Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-06-2008, 17:49   #101
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike zapalił papierosa i w zamyśleniu poszedł w ślady Andrew czyszcząc wszystkie trzy spluwy, przeliczył amunicje, uzupełnił magazynki. Te czynności zawsze pomagały mu w zebraniu myśli i opracowaniu planu działania. Kiedy z trzaskiem włożył magazynek do Enforcera i zabezpieczył wiedział już co robić. Popatrzył na kumpla i zaczął mówić.
-Będę potrzebował grupy uderzeniowej na dzisiejszy wieczór. spróbuje ściągnąć jednego gościa któremu kiedyś uratowałem dupę, drugi może zgodzić się dla draki a trzeci ma mi załatwić pomoc paru boosterów. Zbiórka ok 16 tutaj, do załatwienia dwie sprawy, pierwsza prosta i bez profitów, druga sporo trudniejsza ale za to można się obłowić. Ja muszę spotkać się ze znajomym netrunnerem i obgadać kilka rzeczy. Mam nadzieję, że nadal mogę liczyć na Twoją pomoc? Jeśli tak to przygotuj sie bo przy drugiej robocie można dostać po garbie.
Mówiąc szykował sie do wyjścia, colt do kabury, Vis za pasek na plecach, FAMAS zawieszony na ramieniu i zakryty płaszczem. Zapasowe magazynki poupychał w ładownicach przy szelkach taktycznych. Wyjał telefon i wystukał esemesa:
Hej stary jak dasz radę umów tych boosterów dziś na szesnastą, robota taka jak mówiłem ale przedtem sprzątniemy jednego śmiecia po drodze.
Na końcu dodał adres meliny. Potem napisał kolejną wiadomość, tym razem adresatem był Tom:
Siema stary. Słuchaj wjebałem się w niezłe gówno i potrzebuję pomocy, dałbyś radę wyskoczyć dziś na małą popołudniowa rozróbę? Jak możesz to wpadnij po 16.
I znów adres i polecenie wyślij. Ostatnia wiadomość była do Alexa.
Hej! Słuchaj planuje dziś wieczorem przyjęciem z takimi fajerwerkami jakie lubisz. Piszesz się? Ostrzegam, że nic nie mogę zasponsorować, co wpadnie Ci w łapy to Twoje ale ubaw będzie niezły. Jak masz chęć to wpadnij ok 16.30 pod ten adres.
Kolejny esemes zakończony adresem popłynął w przestrzeń. Mike wiedział, że nie ma zbyt wiele czasu dlatego chciał załatwić całą sprawę w ciągu dwudziestu czterech godzin. Potem specyfiki Szczerby mogą przestać trzymać go na nogach. Starał sie działać prężnie i zebrać jak najlepszą ekipę. A poza tym musiał sprawdzić czego chce Dymitr. Zabrał kluczyki od wozu i szybko pożegnał się z kumplem. Mike zbiegł do auta i odpalił silnik. Ruszył spokojnie przez miasto.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 19-06-2008 o 17:20.
Durendal jest offline  
Stary 13-06-2008, 21:12   #102
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Mike


Niki


Mieszkanie Dymitra
-Cześć wejdź.
Mike wszedł do mieszkania. Netruner dał dwa kroki w tył. Coś nie gra. Prawa ręka solosa powędrowała do kieszeni gdy coś złapało go za gardło i zatrzasnął nim drzwi. Uderzenie było zadane z sporą siłą a specyfiki Szczerby okazały się nie tak wspaniałe jak wszystkie prototypy, żebra znów odezwały się tępym bólem. Jednak dwie rzeczy przyćmiewały siłę i niedoskonałość leków. Pierwszą była szybkość, którą napastnik dorównywał nią dopalonemu Mikelowi. Drugą nawet ważniejszą sprawą były trzy ostrza naciskające na brzuch Lyifer'a. Trzydziesto centymetrowe szpony zakazane nawet w Night City i mogły przejść przez kamizelkę kuloodporną jak przez masło. Mike spojrzał w twarz teraz nieruchomemu napastnikowi. Był nim długowłosy miłośnik broni łuskowej z baru w którym solo skasował dealera.
-Nie ruszaj się. Mój kumpel właśnie do Ciebie mierzy. Teraz ta pani podejdzie tu i obszuka Ciebie. Potem usiądziemy i pogadamy o narkotykach, zemście i tym co chcemy zrobić Downsonowi.
Krótkim rzutem oka Mike zauważył, krótko obciętego mężczyznę ubranego w moro. Mierzył do niego z Miltecha 10, pod lufą miał podczepiany granatnik. Granaty wystrzelone z niego mimo, że niewielkich rozmiarów wyrządzały identyczne szkody jak "czterdziestki". Obok niego stała młoda kobieta, która wpatrywała się w twarz Mika. Obok niej stał Dymitr rozkładając przepraszająco ręce.
Niki przerażała twarz młodego chłopaka. Nie mógł on mieć więcej niż osiemnaście lat i z daleko wyglądał atrakcyjnie z bliska było widać, że na jednej połowie twarzy ma przeszczepianą skórę. Twarz była wykrzywiona w dziwnym grymasie i naprawdę nie wyglądała przyjemnie.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 13-06-2008, 21:42   #103
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike wykrzywił twarz. Dał sie zrobić w jajo, myślał że stary kumpel nie będzie taką świnią żeby go wystawić. Cóż w tej sytuacji nie było mowy o oporze więc spokojnym ruchem podniósł ręce do góry i odprężył się. Flegmatycznym głosem stwierdził ponuro:
-Macie mnie. Ale byłbym wdzięczny gdybyś zabrał te zabawki z mojego brzucha, twój kolega z armatką jest dostatecznym argumentem a ja nie jestem debilem. Jeden pistolet mam pod lewą pacha drugi z tyłu za paskiem, karabinek zawieszony na prawym ramieniu. Nóż z prawej stronie na szelce drugi w cholewie prawego buta. Poza tym nic.
Nie lubił jak ktoś go obmacuje więc wolał od razu powiedzieć gdzie co ma. Gołymi rekami tez mógł im poskręcać karki, stary Tajlandczyk mistrz Wu zawsze nazywał go swoim najlepszym uczniem. A kiedy zabiorą mu broń i uznają, że sie poddał łatwiej będzie ich zaskoczyć. Wlepił swoje oczy w oczy dziewczyny, wyglądała na przestraszoną. Fakt chirurgom nie do końca udało się załatać jego gębę po tym jak ruscy podrzucili im fajerwerki pod furę. Mięśnie odrestaurowali pierwsza klasa ale skóra już miała trochę felerów i z bliska wyglądała trochę makabrycznie, szczególnie w połączeniu z zielonym cyberokiem ostro kontrastującym z drugim zwyczajnie czarnym. Dla złagodzenia wrażenia uśmiechnął się milej i powiedział:
-Nie bój się nie jestem zaminowany i nie gryzę. A jak Ci się będą tak ręce trzęsły to jeszcze sobie coś na nogę upuścisz.
Po czym mrugnął przyjacielsko.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 18-06-2008, 20:04   #104
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
-Nie ruszaj się. Mój kumpel właśnie do Ciebie mierzy. Teraz ta pani podejdzie tu i obszuka Ciebie. Potem usiądziemy i pogadamy o narkotykach, zemście i tym co chcemy zrobić Downsonowi.

~Ja?~ pomyślała z przerażeniem Nicki, ale posłusznie podeszła do mężczyzny. Odwróciła wzrok od jego twarzy. Nie mogła patrzeć na tę przeszczepioną skórę. Po prostu nie mogła. Stała tak chwilę, nieco przestraszona, dwa metry od niego.

- Nie bój się nie jestem zaminowany i nie gryzę. A jak Ci się będą tak ręce trzęsły to jeszcze sobie coś na nogę upuścisz.

Uśmiechnęła się.

- Wiesz, wydaje mi się, że masz rację.

Faktycznie, trzeba wziąć się w garść. W końcu jest reporterką, nie? Tyle rzeczy już widziała. Przeszczepiona skóra i cyber-oko wcale nie są gorsze od poprzednich. Pewnym krokiem podeszła do Mike i przeszukała go, zaczynając od broni, o której powiedział. Starała się zachować ostrożność.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 01-07-2008, 18:53   #105
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Po przeszukaniu Mike i zabraniu mu wszelkiej broni, amunicji i rzeczy potencjalnie niebezpiecznych usiedliście w pokoju. Mike, Niki i netrunner na sofie, Carl na fotelu, drugi solos staną oparty o ścianę. Zarówno solo jak i reporterka z racji zawodu w lepszym lub gorszym stopniu panowali nad sobą, po Rosjaninie było widać, że się denerwuje. Chwile milczenia przerwał Carl.
-Wszyscy, no może po za Dymitrem mamy wspólny interes, zajebać skurwiela, który rozprowadza trefny towar. Jako, że nasz cel współpracuje z Petrochemem trzeba współpracować. Zakładam, że wszystkim taka opcja pasuje?
Zanim ktoś zdążył przytaknąć lub zaprzeczyć Carl kontynuował.
-Ja wpadłem na taki pomysł. Nasza droga reporterka wejdzie do biura pod pretekstem zrobienia wywiadu czy nawet jako zwykła klientka, która chce się zorientować w usługach. W tym czasie my przygotujemy się do akcji a Dymitr będzie na tyle dobry, że oczywiście nie za darmo wyłączy nam kamery. Kiedy Kate wyjdzie my znając z grubsza wygląd pomieszczenia wejdziemy pozbędziemy się ochroniarzy i weźmiemy Artura żywcem.
Przez całą przemowę obserwował twarz Mike.
-Uprzedzam Twoje pytanie, Rudemu się oberwało za Twoją dziewczynę.
I znowu chwila ciszy została przerwana przez telefon Mika.
-Odbierz.
To Bob.

-Słucham?
-Witaj. Co do Twojej sprawy to dostałem pewne polecenie od Fischera, mam wziąć z Tonym trochę wolnego i pokręcić się koło Ciebie, na wszelki wypadek. Wzięliśmy też Twego kumpla Alexa. Właśnie rozmawiamy z braćmi jednego dzieciaka, który kręcił się wokół Beth.
Bob musiał krzyczeć bo, ktoś głośno domagał się postawienia. Nagle krzyki stały się jeszcze głośniejsze, jednak szybko się oddalały.
-Kurwa. Wiedziałem, że rozmawianie i trzymanie jednocześnie kogoś za oknem nie jest dobrym pomysłem. Czekaj chwile.
Chyba odsunął słuchawkę od ust bo było go minimalnie gorzej słychać.
-Alex złam mu palec. Palec kurwa nie całą rękę. Dobra zostaw, ja zaraz z nim pogadam.
Znowu odezwał się do Ciebie.
-To gdzie się spotkamy i za ile? Okey, będziemy
Rozłączył się.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 06-07-2008, 19:22   #106
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicki siedziała na fotelu, w milczeniu przysłuchując się słowom Carla. Na jej twarzy odmalowany był pozorny spokój. Jednak ktoś lepiej znający się na ludziach widziałby, że się stresuje. Bardzo się stresuje.

Gdy Carl skończył mówić, kiwnęła głową, na znak że się zgadza. To nie było trudne. Wydawało się banalne. Miała zapewne rację. Wydawało się.

Do Mike'a zadzwonił telefon. Nicole poczekała chwilę, aż skończy on rozmawiać, po czym powiedziała.

- To co, idziemy?
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 07-07-2008, 18:37   #107
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike słuchając planu Carla tylko delikatnie się uśmiechnął. Krótka rozmowa przez telefon wywołała natomiast na jego twarzy szeroki uśmiech zadowolenia.
-To co, idziemy?
Reporterka mimo strachu trzymała fason. Mike natomiast usiadł wygodniej zapalając papierosa i zaczął mówić.
-Plan niezły ale jeśli gadaliście z Dymitrem to wiecie, że gość ma dobrych ochroniarzy. A jeśli kryje go Petrochem to ma też porządną instalację alarmową, niepodłączoną do sieci. Ale mimo to mielibyśmy szanse na powodzenie akcji. Ale bardzo marne na dorwanie celu żywcem. Prawdopodobnie zmyłby sie bardzo szybko. Żeby go złapać potrzeba małej armii. Na wasze szczęście mam jedną pod ręka i nawet już ustaliłem zbiórkę na szesnastą dzisiaj. Dałbym radę nawet bez was ale im nas więcej tym weselej więc proponuje wam udział w przedsięwzięciu. Ale najpierw mam coś do załatwienia na mieście więc byłbym wdzięczny za oddanie mi broni.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 09-07-2008, 12:09   #108
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Carl pokazał ręką tylko na broń i płaszcz leżące pod ścianą o którą się opierał jego kumpel. Gdy Mike do niej podszedł, Kyle schylił się i podał mu broń.
-To gdzie ta zbiórka? My też znamy kilka osób, które mogą pomóc.
Po chwili solo z zniekształconą twarzą opuścił blok Dymitra.

Niki; dom dymitra
Sekunda ciszy i jak zwykle przerwał ją Carl.
-Jak chcesz to możesz iść ale nie radzę. Korpy będą chciały Ciebie dorwać, co nie jest dobre ani dla nas ani dla Ciebie. Jeżeli chcesz gdzieś iść możemy Ci towarzyszyć.
Stwierdziłaś, że to nie jest głupi pomysł. W końcu miałaś dwie opcje plastikowy worek lub towarzystwo solo. Wtedy zadzwonił telefon.
-Słucham.
-Dzień dobry nazywam się Jennifer Houston i dzwonię ze szpitala. Stan pani siostry się pogorszył.
-Co się stało.
-Niestety w myśl nowego zarządzenia ministra nie mogę podawać takich informacji przez telefon.
-Już jadę.
Wiedziałaś już gdzie chcesz jechać, tylko średnio uśmiechało Ci się towarzystwo. Powiedziałaś, że musisz się zjawić w szpitalu, po chwili wyszłaś z Carlem, Kyle został "pilnować, żeby coś nie strzeliło do łba Dymitra".

Niki; szpital
Siedziałaś w poczekalni z Carlem, który milczał. Okazało się, że zatrucie spowodowane narkotykiem jest poważniejsze niż na to wyglądało. Lekarze właśnie walczyli o życie Kate. Solos wyciągnął z kieszeni paczkę fajek, mimowolnie zauważyłaś, że to z tej górnej półki. Tytoń w nich prawie nie różnił się od naturalnego. Wyciągnął paczkę w Twoją stronę. Potem sam zapalił ignorując zakaz. Pielęgniarka (inna niż podczas poprzedniej wizyty) zwróciła mu uwagę:
-Tu nie można palić.
-Naprawdę?
Zaciągnął się papierosem i kontynuował patrzenie sie w ścianę.

Mike; siedziba trauma teamu
Siedziałeś zaczajony na dachu sąsiedniego wieżowca i myślałeś. Snajperka załatwiłaby sprawę ale brak kasy uniemożliwiał jej nabycie. Fa-mas niby strzelał na 300 metrów a celownik w oku umożliwia celny strzał na taką odległość ale ochrona jest problemem. Musiałbyś się szybko ulatniać. Najlepiej byłoby poczekać cztery godziny do osiemnastej gdy kończy prace. Tylko, że czas grał na Twoją nie korzyść. Pod budynek podleciała AV'ka, z niej wyszedł cel i jeszcze dwie osoby. Jedna sądząc po pełnym kewlarowym pancerzu (RIOT) solo a druga chyba asystent. Zatrzymali się na chwile przy wejściu. Drzwi się rozsunęły. Wszyscy stanęli solo odwrócił się do asystenta i coś powiedział, tamten odpowiedział, odwrócił się i poszedł.
 
Szarlej jest offline  
Stary 09-07-2008, 20:25   #109
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike wyciszył myśli. Akcja musiała być szybka i bezbłędna. Celownik w oku bezbłędnie wyliczył poprawkę. Starannie wycelowany karabinek i wstrzymany oddech. Całkiem jak wtedy kiedy osłaniał ojca ubijającego interesy z Ruskimi, tyle że wtedy miał w łapach starego jak świat dragunova i nie miał celownika w oku. Kącik warg solosa drgnął w sugestii uśmiechu. Palec wskazujący równomiernym spokojnym ruchem ściągnął spust jednocześnie odpalając dopalacz neuralny. Sandevistan dał kopa jak trzeba i świat dookoła zwolnił. Mike wpakował jeszcze jedna kulę w główny cel po czym posłał trzy mierzone w korpus ochroniarza. Kciuk bezbłędnie przesunął dźwignię selektora na tryb ciągły. Długa seria aż do opróżnienia magazynka w ochroniarza i wokół niego obliczona na to by ogłupić i zastraszyć. Błyskawiczne powstań z ziemi. Załadowanie w biegu świeżego magazynka i ukrycie karabinka pod płaszczem. I sprint ile sił w nogach do samochodu. Każdy ułamek sekundy się liczył, każdy człowiek z bronią w polu widzenia był potencjalnym zagrożeniem i celem. Umysł przestawiony w tryb maszyny do zabijania był pozbawiony wszelkich emocji, pracował zimno i precyzyjnie, bez chwili wahania.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 09-07-2008, 21:09   #110
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Strzał, drugi głowa poszła jak arbuz. Trzybociskowa w sola, padł, podobnie jak dla Mike wcześniej życie uratowała kamizelka tak dla ochroniarza teraz jego pancerz. Mimo to dłoń nie zdążyła nawet dotknąć pistoletu, nie mówiąc o wyszarpnięciu. Ledwo drgnęła nim pozostałe 25 kul opuściło lufę famasa. Część uśmierciła sola, część wybiła szybę w drzwiach i podziurawiła płytki chodnikowe. W tym czasie zamachowiec zdążył wyłączyć opcje lunety w oku i zbiec z dachu. Mike nie czekał na windę co to jest dziesięć pięter. Biegłeś ile sił w nogach a dopalacz dawał kopa.
Jeszcze dwa piętra, jeszcze jedno. Ktoś otworzył drzwi, kilka metrów. Facet, nie rozległ się strzał, zaciśnięta pięść trafiła go w przelocie prosto w tchawice wgniatając ją. Drzwi od klatki, zamknięte, kop i już nie były. Mocno nie zwolniłeś. Ulica, samochody. Wypatrzyłeś swój podszedłeś do niego chowając rękę z karabinkiem pod płaszcz. Jakiś młody chłopak na Twój widok sięgnął pod kurtkę. Strzał, kolejna głowa pękła jak arbuz. Gdzie są te cholerne kluczyki? Są. Drzwi się otworzyły, wskoczyłeś za kierownice, karabinek wylądował obok na siedzeniu, żeby nie przeszkadzał. Ruszyłeś w momencie gdy seria wybiła szybę. Docisnąłeś gaz i ruszyłeś. Dopiero kilka ulic dalej zwolniłeś, sandevistan już dawno przestał działać. Serce i oddech wróciły do normalnego rytmu. Obejrzałeś się, nikt Ciebie nie śledził.
 
Szarlej jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172