Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-07-2017, 15:42   #1
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Arrow [Divided Galaxy- autorski] Apostoł Mordogradu

Mordograd podobno kiedyś był jednym wielkim bajzlem. Planetą, którą zgarnęli Rosjanie jeszcze 300 lat temu. Potem powstała Unia Handlowa i oni zaczęli czerpać wielkie korzyści z tego jałowego, niegościnnego świata. Największą zwierzyną na jaką można było trafić były obrzydliwe stonogi, które chętnie obłaziły cię kiedy próbowałeś zaliczyć swoją pierwszą laskę pod namiotem. Za sprawą bogatych złóż mineralnych, głównie ciężkich metali mnóstwo ludzi przybyło na ten świat. Wszystko miało zdawać się mokrym snem każdego kolonizatora, ale wyszło jak zawsze. Dwanaście godzin w kopalni, trudne warunki atmosferyczne, głód. Większość żywności musiała być importowana, ale i tak wszyscy z klasy robotniczej jadli pakiety żywnościowe, które smakowały jak gówno.

Ale minęły trzy stulecia i wiesz co widzę? Moloch, cholerny moloch. Wielkie mega-wieżowce z żelbetonu i stali, niezliczoną sieć autostrad oraz kolei podziemnej. Podejrzane zaułki, gdzie byle ganger sprzeda ci kulkę w łeb. Kiedy Unia wzięła Mordograd pod władanie, szybko zastąpiła ludzką siłę roboczą maszynami. Było ich stać, to miało sens. Przez co w szybkim tempie ubóstwo jeszcze bardziej się zwiększyło. Zaczęło powstawać coraz więcej gett i slumsów. Całe dystrykty, niejeden mega-blok pokrył się smrodem przegranego społeczeństwa.

Bogaci zaczęli się izolować w swoich cholernych iglicach wysoko poza strefą wiecznego smogu. A ja cóż… poznałem niezłego szajbusa. Pokazał mi drogę. To był rok 2510 i odkryłem miłość do naszego Władcy w niebiosach. Chwalby Pana, bo jego miłosierdzie trwa na wieki!

-Cedric Marosig. Bliski przyjaciel Jacka Treachera.


Speluna zdawała się jak wyjęta z horroru. Wszystkie ściany były obłożone tapetą, która już dawno zżółkła i częściowo poodpadała. Barman był wysokim, kościstym człowiekiem o trupiej cerze. Zresztą jak większość mieszkańców dolnych poziomów- bo skąd mieli niby wchłaniać witaminkę D z czerwonej gwiazdy przypisanej Mordogradowi, jeśli wszystko przysłaniały opary smogu, wieczna noc?

Gości było kilku, w większości stali bywalcy. Ktoś chlał wódę, ktoś popalał papierosa, w jednym kącie jakiś młody ćpun jarał różo-żywice. Chyba zaczynał mieć niezły odlot, ale wszyscy go ignorowali, podobnie jak on ich. Nie pasował do tego miejsca i któż to wie jak się tu znalazł. Czarny Kot, bo tak nazywał się ten bar przepełniała atmosfera rezygnacji. I tu, w jednym z kątów siedziała kolejny przybłęda, też niepasująca do tego miejsca.

Ćpun patrzył na niego rozszerzonymi źrenicami i rozbieganym wzrokiem. Przybłęda miał na sobie szaty niczym z Świętego Cesarstwa Aurory. Tu nie chciało się takich gości, myślał chłopak. Kutasy są przepełnione pobożnością, a takich najlepiej zajebać, kiedy tylko się da. Chłopak sprawdził czy ma pod bluzą schowany sprężynowiec. Miał. Popatrzył na wszystkich, poczuł się bezpiecznie i zagłębił się w introwersji.

Jack Treacher, bo tak nazywał się ten skryty pod szatami posłaniec boży, czekał tu na swój kontakt. Niejakiego Vlada Curie. Jack był lansjerem, łapał się różnych robót jeśli tylko były zgodne z słowem bożym. A zarobione unicoiny rozdawał potrzebującym. Vlad miał tu przybyć o 26:30, ale jakoś go nie było. Lecz Bóg Ojciec miłował tych cierpliwych i wskazywał drogę tym, którzy spełniali jego wolę. Należało więc poczekać.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 22-07-2017 o 12:24.
Pinn jest offline  
Stary 23-07-2017, 13:11   #2
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Z zewnątrz kapłan wyglądał na zbyt spokojnego, a wręcz odłączonego od otoczenia. Mogliby niektórzy pomyśleć, że kontempluje, albo ma jakiegoś bad tripa, ale wewnątrz Jack wspinał się właśnie na wyżyny własnego miłosierdzia, plonąc boskim żarem i nie mogąc zrozumieć czemu Pan Wielki i Sprawiedliwy pozwala na tyle bezczelnej nikczemności. Jak gdyby śmiali się Mu w twarz i mówili: "Nic mi nie zrobisz stary głupcze!". Jakże biedne były ich umysły i dusze! Jakże smutny los czekał bezbożników gdy miecz sprawiedliwego w końcu uniesie się cieniem nad ich głowami!

- Bezbożny knuje przeciwko sprawiedliwemu i zgrzyta na niego zębami. Pan śmieje się z niego, bo widzi że dzień się jego przybliża... (Ps 37, 12-14)
- Co tam mamroczesz, aurorski głąbie? Spadaj do świątyni prawić te swoje kacapoły...

Treacher usłyszał to, lecz dla dobra swojego zadania ignorował wszelkie zaczepki pijanych głupców. Nie czas był na wysyłanie grzeszników przed oblicze Pana. Jeszcze nie. Jack zacisnął pięść na przyszytym wewnątrz togi amulecie z Menorą. "Gdzie ten nikczemnik?" - począł się już mocno irytować, aż jego wzrok skrzyżował się, niestety, z nieprzyjaznym spojrzeniem ćpuna. Choć ten szybko odwrócił uwagę od klechy, to Jack nie wytrzymał. Nie mógł tego odpuścić. Ten gość absolutnie potrzebował solidnej dawki Prawdy Objawionej.

Niespodziewanie ręką kapłana szarpnęła ćpuna za łeb i przeciągnęła go prawie pod stół. Ćpun jęknął głośno i próbował sięgnąć po nóż. Gawiedź błyskawicznie odwróciła się w stronę akcji, mając zapewne nadzieję na krwawe widowisko. Nim jednak narkoludek sięgnął do kieszeni, Jack wbijał już lufę swej Tangi w jego czoło. A to już zasiało pewne wzburzenie, wszak broń palna miała być rekwirowana. Znaczy tylko tym, co nie wiedzieli jak oszukać systemu na bramce, a Treacher wyssał tą sztukę z mlekiem (i stosownymi naukami) matki. Ćpunek od razu spokorniał. Zaś twarz Treachera w jednej chwili z gniewu przybrała wyraz zasmucenia.

- Wiesz? Jak tak patrzę na ciebie, widzę naiwnego grzesznika który zbłądził. Sprzedał się szatanowi za piękną iluzję. Istną obrazę dla dzieła El Shaddai! Mógłbym ci teraz zrobić przysługę i posłać cię prosto do Niego, abyś otworzył oczy i zrozumiał że nie ma nic ponad Jego wspaniałość.
- A ja mogę zrobić przysługę Aurorze i posłać cię pod ich sąd, szurnięty kaznodziejo - dobiegł głos zza ich pleców.

Teraz to i Jack Treacher znalazł się na muszce, tym razem barmańskiego "Validatora SW-214". Klecha stał w bezruchu przez moment. Westchnął i zamknął oczy, postanawiając puścić ćpuna wolno. Powoli odłożył też pistolet na stolik obok i uniósł ręce. Z uśmiechem odparł barmanowi:

- Grzesznik czycha na sprawiedliwego i szuka sposobności, by go życia pozbawić. Jahwe nie pozostawi go w jego rękach i nie dopuści, by go potępiono, gdy będzie sądzony. (Ps. 37 32-33)
- W dupie mam to. Wynoś się stąd, nim zawołam gliny. Albo sam odstrzelę ci buźkę, jak będziesz zbytnio oporował.
- Obiecuję się już nie angażować w spory. Zresztą pelno tu grzeszników, więc powinieneś być wyrozumiały. Inaczej stracisz klientelę. A tu masz coś na pokrycie strat moralnych.

Jack wysłał holograficzny przelew unicoinów. Barman przechwycił go chciwie i bez słowa odpuścił sytuację. Jack z kolei schował pistolet do kabury pod togą i wrócił do czekania na informatora. I tak tutaj było. Każdy dbał o swój interes, a nie o ludzkie życie. Mordograd. Jak odrodzona Gomora. Którą wkrótce czeka taki sam los, jak poprzedniczkę. Jack Treacher obiecał sobie spełniać Wolę Bożą. Nim nastanie koniec tego miejsca, on postara się wybawić jak najwięcej dusz od grzechu. Słowem lub ołowiem...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 23-07-2017 o 13:19.
Rebirth jest offline  
Stary 23-07-2017, 14:13   #3
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Jak to bywa w takich zaszytych barach, zaogniona atmosfera szybko wraca do normy. Do kolejnego piwa, kieliszka, buteleczki. Ćpun po reprymendzie spojrzał na samozwańczego kapłana i zastraszony szybko ruszył w stronę wyjścia. Popatrzył tylko jeszcze raz na Jacka i wyszeptał coś pod nosem:

-Jeszcze cię z chłopakami…- szeptał więc ciężko było dosłyszeć, ale obietnica zemsty zdawała się w jego obecnym stanie dość żałosna. Dodatkowo wyjarana różo-żywica z początkowego pobudzającego kopa zaczynała zmieniać swój tryb w efekt lekko psychodeliczny. Już był przy drzwiach, gdy ktoś je otworzył i wyminął chłopaczynę. Tym kimś był nikt innych jak sam Vlad Curie. Facet chudy, lecz atletyczny. W luźnej wzorzystej pomarańczowej koszuli i regularnych spodniach. Przeczesał tlenione, zaczesane włosy jakby wchodził na salony i zmierzył ćpuna obojętnym wzrokiem.

Barman dla rozluźnienia atmosfery włączył TV. Mówili coś o coraz śmielszych napadach hord Brutów na północy planety.

-Pieprzone byczory! Jebać ich. Jebać ich po stokroć!- wykrzyknął znany tu Curie, witając się z wszystkimi i początkowo ignorując Treachera. Zamienił kilka słów z barmanem, a kiedy w jego dłoni znalazły się dwa ciemne piwa podszedł do stołu i podstawił butelkę Kamrata Mocnego kapłanowi. Przyciszył głos, nagle stając się kimś zupełnie innym, poważnym i konkretnym gościem.

-Coś czuję, że Słowo Boże przemówiło w tym miejscu. Ale do diabła z tym. Nie widzę skrawków mózgu na ścianie, więc nic się nie stało. Mel zawsze miał dość tych nastoletnich ćpunów. Spodobałeś mu się… w pewnych sensie.

Złapał porządny łyk z wyraźną ulgą.

-Kochasz tych swoich maluczkich co nie? To dobrze się składa. W slumsach w dystrykcie 8 biedacy zrobili zrzutkę i odezwali się do mnie. Ogólnie takim gównem się nie zajmuje… ale prowizja była dobra. Podobno psiarskie robią coraz częstsze naloty. Dopieprzają się do byle czego a potem biorą do obozów pracy. Tych, które oficjalnie nie istnieją. Albo nawet gorzej- prosto do Cesarstwa. Od kiedy Donald Trust uchwalił sojusz Unii z Cesarskimi otworzyły się zupełnie nowe możliwości. Lecz nie dla mnie. Cesarscy to mendy. Zresztą za mały jestem na takie biznesy. Ty jesteś w porządku, pomimo togi i świętych psalmów. Dlatego wierzę, że podołasz zadaniu. Jak to zrobisz? Nie wiem. Jednak wynagrodzenie jest dobre. 5000 unicoinów. To jak? Wchodził byś w to? Masz dobre serce- Curie zaśmiał się i dokończył piwo.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 23-07-2017 o 14:17.
Pinn jest offline  
Stary 29-07-2017, 10:53   #4
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Kapłan słuchał z uwagą. W pewnym momencie jakby stracił zainteresowanie i palcem wskazującym pchnął lekko kufel piwa w stronę rozmówcy. Lecz Vlad musiał wiedzieć że klecha się tylko zgrywa i to jego taka gra pozorów. Użył bowiem słowa-klucza. Gdy skończył, Jack jeszcze przez moment kręcił palcem po zewnętrznej szklanej ściance swego nietkniętego wciąż drinka, w którym bordowe wstęgi nieustannie mieszały się z fioletowym dymem.

- Nie myl mnie z korporacją charytatywną drogi chłopcze. Opiekuję się tylko tymi, którzy służą mi niczym samemu Jahwe. Reszta to kwestia przypadku. Lecz skoro przywołałeś w mojej obecności królestwo szatana, jakim jest dziś Cesarstwo Aurory, to musiałeś to dobrze przemyśleć i rozumieć konsekwencje swych słów?

Treacher opuścił głowę, a jego twarz sposępniała. Kolejne słowa wyrecytował z taką powagą, że i sam Vlad choć znał kapłana, musiał poczuć się nieswojo

- "Ja powstanę przeciwko nim - to wyrok Jahwe Zastępów - i wyniszczę w Babilonie wszelkię imię oraz resztę, jako też potomstwo i rasę. To wyrok Jahwe" (Iz 14, 22-23).

Był to cytat, który Jack powtarzał bardzo często i przy każdej okazji. Jednak tym razem brzmiał nieco inaczej. Może i rzadko kaznodzieja roztropnie używał swej mowy, jednak Vlad nie mógł nigdy przypuszczać że ten jeden człowiek zamierza w końcu porwać się na Cesarstwo Aurory. Zwłaszcza teraz, gdy wezbrały w nim siły i zyskało obrzydliwie zamożnego sojusznika. Czyżby szaleństwo całkowicie pochłonęło jego klienta?

- Daj mi namiar na lidera Dystryktu 8, a także zdobądź dla mnie informacje o tym kto zarządza służbami bezpieczeństwa w tym sektorze. Zamierzam się tam udać i spróbuję przemówić mu do rozsądku w imieniu Jahwe. Oby się nawrócił!

Klecha wstał z miejsca i udał się w kierunku wyjścia z tego bezbożnego zakątka, zostawiając nietkniętego wciąż drinka. Nie myślał o przyjemnościach. Takie zadanie wymagało przygotowań. I długich modlitw o pokorę tych których zamierzał niebawem odwiedzić...


[media]http://www.youtube.com/watch?v=h1iz6dyAEJk[/media]
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 29-07-2017 o 11:11.
Rebirth jest offline  
Stary 05-08-2017, 14:48   #5
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Antygrawitacyjny chopper Treachera- Cruiser Cyclone UA- mknął niczym demon po czteropasmowej autostradzie Dystryktu 7. Choć lepiej było by powiedzieć Anioł Śmierci. Nieustępliwy, sprawiedliwy, zawsze wydający ostateczny osąd idealnie na czas. Większość pozostałych aut była zwykłymi przyziemnymi czterokołowcami. Nic dziwnego antygrawy były cholernie drogie. Kierowcy patrzyli przed brudne szyby swoich wozów zdziwieni i oszołomieni. Próbowali przeniknąć przez dym dolnych poziomów oraz syf z którymi nie radziły sobie wycieraczki i płyn do spryskiwaczy. Oceaniczne, małe, tlące się na ostry pomarańcz rybki świateł ulicznych nie pomagały im odgadnąć kto ubrany w reliktyczne szaty pędzi tak na złamanie karku. Zresztą mało kogo to obchodziło… 10 godzin w fabryce- to był już luksus.

Kiedy samozwańczy kapłan zbliżał się bliżej Dystryktu 8 wszystko marniało jeszcze bardziej. Więcej śmieci, dymu, dobudówek wplecionych w struktury wieżowców niczym minimalistyczne obrazy stworzone przez szalonego malarza na jakimś odrealniającym narkotyku. Informacje jeszcze nie dotarły na multigogle Jack`a, ale obiektywnie mówiąc nie minęło jeszcze dużo czasu. Curie zawsze się wyrabiał, ale nawet taki cwaniak z pustego nie mógł nalać.

W D8 korki prawie całkiem nie występowały, zresztą dla motocykla nigdy nie jest to duży problem. „Cyclone” gładko i pewnie skręcił na dolny zjazd wjeżdżając na „osiedlową” uliczkę. Brudną z pozamykanymi sklepami, trzema bezdomnym, jeden zgarbiony był w masce filtrującej. Co chwilę odchylał osłonę, popijając tanie wiśniowe wino. Do uszu Treachera doszła ich rozmowa:

-Ty kurwa Moćko, zdejmij, żee tą maskę i pij jak zwykły gość.

-Płuca, płuca, one zaczynają mnie boleć, jeśli tylko troszki nawdycham się
tego syfu.

-Syf to pijesz- odezwał się trzeci z wielką skołtunioną brodą.

-Trzeba nie było palić tyle kryształu.

-Wiem, wiem. To on mnie sprowadził na tą chujnię.

-Moćko, Moćko. Ty to kurwa tępy jesteś i tyle mówię ci. Tylko to cię tu do nas sprowadziło… patrz ta, jaki gangowiec na antygrawie… wygląda jak by był z Klubu. Panowie krańcujemy i spierdalamy.

-Cykasz?!- odezwał się bohaterskim gardłowym głosem Moćko. Młody, ale wyniszczony w krostach, zadrapaniach i czyrakach.

Treacher przyglądał się tej całej dyskusji, wyłączając silniki napędowe, zostawiając tylko tryb lewitacyjny. Powietrze wirowało nad grawi-pulsatorem a złote gogle pastora tliły się agresywną żółcią.
 
Pinn jest offline  
Stary 05-08-2017, 20:46   #6
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Treacher oczekując na wiadomość od Curie i nie mając nic innego do roboty, postanowił nie unikać przedstawicieli dolnych stref życia społecznego, którym jak to mieli w zwyczaju oportunizm przesłaniał rozsądek. Zbyt łatwo ulegali pokusie grzechu, gdyż w grzechu się urodzili i pośród grzechu żyli. Jakże taki ktoś mógł nie sięgąć po coś co wdychali i czym przesiąkali już jako noworodki? Treacher może nie miał szczęśliwego dzieciństwa, zwłaszcza po śmierci ojca, gdy zaczął się terror jego starszego brata. Ale pomimo nienawiści do niego, Jack akceptował też naukę porządku i hierarchi, jaką wpoiła mu braterska kindersztuba. Dzięki temu służenie Najwyższemu przychodziło mu naturalnie. Dlatego też zamierzał uczyć każdego tej sztuki i wyławiać ich z morza złych uczynków. Odpiął strzelbę od zaczepu swojego motocyklu i zawiesił ją sobie na plecach, po czym skonfrontował się z biedotą Dystryktu 8. Pewnym, powolnym krokiem ruszył w ich stronę. Gdy był w połowie dystansu dzielącego go od nich, odezwał się miłym tonem:

- Zaprawdę powiadam Wam, choć mam na swych plecach strzelbę z kondensatorem plazmowym mogącą przetopić Was w parujące gluty, nie jest moim zamiarem krzywda Wasza, lecz pomoc. A jeśli który z Was zapyta: "A czemuż to masz nam pomóc?", ja odpowiadam Wam Słowem Bożym: "Nie wzbraniaj się dobrze świadczyć potrzebującemu, jeśli w twojej mocy jest to uczynić. Nie mów bliźniemu twemu: Odejdź i przyjdź później, a jutro ci dam - gdy możesz dać zaraz" (Prz 3, 27-28).

Po tych słowach wyraz twarzy Treachera zmienił się na bardziej gniewny i stanowczy:

- Lecz nie odważcie się nawet brać mnie za cesarskiego węża, alebowiem widzę oczami Prawdy Objawionej. I dlatego Wam pomogę! Porzućcie grzeszne zamiary któreście chcieli na mnie uczynić i pozwólcie się obdarować łaską Jahwe.

Mówiąc to, kapłan nie tracił jednak koncentracji. Wciąż miał w sobie żołnierski instynkt, którego nie dało się ot tak zwalczyć nawet najgorliwszą wiarą. Liczył jednak, że jego charyzma i Słowo Boże znowu zwyciężą nad koniecznością gniewu sprawiedliwego.

Wariant 1 - jeśli któryś z nich zaatakuje.

Treacher zdejmie strzelbę i wyceluje tak, by objąć strzałem najwięcej celów, po czym nacisnie spust. Gdy najbliższy zostanie wypalony termitowym śrutem, a na resztę spadną gorące resztki, zapewne zyska mądrzejszych słuchaczy.

- Nie ma już w kraju człowieka sprawiedliwego, nie ma między ludźmi nikogo uczciwego. Wszyscy czyhają na krew, jedni na drugich zastawiają sidła. Swe ręce skrzętnie przykładają do złego: zwierzchnik domaga się podarków, sędzia jest sprzedajny, a możny wyrokuje jak mu się podoba. Najlepszy z nich jest jak kolec, a najuczciwszy - gorszy niż krzak ciernisty. Nadchodzi dzień zapowiadany przez twych stróżów - twoja kara; ogarnie ich wtedy przerażenie. (Mi 7, 1-4).

Po chwili dodał:

- A teraz prosta rzecz. Kto wzbiera bunt wśród Dystryktu 8? Powiedźcie mi to, a daruję wam życia.

Wariant 2 - jeśli nie zaatakują, a posłuchają Treachera.

Kapłan ściągnął gogle i uśmiechnął się do zagubionych owieczek, tak jakby uśmiechał się do przedszkolaków - z troską i spokojem:

- "Bo ktokolwiek złączony jest ze wszystkimi żyjącymi, zachowuje nadzieję, gdyż żywy pies więcej jest wart o zdechłego lwa. Żyjący bowiem wiedzą, że pomrą, podczas gdy umarli niczego już nie wiedzą, nie czeka ich też żadna zapłata, gdyż imię ich zostało zapomniane." (Koh 9, 4-5)

Gdy kaznodzieja znajdywał posłuch, jego głos był niczym czysty górski strumień i robrzmiewał echem w mroku. Lata głoszenia kazań robiły tutaj swoje. Treacher wśród właśnie takich ludzi zyskiwał swoich sojuszników i sługi Boże.

- Wiem, że Aurora was porywa, jak wilk porywa owce. Lecz jam, pasterz gniewny, zamierzam owce ochronić i wilka zabić. Chcę spotkać się z tym, kto wśród was stawia największy opór. Zaprowadźcie mnie do niego, a Wam pomogę...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 05-08-2017 o 20:57.
Rebirth jest offline  
Stary 11-08-2017, 21:52   #7
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Bezdomni stanęli jak wryci kiedy samozwańczy kapłan odpiął strzelbę od antygrawa. Zdecydowanie nie mieli żadnej broni. Konsternację i przerażenie, zwiększyło się kiedy Jack zaczął prawić zrozumiałe na swój sposób Słowo Boże. Patrzyli na niego zszokowanymi ślepiami zastanawiając się czy aby nie doświadczają kolejnej delirki, chociaż właśnie dodali alkohol do swojego krwiobiegu. Moćko, kiedy pastor skończył przemawiać przybrał najodważniejszą minę, spojrzał pokornie z lekkim niesmakiem w ziemię i rzekł:


-Szukasz ruchu oporu? Powiedzielibyśmy tobie naprawdę… ale my zwykli ludzie. Nie wiemy zbytnio z kim gadać ani coś- dało się zauważyć, że weteran degradacji widocznie coś wie, lecz nie chce powiedzieć. Popatrzył na Jack`a, zastanawiając się. W końcu ich oczy spotkały się i odrzekł:


-Idźcie do mega-wieży Sojusz. To największe kurestwo w D8. Jeszcze z początków kolonizacji. Wielkie to, ale pełne nieporządku. Rządzi tam Piętaszek. Wielgus na mutagenach. No, ale on dogaduje się z Służbami Porządkowymi; wiecie sypnie to tu, to tam. Lecz on powinien coś wiedzieć. Tylko to niebezpieczny człowiek. Jego gangerzy… my tam mijamy te okolice jak ognia.

 
Pinn jest offline  
Stary 23-08-2017, 23:13   #8
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jack Treacher uśmiechnął się i tak uradowany uniósł obie ręcę w górę, ogłaszając trójce biedaków:

- A więc teraz weźcie i idźcie głosić dobrą nowinę w całym ósmym dystrykcie, aż usłyszą Was w samej Wieży Sojusz! Gdy minie siedem dni, Wy będziecie wolni od swego ciemiężcy! Powiadam to Wam ja w imieniu Jego, Wszechmocnego Jahwe! A gdy będą Was mieli za głupców lub szaleńców, powiedźcie im że posłał Was Jedyny i Prawdziwy Bóg, zaś Ci którzy ulegną Jego chwale i uwierzą w Jego potęgę, w dzień siódmy zostaną nagrodzeni, a ich dusze zostaną zbawione gdy nastanie czas rozliczenia!

Kończąc swoją płomienną wypowiedź, Treacher odwrócił się i bez zwłoki wsiadł na swój motocykl. Odpalając go, rzucił jeszcze w ich stronę:

- W siedem dni wyplenię zło z waszego dystryktu i nie będą Was więcej porywali. Lecz zastanówcie się po czyjej stronie wtedy będziecie stali, bowiem ogień Bożego gniewu dosięgnie i tych wahających się.

Gdy Treacher przekręcił aktywator motocyklu, silnik warknął niczym grom, spotęgowany echem wąskiego gardła wśród żelbetonowych molochów. Sprawnym zrywem Cruiser obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i wystrzelił do wyjazdu z uliczek, zostawiając za sobą szaro-błękitną smugę jonowych akceletarotów. Treacher zniknął im z oczu. Kilka sekund później pędził główną arterią w stronę centrum dystryktu, którego sercem wydawała się Wieża Sojusz. Odnajdzie Piętaszka i rozprawi się z nim, jak z wieloma innymi grzesznikami. Sługa Boga jechał na spotkanie z diabłem, ale mając po stronie Jahwe nie strwożył się tym ani trochę...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NKnR9LqvYqk[/MEDIA]
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 23-08-2017 o 23:18.
Rebirth jest offline  
Stary 24-08-2017, 21:49   #9
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację

-Co za pojeb!

-Totalny- powiedział Moćko i splunął, choć iskra Boża czy cokolwiek to było, zatliła się w jego grzesznym ale pełnym ukrytej dobroci sercu. Poczuł nieznaną mu pokorę i wiedział, że dobrze zrobił. Przynajmniej miał taką nadzieję. Zresztą o Piętaszku wiedział każdy. To co powiedział to było mniej niż plotka...

************************************************** ***********

Ponad kilometrowy obserwator chmur wznosił się ponad wieczny smog, nieskończoną noc pośród lamp i reflektorów. Wszystko wyglądało jak strefa wojny, jakaś baza pełna żołnierzy. Jack widział wszystko z zdewastowanego czarnego od zanieczyszczeń wzgórza. Wieża Sojusz, wykonano w ponurym, surowym stylu nowego socrealizmu. Ogromny wieżowiec otaczał z wszystkich stron spory plac. W zamyśle musiał być dawnym centrum relaksu i spotkań towarzyskich. Teraz co prawda nadal nim był, ale w potworniejszej wersji. Gogle Treachera przybliżyły wizję. Dużo pogubionych ludzi, grzeszników, który należało nawrócić lub posłać do piekła. Widział pijaków, ćpunów oraz co ważniejsze, uzbrojonych i czujnych strażników czy też jakieś dzieciaki, które nie miały innych szans niż wstąpić w szeregi Piętaszka.

Na środkowych poziomach musiał mieścić się hangar dla lataczy. W tym momencie jakiś zmodyfikowany transportowiec o napędzie jonowym szykował się do dokowania. Kaznodzieja przełączył na maksymalne powiększenie obrazu.

>TSD7-0253- Kawka.

Może warto było się dowiedzieć coś więcej o tym verticalu. Curie powinien coś wiedzieć, jak to fixer z dojściami oraz wiecznie spoconymi dłońmi. Niemniej nadal się nie odzywał.

Drugą opcją było pójście od frontu, choć wyglądało to na samobójstwo. Przed potężnymi wrotami wejściowymi znajdował się punkt kontrolny. Automatyczne wieżyczki, worki z piaskiem- gniazda dla CKM`ów. Wszystko było dosyć zaskakujące. Jakby ten cały Piętaszek był kimś więcej niż tylko królem slumsów. Treacher słyszał, wiele lat temu o nim jakieś pomniejsze słówka. Podobno szybko przejął władzę po śmierci niejakiego Dimy ”Haczyka”. Chorego skurwiela, który musiał upodobniać Sojusz zwisającymi na skórze biedakami. Niemniej Treacher nadal wiedział mało.

Musiał przyjąć jakąś strategię działania lub poszukać jeszcze innych opcji.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 25-08-2017 o 10:17.
Pinn jest offline  
Stary 31-08-2017, 22:07   #10
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=yOMBzI66LJU[/media]

Nagle obraz w goglach zaczął się rozmazywać. Treacher poczuł jak grube krople lekko galaretowatej cieczy uderzają o jego kombinezon i powoli spływają po nim gęstymi strużkami, by po kilku chwilach otoczyć jego sylwetkę niczym przeźroczysty kokon. Deszcz. Tak, nawet on w Mordogradzie wyglądał, jak gdyby ktoś smarkał z nieba w tą zapadającą się od brudu zapchajdziurę na kosmicznym planie. Jack nie przejął się jednak tym. Zdjął gogle i gołymi oczami spojrzał jeszcze raz na majestatyczną wieżę. Pomyślał, że od biblijnych czasów, ludzie mieli słabość do takich budowli. Kryły się za tym buta, arogancja i ciągły niedosyt. To typowe cechy również wielu dzisiejszych grzeszników. Myśli o prawidłowościach księgi sprzed starożytności, szybko ustąpiły miejsca pragmatycznemu planowaniu kolejnych kroków. Kapłan wiedział, iż nie mógł ryzykować wejścia od frontu. Choć z drugiej strony, kto by się takiego ataku spodziewał? To byłoby dobre, gdyby miał jakiś oddział od szybkiej akcji. Niestety, nie dysponował takowym w tym momencie .Jack wzniósł dlonie ku niebu

- O Panie! Tyś Wielki i Wszechwiedzący! Jam zaś Twój pokorny sługa, który wie tak mało. Proszę, trzymaj nade mną pieczę i kieruj mną na ścieżki oświetlane Twą mądrością! Niechaj rozbłysną płomienie tam, gdzie grzesznicy będą świadkami Twej potęgi i wybiorą zbawienie lub strawienie przez ogień Twego gniewu!

Następnie dotknął swego holopada i połączył się z siecią. Wiedział co musi zrobić. Zalogował się też do dark-ns-netu, gdzie tętniło życie półswiatka. Następną godzinę spędził na dokładnej analizie historii gangu Piętaszka, a w szczególności wszelkich zatargach czy konfliktach z kimkolwiek. Ktoś kto ma konszachty z psiarnią, na pewno musiał budzić oburzenie i tworzyć potencjalnych rywali. Widocznie jednak miał sporą siłę, skoro wciąż dzielił i rządził w "Sojuszu". Może pora zmienić nieco rozkład sił i zobaczyć co się stanie? Po przejrzeniu zasobów sieciowych, przyszła kolej na wiadomość dla Curie. Jack poprosił go o zidendytikowanie latacza, którego dostrzegł. Chciał wiedzieć co szmuglują, dla kogo i przede wszystkim skąd. Planował bowiem przedostać się w ten, czy inny sposób na pokład. Tymczasem woda powoli wciekała już pod kombinezon i przylepiała się niczym glut do ciała. To był znak, że należało ruszać. Treacher odpalił motocykl i wjechał na pozostałości ośmiopiętrowego parkingu. Zatrzymał się na piętrze siódmym. Tam postanowił poczekać na informacje od informatora.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 31-08-2017 o 22:12.
Rebirth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172