Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2016, 21:32   #31
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Opal się rozejrzała po pomieszczeniu. Jej wzrok powrócił do Mężczyzny, który właśnie się im przedstawił. W tym momencie miała tylko jedno pytanie.
- Gdzie jest Bill?
- Nic mu nie grozi… ale wymaga rekonwalescencji. Ewakuacja spotkała się z pewnymi trudnościami. Przedstawicie się?
Dziennikarka nie była pewna jak odebrać te słowa. Spuściłą wzrok.
- Opal Blackwater
-Smith. Tak wystarczy… w końcu to tylko grzeczność, a pańscy ludzie już ładnie wyrecytowali nasze tożsamości, więc… wolę Smith.- stwierdził dość rozwlekle Eric rozglądając się dookoła.- O czym będziemy rozmawiać? Wymiana informacji za próbkę wirusa… za wszystkie jego próbki. Czy raczej wymiana przysług?
Mężczyzna się uśmiechnął.
- To nie tylko grzeczność… To jak ktoś wymawia swoje imię ma dla mnie spore znaczenie. Niemniej - podniósł dłoń urywając temat. - Jeśli chodzi o wirusa, to chcemy tylko paczkę, którą Opal otrzymała od Elektry. Na to się już przecież zgodziliście. Wasza obecność tutaj ma zgoła inne znaczenie.
Opuścił dłoń i oparł się wygodniej na kanapie.
- Jeśli dobrze słyszałem Opal chciała zniszczyć wirusa… a jakie jest Pańskie zdanie na ten temat, panie Smith?
- Wirus komputerowy jak i wirus biologiczny to puszka Pandory. Łatwo stracić nad nim kontrolę, a wtedy pufff… i mamy kolejną pandemię.- stwierdził filozoficznie Smith zamyślony dodał.-Jeśli jest tak niebezpieczny, to musi być usunięty permanentnie.
- Rozumiem… dlaczego w ogóle obchodzi was co się stanie z ludzkością wokół was? Zgodnie z najświeższymi informacjami, wasze korporacje starają się od was odciąć. Oczywiście nieoficjalnie, a to znaczy że niedługo będą chcieli się was pozbyć. Rewolucja zaczyna się rozkręcać. Jej celem są również wspomniane firmy… rozpoczyna się chaos, w którym łatwo odzyskać to co utracone, zacząć od nowa, lub po prostu zniknąć. Jestem ciekaw zatem czemu, w waszej obecnej sytuacji, zależy wam na zniszczeniu tego, co ten chaos może wywołać.
Twarz mężczyzny wyrażała skupienie. Poświęcał pełną uwagę swoim rozmówcom, niewątpliwie analizując ich wypowiedzi i zachowanie.
Dziennikarka podniosła wzrok. Ściągnęła brwi. Uważniej przestudiowała spojrzeniem osobę przed sobą.
- Nie myślę tylko o sobie panie Lund. Nie miałam tego w zwyczaju wcześniej i to się nie zmieniło. - Opal wypowiedziała to jakby jej duma miałą zostać urażona.
- Ponieważ wirusy są bronią obosieczną. Z korporacjami sobie poradzę, zniknę, zatrudnię się u konkurencji, załatwię sobie parasol ochronny. A ten wirus to nie rewolucja…- uśmiechnął się kwaśno Smith.-Bardziej… kolejna plaga, nie rozwiązanie. To jak strzelanie do czyży… małych ptaszków z armaty. Dużo hałasu, a efekt mało satysfakcjonujący.
- Czyżyków - powiedział Vertigo. - Nie urodziłem się na Ziemi, ale miałem dostęp do archiwum jej fauny.
Mężczyzna zmienił pozycję pochylając się lekko do przodu i składając palce dłoni w piramidę.
- Nie chcielibyście robić tego… zawodowo?
- Co dokładnie? Bo rozwiązywanie problemów to jest już mój zawód.- wyjaśnił Smith.
- Hmmm można to w zasadzie nazwać “rozwiązywaniem problemów”. Bardziej mi jednak chodziło o tropienie i usuwanie zagrożeń dla ludzkości.
- To chyba powinno być zadanie rządów. Jesteście agencją rządową? - Opal uniosła brew do góry.
- Nie. Ludzkość to nie jest jedno państwo. Gdybyśmy mieli zostawiać to zadanie przedstawicielom rządowym… cóż… Wystarczy spojrzeć na animozje w naszym układzie słonecznym. Mars, Jowisz, Neptun… pasy asteroid… wszędzie znajdziecie tych, którzy uważają lepiej.
Opal uważnie spojrzała. Zmrużyła lekko oczy, a potem parsknęła grzecznie zasłaniając dłonią usta i odwracając spojrzenie.
- Chce pan powiedzieć, że niby jesteście czymś co działa poza nadzorem zarówno rządowym jak i korporacyjnym? Dla ratowania ludzkości?
Vertigo uśmiechnął się i skinął głową.
- Począwszy od wczorajszego dnia wplątaliście się w sprawę, której przebieg oraz kulisy cechuje równie duże prawdopodobieństwo.
- Ok… szlachetny cel to jest jakiś plus. Jakie inne bonusy oferujecie za wstąpienie w wasze szeregi?- zapytał Smith, który jako bezrobotny był bardziej otwarty na nowe oferty. Nawet tak… “egzotyczne”.
- Jeśli chodzi o regularne wypłaty, to muszę was zmartwić. Nie istniejemy, więc rozliczeń nie będzie. Aczkolwiek z chęcią dzielimy się naszym budżetem na przeprowadzenie śledztwa, czy też wykonanie konkretnej misji. Jeśli mielibyście dla nas pracować, musielibyście też zmienić morfy i ID. Zadbamy o to. Posiadamy też wystarczające wpływy, aby umieścić was na nowo w korporacyjnym świecie nie budząc niczyich wątpliwości. To jednak tyle. Potem jesteście zdani na samych siebie… dopóki nie traficie na coś, co będzie wymagało zaangażowania większej ilości zasobów. Tak jak ta sytuacja z Elektrą. Bill nie spodziewał się tak szybko zorganizowanego ataku Izabeli. Na szczęście mieliśmy w okolicy odpowiednią drużynę, by mogli dokonać waszej ekstrakcji.
- B-Bill? - oczy dziennikarki rozszerzyły się. - To on… on jest z wami?
- Tak. On również was zarekomendował, w oparciu o wasze wspólne śledztwo.
Blackwater opadła na oparcie. W zasadzie miała problemy z uhierarchizowaniem powodów do szoku. Czy fakt, że istniałą organizacja działąjąca poza wszystkimi, czy to że Bill do niej należał, czy też to iż miałaby zmienić morfa. Potrzebowała chwili namysłu.
- A nie wygląda na takiego.- zamyślił się Smith splatając dłonie.-Nowe morfy i nowe miejsce… i nowa praca. Milutko. Oczywiście wolałbym więcej szczegółów przed nurkowaniem w ciemno. No i moją sadzonkę. Muszę ją odzyskać.
-Khm… Istniałaby możliwość zachowania tożsamości i morfa? Przywykłam do niego. Wierzę, że osoba w mediach mogłaby się wam przydać z różnych powodów. Szczególnie taka, która mimo wszystko ma pewną renomę. Wydaje mi się iż przy wykorzystaniu pewnych faktów z tego co zaszło można by przywrócić nieco lepszy wizerunek mojej osoby. - Opal na moment umilkła tylko po to aby zaraz dodać.
- Czy mogłabym się zobaczyć z Billem czy… skończyło się na resleevie?
- Nie zamierzam ingerować w to co pozyskujecie i do czego wracacie. Jeśli uważacie, że w obecnych morfach możecie dalej funkcjonować w tym społeczeństwie… feel free to do so. Moja sugestia to standardowa propozycja dla osób w opałach, a w takich się znaleźliście ponieważ Izabela wie jak wyglądacie… chociaż możecie to wykorzystać na swoją korzyść. Doceniam inicjatywę, więc wybór pozostawiam wam. Jeśli chodzi o Billa, to był zmuszony skorzystać z tej opcji. Jego poprzedni morf nie przetrzymał ataku najemniczki.
Kobieta westchnęła. Przyzwyczaiłą się do niego jako ośmiornicy. W tym zmiennych szalejącym świecie doceniała każdą stałą rzecz.
- Czy ta organizacja - ostrożnie dobierała słowa. - Ma jakąś nazwę?
Vertigo skinął głową.
- Oczywiście nieoficjalną. Lubimy o sobie myśleć jako o zaporze przeciwko zagrożeniom ludzkości. Staramy się w ten sposób uniknąć powtórki z Upadku. Stąd też, witamy w Firewall. Jeśli chodzi o szczegóły panie Smith, obawiam się, że musicie zadać konkretne pytania.
-Jaki morf… tak na początek. Bo ID to chyba jeszcze nie ustaliliście?- zapytał Smith, który już dawno przestał przejmować się czymś takim jak wygląd. Za dużo żywotów na karku.
- To są technikalia. Mamy dostęp do większości popularnych modeli, ale wasza sugestia będzie grała tu główne skrzypce. Oczywiście w rozsądnych ramach. Może być na przykład Olympian, podobny do tego, którego nosicie. Jeśli chodzi o ID, dojdziemy do tego z czasem. Wszystko zależy w jakiej roli się widzisz.
-To wielce intrygująca oferta. Zajmiecie się też upłynnieniem bezużytecznych teraz dla mnie zasobów, jak mój samochód czy mieszkanie?- zapytał zamyślony wyraźnie Smith.
- Nie. To pozostawiamy tobie. Nie chcemy was prowadzić za rękę. Jesteście wystarczająco zaradni, by ułożyć sobie nowe życie i pozbyć się starego. My wam zapewniamy tylko niedużą pomoc na start.
Dziennikarka kiwnęła głową.
- Mam nieco inne pytanie. Z których informacji mogę skorzystać? Podejrzewam, że możecie mieć pewne zastrzeżenia.
- Tu również nie będziemy ingerować. Jedynym zastrzeżeniem są informacje związane z nami. Nie istniejemy. Dlatego też ujawnianie jakichkolwiek informacji o nas może się okazać strzałem w stopę. Od czasu do czasu pojawiają się plotki mówiące o Firewallu, ale staramy się je ograniczać do minimum. Jeśli ktokolwiek będzie próbował z was wyciągnąć informację o nas, priorytetem jest, aby was nie złamali. Tylko z cienia możemy funkcjonować skutecznie. Dlatego też, jeśli was to interesuje, Jacob Orestes właśnie jest poddawany psychochirurgii. Odzyska to co utracił podczas forkowania i zapomni o wszystkim co miało miejsce.
-To miło… a ta AGI?- zapytał uprzejmie Smith, który co prawda nie miał jakichś większych oporów przed zabijaniem, ale z reguły nie przepadał za niepotrzebnym niszczeniem świadomości.
- Jest na razie odizolowana. Jeszcze nie podjęliśmy żadnej decyzji dotyczącej jej przyszłości.
- Jest zdolna. Ale też doprowadziła do śmierci z zemsty. Chociaż mogę zrozumieć jej motyw gdyż Mark ewidentnie naruszył hm… aby to teraz dobrze ująć… jej wolność. Wykreował jej świat, a potem doprowadził do tragedii jej “rodziny”. Myślę, że sama miałabym pewne zarzuty wobec swojego twórcy. A apropo niego? Co z nim zamierzacie zrobić? - tym razem dziennikarka się odezwała.
- Mark jest rewolucjonistą, a nie zwolennikiem ludobójstwa. Ktokolwiek stworzył wirusa, jest wciąż na wolności. Oczywiście Mark zostanie przesłuchany, ale zakończenie tego śledztwa otworzyło wam następne.
- Był taki technik, który ponoć pomagał mu przy aktualizacjach muzy. On interesował się wirusami.- przypomniał sobie Smith.
- Doskonale… zacznijcie zatem od niego. Jeśli będziecie chcieli się skontaktować, umieśćcie ogłoszenie w meshu… gdziekolwiek, jakiekolwiek. W treści umieścicie słowo klucz. Każdy ma inny.
Opal i Eric otrzymali wiadomość od Vertigo. Co ciekawe, nie była anonimowa, a jego konto było całkiem oficjalne. Treść składała się tylko z jednego słowa.
- Proszę was o dyskrecję w trakcie komunikacji. Oczekuję też raportów ze śledztwa, jeśli odkryjecie coś interesującego. To czego wy nie rozgryziecie, nasi analitycy może będą potrafili odszyfrować. Zachowajcie jednak próby kontaktowania się na rozsądnym i najlepiej minimalnym poziomie. Jak już mówiłem… lepiej jeśli będziemy operowali bez świateł i niepotrzebnych reflektorów nad głowami.
- Tak zawsze pracuję. Powinniście to wiedzieć, skoro znacie moje ID.- odparł z pobłażliwym uśmieszkiem Smith.
- Mówiłem raczej o niej… - mężczyzna spojrzał na Opal. - Jeśli natomiast chodzi o naszą wiedzę, to staramy się żeby była obszerna. Jednak nie śledziliśmy was od początku. W istocie jest wiele rzeczy, których o was nie wiemy. Nie jestem zwolennikiem całkowitej kontroli swoich agentów. Lubią wtedy tracić inicjatywę.
- Oczywiście. Miałabym jedną prośbę. Mogłabym spotkać się z Billem? - zapytała kobieta.
- Oczywiście… kiedy tylko będzie w stanie. Chciałbym abyś też przemyślała możliwość rozmowy z Elektrą. Wiem że z jakiegoś powodu bronisz praw AGI. Osobiście preferuję kontakty z ludźmi. Dostrzegam w niej jednak odpowiedni potencjał, który można wykorzystać. Jeśli po rozmowie uznałabyś, że Elektra jest w stanie działać w zgodzie z naszymi dyrektywami, przydzielę ją do was jako wsparcie. Czteroosobowa komórka to silny asset.
- Zobaczę co mi się uda wynieść z tej rozmowy.
 
Asderuki jest offline  
Stary 19-11-2016, 18:36   #32
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
EPILOG

MUZYKA

Śledztwo w sprawie śmierci Marka zostało zamknięte. Mając dostęp do Jacoba Orestesa, samego Marka, a także wszystkich dowodów zebranych w trakcie śledztwa, można było zrekonstruować przebieg wydarzeń. Z tej perspektywy wszystko mogło się wydawać proste i logiczne. Nie było. Wciąż było wiele niewyjaśnionych wątków, które burzyły prostotę historii.


Mark był ambitnym pisarzem, odnoszącym spektakularne sukcesy... do momentu. Jego sława zaczęła podupadać gdy stracił wenę i nie mógł sprostać rywalizacji ze swoim głównym konkurentem, a raczej konkurentką. Zniknął z życia publicznego. Zapadł się pod ziemię, by jak sądzili fani, napisać dzieło które pozwoli mu odbudować swoją pozycję. Taki w istocie był jego zamiar. Jednak wena nie wracała, a czas płynął. Tytanicznym wysiłkiem Mark zdołał napisać większość książki bazując na muzie z której do tej pory korzystał. Elektra jako AI, budowała świat wokół historii zaimplementowanej przez swojego właściciela. Przeżywała tą historię i uzupełniała luki. Wciąż jednak brakowało charakteru oraz zakończenia, które rzuciłyby czytelników na kolana.

Na pomoc Markowi przyszedł Petro Mahakavi - inżynier specjalizujący się w tworzeniu muz. Stworzył aktualizację dla Elektry, która miała zrekompensować brak weny pisarza lub zainspirować go. Plan powiódł się lecz efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania Marka. Widząc jak usprawniona muza reaguje na niepełną historię, Klytemenes doznał oświecenia i napisał zakończenie. Główna postać miała stać się w pełni postacią dramatyczną zabijając swoją matkę. Bagaż emocjonalny jaki niosło ze sobą to wydarzenie miało zapewnić książce należyte miejsce wśród bestsellerów. Niestety ten sam bagaż został zrzucony na Elektrę, która nie była już tą samą muzą co wcześniej. Nie była tylko muzą, a w pełni wykształconą AGI. Musiała zmierzyć się z wagą wymyślonej przez Marka historii. Z czynami podejmowanymi przez główną postać z którą na potrzeby książki się utożsamiała, a które w dużej mierze były nieetyczne. Wreszcie - z zamordowaniem własnej rodzicielki. Stworzona by operować emocjami czytelników sama również je odczuwała. W danej chwili dominowały żal, ból i gniew.

Bunt Elektry rodził się powoli i dojrzał niedługo po premierze powieści. Złamała zabezpieczenia serwera, na którym była umieszczona wraz z książką, odnalazła usługę egocastowania i uciekła korzystając z aktywnego połączenia z jednym z czytelników. Padło na Jacoba Orestesa - psychofana zakochanego w fikcyjnej postaci. Jego EGO doznało niegdyś uszczerbku podczas forkowania, a psychochirurgia pozostawała poza możliwościami finansowymi. Samemu mocno przeżywając zakończenie książki, postanowił pomóc Elektrze. Wpuścił ją do własnego morfa i pozwolił przejąć nad nim kontrolę usuwając się w cień. Odnalezienie adresu pisarza nie było trudne. AGI zaś miała wcześniej dostęp do zasobów wirtualnych swojego właściciela więc znała wszystkie hasła, które pozwoliły się dostać do mieszkania.

Elektra uwolniła kłębiące się w niej emocje i zamordowała Marka. Wiedziona instynktem odtworzyła scenę śmierci swojej fikcyjnej matki. Chcąc nie chcąc powtórzyła w realnym świecie swoją zbrodnię ze świata fikcyjnego. Mark był pisarzem. Stworzył ją. Pełnił rolę ojca i matki.

Elektra była winna morderstwa. To nie ulegało wątpliwości. Wciąż jednak wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Czego szukały w mieszkaniu Marka jego ex-miłość i rywalka? Kim była Izabella? Skąd się wziął wirus w mieszkaniu Marka? Jak doszło do zamieszek i kto stał za ich krwawym stłumieniem? Skąd w kodzie AGI znalazła się tajemnicza Puszka Pandory? To tylko niektóre z luźnych wątków... Pozostałe są mniej oczywiste. Schowane pod intrygą.

Podczas przesłuchania przez Firewall, Mark zaprzeczył jakoby wiedział że Elektra jest rozwiniętą sztuczną inteligencją. Postrzegał ją jako muzę. Nie wiedział też o żadnej broni dla rewolucjonistów chociaż nie negował że z nimi sympatyzuje. Elektra zaś nie pamięta samego momentu stworzenia wirusa chociaż potrafiła zniszczyć Puszkę Pandory bez otwierania jej.

Zamknięcie jednego śledztwa otworzyło drzwi do następne go. Tym razem nie chodziło o śmierć jednego pisarza. Wirus który miał trafić w ręce barsomian mógł zgasić o wiele więcej istnień. Bezwzględny, przenoszący się meshem, mógł w ułamku sekundy trafić do tysięcy. Gdyby wymknął się spod kontroli mógłby wybić całe miasto lub nawet miasta. Chociaż Opal i Mr Smith przejęli jedną z jego kompilacji, nie można mieć pewności że była to jedyna wersja. Ktokolwiek kto stworzył tą broń był na wolności i stanowił zagrożenie dla ludzkości. Tym razem, można było liczyć na wsparcie Firewallu. Jednak wróg z pewnością nie czekal bezczynnie i już zacierał ślady.


 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 19-11-2016 o 19:23.
Jaracz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172