27-10-2019, 23:41 | #21 |
Reputacja: 1 | Ramirez nienawidził ciszy. Fakt, że w komunikatorach voxowych słyszał komentarze towarzyszy, czy krótkie komendy wcale go nie uspokajał. Nie słyszał Duszy tego Gazowego Olbrzyma. Myślał o nim w ten sposób odkąd tylko wychwycił pierwszy skan. Duch tej maszyny odszedł. I właśnie to najbardziej bolało Tech-kapłana.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
28-10-2019, 17:27 | #22 |
Reputacja: 1 | // Awareness Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 28-10-2019 o 17:29. |
28-10-2019, 19:52 | #23 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
28-10-2019, 21:07 | #24 |
Reputacja: 1 |
|
28-10-2019, 22:25 | #25 |
Reputacja: 1 |
//Rzut na Awareness
__________________ Coca-Cola, sometimes WAR Ostatnio edytowane przez Amduat : 28-10-2019 o 22:31. Powód: zepsuty rzut, dodany link |
29-10-2019, 19:34 | #26 |
Reputacja: 1 |
|
29-10-2019, 23:21 | #27 |
Reputacja: 1 | Adore the Immortal Emperor/ Adoruj Nieśmiertelnego Imperatora For He is our Protector/ Jako, że on jest naszym Obrońcą Admire the Immortal Emperor / Podziwiaj Nieśmiertelnego Imperatora For His Sacrifice to Mankind / Za jego Ofiarę dla Ludzkości Exalt the Immortal Emperor / Wywyższaj Nieśmiertelnego Imperatora For His Strict Guidance / Za jego Ścisłe Wskazówki Revere the Immortal Emperor / Czcij Nieśmiertelnego Imperatora For His Undying Guard / Za jego Wieczną Straż Venerate the Immortal Emperor / Ubóstwiaj Nieśmiertelnego Imperatora For His Holy Wisdom / Za jego Świętą Mądrość Honour the Immortal Emperor / Uhonoruj Nieśmiertelnego Imperatora For Is Eternal Strength / Za jego Nieskończoną Siłę Glorify the Immortal Emperor / Gloryfikuj Nieśmiertelnego Imperatora For His All-seeing Vision / Jako, że jest Wszech Widzący Praise the Immortal Emperor / Chwal Nieśmiertelnego Imperatora For His Unending Rule / Za jego Nieśmiertelne Panowanie Hail the Immortal Emperor / Obwołuj Nieśmiertelnego Imperatora For He is the Lord and Master / Jako, że jest on Panem i Władcą Worship the Immortal Emperor / Uwielbiaj Nieśmiertelnego Imperatora For without Him we are Nothing / Jako, że bez Niego, jesteśmy Niczym* Słowa niczym nieskończona mantra, nie schodziły z ust misjonarza, przez całą podróż promem. Pustka zwyczajnie przerażała mężczyznę. Zamknięte oczy i zaciśnięte dłonie mogły z łatwością, świadczyć o cichej medytacji i skupieniu na modlitwie. Jednak uczucie nieważkości jak i świadomość, że od nicości dzieli go tylko cienki pancerz tej łupinki w której się znajdowali napawał go przerażeniem. Zupełnie jak poprzednim razem. Wtedy usłyszał tylko huk. Krzyki swych towarzyszy w interkomie. Wirujące dookoła w przestrzeni resztki promu. On sam nie potrafiący się zatrzymać, odbijając się od swych martwych braci, odpływając coraz dalej w nicość. Lekki wstrząs sprawił, że Ahalion gwałtownie otworzył oczy a okrzyk przerażenia prawie sam wyrwał się z jego gardła. Dopiero po chwili misjonarz zdał sobie sprawę z faktu, że znów to zrobił. Znów okazał słabość w Jego oczach. Mężczyzna powoli odzyskiwał oddech, powoli wracało do niego gdzie jest i dlaczego. Ostatnie słowa nadal wypowiadanej modlitwy zabrzmiały w jego głowie. Bez Niego nie jesteśmy Niczym. Wylądowali. Kapłan Złotego Tronu zdawał się brać udział w jakimś wyścigu. Wyścigu o ostatnie miejsce, o które zresztą walczył zawzięcie z Exploratorem Ramirezem. Zdecydowanie był osobą poruszającą się nie tylko dość niezgrabnie ale i z pewnym ociąganiem. Co prawda, nie tylko próbował naśladować tych, którzy zdecydowanie wysunęli się na prowadzenie, jak i obierać te same ścieżki i sztuczki, których używali inni. Nie dawało to jednak zawsze pożądanych efektów, a wręcz przeciwnie, często astronauta wymagał pomocy innych. Wybór tego osobnika jako członka wyprawy, na pewno mógł budzić pewne kontrowersje. Kapłan jednak nie przejmował się. Jego dłoń spokojnie, co jakiś czas, upewniała się tylko, że ma łatwy dostęp do miecza, a pojemnik z jego osobistymi przedmiotami jest na swoim miejscu. Kapłan obserwował uważnie. Nasłuchiwał. Czekał.
__________________ "Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius |
30-10-2019, 10:48 | #28 |
Reputacja: 1 | Podróż przez kręgosłup wraku oraz przez jego odnogi, starając się obejść miejsca katastrofy i wynaleźć odpowiednią drogę do zamkniętej, ocalałej przestrzeni statku. A przynajmniej mieli nadzieję, że ocalała - wszak zewnętrzne skany pokazywały "relatywny brak uszkodzeń" w rejonie łącznikowym, a naoczni świadkowie przekonali się inaczej. Problemy ponadto sprawiał mrok, nieobeznanie sporej części ekipy ze środowiskiem zerowej grawitacji oraz wyraźnie wyczuwalne napięcie. Spodziewali się wszystkiego. Coś musiało spowodować, że ten transportowiec pół roku temu zakończył swój żywot w ten sposób. Coś... lub ktoś. Piraci? Mutanci i degeneraci z najniższych, opuszczonych pokładów i stępki? Rywale Sojuszu Cestelle (jeśli tak potężny Wielki Dom Sektorowy mógł mieć jakichkolwiek rywali zdolnych do wykonania takiego atkau)? Heretycy? A może plugawi Xenos? Wszak Orkowie, eldarscy piraci bądź inna swołocz mogła dość swobodnie operować na skraju Imperium, mimo wysiłków patroli Imperial Navy. Albo... moce Osnowy? Ale nie widać było typowych śladów walk. Ani jednej łuski, śladów po pociskach, krwi, ciał. Fakt, że to wszystko mogło wywiać w Pustkę. Mogło też zostać pochłonięte przez plugawe siły z Immaterium, jeśli emiter pola Gellara czy napęd Osnowy doznały awarii. Ale ani astropatka Bellitta, ani nawigatorka Alecto nie wyczuwały żadnych śladów ostentacyjnej Skazy. Większość drużyny skupiła się na mniej lub bardziej dokładnym rozglądaniu się po okolicach i oświetlaniu wszystkiego, co się dało. Niektórzy, jak Maurice, Tytus czy Bellitta obierali przy tym złe kierunki eksploracji, wiodąc na manowce, marnując czas w butlach. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że korytarz czy załom nagle mógł zakończyć się dziurą czy zawaliskiem pełnym potrzaskanych wsporników - albo po prostu ślepym zaułkiem. Każdy statek, mimo utrzymywania pewnych prawideł dot. typu i klasy, był inny - budowany przez inne stocznie, pod okiem różnych majstrów, wreszcie wielokrotnie przerabiany lub reperowany podczas dekad czy nawet wieków służby. Sugerowany, ogólny blueprint danego typu, klasy, wzorca i wersji był jedynie sugestią, punktem zaczepienia, przy badaniu takich wraków. Sytuację ratowali inni, prostując wyprawę odkrywczą i kierując ją z powrotem na właściwe tory. Alecto, Lucius, Ahallion i Christo - szczególnie ci dwaj ostatni - mieli sporo bystrości, szczęścia oraz Łaski Imperatora. Wynajdywali właściwe obejścia, identyfikowali poprawnie miejsca ślepe, prowadzili właściwą ścieżką. Wreszcie dotarli do wrót śluzowych. Wielominutowa analiza auspexowa serwoczaszki potwierdziła, że w śluzie nie ma atmosfery, ale jest zachowana hermetyczność. Manualnie więc, podobnie jak z tą zewnętrzną, otwarto gródź. Wszyscy zapakowali się do środka i, dzięki technomatycznej ekspertyzie Ramireza, zamknęli wrota za sobą. Hermetyczność jednak została przerwana, a za cholerę nie dałoby rady otworzyć specjalnie zabezpieczonych wrót do wnętrza kwater. Dlatego ogarnięto akumulator, odpalając jego mini-rozrusznik i podpinając kablami do sieci. Ramirez wyizolował lokalny system śluzowy, błagając zmartwychwstałe, udręczone Duchy Maszyny. Użył mocy z akumulatora aby domknąć zewnętrzną gródź i, po pobraniu danych ze strony kwater, wtłoczyć atmosferę do śluzy i otworzyć wewnętrzne wrota. Łącznie cała dotychczasowa eksploracja i te mocowanie się ze śluzą trwały coś koło półtorej godziny. Tak się stało. Kwatery od kręgosłupa różniło kilka rzeczy. Nie były uszkodzone w żaden sposób. Prawie wszystko było w należytym porządku, acz kiedy się przemieszczali dalej, widać było porozrzucane tu i tam śmieci. Powietrze było, ale odczyty wskazywały na jego niezdatność do oddychania. Było zużyte. Oczywiście brakowało także mocy i grawitacji. Tutaj również nie było śladu walk, krwi, ciał i tak dalej. Mechanika Rozliczenie Exploration Challenge: Ramirez - Trade (Technomat) z Int 56, rzut 49/56, zdany test, 1 Sukces na poczet Challenge’a. Maurice - Awareness z Per 36, rzut 85/36, niezdany test, 6 Porażek (Standard Failure, czyli niezdany test “po prostu”, bez Degrees of Failure, na poczet Challenges liczy się jako 1 Failure). Tytus - j.w. z Per 43, rzut 53/43, 2 Porażki. Christo - Per 40, 01/40, dorzucimy extra 1 Sukces za 01 i mamy łącznie ich 5. Bellitta - Per 43, 72/43, 3 Porażki. Alecto - Per 50, 15/50, 4 Sukcesy. Lucius - Per 39, 22/39, 2 Sukcesy. Ahallion - Survival z Int 38, rzut 02/38, 4 Sukcesy. 11 Porażek versus 16 Sukcesów. 5 Sukcesów na czysto, czyli dwa powyżej wymaganej wartości. Exploration Challenge ukończony pomyślnie.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 30-10-2019 o 11:11. |
30-10-2019, 21:26 | #29 |
Reputacja: 1 | - Dobra robota. - rzekł Maurice kiedy w końcu dostali się do przedziałów mieszkalnych. - I zostały nam jeszcze cztery i pół godziny zapasu. Co prawda Maurice chciał zbadać każdy kąt wraku, ale jednak pewien cel był i inni utrzymali grupę na odpowiednim kursie. Teraz dostali się blisko miejsca które ich interesowało. - Nie tracić czujności. Idziemy na mostek, potem do przedziału towarowego. - przypomniał reszcie cel wyprawy - Interesują nas zapisy, dziennik pokładowy i towary. Wszelkie ocalałe śluzy również. Z hellgunem w ręku ostrożnie ruszył naprzód omiatając reflektorem wnętrza pomieszczeń i głąb korytarza. Był z natury ciekawski, kiedy już przychodziło do eksplorowania. Chociaż w tym wypadku... może po prostu starał się zamaskować przed wszystkimi że jednak nerwy ma napięte. Bo w ciemnościach korytarzy może się chować wszystko. I to wszystko jeszcze nie pokazało swojej paskudnej gęby. Takie wyczekiwanie bardzo Maurice'a irytowało. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-10-2019 o 21:29. |
31-10-2019, 17:52 | #30 |
Reputacja: 1 | Ahalion przytaknął z aprobatą. Człowiek, który przed chwilą wydał rozkaz reszcie grupy miał oczywiście rację. Właściwie, misjonarz sam chciał to wszystko zaproponować. Zwyczajnie tamten go ubiegł. Kapłan powrócił do swojej modlitwy. W ciszy ponownie sprawdził swój ekwipunek. Zestaw medyczny w tych warunkach był praktycznie bezużyteczny, ale Święty Płomień, potrafiący dać oczyszczenie tak wielu tym, którzy kiedyś zbłądzili, który niósł w sobie słuszny Gniew przeciw tym, którzy ośmielali się podnieść rękę na Boga Imperatora czy jego sługi, to narzędzie, mogło się jeszcze przydać. Ahalion uśmiechał się, gdy mały płomyczek zakwitł na końcu przedmiotu Świętej Łaski. Mężczyzna nie był do końca pewny, jaki efekt może mieć salwa ognia w warunkach nieważkości, był jednak wystarczająco ciekawski, by się przekonać. - Z błogosławieństwem Złotego Tronu i w imię naszej Lady Corax, ruszajmy. - głos kapłana niespodziewanie odezwał się w interkomie, po czym ten ostatni ruszył do przodu. Minęło kilka minut, zanim misjonarz zorientował się, że coś jest nie tak. Przez chwilę nie bardzo potrafił powiedzieć co to, ale w momencie, gdy znów odepchnął się od ściany, usłyszał to. Słaby dźwięk. Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo mu go brakowało. Podróż w przestrzeni, była dla niego nie tylko każdorazowym wyzwaniem. Była też utratą zmysłu słuchu. Za którego to odzyskanie, dziękował teraz Jedynemu. Gdyby tylko mógł, zawrócił by. Gdyby tylko mógł, nie opuszczał by okrętu. Gdyby tylko, to był jego wybór. Marcus nie pozwoli by mu zostać na Błysku. Ahalion wiedział, że musi tu być. Pamiętał by wierzyć Marcusowi, on nigdy się nie mylił. Kapłan płyną powoli w pustce ciemnych korytarzy. Jego wzrok ciekawie badał mijane pomieszczenia, opuszczone kajuty, odnogi tunelu ciągnące się gdzieś dalej, w głąb wraku. Nasłuchiwał. Czekał by ofiarować Świętą Łaskę. W ten czy inny sposób.
__________________ "Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius |