lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [+18] Rdza Umiera Ostatnia (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/17915-18-rdza-umiera-ostatnia.html)

JohnyTRS 26-06-2018 09:52

Ja-son zaonbserwował jedynie moment wystrzeliwania pocisku. Jego ścigacz miał większy zapas mocy niż furgonetka, mógł sobie pozwolić na gwałtowne manewry. Tym razem też.

Zwolnił i schował się za furgonetką, gotowy do manewru, jakby coś wypadło z niej będąc nadal na lince. Nadrobienie straty będzie chwilą. Pistoletu nie zdążył jeszcze wyciągnąć.

-Pistolet jest w prawej kieszeni!!! - krzyknął do Karla, starając się nie połknąć zbyt wiele kurzu.

Pinn 26-06-2018 13:08

Linka wystrzeliła z rozwijającym się sykiem, lecąc prosto w stronę Marlina. Niestety minęła draba wbijając się w otwarte tylne drzwi pojazdu. Na twarzy oprycha wybuchnął maniakalny, pewny siebie uśmiech. Działko laserowe przyspieszało, za sekundę gotowe wystrzelić. Ścigacz Ja-Sona przygotował się do manewru, a Karl odczepił linkę głośno przeklinając. W tym samym czasie mechanik wyjął broń kompana z kieszeni- prosty laserowy pistolet nie mogący mierzyć się z działkiem i poliplastinowym pancerzem oponenta. Zaczęli strzelać oraz manewrować na motorze, grad kul nieco zrzucił triumf z twarzy Piaskowego. Następnie gość posłał serię ognistych wiązek prosto w motocykl. Na szczęście Ja-Son wiedział co robić, dodał gazu i potężne przyspieszenie wyrwało ich do przodu, przed furgonetkę. Karl odwrócił się i sprzedał pół-automatyczną serię w szybę kierowcy. W szkle zrobiły się dziury i chlusnęła krew. Kierowca dostał w ramię i ostro skręcił na własne szczęście wpadając tylko w stertę kontenerów na śmieci. Marlin zaczął dymić gęstą bielą a przód pojazdu nadawał się na złomowisko. Ja-Son momentalnie zatrzymał motocykl antygrawitacyjny, tak że Rączka o mało nie zwymiotował, aż zakręciło mu się w głowie. Dwójka najemników spojrzała po sobie i odwzajemniła uśmiech wygranej. Przynajmniej częściowo, bo z tyłu pojazdu, lekko utykając pojawił się osiłek. Bojowo poruszył ramionami jak wściekły byk a znany im już dźwięk rozkręcających się mechanizmów nie wróżył za dobrze. Ja-Son i Karl znajdowali się na linii ostrzału...



JohnyTRS 26-06-2018 14:24

Ja-son gwałtownie dodał gazu, wykorzystując nadmiar mocy swojego ścigacza. Potem już tylko szybki i równie gwałtowny skręt w jedną z bocznych ulic i można zaczynać od nowa. Czas ucieka

-Jak to Tamren wpadł na pomysł wykorzystania twojego warsztatu do przekazania modułu, to nie dziwię się, że już nie żyje. Masz pomysł jak wyeliminować tego osiłka? Możemy się rozdzielić i wziąć go z dwóch stron, z tym działkiem nie jest zbyt szybki. I powiedz furgonetce pa pa, nadaje się tylko na złom. Nie wiem, czy ścigacz uniesie ten moduł.

Szybko zastanowienie się, chyba da się go jakoś zamocować nad silnikiem.
-Twój warsztat jest spalony.

Raging 03-07-2018 18:14

Karl przytrzymał się ścigacza cybernetyczną ręką, kiedy ten wyrwał mocno w jedną z bocznych alejek. Za załomem szybko zeskoczył z pojazdu. W myślach przeklął Tamrena za głupotę.

- "Tak rozdzielmy się. Spróbuj odwrócić jego uwagę. Ja spróbuje go zajść od strony kontenerów i odstrzelić mu ten cholerny łeb. Na razie zajmijmy się nim, a później pomyślimy o module.".


Rączka spojrzał na wyświetlacz i przekierował drona, tak aby móc spokojnie z góry obserwować plac i śledzić ruchy Piaskowego. Chwile przeanalizował sytuacje z lotu ptaka i rzucił do Ja-Sona.

-"Objedź ten budynek z lewej i skręć w drugą alejkę, powinieneś tam móc zostawić ścigacz i podejść go od tamtej strony. Ja pójdę w prawo, tam powinno dać się przekraść za kontenery ze śmieciami i podkraść się niepostrzeżenie na jego tyły od drugiej strony. Na mój znak, ostrzelaj go abym miał możliwość zaatakować go niepostrzeżenie od tyłu. Miejmy nadzieje, że zdążymy przed jego kumplami i przed glinami"


Karl szybko ruszył po wyznaczonej sobie ścieżce. Miał nadzieje, że zdążą przed glinami. Przez głowę przemknęła mu jeszcze myśl o ostatnich słowach Tamrena o zaopiekowaniu się jego synem. Hm. Znając życie to pewnie młody jeszcze sprzedał ojca. Odegnał szybko myśli z głowy i skoncentrował się z powrotem na zadaniu.

JohnyTRS 03-07-2018 21:10

-Dobra. - Ja-son nie był pewien, ile drogi musi pokonać, ale musiał się spieszyć. Zaczął biec. Robiło się jeszcze mniej ciekawie

Pinn 04-07-2018 13:06

Plan był prosty, lecz ryzykowny. Niemniej nie mieli innej opcji, niż zajść osiłka z obu stron. Ja-Son zostawił swój szybki ścigacz w bocznej alejce, jakiś kot zlustrował go krótko i zniknął w czerń nocy. Na niebie wśród gwiazd, potężny z racji bliskiej orbity księżyc Darudon oświetlał im drogę. Młodszy najemnik słynący z swojej atletycznej kondycji pomknął i po kilkunastu sekundach znalazł się za kontenerami. Wychylając się zobaczył Piaskowego. Wojownik rozglądał się wściekle i był nieco bliżej kontenerów niż kiedy go zostawili. Ja-Son starał się opanować oddech i kiedy tylko uda mu się zobaczyć Karla planował wypluć kilka wiązek laserowych w opancerzonego wroga.


Karl również nie próżnował i przyczajony za rogiem alejki wyjął swój półautomatyczny pistolet 10mm. Dron unosił się dość wysoko na niebie, tak że systemy oznaczyły zarówno wroga jak i przyjaciela. Rączka powolnymi krokami, stąpając jak nocny drapieżnik ruszył cicho i kiedy był dostatecznie blisko, ręką dał znak do ataku. Wtedy Ja-Son przeturlał się jak komandos z niszowego filmu akcji i będąc w przykucnięciu wycelował i wystrzelił z ostrym świstem, podobnym do biczowania. Wiązki trafiły pancerz osiłka tak, że ten ryknął i zaczął szarżować w stronę Ja-Sona- był tak blisko, że postanowił walczyć wręcz. Sugart zaskoczony popędził zrywem przed siebie i mając pewny strzał oddał prawie cały magazynek w odsłonięte plecy Piaskowego. Kule wbiły się jak nóż w masło, wykrzywiając przeciwnika w groteskowej pozie. Jedna z nich trafiła rdzeń kręgowy tak, że padł bez kontroli nóg prosto na ziemię. Latarnia zamrugała złowrogo a piasek z ulicy, w porywie wiatru przeczesał twarz Sugarta. Osiłek wypuścił działko obrotowe z cybernetycznych rąk i próbował złapać oddech plując jasną krwią z przestrzelonego płuca.

Dwójka najemników wykonała dobrą robotę, po raz kolejny udowadniając, że dobra taktyka często pomaga wyjść z opresji, bardziej niż lepszy sprzęt czy większa siła ognia. Ja-Son podszedł do rannego i patrząc pogardliwie, zastanawiał się czy, aby nie dobić Piaskowego lub przesłuchać go zanim umrze. Niestety rozmyślania nad jeńcem przerwały dwójce odległe, ale zbliżające się dźwięki syren Straży Obywatelskiej. Więzienie w Rooster City nie należało do najprzyjemniejszych a wyroki szybko wydawała Rada Miejska złożona z dawnych potomków Korporacji z czasów świetności Darude. Dodatkowym niemiłym faktem, każącym przyspieszyć działania dwójce był fakt, że w Radzie swoje miejsce miał również reprezentant Syndykatu Marsjańskiego. Było mało czasu, ścigacz tkwił w alejce a moduł ważył piętnaście kilo i nijak nie było szans na wygodne przewiezienie go. Dwójka mężczyzn popatrzyła automatycznie na dymiący wrak Marlina i zrobiło im się dziwnie smutno. Trzeba było działać w pośpiechu… znów.

JohnyTRS 04-07-2018 22:26

-Damy radę załadować to cholerstwo na ścigacz? - Ja-son szybko zbliżył się do furgonetki - za bardzo się na tym nie znam, ale z tego pojazdu to już nic nie będzie.

Jego ścigacz miał gigantyczny silnik, za którym było siedzisko dla kierowcy/pilota. Moduł można by było umieścić na nim, gorzej z mocowaniem. Ale tylko tak mogli szybko zwiać z modułem. Ja-son stanął po jednej stronie modułu:
-Pomożesz? Sam tego nie podniosę. Wyrwaliśmy ten moduł Syndykatowi i kosmitom, nie zamierzam rezygnować z forsy.

Tamren nie żyje, trzeba znaleźć kupca.

Raging 05-07-2018 20:53

Karl złapał za moduł i pomógł zanieść go z Ja-sonem do ścigacza tam odmontował linkę z cyberręki i zaczął montować na ścigaczu. W myślach analizując czy może zaufać niedawno poznanemu najemnikowi. No cóż mogli to ukryć to gdzieś tu blisko w śmietniku. Najczęściej pod latarnią najciemniej, ale niech będzie. Zaufa mu.


- Dobra Ja-son wywieź moduł i ukryj go gdzieś, ja postaram ulotnić się z stąd na piechotę. Z dronem obserwującym z góry i bez towaru nie powinienem wzbudzać aż takiego zainteresowania. Spotkajmy się później w barze pod zdechłym Kojotem

Rączka gadał jak najęty cały czas mocując moduł do ścigacza. Miał nadzieje, że znowu ktoś go nie zdradzi, albo Ja-son nie dostanie przypadkowej kulki za nim nie przekaże mu gdzie schował przesyłkę.

- Jeżeli się z stąd zabiorę to postaram się sprawdzić co jest na telefonie Tamrena, udało mi się go wyciągnąć z warsztatu. Może tam być jakiś ślad. Dobra gotowe. Spadaj.


Sam ruszył szybkim truchtem w kierunku odległym od wycia syren, co chwila zerkając na ekran aby dowiedzieć się gdzie jest czysto i czy nie trzeba się gdzieś skryć, aby przeczekać przejazdu glin.

Pinn 06-07-2018 14:04

KARL SUGART

Karl przyśpieszył kroku, kiedy tylko ścigacz Ja-Sona ruszył z donośnym rykiem. Manewrując między ciasnymi uliczkami i prędkimi przejściami między głównymi ulicami, cały czas wspierając się wzrokiem drona udało mu się uciec z miejsca akcji. Raz przeleciał nad nim policyjny krążownik, ale widocznie kierował się do rozbitego Marlina. Udało im się sprawnie zatuszować ślady, znikł moduł- znikł jasny motyw. Ot kolejna potyczka w niekończącej się wojnie gangów.

Powoli wchodził nowy dzień, a Karl w końcu zrozumiał jak bardzo jest zmęczony. Do spotkania w “Pod Zdechłym Kojotem” miał jeszcze dużo czasu. Jego własne mieszkanie i warsztat poszły z dymem, co przeklinał po stokroć, jednak poprzestał żałoby kupując kluski na serze i piwo z automatu. Zastanawiał się czy Ja-Son go nie wykołuje, powoli wciągając długi makaron w sosie. W tym samym momencie, przerywając na chwilę posiłek postanowił sprawdzić telefon martwego już Tamrena.

Większość wiadomości była usunięta, przynajmniej trup miał tyle profesjonalizmu. Ostatnia była od Tammy’ego, bratanka Tamrena o którym wspominał. Zgodnie z domysłami Sugarta, dzieciak sprzedał swojego wujka kiedy przycisnęły go młodociane wersje Piaskowych Synów.

“Wujku grozili mi śmiercią, nie miałem innego wyboru”.

I tym podobne teksty. Nieostrożność miała swoje konsekwencje. Z goryczą, która na moment kazała Karlowi przerwać posiłek nagle piknęła nowa wiadomość. Zdziwiony starszy najemnik sprawdził od kogo pochodzi. O dziwo, był to numer zastrzeżony.

“Słyszeliśmy co się stało. Podjedźcie z modułem do dzielnicy magazynowej koło opuszczonej fabryki Dune Coli, jutro koło wieczora”

Więcej nie było. Karl zastanawiał się czy odpowiedzieć, jednak nie czuł, że tajemniczy kupiec zechce powiedzieć coś więcej. Teraz, gdy rozdzielił się z Ja-Sonem byli w ostrym podziale. On miał kupca, Ja-Son miał moduł. Rączka spojrzał w niebo, prosząc o brak kolejnych komplikacji i starej, sprawdzonej zdrady.


JA-SON B.

Ja-Son pędził, wśród dzikiego pomruku silnika i syczenia dopalaczy jonowych zostawiających czerwoną poświatę. Dużo ryzykował, cały czas narażony na złapanie przez patrol Straży Obywatelskiej. Niemniej w Rooster City, szczególnie kiedy ulice były prawie puste, mało kto trzymał się przepisów drogowych. Na jednym skrzyżowaniu prawie wpadł na elektrycznego minivana, jednak refleks oraz solidne doświadczenie pozwoliły uniknąć mu kolizji. Młody najemnik kierował się oczywiście poza miasto, gdzie łatwo uda mu się zaszyć razem z modułem. W jego głowie, niczym niesmaczna drobinka żaru między zębami, wciąż rozbrzmiewała myśl czy nie zostawić modułu WI dla siebie. Jednak nie miał kupca, i musiał przyznać, że Karl wydawał się porządnym gościem.

Kiedy tylko wjechał na pustynię, ciążące myśli zelżały pozostawiając miejsce szerokiej, rozkosznej wolności, szybkiej jazdy po otwartym terenie. Ja-Son znał jedno dobre miejsce, gdzie uciekał jako dzieciak. Małą opuszczoną oazę składającą się z kilku domów, które opuścili już dawno temu wszyscy jej mieszkańcy kiedy tylko studnia się wyczerpała. Zatrzymał się na małym placu otoczonym okręgiem domami, zszedł z motocykla grawitacyjnego i sprawdził mocowania modułu. Były oczywiście prowizoryczne, lecz idealnie spełniły swoją rolę. Najemnik na wolnym biegu, przeniósł obciążony pojazd do jednego garażu i zastanowił się mocno co należy zrobić.


NIECO PÓŹNIEJ, RANKIEM

W barze “Pod Zdechłym Kojotem” nie było prawie nikogo. Położony w podziemiach emanował cennym chłodem, o który dbała nieco tylko gorzej klimatyzacja. Wnętrze było brudne, stare z ozdobami w stylu dzikiego zachodu. Karl pił kawę patrząc na wypchane trofeum pieska preriowego, nieustannie na niby węszącego swoim fioletowym nosem i dwoma parami oczu. Oprócz milczącego pochmurnego barmana, jedynym klientem był jakiś starzec czytający elektroniczną gazetę. Z tego co widział Karl bez odnowionego abonamentu, ukazującą wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Czekanie, denerwowało najemnika, jednak musiał być cierpliwy licząc na dwie rzeczy- Ja-Son żyje i nie zdradził go. Na telefon Tamrena oczywiście nie doszła kolejna wiadomość, lecz byli blisko zyskania tych cennych 20 tysięcy, dzięki, którym znikną z Darude już na zawsze. Karl popatrzył na wypitą kawę, i miał chęć rzucić kubkiem prosto w głowę wrednie patrzącego się, martwego już zwierzęcia.

JohnyTRS 08-07-2018 13:08

Najtrudniej było opuścić Rooster City. Ja-son lawirując wśród bocznych uliczek miał utrudnioną ucieczką. Gdy tylko wykręcił na ostatnią prostą, dał gazu, po chwili gwałtownie omijając Vana. Nawet się nie popatrzył, gdy tylko było bezpiecznie dał gazu, wynosząc się z miasta. Zatrzymał się dopiero w znacznej odległości, na środku pustyni. Zdjął i przetarł z kurzu gogle, popatrzył na miasto. W czasie pościgu nie patrzył do końca w którą stronę jedzie, podobnie podczas ucieczki. Teraz mógł się zorientować, gdzie jest. Na lewo miał wieżę Corpu, przed sobą podłużny monolit Projektów, na prawo, światła ostrzegawcze małego portu.

Ruszył na wschód i następnie, orientując się według farm i kilku dużych wraków, znalazł właściwe miejsce, budynku do połowy zasypane piachem pustyni. Dość daleko od cywilizacji. Po omacku odszukał właściwy garaż, odkopał drzwi i wprowadził pojazd. Włączył mocniej reflektor. Pomieszczenie nie miało żadnych okien, kilka następnych też. Ruszył na zwiad. Nikogo nie było, nie było też śladów jakiejkolwiek działalności. Miejsce było opuszczone.

Moduł zsunął na metalowy, zabetonowany w podłodze stół. Położył na nim trochę znalezionych śmieci. Dopóki nie będzie wiedział, co dalej, to niech lepiej to tutaj zostanie.

Nad ranem wyprowadził ścigacz. Miejsce leżało w niecce. Ja-son wspiął się na dach jednego z domów, zlustrował okolicę. Horyzont we wszystkich kierunkach czysty. Zeskoczył, zamknął garaż. I włączył ścigacz. Wciskając hamulce, dał pełną moc. Chmura piachu wyrzucana do tyłu skutecznie przykurzyła garaż, kryjąc wszystkie ślady obecności Ja-sona.

Puścił hamulce i wyrwał jak kometa. Zrobił jeszcze pętlę, zanim ruszył do miasta, mając słońce za plecami. Cel: "Zdechły Kojot".


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:01.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172