Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-03-2016, 01:18   #1
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Star Wars Old Republic] Zimna Wojna II



Zimna Wojna II

Wstęp: Wymuszone wakacje

- AJJJJJAAAJAJAJA JA JA TRRRR TRRRRR!!! AJAJAJAAAA TRRRR AJAJAJA CYK!!! - rozbrzmiało znowu dudniącym głosem na zdecydowanie zbyt małym pokładzie rodiańskiego promu. Zdawało się, że rozwinięte wszędzie rytualne dywany i grube, przedstawiające mitologiczne sceny arrasy powinny przynajmniej trochę tłumić okropny jazgot wydobywający się z głośników. Jednak było inaczej, cały kadłub promu zdawał się wpadać w wibracje i rezonować uciążliwie, zwielokratniając nasilenie puszczanej przez pilota sakralnej muzyki. Szczególnie uciążliwe było to dla Miraluki, którego zmysły zdawały się wrażliwsze od zmysłów pozostałej ludzkiej dwójki.

Jakby tego było mało, stabilizatory inercji pojazdu również nie należały już do najnowszych i przy każdej, aż nazbyt częstej, turbulencji wprawiały dziesiątki dzwonków, runicznych wałków i ruchomych ozdób w orgię nieustannego dzwonienia, piszczenia i cykania.

Tinto był jednak jedynym wolnym pilotem w okolicy i dodatkowo i tak udało im się go przekonać do szybkiej podróży jedynie pod warunkiem, że będzie mógł podczas niej kontynuować bez przeszkód swój miesiąc sakralnego oczyszczenia przed wstąpieniem w stan małżeński z - jak dowiedzieli się wyczerpująco i wielokrotnie w czasie wielogodzinnej podróży - wyjątkowo religijną Rodianką z dobrego domu.

***

Z księżyca, na którym rozbili się ścigani przez floty Imperium i Republiki umknęli w ostatnim momencie. Hutt Jarro, mimo ogromnych pokładów złości, które zaprezentował po zezłomowaniu jego statku, okazał się dobrym i - przy okazji - zadziwiająco wpływowym przełożonym, zrobił co w jego mocy, by jak najszybciej ukryć ich do załagodzenia sprawy. A było się przed czym ukrywać, w przypadkowej potyczce flot po obu stronach zniszczono sprzęt wart dziesiątki milionów kredytów i jakby tego było mało, istniała poważna obawa, że przypadkowa drużyna najemników wpadła prosto w centrum skomplikowanych machinacji obu wywiadów i mogła mieć potencjalnie dostęp do super tajnych informacji. Krótko mówiąc... groziły im długie lata więzienia i przesłuchań, a być może - w zależności od ilości pecha i strony, w której ręce by trafili - bolesna wolna śmieć.

Gdzieś w tym całym zamieszaniu ucieczek i ciągłych przesiadek w coraz to nowsze środki transportu zaginął ich towarzysz Harper. Zgorzkniały najemnik nigdy nie był specjalnie zmotywowany do tej roboty toteż niespecjalnie zdziwili się, gdy ich przełożony potwierdził, że była to jego własna decyzja. Ponoć tajemniczy kryształ pamięci, który znalazł na jednej z misji okazał się wart fortunę i umożliwił mu wykupienie bezpieczeństwa u najpotężniejszych i najbardziej wpływowych tej Galaktyki. I najwyraźniej najemnik stwierdził, że bezpieczniej będzie nie brać nikogo ze sobą.

Cóż... Oni jednak bogaczami nie byli i kontakty i bogactwo Hutta musiały im wystarczyć. Póki co ciągle żyli i nadal byli w jednym kawałku. Co prawda w kraksie ich frachtowca ucierpiało trochę sprzętu, który zgromadzili, jednak były to jedynie rzeczy nabyte, które zawsze można było zdobyć jeszcze raz. Sam rozbity frachtowiec ponoć czekały długie miesiące napraw, co i tak mogło skończyć się dużo gorzej, gdyby nie zaskakująco dobry pilotaż Lumbera w ostatniej fazie ich podróży. Frachtowiec wydawał się póki co tematem zamkniętym. Dla ich własnego bezpieczeństwa i tak zdrowiej było się do niego przez długi czas nie zbliżać.

***

- Och, panicze! Wiadomość! Nowa wiadomość od Jego Wielkości Jarro Hutta!
Faktycznie jazgot dudniący na pokładzie utrudniał usłyszenie dźwięku towarzyszącego migającej lampce przy panelu komunikacyjnym. Od początku ucieczki ich przełożony przesyłał tylko krótkie wiadomości w języku Huttów i bez holo-transmisji. Nie mogli pozwolić sobie na porządne szyfrowanie, bowiem coraz to zmieniali środek lokomocji na jakiś złom, który najczęściej miał ledwo sprawny komputer i mogliby takiej wiadomości po prostu nie rozszyfrować.

W ostatniej wiadomości ich zleceniodawca podał im koordynaty miejsca, do którego teraz się zbliżali i w którym mieli wreszcie uzyskać dostęp do porządnego sprzętu.
- Oh! Wielkie Nieba! To wspaniałe! - ucieszył się droid, odczytując wiadomość w znanym mu obcym języku. Niewiele już zostało z jego standardowego korpusu typowego dla modelu GE3. W czasie strzelaniny na pokładzie został poważnie uszkodzony, a potem nie było czasu, by zabierać się za długotrwałe naprawy, toteż Lumber naprawiał go czym popadnie i co tylko dało się znaleźć na statkach, którymi uciekali.
- Wielki Jarro pisze, że znalazł dla nas na jakiś czas bezpieczny dom i zadanie, które przypadnie paniczom do gustu! Nareszcie nie będziemy musieli uciekać! Och, co za radosny dzień dla mych układów scalonych! Może wreszcie w spokojnych warunkach doczekam się pięknego błyszczącego korpusu!

Widząc jednak ponaglające spojrzenia załogi kontynuował, bo tekstu było sporo.
- Wielki Jarro zaleca nam udać się do mało znanego sektora Moddell na Rubieżach Galaktyki, gdzie jego dawny przyjaciel Daro Vex od wielu lat prowadzi operacje kolonizacyjne. Jego Wielkość pisze, że rozmówił się już z owym jegomościem i ten zgodził się objąć paniczów patronatem, jednak wyraził dość znaczne potrzeby, których dotychczas dostępne paniczom środki nie będą w stanie zaspokoić. Na Galaktyczny Rdzeń!!! - przerwał robot dotykając z przejęciem twarzy metalicznymi dłońmi - Ponoć w sektorze nie dzieje się zbyt dobrze! Piraci! Klęski głodu! Choroby! Zamieszki! Problemy z utrzymaniem stanu technicznego całych osad i stacji przeładunkowych! I do tego groźne nieporozumienia z miejscowymi rdzennymi mieszkańcami! Całe kolonie w potrzebie!
Droid zdawał się szczerze przejęty, najwyraźniej zupełnie inaczej wyobrażał sobie spokojne przeczekanie w odległej kryjówce.
- Wielki Jarro podsumowując pisze, że statek takiej klasy jaką panicze byli... łaskawi uszkodzić... Nie będzie w stanie zaspokoić tak znacznych potrzeb, toteż opłacił odpowiednio nowy wehikuł, który panicze odebrać mają w punkcie, do którego się teraz udajemy... Podał też koordynaty świata w sektorze Moddell, na którym znajdziemy pana Daro Vexa i zapewnił, że jego przyjaciel zawsze znany był z hojnego wynagradzania dobrych pracowników. Wyraził też prośbę... Czy też życzenie, by panicze raczyli nie przynieść mu wstydu.
Droid wskazał ostatni akapit.
- Tutaj Jego Wielkość wspomina też, że razem ze statkiem na paniczów czekać będzie starannie wyselekcjonowany nowy współpracownik, zamiennik dla pana Harpera.

Zaledwie parę chwil później prom z wizgiem przeciążonych stabilizatorów wyszedł z nadprzestrzeni w punkcie docelowym. Dzwonki, wałki i metaliczne statuetki świętych zadzwoniły zgodnie, muzyka przez chwilę zamilkła, gdy moc obliczeniowa komputerów przerzucała się na skanowanie nowej przestrzeni wokół kadłuba.

Byli na obrzeżach... Ogromnego złomowiska. Cały otoczony kosmicznym złomem kompleks zdawał się dryfować na obrzeżach nieskartografowanego systemu. Światło słabej lokalnej gwiazdy pozwalało wychwycić jedynie obrysy sporych kadłubów kosmicznych jednostek. Pomiędzy całym morzem śmieci, fragmentów i części kryły się różnych rozmiarów statki kosmiczne, choć słabe warunki świetlne i interferencje ze złomu nie pozwalały na pełne przyjrzenie im się za pomocą wzroku czy skanerów. Gdzieś wystawał masywny dziób z wyraźnymi szybami mostka, gdzie indziej dysza potężnego silnika, bądź cała sekcja przystosowanego do transportu znacznych ilości towarów kadłuba. Były to statki zdecydowanie większe niż ich Orzeł. I sądząc po stanie powłok, które widzieli... Znacznie starsze i bardziej zapuszczone. Niektóre z nich wyglądały dziwacznie, jakby stworzone zostały przez jakieś rzadkie egzotyczne rasy.

Obrzeża śmietniska patrolowały lekkie zautomatyzowane i uzbrojone sondy, które momentalnie ruszyły ku promowi.
- Aiii! - zapiał Tinto. - One ładują blastery!!! O Sześcioręka Villo! O Bykorogi Kha'vud! Ja nie chcę umierać!!!
Wydawało się, że przerażenie zupełnie go sparaliżowało, ścisnął mocno swoje liczne amulety i zamarł jak kamień. Najwyraźniej liczne rytuały nie ułatwiały pogodzenia się z własnym odejściem.
Sekundę później w kierunku promu posypała się cała kawalkada energetycznego ognia z dwóch sond. Taka sama ilość była już w drodze. Prom wyposażony był w lekkie działko blasterowe, ale jego osłony były bardzo słabe i nawet niskoenergetyczna broń sond mogła go łatwo uszkodzić.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 12-03-2016 o 03:59.
Tadeus jest offline  
Stary 04-03-2016, 09:48   #2
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Miraluka stał się jeszcze bardziej zgryźliwy niż był. Między innymi w czasie ich szalonej ucieczki kompletnie przestał się golić. Co było ciekawe do obserwacji przez ludzi, bo zarastał dużo wolniej niż oni. Po kilku tygodniach jego zarost wyglądał już jak zwykła trzydniowa szczecina. Jednak uwagi na temat wyglądu zbywał tak jak wcześniej uwagi ich inżyniera na temat wzroku.

Możliwe, że stał się zgryźliwy przez doskwierający ból w lewej łydce. Po ostatniej przygodzie wystarczyłby mu dzień, albo dwa w zbiorniku regeneracyjnym. Tyle, że zbiornik z ich statku rozbił się w drobny mak przy twardym lądowaniu. Ale nie czuł złości. Lepiej, że rozerwało zbiornik i ładownię niż kokpit i ich ciała.

W jednym z miasteczek portowych Kehil znalazł medyka, który przeprowadził operację przeszczepu tkanki. Teraz noga wyglądała już dużo lepiej, ale zdarzało jej się przeszywać ciało falą bólu i skurczami spazmatycznymi. Prawdopodobnie to wpływało na kiepski humor Kehila.

Próbował medytować. Na duchy przodków naprawdę chciał medytować... ale te melodie dzwoneczki... szlag go trafiał z każdą sekundą spędzona na tym statku. Miotał się chodząc z kąta w kąt, aż noga zaczęła o sobie przypominać. Zacisnął zęby i segregował w głowie różne przekleństwa jakimi mógłby określić bieżącą sytuację. W końcu przekonany, że minęło już wiele godzin zapytał Khedryna kiedy będą na miejscu.

Ten beztrosko odpowiedział, że przecież dopiero co wystartowali.
Złość na twarzy byłego Poszukiwacza zastąpił wyraz bezradności. Opadł w rogu kabiny, pod zwisającymi dzwoneczkami. Chwycił lewą dłonią swój amulet i miarowo oddychając zaczął się wyłączać. Brakowało mu tylko skapującej stróżki śliny z kącika ust, żeby towarzysze uznali, że został warzywem.

Wyjście z nadprzestrzeni zaowocowało rwącym bólem w odbudowującej się łydce. Nagle Kehil usłyszał alarm i strzały. Do ciała napłynęła adrenalina. Zapomniał o bólu. Ruszył do kokpitu odgarniając dzwoneczki i inne pierdoły. Z dziką satysfakcją rękawicą wspomaganą uderzył w głośnik i z wykwitającym na ustach uśmiechem oświadczył pilotowi:
- Mogą namierzać dźwięki ze statku. Wyłącz resztę. I pokaż gdzie tu masz skanery, spróbujemy jakoś przemanewrować przez to śmieciowisko. I proszę, staraj się nie ustawiać do nich bokiem, bo tam masz słabsze poszycie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 04-03-2016, 14:07   #3
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Skamieniały z przerażenia Rodianin wzdrygnął się, gdy muzyka nagle zakończyła się wściekłym, urwanym piskiem rozbitego głośnika.
- Ja nie mogę brać udziału w walce! To nieczyste! - pisnął tylko, gapiąc się z przerażeniem na zbliżające się sprawnie, plujące energetycznym ogniem sondy. Wskazał Miraluce drżącą dłonią wyświetlacze skanerów.

Kehil percepcja d20=7 sukces
Prom czujniki d20 (+3 za sukces Kehila)= 20 krytyczna porażka


Podstarzały prom najwyraźniej zupełnie nie poradził sobie z natłokiem bodźców, które zaatakowały go nagle zaraz po wyjściu z nadprzestrzeni. Program czujników zamiast zacząć przeczesywać pole szczątków w poszukiwaniu jakiejś bezpiecznej trasy, rozpoczął... Procedurę restartu. Nagle zgasły wszystkie wyświetlacze sensorów!

Miraluka ewentualnie mógł próbować dojrzeć trasę bez wspomagania czujników, wszak jemu mała ilość światła nie przeszkadzała, ale wątpliwym było, by zrobił to równie sprawnie jak czujniki. Wszak one mogły penetrować pole znacznie głębiej. No i nadal potrzebowali kogoś, kto podjąłby się pilotowania takiego szaleńczego lotu bazując tylko na wzroku, czy też braku wzroku Miraluki!
 
Tadeus jest offline  
Stary 04-03-2016, 23:09   #4
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Stang! Po jakie licho braliśmy tego popaprańca ze sobą?! - wrzasnął Charles, który przez cały czas chodził nabuzowany, od kiedy tylko pierwszy raz usłyszał dźwięk dzwoneczków.

- Odsuń się - huknął na byłego już pilota i sam stanął za sterami promu. - Świetnie, po prostu świetnie. Te, sokole oko, czujniki wysiadły, weź coś spróbuj dojrzeć i pomóż pokierować tym złomem - zwrócił się do Kehila.

- Khedryn, tobie zostaje obsługa naszego cudownego działka laserowego.

Sam Charles, zanim wziął się za karkołomne pilotowanie, chwycił z dziką pasją za wszystkie durnowate dzwoneczki i cisnął nimi pod nogi Tinto. Dopiero wtedy mógł spokojnie wziąć się za drążki pilotujące i skupić się na działaniu.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 05-03-2016, 03:09   #5
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Profanacja świętości trwała na pokładzie w najlepsze, ale zupełnie spanikowany Rodianin najwyraźniej nie miał już siły oponować. Załkał jedynie żałośnie gdy następne zerwane wizerunki świętych grzmotnęły o podłogę.

Mechanik bez pardonu wepchnął się na jego miejsce i szarpnął za stery. W samą porę, bowiem rozpędzone sondy wpadły w zasięg skutecznego strzału.

Sonda 1 siła ognia d20= 6 trafienie
Sonda 2 siła ognia d20= 14 pudło

Jarles pilotaż d20(+2 za sukces percepcji Kehila)= 1 krytyczny sukces!
Prom zwrotność d20(+4 za krytyczny sukces)= 16 porażka
Prom obrona d20= 16 porażka


Niestety, nawet najlepszy pilot czasem napotykał na przeszkody w sprzęcie. Mimo błyskawicznej reakcji i jako takiego doświadczenia w pilotażu, Lumberowi nie udało się skłonić taniego i słabo serwisowanego statku do godnych wojskowego myśliwca manewrów. Nie zdążył w porę uniknąć ostrzału i dotrzeć do wskazanego mu przez Miralukę ledwo widocznego przerzedzenia w złomie. Seria jednej z sond wgryzła się celnie w ich tarcze, wstrząsając całym pokładem. Cywilne pole siłowe momentalnie przeciążyło się gasnąc z efektownym błyskiem.

Z działkiem też były problemy. Raz, że było skierowane do przodu, więc można było z niego korzystać jedynie nacierając na wroga, a nie uciekając przed nim, tak jak w ich przypadku, a dwa, że sprzężone było z drążkiem pilota toteż celować i strzelać mógł jedynie sam Lumber.

Na domiar złego wcześniej widzieli, że w ich kierunku startują dodatkowe dwa drony, jednak po awarii sensorów nie mieli pojęcia gdzie te znajdują się obecnie. Dostrzegali tylko dwie autonomiczne jednostki trzymające się uparcie ich rufy.

Wpadli w gęste pole złomu mając nadzieję, że mistyczny przenikliwy wzrok Miraluki pozwoli odnaleźć im drogę w tym dziwnym okrytym mrokiem labiryncie. Przynajmniej tyle było w tym szczęścia, że i sondy miały utrudnione zadanie, szczególnie, że widać było, iż ich systemy wytyczania kursu średnio radziły sobie z szybkim reagowaniem na zmiany kursu zwierzyny, zostały trochę z tyłu.

***

Tymczasem Makena Faraji przebywający już od dobrych pięciu godzin na pokładzie pospawanego ze starych kadłubów kompleksu znajdującego się w centrum złomowiska spoglądał z niemałym zdziwieniem na dość oryginalnego gospodarza tego miejsca. Podstarzały i lekko zdziwaczały człowieczek ze skośnymi oczami i żółtawą cerą gorączkowo poganiał całą armię skleconych chałupniczo koślawych droidów.
- Klient się nie martwi! Wszystko pod kontrolą! Klient się nie martwi! - zapewniał go, kierując do kręcących się wokół niego syntetycznych umysłów cały potok rozkazów zaczepno-obronnych. Najwyraźniej ktoś atakował złomowisko, jednak pan Kanaj Tanako, jak zwał się władca na tych włościach nalegał żeby gość niczym się martwił i oddał mu zaszczyt zwalczenia tego zupełnie nieznacznego zagrożenia. Jeśli pilot dobrze rozumiał sytuację, obecnie pan Tanako nakazywał przeprogramować wielkie zautomatyzowane holowniki, by odcięły agresorom drogę do centrum złomowiska.
- Klient się nie boi! Chce napój? Hę? Przekąskę? Się nie martwi! Firma nadal czynna, normalny dzień! Może chce katalog z częściami? Usiądzie, usiądzie!
Jednocześnie wywrzaskiwał kody aktywacyjne do następnych systemów obronnych, które najwyraźniej nie wszystkie chciały skutecznie zaskoczyć. Nie było się czemu dziwić, jeśli zbudowane były tak jak miejscowe droidy, to pewnie trzymały się jedynie na taśmę klejącą i dobre słowo.

No cóż. Wątpił, by domniemany tajemniczy atak na placówkę następował z jego powodu, wszak on był tam jedynie w celu podjęcia intratnej posady i spotkania się z resztą pracowników, z którymi miał następnie udać się na Rubieże, by pomóc w tamtejszym wysiłku kolonizacyjnym. W sumie miał chyba szczęście, bo słyszał, że niełatwo było zdobyć posadę u tego całego tajemniczego Jarro. Czyżby ktoś go polecił?
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 05-03-2016 o 03:20.
Tadeus jest offline  
Stary 05-03-2016, 11:02   #6
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Makena nie był zadowolony. Bezczynne czekanie dawało do myślenia, a myślenie nigdy nie było dobre. Szczególnie w jego przypadku. Może powinien sięgnąć po prostą solucję do problemu - alkohol? Siedział przy barze więc nie powinno to sprawić większego problemu właścicielowi. Szczegół tylko był w tym, że ten właśnie człowiek lataj jak mucha wokoło gówna starając się postawić sprzęt na nogi. Westchnął ciężko i spojrzał w sufit mętnym, pozbawionym życia wzrokiem. Może jak zwykle, jego szczęście postanowiło się znowu o niego upomnieć już teraz?

Spóścił wzrok i spojrzał gdzieć przed siebie patrząc ze swojego miejsca na wejście ze słabym uśmiechem. Pomimo czasu spędzonego w Akademi Wojskowej Republiki już dawno zapomniał wiele ze swoich treningów. Czuł się podle. W sumie wszystko rozpoczęło się od tego bezmyślnego odruchu patriotycznego... a pomyśleć że teraz mógł ze spokojem prowadzić rodzinny interes wśród gwiazd. Szczęście to była przewrotna i niewierna dziwka.

Poprawił kołnierz i czapkę, oraz bliżej przysunął siebie swój wysłużony marynarski worek zawierający cały jego dobytek. Chciało mu się wyć i zawodzić jak śnieżny wilk o północy, ale nie miał na to czasu. Zbliżał się koniec jego przygód w formie nieznanego zagrożenia. I tak wszyscy kiedyś umrą, ale on nie zamierzał umierać dzisiaj. Miał jeszcze tak wiele do zrobienia, a wciąż tak mało... W sumie to niewiele, może jednak warto było się upić w sztok? Pokręcił głową, może jak zagrożenie zniknie. Niepewnie pogłaskał rękojeść swojego wojskowego noża i westchnął raz jeszcze. Może lepiej byłoby gdyby został w domu przed laty... Tak, na pewno byłoby lepiej, a teraz? Teraz trzeba było jakoś żyć. Jakoś iść do przodu.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 05-03-2016, 11:52   #7
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Po trafieniu światła wewnątrz statku zamrugały i straciły na intensywności. Chyba część żarówek się przeładowała. Poszukiwacz miał tego świadomość, ale nie zmieniło to jego postrzegania świata.
- Nie znam się na statkach, ale odmoszę wrażenie, że ten jest dostosowany do obsługi przez jedną osobę. Spróbuj minąć tamto kręcące się truchło z prawej strony. Po prawej jest mniej gratów.
Kehil czuł się niepełny przez brak dzisiejszej medytacji. Musiał się skupić w sobie i polegać na swoim ciele zamiast na mocy.
Starał się znaleść też nadlatujące drony. Jeżeli podlecą od przodu, to przynajmniej była szansa je trafić. Co do tych, które były za nimi...
Miraluka jakoś nie widział szansy żeby w przestrzeni międzi szczątkami zrobili obrót o 180 stopni i zestrzelili prześladowców.
Nie tym statkiem, nie w tym miejscu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 05-03-2016, 13:54   #8
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Khedryn nie zaznał prawdziwego, regenerującego snu właściwie od chwili, kiedy rozbili się na tym cholernym księżycu. Kiedy trafili na statek Rodianina miał szczerą nadzieję, że większość lotu spędzi z zamkniętymi oczami na pryczy, oddając się mocy i nie robiąc dosłownie nic poza snem i okazjonalnymi przerwami na posiłki.

Rzeczywistość jednak, jak to miała w zwyczaju, postanowiła zweryfikować jego zamiary. Zamiast spać, Khedryn kiwał się nieprzytomny, wymuszenie się uśmiechając i wsłuchując się w niezrozumiałą i bolesną dla ludzkiego ucha kakofonię, jaką tworzyły dzwoneczki i pozostałe, głośne i trudne do zidentyfikowania, przybory religijne. Prawdę powiedziawszy, szczerze liczył, że w końcu od jazgotu trafi go szlag i Moc zabierze go do siebie.

Nie czując przyjemności w przebywaniu blisko pilota, Faal zostawił współpasażerów z ich sprawami i przeniósł się do przedziału pasażerskiego. Nie mógł liczyć na sen, więc poświęcił się głębszej medytacji, licząc, że da radę się skupić pomimo przebijającej się przez ściany orgii dźwięków.

Tak jak wiele razy powtarzał mistrz Thyffix, trzeba skupiać się na tym, co tu i teraz. Faal powątpiewał w to, że Kel Dor kiedykolwiek przebywał w tak głośnym statku.

Po godzinie Khedryn poruszył się i spojrzał na chronometr w kajucie. Od celu dzieliło ich jeszcze... cóż, Jedi nie miał pojęcia ile. Ale wątpił, by jego męki miały się szybko skończyć. Czas płynął wolno, jak mulista woda. Faal rozprostował nogi i usiadł na brzegu przyczy. Wygrzebał z podręcznej torby swój datapad i przejrzał dziennik. Ostatnia notatka była jeszcze sprzed ich ostatniej misji. Zamyślił się i po chwili zaczął pisać.

Z prywatnych dzienników Khedryna Falla:

[Pierwsza notatka z podróży do sektora Moddell]

Ostatnia misja zakończona powodzeniem. Ze względu na czynniki zewnętrzne postanawiam nie wynotować tutaj jej przebiegu.

Faal zdecydował, że lepiej przemilczeć to, co działo się w ostatnim czasie. Jeśli ktoś ich aresztuje, tak będzie po prostu bezpieczniej.

Opuścił nas Dorren. Było zarozumiałym najemnikiem, ale w gruncie rzeczy porządnym człowiekiem. Cynicznym, ale nie złym. Koniec końców, zrobił w życiu nieco dobrego.
Lot się dłuży i nie mam zapału do pisania. Przed nami jest nowe zadanie, z daleka od Galaktycznego Jądra. To nie będą wakacje, ale prawdę powiedziawszy, od kiedy wstąpiłem do zakonu ich nie miałem. Ani wcześniej, ani później. To w sumie dość smutne. Z drugiej strony, nieważne, co nas tam czeka i tak będzie lepsze od tego statku. Zastanawiam się...


Od pisania oderwał go krzyk Tinto. Nie wahając się, Jedi wrzucił datapad do torby, szybko przypiął kaburę z blasterem i wypadł na korytarz, biegnąc prosto do kokpitu.

Wyglądało na to, że kosmiczne złomowiska nie są najlepszym dla nich habitatem. Klnąc na wszystkie wojny, które wytworzyły ten dryfujący po galaktyce złom, Khedryn popędził do laserowego działka, licząc, że uda mu się zrzucić z nieba te cholerne sondy.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 14-03-2016 o 21:37. Powód: za cholerę nie wiem, czemu "Obi-Wan"...
Fyrskar jest offline  
Stary 05-03-2016, 14:34   #9
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Przedzierający się pędem przez złomowisko prom wpadł w swego rodzaju luźniejszą "kieszeń" w zalegającym wszędzie żelastwie. Zobaczyli przed sobą sylwetkę prawie stumetrowego egzotycznie wyglądającego patrolowca. Zdawało się, że miał lekko insektoidalne drapieżne rysy, wokół niego kręciły się małe drony holowniczo-serwisowe, których reflektory oświetlały część poszycia. Nagle część dron jakby zwariowała, odskoczyły od kadłuba i ruszyły prosto w ich stronę, zaś sam potężny kadłub zaczął się przesuwać w kierunku "korytarza" w złomie, który wcześniej jako trasę upatrzył sobie Miraluka. Ciężko było stwierdzić co też małe jednostki wyposażone jedynie w palniki miały zrobić z promem, ale nacierały na niego prosto na czołowe!
- Ratuuuunku!!! Nie zabijajcie nas!!! Jesteśmy niewinni!!!
Usłyszeli za sobą pianie Rodianina desperacko próbującego wywołać miejscowych przez konsolę komunikacyjną.

Lumber strzelanie d20(-3 za jednoczesny pilotaż)= 20 krytyczna porażka
Prom siła ognia (-1 za krytyczny pech)= 11 porażka


Pilotujący rozpędzonym ostrzeliwanym od tyłu i atakowanym od przodu promem mechanik starał się jak mógł, ale obsługa działka w tym statku była iście tragiczna! Jakby Rodianin specjalnie sabotował je by nie trafiało w cel. Wiązki z niego latały gdzie chciały, omijając skutecznie wszystkie nacierające na nich drony.

***

Tymczasem na stacji gospodarz najwyraźniej dostrzegł podły nastrój gościa.
- Się nie martwi! Klient bezpieczny! Ja pokażę!
Zaciągnął go do pomieszczenia kontroli lotów, gdzie panował jeszcze większy chaos. Pikało i migało tam chyba ze sto paneli, sporo z nich okraszone było alfabetami i symbolami, których pilot nigdy wcześniej nie widział. Z sufitu na kablach zwisały niezliczone mniej lub bardziej zaśnieżone ekrany pokazujące wodospady chaotycznych danych i wykresów.
- Klient patrzy! Jesteśmy bezpieczni! Ostrzeżeni w porę przez specjalny eksperymentalny system ostrzegawczy Tanaki! Wczoraj Tanako skończył budować! - rzekł z dumą, wskazując ekran, na którym widać było tylko pięć migających boi rozstawionych koliście wokół kompleksu. - Bardzo dobry, bardzo czuły! Może klient chce kupić kopię, he?

Makena percepcja d20= 5 sukces


Wtem uwagę pilota zwrócił inny ekran wciśnięty gdzieś niepozornie między dziesiątki innych, wydawało się, że to właśnie on pokazywał graficzny odczyt z czujników. Faktycznie na nim widać było, że uparcie do centrum złomowiska zbliżało się pięć niewielkich szybkich obiektów. Makena miał jednak dobry wzrok i od razu zwrócił uwagę na coś dziwnego, poruszały się w idealnie równych odstępach od siebie mimo konieczności omijania przeszkód i utrzymywały dokładnie tę samą prędkość, w sumie we wszystkim co robiły zachowywały się identycznie. To było prawie niemożliwe.

Nagle Tanako przystawił dłoń do ucha i wiszącej mu tam metalicznej słuchawki.
- O! Piraci błagają o litość! Hahah! Tanako się nie da zrobić! Tanako wszak widzi, że nie uciekają, ale dalej tu lecą! Boje Tanaki wszystko mu powiedzą! Dobra technologia, jakościowa, klient chce kupić?
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 05-03-2016 o 20:48.
Tadeus jest offline  
Stary 05-03-2016, 15:08   #10
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kehil ocenił ostrzał przeprowadzony przez pilota. Na jego twarzy pojawił się dziwny grymas. Odwrócił się do Jacka i powiedział:
- Przypomnij mi proszę, który z nas nie ma oczu? - nad przepaską ukazała się wędrująca w górę brew.
- A może tak ich taranem? Mają mniejszą masę niż my. No i nasz statek jest większy... Może tym razem trafisz?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172