Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2022, 09:26   #21
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Nagle rozległo się ciche pęknięcie i na śniegu wylądowała Nox, próbując bez lusterka poprawić palcami potargane włosy.
-Zadupie totalne, wszędzie dookoła śnieg, góry i las. Jedyna nadzieja że korony drzew zasłaniają jakieś zabudowania, ale jeśli już tak jest będą pewnie opuszczone… czyli weźmiemy co zostanie. - potrząsnęła głową - Jest dobrze, im dalej od cywilizacji tym dłużej Korposzczurom zajmie dotarcie tutaj i ruszenie naszym śladem. Peter widziałeś coś wartego uwagi? - zwróciła się do szybkiego a potem rozejrzała po reszcie wskazując kciukiem za plecy na drogę - Ubrani, odszczani? No to jazda ludzie! Zwijamy się zanim przyjdzie śnieżyca. Te chmury na horyzoncie wyglądają źle.
- Zapominasz o helikopterach - Peter starał się nieco przygasić entuzjazm Mayi - ale śnieżyca może trochę utrudnić im życie. Zadupie to za delikatne określenie - zmienił temat. - W tamtą stronę - wskazał dłonią kierunek - długo, długo nic.. A w ogóle to jesteśmy w Wyomingu.
- Przed helikopterami możemy skryć się w koronach drzew, o których wspomniała… Maya? - Spytał jakby nie był pewien, czy dobrze zapamiętał imię - W która stronę jest większa linia drzew?
- Helikopter usłyszymy - Nox machnęła ręką - Idziemy w dół, pogadamy po drodze - To powiedziawszy zaczęła iść bez oglądania za plecy, a "Elusive" ruszył za nią przyspieszając kroku, aby się z nią zrównać.

- Taktyki kurwa przedszkolaków… - Mruknął pod nosem Marcus, po czym będąc już na drodze, zepchnął z niej drugi wóz bojowy, ten w którym wybuchł granat. Po chwili pojazd poturlał się w dół zbocza, zgniatając paru strażników zalegających w śniegu, i w końcu i on walnął o ciężarówkę, o jej zad.
- Striiiiiiike! - Powiedział Marcus szczerząc zęby.

- Nie wiem, czy robisz to celowo, aby nie siać paniki, czy zwyczajnie tego nie wiesz - "Elusive" rozpoczął rozmowę z Mayą - Zdajesz sobie sprawy, że oni mają bardzo nowoczesną technologię? Nawet ukrywanie się w koronach drzew, a nawet w innych miejscach może być ciężkie. Widziałaś jakie mieli sprzęty w swoich wozach. Obstawiam, że mogą mieć dużo lepsze na innych pokładach, między innymi takie do wykrywania ludzi. Jesteśmy dla nich cennym towarem, nie będą szczędzić w środkach.

Przez parę kroków szli w ciszy, a Nox patrzyła to pod nogi to na niebo.
-Mówiłam ci - odpowiedziała cicho - Uśmiechaj się i udawaj że wszystko jest pod kontrolą. Inaczej… się posypią. - pokręciła głową - Widziałeś co się działo podczas walki, nie trzeba nam paniki jeśli mamy z tego wyjść. Tyle dobrego, że to dzicz, usłyszymy silniki wcześnie i będziemy się bronić. Jedyne co nam zostaje to wziąć się w garść i działać wspólnie. Samemu nikt teraz nie przeżyje… i pewnie wyda ci się to dziwne, ale nie chcę wracać na stół. Gdy mnie złapali była wiosna. Dość już mi ukradli życia-zamilkła na moment i westchnęła, wracając do uśmiechu którym obdarzyła chłopaka - Defetyzm ląduje na półce, zachowajmy rozsądek i ostrożność, a resztę będziemy łatać na bieżąco. Pasuje? - Na co "Elusive" przytaknął głową.
- Defe…co? - Powiedziała idąca blisko nich "Lilly".
-Czarnowidztwo - wyjaśniła Castellano.
- A to nie można po ludzku? - Odparła dziewczyna… a mała-zębata, idąca całkiem już na przedzie przed wszystkimi, i to bez żadnej kurtki… zachichotała.

- Słuchajcie pipki, ja się zastanawiam, po chuj wy ze sobą targacie te karabiny - Powiedział nagle Marcus - Tak, tak… przydadzą się do walki, sroty pierdoty. A pomyśleliście o tym, że jak nas cywile zobaczą, a prędzej czy później to nastąpi, nasz wesoły cyrk będzie jeszcze bardziej podejrzany, niż jest?
- Niektórzy będa udawać, że pilnują pozostałych - odparł Peter. - A ktoś w mundurze, z bronią, aż takiego wrażenia nie robi. Chociaż lepsze by były wdzianka strażników leśnych, czy kto w tych zapomnianych przez ludzi okolicach pilnuje porządku.

Na słowa Petera, murzyn roześmiał się w cholerę, po czym pokazał mu uniesiony w górę kciuk.
- Zajebisty plan. Jestem pod wrażeniem - Powiedział i… zapalił sobie papierosa. Najwyraźniej zdobył je na jednym ze strażników.

Maya spojrzała na niego unosząc prawą brew.
-Nie lubię zabijać - stwierdziła ze wzruszeniem ramion - Leszcze z Korpo jeszcze spoko, cywili… wolałabym ogłuszyć. Placki działają na nas, działają i na nich. Poza tym nie wbijamy się na pałę na wiejski jarmark, tylko spieprzamy przez głuszę. Przedyskutujemy plan działania w miejscu publicznym jak do niego dotrzemy. - skrzywiła usta w lekkim uśmiechu - Ale dzięki za wskazówki, każda jest teraz na wagę złota. Jak szlugi. Poczęstujesz?
- Dla ciebie, niemal wszystko laska - Powiedział Marcus, podszedł do niej obok, by wyrównać krok, po czym objął ramieniem przez kark… a w dłoni miał już paczkę, którą otwartą, i z jednym papierosem nieco wysuniętym, podetknął jej pod nos.
Dziewczyna rzuciła mu wdzięczne spojrzenie po czym wyciągnęła zębami fajka.
-Dziękuję - mruknęła niskim głosem - Znowu jesteś moim bohaterem… to co? Do trzech razy sztuka? - poruszyła wargami, a niezapalony papieros zamajtał końcówką w zimnym powietrzu… tylko na chwilę. Marcus już w drugiej dłoni miał zapalniczkę, którą owego papierosa dziewczynie odpalał. Mrugnął do niej, a ona zaciągnęła się i chwilę potem wypuściła dym do góry. Od razu wydała się mniej spięta, w podzięce pocałowała wielkoluda w policzek.

- Co do tych karabinów - Wrócił do rozmowy "Elusive", kiedy murzyn zrównał się z nimi - Zdajemy sobie sprawę, że tobie w obronie takie są raczej niepotrzebne, nam to jednak co innego. A jak zbliżymy się do cywilizacji, zawsze możemy się ich pozbyć.
- Mi się przydał w charakterze pałki - powiedział Peter. - Ale wystrzelić jakoś nie chciał. Zapewne za mało czasu poświęciłem na odszukanie bezpiecznika - przyznał.

W międzyczasie Castellano skorzystała z okazji aby chociaż kątem oka obrzucić sylwetkę Murzyna oceniająco. Paląc mieliła pod nosem jakieś mruknięcia, aż wreszcie wypaliła.
- Ej Marcus, jak się czujesz? - popatrzyła na niego uważnie i dodała - Oberwałeś, jak się trzymasz? Jeśli będzie gorzej mów, coś wymyślimy.
- Przy tobie słodka, od razu lepiej - Błysnął ząbkami, po czym ją objął nieco mocniej, trochę nawet bardziej przytulając - Nie masz ty jakiś takich mocy? Wiesz… cudowne rączki, i nie tylko? Bo usta, to masz serio uzdrawiające - Palnął nagle, i próbował zachować powagę.
Nox ściagnęła wargi aby nie roześmiać się w głos. Cudem zachowała poważną minę i tylko pokiwała mądrze głową, a gdyby miała, poprawiłaby aureolkę nad ciemną czupryną.
- A wiesz, już kiedyś słyszałam że mam złote usta. I nie tylko. Wirtuozeria zobowiązuje - powiedziała obejmując go i ciesząc po cichu z ciepła jakie wydzielał a ona mogła bezkarnie chłonąć. Idealna alternatywa dla mrozu dookoła.
- Ale to sam będziesz musiał sprawdzić, gdybym od razu ci powiedziała nie byłoby zabawy. Tylko serio jeśli będzie coś nie tak to mów. Pierwszej pomocy też udzielam - zrobiła chwilę przerwy aby parsknąć dymem - Śpiewająco.
Ocelia brnęła przez śnieg.
Denerwowała się, bo nie lubiła być ignorowana Nikt nie lubi. . Nie lubiła też nie rozumieć. Nikt nie lubi. A tymczasem inni ją ignorowali i zdecydowanie nie planowali tłumaczyć sytuacji. To była niekomfortowa sytuacja, ale Ocelia nie urodziła się wczoraj. Dokładnie pamiętała zalecenia terapeutki „Czasem nie będziesz rozumiała, w jakim celu ludzie robią i mówią różne rzeczy. To naturalne. Masz dwie drogi – terapeutka podniosła dłoń i zacisnęła ją, zostawiając tylko palce wskazujący, aby zaakcentować, że mówi o opcji pierwszej
- Możesz zapytać innych. Czasem odpowiedzią, czasem nie – z różnych powodów. Jeśli odpowiedzią, zrozumiesz sytuacje. Jeśli nie – podniosła kciuk - musisz włączyć tryb obserwacji innych. Jesteś bardzo inteligenta, masz zdolności analityczne. Poradzisz sobie.
Starała się bardzo, ale nie szło jej dobrze. Może dlatego, że nic nie robili, tylko szli w tym zimnie? Więc też szła.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 21-04-2022, 12:43   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jakiś czas później

Szli więc tak sobie, górską drogą, w zimie, kilometr za kilometrem, minuta za minutą… wlekli się strasznie. Straaaaasznie, w mniemaniu Petera.

Było zimno, było cicho, i nigdzie żywej duszyczki, poza ich zgrają. Mała zębata całkiem na przedzie, nawet bez kurtki, najwyraźniej nic sobie z warunków pogodowych nie robiąc. "Lilly" dosyć zmęczona i zmarznięta mimo kurtki i nowych spodni, milczący Trevor. Maya i Marcus kopcący fajki, Elusive tuż obok nich.

Minęło już chyba 30 minut, a przeszli… choliba wie ile? Przeciętnie człowiek idzie 5km na godzinę. Przeszli więc dopiero marne 2.5km??

- Coś jedzie - Powiedziała nagle "zębata", odwracając się w tył, a więc w kierunku skąd oni tak powoli tuptali. I po chwili faktycznie, pojawił się odgłos silnika czegoś cięższego, nadjeżdżającego z miejsca ich wypadku, i walki z typami z Korpo.

W miarę rozsądną rzeczą byłoby zakopać się w jakiejś zaspie, lub choćby schować za jakimś grubszym drzewem, lecz Peter wybrał nieco inne rozwiązanie - ruszył, w miarę szybko, łukiem, w kierunku z którego nadjeżdżało owo "coś". Uznał, że warto sprawdzić, co i kto podąża ich śladami. Po około 50 metrach ultra szybkiego biegu przez zaśnieżoną dzicz, Peter nagle zniknął… wpadając w śnieg wyjątkowo głęboko. Zarył w biały puch, znikając w nim całkowicie, nawet i na głębokość 2m. Klnąc, i to bynajmniej nie pod nosem, zaczął się wygrzebywać z dziury, w jakiej się znalazł.

- Maya - Odezwał się szybko "Elusive" nie zauważając nawet, że jeden z nich zniknął - Ile zajęłoby ci przeniesienie nas, gdzieś w bok? Tak aby urwać ślad na śniegu?

Nox zmrużyła oczy. Fura. Potrzebowali fury.
- Mgnienie oka - pstryknęła palcami - Dwóch, na 40 metrów. Reszta niech skacze na bucie… na bok i się schowa, jeśli to nie Korpo trzeba zatrzymać. Marcus wytrzymasz ewentualnie czołowe z tirem jak zarzucisz swój kamienny garnitur? Albo dasz radę złapać z tyłu większe auto? Bez napędu stanie w miejscu. Peter… - zaczęła, lecz wtedy zorientowała się że szybkonogi zniknął. Westchnęła ciężko.
- Jak jebnę czołowe, to dalej na piechotę leziemy - Powiedział Marcus. W tym czasie zaś, mała-zębata czmychnęła za jakąś zaspę. A "Lilly" stała na środku drogi(zresztą jak i Ocelia) i wpatrywała się w Nox, zaczynając nawet nerwowo machać dłońmi. Niemy gest, mogący oznaczać wiele…

- Wy naprawdę chcecie zatrzymywać ten pojazd? - Zdziwił się "Elusive", jednak nie było tutaj czasu na kłótnie - W takim razie trzeba działać, nie ma czasu rozmowy, zaraz tutaj będzie. Marcus, a zamiast czołowego. Niech Maya skoczy z tobą na dach, powinieneś móc go chyba zatrzymać?
- Złazić z drogi! W krzaki, szybko! - Nox pokazała pobocze i doskoczyła co Lilly aby pchnąć ją we właściwą stronę.
- Co jest? - spytała.
- Chowaj się - Pisnęła dziewczyna.

"Elusive" na słowa Mayi, zrobił kilka susów w bok i schował się schował się za pierwszym krzakiem. Ściągnął karabin z pleców i zaczął go oglądać oraz badać czekając na przyjazd pojazdu.

Marcus westchnął. Po czym podbiegł do "Lilly" i złapał ją w pół, i to samo zrobił z Ocelią, po czym zaczął z obiema wiać w krzaczory.
Ocelia rozważała właśnie, które krzaki będą najlepsze do ukrycia się. Nie była ani głucha, ani tym bardziej głupia i słyszała, że laska każe się chować. Motywy nie były dla niej jasne, ale że wyszła w tryb obserwacji, to nie zastanawiała się teraz nad tym. Skupiła się za to na lustrowaniu otoczenia, w poszukiwaniu schronienia. Lubiła szacowanie a prawdopodobieństwo (zaraz obok geometrii) było jej ulubionym działem. Rozważała różne opcje, umieszczając wirtualną siebie za kolejnymi fragmentami otoczenia. Właściwie miała już wybrany obiekt, kiedy jakaś siła zmiotła ją z drogi.
Chwilę zajęło jej przestawienie się z trybu rozważania opcji, na tryb obserwacji.
- Miło mi cię poznać, jestem Ocelia - powiedziała, patrząc gdzieś nad ramieniem Marcusa. - Niezły wybór, to miejsce jest drugie na mojej liście. Właściwie optymalny, jeśli chodzi o trzy osoby.
Murzyn zerknął na drobny moment na nią z dosyć dziwną miną…
- Tak, tak, Marcus.
- Miło mi cię poznać, jestem Ocelia - przywitała się z dziewczyną.
- Ummm… "Lilly" - Odparła zagadnięta. W międzyczasie mięśniak dotarł już z obiema w łapach w odpowiednie miejsce, i przyklęknął za ośnieżonymi krzakami, przy okazji je puszczając.
- Teraz już cicho - Powiedział do obu.

Zza zakrętu drogi, w końcu zaś wyjechało źródło odgłosów…


Duża, chyba cywilna ciężarówka, tak zwany "osiemnastokołowiec", jechała sobie dosyć wolno drogą.

A Peter się w końcu wykopał, wystawiając głowę ponad śnieg… Maya stała samotnie na środku drogi.

- Maya, przenieś Markusa na dach - Powiedział nieco głośniej "Elusive" - Ty przywal łapą, powinien się wtedy raczej zatrzymać, jak usłyszy hałas. Jak wyjdzie to postaram się w niego strzelić "plackiem" - Stwierdził myśląc, że chyba rozgryzł mechanizm karabinu.
- I ty dalej tą ciężarówką pojedziesz, tak?? - Spojrzał na niego krzywo czarnoskóry.
- W sumie… ciężarówki nigdy nie prowadziłem… a to chyba nie duża różnica od samochodu? - Odpowiedział nieco zmieszany "Elusive". A Marcus najpierw pokręcił głową z rezygnacją.
- Owszem. Zajebista. To nie automatiki. Mają z 15 biegów, do tego półbiegi, specjalny rozrusznik, ręczne ssanie, i masę innych rzeczy, których nie ma w zwykłym aucie. Tak mi jeden gadał…
- Manual to dla mnie nie problem - Sprecyzował "Elusive" - Jednak brzmi to trochę bardziej skomplikowanie niż się wydaje.

Peter najszybciej jak mógł wydostał się na stały grunt.
W sprawie Mayi nie zamierzał nic zrobić. Dziewczyna była w stanie uniknąć "spotkania trzeciego stopnia" z ciężarówką w sposób godny filmowych trików. Trzeba było czekać na efekty jej starań, a nie próbować jej pomagać, co mogłoby się skończyć tragedią.
Gdyby jej się nie udało, to może trzeba by podjąć pościg za ciężarówką i jakoś zatrzymać typków, którzy nie chcą zatrzymać się na widok autostopowiczki.

Na zaśnieżonym poboczu stanęła jedna potargana, ciemnowłosa mutantka trzęsąca się z zimna. Pozbyła się kurtki i karabinu wrzuconych do rowu, więc została w spodniach, butach i staniku. Starała się wyglądać jak siedem nieszczęść, co nie było trudne. Mróz momentalnie zatrząsł nią i szczękała zębami. Czekała aż ciężarówka pojedzie jeszcze kawałek aby na pewno kierowca ją zobaczył. Wtedy też wyszła dwa kroki na drogę i zamachała ręką patrząc prosząco na człowieka za szybą.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-04-2022, 15:52   #23
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Zazgrzytały hamulce, zapiszczało coś, rozległ się i odgłos jakiegoś syczenia powietrza… i ciężarówka w końcu się zatrzymała. Silnik jednak pracował dalej. Boczna szyba zjechała w dół.



- Dziewczyno! Na wszystko co święte! Co się dzieje?? - Odezwała się z szoferki blond kobieta o trochę specyficznej urodzie. Zanim jednak Maya zdążyła odpowiedzieć, silnik warknął raz jeszcze, i zgasł, a kobieta-kierowca w końcu otworzyła drzwi kabiny, i zeskoczyła na śnieg z kocem w dłoniach, by najwyraźniej pomóc półnagiej, szczekającej zębami dziewczynie.

Nox zakleła w duchu, potem zrobiło się jej głupio. Chyba odwykła od… dobroci.
-My… mieliśmy… znaczy wypadek. - wyszczękała zębami myśląc gorączkowo co robić. Nie chciała zabijać kobiety która była miła. Podejrzanie miła, ale jednak.
- Dz-dziękuję że… stanęłaś - sprobowała się uśmiechnąć.
- Wypadek? Jaki wypadek? I gdzie twoje ubranie? - Kobieta zarzuciła na Mayę miękki koc - Wy? Kto tu jeszcze jest? - Blondyna wypowiedziała masę pytań, po czym zaczęła się rozglądać.
-P…przyjaciel został… ranny. Op-opatrunki- powiedziała chwytając poły koca aby się nim owinąć. Dała za plecami znak reszcie aby wyszli.
-Potrzebujemy… podwózki. Proszę… n-nikt inny nam nie… nie pomoże.

Sytuacja zdecydowanie nie wyglądała na taką, w której wypadałoby użyć siły. Przynajmniej w tym momencie. Przynajmniej zdaniem Petera, który jako jedyny podwózki nie potrzebował. Pozostawało czekać na reakcję kobiety na widok tłumu 'przebierańców', jaki wylezie na drogę. I, w razie konieczności, uniemożliwić jej powrót do szoferki.

"Elusive" siedział w krzakach z karabinem wycelowanym w szoferkę i w tym momencie, ciężarówka się zatrzymała. Nie słyszał co się dzieje, ale widział jak szyba się opuszcza, a po chwili wyskakuje z kabiny… kobieta, która okrywa kocem Maye, a ta po chwili daje znać, aby wyjść. No nie do końca spodziewał się takiej sytuacji. Popatrzył na karabin i na kobietę. Zdecydowanie nie był potrzebny, aby ewentualnie powalić kobietę, ale z drugiej strony powalenie jej nic nie da, jeżeli słowa Marcusa są prawdziwe. Spojrzał na siebie, jego ubiór nie wywoła raczej uśmiechu na twarzy kobiety. Zrzucił z siebie szybko hełm, kamizelkę, a także odrzucił karabin. Resztę rzeczy pochował po kieszeniach i powoli wyszedł na drogę.

Ocelia też pojawiała się na drodze.

Na widok paru osób wychodzących tu i tam z ukrycia, przestraszona blondyna zaczęła cofać się do szoferki…
- Co tu się dzieje? Kim jesteście?? - Powiedziała niepewnym tonem, i szybko wyciągnęła z tylnej kieszeni jeansów nóż.
W tym momencie Peter ruszył, wykorzystując swój talent. Chciał znaleźć się w szoferce przed kobietą i, jeśli się da, zamknąć jej drzwi przed nosem.

Wuuuuuush, bum! Ktoś śmignął obok ciężarówki, wpadł do szoferki, a potem trzasnęły zamykane drzwi kabiny.
- Co… - Pisnęła skołowana kobieta-kierowca.
- Cześć, jestem Ocelia. - przedstawiała się. - Potrzebujemy ciężarówkę, bo strasznie zimno. Daj kluczyki - wyciągnęła dłoń. - Proszę - dodała.
- Co… - Powtórzyła blondyna, ale wyciągnęła kluczyki ze łzami w oczach, i rzuciła młodej.
W drugiej, drżącej dłoni jednak wciąż trzymała nóż, którego to szpic kierowała to raz w stronę jednej, to innej osoby parę kroków od siebie.
Ocelia złapała kluczyki. - Dziękuję - powiedziała.

Nox patrzyła na to wszystko z boku, mocno owijajac koc wokół siebie.
-Nie zrobimy ci krzywdy, ale jeśli zajdzie taka potrzeba będziemy się bronić - powiedziała z uśmiechem, spokojnie - Pewnie nie uwierzysz ale dla nas sytuacja też jest daleka od komfortu. Nóż nie jest potrzebny, złota kobieta z ciebie, więc proszę… zróbmy tak abyśmy wszyscy przeszli przez to jak najbardziej komfortowo. Podrzucisz nas do najbliższego miasta i nigdy więcej się nie spotkamy. Dostaniesz zadośćuczynienie, nie jesteśmy bandytami. Jestem Maya, a tobie jak na imię? Chciałbym je poznać, abyś nie myślała że jesteś dla nas tylko bezimienną twarzą. - skończyła mówić i zrobiła krok w stronę blondynki.
- Nie potrzebujesz noża - powiedziała Ocelia. - Jesteś bezpieczna. Odłóż go.

Informatyk bez imienia patrzył na wszystko oszołomiony. Myślał, że uda się wszystko załatwić polubownie, skoro trafiło na cywila, w dodatku kobietę, która na pierwszy rzut oka, wyglądała na taką, która chce pomóc. Na widok wbijającego się Petera do szoferki miał ochotę coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo wtrąciła się ta dziwna smarkula, ale jakimś dziwnym trafem zyskała kluczyki do pojazdu, a później odezwała się Maya i powiedziała w zasadzie tyle co chciał powiedzieć sam "Elusive", a nawet więcej, więc widząc to wszystko machnął ręką. Wrócił po swoje pozostawione rzeczy, założył je ponownie, przewieszając karabin przez plecy, aby nie wyglądał na takiego co chce atakować, a hełm wziął w rękę. Teraz nie był mu potrzebny na głowie, ale nie wiadomo, czy w drodze do miasta nie trafią na Korporację. Z całym bagażem skierował się w stronę ciężarówki mając nadzieję, że wszystko ustalone. Kierował się w stronę paki, bo to tam miał zamiar zająć miejsce… a po chwili okazało się, że paka jest zaryglowana, i zamknięta na 2 kłódki.

Nóż w dłoni kobiety, na słowa Mayi, i Ocelii, zadrżał jeszcze bardziej niż przed chwilą… po czym kobieta go schowała. Blondynka jednak zrobiła dwa kroki w tył, stając plecami przy szoferce, po czym… skryła twarz w dłoniach, kucnęła, i zaczęła płakać.

Trafiła na zgraję obcych, pewnie wszystkie ich słowa traktowała jako kłamstwa. Przecież zwykli ludzie bali się mutantów, a blondyna trafiła na takich pośrodku śnieżnego niczego zdana na… chyba ich widzimisię. Castellano było jej szkoda, a gdy zaczęła płakać mutantka zgrzytnęła zębami.
-Hej… śliczna - ściszyła głos i lejąc na to że może dostać nożem podeszła do kierowcy kucając tuż przed nią.

"Elusive" poszedł do kobiet. Do Mayi, która jak widać zaczęła pocieszać oszołomioną kierowcę ciężarówki. Czekał… wiedział, że to nie jest najlepszy moment, aby poruszać temat paki. Czekał aż Maya skończy swoje zdanie.

-Przykro mi, gdyby nie fakt że nie mamy wyjścia nigdy byśmy tego nie zrobili - zaczęła czując się źle - Nic ci się nie stanie, nie bój się. Pojadę z tobą w szoferce, w razie czego machniesz mnie nożem jak będzie potrzeba. Ale z mojej strony nic ci nie grozi. Od reszty tak samo. Po prostu chcemy się stąd wydostać. Tylko tyle, serio.
Kobieta jednak nie bardzo reagowała, nadal cicho płacząc…

- Nawet nie musisz zbaczać ze swojej trasy - Dodał stojący obok opierając się o bok pojazdu "Elusive" - Zawieziesz nas, wyskoczymy przed miastem i pojedziesz sobie dalej, jakby nas nigdy nie było. Sory, byłaś pierwsza, która tu jechałaś, więc padło na ciebie. Na pace da się przejechać, czy wieziesz coś niebezpiecznego?
- Zamarzniesz… baranie… - Wychlipiała blondyna, i w końcu zerknęła, najpierw na "Elusive", a potem na Mayę.
- W kabinie przecież wszyscy się nie zmieścimy - "Elusive" kucnął przy kobiecie… nie do końca wiedział co ma zrobić, niezbyt miał kontakt z ludźmi, postanowił powoli zbliżyć rękę, a gdyby pozwoliła na to, położyć jej na ramieniu - Daleko jest do najbliższego miasta?
- Nie wiem… - Burknęła blondynka - Nawigacja…?
-Ci w kurtkach mogą iść na pakę. I tak będzie szybciej niż na pieszo -Nox popatrzyła na drugiego mutanta i wzruszyła ramionami wciąż się uśmiechając.
- To pakujmy się i jedźmy. Szybciej będziesz miała nas z głowy. Szkoda że takie okoliczności. Chętnie zaprosiłabym cię na drinka.
- Jaki jest cel twojej podróży? Dokąd jedziesz? - Zapytał kobiety - A paka jest zamknięta, nie wejdziemy - Tym razem spojrzał na Mayę - Tak, tak Markus może rozwalić, ale to dodatkowy problem dla niej - Wskazał oczami na kobietę.
-Mogę to otworzyć tylko potrzebuje kawałek drutu - Nox poprawiła koc na ramionach i zwróciła się do blondynki - Chyba że masz klucze.
- Nie można ściągać plomb. Nie można otwierać naczepy - Powiedziała blondynka, ocierając łzy - I tam zamarzniecie! Oddajcie mi klucze. Jak mi nic nie zrobicie, ja was podwiozę…
-Co wieziesz? - spytała Maya, a potem machnęła ręką - A nieważne.Jakoś się pomieścimy. Masz tam kojo, nie? I daj spokój, przecież ci mówiliśmy. Nic ci się nie stanie. - wstała i cofnęła się w kierunku porzuconej kurtki.

"Jakoś się pomieścimy" utknęło w myślach "Elusive", a ten zastanawiał się w jak krótkowłosa brunetka sobie to wyobraża. Osiem osób. Osiem! W kabinie… nie licząc kierowcy. Jak mają szczęście to będą dwa miejsca siedzące i jedno łóżko. Ale sam murzyn zajmie dwa razy więcej miejsce niż on sam. Ciekawe, gdzie pomieści tych ludzi. Wstał, wyciągnął rękę do siedzącej kobiety.

- Pomogę ci się podnieść. Wstawaj, przeziębisz się od śniegu - Powiedział raczej beznamiętnie mężczyzna.
Wyglądało na to, że wszyscy doszli do porozumienia, więc Peter otworzył drzwi szoferki. Wysiadł.
- Jeśli się wszyscy nie zmieścimy w kabinie, to trzeba będzie się zmieniać co jakiś czas - powiedział. - Na początek niech wsiadają ci... mniej ubrani - zaproponował.
Kabina była stosunkowo duża, ale i tak byliby tam upchani niczym sardynki w puszce. Lepsze jednak to, niż wędrówka na piechotę czy podróż na dachu.
 
__________________
This is my party
And I'll die if I want to
Dydelfina jest offline  
Stary 22-04-2022, 19:59   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- To wsiadajcie… - Mruknęła blondyna, wstając z pomocą "Elusive" - Tylko buty wytrzepcie, i wytrzyjcie… - Spojrzała na moment na Petera.

Kabina ciężarówki okazała się duża. Były i dwa łóżka, był telewizor, szafki, lodówka, było sporo miejsca… dla ośmiu osób jednak będzie ciasno. No ale oni nie jadą teraz przez najbliższe 10 godzin, tylko zdecydowanie krócej?



Mała-zębata wskoczyła do szoferki jako pierwsza… z pomocą Marcusa. Mięśniak stał przy drzwiach, i wielce po gentelmeńsku pomagał wejść każdej pannie do wysokiej szoferki… łapiąc i za tyłek, w trakcie owej pomocy, niby przypadkiem… pierwsza, drobniutka nastolatka na to warknęła.

Gdy była zaś jednak już na górze, grzecznie wytarła i wytrzepała nieco buty o ostatni schodek… po czym je ściągnęła metodą noga o nogę, i zostawiła po prostu na podłodze. Następnie potuptała w głąb kabiny, i wdrapała się na wyższą koję, gdzie usiadła w rogu.

"Lilly" na łapsko Marcusa na swoim tyłku jedynie westchnęła. Również wytrzepała buty i również je ściągnęła… po chwili wahania zajęła miejsce także na górnej koi.

Gdy przyszła kolei Nox ta chętnie skorzystała z tak uprzejmie proponowanej pomocy i tylko się zaśmiała gdy pomoc ta przerodziła się w aktywne wspieranie tyłu jej spodni. Będąc już na górze pokazała Murzynowi język, zdjęła buty i westchnęła z prawdziwą ulgą.
- Ale ciepło…

Ocelia nawet nie zarejestrowała, kto kogo po czym maca. Poniewaz jednak nie lubiła być dotykana, zadabało o to wczesniej - poczekała, na swoją kolej, a potem jednym susem znalazała się w szoferce.
- Ciasno - stwierdziła, rozglądając się i zajęła miejsce pasażera.

Przy pierwszym z facetów, Marcus nagle się roześmiał… czyżby też miało za chwilę być macanko tyłka??
- Wlazuj - Powiedział murzyn, i obyło się jednak bez "rękoczynów"...

Blondyna-kierowca, siedząc na swoim miejscu, przyglądała się z dziwną miną każdemu wsiadającemu… a gdy zobaczyła hełmy, karabiny, i inne takie, wbiła spojrzenie w przednią szybę ciężarówki, a obie dłonie zacisnęła na kierownicy. Pewnie ich miała za… cholera wie? Terrorystów???

- Wsiadaj - "Elusive" dał znać Marcusowi - Mi nie trzeba ustępować miejsca - Pokazał ręką na Trevora wsiadającego do kabiny i się lekko uśmiechnął.
- Heh… - Parsknął murzyn, po czym wlazł do kabiny - Mayyyaaa, gdzieee jesteeeś? - Zaśmiał się.
- Szukajcie a znajdziecie - z wnętrza kabiny rozległ się wesoły głos Nox.
Zaraz za nim wdrapywał się "Elusive" otrzepując po drodze buty i ubranie ze śniegu. Gdy już był w środku, poczuł ciepło, które biło z wnętrza ciężarówki i było ono zdecydowanie przyjemniejsze niż ostre przeszywanie mrozu. Spojrzał po wolnych miejscach i siadł na górnej leżance, między tą małą, a tą która nie pamięta jak się nazywa.
Peter, cały w śniegu, najdłużej otrzepywał się z białego puchu, a gdy uznał, że lepiej i tak nie będzie, stanął na pierwszy stopniu, by otrzepać ze śniegu buty. A potem zdjął kurtkę, wpakował się do kabiny i zajął ostatnie wolne miejsce.

~

Blondyna tu coś przekręciła, tam coś wcisnęła, odpaliła ciężarówkę… potem kolejna, malutka wajcha, i syk jakiegoś powietrza, w końcu i wajchą skrzyni biegów "zamotała" i wreszcie kolos z towarzystwem ruszył. Gnietli się nieco w kabinie, ale przynajmniej było ciepło, i… przytulaśnie?

Mała zębata spojrzała raz na "Elusive", przelotnie się uśmiechnęła, a potem zwinęła w kłębek, i drzemała.

"Lilly" też mocno skulona w sobie, wpatrywała się w widoki za małym okienkiem.

Trevor milczał, gapiąc się na ściance kabiny na jakieś zdjęcia ich kobiecego kierowcy w różnych sytuacjach życiowych…

Marcus przytulił siedzącą obok niego Mayę, a nawet przykrył ją kocykiem(pod którym zaczął ją perfidnie pocierać dłonią po udzie). Ona za to korzystając z okazji grzała dłonie wsuwając mu je pod koszulkę bo na tym nieludzkim mrozie skostniały jej palce i straciła czucie. Tak, tak. Z pewnością to był właściwy powód.

Peter siedział oparty plecami o lodówkę(?) wśród licznych butów na podłodze, hełmów, karabinów…

Ocelia miała najwięcej miejsca, no i fajne widoki. Do tego i cieplutko było od ogrzewania, zwłaszcza w nogi. Zaczęła powoli przysypiać. Dzień był męczący, tyle nowych, zaskakujących wydarzeń, a do tego mnóstwo nowych znajomych. Mogło to przeciążać człowieka.

Nawigacja ciężarówki zaś zagdakała coś w stylu "Dalej prosto, przez następne 80km".

- Najbliższa miejscowość jak się zwie? - spytał Peter. - To coś większego, czy trzy domy na krzyż?
- Nie mam pojęcia, nie studiuję trasy na pamięć. No i jadę tu pierwszy raz - Powiedziała blondyna, nie spoglądając w tył. W końcu prowadziła ciężarówkę górską drogą…
Peter podłożył pod plecy złożoną kurtkę.
- A dokąd jedziesz? - spytał, by podtrzymać rozmowę.
- Salt Lake City - Padła po chwili odpowiedź.
- Salt Lake City? - z głębi szoferki odezwała się Maya, a jej głos zrobił się radosny. Zaśmiała się krótko - Kozak! Mają tam zajebistą knajpę z meksykańskim żarciem, “Blue Iguana”. Najlepsze quesadillas z kurczakiem marynowanym w chipotle i soku pomarańczowym jakie jadłam w życiu! Za tequilę też nie zdzierają.
- Zwiedziłaś kawałek świata - uśmiechnął się Peter. - Ale tak daleko nie możemy jechać. Musimy wysiąść gdzieś po drodze.
Nox przewróciła oczami chociaż szybkonogi tego nie mógł zobaczyć. Dla rozluźnienia objęła mocniej Marcusa.
- Ja tu daję porady kulinarno-podróżnicze. Nam zostanie przydrożna knajpa i spalone burgery z nieświeżej wołowiny z namokniętymi tłuszczem frytkami. Może chociaż znajdziemy hashbrowns z piekarnika które naprawdę będą chrupiące i prawdziwą kawę z ekspresu zamiast rozpuszczalnych szczyn. - westchnęła - Głodna jestem.
- Zgiń, przepadnij... - Peter uśmiechnął się ponuro. - Sadystka... i masochistka w jednym - dodał. - Nie masz innych tematów?
-Mam ich wiele - przyznała nieskromnie - Ale daruję ich wymieniane bo by nam dnia nie starczyło. Nie spiszę ich też i nie wyślę pocztą bo opłacenie takiej przesyłki puściłoby mnie z torbami.
- Nie krępuj się - odparł. - Przed nami dobre dwie godziny drogi - dodał. - Chyba ze wolisz się zdrzemnąć.
Castellano wychyliła się trochę i pod tym pretekstem rozsiadła się wygodniej.
-Masz lodówkę za plecami - mruknęła cicho.
Peter przesunął się nieco w jej stronę.
- Nie wypada nadużywać gościnności - odparł równie cicho.
-A kto mówi o nadużyciach? - Maya skrzywiła usta - Zgarnąłeś coś z klawiszy. Wymiana chłopie, wymiana. - pokreciła głową i popatrzyła na plecy kierowcy.
-Ej kochana, masz w swojej lodówce coś do żarcia, możemy zerknąć? Stratna nie będziesz, bez obaw.
- Za godzinę będziecie w Lincoln, więc… proszę moje rzeczy zostawić w spokoju? - Powiedziała blondyna, choć niepewnym tonem.
- Jakoś tę godzinę chyba przeżyjemy...? - Peter spojrzał na Mayę. - Ale możemy odkupić wszystko, co zjemy - zaproponował.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Twoja decyzja bo to twój żołądek. Jedz albo nie skoro nie jesteś aż tak głodny - uśmiechnęła się lekko.
- Nie ma pani choćby batonika na zbyciu? - zwrócił się do siedzącej za kierownicą kobiety. - Ktoś tu z głodu umiera...

Kobieta za kierownicą westchnęła.
- OBOK lodówki, po jej PRAWEJ, jest mała SZAFKA. Tam są Snickersy… - Powiedziała.
- Jest pani wspaniała... Ile jestem winien? - spytał, równocześnie sprawdzając zawartość szafki. W napoczętej paczce było jeszcze 5 z 6 Snickersów.
- A bo ja wiem ile tam na paczce pisze… Dwa dolary? - Stwierdziła blondyna.

Nox popatrzyła krótko na Marcusa i bardzo wymownie przewróciła ślepiami po czym zwróciła się do Petera.
- Rozdwojenie jaźni masz czy co? Sam jęczysz że gadki o żarciu cię biją w szczepionkę, więc weź batona, zapłać pani, podziękuj i wpierdalaj - prychnęła, odwracając twarz do wielkoluda.
-Na czym to skończyliśmy? - spytała niewinnie, a pod kocem którym byli okryci coś znowu zaczęło się poruszać.
- To ty marudziłaś, że jesteś głodna - odparł Peter, po czym zamknął szafkę.
-No ba, ja walnęłam tyrradę bo mi stringi w dupę weszły. Jedz albo nie, nie jestem twoją matką - dziewczyna parsknęła nawet nie odwracając się, ani nie przerywając tego co robiła.
Peter olał wypowiedź Mayi. Nie zamierzał dalej prowadzić rozmowy, jako że najwyraźniej nadawali na innych falach i dojście do porozumienia było malo prawdopodobne.

Przymknął oczy.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-04-2022, 21:51   #25
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
"Elusive" rozglądał się po otoczeniu, po ludziach z którymi będzie zmuszony spędzić najbliższe godziny, może dni? Tuż przy nim były dwie drobne dziewczyny, jedna właśnie drzemała, druga patrzyła przez okno. Pomyślał, że może przydałoby się nawiązać jakieś znajomości, przynajmniej na ten czas.
- Cześć, jesteś "Lilly", tak? - Rozpoczął rozmowę, choć nie wiedział zbytnio o czym może rozmawiać - Jak się czujesz?
Dziewczyna spojrzała na niego, i wzruszyła ramionkami. Minimalnie jej drgnęły usta, jakby do śmiechu.
- Jestem "Lilly", bo tak mnie Maya nazwała. Nie pamiętam jak się nazywam, i w sumie to w ogóle niewiele pamiętam…
- Nie musisz być "Lilly", możesz sama sobie dać imię takie jakie chcesz - Stwierdził po chwili zastanowienia - A co do pamięci… to może i lepiej, że na razie nie pamiętasz. Co to Korporacja z nami robiła, nie było niczym miłym.
Dziewczyna nie powiedziała nic, za to demonstracyjnie ściągnęła kurtkę, i "Elusive" zobaczył jej ręce, pełne śladów po igłach, z zielonymi, brązowymi, i żółtymi siniakami… on aż tyle nie miał. "Lilly" zaś kurtką się okryła, niczym kołderką, od ud w górę, opierając o róg kabiny ramionkiem. Przymknęła oczy… "Elusive" znów wpadł w pułapkę społeczną. Odzywać się? Milczeć? Może przytulić? A może… a może właśnie co? To był zawsze jego dylemat, co należy zrobić. Na razie postanowił milczeć, nie wiedział, czy czy dziewczyna jest zmęczona i idzie spać, czy nie ma ochoty rozmawiać… albo coś innego. Sam przymknąć na chwilę oczy, przysłuchując się innym rozmowami w kabinie. Żałował, że nie ma dostępu do jakiegoś urządzenia, z którego mógłby wejść w swój żywioł.
- Długo siedziałeś? - Palnęła nagle "Lilly", nie otwierając oczu.

Chłopak podskoczył lekko na swoim miejscu otwierając oczy.
- Przepraszam, myślałem że chciałaś odpocząć - Odpowiedział dosyć szybko - Ja? Dwa, góra trzy miesiące… niewiele w porównaniu z… - Jednak nie dokończył, ale myślał o ramach jakie miała na sobie dziewczyna, domyślał się, że była na tyle długo, że robili na niej bardziej zaawansowane eksperymenty niż na nim… może gdyby nie ten wypadek to i jego by to czekało za niedługi czas?
- A ciebie ile trzymali? Pamiętasz? - Zapytał w końcu. Dziewczyna zmarszczyła brwi… po czym pokiwała minimalnie, przecząco głową.
- Nie - Szepnęła w końcu.
- A co pamiętasz? - Zapytał też cicho, ignorując rozmowę w tle o celu podróży i jedzeniu, mimo że jemu także burczało w brzuchu.
- Szczęśliwego czwartego lipca dziwko - Szepnęła nagle "Lilly", otworzyła szeroko oczy, a przez jej całe ciało przeszły dreszcze. Spojrzała przerażona na chłopaka, i skuliła się jeszcze bardziej w sobie… nakryła też kurtką po sam nos - Sorry - Wymamrotała po chwili do "Elusive", i wbiła wzrok w małe okienko kabiny.

Informatyk był w szoku na jej reakcję. Nie wiedział do końca co to miało oznaczać.
- Nie przepraszaj. Co to oznacza? - Zapytał przysuwając się do kobiety, również szepcząc, myśląc że ściszony głos oraz fakt, że nikt ich nie usłyszy, może ją uspokaja.
- To pamiętam… - Szepnęła dziewczyna, ze wzrokiem wbitym w okienko - I jak… jak… mnie… paralizatorem… i się… śmiali… - Wydusiła z siebie.
- Skurwysyny - Wymamrotał "Elusive" i ponownie miał dylemat… dotknąć, czy nie dotknąć? Jednak zdecydował się położyć rękę na jej ramieniu - Nie bój się, już się uwolniłaś, nie wróci to. "Szczęśliwego czwartego lipca", czy to może oznaczać, że złapali cię w lipcu?
- Nie… - Dziewczyna wsadziła już całą twarz pod kurtkę - Nie chcę o tym gadać… - Na dotyk nie zareagowała.
- Pewnie, nie męcze skoro nie chcesz - Chłopak nie miał tematów, o sobie też nie chciał opowiadać, a że dziewczyna była w stanie jakim była, a na dotyk na ramieniu nie zareagowała, postanowił się zapytać - Czy… chcesz, żebym cię przytulił? - Sam sobie się dziwił, że zadał to pytanie, ale wydawało mu się, że trzeba.

I nagle… spod jej kurtki rozległ się cichutki chichot. I pojawiły się ponad materiałem migoczące oczka "Lilly". Przez chwilę się wpatrywała w chłopaka.
- Jakbyś miał jakiś towar, możemy nie tylko się poprzytulać… - Szepnęła, obserwując jego reakcję.
- Towar? - Zapytał nieco zmieszany, ale także zaintrygowany na słowa dziewczyny. Nie miał pewności, czy to co powiedział, było normalne, czy jednak dziewczyna się z niego teraz śmieje, jednak udawał, że wszystko jest wporządku. Wpatrywał się w jej oczy… którymi przewróciła.
- Narkotyki? Albo chociaż jakiś alko, albo tabletki? - Wyjaśniła "Lilly", nie ruszając się o milimetr, ciągle w niego wpatrując - Cokolwiek?
- Skąd? Przecież jestem w identycznej sytuacji jak ty - Odpowiedział wzruszając swoimi ramionami. Zastanawiał się jednak, czy po takich przeżyciach myśli o tych rzeczach, aby się odciąć, czy zwyczajnie była to narkomanka, która ma głoda… ale czy po tak długim czasie można mieć jeszcze głód? Chyba że Korporacja czymś ją faszerowała, on w sumie też coś dostawał, ale nie odczuwa żadnego głodu - Może załatwimy coś na przystanku, słyszałaś, powinniśmy być za godzinę.
- Byłoby miło… - "Lilly" do niego mrugnęła, i znowu odwróciła wzrok do okienka.

Nie uzyskawszy konkretnej odpowiedzi na swoje pytanie, "Elusive" przybliżył się nieco w stronę dziewczyny, tak że ich ciała się lekko stykały.
- To jak chcesz, abym ciebie nazywał?
- Nazywaj sobie jak chcesz… - Mruknęła "Lilly", chyba nic sobie z jego bliskości nie robiąc.
- Dla mnie to bez różnicy, może być "Lilly" jeżeli ci to nie przeszkadza, imię jak imię - I przybliżył się jeszcze bardziej.
- Co się tak pchasz? - Spytała w końcu dziewczyna, zerkając na niego.
- A nie jest miłej? Sama mówiłaś, że możemy się nie tylko poprzytulać - Odpowiedział przymykając oczy.
- Na kredyt nie daję - Powiedziała "Lilly" cichym tonem.
- Jak sobie chcesz… - Odpowiedział zrezygnowany "Elusive" odsuwając się od dziewczyny, dopiero teraz rozumiejąc kompletnie jej zamiary. Przeciągnął się, na tyle, na ile pozwalało mu na to obecne miejsce. Spojrzał w stronę zębatej, sprawdzając, czy ta na pewno dalej śpi, czy może przysłuchiwała się temu, co działo się tuż obok niej. Mała oddychała miarowo, a oczy miała zamknięte, no to chyba spała…

"Elusive" rozejrzał się po pomieszczeniu, meblach i narzędziach tutaj się znajdujących, a tym co rzuciło mu się w oczy, był tablet znajdujący się na desce rozdzielczej.
- Mogę skorzystać z twojego tabletu? - Zawołał nagle głośniej i podekscytowany haker, na co mała zębata krótko warknęła przez sen.
- A… do czego? - Ton głosu blondyny sugerował sporo obaw.
- Chcę sprawdzić wiadomości i kilka informacji - Odpowiedział bez namysłu - Masz tu dostęp do internetu?
- A spróbuj coś popsuć.. - Burknęła blondyna, odczepiając tablet z uchwytu jedną ręką - …i nie grzeb w moich plikach. Tak, internet jest.

"Elusive" zeskoczył z górnego łóżka i wziął urządzenie od kobiety.
- Dzięki, nie martw się, nic nie zepsuje, a twoje pliki mało mnie interesują - Odpowiedział I wrócił na swoje miejsce ostrożnie, aby nie zbudzić zębatej.

Pierwsze co haker zrobił to wpisał link do swojej strony, z której bezpiecznie ściągnął aplikację, aby móc poruszać się po dark-webie, a tam włamał się na swój serwer - chociaż znając kody, nie do końca można nazwać to włamaniem - i korzystając z niego i wygranego na nim systemu bezpieczeństwa przed wykrywaniem, zaczął wyszukiwać informacji. Pierwsze co chciał zrobić to spróbować włamać się do satelit i prześledzić okolice, czy Korporacja podąża ich śladem… po początkowych sukcesach w darkwebie, gdy przyszło do włamu do satelity… w ciągu 30 sekund tablet się przegrzał i wyłączył. Ups.

"Elusive" jedynie westchnął, po początkowym zadowoleniu, gdy zobaczył z jak słabym sprzętem ma do czynienia. Miał nadzieję, że jak tablet włączy się ponownie to będzie mógł spróbować coś innego, a na razie spojrzał przez małe okienko przy którym drzemała zębata dziewczyna.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 23-04-2022, 19:58   #26
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Gdzieś w Wyoming,
górska droga…


Jazda ciężarówką w sumie była nawet przyjemna. Było ciepło, było w miarę wygodnie, i przede wszystkim szybko pokonywano odległość wśród zimowego krajobrazu… no dobrze, może nie aaaaż tak szybko jakby co niektórzy chcieli, ale 80km/h to już było coś.

Trevor zasnął.

Ocelia zasnęła.

Mała-zębata również drzemała.

Maya i Marcus zdecydowanie oddawali się jakimś małym sprośnościom pod kocykiem, i to ledwie metr od pozostałych, to w jednym, to w drugim, i trzecim kierunku… dziewczyna miała rumieńce, oraz lekko przyspieszony oddech.

Peter też drzemał?

"Elusive" udawał, że z tabletem ich gospodyni wszystko ok… draństwa nadal się nie dało ponownie załączyć. Musiał "ostygnąć" i tyle.

Kilometr za kilometrem, górską drogą, z cicho przygrywającym radiem… heh. Jak oni dawno radia nie słyszeli. Muzyki. Po prostu małe, zwyczajowe rzeczy, a cieszyły.

Minął kwadrans.

W końcu i drugi.

~

Nagły odgłos helikopterów doprowadził do szerokiego otwarcia oczu wszystkich. Tętno również momentalnie skoczyło w górę.



Dwie maszyny przeleciały gdzieś nad nimi… zdecydowanie nie cywilne. Dosyć dziwaczne, czarne, pomknęły w stronę miejsca wypadku, które zostawili daleko za sobą. Oby.

Była prawie 19:30, i powoli robiło się już szarawo…

- Kim wy jesteście?? - Spytała w pewnym momencie prowadząca pojazd kobieta.
- Jesteśmy mutantami, i uciekliśmy korporacji. Porwali nas, i przeprowadzali na nas nieludzkie eksperymenty - Powiedziała nagle prosto z mostu "Lilly".

W kabinie zaś zapanowała straszna cisza.

- Rozumiem… - Po naprawdę długiej chwili, odezwała się blondyna za kierownicą. I tyle. Nic więcej nie powiedziała, i jechała dalej.



10 minut później, na drodze przed nimi pojawiły się niebiesko-czerwone światła. Nadjeżdżały pojazdy policji.

Marcus zerwał się z łóżka, zrzucając w dużej części koc z Mayi(i można było zobaczyć jej rozpięte spodnie, i rąbek majtek), po czym niemal po stratowaniu Petera, kucnął za siedzeniem blondyny prowadzącej ciężarówkę. Swoją lewą dłoń położył na jej ramieniu. W prawej miał pistolet, z lufą przytkniętą do podłogi.
- Spokojnie… - Powiedział do kobiety, wpatrując się w nadjeżdżające pojazdy - Spokojnie…

Cztery jeepy szeryfa, czy coś w tym stylu. Włączone sygnały świetlne, ale bez syren. No i jechały prosto przed siebie, swoim pasem, nie rozjeżdżały się na boki, nie blokowały drogi… były coraz bliżej.

- Oni nie jadą na nas, a obok. Spokojnie… spokojnie… - Powtarzał Marcus do blondyny. Pistoletu w jego dłoni chyba nie zauważyła.

Sytuacja była jednak napięta.

Wystarczyło, by ich kierowca się zatrzymała, może minimalnie skręciła, zablokowała drogę glinom, zrobiła cokolwiek innego, i zacznie się cyrk. Zwrócą na nich uwagę… bo chyba w tej chwili im o nich nie chodziło??

Byli już bardzo blisko…

Mała-zębata zawarczała, a "Lilly" skryła twarz w dłoniach.

…i przejechali obok.

A blondi nic nie zrobiła. Jechała całkiem zwyczajnie swoim pasem, jakby nic. Wszyscy chyba głośniej odetchnęli.

- Dziękuję - Powiedział Marcus, i cofnął prawą dłoń z pistoletem za plecy, a po chwili wetknął go tam za spodnie.
- Przy pierwszej możliwości, chciałabym, byście wysiedli - Powiedziała nagle dosyć zachrypniętym głosem blondyna, po czym odkaszlnęła, i kontynuowała normalnym tonem - Nic mi nie zrobicie, ja na was nie doniosę. Zgoda? Nigdy nic tu nie zaszło…

~

Dwadzieścia minut później, był jednak poważny problem.



Przynajmniej 5 wozów policyjnych, masa frajerów w mundurach, blokada drogowa, kontrola. I już stał tam sznurek pojazdów, w małym korku, czekając na swoją kolej.

Ciężarówka była jako siódma w rzędzie. Przed nią dwie inne, w tym cysterna, reszta osobówki… a sprawdzano dokładnie, zaglądano do bagażników, przeszukiwano każdy kąt pojazdu.

Mieli może z 10 minut, nim nadejdzie ich kolej. Stali trochę na zakręcie górskiej drogi, więc byli z jednej strony przez inne pojazdy nieco od lewej niewidoczni. Chwilowo.

Zarówno mała-zębata, jak i "Lilly", zaczęły ze swoich miejsc wyglądać przez okienka kabiny... szukając drogi ucieczki w lesie?? Zwłaszcza ta druga zrobiła się bardzo nerwowa...








***

Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 24-04-2022, 12:24   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podłoga kabiny ciężarówki nie należała do najwygodniejszych, ale Peter nie zamierzał narzekać - spędzał już czas w gorszych warunkach, a wspomnianej podłogi z pewnością nie zamieniłby na pryczę w laboratorium Korporacji.
A jazda i tak była sto razy lepsza, niż wleczenie się drogą w tempie pogrzebowym.

Znane powiedzenie głoszące, iż to, co dobre, kończy się szybciej, niż by człowiek sobie tego życzył, sprawdziło się, niestety, wraz z pojawieniem się pierwszych zainteresowanych tym, co stało się z konwojem.
Najpierw helikoptery, potem wozy policyjne...
Przeklęta korporacja miała dużo większe wpływy i możliwości, niż by sobie tego Peter życzył. Nie było jednak wiadomo, czy ogłoszono wielkie polowanie na mutantów, czy też powiadomiono kogo się dało o ucieczce super groźnych przestępców.

Wielka ciężarówka nie wywołała zainteresowania poszukiwaczy zaginionych mutantów, ale wnet się okazało, że najgorsza przeszkoda znajduje się przed nimi. Co prawda może by i dało się sforsować policyjną blokadę, ale wtedy daliby całemu światu znać, gdzie się znajdują. A wtedy wnet by się ponownie znaleźli w łapskach ludzi z Korporacji.

- Jak szybko i jak daleko możesz nas wszystkich przerzucić? - zwrócił się do Mayi. - Zaczynając od Ocelii - zaproponował.


- Gdy znajdziemy się za blokadą, będzie można zdobyć jakieś cywilne wdzianka - dodał.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-04-2022 o 14:22.
Kerm jest offline  
Stary 24-04-2022, 14:45   #28
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Mały kawałek łóżka między dwoma drobnymi kobietami, które spały lub udawały, że śpią, nie był zły. Co prawda nogi czasem drętwiały od jednej pozycji, ale była możliwość się przekręcić. Lepsze to i jazda w ciepłej kabinie, niż iść na mrozie i w śniegu powolnym tempem.

"Elusive" nie zasypiał, czekał aż przegrzany tablet ponownie zacznie działać i będzie mógł na nim cokolwiek sprawdzić. Co raz klikał guzik zasilania, jednak nic się nie działo. Pewnie oddałby już zrezygnowany urządzenie jej właścicielce, jednak ta pewnie wpadłaby szybko w panikę, że jej urządzenie się zepsuło, a tłumaczenia, że wystarczy poczekać pewnie by nic nie dały.

Ciszę przerwały dźwięki helikoptera, a gdy tylko ujrzał, że na pewno nie są to cywilne maszyny, ponownie przeklinał w myślach słabe urządzenie. Gdyby miał swój sprzęt bez problemu namierzyłby pojazdy Korporacji. Jednak te nie zainteresowały się nimi, tak samo jak później wozy policyjne na sygnałach. Jednak największy problem, który mógłby wykryć poprzez satelity był przed nimi. Blokada droga. Gdyby wiedzieliby o tym wcześniej, na spokojnie mogłoby zatrzymać się i uciec w las, a tak mają problem.

Pomysł Petera o skokach Mayi nie był zły, jednak nie idealny. W tempie w jakim się przemieszczali, zapewne nie uda jej się przemieścić wszystkich, ale mieli przecież jedno także "szybkie" rozwiązanie.

- Peter - Odezwał się "Elusive" gdy tamten przedstawił swoją propozycje, a sam haker akurat zeskoczył już z siedzenia i przygladał się terenowi na zewnątrz - Wydaje mi się, że musicie połączyć swoje siły, bo w tym tempie możemy się nie wyrobić. Jak kilku z nas szybko wyskoczy przez drzwi kierowcy, nie powinni nas zobaczyć. Jesteś w stanie przenieść lżejsze osoby na plecach za linie drzew? Kierowca zamknie drzwi dopiero jak znikniemy - Spojrzał na kobietę, aby zwrócić uwagę czego do niej oczekuję i, że lepiej nie zmieniać planu - więc nie powinniśmy wzbudzić wcześniejszego alarmu.
 
Elenorsar jest offline  
Stary 24-04-2022, 22:45   #29
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Musiało się spieprzyć, po prostu musiało. Jasne że pogoń Korpo była oczywista, ale tak szybko? Z drugiej strony przecież mieli środki, a także motywację żeby pilnować swoich królików doświadczalnych i mięsa eksperymentalnego. Widok helikopterów nie należał do przyjemnych, skutecznie zabijając tak cudownie kosmaty klimat panujący na dolnej pryczy podczas podróży. Lekko zamroczony mózg zyskał dość czasu od pojawienia się helikopterów aby uspokoić zarówno ciało jak i siebie samego nim dotarli do blokady. Był to również czas na doprowadzenie ubrania do porządku oraz posłanie Marcusowi zmęczonego spojrzenia. Przez parę minut prawie dało się poczuć jak normalny człowiek, jak gdyby koszmar uwięzienia i testów nigdy nie miał miejsca, albo był jedynie złym snem, z którego Maya obudziła się żeby z ulgą stwierdzić że to właśnie tylko sen. Straszny, ale jednak sen.
Niestety w ich przypadku to sny były ucieczką od potwornej rzeczywistości, nie na odwrót.
A rzeczywistość właśnie się o nich upomniała.

Wewnątrz kabiny ciężarówki zapanował mały chaos, padały propozycje i coraz bardziej nerwowe pytania. Nox słuchała ich, wodząc wzrokiem po widocznym za szybą poboczu.
W uszach ciągle huczało jej echo lotu czarnych śmigłowców. Dla takich maszyn lot kilkadziesiąt kilometrów zajmował chwilę, więc już dokładnie odkryli dlaczego konwój nie odpowiada. Znaleźli wraki, krew, trupy i puste cele ze zdjętymi obrożami wewnątrz.

Było pozamiatane, nie będzie taryfy ulgowej, na zmiłowanie grupa mutantów nie miała co liczyć. Trafią od razu na stół i tam zgraja psycholi w lekarskich fartuchach zakatuje ich do tego stopnia, że będą błagać o śmierć.
- Pierdoleni rzeźnicy… jakby po prostu nie mogli odpuścić i zostawić nas w spokoju - wymknęło się Castellanos, więc szybko potrząsnęła głową. To nie czas ani miejsce na rozklejanie. Kątem oka widziała trzęsącą się Lilly i poczuła złość. Wyłamała palce, potem przeczesała nimi włosy i wzięła głębszy oddech.

- Chcemy żyć, trzeba spiąć poślady - odwróciła się do wnętrza fury i reszty mutantów. Popatrzyła na tego co mordował tablet podczas drogi.
- Umiesz się zmieniać w zwierzęta? - padło krótkie pytanie. Ucieczka ucieczką, jednak dobrze było mieć transport do którego da się wrócić. Miasto było daleko, a blondyna za kółkiem wykorzysta pierwszą okazję żeby dać drapaka pozbywając się niebezpiecznego ładunku. Gdyby jednak Trevor nie kłamał, zostawienie szczura nie wzbudzi niczyich podejrzeń. Ludzie mieli najróżniejsze zwierzątka, oni zaś zyskaliby kogoś kto dopilnuje aby ich kierowca nie odjechał za wcześnie.

"Elusive" patrzył na Mayę pytająco, skąd ona może wiedzieć, że ten potrafi przybierać postać innej osoby, przecież nikt go nie widział z wyjątkiem tego jednego gościa, którego imienia w sumie nie poznał. Jednak po chwili domyślił się, że zapewne po dostaniu plackiem, kiedy zemdlał nie stracił mocy i dalej przypominał tę kobietę, a młody chłopak musiał to zdradzić. W sumie może dobrze, bo może inaczej byłby teraz ranny
- Nie, nie potrafię - Odpowiedział po chwili milczenia.

Jakimś cudem, ale udało się dziewczynie ukryć rozczarowanie. Czyli ta droga odpadała.
-Dasz radę zmienić się w kogoś ze zdjęcia? - zadała drugie pytanie. W kabinie widziała zdjęcia dzieciaków, pewnie należących do ich tirówki. Dzieci nie musiały mieć dokumentów, były mniej przypałowe od udawania dorosłych. Ich też nikt raczej by nie pytał o detale skupiając uwagę na matce.

Elusive jednak i ten wariant zmiął, a potem wywalił do kosza.
- Nie, to jest bardziej skomplikowane niż ci się zdaje - odpowiedział raczej beznamiętnie.

Nox westchnęła i zaraz pokręciła głową z cichym śmiechem. Pod górkę, pod górkę… ale jeszcze ich nie złapali i mieli trochę czasu. Po raz drugi rozejrzała się po najbliższej okolicy.
- Nie są głupi, ślady na śniegu zdradzą że ktoś stąd uciekł. Pokażą też kierunek. Spójrzcie sami, to zadupie, środek niczego. Dodatkowe odciski butów spierdalające za drzewa są bardziej niż podejrzane. Przeniosę wszystkich, jeszcze parę fur przed nami muszą sprawdzić. Nikt z nas nie wraca na stół do kojenia, jasne? Wyrobimy się na miękko - posłała im szeroki wyszczerz.
- Wyrzucę nas najdalej jak mogę, ale od razu po skoku padacie płasko na śnieg. Ogarniamy to etapami. Najpierw wszyscy zbierają swoje graty i robimy wypad za pierwsze zaspy i krzaki. Fura przechodzi kontrolę i jedzie kawałek dalej. Możesz się zatrzymać pod pretekstem że coś w kole stuka, albo naczepa się odczepiła, co nie? - zwróciła się do blondynki - Wyjść, kopnąć w koło albo przy nim pogrzebać chwilę… czy tam przy kablach, a następnie wsiąść z powrotem i odjechać. Do tego czasu znowu będziemy w środku. Ruszamy dalej i przed pierwszym miastem mówimy sobie ładnie “adiós amigos”. Każdy idzie w swoją stronę… ale na razie skupiamy się na kontroli. Marcus, przypilnujesz ich? Skoczysz pierwszy, z Ocelią. - na koniec zwróciła się do Murzyna, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Niech nie wstają i nie rozłażą się. Jak da radę przeczołgajcie się kawałek. Ale tylko jak da radę, inaczej tryb stonka, jasne?
 
__________________
This is my party
And I'll die if I want to

Ostatnio edytowane przez Dydelfina : 24-04-2022 o 22:53.
Dydelfina jest offline  
Stary 26-04-2022, 18:41   #30
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
"Elusive" domyślił się o co chodziło Mayi, kiedy zadawała swoje pytania. Jakby jedna osoba została na pokładzie ciężarówki, mieliby pewniejszy powrót do niej, nawet za jakimś dalszym odcinkiem, a oni mogliby powoli się przemieszczać w tamtą stronę. Jednak on nie mógł zrobić tego, co ona pytała, ale jej pytania nasunęły mu też pewną myśl.

- Powiedz mi tylko, kto teraz miałby te ślady w śniegu zobaczyć? - Zapytał zanim Marcus zdążył odpowiedzieć Mayi na jej pytanie - Kordon policji jest tam, a kto miał pojechać nas szukać, przecież już pojechał. Zanim ktoś zobaczy te ślady, nas już dawno tutaj nie będzie - Wytłumaczył swój punkt widzenia.

Spojrzał ponownie na kierowcę tira i zastanawiał się, czy plan który ma w głowie będzie wystarczający. Na pewno nie będzie bezpieczny i nie idealny, ale co teraz jest idealne? Nic. Żadna z opcji nie jest idealna, więc chyba warto zaryzykować. Jeżeli ucieknie im jedyny środek transportu to wtedy na pewno znajdą po czasie ślady w lesie i ich wytropią. Mają ku temu środki, a gdy będę już w mocnych tarapatach wątpi, aby można było liczyć na innych. Każdy będzie chciał ratować samego siebie.

- Mogę się zamienić w nią - Wskazał ręką na kobietę kierowcę i nie czekał na reakcje innych - Mogę udawać jej bliźniaczkę. Położyć się z tyłu i udawać, że śpię. Ona by powiedziała, że jestem jej siostrą, jeździmy razem, a teraz śpię po swojej zmianie. Przy odrobinie szczęścia nikt nie będzie próbował ze mną kontaktu.

Zaczął rozglądać się po twarzach innych. Chciał z nich wyczytać co myślą o jego pomyśle, który na pewno ma wiele luk, przez które mogą wpaść, ale czy inne rozwiązania były lepsze? Jakby coś nie wypaliło zawsze miał w zanadrzu swój drugi atut metamorfozy, którym mógł się bronić z zaskoczenia, a później iść na żywioł.
 
Elenorsar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172