kakafonia jęku i trzaskających drzew zwiastowała nieuchronną zagładę. Nie tylko dla bezokiego zwiadowcy, ale też dla łazika. Wszystko trwało mniej niż ułamek sekundy. Wizja sprowadzona przez moc. Coś w głębi lasu eksplodowało. To był rozbłysk na radarze. Sygnatura energii. To zauważyli podpici żołnierze. Stado tych zwierząt musiało być w pobliżu wybuchu. Strach, ból poparzenia. Stąd burza emocji. Furia i bieg na oślep Wracaj. Co się dzieje? Nawoływanie Jedi było wyraźne. Kehil w odpowiedzi przesłał wizję, którą jego umysł wytworzył. Nie miał pewności jak dokładnie uda się przekazać wizję. Tym bardziej, że nie były to obrazy w takim sensie pod jakim rozumieją to ludzie. Nie było szansy, żeby wrócić do łazika. Nie było też szansy, żeby stawić czoła temu tsunami zwierzęcej furii. Kehil rzucił się biegiem na strome zbocze. Wspinał się w nadziei, że znajdzie coś, co uda się zrzucić na trasę i zwolnić impet zwierząt.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
08-04-2015, 18:09 | #14 |
Reputacja: 1 | Cofnął się z powrotem do kokpitu, nie było sensu nawoływać Kehila. Skoro taki z niego narwaniec, to niech radzi sobie sam! Moment i wpakuje się pewnie w jakiś problem. Żeby tylko nie rąbnął w jakieś drzewo, heh. Obejrzał się w stronę żołnierzy i zmrużył oczy. Mruknął coś pod nosem, po czym jego wzrok powędrował na jeden ze skanerów. - Co do... - Nie skończył zdania, bo żwawym krokiem ruszył w stronę panelu, oparł się obiema rękoma o blat i przyjrzał ekranowi. Postukał kilka razy palcami, jakby to miało poprawić jakość przekazu, jednak nic nie uzyskał. Już chciał walnąć pięścią, lecz obok pojawił się Khedryn. - Nie potrzeba być dżedajem, żeby to zauważyć - odparł, uśmiechając się kącikiem ust. Odwrócił się w stronę Falla i klepnął go porządnie po ramieniu. - Możemy próbować, rycerzyku. O ile zawracanie jest głupie, o tyle zejście z traktu to całkiem rozsądny pomysł. Może ten złom to pociągnie... - Ostatnie zdanie dodał już bardziej do siebie, przyglądając się "śnieżycy" z lekkim niepokojem. Co to mogło być? Pewne było to, że jeśli nie ustąpią temu z drogi, prawdopodobnie zmiecie ich jak stado przerażonych banth. - No, to do roboty - powiedział już bardziej wesoło, zacierając ręce. |
08-04-2015, 18:42 | #15 |
Reputacja: 1 | Khedryn poczuł ucisk w skroni. Kehil. Z jakiegoś powodu nie wraca. Jedi był rozdarty pomiędzy chęcią ruszenia na zewnątrz i sprawdzenia, co się dzieje z towarzyszem a pozostaniem w środku. Po krótkiej walce z myślami zdecydował się pozostać w środku łazika, mając nadzieję, że Miraluka da sobie radę. |
08-04-2015, 21:43 | #16 |
Reputacja: 1 | Kehil Moc odepchnięcie d20(-5 za trudność zadania)= 5 sukces Kehil musiał działać błyskawicznie. Rozjuszone, rozpędzone stado było już niemal pod nim. Stanął nad mało stabilnie wyglądającym błotnym nawisem i uderzył w niego z całej siły potężną, skumulowaną falą Mocy. Nawis oderwał się z głośnym plaskiem, porywając ze sobą parę pobliskich drzew i spadając w dół zbocza. Wytworzona w ten sposób błotno-drzewna lawina nie była duża, ale mogła przynajmniej wystraszyć bestie. Reakcja zwierząt 1-stają 2-zwalniają 3,4-nic rzut k4=4 nic Spanikowane, poranione zwierzęta nie dały się jednak spowolnić, lawina nie była na tyle duża, by uderzyć w nie ze znaczną siłą, albo zablokować całą ich drogę. Wystraszyła je tylko dodatkowo, powodując, iż instynktownie, w biegu, oddaliły się dalej od zbocza. Niewielkie drzewa, które zmyło na dół zostały po prostu przeskoczone susami silnych, masywnych nóg. Wypadły za zakręt, prosto na manewrujący pośpiesznie pojazd kroczący. Charles zerknął kątem oka na prącą na nich grupę wielkich rozjuszonych bestii. Spod ich potężnych kopyt wystrzelały na wszystkie strony strugi błota, upodabniając cała formację do błotnistej, rogatej ściany śmierci. Gdyby wpadły na ich pojazd w najlepszym przypadku zgruchotałyby by pewnie nogi łazika, w najgorszym i kokpit z całą mechaniką. Charles pilotaż d20=16 porażka Starając się zachować zimne nerwy, skierował zgrzytającego upiornie kolosa w dół błotnistego, gęsto zarośniętego zbocza. Zardzewiałe, stare siłowniki działały zdecydowanie zbyt ospale! Gdy przednie nogi pojazdu rozgniotły pierwsze grzybiaste formacje na stoku, stado było już przy nich. Uderzenie niemal wyrwało mu drążki z rąk, całym pojazdem szarpnęło, uciekinierzy wrzasnęli przerażeni. Na szczęście zostali uprzedzeni przez Khedryna i trzymali się mocno. Za nimi rozbrzmiał przeszywający ryk bestii, najwyraźniej tylko ich pieszczotliwie obiła. Łazik jednak niekontrolowanie zjechał parę metrów w dół, kosząc grzyby, drzewa i egzotyczne organiczne struktury. Coś fioletowego rozplasnęło się na przedniej szybie utrudniając i tak już koszmarne warunki sterowania. Jedna z nóg wydała z siebie okropny, rozdzierający metaliczny dźwięk. Charles musiał jakoś powstrzymać ten szaleńczy ślizg! Charles pilotaż d20=15 porażka Następna z nóg nie wytrzymała obciążenia i wskutek niekontrolowanego uderzenia w zakopany w zbocze głaz złożyła się pod brzuchem durastalowego olbrzyma. Całym pojazdem szarpnęło potężnie. Z elektroniki sypnęły iskry, na moment przygasło światło. Pękły przewody hydrauliczne spryskując wnętrze ładowni strugami czarnego oleju. Losowe obrażenia 1-drużyna 2-uciekinierzy 3-żołnierze k3 = 1 Charles/Dorren/Khedryn k3 = 2 - Dorren Dorren sprawność d20=13 porażka - 3 do wszystkich akcji Dorren miał w tym wszystkim największego pecha. Poraziło go nagłym wyładowaniem prądu z uszkodzonej instalacji. Gdy przez chwilę utracił panowanie nad swoim ciałem puścił się i uderzył potężnie w stalową rurę ładowni. W końcu łazik wyhamował, zakopując się dość łagodnie w mule doliny, która ciągnęła się u stóp wzgórza, którym podróżowali. Najwyraźniej nikomu poza Dorrenem nic poważniejszego się nie stało. Najemnik już też odzyskiwał świadomość, jednak potężnie krwawił z głowy i miał poważne zawroty głowy. Nie miał siły dźwignąć się na nogi. Wkrótce dotarł do nich też Kehil. Trochę mu to zajęło, schodził bowiem bardzo ostrożnie, trzymając się wyrastających ze zbocza roślin. No i był jeszcze łazik.... Jedna noga musiała zostać gdzieś na zboczu. Motoryka drugiej była poważnie uszkodzona. Tak na oko był to co najmniej jeden dzień roboty przy sporej dozie szczęścia. Patrząc na niebo, przebijające się gdzieniegdzie przez gęstą zasłonę drzew mieli jeszcze jakieś 5 godzin do zmroku. Szansa na pogorszenie pogody 25% d100=21 pogorszenie Gdzieś w oddali zadudnił grom. Dżungla jak to bywa przed burzą i ulewnym deszczem, rozbrzmiała tysiącem podnieconych zwierzęcych głosów. Ostatnio edytowane przez Tadeus : 08-04-2015 o 21:55. Powód: styl |
08-04-2015, 22:12 | #17 |
Reputacja: 1 | - Trzymajcie się czegoś - rzucił w stronę żołnierzy, kiedy spostrzegł nadciągającą hordę dzikich zwierząt. W głowie wyobrażał sobie wszystkie możliwe scenariusze, a obiektywnie oceniając stan łazika, zdał sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Zacisnął jednak dłonie na drążkach sterujących i skupił się na tym, by manewr wyrządził jak najmniej szkód. No dalej, złomie, nie daj się tym bydlakom! Jednak maszynie chyba nie podobało się to, w jaki sposób Charles wypowiadał się o niej (mimo że było to pieszczotliwe określenie!) i jak na złość nie zamierzała poruszać się szybciej. - STANG! - krzyknął przez zęby, kiedy tylne nogi zostały niemalże stratowane przez zwierzęta. Szarpnęło nim, jak i całym pojazdem kroczącym. Udało mu się jednak utrzymać pozycję przy drążkach sterujących. Kilka kropel zimnego potu zrosiło mu czoło, kiedy zsuwali się po zboczu. Zaklął pod nosem, gdy na szybie rozprysło coś fioletowego, kompletnie ograniczając widok. Teraz już wiem jak czuje się Kehil na co dzień... ~*~ - Jesteśmy w ciemnej dupie - oznajmił, wchodząc z powrotem do łazika, po względnej ocenie stanu zewnętrznego. - Naprawa, to przynajmniej jeden dzień ciężkiej harówy. Spojrzał po minach pozostałych, po czym podrapał się po brodzie i wygładził wąsy. - Nie mówię, że to niemożliwe. Dla Charlesa Jacka Lumbera nie ma rzeczy niemożliwych! Ale to trochę zajmie... Gdy w oddali rozległ się grom, Charles westchnął ciężko ze zrezygnowaniem. - Świetnie, jeszcze tego nam brakowało. Jakieś sugestie? Zaburczało mu głośno w brzuchu. - Moja jest całkiem oczywista... |
08-04-2015, 22:23 | #18 |
Reputacja: 1 | Moc nie była przychlna Kehilowi tego dnia. Albo może był to zwykły pech? Schodząc wyrytym przez łazika korytem Miraluka minął urwaną nogę maszyny. Nie wróżyło to dobrze na przyszłość. Gdyby był ze swoją drużyną powiedziałby im, że lepiej zostać na szlaku. Można było przecież posadzić maszynę na glebie i poczekać aż zwierzęta przebiegną. Skoro przeskoczyły błoto zrzucone przez Poszukiwacza, to mogły przeskoczyć też łazika. Teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba pomyśleć co dalej. - To stado zostało spłoszone jakimś wybuchem. Może jakaś instalacja przemysłowa albo spadający statek. Kehil ocenił stan zebranych. Niepokojące było to, że najbardziej ranny był medyk. Wiedział, że nie umie im pomóc. -Pójdę to sprawdzić. Może będą tam jakieś przydatne rzeczy. Spróbujcie tu rozbić obóz. Oni i tak raczej nie będą maszerować w burzy Niewidząca twarz nie kierowała się na nikogo, ale i tak wszyscy wiedzieli że "oni" byli uchodźcami.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
09-04-2015, 15:33 | #19 |
Reputacja: 1 | Łup! Świat z durastalowych paneli zawirował wokół Khedryna. Spadali. Powietrze było przesycone powietrzem z uszkodzonej instalacji, a jedi oczuł lepką mokrość upadającą kroplami na jego ubranie. Olej. *** - To wszystko? - Khedryn spojrzał po brudnych twarzach twi'leków. - Jeśli jeszcze coś wam boli, to tylko powiedzcie, nigdzie nie idę. |
09-04-2015, 17:59 | #20 |
Reputacja: 1 | Kehil Miraluka nie marnował czasu. Gdy tylko upewnił się, że jego towarzysze byli z grubsza cali i zdrowi, ruszył w stronę miejsca, które żołnierze wskazali mu wcześniej na skanerze. Musiał się spieszyć, raz że nadciągająca ulewa mogła znacznie utrudnić mu poruszanie się w błotnistym, nierównym terenie, a dwa że czuł, iż zbawienne skutki wcześniejszej medytacji powoli przestają działać na jego umysł. Miejsce, gdzie doszło do wyładowania, które zarejestrowały skanery znalazł bez większych problemów. Było to przerzedzenie w dżungli na stoku, blisko traktu biegnącego po zboczu, którym wcześniej podróżowali. Na ziemi nadal było pełno śladów masywnych pasących się tam zwierząt, które później doprowadziły do kraksy ich pojazdu. W jednym z rogów polany zobaczył też szereg trzech ustawionych w linii śladów po stosunkowo niewielkich wybuchach. Wyglądało to tak, jakby ktoś umyślnie odpalił ładunki, by wystraszyć stado i skierować je na trakt. Kehil percepcja d20(+3 za medytację +2 za łatwość) = 18 porażka Zauważył też ślady po butach około trzech istot, które prowadziły głębiej w dżunglę. Jakiś czas starał się za nimi podążać, jednak coraz to gubił trop. W tym momencie rozwarły się też chmury i z nieba spadła prawdziwa ściana deszczu. W pierwszych chwilach wielkie liście i kapelusze grzybów jeszcze blokowały strumienie wody, po jakimś czasie jednak większość z nich pod ciężarem zgromadzonego żywiołu oklapła i z góry zaczęły płynąć prawdziwe miniaturowe wodospady. No i teraz już zdecydowanie przestał odczuwać skutki medytacji. Musiał zdecydować, czy wrócić do obozowiska, czy kontynuować poszukiwania. *** Reszta Na szczęście łazik nadal pozostawał wodoodporny, możliwe było więc schronienie się w środku. Problem był jednak z naprawą, wymagała ona otwarcia wielu zewnętrznych włazów technicznych i pracy przy odkrytej elektronice, a ta nie mogła przy tym zamoknąć. W najgorszym przypadku przepięcie na mokry kadłub mogłoby porazić ich wszystkich prądem. Dodatkowo nisko położony teren dość szybko zbierał wodę, więc wokół łazika potworzyło się wiele kałuż. Charles inżynieria d20(-2 za ciężkie warunki)= 19 porażka Póki co mimo paru pierwszych prób niezbyt wiele udało mu się zrobić. Tymczasem stan najciężej rannego Twi'leka był nadal wątpliwy. W czasie najgorszych chwil w momencie kraksy mocno trzymali go jego towarzysze, jednak najwyraźniej szarpnięcia i stres nie pozostały bez konsekwencji dla jego i tak już wycieńczonego walką z infekcją ciała. Khedryn ponownie podał mu dawkę antybiotyków, wraz z miejscowym zastrzykiem z mikrodawki kolto, by wspomóc regenerację serca. Khedryn moc leczenie d20=5 sukces Khedryn medycyna d20(-2 za pierwszą porażkę sprawności pacjenta+2 za Moc)= 19 porażka Po paru chwilach widać jednak było, iż efekty były mizerne. Pacjent zaczynał majaczyć, jego tętno i oddech zwalniały, infekcja nadal postępowała. Należało mieć tylko nadzieję, że w najbliższych godzinach nie przejdzie na pobliskie narządy. Jedyne co mógł teraz zrobić to zaaplikować mu dawkę stymulantów, by wspomóc wycieńczone ciało w walce. Khedryn medycyna d20(+2 za Moc, +2 za łatwość)= 20 krytyczna porażka Z mocno obitym Dorrenem również nie poszło mu najlepiej. Mimo opatrzenia ran i podaniu leków, które powinny zapobiec utworzeniu się krwiaka w mózgu, jego stan zdawał się nie poprawiać. Mógł co prawda wstać i jako tako funkcjonować, jednak szybko słabł i miał poważne problemy z koncentracją. - Hej wy! - na domiar złego jeden z uciekinierów chyba zauważył dodatkowy problem. Wskazywał nerwowo gdzieś w kierunku wnętrza dżungli. Na jednej z gałęzi oddalonego o jakieś 50m od nich drzewa leżał sporych rozmiarów drapieżny kot o niebieskawo-zielonej grzywie i bursztynowych, błyszczących w wieczornym półmroku oczach. Póki co tylko patrzył. Ostatnio edytowane przez Tadeus : 09-04-2015 o 19:15. |