Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-01-2019, 20:04   #1
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
[solo/SavageStarWars]Spojrzenie w otchłań




Spojrzenie w otchłań
Galaktyka stoi u progu wielkich zmian.
Imperialna flota osłania budowę Drugiej Gwiazdy Śmierci oraz przygotowuje ją na wizytę Imperatora.
Siły Sojuszu Rebeliantów gromadzą się z nadzieją na konfrontację, która może odmienić bieg historii.
Nie są oni jednak jedynymi graczami na tej wielkiej planszy dejaarik.
Inne siły, być może równie mroczne jak sam Imperator, także szykują się do działania.
Zaś LYRIO KHORT, dawniej łowca nagród, obecnie wagabunda i uciekinier, ponownie weźmie udział w wydarzeniach które, choć z pozoru błache, mogą mieć konsekwencje nie mniejsze niż wielkie bitwy…



Koło Podbiegunowe Nal Hutta

Obudził cię ziąb. W pierwszej chwili chciałeś zakopać się głębiej w śpiwór, jednak po ułamku sekundy przyszło otrzeźwienie. Byłeś w swojej kajucie na pokładzie PROROKA. Statek powinien być zamknięty, systemy podtrzymywania życia powinny zadbać o utrzymanie temperatury. Ale czułeś ziąb i co więcej, delikatny podmuch lodowatego powietrza. Dzięki Mocy za drobne przyzwyczajenia, twój blaster w jednej chwili znalazł się w ręce. Odrzucenie śpiwora wystawiło twoje ogrzane ciało na temperatury koła podbiegunowego Nal Hutta. Dygocząc z zimna udało ci się ubrać zbroję i kombinezon. Utracony na Endregaadzie hełm zastąpiłeś drugim, z podobnymi ulepszeniami. Jedynie chwilę zajęło podłączenie się do systemu czujników wewnętrznych statku. Nic. Byłeś sam na pokładzie. A przynajmniej tak mówiły sensory. Wiesz już jednak dobrze, że nie możesz polegać tylko na nich, nie widzą bowiem wszystkiego. Szybkimi krokami skierowałeś się do rampy. Zgodnie ze wskazaniami czujników nie było tu nikogo. Omiotłeś wzrokiem hangar. A właściwie stary magazyn, w tej chwili pełniący rolę hangaru dla twojego statku. Y’toub, gwiazda systemu świeciła jasno, jej światło odbijało się refleksami w śniegu i lodzie pokrywającym warstwami częściowo dziurawe ściany starego magazynu. Przez częściowo wyłamane i nieczynne wrota towarowe roztaczał się widok na cały kompleks.


Orugbunka 3-goba, co luźnym tłumaczeniu oznaczało Przetwórnia Przyprawy nr. 37, zdecydowanie nie tętniła życiem. Niegdyś była to ważna instalacja, służąca do wydobywania i przetwarzania jednej z rzadkich odmian przyprawy, zwanej Białym Mchem. Wielki boom na ten konkretny rodzaj narkotyku niestety skończył się, gdy okazało się, że doszło do nieodwracalnego skażenia złóż, czyniącego dalszą eksploatację niemożliwą. I tak oto instalacja wielkością dorównująca małym miastom, stała się zbieraniną wynajmowanych budynków, warsztatów i magazynów dla tych, których nie było stać na pobyt w lepszym klimacie. A także dla ukrywających się uciekinierów, takich jak ty. Sytuacji nie poprawiał fakt, że ogrzewanie w wielu obiektach miało nieprzyjemny zwyczaj nawalania w najmniej odpowiednim momencie. Wcisnąłeś włącznik mający podnieść rampę, nic się jednak nie stało. Po chwili znalazłeś przyczynę. Z jednego z siłowników wyciekł płyn hydrauliczny i sam siłownik zamarzł. Ostrożności jednak nigdy nie za wiele. Tutaj pełno było istot, dla których statek taki jak PROROK to fortuna przekraczająca wszelkie wyobrażenia. Wywołanie Ziggiego na komunikatorze poskutkowało jedynie pojawieniem się informacji z głównego komputera statku o wiadomościach oczekujących na odczytanie. Pierwsza z nich była od droida, zostawiona około trzech godzin temu.


Panie Lyrio, mamy problemy z siłownikami rampy. W tym klimacie dość prędko się zużywają i muszę jechać po zamienniki. Proszę się nie obawiać, wrócę najpóźniej za kilkanaście minut.



Druga wiadomość została nadana przez Neelę. Gdy włączyłeś odtwarzanie, pojawiła się twarz niebieskoskrórej, młodej Twi’lekanki.



Lyrio? Karabast! Oddzwoń gdy tylko będziesz mógł.



Neela Vao, młoda, zadziorna cwaniara, prawdziwe dziecko ulic Nar Shaddaa, z którą przypadliście sobie do gustu, wyglądała na zmartwioną.
Oceniasz, że tymczasowa naprawa uszkodzenia nie potrwa długo i po kilkunastu minutach uda ci się zamknąć statek, ale potem możesz mieć problem z jego otwarciem.

 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 29-01-2019, 22:31   #2
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=nWnUuosQwZY[/media]

Wstałem. Drobne odłamki ciemności powoli stawały się pylistą świadomością. Przez chwilę nie wiedziałem z czym mam do czynienia, ale następnie zrozumiałem, że to chłód i silny przeciąg. Moja dłoń momentalnie wyciągnęła spod wysłużonej poduszki mój niezawodny blaster. KSM-18 “Kat”. Nielegalny, produkowany ledwie przez rok ciężki pistolet, który dodatkowo zmodyfikowałem. W takim stopniu, że kiedy piłem w kantynie “Yal’Varai” i ten przeklęty Rodianin zarzucił mi kradzież z trudem ogrzewanego powietrza pod jedną z marnych kopuł Orugbunka a ja byłem po trzech podwójnych burbonach z lodem po prostu wycelowałem w pierś tego dzieciaka tak, że odrzuciło go dobre pięć metrów o zardzewiałą ścianę z dymiącą dziurą w brzuchu wielkości piłki lekarskiej.

-Karabast… ech. To nie było rozsądne Lyrio. Miejscowe gangi to frajerzy. Tak… nie rób szumu.

Powiedziałem to do siebie, bo przez ostatnie trzy lata, kiedy dobiłem do trzydziestki przez większość czasu towarzyszyła mi samotność. Musiałem ukrywać się przed Imperialną Służbą Bezpieczeństwa. Przed kimś kto sprawił, że moje dłonie drżały, na czole i policzkach posiadałem poparzenia, a plecy były jednym wielkich pejzażem obrażeń od plecaka rakietowego, który wybuchł po celnym strzale szturmowca śmierci.

Te wspomnienia bolały, bardziej niż blizny. Bolały, bo siedziałem sam na biegunie Nal Hutta od ponad roku. Oczywiście stary dobry, poskładany ze złomu Ziggy był niezawodnym kompanem, ale brakowało mi kogoś z krwi i kości.

Tak poznałem Neele Vao. Niecałe trzy miesiące temu. Niebiesko skóra Twi’lekanka, była zadziornym typem, która całkiem nieźle radziła sobie z życiem i odbieraniem go. Szybko włożyłem kombinezon ochronny a potem nałożyłem na niego czarne jak próżnia kosmiczna cięższe elementy pancerza z usprawnionej durastali. Potem włożyłem napakowany elektroniką hełm, który miał zastąpić mi mój stary stracony na wieży Endergaadu. Na koniec stanąłem przy ścianie i połączyłem pancerz z egzoszkieletem. Po wpięciu portu do tyłu hełmu siłowniki ożyły, oplatając moje opancerzone ciało jak uścisk kochanki. Nie używałem już plecaka skokowego z wiadomych powodów.

Włączyłem szybki skan otoczenia, łącząc się z systemami PROROKA. Nie było nikogo. Tylko dwie wiadomości. Od Ziggy’ego i Neeli. Wszystko wyjaśniło się w połowie. Siłownik hydrauliczny przeciekł i płyn zamarł, co wcale nie było dziwne; czułem mróz aż po szpik kostny. Ktoś jednak mógł wejść na statek, kiedy ja wyjdę z hangaru w starym magazynie. Druga wiadomość pochodziła od… od przyjaciółki, wspierającego cyngla? Nie wiedziałem jak ją nazwać. Nie byliśmy z sobą, była szybka w myśleniu i działaniu, ale niedostępna. Nie wiem nawet czy mnie pociągała w jakimś większym stopniu. Pomyślałem przez chwilę o Navie Norgito. O jej odejściu w ramach idei służby Rebelii. Pewnym wyborze. Myślałem tak góra trzy sekundy, potem wyparłem ją z świadomości skupiając się na pragmatyce obecnej sytuacji. Dwie wiadomości, dwa drobne problemy. Chciało mi się palić, więc otworzyłem dolną część hełmu i wyjąłem czerwone Imperiale. Zapaliłem jednego, od razu się obudziłem. Nie paliłem nawet kiedy brałem Kajdan, ale jakoś tak wróciłem do tego głupiego nałogu. Alkoholizm też lekko mnie trafił, lecz jak wiadomo każdy niesie swoje brzemię.

Postanowiłem- kiedy wyrzuciłem już niedopałek- odezwać się do Neeli.

[Coś się stało? Coś ważnego? Mam drobny problem z rampą. Wyciekł płyn i nie mogę zamknąć tego karabastowego wejścia. Wszystko w porządku?]

Wysłałem wiadomość i usiadłem na skrzyni przed PROROKIEM, czekając na rozwój wypadków. Miałem nadzieję, że nie będzie szybki. Nie byłem już tym niebezpiecznym bandytą jak przed laty. Powoli popadłem w rutynę.

-No Ziggy, do Ciebie też się odezwę, rdzewiaku.

[W porządku Ziggy, kup je za moje kredyty i wróć z częścią. Wypatrz też czy na targu nie kręcą się Rodianie z tego śmiesznego nastoletniego gangu. Ostatnio nieco przesadziłem z zaćmieniem rozsądku. Czekam. Bez odbioru]

Patrzyłem jak wielka gwiazda systemu wpada malowniczo przez dziury w budynku i przez chwilę poczułem jakiś fragment piękna. Minął po paru sekundach zostawiając mnie z suchym papierowym językiem oraz ciężką głową.




PROROK



CIĘŻKI PISTOLET BLASTEROWY KSM-18 "Kat" (Modyfikowany)
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 30-01-2019 o 07:46.
Pinn jest offline  
Stary 31-01-2019, 00:36   #3
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Światło Y'toub wlewało się do środka magazynu przez szpary w suficie i ścianach, grając na bryłach lodu i unoszonych okazjonalnym podmuchem tumanach śniegu. Było biało, czysto, nawet.. pięknie. Promienie słońca rozszczepiały się, pozwalając ci się na chwilę zagubić, zapomnieć o tym gdzie jesteś... Rzeczywistość jednak wraca w najmniej oczekiwanym momencie. Wiadomość od Neeli pojawiłą się dosłownie minutę po wysłaniu twojej. To był pierwszy zły znak...


Dobrze że jesteś, pateesa crispar! Banda durnych sleemo wpadła do warsztatu Draxa i zgarnęła jego, jego sprzęt i frosę. I zgadnij co, twój droid akurat był w środku! Jego też zgarnęli! Śledzę ich, idą w stronę starej rafinerii, mogą mieć melinę w jednej z dużych kopuł. Wysyłam lokalizację.



Rzadko nazywała cię pateesa crispar, z huttańskiego przyjacielski mięśniak, ten który zabija. To zawsze oznaczało kłopoty. Samego Draxa ledwo co kojarzyłeś, większość interesów w kopułach załatwiał Ziggy. Za duże było ryzyko trafienia na kogoś kto czyta Imperialne Builetyny Nagród. I wtedy uświadomiłeś sobie, że Ziggy pisał że będzie z powrotem za 15 minut. Trzy godziny temu.
Wiatr znów powiał, a ty dostrzegłeś plamy czerni, brązu i szarości pod śniegiem. Nie dało się na długo zapomnieć, że ta placówka była niegdyś głównie wydobywczą. Grupka zataczających się dziko ścigaczy przemknęła nad horyzontem, podczas wykonywania karkołomnych akrobacji, prowadzące pojazdy dzieciaki strzelały w niebo i stare budynki, najwyraźniej dla zabawy. Co jak co, ale miejscowe gangi naprawdę nie znały finezji...





 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 31-01-2019, 09:52   #4
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=7V__wGRKQf4[/media]

Popatrzyłem na Y`Toub. Pomarańczowe światło, tańczyło w prześwitach magazynu nagle zupełnie wulgarnie. Trzy lata temu, też tak świeciło na tym starym, przeklętym Nal Hutta. Teraz jednak znajdowałem się na północnym biegunie planety. Śnieg w niektórych miejscach tylko biały, był zżerany przed szaro-czarne plamy po wydobywczej ekspansji, która oczywiście się załamała. Tak samo jak cały glob, stolica Huttów, dawniej Evocar, jej ekosystem zniszczyła nadmierna konsumpcja zasobów i ciężki przemysł praktykowany przez setki lat. Zastanawiało mnie czy Coruscant też jest tak zrujnowany, podobny do Nal Hutta czy Nar Shaadda? Moja rehabilitacja po Endeergadzie miała przebiegać w podziemnym szpitalu Rebeliantów, ale jakiś impuls, którego znaczenie w pewnym sensie rozumiałem, a w większym wyrzucałem z świadomości jak niechciane zwierzę, ostatecznie sprawił, że sam doszedłem do nie tak złej formy- z małą pomocą pakietu programowego Ziggy’ego, który stał się przez to nie tak złym medykiem.

Nagle przyszła wiadomość od Neeli.

[Dobrze że jesteś, pateesa crispar! Banda durnych sleemo wpadła do warsztatu Draxa i zgarnęła jego, jego sprzęt i frosę. I zgadnij co, twój droid akurat był w środku! Jego też zgarnęli! Śledzę ich, idą w stronę starej rafinerii, mogą mieć melinę w jednej z dużych kopuł. Wysyłam lokalizację.]


Poczułem uderzenie gorąca w tym ziąbie. Gniew, nieco mnie rozchwiał. Zaraz też, ku swojemu nieszczęściu zauważyłem, że mój wierny droid znikł trzy godziny temu, chociaż obiecywał być za kwadrans.

-Niech to diabli- powiedziałem i wyjąłem papierosa z suszem z łodyg tba’sco. Paliłem zdecydowanie za dużo, ale był to mój jedyny nałóg, jak na chwilę obecną.

Wnet usłyszałem huk wystrzałów z blasterów, szum silników jonowych i wibrujący pęd repulsorów. Dzieciaki, pewnie jeszcze na przyprawie. Westchnąłem kolejny raz tego poranka, zastanawiając co zrobić z rampą PROROKA. Pytaniem było czy potem uda mi się go otworzyć, czy jeszcze mam czas na naprawę.

Znałem Neele, na tyle iż wiedziałem, że była w gorącej wodzie kąpana, wręcz wrzątku. Traktowała wszystko jak dziką grę, Zabracką ruletkę z antycznym rytualnym rewolwerem. Jeśli tylko ją złapał, chwycił niewyobrażalnie jakiś impuls podążała za nim jak gryzoń zwabiony kawałkiem sera. Po prostu czułem niepokój, że stanie się jej coś złego. To samo dotyczyło Ziggy’ego, który towarzyszył mi od pięciu lat, w tym trzech na wygnaniu.

Czując przypływ motywacji wszedłem do środka statku. Otworzyłem kodem szafkę na broń i wyjąłem EE-3 z lunetą średniego zasięgu oraz doczepianym, jedno ładunkowym granatnikiem. Ciężar od spodu lufy zwiększał nieco odrzut, lecz z egzoszkieletem nie był czymś przeszkadzającym. Złapałem bandolier, włożyłem pięć granatów i trzy magazynki energetyczne (po trzy do “Kata” i trzy do karabinu), następnie przyczepiłem do prawego uda mały przybornik medyka polowego. Przez chwilę zastanawiałem się czy brać FMG-66, ciężki karabin snajperski. Zdecydowałem, że tym razem go wezmę, choćby dam Twi'lekance. Będzie mógł zapewnić Nam dobre wsparcie, szczególnie na otwartym terenie, nie ważne kto będzie z niego strzelał (choć byłem lepszym strzelcem na duży dystans niż Neela). Następnie skierowałem się na mostek. Stojąc przed konsolą włączyłem pełne zabezpieczenia przed intruzami, w tym kodowanie startu, co nieco tylko w małym stopniu uspokoiło moją paranoję.

-Stara, stara rafineria. Duża kopuła. Mniej więcej wiem, gdzie to jest.- powiedziałem z nawyku do siebie i ruszyłem przez niedomknięte wyjście statku. Szybko napisałem wiadomość do towarzyszki, przez holo-panel wyświetlany z prawego przedramienia.

[Neela, nie rób nic głupiego. Nie szarżuj, wiesz o co chodzi prawda? Niedługo tam będę. Zaskoczymy tych drani. Wziąłem ciężki arsenał. Udobrucha Cię to jeśli powiem, że mam pięć granatów i karabin snajperski? Hah, sleemo dostaną za swoje.]


Ostatnie słowa entuzjazmu samego mnie dość zaskoczyły. Obudziła się we mnie adrenalina, zapał do walki. Nie robiłem tego tak dawno- wojenny wir, strzelanina, pełnia życia, mój nurt, który jak sądziłem nieco osłabł. Przyjrzałem się PROROKOWI na pożegnanie jak na ukochaną na terminalu portu gwiezdnego, potem na oranż Y’Toub i po chwili pędziłem, wspomagany serwomotorami do miejsca, o którym mówiła Vao.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 31-01-2019 o 12:31.
Pinn jest offline  
Stary 05-02-2019, 00:11   #5
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację



Okres reonwalescencji przez chwilę przemknął Ci przed oczami gdy zbierałeś sprzęt ze zbrojowni. Chociaż minęło trochę czasu to Twój wierny "Kat" wpasował się do dłoni niczym stary przyjaciel. Poruszyłeś palcami. Wróciły wpomnienia drgawek, jakie miałeś przez tygodnie, miesiące, w końcu dwa lata. Powróciły wspomnienia rekonwalescencji, tego jak ukrywałeś się jedynie z wiernym droidem. Przypominałeś sobie ciemne uliczki, w których stałeś naprzeciw różnych mętów szukających łatwego i zarobku i jedynie siłą słów i charakteru byłeś w stanie przekonać ich do szukania łatwiejszych celów. Modląc się w duchu do Mocy, aby nie nikt nie sprawdził Twojego blefu, gdy całym sobą walczyłeś z drgawkami a ukryty w cieniach Ziggy próbował osłaniać Cię z karabinem. Tym samym któy właśnie podniosłeś do oczu. Tamte czasy już minęły. Bateria broni była naładowana, pojemnik z gazem tibanna pełny. Ziggy pomagał Ci przez cały czas. Teraz nadeszła pora rewanżu. Pora aby wreszcie otrząsnąć się z marazmu wspomnień i mysli o dawnych towarzyszach. Pora, aby Lyrio Khort powrócił do świata. Aby ta banda gangsterów zrozumiała, że zadarła nie z tym, z kim powinna. Granatnik, granaty, wszystko było sprawne. To też robota Ziggiego, uświadomiłeś sobie. Dbał o cały sprzęt, nie tylko o statek.


Neela dobrze ich wystawiła, namiary kierowały Cię prosto w stronę jednej z zamieszkałych kopuł. W pierwszym odruchu chciałeś biec, ale zdałeś sobie sprawę, że nawet ze wspomaganiem siły w zbroi, odległosć jest nieco za duża. Po chwili z rykiem silników nieco starego ale nadal sprawnego ścigacza ruszyłeś w stronę kopuły.




Sam ścigacz nie zwracał uwagi na mróz. Na gorąco zresztą też nie, dlatego go kupiłeś. Stary model, wzorowany jeszcze na konstrukcjach z okresu Starej Republiki. Gdy wyleciałeś z magazynu, kierując się w stronę kopuł, dobiegły Cię stłumione okrzyki uznania. Kilkoro z dzieciaków na swoich ścigaczach pomachało do Ciebie. Widać też umieli docenić klasyki.




Lot trwał kilka minut. Zaparkowałeś pod knajpą prowadzoną przez starego besaliska. Imienia nie znałeś, ale holgramowy szyld wyświetlał nazwę "U Tito". Ważne było natomiast to, że parkowało tu sporo ścigaczy. Wiesz, że swoopgangi nie lubią kradzieży pojazdów, twój też raczej będzie tu bezpieczny.
Po chwili kierowałeś się dalej, w głąb częściowo zniszczonych korytarzy kompleksu.




Za kilkoma zakrętami usłyszałeś za sobą ciche "Psst" i obróciłeś się. Wtedy pojawiła się ona. Fragment ściany odsunął się niczym ruchomy cień i uświadomiłeś sobie, że to Neela. Kontury jej ciała pojawiły się gdy wyłączyła swój przenośny generator pola maskującego. To coś nowego. Słyszałeś, że Imperium kiedyśpróbowało odzyskać technologię z czasów Starej Republiki, umożliwiającej na budowę takich urządzeń, ale do tej pory żadnego nie widziałeś. Jej zresztą też nie. Sensory hełmu nic nie pokazywały, dopiero teraz dały znać, że Neela Vao stoi przed Tobą.



- Dobrze że jesteś. Tam poszli - wskazała ręką na wyjście z korytarza.
Na sesnorach widać już było okolicę. Za korytarzem znajdował się zamieszkały fragment kopuły, wiele pięter, z małymi klitkami mieszkanek jeden obok drugiego.




- Szukamy gangu Gundarków. - usłyszałeś słowa Neeli.
- Są tu w miarę nowi, z tego co się dowiedziałam. Nowi, ale z ambicjami. Zajęli całą tą kopułę. Rodianie, Ludzie, Twi'lekowie, Nikto... podobno prowadzi ich jakiś obcy z nikomu nieznanej rasy. - wydęła kpiąco wargi.
- Pewnie taka gadka, aby odstraszyć konkurencję. Tutejsi widzieli jak zabierali całe sterty łupów wgłąb kopuły, w okolice głównych generatorów ciepła. - Twi'lekanka wskazała kierunek i ruszyła do przodu, ale zatrzymałeś ją ruchem ręki. na sensorach hełmu wyraźnie widziałeś trzy sylwetki, które nie wyglądały jak spokojni mieszkańcy kompleksu. Raczej jak stojący na warcie gangsterzy. Jak mogłeś się spodziewać stali na drodze prowadzącej wprost do serca kopuły.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 05-02-2019, 10:03   #6
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Ruszyłem na śmigaczu RS-4 czując pęd nawet pomimo opancerzenia ciała. Był naprawdę szybki i zwrotny. Kupiłem go za bezcen kilka lat temu. Była to maszyna jeszcze z czasów Starej Republiki. Przynajmniej wtedy zaczęto ją produkować, choć ten model stworzono z lat Wojen Klonów, na tyle na ile mogłem wierzyć cwanemu sprzedawcy z demobilu. Kiedy dobrowolnie wzniosłem się nieco wyżej widziałem całą panoramę miasteczka górniczego. Siedem większych kopuł, rafineria majacząca się w tle jak jakiś kilku ręczny olbrzym a koło niego skromniejsza kopuła. To był mój cel.

Zmniejszyłem przyciskiem moc drobnych czerwonych silników jonowych (niczym u myśliwców TIE) i odległość działania wnoszenia repulsorowego, by zatrzymać się przed barem “U Tito”. To wydawało się niezłe miejsce na zostawienie RS-4, bo spoczywało tu tyle ścigaczy, w większości mocniejszych oraz nowszych od mojego, iż nie musiałem myśleć o dużym ryzyku kradzieży. Odchyliłem przyciskiem dolną część hełmu i wyjąłem czerwonego Imperiala, pozwalając łacie z boku paczki na rozpalenie suszu tba`sco, który słynął z swoich krótkich, ale mocnych efektów orzeźwiających umysł (i wywołujących wieczną chęć kolejnego papierosa).

Zacząłem się głęboko zastanawiać, gdzie może być Vao. Chodziłem w jedną, to drugą stronę czując się jak głupiec. Po chwili zobaczyłem, że za barem “U Tito” znajduje się przykryta kartonem droga prowadząca do starych tuneli. Odchyliłem karton, po czym dla durnej niepoznaki znów odłożyłem go na miejsce. Mój nowoczesny hełm w wielu szczegółach lepszy od tego, który to straciłem na Endeergadzie momentalnie przestawił się do niskiego poziomu oświetlenia. Jedynym naturalnym źródłem fotonów były dziury z tym wąskim nadgryzionym przez czas oraz klimat, korytarzu technicznym dającym blask Y’Toub przez dziury w poszyciu i działające w niektórych miejscach czerwone diody.

Kiedy tak wędrowałem na wpół przygarbiony, nagle serce podskoczyło mi do gardła. Ktoś za moimi plecami, wykonał ruch i “Kat” momentalnie ścisnął mi się w ręce. Potem usłyszałem porozumiewawczy sygnał stworzony przez zaciśnięte usta i odwracając się zobaczyłem, piękną nawet w prawie całkowitych ciemnościach Neelę. Przez chwilę jej sylwetka falowała w iluzji, jakby zaraz miała wydąć się do takich kształtów, że zniknie, rozpadnie się w zagubione falę światła. Szybko uświadomiłem sobie, że to pole maskujące, któremu nawet moje nowoczesne czujniki nie podołały. Słyszałem, że masowo produkowano je w Starej Republice. W dawnych czasach wojny domowej, podobnej do tej, która teraz nastała- tylko coś czułem, że pomimo sukcesów Rebelii to Imperium zawładnie na wieki nad naszymi gwiazdami; najwyżej potem, po śmierci Imperatora gubiąc się na mniejsze skłócone prowincję.

-Dobrze, że jesteś. Tam poszli.- odpowiedziała rzeczowo.



Neela Vao

Ja również stwierdziłem, że cieszę się na jej widok, co przyszło jakoś naturalnie. Vao trzymała swoje dwa blastery, ja za to znosiłem niewygodę trzech broni. Dojście do lokacji gangu okazało się o wiele bardziej ciasne niż sądziłem zabierając EE-3 oraz FMG-66. Równie dobrze mogłem poradzić sobie samym KSM-18, ale myśląc na tą chwilę broń długa mogła również się przydać jeśli rozpęta się chaotyczna awantura.

-Ciebie też dobrze widzieć, Neela. Chodźmy.

Ruszyliśmy jak pustynne żuki w skwarze słońca, wolno piąć się do przodu. Tyle, że tutaj było naprawdę chłodno. Ja musiałem schylać głowę w dół, a drobna Vao zajęła się prowadzeniem naszej drużyny. Miałem wrażenie, że znała już tutejsze tereny. Czego tu kiedyś szukała, pozostawało niewiadomą kwestią. W miarę powolnych postępów czuć było nieco większe ciepło. Hełm pokazywał pięć stopni termicznych na plusie. Mój kombinezon pod pancerzem dostosowywał się do temperatury otoczenia, więc nie miałem powodów do narzekania.

Szliśmy byśmy pewnie dalej, tak nieco ociężali, gdy na przednim perymetrze wprost pięć metrów przed nami ukazały się trzy sygnatury. Zatrzymałem Vao ręką a ta niechętnie stanęła w miejscu.

-Trzy cele. Gangsterzy, jak nic. Zapewne Ci Gundarkowie, o których mówiłaś mi w drodzę… teren jest ich. Mają przewagę liczebną. Poczekajmy, aż sobie pójdą. Zrobimy to po cichu.

Na twarzy Neeli pojawił się grymas rozczarowania. Spojrzała na swoje blastery, potem na trójkę cwaniaków, wyglądając swoimi ciemnymi niebieskimi oczami przez cienką kratkę konserwacyjną.

-Możemy ich zdjąć "po cichu". Wbije tym sleemo, nóż prosto w rdzeń kręgowy. Dawaj Lyrio. Pozwól mi się zabawić.

-Jeden Rodianin, jeden człowiek i Nikto. Nikto to napakowany spaślak, człowiek pali Imperiale- to były jedyne papierosy jakie było można dostać dzięki kontrabandzie na biegunie- a Rodianin pieprzy coś… nie do końca rozumiem ich język.-powiedziałem ponuro.

-Mówi o Ziggym. O jakimś nowym droidzie. To świetnie Lyrio, to świetnie- odparła szepcząc Vao, ale cynizm był bardzo dosadny.

-Bierzemy ich? Zabije człowieka. Ty Nikto, bo jest silny a Rodianina zgarniemy na przesłuchanie.- dodała prędko, bez skrupułów dziewczyna.

Stałem tak w tym półmroku, myśląc co zrobić. Czułem napływ adrenaliny, która wręcz szeptała zmysłowo, błagając stare struny mojej osobowości o rozlew krwi. Docisnąłem jeden z przycisków hełmu robiąc szeroki skan multi-spektralny. Nie było nikogo więcej, przynajmniej w promieniu pięćdziesięciu metrów. Byliśmy na obrzeżach kryjówki Gundarków, więc pewnie ci mężczyźni odeszli szukając nieco prywatności w imię Imperiali i plotek.

-Dobra Vao. Poderżnij gardło człowiekowi, obezwładnij Rodianina dla informacji a ja skręcę kark Nikto.

-Do dzieła, Val Felli- odrzekła Neela z szerokim, złowrogim uśmiechem, co znaczyło w jakimś dialekcie, chyba “kotku”. Nadeszła mnie chęć by spróbować jej atletycznego ciała, szczególnie językiem od dołu ale po chwili automatycznie wkroczyłem w dyscyplinę bojową.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=Js-nFUKamOQ[/media]

Łotrzyca delikatnie odsunęła cienką, zardzewiałą kratkę. Była naprawdę szybka, niczym ja przed wypaleniem mojego neuronalnego dopalacza refleksu. Jak drapieżne, nocne zwierzę zakradła się za plecy gangstera, rasy ludzkiej, który ubrany w pomarańczową kurtkę zdążył tylko odwrócić lekko głowę, tylko po to by nóż zatopił się jak igła w jego szyję. Cios był głęboki, ale część krwi i tak skropiła twarz i ubranie Twi’lekanki. Ja w międzyczasie z nieco mniejszą gracją (kiedy papieros człowieka nie zdążył nawet upaść na dolne kondygnacje), ale większą siłą rzuciłem się do Nikto. Już chciał wyciągnąć swój blaster z przerażeniem na pokrytej grubą, brązową skórą twarzy, lecz dzięki siłownikom z łatwością przytrzymałem tego byka i przyduszając, do momentu bezwładnej uległości skręciłem mu kark. Rozległ się głośny, wyjątkowo nieprzyjemny trzask, który sprawił, iż włosy na rękach stanęły mi dęba. Zabicie bezpośrednio, własnymi dłońmi zawsze jest innym, bardziej dzikim doświadczeniem.

Kiedy próbowałem uspokoić oddech zobaczyłem, że umalowana krwią, niczym bojowym, rytualnym tatuażem Vao trzyma jeden z swoich pistoletów, celując na podłoże w przerażonego, trzęsącego się w panice Rodianina. Był bardzo młody, przynajmniej tak mi się wydawało na tyle, na ile znałem biologię tej rasy. Neela mówiła coś w jego języku a ja włączyłem daleki skan, sprawdzając czy w pobliżu nie ma posiłków. Odezwałem się do przyjaciółki.

-Dowiedz, gdzie trzymają łupy. Potem zabij po cichu. Ciała schowamy do tunelu.- odpowiedziałem bardzo rzeczowo. Czułem jak wracam na dawne bojowe obroty, przy okazji odczuwając podziw do Vao.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 05-02-2019 o 15:36.
Pinn jest offline  
Stary 09-02-2019, 17:14   #7
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
Szybkie i ciche słowa rodianina zagłuszały pracujące systemy kopuły. Obserwowałeś otoczenie, ale wydawało by się, że nikogo nie interesowały wasze działania. Po chwili usłyszałeś stłumiony strzał z blastera i Neela pojawiła się w twoim polu widzenia.
- No popatrz, jednak wiedział coś użytecznego. Podobno wszytko, materiały i droidy, gromadzą w starym centrum magazynowym, niedaleko stąd i szykują do szybkiej wysyłki poza planetę. Ale podobno mają też jakichś... ludzi? Ich z kolei prowadzili w stronę głównego reaktora. Chciałam dowiedzieć się więcej, ale próbował sięgnąć po mój blaster. Do reaktora musielibyśmy windami zjechać kilkaset metrów wgłąb kompleksu... to co robimy? Idziemy po droida czy zobaczyć co robią przy reaktorze?
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 09-02-2019, 19:42   #8
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


HEŁM LYRIO KHORTA- wycofany, mocno zmodyfikowany prototyp dla polowych agentów Imperialnych Służb Bezpieczeństwa.

Mój oddech wrócił do normy, czułem się tylko mocno orzeźwiony, ale z pełną kontrolą i świadomością otoczenia. Chwyciłem “Kata” obejrzałem go w dłoni i uśmiechnąłem się z czeluści hełmu. Po chwili dalekich, przytłumionych rojeń, błagalnego świergotu dało się słyszeć cichy wystrzał z blastera. Szybko zrobiłem “duży” skan, ale nie zaobserwowałem żadnych innych sygnatur, oprócz żółci zgrabnej sylwetki Vao, która zaraz to, z uśmiechem wróciła przekazać mi, czy dzieciak miał coś wartościowego do powiedzenia. Otworzyłem dół maski, nie tyle by zapalić co nabrać bardziej fizycznego kontaktu. Bezwzględne zabójstwo, zawsze dodawało mi otuchy. Wielki wybawiciel Endeergaadu. Poczułem zmieszanie.

-I jak? Wiedział coś?

Neela pokiwała rzeczowo głową i przeszła do obszernej odpowiedzi na moje, krótkie pytanie.

- No popatrz, jednak wiedział coś użytecznego.-wymieniliśmy uśmiechy odsłaniające zęby- Podobno wszystko, materiały i droidy, gromadzą w starym centrum magazynowym, niedaleko stąd i szykują do szybkiej wysyłki poza planetę. Ale podobno mają też jakichś... ludzi? Ich z kolei prowadzili w stronę głównego reaktora. Chciałam dowiedzieć się więcej, ale próbował sięgnąć po mój blaster. Do reaktora musielibyśmy windami zjechać kilkaset metrów w głąb kompleksu... to co robimy? Idziemy po droida czy zobaczyć co robią przy reaktorze?

Zastanowiłem się, opierając o chwiejne barierki, chroniące przed spadkiem za dziurawy, popękany beton czterdzieści metrów niżej. Przybliżyłem to oddaliłem wizję, potem kolejnym ceremonialnym gestem zapaliłem Impreriala i zaciągając się głęboko spojrzałem w ciemno-niebieskie oczy Vao. Znała moje maniery ponieważ wiedziała co one oznaczają. Zwiększenie skupienia, próba uporządkowania faktów.

-Jeśli szykują się do opróżnienia magazynów z łupami, mogą wiedzieć coś czego nie wiemy mi. Nawet lądowanie pieprzonej marynarki Imperium. Kto, to karabast wie. Ostatnio nasłuchiwałem audycji pirackich radio. Na razie dogadują się z klanami i ważniejszymi syndykatami drogą szarej dyplomacji, ale niektórzy mówią, że Światy Jądra powoli szykują się do wojny błyskawicznej.

Przerwałem rozmowę o polityce, bo Neela wzięła, aż ode mnie papierosa, zwyczajnie znudzona słuchaniem o tych sprawach jak to mają w nawyku 21-latki.

-Dodatkowo pewnie jest tam więcej przeciwników. Oczywiście oprócz cyngli trafią się robotnicy, ale poznałem, podobnie jak ty, iż to miejsce, gdzie każdy umie sprzedać choćby kopa w jaja jeśli krzywo na niego spojrzeć.- rzuciłem popiół w czterdziestu metrową przestrzeń w dół. Zawirował. Miłe.- No i mają mój złom. Starego Dobrego Ziggy'ego. Nie przewracaj oczami. “Kontakty Ludzie-Roboty” L.Calrissiana to bestseller w Coruscant Top Stories. Piąte miejsce od dwóch tygodni. Chociaż chodzą plotki, że napisał to pisarz widmo, a Imperialna cenzura podobno chce wycofać to z rynku, po jakiś niedawnych wydarzeniach. Zresztą…

-Zresztą, do diabła Khort!-parsknęła z irytacją Twi'lekanka.- Ratujemy tą puszkę, zabijamy wszystkich, łącznie z robotnikami czy sprawdzamy co z tymi ludzkimi niewolnikami?

-Możemy się podzielić, chociaż uważam, że to nie rozsądne. Przez głębokość stracimy kontakt. Nie wiemy co tam spotkamy. Zróbmy tak. Ja zajmę dogodną pozycję z E-33 a Ty weź te dwa granaty odłamkowe. Idziemy do portu kosmicznego i Ziggy'ego.

Wyjąłem dwie podłużne bryły z bandoliera.

-To niby granaty do wyrzutni karabinowej, ale jeśli zdejmiesz nożem górną osłonę i przetniesz żółty obwód zadziałają jak granaty z trzy sekundowym opóźnieniem. Od momentu przecięcia kabla.

Neela nie zawiodła mnie. Kiwnęła z pełnym zrozumienia i odwagi ruchem komandosa a następnie powiedziała cicho.

-Generator zrobi mnie niewidoczną, przynajmniej na jakiś czas. Choć sądzę, że eksplozje mogą zakłócić działanie zbyt dużym wstrząsem, od huku. Jak daleko mam zajść?

Zgasiłem Imperiala i zastanowiłem się. Zniszczyć statki i zdecydowanie nie dać im czasu na reakcję czy zająć się czystą ewakuacją i możliwością przejęcia pojazdów.

-Masz jakiś plan Lyrio?

-Znajdziesz największe skupisko przeciwników i zabijesz ich jednym granatem. Przed rozpoczęciem szturmu zidentyfikujemy Ziggy’ego. To nasz cel bravo, jego bezpieczne przejęcie. Pierwszym będzie całkowita eliminacja. Drugi granat wrzuć na trap, lub pod zbiorniki paliwa statku.

-Nie dasz mi więcej granatów? Masz jeszcze trzy odłamkowe…- zachmurzyła się Vao, choć wyraźnie już rwała się do walki. Może dziś tu zginiemy? Latało to mi jak jakaś mała asteroida, kosmiczny orbitalny śmieć nad Nar Shaadda.

-Nie. Ty zrobisz tylko zamieszanie, a ja rzucę wtedy na nich wszystko co mam. Kiedy skupią na mnie główną uwagę, ostrzelaj tych którym będziesz mogła wziąć z zaskoczenia w plecy. Kiedy tylko odkryją twoją pozycję, ja znów przejmę inicjatywę, a Ty włączysz kamuflaż. Nie będzie tam więcej niż 10 osób, tak mówi mi intuicja. A robotników pewnie wystrzelamy jak Banthy. I to tyle odprawy, karabast. Bierzmy się do działania.

Kolejne twarde jak durastal skłonienie głowy Vao. Zaczynałem wierzyć, że powoli zaczynami tworzyć dobry zespół.

Włączyłem “tryb turbo” serwomotorów i pędziłem jak szaleniec przed siebie. Za mną, z lekkim wygięciem do przodu leciała Twi’lekanka. Obstawiałem możliwą śmierć i to sprawiało, że pędziłem jeszcze szybciej, pełen wzniosłej, radosnej determinacji.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=CGqwy_DQnS4[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 09-02-2019 o 20:29.
Pinn jest offline  
Stary 16-02-2019, 00:34   #9
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację




Droga hangaru mijała Wam wśród odgłosów stłumionych krzyków, warkotów mechanizmów i cichych szeptów. Mieszkańcy kopuły opłacali się gangom, bo musieli, ale chociaż ich nie kochali, to zdecydowanie nie chcieli im się narażać. Razem z Neelą w szybkim tempie dotarliście do hangaru wskazanego przez Rodianina. Było to dość długie pomieszczenie, którego większą część północnej ściany stanowiło pole energetyczne, otwierane dla przybywających i oddalających się statków. Była tu także niewielka przestrzeń magazynowa oraz terminal przeładunkowy, dawniej służący do przepakowywania przyprawy, a teraz wspierający działania Gundarków. Sam hangar wypełniał niemal całkowicie niewielki frachtowiec, jego dziób znajdował się tuż przy ochronnych ekranach energetycznych, odgradzających wnętrze hangaru od lodowca. Statek właśnie był w trakcie załadunku, transporter towarowy manewrował między dwoma myśliwcami, na twoje oko z czasów Wojen Klonów. Część pomieszczenia była zadaszona, co utrudniało obserwację. Ruszyłeś wzdłuż linii transportowej i wszedłeś na górujący nad nią mostek z metalowej siatki. Nigdzie nie widziałeś Neeli. Doskonale widoczni byli jednak gangsterzy. Ponad dwudziestu Nikto, Rodian ludzi krzątało się po całym hangarze, Początkowo wykrywałeś jedynie dziesięciu, teraz czujniki hełmu wykrywały pozycje wszystkich bez problemów. Tym niemniej, dwójka przeciw dwudziestu to bardzo słabe szanse...
Od razu spostrzegłeś dużą grupę, niedaleko transportera wyładowanego sprzętem i jednego z myśliwców w hangarze. Neela także musiała ich dostrzec. Po dłuższej chwili, gdy już zacząłeś się zastanawiać, czy jednak nie zrezygnowała, ciszę hangaru przerwały dwie eksplozje. Ogarnęły transporter, oraz jeden z myśliwców, obejmując także zgromadzonych wokół nich bandytów. Czworo naprawiających myśliwiec i czwórka ładująca transporter zginęli w eksplozjach, a nawet, jeśli jakimś cudem przeżyli, to w najbliższym czasie nie będą nadawać się do niczego. Eksplozje granatów zapaliły zbiorniki z paliwem transportera i myśliwca, utrudniając poruszanie się po i tak ciasnym wnętrzu hangaru. Od strony statku dobiegły Cię krzyki. Neela nadała pośpiesznie na komlinku:
- Lyrio, chyba będą szli w moją stronę.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 16-02-2019, 19:16   #10
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=5WsCpyasyoI&list=RDRPM1-a0Jqfc&index=7[/media]



-Wybuch, kumulacja agresji, pewny strzał?-


Powietrze w hangarze błyskawicznie zamieniło się z arktycznego ostrza mrozu, w gęsty dym palonych kompozytów, ostrą woń płonącego paliwa i odór smażonych ciał. Moja intuicja tym razem mnie oszukała. Z dziesiątki gangsterów jak lekkomyślnie rzuciłem zamysłem, było ich dwudziestu. Niemniej ośmiu załatwił “wybuchowy” sabotaż Neeli. Miała dziewczyna ikrę, nie umknęło mi to uwadze.

Czułem, że żyję. Adrenalina skakała we mnie jak skoczek pustynny z Jakku. Było to coś czego nie doświadczyłem od dobrych trzech lat. Zawsze potrafiłem zapanować nad wojennym rauszem, jednak teraz wydawał zaciskać się na moich skroniach. Kwestia uśpionych nawyków.

Mój mocno modyfikowany hełm XPR7, filtrował dym z brudnego powietrza a jego czujniki szybko namierzyły całą zgraję Gundarków. Trzymałem mocnym chwytem EE-3 i włożyłem do jego wyrzutni jeden granat odłamkowy. W moim bystrym umyśle (tak kiedyś nazwała go moja eks-dziewczyna) rodził się plan. Zachowaj spokój Khort a może przeżyjecie. Nie chciałem by Neela zginęła przez moją brawurę i to jej życie uznałem za priorytet. Odezwałem się na komlinku, implancie komunikacyjnym wszczepionym za płatkiem prawego ucha:

-Twój kamuflaż nadal działa? Masz w nim dużo zapasów energii? Wycofaj się w bezpieczne miejsce i nie wykonuj żadnych działań. Zregeneruj pole maskujące i przyczaj się. Ja postaram się do nich podejść tak, by mieć pewny strzał. Rozbije ich granatem odłamkowym a potem dobije trzy strzałowymi seriami. Jeśli będą już oszołomieni, ranni i złapię ich w przygwożdżenie, wtedy możesz wesprzeć mnie ogniem. Lecz nie wcześniej, dopóki ich nie rozbije na tyle, by nie mieli Cię za łatwy cel.

Po chwili przerwałem komunikację widząc zbliżające się sygnatury Nikto, Rodian i Ludzi, który pędzili w dość dużej furii do miejsca eksplozji. Jakaś daleka część umysłu skryta poza wirem walki mówiła oskarżycielskim tonem:

“Kolejni sleemo, którzy będą pragnęli Twojej głowy.”

“Wiem, wiem. Ale to koniec z tym sektorem. Pora znów wyruszyć w nieznane… jeśli tylko przeżyjemy”

“Ile oddałbyś za Pannę Vao?”

“Och, zamknij się.”

-Karablast.- powiedziałem cicho, trzymając wizjer hełmu przy lunecie średniego zasięgu doczepioną do EE-3.

Trzy strzałowe serie. Dobry zasięg. Neela tylko się schowaj, a ja wykończę tych durni.




Cytat:
Wyniki kości:

POZIOM TRUDNOŚCI: 4

KOŚĆ UMIEJĘTNOŚCI k10: 2

KOŚĆ FIGURY k6: 3

WYNIK TESTU: Porażka
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 17-02-2019 o 11:45.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172