Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2008, 12:55   #111
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicole wstała i zaczęła nerwowo chodzić po korytarzu. Łatwo można było w jej oczach zobaczyć łzy i lęk o siostrę. Co zrobi, jeśli Kate nie... Nie mogła nawet o tym myśleć. Ona nie mogła... Nie mogła...

Podeszła do ściany i oparła o nią czoło. Kręciło jej się w głowie. Przerażała ją bezczynność, w jakiej musiała tkwić. Gdyby mogła pomóc. Gdyby był jakiś sposób, żeby jej pomóc...

Tymczasem mogła tylko podbiegać do wychodzących z sali operacyjnej lekarzy i pielęgniarek, z niemym pytaniem. I słuchać, jak mówią, że walczą o jej siostrę. Gdyby mogła zrobić więcej, by jej pomóc...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 28-07-2008, 01:48   #112
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike spokojnie ruszył na miejsce zbiórki zataczając po drodze kilka kręgów żeby zgubić lub wykryć ewentualny ogon. Dojeżdżając pod blok odruchowo zlustrował okna dookoła i wejścia do klatek. Zanim wysiadł starannie zakrył karabinek płaszczem, lubił tego francuskiego starocia mimo że wymagał delikatnego traktowania i częstego czyszczenia. Ale w zamian zapewniał świetny zasięg i celność więc układ był akceptowalny. Praktycznie bezwiednie ustawił oko na lunetę i w dużym zbliżeniu zlustrował dachy. Choroba zawodowa, kiedyś nad cieśnina jeden rusek ze starym Dragunovem omal nie wystrzelał ich jak kaczki przy transakcji bo nie zlustrowali dobrze okolicy. Klatka schodowa, drzwi do mieszkania, dzwonek potem klucz do zamka, ludzie w środku byli nerwowi i dlatego nadal żyli, lepiej ich uprzedzić, spusty broni automatycznej nie lubię gwałtownych ruchów.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 12-08-2008, 10:41   #113
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Niki
Ból, strach, uczucie bezsilności przeważały w Tobie. Nigdy nie zapomnisz beznamiętnej miny starszego lekarza, czy dla niego ludzkie życie coś znaczy.
Ktoś Ci położył rękę na ramieniu, obejrzałaś się. Carl.
-Tu już nic nie zrobimy, chodźmy na zbiórkę. Tam odpłacimy handlarzowi.
Jego głos był inny niż wcześniej, czy solosi są zdolni do empatii?

Mike
Dachy, czysto, pobliskie bloki, czysto. Twoja klatka, uzbrojone dzieciaki. Wysiadłeś z auta i się im przyjrzałeś. Grupka młodzieży, gdzie najstarsi byli w Twoim wieku. Ktoś machał szotem automatycznym, ktoś palił skręta, ktoś opowiadał świński kawał. Minąłeś ich spokojnie, nie zaatakowali. Pewnie Ci, których Bob załatwił.
Wszedłeś na górę, w mieszkaniu było słychać rozmowy. Otworzyłeś drzwi kluczem i spokojnie wszedłeś, żeby ktoś z nerwów nie ściągnął spustu.
Zobaczyłeś masę ludzi w większości znajomych. Stali w małych grupkach i gadali. W kuchni Bob, Alex i dwóch nieznajomych gadało i piło piwo, no w większości, bo Alex widocznie odmówił. Ominąłeś wzrokiem dwóch na wszczepianych karków i przyjrzałeś się pozostałej dwójce. Pierwszy maił nie całe 20 lat i był ubrany tak jak w Bob w garnitur pod którym rysowała się spluwa, drugi blondyn z dziwnie ułożonymi włosami, czerwonym płaszczem i żółtych okularach kogoś Ci przypominał, w lewej ręce trzymał wielki rewolwer, robiony chyba na zamówienie. (boster)
Rzuciłeś okiem do pozostałych pomieszczeń, jedno było puste a w drugim siedziało dobre dziesięć osób. Grupka mężczyzn stała pod ścianą i rozmawiała we własnym gronie, po chwili dostrzegłeś tam Carla. Druga grupka składała się z reporterki, Toma i Andrew'a. Dziewczynie oddali fotel a sami zajęli kanapę. Trzeba chyba o tym wspomnieć żonie technika. Gdy tylko pokazałeś się w drzwiach Tom coś powiedział i podszedł do Ciebie, podobnie zrobił Carl. Stanęliście na korytarzu.
-Masz własną armię, co teraz?
Carl był bardzo spokojny, mimo, że to Ty miałeś tu swoich ludzi a on już nie mierzył do Ciebie z broni.
-Pozwoliłem sobie na przyniesieniu kilku szturmowych zabawek, znaczy się granatnika.
Tom w lekkim zdenerwowaniu podrapał się po głowie, chromowaną dłonią. Słysząc rozmowy przyszła czwórka z kuchni.
-Co teraz?
No właśnie, co teraz...

Niki
Na początku czułaś się na miejscu spotkania nie swojo, sama w towarzystwie zabójców, Carl odszedł do swoich. Usiadłaś na fotelu.
Pierwszy wysoki blondyn, mógł być co najwyżej rówieśnikiem szefa całej akcji, nie dawałaś mu więcej niż osiemnaście lat. Był dobrze ale nie przesadnie zbudowany, przy pasie nosił kaburę z jakimś pistoletem. Przedstawił się jako Adrew.
Drugi był trochę niższy ale równie dobrze zbudowany, ubrany w granatowy podkoszulek i ciemne jeansy. Co zauważyłaś na prawej ręce miał obrączkę a zamiast lewej protezę ręki (która była równie dobra jak zwykła a nawet silniejsza i wytrzymalsza). Ten przedstawił się jako Tom.
Zagadali i szybko wciągnęli Ciebie w rozmowę tak naprawdę o niczym, od co się dzieje w świecie, praca (chociaż Andrew milczał o swojej). Tom okazał się rusznikarzem, znał nawet Twego szefa "załatwiam mu specjalne naboje" jak twierdzi. Gdy Mike zjawił się w drzwiach Tom przeprosił i odszedł. Andrew zadał Ci w końcu pytanie.
-Wybacz, że pytam ale co tu robisz? Chyba jako jedyna nie masz tu na koncie licznych morderstw.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 24-08-2008, 14:06   #114
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicole z niechęcią wyszła ze szpitala. Wolałaby czekać, aż stan Kate się poprawi. Musiał się poprawić. Nie dopuszczała do siebie myśli, że może być inaczej. Przynajmniej starała się.

***

Reporterka sztywno siedziała na kanapie, rozglądając się wokoło. Dawno zaniechała pomysłu pisania o tym wszystkim artykułu. Jednak jej myśli. krążyły wokół siostry.

-Wybacz, że pytam ale co tu robisz? Chyba jako jedyna nie masz tu na koncie licznych morderstw.

Spojrzała na chłopaka, który próbował ją zagadać.

- Najwyraźniej... - odpowiedziała automatycznie, nieobecnym głosem. Po chwili ocknęła się, jakby z transu. - Przepraszam. Moja siostra jest w szpitalu. Jej stan jest ciężki. Nafaszerowali ją narkotykami na imprezie... Dlatego tu jestem.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 26-08-2008, 14:08   #115
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Mike uśmiechnął się szeroko widząc zgromadzonych w mieszkaniu mężczyzn. Miał armię, teraz należało ją tylko zorganizować i rzucić do walki. Odetchnął głęboko i powiedział głośno, tak by słyszeli go wszyscy:
-Pani i panowie zapraszam na odprawę do salonu.
Po czym ruszył szybkim krokiem do wskazanego pomieszczenia stając mniej więcej na jego środku. Zaczekał cierpliwie aż wszyscy zajmą miejsca dookoła niego po czym zaczął mówić szybko i rzeczowo.
-Nasz cel to Dowson, diler pracujący pod przykrywka notariusza. W ostatnich dniach wypuścił na rynek partię trefnego towaru dzięki któremu w szpitalu znalazło się wiele osób w tym moja dziewczyna. Naszym celem jest zdobycie jego domu i pojmanie właściciela żywcem. Wszystko co uda wam się stamtąd zabrać należy do was, mnie interesuje tylko diler. Ale podkreślam że chcę go żywego. Należy się spodziewać oporu ze strony jego ochrony. Szczególnej uwadze polecam dwójkę profesjonalistów Stephena Rothmana i Earla „Magica” Walkera. Pozostała czwórka to amatorzy. Cel kończy prace o szesnastej po czym udaje się do domu i tam właśnie go dopadniemy. Sugeruję podzielenie się na trzy grupy i zsynchronizowane uderzenie z trzech kierunków, dzięki temu powinniśmy uwinąć sie na tyle szybko by zniknąć z miejsca akcji przed przyjazdem policji. Piętnaście minut na pytania i sprawdzenie broni i sprzętu potem grupami udamy sie na miejsce. I jeszcze jedno. Dziękuję wam wszystkim. Czekam na ewentualne pytania.
Kończąc wypowiedź usiadł i zajął się szybkim przeglądem broni. Sprawnie doładował magazynki FAMASa i umieścił je we właściwych ładownicach na szelkach.Uspokajał się i oczyszczał umysł przed akcją. Był już tak blisko, że nie mógł pozwolić sobie na błąd. Taka okazja może się nie powtórzyć więc po prostu musi ja wykorzystać.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 10-11-2008, 21:14   #116
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Pytania, zawsze są pytania. No... Prawie zawsze. Wszyscy patrzyli na Mike, wszyscy mu zaufali. Nikt nie zgłaszał sprzeciwu. Każdy sprawdził sprzęt, każdy się uzbroił. Każdy był gotów zabijać.

Dom Dowson'a 16:42
Plan prosty jak jebanie jak to skwitował Tom. Niki czekała w samochodzie, chciała być przy schwytaniu dilera a Mike ni chciał jej mieć na górze. Kompromisem był samochód. Kumple Carla i bosterzy obstawiali klatkę a Carl, Mike i jego kumple wchodzili na górę.

Mike
Kominiarki na głowie, spluwy w rękach, adrenalina w żyłach. Weszliście na klatkę bez problemu, drzwi były otwarte a blok nie miał kamery. Staliście tak, żeby się ubezpieczać. Tom właśnie kończył instalować ładunek wybuchowy, który miał otworzyć drzwi. Odstąpił i chwycił pistolet na naboje ogłuszające.
Wybuchneło, Bob kopnął drzwi.
Kiedy kopną w Twoje drzwi, jak uciekniesz stąd
Podniesiesz w górę ręce czy wyciągniesz swoją broń

Co Ty wyciągnąłeś broń, czy Downson ma dość jaj by też to zrobić?
Wbiegliście do mieszkania, znaliście jego rozkład bardzo dobrze dzięki Dimitrowi.
Kiedy prawo już Cię znajdzie jak z nim sobie radę dasz
Możesz umrzeć na ulicy albo poznać zimną krat

Prawo to Wy, na takich skurwieli policja nic nie poradzi. Przysiągłeś sobie w duchu, że pozna on coś gorszego od zimna krat.
Drzwi odskoczyły na lewo. Do pokoju prosto wpadł Carl i ochroniarze z Petrochemu. Kilka strzałów i cisza.
-Dwóch.
Usłyszałeś to kiedy z Tomem wpadałeś do dużego pokoju. Stół, krzesła, kanapa. Gra telewizor. Downson siedzi na kanapie, podnosi ręce. Strzał Toma trafił go prosto w dłoń. Igła przebiła dłoń i popieściła fixera prądem. Padł. A dokładnie padał. Widziałeś to wszystko w zwolnionym tempie dzięki dopalaczowi. Drugi mężczyzna podnosił swój pistolet. Obaj byliście dopaleni, obaj byliście zawodowcami. Ale on musiał wstać. Pierwsza kula trafiła do w lewe ramię, druga prosto w szyje. Padł tryskając krwią. Za sobą słyszałeś strzały. Po sekundzie Alex wypowiedział słowo na które tak czekałeś.
-Czysto.
Adrew, który wcześniej z Alexem sprawdzał trzeci pokój podszedł do trupa i wrzucił do torb z supermarketu jego broń. Do Ciebie podszedł Bob.
-Możesz go sobie wziąć. Fisher ma nadzieje, że Rosjanie nauczyli Ciebie przyjmować gości. My mamy tu kilka rzeczy do zrobienia.
Nieznany Ci ochroniarz z petrochemu wyjął z torby podróżnej przenośny miotacz ognia.
-Jak to? Fisher nie chce wiedzieć kto dawał trefny towar na ulice.
Andrew ze zdziwienia zastygł z portfelem w ręku. Bob popatrzył na Was zaskoczony.
-To Wy nie wiecie? Mike daj spokój. To Petrochem wypuścił te narkotyki na ulice, nie wiedział tylko, że jest trefny. Fisher jeszcze polecił Mike do ochrony transportu. Dlatego szlag go trafiał, prawie przyczynił się do śmierci córki. Wiemy wszystko co wie Downson. Zabierajcie go, bosterom powiedzcie, że trzecia piwnica po lewej.
Tom w tym czasie nie próżnował, zakuł dilera w kajdanki.
-Mike bierzmy skurwiela do samochodu.
Wzięliście go i wynieśliście.

Niki
Mike, Andrew i Tom w końcu wyszli, już wcześniej słyszałaś strzały. Twarze mieli zakryte kominiarkami, poznałaś ich po posturze i ubraniach. Mike i Tom nieśli jakiegoś nieprzytomnego mężczyznę, na pewno Downson. Andrew odłączył się od nich i podszedł do bosterów, powiedział im coś a oni z krzykiem wbiegli do bloku.
Solo z technikiem otworzyli bagażnik samochodu i wrzucili tam dilera.
Odetchnęłaś z ulgą, człowiek odpowiedzialny za stan Kate zostanie ukarany. Tylko co z Kate? Czy wydobrzeje. Spojrzałaś na boczne lusterko i zamarłaś.

Mike, Niki
Solo momentalnie zgiął się wpół i upadłby twarzą na bagażnik gdyby Tom go nie podtrzymał Jego ubranie szybko nasiąkneło krwią, jakby ktoś go postrzelił. Widać było, że jest ledwo przytomny. Andrew i reporterka już do niego dobiegli.
-Co mu jest.
-Szczerba...
Słowa Mike były ledwo słyszalne.
-Jaki Szczerba.
Widać było, że Tom jest wystraszony.
-Znam go, to riperdock. Wiem gdzie mieszka. To jego wina?
-Kurwa! Andrew! Myśl! Mamy go tam zawieść. Pomóż mi go wsadzić do samochodu.
Andrew złapał rannego z drugiej strony i pomógł usadowić go na tylnim siedzeniu. Tom znów objął dowodzenie.
-Andrew za kółko, wiesz gdzie jechać.
Już miał wsiadać gdy zobaczył reporterke.
-A Ty na co kurwa czekasz? Wsiadaj, już słychać gliny.
Niki zdezorientowana wsiadła do samochodu.

Niki, klinika Szczerby
Widać było, że Andrew jest opanowany nie ruszył od razu szybko, jechał normalnie póki nie oddalili się od miejsca przestępstwa. Dopiero wtedy zaczął łamać wszystkie przepisy ruchu drogowego. Tom w tym czasie klął ile wlezie i co raz kazał Niki sprawdzać stan rannego. Mike stracił przytomności, krwawił z kilku ran postrzałowych i to dość obficie. Mógł z tego nie wyjść. W końcu Andrew się zatrzymał, szybko wysiadł z samochodu i podbiegł do drzwi. Tom, również wysiadł, otworzył tylnie drzwi i popatrzył na rannego.
-Lepiej go teraz nie wyciągać. Można coś zruszyć.
Po chwili z bloku wybiegło dwóch mężczyzn, odsunęli Toma i delikatnie wyciągnęli rannego. Cała piątka udała się do bloku. Reporterce głupio było zostać samej więc weszła za nimi, okazało się że klinika znajduje się w piwnica. Zajmowała piwnice pod całym blokiem i zawierała mnóstwo specjalistycznego sprzętu. Podeszła do Andrew rozmawiającego z jakimś mężczyzną, po braku zębów domyśliła się kto to jest. Szczerba właśnie mówił.
-...mówiłem mu, że ten środek jest w fazie testów ale on i tak chciał. Teraz mam dużo pacjentów przez ten nowy narkotyk a on ma małe szanse na przeżycie. Do tego jest niewypłacalny.
-Chcesz kurwa kasy? Ile?
-Pięć patyków.
-Poczekaj.
Młody solo wybiegł z piwnicy. Niki zaświtał w głowie pomysł.
-Potrafisz wyleczyć osoby, które zarzyły ten nowy narkotyk?
-Dziecinko, ja potrafię wszystko.
-A ile za to weźmiesz?
-Kim jesteś? Chodzi mi o zawód.
-Reporterką.
-Pieniądze to taka brzydka rzecz. Wyświadczysz mu przysługę.
Długo się nie zastanawiałaś dla Kate byłaś gotowa zrobić wszystko.
-Niedługo będziesz miał nową pacjentkę.
Odeszłaś zadzwonić w tym samym momencie w którym przyszedł Andrew. W ręku trzymał torbę. Podał ja lekarzowi.
-Masz tu równowartość dziesięciu paczek. Lecz go.
-Nie można było tak od razu.
Jednak Ty już nie słuchałaś, uciszałaś szybko lekarza, który mówił o złym stanie zdrowia Kate. Zatkało go gdy powiedziałaś, że wypisujesz siostrę. Byłaś szczęśliwa, twoja siostra przeżyje!
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172