Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2016, 23:31   #21
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Terytorium Imperium Prawdziwych Sith, Dentui, miasto Pako, 19 poziom zabudowań podziemnych
Ori zamrugała. Nie mogła uwierzyć w swojego pecha. Wielka Mistrzyni ostrzegała przed zadzieraniem z tutejszymi Sithami, a ona musiała trafić na ichniego Lorda… Nie miała teraz wyjścia. Sięgneła za pas i wyciągneła swój miecz świetlny, uruchamiając zielone ostrze.
- Głęboko się mylisz, jeśli myślisz że przystanę na jakąkolwiek twoją propozycję - zrobiła wszystko by jej głos nie drżał.
Sith zmrużył gniewnie oczy.
- Lekcja pierwsza. Jestem Lord Oroth i w ten sposób będziesz się do mnie zwracać - po czym pchnął Mocą rzucając dziewczyną o ścianę.
Ori zsunęła się z niej, ale choć upadła na kolana wyciągnęła przed siebie rękę z mieczem odgradzając się nim od nadchodzącego Sitha. Ów prychnął, wziął do ręki swój miecz i jednym silnym uderzeniem wybił Twilek jej broń z ręki.
- Sama tego chciałaś - warknął ponownie uderzając w nią pchnięciem mocy. Padawan osunęła się w ciemność.

Najniższy poziom kompleksu gubernatora planety
W momencie, gdy Rin odpaliła swoje miecze świetlne oba droidy zamarły w bezruchu. Już miała przechodzić do ofensywy, gdy ku jej zaskoczeniu oba blaszaki wyłączyły broń i pochylił głowy w geście pokłonu.
- Jaśnie Pani przepraszamy za to nieporozumienie! Nie mieliśmy informacji o przybyciu kogokolwiek z Wielmożnego Państwa. Uniżenie prosimy o przebaczenie.
Rin zatrzymała się w półkroku przyglądając się temu widokowi z mieszaniną zaskoczenia i niepewności co tak naprawdę się tu wydarzyło. Wyprostowała się trzymając miecze nisko po swych obu bokach i spojrzała krzywo na droidy.
- Na kolana śmiecie! - ryknęła na nich blondwłosa unosząc głowę z pełnym urazy grymasem wymalowanym na twarzy.
Bez sekundy zwłoki oba padły z stalowym brzękiem do jej nóg.
Zdziwiona jeszcze bardziej patrzyła na droidy zastanawiając się do którego momentu mogłaby się posunąć sprawdzając ich posłuszeństwo.
"Kurwa, nie mam czasu" przypomniała sobie nagle. Jej spojrzenie zrobiło się ponure.
Uniosła ręce i bez zbędnego zamachu rozcięła korpusy obu droidów na raz. Zapach przepalonego metalu i błysk iskier, które zaczęły trzaskać z rozciętych droidów przywodziły Rin wspomnienia dawnych wspaniałych czasów. Nie mogła jednak pozwolić sobie na rozpamiętywanie tego. W końcu zakończenie nie było dobre. Mroczna Jedi nie zwlekając ani chwili więcej ruszyła przed siebie nie wyłączając już swych mieczy których buczenie pozwalało jej się skupić na zadaniu.
Wejście do drugiej turbowindy mijało się z celem. Przeszła dalej korytarzem, który kończył się pojedynczymi drzwiami. Czuła pulsowanie Ciemnej Strony Mocy zza sześcioma centymetrami durastali. Dotarła na miejsce.
Z chwilą wahania wcisnęła przycisk na konsoli i otworzyła drzwi. Powoli weszła do środka.
Znalazła się w okrągłej komnacie o średnicy prawie trzydziestu metrów oraz wysokim na ponad cztery metry suficie. Najciekawsze było jednak to, że podłogę stanowił piasek. Oprócz tego było tu zdecydowanie cieplej niż w reszcie kompleksu.
Na środku pomieszczenia stał wysoki mężczyzna o jasnej karnacji, otulony szeroką szatą. U jego stóp leżała dobrze znana Rin twilek. Ori nosiła widoczne ślady tortur.
Znęcający się nad nią Lord Sith odwrócił się powoli w stronę Mrocznej Jedi.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 25-04-2016, 01:13   #22
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Rin uśmiechnęła się drapieżnie do Lorda Sith, a jej wygłodniałe spojrzenie zdradzało, że niesienie ratunku dla twileczki nie koniecznie było celem jej przybycia, a jedynie wymówką. Jarzące się po obu jej bokach miecze świetlne o ostrzach fioletowy i bladozielony wyraźnie wskazywały nastawienie kobiety względem mężczyzny.
“Doskonale, jestem pierwsza” ucieszyła się.
Kobieta wkroczyła do sali jakby była u siebie.
- Pozwól, że się przedstawię - odezwała się w kpiącym tonie gdy jej pełne pogardy spojrzenie spoczęło na mężczyźnie. Natychmiast po tych słowach duże pokłady ciemnej strony Mocy zostały uwolnione od drobnej sylwetki kobiety. Gęsty, prawie zauważalny gołym okiem mrok zawirował otaczając szczelnie i przenikając jej osobę.
- Jeśli ktoś ma się pastwić nad tą zieloną niedojdą to będę to tylko ja - stwierdziła przyjmując wyzywającą pozę, która zachęcała by Sith zaatakował ją. Jednak Rin nie czekała na jego ruch, wyciągnęła przed siebie rękę dzierżącą miecz i użyła mocy by przyciągnąć do siebie przeciwnika.

Szata Lorda załopotała i w jej kierunku poleciały ziarenka piasku, ale on sam ani nie drgnął.
- Nie musisz mnie zapraszać - wypowiedział z wyższością i sam sięgnął za pas. On również posługiwał się dwoma mieczami na raz i teraz miał do dyspozycji bliźniaczo czerwone ostrza.
Skoczył ku Rin tnąc w tradycyjnym stylu stawiającym na siłę fizyczną.
"Tak, dokładnie tak" ucieszyła się, że dał się sprowokować. Nie zmartwiło ją, że użycie mocy nie zrobiło na nim wrażenia. Z jej strony nie było żadnego uniku. Przyjęła jego atak na ostrza swoich mieczy. Rzadko można było spotkać kogoś kto posługując się dwoma mieczami szedł na siłę. Bardzo jej się to podobało, zupełnie jakby dostała zaległy prezent.
Rin nie poprzestawała na defensywie i zaraz wyprowadziła kontrę, której ledwo uniknął. Kontynuowała wymianę i uderzyła tak mocno, że aż zadrżały mu rękojeści w dłoniach. Zrobił szeroki zamach i zwiększył dystans między nimi.
Rin obnażyła zęby. Po tej krótkiej wymianie wiedziała już wszystko co potrzebne. Był silny, może nawet silniejszy niż ona, ale szybkość była jej atutem. Natomiast co do techniki… Była od niego lepsza. A dopiero co się rozkręcała.

Odchyliła głowę na bok i tym razem ona zaatakowała. Szybkimi cięciami rozbijała jego gardę. Nie miał wyjścia jak tylko się cofać.
Drobna ciałem kobieta nakręcała się co raz bardziej walką z Sithem. Powoli go zdominowywała i teraz pozwoli sobie na zabawę z nim. Tak dawno nie miała tej przyjemności. Najpierw stopniowo chciała obedrze go z nadziei na zwycięstwo, a dopiero po tym zabić tak by patrzeć na gasnące w jego oczach życie.
Duma jaką się szczycił Lord Sith nie mogła pozwolić na zrozumienie faktu, że stoi na przegranej pozycji. Rozstawił szerzej nogi i postawił twardą zasłonę. Mroczna Jedi rozbiła ją w dwie sekundy. To była dobra technika, ale Rin obchodziła ją już tyle razy, że robiła to prawie z pamięci.
Oroth w desperacji pchnął oboma mieczami pod różnymi kątami. Kobieta zbiła to szybkim kołowrotkiem, który jednak miał tą cechę, że kończył się cięciem w odsłoniętą pierś.
Sith padł na ziemię z wypaloną w klacie podłużną dziurą.
O ile w samym posługiwaniu się Mocą nie była za dobra to walka na miecze świetlne była dla niej czymś tak naturalnym jak oddychanie. Wieloletnie doświadczenie wyrobiło w niej odruchy, a wrodzony talent do szermierki pozwolił opanować różnorodne techniki. Moc służyła jej tylko po to by napędzać i wspierać ten jeden talent. I korzystała z tego pełnymi garściami. Ale na tą chwilę Rin była aż zła na siebie, że tak szybko to się skończyło. Nie pozostawało nic innego jak skończyć to należycie.
Kobieta wyłączyła jeden miecz świetlny, a na drugim zmieniła chwyt kierując ostrze w dół. Krótkim cięciem zatopiła ostrze w mostek przeciwnika wypalając w nim letalną ranę.

Nie zamierzając poświęcać trupowi ani jednej chwili więcej odwróciła się i podeszła do wijącej się na podłodze Arthorii.
- No już, pozbieraj się i idziemy stąd - odparła blondwłosa pochylając się przy twileczce. W jej głosie wyczuwalna była lekka irytacja, ale to nie padawanka była jej źródłem. Poza tym można było odnieść wrażenie, że nadzwyczaj przyjaźnie była nastawiona do młodej.
Rin szturchnęła Ori lekko by sprawdzić czy przypadkiem zielona nie straciła przytomności.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 27-04-2016, 23:10   #23
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Terytorium Imperium Prawdziwych Sith, planeta Dentui, miasto Pako, dzielnica więzienna
Vlad uśmiechnął się pod nosem widząc damę w potrzebie. Dwa razy nie trzeba było mu powtarzać.
- Oczywiście - podał jej dłoń pomagajac wstać. - Szkoda odmrozić sobie tyłek na tym zimnie. Jestem Vald Taltos - przedstawił się biorąc ją pod bark.
- Graice. Graice Mullet. – mruknęła do niego w odpowiedzi. Ruszyli dalej.
- Tutaj – jęcząc cicho z bólu wskazała drogę i po chwili zatrzymali się przed niewielkim budynkiem, podobnie jak reszta zasypanym śniegiem. Dziewczyna ściągnęła rękawiczkę i przyłożyła rękę do czytnika. Ten zaświecił na zielono i drzwi zaczęły się powoli otwierać. Po chwili odwróciła się i z uśmiechem powiedziała.
- Proszę, wejdziesz może na coś ciepłego do picia? – zaproponowała.
Vlad uśmiechnął się i skinął głową. Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się jeszcze szerzej i weszła pierwsza. Taltos wszedł tuż za nią.
Będąc pewną odległość za nimi Tyrax przewrócił oczami. To było tak oczywiste, że aż nie mógł uwierzyć w głupotę Padawana.
Tymczasem on wchodząc pochylił głowę, aby nie uderzyć się o futrynę, bo wejście były raczej niskie. Kiedy z powrotem podniósł głowę poczuł jak silna pięść uderza go w brzuch. Zgiął się pod wpływem ciosu. Zaraz jednak został wyprostowany kopniakiem w okolice nerek. Ktoś chwycił mu ręce i wykręcił do tyłu na plecy. Jeszcze inna osoba wyciągnęła mu szybko zza pasa jego miecz świetlny. Naciskany przez postać z tyłu runął na kolana. Od bólu zakręciło mu się w głowie. Wykręcona ręka paliła tępym bólem. Ktoś chwycił go za włosy i zmusił by spojrzał podniósł wzrok. Stała przed nim owa dziewczyna, której pomógł tutaj dojść. Teraz w końcu zorientował się, że to był tylko podstęp, bo stała sama bez problemu na wyprostowanych nogach, a jej twarz była skupiona i zacięta. Kucnęła, aby patrzeć na niego z tej samej wysokości.
- Jak bardzo odważnym, albo jak głupim trzeba być, aby tak otwarcie badać tereny wokół cesarskiego więzienia? – zapytała nie oczekując odpowiedzi. – W dodatku z tym - wskazała na miecz który trzymała starsza kobieta. Kim jesteś?!
Choć był pod natłokiem pytań, Vlad mógł się teraz dobrze rozejrzeć. Znajdował się w skromnie urządzonym pomieszczeniu. Nie licząc jego oraz tej, która tak go wyrolowała, były tu jeszcze trzy osoby. Olbrzymiej postury murzyn i zapewne to on go uderzył w brzuch, obok jakaś kobieta o siwych włosach oglądająca jego blaster oraz wątpliwej urody mężczyzna z rasy Twi’lek stojący za nim i wykręcający mu rękę.
- Musisz być kiepskim Sithem, skoro tak łatwo dałeś się podejść. Choć z drugiej strony to nie wyjaśnia, dlaczego ewidetnie kombinujesz coś przeciwko gubernatorowi – dziewczyna wstała i obróciła się do niego plecami. Zrzucając płaszcz na ziemię.
Murzyn ciągle nie spuszczał z Vlada wzroku, ale Twi’lek puścił go i pozwolił mu wstać.
- To może parę wyjaśnień? – zapytała Graice, a Taltos mógł dostrzec miecz świetlny wiszący przy jej boku. Olbrzymi murzyn zauważył jego spojrzenie i powiedział głębokim basem
- Niczego nawet nie próbuj - po czym uderzył pięścią w dłoń.
Taltos pokiwał głową w kierunku murzyna w geście, że rozumie. Powoli i ostrożnie wyprostował się po czym złapał za bolący brzuch.
- Jesteście Jedi? - wypalił spoglądając na Grace. Jego dedukcja skomplikowana w tym momencie nie była.
Zarówno dziewczyna jak i jej towarzysze spojrzeli na niego jakby mówił w niezrozumiałym języku.
- Co masz na myśli mówiąc "Jedi"? Czy ty ją obraziłeś?! - zezłościł się czarnoskóry i uniósł rękę by go zdzielić przez plecy.
Vlad w poddańczym geście uniósł ręce do góry.
- Tak w naszych stronach nazywamy tych DOBRYCH użytkowników Mocy - zaraz się wytłumaczył dając duży nacisk na kluczowe słowo w tym zdaniu. - Sądziłem, że skoro znacie "Sith" to i "Jedi" nie jest wam obce - ciągnął dalej, bo dostrzegł, że jego słowa sprawiły, że rosły mężczyzna zwątpił i opuścił rękę.
W tym momencie coś zaskrzypiało i drzwi do budynku otwarły się. Do środka wpadł z impetem mandolarianin kopniakiem obalając twileka. W jednej ręce trzymał karabin, a drugą mierzył z blastera.
- Jeden ruch i będziecie mieć nadprogramowe otwory do wydzielania płynów ustrojowych - spod hełmu dobył się jego surowy głos.
- NIE! - na drodze stanął mu Vlad. - Oni nie są naszymi wrogami! - wiedział, że musi za wszelką cenę powstrzymać najemnika. - To nieporozumienie. Mogą nam pomóc!
- Niby w czym? - mruknął zbierający się z ziemi twilek. Z całej ekipy był najmniej pozytywnie nastawiony do nowo przybyłego.
- Jeszcze nie wiem - odparł szczerze padawan odwracając się w jego kierunku - ale Sith to nasi wrogowie i jak podejrzewam także wasi!

Pałac gubernatora, najniższy poziom kompleksu
Ori pokiwała głową z ciągle lekko otwartymi ustami. Stękając spróbowała się podnieść, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
- Wszystko mnie boli… - jęknęła. - To co on mi… UWAŻAJ! - krzyknęła.
Rin instynktownie skoczyła w locie odpalając miecze, którym zrobiła szeroką zastawę. I w ostatniej chwili odbiła rzucone w jej kierunku ostrze, które po zatoczeniu łuku po pomieszczeniu wróciło do ręki Orotha.
Z powrotem stał na nogach, a na jego ciele nie było śladu po obrażeniach. Jedynie jego szata była lekko nadpalona. Sith ścisnął mocniej miecze i rzucił się w ponownym ataku na Mroczną Jedi.
Rin nie miała czasu się zdziwić bo zaraz przyjęła na siebie atak Orotha. Zaraz po tym, z rosnącą w niej złością, ponownie przejęła kontrolę nad walką.
- Tak bardzo nie chcesz umrzeć? - warknęła mu blondwłosa prosto w twarz.
Tym razem zaatakowała z maksymalnym wyrachowaniem. Po szybkiej wymianie podbiła jego gardę i samymi końcówkami swoich ostrzy przejechała mu po kolanach. Kiedy zachwiał się jednym szybkim cięciem skróciła mu ręce w łokciach. Kontynuowała ruch i tym samym atakiem go dekapitowała.
Kończąc zamach Rin odskoczyła w tył i przyjmując postawę obronną bacznie przyglądała się ciału przeciwnika.
Przez chwilę leżał bez ruchu. Najpierw poruszyło się kilka drobinek piasku, wreszcie znaczna jego część. Wypełnił rany Sitha, który powoli wstał. Piasek sypał się z niego jakby był jego częścią. Lord Oroth uśmiechnął się paskudnie. Po jego ranach ponownie nie było ani śladu. Podniósł broń, którą wcześniej upuścił, po raz trzeci w ciągu kilku minut je odpalił i ruszył na kobietę. Tym razem ciął bardzo szeroko, zupełnie nie zważając na wszelkie możliwe czy niemożliwe kontry.
Rin nie przeraziła się, raczej w duchu przeklęła swój los. Po tylu latach w końcu trafił jej się warty uwagi przeciwnik i co? I musiała akurat natknąć się na drugiego Siona.
Jej irytacja była za to wspaniałym paliwem dla gniewu napędzającego w niej ciemną stronę.
Znów przyjęła atak, znów zyskiwała przewagę. Wiedziała jednak, że tak z nim nie wygra. Rin skupiła w sobie złość i pozwoliła jej się rozładować w nagły sposób.
Wybuch energii odesłał wszystko z dala od kobiety i zarówno Oroth poczuł to na sobie, jak i twileczka za nią, która w wyniku uderzenia tej mocy poleciała na ścianę. Ale Rin się tym nie przejęła. Ruszyła na Sitha, wkładając w swoje ruchy jeszcze więcej zapału.
Miała doświadczenie z tego rodzaju przeciwnikiem więc teraz poświęcała pełną uwagę na defensywę i atakowała tylko w najbardziej dogodnych momentach. Lord był dla niej za wolny więc wkrótce miała sporo takich okazji. Cięła go w pierś, potem w łydkę, w twarz. Wreszcie się zachwiał.
Sieknęła z całą mocą rozcinając go na pół. Kolejny zygzak i teraz jego ciało padło było w sześciu częściach. Po drodze zachaczyła jego miecze, niszcząc je. Resztki Sitha padły na ziemię i natychmiast się wręcz rozsypały zostawiając jedynie odzienie. Rin szybko się cofnęła niepewna co dalej. Wtedy piasek z całego pomieszczenia zaczął się zbierać w centrum i po chwili utworzył ponad trzymetrowego olbrzyma.
- Nigdy nie miałaś szans ze mną wygrać - wydobyło się gdzieś z wnętrza potwora, gdyż jego usta nie poruszały się.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 01-05-2016, 01:31   #24
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
"Gdzie, do kurwy nędzy, jest Surik, gdy jest potrzebna!" zmrużyła w gniewie brwi patrząc w górę na piaskowego stwora. Cały składał się z ciemnej strony Mocy. Wyczuwała to doskonale. Rin wiedziała, że teraz musiała kombinować. Sion był świetnym sparingpartnerem do ćwiczenia letalnych pchnięć, ale był też strasznym skurwysynem w walce. Po tym tu nie spodziewała się niczego innego. Ale Oroth miał rację. Szans na wygranie z takim pieprzonym cheaterem nie miała. Jak ona nienawidziła Siona... Może nawet jej uprzedzenie teraz przechodziło na tego tu. Ale kiedyś myślała, że tamtego nie da się zabić. Cóż, człowiek uczy się całe życie, a Jedi który przyniósł zagładę nieśmiertelnemu był w drodze w to miejsce. Rin wiedziała, że musi jedynie zająć brzydala do czasu aż Meetra w końcu trafi na odpowiednie piętro.
Teraz najważniejsze było by się skupić i nie dać ponieść, bo to co było niezawodne w walce ze śmiertelnymi stawało się zgubą w walce z takimi pokroju Orotha.
“Skoro już sobie rzucamy patetycznymi tekstami...” pomyślała kobieta. Też tak kiedyś robiła.
- Może, ale to i tak nie zmieni twojego losu - odparła mu szczerząc się szeroko w wrednym wyrazie twarzy. - Dziś jest dzień, w którym twoje życie dobiegnie końca!
Wykrzykując w kierunku Lorda Sith te słowa, Rin rzuciła się na niego ze swoimi mieczami.
Ten zamachnął się wielką pięścią i musiała zanurkować w uniku. Chlasnęła na odlew jednym ostrzem ucinając tą rękę, a drugim pchnęła w jego paskudną mordę wypalając tam dziurę. Nie zatrzymała go ani na moment. Machnął wolną łapą, której Mroczna Jedi uniknęła w ostatniej chwili robiąc salto. Znów dzielił ich pewien dystans. Oroth znów się zregenerował, piasek przywarł do niego odtwarzając kończynę i głowę. Tymczasem ona zaczynała powoli odczuwać trudy tego pojedynku.

"Ileż można. Jak tak dalej pójdzie to w końcu się spocę" westchnęła ciężko i przetarła mokre czoło rękawem.
Choć walka zaczynała robić się powtarzalna i nużąca ją to musiała się opamiętać. Jeśli stracić czujność i uwagę to będzie po niej. Nie mogła sobie pozwolić na to. W przerwie na złapanie oddechu po tym jak odskoczyła od przeciwnika po kolejnym bezsensownym pozbawianiu go kończyn, nasunęła sobie na oczy gogle by piach jej nie oślepił przypadkiem. Zła na siebie była, że dopiero teraz na to wpadła.
"Kurwa, Surik, gdzie ty się szlajasz?!" pomyślała i znów rzuciła się na Orotha tym razem biorąc za cel jego nogi. Może to go na dłużej unieruchomi?
Sith uderzył z góry chcąc ją przygnieść, ale szybką pracą nóg uchyliła się o kilka centymetrów. Przeliczyła się tylko z siłą jaką włożył w to potwór. Jego pięść rozsypała się pod wpływem uderzenia i piasek zaburzył balans ciała Rin. Mimo to udało się jej wykorzystać impet na pół obrót i płaskim cięciem przejechała po goleniach przeciwnika. Ten osunął się na podłogę. Mroczna Jedi wykorzystała to i w dwie sekundy posiekała go kilkoma szybkimi atakami. Lord Oroth rozpadł się na kilkanaście części.
Zaczął się jednak zbierać w całość nim kobieta w ogóle zdążyła odskoczyć.

Rin zaczynała się frustrować. Nic jej ataki tak naprawdę mu nie robiły. Kolos zdawał się bawić z nią. Trzeba było spróbować czegoś innego...
Wyłączyła prawy miecz chowając go. Pchnęła wolną ręką w kierunku przeciwnika, a z jej dłoni wystrzeliły pioruny trafiając Sitha prosto w pierś.

Potwór zawył z bólu, a porażona cześć jego ciała posypała się na ziemię, by już więcej się nie poruszyć.
Rin była chyba w nie mniejszym szoku niż Oroth czy choćby siedząca pod ścianą Arthoria. I wtedy z zadowoleniem oblizała usta rozochocona tym małym, a tak ważnym odkryciem. Kobieta wyłączyła drugi miecz i po schowaniu go znów skupiła się na ciemnej stronie mocy by z jej rąk uderzyły pioruny.
Tym razem jednak musiała go naprawdę wkurzyć, gdyż przeciwnik zdecydowanie przyspieszył. I to w sposób jakiego nie przewidziała. W ostatniej chwili zdołała osłonić twarz przed wystrzelonym przez Sitha strumieniem piasku, który uderzył w nią z taką siłą, że gdyby nie jej kombinezon o wzmocnionym splocie to została by obdarta ze skóry i tkanek aż do gołej kości.
Kiedy atak ustał szybko opuściła ręce, by móc cokolwiek zobaczyć. Oroth był tuż przy niej i tym razem nie miała szans na unik. Wielka pięść nadciągneła w postaci prawego sierpowego. Wyciągnęła lewą rękę w odruchowym postawieniu gardy, ale cios był tak silny, że wręcz posłał ją w powietrze przy akompaniamencie trzasku pękającej kości.

Zatrzymała się na ścianie uderzając w nią plecami. Po raz kolejny kombinezon ją uratował. Gdyby nie płytki wszyte między materiał to właśnie przetrąciłaby sobie kręgosłup. Nie spodziewała się tego.
- Aargh! - kobieta warknęła ze złością i odruchowo złapała się za lewe ramię.
- Ty pier... - wiązanka przekleństw opuściła jej usta. Zaraz cała ręka zdrętwiała jej pulsując piekącym bólem. Była tym tak bardzo wściekła, że niewiele myśląc, wyciągnęła prawą dłoń przed siebie i by przelać złość w czystą energię. Rin, z całą nienawiścią jaką w sobie miała, posłała w Sitha pioruny.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-05-2016, 21:33   #25
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Pioruny poleciały w Sitha, ale ten nie pozostał bierny. Widząc jej zamiary zawczasu wystrzelił tumanem piasku, który pochłonął większość energii elektrycznej, a reszcie po prostu usunął się z drogi. Miał teraz Rin jak na widelcu. Kobieta była wyzuta z wszelkich zapasów wytrzymałości. Gniew w jej narastał, ale tak samo pot zalewał jej oczy.
Z głębi Lorda Orotha rozległo się dziwne mruczenie, które pewnie było czymś w rodzaju śmiechu. Podniósł swą wielką pięść pokazując co za chwilę ją spotka. Chwilę delektował się swoim zwycięstwem, by wreszcie wziąć zamach i strzelić skoncentrowanym strumieniem piasku prosto w leżącą pod ścianą Mroczną Jedi. Ta szykowała się już na przyjęcie tego na klatę...
Nagle masy piasku rozbiły się na boki pod wpływem pchnięcia Mocą. Ale to nie była sprawka Rin, która już zasłoniła rękoma swoją twarz. Mroczna spojrzała w bok kątem oka. To Arthoria ciężko dysząc zebrała się w sobie i w ostatniej chwili zapobiegła uderzeniu piasku w tą która przybyła jej na ratunek. Oczy twilek były przepełnione zarówno strachem jak i nadzieją, że Mroczna może potwora pokonać.
- A jednak coś tam potrafisz - mruknęła do niej Rin i uśmiechnęła się zadziornie pomimo niemałego bólu jaki czuła od złamanej ręki. Podpierając się na prawej dłoni, wstała by uszykować się do dalszej rozgrywki. Było ciężko.
Sith ponownie zebrał się w sobie. Teraz piasek wokół niego zaczął wirować.
- Będziecie cierpieć - ponownie wydobyło się gdzieś z jego wnętrza - Śmierć będzie wybawieniem, którego nie zaznacie - powoli zaczynał tworzyć coś w rodzaju małej burzy piaskowej.
- Czy Sithowie zawsze muszą swoje ego takimi tekstami podbudowywać? - Meetra stanęła w drzwiach z włączonym mieczem. W ferworze walki żadne z obecnych nie zwróciło uwagi na to, że Jedi wycięła w śluzie przejście.
I stało się to w momencie w którym Rin prawie przeklęła opieszałość Surik. Na twarzy Mrocznej Jedi po raz pierwszy, na widok tej osoby, powawiła się ulga.
- Błyskawicami go!!! - krzyknęła zaraz blondwłosa i stanęła w końcu na nogach.
Mistrzyni spojrzała na nią z lekkim wyrazem zapytania, ale i tak znacznie bardziej zaskoczony był Oroth. Natychmiast odwrócił się w kierunku nowoprzybyłej, ale ta nie miała zamiaru rozpoczynać żadnej dyskusji tylko posłuchała się Rin.
Szybkim gestem strzeliła pojedynczym piorunem trafiając Sitha w pierś. Ten zwinął się z bólu.
Meetrze nie trzeba było więcej. Podniosła wolną dłoń do góry i w moment uformowała świetlistą kulę. Sekundę później wystrzeliła setkami błyskawic, które wypełniły całą komnatę medytacyjną. Rozpętała się tam istna burza, której celem był zwijający się i ryczący z bólu Lord Sith. Trafiane fragmenty ciała czerniały i odpadały od korpusu i kończyn. Próbował się jeszcze regenerować, ale to było zdecydowanie za mało.
Rin, zagryzając wargi z bólu, wyciągnęła przed siebie zdrową rękę nie zamierzając stać bezczynnie. Dodatkowa moc elektryczna dołączyła do tej która rozrywała Orotha. Mroczna z satysfakcją przyglądała się jak Sith wije się pod wpływem tej mocy. W końcu nie mogła się już powstrzymać i szyderczy śmiech wyrwał się z ust Rin.
Potwór wił się jeszcze przez pół minuty, zanim połączone siły obu kobiet doszczętnie go spopieliły. Po wszystkim Surik podeszła bliżej do przeciwnika z włączonym mieczem, ale pozostał po nim już tylko popiół.
Skierowała się do Rin i Ori.
- Co tutaj się wydarzyło? Zresztą opowiecie po drodze - podała rękę Ori by pomóc jej wstać. - Dasz radę iść? - zapytała Mroczną Jedi, która mocno się chwiała na nogach.
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 04-05-2016 o 21:36.
Turin Turambar jest offline  
Stary 08-05-2016, 21:08   #26
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Już dawno nie czuła tak wielkiej ulgi na widok Wygnanej Jedi jak w tej chwil. Na moment Rin zapomniała o strachu i po prostu współdziałała z nią. Razem usmażyły Orotha ku niewątpliwie ogromnej radości Mrocznej. I na tym podobieństwa Orotha do Siona się skończyły. Cheater z jej części galaktyki był odporny na wszystko, a ten padł pod wpływem odpowiednio dużej ilości błyskawic. Jednak ból ręki przypominał się o tym, że nie poszło tak jak było to w planach. W jednej chwili radość z zabicia Sitha minęła kobiecie zastąpiona przez lęk na wspomnienie jakie przywołane jej zostało przez obrażenia jakich doznała.

- Przepowiadałam mu przyszłość - mruknęła w odpowiedzi Rin do Surik zarazem ignorując jej drugie pytanie. Syknęła krzywiąc się z bólu, zaraz po tym jak chwyciła się za złamaną rękę. Odsunęła się przez to, zwiększając dystans jaki dzielił ją od Jedi i padawan. Musiała najpierw ochłonąć. Niestety okoliczności nie sprzyjały temu, szczególnie, że była zła na siebie za to, że dała się tak załatwić.

- Wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie Ori, która wcale lepiej nie wyglądała.
- Idźcie, będę tuż za wami - odparła jej Mroczna przez zaciśnięte zęby. Zwyczajnie zdawała sobie sprawę z tego że w takim stanie nie panowała nad sobą. Póki się nie uspokoi to była duża szansa, że pole działało... Wolała nie sprawdzać tego na tych dwóch, szczególnie nie na Surik.
- Opanuj się i pozwól Ori sobie pomóc - przywołała ją do porządku Meetra. - Droga powrotna powinna być czysta, ale i tak musimy być ostrożne.
Rin wzdrygnęła się na jej słowa i odwróciła wzrok od Jedi.
- No dajcie mi chwilę! - fuknęła zezłoszczona, choć i nuta lęku była wyczuwalna w jej głosie. Przeklęła w myślach.

Surik westchnęła.
- Odsuń się od niej - rzekła do twileczki - a ty sobie ulżyj i zabieraj tyłek w troki - powiedziała do Mrocznej. Rin podejrzewała co tamta sobie teraz mogła o niej pomyśleć. Gniew był typową mocą wspomagającą dla Sithów zupełnie jak jego ugrzeczniona wersja “moce rycerza Jedi” jak to nazywali ci świętoszkowaci. I zwykle “wyrzycie się” na kimś lub na czymś pozwalało rozładować to napięcie i powrócić do równowagi. Jednak u niej gniew działał nieco inaczej. Owszem zwiększał jej zdolności fizyczne, ale nie to było jego celem. “Wyrzycie się” w jej przypadku nie wystarczyło, a nawet bardziej ją nakręcało. A zawdzięczała to autorskiej metodzie szkoleniowej jednego z tytułujących się jako Darth…
Teraz najważniejsze było to, że Surik kazała zielonej odejść od niej.

Rin pozostawało sięgnąć po jedną ze sprawdzonych metod zarezerwowanych na tą okoliczność. Ostrożnie puściła ranną rękę i sięgnęła do kieszeni. Wymacała paczkę i wyciągnęła z niej jedną fajkę. Wzięła ją w usta po czym sięgnęła po miecz świetlny i włączyła jego fioletowe ostrze. Przystawiła je do końcówki papierosa i odpaliła go. Zaraz schowała miecz i zamknęła oczy zaciągając się mocno. Dłuższą chwilę przetrzymała dym w płucach.

W końcu wypuściła powietrze. Było jej odrobinę lepiej. Rin otworzyła oczy i skinęła towarzyszek głową na znak, że jest gotowa iść. Wypluła jeszcze tylko peta i znów łapiąc się za rękę, lekko przygarbiona, ruszyła za nimi. Z irytacją musiała stwierdzić, że stała się mało użyteczna dla wyprawy. Miała nadzieję, że chociaż stacja medyczna na pokładzie Mrocznego Jastrzębia będzie dobrze zaopatrzona...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-05-2016, 01:33   #27
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Dentui, pałac gubernatorski, komnata medytacyjna
Kobiety wyszły z sali medytacyjnej Sitha wyciętym przez Surik otworem w zablokowanych wrotach.
- T3? - Jedi nadała do komunikatora. - Uszkodzona? - popiskiwania zlały się w jeden ciąg i Meetra szybko wychwytywała najważniejsze informacje - Czyli mamy wracać tą drogą, którą ja tu trafiłam? Ok. Tędy - wskazała.
Rin ledwo szła. Kiedy Ori podeszła by wziąć ją pod ramię, nawet nie zaprotestowała. Musiała chwilowo odłożyć swoją dumę na bok.
Podjechali turbowindą raptem dwa piętra do góry. Surik poprowadziła ich przez wąski korytarz, który otwierał się na szeroką halę, która miała dwojakie zastosowania. Odbywały się tu zarówno apele stacjonującego tu regimentu, a także codzienne zaprawy.
Tego dnia wykorzystano to jako ostatnią linię obrony przed szturmującym odziałem liczącym co najmniej kilkudziesięciu Jedi. W każdym razie na to wskazywało zastane pobojowisko, zaścielone ponad setką żołnierzy.
Ślady miecza świetlnego były praktycznie co metr posadzki, dodatkowo okolicę wzbogacał zniszczony czołg, oraz osmalone błyskawicami ściany.
Widać Meetra się nie opieprzała po drodze do Orotha.

Wrota do bazy wojskowej były wyważone do środka. Na placu przed dogasały kolejne cztery czołgi. Śnieg jakby na złość przestał padać, żeby dłużej można było oglądać te nieprzyjemne obrazy. Ciała poległych Ori przestała liczyć. Teraz chciało się jej wymiotować.
Narzucili zgarnięte po drodze płaszcze i ruszyli w kierunku kosmoportu.

***

Mroczny Jastrząb
Spokojne wnętrze frachtowca pozwalało wreszcie odetchnąć bez obawy o zamrożenie sobie płuc. Ori od razu zaprowadziła Rin do ambulatorium. Z kapitańskiego mostka wyjechał T3-M4, do którego doskoczyła Meetra.
- Gdzie Bao-Dur i reszta?
- Deeweed pip wiuu!
- W takim razie grzej silniki, za chwilę startujemy!
Astrodroid się nie pomylił. Kilka chwil później w wejściu pojawiła się trójka postaci, na którą czekali. Tyrax od razu pobiegł do sterów. Vlad uderzył pięścią w przycisk podnoszący rampę. Trzecią osobą była młoda dziewczyna z oczami pełnymi łez.
- Kto to? - spytała zaskoczona Surik. - Gdzie Bao-Dur?
Taltos spuścił głowę.
- To buntowniczka wobec Sith, Graice Mullet - przedstawił ją padawan. - Natomiast Bao-Dur… zginął. Zabił go HK-47.
- Co kurwa?! - Surik była wstrząśnięta. - Ale dlaczego?! Jak?!
- Szturmowaliśmy więzienie przy pomocy jej towarzyszy - wskazał na zapłakaną dziewczynę. - Chcieliśmy odbić ich mistrza, który miał informacje o reszcie buntowników na innych planetach. Pomyślałem, że może Revan się z nimi skontaktował i będziemy mieli jakiś punkt zaczepienia…
- Żołnierze biegną w naszym kierunku! - dobiegł ich donośny głos Tyraxa. Jak chciał, to potrafił krzyknąć.
- Startuj! - odkrzyknęła Jedi. - A wy zaraz mi wszystko opowiecie - dodała w kierunku Vlada i Graice.

***

- Mów od początku - Meetra usiadła naprzeciw Vlada. Mroczny Jastrząb wskoczył na krotko do nadprzestrzeni by zgubić ewentualny pościg. Oboje mieli na sobie ciągle ślady stoczonych walk.
- Z Tyraxem natrafiliśmy na Graice podczas sprawdzania jakiegoś wejścia do więzienia. Szybko się porozumieliśmy, że ona i jej towarzysze nie są przyjaciółmi Cesarstwa Sith. Tak się tutaj oni zwą - mruknął. - W każdym razie dowiedzieliśmy się, że tutejszy Lord schwytał ich mistrza i przetrzymuje go w więzieniu. Postanowiliśmy wspólnymi pomóc im go odbić, w końcu może mieć jakieś informacje o Revanie, tak jak wcześniej wspominałem. Wkrótce dołączył do nas Bao-Dur, więc poczuliśmy się dosyć pewnie. Wykorzystaliśmy to, że większość sił wroga została wycofana do bazy wojskowej. Przejęliśmy kontrolę nad transportem żywności i wdarliśmy się do środka. Tam wielką odwagą i determinacją wykazali się przyjaciele Graice - położył jej dłoń na ramieniu, bo ta się rozpłakała na wspomnienie o nich.
- Dzięki ich poświęceniu udało nam się przedrzeć na najniższy poziom. Tam dotarliśmy do poszukiwanej przez nas celi i ale ich mistrz właśnie oberwał bolta w pierś od HK-47. Przeklęty droid dostał się pierwszy i gdy Bao-Dur zażądał od niego wyjaśnień, ten strzelił do niego z przyłożenia prawie - po tych słowach zapadła ciężka cisza.
Jedi przymknęła oczy biorąc głęboki oddech, jeden za drugim. Mimo to Taltos poczuł jak Moc wokół gęstnieje. Mullet też przestała się mazgaić ze zdziwienia.
- To wszystko? - Meetra zapytała najspokojniej jak tylko w tej chwili potrafiła
- Nie. Zanim mistrz Graice wydał ostatnie tchnienie, powiedział: Aciei Carrox Morran. Nie mam pojęcia co to znaczy. Jakaś modlitwa? - zwrócił się do siedzącej obok dziewczyny.
- Raczej nie… Aciei to na pewno nazwa planety, ale to dalsze? Spotkałam się z imieniem Carrox, może Morran to nazwisko?
- Bardzo możliwe - przytaknął jej Vlad. - Znasz koordynaty na Aciei?
- Tak. Wkuwali nam to na pamięć w… szkole.
- Mistrzyni? - padawan zwrócił uwagę zamyślonej kobiety.
- Zajmij się tym na razie Vlad. Ja muszę… chwilę odpocząć - wstała i wyszła z holu głównego.
Uderzyła pięścią w ścianę pokoju sypialnego. Wściekłość ją rozsadzała. Ciągle popełniała błędy. Ciągle ktoś tracił przez nią życie. Usiadła w pozycji do medytacji. Ból po stracie przyjaciela był czymś zupełnie naturalnym. Musiała go przyjąć i po pewnym czasie pozwolić odejść.
Dotrzymam obietnicy, którą ci złożyłam.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 15-05-2016, 20:30   #28
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przymroczona pulsującym bólem, który zdawał się zwiększać przy każdym przypadkowym urażeniu złamanej ręki, Rin niewiele rejestrowała z otoczenia. I choć wiedziała, że gdyby nie pomocne ramię twileczki to by nie była w stanie iść, to jednak nie zamierzała z tego powodu miec jakichkolwiek wdzięczności.
"Jeszcze czego!" prychnęła, ale zaraz potknęła się o jedno z wielu ciał leżących na podłodze. Arthoria mocniej przytrzymała Mroczną co uchroniło obie przed upadkiem.
Rin stęknęła z trudem łapiąc równowagę i jednocześnie zmęłła wiązankę przekleństw. Część z nich musiała być wypowiedziana w jakimś nieznanym Ori języku, bo brzmiało jak chrapliwe warknięcia. Mroczna dopiero teraz zaczęła dostrzegać ogrom zniszczeń jaki poczyniła w tym miejscu Surik. Szczęśliwie dla niej była zbyt skupiona na sobie by dopuścić do siebie grozę sytuacji. Przystając na chwilę by złapać oddech przez myśl przeszło jej, że jak zawsze Surik najlepszą zabawę zostawia dla siebie.
- A mi kazała się tłuc przez tylne przejście- prychnęła niepocieszona, że tyle rozrywki ją minęło i jedyne co dostała to pieprzonego cheatera, którego nie dało się zabić. I do tego musiała z nim walczyć bez rozgrzewki.

Z dalszej drogi jaką miały do przebycia by dotrzeć do statku Rin pamiętała jak przez mgłę. Nieco ożywiła się gdy zaprowadzono ją do ambulatorium. Tam od razu odzyskała wigor i chęć do klęcia. Przeszukując szafki nie zwracała uwagi na Ori która starała się przekonać Mroczną by usiadła na leżance i pozwoliła sobie pomóc.
- Nie możesz sobie wstrzyknąć takiej dawki! - jęknęła twileczka, widząc jak blondwłosa szykuje sobie zastrzyk.
- Nie? No to patrz - mruknęła bez emocji Rin i wzięła w zęby zabezpieczenie igły. Arthoria, bojąc się przeszkodzić jej, przyglądała się bezradnie jak kobieta wbija sobie igłę w udo i wstrzykuje sobie dwukrotną dawkę leku przeciwbólowego.
Rin usiadła na leżance i rzuciła na podłogę pustą strzykawkę.
- Nie podchodź póki nie zacznie działać... - przestrzegła Mroczna Padawankę i z westchnięciem opadła na leżankę.
Twileczka, która przecież obiecała swojej Mistrzyni zająć się Mroczną, przyglądała się Rin w napięciu. W końcu zdecydowała się wziąć bandaże by nie stać tak całkiem bezczynnie. Co chwilę tylko zerkała na kobietę.
Rin leżała ze zdrową ręką założoną na głowę tak by przedramieniem zasłaniać oczy przed światłem w ambulatorium. Bardzo ją teraz to drażniło. Choć, będąc szczerym, to wiele ją tu denerwowało. No może ta cała Padawanka nieco mniej niż dotychczas.

- Już - mruknęła czując jak działanie leku zaczyna przynosić jej ulgę. Pozostawało jej mieć nadzieję, że obrażenia nie będą skutkowały amputacją, bo przyzwyczaiła się do tej protezy, którą teraz miała. Sporo w tym sentymentalizmu było.
Ori zbliżyła się do niej jakby była postrzelonym rankorem, który mógł otrzymać za małą ilość boltów. Twileczka pomogła jej wyprostować się i zaczęła ostrożnie zdejmować z niej ubranie.
Złamana ręka nie była jedyną pamiątką po Lordzie Orothcie. Po zdjęciu płaszcza i kombinezonu dało się dostrzec mocne otarcia na zdrowej ręki, jak i rysy na protezie lewego przedramienia - zapewne po tym jak Oroth zdecydował się na zrobienie im obu piaskowania. Do tego zasinienia na plecach, inne pomniejsze na nogach i prawej ręce prosto tłumaczyły czemu Rin pierwsze co zrobiła to ulżyła sobie lekami.

Trochę czasu zajęło im doprowadzenie Rin do porządku, a wynikiem tego było owinięcie Mrocznej kilkoma metrami bandaża i wychlapaniem na niej sporej dawki płynu Colto. Pomimo przedawkowania leków blondwłosa nie wyglądała na chętną by odejść na jakiś czas do krainy snów. Znudzona przyglądała się staraniom Arthorii, która była bardzo zaangażowana by jej pomóc.
- No dobra, ujdzie - stwierdziła oglądając swój opatrunek. - Ale tu mogłaś sobie darować - wskazała na lewe przedramię, gdzie pod bandażem krył się jej proteza.
Rin, będąc już zupełnie spokojna przyjrzała się twileczce. Teraz dopiero dostrzegła, że i ona nie wyszła z tego bez szwanku. Uśmiechnęła się lekko.
- Dzięki - mruknęła do Padawan i wyciągnęła prawą dłoń.
Rin mocą przyciągnęła do siebie butelkę z płynem Colto. Potrząsnęła nią.
- To co zielona, rewanż? - stwierdziła oferując w ten sposób swoją pomoc.
- Ja? Eh... No, przydałoby się - odparła Ori skrępowana na tą propozycję.
Współpraca całkiem im zaczęła wychodzić i wkrótce po tym jak otarcia twileczki zostały oczyszczone, Rin korzystając z Mocy, zaczęła owijać bandaż wokół ramion zielonej.

- Ile ty masz lat dzieciaku? - zapytała dla zabicia nudy Mroczna.
- Szesnaście - odparła jej twileczka. Wyglądało na to, że Ori zaczęła czuć się dużo swobodniej przy Rin. Co więcej zielona miała coś dziwnego w swoim spojrzeniu gdy patrzyła na kobietę. Czyżby wdzięczność?
Rin zaśmiała się słysząc odpowiedź.
- W twoim wieku to ja... - ale nie dokończyła urywając od razu temat przywołując na twarz bardzo znudzoną minę. - Muszę się przespać, leki w końcu zaczęły działać jak należy - dodała tłumacząc się. Tylko po co? Nie musiała przecież tego robić...
Ori uważnie przyjrzała się Rin i już chciała coś powiedzieć, ale nie miała jeszcze na tyle odwagi.

Mroczna wstała z leżanki, owinęła się kocem i biorąc strzępy swojego ubrania wyszła na korytarz. Idąc blisko ściany, na wypadek gdyby zakręciło jej się w głowie, skierowała się do sypialni. Była naprawdę zmęczona. Ale też czuła satysfakcję, jak zawsze po pokonaniu kogoś silnego. Tak bardzo jej tego brakowało.
Błogi uśmiech pojawił się na jej twarzy.

Przemierzając korytarz Rin natrafiła na wgniecenie na ścianie.
- Nie przypominam sobie, żebym… - skomentowała ten jawny akt wandalizmu. - Nie, ja to zrobiłam tam - spojrzała w kierunku magazynu. Otumanionemu umysłowi po przedawkowaniu medykamentów chwilę zajęło kojarzenie.
- Uuuu, chyba coś poszło nie tak - stwierdziła i od razu uznała, że najlepiej będzie nie wejść w drogę pani Generał w najbliższym czasie. Przyśpieszyła, więc swoje starania by znaleźć się w kajucie sypialnianej.

A tam czekała na nią niespodzianka. Rin widząc nieznajomą blondynkę siedzącą na koi będącej do tej pory nieużywaną zatrzymała się w półkroku.
- A ciebie, kurwa kto przygarnął? - przywitała się burkliwym tonem z Grace.
Dziewczyna chciała się odezwać, ale nieuprzejme zachowanie wchodzącej sprawiło, że słowa zamarły na jej ustach. Burknęła tylko coś pod nosem i podciągnęła pod siebie nogi odwracając głowę.
Rin przewróciła oczami i weszła w końcu do pomieszczenia. Rzuciła swoje rzeczy w nogach łóżka, które zajmowała. Upadły one ciężko z głuchym łoskotem.
Paradowanie w samej bieliźnie i bandażach nie należało do jej ulubionych czynności więc podeszła do schowka z ubraniami, w którym zaczęła szukać czegoś na zmianę dla siebie.
- Pewnie ten przystojniaczek - Mroczna sama postanowiła sobie odpowiedzieć. Wyciągnęła jakąś koszulę i przymierzyła do siebie co było nie lada wyczynem mając sprawną tylko jedną rękę. - Potrafisz cokolwiek czy jesteś tu tylko bo spodobałaś się temu padawanowi? - zapytała stojąc tyłem do nieznajomej.
- Walczyliśmy w więzieniu! - fuknęła nagle. - Nie masz pojęcia co tam się działo! Zabili naszego mistrza! Zginęli moi towarzysze! Teraz muszę ich pomścić!
- Super - odparła bez entuzjazmu Mroczna. - A coś poza tym osiągnęliście? - wrzuciła koszulę z powrotem do schowka i wyciągnęła jakąś bluzkę z nazwą zespołu Bithów nadrukowaną na przodzie. Ta już jej się spodobała.
- Jesteś głupia czy co?! - pokręciła głową oburzona. - Nie będę tego słuchać! - wstała i wyszła z pokoju.
Rin spojrzała za siebie nie rozumiejąc oburzenia tamtej. Wzruszyła ramionami przez co oczywiście syknęła z bólu.
- Niewdzięczna. Powinna się cieszyć, że wciąż ma wszystkie kończyny i głowę na swoi miejscu - westchnęła. Z wysiłkiem założyła bluzkę i założyła na siebie znaleziony w schowku płaszcz.

Podeszła do swojego łóżka i usiadła na nim. Przyjrzała się swojej ręce macając prawą dłonią miejsce gdzie była złamana. Westchnęła bezradnie zdając sobie sprawę, że minie dużo czasu zanim jej się to zrośnie. Jeśli miała przeżyć, to lepiej byłoby, żeby Surik nie uznała jej przez to za bezużyteczną. To by mogło sprawić, że Jedi nie będzie chciała znosić na pokładzie swojego statku Mrocznej.
Z tą bardzo pesymistyczną myślą opadła na materac i okryła się kocem. Zasnęła zmęczona jak już dawno nie była.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 19-05-2016, 22:06   #29
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Przestrzeń kosmiczna, Mroczny Jastrząb
- Deeziip - zakomunikował T3.
- Widzę - odparł mu krótko Tyrax. Wstał zza sterów i przeszedł się do magazynu, w którym medytowała Jedi.
- Braknie nam paliwa by dolecieć do Aciei.
Surik odetchnęła głęboko.
- Zapytaj tą nową od Vlada, niech poda namiary na coś bliżej. Niech to będzie coś na uboczu i w miarę spokojne - dodała oczywistość.
Mandalorianin przyjął to do wiadomości i bez słowa skierował się do pomieszczenia centralnego. Taltos i Ori właśnie starali się wytłumaczyć Graice pojęcie Jedi.
- Czyli jesteście zorganizowani jak Sith, ale nie rządzicie swoim Imperium.
- Republiką. Nie imperium - powtarzał jak mantrę padawan.
- To w końcu macie swojego cesarza czy nie? Ten, jak go nazwaliście… kanclerz?
- On tylko przewodzi senatowi! I tam wszyscy razem… - Ori już prawie dała za wygraną.
Pogaduszki przerwało pojawienie się mężczyzny z jego nieściąganym nigdy hełmem.
- Podaj jakieś koordynaty na bezpieczną planetę. Potrzebujemy zrobić postój zanim polecimy na Aciei - zwrócil się do Mullet.
- Och, dobrze… - wstała. - Na mapie galaktyki?
Tyrax tylko skinął głową.
- No dobrze - poszła za nim kokpitu frachtowca. Spojrzała na ich pozycję, porównała to z pozycją Aciei i stwierdziła: - Chyba najlepiej będzie na Arbor. Tutaj - wklepała kombinację cyfr.
- Są tam Sith? - zapytał Mandalorianin.
- Jak wszędzie - burknęła. - Ale nie powinni mieć dużego garnizonu - dodała zaraz.
Znów nie zaszczycając tego żadnym komentarzem mężczyzna usiadł znów za sterami i zmusił Mrocznego Jastrzębia do wyjścia z nadprzestrzenii. Naniósł poprawki do kursu i ponownie wykonali skok.

Orbita Plexuscore, pancernik Chromedone
Lord Cadalt przechadzał się w tę i z powrotem po swoim mostku, na którym oprócz niego była jedynie dwójka innych postaci. Skryty w cieniu, dość wysoki Sith, oraz najwyższa stopniem pani generał ich służbie..
- Ten posłaniec powinien zginąć, żeby… Do jasnej cholery! – głos Sitha był jeszcze troszkę piskliwy, co sugerowało, że Lord Sith jest dość młody - Lord Aarang w jakiś sposób musiał się dowiedzieć, że Ad-Vena mi radził, by zostawić tą sprawę na później, a skoncentrować się na koncentracji floty i przekonywaniu pozostałych członków rady! Ten skurwysyn daje mi teraz pod nos taką gównianą robotę! Sugeruje tym, że nie dość wypełniam moje obowiązki?! Niech się kutas zajmie pilnowaniem swojej głowy, bo mu ją oddzielę następnym razem od szyi! – Sith uderzył pięścią w konsolę rozmów.
- Lordzie, jeśli te dane zawierają prawdziwe informacje, to powinniśmy się cieszyć, że dostaliśmy takie informacje. Nie można narzekać na ich źródło, tylko z tego korzystać – odezwał się stojący w cieniu Sith. Wydawało się, że był rówieśnikiem Lorda Cadalta, lecz jego głos był znacznie poważniejszy.
- Jeśli teraz zostawię Ad-Vena samego, negocjacje nie potoczą się po naszej myśli…
Cadalt oparł się o pulpit i obserwował swą olbrzymią flotę.
- Carrox Morran - założył ręce na piersi. - Ciebie na niego nie poślę Askar, – zwrócił się do stojącego w cieniu – a nikt inny prócz mnie mu rady nie da. Zbombardowanie całej planety to wyjście ostateczne i mimo wszystko wolałbym tego uniknąć.
- Planeta Aciei? Przecież to jest na guberni Lady Yezebel mój Panie – odezwała się po raz pierwszy pani generał.
Widać musiała być bardzo pewna siebie, że odważyła się w ten sposób odezwać do samego Lorda Sith. Ten najwidoczniej nie miał jej tego za złe. Zamyślił się.
- Generał ma rację – wtrącił Askar – Myślę, że Lady Yezebel z przyjemnością się tym zajmie. Poza tym jest naszym stronnikiem, a jej obecność na Plexuscore tymczasowo nie jest niezbędna.
Lord Cadalt nie odzywał się przez dłuższy moment. Podszedł do generał i chwycił ją za podbródek.
- Polecisz do Yezebel i wszystko jej ładnie wyjaśnisz. Wracaj jak najszybciej. To rozkaz.
Generał odsłoniła spiczaste zęby w uśmiechu, zasalutowała i ruszyła wykonać zadanie.
- Carronie Morrax. Już jesteś martwy. Tylko jeszcze o tym nie wiesz - mruknął Cadalt.

Arbor, kosmoport
Kiedy Mroczny Jastrząb osiadł na lądowisku, Tyraxowi zadrżała szczęka. Co jeśli dostali już ich opis?
Działko przeciwlotnicze kosmoportu jak dotychczas milczało. Pozostawało liczyć na to, że tutejsze urzędy nie różnią się niczym o reszty Galaktyki i działają równie ślamazarnie.
Pierwsza myśl, jaka przyszła mu jednak do głowy zbliżając się do powierzchni tej planety, to była rodzinna Dxun. Dżungle i lasy pokrywały praktycznie cały teren. W kilku miejscach zauwazył instalacje wydobujace surowce metodą odkrywkową. Wszystko wskazywało na to, że ta planeta od niedawna była dopiero zamieszkana.
Tymczasem w pomieszczeniu głównym Vlad zwrócił się do Meetry.
- Wiem, że to może być teraz nie na miejscu, ale uważam, że na statku potrzebujemy mechanika. Teraz wszystko jest w porządku, ale w takiej sprawie powinniśmy dmuchać na zimne - padawan starał się przedstawić swoje intencje jasno.
Arthoria spojrzała na towarzysza z wielkim wyrzutem. Jednak jego argumenty były z wszech miar słuszne.
Rozumiała to także Surik.
- W porządku. Weź… - spojrzała na Rin, której ręka spoczywała na temblaku - Zabierz ze sobą Ori i Tyraxa, poszukajcie kogoś dobrego. Nieważna stawka, stać nas na wiele - dodała.
Kiedy ekipa się zebrała i wyruszyła wykonać swoje zadania, Jedi zwróciła się do Mrocznej.
- Arthoria powiedziała, że uratowałaś jej życie. Jak bardzo wspólna przygoda potrafi zbliżyć - mrugnęła do niej. - Chodźmy się przejść, trzeba uzupełnić kuchenne zapasy. T3! - krzyknęła na droida - Ruszamy!
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 25-05-2016, 00:08   #30
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Spojrzała gniewnie na Meetrę, gdy ta tak bardzo ograniczyła jej zadanie. Oczywiście wciąż była na prochach więc nie zrobiła tego świadomie. Wszyscy zaczęli się rozchodzić by przyszykować się do swoich zadań.
- ee... ok.. - odpowiedziała Jedi i ruszyła z T3 do wyjścia.
Czekając na nią w zamyśleniu przygryzła wargę. Cały czas czuła się przy niej niepewnie. Ciężko jej było przestawić się, że Surik nie była teraz jej wrogiem. Meetra, gdy się pojawiła w śluzie, trzymała w ręku swój miecz świetlny i przypatrywała mu się uważnie. W końcu kucnęła przy T3.
- Przetrzymaj mi go w swoim schowku, ok?
Ten posłusznie chwycił broń i schował go w sobie.
- Jest tam raczej duszno, nie mam zamiaru kisić się w płaszczu, a skoro sama tak wymagam, żeby się nie obnosić z ostrzem, to byłoby mi nieco głupio teraz nas wszystkich wsypać - mrugnęła do Rin.
- Tak, miecze... Zostawiłam w sypialni - popatrzyła po sobie. Miała ubrany płaszcz znaleziony na statku w schowku, Tshirt z logo zespołu Bithów, którzy po ich stronie galaktyki bili rekordy popularności i bojówki. Z jej starego ubioru ostały się tylko wojskowe buty i pas. Lewą rękę miała całą obandażowaną, więc nie było widać mechanicznej części, a prawa była tylko lekko opatrzona by rękaw płaszcza nie raził licznych zadrapań jakie na niej miała.
- Chyba zostanę w płaszczu. - odparła lekko machając ręką w temblaku. Przez to płaszcz lekko zafalował i można było zobaczyć, że pod nim przy pasie Rin miała blaster - Pierwsze co to muszę kupić ubranie, bo to co znalazłam na pokładzie nie jest w moim stylu. - powiedziała unikając spojrzenia Surik. Nie zamierzała przyznać, że koszulka jej się podoba i ma zamiar ją zatrzymać na stałe.

Zeszły z rampy. Wygnana związała sobie włosy gumką.
- Threechie, odtwórz nam mapę tego miasta.
Rin w tym czasie sięgnęła do kieszeni płaszcza. Wyciągnęła paczkę, w której został już tylko jeden papieros. Niestety zapalniczkę szlag trafił.
- T3 odpalisz?- Mroczna wyciągnęła w kierunku droida rękę.
Robot wysunął na zewnątrz miotacz płomieni. Odebrał od Rin papierosa swym chwytaczem i buchnął krótkim strumieniem ognia. Oddał Mrocznej Jedi papierosa, po czym uruchomił gaśnicę i spryskiwał proszkiem podpalone skrzynki po jakichś owocach.
Rin uśmiechnęła się szeroko i wsadziła w usta papierosa.
Ruszyły przede siebie, wychodząc z lądowiska. Port miał w sumie cztery lądowiska dla lekkich frachtowców jak Mroczny Jastrząb, kilkanaście dla myśliwców i dwa duże dla transportowców surowca. Nie było tutaj miejsca dla międzygalaktycznych krążowników. Zresztą, te zwykle po wyjściu z doków nie lądowały na powierzchniach planet. Napraw czy przeglądów okresowych dokonywano w stacjach kosmicznych.
Co zadziwiło obie kobiety - w porcie nie napotkali żadnych drobnych handlarzy, co stanowiło część krajobrazu w Republice. Widać Cesarstwo Sith bardziej dbało o porządek i trzymało wszystko twardą ręką. Nawet na tej górniczej planecie.
Pasaż sklepów znaleźli tuż za obszarem portu. Na pierwszym ogniu były knajpy z żarciem - zawsze po dłuższym locie, wszamanie czegoś świeżego było priorytetem wielu podróżników.
Dopiero później przyszła kolej na miejscowe specjały, oraz sklepy ogólno- branżowe, w tym z ubraniami, których szukała Rin.
Zakupy musiały poczekać, aż niespodziewany napad głodu wywołany apetycznym zapachem zostanie zaspokojony.
- Nie wiem jak ty, ale ja muszę zjeść najpierw. - powiedziała Rin zatrzymując się przy stoisku z żarciem.
- Spoko. Jeśli tylko to nie oznacza, że będę musiała ciebie karmić – zażartowała Surik. - Gdzie najładniej pachnie? - pociągnęła nosem dookoła.
- Mam w tym wprawę - mruknęła Mroczna ucinając temat. Rozejrzała się - Tam - i ruszyła. Od razu zamówiła dla siebie to co chciała i zapłaciła. Nie wzięła dużo, ale danie spokojnie mogła zjeść używając jednego sztućca. Wygnana wybrała dla siebie coś z knajpy obok.
Jadły przez chwilę w milczeniu. Kiedy zaspokoiły pierwszy głód, a na tacach nadal miały ponad połowy swoich porcji, Wygnana zapytała:
- Gdzie cię szkolili, zanim poszłaś na wojnę? Dantoine? Ossus? Coruscant?
Rin wbiła wzrok w swój talerz, próbując bezskutecznie nadziać na widelec kawałek smażonego mięsa.
- Dantoine. - odpowiedziała po dłuższej chwili namysłu. Skrzywiła się. - Mistrzów miałam tylu, że nawet nie pamiętam ich imion - dodała jakby uprzedzając jej kolejne pytanie.
Meetra zmrużyła oczy.
- Na Dantooine? Tam cię zrekrutowali ludzie Revana? - Rin się zorientowała, że wspominając o mistrzach, powiedziała Wygnanej więcej niż tego chciała.
Skinęła głową. Lekko uśmiechnęła się na wspomnienie dnia kiedy dołączyła do sił Revana.
- Tak jak wielu innych... - dodała z ukrytym podtekstem.
- Moment, moment... Ile ty właściwie miałaś wtedy lat? Skoro nie opuściłaś jeszcze akademii, to... byłaś jednym z tych dzieciaków na froncie? - przechyliła głowę, jakby próbując sobie ją przypomnieć.

Rin przeżuwała w zamyśleniu, patrząc gdzieś w przestrzeń za Meetrą.
- Nie pamiętam - wzruszyła ramionami. - Ale chyba po drodze mocno musiałam komuś nakłamać co do mojego wieku - wzruszyła ramionami i znów się zamyśliła.
Meetra Surik nadal bardzo mocno się jej przypatrywała. W końcu zadała jedno, krótkie pytanie.
- Jak naprawdę się nazywasz?
Mroczna głośno przełknęła. Chciała ją zbyć, ale wiedziała, że prędzej czy później znów o to zapyta.
- Airine. - powiedziała przerywając ciszę.

Mistrzyni Jedi jeszcze przez chwilę mrużyła oczy, po czym uśmiechnęła się.
- Pamiętam. Ta dziewczynka z długim do pasa warkoczem. To po wyzwoleniu Taris przeniesiono cię do jednej z grup uderzeniowych w dywizjach Revana? Dobrze pamiętam. Byłaś zbyt dobra w wycinaniu Mandalorian, żeby marnować cię na odwody. Słowa Malaka.
Uśmiechnęła się lekko.
- Tak, to brzmi jak ja - odparła. - Wtedy to były czasy. - dodała z nutą tęsknoty.
- Było tak jak i teraz. Momenty lepsze i gorsze - dokończyła swoją porcję. Poczekała na Rin, wpatrując się gdzieś w dal, wspominając.
Mroczna w ciszy dokończyła swój posiłek i ruszyły dalej. Rin miała problem w ocenianiu nastroju innych. Odróżniała jedynie "chce mnie zabić" i "nie chce mnie zabić".
"No dobra może to w zbyt dużym uproszczeniu ujęłam" pomyślała do siebie.
W poszukiwaniu sklepu z odpowiednią odzieżą Rin przy okazji zaopatrzyła się w zapalniczkę i zapas papierosów.

- Czemu wróciłaś? – Rin zadała w końcu pytanie jakie wielu Mrocznych Jedi zastanawiało, gdy stały przed witryną sklepu z odzieżą. - Przecież Revan zrobił ciebie swoim generałem... - stanęła przed witryną sklepu ze strojami dla pilotów ścigaczy. Patrzyła jednak nie na wystawę tylko na odbicie Surik w szybie.
Meetra parsknęła śmiechem. Potarła się po głowie.
- Słuchaj Airine, pytanie to zadawała mi Rada Jedi, zadawała je moja mistrzyni, zadawali mi je uczniowie i przyjaciele. Zadawałam je sobie sama. Wielokrotnie. Odpowiedź jest prosta i skomplikowana jednocześnie. Nie mam ochoty teraz do tego wracać - choć słowa wydawały się ostre, to Jedi nie była zła na towarzyszkę. Było zrozumiałe, że każdego intrygowała ta decyzja i się o to pytano. - Bierz coś i wracamy - przeciągnęła się.
- Nie jestem żadnym z wymienionych. Zapomnij, że pytałam - odparła odgryzając się i nie czekając na jej reakcję weszła do środka.

Bardzo długo oglądała asortyment sklepu. O dziwo nie było problemu ze znalezieniem kilku rodzajów kombinezonów, które pasowałyby na nią. Nie śpieszyła sie. Oglądała, przebierała, a nawet zdecydowała się przymierzyć żółty kombinezon - a było to sporym wyczynem nawet dla osoby przywykłej do używania jednej ręki. Wszystko to licząc, że Meetra znudzi się i Rin będzie mogła zostać sama.
Niestety jej plan nie zadziałał. Wygnana dla zabicia czasu przymierzała wysokie buty i dyskutowała ze sprzedawcą o rozmiarach. Kiedy już skończyła i ostatecznie nie wzięła niczego, po prostu rozsiadła się na krześle obok wejścia i czekała.
Rin jednak nie wybrała żółtego stroju. Postawiła na coś co nie będzie zwracało tak bardzo na nią uwagi. Czyli kombinezon najbardziej podobny do tego co już wcześniej posiadała. Do tego nowy, za duży na nią płaszcz i długie rękawice. Na szczęście obuwie nie ucierpiało, jeszcze... Dorzuciła do zakupów parę butów - na wszelki wypadek. Zapłaciła i bez słowa wyszła ze sklepu. Z niezadowoleniem zauważyła, że Surik nie poszła sobie.
- Mam co chciałam - powiedziała trzymając torby - T3 potrzebujesz czegoś? - zapytała droida, który był aż nienaturalnie cichy przez cały ten czas. Może jakieś zwarcie w obwodach?

T3 siedział przed wystawką z bronią parę stoisk dalej. Swoim okrągłym wizjerem chłonął wielką wyrzutnię rakiet, pasującą bardziej do czołgu niż astrodroida. Kiedy Rin podeszła bliżej odezwał się przymilnie.
- Wiuuu Zip? Weauu tiip!
Rin przekrzywiła głowę patrząc na droida.
- Rakietnica? Tak, z pewnością by zrobiła wielkie bum. Czemu by nie, na pewno się przyda - odparła uśmiechając się na myśl co by można z tym zrobić. - Będzie idealne na HK kiedy stanie nam na drodze. Wtedy celuj w oczy T3, celuj w oczy.
Niestety Wygnana wniosła sprzeciw - mówiąc coś o tym że kupując taki sprzęt niepotrzebnie zwrócą na siebie uwagę i w ogóle jest to porąbany pomysł. T3 wydał z siebie tak żałosne dźwięki, że Rin na pocieszenie kupiła mu coś innego.
Wycieczka wróciła w końcu na pokład Jastrzębia. Meetra jeszcze zdążyła przekazać Rin informacje, że ma zrobić sparing z Grace. W sumie brzmiało to jak "będziesz ich uczyć jak trzymać miecz", ale coś to jej nie pasowało, więc zatrzymała się i spojrzała pytająco na Surik.
- No tak, żeby nie tracić czasu który spędzamy na przelotach, to zajmiesz się podszkoleniem padawanów i Grace - powtórzyła swoje słowa Meetra nim zniknęła za drzwiami do kokpitu.

Rin wzruszyła ramionami. Zawsze to był jakiś sposób na rozrywkę.
Po dodatkowej wizycie w medbay ruszyła wykonać "rozkaz" Szefowej. Znalazła Graice w ładowni. Dziewczyna stała podpierając ścianę z rękami skrzyżowanymi przed sobą. Rin uważnie jej się przyjrzała. Graice miała pełno siniaków.
- Przewróciłaś się na schodach? - odparła kręcąc z dezaprobatą głową i podpierając zdrową rękę na biodrze.
- To pamiątki po... niej. Chciała sprawdzić moje umiejętności walki mieczem - kiwnęła głową w kierunku kokpitu Jastrzębia. Mullet miała głowę spuszczoną. - Chyba naprawdę do niczego się nie nadaję. Ona nawet nie zwracała uwagi, że ją atakuję...
Rin roześmiała się szyderczo.
- Przestań się użalać nad sobą. Póki żyjesz możesz próbować stać się przydatną. - odparła strofując ją. Podeszła do mieczy treningowych, które zapewne leżały na stole od czasu pokazu zdolności Grace, i podała jeden zrezygnowanej Mullet.
- Od dziś będę ciebie i resztę Padawanów, w ilości sztuk dwie, uczyć szermierki. Chyba, że Szefowa znów przygarnie jakąś znajdę- Rin stanęła w lekkim rozkroku, a prawą rękę trzymającą miecz miała opuszczoną wzdłuż ciała - Pokaż co potrafisz. Zaatakuj mnie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172