Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2022, 22:10   #161
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przegapiła pojawienie się niszczyciela Pierwszego Porządku, bo czas oczekiwania na schłodzenie reaktora spędziła najpierw na dręczeniu Emreia, żeby dał sobie zrobić diagnostykę ręki, a później przekonany jej obawami o bycie napadniętym przez piratów droid mocno niechętnie pozwolił jej się sobą zająć.

- COOOO?! - Głos Lyn poniósł się po całym pokładzie Star Kitty i zerwała się na równe nogi, odrywając złącze diagnostyczne od droida. - Kto kogo znalazł?! - nie zrozumiała początkowo o co chodziło Lydzie, ale zaraz odpaliła sobie podgląd na widok z kokpitu i od razu biegiem ruszyła tam. - Niech to szlag! -syknęła. - Kamuflaż optyczny! Już, na co czekasz?! - ale nie czekając na reakcję kapitan, Lyn sama odpaliła maskowanie które było teraz ich jedynym co mogło ich uchronić przed atakiem z orbity.

- Wynosimy się stąd! Natychmiast! - krzyknęła wpadając do kokpitu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 29-09-2022, 22:46   #162
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Resurgent pojawił się jak mroczne widmo śmierci i zniszczenia. Nawet przez rosnącą w zastraszającym tempie burze piaskową dało się widzieć jak nałożona odbitka blisko trzykilometrowy Gwiezdny Niszczyciel nowego porządku imperium, które podobnie do hydry odnowiło się i odrosło wychodząc z cienia i rzucając kolosalną potęgę- na razie na odległe granice galaktyki.

Lyda nie mogła uwierzyć w to co widzi, to było jak najgorsze rozdanie pazzaka w jej życiu, kiedy musiała odejść od stołu na Tatooine świecąc zarazem członkiem jak i kobiecymi piersiami, co nie było do końca tolerowane na wielu zaściankowych siedliskach jak Mos Tetyia. Palce pilotki błyskawicznie włączyły kamuflaż optyczny, bo elektroniczny był już włączony. Niemniej sensory dalekiego zasięgu Wskrzesiciela, mogły już ich wykryć. Powietrze w kokpicie zrobiło się ciężkie, przerażające, pełne napięcia i adrenaliny wyzwalającej się z gruczołów Lyn i Rot.

- Wynosimy się stąd! Natychmiast! - krzyknęła wpadając do kokpitu.

-Nie ma takiej opcji.

-Co?!! Do kurwy nędzy Rot, teraz oszalałaś, wiesz co mają w arsenale takie statki?!!

-Wiem.- odparła stalowo kobieta.- Zagłuszacze hipernapędu. A jestem pewna, że to przylot po utraconą córkę. Jeśli chcieliby zniszczyć bazę piratów po prostu ostrzelali, by ją z orbity. Widzisz?

Healstorm popatrzyła na mały okrągły ekran radaru. Widziała tylko linie siatki, dwa kwadraty i cztery trójkąty na tle zarysów niszczyciela, każde z małym niezrozumiałym podpisem u boku.

-To ALL-1971 i cztery TIE. Lecą odebrać Grace. Wybraliśmy kurewsko pechowy dzień na rodzinne zjednoczenie. Możemy tylko czekać przyczajone.

Lyda wyjęła papierosa, a dokładnie dwa.

-Jeśli jednak Nas rozstrzelają. Zapal… Nie dostaniesz raka płuc. Ja myślę, nad bionicznymi, wtedy będę odpalała jednego za drugim.

-Już to robisz.

-Fakt. Powiedz mi Lyn, tak chodzi mi po głowie… jeśli mamy zginąć warto poznać nasze nazwiska. Obustronnie. Zresztą, wiem, że zabrzmi to głupio, ale robiłam dużo robót, lotów. Wiem, wiem, gadam jak jakaś nastolatka... ale nigdy nie poznałam kogoś tak sympatycznego. Zazwyczaj było to same zakazane gęby. Naprawdę Cię lubię Lyn i wiesz co?

Lyn zamarła w oczekiwaniu.

-Jesteś cholernie odważna i zaradna. Myślę, że jeśli z tego wyjdziemy możemy zrobić jeszcze jakąś robotę. Hmm?- kapitan uśmiechnęła się szeroko. Te słowa widocznie dużo ją kosztowały, bo zrobiła się cała czerwona na policzkach pomimo ciągle obecnej adrenaliny. Rzadko, jeśli nigdy mówiła komuś o uczuciach.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 29-09-2022 o 22:53.
Pinn jest offline  
Stary 11-10-2022, 10:44   #163
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Początkowo Lyn zdawała się wyglądać jakby wpadła w panikę, choć usilnie starała się to maskować. Stała obok fotela pilota i nerwowo wpatrywała się raz w iluminator przed nimi, raz na holoprojektor obrazujący pozycję niszczyciela i jego myśliwców względem planety. Świadomość, że jeden strzał mógł wymazać Kicię z istnienia była zatrważająca.

Przyjęła papierosa, chwilę się wahała, ale ostatecznie nie zapaliła go. Nie była to kwestia przekonań do zdrowego trybu życia, a zwyczajnie jej nie smakowały, a jeśli miałaby zginąć to nie z gorzkim posmakiem sztucznego tytoniu w ustach.

Lyn zamarła w oczekiwaniu. Czyżby byli skazani na łaskę i niełaskę niszczyciela?

-Jesteś cholernie odważna i zaradna. Myślę, że jeśli z tego wyjdziemy możemy zrobić jeszcze jakąś robotę. Hmm?- kapitan uśmiechnęła się szeroko. Te słowa widocznie dużo ją kosztowały, bo zrobiła się cała czerwona na policzkach pomimo ciągle obecnej adrenaliny. Rzadko, jeśli nigdy mówiła komuś o uczuciach.

Słowa Lydy w jakiś dziwny sposób otrzeźwiły Lyn.

- Ja... - Indygo od lat nie używała swoich prawdziwych danych osobowych, przez co teraz były dla niej tak obce, że nie reagowała na nie. - Hymm... - mimowolnie uśmiechnęła się do Rot, widząc jej zakłopotanie. - Wiesz co? Powiem ci jak mi na imię, jak z tego wyjdziemy z życiem. Ale ostrzegam, że ta wiedza narobi ci kłopotów z wydziałem wewnętrzym ochrony Corelli - mrugnęła do kapitan i... coś dającego nadzieję wpadło jej do głowy. - Spróbuję ręcznie odpalić silniki Kici - wyjaśniła Lydzie co ma na myśli i z zadowolenia tym faktem aż przytuliłą Rot na krótką chwilę, dając przy okazji szybkiego i niespodziewanego buziaka w policzek. Puściła ją tak samo nagle jak ją objęła i pobiegła do maszynowni.

- Johnny, Emrei! Do maszynowni! - krzyknęła do droidów.

Wpadła tam jak burza i od razu dopadła do głównego panelu sterowania, podpinając się pod niego bezpośrednio swoim osobistym złączem.
- Potrzebuję waszej pomocy do zwiększenia mocy obliczeniowej - wyjaśniła droidom jak tylko się pojawili, ale że była też podłączona na nadawanie intercomu, Lyda też słyszała co mówi. - Zrestartuję zaraz ręcznie główny silnik, a zapasowy na chwilę przejmie zasilanie kamuflarzu statku oraz wytworzenia małego pola ochronnego dla silnika głównego. Zrobi się duszno, bo potrzebuję całej mocy generatora awaryjnego - to już było typowo powiedziane do Lydy. - J5 zajmij się wyliczeniem natężenia pola osłony dla silnika głównego.

- Yaay! - ucieszył się Żyrandol. Natomias Emrei nie wykazywał żadnego entuzjazmu, choć wg Lyn winą za to było brak sterowników emocji, które to Johnny miał dobrze podkręcone.
Wkrótce droidy spięły się z Lyn i zaczęli działać.

- Jak uda się wytworzyć małe pole ochronne obejmujące główny silnika, wtedy zagłuszanie nie będzie na niego działać i odpalę go manualnie - Indygo wyjaśniła wszystkim co zamierza, na tyle prosto na ile potrafiła. - Lyda, jak tylko mi się to uda, to leć ile fabryka dała, byle dalej stąd!
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-10-2022, 18:58   #164
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Arrow Jedna Szansa, Tysiąc Lecących Szmaragdowych Łez.



W maszynowni ogólna temperatura urosła w niewyobrażalnym tempie. Emrei i J5 byli podłączeni długimi kablami światłowodowymi do głównego CPU statku, podobnie jak Elyndira złączona z nim złączem wysuwanym z cybernetycznego ramienia. Informacje skakały kobiecie przed oczami, a ta wiedziała, że musi podkęcić tak moc silników i hipernapędu, by byli na granicy niebezpiecznego przeciążenia, jeśli chcą ominąć pole zakłócające Niszczyciela Pierwszego Porządku. W ciągu kilku chwil dało się słyszeć głośne buczenie reaktora fuzyjnego Kotka, a hipernapęd, z jego widocznego paska rdzenia, rozświetlił pomieszczenie, błękitną, pulsującą poświatą rozgrzanego promieniem protonów coaxium. Healstrom skierowała pola magnetyczne, bombardowanie protonowe i główny motywator, tak iż jeśli doszło, by do skoku napięcia w fregacie, mogli wybuchnąć w silnej eksplozji hipermaterii.

Lyn wróciła na mostek. Lyda patrzyła jak zaślepiona na ekranik wyświetlający osiągi i kierowanie mocy w głównych systemach statku.

-Nie sądziłam, że można go bardziej podkręcić. To niesamowite… I zrobiłaś to bez używania klucza nasadkowego, bez pałki zmiennofazowej… Samym manipulowaniem kubitami? To jeszcze raz, niesamowite…

-Wiem co robię.- Lyn uśmiechnęła się pewna siebie a potem spojrzała przez iluminator Gwiezdnej Kotki.- Patrz ostrzeliwują myśliwce TIE działkami przeciwlotniczymi, ale cholernie szybkie. Padł!

Jeden z czterech TIE zaczął koziołkować i wbił się w płaskowyż. Pozostałe trzy zmieniły formację na defensywną, a z orbity leciało już kolejnych sześć. W między czasie M-Wingi wystartowały. Szykowała się duża bitwa powietrzna. Przyspieszone kryzysem barki desantowe pełne szturmowców wylądowały na lotnisku. Lyn i Lyda tego nie widziały, ale z każdej wyleciało piętnaście komandosów w biało-czerwonych plastoidowych pancerzach, specjalnych szturmowców Pierwszego Porządku, błyskawicznie mordując plemiennych piratów z niesamowitą celnością i zwartym szykiem przystosowanym na szybkie zabezpieczenie lądowiska.

Kapitan Rot, szybko wystartowała włączając odpowiednie procedury. Płozy schowały się a dziób fregaty ustawił się do góry. Moc obecna w głównych silnikach plazmowych był tak potężny, że otaczający miejsce lądowania strumień rzeczki zaczął parować jak na przegrzanej patelni. Szybko wzbili się w chmury. Lyda była zabójczo skupiona i nic nie mówiła, chyba nigdy nie ryzykowała tak jako pilotka, ale też nigdy nie latała tak podkręconym pojazdem kosmicznym. Ciężka atmosfera Dathomiry nie stanowiła przeszkody dla YT i po chwili chmury przerzedziły się odsłaniając coraz bliższy czarny eter kosmosu. Kiedy statek znalazł się w pustej przestrzeni z boku gigantyczność Resurgenta uderzyła zatrważająco. Liniowiec był wielki, stojąc na niskiej orbicie, jak Anioł Śmierci czekający na poświęcenie słabych dusz. Zauważyli ich…

-Imperialna Fregato zidentyfikuj się. Widzimy, że macie włączone maskowanie. Podaj waszą misję.

Lyda uśmiechnęła się dziko słysząc zawiadomienie kontrolera na otwartym kanale radiowym. Wklepała koordynaty i Lyn zauważyła, że mapa galaktyki pokazuję trzy szybkie skoki na Tatooine o dwa parseki od Dathmomiry.

-Chuj Wam między moje słodkie cycki!- wykrzyczała i zaśmiała się Lyda do mikrofonu na panelu pilota a potem przesunęła w przód główną dźwignie hiper-skoku.

-Oby się udało, Oby się udało, oby się kurwa udało.- modliła się przemytniczka.

Gwiezdną Kicia zatrząsało jak anteną w czasie wichury. Lyda przeklęła, kiedy statek zaczął koziołkować i tracić pęd, a silniki osłabiły się do tego stopnia, że w zasadzie dryfowali. Pilotka sprawdziła stan systemów.

-Rdzeń z coaxium dostał wstecznej fuzji i jest niestabilny. Możemy wybuchnąć, kurwa blast… Lyn musisz zrestartować system. Daj promień protonowy nieco słabszy, i zmniejsz główny reaktor… Tak. Tak. Wyłączymy wszystkie systemy łącznie z tarczami a potem, po restarcie puszczę wszystko w hipernapęd. Zgadzasz się Indygo? Mogą nas zestrzelić, ale jeśli się uda, będziemy sprzedawać łup w Mos Tesiya u mojego sprawdzonego pasera. Sprób Lyn, bądź roztropna i zadziałaj kubitową elektro-magią.

-Niestandardowo fregato. Nie rozumiemy Twojego komentarza. Podlećcie do Niszczyciela w trybie pacyfistycznym i wylądujcie w doku numer pięć pięć na prawej burcie. Eskorta dwóch TIE wkrótce do Was przyleci. Jeśli spróbujecie ucieczki lub nie zastosujecie się do instrukcji zestrzelimy Was bez litości. Prowadzimy tu operację w Imię Chwały Odrodzonego Imperium Galaktycznego i mamy prawo użyć przemocy zgodnie z Nadrzędnym Rozporządzeniem Najwyższego Dowódcy Sno…

Lyda wyłączyła komunikator i westchnęła, chyba pierwszy raz modliła się od wielu długich lat do Najświętszej Panny Corelianny, zapomnianego, lokalnego kultu opiekuńczej bogini z Corelli. Lyn odpięła pasy i popędziła z zawrotną szybkością z powrotem do położonej na rufie maszynowni.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 11-10-2022 o 20:04.
Pinn jest offline  
Stary 13-10-2022, 11:48   #165
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- To co mówisz… - odezwała się. - Nie rozumiem Twoich motywów. Przyszedłeś tu w jamę sarlaka, jak jakiś szaleniec. Śledziłeś mnie od kradzieży beskaru, po Corellię, znalazłeś tego patałacha Horusa… a teraz przychodzisz mnie ostrzec. Głupiec z Ciebie Panie Allcax.

- Możliwe - odpowiedział jej. - Pewnie to samo mówili swego czasu o garstce pomyleńców, która rzuciła wyzwanie wielkiemu Imperium. A teraz to oni rządzą galaktyką, a Imperium leży w ruinie.

Popis umiejętności Grace zrobił na Edge'u duże wrażenie. Mężczyzna wymacał miejsce na gardle, na którym na chwilę spoczęło ostrze dziewczyny. Potem spojrzał na dłoń, ale ta była sucha. Nie utoczyła nawet kropli krwi. Była albo niesamowicie precyzyjna, albo eks-wojak miał więcej szczęścia, niż mu się wydawało.

- Nie przy dziecku, Allcax. Nie przy Hugo - mógł odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na chwilę.

* * * * *

- Nie wiem czemu ci wierzę, ale chyba przez twój idealizm i durność. To samobójstwo czynione przez ciebie, działa na twoją korzyść. Nie widzę innych motywów. Poza tym, że mogłeś przyprowadzić tu mego ojca i robisz za tandetny zwiad…

Dalszego ciągu nie doczekał. Dziewczyna najwyraźniej usłyszała jakiś komunikat, bo przerwała w pół zdania, palcem przycisnęła słuchawkę komunikatora w uchu i oddaliła się nieco od mężczyzny. Wyraz jej twarzy powiedział Edge'owi równie wiele, co mógłby zawierać raport imperialnych zwiadowców.

Najwyższy Porządek!

To musieli być oni, był tego pewien. Ale jak znaleźli ich tak szybko?

To nie miało teraz znaczenia. Schody po prawej stały się nagle niezwykle kuszącą alternatywą. Nie miał broni, ale baza za chwilę stanie się miejscem kompletnego chaosu. To tylko piraci. Nawet jeśli stawią opór, to słaby i niezorganizowany. Część z nich będzie chciała po prostu zwiać. Mógłby odebrać któremuś blaster, na przykład nokautując go z zaskoczenia tamtą gaśnicą. Mógłby pobiec do hangaru, wziąć jakiś śmigacz i...

No właśnie, co dalej? Wymknąć się Porządkowi? Czy to w ogóle możliwe, że będą aż tak zajęci bandą piratów, że ich uwadze umknie pojedynczy śmigacz? We flocie imperialnej by się to nie zdarzyło, ale teraz? Szansa była, choć niewielka. Jednakże...

Nie po to przyszedł żeby po prostu odjechać. Nie po to fatygował się na to zadupie galaktyki, nie po to angażował w to dziewczyny, oddał swoje ukochane blastery, żeby teraz uciec. To wszystko miało swój cel.

Podszedł do Grace, która odwrócona była do niego bokiem. Być może była zbyt zafrasowana tym, czego właśnie słuchała, a być może Edge miał po prostu szczęście, jednakże nie zdążyła w porę zareagować. Szybkim ruchem odciągnął jej lewą rękę od ucha, po czym wyjął z niego komlink. Spodziewając się, niemal widząc przygotowania do szybkiego ciosu maczetą, powiedział:

- Wiejemy.

Dziewczyna zawahała się.

- Zapomnij o zabawie w herszta piratów - powiedział, machając przed jej twarzą dłonią, w której trzymał "zdobytą" słuchawkę. - Bierz małego i wiejemy. Twoi ludzie długo nie wytrzymają, ale mogą dać nam trochę potrzebnego czasu.

Teraz pożałował, że odmówił dziewczynom, gdy te proponowały, że poczekają na niego jakiś czas. Kicia jest teraz pewnie daleko... Ale może w hangarze będzie coś przydatnego. Choćby głupi śmigacz, by uciec gdzieś na pustkowia. A potem się zobaczy.

No chyba, że zaraz otrzyma cios w łeb tą maczetą.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 13-10-2022, 12:59   #166
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Egde Allcax szybkim ruchem ręki, korzystając z elementu zaskoczenia wyjął komlink z ucha Vintorri. Ta spojrzała na niego zabójczym wzrokiem, ale zawahała się. Oboje wiedzieli, że mogłaby zabić go tu i teraz, rozpłatać maczetą w pół. Jednak coś w oczach mężczyzny sprawiło, że mimowolnie mu uwierzyła. Dodatkowo za drzwi rozległ się głośny płacz i jej matczyne instynkty wzięły górę. Zza murów głównego budynku w którym byli rozlegały się głośne, szybkie strzały działek przeciwlotniczych, huk silników startowych M-Wingów i salwy atakujące naziemnie piratów z TIE.

- Zapomnij o zabawie w herszta piratów - powiedział, machając przed jej twarzą dłonią, w której trzymał "zdobytą" słuchawkę. - Bierz małego i wiejemy. Twoi ludzie długo nie wytrzymają, ale mogą dać nam trochę potrzebnego czasu.

-Jeśli nie ty to kto mnie wyśledził?- powiedziała rzeczowo.

-Skoro mnie zabrało zabrało to dwa tygodnie, to lepsi tropiciele mogli zrobić to od wieków. Niekoniecznie uważałaś atakując transporty Porządku. Zwiewajmy z dzieciakiem, musisz zapewnić mu jakieś normalne życie. Egzystencja w bazie piratów raczej nie da mu zdrowego startu w dorosłość.

Słowa weterana były rzeczowe, tak, iż Grace przyjęła je z akceptacją. Otworzyła drzwi bawialni i szybko podbiegła do swojego dziecka. Mały Hugo Vintorri płakał i bardzo się bał. Piratka przytuliła syna do piersi i zaczęła głaskać jego kędzierdziawą głowę. Rozmawiali jakąś chwilę a matka mówiła mu same dobre rzeczy, podczas, gdy Egde stał w progu. Chłopiec złapał rękę mamy i ruszył do mężczyzny.

- Na tyłach budynku mam stare motory. Mam statek ewakuacyjny schowany kilka klików od bazy.


Wtem rozległy się serie strzałów, które zdecydowanie dochodziły z wnętrza centrum dowodzenia, dało się słyszeć obcą mowę, krzyki agonii i przerażający szelest zniekształconej mowy z hełmów szturmowców uderzeniowych. Byli blisko, a bitwa powietrza straciła nieco na dynamicę. To oznaczało, że maruderzy przegrywali. Spowolnieni nieco przez chłopca ruszyli w znane dobrze kobiecie korytarze, zbiegali schodami na tyły budynku.

-To tu, to te drzwi. Na zewnątrz.

Wtedy Allcax usłyszał wystrzał, a uderzenie przekręciło go na ziemię, upadł. Pulsująca fala bólu rozeszła się od prawej łopatki, potężna supernova pieczenia, jak tysiąc dzikich, tańczących, rozgrzanych do białości igieł, zaczęła zżerać tkankę ciała na plecach. Próbował się zebrać w sobie, nie był to pierwszy raz, kiedy dostał blast. Z oddali, przytłumione przez cierpienie dochodziły go słowa z hełmów.


-Grace Vintorii, przybyliśmy zabrać Cię do ojca, nie stawiaj oporu.

-Dobrze... hugo zamknij oczy- odparła, a po niecałej sekundzie dało usłyszeć się dwa potężne, wysokie strzały. Kobieta podała mu dłoń.- Nic Ci nie jest?

Allcax wstał zamroczony i spojrzał na miejsce śmierci dwóch szturmowców, dostali czysty strzał w głowę. Zza roztopionego plastoidu wystawała zwęglona tkanka i fragmenty czaszki. Otworzyli drzwi, najemnik zobaczył, że za budynkiem stoją dwa zmodyfikowane motory grawitacyjne. Miały na sobie sakwy, śpiwory i namioty. Ewidentnie przygotowano je na taką okazję. Wtem Egde odkrył, że jego prawa ręka drętwieje i choć starał się ze wszystkich sił, nie mógł ją ruszyć. Gdyby nie adrenalina buzująca w żyłach poczułby przerażenie.


-Wszystko w porządku? Wsiadaj. Tylko odblokuje dostęp.

Grace włożyła słupek aktywujący do portu i po chwili dwa ścigacze buczały dużą mocą. Z oddali bitwa przycichła. Egde myślał jak będzie kierował jedną ręką, i jak zamierzają uciec przed TIE, na otwartym płaskowyżu.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-10-2022 o 13:08.
Pinn jest offline  
Stary 22-10-2022, 11:41   #167
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Była pewna że się uda, po tym co zrobiła w maszynowni, ale musiała czegoś się nie dopatrzeć, dopuścić jakiś błąd i dlatego rdzeń zrobił się niestabilny. Gorączkowo myślała jak zapobiec wybuchowi, a wtedy Lyda podsunęła swoją sugestię. To co mówiła miało sens. Owszem wystawią się na ostrzał, ale niewiele to pogorszy ich obecną sytuację, a może uratować ich tyłki.

- To nas może zabić - skomentowała Lyn w końcu propozycję Lydy. - Ale może się zajebiście udać - spojrzała na Johnnego, który wszędzie się przy niej kręcił, gdy były sytuacje kryzysowe. - J5 złap połączenie z krążownikiem. Wyślij im ten wirus numer 5.

Mały droid miał pod ręką wgranych kilka wirusów którymi mógł infekować systemy. Ten który krył się pod numerem 5 nie był jakimś cudem hakerskiej technologii, ale na ten moment dawał im dodatkowe szanse na wyjście z tego cało. Był mały, podszywał się pod zwykłą wiadomość tekstową, a po zainfektowaniu systemu mieszał z systemami naprowadzania i radarem. Był też łatwy do usunięcia, więc dawał tylko kilka sekund zanim systemy naprowadzania broni krążownika wrócą do pełni sprawności.

- Działamy - rzuciła na koniec hakerka i pobiegła robić cuda aby silnik zastartował odpowiednio i nie wybuchł.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 24-10-2022, 12:45   #168
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Edge stęknął głośno, gdy Grace pomagała mu powstać. Odwrócił się w stronę ciał szturmowców. Dwa bezbłędne trafienia prosto w głowę. "Nieźle", pomyślał.

- Wszystko w porządku? Wsiadaj. Tylko odblokuje dostęp.

Allcax kiwnął głową na znak, że jest ok, a przy okazji, że wszystko zrozumiał. Wtedy poczuł ból w prawej łopatce. Nie jakiś przeszywający do szpiku kości, ale uciążliwe pieczenie, które powoli narastało. Co więcej prawe ramię zaczęło mu drętwieć.

Dobrze, że te śmigacze gaz mają przy nodze, a nie na kierownicy. Jakoś powinien dać radę opanować prowadzenie lewą ręką. Chociaż był praworęczny, to kierownice, w tych rzadkich razach, gdy miał okazję coś prowadzić, wolał trzymać w lewej dłoni.

Większym zmartwieniem były myśliwce TIE. Jeśli wciąż walczą z myśliwcami piratów, powinno być dobrze, o ile niszczyciel nie wyśle kolejnej eskadry, ale jeśli już się z nimi uporały, co było prawdopodobne, mogą nie dać rady. Dla Edge'a było jasne, że jeśli piloci są poinformowani, będą przede wszystkim ścigać Grace i nie otworzą do niej ognia. Musiał więc trzymać się blisko niej, a najlepiej pomiędzy nią i myśliwcami. Wiele to nie pomoże, jeśli jednak piloci otworzą ogień, ale gdyby walili gdzieś w bok, np. w formie strzałów ostrzegawczych, zawsze będzie stanowił jakąś osłonę przed odłamkami dla kobiety i dziecka.

Jednak zachowanie pozycji pomiędzy nią, a myśliwcami nie będzie łatwe. TIE'e, jako te, które mogą rozwinąć większe prędkości, będą krążyć wokół nich. Będzie musiał dobrze lawirować, jednocześnie nie spowalniając ich ucieczki.

Największym problemem będzie jednak moment, gdy dotrą do ich statku ucieczkowego. Jeśli stoi on na otwartej przestrzeni, piloci wystarczająco szybko go spostrzegą i zniszczą. Allcax mógł mieć tylko nadzieję, że stoi w jakiejś jaskini czy czymś takim.

A nawet jeśli stoi, to jak opuszczą planetę z myśliwcami na ogonie? Ciekawe czy Grace "zbunkrowała" tam jakąś broń plot., choćby ręczną wyrzutnię? No i trzeba pamiętać by uciec wystarczająco daleko od niszczyciela, by nie złapał ich wiązką ściągającą.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 04-11-2022, 13:12   #169
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Dwójka śmigaczy przyśpieszyła jak szarżujące bagnorożce, mknąc zawrotnie po otwartym płaskowyżu, odsłonięte przed oczami i laserami TIE, które mogły ich wypatrzyć. Allcax odwrócił się za siebie, odkrywając, czego można było się domyślać, że piraci w M-Wingach stopniowo przegrywają. Na tyle na ile mógł ocenić, mężczyzna zauważył, że przyleciała kolejna eskadra Pierwszego Porządku. Mały Hugo siedział na przodzie otulony przez matkę a ta gnała jak na złamanie karku. Kierując jedną sprawną ręką Egde nie mógł jej dogonić- choć próbował- Vintorii była wyjątkowo utalentowanym kierowcą. Zbliżali się do zjazdu z płaskowyżu i wszystko na razie szło jak najlepiej. Wtem dało słyszeć się przeciągły szum podwójnych silników jonowych. Weteran wiedział, że to on będzie celem, jeśli tylko TIE uzyskają zgodę na strzał od dowództwa. Grace okazała się sprytna i przebiegła. Kiedy tylko byli u zjazdu do doliny, wykonała manewry zostawiając mężczyznę na pastwę laserów.

Egde na chwilę zamknął oczy, czując, że może być to koniec. Potem wszystko wydarzyło się jak w spowolnionym tempie. Usłyszał dźwięk wystrzału, potężny huk wyplutej z grani ziemi i skał, oślepiający blask, ciepło, podmuch eksplozji. Kiedy ponownie otworzył oczy i przywrócił wzrok, leciał jak ptak z złamanym skrzydłem zostajawiąc śmigacz za sobą, ten po koziołkował i rozpadł się na części. Bezwolnie lecące ciało Egde’a uderzyło w ziemię, szczęście w nieszczęściu była to piaszczysta gleba. Obróciło go kilka razy, czuł jak pękają mu żebra a powietrze ze świstem wylatuje mu z płuc. Prawy policzek rozszarpał bolesny ślizg.

Nie wiedział ile tak leżał, nie mógł się ruszyć, jakaś żołnierska część świadomości odkryła, że został zignorowany a kilka statków przelatuje mu nad głową. Być może wyglądał na martwego, może już nim był lub za chwilę mógł skonać? Allcax modlił się, by nie miał złamanego kręgosłupa. Ból stał się wszechobecny, i przez tą ogólność trudny do zlokalizowania. Widział swoją rękę leżąc na boku, krew pulsowała mu w skroni, wiedział, że nie powinien tracić przytomności, ale pełzające młoty wbijały mu gwoździe w każdą kość w ciele. Nie mógł dłużej walczyć. Wypłynął na pełen, cichy ocean czerni.


***


Błękitne pasemka włosów przykleiły się do czoła Lyn, cała się pociła jak w saunie, gdyby ręce nie były cybernetyczne pewnie by się jej trzęsły o wiele bardziej. J5 wydał z siebie kilka meldujących piknięć, mówiąc, że wirus numer 5 jest gotowy do wysłania. Jeśli tylko zadziała mają chwilę na zresetowanie reaktora i późniejszy skok w nadświetlną. Lyda siedziała w kokpicie i stukała nerwowo palcami o deskę rozdzielczą z dłonią na włącznikach głównych systemów statku, drugą na aktywatorze skoku.

-Mamy zgodę na otwarcie ogni…- odezwał się komunikator, a potem głos zniknął w zakłóceniu. Czyżby to ten wirus robił swoje?

Reaktor wyłączył się na dwie sekundy, całe zasilanie padło, na chwilę również sztuczna grawitacja. Pośpieszny restart mógł wywołać zabójcze przeciążenie, ale nie miały innego wyjścia. Wiązka energii skoczyła wywołując błękitną aurę, wśród turkotu i świstu wysokiej oscylacji. Lyn zauważyła, z radością, że wszystko wydaje się działać jak należy. Tylko z przerażeniem odkryła, że jeden z czterech prętów chłodzących jest przegrzany na 70%. Indygo nie zamierzała nawet mówić tego Lydzie, po prostu krzyknęła:

-SKACZ TERAZ!- tak głośno, że Kapitan nie musiała nawet wsłuchiwać się w interkom. Rot popchnęła dźwignię do przodu, zamykając oczy. Gdy je otworzyła uznała, że nigdy nie radowała się tak na widok tunelu hiperprzestrzeni, błękitnej nieskończoności między czasem i przestrzenią. Odetchnęła pełną piersią, przeczesując mokre jak po prysznicu włosy i rozsiadając się w fotelu pilota. Lyn za to odkryła, że chłodziwo i reaktor się ustabilizował i działał w optymalnym stanie. Wygrały. Kiedy Lyn wróciła na mostek odkryła, że Emrei stoi i czeka na nią z butelką wody.

-Proszę pamiętać o płynach. Wydajecie się odwodnione.


***



Allcax kuśtykał i z trudem zszedł z wyżyn w głąb doliny. Śmigacz Grace, stał wsparty na nóżkach. Nie było śladu, po tym, że ktokolwiek go prowadził. Krew spływała dalej drobnym ciurkiem z zdartego polika mężczyzny, kostka w prawej nodze była nieco skręcona, kilka żeber złamanych. Jeśli najemnik miał krwotok wewnętrzny z pewnością się o tym przekona. Zupełnie zrezygnowany, widział słupy dymu z placówki piratów, te nikły wśród deszczu, Porządek zrównał wszystko z ziemią, co wcale nie dziwiło byłego szturmowca. Podszedł walcząc z bólem do motocykla grawitacyjnego. Mroczyło mu przed oczami. Gdzie mogła być ta przeklęta kryjówka do ucieczki?!

Wtem Egde zauważył zwitek papieru włożony pod kierownicę. Przykuł jego uwagę, nie wydawał się na miejscu i rzucał w oczy. Chwycił go nie wiedząc, czemu robi sobie z tego jakąś instynktowną nadzieję. Rozpostarł papier. Była to prowizoryczna, pośpiesznie spisana mapa. Wskazywała jaskinie z wąskim przejściem koło małego bajorka. Grace zaznaczyła kierunek i 500 metrów do przebycia, łącznie z jego obecnym położeniem.

-Przeklęta piratka.- powiedział do siebie najemnik i uśmiechnął się przez pasma bólu.

Chociaż miał do przybycia pięćset metrów była to droga długa i ciężka. Niemniej, gdy zobaczył małe jeziorko wśród bulwiastych, grubych drzew Dathomiry, wąskie przejście między czerwonymi skałami, krople deszczu uderzające o zgęstniałą, zarośniętą taflę wody, nie mógł pohamować radości. Zmoczył swoje ciężkie buty, te jak zawsze dobrze chroniły przed wilgocią, a dzięki wojskowej budowie, trzymały kostkę na tyle, że mógł dojść do kryjówki. Odsunął liany zagradzające wejście. W środku zobaczył starannie zaplanowaną enklawę. Wnęka nie była ogromna, ale posiadała wylot od góry. Pod płachtą z szarego brezentu widniał jakiś znajomy kształt. Wnet nieco już ożywiony sukcesem Allcax zauważył wszystko co było mu teraz potrzebne.

Zestaw pierwszej pomocy, z białym pojemniku z czerwonym krzyżem. Były tu również śpiwory, puszki z żywnością i prepaki, i trochę broni. Skupiając się na priorytetach mężczyzna otworzył przybornik. Było wszystko co poznał w czasie lat służby i umiał sobie z tym radzić. Bandaże, pistolet z bactą, strzykawka jednorazowa z hiperstymem, antyseptyki do iniekcji i narkotyczne środki przeciwbólowe o przedłużonym uwalnianiu. Egde zdjął swój wysłużony trencz, zadowolony, że ręką nadal reaguje wedle jego rozkazów, choć markotnie. Wbijając hiperstym w udo, poczuł jak fala pobudzającego zimna, uderza wzdłuż wkłucia pędząc prosto do mózgu. Odzyskał trzeźwość myślenia i zwalczył ból. Potem podał sobie podskórnie antyseptyk w miejscu postrzału, spryskał ranę bactą i czując już wręcz przyjemność, miast cierpienia obwiązał się mocno bandażem. Tabletki z neo-opioidami zostawił na potem… z radością uznał, że teraz już do cna znieczuli się tym co naprawdę uradowało jego oczy. Stara kolekcjonerska wypalanka z Mandalore stała czekając, aż uczci… przeżycie. Starszy mężczyzna chwycił butelkę i złapał potężny łyk. Paliwo reaktorowe Mandalorian było niesamowicie mocne, aż cały się skrzywił i zgiął krztusząc. Westchnął. Czuł, że chyba potrzebuje emerytury. Chemia i alkohol nadały mu lekkomyślności, ale zebrał się w sobie. Wiedział, że teraz, gdy pozbył się bólu i rany musi sprawdzić co jest pod przykryciem z brezentu. Chwycił go od dołu i pociągnął.

Zobaczył modyfikowanego A-Winga RZ-2. Był cały chromowany, z wyjętymi zbędnymi częściami, by nadać szybkości. Egde nie znał się na statkach. Nawet nie wiedział jak będzie pilotować. Na chwilę odszedł do szafki z bronią. Było tam kilka karabinów F-11D Porządku. Białe, sterylne zastępstwo E-11. Chwycił dwa na wszelki wypadek i usadowił się jak żółtodziub w kokpicie. Gdyby Lyda tu była już był, by na drugim krańcu galaktyki pomyślał z dziwną zażyłością. Niemniej jak uruchomić systemy przecież wiedział. Kokpit ożył i zaświecił kontrolkami. Wtem ku zdziwieniu Allcaxa na komunikatorze pojawił się hologram… Grace Vintorii. Mógł się tego domyślić.

-Hugo, jeśli to słyszysz wiedz, że mama zawsze Cię kochała i będzie kochać. Wiesz, że przyszła ta niemiła chwila o której mówiłam. Musisz nie oglądać się za siebie. Gdy wciśniesz ten duży żółty przycisk- holoprojekcja matki wskazała przełącznik.- Ten statek zabierze Cię do Twojego dziadka na Myrro. Powiedz, że szukasz Porucznika Khalido i jesteś jego wnuczkiem, i, że ja Cię wysłałam. Mili panowie na pewno Cię pokierują. Synku, kocham Cię i będę nad Tobą czuwać. Zawsze!

Egde Allcax nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Kolejne kłamstwa, kolejne rodzinne intrygi. Miał tego dość. Wcisnął żółty przełącznik. A-Wing ożył, jego silniki zaczęły głośno działać i uniósł się do wylotu z jaskini. Nie mógł uwierzyć, że znów wyląduje w Mos Myrro. Nie mógł uwierzyć. Zaśmiał się, rozsiadł w siedzisku i złapał łyka wypalanki, czując, że wraca tam, gdzie to się zaczęło. Statek uniósł się ku przestrzenii kosmosu. Po Gwiezdnym Niszczycielu i wszystkich Vintorii nie było już śladu.

KONIEC


 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 04-11-2022 o 13:18.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172