|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-02-2021, 18:19 | #11 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Zemus System okolice planety Zemus 1 "Harpia" podleciała w końcu do jachtu, a następnie oba statki przycumowały do siebie, za pomocą tak zwanego "rękawa", łączącego dwie śluzy… różnica w rozmiarach była spora, krążownik bojowy był trzy razy większy od jednostki na której dokonywano właśnie abordażu. - Rejestruję na pokładzie 10 osób w tylnej części statku. Wszyscy razem w grupie… kolejne 6 osób znajduje się na mostku. Nikt się nigdzie nie chowa - Meldowała Donna skanując cały czas jacht. Najpierw więc na pokład mniejszego statku wpadła grupka Dreadnoughtów, wspierana przez trzy roboty bojowe, a za nimi Kajia, i ci udali się od razu na tyły, do tej grupki, która chyba była pasażerami. Zaraz za nimi na jacht wkroczył kapitan Travis wraz z Gragiem, Kierem, i dwoma robotami bojowymi, udając się prosto na mostek mniejszej jednostki. Jako ostatnia wkroczyła Ophelia w asyście Wolaika i kolejnych trzech robotów bojowych, udając się do maszynowni. Dwa roboty, oraz Leno i Gwen uzbrojeni w karabiny, pilnowali śluzy i rękawa łączącego oba statki. *** Nerwowi pasażerowie, przebywający w obszernym salonie w towarzystwie dwóch załogantów, przyglądali się nadchodzącym "karkom" i ich karabinom plazmowym z narastającym na twarzach strachem. Dwaj załoganci od razu podnieśli ręce w górę, snoby jednak tak nie postępowały… - To jest skandal! - Warknął jeden z mężczyzn - Rozbój w biały dzień! Nikczemna napaść! - A stul mordę! - Rob przypieprzył mu z kolby karabinu w twarz, i polała się pierwsza krew. Typek padł na kolana, trzymając się obiema dłońmi za rozwaloną gębę, a kobiety pisnęły. Trevor machnięciem lufy nakazał obu załogantom grzecznie spieprzać do pobliskiej szafy w ścianie, co też obaj szybciutko uczynili. A roboty zabezpieczały pobliski teren. - To teraz tak, piękni oraz śliczni: Oddajecie nam wszelką biżuterię, wszystkie błyskotki jakie na sobie macie, i bez głupich numerów, albo tym razem już będziemy strzelać! - Warknęła Chris. …. - A teraz panie ściągają majteczki, które macie mieć na kostkach u nóg, a sukienki tak podniesione, żeby owe majteczki było widać - Powiedział nagle z perfidnym uśmieszkiem Trevor, a grupka snobów zbaraniała. - No czy ja się jąkam?! - Ryknął, a jedna i druga kobieta aż podskoczyła. - Tak nie wolno… - Zaczął kolejną dyskusję jeden z małżonków obecnych dam, i rozległ się strzał z karabinu. Niedoszły "heros" z postrzeloną nogą padł na podłogę, skowycząc z bólu. - No już! - Warknął i Rob, zamieniając karabin na topór. Cztery kobiety zrobiły, jak piraci nakazywali… dwie z nich nawet cichutko szlochały, a ich mężowie zgrzytali zębami. - Ręce na głowy, gały w podłogę - Chris ich ustawiała, zachodząc od tyłu i przystawiając pistolet do pleców - Wszelkie ostrzeżenia już się skończyły, następny wybryk to będzie odstrzelony łeb. Kajia zobacz nogę tego frajera, kapitan chce ich wszystkich żywcem… za chwilę ich skujemy. *** Tymczasem, na mostku jachtu… Załoga czekała na piratów z dala od swoich stanowisk, z grzecznie uniesionymi rękami w górę, pod jedną ze ścian. Czterech młodych mężczyzn, jedna młoda kobieta, którą jakby sobą zasłaniali, no i stojący przed nimi kapitan. - Statek jest wasz, proszę nie krzywdzić załogi! - Powiedział od razu kapitan na widok piratów, i wycelowanych w ich osoby wielu luf - Próbowaliśmy uciec, nie udało się, no cóż, raz się wygrywa, raz przegrywa… - Kapitan jachtu uśmiechnął się na sekundkę bardzo nerwowo. *** Komentarze jeszcze dzisiaj...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
20-02-2021, 19:16 | #12 |
Reputacja: 1 | Kier stanął z boku przyglądając się załodze i wszystkim obecnym w pomieszczeniu z kamienną twarzą. Był dokładnie tym którym był jeszcze niedawno na mostku. Cichym obserwatorem. Zdecydowanie nie dlatego, że mu to pasowało.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
21-02-2021, 19:08 | #13 |
Administrator Reputacja: 1 | Dialog wspólny z MG ;) Travis przez moment przyglądał się kapitanowi, potem przeniósł wzrok na pozostałych członków załogi, dłuższą chwilę poświęcając jedynej tutaj kobiecie. - To nie było zbyt mądre, kapitanie - powiedział, ponownie spoglądając na kapitana. - To nie wpłynęło dobrze na humor mojej załogi. Ani na mój... - dodał z miną daleką od zadowolonej. - Ryzyko… zaaawodowe? - Zająknął się kapitan jachtu - Podejmowanie takich decyzji należy do moich obowiązków, sam pan chyba rozumie… pasażerowie płacą, to i wymagają… - Grag, zwiąż załogantów - polecił Travis, nie nawiązując do wypowiedzi kapitana. - Proszę mi opowiedzieć o tych pasażerach. Dokładnie, ze szczegółami. - Przykro mi, ale ja szczegółów nie znam - Kapitan zrobił srającą minę - Zostaliśmy wynajęci na dwa dni… wiem że są bogaci, wiem jak się nazywają, resztę mam w aktach… - Skopiuję sobie - odparł Travis. - Który komputer? Jacht do kogo należy? - zmienił temat. - Gdzie jest sejf? - Dane są w komputerze w mojej kajucie, podobnie jak sejf, a jacht należy do kompanii Spirit Solution… - Odparł kapitan. - Donna, przyślij tu Eve - powiedział Travis. - Pan przodem, kapitanie - dodał. * * * Travis opuścił więc mostek tej łajby, w towarzystwie jej kapitana, i jednego z robotów bojowych. Udali się do kajuty, która była ledwie dziesięć kroków dalej. W kajucie żadnych niespodzianek nie było, i po chwili Webster otrzymał mini-komp, gdzie ponoć były dane załogantów. Kapitan do tego własnoręcznie otworzył niewielki sejf… w którym poza kilkoma rzeczami leżał i mały pistolet. Mężczyzna zastygł w pół ruchu, wpatrzony w broń. - Pan się odsunie, kapitanie - powiedział spokojnie Travis. - Domyślam się, że nie ma pan zamiaru robić żadnych głupot, ale roboty nie myślą. Sięgnął po pistolet. - Mam nadzieję - zmienił temat - że jacht jest ubezpieczony, bo trochę szkód narobimy. - Uśmiechnął się lekko. - I proszę usiąść, tak się wygodniej rozmawia. - Tak, statek jest ubezpieczony… - Westchnął kapitan, po czym usiadł przy własnym biurku, powoli i z cały czas widocznymi dłońmi, które położył na blacie. Cholerny robot bojowy cały czas w niego celował z karabinu. - Czy będzie pan miał duże kłopoty, że nie stawiał pan oporu? - zagadnął Travis, przeglądając pobieżnie dane z mini-kompa, równocześnie kopiując wspomniane dane na własny nośnik. Kapitan jachtu spojrzał na Webstera, marszcząc brwi. - Stawiałem opór, aż nas poczęstowaliście rakietami. Jacht uszkodzony. Żeby nie narażać zdrowia, czy i życia pasażerów i załogi, po krótkim pościgu się poddaliśmy… ale owszem, kłopoty pewnie i tak będą… - Jeśli dobrze rozumiem, to poturbowanie paru członków załogi czy postrzelenie pana nie zmieniłoby nic w tej kwestii? - Travis zadał to pytanie na moment odrywając wzrok od komputera i przenosząc spojrzenie na kapitana jachtu. - Wolałbym, by nie było rękoczynów… - Odpowiedział kapitan. Travis skinął głową. - Trochę uszkodzimy to i owo, ale nikomu z załogi nic się nie stanie - zapewnił. - Takie przynajmniej rozkazy mają moi ludzie - dodał - a pana załoga wygląda na rozsądną. Nie zamierzamy wysadzać jachtu ani robić nic równie spektakularnego. - Panna Samantha Hutt... - Travis odszukał wreszcie dane pilota. - Chyba Spirit Solution za mało jej płaci. Naprawdę jest dobra. - Pokiwał z uznaniem głową. - Pozazdrościć takiej pilotki. Zabrał się za pobieżne sprawdzanie pozostałych danych. Osiem osób załogi, ośmioro pasażerów. Wyglądało na to, że wszystko jest. - Załoga zna się od lat, jesteśmy zgrani ze sobą. A na zarobki nikt raczej nie narzeka… - Powiedział kapitan. - Napęd uszkodzony - Zameldowała nagle Ophelia. - W porządku, wracajcie do nas - odparł Travis. - Kapitanie, zamknę pana w kabinie, gdy odlecimy, ktoś z załogi pana wypuści. - Spojrzał na kapitana. A nagle do kabiny weszła Eve, żując gumę i robiąc balona… - To gdzie ten sejf? - Spytała. - Tam... - Travis wskazał głową. - Może znajdziesz tam coś ciekawego, bo otwierać już nie potrzeba. - Lekko się uśmiechnął. - Ech… - Mruknęła niezbyt zadowolona z takiego obrotu spraw Eve, po czym ruszyła do sejfu, puszczając po drodze oczko do kapitana jachtu, co wyraźnie go zmieszało, a nastolatkę rozbawiło. A po chwili… - Patrz, kasaaaa - Zadowolona już Eve zaczęła machać w dłoniach kredytami. - Starczy na kolejną porcję lakieru - stwierdził z udawaną powagą Travis. - Coś jeszcze ciekawego? W tym czasie kapitan jachtu przewrócił oczami, i spojrzał na Webstera. - W piractwie i córka pomaga? - Spytał, a Eve wyszczerzyła do niego ząbki. - Trzeba zadbać o to, by wychować odpowiedniego następcę - odparł z powagą Travis. - Będzie jak znalazł, gdy już przejdę na emeryturę. - Jest tu jeszcze jakiś mini-komp - Powiedziała Eve, chowając kredyty w… cycki, a wyciągając wspomniany przedmiocik z sejfu. Kapitan jachtu wyglądał na podwójnie zmieszanego. - To mój osobisty… proszę nie zabierać? - Mruknął. - Rodzinne fotki, czy gołe panienki? - zainteresował się Travis. - Sprawdź i odłóż - powiedział do Eve. - Jedno i drugie - Burknął kapitan, a nastolatka zachichotała. Przez chwilę grzebała w owym komputerku, parę razy zamrugała oczkami, i poczerwieniała. - Zboczeniec… - Powiedziała nagle, zerkając na kapitana jachtu, po czym najwyraźniej zniesmaczona, odłożyła komputerek do sejfu. Travis stłumił uśmiech. - Cóż... w takim razie idziemy - powiedział. - Tak jak mówiłem, ktoś pana wypuści, kapitanie. I nie mówię "do widzenia" - dodał. - Chodź. - Chwycił Eve za ramię i skierował w stronę drzwi, a kapitan jachtu nie powiedział już nic. Wyszli więc na korytarz… - Postaraj się zamknąć ładnie te drzwi - zaproponował Travis, gdy zamknął wspomniane drzwi. Dziewczyna na to wyciągnęła pistolet, i strzeliła z niego w elektroniczny panel przy drzwiach. Wśród paru iskierek, ten został zniszczony… - Taaa-daaa? - Eve się zaśmiała. - Mało finezji, ale skuteczne. - odpowiedział uśmiechem. - Panie przodem - zażartował, wskazując kierunek. - Obejrzymy naszych pasażerów. |
26-02-2021, 18:11 | #14 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
01-03-2021, 19:22 | #15 |
Administrator Reputacja: 1 | Travis, w towarzystwie Eve, do tej pory uśmiechnięty, spoważniał na widok Kiera i pilotki. - A ty co z nią robisz? - spytał. - Mieliście zostawić załogę w spokoju. Dokąd to się wybierasz? Dorzuciłby parę słów na temat zbytniej skłonności Kiera do płci przeciwnej, ale uznał, że na to będzie pora, gdy znajdą się w mniejszym gronie. Kier rozejrzał się po korytarzu i nie widząc nikogo poza nimi… - Samantha? - zapytał młodą kobietę - Zechcesz? - potem na kapitana - Widzisz kapitanie, jest taka mała sprawa… ale lepiej jeśli to nie ja to wyjaśnię… - zerknął na dziewczynę - ...prawda? - Ekhem… kapitanie piratów… Kier mnie namówił na dołączenie do waszej załogi - Powiedziała pilotka, a wtedy Eve zachichotała i pokazała uniesiony w górę kciuk. - Przyznasz Kapitanie, że lepszego pilota nie ma w tym sektorze, jeśli nie w kwadrancie… Samantha była tak miła zgodzić się, jednak decyzja oficjalnie i bezsprzecznie jest wasza. Stworzyłem historyjkę, że wzięliśmy ją dla okupu jeśli potwierdzisz moje przypuszczenia co do jej tożsamości… żeby nie robić jej zbytnio problemu? Travis zlustrował Samanthę od stóp do głów. Co do tytułu 'naj' miałby pewne wątpliwości, ale poza tym mógł śmiało przyznać, że dziewczyna jest dobra w tym fachu. - Samantha Hutt, jeśli się nie mylę, prawda? - powiedział. - Przyznaję, że Kier - "ma dobry gust", pomyślał - ma dar przekonywania - dokończył - ale nie powinnaś tak łatwo dać się złapać się na jego gładkie słówka. Czy coś o cieniach zawodu coś wspomniał? - Nie, ani słowem… wiem jednak, z czym się taki zawód wiąże, nie jestem z wczoraj - Pilotka przelotnie się uśmiechnęła. - W porządku. - Travis skinął głową. - Witam zatem na pokładzie. Travis Webster, kapitan "Harpii". A to jest Eve - przedstawił swą przybraną córkę. - Eve oprowadzi cię po statku i zapozna z resztą załogi. Kier będzie się musiał zająć naszymi gośćmi. A oni, jak na razie, powinni spotykać cię tylko w charakterze jeńca. Im dłużej, w opinii świata, będziesz porwaną, niewinną panienką, tym lepiej. - Dobrze, kapitanie Websterze... - Samantha kiwnęła głową, po czym nagle jakby do niej dotarło, co przed chwilą usłyszała - Umm… jakich gości? - Wystarczy 'kapitanie' - powiedział Travis. - Zabieramy na Harpię waszych pasażerów. Wyglądają na takich, za których da się wziąć okup - wyjaśnił. - Uch… bruuudne zagrywki… - Mruknęła pilotka i uśmiechnęła się przelotnie, a i Eve wyszczerzyła ząbki. Negocjator spojrzał łagodnie z uśmiechem na młodą kobietę kładąc dłoń na jej bardziej oddalonym od niego ramieniu. - Witamy w Rodzinie... Siostrzyczko... Jego spojrzenie skierowało się na Webstera. Musiał się upewnić co do jednej rzeczy. - Kapitanie… czy długi okres udawania naszego szlachetnego gościa przez Samanthę jest konieczny?- zapytał Kier ostrożnie - Po tym jak ugościmy naszych pasażerów… raczej nie będą mieli swobody poruszania się po okręcie i kontaktów z Rodziną, prawda? Samantha spojrzała wyczekująco na Travisa, przy okazji lekko się obracając bokiem, i pokazując nadal związane za plecami ręce… Travis uśmiechnął się lekko. - Wejdziesz na pokład razem z nimi, traktowana podobnie - powiedział. - A potem Eve się tobą zaopiekuje. A że tamci goście będą siedzieć zamknięci, to będziesz ograniczona tylko przez kadłub statku - zażartował. |
02-03-2021, 20:21 | #16 |
Administrator Reputacja: 1 | Po dotarciu do snobów, przebywających w luksusowym salonie jachtu, oczom kapitana Travisa, i negocjatora Anzeurela (Eve udała się “na bok” z Samanthą) ukazały się bardzo, bardzo nie-salonowe widoki. Jeden z mężczyzn miał rozkwaszoną gębę, zalaną krwią. Kolejny był postrzelony w nogę, choć ta była nieco obandażowana. Dwaj pozostali byli cali, cała czwórka była jednak bardzo wściekła, klęcząc z rękami związanymi na plecach, a nawet z kneblami w gębach, które były… kobiecymi majtkami. Czterech facetów, cztery pary majtek wepchnięte w gęby. Ale tylko jedna obecna kobieta, nieco zapłakana, i z rozmazanym makijażem, w czerwonej sukience… No i nigdzie nie było Roba, Tysona, i Trevora. Trzy roboty bojowe pilnowały snobów, Kaija siedziała na wygodnym fotelu, zajadając jakieś słodycze, i wlepiając spojrzenie w tego z postrzeloną nogą. Chris siedziała z kolei na stole, pykając cygaro. - Gdzie pozostali? - spytał Travis. - Zbierają łupy z poszczególnych kajut - Chris lekko zmrużyła ślipka. Kier stanął obok kapitana nieco z boku z dłonią na pistolecie. Patrzył po zastanej scenie. Kiedy ‘ obcy podgatunek’ kobiety się odezwał, nieprzychylne spojrzenie powędrowało w jej stronę razem z uśmiechem cichej pogardy i drwiny. - No to muszę ich nieco pogonić - powiedział Travis spokojnym tonem, chociaż potrafił się domyślić, jak to zbieranie łupów wygląda. - Chris, Kaija, zabierzcie panów na Harpię. Dwuosobowe kabiny. I sprawdźcie, czy któryś z nich nie przemyca jakiegoś niebezpiecznego narzędzia - polecił. - Kier, załatw cztery jedynki dla pań - dodał. - A ja dopilnuję, by dotarły tam bagaże. Nie wypada, by nasi goście chodzili w brudnych rzeczach. - Aye, aye! - zakomunikował wywołany mężczyzna w białym płaszczu i ruszył w stronę statku. Chris, Kaija i trzy roboty bojowe zabrały więc pojmanych mężczyzn na "Harpię", oddalając się od kapitana Travisa… również i Kier odszedł w tamtą stronę. I takim oto sposobem, kapitan piratów został sam z zapłakaną kobietą w czerwonej sukience. - Rob, Tyson, Trevor, zbierać się na Harpię - rzucił Travis przez komunikator. - Twoje rzeczy też zabieramy - powiedział do kobiety w czerwieni. - Prowadź - polecił, ta jednak jedynie pociągała nosem, jakoś tak tępo się w niego wpatrując. - Już… zara… już idziemy… - Odezwał się po chwili w unicomie Trevor. - Jerald, Bontu, wyznaczcie kurs na Alfę Pegasi. Na razie pozostajemy w tym systemie - Travis skontaktował się z pilotami. - Jak ci na imię? - spytał Travis, podchodząc do kobiety. - I czego nie rozumiesz? Idziemy do twojej kajuty. Kobieta zadrżała na całym ciele, po czym skrzyżowała ręce na torsie, jakby w ten sposób broniąc się przed stojącym przed nią "drabem". Unikała również kontaktu wzrokowego. - Hazel… Ulloa… - Wydusiła w końcu z siebie. - Możesz mi mówić kapitanie - powiedział Travis. Chwycił ją za ramię. - Idziemy. Do. Twojej. Kajuty. - wycedził. - Teraz. Albo ci pomogę - zagroził, i Hazel wśród łez płynących po jej policzkach, w końcu się ruszyła, prowadząc go, gdzie zażądał. Minutę później, w dosyć obszernej, luksusowej kabinie… |
15-03-2021, 18:07 | #17 |
Reputacja: 1 | Post współtworzony z: Buka
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 15-03-2021 o 18:14. |
15-03-2021, 18:13 | #18 |
Reputacja: 1 | Post współtworzony z: Buka Samantha spędziła w toalecie solidne pięć minut. Po wyjściu, miała już ściągnięte te swoje dziwaczne rękawiczki, mocno otwarte buty, oraz nieco rozpiętą górę swego ubioru pod szyją. Wino rozgrzewało… Mężczyzna siedział przy stoliku powoli paląc cygaro. Uśmiechał się. Kobieta jednak go nie zgasiła, tylko pozwoliła by się paliło, za co był wdzięczny. Sam był bez wierzchniej odzieży za wyjątkiem porozpinanej do połowy koszuli. |
| |