22-05-2018, 16:01 | #11 |
Reputacja: 1 | Służba we Flocie była tym do czego Namor się szkolił przez całe życie. Zdobywał wiedzę doświadczenie. Nie wiązał wielkich nadziei ze swoim wyróżnieniem. To że został wyznaczony jako potencjalny nosiciel było zaszczytem i wielu innych Trilli mu zazdrościło. W końcu tylko ułamek procenta ich populacji był do tego zdolny. Jeszcze mniej jednak osób z tych wyróżnionych doświadczało zaszczytu połączenia. Większość czekała aż do momentu gdy byli odrzucani przez wiek. Namor spodziewał się takiego samego losu po sobie. Rygorystyczne metody selekcji i wymogi stawiane przed kandydatami sprawiały, że odsiew był duży. Jakież było jego zaskoczenie gdy podczas służby otrzymał wiadomość od Komisji Symbiozy. Najpierw myślał, że został skreślony z listy wcześniej, ale treść wiadomości wprawiła go w osłupienie. Miał przylecieć. Miał otrzymać symbionta. Socar. Tak miał na imię symbiont. Lecąc na Trill zapoznawał się z danymi, które udało mu się znaleźć o umierającej kobiecie Lenarze Socar. Mimo iż zdawał sobie sprawę, że niedługo dowie się wszystkiego w dużo bardziej bezpośredni sposób, to pozwalało mu to spokojniej podchodzić do tematu. Wspomnienia z ceremonii i całego pobytu na Trill były w pewnym sensie mętne. Kiedy ruszył w drogę powrotną był wciąż zagubiony. Musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie był już sam. Nie był już dawnym sobą. Miał wewnątrz coś unikatowego. Coś co wpłynęło na niego i go zmieniło. Każdy bowiem składał się między innymi z sumy własnych doświadczeń, a teraz... Teraz otrzymał wiele innych doświadczeń. Pierwsze wrażenia po połączeniu można było opisać jako przytłoczenie. Teraz... kiedy doleciał już na stację kosmiczną to przytłoczenie było dużo mniejsze, ale wciąż obecne. W drodze powrotnej przygotował aktualizacje swoich danych osobowych. Pewnie teraz czeka go dużo rozmów na ten temat. W końcu odleciał jako Namor Inazin, a wrócił jako Namor Socar. Z pewnością wprowadzi to pewne zamieszanie, ale nie było to coś z czym miałby sobie nie poradzić. Z radością dotarł do celu swojej podróży i zobaczył znajomą twarz. Już niedługo będzie mógł odpocząć we własnej kajucie. Przywitał więc kobietę ciepłym uśmiechem. - Dziękuję za troskę moja droga. Też za wami tęskniłem. Szczerze mówiąc to nie mogę się doczekać powrotu na okręt. To była szalona podróż i potrzebuję po niej odpocząć. - Nie czekając na nic ruszyli razem przed siebie i kontynuowali rozmowę w marszu - Kapitan jest na spotkaniu z dowództwem? - Zapytał retorycznie i nie czekając na odpowiedź kontynuował - Wiadomo coś na temat naszej nowej misji? |
22-05-2018, 16:29 | #12 |
Reputacja: 1 | Ta’nar uśmiechnęła się. - Szarmancki, jak zawsze – powiedziała. Teraz już pamiętała, co ją pociągało w Julianie – nie tylko fizyczność, nawet nie pozycja, która zajmował, ale przede wszystkim osobowość. Potrafił sprawić, że czuła się wyjątkowa. Oczywiście, była wtedy nieopierzoną gówniarą, ale wspomnienia były miłe. - Byłabym wyżej, na miejscu kapitana Dellare, gdyby nie… incydent na USS Bounty – w jej głosi nie było tonu przechwałki, po prostu stwierdzała fakt. Otaksowała szybko sylwetkę mężczyzny, zatrzymując znacząco dłużej wzrok na mięśniach ramionach i klatki piersiowej. - Trudno się oprzeć takiemu zaproszeniu – powiedziała. – Zresztą zawsze przychodziło mi to z trudem… Czy w swoim napiętym grafiku znajdzie pan, Admirale, godzinę na sparing ze mną?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
24-05-2018, 17:52 | #13 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 24-05-2018 o 22:25. |
24-05-2018, 23:47 | #14 |
Reputacja: 1 |
|
27-05-2018, 13:52 | #15 |
Reputacja: 1 | Doki -Oh, kapitan jest dopiero na spotkaniu z Admirałem. Nie przekazał nam jeszcze informacji o misji. Ale jest to dobre miejsce do eksploracji nieznanych systemów, więc pewnie to nam się trafi. Choć nie wiem czy nie wolałabym pilnować granicy przed Łyżkami …. Oh przepraszam za to sir - chociaż Bajoranka starała się brzmieć szczerze i wyglądać na zażenowaną użyciem tego slangowego określenia na Cardassian, z jakiegoś powodu Trill nie mógł uwierzyć, aby faktycznie tak było. Oczywiście wszyscy wiedzieli o długiej okupacji Bajor, więc uczucia tego dumnego ludu wobec swoich byłych okupantów nikogo nie dziwiły. -Nie ufam im - kontynuowała tym razem już bez żadnego zażenowania. -Federacja myśli, że kupiła pokój, ale to tak naprawdę zawieszenie broni. Wcześniej czy później zaatakują, gdy już ochłoną. Jestem pewna, iż wykorzystają ten czas na rozbudowę i unowocześnienie swojej floty. - dziewczyna była pewna tego co mówi, ale czy można było zaufać jej osądowi. Niechęć do Cardassian wyssała z mlekiem matki, tego główny lekarz Pragi był pewien. Ciekawym było to, że młoda chorąży nigdy nie postawiła stopy na swojej “rodzinnej” planecie. Urodziła się już na terenie Federacji. Ciekawe było więc to, że chociaż imigranci kultywowali tradycję i mit swoich dawnych domów, to nie tak wielu zdecydowało się na powrót tam, po odzyskaniu niepodległości przez ich lud. Namor oderwał się jednak od swoich myśli, bo szefowa ochrony zmieniła znów temat -Nie chciałam mówić o tak nieprzyjemnych rzeczach. Zwłaszcza, że dopiero pan wrócił. Nie wiem czy przeczytał pan wiele o bazie 371, ale mają tutaj najnowocześniejsze sprzęt medyczny i rozbudowaną sekcję medyczną. Rozkazy Admirała, da się tu stworzyć naprawdę okazały szpital, gdyby sytuacja tego wymagała - Sala Odpraw Admirał chwilę zastanawiał się co powinien odpowiedzieć, w końcu jednak uśmiech powrócił na jego twarz -Bounty … cóż. To już przeszłość, choć faktycznie nasze czyny odbijają się echem. Admiralicja jest zawstydzona tym incydentem. Masz rację, kapitan Dellare potrzebuje jeszcze doświadczenia. Ma jednak dobry przebieg służby, wykazał się w trudnych sytuacjach. Dla wielu było to wystarczające aby dać mu szansę na takim okręcie jak Praga. To jednak ja naciskałem abyś ty została Pierwszym Oficerem. Mam nadzieję, że pomożesz kapitanowi. Dla dobra floty i dla dobra waszej załogi musicie współpracować. Tam w kosmosie, możemy liczyć tylko na siebie nawzajem - dowódca przerwał na chwilę wypowiedź dając czas Andoriance na zastanowienie się. -Koniec końców, to również szansa dla ciebie. Marzysz o swoim własnym okręcie … masz szansę. Klasa Akira jest nowa, Praga jest nowoczesna, a ten kawałek kosmosu, niezbadany i niebezpieczny. Jeżeli oficer ma zrobić gdzieś wrażenie na dowództwie, to właśnie w takim miejscu. Uwierz mi, że wcześniej lub później Strefa Zdemilitaryzowana zapłonie, a wtedy my będziemy w centrum tego pożaru - -Ale wystarczy o tym. Co do propozycji sparingu. To jestem chętny. Przekonasz się, że stary lis ma w zanadrzu jeszcze trochę sztuczek i siły. Poza tym przyda mi się prawdziwy sparingpartner. Nie mam zbyt wiele osób tutaj, które byłyby na tym samym poziomie co ja … A walka z hologramami robi się nużąca. Co powiesz na godzinę 14:30? - Sala Odpraw/Korytarz Oficer skinął głową wyrażając zgodę. Obaj panowie podnieśli się ze swoich miejsc i wyszli z sali. Przez chwilę szli w milczeniu mijając kilku oficerów ochrony chodzących tam i z powrotem po tej części stacji. Arthos zauważył, że mimo rozluźnienia, które dało się zauważyć na pierwszy rzut oka, ustawienie ochrony było doskonałe. Ktokolwiek zajmował się procedurami na stacji znał się na swojej robocie. -Cóż, mamy pokój, stacja jest nowa. Nasza ochrona nie ma zbyt wiele roboty, ale proszę mi wierzyć, że gdyby doszło do czegoś … są gotowi - oficer wywiadu musiał odgadnąć to o czym myślał dowódca Pragi. Po chwili znaleźli się w jednym z bardziej pustych korytarzy prowadzących na dolne, inżynieryjne poziomy stacji. Tutaj Saurianin podszedł do jednego z paneli komputerowych i szybko wystukał parę komend. Po chwili gestem zaprosił kapitana do kontynuowania spaceru -Kapitanie, mamy parę minut na spokojną rozmowę. Niezakłóconą niczym, ani przez nikogo …. Zgaduję, że ma pan do mnie parę pytań … jak to mówią ludzie … Poza protokołem? - tym razem można było być pewnym, że cała sytuacja bawiła członka Wywiadu Gwiezdnej Floty, choć z drugiej strony mogła równie dobrze być przejawem jego paranoi … podobno choroby zawodowej takich oficerów jak on. Główny Poziom Greyson uśmiechnął się. Potrzebował chwili, ale chyba odzyskał pewność siebie po tym wydarzeniu. Zwłaszcza, gdy wydawało się, że dziewczyna nie zauważyła komponentów. -Główna Inżynier? - zapytał pod dużym wrażeniem -No, no … gratuluję … wiedziałem, że daleko zajdziesz. A co do tych rzeczy - machnął przy tym ręką -Nie przejmuj się zupełnie, ot takie szpargały. Nic ważnego - zamknął pudełko używając odcisku palca jako kodu … zamek DNA … cóż zupełnie nie zgadzające się z tym, że były to nic nie znaczące szpargały. -Dziękuję za propozycję drinka. Natomiast trochę mi się spieszy. Mam ważną robotę i muszę odlecieć ze stacji w ciągu godziny. Szkoda. Gdybym wiedział, że tu jesteś zaplanowałbym to wszystko inaczej - tym razem Główna Inżynier była pewna, że mówił przynajmniej po części szczerze. Nie spodziewał się jej tutaj. -A odpowiadając na twoje pytanie. To dalej latam, ale już nie we flocie. Dostałem dobrą ofertę, a moja kariery stanęła w miejscu. Więc przyszedł czas na zmianę. Pracuję dla Korpusu Dyplomatycznego. Jestem kurierem … to ciekawa praca, sporo zwiedzam, odpowiedzialność duża i najczęściej nikt nie stoi nad moją głową … naprawdę przepraszam, ale powinienem zanieść te rzeczy na swój okręt i przygotować się do odlotu … chciałbym mieć czas porozmawiać, ale wiesz jak to jest … Służba nie drużba - Bungle mówił spokojnie, ale znająca go trochę Lidia była pewna, że bardzo mu zależało na szybkim opuszczeniu tego miejsca. Pytanie brzmiało jaki był tego prawdziwy powód. Godzina pozostawała jeszcze wiele czasu do przygotowania startu, zwłaszcza dla kogoś z takim doświadczeniem jak Greyson.
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |
30-05-2018, 18:49 | #16 |
Reputacja: 1 | Trill kiwnął głową na informacje od chorąży. Nie dziwił jej się jednak. Wiedział dobrze jak wyglądała sytuacja. Wiedział, że na pewno będzie się odbijała na nastrojach. Nie zmieniało to jednak faktu, że trzeba było zakończyć ten bezsensowny konflikt. Uśmiechnął się jednak na wieść o wyposażeniu bazy. - Myślę, że odpoczynek może chwilę poczekać. Jak pójdę teraz odpocząć to mogę nie mieć szansy obejrzeć tych medycznych cudów. Kapitan gotów odlecieć ze stacji kiedy będę spał. Zechcesz mi towarzyszyć moja droga? Dobrze byłoby obejrzeć te cuda póki nie ma ruchu w sekcji medycznej. Niestety masz pewnie rację. Historia z Klingonami była taka sama. Zawarto pokój, wznowiono walki, zawarto pokój... Minie dużo czasu, ale wszystko się ostatecznie ułoży. Wojna nie ma sensu. Niestety niektórzy potrzebują dużo czasu, aby to zrozumieć. Kiedy jednak to się stanie, to wszyscy będziemy się cieszyć pokojem. Oby do tego doszło jak najszybciej. |
03-06-2018, 18:29 | #17 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
03-06-2018, 23:57 | #18 |
Reputacja: 1 |
|
04-06-2018, 11:10 | #19 |
Reputacja: 1 | - O… - tym razem to Ta’nar milczała przez jakiś czas, rozważając słowa Juliana. Informacja, że promował jej osobę na Pierwszego Pragi budziła w niej mieszane uczucia. Lubiła mieć poczucie, ze sama odpowiada za swoją karierę i zawdzięcza ją sobie i swojej pracy. Z drugiej strony – znała realia i wiedziała że protekcja jest naturalnym zjawiskiem. Nie prosiła o polecenia i nie liczyła na nie. Postanowiła więc potraktować zachowanie Admirała jako proste docenienie jej kompetencji. A może chodziło o coś więcej? - Dziękuję, panie Admirale – zawsze używała oficjalnych tytułów w sytuacjach publicznych. – Tak się zastanawiam.. skoro uznał pan, że przydam się na Pradze, to czy stały za tym jeszcze inne powody poza moimi kompetencjami? Powinnam o czymś wiedzieć, czy może zwrócić na coś szczególną uwagę? Pytam poza protokołem, oczywiście. Zawiesiła głos, spoglądając badawczo na mężczyznę. - O moje relacje z kapitanem może pan być spokojny. Mam świadomość napięć w Strefie Zdemilitaryzowanej i wiem, ze tylko współpraca zapewni nam przewagę. Nie zrobię niczego, co mogłoby być odebrane jako próba podważania jego pozycji. Może liczyć na moja lojalność, podobnie jak Pan, Admirale. Uśmiechnęła się. - Czekam z niecierpliwością na sparing.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
08-06-2018, 16:42 | #20 |
Reputacja: 1 | Doki/Sekcja Szpitalna Stacji -Cóż czasami wojna to jedyne rozwiązanie sir - powiedziała dziewczyna z pełnym przekonaniem -Czasami jedyny wybór to walka lub anihilacja, czy taka w dosłownym znaczeniu tego słowa … czy kultury. To już nie ma dużego znaczenia. Moi ludzie doświadczyli tego. Oby Federacja nigdy nie musiała. Dlatego noszę ten mundur - spacerowali wolno nie zwracając uwagi na przechodzące wokół inne osoby. Jednakże dziewczyna już więcej się nie odzywała, poza zdawkowymi odpowiedziami na pytania zadawane przez Trilla. Poprowadziła go jednak do jednej z turbowind gdzie pojechali kilka poziomów wyżej. Rzeczywiście Socar musiał przyznać, że cały poziom zarezerwowany na szpital było przesadne, nawet gdyby spodziewać się wojny. Już od początku, po wyjściu z korytarzu do głównego pomieszczenia, jednocześnie poczekalni i oddziału ratunkowego w oczy rzucił mu się sprzęt medyczny. Praga miała go całkiem zaawansowanego, posiadała lepsze niż standardowe wyposażenie floty, ale ta sekcja pozostawiała jego okręt w tyle. Gdy weszli do środka, natychmiast podeszła do nich jakaś pięlęgniarka, ale gestami dali do zrozumienia, że nie potrzebują pomocy. Główny Lekarz USS Praha przeszedł się po pomieszczeniu podziwiając nowe ekrany, logicznie i efektywnie umieszczony sprzęt ratowniczy, a także wolną przestrzeń, którą możnaby wykorzystać nawet podczas najgorszych sytuacji bojowych. Już miał ochotę zapytać się o jakiegoś oficera, gdy z jednego z bocznych pomieszczeń, pięknie urządzonego gabinetu wyszła ludzka kobieta. Miała długie czarne włosy spięte w kok, nie była zbyt wysoka, a jej uroda była raczej przeciętna, choć coś w jej ruchach zdradzało dużą pewność siebie. Bez słowa podeszła do Trilla, wyciągając rękę na przywitanie -Komandor Namor Socar jak mniemam - powiedziała -Komandor-Porucznik Cassidy Nox. Główna Lekarz na tej stacji … ohh proszę nie być takim zaskoczonym staram się znać każdego głównego lekarza, którego okręt przydzielony jest do naszej stacji. Będziemy wszakże mniej lub bardziej współpracować razem - mówiła jak najęta, nie dając nikomu innemu dojść do słowa, choć można było powiedzieć, że było to pod pewnymi względami urocze -Widzę, że podziwia pan naszą salę przyjęć. Zadziwiające nieprawdaż? I pewnie zastanawia się pan, więc odpowiem od razu … tak wszystko jest tak duże. Chociaż z większości poziomu nie korzystamy, mamy możliwość uruchomienia ich w bardzo krótkim czasie. Już teraz jesteśmy w stanie przyjąć 500 pacjentów. W razie konieczności przez krótki czas nawet cztery, czy pięć razy więcej … Czy chciałby pan zobaczyć jak to wszystko wygląda? - Nie dane jednak mu było odpowiedzieć, gdy kobieta skinęła głową na jakiegoś podoficera -Bosman Micheals to nasz główny pielęgniarz. Oprowadzi pana po szpitalu. Jeżeli będzie pan chciał to zapraszam później do swojego gabinetu, na krótką rozmowę. Może będę w stanie pomóc panu z czymś przed wylotem? - uśmiechnęła się zalotnie, aby następnie złapać jedną z toreb lekarskich wiszących niedaleko i szybkim krokiem wejść do jednej z turbowind -Kobieta rakieta sir … - powiedziała oficer taktyczna uśmiechając się jak diablica -Chyba ma pan fankę - Korytarz Saurianin chwilę przyglądął się twarzy człowieka, aby następnie kiwnąć głową -Mogę przesłać panu część danych, które mogą okazać się pomocne. Sporo jest w bankach danych, więc warto się z nimi zapoznać. Powiem panu jednak coś czego nie ma nigdzie oficjalnie. Cardassianie szykują się na coś … nie, źle to brzmi … Kasta Obsydianowa szykuje się na coś. Mamy informacje o przynajmniej czterech delegaturach, które niemalże opustoszały. Transporty przekierowane z ich rozkazów w nieznane miejsca. Nie wiemy co dokładnie robią, nasze źródła nie zdołały się tego dowiedzieć. Wiemy jednak coś ciekawszego, wydaje się nawet, że członkowie Najwyższego Dowództwa trzymani są w cieniu co do intencji ich wywiadu. Ciekawe nieprawdaż? - oficer pytał to z tonem, który był aż przesiąknięty sarkazmem -Jeżeli mam dać panu jedną … dwie rady. To proszę uważać i mieć oczy szeroko otwarte. Coś się wydarzy. Choć możemy jedynie zgadywać co - wywiadowca wyprostował się po tych słowach i ruszył dalej wolnym krokiem korytarzem -Co zaś do Cardassiańskiego sprzętu, to zna go pan doskonale. Gdyby miał pan coś napotkać poza granicami Federacji i Unii, to w okolicy posiadają standardowe Galory i nowe i raczej dla pana niegroźne Hideki. Słyszeliśmy, że wprowadzają do służby nowy okręt wojenny Keldon. Choć znając technologię Cardassiańską powinien być słabszy od naszych Defiantów czy Akir … choć oczywiście nie należy ich lekceważyć. Chociaż po prawdzie to wydaje się, że to pan dysponuje w tym sektorze najmocniejszym okrętem wojennym. Ciekawa ironia, nieprawdaż? Pragnący pokoju ciągle szykują się do wojny … - Główny Poziom/USS Praha Mężczyzna skinął głową wyraźnie zadowolony i z wielką ulgą, że Lidia nie postanowiła ciągnąć tego dalej, uśmiechając się i przepraszając ruszył dalej korytarzem. Główna Inżynier patrzyła jeszcze chwilę za nim, ale była pewna swojej decyzji. Nie chciała się w to mieszać. W końcu z jakiegoś powodu wybrała służbę inżynieryjną, a nie zabawę z polityką. Wolałaby to ominąć i teraz poczuła dużą ulgę. Raitot podeszła do niej trochę zdziwiona, pokiwała głową, po czym odezwała się wesoło -Stanowisz prawdziwą zagadkę pani Honeywell. Lepiej trzymaj się z dala od Porucznika Kuninga bo jeszcze gotów uczynić cię bohaterkom jakiegoś swojego kolejnego artykułu - żart być może nie należał do najśmieszniejszych, ale pozwolił oczyścić atmosferę i zdjąć myśli z tego incydentu, który się wydarzył. Pół-Betazoidka zaś nie wyglądała na taką, która miała kontynuować jej temat. Cóż kultura jej ojca ceniła sobie prywatność, wszakże ciężko było utrzymać jakieś tajemnice wśród telepatów, ale paplanie o nich na lewo i prawo mogłoby wpędzić w duże kłopoty. Oficer operacyjna chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk wiadomości nadchodzącej do Lidi =/\= - Porucznik Modduk do Komandor Honeywell - Tu Honeywell - - Pani Komandor, mamy spory problem. - w głosie Benzite będącego jednym z dowódców zmian w maszynowni czuć było zdenerwowanie i niepewność - Właśnie dostaliśmy wiadomość z USS Olomouc. Mieli problem ze swoimi przekaźnikami mocy i kolektorem plazmy na poziomie 23. Doszło do wypadku po wyjściu z warp. Rozerwało im sekcję i mają ofiary śmiertelne. Wychodzi na to, że zainstalowano wadliwy sprzęt - Lidia zacisnęła szczęki. Olomuc, Trzebnica, Wroclaw i Praha. Cztery siostrzane okręty zbudowane w tym samym czasie, w tym samym miejscu pod nadzorem tego samego szefa projektu. Jeżeli taka awaria nastąpiła na jednym z nich z dużą dozą prawdopodobieństwa mogły wystąpić również na innych. Takie rzeczy się zdarzały, zwłaszcza z nowymi klasami, zwłaszcza gdy wykorzystywało się nowinki do ulepszeń, a wszystkie cztery okręty były jednymi z najnowszych we flocie. Nie było to jednak przyjemne - Trzebnica została zatrzymana w suchym doku. Wykryto wadliwe elementy kontroli przepływu w kolektorze plazmy, który osłabił pozostałe podzespoły. Wrocław informuje o nie wykryciu żadnych problemów. Zarządziłem diagnostykę czwartego poziomu i wygląda na to, że my mamy większego pecha. Coś nie gra z naszym sprzętem. Dla pewności potrzebowalibyśmy przeprowadzić diagnostykę 1 poziomu. Potrzebujemy oczywiście na to pani zgody … i pomocy- =/\= Honeywell wiedziała co to mogło znaczyć. Odcięcie całej sekcji i systemu. Co najmniej kilka godzin roboty, przy pełnej obsadzie. Mogli nawet nie zdążyć na czas z wylotem, z drugiej strony mogło to stanowić zagrożenie dla jej okrętu. Betazoidka popatrzyła na nią z troską-Potrzebujesz pomocy? Mam w swoim departamencie paru zdolnych techników. Mogą wzmocnić twoją ekipę … - Sala Odpraw Admirał popatrzył na Andoriankę naprawdę poważnym wzrokiem, po czym odezwał się z niezachwianą pewnością -Nigdy nie poleciłbym nikogo, kto nie potrafiłby wykonać powierzonej mu pracy - nie trzeba było być empatą aby zobaczyć, że mówił prawdę -Nadajesz się na to stanowiska i zasłużyłaś aby je otrzymać. Jedyne o co możesz mnie oskarżyć to sentymentalność - po tych słowach wykrzywił lekko usta -Znalazłem się na tym stanowisku i dopiero tutaj zobaczyłem, ile w tym jest polityki. Może miałbym znów ochotę usiąść na mostku Cumberlanda. Poza tym to co się tam wydarzyło, połączyło nas … wszystkich na zawsze. Człowiek dopiero po czymś takim docenia lojalność … ale podkreślam jeszcze raz. Twoje kompetencje były aż nadto wystarczające, być może jeszcze dwóch, trzech kandydatów mogłoby osiągnąć twój poziom. Po prostu zadbałem aby żadna przeszłość, nie wpłynęła na ten wybór … - po tych słowach powrócił do swojej dawnej postawy rozluźniając się wyraźnie. -Mam nadzieję, że kapitan Dallare doceni skarb w postaci takiego pierwszego oficera. A teraz przepraszam cię najmocniej, ale mam jeszcze parę spraw do załatwienia przed sparingiem. Więc za godzinę w holodecku nr 4 - Jak na rozkaz wszyscy opuścili salę odpraw udając się każdy w swoją stronę. Wychodziło na to, że Ta’nar miała jeszcze chwilę dla siebie.
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |