Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2016, 21:15   #51
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Aciei, pustynia Gwarda
Rozmowa urwała się, gdyż zza mijanej wydmy wyłonił się cel ich podróży – farma wilgoci. Tak jak wszyscy na tej planecie, także i właściciele tego miejsca przystosowali wraki statków do swoich potrzeb. Tutaj wykorzystali na pewno fragment dziobowy niedużego transportowca, oraz jego moduły ładunkowe, rozrzucone po okolicy. Wszystko znajdowało się na przestrzeni kilku hektarów. Już na pierwszy rzut oka było widać, że wszystko przerobiono minimalnym kosztem, co było jednak zrozumiałe. Przetrwanie było priorytetem, angażowanie czasu i środków w luksusy było słusznie uważane za zbędne.
Lekki transportowiec wbił się wyżej by okrążyć kompleks, natomiast czołg zwolnił, desantując komandosów, którzy rozbiegli się na boki zabezpieczając teren.
Chwilę później na miejscu zatrzymały się także cysterna i śmigacz.
- Nie wygląda na to, by ktokolwiek zamierzał nas powitać – mruknął Cathan po czym otworzył drzwi i wyskoczył na zewnątrz.
Miał rację. Choć farma wyglądała na zapuszczoną, to na pewno nie była opustoszała. Pozostawało pytanie, dlaczego nikt do nich nie wyszedł. Ukrywanie się było głupotą. Wyjątki były dwa. Albo rzeczywiście akurat nikogo nie było, albo mieszkańcy uważali, że poradzą sobie z przybyłym oddziałem wojska.
- Jasne, bo ktoś kto z własnej woli ukrywa się na takim zadupiu to będzie z pewnością witał oddział wojska z otwartymi ramionami - sarknęła Rin opierając się na kierownicy. Rozglądała się uważnie przez przednią szybę. Nie śpieszyło jej się do wychodzenia z pojazdu.
- Kurwa, trzeba nam było wytłuc tych mundurowych od razu, bo teraz to tylko wypłoszą nam tego całego Morana - słowa Mrocznej Jedi skierowane były do mandalorianina skrytego z tyłu szoferki.
- Jest taka możliwość - mruknął Tyrax podnosząc się z swojego legowiska.
Tymczasem Vlad zatrzymał śmigacz tuż obok. Chciał ewidentnie o coś zapytać się Rin, ale zamiast tego powiedział jedynie na ucho coś Ori. Ta wysiadła i podbiegła do szoferki cysterny od strony kierowcy. Blondwłosa uchyliła drzwi przytrzymując je nogą by się nie zatrzasnęły.
- Co robimy? Zdajemy się na tych Sith? - zapytała ją przyciszonym głosem twileczka.
- Nie, bo jeszcze go znajdą i zawiną nam zanim wyciągniemy od niego informacje o Revanie - odpowiedziała jej Rin i wyciągnęła zębami nowy papieros. - Przeszukamy to miejsce na własną rękę. Tyrax, pójdziesz od tyłu tego “kompleksu”. My za to odwrócimy uwagę tych całych Sith, żeby nie truli ci dupy i nie poleźli za tobą. - dodała i popchnęła drzwi by wysiąść z pojazdu. Zeskoczyła na piasek i wyciągnęła zapalniczkę by zapalić trzymaną w palcach fajkę.
Ori wróciła na chwilę do reszty ekipy w śmigaczu i przekazała im plan. Mandalorianin w międzyczasie również postawił stopy na piasku, ale natychmiast obszedł ich pojazd dookoła i ruszył by zniknąć z pola widzenia żołnierzy Cesarstwa.
- Co mamy robić? - podchodząc bliżej, Graice dopytała Mroczną Jedi. Taltos konsekwentnie unikał jej spojrzenia.
- Idę ogarnąć co tamci planują - odparła Rin poczym schowała dłonie do kieszeni swojego za dużego płaszcza - Wy zostańcie tutaj - rozkazała i ruszyła do Cathana rozmawiającego z keldorem.

Jeśli dwaj Sithowie dzielili się wcześniej uwagami, to musieli już wyczerpać temat, bo teraz zamilkli. Ton Lar obserwował swoich żołnierzy przeczesujących budynki.
- To co, będziemy tak tu teraz sterczeć? - zagadała do nich trzymając papieros w kąciku ust.
Cathan tylko wzruszył ramionami, ale Ton Lar odparł.
- Tyle ile zajmie moim ludziom znalezienie Morrana. Rozumiem, że zabójcy na zlecenie jak wy nie lubią pozostawać w jednym miejscu, czyż nie?
- O czym ty mówisz? - ludzki mężczyzna spojrzał na towarzysza z zaskoczeniem, a potem przeniósł wzrok na Rin, która tylko uniosła brew w zdziwieniu na słowa keldora.
- Za nią, twileczką i jeszcze jedną kobietą jest list gończy. Przed chwilą otrzymałem o tym informacje. Mój oficer skojarzył ich twarze - keldor wyjaśnił. - Zabili gubernatora na Dentui i pomogli w ucieczce więźniów - ton jego głosu pozostał spokojny. - Ciekawe, jakie zamiary macie wobec Morrana? - zapytał odwracając się w kierunku kobiety.

Mroczna wzruszyła ramionami.
- Ach, za tego typa - przewróciła oczami niby od niechcenia. - Chuj mnie obchodzi co wy macie do tego Carroxa, a jeszcze mniej mnie obchodzi wasz plan "przewrotu" w Cesarstwie. Ale jak ktoś stanie mi na drodze to przepytania Morrana to skończy jak tamten dupek z mroźnej krainy - powiedziała wpatrując się wyzywającym spojrzeniem w Ton Lara.

Nim któryś z nich zdążył jej odpowiedzieć, do keldora podbiegł oficer z raportem.
- Mamy informacje o zbliżających się siłach piechoty. Ślą definitywne rozkazy o złożeniu broni i oddaniu się w ich ręce. Twierdzą, że mają akredytację Lady Yezebel.
Po wysłuchaniu tych informacji Sith spojrzał w twarz Rin i później na Cathana. Przez kilkanaście sekund ważył swój los i w końcu odpowiedział.
- Piechota chce ugrać swoje. Akt z Lady to blef. Nigdy nie złożymy broni, a tym bardziej przed nimi! Wiemy coś o ich siłach? - jego deklaracja była oczywista i oznaczała nic innego jak zdradę wobec swoich dotychczasowych przełożonych.
- Oceniamy to jako pełną kompanię, być może rozszerzoną o pluton wsparcia. Dwa lekkie tranposportery i co najmniej cztery czołgi. Ponad setka żołnierzy.
- Zająć pozycje defensywne. Teren nam sprzyja. Skoncentrować się na urwaniu ich transporterów, czołgi nie będą dużo znaczyć w walce pomiędzy tymi wydmami. Pokażemy skurwysynom na co stać komandosów floty Cesarstwa! - zakrzyknął.
- Tak jest! - oficer zasalutował i pobiegł wydać rozkazy.

Gdy był poza zasięgiem słuchu, Ton Lar przemówił do Rin.
- Czeka nas trudna bitwa. Z mojej strony nie ma już odwrotu. Lady Yezebel - pomimo zdrady, jego głos nadal zdradzał wielki szacunek do swojej mistrzyni - będzie mnie ścigać po kraniec galaktyki jak to wyjdzie na jaw. Mam nadzieję, że ten cały Morran jest tego warty.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 04-09-2016, 14:42   #52
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Spojrzała spode łba na keldora. Nie mogła pojąć czemu ten typ jej się zwierza. Czy on naprawdę sądził, że jakkolwiek ją to obchodzi? "Trzeba było was kurwa zabić kiedy była okazja" zgrzytnęła zębami wielce niezadowolona.
Rin zupełnie nie podobało się to w jakim kierunku zaczynały zmierzać poszukiwania Revana. Choć nie chciała o tym myśleć to i tak mimowolnie zaczynała zakładać, że musiał znów wpieprzyć się w nie małe bagno skoro na każdym kroku napotykają jakiegoś Sitha tytułującego się Lordem.
- Ta lady to taki lord? - zapytała Ton Lara.
- Tak - odpowiedział szybko. Ruszył ku budynkom - Nie wiedzą o was - zwrócił się do niej i Cathana - więc ukryjcie się na razie, będziecie mogli wyjść na ich plecy. Jeśli poradziliście sobie z dowództwem Glypha, to tutaj też dacie radę - mruknął złośliwie.
- No wtedy miałam tylko jedną rękę do dyspozycji - odparła Rin z nie mniej złośliwym uśmiechem.
- Uch, właśnie - wtrącił się Cathan - W jaki sposób tak szybko się wyleczyłaś? - jakby teraz mu się przypomniało coś, o co miał zamiar zapytać już jakiś czas temu.
- Wy tak nie potraficie? - zdziwiła się Mroczna. - Dobra, nie ważne chodźmy do tych moich nierobów - dodała i skierowała swoje kroki ku padawanom.
Cathan wydawał się być skonfundowany słowami kobiety.
- Ale, że jak? Wszczep? Stymulanty? A może… Że niby… Mocą?! - odparł z niedowierzaniem. Kobieta w odpowiedzi tylko machnęła ręką.
- Na czym stoimy? - zapytała od razu Arthoria gdy Rin była przy nich.

- Co się dzieje? - wtrąciła się jej Graice, wskazując na zajmujących pozycje żołnierzy, którzy rozstawiali samobieżne działa.
- Szykujemy się na atak - odparła nie kryjąc zadowolenia na zbliżającą się walkę. - Tamten keldor chce żebyśmy się skryli i zaatakowali wrogi oddział z zaskoczenia. Albo zwyczajnie chce nas im wystawić - wzruszyła ramionami. - Tak czy inaczej szykujcie się ale wasza trójka ma się nie wychylać - rozkazała padawanom ostrym tonem. - Ja i Cathan zaatakujemy, gdy będzie odpowiedni moment.
Ori i Vlad przyjęli te wiadomości dobrze. W oczach obojga pojawiły się iskry zdrowego podniecenia nadchodzącą potyczką. Mullet natomiast zrobiła się bledsza niż zwykle, ale nic nie odpowiedziała.
- Dobra, a kto nas atakuje? - zagaił Vlad, odzyskując część pewności siebie.
- Jakaś Yezebel. Co za różnica - machnęła ręką, ale zaraz spojrzała groźnie na Taltosa. - Wąsaty, jeszcze raz odwalisz taką akcję jak tamta, a słowo daję, że przy świadkach cię zatłukę gołymi rękami. A teraz chować się.
Nikt, a tym bardziej Vlad, nie zamierzał dyskutować z Mroczną Jedi.
- To może schowajmy śmigacz i cysternę gdzieś w środku, co? - padawan zdobył się jedynie na tą propozycję.

Rin skinęła głową na propozycję Vlada. Był on skończonym debilem, ale miewał przebłyski inteligencji. Zawsze dobrze mieć zabezpieczony transport na drogę powrotną. Kobieta rozejrzała się po okolicy i machnęła ręką na Ori i Taltosa.
- Schowajcie sprzęt tam - wskazała ręką coś co kiedyś było elementem rufy statku kosmicznego, a teraz leżało pochłaniane przez piasek tworząc sporą wiatę, w której oba ich pojazdy spokojnie się zmieszczą, a zacienienie sprawi, że wroga jednostka wojska ich nie dostrzeże od razu, albo uzna za porzucony sprzęt. - A jak to zrobicie to trzymajcie się razem. I do kurwy nędzy nie rozdzielać mi się, ani nie wychylać. Jedyne na co wam pozwalam to szukanie wejścia do “bazy” tego całego Caroxa. Meldować mi wszystko na bieżąco.

Po wydaniu tej dyspozycji blondwłosa złapała się pod boki i wróciła do rozglądania po wydmach i wraku. Było tu pełno złomu i wąskich przesmyków przez które czołg nie miał szans się przedostać.
- Całkiem przyjemne miejsce na przygotowanie zasadzki - powiedziała do Cathana z uśmiechem zadowolenia na twarzy. Ruszyła przed siebie, gestem ręki nakazując mu oraz Grace ruszyć za nią. Ekscytacją na nadchodzącą walkę sprawiała, że Mroczna po cichu zaczynała mieć nadzieję, że również i keldor w którymś momencie będzie chciał ich wychujać, a to dodałoby więcej emocji… Uśmiech na jej twarzy tylko się poszerzał.
- Będzie jak za starych dobrych czasów - mruknęła do siebie uradowana niczym nastolatka szykująca się na dobrą imprezę. - Nawet mando mamy. A to nawet nie są moje urodziny.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 04-09-2016 o 14:47.
Mag jest offline  
Stary 14-09-2016, 22:01   #53
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Oddziały piechoty Cesarstwa Sith musiały być bardzo blisko, bo ledwo Rin i Cathan ukryli się za wystającym z piasków fragmentem poszycia jakiegoś zapomnianego krążownika, to na horyzoncie pojawiła się chmura kurzu, zwiastująca nadciągające siły wroga.
Mroczna Jedi złapała się na tym, że choć umysł miała zupełnie czysty, to serce zabiło jej szybciej.
Ostatni raz czuła to podczas jednej z końcowych bitew Wojen Mandaloriańskich. Była wtedy raptem nastolatką. Nic dziwnego, że na jej twarzy wykwitł uśmiech.
Towarzyszący jej Sith coś mówił, ale w tej chwili nie zwracała na to uwagi. Lustrowała teren, który wkrótce miał się stać polem bitwy z przeważającym wrogiem. Oceniała możliwe kąty natarcia, zasięg pól widzenia, wąskie gardła i miejsca do przeprowadzenia kontrnatarcia. Kalkulowała najlepsze pozycje dla siebie i reszty oddziału. W tym momencie jej skupienie na chwilę rozproszyła myśl o Tyraxie. Nie było od niego żadnej informacji od momentu gdy wyruszył na obchód tego kompleksu.
Tymczasem przeciwnik zbliżył się na tyle, że można było już rozróżnić pojedyncze pojazdy.
Składało się na nie sześć czołgów, conajmniej dwa wozy opancerzone i ponad dzisięć lekkich, dwuoosobowych śmigaczy. NIeco więcej niż początkowo zameldował oficer Keldora. Na szczęście wsparciem powietrznym był jedynie jeden lekki transportowiec, z tej samej lini, z której korzystał oddział Ton Lara.
- Uch… - stęknął cicho Cathan, co było zapewne reakcją na widok nadciągających sił. - Jeśli dobrze liczę, to ich desant liczy jakieś osiem drużyn po dziesięć osób w tym co najmniej dwóch oficerów po Akademii. Mają sześciokrotną przewagę liczebną.
Rin zaśmiała się rozradowana. Ktoś mógłby pomyśleć że jej radość była wynikiem szaleństwa które musiało ją opanować.
- Tylko dwóch? - dopytała z zawodem w głosie, jakby tylko informacja o obecności użytkujących moc była dla niej interesująca. Poklepała zaraz Cathana po barku w geście dodania otuchy. - Nie spinaj się tak, ja takie walki ogarniam odkąd skończyłam 12 lat - mrugnęła okiem do niego. Wyprostowała się i nie wiadomo kiedy, w jej dłoniach pojawiły się rękojeści mieczy świetlnych. Jej mina zaczęła okazywać wyniosłość. - Ale teraz słuchaj uważnie. Jak zacznę walczyć i rozkręcę się na dobre, choćby nie wiem co się działo to nie podchodź do mnie. Zrozumiano?
- Jak sobie życzysz… - odparł, ale minę miał nadal kwaśną.

Ponad czterysta metrów od pierwszych zabudowań nadciągający oddział rozwinął szyk forumując łuk, który mieli opleść cały kompleks, odcinając wszelkie drogi ucieczki. Transportowce rozdzieliły się za linią czołgów i wypuszczały co chwilę po drużynie, z których każda stawała się desantem cięższego sprzętu. Lekkie śmigacze wyjechały na przedpole.
Ton Lar wyszedł im naprzeciw z dwójką żołnierzy obstawy.
Jeden z śmigaczy wysforował się naprzód i zatrzymał kilkanaście metrów od nich. Wyskoczył z niego odziany w szary płaszcz Sith. Kolejny. Ich armia musiała być ich naprawdę pełna.
- Ghun Torrek, oficer piechoty armii Lady Sodenii teren jest pod naszą jurysdykcją, macie w tej chwili złożyć broń i oddalić się z kompleksu - wyrzucił z siebie szybką formułkę.
- Ton Lar, czwarta flota. Teren został zabezpieczony przez flotę i teraz jest nasz. Jak macie z tym problem, to zgłoście go do przełożonych - keldor nie zamierzał ustępować.
- Was we flocie do reszty pojebało? - widać szybko skończył etap formalny. - Wpierdalacie się w nie swoje sprawy i jeszcze składasz żądania? Spierdalać mi stąd, ale już!
- Wal się na ryj.
- Wiesz, podobno jeden z pododdziałów floty się zbuntował i dostaliśmy wolną rękę w eliminacji. Co powiesz na to? - oficer piechoty przekrzywił głowę w oczekiwaniu na reakcję.
- Hmpf… - Ton Lar wzruszył ramionami i nagle, bez żadnego ostrzeżenia wyszarpnął zza pasa miecz i ciął od dołu.
Torrek był jednak czujny i sam również odpalil swoje ostrze zbijając cios.
- ZDRAJCA! - zakrzyknął, a to samo słowo stało się rozkazem ataku.

Czołgi wystrzeliły prawie jednocześnie pierwszą salwę, która zatrzęsła prawie całym kompleksem. Rozległa się wymiana ostrzału mniejszych kalibrów, kiedy siły piechoty ruszyły by zmiażdżyć opozycję kryjącą się w farmie wilgoci.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 18-09-2016, 22:32   #54
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Dobra, damy im chwilę - stwierdziła siedząc za osłoną, zza której nie byli widoczni dla żadnej ze stron konfliktu. W tym czasie jeszcze raz sprawdziła czy wszystko ma przy sobie: blaster przy pasie, oba miecze w rękach, papierosy i zapalniczka…
Rin chwilę się wahała czy nie sięgnąć po swoją używkę. To by jej pomogło przeczekać by wybadać odpowiedni moment, ale z drugiej strony stałaby się idealnym celem dla snajperów, których zapewne już rozstawili po kątach. A póki mieczy nie miała włączonych to nawet dla niej taki pospolity “kamper” stanowił zagrożenie.

Tymczasem wymiana ognia przybierała na sile wraz z zbliżaniem się przeciwników. Piechociarze mając przewagę liczebną nałożyli tak mocny ogień zaporowy, że komandosi Floty nie mogli nawet wystawić głów zza swoich kryjówek. Huk i jazgot boltów robił się coraz mocniejszy. Czołgi strzelały już bez rozkazu zawalając kolejne budynki.
W tym całym chaosie ciosy wymieniali Ton Lar z Torrekiem. Oficer piechoty walczył teraz dwoma ostrzami, szkarłatnym i srebrnym. Choć keldor był ewidentnie zepchnięty do defensywy, to jednak radził sobie całkiem dobrze.
Mroczna Jedi przyglądała się tej potyczce ze swojego ukrycia. W skupieniu oceniała możliwości obu. Wprawnym okiem odnajdywała luki w ich obronie jak i to jaki styl walki każdy z nich preferuje. Jednocześnie, kątem oka, wypatrywała drugiego ze wspomnianych Sithów. Chciała poczekać aż się ujawni, pokaże co potrafi. Lecz niespokojna natura kobiety wzięła górę nad nią i Rin, nie mogąc się już dłużej opanować, wyskoczyła zza swojego ukrycia.

Razem z pojawieniem się jej sylwetki zajaśniały dwa ostrza świetlne.
Kobieta odbiła pierwszy bolt jaki poleciał w jej stronę, później drugi. Wyglądało to jakby odganiała natrętne muchy. Z nisko pochyloną postawą, na ugiętych nogach, przebiegła przez plac w kierunku najbliższego czołgu. W jednej chwili w jej stronę poleciała cała chmara pocisków. Nie sposób była wszystkich odbić, ale też wcale nie zamierzała tego robić. Nadstawiła oba ostrza odbijając część z powrotem w stronę strzelców, a resztę po prostu ominęła robiąc nagłe uniki.
Sposób w jaki szła i pewność z jaką to robiła wskazywało, że nie jest to dla niej pierwszy raz. Mroczna Jedi dotarła do martwego punktu czołgu i dopiero wtedy wskoczyła na niego. Zielonym mieczem osłaniała się, fioletowym za to zrobiła mocny zamach i wbiła go w nasadę działa.


Powszechnie uważano, że miecze świetlne przecinały wszystko co napotkało ich ostrze z niesamowitą łatwością. Oczywiście było to prawdą w wielu przypadkach, ale nie w każdych. Miecz świetlny był po prostu emiterem czystej plazmy, która w ułamkach sekund przepalała wszystko co weszło z nią w kontakt. Pomijając naturalne własności kortosis czy beskaru, to każdy metal ulegał degradacji. Gdy jednak stop durastali był wyjątkowo wytrzymały, a zastosowana grubość pancerza odpowiednio gruba, to przy zbyt szybkim cięciu, plazma nie nadążała z wypalaniem, pozostawiając jedynie powierzchowne uszkodzenia. Dlatego odpowiednio gruby pancerz czołgu, był świetną osłoną nawet przed użytkownikiem Mocy, dzierżącym tradycyjną broń Jedi i Sith.

Jednak Airine wiedziała to wszystko. Składało się na to zarówno szkolenie w Zakonie Jedi, jak i jej doświadczenia z Wojen Mandaloriańskich. Dlatego nie poprzestała na gładkim machnięciu, ale pozwoliła niecałą sekundę popracować swojemu ostrzu, by nie musieć poprawiać cięcia.
Działo odpadło z hukiem, obijając się jeszcze o pancerz czołgu. Znajdujący się na jego tyłach żołnierze Cesarstwa natychmiast podnieśli się, kierując lufy swoich karabinów w Rin. Było ich ośmiu, zdecydowanie zbyt dużo, nawet jak na nią. Nim oddali jednak pierwszą salwę, błyskawica Mocy poraziła dwóch z nich, zrzucając ich na ziemię. Cathan był tuż za jej plecami z wysoko uniesionym mieczem. Rin od razu wykorzystała przewagę jaką dał jej chłopak. Dawne instynkty zaczęły z niej wychodzić, gdy pozwalała ponieść się ciemnej stronie Mocy. Mroczna z radością bijącą z twarzy doskoczyła do porażonych i zamaszystym ruchem fioletowego ostrza cięła w nich. Dwa ciała żołnierzy upadły w czterech kawałkach. Zielone ostrze zatoczyło młynek osłaniając Rin od blasterów pozostałych napastników. Wtem kobieta rozłożyła ręce i fala Mocy z wielką siłą rozrzuciła ich na boki. Zaskoczeni nie zdążyli nawet się podnieść gdy kobieta jednym susem znalazła się przy nich. Rin z beznamiętnym spojrzeniem cięła swoimi mieczami w ich gardła. Widać było, że nie to sprawiało jej przyjemność z walki.

Po unieszkodliwieniu ich Rin wskoczyła za zasłonę jaką robił dla niej uszkodzony czołg by na chwilę odetchnąć od uciążliwych boltów skierowanych na nią.
- Cathan, melduj jak dojrzysz tego Sitha - krzyknęła do chłopaka po czym wychyliła się by ocenić jak keldor sobie radzi i wypatrzyć swój kolejny cel.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 19-10-2016, 23:44   #55
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Zniszczonym czołgiem szarpnęło, kiedy został ostrzelany przez inny z nacierających pojazdów. Rin ledwo zerknęła i jedyne co zdołała dostrzec, to ciągle ścierające się dwa czerwone ostrza.
- O kurwa! - krzyknął Cathan.
Istotnie dobrze podsumował ich sytuację. Nacierały na nich teraz dwa czołgi, które porzuciły swój dotychczasowy cel, jakim była farma wilgoci. Jednostki atakowały z dwóch różnych stron i zniszczony wcześniej pojazd osłaniał ich tylko z jednej strony.
Miecz świetlny świetnie sobie radził z obiciem pocisku blasterowego o nawet dosyć dużej mocy, ale zupełnie inna sprawa była z pociskiem plazmowym. Pozostało im jedynie uskoczyć, kiedy dokładnie taki trafił w sam środek korpusu ich dotychczasowej zasłony. Dwie sekundy później podmuch po wtórnej eksplozji amunicji rozrzuciła dwójkę użytkowników mocy kilkanaście metrów od dotychczasowych pozycji.
Mroczną Jedi uratowały odruchy ciała i trans bojowy w jakim była. Nadludzkim wysiłkiem podniosła miecz i odbiła dwa z kilku boltów lecących w jej stronę. W uszach jej dzwoniło, błędnik szalał i nie pozwalał wstać. Miała ochotę zwymiotować piaskiem. Klęczała i odbijała je jedynie dzięki wyczuwaniu przez Moc.
Wiedziała, że to na nic. Potrzebowała kilku chwil by się ogarnąć, ale nie było w najbliższym otoczeniu żadnej zasłony. Tymczasem atakował ją czołg z prawie dziesięcioosobowym desantem.
Ów nagle oberwał z ręcznej rakietnicy. Musiał ją odpalić któryś z żołnierzy Ton Lara. Nie zneutralizował tego zagrożenia, ale kupił jej kilka kolejnych sekund. Bardzo ważnych sekund.
Z racji tego, że nie było się gdzie skryć, cofanie się czy pozostanie w miejscu do niczego nie prowadziło, to decyzja mogła być tylko jedna.
Rin ruszyła do ataku.
Niepewne pierwsze kroki przypłaciła osmaleniem mechanicznego przedramienia. Dosłownie o milimetry uniknęła czołgowego pocisku, który jedynie wypalił piasek ze jej plecami.
Powoli przyspieszała, zygzakiem zmierzając w kierunku przeciwników. Nie wiedziała czy Cathan żyje, jak radzą sobie padawani. Ale w tej chwili, akurat to nie miało dla niej znaczenia, musiała poradzić sobie z tym konkretnym zagrożeniem, bo od tego zależało jej życie.
Szczęście ten jeden raz się do niej uśmiechnęło. Czołg nadal był ostrzeliwany przez komandosów z kel’dora. Dało jej to kolejną chwilę, na otrząśnięcie się z ogłuszenia.
Zaczęła biec. Gniew w niej narastał. Gdy w jej kierunku poleciały granaty odrzuciła je na boki obszarowym wybuchem Mocy.
Następnym jej ruchem było wskoczenie na pancerz pojazdu i wejście do walki w krótkim dystansie.
Niecałe pół minuty później usiadła na ciagle ciepłym silniku, opierając się o wieżyczkę. Była naprawdę zmęczona, głowa jej pulsowała. Musiała złapać chwilę odpoczynku, niestety nie zdołała naładować baterii na żołnierzach.
Mogła teraz jednak rozejrzeć się dokładniej po polu bitwy.
To nie wyglądało najlepiej. Czołgi wdarły się do środka kompleksu i rozbijały kolejne stanowiska obrońców. Ton Lar musiał zakończyć swój pojedynek, ale nie wiedziała jaki byl jego wynik. Trup przegranego leżał zbyt daleko, by go zidentyfikować, a zwycięzca zapewne ruszył do walki pomiędzy budynkami. Gdzieś tam mignęło jej niebieskie ostrze Ori, ale tylko na moment.
Za to na jednej z wydm poza polem bitwy Airine zauważyła Vlada. Próbował obejść snajpera, który jednak się zorientował w zamiarach padawana i wystrzelił w przeciwnika. O dziwo Taltos nie odbił bolta mieczem, tylko przyjął go na wyciągniętą rękę.
Cokolwiek planował, nie udało mu się i upadł na ziemię, po czym stoczył się z wydmy. Na swoje szczęście poza zasięg snajpera. Pośród budynków farmy wilgoci rozległ się spory wybuch. Nie sposób określić kto i co detonował.
Potyczka nie toczyła się w najlepszym kierunku, a Mroczna Jedi musiała już zacząć oszczędzać siły.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 23-10-2016, 22:46   #56
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Najpierw połamię im nogi... - sapnęła Rin ze zmęczeniem, którego nie chciała dopuścić do własnej świadomości. - Żeby nie mogli uciekać - wyglądała raz po raz znad wieżyczki unieruchomionego czołgu, na którym odpoczywała. Walki na pustyni były o tyle bardziej wkurwiające od tych na lodowych pustkowiach, że w pewnym momencie człowiekowi pot lał się po twarzy czy to ze zmęczenia czy po prostu z przegrzania. Na oczy widziała już tylko dlatego bo miała na nie naciągnięte gogle. Głupio przecież byłoby dać się oślepić piaskiem NA PUSTYNI.
- A następnie odetnę im ręce - ciągnęła dalej swe makabryczne pragnienia. Spojrzała na swoje dłonie w których trzymała rękojeści wyłączonych mieczy. - Później będę ich przypalać. Powoli, po kawałku wypalać im skórę, aż zacznie skwierczeć spalona skóra.
Schowała jeden miecz w rękawie i w jego miejsce sięgnęła po blaster. Odruchowo już, sprawdziła stan naładowania jego magazynka. Oczywiście był pełen, bo nie używała go od czasu… W sumie to nawet nie pamiętała. Ta cała “przygoda”, w którą wpieprzyła ją Surik trwała już w nieskończoność. Ale musiała przyznać, że przynajmniej się nie nudziła.
- Powolutku będę ich przypalać, tak by tracili i odzyskiwali przytomność. I dopiero jak to mi się znudzi to własną dłonią zmiażdżę im grdyki, umrą dławiąc się własną śliną.

Mroczna wychyliła się nieco, posłała kilka strzałów z blastera w najbliższego przeciwnika i uważnie przyjrzała się miejscu w którym ostatni raz widziała Vlada. On i Ori nie dostosowali się do jej bezpośredniego rozkazu i prawdopodobnie teraz darzyła ich tak wielką nienawiścią, że jedyne co w ich temacie potrafiła myśleć to jak ich potraktuje, gdy w końcu wpadną w jej ręce. Włączyła ostrze, które z charakterystycznym buczeniem zabłysło fioletową poświatą.
- Naprawdę połamię nogi tym durnym padawanom! - warknęła i wyskoczyła zza swojej osłony.

W każdym razie ta złość przyniosła jej pomysł jak odzyskać siły. Musiała teraz znaleźć grupę przeciwników, pokonać ich i w miarę możliwości opanować się przed szybkim zabiciem ich. To ostatnie, przy odruchach jakie wyrobione miała Rin, było dość trudne. Ją uczono walczyła nie po to by pokonać przeciwnika, ale by go zabić.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-11-2016, 23:15   #57
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Aciei, pustynia Gwarda, farma wilgoci
Bitwa była w decydujacej fazie. Jeszcze chwila i walka zamieni się w dobijanie resztek obrońców. Choćby chciała, Rin nie mogła więcej zrobić. Wszystkie okoliczności były przeciwko nim. Farma wilgoci znajdowała się w niecce pomiędzy wydmami i atakujący zbiegali z góry, mając na widoku cały teren. Wokół nie było żadnych kryjówek na przygotowanie zasadzki. Budynki kompleksu były ustawione w wręcz losowych miejscach, tworząc mnóstwo luk do potencjalnego ataku. Mieli za mało ludzi, by przypilnować każdego przejścia, przez co czołgi z łatwością przedarły się do środka.
I wreszcie sam piasek, w którym poruszanie się było po kilku chwilach wręcz katorgą i posługujący się Mocą tracili swój największy atut w bitwach lądowych - czyli mobilność.
To się musiało skończyć w taki sposób.
Nie zmieniało to jednak faktu, że Mroczna Jedi daleka była od poddania się. Szybko wypatrzyła swój cel. Byli nim dwaj żołnierze piechoty, obsługujący ciężki karabin blasterowy, osłaniany przez niewielki generator bariery.
Podbiegła i zanim zdążyli zareagować, kopniakiem przewróciła generator wyłączając go. Cięła nisko fioletowym ostrzem, pozbawiającem pierwszego z żołdakó nóg na wysokości kolan. Drugi szybko się odwrócił podnosząc blaster. Airine końcówką miecza zahaczyła o jego broń, niszcząc ją. Następnie doskoczyła do niego i z rozpędu kopnęła go w krocze.
Aż go podrzuciło do góry. Pomimo pancerza chroniącego to czułe miejsce, musiał to poczuć.
Nie chciała go zabijać. Dlatego wyłączyła jeden z mieczy i wolną ręką chwyciła żołnierza za gardło i ścisnęła. Trzymała aż nie stracił przytomności.
Przyklęknęła. Obaj żołnierze żyli. Ten pierwszy przestał wrzeszczeć z bólu po stracie nóg i też z łaskawości swojej zemdlał. Teraz wystarczyło poczekać, aż jej aura zrobi swoje.
Korzystając z chwili natychmiast wrócila do obserwacji bitwy.
Jej uwagę natychmiast przykuł lewitujacy kilka metrów nad ziemią czołg piechociarzy. Nagle, przy akompaniamencie gietej durastali pojazd zapadł się w sobie, zgnieciony za pomocą telekinezy.
Taki wyczyn mógł zrobić tylko ktoś naprawdę potężny w Mocy. Podniesienie czołgu to jedno, ale zmiażdżenie go to zupełnie inna sprawa.
Autor nie zamierzał się kryć. Schodził żwawo z północnej wydmy, kierując się w sam środek walk. Miecz o czerwonym ostrzu trzymał w lewej ręce, a prawą czynił co chwila gesty, po których atakujący go piechociarze rozlatywali na boki jak szmaciane lalki.
Ledwo zerknął w jej stronę i ich spojrzenia na chwilę spotkały. Chwilę później zniknął pomiędzy budynkami.
W tym momencie tuż obok jej głowy przeleciał bolt. Zerwała się wyciągając miecz przed siebie. Zmęczenie i pojawienie się nowego użytkownika Mocy sprawiło, że zdekocentrowała się. Odwróciła sie w kierunku skąd nadleciał pocisk by zobaczyć nadbiegającego Tyraxa. Było to o tyle dziwne, że również zbliżał się od północnej strony. Towarzyszyła mu niska zabraczka w powłóczystej szacie.
Do pasa przypięty miała miecz świetlny, ale nawet po niego nie sięgnęła. W przeciwieństwie do Mandalorianina ona szła powoli, ze znudzeniem zerkając na kończącą się właśnie bitwę.
Strzelanina rzeczywiście ustawała. Po kolei zamilkły ostatnie z czołgów piechoty.
- Dołączmy do nich. Przyda się nam kilka wyjaśnień - odezwał się Tyrax, gdy już był przy niej. - W każdym razie, znaleźliśmy Carroxa Morrana.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 14-11-2016, 20:24   #58
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mandalorianin dokonał czegoś co było bardzo, ale to bardzo trudne. Zaskoczył Rin i to bardzo. Kobieta spojrzała za mężczyzną który wedle słów zakutego łba był Caroxem Moranem. Można było powiedzieć, że Mroczna Jedi odrobinę się ucieszyła. Tylko odrobinę bo nadal miała na głowie wizję Surik rozrywającej ją na strzępy za to że dwóch skretyniałych padawanów dało się zabić.

"Gdzie ja w tym piasku znajdę zwłoki Ori i Vlada..." westchnęła i skierowała spojrzenie na zabraczkę. Jej postawa cholernie drażniła w tym momencie Mroczną.
- No to bierzemy gościa, na cholerę wyłaziliście? - warknęła do Mando z niezadowoleniem. Spojrzała przelotnie na bitwę z terenu której dopiero co wyszła.

"Niech się tamci wytłuką, a tego kto wygra wykończymy i będzie po sprawie" pomyślała bez zbędnych sentymentów.
- To go sobie bierz - odparł, ale nie było w tym złośliwości. Raczej stwierdzenie faktu, że Carrox Morran jest ponad jego siły.
- Kurwa - jedno, przeciągłe słowo wyrwało się z ust Rin po czym zmęłła cały stek przekleństw. Po jakiejś chwili zamilkła i spojrzała na Tyraxa. - Ale powiedział ci gdzie jest Revan? - wbiła w niego wzrok, jakby chciała przejrzeć go na wylot.
Pokręcił przecząco głową.
Mroczna z wyraźnym zawiedzeniem odwróciła spojrzenie od Mando.
- Ledwo zamieniliśmy kilka słów. Ona - Tyrax skinął głową na zabraczkę - go tu sprowadziła.
Mandalorianin odwrócił się i spojrzał za jej plecy.
- Hej! Co się dzieje? Kim ona jest? - usłyszała głos Vlada, który właśnie się zbliżał.

Rin uniosła w zdziwieniu brew. Przynajmniej tyle miała szczęścia, że choć jeden z padawanów nie był tak bardzo beznadziejny jak to zakładała.
- Czego, kurwa czego nie zrozumieliście jak kazałam wam dwojgu siedzieć i nie ruszać dupy? - warknęła do Taltosa. - Gdzie ta druga? - sposób w jaki na niego patrzyła zdradzał, że ewentualna odpowiedź "nie wiem" może się dla niego źle skończyć.
Nie czekając jednak na jego odpowiedź podeszła szybkim krokiem do zabraczki.
- Zgarniaj swojego kolegę i zabieramy się z tego pierdolnika - odezwała się Rin zatrzymując się tuż przed nią i spoglądając na nią z dołu.
Ta prychnęła lekceważąco.
- Skończy po was sprzątać, to sobie pogadacie - wydawała się niczym nie przejmować.
Tymczasem padawan mruknął sobie pod nosem, niepoczuwając się do opieprzu Mrocznej Jedi.
- Ori sobie świetnie radziła sama…

Rin uniosła rękę i zacisnęła pięść przez co zabraczka zaraz straciła dech w piersiach.
- Uważaj na ten ton - wycedziła przez zęby Mroczna, która miała co prawda ochotę udusić własną dwójkę padawanów, lecz na tą chwilę zarozumiała cizia by jej wystarczyła. Jednocześnie jej aura, która cały czas była napędzana gniewem, zaczęła łapczywie podgryzać energię życiową zabraczki.

Ta zaczęła się krztusić i akcie obrony pchnęła Mocą. Airine poczuła uderzenie w pierś i choć nie powaliło jej, to zrobiła kilka kroków w tył, stawiając szeroko stopy. To rozproszyło zmęczoną Mroczną przez co zabraczka mogła odzyskać oddech.

Rin z zadowoleniem przyjęła opór ze strony kobiety. Natychmiast w jej lewej ręce zajaśniało ostrze miecza. Wredny uśmiech wykwitł na jej twarzy i ruszyła na zabraczkę. Vlad otworzył szeroko oczy w przerażeniu, że Mroczna zaraz zetnie bądź co bądź ich sojusznika lecz bał się interweniować i tylko spojrzał na Mando. Tyrax wzruszył w odpowiedzi ramionami i nawet nie wyglądało na to by zamierzał coś z tym zrobić.

- Spokojnie moje panie, nie jesteście sobie wrogami - rozległ się niski, przyjemny głos. Jego właścicielem okazał się być właśnie Morran. Rin słysząc go za sobą zatrzymała zamach mieczem który właśnie wyprowadzała, a którego ostrze było już tak blisko boku jej celu, że można było poczuć zapach przypalanego materiału. Blondynka cofnęła się i z niezadowoleniem odstąpiła od niedoszłego “przeciwnika”.

- Mayroa - Moran zwrócił się do zabraczki. - Nie przystoi tak witać gości. Przynosisz mi wstyd.
Kobieta spuściła wzrok w piasek i zabrała rękę z rękojeści swojej broni przy pasie, bo tylko tyle zdołała zrobić. Lecz zaraz, niby przypadkiem odsunęła się w kierunku mężczyzny, by oddalić się od Mrocznej.
- Przepraszam Mistrzu - odparła cicho Moyroa.
- Zapraszam do siebie - Carrox lekko się skłonił Rin, Vladowi i Tyraxowi. - Musimy porozmawiać.
- Nareszcie… - mruknęła Rin i na chwilę spojrzała na zabraczkę. W jej wzroku mogła ona dostrzec, że blondynka tylko będzie czekała na sytuację sam na sam, choćby dla własnej rozrywki.
Mroczna jeszcze spojrzała w kierunku pola walki, wypatrując Ori i Cathana, by zaraz sięgnąć po komunikator.
- La’Sor, gdzie cię kurwa poniosło? - wysłała do twileczki komunikat. W napięciu wyczekiwała odpowiedzi padawan.
- Jak to gdzie… Pilnowałam swojego przyczółka - usłyszała w odpowiedzi. Ori dyszała w trakcie mówienia.

Mroczna po raz kolejny została zaskoczona. Nie spodziewała się że Ori jej się posłucha. Znaczy - zakładała na początku, że rozkaz wydany padawanom zostanie wykonany, lecz gdy Vlad go złamał to tego samego spodziewała się po twileczce. Rin zaraz spojrzała na Vlada, wskazała go palcem po czym, gdy zyskała z nim kontakt wzrokowy to zrobiła wiele mówiący gest przy własnej szyi zaciśniętą dłonią, której tylko palec wskazujący był wyprostowany. Doskonale wiedział, że ma przerąbane u niej.

- Wspaniale - odparła Mroczna do twileczki. I nie był to sarkazm tylko jawna pochwała. - Jak widzisz gdzieś Catana to zgarnijcie się i kierujcie się na południe. Znaleźliśmy zgubę. Bez odbioru - po tych słowach rozłączyła się i schowała komunikator. Skierowała spojrzenie na mężczyznę, który miał wiedzieć coś o Revanie. A Rin była na tyle zdeterminowana, że tą wiedzę zamierzała z niego wyciągnąć choćby siłą.
- Tak, zabunkrujmy się gdzieś. Moja Szefowa będzie chciała z tobą rozmawiać - odezwała się do Morrana, a w jej głosie można było się dosłyszeć odpowiedniej dozy szacunku. Dopiero teraz wyłączyła miecz i schowała jego rękojeść.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 16-11-2016, 20:01   #59
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Morran nie zdziwił się na wieść o rozmowie z kimś innym niż sama Rin, więc Tyrax musiał już zdążyć go poinformować o istnieniu Surik. Skinął tylko głową i dał znak by poszli za nim.
Ori nie musiała szukać Cathana, bo młody Sith znalazł się sam. Czekał w połowie drogi do zabudowań. Był mocno poobijany i miał chyba poparzoną od wybuchu bądź trafienia boltem szyję. Poza tym jednak nic mu nie doskwierało. Widocznie dopisało mu szczęście po tym jak Mroczna Jedi straciła go z oczu.
Z fascynacją wpatrywał się w idącego Carroxa i kiedy byli bliżej skłonił się mu.
- Wielki Panie, pragnę przekazać pozdrowienia od mojej Mistrzyni, Lady Sodeni.
- Och - zagadnięty mężczyzna przystanął, ale nie wydawał się być zdziwiony. - Bardzo miło mi to słyszeć.
- Mam do przekazania wiadomość, która jest celem mojej misji.
- Wiem co to za wiadomość, choć raczej jest to prośba, czyż nie? - uśmiechnął się smutno. - Wątpię jednak, czy będzie mi dane ją spełnić - pokręcił głową. - Żebyś jednak nie wracał z pustymi rękami wkrótce dam ci odpowiedź. Muszę się tylko jeszcze nad nią zastanowić. Chodźmy tymczasem, mam tutaj bunkier zdolny wytrzymać nawet bombardowanie orbitalne, a wolałbym nie sprawdzać, czy dowództwo floty stacjonującej wysoko nad nami zdecyduje się na takie rozwiązanie.
- Znając ich procedury, to zanim otworzą ogień minie tydzień - wtrąciła się Mayroa.
- Procedury mogły się zmienić, moja droga - spokojnie odparł jej Morran.
Ruszyli pomiędzy budynki. Teraz Rin mogła ocenić, jak przebiegały walki. Trup ścielił się gęsto. Więcej oczywiście po stronie atakujących, ale komandosi Ton Lara też ponieśli krwawe straty. Każdy z budynków dawał świadectwo toczonej bitwy, dwa były kompletnie zawalone. W jeden z pustych silosów na wodę wbił się czołg i silos runął na niego. Na środku kompleksu był niewielki placyk, gdzie znajdowały się dwa ostatnie czołgi. Jeden był pocięty ostrzem miecza świetlnego, a drugi przewrócony do góry nogami. Pomiędzy nimi klęczała piątka ocalałych żołnierzy piechoty. Pilnowało ich trzech komandosów i sam Ton Lar. Nosił na swym odzieniu ślady bitwy, ale podobnie jak Cathan, wyszedł z tego cało.
Razem z nimi stały Mullet i Ori, która przypinała do pasa zdobyczny miecz świetlny. Obie były mocno okopcone, jakby przebiegały przez płomienie, ale poza tym wyglądały na zdrowe. Twileczka odniosła dłoń w geście powitania i szczerze się uśmiechnęła.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Ta - mruknęła Rin. - Z Vladem policzę się później - dodała od niechcenia i schowała dłonie do kieszeni. Kobieta zaczęła gmerać w jeden z nich po czym wyciągnęła paczkę papierosów. Zębami wyciągnęła jednego i odpaliła od zapalniczki, którą miała teraz w ręce zamiast opakowania fajek. Blondynka zaciągnęła się dymem jakby to było coś ważniejszego dla jej życia od tlenu. Przytrzymała dłuższą chwilę dym w płucach, rozglądając się w tym czasie po twarzach zebranych tu osób. Wypuściła lekko siwe powietrze kącikiem ust.
Morran poprowadził ich do budynku obok przewróconego silosu. W środku były dwa łóżka i nieduży stolik. Carrox podniósł jedno łóżko, odkrywając w ten sposób zejście pod ziemię.
- Zapraszam - powiedział i jako pierwszy zszedł po okrągłych schodach.
- Jak ty go znalazłeś - zapytał Tyraxa Cathan, kiedy Arthoria i Ton Lar zeszli już na dół.
- Spotkałem ją - wskazał na Mayroę - ucieliśmy sobie pogawędkę przy ziołowym naparze, tam na dole - skinął na zejście, w którym zniknęła właśnie Graice idąca krok w krok za Vladem.
- Ale… - chciał najwidoczniej o coś zapytać, ale ostatecznie sobie darował.
Zszedł niżej.
- Och - Rin udała zaskoczoną. - Pijeś tą herbatkę przez słomkę czy zdjąłeś ten durny hełm? - uśmiechnęła się złośliwie po tych słowach. Mandalorianie mieli chore podejście do swoich zbroi, ale ten osobnik przebijał wszystkich po kolei.
- Ściągnął go, a co? - za Tyraxa odpowiedzi udzieliła zabraczka. - Chodź Tyrax - kiwnęła na niego i przeskakując po dwa schody zeszła niżej. Mandolarianin nie czekał i również zniknął w tym sekretnym wejściu.
Mroczna wzruszyła tylko ramionami. Poczekała aż wszyscy wejdą do środka, by po wypaleniu papierosa zejść tam jako ostatnia.


Owe tajne pomieszczenie okazało się być kilku pokojowym mieszkaniem. Wszyscy przybyli usadowili się w głównym holu, szerokim na dobre sześć metrów i drugie tyle długim. Pośrodku był duży kamienny stół.
- Nie mamy dużo czasu - ich gospodarz przeszedł od razu do konkretów. - Poproszę o komunikator - zwrócił się do Rin. Kobietę ten pośpiech nawet ucieszył. Sięgnęła za pazuchę i wyciągnęła swój komunikator. Od razu go włączyła i ustawiła w tryb hologramu, tak by Surik mogła widzieć w pełni swojego rozmówcę. Wyciągnęła rękę i podała urządzenie Morranowi.
Ten przejął je, odwrócił się na pięcie i przeszedł do innego pomieszczenia, zamykając za sobą śluzę.
- Łączność długofalowa jest na sto procent podsłuchiwana - wyjaśniła od razu Mayroa. - Nadając stamtąd nie będą mogli dowiedzieć się tego, co mój Mistrz przesyła do jego rozmówczyni.
- Czyli to będzie dialog w jedną stronę? - załapał Ton Lar.
- Tak, Mistrz będzie mówił, a ona tylko odpowiadać tak bądź nie. To jedyny sposób.
Mroczną mało obchodziło co teraz kombinowała jej przełożona. Liczyło się dla niej to, że zadanie było wykonane, a padawani w jednym kawałku. Teraz w myślach zastanawiając się czy zapalić kolejną fajkę, Rin wpatrywała się w zabraczkę. A jej spojrzenie było podobne do tego jakim smok krayt obdarza napotkaną banthę.
Tymczasem Mayroa w ogóle nie zwracała uwagi na Airine. Zajęta była cichym dialogiem z Tyraxem. O dziwo z wielką złością przypatrywała się temu Ori. Wydawało się, że miała jeszcze większą chrapkę zdzielić zabraczkę mieczem świetlnym niż Mroczna Jedi.


Kilka minut później śluza, za którą zniknął Morran się otworzyła i ów wyszedł, oddając komunikator Rin.
- Muszę przyznać, że wasza Mistrzyni… jest intrygująca. W każdym razie, czeka nas trochę pracy. Żeby opuścić planetę, będziecie musieli przebić się przez blokadę. I teraz poczynimy kroki, by to wam umożliwić.
Mayroa drgnęła nagle.
- Ależ Mistrzu! Przecież to jeszcze nie jest gotowe! Zmarnujemy tyle lat pracy! - zaprotestowała.
- Właśnie teraz ten czas zaprocentuje moja droga - odparł pogodnie.
Zabraczka zmęłła przekleństwo pod nosem. Wydawała się załamana. Jakby uszło z niej całe pozytywne nastawienie, którym do tej pory się cechowała.
- Będę potrzebował waszej pomocy - zwrócił się do Ton Lara.
- Jeśli tylko będziemy w stanie! - Kel Dor stanął na baczność.
- Świetnie - Carrox klasnął dłońmi. - Już tłumaczę co robimy. Sześć kilometrów stąd w piasku leży krążownik gwiezdny, jeden z wraków Wojny Domowej. Udało nam się go częściowo naprawić.
- Co to znaczy częściowo? - zapytał od razu Ton Lar.
- Działają silniki postojowe i jedno działo dużego kalibru.
- Nie chciałbym zniweczyć waszego entuzjazmu, ale z jednym działem nie damy rady się przebić. Nie mówiąc już o tym, że start na silnikach postojowych w ogóle może się nie udać.
- Po pierwsze, nie zamierzam nigdzie się przebijać, tylko zrobić miejsce dla jednego frachtowca.
- Rozumiem, ale nadal jedno działo…
- To broń jonowa dalekiego zasięgu - Morran przeszedł do najważniejszej informacji.
- Ach tak. To zupełnie zmienia postać rzeczy - odparł Kel Dor.
- Właśnie. Udało się wam zachować jakiś transport?
- Tak, mamy dwa śmigacze i czołg.
- Super. W takim razie zbieramy się. Cały potrzebny sprzęt mamy na miejscu. Wyruszamy!
Pozytywne nastawienie nie opuszczało Carroxa ani przez chwilę. Jakby organizował piknik, a nie próbował prawie niemożliwego - wydać orbitującej flocie bitwę z krążownika, który ostatni raz sprawny był kilkaset lat temu.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline  
Stary 25-11-2016, 00:04   #60
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mroczna przyglądała się temu wszystkiemu czując jakieś dziwne deja vu. Wcześniej ledwo udało jej się powstrzymać od ironicznego uśmiechu, gdy Carrox zachwycał się jej Szefową.
“Nie pierwszy i nie ostatni wpadasz w jej sidła” pomyślała z goryczą, ale nie w jej interesie było przestrzeganie go przed tą kobietą.
Stała więc z tyłu, z dłońmi schowanymi w głębokich kieszeniach za dużego płaszcza. Oparta plecami o ścianę miętoliła w ustach kolejny wypalony papieros. Obserwowała wszystkich w milczeniu. Jej ani odrobinę nie udzielała się ta "euforia", ale uniosła brew w zastanowieniu o jaki frachtowiec mu chodzi.
"Czyżby Surrik zamierzała ich użyć by wydostać się z tej piaskownicy?" zmrużyła oczy zastanawiając się nad tym. Rin było bardzo wszystko jedno co się stanie z tymi tu w tych okolicznościach. Po prostu zasady nikogo nie lubiła a i wolała, żeby jak ktoś miał nadstawiać karku to by był to ktokolwiek inny niż ona sama.

Odkąd tylko znalazła się na pokładzie Mrocznego Jastrzębia czuła coraz trudniejszą do ukrycia irytację. A ta z czasem niestety tylko zaczęła narastać w niej za sprawą przeczucia, że dała się wmanewrować Surrik. A Airine jak mało kto z żyjących wiedziała, że to skończy się dla niej cholernie źle. Jak choćby ostatnim razem...
Rin wypluła pet, wyciągnęła ręce z kieszeni i nerwowo podrapała się po lewej dłoni.

Morran dość jednoznacznie określił się, że już czas wyruszać. Rin teraz pod swoją typową ponurą miną kryła to, że była już dość zmęczona. I nawet nie chodziło o samą walkę. Wcześniej przez wiele godzin prowadziła cysternę co oznaczało, że Mroczna od ponad doby była na chodzie. W takim stanie była tylko bardziej nerwowa niż standardowo.

- Miejmy to już za sobą - mruknęła blondynka, zbierając w sobie resztki sił jakie jej pozostały i ruszyła ku wyjściu z bunkra. Jeszcze spojrzała na zabraczkę tym swoim głodnym jej energii życiowej wzrokiem, ale odpuściła. Skrzywiła się na samą myśl o tym o ile lepiej by się teraz czuła gdyby mogła zabić jakiegoś użytkownika mocy.

Po ustaleniu szczegółów, w tym między innymi celu podróży, wszyscy z powrotem wyszli na powierzchnię. Dwójka komandosów Ton Lara dozbrajała się z ekwipunku pozostawionego przez ich martwych towarzyszy. Rin również z tego skorzystała, biorąc zapasowe ogniwa do swojego blastera. Za to sam Sith razem z Cathanem mocą przenosili sprzęt, który zabrać polecił Morran. Mroczna im w tym ani nie pomagała ani tym bardziej nie przeszkadzała. Zwyczajnie przysiadła sobie w cieniu i odpoczywała, by jakkolwiek odzyskać siły. Wyciągnęła też z przepastnych czeluści swoich kieszeni baton energetyczny i wgryzła się w niego bez przekonania. Był zupełnie pozbawiony smaku, zupełnie jakby przeżuwała sproszkowany tynk, ale lepsze to niż nic.

Wkrótce potem cały konwój był gotowy do drogi. Ich liczebność znacznie się uszczupliła od chwili gdy tutaj dojechali. Z czterech dużych pojazdów, śmigacza i lekkiego transportowca atmosferycznego ocalał jedynie śmigacz i jeden czołg. Cysternie się niestety oberwało jednym z rykoszetów i urwało jedno koło. K
Teraz ruszyli w znacznie skromniejszym gronie. Morran udostępnił swój dwuosobowy pojazd Tyraxowi i Mayroi, a sam jechał na czołgu razem z towarzyszącymi im Sithami. Rin razem z Ori i Graice podróżowały w śmigaczu prowadzonym przez Vlada.
Twileczka prawie gotowała się widząc rozmawiających ze sobą ciągle zabraczkę i mandalorianina.
Rin miała ochotę złośliwie to skomentować, ale ostatecznie uznała, że jej to wisi i jest zbyt zmęczona by tracić siły na takie pierdoły. Mroczna rozsiadła się wygodnie na siedzeniu śmigacza, założyła ręce za głową i wbiła spojrzenie w niebo. Całkiem nie podobało jej się to wszystko co tu się wyrabiało. Marzyła teraz, żeby znaleźć się z powrotem u siebie. W swojej kajucie, którą przez te kilka lat beztroski nazywała domem.

Niecałe pół godziny później zaczęli zwalniać. Mayroa pokierowała Tyraxem i ten poprowadził konwój pod sterczący spod piasku fragment poszycia statku, który musiał być co najmniej rozmiarów dwukrotnie większych niż typowy, republikański Hammerhead.
Zatrzymali się w jego cieniu i Carrox zarządził desant. Mocą odsunął zwały piasku, ujawniając działającą śluzę.
- Zapraszam - uśmiechnął i ruszył przodem.

Chodź widać było, że statek był bardzo stary i długo nieużywany, to korytarze którymi się przemieszczali były dobrze wyczyszczone, co zdradzało, że wrak wcale taki zapomniany nie był na jakiego wyglądał. Zapewne wymiatanie piasku było zajęciem na wolną chwilę dla zabraczki, która warknęła na Mullet, gdy ta wniosła na butach nieco więcej piasku.

Vlad i Graice dostali polecenie pilnowania wejścia. Ton Lar wraz z swoimi ludźmi i Mayroą udali się do maszynowni, by uruchomić reaktor. Tyrax otrzymał zadanie kontroli przepływu mocy silników na jednym ze stanowisk kontrolnych, natomiast Rin jako dowódca ich grupy została poproszona by udać się z Morranem na mostek, co wraz z nią uczynił Cathan. Mroczna chcąc mieć już to za sobą współpracowała i po wymienieniu porozumiewawczych spojrzeń z padawanami ruszyła przed siebie.
Winda była wyłączona i musieli przedostać się tam szybem awaryjnym, który na szczęście był dosyć szeroki a co nie szczególnie przeszkadzało drobnej w swej sylwetce Mrocznej Jedi. Lecz tak naprawdę trudno było spodziewać się czegokolwiek po tym statku. Leżał tu od dobrych kilkuset lat, ale co było widać, część elektroniki dalej była sprawna. Mężczyzna, który ich tu przywiódł na pewno poświęcił sporo czasu na odrestaurowanie części systemów. Z jego wcześniejszych słów wynikało, że dadzą radę go uruchomić, choć nie jest zdolny do startu z powierzchni planety. Schodząc coraz niżej, Rin zaczynała domyślać się rozmiaru statku. Był niczym góra lodowa. Hammerhead mógłby zapewne schować się w ładowni tego tutaj. To nie był krążownik, tylko olbrzymi niszczyciel. To co wystawało ponad piasek to nie był fragment poszycia, ale zwykła wieża radarowa.
Jeśli Carrox nie ściemniał, to start tego okrętu będzie odczuwalny w promieniu kilkuset kilometrów.

Rin z ukrywanym zainteresowaniem przyglądała się każdemu pokonywanemu metrowi. Chyba jeszcze nie miała okazji przebywać na statku o takim rozmiarze i na tą chwilę to, że leżał on zasypany w wydmie, nie robiło jej dużej różnicy w tym by widzieć potęgę jaką kiedyś musiał mieć.
“I potężny pancerz skoro, przetrwał lądowanie na planecie w jednym kawałku” stwierdziła w myślach.
Nie miała pojęcia po co Morran jej potrzebował, ale tak naprawdę to Rin zawsze była przygotowana na najgorsze. Po cichu liczyła, że skończy się to w jednej wielkiej walce, ale przecież nie można mieć zawsze tego czego się chciało.
Po trochu też ciekawiło ją ile prawdy było w tym, że Carrox znał Revana. Jednak mimo wszystko wierzyła w zdolności Meetry, że nie dała się ona wyprowadzić mu w pole i uzyskała wiarygodne wiadomości, z których będą mogli zrobić użytek.

“Oczywiście najpierw musimy opuścić tą piaskownicę” prychnęła Rin. Podeszła do konsoli, przed którą stał Morran. Nie miała pojęcia czy coś z tego wyjdzie, ale uśmiechnęła się drapieżnie na myśl ile uwagi zwrócą w to miejsce jeśli rzeczywiście uda się zastartować ten zabytek.

- To jak pewnie Szefowa mówiła... Śpieszy nam się - ponagliła Sitha, wysilając się przy tym na uprzejmy ton głosu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172