Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-02-2020, 14:13   #21
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Znaleziony nadajnik nie wydał się Lestrii szczególnie podejrzany. Mimo tego nie zamierzała ryzykować. Poza tym nie lubiła gdy ktoś wciubiał nos w jej sprawy. Rozwalenie urządzenia wykonała zatem bez uzgadniania tej kwestii z pozostałymi.
To, że nie zostało ono podrzucone przez koleżków Rogacza wydało się jej kwestią niemal pewną. Założenie go wymagało większej ilości czasu niż ten, który poświęcili na przeszukanie statku. Logicznym zatem wydawało się przyjęcie za pewnik, iż nadajnik ten był tam zainstalowany na polecenie ich zleceniodawcy. Gdyby to było urządzenie standardowo wbudowane w holownik to z pewnością umieszczono by je w innym miejscu. W kokpicie chociażby.
Dalsze poszukiwania nie przyniosły nic nowego. Lesteria uznała więc, że ludzie z Gwardii dostali co chcieli i nie zamierzali sprawiać im dalszych problemów. Niestety, założenie to kłóciło się nieco z jej doświadczeniem. Neri zabrała Rogaczowi pada. Możliwe, że znajdowały się na nim informacje, na których tamtym mogło zależeć. Bezpiecznym zatem założeniem było iż istniała szansa na ich ponowne spotkanie. Może nie w najbliższym czasie, ale… Kwestia stwarzania problemów przez Gwardię została przeanalizowana i werdykt wydany na początku, zmieniony.

Odczekała trochę zanim ponownie zajrzała do kokpitu. Przede wszystkim dlatego, że chciała się upewnić czy sprawdziła cały statek i czy na pewno nic więcej nie zostało w nim zainstalowane. Po drugie, wolała się chwilowo nie pchać nikomu przed oczy, a w szczególności ich jedynemu pilotowi. Nyrhe z pewnością miał teraz sporo na głowie i bez niej, zawracającej mu cztery litery. W końcu jednak nie wypadało czekać dłużej więc…
- Masz chwilę? - zapytała, zatrzymując się tuż po wejściu do kokpitu.

Nyrhe odwrócił się na fotelu pilota, by zobaczyć kto zaszczyca go swoją obecnością. Widząc Nautolankę podniósł tylko palec wskazujący, na znak, żeby chwilę poczekała. Przełączył kilka kontrolek, a następnie odezwał się do unoszącego się w jego pobliżu droida:
- Ejbi, sprawdź proszę silnik nr 1, mam wrażenie, że zaliczył spadek mocy od ostatniego wyjścia z nadprzestrzeni.
Droid zapiszczał, zapewniając że zrozumiał i wyleciał z pomieszczenia, mijając głowę kobiety o centymetry.
- Teraz jestem cały twój - Vicall wyłożył się wygodnie w fotelu, który ustawił przodem do swojego gościa. Ręce założył za głowę. - Czym mogę służyć?

Nautolanka oparła się wygodniej o ścianę.
- W sumie to jeszcze nie zdecydowałam - oświadczyła, wzruszając lekko ramionami. - Na początek kwestia tej małej zabawki, którą znalazłam. Wydaje mi się, że to standardowy nadajnik ale pewności nie mam. No i jest kwestia Rogacza i tych jego “kumpli” z gwardii. Do tego… - Uciekła wzrokiem w bok. - Jest jeszcze kwestia Neri.

- Neri? A co z nią? - zainteresował się Nyrhe.

- Z nią nic - Lestria naprawdę nie czuła się komfortowo w tym temacie, ale też nie poruszanie go nie wchodziło w grę. - Z wami jest problem. Skoro mamy działać jak jedna drużyna to… - kolejne wzruszenie ramion. - Dobrze by było gdybyście sobie nie skakali do oczu.

- Tak, tak, wiem - odpowiedział Nyrhe lekceważąco. - Ale to nie moja wina, okej? To ona się ciągle rzuca o… - zamilkł w pół zdania. - No, w sumie to jest moja wina. Ale nic na to nie mogę poradzić. Próbowałem załagodzić sytuację, a chyba tylko ją zaogniłem.

- Nie jestem ekspertką w tych sprawach ale może zamiast próbować ją ułagodzić po prostu… No wiesz, skorzystasz z jednego z łóżek - dodała, w końcu wracając spojrzeniem na swojego rozmówcę. - Sorry że się wtrącam ale to troszkę męczące już jest. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam.

- Uth eniki - odpowiedział po huttyjsku. - Nie ma sprawy, rozumiem. W końcu tu chodzi też o twoją skórę. Łóżko wchodzi w grę tylko wtedy, gdy dam jej się udusić poduszką, względnie ja uduszę ją, ale postaram się coś wymyślić. Przestrzeń na statku jest ograniczona, więc nigdzie nie ucieknie. Będzie musiała albo ze mną pogadać, albo mnie zastrzelić.

- Podduszanie nie brzmi źle - Lestria zdobyła się na lekki uśmiech. - W razie czego mogę spróbować podziałać za mediatora, gdybyś potrzebował. A zmieniając temat… Tamci z gwardii… Myślisz, że mamy ich już z głowy?

- Karking wie - wzruszył ramionami. - Jeśli czegokolwiek jestem pewien, to tylko tego, że nie byli z gwardii. Ale najwyraźniej polowali na Rogatego, my ich pewnie mniej interesujemy, jeśli w ogóle. Ciekawe, może za tego stoopa była wyznaczona jakaś nagroda? Jak myślisz?

- O cokolwiek chodziło wolał się zabić niż wpaść w ich ręce - odpowiedziała posępniejąc. - Skoro zaś polowali to ciekawi mnie w jaki sposób go w końcu namierzyli. Ktoś obecny na spotkaniu go wsypał? I skąd niby wiedzieli gdzie wyskoczymy? Nie lubię takich niewiadomych bo zwykle później każą za siebie słono zapłacić.

- Fakt, to dobre pytanie. Szkoda, że Rogaty zamiast uchylić rąbka tajemnicy wolał mierzyć do nas z blastera. Może to ma coś wspólnego z tym nadajnikiem, który znalazłaś? Mam nadzieję, że go unieszkodliwiłaś.

- Zaraz po znalezieniu - poinformowała. Nawet jeżeli został tam zainstalowany przez ich zleceniodawcę, to i tak nie lubiła takich numerów. - Może Neri zdoła wyciągnąć jakieś dane. No nic, nie zawracam ci dłużej głowy - uniosła delikatnie kąciki ust w czymś co ewentualnie można było uznać za uśmiech.

- Spoko, polecam się na przyszłość. Poczekaj, eee… - zawahał się. - Długo znasz Neri?

- Parę lat - odpowiedziała zdziwiona pytaniem. - A co?

- Mówiła ci co… Jakby to powiedzieć? Co między nami zaszło?

- Wspomniała to i owo - Lestria odpowiedziała z pewnym ociąganiem.

- Jasne… - Nyrhe myślał przez chwilę gorączkowo. - Jak ona to przyjęła? Znaczy, jak sobie radziła potem?

- Jak przyjęła? Cóż, a nie jest to jasne po tym jak na ciebie teraz reaguje? - odpowiedziała pytaniem po czym westchnęła. - Nie radziła sobie. W końcu doszła do wniosku, że zmiana otoczenia pomoże i zniknęła na rok. Wiesz, nie tylko ona jest na ciebie wkurzona - wypomniała mu.

- Łapię - rzucił krótko i odwrócił z powrotem w stronę pulpitu. - Dzięki wielkie. Nie zatrzymuję cię dłużej.

- Tego łapania nie jestem pewna - Lestri przewróciła oczami, czego na szczęście nie miał okazji zobaczyć. - Wołaj jakbym była potrzebna - dodała i oddaliła się z zamiarem znalezienia sobie czegoś do roboty.

Kolejne godziny spędziła głównie w maszynowni. Hałas nie przeszkadzał jej zbytnio, a już zdecydowanie nie na tyle by zrezygnowała z chwili spokoju. Kłótnie Neri i jej byłego sprawiały, że zaczynała ją boleć głowa. Odbierane emocje z kolei wytrącały ją z równowagi. Uwielbiała Twi'lekankę i nawet pomimo rozłąki, którą przeżyły, Nerin’hashee była dla niej jedną z najbliższych osób. Z tego też powodu widok tej zwykle radosnej istoty miotającej się między gniewem, a smutkiem, sprawiał że Lest miała ochotę komuś przyłożyć. Problem w tym, że o ile była zła na Nyrhego za to jak załatwił sprawę jednocześnie nie była na niego aż tak zła. W pewien sposób rozumiała dlaczego postąpił tak, a nie inaczej. Może dlatego, że to nie o jej złamane serce chodziło. Oczywiście, w życiu by się do tego nie przyznała Nerin, co z kolei sprawiało, że cała sytuacja była jeszcze gorsza.

Spędzone w maszynowni godziny zamieniły się w dni. Lestria starała się jak mogła by nie wchodzić skłóconej parze w drogę. Gdy Neri była w wyjątkowo marnym humorze, starała się jej go poprawić. Z Nyrhe jednak rozmawiała tylko gdy do niej zagadał lub czegoś potrzebowała. Sytuacja ta męczyła i to bardzo. Coraz częściej więc łapała się na tym, że myśli o Nilsie. Co robił, z kim się spotykał, jakie zlecenie podłapał. Świadomość tego, że już tak niewiele brakowało, żeby spłacić kontrakt, dolewała tylko oliwy do ognia. Jak się jednak wkrótce okazało, to co wydawało się nie do wytrzymania dość szybko zmieniło się w coś, co sprawiło, że Lestria miała ochotę walnąć głową w coś twardego, a później tylko bezradnie się roześmiać.




- Wyspana? - Wychodzącą z kokpitu Neri zatrzymała zdążająca w tamtym właśnie kierunku Lestria. Obrzuciła spojrzeniem przyjaciółkę i tylko się uśmiechnęła.
Twi’lekanka przystanęła na chwilę. Nie potrafiła ukryć uśmiechu, mimo iż bardzo się starała.
- No, w sumie to nie do końca - odpowiedziała zgodnie z prawdą - A ty?
Nautolanka pokręciła głową.
- Cóż, nie bardzo miałam okazję iść spać - odparła. - Część sypialna była nieco zajęta. Lepiej? - zapytała, zadowolona że dla odmiany nie odbierałą od przyjaciółki gniewnych fal.
- Zajęte jedno z dwunastu łóżek, zmieściłabyś się wszędzie, tylko nie na tym jednym - rzuciła pogodnie w odpowiedzi. - Lepiej - Neri nie czekała długo, aby odpowiedzieć. Wiedziała jak się czuła, a ukrywanie tego nie miało żadnego sensu. Zastanowiła się chwilę patrząc na Lestrię uważnie.
- Nie jesteś zła czy coś, prawda?
- Nie wiedziałam że lubisz publiczność w trakcie. Zawsze coś nowego - uśmiech Lest pogłębił się nieco. - I tak, jestem co najmniej wściekła. Jak w ogóle mogłaś dopuścić do tego żeby być szczęśliwą. Nie mam pojęcia ale nie tego się po tobie spodziewałam - parsknęła na koniec. - Tylko będzie trzeba ustalić jakieś reguły w kwestii spania - zastrzegła.
- Przecież my nie… - Neri poczuła nagłą potrzebę tłumaczenia się, ale w końcu machnęła ręką, zrozumiawszy, że Lest sobie po prostu robi z niej żarty. Na samą tą myśl zmrużyła gniewnie oczy i skrzyżowała ręce pod piersiami. Na nic jednak były jej udawane fochy, kiedy to twarz ozdabiał nieukrywalny uśmiech zadowolenia.
- Spania czy bzykania? Bo coś czuję, że wcale nie chodzi ci o drzemki… - zlustrowała ją podejrzliwie spojrzeniem złotych oczu.
- Ktoś coś mówił o bzykaniu? - spytał wychodzący z kokpitu Nyrhe. - Wprowadziłem nowy kurs, to pomyślałem skorzystam, póki dają - szczerzył zęby w uśmiechu.
- No tak, teraz będzie chyba gorzej niż na początku - jęknęła Lest. - Spanie mi nie przeszkadza ale coś mi się nie wydaje byście tylko to mieli w planach co jak widać ma potwierdzenie - wskazała palcem na Nyrhego. - Ale cieszę się że już wam lepiej.
- Dzięki - powiedział szczerze Vicall. - Przynajmniej teraz nie muszę się obawiać, że Neri poczęstuje mnie wiązką z blastera w plecy - puścił oko do Twi’lekanki. - A co do tego planowania to damy znać z wyprzedzeniem… Najprawdopodobniej… Być może… No chyba, że pójdziemy na żywioł.
Nie brzmiało to najlepiej, przynajmniej w kwestii szans na spokojny sen ale Lestria tylko pokręciła głową.
- Już ja to widzę… Może lepiej od razu całkiem się przeniosę na dół? - zaproponowała ze śmiechem.
- Do maszynowni? Oj, dajże spokój. Będzie ci tam strasznie niewygodnie. Ciasno, twardo, ostre krawędzie i spory hałas. Weź chociaż jedno łóżko ze sobą - Nyrhe zażartował.
- Ta rozmowa nie jest normalna - stwierdziła Neri z przerażeniem w oczach.
- Hej, to nie mi się zachciało zabaw z jedynym męskim przedstawicielem w grupie na statku, który nie ma prywatnych kabin sypialnych - wytknęła jej Nautolanka, chociaż wytknięcie to ozdobione było śmiechem. - Jedyna wina do której się poczuwam to niechęć podglądania jak sobie… Bzykacie - zerknęła na Nyrhego i nie wytrzymała, parsknęła śmiechem.
- I całe szczęście… - odetchnęła Twi’lekanka - To skoro jesteś na to przygotowana, to może za pięć minut zatkasz uszy i zamkniesz oczy? - dziewczyna przegryzła dolną wargę zerkając na Vicalla.
- Widzisz? Mówiłem, że damy wcześniej znać - Vicall zagarnął ręką Twilekankę i przycisnął do własnego boku. - Na twoim miejscu spieszyłbym się z tym zatykaniem i zasłanianiem - rzucił do Lestrii.
Nerin'hashee zawiesiła zahipnotyzowane spojrzenie na twarzy Łowcy.
- To gdzie najpierw? Lestria da nam każde pomieszczenie, nie musimy się już kitrać po maszynowni lub udawać, że bierzemy prysznic - nie oderwała od niego rozmarzonych ocząt.
- Idźcie już sobie, co? - zaproponowała Nautolanka nie mogąc podjąć decyzji czy śmiać się czy jednak walnąć głową w ścianę.
- No to idziemy - oznajmił wesołym głosem Nyrhe. - Ale tego prysznica to ja nie odpuszczę - obiecał Neri, prowadząc ją w stronę schodów.



Nyrhe pstryknął kilka przełączników, wyłączając hipernapęd i włączając silniki. Przez iluminator mógł podziwiać zielono-niebieską planetę. Ansion. Nacisnął przycisk łączności i powiedział, wiedząc że jego głos rozejdzie się po wszystkich pomieszczeniach na statku, być może z wyłączeniem maszynowni.
- Uwaga, tu mówi kapitan. Dotarliśmy na miejsce, zapraszam serdecznie piękne panie do kokpitu na kieliszek szampana z tej okazji. Dziękujemy za skorzystanie z linii Vicall & Co. Mamy nadzieję, że jeszcze do nas wrócicie. Nie zapomnijcie umieścić pozytywnych opinii na nasz temat w holonecie. Przy okazji możecie załatwić tego szampana. Czekam w kokpicie.
Twi'lekanka przyszła jako pierwsza, gdyż jeszcze przed chwilą rozgrywała partię holoszachów z Droidem. Chętnie stwierdziłaby, że przyjemnie przy okazji było z nim porozmawiać, niestety niewiele rozumiała, a szarady w postaci slajdów z hologramów nie zawsze udawało jej się odgadnąć.
- Przestań się wydurniać, bo Lesti wkurzysz - ostrzegła go z udawaną powagą, kiedy lekkimi krokami zbliżała się do mężczyzny. Jej biodra jak zawsze zostały wprowadzone w kołyszący się ruch, jakże przyjemny dla oka.
- I dostaniemy szlaban na seks - objęła go w pasie przylegając na chwilę i ucałowała krótko, póki Nautolanka jeszcze się nie pojawiła.
On także ją objął, a czołem oparł się o jej czoło. Najchętniej nigdy by jej nie wypuścił ze swoich objęć.
- Przepraszam, psze pani - powiedział naśladując głos dziecka. - Ale na taki szlaban zgody nie ma - powiedział już normalnie, po czym przycisnął mocno swe usta do jej.
Neri tylko na chwilę poddała się czułości. Oderwała się siłą od ust Nyrhego i rozwarła szeroko oczy, po czym pacnęła go dłonią w bark.
- Skupmy się, dobrze? - uśmiechnęła się, kierując te słowa zarówno do niego jak i do siebie samej. Nie miała jednak siły woli, aby się od niego całkowicie odkleić.
- Bo nie za to nam płacą, hm? - mruknęła słodko i szturchnęła czubkiem noska nos mężczyzny. Wciąż była w niego zapatrzona.
- Jestem w stu procentach skupiony - odpowiedział Nyrhe, wpatrując się w złote oczy Twi’lekanki. - Nawet w stu siedemdziesięciu. Skupiony na tobie - dodał.
W odpowiedzi pokręciła głową z dezaprobatą, jednak wciąż się uśmiechała. Czule pogładziła jego skroń, a potem delikatnie chwyciła go za przeguby rąk i odsunęła je od swojego ciała.
- To co, jesteśmy tu, gdzie ekipa miała się zameldować? - zagaiła powracając myślami do misji i wyjrzała przez iluminator. Zapatrzyła się. W tym samym momencie usłyszeli kroki Lestrii, która do nich dołączyła.
- Nyrhe, masz jakiś plan na dłuższą metę? Przydałby się też potem plan B, choć zacznijmy od A.
Vicall westchnął, żałując, że kobieta tak brutalnie przerwała ich chwilę. Popatrzył jeszcze chwilę na jej kształtny tyłeczek, po czym przywołał się do porządku.
- Przede wszystkim musimy ustalić czy statek staruszka w ogóle dotarł do tego układu. Możemy pokręcić się w okolicy punktu wyjściowego z Namadii, licząc że znajdziemy tam dryfujący wrak, albo wylądować na planecie i spróbować zasięgnąć języka - powiedział. - Ja mogę popytać w jakiejś knajpie, najlepiej ze stolikiem do sabacca albo pazaaka - dodał. Neri zmierzyła go nieprzychylny spojrzeniem.
- Może lepiej jednak ja tam pójdę? Jestem ładniejsza. A ty nieobliczalny.
- Potwierdzam jedno i drugie - wtrąciła Lestria, która także w końcu dołączyła do zgromadzenia. - Jestem jednak pewna, że po tym obiecanym szampanie pierwsze tylko się poprawi, a drugie… Cóż, w tej kwestii to raczej marne szanse na poprawę - dodała, opierając się swoim zwyczajem o ścianę.
- Ha ha ha - rzucił kwaśno Nyrhe. - Bardzo śmieszne. W naszym zawodzie lepiej być pełnym niespodzianek niż do bólu przewidywalnym.
- No akurat jesteś, bez urazy, skarbie - Neri poklepała go po ramieniu w geście pocieszenia.
- Swoimi ciągotami niezbyt nas zaskoczyłeś. No, ale… Chciałabym jeszcze poszukać jakiegoś hakera, speca od tego - wyjęła datapada Zeera[i] - Może warto będzie odzyskać dwa usunięte pliki.
- Czyli najpierw w planach mamy lądowanie i zasięgnięcie języka? - zapytała Lest, bowiem dokładnie to wynikało ze słów Neri. - Świetnie, będę miała okazję zaopatrzyć się w jakieś dobre wyciszacze i może jakąś maskę na oczy… - dodała, tylko ciut złośliwie. - No to na co czekamy?
- Nie wiem jak wy, ale ja czekałem na jakieś “kapitanie, prosimy, zabierz nas na powierzchnię” czy coś w tym guście - powiedział Nyrhe, a widząc kamienne wyrazy twarzy kobiet, dodał: - Ale chyba nic z tego nie będzie - po czym zasiadł za sterami.
- Pójdę się przygotować - oświadczyła Lest, ruszając w stronę części sypialnianej. - Chodź Neri, nic mu nie będzie jak zostanie na chwilę sam - zapewniła ciut złośliwie, chociaż nie bez wesołości. Zakochana parka sprawiała, że chciała jak najszybciej wykonać zlecenie i wrócić do Nilsa.
Twi’lekanka uśmiechnęła się do Vicalla i na szybko ucałowała go w czoło.
- Jesteś najlepszy - mruknęła przyjemnym, kobiecym tonem, aby dodać Łowcy oczekiwanych skrzydeł. Nyrhe, wykorzystując to, że dziewczyna się nad nim pochyla, objął ją za szyję, przybliżył jeszcze odrobinę do siebie i złożył krótki pocałunek na jej ustach.
- Wiem - odpowiedział, uśmiechając się szeroko. Kąciki ust Neri powędrowały lekko w górę. Pogładziła go ręką po włosach, po czym niechętnie ruszyła za Nautolanką.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 28-02-2020, 19:52   #22
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Glob powiększał się łagodnie zagarniając coraz większą część widoku za oknem. Czerń oraz otaczające gwiazdy były z każdą chwilą mnie znaczące.

Górne warstwy atmosfery przecinały obręcze gęstych chmur zmniejszających się ku biegunom. Poniżej dominowała zieleń lądów pokrytych gęstą roślinnością. Poprzetykane były większymi bądź mniejszymi kropkami błękitu wód. Nieco większe jej skupisko znajdowało się na południowej półkuli.

Wkrótce planeta przestała przypominać wielkością piłkę. Okno przestało być wystarczające dla objęcia całości jednym spojrzeniem. Nyrhe przestawił kilka przełączników przygotowując holownik do wejścia w atmosferę. Wskaźniki temperatury poszycia łagodnie wzrosły, czego należało się spodziewać. Kolejnymi przełącznikami zdezaktywował systemy przeznaczone do pracy w próżni. Silniki ponownie zaczęły huczeć, zaś cały statek drżał nieznacznie.

Komputer pokładowy prowadził go wprost do celu, jakim było lądowisko. Nagle coś gwałtownie szarpnęło statkiem. Ciężar błyskawicznie, choć również nieznacznie przeniósł się na prawe skrzydło. Coś w pomieszczeniu socjalnym i sypialnym uderzyło z hukiem. Pilot szybko skorygował tor lotu. Wszystkie systemy były sprawne. Żadnego śladu po uderzeniu. Nie było go także czuć. Kolejne szarpnięcie, a potem jeszcze jedno.

Wiatr nie ustawał utrudniając Nyrhemu pilotowanie, jednakże podmuchy nie były huraganowe. Sprawiały jedynie, iż musiał większą uwagę przyłożyć do utrzymania właściwego toru lotu. Ich celem był Cuipernam położonym na Równinie Sorr-ul-Paan, na południe od Regionu Kander będącego zagłębiem rolniczym. Jeszcze niedawno można było dostrzec jak mieni się różnymi kolorami pól uprawnych. Innym elementem wyróżniającym się były niskie, ciemne góry będące w istocie wulkanami.

Miasto było nieoficjalną stolicą Ansionu pomimo tego, że nie było ani największe, ani najbardziej zaludnione. Było za to uznawane jako centrum handlu, gdzie swoje miejsce znaleźli także kupcy nie będący ansioninami.

Pod statkiem rosły wzgórza, płaskowyże i równiny pokryte trawą kładącą się pod naciskiem wichrów raz mocniej, zaś innym razem słabiej w zależności od intensywności. W oddali widać było niską, rozłożystą zabudowę miejską złożoną z budynków o identycznej charakterystyce. Oddzielone były szerokimi pasami jasnobrązowej, ubitej ziemi. Nie tam jednak prowadził ich komputer pokładowy.

Nyrhe wcisnął dwa przyciski łącząc się z kontrolą lotów.

- Cuipernam Zbliżanie, holownik Pathan System, Coruscant-Ansion. Czekam na instrukcje - wygłosił formułkę.

- Holownik Pathan System, Cuipernam Zbliżanie, lądowisko 46 jest twoje - odezwał się młody, męski głos. Choć nieco zbyt wysoki.

- Przyjąłem. Podchodzę do lądowiska 46 - potwierdził pilot mijając miasto z prawej strony w kierunku płaskiej płyty lądowiska z wydzielonymi sektorami. Na podłożu białą farbą namalowane zostały olbrzymie numery. Nyrhe odszukał ich numer, po czym zaczął obniżać lot. Zwolnił blokady każdej z nóg z osobna, po czym kilkoma kolejnymi przełącznikami otworzył je przygotowując się do posadzenia maszyny. Powierzchnia zbliżała się powoli aż w końcu holownik zderzył się z płytą na tyle łagodnie, na ile Nyrhe potrafił. Zaczął pstrykać i klikać kolejne kontrolki. Wyłączył silniki, odciął dopływ paliwa, wyłączył komputer pokładowy, systemy podtrzymywania życia, otworzył dwie śluzy, wysunął trap i odłączył elektryczność.

We trójkę zeszli na powierzchnię planety, gdzie przywitał ich porywisty wiatr. Oraz trzej ansionianie. Wysocy i szczupli o skórze koloru bladej żółci. Na jej tle wyróżniały się duże oczy w różnych odcieniach czerwieni z małą, czarną, czarną kropką źrenic. Ich powieki zamykały się w kierunku pojedynczego nozdrza. Stali wyprostowani z opuszczonymi rękami zakończonymi trójpalczastymi dłońmi. Dwaj z nich nosili rozpinane ukośnie tuniki w barwach jasnej zieleni oraz czarne, dopasowane spodnie. Ansionianin po lewej stronie miał trzy szare irokezy na głowie, zaś jego towarzysz po prawej kępę jasnoniebieskich włosów. Obaj nosili blastery przy szerokich, brązowych pasach ze złotymi klamrami.

Ostatni, stojący na środku nie miał widocznej broni. Był także inaczej ubrany. Jego wydłużona, ciemnozielona tunika była dłuższa i lamowana żółcią. Jego włosy miały wrzosowy kolor.

- Witamy na Ansionie. Czekaliśmy na was. Jestem Ralgon i występuję w imieniu Rady Jedności Unii Społeczeństw. Zostałem upoważniony do wydania wraku.




Hangar był niski i przestronny o bocznych ścianach zakrzywiających się łagodnie ku ziemi. Trzy długie rzędy jarzeniówek były zgaszone, ponieważ wystarczająco wiele światła wpadało przez wielkie, otwarte wrota. Na środku znajdował się pogruchotany, spalony 578-R od Amalgamated Hyperdyne rzucający cienie na tylną ścianę.


 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 07-03-2020, 18:30   #23
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Szybko poszło stwierdziła w duchu Nautolanka, przyglądając się komitetowi powitalnemu. Słowo “wrak” jednakże sugerowało, że ze statku transportowego niewiele zostało, a co za tym szło, także z cargo, które przewoził. Nie wróżyło to najlepiej ich zadaniu oraz temu, że im za nie zostanie zapłacone.

- Lestria - przedstawiła że, uznając że skoro przedstawiciel Rady podał tylko imię, a przynajmniej uznała to za imię, to ona też fatygować się nie będzie z nazwiskiem. - Jaki jest stan przewożonych towarów? - zapytała następnie, bowiem dla ich zleceniodawcy to właśnie ten szczegół był istotny. O załoge statku mogła zapytac później lub zostawić tą kwestię Nyrhemu czy Neri.

- Jakich towarów? - zdziwił się Ralgon.

- Tych, które powinny znajdować się w ładowni - poinformowała uprzejmie. - Chyba, że statek jest na tyle uszkodzony, że nie jest możliwym dostanie się do niej, a tym samym ocena powstałych szkód. Czy przeżył ktoś z załogi? - dodała drugie pytanie.

- Wewnątrz nie było żadnych towarów, za chwilę będziemy to mogli sprawdzić. I… niestety nikt nie przeżył… - spuścił lekko głowę. Być może w geście smutku, trudno było powiedzieć. Żaden z łowców nagród nie znał dobrze tej kultury. Lestrii przez chwilę wydawało się, że jej leku wychwyciły zdenerwowanie Ralgona lub jednego z towarzyszących mu ansionianów, ale wrażenie to błyskawicznie zniknęło.

- Gdzie znaleziono wrak? - zadała kolejne pytanie.

- Jednostka rozbiła się na południowy wschód stąd na terenach Alwarich. To oni pierwsi przyszli z pomocą. Kiedy siły Unii Społeczeństw przybyły na miejsce pomagali jedynie w gaszeniu pożaru. Wszystkie ciała znajdowały się już na zewnątrz - ponownie pochylił czuprynę.

- Jakieś hipotezy dotyczące przyczyny katastrofy? - wtrącił się Nyrhe.

- Podejrzewamy, że przytrafiła się awaria, która zmusiła do lądowania. Było to wielkim nieszczęściem, że trwała erupcja wulkanu. Niebo pełne było od pyłu. Bardzo trudne warunki…

- Co z ciałami członków załogi?

- Wszystkie znajdują się w chłodni. Są prawie gotowe do transportu. Przełożenie do trumien powinno zająć kilka minut.

- Zrobiliście sekcje?

- A po cóż sekcja? - zapytał ansionianin. Brzmiał na zdziwionego.
- Po wypadku próbowaliśmy przywrócić funkcje życiowe. Nie udało się - opuścił lekko głowę.

- Na przykład po to żeby się przekonać czemu frachtowiec z pustą ładownią, gdy powinna być pełna, rozbija się na planecie - Vicall mruknął pod nosem. - Czy chociaż rozważyliście możliwość, że nie był to wypadek?

- A cóż innego mogłoby to być? - zapytał Ralgon zdziwiony kolejny raz.
- Nie ma tutaj piratów, którzy mogliby zaatakować. Jeśli coś stało się w przestrzeni, to szkody mogła wyrządzić tylko asteroida.

- Rozumiem - rzekł Nyrhe z przekąsem. - Zapewne to asteroida opróżniła ładownię. Jak dobrze jest zobaczyć prężnie działający wymiar sprawiedliwości, nie ma co.

- Ironia nietrafiona. Jak już wspomniałem pierwsi na miejscu byli Alwari - oczy przedstawiciela Rady zamrugały od zewnątrz głowy w kierunku nosa.

- Nie ma sensu debatować o tym teraz, gdy jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć wraku. Chodźmy zatem - wtrąciła się Lest, lekko głowę pochylając w kierunku przedstawiciela Rady.

- Dobra, dobra, już nic nie mówię - burknął Vicall.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 07-03-2020, 19:03   #24
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Wrak faktycznie nie sprawiał najlepszego wrażenia. Lestria ruszyła w jego stronę, jednocześnie oceniając uszkodzenia. Wyglądało na to jakby najpierw się rozbił, a później stanął w ogniu. Mogło jednak być na odwrót, Nautolanka nie znała się na tych sprawach najlepiej. W tej jednak chwili interesowało ją głównie to, czy dało się wejść do środka i sprawdzenie jak sprawa wygląda w kwestii ładowni. Czy są jakieś ślady, które mogłyby ją nakierować na to, co się przytrafiło zarówno jednostce jak i jej załodze.


Poszycie statku było szczególnie mocno pogięte przy kadłubie po prawej stronie. Uszkodzenia mechaniczne były także wyraźne na połączeniu boku z podwoziem, zaś w miarę zbliżania się do tylnej części zaczęła zauważać kolejne braki. Na rufie nie było tam prawego silnika. Lewa strona wyglądała znacznie lepiej, choć także ona nosiła ślady płomieni oraz wysokich temperatur. To właśnie tam znajdowała się drabina prowadząca na dach. Lestria wspięła się na nią. Na szczycie zobaczyła wielką wyrwę w miejscu włazu. Wskoczyła do środka chwytając w locie latarkę techników.
W środku panowała ciemność. Oczywiście żaden z systemów pokładowych nie zaświecił światła, zaś wszelkie fluorescencyjne źródła nie uchowały się. Jedyne wyjście z walcowatej śluzy powietrznej znajdowało się na wprost. Tam krótki korytarz rozwidlał się. Wystarczyło wychylić się w lewo oraz prawo, by dowiedzieć się gdzie prowadził, ponieważ przejścia po obu stronach były otwarte. Do części sypialnych. A przynajmniej ich pozostałości. Wiele elementów zostało spalonych lub stopionych. Metalowe ściany pokrywała czarna sadza. Nautolanka dostrzegła zamknięte drzwi po lewej stronie oraz schody na dół po prawej. To właśnie tam skierowała się nautolanka. Na mostek prowadziły zaledwie cztery schodki. Tyle samo było resztek po stanowiskach wraz z pozostałościami foteli. Mógł mieć około siedmiu i pół metra długości oraz niespełna dziesięciu szerokości między najbardziej oddalonymi od siebie ścianami. Na podłodze znajdowały się ślady stóp odcinające się metalicznym srebrem na tle wszechobecnej czerni szczelnie zasłaniającej także szyby. Niemal na środku pomieszczenia znajdował się okrągły otwór ze schodami prowadzącymi na dół. Ze wszystkich stron otoczony był barierkami zapobiegającymi spadnięciu. Lestria otworzyła bramkę. Zawiasy zaskrzypiały. Tym razem schodów było więcej i prowadziły do celu - ładowni szerokiej na blisko dwanaście metrów i długiej na ponad dziesięć. W rogach po przeciwnej stronie pomieszczenia znajdowały się rampy załadunkowe. A raczej wielkie otwory sugerujące, że fabrycznie je tam umieszczono. Obecnie wpadały przez nie nikłe promienie światła. Na środku znajdował się pojemnik. Jej uwagę przyciągnęła jednak podłoga pokryta sadzą jedynie w niewielkim stopniu. Czarny, wydeptany butami pas ciągnął się przez całą długość.


- Wspaniale - Lestria mruknęła pod nosem. Sądząc po ilości sadzy, ogień rozpoczął swoją ucztę wewnątrz statku. Biorąc to pod uwagę zaczęła się zastanawiać, czy jednak wersja, w której pożar wystąpił przed rozbiciem się statku nie była czasem bliższa temu, co się wydarzyło. To jednak, czego nie dało się podważyć, to brak ładunku. I to bynajmniej nie z powodu ognia czy wypadku, a najprawdopodobniej zwykłej kradzieży. Pytanie: kto stał za kradzieżą. Jeżeli przedstawiciel Rady przynajmniej częściowo powiedział prawdę, można było założyć niewinność samej załogi. Lestria nie była tylko pewna czy to w jakikolwiek sposób wpływało na ich misję. Na chwilę obecną wyglądało to tak jakby ci, którzy pierwsi dobrali się do wraku, zagarnęli znajdujące się w nim towary, a dopiero później zajęli załogą. Względnie byli tymi dobrymi, zajęli się próbami ratowania załogi najpierw, a gdy siły Unii przybyły na miejsce, zgarnęli to co najcenniejsze wraz ze statkiem. Zbyt dużo było w tym wszystkim niewiadomych. To zaś, co było pewne to to, że towar przetrwał i że ktoś go usunął z ładowni. Z tymi informacjami podjęła drogę powrotną by dołączyć do swojej drużyny i podzielić się z nimi spostrzeżeniami. Była także ciekawa czy udało się im wydobyć jakieś informacje od komitetu powitalnego. Ci jednak rozmawiali ze sobą pod jedną ze ścian hangaru.

Po wyjściu z wnętrza statku, Nautolanka ruszyła w stronę trójki przedstawicieli Rady.
- Czy ktoś sprawdzał wnętrze statku? - zapytała Ralgona, jako że tylko on póki co z nimi rozmawiał.

- Oczywiście. Zespół ratunkowy - odparł.

- Czy w takim razie możemy otrzymać dostęp do ich raportu? - zadała kolejne pytanie, nie zamierzając odpuścić. Ktoś wiedział co się stało z towarem jaki znajdował się w ładowni i chciała dowiedzieć się kto.

- Oczywiście. Przybędzie razem z poległymi. Mam prosić o natychmiastowe ich przyprowadzenie?

- O ile nie sprawi to zbytniego problemu - poprosiła Lestria, starając się brzmieć uprzejmie i miło.

- W takim razie proszę o wybaczenie. Za chwilę wrócę - skłonił się lekko i oddalił się o kilka metrów. Nad jego dłonią zawisła holograficzna postać, z którą rozmawiał przez krótką chwilę, a następnie wrócił do nautolanki.

- Ciała będą gotowe do transportu za pięć minut, co oznacza, że będą tutaj za piętnaście do dwudziestu.

- Zatem bez dwóch zdań nie będzie to natychmiastowe - Lestria nadal starała się zachować miłe brzmienie głosu, chociaż słowa, które nim wypowiadała bez dwóch zdań miały za zadanie kąsać. - W takim razie, skoro mamy te dwadzieścia minut, czy mogłabym wiedzieć kto poinformował o tym, że przybędziemy?

- Nikt nie informował. Wiedzieliśmy, że ktoś z Republiki przybędzie zbadać sprawę zaginięcia statku, więc przygotowaliśmy wszystko, co mogłoby być potrzebne. Nie wiedzieliśmy tylko kiedy ktoś się zjawi.

Zatem nie wiedzieli kto ich przysyła? Lest nie chciała drążyć dalej tego tematu, a przynajmniej na obecną chwilę. Co prawda kontrakt pozwalał im na zgodne z prawem zabranie statku, jednak… Cóż, nie określenie tej kwestii na głos bardziej jej odpowiadało. Podobnie jak to, że najwyraźniej byli jedynymi, którzy po niego przybyli.
- Gdybyśmy chcieli, dla przykładu, porozmawiać z tymi, którzy znaleźli wrak jako pierwsi, będzie taka możliwość?

- Nie jestem w stanie tego zagwarantować. Alwari znajdują się poza nasza jurysdykcją, ale możecie próbować. Znajdują się na południowy wschód stąd.

- W takim razie, tak na wszelki wypadek, prosiłabym o koordynaty - poprosiła grzecznie. Nie była jeszcze pewna czy je wykorzysta, nie szkodziło jednak w niczym by je miała gotowe tak na wszelki wypadek. Kolejnym krokiem zdawała się konieczność poinformowania zleceniodawcy o pustej ładowni. Była ciekawa jego reakcji, chociaż po części się jej domyślała. Wystarczyło wspomnienie jego reakcji na wzmiankę o przenoszeniu towaru.
- Pozwólcie zatem że na chwilę powrócę do naszego statku. Moi towarzysze pozostaną tu by oczekiwać przybycia ciał oraz raportu - poinformowała, pochylając lekko głowę w wyrazie szacunku jaki wszak należał się osobie będącej reprezentantem Rady Jedności Unii Społeczeństw.

- Gdybyśm był jeszcze potrzebny, proszę wezwać mnie przez droida. Przybędzie razem z trumnami - odkłonił się i razem ze swoją eskortą ruszył w kierunku wyjścia z hangaru. Oznaczało to, że przez chwilę byli towarzyszami Lestrii, lecz nie trwało to długo. Smagane wichrem lekku poruszały się zgodnie z jego kierunkiem, gdy szła po płaskiej płycie lądowiska. W końcu dotarła do statku, a następnie weszła na jego pokład. Została przywitana przez plamę krwi na podłodze, lecz nie ona była celem wędrówki. Usiadła na fotelu pilota, pstryknęła włącznik prądu, antenę sygnałową i podjęła próbę połączenia z Pathanem. Czekała niezbyt długą chwilę nim przed jej twarzą ukazało się biurko, za którym siedział jej zleceniodawca.

- Już zaczynałem się martwić, że przepadliście - zażartował na powitanie.

- Okazuje się, że jednak nie, w przeciwieństwie do zawartości ładowni pańskiego statku - odpowiedziała Lestria, nie marnując czasu i od razu przechodząc do rzeczy. - Załoga nie żyje. Statek sprawia wrażenie jakby ktoś spalił go od wewnątrz, a przynajmniej tak to wygląda po krótkich oględzinach. Właśnie wracam z hangaru, w którym jest przechowywany.

Joonh zamilkł.
- Jak to zniknęła?

- Też chciałbym wiedzieć chociaż bardziej interesowałoby mnie kto ją zagarnął niż w jaki sposób tego dokonano. To ostatnie można do pewnego stopnia określić po śladach pozostawionych w ładowni. Bez dwóch zdań dokonano tego po tym jak statek się rozbił. Wątpię bowiem by można to było zrobić gdy płonął, tym bardziej że ślady wskazują iż cokolwiek tam było, przetrwało pożar - wyjaśniła, starając się podać jak najwięcej informacji, chociaż jeszcze nie wszystkie. Cierpliwość czasem popłaca.

- Chcę wiedzieć co się stało, kto zabrał ładunek i go odzyskać. Zajmijcie się tym - odparł sucho i chłodno zleceniodawca.

- To wykracza poza zawarty kontrakt. Celem zlecenia było dostarczenie statku oraz załogi. Było także wspomniane, chociaż nieformalnie, by nie dotykać zawartości ładowni ani towarów w niej przewożonych co zostało wykonane. Nie widzę jednak problemu w podjęciu się kolejnego zadania, jeżeli taka będzie pańska wola - zaproponowała, nader uprzejmie i grzecznie.

- Tysiąc kredytów na głowę.

- Za taką kwotę mogę zdobyć informacje odnośnie tego w jakim stanie, oficjalnie i nie, znaleziono statek i dorzucić informację o osobach, które tego dokonały. Odzyskanie towaru kosztować będzie więcej, tym bardziej że wątpliwe jest by odbyło się to polubownie - oświadczyła, wiedząc że ani Nyrhe ani też Neri zapewne by się na taką kwotę także nie zgodzili. Pomijając już sam fakt, że działka tego pierwszego miała przypaść jej w udziale.

- Niech będzie, że dorzucę po pięćset - powiedział niechętnie.

- Osiem tysięcy do podstawowej umowy - zaproponowała, pomijając nader nieistotny fakt w postaci plamy krwi w korytarzu. - Będę także zmuszona poprosić o przesłanie jej zaktualizowanej formy. W ramach zabezpieczenia.

Pathan przygładził brodę cały czas patrząc na Lestrię.
- Jeśli będę zadowolony z informacji, to niewykluczone, że rzeczywiście dołożę osiem tysięcy. Dowiedzcie się co stało się od momentu ostatniego kontaktu do chwili obecnej.

- Równie dobrze, po tym jak zdobędziemy informację, możemy usłyszeć, że nie są one zadowalające i nie dostać złamanego kredytu. Jasne warunki, oficjalnie przedstawione w formie umowy nie posiadającej zależności emocjonalnych - określiła swoje żądania. Nikt nie powiedział, że nawet najdokładniejsze informacje zadowolą Pathana. To czy mu się spodobają czy nie było jak na jej gust zbyt śliskie by opierać na tym dalsze działania.

- Nie przeginaj, młoda łowczyni. Nie będę płacił za nic nie warte informacje. Cztery tysiące na głowę za komplet danych. Na te warunki się zgodziłaś, więc nie próbuj teraz kręcić. Jeśli informacje mnie zadowolą, to może dostaniecie w sumie po dwa tysiące na głowę, które chcesz. Może. W sumie oferuję dziesięć tysięcy kredytów. Z dobrego serca. Nikt wam nie kazał iść grupą, ale postanowiłem wspomóc świeży narybek. Chcesz czternaście tysięcy. Ja oferuję dwanaście. Muszę się zastanowić na ile mam dobre serce, a na ile przemawiają racje biznesowe. Jeszcze trochę przeciągnij strunę, a zacznę się zastanawiać czy nie bardziej opłaca się wystawić nowe zlecenie. Dla osoby, która nie będzie chciała się dzielić - odrzekł Pathan ze ściągniętymi brwiami.

- Nie powiedziałam, że chcę się dzielić - zastrzegła, uśmiechając się miło. - Rozumiem jednak pańską postawę. Cztery tysiące ekstra za zdobycie wiarygodnych informacji, łącznie dziesięć tysięcy - podliczyła. - W takim razie będę w kontakcie.

- Ja o niczym nie wiem i o niczym nie chcę wiedzieć. Jeśli dostanę ofertę korzystniejszą dla mnie i dla ciebie, młoda łowczyni, to nie będę w nią wnikał. Czternaście to obecnie za dużo. Postarajcie się, a może zmienię zdanie. Jak je podzielisz… podzielicie, to nie moja sprawa. Czekam zatem na informacje - odparł z cieniem uśmiechu.

Lestria sięgnęła dłonią i rozłączyła się. Przez chwilę siedziała na fotelu rozmyślając nad tym, czy jej decyzje w trakcie tych negocjacji były właściwe. Miała swój cel w walce o kwotę niezależną od ilości osób podejmujących się zadania. Nie było powiedziane, że wszyscy je przetrwają. Wystarczyło spojrzeć za siebie by się co do tego przekonać. Co prawda nie zamierzała nikomu strzelać w plecy, wolała jednak ubezpieczyć ich na wypadek ewentualnych, nieszczęśliwych przypadków.
Niechętnie zerknęła na zegar pokładowy. Spędziła w kokpicie znacznie więcej czasu niż ten, który wedle słów Ralgona potrzebny był do przetransportowania ciał do hangaru. Westchnęła więc i wstałą, a następnie ruszyła w drogę powrotną, z pewną premedytacją stawiając stopę na plamie krwi Rogacza. Na miejsce dotarła, wedle przewidywań, spóźniona. W hangarze zastała cztery trumny i droida, o którym wspomniał przedstawiciel Rady.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 10-03-2020, 23:22   #25
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Nyrhe stał wraz z Neri nad trumnami członków załogi zniszczonego statku. Nie miał ochoty zaglądać do środka, ale może ktoś to powinien zrobić, skoro miejscowe służby pokpiły sprawę i nie zrobiły sekcji? Z drugiej strony coś takiego jak dziurę po strzale z blastera zobaczyłby chyba nawet zupełny nowicjusz. Lepiej to na razie zostawić.

Gdy dołączyła do nich Lestria, Vicall zaproponował dalszy plan działania:

- Myślę, że warto się rozdzielić. Nie chciałyście bym łaził po spelunach, więc równie dobrze mogę się wybrać poza granice miasta. Wypożyczę jakiś śmigacz i chętnie przyjrzę się miejscu katastrofy, a przede wszystkim zajrzę do tych całych Alwari. Jeśli to oni faktycznie byli pierwsi na miejscu katastrofy, może uda się znaleźć odpowiedź na pytanie czy statek rozbił się z ładunkiem czy już bez niego.

Przerwał na chwilę, by dziewczyny zdążyły przetrawić to co powiedział, a następnie kontynuował:

- Neri, chciałaś się dowiedzieć co było na datapadzie Rogatego - zwrócił się do Twi'lekanki. - Nie wiem czy to nam w tej chwili pomoże, ale nie można wiedzieć za dużo. Zajmij się tym, dobrze? Lestria - spojrzał na Nautolankę. Starał się mówić na tyle cicho by droid nie wyłapał jego słów. - Nie wiem jak ty, ale ja nie ufam naszym gospodarzom. Równie dobrze mogli sami zwinąć towar, zlikwidować załogę, doprowadzić do katastrofy by zatrzeć ślady i teraz rżną głupa. Może warto zasięgnąć języka w mieście? Takie wydarzenie nie mogło przejść bez echa. Pewnie gadają o tym we wszystkich barach. Wstawieni i przy ładnej kobiecie mogą być bardziej gadatliwi. Może z tych wszystkich plotek uda ci się wyciągnąć jakiś wspólny mianownik?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 11-03-2020, 11:50   #26
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lestrii rozmowa szła tak płynnie, jakby była na nią przygotowana. Neri była pod wrażeniem i postanowiła się nie wtrącać, ponieważ jej pierwsze myśli były zbyt emocjonalne, a tutaj potrzeba było rozsądku. Zresztą, jedna rozmawiająca osoba, według Twi'lekanki, była wystarczająca, jeśli doskonale wiedziała, o co pytać. Sama historia nie wydawała się być kłamstwem, a przynajmniej Neri nic takiego nie wyczuła. Pomyślała, że podczas rozmowy z Alwari też powinna być obecna, jej zmysły zwykle działały poprawnie, co potwierdziło się w kontakcie z Vicallem.

Kiedy Lest udała się na oględziny statku, Nerin'hashee poszła za nią, pozostawiając Nyrhego na pastwę sztywnego komitetu. Cóż, miała ochotę zbadać wnętrze, zobaczyć w jakich luksusach sobie latali, kiedy to oni musieli tutaj cisnąć jakimś starym złomem.
Wnętrze było spore, znacznie większe niż ich. Neri przez chwile zastanawiała się, jak mieliby przenieść te wszystkie dzieła sztuki na złom i przetransportować je na Coruscant. Zmieściłyby się?

- Wow, wygląda jakby coś tu wybuchło - skomentowała półszeptem idąc za Nautolanką. Ciężko jej było powstrzymać się od wypowiedzenia jakiegoś komentarza, tym bardziej, że statek wzbudził w niej wiele emocji.

- W sumie to jest możliwe, że kogoś wpuścili, tak jak my i ten ktoś po kradzieży po prostu zostawił im jakiś ładunek wybuchowy wewnątrz... Choć wtedy chyba bardziej by się rozbili... Mało jest śladów od rozbicia, więcej od jakiegoś ataku, nie? - Neri zdawało się, że gada sama do siebie. Lest była bardziej skupiona, ale to i dobrze. Po wyjściu z wraku Twi'lekanka odpaliła swojego datapada i w holonecie wyszukała pogody i informacji o aktywności wulkanu w dniu, w którym doszło do "wypadku". Chciała potwierdzić słowa na temat tego pyłu, który ponoć miałby w czymś przeszkodzić. W międzyczasie do jej uszu doszła informacja o dwudziestu minutach oczekiwania.

- Zatem bez dwóch zdań nie będzie to natychmiastowe - Lestria nadal starała się zachować miłe brzmienie głosu

- No, szkoda czasu. Idę ogarnąć temat usuniętych plików z datapada. A potem bym pojechała do Alwari słuchać jak kłamią. Będziemy w kontakcie - poinformowała nie odrywając wzroku od ekranu datapada. W tym czasie Lest udała się na pokład ich statku. Neri zaś, oprócz sprawdzania warunków atmosferycznych z dnia katastrofy, postanowiła poszukać też speców od odzyskiwania usuniętych plików.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 09-04-2020, 21:16   #27
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Jeszcze przez krótką chwilę, jaką zajmowało przejście do wyjścia z hangaru, Neri towarzyszyła delegacji Ansionu. Potem jednak bardzo szybko odłączyła się raźnym krokiem przemierzając wysokie trawy kładące się na porywistym wietrze. Musiała iść pochylona, zaś podmuchy powietrza szarpały jej lekku.
Przed sobą widziała pagórkowatą zabudowę miasta.

Na własnym datapadzie zanurkowała w holonecie w poszukiwaniu specjalistów od sprzętów. Niemal od razu trafiła na ogłoszenia zamieszczone przez mieszkańców stolicy. Byli tacy, którzy niewiele liczyli sobie za swoje usługi, ale ich twi'lekanka pominęła. Widziała także lokalne gwiazdy branży, najbardziej liczących się graczy w postaci głównie firm i korporacji. Ona jednak szukała czegoś innego. Kogoś innego. Solidnego, polecanego Ansionina, który będzie potrafił zrobić co trzeba. Nie musiała długo szukać.

Kiedy podniosła wzrok półkuliste budowle znajdowały się niemal na wyciągnięcie ręki. Różniły się stopniem rozłożystości oraz wysokością. Trudno było jednak szukać drapaczy chmur. Stały czwórkami jeden przy drugim nierzadko będąc połączonymi metalowymi kratownicami tworzącymi ażurowe balkony i tarasy. Tego typu klastry oddzielały szerokie drogi stworzone z ubitej ziemi oświetlonej nocą przez lampy przytwierdzone do balkonów.

Nagle odskoczyła, gdy jakiś śmigacz przeleciał tuż obok niej wyprzedzając lecący przed nią pojazd z prawej strony. Ruch nie był duży. Przynajmniej w tej części miasta. Kilka kroków dalej Ansiosnianie czekali na chwilę, w której mogli bezpiecznie przejść przez ulicę. Był to nietypowy widok. Nieczęsto spotykało się tego typu rozwiązania. Pojazdy repulsorowe zdolne do lotów na wysokości kilku metrów poruszały się tuż przy ziemi. Zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nad nią.

Spojrzała na otworzoną mapę. Jej cel znajdował się ponad godzinę drogi w kierunku centrum miasta. Musiał istnieć sposób, by dostać się tam szybciej. Takiego jednak nie było widać. Przynajmniej przez pierwsze kilka minut marszu. W końcu dostrzegła stojący na poboczu śmigacz. Siedział w nim rozparty człowiek. Dłubał wykałaczką w zębach, ale najważniejsze było to, że na szybie wyświetlony miał napis: "WOLNY". Kiedy do niego podeszła rzucił jej dwuznaczne spojrzenie, po czym zaprosił do środka.

Był to typ macho. Neri z konieczności usłyszała jego bohaterskie, taksówkarskie historie akcji, a kiedy zaczął opowiadać o bohaterskich, taksówkarskich historiach erotycznych dojechali do celu. Łowczyni zapłaciła i wysiadła. Znajdowała się w części miasta, w której zabudowa złożona z czteroelementowych klastrów ustępowała składającej się z przynajmniej dziesięciu budowli.

Minęła rząd wejść, a drzwi z logiem firmy Logos Tech rozsunęły się, gdy do nich podeszła. Wnętrze usiane było częściami urządzeń oraz urządzeniami zamkniętymi w gablotach na ścianach. Holograficzne ceny przy niektórych zwalały z nóg. Wąska przestrzeń kończyła się ladą, za którą Ansionianin pracował na komputerze. Rzucił przelotne spojrzenie klientce, po czym jeszcze jedno, dłuższe.

- W czym pomóc? - zapytał nie przerywając pracy.




Nyrhe jeszcze jakiś czas spędził z Lestrią w hangarze, lecz nie zamierzał tracić czasu. Musiał wypożyczyć śmigacz i przyjrzeć się Alwarim.

Po wyjściu z hangaru rozejrzał się i złapał pierwszą przechodzącą obok osobę, by poinstruowała go gdzie może wypożyczyć pojazd. Rozmówca zamrugał czerwonymi oczami i wyjaśnił łowcy gdzie konkretnie powinien dojść.

Było to miejsce po drugiej stronie lądowiska. Stały tam trzy śmigacze. Dwa miejsca na pojazdy były puste.

- Dzień dobry, podróżniku! Może będziesz zainteresowany wypożyczeniem któregoś z tych cudeniek? - zapytał droid, a następnie zainkasował kredyty.

Wyruszył natychmiast wprowadzając do komputera pokładowego cel podróży w trakcie mknięcia nad trawiastą równiną. Ciągnęła się jak okiem sięgnąć. Była tak wielka, iż większe wzgórza na horyzoncie wydawały się wcale nie zbliżać. Po pewnym czasie wyjrzał przez okno na bok, by upewnić się, iż w ogóle się porusza. W rzeczywistości leciał z dużą prędkością.

Nagle coś uderzyło śmigacz od spodu. Przód pojazdu uniósł się w górę i chwilę później zanurkował w dół uderzając pod kątem w ziemię. Obrócił się kilka razy dookoła własnej osi i zamarł.

Nyrhe kątem oka zobaczył ruch rozłożystej, zielonej wyspy zmierzającej ku niemu w gęstej trawie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 17-04-2020, 20:48   #28
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Nyrhe podziękował napotkanemu tubylcowi, za wskazanie drogi, uściskiem dłoni, w której ukrył parę drobniaków, teraz przekazując je rozmówcy. Nie czekając na reakcję tamtego, odszedł pospiesznie we wskazanym sobie kierunku. Wkrótce doszedł do, z braku lepszego słowa, wypożyczalni pojazdów. Vicall o mało się nie roześmiał widząc, że asortyment firmy to zaledwie pięć śmigaczy, z czego ponad połowa nie była aktualnie używana. No, ale nie był przecież na Coruscant. Na taki rynek to z pewnością wystarczało.

Podpisał dokumenty, przyciskając kciuka do podsuniętego mu przez droida datapada, zapłacił gotówką i po chwili mknął już zieloną równiną. Podróż była niezwykle monotonna. Teren był równy jak stół, żadnych krzaków, drzew, skał. Nyrhe przez większość czasu nawet nie dotykał steru. Parę razy musiał się powstrzymywać by nie zasnąć.

Skutecznie do spania zniechęcił go dopiero niespodziewany wstrząs. Przód śmigacza powędrował w górę, a potem uderzył w ziemię. Vicall z trudem zdołał zapanować nad pojazdem. W pierwszej chwili pomyślał, że znudzony nie uważał i wjechał w coś lub co gorsza, w kogoś. Gdy jednak wyjrzał przez okno, zobaczył przyczynę kolizji. I ta przyczyna szybko poruszała się w jego kierunku.

Mężczyzna instynktownie sięgnął po blaster, wycelował w to coś co się zbliżało i nacisnął spust. Jednocześnie drugą ręką spróbował ponownie uruchomić pojazd. Nie mógł stać zbyt długo w miejscu. Jeśli nie zdąży zapalić silnika, będzie musiał wyskoczyć i kontynuować walkę z tym czymś na piechotę.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 24-04-2020, 21:10   #29
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Kiedy lecący z niezwykłą prędkością śmigacz niemal nie przetrącił jej pięknego noska, Neri zdała sobie sprawę, że powinna bardziej uważać. Wgapiona w ekran datapada, nie zwracała większej uwagi na otoczenie, skupiła się po prostu na trasie jaką będzie musiała pokonać, aby dostać się do wybranego przez siebie punktu i to wszystko. Choć na tę chwilę, przerażone nagłym śmignięciem pojazdu, serce waliło jak oszalałe, starała się ponownie skupić. Stanęła razem z innymi mieszkańcami planety, czekając na bezpieczne przejście i po prostu ruszyła z tłumem. Często było tak, że najlepiej było iść grupą, bo tylu ludzi wykonujących tę samą czynność musi przecież znać się na rzeczy. Tak przynajmniej sobie wmówiła.

Typ, który miał ją zawieźć na miejsce, nie zaskoczył jej. Jego zachowanie było tym, czego właściwie spodziewała się od samego początku. Najbardziej więc chyba zdziwiona była faktem, że dopiero teraz spotkała się z czymś takim. Słuchała go grzecznie, nawet czasami parsknęła, jeśli opowieść zasługiwała na taką reakcję, a innym razem pochwaliła jego fizyczne zalety, co by się facet nacieszył tym, że zyskał jej uwagę. Miała nadzieję na profity, zapewne tak samo, jak on miał nadzieję na jakiś mały numerek. Nie miała jednak zamiaru spełniać zachcianek kogokolwiek - no chyba, że tym kimś miałby być Nyrhe.

Po dotarciu na miejsce, wyznała ubolewając nad tym, że prawdopodobnie w drodze powrotnej nie trafi już na tak miłego mężczyznę do rozmów, tylko będzie musiała wracać z jakimś mrukiem, który w dodatku tak ją policzy, że będzie ze smutkiem odliczała ostatnie kredyty. Robiąc smutną minę zarzuciła wędkę. Chyba lubiła takie manipulacje.

Wchodząc do lokalu rozejrzała się niepewnie. Oczy wychodziły jej na wierzch na widok falujących hologramów cen. Był to widok niecodzienny, bowiem nie zapuszczała się w takie miejsca. W gangu mieli własnych hakerów. Podchodząc do lady odruchowo odchrząknęła. Chciała po prostu, aby jej głos brzmiał czysto, gdy już się odezwie. W rezultacie przykuła spojrzenie mężczyzny, który wydawał jej się teraz niezadowolony z jej obecności. Miała jednak nadzieje, że to tylko ułuda, wywołana przez nagły spadek pewności siebie. Bardzo rzadko jej się to przytrafiało.

- Chciałam odzyskać usunięte pliki sprzed kilku dni - powiedziała w miłym, kobiecym tonie, podsuwając datapada, którego od razu odblokowała. - Mój narzeczony mi usunął, nie zdążyłam nawet przeczytać. Potem się na mnie obraził... I nie wiem o co... Ale pewnie to pana nie interesuje - uśmiechnęła się bardzo słabo, nie chciała wyglądać na zadowoloną z siebie, bo nie pasowało to do historii, jaką ułożyła sobie w głowie. Zawiesiła spojrzenie na informatyku, próbując czytać z jego gestów, mimiki i tonu głosu. Wątpiła jednak, aby w tak prostej kwestii, było o czym kłamać.

Korekta tekstu: Col Frost
Dziękuję <3
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 24-04-2020 o 22:02.
Nami jest offline  
Stary 02-05-2020, 14:00   #30
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Łowca nagród odruchowo wręcz wyciągnął blaster i błyskawicznie skierował lufę w kierunku nadciągającego zagrożenia. Wystrzelił. Niecelnie. Błędnik wciąż podejmował wysiłki mające na celu określenie położenie ciała po krótkiej serii obrotów.

Nyrhe natychmiast wprowadził korektę i ponownie wystrzelił. Usłyszał przeciągły, zawodzący, cichnący szybko dźwięk. Nie wiedział co on oznacza. Być może stwór nie posiadał pancerza chroniącego przed pociskami lub udało mu się trafić w miejsce niechronione. A może tylko go zranił.

Jakkolwiek nie było i jakkolwiek nie wyglądał, miał dość sił, by uderzeniem podrzucić cały śmigacz. Druga ręka początkowo po omacku, a następnie wspomożona dwoma szybkimi spojrzeniami spojrzeniami naprowadzającymi znalazła włącznik silnika repulsorowego. Zarzęził, zazgrzytał uruchomił się i... zdechł ponownie. Nyrhe spróbował ponownie. Zaczęło się identycznie, ale tym razem stukotanie i klekot nie ustał, zaś pojazd wznosił się posłusznie w powietrzu.

Ruszył do przodu... w ostatniej chwili. Nagle coś wystrzeliło spomiędzy traw za pojazdem. Bardziej usłyszał to i odczuł niż zobaczył. Stworzenie otarło się o śmigacz zmuszając łowcę do podjęcia krótkiej walki o odzyskanie pełnej kontroli nad pojazdem.

Kiedy się obejrzał zobaczył rogaty łeb wielkości dorodnego arbuza z pojedynczym rogiem wychodzącym znad poczwórnych nozdrzy wężowego pyska. Krótka, szeroka narośl wyrastała ku górze i zakręcała w kierunku ciała. Za nim opadł gruby na dwa męskie uda tułów z czterema zakończonymi pazurami masywnymi łapami jedynie o połowę szczuplejszymi od całego ciała.

To nie był trafiony przez niego osobnik. Jego ciało było zbyt wąskie, by utworzyć widoczny efekt płynącej w jego kierunku wyspy w morzu zieleni.




Zapadła cisza. Ansionianin w czarno-fioletowym stroju spojrzał ponownie na Neri, choć palce rąk wciąż uparcie się poruszały. Zamrugał kilkukrotnie. Spojrzał ponownie na ekran. Ostatni raz. Najwyraźniej był czymś po prostu zajęty i chciał sprawę dokończyć, ponieważ tym razem twi'lekanka zyskała pełną uwagę. Trójpalczasta dłoń bez słowa odebrała datapada.

Łowczyni wydawało się, że jest to osobnik względnie młody. Purpurowy irokez przechylał się to w jedną, to w drugą stronę, kiedy przekręcał głowę wchodząc w różne ustawienia urządzenia. Pokręcił głową, wymruczał coś i położył je na blacie obok wyświetlacza. Jego palce ponownie zaczęły pracować.

W wąskim, długim pomieszczeniu słychać było tylko okazjonalne piknięcia o różnej wysokości. Informatyk przestał się ruszać. Zamrugał kilkukrotnie i spojrzał na klientkę.

- No... Powinno dać radę. Nie ma nigdzie kopii zapasowych ani plików tymczasowych, więc nie zrobię tego od ręki. Sto kredytów. Za dwa dni powinien być gotowy.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172