Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2022, 17:51   #11
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Coś tu wyraźnie nie do końca zagrało choć ich plan powiódł się w stu procentach. "przyprawione" drinki zadziałały dokładnie tak jak miały zadziałać i skorupiako podobni jak jeden mąż zasnęli snem sprawiedliwych. Jednak to co się wydarzyło chwilę później musiało zaskoczyć wszystkich łącznie z samym Papą. Jednak trzeba znacznie więcej niż zgaszenie światła i wpuszczenie bliżej nieokreślonego dymu, żeby zaskoczyć ludzi przygotowanych na wszystko.

Żołnierska cześć natury Burtona zaskoczyła momentalnie i przejęła stery. Bezpieczeństwo Papy było najważniejsze. Jego zimny i analityczny umysł mówił mu, że Papa ma od tego swoich ochroniarzy także w pierwszym kroku można było założyć, że Papa jest bezpieczny. W końcu nie dożył by tego stanowiska co teraz, gdyby nie wychodził z takich sytuacji obronną ręką.

Drugi temat. Baltranie. Jeżeli cały plan, który jak dotąd szedł im bez zarzutów i komplikacji miała wypalić to skorupiaki musiały przeżyć. Przynajmniej do rozmowy z Papą. Zakładając, że Papa już prawdopodobnie był w połowie drogi do wyjścia ewakuacyjnego temat pozostawał w ich rękach. Nie wiadomo było kto trzeci maczał w tym wszystkim ręce i Burton nie zamierzał czekać tak długo, żeby się przekonać. Ktoś chciał wywołać panikę i wykorzystać momenty zawahania i paniki. Nie mógł na to pozwolić. Nie na jego wachcie.

Burton zerwał się na nogi jednym płynnym ruchem dobywając blaster. Żałował, że nie ma ze sobą swojej strzelby szturmowej, ale kto normalny idzie na drinka ze strzelbą. W sumie mogło być przecież gorzej. Mógł przyjść z nożem na strzelaninę, ale tak nabrać to się pozwolił tylko raz w życiu. Momentalnie przejął dowodzenie.

- Zakładam, że ochroniarze Papy już zarobili na chleb, a on jest bezpieczny. Jeżeli wszystko nie ma spalić na panewce zabierajcie tych Baltran i uciekamy. - Wskazał w kierunku najbliższych drzwi ewakuacyjnych. - Ja będę osłaniał. Tylko ruchy marines, bo moja babcia rusza się szybciej. - Dorzucił motywacyjnym slangiem z wojska.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 17-05-2022, 11:35   #12
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zaskoczyła ją zmiana zdania Papy. Aż zastrzygła uszami z niedowierzania. Ale możliwe było, że tylko się z nimi droczył? I zrobi ostatecznie tak jak będzie mu wygodnie?
Czas pokaże...

Musiała teraz przygotować się do tego co zasugerował Wire. Nie mogła się pomylić co do dawki, bo jeśli będzie jej za mało to nie za działa, za dużo znowu może skończyć się nieprzyjemnie. Wolała nie mieć na sumieniu Baltran.

***

Yvette była ciekawa spotkania, nie tylko by dowiedzieć się, czy dobrze zadziała jej koktail, ale też by przyjrzeć się Baltranom. Byli dziwni i obcy, nawet dla niej, kitenki wychowanej przez ludzi. Na pewno cieszyła się, że to nie ona musi negocjować z nimi. Mogła więc tylko siedzieć z boku i przysłuchiwać się. Cieszyło ją, że nie musi zabierać głosu. Już tylko mieli wyciągnąć pieniądze, wziąć mapy i wyjdą. Tak to sobie w głowie umarzyła Mayers.

Była jeszcze obawa, że mapy będą trefne, jednak w tym przypadku mieli w swoim składzie osoby, które znały się na rzeczy. A przynajmniej tak twierdziły. Yvette się totalnie na tym nie znała, więc gdy jeden ze sprzedających pokazał przypadkowe rzuty z astromap, Mayers tylko zaświeciły się oczy na widok błyszczących kropek.

Skierowała zaraz spojrzenie na Alashaira, a ten skinął głową, że jest w porządku. Pocieszyło ją to. Przynajmniej nie tracili czasu i nerwów dla byle czego.
Trochę niepewnie za to kitenka spoglądała na blat stołu, na którym przybywało szklanek, za to po Baltranach nie szło ocenić czy cokolwiek to na nich działa. Była jednak pewna, że nie pomyliła się.

I odetchnęła z wielką ulgą gdy wszyscy padli jak muchy opryskane muchozolem. Zaraz też sprawdziła czy nie przesadziła. Ich odczyty witalne były w normie więc miała kolejny powód do zadowolenia.
- No i udało się - mruknęła pod nosem i w końcu się uśmiechnęła.

Jednak jej zadowolenie nie trwało długo. Światło nagle zgasło i nastała cisza.
- Co się dzieje? - rzuciła w przestrzeń, jakby oczekując, że towarzysze mają większą wiedzę w tej kwestii od niej.

Zaraz znów zapaliły się światła, ale przytłumione, tylko te awaryjne. Kitenka nastawiła uszu, starając się wyłapać zagrożenie nim się pojawi przy nich. W ślad za Burtonem, Yvette sięgnęła do pasa po swój blaster. Wyciągnęła go i kurczowo objęła w dłoni. Spojrzała na Alaishara, akurat gdy ten pakował za pazuchę mapy. On, niezależnie jak zła była sytuacja, zawsze myślał trzeźwo jeśli chodziło o własny interes i w sumie to w nim podziwiała. Szczególnie gdy teraz interes był im wspólny.
- Nie wiemy co się dzieje. Switch ma racje, wynośmy się stąd - stwierdziła Mayers, kładąc rękę na ramieniu Horstela, by ten nie upierał się co do udziału w tym zamieszaniu którego ona nie chciała być częścią.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 17-05-2022, 13:03   #13
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Alaistair dorwał mapy, szkatułkę z kryształami... teraz odpinał masy z blasterami i pakował do torby. Jeden z nich przypinając sobie. Dotyk miękkiej dłoni na ramieniu. Spojrzał na Yvette.

- Czekamy na rozkazy. - powiedział ze spokojem - To zyskowne, a Papa jest naszym przyjacielem. Prawda Ladra?

W myślach natomiast dodał "Jeśli on padnie, to Baltranie nie trafią pod jego opiekę... a wtedy my..."
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 20-05-2022, 17:34   #14
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Kłęby czarnego dymu kłębiły się w dole, zwijały esowo i wiły ku górze, wpychając się i ograniczając pole widzenia. Dymna zasłona gęstniała prędko, mdłe światła awaryjne nie były wystarczająco silne by ją rozproszyć. Jedynie wiązki laserowe błyskały co jakiś czas, rozświetlając ciemną chmurę, gdy Familia i agresorzy wymieniali się strzałami. Symfonia wystrzałów mieszała się z panicznymi krzykami gości "Węzła" i dudnieniem kroków na antresoli, przeplatana wykrzykiwanymi rozkazami i przekleństwami zbrojnych. Członkowie Familii, sterczący dalej przy poręczy, zgrzytali zębami i rzucali tylko spojrzeniami między sobą, jakby niepewni co powinni robić.

Alaishar, człowiek pragmatyczny, prędko przetrzepał wszystko, co było do przetrzepania w alkowie dwunastej. Zgarnął astromapy i szkatułkę z kryształami, ściągnął pasy z blasterami i nożami, zaraz też wziął się za przeszukiwanie kieszeni. Szaber na Baltranach owocował w trzech kredczipach, łączu zdalnym. memczipie i sześciu ogniwach zasilających. Panel w międzyczasie, przez który "Wire" wywołał Familię, trzeszczał i szumiał dalej, wygaszony podobnie jak główne zasilanie "Węzła".

Wymiana ognia blasterowego trwała dalej, a domena Colombo prędko pustoszała z bogom ducha winnych losowych osobników, schwytanych w strzelaninę, będącą zapewne jakimiś porachunkami mafijnymi. Familia obecna na antresoli ruszyła w daleki koniec, w kierunku loży Papy dalej operującej w trybie prywatnym. I chyba też obronnym, bo na oczach grupy kompozytowe ściany zalśniły i niebieska energia prześlizgnęła się po metalu. Najwidoczniej prywatna komnata Colombo operowała na zamkniętym obwodzie, oddzielonym od głównych systemów "Węzła" i generatory osłon w końcu zaskoczyły.

Kompani ruszyli truchtem po antresoli, prowizorycznie trzymając się ściany i starając się nie rzucać w oczy kształtom kotłująćym w dole, w dymie. Furkotanie wiązek laserowych tylko motywowało do obrania żwawszego tempa, zwłaszcza że częstotliwość wystrzałów wskazywała na to, że wyciągnięto cięższą broń niż podręczne blastery. Trucht wstrzymała jednak Amanda, "asystentka Colombo", przyklejona do poręczy parę kroków od wyjścia ewakuacyjnego.

- Baltranowie zasnęli - powtórzył Horstel.

- Chwilowo mamy inne zmartwienia - sarknęła Latynoska w odpowiedzi.

- Rozkazy?

- Spierdalajcie.

Amandzie nie można było odmówić elokwencji, z jaką rzuciła komendę. Nie można też było odmówić jej zdolności strzeleckich, gdy kształt w ciemnym pancerzu wdarł się na schody poniżej i, popieszczony wiązką z ciężkiego blastera przez łeb, przewalił się przez barierkę i poleciał w dół. Kolejny już kotłował się w dymie, szykując się do wspinaczki stopniami, a następne...

Wybuch rozsadził towarzystwo zebrane na antresoli. Rzuceni siłą eksplozji poobijali się o siebie, podłogę, ściany czy barierkę, a metalowy balkon jęknął przeciągle, wygięty nienaturalnie. Konstrukcja w chwilę później zatrzeszczała, a spoiwa puściły i metal przeszedł w równię pochyłą, uderzając w bar poniżej. Kompani, ogłuszeni na moment przez wybuch, nie zdążyli się nawet pozbierać, gdy wymuszono na nich prędką wycieczkę na dół, po prowizorycznej zjeżdżalni. Z mniejszą lub większą gracją wwalili się za kontuar baru, w kałuże alkoholu zdobione resztkami butelek.

Moreau rąbnął boleśnie o kant baru, zalegając bez ruchu na podłodze; Ladra uderzyła w ścianę z butelkami i osunęła się, zostawiając za sobą ciemnoniebieski ślad rihinaryjskiej krwi. Horstel przetoczył się po barowym blacie, kończąc ślizg delikatniej niż towarzysze, ale Amanda była tuż za nim i duet zleciał za kontuar w plątaninie kończyn. Burton jak na swoje gabaryty lądowanie miał łagodne, a Yvette... Cóż, jak to z kocurami było, wylądowała na czterech łapach bez uszczerbków na zdrowiu. Chwilowo.

Sprowadzeni na parter musieli przegrupować i zebrać się prędko. Bar był co najwyżej chwilowym schronieniem.
 
Aro jest offline  
Stary 21-05-2022, 22:48   #15
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Spierdalajcie.

Horstel uniósł brew, Amanda oddała strzał. Jego wzrok powędrował z wiązką. Miał coś powiedzieć zaprotestować, sięgnąć po jeden z dwóch blasterów u pasa kiedy kolejny cień przymierzał się do wspinaczki i już miałby go w dłoni gdyby nie...

Wybuch.

Grzmotnęło nim aż się zawirowało lekko w głowie. Ten cichnący pisk w uszach. Efekt fali uderzeniowej. Znajome ciepło na twarzy. Dudnienie tętna w żyłach i skroni. Zaczął się podnosić z zamiarem dobycia niedługo blastera zamruczał gniewnie...

- Jebane ku....

Zgrzyt. Trzask.

Antresola się załamała i leciał w dół po niebezpiecznej zjeżdżalni widząc zbliżający się bar. Szkło. Dłoń co sięgała po broń próbowała chwycić barierkę po prawej byle z dala od sterczących, wygiętych prętów barierki po lewej...

Na nic. Ześlizg, przetoczenie i leżał za barem w kałuży alkoholu i szkła. Lekko pocięty. Pieczenie drobnych ran które zasmakowały rozkoszny alkohol zadziałało otrzeźwiająco, ale już wpadła na niego Amanda. Przyjemne uczucie jej miękkiego ciała, oraz jej łokieć co wbił się boleśnie pod lewe żebro odbierając mu lekko dech, posłały mu jawny sygnał. Żył... i był jeszcze bardziej wkurwiony.

Nie widział, nie zwracał uwagi większej gdzie kto był. Nie było na to czasu. Ściągnął z siebie Amandę na bok i klęcząc z grymasem zimnej furii sięgnął do swojej torby cudów i zdobyczy po dwa zdobyczne blastery. Ktokolwiek atakował Papę wypowiedział mu jawną wojnę. Papa Papą, ale porwali się ciężkim kalibrem na niego! Niego!

Pora była zapolować. Strzelcem może wybitnym nie był, ale miał dość broni, dość ogniw, by stawiać opór. Nawet jeśli będzie to ogień zaporowy. To była wojna. Wojna o wpływy w którą przypadkiem się wplątali, ale i o jego wpływy u Papy Colombo. Wojna o życie, bo wróg nie widział różnicy między cywilem, a członkiem Rodziny. Miał zamiar kupić czas sobie, swoim i Papie. Cenny czas, aż przybędzie wsparcie, bo wróg był zaciekły i nie przebierał w środkach. Skurwysyny nie miały honoru, ani zmysłu biznesowego...

...pomijając, że zniewaga której doznał od nieznanego agresora domagała się spłaty we jego lepkiej, ciepłej krwi.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 22-05-2022 o 09:57.
Dhratlach jest offline  
Stary 22-05-2022, 20:34   #16
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przemówienie Horstelowi do rozsądku było zadaniem trudnym, a wręcz niemożliwym w wielu przypadkach. Yvette już się cieszyła na pomysł Burtona na prędką ewakuację, ale niestety jej przyjaciel uparł się, że chce bohatersko (i wcale nie bezinteresownie) wspomóc Papę Colombo. Kitenka czuła się rozdarta, bo z jednej strony chciała jak najszybciej uciekać zanim zrobi się jeszcze gorzej, a z drugiej nie mogła zostawić Alaishara samego. Mogła więc tylko trzymać się nisko i mieć oko na przyjaciela.

Ulżyło jej niezmiernie, gdy dziewczyna od Colombo kazała im czym prędzej się oddalać.

Niestety było już za późno. Ktokolwiek wtargnął do budynku, dotarł już w ich pobliże. Wybuch szarpnął okrutnie konstrukcją antresoli. Przypominało to kreskówki z dzieciństwa, kiedy tą krótką chwilę miało się wrażenie, że wszystko jest w porządku, żeby po spojrzeniu w dół, zauważyć, że nie ma się już nic pod stopami. Wtedy dopiero grawitacja miała przypominać o sobie. Takie też wrażenie miała Mayers, nim ze wszystkimi runęła w dół, na bar.

- Jestem cała - odetchnęła z ulgą gdy odruchowo upadła na cztery wyciągnięte kończyny, amortyzując swój upadek. Spadła jako ostatnia, więc zaraz po rozejrzeniu się, widziała swoich kompanów. Alaishar spadł za ladę, wraz z Amandą, ale w całym tym chaosie Kitenka słyszała ich jęki, więc żyli i byli przytomni. Burton miał fart tak jak i ona. Za to Ladra i Jeff leżeli nieruchomo na podłodze, Ladra co gorsze miała krwotok... Choć Yvette miała nadzieję, że mógł to jeszcze być rozlany likier.

- Wire, żyjesz?! - skierowała słowa za kontuar.

- Muszę się nią zająć - powiedziała do Burtona, decydując że krwawiąca kobieta najpilniej potrzebuje jej pomocy. - Sprawdź co z Jokerem - poprosiła Switcha.

Schowała do pasa swój blaster i idąc mocno pochylona, ruszyła do Ladry. Po drodze złapała ścierki i wszystko to co mogłoby jej pomóc gdyby czarny scenariusz o krwotoku Ladry miał się ziścić.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 22-05-2022, 21:15   #17
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Papa jest przede wszystkim swoim przyjacielem - zdążyła jeszcze odpowiedzieć Ladra. - Toleruje mnie, bo wie, że mogę być dla niego przydatna. Nie przeszkadza pracować, póki okazuję mu szacunek.
Wygładziła swój strój.
- Ale to wszystko, na co mogę liczyć. Wy możecie liczyć na jeszcze mniej. Co oznacza, że jeśli będzie chciał - lub będzie miał fantazję - nas zabić, to mnie zabije...

Nie dokończyła, bo w tym momencie rozpoczęła się rozpierducha. Ciało zareagowało automatycznie, wyuczone wieloletnim doświadczeniem. Ladra obniżyła sylwetkę, przypadła do ściany i szybkim spojrzeniem otaksowała otoczenie. Największym niebezpieczeństwem w takich sytuacjach zawsze było to, że ktoś ją zahaczy w zamieszaniu.

Zaczęli zbiegać w dół, kiedy pomost runął. Ladra nie przewidziała tego, nikt nie przewidział – stoczyli się na dół, spadając prosto na bar i siebie nawzajem.

Przez moment leżała ogłuszona, ale dość szybko podniosła się i usiadła.
- Zahaczyłam chyba o coś – powiedziała do Yvette, która nagle się nad nią pojawiała. – Musimy się zabierać jak najszybciej.

Rozejrzała się, szukając drzwi na zaplecze. Powinny być gdzieś w okolicy baru…
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 23-05-2022, 22:48   #18
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Wszystko potoczyło się zupełnie nie tak jak powinno czyli jak zawsze.
Mimo, że zdążyli zareagować. Mimo, że byli przygotowani i już prawie w trakcie ucieczki - to znaczy udawania się w pośpiechu na z góry zaplanowane strategicznie pozycje. To jednak coś poszło nie tak czyli jak zwykle.

Wybuch w zamkniętej przestrzeni jest kilkukrotnie bardziej niebezpieczny niż gdziekolwiek indziej. Gdyby trafienie było bliżej prawdopodobnie by nie przeżyli. I tak byli lekko poturbowani, ogłuszeni, a dwójka z nich straciła przytomność. Z czego Yvette po chwili się ocknęła, ale była mocno poobijana i półprzytomna.

Z tego wszystkiego wyglądało na to, że najbardziej ucierpiał Moreau. Stracił przytomność i nie dawał oznak, życia. Burton wiedział, że nie było czasu, żeby to sprawdzać. Nie było czasu ani tu, ani teraz. Trzeba było działać i to natychmiast.

- Niech ktoś pomoże Yvette i ruszać się stąd do kurwy nędzy, bo sam was zaraz kopniakami pogonię. - Wrzasnął do towarzyszy przekrzykując rumor po wybuchu i odgłosy wystrzałów.
Przełożył blaster do lewej dłoni. Podszedł do ciała nieprzytomnego towarzysza. Przecież nie zostawi rannego towarzysza. Żadnego z nich by nie zostawił.
Chwycił go pewnie za pas od spodni. Podniósł jakby nic nie ważył i ostrzeliwując się od czasu do czasu zaczął wycofywać się wraz z resztą towarzyszy w kierunku, w którym zaplanowali już wcześniej.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 24-05-2022, 15:04   #19
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ucieszyła się, widząc, że Ladra podnosi się o własnych siłach. Lekarka obejrzała ją na tyle dokładnie na ile umożliwiała to sytuacja i zatamowała na szybko zauważone skaleczenia tym co miała pod ręką.

A gdy tylko skończyła, to pomimo ponaglania jej do ucieczki, ruszyła do Jeffa, sprawdzić co z nim. Miała nadzieję, że tak jak Ladra, Joker podniesie się gdy tylko się do niego zbliży.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 25-05-2022, 12:44   #20
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Słysząc wymianę zdań pośród strzałów Wire zaklął w duchu, aż rzucił okiem na sytuację przy szukaniu przyczajonego wroga. Też mu się trafiła grupa. Najemnik, co chce się ewakuować, jeden nieprzytomny i być może nawet martwy, lub dogorywający, druga ranna, reszta w stanie bojowym i pośpieszna ewakuacja przed rozeznaniem i zabezpieczeniem terenu, oraz oczyszczeniem drogi ewakuacji?!

- Sprawdzić stan Jeffa i zabezpieczyć teren! - warknął groźnie, lodowato i gniewnie. - Bo nas dorwą jak kaczki na otwartym!

Może nie był żołnierzem, ale swoje wiedział, widział i przeżył. Jego zmysły skierowały się lekko na prawo, a za nimi powędrowały lufy broni. Oddał strzał i drugi, trzeci. Klatka, pudło blisko głowy, ramię. Cień padł. Znów schował się za ladą barową i przemieścił nieco w bok za nią. Zmiana miejsca położenia, wychylenie, rozeznanie pobieżne i strzał. Rinse and repeat.

Nie dorwą ani go, ani tych od niego, żywych. Stawiał póki co samotnie opór z całej grupy i było mu to w niesmak. Jeśli nie mogli walczyć mając wsparcie i służąc wsparciem dla całej Rodziny Colombo... jak sytuacja będzie wyglądać, gdy będą zdani sami na siebie?!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 28-05-2022 o 10:09.
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172