Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2009, 19:40   #11
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
"Dobra. To mamy małą zagwozdkę. Po jednej stronie Nesson działający za przyzwoleniem Militechu lub próbujący wyrolować korporację. To akurat nie wróżyło nic dobrego dla reszty. Prawdopodobnie jednak Militech o wszystkim wie, stąd ten palant, Hopkins, zna plany profesorka. Albo razem coś kombinują na boku." - zastanawiał się.
"Po drugiej stronie mamy zadrutowanego świra, zagubioną albo udającą taką pielęgniarkę i mnie." - podsumował podział sił. "No i oczywiście piękną i niebezpieczną Estellę..." - dodał, bardziej wyczuwając, niż dostrzegając pojawienie się Stephens w drzwiach domku. "Wydaje się nie uczestniczyć w grze Nessona i Hopkinsa, bo jej reakcja świadczy, że nie wiedziała nic o systemie obronnym w tej okolicy. Ciekawe, po której stronie się opowie, jak przyjdzie co do czego?" - zastanawiał się.

Rozejrzał się po obecnych. Kątem oka dostrzegał wściekłego Razora, który sprawiał wrażenie, że próbuje ocenić, czy warto jednak rzucić się na Hopkinsa teraz, czy nieco później.
"Zabawne. Ta kupa wszczepów chyba nie wspomaga jego procesu myślowego..." - podsumował go. Jednak wiedział, że tymczasowo ten psychol jest w jego drużynie. Przynajmniej do czasu, kiedy Nesson zdradzi swoje prawdziwe zamiary.

Przypomniał sobie o małym szczególe, dotyczącym O'Neill. Zdawało mu się, że dostrzegł coś, jakiś refleks, co sugerowało cyberoko. Niby nic w tym dziwnego, ale ona nei wyglądała na zwolenniczkę cybertechniki, a już tym bardziej na taką, która dałaby sobie wyciąć gałkę oczną i wstawić w to miejsce kawał złomu.
"Nagrywała Nessona?"- zastanawiał się. "Jeśli profesorek kiwa Militech, to całkiem możliwe. A może Militech zdaje sobie sprawę, że Nesson gra na dwa fronty, i mimo to udaje, że mu wierzy, by się przekonać o co staremu chodzi?"

"Z drugiej strony mam w dupie rozgrywki Militechu. Mam zlecenie do wykonania i nic poza tym. Mogą się wszyscy pozabijać. Będzie mniej problemów."

- Coś jeszcze powinniśmy wiedzieć? Na przykład to, czy Militech nas wspiera, czy też zamierza odstrzelić? A pan Fisher jest celem do uratowania, czy też do odstrzału? Pytam tak dla formalności, zanim ktoś pociągnie za spust w niewłaściwym momencie.

Chciał jeszcze dodać parę słów dla Nessona, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Za mało wiedział, żeby zaczynać z nim otwartą wojnę. Pewnie nawet zdołałby go sprzątnąć, ale może ten gadał prawdę o toksynie.
"Bądź pewien, że pokażę ci moje poczucie humoru... zasrańcu" - obiecał sobie, powtarzając słowa Nessona.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 01-02-2009 o 21:56. Powód: ot, kursywa się zapodziała ;-)
Gob1in jest offline  
Stary 01-02-2009, 21:00   #12
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
- Tak dla formalności wytłumaczę ci o co chodzi. – Nesson oderwał się od komputera i spojrzał na Becketta. – To Ja wynajmuję usługi Militechu. Tylko i wyłącznie dzięki mnie ta misja ratunkowa istnieje. Pan Fisher nie jest do odstrzału. Czy wy jesteście? To się okaże. Jeśli będziecie współpracować, to z pewnością wasze życie będzie cenne. Nie ukrywam, że nasz jedyny środek transportu uległ destrukcji. Nie mieliśmy tego w planach. Sądziłem, że systemy zabezpieczeń są odłączone. Zacznę od początku. Kilka miesięcy temu korporacja Biotech założyła na tych terenach swoją siedzibę. Tajne centrum badawcze. Cały kompleks laboratoriów znajduje się wewnątrz góry prezydentów. Miedzy innymi z tego miejsca można się tam dostać podziemną siecią komunikacyjną. Takie mini metro. Niecałe dwa miesiące temu straciliśmy kontakt z ta filią. W okolicach Rapid City znajduje się baza sił powietrznych Ellsworth. Jest tam wiele osób, które nie mogą dowiedzieć się o istnieniu laboratoriów. Tak się niefortunnie stało, że akurat helikopter, którym leciał Fisher, rozbił się niedaleko siedziby korporacji. Postanowiliśmy wykorzystać ten fakt. Opłaciliśmy misję ratunkową. Dzięki temu Militech o nic nie pyta i my mamy wolną rękę działania.

- Skurwysyn… - skwitował Razor i złapał się za głowę.

- Dziękuje za szczerą opinię. – Nesson uśmiechnął się po tych słowach i obrócił komputer tak żeby wszyscy widzieli. – Niestety nie przedostaniemy się podziemnym metrem. Nie wiem czemu, ale teren jest skażony. Skażenie nie jest wysokie, ale jeśli zejdziemy do tuneli metra, to może stać się cholernie szkodliwe. Plan wygląda tak jak przewidywałem i przedstawiłem w helikopterze. Pan Hopkins weźmie torby ze sprzętem. Razor i Beckett biorą skrzynię i możemy ruszać. Do punktu S1 mamy niecałe cztery mile. Jakieś pytania?

- Ja mam - odezwała się w końcu Esti, ponuro i podejrzliwie.
- Skoro nie jesteśmy już grupą ratunkową, to jaki jest nasz cel? Chcesz sprawdzić co się stało w tym WASZYM "tajnym centrum badawczym"? Chciałabym wiedzieć, czy w tych pudłach, masz odpowiedni do takiej akcji sprzęt. Chuj wie, co mogło się tam stać i nad czym "naprawdę" pracowali. Rad-X można kupić w każdym mieście, o ile pani O'Neill ma je w swojej apteczce. I jeszcze jedno, co z Fisherem? Będzie odgrywał w tej misji w ogóle jakąś rolę? – Esti zastopowała w oczekiwaniu na odpowiedzi.

- Naszym celem jest odnalezienie Fishera i sprawdzenie laboratoriów. Tyle może pani wiedzieć. Mamy potrzebny do tej akcji sprzęt. Proszę się o to nie martwić. Hopkins i Beckett przyszykujcie sprzęt do drogi. Razor pomóż im. – Nesson spakował komputer i ruszył do wyjścia.
 
DrHyde jest offline  
Stary 01-02-2009, 22:32   #13
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Aidan wzruszył ramionami, kwitując wyjaśnienia Nessona. Był niemal pewien, że i tak nie mówi im prawdy. Jeżeli gadka o toksynie jest prawdziwa, to i tak nikt z nich nie ma przeżyć tej misji. Skoro laboratoria mają zostać utajnione, to Biotech, o ile nazwa jest prawdziwa, nie pozwoli, by banda punków biegała po świecie z taką informacją. Pranie mózgu, czy kasowanie pamięci były drogimi i zbędnymi środkami. Łatwiej uaktywnić nanowirusa, czy co im tam wszczepili, albo po prostu kulka w łeb i po krzyku.
"Nie wiem, jak inni, ale ja zamierzam w tym ostatnim trochę profesorkowi przeszkodzić" - pomyślał.

Poczekał, aż Nesson i Hopkins wyjdą na zewnątrz, po czym zapytał dziwnie zamyśloną Estellę.
- Nesson chrzanił coś o nanotoksynie, którą podobno wszystkim wszczepili. Podobno aktywuje się w pewnej odległości od niego - wskazał na profesora - zauważyłaś coś takiego? - spojrzał na Stephens uważnie.
- Nesson twierdził, że poczujesz. Ile metrów stąd byłaś? Jakie są objawy? - przerwał na chwilę, dostrzegając nieufne spojrzenie Estelli. - Spokojnie, jedziemy na tym samym wózku. Chciałbym wiedzieć, czy robi nas w konia, czy jednak coś w tym jest. No i kolejna sprawa - co o tym wszystkim wie Militech?

- Zresztą nie mów, jeśli nie chcesz. Możemy dać im się zabić, albo coś wymyślić. Ja wolę drugą opcję. Nie zamierzam prowadzić się, jak bydło na rzeź. Chyba nie sądzisz, że w porywie dobroci serca zaaplikują nam antidotum, co?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 02-02-2009, 09:37   #14
Banned
 
Reputacja: 1 Shathra nie jest za bardzo znanyShathra nie jest za bardzo znany
Na twarzy Esti trudno było dostrzec jakiekolwiek emocje. W spokoju wysłuchała odpowiedzi Nessona a potem usunęła się z drogi, wychodzącym z domku mężczyznom. Kiedy zaczepił ją Aidan, Estella podarowała mu zimne spojrzenie, które z każdą sekundą topniało. Z reguły miała do czynienia z cherlawymi mężczyznami o delikatnej cyberskórze i skorumpowanych myślach. Trudno było Esti czuć się przy nich, jak bezbronna kobietka. Szczególnie, że nie miało to nic wspólnego z prawdą. Koleżankom szło o wiele lepiej, choć nie dorównywały Esti w wyglądzie i stylu.

Spojrzała na jego wielgachne ramiona i przełknęła ślinę.
- Dwadzieścia metrów. Miętówkę? - zaproponowała, sięgając znowu po cukierka.
- Na początku, czujesz jakby ci ktoś łeb wpakował w imadło. To wystarcza i po prostu zawracasz. Ale słyszałam o przypadkach, kiedy ktoś nie miał wyboru i brnął dalej. Ogólnie zdychasz w strasznych konwulsjach a na koniec i tak nikt nie dojdzie co cię zabiło. Nanotoksyna nie zostawia po sobie śladu. Jak masz wszczepiony Procesor, to wszystko zwalą, na jakiegoś wirusa. Wyszczepią z ciebie wszystko co da się, a twoje resztki wpakują do pieca.
- Heh, - zbliżyła się do niego i powiedziała ciszej - Ale ty i tak wiesz, że te dwadzieścia metrów, zaraz przestanie mieć sens? - mrugnęła okiem.
- Fajny jesteś, to powiem ci jeszcze coś ciekawego. Nie myśl za dużo. Jak ja myślę, to boli mnie głowa. Mamy dowódcę, a nawet piepszonych dwóch, niech oni się martwią. Pilnuj mojego tyłka, a ja ci się odwdzięczę z przyjemnością tym samym. - perfidnie wychyliła się aby spojrzeć w miejsce, o którym mówiła. Miętówka zgrzytnęła między jej zębami. - Będziesz się martwić, jak zostaniesz przywódcą, ok?

Wyjęła z kabury pistolet maszynowy i ruszyła za resztą grupy.
 
Shathra jest offline  
Stary 04-02-2009, 14:03   #15
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
- Koniec dyskusji… - Nesson urwał pogaduszki w grupie. – Ruszamy. Nie mamy czasu. Im dłużej tu siedzimy, tym dłużej wystawiamy się na niebezpieczeństwo. Na tych terenach roi się od lokalnych świrów, którzy są nafaszerowani metalem bardziej niż czołg. Zdecydowanie lepiej znają teren, więc uważajcie też na pułapki.

Hopkins bez słowa zarzucił na plecy sporych rozmiarów plecak na stelażu i zacisnął dłonie na rączkach dwóch toreb, które kazał zabrać profesor. Razor spojrzał na Becketta i złapał za uchwyt z jednej strony dużej skrzyni z logo Militech. Aidan zacisnął dłoń na drugim uchwycie i podciągnęli sprzęt do góry. Ciężar nie był wielki, ale na dłuższą metę noszenie tego korporacyjnego gówna nie będzie przyjemnym doświadczeniem. Liz założyła mały czarny plecak na ramię i z prawej kieszeni wyciągnęła paczkę Lucky Strików.

- Ktoś ma zapalniczkę? – To były chyba jej pierwsze słowa odkąd wyruszyli z bazy. Wsadziła papierosa do ust i nie odezwała się już. Oczekiwała tylko na to, aż ktoś da jej ognia. Hopkins wyszedł na prowadzenie. Zaraz za nim ruszył Nesson z włączonym palmtopem.
 
DrHyde jest offline  
Stary 05-02-2009, 15:25   #16
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
"Dwadzieścia metrów... Niedużo. Ale powinno wystarczyć, gdyby ten pajac wpakował się w jakieś kłopoty" - pomyślał Aidan.

Zimna, na pierwszy rzut oka, kobieta wydawała się skrywać jednak całkiem sympatyczną osobowość. A przynajmniej poczucie humoru. Śmiałość w kontaktach międzyludzkich świadczyła o tym, że Estella wiedziała, czego chce.
Do wizerunku wyzwolonej i niezależnej kobiety nie pasowało jedynie posłuszeństwo wobec wytycznych korporacji i brak woli, by to zmienić, kiedy firma postępowała nie fair. Bo to, że zaaplikowanie jakiegoś nanoświństwa w celu zapewnienia posłuszeństwa nie jest fair, było dla niego oczywiste.
"Pranie mózgu? Uwarunkowana psychicznie? A może ładują to w żyły wszystkim pracownikom i po prostu się przyzwyczaiła?" - zastanawiał się.

- Umowa stoi - odpowiedział. - Z tym, że ja, w ramach promocji, przypilnuję również twoją resztę... nie tylko tyłek - dodał, starając się zachować poważną minę. Za to nie krył uśmiechu, gdy odchodziła.

Uśmiech znikł szybko, zastąpiony pełnym niechęci grymasem, gdy usłyszał ponaglenia Nessona.

- Czy ktoś ma zapalniczkę? - To O'Neill.
Owszem, miał. Jednak podanie ognia wiązałoby się z puszczeniem uchwytu skrzynki, która grzmotnęłaby o ziemię. Oraz nogi Razora.
Fakt, że to ostatnie było całkiem przyjemną opcją, jednak Thorn nie wiedział, co jest w skrzynce. A możliwość, że rozbiją jakieś pojemniki z bakteriami, czy inną brudną bronią, kazała przynajmniej się nad tym zastanowić.

"Może Stephens ma rację i niepotrzebnie się martwię na zapas?" - pomyślał, puszczając uchwyt. Razor stęknął, pociągnięty w dół przez skrzynkę. Silny był, więc waliza zawisła nad ziemią.
- Co jest, kurwa!? - warknął zaskoczony. Aidan nie zareagował. Podchodząc dwa kroki dzielące go od medyczki wyciągnął zapalniczkę z kieszeni kurtki, po czym wyćwiczonym latami palenia ruchem otworzył ją i skrzesał iskrę. Niezawodna benzynowa Zippo, którą kiedyś dostał od starego nomada, odpaliła od razu.

- Palenie szkodzi... - powiedział cicho do Liz, uśmiechając się jedynie kącikami warg. Próbował ją wybadać, patrząc prosto w oczy.
"Wie coś więcej? Skoro pali, to musi mieć zapalniczkę. Po co zawraca innym dupę?" - zastanawiał się, patrząc wyczekująco na kobietę.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 05-02-2009, 21:45   #17
Banned
 
Reputacja: 1 Shathra nie jest za bardzo znanyShathra nie jest za bardzo znany
"Romantyczny typ" - zdziwiła się w myślach Esti. W dzisiejszych czasach jednak wszyscy byli bardziej skłonni pilnowania „całej reszty” niż tylko tyłka. Z prostej przyczyny, najdroższe cyberwszczepy, bardzo rzadko znajdywały się pomiędzy nogami.

Reakcja Aidana tylko potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia Esti.
- Stara szkoła... – mruknęła pod nosem, kiedy ten podszedł do pani doktor z zapaliczką.
Złapała za uchwyt od skrzynki, aby odciążyć Razora.
- Jeden-zero, dla mnie, Razor. - powiedziała śmiertelnie poważnym tonem.
Metaliczny dźwięk świadczący o cyborgizacjach nogi rozbrzmiał po uderzeniu skrzynki o łydkę. Razor spojrzał nieprzychylnym wzrokiem na Aidana.

- Tobie o co chodzi? Czemu mi pomagasz? - złapał się drugą, wolną ręką za głowę.
Esti nie patrzyła w jego kierunku. „Pusta pucha po sardynkach.” – podsumowała go w myślach i nie odpowiedziała na jego durne pytania. Najpierw się oblizywał na jej widok a teraz nagle był ciekawski. Niestabilność psychiczna, to jego drugie imię.

- Zamieniłem worek uczuć na głuchą sukę. – Razor skwitował pod nosem, zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi Esti. Zignorowała zaczepkę. Kiedyś rozbiłaby mu maskę, ale teraz coś ją powstrzymywało. Na wszystko znajdzie się odpowiednia pora. Cierpliwości. Zacisnęła zęby i szła przed siebie, trzymając tę cholerną skrzynię.
 
Shathra jest offline  
Stary 07-02-2009, 00:25   #18
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość

South Dakota in USA
Pennington County
Mt Rushmore National Memorial
7:39 PM



Liz popatrzyła w oczy Aidana. Najemnik znów ujrzał blady błysk w jej lewym oku. Uśmiechnęła się do niego i nie powiedziała nic. Nesson zaczął poganiać. Ruszyli przed siebie.Droga się dłużyła. W zasadzie od momentu, w którym grupa zaczęła przeprawiać się stromymi urwiskami, skończyły się rozmowy. Krajobraz nie był zbyt obszerny. Powoli zaczynało się robić szaro na niebie. Połowicznie efektem zanieczyszczeń jakie docierały tu z Rapid City. Roślinność jednak wciąż daje tym terenom efekt, za który wielu by dużo zapłaciło. Oczywiście o ile zrozumieli by ideę żywego drzewa. Przecież po co jechać tak daleko. Wystarczy ruszyć dupę do centrum handlowego i zasiąść w kabinie tematycznej wycieczki wirtualnej. Wszystko jest zajebiste i nie boisz się, że dupę wpierdoli Ci gigantyczna wiewióra, która nafaszerowała się radioaktywnymi odpadami z lokalnej elektrowni czy innego gówna. Nie czujesz bólu nóg, chyba że masz tam tylko puszki i wierzchnią powłokę czegoś co przypomina skórę. Esti spojrzała w niebo. Zaczęła się zastanawiać nad kolorem neonu, który tak jebitnie dawał po oczach swoim blaskiem. Po chwili załapała, że to co określiła w głowie mianem neonu, to słońce. Ostatnio widziała je na jakimś tanim filmie. Razor potknął się i zsunął po kamieniach lekko dwa metry w dół razem ze skrzynką, którą podtrzymywała za drugi uchwyt Esti. Najemnik zatrzymał się butem na jednym z drzewek i uśmiechnął do reszty.


Fot. Mt Rushmore National Memorial


- Mamy kurwa towarzystwo! – Krzyknął i wyciągnął nóż, który już wszyscy znali. W tym samym momencie wzrok grupy stojącej na ścieżce, powędrował w kierunku rzekomego towarzystwa. Pośród drzew zauważyli czarnego wilka. Po prawdzie pierwsze go usłyszeli. Zaczął warczeć zaraz po słowach Razora. Jakby wyczuwał złe zamiary. Zaraz za nim pojawił się mężczyzna. Jakby znikąd. Po prostu wyrósł z ziemi. Całość terenu wzgórza pokryła dziwna mgiełka. Na jednym z drzew Aidan dostrzegł, zawieszone na sznurkach czaszki prawdopodobnie zwierząt. Facet wyglądający jak aktor z przedpotopowego filmu o Indianach stanął jakieś dziesięć metrów w górę wzgórza od nich i spojrzał na swojego zwierzęcego przyjaciela. Nie miał broni. To zauważyli wszyscy. Zwierze uspokoiło się.

- Hohahe! Micaje He Wonjetah. Miyelo ca kola. – Powiedział nieznajomy w równie nieznanej mowie. – Kim jesteście i co robicie na terenie Lakhota?

- Chyba jest pokojowo nastawiony… - mruknął pod nosem Nesson.


Fot. Indianin
 
DrHyde jest offline  
Stary 08-02-2009, 00:15   #19
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Aidan szedł na końcu pochodu, paląc kolejnego już papierosa.
"Jak tak dalej pójdzie, to fajki się skończą, zanim dotrzemy do cywilizacji..." - stwierdził kwaśno.
Gryzł się jednak z myślami, a w myśleniu pomagała mu nikotyna. Choćby na pół sztuczna, jak ta ładowana do papierowych gilz z nadrukowaną marką papierosa.
"Jedno świństwo, ale na coś trzeba umrzeć" - zwykł mawiać. Zresztą, przy jego obecnym zajęciu szansa, że zdąży zachorować na raka, czy inne paskudztwo była naprawdę niewielka. I wszystko wskazywało na to, że szansa na wydostanie swojej dupy w całości z aktualnego syfu, jak postrzegał akcję Nessona, jeszcze zmniejszała te możliwości.

Stephens targała skrzynkę z Razorem, co z początku trochę zakłopotało Thorna, lecz później nawet było mu to na rękę. Przejął tylną straż, co dawało mu wolne ręce do obsługi broni, a także możliwość przemyślenia kilku spraw.

Chociażby O'Neill. Był niemal pewien, że skrywa jakąś tajemnicę, jednak nie chciała nic wyjawić. W sumie tego akurat mógł się spodziewać. Ci, dla których mogła pracować, czy to Militech, czy też jakaś konkurencja Biotechu, nie po to ją tutaj umieścili, żeby wygadała się przy pierwszej okazji.
"Tylko dlaczego akurat ona? Technik medyczny nie wzbudza podejrzeń? Niby tak, ale z drugiej strony jest prawie bezbronna w razie kłopotów. Może więc tylko udaje nieporadność, by utrzymać kamuflaż? A może w ogóle nie jest medyczką?" - zastanawiał się, patrząc na Liz idącą przed nim.

Przyszła mu do głowy pewna myśl. Przyśpieszył trochę kroku, by dogonić O'Neill idącą parę metrów na parą Estella-Razor. Prawie się zrównał, gdy Razor stracił oparcie dla stóp i zjechał trochę w dół w towarzystwie małej lawiny złożonej z licznych małych kamyków i ziemi.
Aidan wycelował swojego LA-15 w warczącego wilka. Po chwili przeniósł wylot lufy na sylwetkę mężczyzny, który pojawił się obok zwierzęcia.

"Pieprzony szaman..." - podsumował wygląd nieznajomego. Wszystko się zgadzało - wilk, kości wiszące na drzewach, czerwonoskóry mężczyzna...
"Tylko ten T-shirt Supermena nie bardzo pasuje..." - zauważył, rozglądając się wokoło. Coś mu tutaj nie grało.
"Jeśli to western z Clintem Eastwoodem, to zaraz zza wzgórza wyleci banda wyjących dzikusów w pióropuszach wymachując siekierkami..." - zaciągnął się papierosem i wyrzucił go na ziemię, rozgniatając butem. Gadkę z nieznajomym zostawił Nessonowi. W końcu kto jak kto, ale profesor powinien wiedzieć po diabła tu lezie.

Przypomniał sobie o Liz. Zbliżył się do niej powoli i zapytał cicho.
- Masz coś przeciwbólowego? Skończył mi się Vortex, a nic słabszego nie działa na moje kolano - skłamał gładko. Nie miał żadnych problemów z kolanem, a co więcej, Vortex podawano w razie dysfunkcji nerek i w żadnym wypadku nie działał przeciwbólowo. Oczywiście była mała szansa, że O'Neill znała ten lek nawet, jeśli nie miała medycznego wykształcenia, ale nie zaszkodziło spróbować. Jeżeli się na tym potknie, to przynajmniej będzie wiedział, że w razie postrzału O'Neill mu niewiele pomoże. Przyda się za to wtedy sprawdzony już kilkakrotnie chip z kursem pierwszej pomocy dla zaawansowanych, jaki zwykł nosić przy sobie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 09-02-2009 o 11:41.
Gob1in jest offline  
Stary 08-02-2009, 01:16   #20
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
- Niestety Panie Beckett nie mam tego leku i wydaje mi się, że to trochę nie odpowiednia chwila na takie rozmowy. – Spojrzała w kierunku przybysza z wilkiem.

Sytuacja zaczynała nabierać tępa. Razor rzucił skrzynkę na ścieżkę. Zwinnie wdrapał się na pewny grunt. Stanął na pół ugiętych nogach i podniósł nóż w dłoni do cięcia. Zawarczał niczym wilk, który ich obserwował i spojrzał swoim przenikliwym wzrokiem na Esti.

- Lubisz to suko? Lubisz na ostro? – Uśmiechnął się i skierował wzrok na Nessona w oczekiwaniu na rozkazy. Hopkins rzucił torbę na ziemie i skierował lufę Militech Ronina w kierunku lasu. Profesor zrobił krok do przodu. W tym samym momencie Esti zauważyła snajpera. Facet w czarnym stroju siedział przyczajony między gałęziami i celował z FN–FAL 7.62 mm z celownikiem noktowizyjnym prawdopodobnie w Nessona.


Fot. Snajper z FN-FAL



- Nie mamy wrogich zamiarów. Przybywamy w celu odnalezienia ludzi, którzy rozbili się niedaleko posągu białych wodzów. - Powiedział niepewnie Nesson.

- Mamy snajpera… Nie ruszać się... - Powiedział cicho Hopkins. Po chwili z mgły po lewej również zza wzniesienia wyłoniła się postać Indianina rodem z westernów z Clintem Eastwoodem. Co prawda nie miał siekierki i nie wrzeszczał, ale jednego Aidan był pewny. To nie Hollywood i nie western. Dzikus z lewej był bardziej upierzony i wymalowany. Jednak wszyscy dostrzegli modyfikacje cybernetyczne, do których zamontowane miał rozpruwacze niczym Wolverine z X- Men. Zatrzymał się obok indiańskiego fana Supermana i zaczęli szeptać coś we własnej mowie.


Fot. Indianin z rozpruwaczami
 
DrHyde jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172