Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-10-2019, 23:41   #21
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ramirez nienawidził ciszy. Fakt, że w komunikatorach voxowych słyszał komentarze towarzyszy, czy krótkie komendy wcale go nie uspokajał. Nie słyszał Duszy tego Gazowego Olbrzyma. Myślał o nim w ten sposób odkąd tylko wychwycił pierwszy skan. Duch tej maszyny odszedł. I właśnie to najbardziej bolało Tech-kapłana.

Kilka razy obijał się o różne śmieci i kawałki blachy. Niestety daleko było mu do Leona, który ze swymi silnikami nie odczuwał stanu nieważkości. On był w tej grupie, która trzymała się bliżej światła i wręcz spowalniała marsz.

Przez pewien czas zastanawiał się, czy na potrzeby transmisji lądowania RT zapuścili na nagraniu dźwięk uderzenia podeszwy buta Lady Corax dla zwiększenia morale? Aż w końcu z niedowierzania zastukał dwukrotnie mechadendrytem o poszycie korytarza.

Zgodnie z jego przewidywaniami nie słyszał nic. Czyli postawienie stopy musieli nagrać jeszcze na Błysku Cieni. Dobrze, niechże tłum się raduje.

Czas biegł nieubłaganie, a oni mieli długą drogę przed sobą. W samym kręgosłupie okrętu jego wiedza na temat budowy tego typu jednostek była nieprzydatna. Ale nieco dalej… na pierwszych rozgałęzieniach… jeżeli tylko tam dotrą, to szyby serwisowe powinny być mniej zniszczone niż główne korytarze. Powinny… jeżeli ma rację, to nadrobią cenny czas. Jeśli się myli… cóż, będą musieli się cofnąć i iść normalną drogą.

Czerwone oko Leona mrugało wyzywająco…

***
Test o wiedzy z zakresu technicznych aspektów statku: Trade Technomat (INT)
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 28-10-2019, 17:27   #22
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Próżnia jak próżnia gówno tu jest,ale nigdzie nie można się poczuć tak wolny od wszelkich praw, zasad i reguł. Pewnie dlatego Tytusa bardziej ciągnęło w tą pustą przestrzeń niż żyć z ciężarem na jakieś planecie.

Ceremonia była nudna, przydługawa i senno robiło się Garlikowi, ale tak nakazuje obyczaj, a służy to dobrze podtrzymaniu ducha załogi i przybliża im sylwetkę Pani kapitan, wiec trza takie rzeczy robić i przecierpieć swoje.

Tytus korzystał ze swojego daru czucia impulsów i lekkich drgań okrętu. Przydaje się do głównie do pilotażu, ale do eksploracji też się nada.
// Awareness
 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 28-10-2019 o 17:29.
Lynx Lynx jest teraz online  
Stary 28-10-2019, 19:52   #23
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
8 Ianuarius 816.M41, wrak zbiornikowca

Śledząc za pośrednictwem modułu łączności komunikację pomiędzy mostkiem Błysku i pilotem lądownika, Christo Barca pozwolił sobie na odetchnięcie z nieskrywaną i szczerą ulgą. Pani Corax powróciła szczęśliwie na pokład fregaty po ceremonii tak krótkiej jak tylko było to możliwe. Gdyby decyzja zależała od seneszala, Barca zapewne nawet by swej mocodawczyni nie fatygował na grożący całkowitym rozpadem wrak. Tradycja tradycją, a bezpieczeństwo swoją drogą - jego zaufani ludzie mogli bez trudu spreparować transmisję z ceremonii przejęcia wraku przez Winter bez potrzeby przewożenia lady Corax na zbiornikowiec.

Teraz nie pozostawało mu nic innego jak zadbanie o własną skórę. W innych okolicznościach bez zastanowienia wróciłby na okręt wraz z kapitan, ale naruszony układ sił na pokładzie zmusił seneszala do postąpienia wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Maurice de Corax.

Nowa nieprzewidywalna zmienna, która zachwiała delikatną równowagą sił wewnątrz kapitańskiej koterii. Dopóki ekscentryczny krewniak lady Winter nie przybył wraz z nią na Błysk, seneszal obstawiał, że dowódcą pokładowego garnizonu pozostanie lojalny wobec niego Drago Vex. Lecz sprawy potoczyły się inaczej i teraz pierwszym oficerem Błysku z namaszczenia kruczowłosej był człowiek, który sprawiał wrażenie niezbyt rozgarniętego zabijaki ze skłonnością do niebezpiecznej brawury. Taki osobnik mógł szybko skupić na sobie nienawiść załogi... albo jej uwielbienie.

Strzegący skrupulatnie swoich wpływów Christo nie mógł sobie zatem pozwolić na działania, które Maurice zdołałby obrócić przeciwko niemu - jak chociażby bezzasadny zarzut tchórzostwa. To dlatego seneszal pocił się teraz w niewygodnym próżniowym skafandrze, jedną rękawicą ściskając bolter, drugą zaś odbijając się delikatnie od pokonywanych przestrzeni. W głośnikach jego hełmu trzeszczały metalicznie głosy pozostałych członków koterii, przerywane ledwie zrozumiałymi transmisjami płynącymi z mostka fregaty.

Pozostawiając torowanie drogi innym zausznikom Winter, Barca trzymał się w tyle grupy próbując zapamiętać układ pokonanych korytarzy. Kosmiczny wrak sprawiał opłakane wrażenie, zionął chłodem kosmosu i zdawał się całkowicie wyjałowiony z życia. Potrzaskany metalowy trup, zamarznięty i skazany na wieczysty dryf w morzu innych wraków.

- Imperator strzeże - mruknął pod nosem seneszal, kiedy światło jego zamontowanej na hełmie latarki omiotło pęki skorodowanych kabli sterczących z rozerwanej ściany na podobieństwo zamarzniętych ludzkich żył.


Rzut na Awareness
 
Ketharian jest offline  
Stary 28-10-2019, 21:07   #24
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Znów tu była. Nieważkość otaczała ją niczym woda. Niepozorna… delikatna… kusiło by się w niej zatracić. Bell wiedziała jednak, że byłoby to wieczne zespojenie. Pamiętała ciała dotknięte palcem próżni. W kosmosie nie było istotne kim byłeś… człowiekiem… orkiem. Osobą naznaczona lub zwyklym ścierwem. Wszystko stawało się krwawą breją.

Bellitta nie słuchała ceremonii. Nie interesowała ją ona, tak jak nie interesowała ją osoba kapitan. Była tylko… sposobem… by podróżować, by obserwować, by słuchać. Rozejrzała się po pozostałych. Ludziach wybranych. Czekała ich kolejna wspólna wędrówka i tak bardzo nie mogła się jej doczekać. Gdy w końcu statek ich szefowej oddalił się w próżnię, mogła się skupić. Cisza. W końcu nic jej nie zakłócało. Żadne trzaski… kroki. Była tylko ona i kosmos.
Swobodnie odpłynęła kawałek, poruszając się tak jak robiła to przez większość swego życia. Jej dłonie i stopy odruchowo odnajdywały miejsca, od których mogła się odbić poruszając się wybranym torem. Jej ślepe oczy wędrowały po najbliższym otoczeniu, starając się wyłapać ciekawych obiektów w ukształtowanym przez osnowę świecie. Słuchała… jak zwykle. Może ktoś z naznaczonych ją zawoła.


Rzut na Awareness
 
Aiko jest offline  
Stary 28-10-2019, 22:25   #25
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
Sens życia i wiara w człowieka nie bierze się z pustki, lecz z pielęgnowania tradycji i ocalania pamięci zbiorowej, która stanowi o przyszłości i wielkości danego rodu lub nacji. Ceremonie, odwieczne tradycje i inne łańcuchy minionych eonów, pętające ludzi w okowy sztywnych norm wedle których mieli istnieć. Spuścizną żywych pozostawało dbanie o pewne niezmienne formy wspólnego życia. Coś stałego, do czego się wraca jak do domu.... nie do miejsca w którym aktualnie się przebywa. Każdy potrzebował namiastki domu, kwestią podejścia było gdzie go szukać. Alecto dom nosiła w sobie, szukała jego fragmentów w otaczającym ją świecie, aby chociaż na moment nomadyczna dusza zaznać mogła ukojenia stabilizacji.
Starodawne rytuały, wymagane. Potrzebne.

Nudne…

Upiornie nudne, lecz należało je wykonać. Tak nakazywały prawo i porządek. Dziedzictwo noszone w krwi ich pani, spisywane na kartach i w logach za każdym razem, gdy jej dłoń zostawiała po sobie ślad w postaci podpisu, bądź kodu genetycznego przynależnego jej linii rodowej. Tej samej, której Alecto z rodu Xan’Tai przysięgła służyć, czasowo czy nie, dała jednak słowo. Tyle starczało obu stronom, na początek. Zaufanie ponoć budowało się z wielkim trudem, natomiast niszczyło z jeszcze większą łatwością.

Ceremonię dało się przeżyć, gdy w najbliższej perspektywie znajdowała się podróż poza Błysk. Poza ich cudowną, lecz jednak klatkę. Dlatego ledwo znalazła się w próżni, mutantka zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Unosiła się w pustce z szeroko rozłożonymi ramionami, zawczasu wyłączając na trochę mikrofon, aby nie zaśmiecać eteru pozostałym. Dla takich chwil czystej wolności, gdy od śmierci dzieli żywe ciało raptem cienka warstwa kombinezonu, warto było przechodzić przez wszelkie przeciwności losu. Do tego widok odległych gwiazd poruszał tęsknotą jedną ze strun w sercu, pragnącym ruszyć ku nim. Dalej i dalej, aż po kraniec pięknego i śmiercionośnego ogrodu. Niestety nie dla samej przyjemności wychyliła nos z Sanktuarium, mieli poważne zadanie od którego dużo zależało.

Spacer trwał krótko, zbyt krótko aby móc się nim w pełni nacieszyć, ale Alecto nie narzekała. Wystarczyła ta odrobina, niewielki okruch aby sprawić że krew szybciej płynęła żyłami. Martwy statek sprawiał przygnębiające wrażenie: ciemny, nieruchomy i zimny w równym stopniu, co reszta ciał dryfująca w małej galaktyce otaczających ich zewsząd szczątków. Włączyła ponownie mikrofon, upewniając się, że nie zacznie niekontrolowanie chichotać. Szaleństwo wszak było u niej rodzinne, pozostali nie musieli się utwierdzać w tym przekonaniu co krok.

Zamiast na błahostkach, skupiła myśli na czekającym zadaniu, mimo że co rusz łapała się myśli czy ich zamaskowany Pierwszy wetknął pod skafander ten swój zabawny, trójgraniasty kapelusz. Że też nie odnotowała tego w hangarze, albo wcześniej… może gdyby dla odmiany nie gapiła się bezczelnie na seneszala, znałaby odpowiedź.

- Wszystko będzie dobrze… - wyszeptała bezdźwięcznie, zagłębiając się w trzewiach martwego kolosa.

//Rzut na Awareness
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR

Ostatnio edytowane przez Amduat : 28-10-2019 o 22:31. Powód: zepsuty rzut, dodany link
Amduat jest offline  
Stary 29-10-2019, 19:34   #26
 
Lisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputację
Gdy tylko udało im się dostać do statku i odegrać szopkę z przejęciem krypy, Lucius wysunął się na czoło grupy. Zerowa grawitacja była dla niego środowiskiem naturalnym. Mimo przewagi nad niektórymi członkami świty, mistrz próżni nie miał zamiaru odłączyć się od oddziału. Nadmiar czasu spowodowany mniejszymi trudnościami w poruszaniu się poświęcał na dokładne badanie otaczającego ich wraku. Światłem z latarek starał się sprawdzać każdy kąt. Równolegle do snopu światła przemieszczał się trzymany w garści pistolet. Gotowa do strzału broń miała za zadanie zneutralizować potencjalne niebezpieczeństwo w zarodku. Druga dłoń spoczywała na rękojeści miecza, gotowa w każdej chwili wysunąć ostrze. Lucius był maksymalnie skupiony, przyciszył nawet głosy współtowarzyszy aby nie rozpraszały go. Eksploracja wraku ogarniętego próżnią była dostatecznie wymagająca bez dodatkowych utrudnień.

Mimo wszystkich obaw prowadzący grupę mężczyzna czuł spełnienie. Dobrowolnie, bez dodatkowych rozkazów przeszedł na szpicę, potencjalnie najniebezpieczniejszą pozycję. Dzięki temu ochraniał mniej wprawnych towarzyszy. Ktoś mógłby powiedzieć, że to głupota. Nie ma sensu narażać życia dla innych. Lucius wyśmiałby takiego osobnika a następnie poświęcił by długie godziny aby przekonać niedowiarka do swojego punktu widzenia. Oddział był wart tyle co jego najsłabsze ogniwo. Jeśli jesteś w czymś dobry to weź na siebie ciężar zadania, aby odciążyć tych którzy mają trudności. Może za chwilę przewrotny los sprawi, że Ty będziesz potrzebował ich pomocy.

/Rzut na Awareness
 
Lisu jest offline  
Stary 29-10-2019, 23:21   #27
 
Cane's Avatar
 
Reputacja: 1 Cane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputację
Adore the Immortal Emperor/ Adoruj Nieśmiertelnego Imperatora
For He is our Protector/ Jako, że on jest naszym Obrońcą

Admire the Immortal Emperor / Podziwiaj Nieśmiertelnego Imperatora
For His Sacrifice to Mankind / Za jego Ofiarę dla Ludzkości

Exalt the Immortal Emperor / Wywyższaj Nieśmiertelnego Imperatora
For His Strict Guidance / Za jego Ścisłe Wskazówki

Revere the Immortal Emperor / Czcij Nieśmiertelnego Imperatora
For His Undying Guard / Za jego Wieczną Straż

Venerate the Immortal Emperor / Ubóstwiaj Nieśmiertelnego Imperatora
For His Holy Wisdom / Za jego Świętą Mądrość

Honour the Immortal Emperor / Uhonoruj Nieśmiertelnego Imperatora
For Is Eternal Strength / Za jego Nieskończoną Siłę

Glorify the Immortal Emperor / Gloryfikuj Nieśmiertelnego Imperatora
For His All-seeing Vision / Jako, że jest Wszech Widzący

Praise the Immortal Emperor / Chwal Nieśmiertelnego Imperatora
For His Unending Rule / Za jego Nieśmiertelne Panowanie

Hail the Immortal Emperor / Obwołuj Nieśmiertelnego Imperatora
For He is the Lord and Master / Jako, że jest on Panem i Władcą

Worship the Immortal Emperor / Uwielbiaj Nieśmiertelnego Imperatora
For without Him we are Nothing / Jako, że bez Niego, jesteśmy Niczym*

Słowa niczym nieskończona mantra, nie schodziły z ust misjonarza, przez całą podróż promem. Pustka zwyczajnie przerażała mężczyznę. Zamknięte oczy i zaciśnięte dłonie mogły z łatwością, świadczyć o cichej medytacji i skupieniu na modlitwie. Jednak uczucie nieważkości jak i świadomość, że od nicości dzieli go tylko cienki pancerz tej łupinki w której się znajdowali napawał go przerażeniem. Zupełnie jak poprzednim razem. Wtedy usłyszał tylko huk. Krzyki swych towarzyszy w interkomie. Wirujące dookoła w przestrzeni resztki promu. On sam nie potrafiący się zatrzymać, odbijając się od swych martwych braci, odpływając coraz dalej w nicość. Lekki wstrząs sprawił, że Ahalion gwałtownie otworzył oczy a okrzyk przerażenia prawie sam wyrwał się z jego gardła. Dopiero po chwili misjonarz zdał sobie sprawę z faktu, że znów to zrobił. Znów okazał słabość w Jego oczach. Mężczyzna powoli odzyskiwał oddech, powoli wracało do niego gdzie jest i dlaczego. Ostatnie słowa nadal wypowiadanej modlitwy zabrzmiały w jego głowie. Bez Niego nie jesteśmy Niczym.

Wylądowali. Kapłan Złotego Tronu zdawał się brać udział w jakimś wyścigu. Wyścigu o ostatnie miejsce, o które zresztą walczył zawzięcie z Exploratorem Ramirezem. Zdecydowanie był osobą poruszającą się nie tylko dość niezgrabnie ale i z pewnym ociąganiem. Co prawda, nie tylko próbował naśladować tych, którzy zdecydowanie wysunęli się na prowadzenie, jak i obierać te same ścieżki i sztuczki, których używali inni. Nie dawało to jednak zawsze pożądanych efektów, a wręcz przeciwnie, często astronauta wymagał pomocy innych. Wybór tego osobnika jako członka wyprawy, na pewno mógł budzić pewne kontrowersje. Kapłan jednak nie przejmował się. Jego dłoń spokojnie, co jakiś czas, upewniała się tylko, że ma łatwy dostęp do miecza, a pojemnik z jego osobistymi przedmiotami jest na swoim miejscu. Kapłan obserwował uważnie. Nasłuchiwał. Czekał.

Tłumaczenie nie jest idealne, wiem.

 
__________________
"Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius
Cane jest offline  
Stary 30-10-2019, 10:48   #28
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Podróż przez kręgosłup wraku oraz przez jego odnogi, starając się obejść miejsca katastrofy i wynaleźć odpowiednią drogę do zamkniętej, ocalałej przestrzeni statku. A przynajmniej mieli nadzieję, że ocalała - wszak zewnętrzne skany pokazywały "relatywny brak uszkodzeń" w rejonie łącznikowym, a naoczni świadkowie przekonali się inaczej.

Problemy ponadto sprawiał mrok, nieobeznanie sporej części ekipy ze środowiskiem zerowej grawitacji oraz wyraźnie wyczuwalne napięcie. Spodziewali się wszystkiego. Coś musiało spowodować, że ten transportowiec pół roku temu zakończył swój żywot w ten sposób. Coś... lub ktoś. Piraci? Mutanci i degeneraci z najniższych, opuszczonych pokładów i stępki? Rywale Sojuszu Cestelle (jeśli tak potężny Wielki Dom Sektorowy mógł mieć jakichkolwiek rywali zdolnych do wykonania takiego atkau)? Heretycy? A może plugawi Xenos? Wszak Orkowie, eldarscy piraci bądź inna swołocz mogła dość swobodnie operować na skraju Imperium, mimo wysiłków patroli Imperial Navy. Albo... moce Osnowy? Ale nie widać było typowych śladów walk. Ani jednej łuski, śladów po pociskach, krwi, ciał. Fakt, że to wszystko mogło wywiać w Pustkę. Mogło też zostać pochłonięte przez plugawe siły z Immaterium, jeśli emiter pola Gellara czy napęd Osnowy doznały awarii. Ale ani astropatka Bellitta, ani nawigatorka Alecto nie wyczuwały żadnych śladów ostentacyjnej Skazy.

Większość drużyny skupiła się na mniej lub bardziej dokładnym rozglądaniu się po okolicach i oświetlaniu wszystkiego, co się dało. Niektórzy, jak Maurice, Tytus czy Bellitta obierali przy tym złe kierunki eksploracji, wiodąc na manowce, marnując czas w butlach. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że korytarz czy załom nagle mógł zakończyć się dziurą czy zawaliskiem pełnym potrzaskanych wsporników - albo po prostu ślepym zaułkiem. Każdy statek, mimo utrzymywania pewnych prawideł dot. typu i klasy, był inny - budowany przez inne stocznie, pod okiem różnych majstrów, wreszcie wielokrotnie przerabiany lub reperowany podczas dekad czy nawet wieków służby. Sugerowany, ogólny blueprint danego typu, klasy, wzorca i wersji był jedynie sugestią, punktem zaczepienia, przy badaniu takich wraków.

Sytuację ratowali inni, prostując wyprawę odkrywczą i kierując ją z powrotem na właściwe tory. Alecto, Lucius, Ahallion i Christo - szczególnie ci dwaj ostatni - mieli sporo bystrości, szczęścia oraz Łaski Imperatora. Wynajdywali właściwe obejścia, identyfikowali poprawnie miejsca ślepe, prowadzili właściwą ścieżką.

Wreszcie dotarli do wrót śluzowych. Wielominutowa analiza auspexowa serwoczaszki potwierdziła, że w śluzie nie ma atmosfery, ale jest zachowana hermetyczność. Manualnie więc, podobnie jak z tą zewnętrzną, otwarto gródź. Wszyscy zapakowali się do środka i, dzięki technomatycznej ekspertyzie Ramireza, zamknęli wrota za sobą. Hermetyczność jednak została przerwana, a za cholerę nie dałoby rady otworzyć specjalnie zabezpieczonych wrót do wnętrza kwater. Dlatego ogarnięto akumulator, odpalając jego mini-rozrusznik i podpinając kablami do sieci. Ramirez wyizolował lokalny system śluzowy, błagając zmartwychwstałe, udręczone Duchy Maszyny. Użył mocy z akumulatora aby domknąć zewnętrzną gródź i, po pobraniu danych ze strony kwater, wtłoczyć atmosferę do śluzy i otworzyć wewnętrzne wrota. Łącznie cała dotychczasowa eksploracja i te mocowanie się ze śluzą trwały coś koło półtorej godziny.

Tak się stało.

Kwatery od kręgosłupa różniło kilka rzeczy. Nie były uszkodzone w żaden sposób. Prawie wszystko było w należytym porządku, acz kiedy się przemieszczali dalej, widać było porozrzucane tu i tam śmieci. Powietrze było, ale odczyty wskazywały na jego niezdatność do oddychania. Było zużyte. Oczywiście brakowało także mocy i grawitacji.

Tutaj również nie było śladu walk, krwi, ciał i tak dalej.



Mechanika

Rozliczenie Exploration Challenge:
Ramirez - Trade (Technomat) z Int 56, rzut 49/56, zdany test, 1 Sukces na poczet Challenge’a.
Maurice - Awareness z Per 36, rzut 85/36, niezdany test, 6 Porażek (Standard Failure, czyli niezdany test “po prostu”, bez Degrees of Failure, na poczet Challenges liczy się jako 1 Failure).
Tytus - j.w. z Per 43, rzut 53/43, 2 Porażki.
Christo - Per 40, 01/40, dorzucimy extra 1 Sukces za 01 i mamy łącznie ich 5.
Bellitta - Per 43, 72/43, 3 Porażki.
Alecto - Per 50, 15/50, 4 Sukcesy.
Lucius - Per 39, 22/39, 2 Sukcesy.
Ahallion - Survival z Int 38, rzut 02/38, 4 Sukcesy.

11 Porażek versus 16 Sukcesów. 5 Sukcesów na czysto, czyli dwa powyżej wymaganej wartości. Exploration Challenge ukończony pomyślnie.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 30-10-2019 o 11:11.
Micas jest offline  
Stary 30-10-2019, 21:26   #29
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Dobra robota. - rzekł Maurice kiedy w końcu dostali się do przedziałów mieszkalnych. - I zostały nam jeszcze cztery i pół godziny zapasu.

Co prawda Maurice chciał zbadać każdy kąt wraku, ale jednak pewien cel był i inni utrzymali grupę na odpowiednim kursie. Teraz dostali się blisko miejsca które ich interesowało.

- Nie tracić czujności. Idziemy na mostek, potem do przedziału towarowego. - przypomniał reszcie cel wyprawy - Interesują nas zapisy, dziennik pokładowy i towary. Wszelkie ocalałe śluzy również.

Z hellgunem w ręku ostrożnie ruszył naprzód omiatając reflektorem wnętrza pomieszczeń i głąb korytarza. Był z natury ciekawski, kiedy już przychodziło do eksplorowania. Chociaż w tym wypadku... może po prostu starał się zamaskować przed wszystkimi że jednak nerwy ma napięte. Bo w ciemnościach korytarzy może się chować wszystko.
I to wszystko jeszcze nie pokazało swojej paskudnej gęby. Takie wyczekiwanie bardzo Maurice'a irytowało.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-10-2019 o 21:29.
Stalowy jest offline  
Stary 31-10-2019, 17:52   #30
 
Cane's Avatar
 
Reputacja: 1 Cane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputacjęCane ma wspaniałą reputację
Ahalion przytaknął z aprobatą. Człowiek, który przed chwilą wydał rozkaz reszcie grupy miał oczywiście rację. Właściwie, misjonarz sam chciał to wszystko zaproponować. Zwyczajnie tamten go ubiegł. Kapłan powrócił do swojej modlitwy. W ciszy ponownie sprawdził swój ekwipunek. Zestaw medyczny w tych warunkach był praktycznie bezużyteczny, ale Święty Płomień, potrafiący dać oczyszczenie tak wielu tym, którzy kiedyś zbłądzili, który niósł w sobie słuszny Gniew przeciw tym, którzy ośmielali się podnieść rękę na Boga Imperatora czy jego sługi, to narzędzie, mogło się jeszcze przydać. Ahalion uśmiechał się, gdy mały płomyczek zakwitł na końcu przedmiotu Świętej Łaski. Mężczyzna nie był do końca pewny, jaki efekt może mieć salwa ognia w warunkach nieważkości, był jednak wystarczająco ciekawski, by się przekonać.
- Z błogosławieństwem Złotego Tronu i w imię naszej Lady Corax, ruszajmy. - głos kapłana niespodziewanie odezwał się w interkomie, po czym ten ostatni ruszył do przodu.



Minęło kilka minut, zanim misjonarz zorientował się, że coś jest nie tak. Przez chwilę nie bardzo potrafił powiedzieć co to, ale w momencie, gdy znów odepchnął się od ściany, usłyszał to. Słaby dźwięk. Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo mu go brakowało. Podróż w przestrzeni, była dla niego nie tylko każdorazowym wyzwaniem. Była też utratą zmysłu słuchu. Za którego to odzyskanie, dziękował teraz Jedynemu. Gdyby tylko mógł, zawrócił by. Gdyby tylko mógł, nie opuszczał by okrętu. Gdyby tylko, to był jego wybór. Marcus nie pozwoli by mu zostać na Błysku. Ahalion wiedział, że musi tu być. Pamiętał by wierzyć Marcusowi, on nigdy się nie mylił.

Kapłan płyną powoli w pustce ciemnych korytarzy. Jego wzrok ciekawie badał mijane pomieszczenia, opuszczone kajuty, odnogi tunelu ciągnące się gdzieś dalej, w głąb wraku. Nasłuchiwał. Czekał by ofiarować Świętą Łaskę. W ten czy inny sposób.
 
__________________
"Life is really simple, but we insist on making it complicated." -Confucius
Cane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172