20-02-2021, 11:01 | #21 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=vOwrhG7iJww[/MEDIA]
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 20-02-2021 o 11:04. |
20-02-2021, 15:35 | #22 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 20-02-2021 o 15:39. |
20-02-2021, 17:21 | #23 |
Reputacja: 1 |
|
20-02-2021, 21:12 | #24 |
Reputacja: 1 | Pilot był niezły. Pilotował maszynę z gracją, leciał szybko jednak umiejętnie unikał przeciążeń i niepotrzebnych gwałtownych manewrów. MacKinley był pierwszą osobą, która potrafiła przybliżyć sytuację na frontach, przynajmniej według swojego stanu wiedzy. W maszynie siedziała jeszcze jedna osoba, policjantka ze SHWAT. Iroshizuku przedstawiła się jej, kiedy zajmowała miejsce i zapinała pasy. Lot skończył się i musieli się przesiąść do terenówek. Podczas opuszczania maszyny, Iroshizuku klepnęła pilota w ramię. -Niezły lot, kolego! - krzyknęła, starając się być głośniejsza do huczących łopat wirnika. W ukrytej bazie zaczęli od kolejnej obdukcji lekarskiej. Asagao podała lekarzowi wypis ze szpitala w Newport. Rzucił okiem, następnie skierował spojrzenie na pilot, potem znowu na kobietę. - I już chodzisz po czymś takim? Następnie wyjął małą latarkę i błysnął w oczy Iroshizuku. - No tak. Powinienem był się domyślić. Ręce przed siebie. Zamknij oczy i wytrzymaj w tej pozycji. - lekarz zaczął badanie neurologiczne. Po wizycie u lekarza micha, doprowadzenie na kwatery a potem były… testy wydolnościowe. Dla Iroshizuku nieco okrojone, z powodu szwów i połamanych żeber, ale i tak wymagające. Stymulanty bojowe wciąż trzymały, więc z niczym nie miała problemu. Na zakończenie porcja prochów i spać. Iroshizuku obudził ból. Ostry, kłujący w podbrzuszu i tępy w płucach, nasilający się przy każdym oddechu. Z trudem zsunęła się z pryczy i leżąc na podłodze starała się zapanować nad obolałym ciałem. Zeszło jej dobrą chwilę, zanim wojskowa dyscyplina wzięła górę i przekonała samą siebie, że czuje się wystarczająco dobrze, żeby kontynuować zadanie. Założyła mundur polowy, wojskowe buty. Na nic innego nie miała czasu, gdyż rozbrzmiał alarm, wzywający ją do sali odpraw. +++ Wspólny doc. Scena: pierwsze spotkanie z Ishidą w sali odpraw. - To zaszczyt móc pana poznać Panie Ishida. - wyrwało się Julianowi. By nie robić dziwnej gimnastyki z powodu niedyspozycyjności starego człowieka skłonił lekko głowę przykładając dłoń do piersi. Sekundę ciszy przerwał po chwili. - Pewnie pan już wie o nas wszystko, ale by uprzejmości stało się zadość… jestem Julian Jackson, a to Iroshizuku Asagao, Sarah Kane, Jane Doe, Victor Heisenberg i Hadrian Spencer. - mówił kiwając głową do każdego z ich grupy - Panie Ishida… czy może nam pan powiedzieć po co tutaj nas sprowadzono? - Miło mi Pana poznać - wtrącił tylko Hadrian słysząc swoje imię próbując przy tym wykonać ukłon wygrzebując technikę wykonania go z ktòrejś lekcji dobrego wychowania. Iroshizuku nic nie powiedziała, ale kiedy Julian ją przedstawił wystąpiła krok naprzód i wykonała sztywny, formalny ukłon. Heisenberg też nic nie powiedział, tylko skinął głową Ishidzie na przywitanie. Kane wyprostowała się, strzelając obcasami i stanęła na baczność. Zabolało, bo skrzywiła się, ale trzymała przepisową, poważną minę. Nie znała starszego jegomościa, kojarzył się jednoznacznie i przez to krew odeszła jej z twarzy. - Sir - wypowiedziała zduszonym głosem. - Powiedz, kurwa, że macie jakikolwiek pomysł - Doe zachrypiała, trzymając na gębie ponurą minę. Stała z założonymi na piersi rękami, wpatrując się w wózkowego dziada spode łba i bębniąc palcami o przedramię. Nie wyglądała na nastrojoną do savoir vivre, tudzież spijania sobie z dzióbków. - Sensowny pomysł - doprecyzowała kwaśno. Ishida przez chwilę wpatrywał się w Doe, po czym powiedział, zachowując ciągle tą samą poważną, grobową wręcz minę. - Oczywiście. Mamy BattleMechy należące kiedyś do Minutemanów. Mój i moich braci i sióstr, tych bushi, którzy walczyli o tą planetę. Nadszedł czas, by je odkurzyć i raz jeszcze posłać w bój. A wy będziecie je pilotować. Pozwolił sobie na lekki uśmiech. - Macie już podstawowe przeszkolenie i umiejętności pilotażu mechów przemysłowych i policyjnych. Jesteście jedynymi kandydatami na tej skale zdolnymi siąść za sterami starych samurajskich maszyn. Musimy was owszem doszkolić, ale mamy nawet do tego specjalną metodę. Nie spodoba się wam, więc każde z was podejmie indywidualną decyzję. Implant pamięciowy. LosTech z czasów, kiedy jeszcze funkcjonowala Gwiezdna Liga, a konkretnie wielka wojna domowa. Potrzeba było pilotów, więc wymyślono taki wynalazek. Zawierał imprinty pomagające szybciej załapać, a raczej “przypomnieć” mózgowi i mięśniom, co mają robić. Westchnął. - Szkolenie z takim implantem jest bardzo krótkie, ale silnie stresujące. Trzeba mieć do tego wcale nie słabe ciało czy psychikę. Ale możemy też spróbować przez te kilka dni próbować was bardzo intensywnie szkolić w sposób tradycyjny, bez implantu. Podejmę się tego osobiście. - Panie Ishida - wtrącił podporucznik, który przerwał pracę jak tylko starzec wspomniał o BattleMechach, a potem przy wzmiance o implancie zerknął z pewnym przejęciem ekipę, a dokładniej na jedną osobę - Czy oni to wytrzymają? Niektórzy są mocno poobijani. - Zawsze mogą zrezygnować, zaszyć się w dżungli i patrzeć, jak nasza cywilizacja zostaje podbita przez barbarzyńców. - stwierdził lekkim, nieco szyderczym tonem starzec - Albo mogą pokazać, że Nowy Vermont to nie Rzym za Wandalów. Spojrzał na Asagao. - Młoda krajanko, zastanawiasz się pewnie, czemu tu jesteś. Nie była szkolona w pilotażu BattleMecha, nie masz nawet podstaw, moglibyśmy ciebie wytrenować dopiero w dwa miesiące co najmniej. Nie zasiądziesz więc za sterami mecha. Nie, twoje ogniwo jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze od twoich towarzyszy. Będziesz pilotować Leoparda i dowodzić jego załogą. Uśmiechnął się garniturem dobrze utrzymanego uzębienia, jak na ten wiek. - Ktoś musi tych narwańców i ich zabawki wozić po świecie… i wspierać lotniczo. W Leopardzie mamy bowiem dla ciebie jeszcze jedną, małą niespodziankę. Popatrzył po wszystkich. McKinley przetarł twarz dłonią i też to zrobił, ogniskując na końcu wzrok na Kane. Victor szczerze się zdziwił i… bardzo zaniepokoił gdy usłyszał, że to ONI są tu główną linią obrony. To zła wiadomość, to bardzo zła wiadomość… liczył, że będą jakimiś konsultantami. Ich rola ograniczy się do doradzania “co zrobić jak w mechu kolano dziwnie strzyka podczas kroku w tył?” i jakiś pełnoprawny pilot będzie się tym zajmował. - W jaki sposób są stresujące te chipy? - zapytał w końcu - Zostałem postrzelony po drodze i młody już nie jestem. To mnie dyskwalifikuje? I ważniejsze… z kim mam rozmawiać w sprawie informacji o mojej rodzinie? To jest kluczowa sprawa i w znacznej mierze determinuje moja gotowość do… dedykacji temu spektakularnemu samobójstwu które nam tu proponujecie... - W skrajnych przypadkach powodują stres ogólnoustrojowy i skracają życie o pięć lat maksimum. Jeśli się zdecydujesz, to otrzymasz odpowiednie stymulanty, tak samo reszta. Kiedy nabierzecie wprawy, znowu traficie na zabieg i wyjmiemy wam implanty. Ale najpierw sytuacja musi się uspokoić. Za waszym udziałem. Na pytanie o rodzinie kiwnął głową uspokajająco. - Wasze rodziny, wy, byliście monitorowani od czasu kiedy siedliście za sterami IndustrialMechów. Udało nam, to jest naszym przyjaciołom z policji, wyłuskać wasze rodziny i ewakuować wraz z priorytetowymi transportami do Vergennes. Pracujemy nad ustanowieniem kontaktu telefonicznego i powinniśmy go mieć jutro w południe. Znów przybrał twardy wyraz twarzy. - Do tego czasu dostaniecie wstępne materiały szkoleniowe i obejrzycie sobie swoje maszyny. Od momentu jak skończymy tą odprawę aż do późnej nocy, z przerwami na jedzenie. Iroshizuku z zadowoleniem przyjęła swoją rolę w przedsięwzięciu. Miała być pilotem i nie musiała instalować sobie żadnych chipów pamięciowych. Była tylko jedna kwestia, którą chciała poruszyć i jedna drobnostka do doprecyzowania. - Ishida-sama, kto zawiódł i w jaki sposób wrogowie przeniknęli do struktur wojskowych i policyjnych? Czy to wywiad niedostatecznie lustrował kandydatów, czy decyzjami politycznymi złagodzono procedury dostępu do stanowisk dla miejscowych? - chciała wiedzieć, komu będzie mogła ufać podczas wojny a na kogo uważać. Pomimo tego, że wróg już się ujawnił, zawsze trzeba było uważać na zdradę. - Chciałabym też wiedzieć co to za usprawnienie znajduje się w Leopardzie? Dla Kane propozycja Ishidy była niczym wybawienie: światełko na końcu długiego tunelu wypełnionego mrokiem. Wpierw nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Nowy mech mimo straty poprzedniego. Szansa na rehabilitację i zmycie hańby… Drgnęła, bo przypomniała sobie ostatnią rozmowę ze stojącym dwa metry dalej Jacksonem i to co próbował jej wbić do głowy. Odetchnęła jakoś tak lżej. Oczywiście, że musieli dać z siebie wszystko i nie wahać przed niedogodnościami. Nie tylko starzec na wózku na nich liczył. Słuchała z powagą jego słów i starała się na niego patrzeć, bez okazywania zbędnych emocji mimo że prawie kipiały jej uszami. Nie została skreślona, jeszcze lepiej! Wróci do walki, odpłaci tym wszystkim skurwysynom zmieniającym właśnie ich dom w perymetr piekła. Pozwolą jej służyć dalej, była potrzebna. Przynajmniej póki się nie zakończy się wojna… do tego czasu wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. Gdy podporucznik wtrącał swoje trzy grosze, już bez podejrzeń i zbędnej sensacji mogła go obserwować. Dziwił ją ten widok. Jake wyglądał na zmartwionego, chyba zdarzyło mu się łypnąć na sierżant. Wtedy ona też na niego patrzyła, zachodząc w głowę czym się martwi. Pięć lat ujęte z życia to i tak więcej niż po masakrze na placu Fundacji pozwoliliby jej przeżyć najbliżsi. W tej perspektywie i perspektywie zbrojnego konfliktu we wnętrzu którego właśnie się znajdowali, pięć lat wyglądało banalnie. A dzięki temu implantowi ma szansę zrobić coś dobrego, komuś pomóc. Choć odrobinę ulżyć społeczności Amerigo, a zwłaszcza ludności cywilnej. Nawet nerwobóle nie były tak straszne, istniały przecież tabletki wygłuszające niepotrzebne cierpienie aby żołnierz mógł się skupić na zadaniu i zbędny dyskomfort nie rozpraszał jego uwagi. A że siądą nerki, serce, lub wątroba? Skracając życie do tych paru lat odpadał problem długofalowego dbania o organizm - to pozwalało śrubować wyniki i siebie. - W gotowości, sir - szczeknęła, zaciskając mocno dłonie za plecami żeby się nie trzęsły - Proszę o ustalenie terminu zabiegu i dalsze instrukcje. -[i] Również godzę się na przeprowadzenie zabiegu.[/]- wydukał dziwnie Hadrian. Widać, iż dogłębnie nad czymś rozmyślał. Dla blondyny w czarnej, uwalanej drobinami tynku czapce sprawa wyglądała jasno. - Chyba was tu, do chuja, wszystkich trzymają na ostrym kwasie. Jeśli myślicie że dam sobie bardziej grzebać we łbie ot tak, łykając wasze ssanie z dupy, to do reszty straciliście kontakt z bazą - zmrużyła oczy, gdy gapiła się bez mrugania na starego Azjatę. Lewa brew podjechała jej na pozycję krytyczną u góry czoła, praktycznie znikając pod czarną bawełną - Udostępniacie badania poprzedniej grupy królików doświadczalnych, na pewno monitorowaliście cały proces. Jak prócz tego gówna o którym mówisz nie przejdziemy na weganizm i nie zaczniemy się ciąć w rytm reggae, to nie macie co ukrywać. Typa znającego tajniki medycyny dorzucacie w gratisie, aby nam to wyjaśnił prosto i bez zbędnego pierdolenia, językiem zrozumiałym dla przeciętnego wpierdalacza ryżu czy kartofli. - zrobiła krótką przerwę aby wyciągnac skądś papierosa i go odpalić. Dwa sztachnięcia później kontynuowała. - Nie pakuję się w nic w ciemno, zanim cokolwiek ode mnie dostaniecie chcę porozmawiać z kumplem. AT nas rozdzieliło. Ma być cały, zdrowy, bezpieczny i chodzić wolno. Inaczej od razu możecie mnie wyjebać na śmietnik bo nie będziemy mieć o czym gadać. Julian czekał aż wypowiedzą się wszyscy i podejmą decyzję. Gdy przyszła jego kolej skierował wzrok na wiekowego wojownika, wystąpił krok do przodu. - Honor szermierza nie pozwala mi iść łatwą ścieżką. Przyjmę ofertę nauki pod waszym okiem… sensei. - wypowiedział z wielkim szacunkiem skłaniając się przed Ishidą, przykładająć pięść do piersi. Starzec cierpliwie słuchał wywodów swoich gości. Na słowa Juliana nieco zbystrzał, potem jakby… odleciał. Zalewały go wspomnienia. Wreszcie zogniskował na nim wzrok i skinął lekko głową… z szacunkiem? Zaraz potem spojrzał na Asagao i westchnął ciężko. - Przede wszystkim punkt drugi, Asagao-san. Nowy Vermont nigdy nie miał specjalnej troski dla kwestii wywiadowczych. Polegaliśmy na naszej izolacji i wspólnocie poglądów. Akademia wywiadu wojskowego to w zasadzie spychany na margines kierunek studiów oficerskich. Ciepła posadka. Był, bo ci idioci nawet nie traktowali serio prikazów bezpieki, aby się nie zbierać całą kupą w jednym miejscu. Podobnie policyjni, ale ich zadania były inne i nikt ich nie szkolił do prowadzenia wojny, więc są… minimalnie mniej winni. Na pytanie o niespodziankę na Leopardzie uśmiechnął się półgębkiem. - Później, Asagao-san. Najpierw odprawa. Pani Kane, panie Spencer, zabieg odbędzie się jutro po południu, jak zakończycie rozmowy ze swoimi rodzinami i innymi wybranymi osobami. Mam nadzieję, że taka odpowiedź panią też satysfakcjonuje, pani Doe. Dotrzemy do pani kolegi i porozmawia z nim pani jutro. A teraz przejdźmy do rzeczy. Ostatnio edytowane przez Micas : 21-02-2021 o 10:10. Powód: wrzut pierwszej połowy doca |
21-02-2021, 09:32 | #25 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Micas : 21-02-2021 o 10:14. Powód: korekta muzyki |
21-02-2021, 10:15 | #26 |
Reputacja: 1 | Odprawa została zakończona. Ishida ruszył wózkiem (który okazał się mieć własny, elektryczny napęd). McKinley wykonał zapraszający gest, puszczając pozostałych przodem, a sam wyłączył elektronikę stołu i zamknął pochód. Udali się korytarzami do jednej z wind, która prowadziła do rozległej przestrzeni. Do hangaru. Zapalono główne światła, które z głośnym trzaskiem po kolei iluminowały poszczególne boksy, wysuwane rusztowania, kraty podłogi, wzmacniane ściany, sufity z metalu, kładki dla pieszych, schody, windy towarowe, wózki widłowe, całą masę przeróżnej maszynerii. W sekcji dla mechaników, pod catwalks były stoły narzędziowe. A we wnękach, w boksach, one. Muzak Sześć maszyn. Żywa legenda Amerigo. Nr 1 – Warhammer. Nr 2 – Marauder. Nr 3 – Crab. Nr 4 – Spider. Nr 5 – Commando. Nr 6 – Jenner. Dwa ciężkie, jeden średni, trzy lekkie. Sześćdziesiąt lat temu ta wzmocniona lanca BattleMechów wywalczyła dla kolonistów przyszłość. Dzisiaj miała posłużyć do jej obronienia. Na środku hangaru, w podłodze, były potężne, rozsuwane pod skosem podwójne wrota. Właśnie się otwierały, błyskając żółtymi kogutami i szczekając alarmem. Z wnętrza wychynęła winda na masywny pojazd. DropShip klasy Leopard. W standardowej konfiguracji cztery wrota z boxami dla mechów i dwa małe hangary (dosłownie, bo maszyny tam były podwieszone) dla myśliwców aerospace. Jeden mocno przerobiony, jeden pozostawiony w stanie oryginalnym. Korytarz – a raczej jebitny, nieco spłaszczony, heksagonalny tunel pojawił się przed Leopardem kiedy otworzyły się kolejne wrota (w zasadzie to cała ściana, tak to wyglądało). W mroku cyklicznie błyskały ścieżki pomarańczowych świateł pozycyjnych, kończących się na zewnętrznych wrotach. Tędy będą wylatywać na misje. Oni. Na misje. W tych machinach. Kiedy już częściowo otrząsnęli się z podziwu dla rozpościerającej się przed nimi sceny, Ishida przemówił: - Na podstawie przeprowadzanych obserwacji, testów medycznych i psychologicznych, przydzieliliśmy wam stosowne maszyny. Panie Spencer, zasiądzie pan za sterami Spidera. Jest to jeden z najszybszych mechów w całej Sferze Wewnętrznej i ma unikatowe dysze skokowe oraz rozbudowany system komputerowy. W sam raz dla pana ogarnięcia w technologicznych nowalijkach i szybkim kombinowaniu. Pani Kane, pani zasiądzie za sterami drugiego mecha lekkiego, Commando. Idealnie nadaje się do szybkich, precyzyjnie wymierzonych ataków typu uderz i uciekaj, eliminacji zwiadu i lekkich maszyn, oraz do wykrywania i namierzania wrogów dzięki topowym systemom. Pani Doe, dla pani przypadł Crab. Myślę, że spodoba się pani ten przydział. Jest to jeden z najsilniej opancerzonych mechów w tej klasie, wyposażony w całości w broń laserową oraz dysponujący sporą ilością miejsca w kokpicie, w sam raz aby umieścić tam dodatkowe zapasy. Razem tworzy to mecha, który mądrze prowadzony będzie mógł pozostawać na polu bitwy prawie bez końca. Panie Heisenberg, panu przypadł jeden z naszych mechów ciężkich, Marauder. Jest to jedna z najlepszych tego typu maszyn w Sferze, doskonała tak do szturmów, jak i pojedynków czy precyzyjnego ostrzału na dalszym zasięgu, a w tym wariancie ma wyłącznie uzbrojenie energetyczne, więc mądry pilot może walczyć nim bardzo długo. Natomiast pan, panie Jackson, otrzyma Warhammera. To sztandarowy ciężki mech, służący w swych wielu wariantach praktycznie wszystkim w Sferze, o bardzo wyważonych osiągach i sprawdzonych systemach, dobry do walki na każdy dystans i z większością przeciwników. Asagao-san, przypadnie pani zaszczyt dowodzenia i pilotażu Leoparda... a także, kiedy będą ku temu chęci lub potrzeby, pilotażu myśliwca aerospace Lightning, który skrywa się wewnątrz DropShipa. Skończył. Nabrał sił do kolejnych słów. Może i był wciąż jary i miał parę w tych płucach, ale wiek swoje robił. Wykorzystał to podporucznik. - A ostatni mech? Czyżby... - Swojego nie oddam. – prychnął stary – Jeszcze czego. Poza tym, nie masz ani krzty przeszkolenia w temacie, panie McKinley. Ale będziecie w załodze Leoparda jako strzelec i oficer łącznikowy. A teraz proszę za mną. Obejrzycie sobie wasze maszyny... i rozpoczniecie naukę. Jak powiedział, tak uczynili. Zeszli (a w jego przypadku zjechali na towarowej windzie) na dół i skierowali do swoich mechów. W samą porę, do hangaru zdążał personel techniczny w ochronnym odblaskowym ubiorze, prowadzący ich do BattleMechów i DropShipa. Następne godziny były czymś zarazem pouczającym, jak i magicznym. Oswajali swoje przyszłe, bojowe rumaki. Albo to one oswajały ich. Jak to głosiła gorzka sentencja z czasów Wojen o Sukcesję: save the metal, leave the meat. Dzisiaj, tu, na Amerigo, nie miała zastosowania. Obydwie połowy musiały współgrać i zachować istnienie. Nie było alternatyw. Przyszli MechWarriorzy obadali swoje maszyny od zewnątrz. Zaznajomili się z ich parametrami, uzbrojeniem, osiągami, krótką historią (acz był to dopiero początek pracy pamięciowej z danymi – choć jakże namacalnymi, nie tylko papierowymi). Potem odwiedzili ich kokpity i po kolei przeprowadzali symulacje rozruchu. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ImHhBSmpxWs[/MEDIA] Pilotka Aerospace natomiast miała zgoła inne miejsce do obadania, razem z McKinleyem. Obejrzeli sobie wnętrze ponad sześćdziesięciometrowej długości DropShipa, spotkali także pozostałych załogantów – dwóch pozostałych strzelców, pięciu inżynierów i sześciu techników maszyn bojowych. Ludzie tak jak oni – z przeróżnych miejsc, różnych ścieżek życiowych, w różnym wieku i z różnym doświadczeniem, ale już po pełnym szkoleniu na prawdziwym sprzęcie. Większość to cywile, ale każdy z nich był ochotnikiem. Prawdziwa niespodzianka jednak czekała na Iroshizuku w mini-hangarze Leoparda. Był to myśliwiec aero-astro. Lightning, owszem, bardzo dobra maszyna. Ale dopiero po chwili zorientowała się, że jest cholernie stara, wielokrotnie łatana, ale wychuchana na glanc. Bo to nie był 'standardowy' model 'Błyskawicy LTN-5G, tylko... wariant 'b'. Royal. Działający przykład LosTechu, i to nie byle jakiego, bo z elitarnych „królewskich” formacji Star League Defence Force, dawniej wchodzących w skład sił zbrojnych Hegemonii Terrańskiej. Większość tego typu maszyn zniknęła w czasie Exodusu, albo okalających go wieloletnich wojen domowych. Obejrzała go z nabożną czcią, a technicy (z szerokimi uśmiechami na gębach) zaprosili do środka. Nawet kokpit był zupełnie inny niż w standardach. Kiedy przeprowadziła symulację rozruchu wryło ją w fotel, jakby już leciała na pełnym ciągu – ale nie od inercji, tylko zamurowania. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=fr_FZ-iwjAk[/MEDIA] Całą resztę dnia spędzili na rzeczach teoretycznych. Dostali posiłek, stymulanty, medykamenty. I siedzieli. Wojskowi, w tym McKinley i Ishida, dawali im wykłady z taktyki i operacji. Inżynierowie i technicy tłumaczyli na temat maszyn oraz przedstawiali profile tych nieprzyjacielskich, których obecność na Amerigo potwierdzono. Przemówienia te miały też czas pytań, kwadransowe przerwy oraz dłuższe na posiłek w mesie. Później były materiały pisemne do studiowania i nocny odpoczynek. Następny dzień był niewiele mniej wielki aniżeli ostatni. Śniadanie, poranne wykłady, wreszcie dłuższa przerwa w okolicach południa. Udało się ustanowić kontakt z Vergennes. Każdy kto chciał (a w niektórych przypadkach i te osoby, które niekoniecznie chciały), miały kwadransową pogadankę. O czym rozmawiali? To była kwestia indywidualna. I w samą porę, bo o pierwszej miało być wielkie wydarzenie – Hadrian Spencer oraz Sarah Kane zostali przygotowani do zabiegu i spędzili następne kilka godzin na stole operacyjnym, a resztę nocy i następnej doby w lazaretowych łożach, pogrążeni we śnie. W tym czasie pozostali już działali. W pocie czoła wykuwano właśnie drużynę New Minutemen. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ECFY6AnPA_g[/MEDIA] The Minutemen Theme Stawiali pierwsze kroki w hangarach. Ishida ich osobiście uczył, choć dla jego starczego ciała taki wysiłek i ciągła jazda na stymulantach oraz zwyczajowych medykamentach była prawie ponad siły. Słynna draconisjańska szkoła. A cisnął ich wręcz niemożebnie, w szaleńczym tempie. Surowo, ale bez słów gniewu. Jeszcze raz. Jeszcze raz. Źle, jeszcze raz. Dobrze. Przechodzisz krok dalej. Dobrze, ale cofnij, jeszcze raz. Hale i inne przestrzenie wokół praktycznie opustoszałej Wielkiej Góry Zielonej grzmiały sykiem laserów i elektrycznym trzaskiem PPC, obydwu o mocy zmniejszonej do minimum, oraz łomotem ćwiczebnych rakiet. Tąpnięciami nóg – i tytanicznymi wstrząsami upadków potykających się machin. Klekotem szczypców Craba, otwierających się i zamykających, skrywających wewnątrz ciężkie lasery. Drapieżnymi, zwrotnymi ruchami Maraudera. Statecznym krokiem Warhammera. Ciągłym szumem, rykiem, sonic boom na przemian to Lightninga, to Leoparda, startujących, lądujących, latających, symulujących ataki. A w tym wszystkim Ishida, który wewnątrz swojego Jennera (którego sterowanie zostało specjalnie przerobione pod niepełnosprawność) śmigał tu i ówdzie, skakał na swoich dyszach rakietowych... i ogrywał swoich podopiecznych jak szmaty. Maurice Sakon Ishida był elitarnym MechWarriorem. W trakcie szkoleń powiedział im, że nie będzie się z nimi udawał na misje. Ktoś musiał bronić bazy. A z takim gwardianem, niestrach było wracać do domu. Ledwo reszta się wybudziła, a już zagnano ich do roboty. Było to dla nich ciężkie – rekonwalescencja powinna być co najmniej kilkudniowa. Ale byli młodzi i u szczytu sił. Wytrzymali. A w szkoleniach, mimo ich surrealistycznego przebiegu (implanty były... dziwne), błyskawicznie nadrabiali zaległości. Do koncertu dołączył ryk imponujących skoków Spidera i szybkie, zborne ruchy Commando, który był z wyglądu i zachowania prawie jak wielki cyborg. Sielanka nie trwała jednak długo. Do bazy dotarł komunikat ze strony kontaktów w Middlebury. Obrona autostrady się załamała, sypało się nie tylko 2nd RCT, ale też 21st Armored Battalion z Middlebury i jednostki przysłane na odsiecz z Fort Ticonderoga. To już nie była próba odcięcia Middlebury od Newport, tylko ofensywa na to pierwsze. Trzeba było działać natychmiast i dać trepom szansę na przegrupowanie się, inaczej padnie drugie miasto. A była godzina 4:20 czasu terrańskiego, do którego amerygański był z grubsza zbliżony. Obliczyli, że gdy nadlecą na miejsce, będzie już świt. Jakie to eposowe.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 21-02-2021 o 10:20. |
21-02-2021, 21:01 | #27 |
Reputacja: 1 | Julian zasiadł przy stanowisku telekomunikacyjnym. Poprosił o telefon do ojca. Spełniono jego życzenie bez mrugnięcia okiem. Wykorzystał kwadrans który mu dano do oporu. |
24-02-2021, 11:05 | #28 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zombianna : 01-03-2021 o 22:31. Powód: wstawienie części doca na prośbę MG |
25-02-2021, 02:09 | #29 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 |
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 25-02-2021 o 02:57. |
25-02-2021, 02:24 | #30 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 |
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 25-02-2021 o 02:37. |