Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2020, 16:07   #101
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M31, mostek Błysku Cieni

Wielka komnata ukryta głęboko pod pancerzem wieży okrętu wypełniona była nie tylko zgiełkiem krzyżujących się w powietrzu raportów, ale i charakterystycznym smrodem spalonych ludzkich ciał. Pochylony nad głównym holoprojektorem Barca starał się nie zwracać na ten odrażający odór uwagi, ale przychodziło mu to z trudem, ponieważ najbliższy z zabitych potężnym przepięciem serwitorów tkwił w swojej diagnostycznej niszy zaledwie kilka kroków od seneszala.

Christo mógł sobie tylko wyobrażać jakie piekło rozpętało się w tym samym czasie na podpokładach maszynowni. Całkowicie sprzęgnięty z Duchem Błysku, przypominający nieruchomą metalową rzeźbę Ramirez aktualizował przez cały czas status raportów wyświetlanych na holoprojekcji, toteż seneszal wiedział już z grubsza, co się niedawno stało.

Wybuch linii przesyłowej w obrębie pomieszczenia reaktorów. Plazma roztapiająca metal niczym masło, obracająca w popiół instrumenty pomiarowe i ludzkie ciała. Barca wiedział jak wiele czasu potrzeba było, by dokładnie zliczyć straty w sile żywej, ale wstępne szacunki prezbitera mówiły o blisko tysiącu ofiar - i to nie tylko zwyczajnych marynarzy, ale wielu dobrze wyszkolonych i doświadczonych techadeptów.

Akcja ratunkowa nabierała rozpędu, ale Christo nie skupiał swej uwagi na jej szczegółach, tylko na parametrach Pola Gellara. Ochronna bańka zamykająca okręt w kropli rzeczywistości wciąż pozostawała nienaruszona, zasilana z drugiego reaktora kosztem redukcji zasilania systemów energetycznych o mniejszym znaczeniu. Całe sekcje fregaty pogrążyły się w półmroku, stanęły przepompownie wody i recylkulatory powietrza, systemy kanalizacyjne i chłodnie. Cała dostępna moc kierowana była do generatorów Gellara, napędu podprzestrzennego oraz systemów podtrzymywania życia.

I nic nie wskazywało na to, aby w bieżącej chwili Tempest był narażony na szczególne niebezpieczeństwo. Konsekwencje wypadku w maszynowni miały pojawić się później, po opuszczeniu przez Błysk Morza Dusz. W tej chwili seneszal miał na głowie inne zmartwienia niż wyłączony z użytku reaktor.

Tytus Garlik - Nadsternik Tempesta i jeden z najważniejszych członków jego załogi - opuścił za zgodą Ramireza swe stanowisko, by wbrew zdrowemu rozsądkowi wziąć udział w akcji ratunkowej, narażając absolutnie w opinii Christo niepotrzebnie swą własną osobę.

Pomrukując coś pod nosem, seneszal zaczął wstukiwać na pulpicie holoprojektora ciąg instrukcji mających pomóc mu zlokalizować położenie Garlika.


Joer, w najmniejszym stopniu nie przejmuj się opinią Barcy - ten komentarz jest elementem odgrywania osobowości seneszala, będącego człowiekiem bardzo pragmatycznym, często bezwzględnym, a także mającym specyficzny stosunek do zwyczajnej załogi. Ty jako Tytus możesz zadecydować, czy chcesz podnieść swoją reputację w oczach załogantów przewodząc osobiście i na pierwszej linii akcji ratunkowej!


 
Ketharian jest offline  
Stary 13-04-2020, 18:54   #102
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M31, pokład Błysku Cieni

- Zbiorę moich ludzi i udam się osobiście chronić lady Corax, Seneszalu. - Amelia zakończyła rozmowę z Barcą. Następnie zmieniła kierunek biegu i ruszyła do komnaty, w której trzymane były kapsuły z nieprzytomną Lady Kapitan i Misjonarzem. W biegu połączyła się ze swoim adiutantem, Sevestonem Drakiosem.

- Panie Drakios, oddziały w pełnej gotowości, podziel ludzi na dwie grupy, z jedną udasz się na miejsce awarii i weźmiecie udział w akcji ratunkowej, to może być sabotaż. Drugi oddział, naszych najlepszych żołnierzy, wyślij do mnie. Kieruję się właśnie do komnat Lady Corax, bezpieczeństwo Lady Kapitan jest najważniejsze. Niech obstawią korytarz i wejście, ale przypominam o kwarantannie, do komnat Lady nie może nikt wchodzić, bez mojego wyraźnego rozkazu. Melduj mi na bieżąco o rozwoju sytuacji. I zadbaj o bezpieczeństwo Tytusa Garlika, nie chcemy aby panu Nadsternikowi coś się stało. Będziemy w kontakcie.

Przyśpieszyła bieg, w myślach powtarzając swoją mantrę. Musi się uspokoić. To prawdopodobnie tylko awaria, ale w świetle ostatnich wydarzeń lepiej dmuchać na zimne. Seveston sobie poradzi. Jest rozsądny i umie dobrze ocenić sytuację. Teraz Lady Winter jest najważniejsza, muszę się upewnić, że jest bezpieczna.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 26-06-2020 o 23:10.
Lua Nova jest offline  
Stary 14-04-2020, 07:27   #103
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M31, sekcja maszynowni Błysku Cieni

Tytus pomógł usiąść dziewczynie w poszarpanym mundurze na przewalonej beczce. Miała dużo szczęścia. Waląca się rozgrzana do czerwoności belka stropowa tylko pozbawiła ją części nogawek oraz rozpuściła podeszwy. Nie mógł jednak o takim farcie wspomnieć jej towarzysz obecnie przywalony tonami rozgrzanych prętów, którego groteskowo powyginane kończyny wciąż dygotały pośmiertnie.

- Tutaj! Mamy kolejnego! - wykrzyczał zdejmując maskę Tytus, następnie spojrzał na dziewczynę - Masz niesamowite szczęście, jak ci na imię i jaki masz przydział?
- Tarla Berrifolt... zaopatrzenie mesy, poziom 14... - mówiła powoli, ciężko dysząc - ...Gdzie Gottel? Był ze mną... - rozejrzała się oszołomiona.

Tytus tylko przez chwilę się zastanawiał się co obsługa kuchenna robiła w sekcji maszynowni, ale szybko poskładał brakujące części z tonu jej głosu i rozpaczy w oczach. Głupie dzieciaki musiały sobie znaleźć miejsce na schadzki akurat tutaj. I akurat dzisiaj.

To prawda, że podróż przez osnowę jest przerażająca. To fakt, że dyscyplina oraz profesjonalizm są kluczem do odpowiedniego działania jednostki. Ale sternik wiedział, że ludzie, którzy urodzili się w przestrzeni, dla których życie w żelaznych trzewiach kolosalnych statków jest wszystkim co znają, ludzie tacy jak on, budują swoje życie mimo tego. Nadal mają swoje rodziny, przyjaciół, miłości. I wypełniona parą oraz niesamowitą przestrzenią komora głównego napędu może wydawać się najromantyczniejszym dostępnym widokiem.

- Wszystko będzie dobrze, znajdziemy go. - odpowiedział jej pewnie i oddał ją zbliżającym się medykom, którzy zaczęli szybko dokonywać jej triage'u. Tytus odwrócił się gdy odeszli i uderzył pięścią w jeszcze ostały fragment ściany - Psiakrew! - Dyszał ciężko, a kropelki potu spływały mu po nosie. Na jego tak pięknym i dystyngowanym mundurze unosiło się pare tlących się płomyczków, ale był zbyt zmęczony by się nimi teraz zajmował. Napiłby się, bardzo.

Nawet nie zauważył dwóch postaci, które wyrosły nad nim. Ich sylwetki przysłoniły mu całe światło płomieni z którymi walczono rozpaczliwie.
- Nadsternik Tytus Garlik? - zapytał odziany we wspomaganą zbroję mężczyzna. Człowiek Amelii.
- Tak mnie ostatnio nazywają, tak. - odwarknął Tytus, nie miał czasu na formalności i z jakiegoś powodu czyste pancerzyki dwóch puszek przed nim, nieskalane akcją ratunkową tylko go zdenerwowały.
- Mamy rozkaz zapewnić Panu bezpieczeństwo i wsparcie, Sir. - zasalutował drugi z nich - Proszę się nie martwić, akcja ratunkowa przebiega regulaminowo. Zważywszy na Pańskie obrażenia sugerujemy odpoczynek oraz przerwanie Pańskiego udziału. Znaleźliśmy odpowiedni schron dla Pana rangii.

Tytusa na początku zatkało. On miałby stąd teraz uciekać? Teraz? W tak krytycznym momencie? Spojrzał z furią w oczach na obydwu.
- Wiecie, co tam jest? - wskazał palcem w stronę rozszalałych płomieni, z którymi bezskutecznie walczyła teraz ekipa ratunkowa - Tam jest zbiornik paliwa tak wielki, że spokojnie można na nim ugotować ze 4 sekcje. A wiecie co tam jest? - tym razem pokazał nad pożar, na sufit - 4 odcięte sekcje z których dostajemy sygnały o żyjącym personelu. Chyba was do reszty powaliło jeśli myślicie, że stąd teraz po prostu odejdę.

Oba kolosy spojrzały się po sobie niepewnie. Nie były przyzwyczajone do takich interakcji z oficerami.
- Sir, mamy rozkazy, jesteśmy do pańskiej dyspozycji i chodzi nam tylko... - zaczął niepewnie pierwszy z nich.
-Pieprzyć was i pieprzyć wasze rozkazy. Jeśli macie kogoś chronić to chrońcie tych ludzi, którzy zaraz spalą się żywcem. Już! Ta ekipa potrzebują pomocy! - warknął Tytus wstając powoli. Odetchnął dość długo. I przemyślał wszystko. W tym tempie nie zdążą w porę. Gaszenie nie ma już sensu. Jedyna możliwość to spuszczenie paliwa. Zatrze to część z pomp, ale silnik i tak był do remontu. Ramirez go nie polubi za to.

Większy problem jednak stanowił zawór bezpieczeństwa. Systemy sterowania sfajczyło jako pierwsze. Został mechaniczny. Niestety znajdował się on przy zbiorniku. Czyli za jakimiś 50 tysiącami ton labiryntu złożonego z mieszanki rozgrzanej do czerwoności stali oraz wirujących i pękających od ciepła mechanizmów. Piekło. Ale on widział już trasę lotu. Wektor podejścia. Odpowiednie manewry unikowe. Gorzej, że nie miał pod ręką żadnego myśliwca. Tylko siebie.

- Powaleni to jesteśmy my wszyscy. - powiedział pod nosem i puścił się biegiem zaskakując obu żołnierzy. Nim dokładnie zrozumieli jego polecenie już przeskoczył nad płonącą sekcją zniszczonego wózka i zanurkował pod spadającym blokiem napędowym. Wyskoczył i podciągnął się za drabinkę i poczuł jak mimo rękawic rozgrzany metal pali go w dłonie. Dysząc przystanął i nałożył maskę tlenową.

Każda ze spadających części, każdy z ruchomych płomieni, każda nie ogarnięta pożarem platforma była dla niego matematyką, którą trzeba tylko i wyłącznie wyczuć, skorelować i odpowiednio rozplanować. Nic nadzwyczajnego, zwykły lot szkoleniowy na symulatorze, banał - powtarzał sobie. Wszystko porusza się praktycznie w zwolnionym tempie tutaj. Pobiegł wciąż unikając i lawirując między żywym piekłem. Zawór powinien być niedaleko.

 

Ostatnio edytowane przez Joer : 14-04-2020 o 09:49. Powód: oddanie słuszności gwardzistom Amelii
Joer jest offline  
Stary 14-04-2020, 09:09   #104
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Retrospekcja: 14 Martius 816.M41, świątynia Boga-Imperatora na Błysku

Świątynny chór śpiewał od chwili skoku nieustannie, jego członkowie zmieniali się co kilka godzin według rostera, dzięki któremu emitowane przez radiowęzły podniosłe psalmy nie milkły nawet na moment. Słowa opiewające chwałę Złotego Tronu krzepiły serca wszystkich, chociaż nie do końca tłumiły niepokojące dźwięki wydawane przez superstrukturę okrętu. Zanurzony w esencji Morza Dusz, chroniony jedynie niepozorną bańką Pola Gellara, Błysk Cieni parł poprzez wymiar absolutnie jego załodze wrogi i wręcz kipiący przedwiecznym drapieżnym głodem. Poddawana nienaturalnym oddziaływaniom, przeczącym prawom fizyki naprężeniom, konstrukcji fregaty rozciągała się nieznacznie w czasie i przestrzeni, trzeszczała, stukotała, wibrowała nieustannie.

Większość załogantów nie pełniących akuratnie służby tłoczyła się w ścianach wielkiej świątyni i chociaż zaprojektowano ją z myślą o co najwyżej dwóch tysiącach uczestników religijnych ceremonii, teraz siedząca na prywatnej galerii Bellitta odniosła wrażenie, że wyczuwa zbite w ciasny kłąb umysły trzech, może czterech tysięcy. Nie zamierzała weryfikować swoich przypuszczeń sięgając w przestrzeń mentalnym zmysłem, nie w trakcie tranzytu. Śmiertelnicy przebywający w Morzu Dusz zbyt mocno kusili los posługując się niepotrzebnie mocą psioniki w naturalnym środowisku drapieżców Osnowy.

Rozpoczęła się podróż, o której mówiły przepowiednie. Zbliżał się czas gdy wiara ich wszystkich zostanie poddana ocenie. Do tego czekała ją rozmowa, na którą nie do końca miała ochotę. Christo.. był dla niej zagadką. Człowiekiem, którego decyzje były równie niepewne co i istotne dla dobra całej załogi.

Niechętnie opuściła strefę Chóru. Ten świat.. był tak inny. Bogactwo.. słudzy. Nawet sam Christo, który ufał swej doradczyni.. choć jej zazdrość widoczna była jak na dłoni. Seneszal najpewniej wyczuwał jej rozterki, ponieważ wiedziony taktem zaproponował na miejsce spotkania pokładową świątynię. Miejsce kultu Boga-Imperatora było jednym z nielicznych miejsc na pokładzie Tempesta, gdzie Mistrzyni Chóru czuła przynajmniej namiastkę psychicznego komfortu.

Ubrany na czarno mężczyzna wszedł bezszelestnie do salki, usiadł na ławce obok astropatki kładąc bacznie na to, aby jej przez przypadek nie dotknąć - czy to wiedziony szacunkiem czy też może lękający się w głębi serca fizycznego kontaktu z posiadaczem mentalnego daru.

- Witam - powiedział ściszonym głosem - Błogosławieństwo Złotego Tronu z tobą, moja pani. Prosiłaś o spotkanie, dlatego niezwłocznie przybyłem. Czym mogę służyć?

Belitta obróciła głowę. Spojrzała na mężczyznę swoimi swoimi ślepymi oczami.


Nie przejmowała się tym, że Christo mogłoby to obrzydzać lub niepokoić. Dawno pogodziła się z tym jaki stosunek miała do niej większość ludzi. Dopiero po dłuższej chwili opuściła zmęczony wzrok.

- Ułożyłam wróżbę po tym co się wydarzyło - Wyszeptała cicho - Wygląda na to, że mamy więcej niż jednego wroga.. Wrogów z rodu Corax. Widziałam postać o wielu twarzach… spoglądającą w wielu kierunkach. To ona była przyczyną tego co się stało.

Seneszal nic nie powiedział w pierwszej chwili, ale Bel poczuła jak się gwałtownie wzdrygnął, ewidentnie zszokowany jej słowami.

- Wróg wewnątrz rodu? - powiedział po krótkiej chwili milczenia - Jak to możliwe? Czyżby Alecto naprawdę służyła naszym nieprzyjaciołom?

- Nie wiem… wizja mi jej nie pokazała.
- Bel rozejrzała się po przestrzeni kaplicy. - Nie wiem czy miała jakikolwiek związek z tym wszystkim. Przyczyną wielki oszust w szatach Coraxów… skutkiem… postać w złotej masce. Nikt… nie może się dowiedzieć o tym co się stało… nie.. nie jestem pewna… - Jej głos był słabym szeptem. - Widziałam postać szlachcianki w stroju Coraxów… to… to zazwyczaj dobra wróżba, ale… czuję, że musimy na nią zapracować… prawda nie może się wydać… może… może będzie trzeba… podszyć się pod Lady Corax.

Christo zaczął ponownie sprawiać wrażenie całkowicie opanowanego, wyzbytego emocji człowieka, ale Bel mogłaby przysiąc, że słyszy pracujące w jego umyśle trybiki.

- Postać w złotej masce… wróg w szeregach Coraxów… ale to nie może być prawdą - powiedział po chwili namysłu, ostrożnie formułując słowa - Nie potrafię uwierzyć, aby za tym wszystkim stał Maurice de Corax… ale kim jeszcze mógłby być spiskowiec w barwach rodu noszący złotą maskę?

Seneszal podniósł się ze swojego miejsca, promieniując wyczuwalną dla astropatki aurą determinacji. I desperacji.

- Naszym obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa lady Winter i dynastii samej w sobie - oznajmił Barca - Uczynię wszystko, co w mej mocy, aby nie zawieść ani zaufania Winter ani pamięci Gunnara. Pragnę cię prosić jedynie o jedno, pani. Zachowaj prawdę ukrytą w kartach tego wieszczenia dla siebie i dla mnie, dopóki nie uznam, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

Bel spojrzała na seneszal a zszokowana.
- Maurice… Maurice chciał nas uprzedzić. Kazał Lady uciekać. Ta.. ta wiadomość dotarła do mnie gdy nastąpił atak… chciałam o niej porozmawiać z Lady ale… ale było za późno.

- Pamiętaj Christo…
- Bel celowo zwróciła się do mężczyzny przybierając mentorski ton. - Pan daje nam znaki oczekując ich realizacji… Pan nie lubi zwłoki. COkolwiek chcesz uczynić.. Czyń to szybko, bo wielka może być kara za opieszałość.

14 Martius 816.M41, sanktuarium Chóru

Kiedy w rzeczywistym świecie umierają jednocześnie setki śmiertelników, w jego eterycznym odbiciu złudne kształty drapieżców zaczynają się kotłować niczym mięsożerne ryby wyczuwające stadnie kroplę rozchodzącej się w wodzie krwi. Kształty te, najczęściej bezwolne, czasami obdarzone potworną samoświadomością, kotłują się wówczas za Zasłoną próbując ją bezskutecznie rozedrzeć i przejść do świata żywych. Prawa rządzące fizycznym wymiarem niemal nigdy im na to nie pozwalały, ale ludzie obdarzeni talentem mentalnym wyczuwają tę niewidoczną szamotaninę za membraną rzeczywistości.

Sprawy mają się inaczej, kiedy setki śmiertelników umierają w Osnowie. Ta śmierć jest wówczas niczym kropla krwi spływająca prosto do pysków drapieżców. Wprawia ich w amok, doprowadza do szaleństwa. Są wówczas w swoim żywiole, a od ofiar dzieli je jedynie delikatna powłoka Pola Gellara, na którą rzucają się bez opamiętania, raz za razem. Wówczas nawet zwyczajni ludzie potrafią wyczuć ich diaboliczne emocje, a psionicy… psionicy balansują wówczas na granicy życia i śmierci, na granicy zachowania rozumu i obłędu.

Belitta była wraz ze swoimi ludźmi w sali chóru. Siedzieli przy wielkim stole ściskając się mocno za dłonie, starając się nawzajem utrzymać w tej rzeczywistości. Starsza czuła potworny ból w całym ciele. Zdawało się jakby wszystkie jej wewnętrzne organy kurczyły się, krwawiąc przy tym potwornie. Musiała wytrzymać. Musiała to zrobić dla tych młodych, których dłonie teraz ściskała. Bo po jej bokach byli Lorn i Xara. Modliła się za nich wszystkim prosząc o łaskę… o siły niezbędne w tym trudnym czasie. Starała się powstrzymać gromadzące się pod powiekami łzy. Musiała być silna… musiała być silna dla nich.
 
Aiko jest offline  
Stary 14-04-2020, 11:14   #105
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
14 Martius 816.M31, mostek Błysku Cieni

Ramirez analizował sytuację. Morale było istotnym czynnikiem. Dlatego był zadowolony z działań podjętych przez Tytusa. Na tyle, na ile były one pod kontrolą. Był pod tym względem podobny do Lady Kapitan. Ramirez bardzo dobrze pamiętał szturm na Exchenquera. Szturm, w czasie którego Winter Corax biegła ze wzniesionym mieczem przeciwko mutantom. Obok niej jej najbliżsi towarzysze. Ahalion Cane ze miotaczem ognia i Ramirez w pancerzu wspomaganym. Na tyle blisko, żeby interweniować, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jednak o wiele za daleko, żeby Christo Barca czy Amelia de Vries mogli siedzieć spokojnie.

Wszystko dla budowania morale. Zupełnie jak teraz.

Ramirez słyszał jęki Błysku. Maszyna wręcz zalewała się cyfrowymi łzami. Ale uszkodzenia nie były wielkie. Pożar w 4% powierzchni okrętu. Akceptowalne. Nabierało to nieco innego znaczenia gdy przedstawiało się to w liczbach bezwzględnych. 107 000 metrów kawadratowych odciętych przez pożar sekcji maszynowni. 1220 osób, które już mogły być martwe i kolejne 3000 bezpośrednio zagrożone śmiercią. Ale to tylko 4,09% uszkodzeń. Ramirez musiał podejmować decyzje. Nie były one trudne ze względu na zimną kalkulację. Bo czy można ryzykować życie 30 tysięcy załogantów w imię uratowania kilkuset?

Odciął cztery korytarze między generatorem Gellera a segmentem reaktora. Zimna informacja o 227 osobach zamkniętych w sekcji. Można było ich tam zostawić. Można było grać na czas. Zawiesić ich życia na włosku i pozostawiając złudną nadzieję na ratunek z ręki Imperatora. Cztery korytarze i osiem podsekcji maszynowni zostało zablokowanych jedną myślą Ramireza. Jednym “gestem” Ducha Błysku.

Równoległe analizy prowadzone na kogikatorze wskazały coś dużo bardziej niepokojącego.

Prawdopodobna przyczyna uszkodzeń: Sabotaż - 37,4%.

Przyczna dużo mniej prawdopodobna niż wyładowanie Osnowy. Ale zbyt wysoce prawdopodobna, żeby można było ją pominąć.

Specjalista od Osnowy był zamknięty w kokonie nawigatorskim. Jedyną osobą, która jako tako mogła posłużyć Ramirezowi radą była ich Astropatka.

Ramirez zacisnął pięść. Nusfera poczerwieniała jeszcze bardziej. Nie miał podglądu na to gdzie w tej chwili jest kto z oficerów. Wysyłanie wiadomości też mijało się z celem. Wszystkie kanały wypełniały alarmy i wszechobecne komunikaty służb pożarniczych i medycznych.

Ramirez zamiast tego przełączył się do systemu sterowania maszynownią. Garlik i znajdujący się tam ludzie mogli odnotować nagłe włączenie syren alarmowych. Po chwili z lokalnych voxcasterów popłynął głos Szamana Maszyny:

- Panie Garlik, sytuacja jest pod kontrolą. Proszę pokierować ewakuacją. Za czterdzieści pięć minut wypompujemy powietrze z całego obszaru maszynowni. To zapobiegnie rozprzestrzenianiu pożaru.

Czterdzieści pięć minut to sporo czasu. Naprawdę dużo. Ale maszynownia to kilka tysięcy cywilnych techników, servitorów, a także rodzin tych ludzi. Co więcej były tam też ulokowani ich pasażerowie.

- Upraszam otoczyć szczególną opieką naszych gości. Nie znają topografi statku. Ja tymczasem przechodzę do zabezpieczenia generatora Gellera.

227 osób słyszących to w głośnikach przez moment miało w sobie iskrę nadziei. Oto sam Wizjoner Silnika Ramirez ruszał im z pomocą. Byli w najważniejszej części statku. Awaria generatora Gellera w osnowie zabiłaby przecież wszystkich. Czuli się bezpieczni.

Ogień. Nieujarzmiony żywioł dający ludziom nadzieję od tysięcy lat. Ogień rozpraszał ciemność. Ogień odstraszał drapieżniki. Ale ogień wyrywający się spod kontroli stawał się kwintesencją niebezpieczeństwa. Ale ogień wymagał do rozprzestrzeniania się nie tylko paliwa. Wymagał też obecności powietrza.

Ramirez rozluźnił swoje pięści. Zabezpieczył drogę do generatora Gellera. Pozbawił powietrza osiem podsekcji i cztery korytarze. Pozbawił powietrza 227 osób jakie przebywały w tamtym segmencie. Zapaść płuc nie była dużym problemem. Ich ciała powrócą do służby za kilka tygodni. Przynajmniej większości z nich. Straty w sile żywej były więc minimalne w ocenie Adepta Mechanicusa.

- Czterdzieści cztery minuty panie Garlik - rozległo się w voxcasterach.

W nusferze plan ewakuacji powinien właśnie docierać do Luminarza Karrambola i jego ludzi. Część z nich nie potrzebowała powietrza, dlatego Ramirez szczegółówo opisał swój plan, tak, żeby Karrambol mógł pozostawić straż przy swoim transporcie jeżeli uzna to za konieczne. Jednocześnie przedstawił wersję prawdopodobnego w 44% wyładowania osnowy. Nie istniały powody do paniki. W końcu mówili jedynie o 4% uszkodzeń. Liczby nie ulegały emocjom. Podobnie jak Ramirez.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-04-2020, 16:53   #106
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
17 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Walka z ogniem trwała dwa dni, chociaż dzięki logicznym posunięciom prezbitera Ramireza połowę tego czasu zajęło dogaszanie lokalnych pożarów tlących się w pęcherzach tlenowych rozsianych wokół maszynowni. Większość ważnych z punktu widzenia funkcjonowania okrętu podpokładów została poddana dehermetyzacji, a następnie przywrócona do użytku poprzez wtłoczenie do nich na nowo powietrza. W piekło stopionego metalu i strawionych ogniem ludzkich szczątków ruszyły drużyny zahartowanych w podobnych akcjach ratowników, twardych jak stal kobiet i mężczyzn w niewygodnych próżniowych kombinezonach, torujących drogę przez plątaninę złomu postępującym w tyle techadeptom. Zasilany jednym wciąż sprawnym reaktorem, Tempest przecinał wytrwale Morze Dusz.

Wycieńczony szaleństwem akcji ratunkowej, Tytus Garlik próbował przespać większość drugiego dnia operacji, ale wspomnienie uwięzionych w zniszczonych podpokładach ludzi nie pozwalało mu zmrużyć oka. Bez względu na determinację pierwszej fali ratowników, bez względu na ich poświęcenie i posłuszeństwo wobec dowodzącego szpicą Nadsternika, pomoc nie zdążyła dotrzeć do większości wciąż żywych ofiar, zanim na rozkaz techminencji śluzy awaryjne nie zostały otwarte, a strumienie powietrza umknęły w pustkę kosmosu wraz z elementami wyposażenia i członkami załogi. I nie tylko Tytus próbował nie myśleć o tych, którzy wciąż jeszcze żyli, gdy ich ciała przenikały na zewnątrz bańki Pola Gellara.

Drapieżcy Osnowy w końcu doczekali się swej makabrycznej uczty.

Potworna potęga sztormu Chaosu zaczynała powoli słabnąć, chociaż w otchłani Paszczy burze te nigdy nie cichły całkowicie. Targany spazmami eterycznej energii, flagowy okręt Coraxów zagłębiał się coraz bardziej w mało znane dzieciom Imperium zakątki podprzestrzeni.


Sytuacja na pokładzie została opanowana kosztem śmierci blisko tysiąca załogantów. Test Joera dla Ag Tytusa zaliczył trzy porażki, stąd taka interpretacja wyniku – Nadsternik nie zdążył dotrzeć na czas do większości uwięzionych załogantów, nim Ramirez nie poddał ich sekcji dehermetyzacji. Pożary ugaszone, uszkodzony reaktor chwilowo wyłączony z użytku (dla przypomnienia, napęd konwencjonalny do chwili naprawy awarii ma tylko połowę mocy). Smutne wieści również dla Mistrzyni Chóru – Lorn nie przeżył mentalnej konfrontacji z diaboliczną potęgą Wielkiego Sztormu (to ten wynik 98 w teście na WP poszczególnych astropatów). Reszta Chóru trzyma się względnie dobrze.


 
Ketharian jest offline  
Stary 14-04-2020, 21:35   #107
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
17 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni


Opleciony aparaturą podtrzymującą życie Visscher w zasadzie nie zdawał sobie sprawy jak się miała sytuacja na pokładzie Błysku. Nawigator był totalnie skupiony na swoim zadaniu - przeciągnięciu statku do miejsca docelowego. Raporty spływały do niego z mostku, ale Barthellem wpuszczał je jednym uchem a wypuszczał drugim. Były to informacje nieistotne w tej chwili, bo czymże była śmierć tysiąca członków załogi? Czym były pożary na pokładach, uszkodzenia w siłowni?

Niczym.

Niczym w porównaniu z odpowiedzialnością nawigatora za Błysk. I dlatego Visscher nie pozwolił nawet sobie na jakiekolwiek rozluźnienie i dopuszczenie do myśli mogących go zdekoncentrować raportów. Liczyły się tylko powtarzane w nieskończoność mantry i świadomość, że jedynie on i cienkie pole Gellara oddzielają statek od Morza Cahosu
 
8art jest offline  
Stary 15-04-2020, 20:53   #108
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



II - NOWY POCZĄTEK




20 Martius 816.M31, mostek Błysku Cieni

Kiedy Błysk Cieni opuszczał pośród trelu alarmowych dzwonków odmęty Osnowy, wszyscy najwyżsi rangą oficerowie dynastii oprócz Nawigatora znajdowali się na mostku okrętu. W pomieszczeniu panowała pełna skupienia, wręcz nabożna cisza, przerywana jedynie dźwiękiem klaksonów i pomrukami zupełnie nieświadomych powagi chwili serwitorów. Zasiadający na kapitańskim tronie prezbiter Ramirez pozostawał sprzężony z Duchem Tempesta, monitorując wszystkie poczynania dowodzącego obsadą mostka Garlika.

Seneszal Barca stał opodal tronu w towarzystwie Mistrzyni Chóru, obserwując z uwagą odczyty aparatury. Okręt dygotał i trzeszczał przechodząc przez portal wyrwany w Zasłonie ezoteryczną mocą podprzestrzennego napędu. Pokład wibrował pod nogami załogantów, głośniki radiowęzła syczały i piszczały emitując niezrozumiałe szumy.

A potem wszystko ustąpiło. Wibracje, trzaski, radiowe piski. W zamian zastygli w bezruchu ludzie poczuli jakby ktoś ściągnął z ich barków niewidzialny ciężar, oczyścił myśli z przygniatającego je irracjonalnego niepokoju.

Błysk Cieni opuścił Morze Dusz.

- Transfer zakończony - z pyska wokogargulca zawieszonego nad głową Ramireza popłynął bezcielesny głos któregoś z przybocznych służbitów Visschera - Przekazanie kontroli na mostek za trzy, dwa, jeden. Teraz.

- Kontrola przejęta! - zameldowała Marra Korte, głosem pełnym napięcia i ekscytacji, którą podzielali wszyscy zgromadzeni na mostku oficerowie i dygnitarze dynastii - Pole Gellara wyłączone! Aktywacja konwencjonalnych systemów rozpoczęta! Panie Garlik, okręt należy do pana!

Christo Barca poczuł jak jego ciało pokrywa gęsia skórka. Kilkadziesiąt sekund po chwili zakończenia tranzytu było najbardziej niebezpiecznym momentem dla wciąż ślepego i głuchego okrętu. Sensory służące do skanowania rzeczywistej przestrzeni były zupełnie bezużyteczne w Osnowie, były wręcz groźne, ponieważ potrafiły ukazać na swych ekranach obrazy zza Zasłony zdolne w ułamku skorumpować albo zniszczyć zbyt słabe umysły.

Teraz, uruchomione tuż po skoku w materialny wymiar, lada chwila miały ukazać obsadzie mostka pierwsze obrazy kosmosu po przeciwnej stronie Wielkich Burz Osnowy.


Szanowni gracze, witajcie w systemie Furibundus! Za Wami prawdziwe wyzwanie, a przed Wami blask obcych gwiazd. Oddaję okręt w ręce Nadsternika, a sam niedługo podam Wam liczbę PD uzyskanych za zaliczenie pierwszego rozdziału sesji.


 
Ketharian jest offline  
Stary 17-04-2020, 12:14   #109
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Retrospekcja

19 Martius 816.M41, korytarze w okolicy maszynowni
zaadaptowane na tymczasowy magazyn zwłok

9 213 816 M41. Taką datę wedle Imperialnej miary czasu wpisał Ramirez w data slate dzierżonym w lewej dłoni. Nienawidził wprost dat zaczynających się od liczby kontrolnej 9. Liczba kontrolna zwiastująca utratę kontroli. Liczba 8 oznaczała zakres błędu powyżej 11 lat. 9 znaczyła ni mniej ni więcej, że nie wiedzą jaki jest czas. Ale i tak większość załogi mówiła, że jest dziewiętnasty Martius. Miesiąc poświęcony chwale Marsa. Jakże trywialna była idea miesięcy w świecie rozciągającym się na miliony systemów słonecznych. Techprezbiter odegnał od siebie te myśli. Ostatnio zbyt wiele uwagi poświęcał kwestii czasu.

Zamienił eleganckie kapłańskie szaty na strój z czarnego tworzywa przeplatany czerwonymi wzorami i białymi symbolami pieczęci Mechanicusa. Robocze szaty stworzone z myślą o pracy z ludzką materią. Ułatwiały usuwanie krwi i ekskrementów ze swojej powierzchni. Stał tak między rzędami równo ułożonych czarnych worków z tworzywa sztucznego. Ułożone jeden przy drugim z pozostawionymi wąskimi ścieżkami biegnącymi wzdłuż dłuższej ściany pomieszczenia. Wokół unosił się zapach trupów i spalonych ciał. Mieszał się z zapachem oleju. Wielu zabitych było Adeptami Mechanicusa. Blisko połowa z nich przeszła rytuał autosanguinacji, który zastąpił w ich żyłach tak słabą krew uświęconym olejem Omnisjasza. Teraz to było bez znaczenia. Olej mieszał się z krwią na podłodze placówki. Pracowano w systemie trzech zmian żeby tylko przygotować możliwie dużą ilość servitorów.

Straty niestety były ogromne. Wprawdzie setki ludzi zabitych przez odcięcie powietrza była w niemal idealnym stanie, wystarczyło połączyć ich mózgi z przygotowanymi wcześniej implantami korteksowymi. Ale większa część wykazywała uszkodzenia ciała na poziomie ponad 50%. Zostawała więc dla nich przyszłość serwoczaszek i manipulatorów. W najgorszym wypadku uchwytów do sprzętu w segmencie medycznym lub technicznym.

Pięciu Adeptów Mechanicus będzie teraz dzień i noc wszczepiać implanty. Do czasu aż implanty się skończą. Aż dobiją do jakiejś stacji i uzupełnią zapasy.

Ciała, z których nic nie da się odzyskać trafią do spalenia. Niech ich poświęcenie zasili Ducha Maszyny ich Tempesta. Ramirez Przechadzał się powoli, a jego medyczny mechadendryt skanował kolejne ciała. Tak naprawdę przyszedł tu tylko po jedną rzecz. Po Xan, która czekała na niego ułożona na szkarłatnej poduszce. Zabrał ją wraz z litanią inicjującą iskrę życia. Rytuał przeprowadzi w samotności już po wyjściu z Osnowy. Tutaj zaś było zbyt wiele innych serwoczaszek. Niepotrzebny zamęt.

Ramirez przekalkulował wszystkie wydarzenia ostatnich dni. Przeprowadził stosowne symulacje. Czekało go bardzo dużo pracy w najbliższych dniach. Cieszył go ten fakt. Praca z maszynami odciągała uwagę od ludzi i interakcji z nimi. A w tym Szaman Cyberdusz nie był nigdy dobry.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 17-04-2020, 15:42   #110
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
20 Martius 816.M31, mostek Błysku Cieni


- [i] 3... 2... 1... - Odliczał głośno nadsternik uważnie wyczekując momentu zmiany uprawnień na monitorze. Niecierpliwił się, ale też był podekscytowany. Nareszcie coś mógł zrobić. - Przekazanie kontroli potwierdzone. Alarm bojowy. Zaczynamy ludzie!

Tytus paroma przyciskami rozpoczął wcześniej przygotowaną sekwencję wedle tak wnikliwie przygotowanej wcześniej symulacji. Ostatnie pare dni spędzili tylko na ćwiczeniu tej pierwszej minuty po wydostaniu się z osnowy. Jego gojące się wciąż oparzenia piekły go, ale w sposób jaki motywował go bardziej. Teraz był w swoim żywiole.

- Obsługa tarczy, moc 33%, w gotowości na pełną sprawność bojową - zaczął metodycznie wyliczać kolejne punkty symulacji, samemu sprawdzając każdy podsystem oraz monitorując wyniki z każdego aktywnego terminala na mostku - Załączyć sensory w trybie overdrive. Skan podczerwieni na wysokim priorytecie. Chce widzieć pchłę na każdym zadku w promieniu godziny świetlnej.

Moc tarcz na niskim poziomie powinna trzymać ich na niskiej radiacji, oczywiście wszystko co mogło im bezpośrednio zagrażać wykryje ich momentalnie, ale cele dalej będą już miały z tym problemy. Miał taką nadzieje. I miał nadzieję, że nie staje się paranoiczny.

- Silniki manewrowe, wzorzec rose jeden. Główna maszynownia, 50% ciągu - nowy wzór manewru, ochrzczony przez niego "rose jeden" na cześć niedawnych wydarzeń miał wykorzystać w pełni silniki manewrowe do jak najszybszego zwrotu. Będą obracać się jak wygięta śruba powoli acz metodycznie przyspieszając, a ruchy dziobu i rufy będą coraz bardziej chaotycznie, bardziej podobne do szarganego sztormem wraku niż prawidłowej jednostki.

Wiedział, że będą wyglądali śmiesznie, ale mając takie straty mocy na głównym silniku nie mieli szans na zdobycie prędkości, która pozwoliłaby im na chociaż lekką deregulacje systemów naprowadzania potencjalnego przeciwnika. Dlatego będą się obracać tak by nie dało się chirurgicznie strzelać prosto w ich krytyczne systemy. Lepiej się czuć się głupio mając reaktor niż dumnie bez niego.

Widział, że Korte radzi sobie nieźle, sam więc skupił się na całościowym obrazie sytuacji. Paroma ruchami przekierował skany z sensorów na główne ekrany w czasie rzeczywistym. Nie było to potrzebne mu osobiście do niczego, ale była to uprzejmość wobec tych oficerów na mostku, którzy nie siedzieli podpięci do statku bezpośrednio.

Napięcie w nim narastało, choć nic nie wskazywało na to by powinien czuć stres. Wykonał w swoim życiu naprawdę sporo rutynowych lotów, ale jednak za każdym razem czuł z tyłu głowy jakby przygotowywał się do walki. Nie okazywał tego na zewnątrz, na to by nie mógł sobie pozwolić, ale w głębi czaszki jednak zawsze pilnował by jego dłonie mogły momentalnie znaleźć sekwencje potencjalnie ratujące życie statku. Obliczał manewry unikowe aplikowalne do sytuacji tak absurdalnie nieprawdopodobnych, że cieszył się, że nikt nie jest w stanie odczytać jego myśli.

Wszystko powoli wracało pod władanie Tytusa i nareszcie mógł się sprawdzić. Zagłębił się całkowicie w swoją dziedzinę stając się jednym ze statkiem w sposób, który nawet dla kapłanów maszyny był niedostępny.

 

Ostatnio edytowane przez Joer : 17-04-2020 o 17:52. Powód: poprawka edycyjna bo post jest brzydki
Joer jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172