Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-01-2022, 14:21   #11
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Czekanie było męczące a krzesła cholernie niewygodne. Ta’nar zajęła miejsce dające jej dobry widok na drzwi, na którym wytrwała jakieś cztery minuty. Potem podniosła się i zaczęła krążyć po niewielkiej salce, lustrując każdy kąt. Bardziej z nudów, niż realnej ciekawości.

Pierwsze, na co zwróciła uwagę to fakt, ze została ich grupa nieco się uszczupliła.
- Gdzie wcięło Save? – zapytała. – Poszła na wycieczkę? Zanim zdążyła uzyskać odpowiedź, wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.

Palled wskoczył pod stół konferencyjny, chwilę po tym, jak Ta'nar zauważyła, że z jego kieszeni czmychnęło futrzaste stworzonko – małe, zwinne i włochate.
- Zwierzak ci uciekł – poinformowała Pakleda, sadowiąc się obok niego pod stołem. Skoro to jego zwierzak, to powinien wiedzieć, jak się zachować w takiej sytuacji, nie?

Ktoś strzelał, ktoś wrzeszczał… a to jej zarzucali brak opanowania.
Rzuciła okiem na walizkę wpasowaną w wykładzinę obok kapitańskiego fotela. Ze swojego miejsca mogła się jej dokładnie przyjrzeć.
- Ciekawe – mruknęła i wydobyła trikoder, żeby przeskanować znalezisko. - Widziałeś to? - zagadała do Dasha spod stołu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 02-01-2022, 20:19   #12
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację

“All life is born from chaos and destruction.”
Michael Burnham



Na początku był chaos. Ten pierwotny zawierał zalążek dobra, wszak to przecież z niego wylągł się cały wielki wszechświat Choć są tacy, którzy twierdzą, że wszelka materia i energia, tak naprawdę wywodzi się z wszechświata Megan i dotarła do naszego poprzez punkt stworzenia. Może i tak jest, ale dzisiaj nie o tym.

Tak, jak w nieprzeniknionych pra początkach kosmosu panował chaos, który później ewoluował do jakże pysznej i pożywnej zupy kwarkowo-gluonowej, tak też i początek służby dla nowo przybyłej czwórki załogantów, posiadał znamiona chaosu na którym nikt nie panował i co gorsza nikt, nie był w stanie przewidzieć, co się z niego wyłoni. Nikt, poza Panem Q, ale ten na razie kryje się w cieniu i steruje wszystkim z tylnego fotela, przyglądając się z perfidnym uśmieszkiem temu, co się tutaj wyprawia.

Krzyki, akrobacje gimnastyczne, godne medalistów igrzysk olimpijskich, strzały z phasera i wiele, wiele pytań, tak tych wyartykułowanych na głos, jak i rodzących się w zaciszach umysłów, pobudzonych do działania nagłymi i niespodziewanymi wydarzeniami.




Nie opadł jeszcze kurz po kilku ogłuszających wiązkach z phasera, a porucznik Liev biegł już, co sił za tajemniczym i zdawało się niewidzialnym uciekinierem. Tylko niesamowitemu refleksowi i doskonałej percepcji zawdzięczał to, że zdołał uchwycić spojrzeniem swego przeciwnika, a może wroga… trudno w tym momencie, jest to dokładnie określi. Najważniejsze, że widział za czym ma gonić. Żwawa istota ukazała mu się tylko na jedno mgnienie oka i to w postaci szarej, rozmazanej plamy, ale to w zupełności wystarczyło, żeby wyznaczyć kierunek pogoni.

- Złożę na ciebie raport - usłyszał za swoimi plecami krzyk Malrof - Nieautoryzowane użycie broni w przestrzeni zamkniętej. Mogłeś mnie zabić - Pakled nie tylko darł się wniebogłosy, ale też cały zdyszany i ciężko i z wielkim hukiem stawiający swe stopy, próbował dogonić Danjwela.

Nic z tego. Młody porucznik gnały korytarzem za obcą formą życia, jak zaraportował przez komunikator chorąży Haivet. Skręt w lewo, potem znowu kilkanaście metrów prosto i znowu w lewo. Po chwili dwukrotne syknięcie drzwi. Liev w ostatniej chwili zdążył zauważyć, jak zamykają się drzwi do jednej z kajut oficerów. Już miał ku nim ruszać, gdy korytarz zalało nieprzyjemne, pulsujące, żółte światło, a po chwili komputer zakomunikował.
- Alarm żółty! Alarm żółty! Pokłady pierwszy, drugi i trzeci odizolowane! Alarm żółty! Alarm żółty! Zagrożenie biologiczne! Obca forma życia na pokładzie!




- Zaraz zrobi się gorąco. - rzucił w stronę Andorianki, Dash. I faktycznie, ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, sala odpraw została zalana przez drażniące żółte światło, a z głośników popłynął ostrzegawczy komunikat o odcięciu trzech pokładów od reszty statku.
Dash doskonale wiedział, że na tych pokładach znajdowały się mostek, kajuty i mesa oficerska, sala odpraw, radionadajnik podprzestrzenny, kilka komór baterii, pomieszczenia techniczne w których mieściły się centrale czujników i skanerów rufowych, a także systemy podtrzymywania życia oraz sala transportera awaryjnego i generatora pola siłowego.

Danjwel z krzykiem i iskrą szaleństwa w oczach wybiegł z pokoju. Malrof podążył zaraz za nim, po tym jak zadziwiająco szybko wygrzebał się spod stołu. Nie omieszkał jeszcze stojąc już w progu obrzucić wszystkich pełnym pogardy i nienawiści spojrzeniem.
-Złoże na was wszystkich raport - warknął i ruszył za Lievem.

Migające niepokojąco alarmowe oświetlenie, jakby nie przeszkadzało Andoriance w podjęciu szczegółowych badań, tajemniczej i dobrze zakamuflowanej walizki. Skaner trikorderem okazał się jednak zadziwiająco rozczarowujący.


Żadnych ładunków wybuchowych, żadnej wysączającej się spomiędzy szwów antymaterii, czy nawet odrobiny materiału genetycznego nieznanego pochodzenia. Nic, tylko płat wyprawionej powłoki cielesnej jakiegoś ziemskiego zwierzęcia, uformowanej w zgrabny i wielce gustowny neseser oraz sterta spilśnionej włóknistej substancji pochodzenia organicznego, która zawierała śladowe ilości środka barwiącego w postaci roztworu barwnika w wodnym rozpuszczalniku z dodatkiem żelujących substancji zagęszczających. Dodatkowo na froncie zostały wytłoczone ozdobne znaki wpisane w kwiecisty ornament. Choć akurat tę informację Ta’nar zdobyła dzięki własnym oczom, a nie technologii gwiezdnej floty


Jednym słowem nic ciekawego.

Za to komunikat, jaki po chwili otrzymał chorąży Haivet, był na tym tle o wiele bardziej interesujący.

- Mówi kapitan Bernard Fletcher - w niewielkiej sali odpraw męski głos o niskiej barwie brzmiał niezwykle dostojnie, a wręcz patetycznie, niczym tenorowa aria z kasseeliańskiej opery - Zarządziłem odseparowanie, bezpośrednio zagrożonych pokładów. Panie Haivet, proszę o szczegółowy raport z jakim zagrożeniem mamy do czynienia.
 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death
Ribaldo jest offline  
Stary 03-01-2022, 00:28   #13
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Danjwel biegł... za zbiegiem. Szturchnięcie ze strony kumpla, jego syk. Wrzask Pekleda... wypad na korytarz... gdzieś w tle słowa o obcej formie życia... wszystko zlane w czasie kiedy już za nią biegł... za tą rozlaną szarą smugą czegoś!

Kurewstwo było szybkie i potencjalnie. Wysoce potencjalnie niebezpiecznie dla całego statku i powodzenia misji.

Gnał. Szaleństwo? Może, on to nazywał surową determinacją, a jedyne uczucie które go wypełniało to poczucie misji, a misję miał prostą... za nim, cięzkie kroki istoty żywej... i niewysportowanej.

Wypad za zakrętu, odgłosy, zamykająca się komora oficerska... biegł kiedy rozbłysło światło alarmu biologicznego, odbił lekko i przebiegł poza drzwi na metr, półtora by gwałtownie się obrócić i wymierzyć do niegdyś jednego z kadetów z którymi przyszło mu egzystować razem na terenie Akademii Gwiezdnej Floty z phasera.

- Stój, bo strzelam! - ryknął z całą zaciekłością i oczami pełnymi nadzwyczajnej czujności i zaciekłości dystansując się przy tym o parę kroków w tył by kupić sobie, a może mu, czas na podjęcie decyzji. Nie żartował.

Musiał być pewny. Nie miał zamiaru się wahać tym bardziej że tych ułamkach sekund którymi teraz dysponował, w tym drastycznie skracającym się dystansie między pogonią i pogonią pogoni, w tym hektycznym szaleństwie widział... bojowe nastawienie obcego. Czy liczył choć trochę że Morlof nie posłucha rozkazu oficera ochrony którym był... miałby przynajmniej spokój, ale straciłby źródło dostępnej i przytomnej informacji. Wiedział gdzie był stwór, on nie. On wiedział co to za stwór, a Liev nie...

To oczywiście nie miało większego znaczenia. Musiał niezwłocznie zawiadomić Ochronę, oraz Zespół Naukowy celem poinformowania o lokalizacji obcej formy życia i zarządzenia blokady mesy oficerskiej, ale nie mógł tego zrobić póki podejrzany się nie podda, lub nie upadnie ogłuszony na podłogę! Cholerne procedury!

Decyzja jednak o przebiegu wydarzeń z każdą nanosekundą zapadała jak topór kata na szyję skazańca w krwawych prymitywnych czasach starej Ziemi... on był tylko wykonawcą woli tego który za nim biegł przeszkadzając w wypełnianiu jego obowiązków służbowych. Czy padnie ogłuszony, czy się podda... nie było miejsca na zastanawianie się, jedynie reakcja... i na radość i rozkosz wszystkiego co szalone lepiej by się zatrzymał!

W tle całego zajścia dało się słyszeć komunikat ostrzegawczy o zagrożeniu biologicznym... Status: żółty...

- Alarm żółty! Alarm żółty! Pokłady pierwszy, drugi i trzeci odizolowane! Alarm żółty! Alarm żółty! Zagrożenie biologiczne! Obca forma życia na pokładzie!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 03-01-2022 o 19:33.
Dhratlach jest offline  
Stary 04-01-2022, 01:48   #14
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Faraji przepuścił wpierw Danjwela, który pognał za obcą formą życia, a później Malrofa, który odgrażał się i gnał za Trillem. Na dobrą sprawę nawet nie rozpoczęli jeszcze służby na Phileasie, mając przed sobą pierwszą odprawę, a tutaj takie cuda i atrakcje! Betazoid, słysząc znajomy dźwięk aktywnego trikordera w dłoniach Ta'nar, obrócił się na pięcie i dopadł podręcznej torby pozostawionej przy jego krześle. Podobnie jak Andorianka wydobył urządzenie będące standardowym wyposażeniem oficerów Gwiezdnej Floty, ale w przeciwieństwie do niej ruszył ku drzwiom konferencyjnej.

Betazoid miał już ruszyć w ślad za Danem i Malrofem, gdy z mostka napłynął komunikat. Nie od żadnego oficera naukowego, a od samego kapitana. To dopiero była niespodzianka. Jak to z niespodziankami było, zupełnie niespodziewana - na tyle, że Faraji stanął w miejscu, nie do końca pewien jak odpowiedzieć. Z jednej strony z powodu bycia wywołanym przez samego kapitana, a z drugiej z powodu braku konkretnych faktów czy hipotez. Nerwowym zwyczajem pociągnął i wygładził mankiet munduru.

- Obawiam się, że szczegółowy raport musi poczekać, sir - Faraji dobierał ostrożnie słowa. - Nie jestem do końca pewien, z czym mamy do czynienia. Pan Malrof sprowadził na pokład jakąś istotę, która właśnie mu uciekła. Forma życia była zbyt szybka, bym mógł się jej dokładnie przyjrzeć i sklasyfikować, ale chorąży Liev ruszył w pościg razem z panem Malrofem. Jeśli ją znajdą, będę mógł ją przestudiować i zdać szczegółowy raport, sir.

Faraji odchrząknął, jakby zawstydzony słowotokiem.

- Kapitanie, chciałbym prosić o lokalizację chorążego Lieva. Mój dostęp do komputera nie został jeszcze zautoryzowany.
 
Aro jest offline  
Stary 04-01-2022, 22:00   #15
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Ta’nar przewróciła oczami i też wyszła spod stołu.

- Wiele hałasu o nic – podsumowała, siadając na powrót na swoim krześle.

Sięgnęła po swoją torbę skąd wyciągnęła szkicownik i kawałek węgla. Kilkoma sprawnymi pociągnięciami naszkicowała dwa różne ujęcia stworzenia.



Kiedy Faraji skończył meldować, stuknęła go lekko i pokazała rysunek.
- Poproś o dostęp do jakiejś bazy danych, zidentyfikujemy zwierzaka.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 08-01-2022, 12:03   #16
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację
- Co widziałem? - Dash spojrzał pod stół gdzie nagle znalazła się Ta'nar - Ślepy jeszcze nie jestem. - Odburknął spoglądając na walizkę - Ale co mi do tego? To nie moje. - W przeciwieństwie do Lieva, który najpierw działał a potem myślał Dash wolał najpierw analizować sytuację. Znajdowali się na okręcie floty. Czujniki powinny były wykryć wszelkie niebezpieczne substancje, a w szczególności na górnych pokładach. W związku z tym nie widział powodu do przejmowania się walizką, bo to z całą pewnością było coś należące do kogoś i nie należało temu komuś grzebać w rzeczach.
Andorianka jednak postanowiła przebadać znalezisko. Po chwili na jej twarzy wystąpił ciężko dostrzegalny wyraz zawiedzenia. Ten wyraz który tak dobrze poznał podczas ich wspólnego epizodu.
- A nie mówiłem? Nic specjalnego. - Skomentował to porucznik siadając ponownie wygodnie na fotelu.
Kiedy jednak Ta'nar wyciągnęła szkicownik od razu do niej podszedł i stanął w ciszy za jej plecami. To zawsze lubił robić. To co tworzyła było małymi dziełami sztuki. Wciąż miał jeszcze w swoich rzeczach segregator z jej dziełami i z sentymentem wracał do ich oglądania. Dużo wspaniałych wspomnień. Chociażby dla tego momentu kiedy mógł patrzeć jak tworzy warto było przyjąć ten przydział. To co wydostawało się spod jej palców wyglądało coraz ciekawiej. Kiedy Ta'nar skończyła pochylił się nad jej obrazkiem.
- Mmmm... - mruknął i mlasnął lekko - Wygląda smakowicie. - To była ta jedna cecha jego rasy, która wywoływała u ludzi powszechne oburzenie. Z tego co wiedział to ludzie jedli krowy i świnie, ale jak się okazało, że jakaś rasa jako przysmak jada psowate, to nagle wszyscy wariują.
 
Muagor jest offline  
Stary 08-01-2022, 18:29   #17
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację


Komdr. Riker - We no longer enslave animals for food purposes.
Badar N'D'D - But we have seen Humans eat meat.
Komdr. Riker - You've seen something as fresh and tasty as meat, but inorganically materialized, out of patterns used by our transporters.
Badar N'D'D - This is sickening. It's barbaric!



Ledwo Ta'nar skończyła swój szybki i jakże udany szkic kudłatego uchodźcy, panel na jednej ze ścian rozsunął się. Ukryty za nim ekran natychmiast wyświetlił wszystkie dane na temat obcej formy życia, która grasowała na drugim pokładzie.




- Panie Haivet - w sali konferencyjnej, ponownie rozbrzmiał głos kapitana Fletchera - Rozumiem. Proszę mnie informować na bieżąco o sytuacji. W tym momencie, komandor Thari udziela wam pełnego upoważnienie przysługującego załodze. Z uwagi na zaistniałe warunki, pominiemy biurokratyczne formalności. Według komputera owa istota nie jest groźna, ale nie życzę sobie, żeby po moim okręcie biegały swobodnie, jakieś dzikie małpy. Wedle namiaru, porucznik Liev znajduje się na pokładzie drugim w pobliżu kajuty mojego drugiego oficera, porucznik Doriam. Szef ochrony wraz z drużyną interwencyjną powinien lada moment do was dołączyć.

Stukot szybkich kroków na korytarzu, błyskawicznie potwierdził prawdziwość słów kapitana.
Porucznik Kirab Th'riakrir stanął w progu sali konferencyjnej, a jego błękitne oczy, niczym skanery dalekiego zasięgu przetaksowały wszystkich zebranych. Szef ochrony miał skórę niewiarygodnej, nawet jak na andorianina, barwy. Szafirowe refleksy tańczące na jego twarzy oraz głębokie kobaltowe cienie sprawiały , że wyglądał on niczym wykuty ze szlachetnego kamienia przedwieczny posąg. Wrażenie to potęgowała jego bojowa postawa ciała oraz zarys masywnych mięśni, które uwydatniał ściśle przylegający mundur.




- Gdzie jest ten kurzy móżdżek? - spytał Kirab - Niech no ja go tylko złapię.
- Panie poruczniku - odezwał się wysoki mężczyzna za jego plecami - Kapitan powiedział, że mamy go przyprowadzić na mostek.
- Henry, ja doskonale wiem, co powiedział kapitan. Tak sobie tylko werbalizuje moje fantazje - odparł szef ochrony, po czym puścił oko w kierunku swej krajanki. - Nic tu po nas. Trzeba odszukać tego spasionego patafiana i jego włochatą szkaradę. Za mną!

Po tych słowach porucznik Th'riakrir i jego drużyna wybiegł z sali odpraw. Nie minęły jednak dwie sekundy, gdy jego srebrzysta głowa na powrót wychyliła się z framugi drzwi.
- A wy na co czekacie? Powiedziałem za mną!

Nim wszyscy ruszyli za szefem ochrony, Ta’nar i Dash dostrzegli osobliwy ślad na wykładzinie. Wąska linia o ciemniejszej niż reszta podłogi barwie ciągnęła się od miejsca, gdzie siedział Malrof, aż do samych drzwi.




Tymczasem w korytarzu kilkanaście metrów dalej rozgrywał się nie lada dramat. Pakled, osobnik bez skazy na ciele i umyśle, wzniósł z przerażeniem dłonie do góry. Międzygwiezdny i uniwersalny gest wyrażający bezbronność i brak agresywnych zamiarów. Fałdy skóry zwisające z potrójnego podbródka Malrofa, dygotały wraz z całym jego ciałem, które przepełniał lęk i trwoga o własne życie. Najmądrzejszy przedstawiciel swojej rasy, jak sam o sobie zwykł mawiać, cofnął się o pół kroku i z wielką obawą wpatrywał się w napastnika.

Liev wycelował w niego swój phaser i choć ustawiony on był zapewne zgodnie z regulaminem na ogłuszanie, to i tak efekt jego działań był piorunujący. Cel został osiągnięty i to stosunkowo małym kosztem. Nim jednak zdołał wcielić w życie dalszą część swego misternego planu, wydarzyło się coś, co całkowicie pokrzyżowało mu szyki.

Zza drzwi prowadzących do kajuty, gdzie uciekł pupilek Malrofa, rozległa się niepokojąca i tajemnicza seria dźwięków.

 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death

Ostatnio edytowane przez Ribaldo : 08-01-2022 o 19:44.
Ribaldo jest offline  
Stary 09-01-2022, 12:21   #18
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Był przepiękny.

Ta’nar była koneserką piękna w każdej postaci, więc najpierw zwróciła uwagę na idealne proporcje, głęboki, czysty odcień skóry i mięśnie wyraźnie rysujące się pod (zdecydowanie zbyt zabudowanym) mundurem . Jej skóra była nieco jaśniejsza, za co odpowiadała domieszka krwi aenareńskiej, od strony dziadków. Teraz jednak pociemniała o ton a czułki naprężyły się i skierowały w stronę przybysza.

Była też otwartą na nowości koneserką doświadczeń (co tłumaczyło epizod z Dashem).

Była jeszcze jedna, można powiedzieć, kluczowa kwestia – czas dojrzewania i tradycyjnych eksperymentów seksualnych andoriańskiej młodzieży Ta’nar, po ucieczce z rodzinnej planety, spędziła na Betazet. Było to dobry i ciekawy czas, biorą pod uwagę otwartość betazoidów w podejściu do własnej seksualności. Obcowanie z telepatyczną rasa pobudziło też jej szczątkowe zdolności, odziedziczone po dziadkach. Generalnie, ten czas dość silnie odcisnął swoje piętno na rozwoju andorianki. Seks z kimś, kto czyta twoje najintymniejsze fantazje i potrzeby, a potem je zaspokaja, może windować poprzeczkę odnośnie oczekiwań co do nowych partnerów.

Ta’nar była otwarta na nowe doświadczania, jednak czynniki genetyczne są bardzo silne. Tęskniła do przedstawicieli swojej rasy, czas spędzony w Akademii nieco to zrekompensował, ale teraz… Tyle świetnych genów w jakże kształtnej postaci! Oczywiście, nawet nie rozważała rozmnażania (zresztą sam Kirab nie wystarczyłaby do zainicjowania procesu) tym niemniej, kiedy porucznik odwrócił się, oszacowała stopień dopasowania munduru w tylnych, dolnych rejonach. Inspekcja wypadła nader obiecująco.

I w tym momencie Ta’nar podjęła decyzję – pieprzyć ścieżkę dowodzenia! Wybiera karierę w ochronie.

Kiedy Kirab ponowni pojawiał się w drzwiach, otrząsnęła się z chwilowego oszołomienia, wyprężyła i odpowiedziała;
- Tak jest, Sir! Natychmiast Sir!

A potem pobiegła za nim, w oczekiwaniu na dalsze rozkazy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 11-01-2022, 20:55   #19
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację
Dash szybko przeleciał wzrokiem przez tekst. Zwyczaje parapogrzebowe... To już prawie zakrawało na kulturę, a co za tym idzie na sklasyfikowanie jako inteligentna forma życia. Kulturalna przekąska się im trafiła. Ale nie ma co się roztrząsać nad przyszłym bufetem. Najważniejsze było to, że dostali odpowiednie uprawnienia. Teraz byli już jak u siebie. Zostało to potwierdzone nagłym przybyciem szefa ochrony, który wydał im polecenia podążania za nim. Kolejny Andorianin. Biorąc pod uwagę w jaki sposób Ta'nar się wyprężyła i jak sprężyście ruszyła za nim... Cóż... Biedny porucznik Th'riakrir nie wiedział co go czeka. Dash już miał okazję widzieć podchody Ta'nar... była nieustępliwa. Niemniej otrzymali polecenie ruszenia za błękitnoskórym i to zrobili. A przynajmniej to Dash zaczął robić.
- Gdybym chciał biegać to zostałbym lekkoat... a co to za menda? - Zatrzymał się w pół kroku czego jego dawna towarzyszka pewnie nawet nie zauważyła podążając za swoim nowym celem. Na podłodze znajdował się dziwny ślad... Chwile... To coś miało futro i żyło na drzewach. Było zatem bardziej nastawione na skakanie i bieganie. Gdyby to ono zostawiło ten ślad, to byłoby to rozchlapane. Ten zaś był linią ciągłą jakby coś sunęło po podłodze albo było ciągnięte.
Tellaryta wyciągnął trikoder, aby zbadać ślad na podłodze. Było parę opcji. Pytaniem pozostawało, czy ten ślad powstał kiedy Pakled przychodził, czy później. W środku swojej wypowiedzi nagle przerwał i wtedy zanurkował pod stół. Czuł, że jego stworek mu uciekł... a może więcej niż jeden?
- Porucznik bim Krer do ochrony. - Powiedział po uderzeniu dłonią w komunikator - Nikt nie zauważył, że w sali konferencyjnej jest jakiś dziwny ślad. Nie wygląda jakby został zrobiony przez tego futrzaka. Podejrzewam, że ten półgłówek sprowadził tu większą menażerię i jeden stwór goni drugiego.
 
Muagor jest offline  
Stary 13-01-2022, 09:16   #20
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Liev mierzył z nieubłaganym spojrzeniem w Pekleda. Poddał się. Poszło zdecydowanie zbyt łatwo, ale mógł to być właśnie taki przypadek razy... idealny zdrajca... Cóż, niańczyć go nie zamierzał, choć pewnie będzie zmuszony. Oko mieć? Jak najbardziej. Potencjał, ze chlapnie językiem gdzie i co nie trzeba... nie mówiąc o sytuacji takiej jak ta...

- Na kolana i mów co żeś sprowadził! Co to z jest? - rzucił Twardo i szybko przyjrzał się phazerowi... cóż, w pewnych sytuacjach zdarzało mu się ustawiać broń nieregulaminowo... na pewną dozę bolesnej krzywdy... hmm... ogłuszanie...

W międzyczasie inspekcji dotknął komunikatora. Mała tarcza Gwiezdnej floty przypięta do piersi zareagowała pod jego dotykiem.

- Porucznik Liev do Ochrony. Obcy Obiekt wyizolowany w kajucie oficerskiej. Zachowuje się dziwnie.

Krzywy uśmiech zawitał na jego twarzy... ich pożal się Akademio wolny słuchacz.... to nie mogło się skoczyć dobrze...

- Gadaj, co to jest. - warknął
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172